3) Trzecią zaś część [nawet nie wiecie, jak to mnie kusiło…] ah, chodziło to za mną tak bardzo, że aż musiało „wypłynąć”, tzn. może inaczej ja to sama sobie chyba sprezentowałam 😉 Czułam, że tak bardzo chciałabym, by mnie ktoś zapytał: Jak się dziś czujesz, Moniko/-a [imię oczywiście niekoniecznie :P]?
Tylko chyba po to bym mogła powiedzieć to na głos…ok, zanim usłyszycie odpowiedź, zbudujmy najpierw troszkę napięcia… 😉
– No to jak się czujesz? – zapytacie zapewne z ciekawością…
– Otóż tak, że po prostu „Hujowo” [tak się to w ogóle pisze, czy może przez „ch” …?],
Ok, mniejsza o pisownię! Zawsze marzyłam o tym, by tego słowa użyć! Bo uważam, że jest ono REWELACYJNE na określenie po prostu takiego stanu HUJOWOŚCI.
Jaki inny wyraz nadaje się lepiej na określenie, gdy czujesz, że:
+ nic ci się nie chce…
+ nie masz na nic siły ani wpływu
+ bo generalnie, to WSZYSTKO jest do dupy[!]
Choć przecież wcale takie nie jest! I teraz przejdę do rozmowy z psycholog z hospicjum, której właściwie czytałam mojego bloga [główną część mojej wizyty u niej przeznaczyłyśmy właśnie na czytanie go – przeze mnie, prócz tego była jeszcze oczywiście luźna rozmowa], ale siedziałam u niej i w końcu się uśmiechałam, bo czułam wreszcie spokojna i czująca, że mam nad swoim życiem „władzę”, że to ja kreuję tym, kim się stanę! Pomijam już to, że widać było to po mojej radosnej buzi i „uśmiechających się oczach”= kocham być w takim stanie [i to bez żadnych środków odurzających ;-)!]
Chciałam tu Wam pokazać fotkę z fejsbuczka, która mi się od razu nasunęła, hehe, ale cholerka nie wiem NA RAZIE :P, jak ją tu zamieścić… to może lepiej opiszę ten obrazek po prostu: zamieściła go Agata Wiktorska, a przedstawia on gostka, który chciał się powiesić, jednak odciął mu linę jakiś kolejny i mówi:…. ooo, UWAGA! JEDNAK udało mi się go tu przeciągnąć, jestem po prostu genialna 🙂

to w takim razie z kolejnym powinno mi pójść bez problemu, a dalsza część mojego wpisu była właśnie taka:
a tam napotkałam kolejną interesującą i bardzo uświadamiającą, a mianowicie tą: ……..A, cholerka, WCALE JEDNAK NIE! Zatem może po prostu ją opiszę:
Zdjęcie pokazuje miętówki o działaniu motywacyjnym o prostej nazwie:
RUSZ DUPĘ 😛
Naprawdę dużo one mówią! Właśnie o tym, że TRZEBA COŚ ROBIĆ, właśnie spojrzałam do swojego kalendarzyka i zobaczyłam, że na jutro też coś mam zaplanowane.
Wrócę jeszcze do tej mojej wizyty u psycholog. Powiedziała mi także, że widać to po mnie, że „odżyłam”. Wiecie tak sobie myślę [wspomniałam jej chwilkę o tym, że uczestniczyłam w kursie buddyjskim w Kucharach i tam prócz tego, że Lama Ole nadał mi imię JEWEL GODDNESS, to powiedział jeszcze, że w tym roku spotka mnie już dużo szczęścia…, nie mogłam wprost w to uwierzyć na początku, zwłaszcza, jak miałam takie „perypetie i przygody”, m.in. z pracą…, ale TERAZ SOBIE POMYŚLAŁAM, ŻE przecież już zrobiłam coś, z czym WYDAWAŁO MI SIĘ, że sobie nie poradzę. A to jest PIERWSZY KROK: wpierw zacznij w ogóle, spróbuj, czy się uda, nawet jak nie, to NIE REZYGNUJ, bo może nie za drugim, ale za ….którymś się w końcu uda!
Photo by Nina Uhlu00edkovu00e1 on Pexels.com
Mało tego, WCZORAJ jeszcze WIECZOREM wysłałam już przez Whats App link z adresem do mojego bloga paru ludkom, m.in. mojemu byłemu mężowi…
I mimo, że już 05.01.19 do niego pisałam z prośbą o pomoc, bo niestety nie ogarniam tego JESZCZE, nie odezwał się do mnie do … dziś!!! DZIŚ RANO mnie przeprosił, że nie odpisał, ale miał sporo pracy, ale obiecał odezwać się dziś, a na jego pytanie, czego nie wiem i z czym mam problem, moja odpowiedź brzmiała: „hehe, ze wszystkim :P”
Patrzę na zegarek, dochodzi 18:30, ale spoczko, przecież naprawdę jestem w stanie to zrozumieć, jak mi wytłumaczył, że ma dużo pracy 😊, no ok, teraz już mamy dokładnie 22:22, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz…:P, Zresztą szczerze mówiąc ja też jestem teraz „zapracowana” 🙂
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.