„(…)TAKI TERAZ JEST TRZEBA GO OTOCZYĆ MIŁOŚCIĄ I AKCEPTACJĄ, A NIE PRÓBOWAĆ ZŁAMAĆ NA SIŁĘ.(…)”

7:54

Muszę to napisać, zanim jeszcze zacznę jeść…, bo wtedy już prawdopodobnie nie będę w takim podłym nastroju, jak obecnie…

Zapytacie: A co się takiego stało i dlaczego chce Ci się ryczeć w ogóle?

Otóż dlatego, że stwierdzam, iż naprawdę stałam się obecnie [po wypadku, zwłaszcza?] swoją własną [nieustanną!!!] terrorystką 😦 Wciąż siebie sabotuję i nie daję sobie ABSOLUTNIE PRAWA choćby CZEGOŚ NIE WIEDZIEĆ….

Photo by Pixabay on Pexels.com

Zawsze przez ten przeklęty wypadek czułam się przy wszystkich innych „normalnych i zdrowych” osobach [jak ja nie znoszę tych określeń, BO PRZECIEŻ NIE JESTEM WCALE CHORA, a TYM BARDZIEJ NIENORMALNA!!!]. Mam wprawdzie dużo „niedociągnięć” powypadkowych i to one właśnie sprawiały, że czułam się gorsza, bo byłam nieustannie INNA, nie pasująca do wszystkich, odstająca od grupy… itp.itd., czyli właśnie taka niezgodna, nie pasująca do żadnej „frakcji”….

No dobrze, to wracam do tego, co zaczęłam o tym swoim nagminnym „biczowaniu” siebie…

Otóż wcześniej rozsyłałam różne informacje [łańcuszki] na fejsie i byłam z siebie nawet dumna, że się z kimś jednoczę, że pokazuję, że MY [tj. „Owsiakowi” Polacy] jesteśmy razem i potrafimy się zjednoczyć nawet w obliczu takiej tragedii [a może nie tyle NAWET, co PRZEDE WSZYSTKIM i ZWŁASZCZA TERAZ!: w obliczu śmierci prezydenta Adamowicza podczas Światełka do Nieba na WOŚP… Wydawało mi się to takie nieszkodliwe i nawet poniekąd niezbędne i potrzebne!] Miałam w sobie mieszankę uczuć, bo i dużo żalu, oburzenia, a wręcz wściekłości, że coś takiego się wydarzyło [śmierć Adamowicza na oczach wszystkich i to właśnie w takich okolicznościach = podczas 27 finału WOŚP, którą przecież zawsze ludzie kojarzą z czymś dobrym, bo takim ludzkim!]. A teraz pomyślałam sobie, no tak, biedny Jurek Owsiak…, choć to PRZECIEŻ NIE JEGO WINA! ale i tak spadnie na niego cały ciężar tego „widowiska”, bo to jednak on „dyrygował” orkiestrą… A wszyscy jego przeciwnicy będą kierować wobec niego zarzuty za tą sytuację! I zrobiło mi się jednocześnie cholernie żal tego [Bogu ducha winnego] człowieka, któremu ja także chciałam jakoś pomóc…, choćby tak właśnie „wirtualnie” i pokazać, że JA TAKŻE STOJĘ ZA NIM I ZŁOŻĘ PODPIS, gdzie trzeba.

[teraz mamy już po 22…, oczywiście jednak dawno zjadłam i nawet wypiłam sobie kawku :P]

Ale kończę to, co zaczęłam powyżej: dopiero dzisiaj dostałam następującą wiadomość od Bliskiej 😉 znajomej:

No, właśnie – hakerzy tak podstępnie działają, albo ostrzegają przed wirusem, żebyś rozesłała do x osób itp. Wyobraź sobie, że Ty wysłałaś ten spam do wszystkich Twoich znajomych, Twoi znajomi do swoich znajomych itd. w setki tysięcy lub jeszcze więcej, dzięki takiemu wpisowi zdobyte od ręki – bardzo proszę ignoruj takie wpisy i proszę nie przysyłaj do mnie. Od swojego informatyka się o tym dowiedziałam. Ci, co przechwytują te adresy mają z tego korzyści, gdy rozsyłają różne spamy, reklamy itp. a nawet potrafią włamać się na konto nie tylko Fb, ale i bankowe. Prześlij do swoich znajomych, żeby nie rozsyłali dalej. Niech Cię nie zmylą prośby o poinformowanie, bo jakiś wirus – że Policja ostrzega – policja tak nie funkcjonuje, lub serduszko Owsiaka – to też fałszywka.

I dopiero po tym mi zaświtało, że cholera jasna, DLACZEGO ja o tym nie pomyślałam???

Photo by Kat Jayne on Pexels.com

Choćby powinnam zauważać takie „sygnały”, jak to, że ktoś tam mi wspomniał, że nie chce już dostawać żadnych łańcuszków, kolega [który przecież jest obeznany w temacie komputerów, jednak nic mi o tym nawet nie napomknął…] tylko w ogóle zablokował każdy mój ewentualny wpis …

Nie potrafię się sama przed sobą bronić, BO PRZECIEŻ najzwyczajniej w świecie MOGŁAM TEGO NIE WIEDZIEĆ!!! Nie znam się na tak wielu sprawach, a związanych z komputerami i wirtualną rzeczywistością tym bardziej! Ale przecież nie muszę się wcale na tym znać! Mnie to po prostu NIE INTERESUJE! To chyba tak, jakbym wymagała od kogoś, kto nie lubi (dajmy na to literatury) zaczął pisać takie eseje, jak mi teraz wychodzą 😋 Tu powinnam już to zakończyć i postawić kropkę [ale zaraz mój nieprzejednany krytyk mówi: ok, ALE SKORO UWAŻASZ SIĘ ZA INTELIGENTNĄ I MĄDRĄ OSOBĘ, to może wystarczyłoby TYLKO CHOĆ „WŁĄCZYĆ” trochę pomyślunku… po prostu tak dla bezpieczeństwa Twojego i Twoich znajomych…???]

Przyznać musicie, że w czym, jak w czym, ale w „biczowaniu” siebie jestem perfekcjonistką! I nawet sposób w jaki ja[?] sama sobie te pytania zadaję + te czarno- białe fotografie na tym wpisie… To wszystko oddaje jego charakter. JEGO, A NIE MÓJ! TO TEN KRYTYK, KTÓREGO MUSZĘ OSWOIĆ!

Ahhh, żebyście tylko mogli otworzyć moją głowę z myślami o samej sobie…, po prostu ŻAL…

Pozwolę tu sobie wkleić to, co napisał do mnie kiedyś astrolog, u którego odwołałam jednak wizytę, bo nie było mnie na nią stać:

„NIE PRÓBUJ Z NICZYM WALCZYĆ. TO BEZ SENSU. PRÓBUJ TO OBSERWOWAĆ I GŁASKAĆ TAK JAKBYŚ OSWAJAŁA GROŹNEGO PSA, BO NIEOBLICZALNEGO, GROŹNEGO, PONIEWAŻ PRZESZEDŁ TRAUMY. TO NIE JEGO WINA. TAKI TERAZ JEST TRZEBA GO OTOCZYĆ MIŁOŚCIĄ I AKCEPTACJĄ, A NIE PRÓBOWAĆ ZŁAMAĆ NA SILĘ.
Otaczaj ciepłem nawet „ten dołek”, „tą niemoc”, nawet to Twoje biedne ciało i te jego części, które są słabsze. Nie da rady na siłę być szczęśliwą, nawet nie próbuj. Ale można być szczęśliwą jak przestaniemy walczyć, zaufamy, puścimy wszystko co tylko damy radę.
Jest taka piękna sekwencja – I TO TEŻ KIEDYŚ MINIE. TAK JEST. NIC NIE TRWA WIECZNIE.”

Photo by Pixabay on Pexels.com

ale tu już wyszukałam sobie taki o to cytat:

Zrozumiałem, że nie jest się w stanie robić wszystkiego. LEPIEJ SKONCETROWAĆ SIĘ NA TYM, CO SIĘ POTRAFI.”

A pochodzi on dokładnie z tej książki:

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close