Długo się kiedyś zastanawiałam, cóż mogłabym o sobie napisać? I choć bardzo nie lubię o sobie mówić [bo zawsze wydaje mi się, że nie ma za bardzo o czym ;-)] To jednak wtedy przychodził mi na myśl jeden wyraz: ODWAŻNA/ BRAVE/ MUTIG/ TAPFER 😛
I to wcale nie teoretycznie, bo już naprawdę niejedna osoba mi o tym powiedziała! 😉 Zaraz podam Wam kilka przykładów na to:

- jeszcze jak byłam mała [opowiadała mi to później mama ;-)] może nie podchodziłam sama do obcych, lecz biegłam przed nią właśnie. I tak się kiedyś zdarzyło, że do hotelu „Żuławianka” [w mieście, gdzie mieszkałyśmy] wracali właśnie na nocleg Niemcy i zaczęli mnie wołać „Mooonich [próbowali trochę, by brzmiało podobnie do zawołania mojej mamy, czyli „ś” na końcu hehe] komm hier! a ja wtedy taka CIEKAWA ŚWIATA I LUDZI SPOGLĄDAŁAM NA NICH swoimi dużymi oczami 🙂 swoją drogą, czy to nie dziwne, że już wtedy miałam jakąś styczność z językiem niemieckim ? 😉
- następna sytuacja miała miejsce w domu handlowym, gdzie byłam razem z mamą na zakupach, jednak [nie byłabym sobą:P], gdybym się ponownie nie oddaliła :P. I biedna zatroskana rodzicielka znów musiała szukać zagubionej 3-latki. Wtedy dostrzegła mnie przy innym stanowisku, że stałam tam i „wymądrzałam się” dyskutując z jakimś panem i w ogóle niczego się nie bojąc
- mimo tremy/obaw i strachu odważałam się jednak na wiele RÓŻNYCH rzeczy, jak np. samodzielne wyjazdy do Austrii i Niemiec, gdzie podejmowałam pracę i studia również, podchodzenie do różnych konkursów i olimpiad, czy zagadywanie obcych mężczyzn = sama także zaczepiłam mojego byłego męża na popularnym wówczas „GaduGadu” 😛
- i jeszcze [o czym także zapomniałam ;-)], że to właśnie ja byłam pomysłodawczynią planu „dredy”. Namówiłam moją przyjaciółkę, byśmy podeszły do dziewczyn [jak brałyśmy kiedyś udział w Krakowie w wymianie studentów z Polski i Austrii] i poprosiły je o wykonanie nam ich na głowie

Później zaś robiłam kolejne rzeczy, które (wydawało mi się wtedy zawsze „jakimś cudem” się jednak udawały :P) to chyba mój nieustanny brak wiary w siebie…, który teraz po tym wypadku tylko się nasilił, ALE JA NADAL MIMO WSZYSTKO NA NOWO POWSTAJĘ!

Już Wam donoszę, cóż się jeszcze wydarzyło, co mi akurat teraz [10.02.19 godz. 19:35] przychodzi jeszcze na myśl, otóż choćby to, że JUŻ PO TYM WYPADKU zostałam przyjęta do pracy w korporacji Bayer [ale o tym obiecuję zrobić także osobny wpis, bo będzie o czym!]
Już któryś raz wspominasz o wypadku, a ja w sumie nie wiem, co to był za wypadek… Pisałaś o tym kiedyś na blogu i przeoczyłam może?
To nie dość, że jesteś odważna, to jeszcze chyba wesoła? 🙂
Moja odwaga polega na tym, że chodzę własnymi drogami nie oglądając się na zniesmaczenie lub krytykę innych. Kiedy wyszłam za mąż za Hindusa mój tata odetchnął z ulgą i powiedział, że „mogło być gorzej” hahahaha 😛 Dobrze mnie zna 😉
PolubieniePolubienie