Jack Canfield, Marc Victor Hansen „Balsam dla Duszy”

Moi drodzy 🙂 Czekaliście na mnie? Właśnie wyszłam z kąpieli i zawsze jak tam się myję to nachodzą mnie takie fajne pomysły, hehe 😛
Też tak może macie? Pomyślałam sobie o tym wszystkim, co mnie spotkało. I ja serio uważam, że PRZYPADKI W NASZYM ŻYCIU NIE ISTNIEJĄ i najwidoczniej [z jakiegoś powodu…] musiało właśnie mnie to wszystko spotkać…

Ale ponieważ jestem też osobą, która się łatwo nie poddaje i jak już chyba nie raz o tym wspomniałam, ciągle powstaje… A przynajmniej stara się nieustannie nie utonąć w tym bagnie… 😛 Bardzo bym teraz chciała móc „przerobić” ten cały „syf”, który mi właśnie się przydarzył na coś dobrego dla innych. Choć uwierzcie mi, strasznie trudno to zaakceptować i się z tym pogodzić…, ale chyba [że tak się wyrażę], nauczyłam się jednak „brać to na klatę” , nie biadolić i narzekać. Tylko po prostu jakoś „działać”.
Zawsze np. gdy zwiewa mi autobus lub tramwaj sprzed nosa [bo nie potrafię dobiec…] oczywiście pierwsze co, to bierze mnie wkurw…, ale później myślę sobie choćby o moim bracie i mówię do siebie: Monika, nie bluźnij! Pomyśl, ile on by dał, by w ogóle móc stanąć na własne nogi! I wtedy już jakoś mi mój żal, rozgoryczenie i złość przechodzą.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.