No dobrze, moi drodzy, to dalej o dzisiejszym [12.02.19] dniu. Ponownie mam w głowie tyle różnych myśli, ale spróbujmy nadać temu jakiś porządek, by miało swoje „ręce i nogi” 😋

Jak wczoraj byłam z siebie taka dumna, że tyle zrobiłam. A na koniec chciałam jeszcze wspomnieć, jak zauważam, że moja mama się „przeistacza” w taką łagodniejszą, o wiele bardziej spokojną i chyba nawet bardziej radosną i optymistyczną kobietkę – co nie macie pojęcia, jak mnie [osobę, która zawsze czuła się taka odpowiedzialna za wszystko, co się u nas działo] cieszy 🙂
Dziś jednak już obudziłam się nie taka znów z siebie zadowolona. Wprawdzie właściwie jeszcze wczoraj sobie postanowiłam, że jak mi budzik będzie dzwonił o 8, bym wstała na gimnastykę, to już nawet bez żadnych wyrzutów sumienia, sobie odpuszczę [gdyż ponownie poszłam późno spać, siedziałam nad tym blogiem i jak widać nawet nie opublikowałam tego, co zapisałam 😋].
Póżniej [dziś już 12.02.19] jednak leżąc jeszcze w łóżku włączyłam sobie ten oto filmik:
Oczywiście Jakub nadaje tu, jak taka „katarynka”, pomijam już to, że używa takich terminów, na których ja się po prostu nie znam, więc brzmiały dla mnie co najmniej obco 😉 Jednak wsłuchałam się w to, co mówił już bardziej uważnie tak mniej więcej od 28minuty 10… Wtedy zaczął mówić bardziej dla mnie zrozumiale 😉 Najistotniejsze w tym było dokładnie to, co mówił o śnie… O tym, jaki on jest w naszym życiu ważny i ten przykład z tą osobą, która kładzie się załóżmy o 2 i wstaje nawet po tych 8 godzinach, to i tak będzie wtedy nadal bardzo zmęczona.
BO NIE CHODZI WCALE TYLKO O TO, ŻEBY SYPIAĆ 8H, bo IM SZYBCIEJ
PÓJDZIESZ SPAĆ
[a już na pewno przed północą!], TYM LEPIEJ!