Witajcie moi drodzy, dziś mamy 15.02.19 i nie byłabym sobą, gdybym napisała, że nie za bardzo wiem, o czym tu mam donieść , hehe😋
Jak wyszłam się przejść, to czułam się jakoś tak ze sobą źle, pomijam, że nieustannie odczuwam zmęczenie, ale miałam też straszne wyrzuty sumienia, że nikomu w niczym nie pomagam, nic nie robię… i znów myślałam sobie, że nie powinnam narzekać i się nad sobą użalać, tylko właśnie postanowiłam doceniać dokładnie TO, CO JUŻ JEST MI DANE 😊

A ten pomysł [który zaraz Wam przedstawię] narodził się w mojej głowie dosłownie po zjedzeniu obiadu [na dziś kupiłam sobie pierogi z łososiem w delikatesach rybnych koło mnie]. I pomimo, że dziś nie ćwiczyłam, a teraz piję znowu kawę [no, ok dawno jest wypita :P], to już się nawet z tego powodu nie „biczuję”, tylko uśmiecham się do siebie, bo wpadłam na taki fajny pomysł. DLA MNIE FAJNY! Podkreślam: FAJNY DLA MNIE !
Po tym, jak wyszłam z domu, zadzwoniłam szybciutko do Marijki, podziękowałam jej za pięknego @, którego mi wczoraj przysłała [dochodzę do wniosku, że ja chyba mam to po niej, taką „wylewność” w pisaniu 😋]. Pozwolę sobie tu wkleić jej maila:
Cześć Córcia! Słuchaj ja jak przyjadę w niedzielę to przywiozę obiad. Postanowiłam zrobić rybkę i do tego jakieś surówki. Chcę też zrobić pastę rybną do kanapek. A też będzie coś do kawy. Kupiłam już jabłka i mam ochotę na domowy jabłecznik. Także o nic się nie martw. (…) A dziś miałam intensywny dzień, już od rana zrobiłam 2 prania pościeli, później odwiedziłam babcię i była też c.Teresa z Młynar, bo załatwiała w Elblągu sprawy. Zawiozłam babci walizeczkę i podomkę, te co miałam w szpitalu, a na koniec jeszcze odebrałam dokumenty Marcina z przychodni na Zawadzie na zaopatrzenie medyczne. No i tak przy okazji trochę sobie pospacerowałam załatwiając te sprawy, a pogoda była ładna, już bardziej wiosenna, chociaż nie świeciło słońce. Popołudnie siedziałam już w domu. Mam nadzieję, że czwartek minął Tobie równie dobrze i też miałaś co robić? A teraz Monia wypoczywaj, wyśpij się dobrze, przesyłam dużo buziaczków i DOBRANOC KOCHANA.
Hehe, prawda, że cudna jest ta moja mama? 😛 Pamiętam, jak kiedyś pracowałyśmy [jako baby – sitter] z moją przyjaciółką w Austrii u dwóch różnych rodzin i gdy wtedy porównywałyśmy listy od naszych mam, to miałyśmy z tego niezłą „bekę”: Marijka oczywiście opisała mi dokładnie, co robiła/u kogo była/ z kim się spotkała, a Zalwki Danka po prostu cześć córciu, u nas wszystko w porządku, mam nadzieję, że u Ciebie także…, no ubaw miałyśmy „po pachy” 🤣
Teraz mamy takie powiedzonko: mówić /opowiadać o czymś „po Marijowemu” 😋

Dodam tylko, że moja mama przyjeżdża tu ponownie na wizytę do lekarza [ma ją wyznaczoną w UCK na poniedziałek].