09.03.= Moje urodziny/ My birthday/ Mein Geburtstag

Moi drodzy, dziś są moje urodziny i nawet niebo dziś „płacze”, może w ten sposób próbuje mi pomóc, bym w końcu mogła to z siebie wypuścić i także zacząć po prostu płakać….

[A to będzie taka dygresja: Tak w ogóle to teraz sobie pomyślałam, że moja mama mogła się cieszyć nie tylko w Dzień Kobiet, lecz także dzień po, hehe 😉]

Jednak ja chyba mam to [nie będę pisała, że od urodzenia, bo tego przecież nie mogę wiedzieć], ale z całą pewnością od momentu, gdy mój brat pojawił się na tym świecie. Czułam się już wtedy taka bardzo odpowiedzialna za wszystko, co się u nas w domu działo, a że byłam starszą siostrą, więc opieka nad Kamyczkiem niejako mi przypadła, tzn. chcę tylko powiedzieć, że ani moja mama, ani dziadkowie [którzy przygarnęli nas do siebie i pozwolili zamieszkać razem z nimi] nie „zrzucali” na mnie tego obowiązku, przecież mój brat jest ode mnie tylko o 3 lata młodszy, więc jak 3-letnie dziecko mogłoby zostać obarczone takimi obowiązkami? A poniżej prześlę Wam kilka moich fotek, jak byłam mała, uprzedzam momentami może być zabawnie 😉

Ja jednak starałam się bardzo o Marcina troszczyć i nawet mama mi powtarzała, że bardzo jej pomagam w wielu czynnościach i jest ze mnie dumna 😊

Właśnie pisze do mnie Zalwka, tak, dokładnie ta, którą kiedyś nazywałam swoją przyjaciółką… [to jest naprawdę dłuższa historia…, bo ja tak naprawdę już co najmniej kilka ładnych lat nie odczuwam z nią niestety żadnych „związków” i wcale nie mówię, że to jest tylko jej wina, ja także przestałam się starać, ale chyba najbardziej dlatego, że widzę, iż po prostu mamy teraz inne priorytety, co innego jest dla nas ważne itp., itd….] Jeszcze wczoraj zapytała mnie, czy do południa będę dziś w domu, bo chciała wpaść na herbę. Ja jej nic nie odpisałam, bo wciąż było mi tak cholernie przykro za tą sytuację, gdy nie zostałam zaproszona na tą 40-tkę jej męża. Oczywiście tłumaczyłam sobie, że z całą pewnością i tak źle bym się tam czuła… A dziś, jak wyszłam do sklepu dzwoniła do mnie z życzeniami, ja jednak nie odebrałam, bo nie bardzo chciałam z nią rozmawiać. Nie bardzo też wiedziałam , co miałabym niby jej powiedzieć, a nie umiem ściemniać [a wciąż nie potrafię tego wytłumaczyć, ale to czułam, że po prostu odczułaby, że nie jestem z nią szczera] zatem po prostu nie odebrałam od niej połączenia…

Później pisała do mnie na Whats Appie, znów delikatnie mówiąc zignorowałam ją w pierwszej kolejności, bo nie wiedziałam, co mam napisać… Wydawało mi się, że samo „dziękuję” będzie zbyt niewiarygodne, jednak po dłuższej chwili tak właśnie napisałam + jeszcze wyjaśnienie, że byłam w sklepie i teraz jestem już mega zmęczona, więc chyba muszę się położyć spać 😉, po prostu chciałam, by zabrzmiało to, jak wymówka; jakoś dyplomatycznie, bo ja bardzo nie lubię narzekać, bo wydaje mi się, że nie mam po prostu do tego prawa…

Następnie zapytała jeszcze tylko: czy wszystko ok? Ja znów [w bardzo minimalistycznej= suchej formie]: Tak

I wtedy właśnie zaczął się w końcu nasz „właściwy” dialog! Ona do mnie: Znam cię sto lat. To mi nie brzmi jak tak. I tak się właśnie zaczęło… Uderzyło mnie dokładnie to zdanie: ZNAM CIĘ STO LAT...Wybaczcie, ale nie będę tu wszystkiego Wam opisywać, po długim moim wstępie [gdyż jak zwykle nie jestem przyzwyczajona do narzekania i skarżenia się] to jednak właśnie wtedy jej napisałam, co było powodem mojej przykrości [swoją drogą wciąż nie mogę uwierzyć, że MUSIAŁAM O TYM JEJ W OGÓLE DONOSIĆ…], lecz w ten sposób mogłam jej w końcu wszystko opisać, że czułam się najpierw zostawiona przez Gutka, a teraz jeszcze przez nią.

Lecz dzięki temu także [o czym jej doniosłam!] sprawiła mi nieświadomie prezent, gdyż mogąc to jej napisać, w końcu udało mi się zapłakać i ten ciężar z siebie zrzucić 😋

Photo by Bogdan Diricu0103 on Pexels.com

Ponieważ jest już prawie 17:30, a ja czuję się zmęczona, zatem może po prostu zajmę się teraz „udoskonalaniem” mojego bloga, wczoraj [08.03.19] zrobiłam już sobie właściwie urodzinowy/ na Dzień Kobiet prezent, a mianowicie kupiłam doniczkę. Byłam koło mnie w tym markecie Carrefour i dostrzegłam właśnie taką ładną w miarę dużą [a ponieważ potrzebuję przesadzić mojego kwiatka, któremu już ponad doniczkę wychodzą korzenie 🤣], zatem zakupiłam ją. Widziałam, że mają tam także ziemię, ale pomyślałam sobie, że nie będę na raz tylu rzeczy przecież dźwigać [a zrobiłam jeszcze wczoraj także zakupy].

Cały czas mam na myśli tego kwiatka, któremu robię cotygodniową „kąpiel” 😋

Kategorie Bez kategorii

7 myśli w temacie “09.03.= Moje urodziny/ My birthday/ Mein Geburtstag

  1. To już w sumie końcówka dnia. Wszystkiego dobrego Rybko. Jestem ciekawa, co odpisała Twoja była przyjaciółka na powód Twojego smutku?

    Polubienie

    1. Dziękuję kochana, ad. mojej „przyjaciółki” to na razie nic, milczy, bo po tym, jak ona zadała mi pytanie, czy ja bym chciała, by ktoś napisał, że sprawiłam mu ogromną przykrość i zostawił to nie pisząc nic więcej.
      Ja odpisałam, że oczywiście, że NIE… i później zaczęłam wyjaśniać, po czym to ja zadałam jej pytanie: jak ona by się czuła, gdyby jej rzekoma przyjaciółka nie chciała jej zaprosić, czy nie poczuła by się po prostu olana/nieważna? Znam ją „trochę” i myślę sobie, jak to musiało jej wszystko dać w końcu do myślenia…

      Polubienie

  2. Co tylko sobie życzysz, niech się spełni. 🙂

    Polubienie

    1. Dziękuję bardzo Anita! Od dziś mam postanowienie, zabrać się w końcu za ulepszanie tego bloga, bo wciąż wiem, że mogę, że jeszcze dużo jest tu do zrobienia, a żeby było „zabawnieji śmieszniej” wydrukowałam sobie m.in. Twoje odpowiedzi na moje pytania i… teraz nie wiem, gdzie je posiałam… Fajna jestem, prawda?

      Polubienie

  3. 100 lat wiem spóźniona reakcja 👍🍰

    Polubienie

    1. To ja spóźnione dziękuję, hehe😋

      Polubienie

    2. to ja spóźnione dziękuję w takim razie, hehe 😋

      Polubienie

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.