Dziś jest już wtorek 26.03.19. i teraz już nawet dopisuję to 27.03.19 Postanowiłam, że Wam w końcu doniosę, choć co nieco, dlaczego wciąż i nieustannie piszę o tych dwóch Monikach. Otóż dzielę ją [siebie] na tą „sprzed wypadku” i tą „po nim”, ponieważ ten wypadek naprawdę zmienił bardzo moje życie. I tak, dobrze o tym wiem, że przecież wszystko się zmienia i nic nie pozostaje przez cały czas takie samo, jakim było wcześniej. Zatem całkiem pewne jest to, że nawet, gdyby on się nie wydarzył, także ja i mój sposób myślenia by się zmienił, bo to przecież oznacza, iż ewoluujemy/ rozwijamy się/ przechodzimy rodzaj „transformacji” i nie tylko tej zewnętrznej, lecz także [a może właśnie zwłaszcza] nasze wnętrze się zmienia.
Opowiem Wam o tej Monice po wypadku. „Troszkę” już chyba o niej wspominałam, m.in. tu: https://niesklasyfikowana.com/2019/02/03/kazdy-czlowiek-tworzy-samego-siebie-przyslowie-egipskie/, jak również „co nieco” znajdziecie także tutaj:
https://niesklasyfikowana.com/2019/03/11/nic-wartosciowego-nie-przydarzy-sie-umyslowi-ktory-dokladnie-wie-czego-chce-nisargadatta-maharaj/?fbclid=IwAR0GBui1ujb9rOfZnnFSFtqHflJnepU8YfDGodxg34XzfyzaL3WK12LKCkw, ale jest jeszcze kilka rzeczy, o których chciałam wspomnieć:
- trudniej jest jej [mi po wypadku!] przyswajać wiedzę, uczyć się nowych rzeczy, zwłaszcza czegoś na czym się kompletnie nie znam… [wszelkie „udogodnienia” związane z tym blogiem], czasami są to sprawy, które naprawdę wydawać by się mogły dla niektórych z Was jakieś „oczywiste”, niestety dla mnie nadal takimi nie są…
– szybciej się męczę i zniechęcam zwłaszcza, gdy po którejś już próbie nadal mi nie wychodzi…, jestem pewna, że to także dlatego, iż nie mam tu choćby komu tego powiedzieć, podzielić się tym, bo przecież ten ktoś mógłby może stwierdzić, że to wcale nie jest taka znowu „oczywista oczywistość” akurat właśnie tego nie wiedzieć, czy nie umieć i nie potrafić.
Przychodzi mi tu także na myśl, co się u mnie zdecydowanie zmieniło [pogorszyło przez urazy, jakich doznałam!]? Prócz oczywiście ogólnej sprawności, także niestety przede wszystkim „stępił się” mój węch i smak. Nie są one już zdecydowanie takie, jak były wcześniej. I nie mam na to już żadnego wpływu… Wydaje mi się, że teraz wyczuwam tylko bardzo mocne, intensywne smaki, tak samo chyba jest z zapachami niestety…
Mój wtorek wyglądał tak:
- podniosłam się prawie po budziku, choć nadal chciało mi się płakać i tak bardzo miałam nadzieję, że jak już w końcu wrócę do domu, to może uda mi się trochę popłakać dla własnego „dobra i zdrowia”. Ale ja dochodzę do wniosku, że serio nie potrafię tak, bo co niby tak do siebie mam płakać? To jest tak cholernie ciężkie nie umieć siebie nawet tak „wewnętrznie” przytulić…, zatem zabrałam się za to, co miałam [i dochodzę do wniosku, że chyba moja kochana babcia ma rację mówiąc: NIE MYŚLIJ TYLE 🤣😋😂]
- gimnastyka [Boooszeee, nawet sobie nie wyobrażacie, jak ciężko w takim nastroju się ćwiczy- z głową „pełną smutku i płaczu”…]
- śniadanie
- wybrałam się poszukać jakiegoś stomatologa, bo nie uwierzycie, ale będąc w Elblągu odkryłam, że po prawej na dole w trzonowym zębie przy dziąśle mam straszną dziurę… przez długi czas mówiłam sobie, jak mogłam tego w ogóle nie zauważyć??? Później jednak doszłam do wniosku, że nie bolało mnie nic, a nie posiadam jeszcze żadnego lustra w łazience, gdzie myję zęby, a przecież nie robię aż takich „głębokich uśmiechów” przed lustrem w pokoju…eh… i poszukałam sobie nawet niedaleko mnie, bo przypomniało mi się, że jak chodzę po zakupy, to zawsze mijam tam takie centrum stomatologiczne, jednak babeczka z rejestracji tam powiedziała mi, że „naprawa” takiego ubytku może kosztować nawet, lepszym wypełnieniem do 300PLN… i to mnie wystraszyło, zatem dziś postanowiłam jeszcze na własną rękę pójść i posprawdzać te kliniki, które udało mi się znaleźć przez internet. I tym sposobem zapisałam się już na jutro na 16:00 do pani, która w internecie miała same dobre opinie, była także bardzo miła i co najważniejsze oznajmiła, że to nie powinno kosztować więcej niż 140PLN. Zatem „troszkę” już w innym nastroju wracałam do domu.
- I po tym, jak zjadłam rosół zabrałam się w końcu za przesadzenie mojego pięknego kwiatka [u mojej babci widziałam 2 takie same, już naprawdę mega duże i wyglądały naprawdę cudnie]. Na fotce poniżej ten, o którym piszę [przesadzony] stoi po lewej [patrząc z waszej str.]

Ok, to teraz zabieram się chyba jeszcze przed snem za medytację, by móc już spokojnie położyć się spać i przez nockę odpocząć rzeczywiście 😊

Dziś 27.03.19 byłam u tej stomatolog i zapłaciłam za ten ząb wprawdzie 110PLN [jednak jestem zdania, że to nie jest jakoś AŻ TAK dużo- wiem, bo zasięgnęłam języka od kolegi, który prowadzi własny gabinet stomatologiczny i on powiedział, że koszt takiego wypełnienia to 200PLN], a nie chciałam jednak czekać, bo wiem, że z dziurami w zębach nie można zwlekać, a ta już naprawdę wyglądała dla mnie strasznie. W każdym razie, dziś również się nawkurzałam na siebie, bo pomijam już to, że wylazłam z domu za wcześnie do tej stomatolog i teraz jak jeszcze na samym początku [tj.wczoraj] wydała mi się ona i jej „pomoc” miła, to teraz ta pani „pomoc” jak weszłam tam na poczekalnię, to „przywitała” mnie oschłym: „a pani to jest za wcześnie…” Myślę sobie, no ok, ale może mogła to jednak jakoś choć troszkę łagodniej wyrazić… Okazało się, że istotnie byłam dużo przed czasem, bo przede mną jeszcze czekała kobieta na korytarzu z synkiem, którzy mieli na 15:30! [a ja na 16]. No, ale w takim razie sobie jeszcze zawróciłam do domu, gdzie praktycznie tylko weszłam, by skorzystać z ubikacji 😉 i jak już byłam następnym razem, to prawie na „styk” i tym razem już mnie obydwie panie zaprosiły do środka, znacznie milszym tonem.

Trochę miałam trudnych sytuacji dzisiaj…, ale może doniosę o nich jutro, gdyż teraz już powinnam kłaść się spać… [a nie wzięłam jeszcze nawet tabletek i nie przebrałam się w piżamę…]
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.