To kontynuacja, wybaczcie jej proszę, ale póki co, wklei tutaj po prostu to, co sobie zapisała w Wordzie:
18.05.19 SOBOTA
Teraz może powiedzieć, że ten dzień MIMO WSZYSTKO jednak zakończyła dobrze! Tak, celowo tu podkreśla słowo „ZAKOŃCZYŁA”, bo przecież gdyby ona SAMA nie PODJĘŁA ŻADNYCH DZIAŁAŃ, w ogóle on by się tak nie skończył… A nic wcześniej już nie donosiła choćby o tym [dla niej w sumie najważniejszym!], że zepsuła jej się ponownie ta ładowarka do komputera… O losie słodki, a już ten problem z nią pojawił się na początku kwietnia… , a wiedziała, że chce pisać przecież jeszcze „coś więcej” o sobie, m.in. też o tym, jak natrafiła na ten buddyzm itp.itd.
Poniżej widać już na tym zdjęciu, prócz tego rozwalonego kabla [po prawej, na pierwszej fotce], także to, w co się zaopatrzyła, czyli i nowy kabel do tej właśnie ładowarki i te „sticki” 😉
Ahhh… tak i teraz dostrzega, że zakupiła sobie także kompleks witamin i minerałów, bo przypomniała sobie coś o tym, że znowu gdzieś wyczytała, coś korzystnego o kompleksie wit. B, zwłaszcza w problemach z pamięcią i stanach ogólnego zmęczenia [także ludzi, którzy nie są po żadnych urazach] itp., a że tam akurat tego nie mieli, a wyczytała na opakowaniu, że są także inne korzystne dla zdrowia i witaminy i minerały… I choć oczywiście wie, że zdrowej diety nic nie zastąpi, ale wspomóc się przecież zawsze można, a skoro ma jeszcze na to hajs, to postanowiła się w nie także zaopatrzyć! Pomyślała sobie, zwłaszcza czytając to: https://portal.abczdrowie.pl/pytania/zmeczenie-i-oslabienie-oraz-problemy-z-koncentracja, http://infozdrowie24.pl/temat/zdrowie/zm%C4%99czenie+brak+energii+brak+koncentracji,
że o losie, to ona wychodzi tu naprawdę na jakiegoś cyborga już, hehe
Photo by Vitu00f3ria Santos on Pexels.com Photo by Oleg Magni on Pexels.com Photo by Pixabay on Pexels.com
Gdyż pomimo, że zepsuła jej się ładowara do kompa, zaginął gdzieś jeden talerzyk, zmienił się „jakoś” język klawiatury w tel. na … CHIŃSKI, joł, joł…Ale ona I tak mimo tych wszystkich niekorzystnych zdarzeń wciąż SIĘ MOBILIZUJE I „DZIAŁA” 😋!
– obiad: do jaja, które miała usmażyć, wsypało jej się zbyt dużo pieprzu, gdyż pieprzniczkę [już chyba przejęta tą sytuacją z ładowarką] otworzyła nie patrząc najwidoczniej dobrze, bo niby zrobiła tylko delikatny ruch ręką…, a tam nagle widzi taką „kupę” pieprzu…[doszła do wniosku, że nie tą str.otworzyła…]
– miała zamiar pójść do Bałtyckiej, jednak na całe szczęście, patrzy na zegarek, a tu zaraz dochodzi 15… I myśli sobie, że w takim razie [bo założyła, że ponownie będą musieli sprowadzać jej ten kabel], a że dziś jest przecież sobota, to mogą jej powiedzieć, że tam <skąd ten kabel mieliby sprowadzić> jest już zamknięte…i tak przeleci jej cały weekend… Później zaś nie wiadomo, kiedy by to sprowadzili, doznała „olśnienia”, by tam po prostu zadzwonić i gostek jej mówi, że sprawdza w kompie, ale oni nie mają tego niestety na stanie…
Ona, no ok. przecież ostatnio również musieli jej go sprowadzać…A on, że KOMPUTRONIK nie ma już w ogóle tych kabli, nawet w magazynach…Oszołomiona sobie myśli, no to świetnie, cóż teraz pocznie bez kompa…On do niej wtedy, że PRZECIEŻ TYLKO U NICH GO NIE MA…
I w tym momencie myśli sobie:
Dżizas, jaka ja jestem niemądra, dlaczego SAMA NA TO NIE WPADŁAM???
I tu właśnie są te momenty, gdy czuje się po prostu jak „głupiutka blondynka”, poprzez swoją „ograniczoność” myślenia…, przecież każdy normalny i zdrowy człowiek, by raczej na to wpadł, że jak nie tam, to może gdzie indziej to dostać np. Media Markt lub innych sklepach najzwyczajniej z AGD … Aż później zachciało jej się samej z siebie po prostu śmiać, z tego, że rozumowała, jak takie małe GŁUPIUTKIE dziecko…, które myśli, że jak właśnie w Bałtyckiej zakupiło ten komputer [do której, swoją drogą ma jednak teraz daleko…], to także tam dostanie tą ładowarkę lub, jak ostatnio, choćby ten kabel do niej…

Dopiero, jak ten gostek jej to powiedział, uświadomiła to sobie od razu i udała się do CH FORUM, koło siebie…
- Kupiła kabel za 50 PLN, bez grosika, buhaha
- W ogóle myśli na całe szczęście ma jeszcze trochę gotówki [a to są właśnie te „nieprzewidziane wydatki” pomyślała]
- W Rossmanie zakupiła także ścierak do stóp
- później też w Piotrze i Pawle [P&P] banany i jedno awokado [bo luknęła, że tam są jeszcze tańsze 3,99szt.] Wprawdzie mniejsze i nie takie ładne, jak u p.Piotra, ale pomyślała, że przecież cena też się liczy, przy okazji szybko poszukała jeszcze, czy są takie płatki kukurydziane, które zawsze, wynajmując jeszcze tą „kawalerunię”, kupowała w tym P&P naprzeciwko Bayer. Lecz tam także dostrzegła, że teraz ta sama firma, ale inny kolor tego opakowania…Kupiła już nawet je w tym tyg. w innym P&P, ale jak wczoraj otworzyła, to już tak nie smakowały…i wciąż myślała, że to nie te same, dlatego tak bardzo chciała jeszcze raz sprawdzić, czy może te w niebieskim opakowaniu jeszcze jednak gdzieś się zachowały… 😛

- W Rossmannie kupiła zaś kapsułki do prania, Bio żel do wc i ścierak do stóp
- Fajnie sama ze sobą rozmawiała i przekonywała siebie, że tego, czego nie potrzebuje, nie będzie wcale kupować😊 A wczoraj jeszcze kupiła zieloną herbę inną, niż do tej pory, ale pomyślała sobie, a co! Spróbuję czegoś innego, bo tamta już wiem, jak smakuje…okazało się oczywiście później w domu, że wcale nie jest taka dobra…, no ale cóż kupiła, to musi się teraz „przemęczyć” i ją zużyć do końca [a nie jest absolutnie jakaś niesmaczna! Nie, nie, nie! Po prostu zwyczajnie nie smakuje tak dobrze, jak tamta choćby z granatem]. Ale ona usilnie wie, że ABY SIĘ PRZEKONAĆ, TO TRZEBA TEGO NAJPIERW SPRÓBOWAĆ i stara się nie oceniać czegoś z góry, tylko próbować i się odważać 😉
- Jednak pomyślała sobie, że one też były w Rossmanie właśnie [wtedy jednak nie rozejrzała się tam nawet za nimi]
Ok, tyle zrobiła na dziś [19.05.19], ale zaczęła dość późno, bo dziś jakoś długo spała…, później jeszcze rozmawiała ze swoją mamą… i tak zeszło, teraz mamy już godzinę 14:12 i zamierza w końcu zabrać się za czytanie.
I dalsza część tej jej soboty:
Zaraz po wejściu do CH FORUM zapytała naprzeciwko w informacji o rzeczy, których chciała się dowiedzieć i które wynotowała sobie w komórce:
- czy jest ksero [chciała skopiować sobie tą FV za komp.]
- sklep papierniczy [gdyż chciała tam zakupić te „sticki” do zaznaczania kartek w książce [nie wiedziała nawet, czy użyła odpowiedniego wyrazu, ale gdzieś to chyba od kogoś słyszała i sprawdziła zaraz sobie tu w słowniku pons i co znalazła, że „stick” po ang. znaczy m.in. także „naklejać”, a naklejka to sticker, hehe, czyli jednak coś jej się dobrze kojarzyło]
- sklep m.in. z komputerami wiedziała już, gdzie jest [zatem tam się udała po zakup tego kabelka właśnie, ale ten gostek chyba źle ją zrozumiał, bo gdy pokazała mu jaki numer tej ładowarki, mówi, że takiej nie mają w ogóle na stanie, gdyż ten jej komp. jest w miarę „świeżynką”…], a jej cały czas nie chodziło o całą ładowarkę [bo przecież już raz MUSIAŁA KUPIĆ DO NIEJ OSOBNY KABEL, jeszcze na początku kwietnia…], bo okazało się, że koleś tam stwierdził, że to „wygięcie” wygląda raczej na uszkodzenie mechaniczne, oczywiście wysłał do reklamacji, ale i tak polecił jej zakup nowego kabla… Pamięta, że wtedy już, musiała na niego czekać 1 lub 2 dni, no ale cóż pomyślała sobie, jak trzeba to trzeba, BO CO ZROBISZ, JAK NIC NIE ZROBISZ buhaha, a że akurat wtedy jeszcze także na ten kabel kasę miała, także pomyślała, że znacznie ważniejsze jest dla niej pisanie tego bloga, niż płakanie nad tym „uszkodzeniem”, w każdym razie od tamtej pory już raczej starała się uważać na niego…, jak widać nie bardzo jej się to udało…
W ogóle jak tak przygląda się sobie i swojemu życiu, to jednak stwierdza, że ona naprawdę jest silną osobą i teraz już wie, że Lama Ole Nydhal o tym także musiał wiedzieć. Od jakiegoś tygodnia postawiła sobie na powrót jego fotkę na swoim parapecie i tak na siebie czasem „spoglądają”, tzn. ona czuje, że on na nią cały czas patrzy… 😊, to raczej ona w jego stronę czasami spogląda, ale najczęściej z uśmiechem, nawet, gdy odczuwa już zmęczenie [jak teraz 18.05.19. godz.19:30]

Ok, to teraz jeszcze tylko wspomni, że tak się cieszyła już, że wróci do domu z tymi rzeczami, bo była z siebie ponownie taka dumna, że tak dzielnie w TYM ZIMOWYM PŁASZCZU jeszcze [buhaha, tak, właśnie!] wędrowała i to wszystko pozałatwiała, no prócz ksera, bo po drodze do Madisona zobaczyła, że to ksero w soboty jest akurat tylko do 16:00…, a już było po! Ale pomyślała sobie, no a cóż się takiego stanie, jak skseruję to w poniedziałek? Przecież i tak tego nawet wcześniej nie wyślę! Ale za to w Madisonie zakupiła, to po co się właściwie wybrała, o czym tak bardzo już marzyła, by mieć… a mianowicie te „sticki”. I wiedział już nawet, że BEZ ŻADNYCH WYRZUTÓW SUMIENIE ZROBI SOBIE TĄ KAWKĘ, a miała przecież [wsadzone do piekarnika, a nie do lodówki, bo nie chciała, by były zimne:P] tą resztę swoich „placuszków” właśnie, którymi postanowiła się właściwie do tej kawki rozkoszować 😊 I tak też zrobiła. Ahhhh tak i odkryła, że tam właśnie jest ten JEJ DRUGI TALERZYK!!! W piekarniku sobie stał z plackami! A ona tyle go już szukała, zaglądała nawet do łazienki, buhaha, no przyglądała się serio wszystkiemu i mówiła sobie, przecież gdzieś on jest na pewno.
Tak samo zobaczcie, jak z tą fakturą za komputer, co więcej: PRZED CHWILĄ [ok.20] zauważyła, ŻE MA NAWET JUŻ JEJ KOPIĘ!!! W ogóle dostrzegła coś znacznie bardziej ważnego dla niej: NAWET JAK PRZECHODZIŁA PRZEZ TO CH FORUM W TYM ZIMOWYM PŁASZCZU [jedynie go rozpięła, bo wstyd jej było go zdjąć, gdyż jeszcze cholibka te ciuchy „pod nim” nie wyglądały też wcale specjalnie] hehe
Ale ONA SIĘ TYM NIE PRZEJMOWAŁA I WĘDROWAŁA TAK UŚMIECHNIĘTA [a była bez makijażu i już dawno nawet nie maluje sobie także paznokci] i tak się tylko przyglądała napotkanym dziewczynom, że kurczę, one „zrobione paznokcie i nawet często też rzęsy- nie że pomalowane maskarą, tylko sztuczne! Oczywiście ona absolutnie nie uważa, że to jest coś złego [bo nawet kiedyś sama skusiła się na takie w miarę delikatne i naturalnych rozmiarów i pamięta, że to był taki komfort, że nie musiała wtedy ani myśleć o zmywaniu, a jej rzęy cały czas wyglądały tak, jakby były pomalowane, zwłaszcza jest to fajne, gdy kobieta się popłacze, hehe, gdyż wtedy nic nie spływa jej z oczu 😋] Lecz te dziewczyny, które tam spotkała miały TAKIE KĘPY TYCH RZĘS, że po prostu MASAKRA, hehe
A ona tam szła i czuła się mimo to ładna, mimo braku makijażu i swojego stroju [tu nawet pomyślała, że gdyby choćby czy z Gutkiem, czy ze swoją „przyjaciółką” szła, to poczułaby się jednak po prostu trochę źle, bo tu znów, że to „nie wypada/ nie pasuje” itp., itd.]
A tak szła sama ze sobą szczęśliwa i choć jadąc tramwajem czuła już naprawdę zmęczenie to jednak się do siebie uśmiechała, wprawdzie choć tam już zdjęła ten płaszcz i rozebrała się całkiem do krótkiego rękawka [+ jeszcze zrobiła fotkę ludkom, bo to było dopiero „fajne”, choć już coraz częstsze niestety zjawisko = człowiek + telefon komórkowy]

Po tej obserwacji siebie, przyglądaniu się sobie, stwierdza, że
Spokój to najwyższe szczęście – Ajahn Brahm –
min. 7:50 ogląda przy piciu kawki, dziś zrezygnowała z siłki, ale po prostu znowu to czuła, że ma się zająć tu w domu czym innym, a po drode znów kilka razy się do siebie uśmiechała i co jakiś czas, powtarzała sobie „Wszechświecie” dziękuję i stwierdziła, że ona także będzie tak mówiła, jak jej DD. „Poznała” ją już co nieco i wie, że z całą pewnością nie będzie miała nic przeciwko. A to po prostu brzmi tak zawsze „bardziej neutralnie”, bo czasem się właśnie tak korzystnie wszystko toczy, jak jej późniejsza dalsza sobota…i niejednokrotnie tu znów jakoś to się samo „układa i wydarza”.
Prawdziwe życie, zaczyna się, gdy coś pójdzie „nie tak”[11:40]
Tak przysłuchuje się temu wszystkiemu, co on tu mówi i ponownie dochodzi do wniosku, że ten Lama Ole miał naprawdę „wgląd” w nią/ jej życie. A przecież tylko zetknęli się głowami.
UCZYMY SIĘ PRZYJMOWAĆ ŻYCIE TAKIM, JAKIE JEST [14:20]
Jeśli nie wiesz, czym jest ból [17]
Pisała to tak na szybko, zatem w kombinacji 3 języków, hehe, starała się używać po prostu najkrótszych słówek z danego języka 😋