Wróciła dziś [24.05.19] z tego wykładu, jest jej teraz cudownie i wspaniale, choć już jak czekała na przystanku tramwajowym wcale tak się nie czuła. Ubrała się choliba zbyt cienko i jeszcze zamiast całe adidasy ona ponownie te z dziurami butki i krótkie skarpetki…

No żesz kurka wodna -pomyślała, dlaczego nadal mam trudności z nauczeniem się pewnych rzeczy, jak np.:
- nie sugerowaniem się tylko tym, co widać za oknem: bo przecież słonko świeci, no dobrze, ale [i tu znów pomyślała sobie o tym zabawnym powiedzonku Mariolki: Helloł? głupia przecież nie jestem! hehe]😋 sprawdziła także temperaturę na swojej komórce i było chyba ok. 15-20 stopni [uzupełnia to 27.05.19, więc już dokładnie nie pamięta, ile to było]
Zdecydowanie jednak poleca obejrzenie tego poniżej, bo jej zdaniem musicie to zobaczyć, wciąż nieustannie, jak coś opowiada o tym swoim życiu to włączają jej się po prostu z tego różne teksty tej Mariolki oczywiście: 3:44 przypadek? 🤣
- zawsze raczej była stworzeniem ciepłolubnym
- i wreszcie nie pomyślała o tym, że przecież, gdy będzie już wracać do domu, wcale tak „ciepło” już nie będzie…
- ale żeby było „zabawniej” [bo przecież w jej życiu musi się kurna coś wydarzać, gdyż inaczej to byłoby zbyt nudno] okazało się, że z tramwajami gdzieś niedaleko właśnie okolicy, w jakiej mieszka, coś się stało [gdyż nie jeździły ani w jedną ani w drugą stronę], w zamian za to zaś trzeba było się „przetransportować” na przystanek autobusowy, bo te z kolei jeździły właśnie za te pierwsze…
Ale teraz coś o tym spotkaniu, znów tak bardzo króciutko, gdyż jutro ponownie chce udać się na wykład i warsztat tym razem do Bogusi tylko za 60 zeta! 3h łącznie od 10 do 13, po czym wybiera się do rodzinki do Elbląga.
Zatem była tam na prawdę na styk, ale na całe szczęście dopiero zbierały się kobiety [bo były prawie same one+ TYLKO JEDEN MĘŻCZYZNA!], hehe, tak właśnie. I nie ukrywajmy, ale wśród tych kobietek czuła się po pierwsze: najbardziej atrakcyjna, po drugie z naprawdę największym bagażem [i to by było jeszcze „zabawniej” = umówmy się, że tu nie będzie już nic dodawała, bo będziecie o tym pamiętać, że jest to nieodłączny element jej opowiadań😋] po niej tego naprawdę w ogóle nie było widać. Babeczka, która prowadziła ten wykład zgodziła się, by ta mogła ją nagrywać.Ale o tym doniesie więcej za kolejnym wpisem, bo teraz musi się już kłaść, by wstać rano, gdyż nawet jeszcze nie jest spakowana do Elbląga
Tam właśnie usłyszała słowa prowadzącej ten wykład otwierający weekend energetyczny Hanny Madejskiej:
„Każdy ma inne ścieżki i różnymi drogami dochodzi do tych swoich własnych „oświeceń”/ skoków kwantowych.”
„Jeżeli nie jesteśmy w zgodzie z sobą, to bardzo często [ten skok kwantowy] przebiega z zewnątrz np. poprzez wypadek i jakieś traumatyczne wydarzenia”
[taaaa i tu sobie już tylko pomyślała o tej swojej całej „historii”] i o tym, że to są właśnie te momenty, gdy ponownie jest pewna / czuje to po prostu, że Lama Ole Nydhal miał rację dając jej właśnie takie imię schronienia… I to, że praktycznie zapewnił ją, że w tym roku spotka ją wiele szczęścia. Ona na całe szczęście nigdy nie leży na laurach i nie oczekuje, że skoro ktoś jej to obiecał, to musi tak być. A gówno prawda! Musi to na Rusi, buhaha 🤣
Po wykładzie jednak okazało się, że może się zabrać do domu autem z dziewczyną, która odwoziła jeszcze z kolei swoją znajomą w okolicę Moreny, zatem, jak stwierdziła Morena jest przecież całkiem niedaleko od Gdańsk Chełm, także spokojnie mogła się z nimi zabrać. 😊

Ok, to puszcza to w świat takie niedokończone.