Po obiedzie wyszła dziś [07.06.19] jeszcze do sklepu. Patrzyła, że zbliżają się chmury, a i deszcz z burzą był na dzisiaj także przewidywany. Zatem nie zastanawiała się długo, tylko wzięła ze sobą parasolkę i cienką kurtkę przeciwdeszczową. Najpierw zaszła do „Kerfa” po orzechy i śliwki suszone, skusiła się także na loda, szukała MAGNUM ALMOND, ale nie było go w ogóle, zatem wzięła sobie inny, ale także z migdałami.

Później zaś udała się do warzywniaka p. Piotra i ten mówi do niej, dlaczego nie odebrała od niego wczoraj telefonu 😋 Hehe, tak jej się właśnie wydawało, że mignął jej tam w połączeniach gdzieś p. Piotr, ale nie była już pewna i później już właściwie całkowicie o tym zapomniała. 🤣 A nie słyszała, bo tak się stało, że przez cały dzień w ogóle nie podgłaśniała komórki. Ten [mowa tu o p. Piotrze] jednak wręczył jej nr telefonu do tego pracownika, o którym jej kiedyś wspominał, gdy ta zapytała go o hydraulika. Jednak wraz z p. Piotrem właśnie wtedy doszła do wniosku, że może to tylko coś z uszczelką się stało i wcale nie musi to być żaden „hydraulik”, wystarczy jedynie ktoś, kto się choć mniej więcej na tym zna, nie ukrywajmy – ona sama także była tego zdania!
Tak, gdyż o tym także jeszcze nie donosiła [tu/ here: „story” of her toilet]:
Z jej kibelkiem [a właściwie ze spłuczką w nim] „coś” się stało i jak jeszcze w poniedziałek powiedziała o tym temu konserwatorowi, ten odrzekł, że oni takimi rzeczami się nie zajmują, trzeba wezwać hydraulika. To dzielne dziewczę stwierdziło, że ok, nawet byłaby skłonna to zrobić, ale niech tylko najpierw to obejrzy i stwierdzi, że rzeczywiście potrzebny jest do tego aż taki fachowiec [ona się przecież na tym kompletnie nie zna…]
I tak p. Leszek podszedł, obejrzał i stwierdził, że ISTOTNIE tu należałoby „chyba/ raczej/ najprawdopodobniej” jedynie uszczelkę wymienić! Ale przy najmniej dowiedziała się gdzie się tą wodę przykręca😋 i zawsze, jak już napełni się trochę nią ten pojemnik, to ją zakręca [tym pokrętłem to po lewej str.], by ta woda tak sobie nie zlatywała. Stąd to otwarcie tego WC na fotce poniżej, hehe, by łatwiej było jej to w ogóle kontrolować 🤣

Ale teraz dostała od p. Piotra nr tel. do niejakiego Pana Krzysztofa i zamierza po weekendzie się z nim skontaktować i umówić, by on także obejrzał toaletę i wyraził swoje zdanie na ten temat 😉
Wyobraźcie sobie, że teraz leży cały czas na tym swoim niebiańskim wręcz leżaku. Jest jej tak niesamowicie dobrze, że chyba odpuści sobie tą siłkę dziś [choć w tygodniu jest otwarta do 23:00!], ale jej jest tutaj [tak, właśnie na tym leżaku!] tak cudnie, którym co chwila się zachwyca, że :
- Jest taki stabilny i mocny [w porównaniu do tamtego…, albo nie ma w ogóle co porównywać, bo tamten się, co do wygody tego, w żaden sposób nie umywa = i teraz doskonale rozumie już tą różnicę w cenie 👍]. Pisze to sobie na komórce na razie słuchając z kompa: składanka – Green Tara Mantra (108 Repetitions) – a propos zawsze, jak jest na tej siłowni to dostrzega przez okno autobus właśnie o tym numerze 108 [ona na prawdę nie wierzy w takie przypadki! W żadne przypadki już nie wierzy]😊. Ok, miała pisać jeszcze dalej o tym jej „niebiańskim” legowisku, tak, gdyż ona po prostu na nim leży, nie siedzi! = odchyliła się tak bardzo do tyłu, że głowa i plecy właściwie leżą, a nogi ma umieszczone wyżej, niesamowicie rozkoszna pozycja = odczuwa teraz taki błogi spokój swojego ciała 😊
- Jest także nadzwyczaj wysoki, zatem zarówno siada się, a później również kładzie na nim i następnie z niego wstaje BARDZO KOMFORTOWO!
- Boooszeee, teraz Wam napisze o rzeczach, które w sobie zauważa, otóż :
- 1) Jak niewiele do szczęścia jej potrzeba: kawałek wygodnego siedziska, oczywiście najpierw w mieszkaniu [czyli synonimie bezpieczeństwa], które też „otrzymała” jakimś cudem, hehe 🤣 Tak, jej wciąż trudno pojąć swoje szczęście… A tak szczerze mówiąc, to sądzi, że najwidoczniej musiała sobie na to czymś w poprzednich wcieleniach zasłużyć [a może właśnie już w tym życiu!!!] – Ooo i TUTAJ JUŻ POJAWIA SIĘ JEJ właściwie OD RAZU PYTANIE DO BOGUSI, do której idzie we wtorek, czy tylko buddyści tak myślą? Zada go jej, gdyż z tego, co wie Bogusia wcale nią nie jest, w przeciwieństwie do naszej bohaterki ☺️ I teraz, ponownie dokona „wtrącenia”😋, uczyni to w innym kolorze, aby było czytelniej… Nie! Jednak nie potrafi nadać TYLKO temu innej barwy, zatem po prostu to wykona pogrubioną kursywą:
- Ona właściwie czuła się [po tym wypadku najbardziej] taka nigdzie nie pasująca/ „niezgodna”/ taka właśnie „niesklasyfikowana”, trudno było jej się po prostu dostosować, a po tych obrażeniach powypadkowych WEWNĘTRZNYCH to tym bardziej… Znalazła sobie [podkreślam tylko: ZNÓW ONA SAMA TO ZROBIŁA!] ośrodek do medytacji [jak się właśnie wtedy dowiedziała buddyjski]. I zaczęła wówczas tam dojeżdżać, do tego BOM. Zwłaszcza dlatego, iż ośrodek nie był wtedy jakoś od niej aż tak daleko i te medytacje odbywały się za frico. A ona już wówczas ZREZYGNOWAŁA Z PRACY W KORPORACJI [o tym, może postara się donieść więcej jutro]…, tak naprawdę nawet chodząc do tego ośrodka na początku nie bała się jedynie wizerunku na „zdjęciu” właśnie Lamy Ole Nydhal i jego żony, bo oni byli tacy „zachodni” i nie przypominali tak bardzo tych wszystkich mnichów w tych szatach 🤣, których [tego nie kryje] wtedy się jeszcze trochę, może nie tyle „obawiała”, co z całą pewnością nie potrafiła ich jeszcze obdarzyć takim „zaufaniem”… A przecież w buddyzmie nie chodzi o to, by do czegoś się zmuszać i robić coś na siłę! Tzn. co do samego Lamy Ole Nydhal`a to też wcale nie było takie proste [w jej przypadku trwało to chyba ładny rok – czas od wyjazdu do Pragi, gdy tam również przez niego poczuła się taka „odrzucona”… (więcej o tym wspominała wcześniej w którymś wpisie, ale już nie pamięta nawet, jak mogłaby go tu przybliżyć… ), a następnie [ponieważ zawzięta ona, nie poddawała się nigdy przecież łatwo] uczestnictwo w tym kursie buddystycznym w Kucharach], ale wraca do tematu i tak: poczuła się po prostu właśnie przez tego Lamę Ole jakby „złapana” właśnie na tym kursie w Kucharach, więc choć do ośrodka już dawno w ogóle nie przyjeżdża, ma wrażenie, że od zawsze miała jakieś „związki” z buddyzmem, najważniejszy jest dla niej jednak fakt, iż ONA ODCZUWA TERAZ SZCZĘŚCIE [co twierdzą generalnie wszyscy mądrzy ludzie, w tym także powiedział to ten sam Lama Ole Nydhal, choćby w tych Kucharach, kiedy to odczuła coś niesamowitego- odpowiadał tam na jej pytania pojawiające się tylko w głowie, których nawet nie zadała na głos! Jak się później dowiedziała, wiele osób tak tam miało, hehe] i jest naprawdę wielu rzeczy już świadoma, jak choćby tego, że za chwilę już może tak się nie czuć, bo przecież WSZYSTKO SIĘ ZMIENIA 😋🤣😜
- 2) jeszcze nim do niej ten kurier przyjechał z tym leżakiem właśnie, już „w swojej głowie” chciała mieć kogoś jeszcze przy sobie, choćby myślała o tej Ani i Piotrze, którzy mają do niej przyjechać we wtorek… Skąd u niej ten brak pewności siebie i chęć, by „ktoś jeszcze” to jednak sprawdził, zwłaszcza przy tym kurierze, bo ona już zakładała z góry, że nie da sobie z tym sama rady… Wprawdzie kurier zostawił ten towar jej jeszcze zapakowany, a zobaczyła tylko, że jego opakowanie nie było uszkodzone… Boooszeee, DLACZEEEGO ona tak bardzo wątpi w swoje możliwości, w to, że jednak uda jej się coś dobrze wykonać??? Dlaczego wciąż i nadal potrzebuje jeszcze jakichś zapewnień, potwierdzeń z boku?
Siedziała tak na tym swoim „niebiańskim” 😉 do ok. 19:30, jednak wyszła jeszcze zrobić sobie coś do zjedzenia. I teraz [07.06.19, od godz. 20] tu siedzi sobie w kuchni i stąd dalej już pisze.
Ok, to teraz [23:55] to chyba najwyższy czas położyć się spać, a jutro ponownie będzie mogła cieszyć się tym swoim genialnym zakupem i przy okazji trochę sobie na nim poczyta, lub posłucha. Na siłce dziś już nie była i nie, wcale tego nie żałuje! Po prostu to czuje, że dziś miała zostać w domu!
Z całą pewnością rzec może, iż piątek [07.06.19] był naprawdę pozytywnym, dobrym i udanym dniem!