Milton Erickson
Zdała sobie sprawę, że dziś ponownie nieparzysta data, bo 13.06.19 i leżąc jeszcze w łóżku, już słyszy za oknem jakieś grzmoty, a zaraz potem spadł deszcz [tzn. może było dokładnie odwrotnie, lecz ona ujrzała to dopiero później, gdy odsłoniła swoje rolety😋 ]. Ale jest teraz taka szczęśliwa! Pomimo tego, iż odczuwa zmęczenie, [a wie to już właściwie od wtorku, kiedy to mieli do niej przyjść Ania z Piotrem, że oni (czyli nawet kompletnie „zdrowi” ludzie!) także nie czują się „najlepiej” w takie upały]
But it doesn’t matter! Jeszcze ok. 9:30, leżąc w łóżku, rozmawiała ze swoją mamą, ta mówi, że ona i jej brat także źle znoszą te upały. Marcin [= jej brat dlatego, że po urazie rdzenia kręgowego jego organizm odczuwa teraz m.in. zaburzenia termoregulacji ciała, czyli jego organizm w ogóle się nie poci poniżej miejsca urazu, u Marcina więc poci się TYLKO czoło! Później w nocy np. go trzęsie]. I tak dziś już wie, że wkrótce uczyni o swoim bracie osobny wpis!
W każdym razie nawet nie wiecie, jak ona się ucieszyła, że właśnie teraz pada! I to wcale nie tylko dlatego, że po tym powinno być choćby świeższe powietrze, że ten deszcz podleje rośliny. To znaczy z tego powodu oczywiście także się ucieszyła, ale znacznie bardziej z tego, że będzie mogła się zająć w końcu sprzątaniem i swoimi sprawami. Ale doniesie Wam teraz, cóż dziś udało jej się zrobić i to z samego rana [no, ok, może to nie było takie znowu całkiem rano, jak ostatnio: 5/ 6…😉], gdyż wstała tak chyba dopiero ok. 10:00, ale już w trakcie śniadania, miała na swoim koncie w sumie „trochę” ważnych rzeczy / spraw pozałatwianych. No ok, może wcale nie aż tak dużo tych rzeczy jednak było, ale były to dla niej zdecydowanie ważne sprawy, z których jest teraz dumna, a mianowicie:
- Jeszcze z rańca napisała do kolegi [który zakładał jej kiedyś te rolety] taką wiadomość:
Witaj Mistrzu Armageddon 😉. Chciałam Ci tylko napisać, cóż ja zauważyłam już jakiś miesiąc temu [tak, wiem, lepiej późno, niż… 🤣] Otóż, że w kuchni te moje rolety po prostu „wiszą”, są przyczepione jedynie od góry i nie mają tych bocznych „linek”… Kurcze, co za „gapcia” ze mnie… ale to jest właśnie tak, jak ktoś się na czymś nie zna. Powiedz mi proszę, czy Ty gdzieś zostawiłeś u mnie te „pozostałe” części od tego? Bo już nawet nie pamiętam… I czy ewentualnie znalazłbyś kiedyś jeszcze czas, by do mnie tu wpaść i to dokończyć? Thx in advance! 😘
06:54 [o, a tu nawet widać, o której godzinie to do niego pisała, jeszcze z łózka, oczywiście😋] Części masz w szufladzie. Znajdę czas ale w następnym tygodniu.
Ok, spoczko I dziękuję, że w ogóle zechcesz 😘😊
2. Przełożyła nawet dzisiejszą wizytę u dentysty na pod koniec miesiąca 27.06.19 [wtedy będzie już mogła na spokojnie to opłacić, gdyż wpłyną jej pieniądze].
3. Wysłała także @ do Mileny z recepcji tej kliniki OdNowa, by ta jednak zechciała jej zwrócić tą kasę za nie otrzymaną zniżkę [w wys. 30 zeta] na konto [bo płaciła kartą] za wczorajszą terapię u tej Bogusi, ta zaraz po przeczytaniu tego @, zadzwoniła do niej, by ją poinformować, że to będzie dla niej trudne i wolałaby oddać te pieniądze gotówką, zatem umówiły się, że najwyżej kiedyś tam podjedzie po nie.
Teraz mamy dokładnie godzinę 14:56, a ona nie zjadła nawet jeszcze obiadu. Ale już Wam pisze, cóż robiła po śniadaniu. Pomyślała, że to sprzątanie nie jest przecież takim znowu priorytetem [zmyła tylko naczynia jeszcze od wczoraj leżące w zlewie 🤣] usiadła sobie na swój wygodny leżak i zaczęła odsłuchiwać sobie nagrania Michała Pasterskiego [dokładnie w takich momentach to odczuwa, jakie ogromne szczęście ją spotkało, że miała z nim kiedyś jakąś „styczność”]: jeszcze wynajmując tą „kawalerunię” wykupiła u niego właśnie godzinę na Skypie, coaching`u, albo raczej psychoterapii – już nie pamięta, było to oczywiście dla niej cholernie drogie, ale ponieważ właśnie dostała zwrot kasy za poniesione do tej pory wydatki [tj.rehabilitacja, leki] z … firmy BAYER!!! [tak, dokładnie! aż nie mogła w to wprost wtedy uwierzyć!, gdyż w ogóle nie była tego świadoma, że coś takiego ta firma może również „sponsorować” 😲]. Dlatego postanowiła wykupić i tą godzinną sesję u niego, a później zakupić także jego książkę „INSIGHT Droga do mentalnej dojrzałości”, której zresztą po dziś dzień całej nie przeczytała, :P, lecz w jej życiu non stop „coś” się wydarzało.
Zresztą ona zdecydowanie bardziej woli takie nagrania właśnie, jak to dzisiejsze, a odkryła je przez to, iż dostała dziś @ z Life Architect, którego założycielem jest właśnie Michał. Mail był zatytułowany: Twoja wewnętrzna rodzina, poniżej udostępnia jego treść:
Znasz pewnie te momenty, w których, w swojej głowie, krytykujesz sam siebie. Mogłeś przecież lepiej się zachować, dać z siebie więcej, powiedzieć coś inaczej… W innych sytuacjach możesz czuć presję, żeby wykonać wszystko idealnie, bez ani je- dnego potknięcia. Czasem czujesz złość. Czasem jesteś leniwa. Przy rodzicach zachowu– jesz się inaczej niż przy swoich znajomych. A co, jeśli powiem Ci, że każde tego typu zachowanie jest przejawem innej części Twojej osobowości? 🙂 Bo według metody Internal Family Systems (System Wewnę- trznej Rodziny) mamy ich w sobie bardzo dużo. A one wszystkie tworzą naszą wewnę- trzną rodzinę. Dlatego czasem do głosu dochodzi Twój Wewnętrzny Krytyk, a czasem Perfekcjonista. Czasem kieruje Tobą część, która odczuwa żal, a czasem Wewnętrzny Leń, który domaga się odpoczynku. To podejście jest dość nietypowe, ale myślenie w kategoriach części jest bardzo uwal- niające. Dlaczego? Weźmy jako przykład nieśmiałość. Ktoś może określać siebie jako nieśmiałego, jednak w towarzystwie swoich bliskich czuje się przecież całkowicie swobodnie. Może to oznaczać, że nie to nie on, cały, jest nieśmiałą osobą. Po prostu ma w sobie taką część, która wycofuje się w nieznanym towa- rzystwie. |
Ocenianie siebie na podstawie jednej subosobowości* to pomijanie całego wewnę- trznego bogactwa, z którego jesteśmy zbudowani” |
W pracy metodą IFS (zarówno z pomocą terapeuty, jak i samodzielnie) chodzi o to, aby nawiązać prawdziwy kontakt z poszczególnymi częściami. Prowadzi się z nimi dialog i negocjacje, oraz uwalnia zranione części od ciężarów, które noszą. Jeśli jesteś ciekawy, jak wygląda taka sesja, zachęcam Cię do obejrzenia darmowych maeriałów Michała Pasterskiego. Jest to zbiór filmów na YouTube, wśród których znaj- dziesz wiele ciekawych tematów, a także nagrania przykładowych sesji. |
Nawet nie wiecie, jaka ona jest wdzięczna, że jeszcze kiedyś „los” sprawił, że jakoś na siebie „natrafili” [tzn. tu już dobrze to dostrzega, że to wcale nie „los” to spowodował, bo nic by się nie zadziało, gdyby ona nie podjęła jednak jakichś kroków, czyli sama po prostu znowu nie zaczęła „działać”, choć wtedy jeszcze nie przypuszczała nawet, że to może przynieść kiedyś jakieś w ogóle owoce… nie zastanawiała się nad tym nigdy, tylko musiała się po prostu skupiać na zadaniach/ sprawach, które miała wówczas do wykonania – a które dla niej wtedy WCALE NIE BYŁY TAKIE PROSTE I ŁATWE]– teraz już nawet nie do końca sobie przypomina, jak to było, że w ogóle jeszcze wtedy „gdzieś” jakby natrafiła na tą stronę Life Architect. Najbardziej prawdopodobne znalazła to na fejsie, na który jeszcze wówczas zdarzało jej się jednak częściej zaglądać. Ale nie-ważne, teraz chce powiedzieć, że bardzo cieszy się z tego, iż znalazła się właśnie w takim momencie swojego życia, co więcej chce wyrazić OGROMNE UZNANIE I WDZIĘCZNOŚĆ DLA MICHAŁA I JEGO ŻONY MARYSI, z którą on przeprowadził te sesje. Odkąd pamięta podziwiała Michała za to właśnie, jakim jest człowiekiem i jaką ma wiedzę. I szczerze mówiąc chyba zawsze marzyła, by mieć właśnie takiego partnera, który będzie po prostu jej przyjacielem przede wszystkim, dodam przyjacielem = czyli osobą dobrze rozumiejącą i posiadającą potrzebną do tego jednak wiedzę.
Nie ma tu już dawno absolutnie żalu do swojego byłego męża. On sam ją kiedyś nawet przeprosił i życzył jej, by znalazła chyba kogoś, kto będzie potrafił się o nią troszczyć… Poza tym, jak kiedyś o tym pisała, wierzy w to bardzo, że wydarzyło się to, co w danym momencie mogło się wydarzyć najlepszego. Przypomina tu sobie też jeszcze dziewczynę w dredach, która była w Kucharach właśnie na tym kursie buddystycznym ze swoim mężem i obydwoje zrobili na niej takie dobre, pozytywne wrażenie! I choć obydwoje nie byli żadnymi buddystami, przyjechali tam po prostu tak z czystej ciekawości, bo dużo wcześniej słyszeli o Lamie Ole i chcieli go „poznać”. Magda, bo właśnie tak miała na imię ta dziewczyna, powiedziała jej, iż jej zdaniem ten wypadek, który miała nasza bohaterka, był także częścią karmy jej byłego męża.
Ok, ale teraz kontynuacja tego, co chciała dalej napisać: [ten „gadulec” jeden znów odjechał od tematu 😋], ale choć oznaczyła to kursywą.
A teraz pomyślała sobie nawet, że skoro ona już właściwie po wczorajszej [jej zdaniem nie do końca udanej tej sesji u Bogusi] zrezygnowała, gdyż po pierwsze jest zdania, że musi oszczędzać „hajs”, a po drugie podjęła już tą decyzję, że będzie radziła sobie z tym dalej sama [a bo to pierwszy raz tak właśnie musi?😋]. Teraz jednak pomyślała, że z nagraniami Michała będzie już jej zdecydowanie łatwiej: zawsze, kiedy tylko będzie potrzebowała wsparcia i pomocy [tak, bo ona dobrze to dostrzega, że niestety bardzo często tak ma, zwłaszcza chyba dlatego, że jest tu całkowicie sama i brak jej takich dobrych, życzliwych & a nade wszystko mądrych osób – choć tu już sobie pomyślała o tej Ani i Piotrze, których napotkała „przypadkowo” 😉 na dworcu PKS w Gdańsku… i tu także myśli o swojej „Dobrej Duszce”, która także bardzo jej pomaga choćby swoją „wirtualną” obecnością czasem], będzie włączała sobie zawsze nagrania Michała o tych naszych różnych subosobowościach i terapii IFS. [Terapia IFS, czyli Internal Family Systems (po polsku: SWR, czyli System Wewnętrznej Rodziny) to innowacyjna forma psychoterapii utworzona 30 lat temu przez Richarda Schwartza. Jej głównym założeniem jest to, że nasza osobowość składa się z różnych części, tzw. „subosobowości”. Ten film rozpoczyna serię 9 nagrań na temat podstaw IFS, w których przedstawiam fundamenty tej metody oraz przykłady sesji metodą Internal Family Systems Therapy.]
Nie umie tego nawet za bardzo logicznie wyrazić słowami, tzn. może inaczej: bo chce, jak zwykle zresztą, być dobrze/ prawidłowo zrozumiana😉: Nie potrafi tego chyba do końca dobrze wytłumaczyć i zrozumieć, dlaczego tak odczuwa…, ale gdy słyszy tego Michała właśnie, to odczuwa taki ogromny spokój i wręcz „wirtualne przytulenie i ciepło”, co z kolei daje jej tak potrzebne dla niej poczucie bezpieczeństwa. Dlatego postanowiła, że po prostu będzie sobie zawsze go odsłuchiwać [prócz oczywiście tych nagrań/filmików, które już tu dla siebie, dzielna ona, zebrała: Ajahn Brahm, Tolle Eckhart- Potęga Teraźniejszości, czy Anthony de Mello – Przebudzenie]. Choć teraz musi przyznać, że do tych dwóch ostatnich już chyba coraz rzadziej powraca… Stwierdza bowiem, że nagrania Michała są hm… takie bardziej „realne”/ „rzeczywiste”… Przeprasza Was najmocniej, ale znów nie znajduje na to odpowiedniego słowa… [I tu ponownie powrót do tego, co chciała napisać 🤣]
Ponieważ ona na prawdę w siebie już teraz…, tak chyba raczej W KOŃCU(!) [może nie użyje tu wyrazu „bardzo”, ale jednak] wierzy [tyle już przecież udało się jej przeżyć i przetrwać tak naprawdę SAMEJ!] uznała, że to jest zdecydowanie jej czas na spróbowanie tej metody autoterapii. Chce podjąć się pracy metodą IFS („wypróbowała” już w końcu tylu terapeutów – więc nikt jej [ale też i ona sama sobie-przede wszystkim!] nie może zarzucić, że nie podjęła się tego w ogóle! Jednak raczej żaden z nich nie był w stanie jej pomóc, co więcej oni niejednokrotnie słysząc jej „historię” otwierali sami wręcz aż usta ze zdziwienia…, zatem doszła w końcu do wniosku, że najlepiej może to jednak zrobi samodzielnie!) Poza tym chciała zauważyć, że ona jest naprawdę mega dzielną i mądrą kobietą, która i robiła już wcześniej zapiski na swoim kompie swoich dni, a jeszcze jak była ze swoim mężem, zaczęła pisać już taką „opowiastkę”, którą już wtedy traktowała poniekąd jako swoją „autoterapię”. Poza tym doskonale to dostrzega, że czasem jeszcze potrzebowałaby, by ktoś mądry [a za takiego właśnie uważa Michała Pasterskiego😉] ją „poprowadził”. Zatem po prostu, jak będzie potrzebowało to dziecko „potrzymania” za rękę i „poprowadzenia”, będzie włączać sobie zawsze nagranie Michała.
[Ps. teraz jest godz. 17:38]
Zresztą ona już i tak przecież „wypróbowała” całą masę różnych psycho- i „-logów”, i „-terapeutów”, że teraz dochodzi do wniosku, [a dobrze to po sobie już widzi, jaką stała się silną i świadomą osobą!] iż może to najwyższy czas na jakiś kolejny progres. Gdyż ona tak bardzo nie lubi stać w miejscu, kocha wręcz dostrzegać we wszystkim, co robi jakiś postęp! [nawet jak jest on tylko taki maciupeńki]. Właściwie to ona już go w sobie dostrzega! Najbardziej chyba widzi to po prowadzeniu tego bloga właśnie 😊
I spójrzcie, jakoś chyba zawsze udało się jej tak intuicyjnie wyczuwać, co jej służy i jest dla niej zdecydowanie dobre. Nawet mimo, że czasem „cały świat” twierdził, że postępuje TOTALNIE głupio i bezmyślnie. Teraz już nawet nie do końca wie, jak to się stało, że ona tak zawsze chciała robić „po swojemu” i nie dawała się nigdy „wbić” w jakieś reguły i konwenanse 😉

Choć doskonale jeszcze widzi i wie, że jeszcze wielu rzeczy potrzebuje się nauczyć, bo nadal doskwiera jej choćby samotność. Ale myśli sobie, ok, to jest tylko na teraz, nie będzie robiła nic na siłę, a ona naprawdę w to bardzo wierzy, że tam gdzieś już istnieje TEN KTOŚ, z kim połączy ich po prostu MIŁOŚĆ. ❤💕💖

Poza tym, poleca Wam niezmiernie obejrzenie tego filmu „W Głowie Się Nie Mieści” – jest naprawdę niesamowity!
https://www.cda.pl/video/342567481
Może tylko doda, że pod wieczór wyszła jednak jeszcze się przejść [najpierw oczywiście wynosząc przy okazji śmieci😋]. Poszła na tą „dolinkę” i wyszła ok. 18:30, wróciła zaś przed 20. I nie byłaby sobą, gdyby tego nie udokumentowała, najbardziej chciała Wam pokazać tą drogę w dół, by może bardziej było dla Was zrozumiałe, w jaki sposób kiedyś mogła ponownie ujrzeć tego „byłego sąsiada” z Kielasa [czyli ulicy, na której kiedyś znajdowało się mieszkanie jej i jej byłego męża]. Dziś poszła jednak nawet dalej, a następnie także odkryła jeszcze trochę inną drogę, bo bardzo chciała być jak najdłużej na powietrzu. Po drodze porobiła także dużo zdjęć, zachwycała się nawet tym, że może dostrzec zwierzaczki: i ptaki i ślimaki. Boooszeee, jakież ona odczuwała wtedy szczęście! I kompletnie jej nie przeszkadzało, że była właściwie bez żadnego makijażu, a tłuste już włosy związała także szybko w jakiegoś bylejakiego „kuca”. Na ostatniej fotce pokazuje palcem, gdzie tak mniej więcej mieści się teraz jej blok, czyli ewidentnie widać, że to miejsce [w którym była na tym spacerze] jest rzeczywiście w dole😊