„Poczuj wdzięczność za coś, co jeszcze się nie wydarzyło, a czego pragniesz. Wdzięczność jest jedną z najsilniejszych emocji, wzmacniających twój poziom sugestywności. Uczy twoje ciało, by pod względem emocjonalnym uwierzyło, że zdarzenie, za które jesteś wdzięczny już miało miejsce, ponieważ z reguły dziękujemy po tym, jak wydarzyło się to, czego pragnęliśmy.
Jeśli wyzwolisz w sobie uczucie wdzięczności przed konkretnym zdarzeniem, twoje ciało (jak i nieświadomy umysł) zacznie wierzyć, że to wydarzenie już miało miejsce.”
Pamięta, że jeszcze kiedyś wiele właśnie zdarzało jej się czasem takich rzeczy czytać. Mogłoby się to wydawać takie nielogiczne, bo nierealne i nierzeczywiste, w skutek czego także wręcz zabawne, czy nawet „śmieszne” 🤣😋😁. Ona w każdym razie chyba zawsze była taką „marzycielką” i potrafiła powiedzieć wbrew całemu światu [niekiedy nawet wbrew sobie], że: MÓWCIE SOBIE, CO CHCECIE, JA I TAK BĘDĘ W TO WIERZYĆ! Bo kto mi niby zabroni?
Ok, może nie zawsze tak potrafiła…, ale coraz bardziej zauważa, że życie jest przecież zbyt krótkie i tak ulotne, a ona nie może, lecz chyba przede wszystkim NIE CHCE SIEBIE W ŻADEN SPOSÓB OGRANICZAĆ!!!

Tu już właściwie słyszy tych wszystkich sceptyków mówiących, że: Jak to? To przecież bez sensu, dziękować już za coś, co się jeszcze w ogóle nie wydarzyło!!! [ona w każdym razie z całą pewnością przed wypadkiem i tymi kolejnymi wydarzeniami z jej życia, tak właśnie by też myślała! A może inaczej, po prostu byłoby jej jeszcze wówczas trudno inaczej postrzegać rzeczywistość…]

Przypomina tu sobie Bogusię, która dała przykład swojej „niezwykle pesymistycznej” matki. Jej rodzicielka bowiem należy/-ała do tych, które twierdziły, że nawet w drewnianym kościele może przecież spaść cegłówka na głowę 🤣 W tym momencie pomyślała sobie o własnej mamie i zrobiło jej się od razu „raźniej”, że nie tylko u niej w rodzinie są takie przypadki. A ona zauważyła, że trochę, jak małe dziecko nadal potrzebuje takich zapewnień i przykładów z życia. 😋
Zawsze chyba jednak była takim typem „fightera”, już tyle razy dostała „od życia” po tyłku i głowie, plus miała totalny brak wsparcia od właśnie osób, które raczej w pierwszej kolejności powinny go dawać. Ale ona i tak się podnosiła. Zauważyła, że te wszystkie wydarzenia bardzo dużo ją uczyły i teraz już nie wie, czy to „paradoksalnie”, czy jest to może po prostu „normą”, ale właśnie z tych najtrudniejszych zdarzeń/ „traum” mogła wyciągnąć najcenniejsze lekcje.

Doszła do wniosku, że jednak musi tu pisać bardziej na bieżąco, bo później zbyt dużo jej tego zostaje i się z tym nie wyrobi. I tak będzie tu po prostu publikować to, z czego starała się robić notatki. A dziś jest już środa 19.06.19, ponownie wyszła sobie na balkon, po tym, jak był już u niej kominiarz i wykonał przegląd przewodów kominowych. 😊 Zatem teraz powkleja po prostu to, co zanotowała sobie tu już wcześniej:
Dziś mamy wtorek 18.06.19 godz. 19:30 siedzi ponownie na swoim cudnym leżaku, chciała napisać, że w domu, lecz jednak przed sekundą wyniosła go na balkon. Ponownie o tak wielu rzeczach chciałaby donieść. Ale zróbmy tego choćby jakiś plan. Ponieważ dostrzegła, że ostatnim dniem o jakim donosiła była sobota 15.06.19, zatem z całą pewnością po raz kolejny musi być troszkę retrospekcji, a mianowicie o niedzieli, kiedy to przyjechała jej mama:
Mama u niej, a ona czuje się wyjątkowo szczęśliwa i spokojna ☺️, a teraz krótka relacja z tego cóż zauważyła!
Szybkie „streszczenie” pobytu jej mamy u niej:
- wyjechała po mamę na dworzec
- przyjechały do domu i zjadły jej botwinki a także następnie Wrapy, które również przygotowała
- później trochę odpoczynku [jak siadła na swój mega leżak (-jej mamie chyba nie siedzi się na nim zbyt wygodnie, hehe)- zauważyła, dokąd położyła swoje klamerki!]
- spacer nad Motławą i następnie do Pikawy, a tam jak płaciła – dziewczyna się pytała, czy smakowało? Mama zadowolona odpowiada, że owszem, tak, my wracamy tu regularnie, jak już raz zaszłyśmy i tak zasmakowałyśmy 😊 Ona [dziewczyna = kelnerka]: no tak, rzeczywiście😉 Stąd ta karta przecież [stałego klienta]
- po Pikawie, ponieważ nadal było bardzo przyjemnie, poszły się także dalej przejść przez Długą na Starym Mieście . Jak tam przechodziły, to spostrzegły taki super „band”. Jednak, jak się okazało ona w ogóle nie miała przy sobie komórki, gdyż zostawiła ją w domu…
- ale wzięła ją od swojej mamy i nagrała im filmik, a naprawdę nie mogła przestać się zachwycać tym, jak fantastycznie ci chłopacy grają. Później, kiedy z mamą skierowały się jednak do wyjścia i już właściwie szły sobie w stronę tramwaju, ta odwróciła się nagle i po zastanowieniu się [właściwie tylko chwilowym😉] stwierdziła, że jednak wróci do nich, by ich „zagadać” [bo w trakcie tak żałowała, że prócz wrzucenia im pieniążka], klaskania i nagrywania już tego filmiku, nic więcej nie zrobiła… A pomyślała, że nie chce później przez całe życie żałować i „pluć sobie w brodę”, że czegoś jednak nie zrobiła, a że ona [przypominam jest odważna i jak już miałaby czegoś żałować, to zdecydowanie woli tego, że coś zrobiła, niż tego, że pozostała całkowicie bierna 😋]
- Zatem wróciła, zobaczyła, że wszyscy ludzie już się rozeszli, a i sami „grający” także zrobili sobie chyba „przerwę”, zatem zagadała takiego chłopaka [grającego wcześniej na gitarze– po lewej na fotce poniżej, który był w sumie najbardziej poważny, a żałuje, że nie zagadnęła tego grającego na perkusji – ten się przez cały czas tak fajnie uśmiechał i wyglądał w sumie na takiego najbardziej wyluzowanego 😋 – nie zrobiła tego jednak, gdyż tamten rozmawiał z tym chłopakiem grającym na trąbce, a tak się złożyło, że ten gitarzysta stał z brzegu od jej strony.
- A bardzo chciała dowiedzieć się, czy oni tworzą zespół i pod jaką nazwą. Jednak cóż jej po tym, że się zapytała, skoro nie miała nawet komórki, ani nic innego, by zanotować ich nazwę? Cholibka, a uznała, że nie będzie wspominać w ogóle o tym, że ma słabą pamięć, zatem jak odeszła od nich, to i tak zaraz zapomniała ich nazwę… 🤣😋😜. A była pod naprawdę wielkim wrażeniem tego, jak oni profesjonalnie grali i nie omieszkała im o tym oczywiście donieść. Zresztą widać to było po ludziach wrzucających im pieniądze, oglądających ich „występ” i przysłuchujących się im, iż robili duże wrażenie.
- Zapamiętała jedynie, że stanowią 5- cio osobowy zespół, jednak tutaj brakowało 2 jego członków [teraz, jak to pisze to myśli sobie, że przecież i w przenośni i dosłownie także, buhaha 🤣]

W sumie jeszcze tylko chciała Wam wspomnieć o tym, że generalnie to nie ma sobie aż tak za złe, iż nie wzięła tej komórki ze sobą. Już jadąc tramwajem oznajmiła swojej mamie, że najwidoczniej tak miało być 😊 Mogła się teraz po prostu bardzo skupić na obecności swojej mamy. Wyobraźcie sobie, że nawet idąc tam wielokrotnie zamykała lewe oko, by móc wyobrażać sobie, jak jej mama teraz widzi i musi sobie radzić. Poza tym ten czas odwiedzin jej mamy był zdecydowanie pozytywny! Pamięta jak ta jej opowiadała, gdy jeszcze siedziały sobie przy kawie w Pikawie [hehe, ale się rymnęło, co?😋], jak ona uczy się na Kacperku wielu rzeczy, tak właśnie! Przebywając ze swoim wnusiem, uczy się wciąż wielu rzeczy na nowo, np. tego, by nie zbywać dziecka i nie mówić mu: „później, teraz nie mam czasu” itp., stara się także dopatrywać, cóż on robi, by nie zostawać tak znowu „w tyle”, zatem, gdy jej o czymś opowiada, wykazuje tym zainteresowanie i słucha tego uważnie [nawet, gdy nie do końca ma o tym pojęcie]. Powiedziała także, że babcie przecież są od tego, by również rozpieszczać , a mają zdecydowanie więcej czasu niż rodzice obecnie. Zatem ona z całą przyjemnością zajmuje się Kacpulkiem, opowiadała jej jeszcze różne śmieszne z nim historyjki, jednak na ten moment wypadły jej z głowy. Eh tak i powiedziała jeszcze jedną bardzo mądrą rzecz: CZŁOWIEK PRZEZ CAŁE ŻYCIE SIĘ UCZY I ZDOBYWA DOŚWIADCZENIE, ona np. przyznała, że wielu rzeczy jeszcze jako mama sama nie była świadoma, a teraz przy własnym wnusiu to właśnie odkrywa. 😊
Nawet nie wiecie, jak było jej miło posłuchać własnej mamy opowiadającej takie mądre rzeczy 😉
Jeszcze w poniedziałek 17.06.19 otrzymała wieczorem takiego smsa od swojej mamy:
Monia ja już jakiś czas jestem w domu. Jeszcze po drodze zrobiłam w Lidlu zakupy. Dziękuję Ci kochana za milo spędzony czas na starówce, też za pyszny obiad. Jak zaczniesz tak stopniowo gotować to dopiero będziesz super kuchareczka. Ciesze się , ze tak fajnie trzymasz równowagę, to efekt Twoich ćwiczeń. Bardzo optymistycznie patrze na to wszystko, bo widzę jaka jesteś szczęśliwa i pogodna. Buziaczki.

To tak minęła im niedziela, a teraz coś o poniedziałku, kiedy to jej mama miała być na rano u okulisty. Ta pojechała razem z nią, bo pomyślała, że to będzie dobry dzień choćby na odebranie z tej kliniki OdNowa zwrotu jej kaski. I tak też zrobiła, później zaś ogarnęło ją już takie zmęczenie.
Jak wracała do domu, to po drodze zrobiła jeszcze zakupy. Po powrocie do mieszkania, wykonała zaś „kąpiel” swojego pięknego storczyka, którego tak podziwiała wcześniej jej mama. Ona stwierdziła po prostu, że jej córka ma „rękę do kwiatów” 😊
Córka przytaknęła z uśmiechem i zadowoleniem, po czym dodała, że tu nie tylko o „dobrą rękę” chodzi. Po prostu jej wszystkie kwiaty [trzy :P- i tu już przypomina się jej dowcip: ktoś mówi do drugiej osoby: Masz ładne zęby, a ta osoba odpowiada sepleniąc „systkie tsy”🤣] tak pięknie rosną, bo ona starannie o nie dba, poza tym bardzo je lubi, uśmiecha się do nich, czasem nawet coś im szepnie i one muszą to chyba „wyczuwać”, te dobre wibracje, jakie od niej płyną 😋

Po obiedzie jednak już ogarnęło ją takie zmęczenie, że musiała się chociaż na trochę położyć. Zauważyła, że ma tak zawsze, gdy gości u siebie właśnie mamę – bardzo prawdopodobne dlatego, iż ona wtedy [ponownie, jak taka „głowa rodziny”] bierze na siebie dużo, chce i stara się zrobić wszystko tak dokładnie i dobrze zaplanować każdy moment.
Z całą pewnością „włącza” jej się po raz kolejny to, co nosiła w sobie przez ten cały czas, gdy mieszkała jeszcze z mamą i bratem… Czyli po pierwsze takie poczucie odpowiedzialności, po drugie chyba fakt, starania się zawsze, by to wszystko, co zamierza zrobić, było dobrze zaplanowane, ale także NADE WSZYSTKO tak też wykonane. [chyba podświadomie dlatego, że zapamiętała swoją mamę jako osobę nie potrafiącą się dobrze zorganizować…], ale już to dostrzega, że w jej mamie także dokonuje się zmiana! I to ją tak bardzo cieszy 😊
Pamięta także, iż powiedziała swojej mamie, że w poniedziałek dalej zaczyna swój „plan treningowy” i tak długo się zastanawiała, czy ma tam w ogóle iść… Ale pomyślała, że przecież skoro w tygodniu jest tam aż do 23 otwarte, to przecież spokojnie będzie mogła pójść nawet na 19/20 i tak też zrobiła, umyła się, ubrała, poszła także po drodze wyrzucić jeszcze śmieci. I jednak oceniła, że AŻ tak ciepło ani na tą sukienkę, ani na sandały to jednak nie jest…
zatem wróciła do domu [pomija, że z tym ciężkim plecakiem spakowanym na siłkę😋] , ale jak to dzielna, optymistka ona- powiedziała do siebie najwyżej to będzie już moja rozgrzewka przed właściwą siłownią 😋
Tak już przebrana w grubszą sukienkę [wciąż na krótki rękaw, ale ze zdecydowanie innego materiału] + cienkie bolerko do tego i nie sandały, tylko takie inne buty, postara się później także zamieścić ich fotkę.
W ten oto sposób poszła na piechtę na siłkę, a wyruszyła dokładnie o 19:55, jednak szła takim sprytnym skrótem, że już na samą salę przebrana(!) wchodziła o 20:15!
Pamięta tylko, że zrobiła tą pierwszą rozgrzewkę orbitrek [10 min] i rowerek [10 min], następnie przeszła do tego już swojego właściwego „treningu”:
- miała wchodzić na ten steper raz jedną raz drugą nogą, ale wydawało jej się, że jest jakoś zbyt nisko, a dobrze pamięta, że kiedyś pokazywał jej to ten drugi trener Marcin, jak to powinna ustawiać, zatem teraz już postanowiła, że nie będzie nikogo prosić o pomoc, tylko ustawi go sobie sama! Jednak wywróciła go do góry nogami i patrzy, że ponownie nawet nie wie, jak to odczepić… Zatem zrezygnowana rozgląda się już za jakimiś trenerem i wtedy właśnie dostrzega gdzieś tam tego trenera Damiana, który to układał jej ten cały plan treningu i prosi go o pomoc. Przy okazji dziękuje mu, bo opowiada, że w ten weekend była u niej mama, gdyż miała tu ponownie wizytę u lekarza i ta pokazała jej, że już potrafi stojąc na jednej nodze założyć buta! Zatem zauważyła kolejny progres 💪 Ten Damian oczywiście się ucieszył z jej postępów 😊
- później z kolei przeszła do tych „wykroków na BOSU i TRXem” i spostrzegła niedaleko siebie chłopaka, którego wydawało się jej, że skądś kojarzy…
- wykonywała dalej swój trening na tym BOSU właśnie
- następnie zaś już tylko przysiady z tym TRXem, a ten kolega wciąż tam w pobliżu niej ćwiczył [rozciągał się, a ta nieustannie kombinowała, jak tu rozeznać i przypomnieć sobie, skąd ona w ogóle go kojarzy… Pomyślała nawet, że może spotkała go tam, gdzie kiedyś jeszcze dojeżdżała na jogę, że może stamtąd go właśnie pamięta. Lecz za chwilę doszła do wniosku, że zdecydowanie nie! Tam była bardzo mała grupa ludzi i z całą pewnością on by także ją skojarzył]
Zauważyła jednak, że tam, gdzie ona chciała sobie dalej ćwiczyć brzuszki [a była już po 1 serii] ten postawił dokładnie swoje rzeczy, zatem podchodzi do niego i się pyta, czy zechciałby jej to miejsce udostępnić, [przenosząc gdzieś swoje „manatki” – oczywiście nie użyła tego wyrazu 😉] bo ona będzie chciała tam dalej robić brzuszki, powiedział, że oczywiście, nie ma żadnego problemu i przełożył je właśnie na ten stojący już i nieużywany podest.
Jak ona udała się tam i miała zacząć wykonywać te swoje brzuszki, ten zapytał ją o następującą rzecz:
„A słyszała Pani może o takim ćwiczeniu „na robaka”, dokładnie na „martwego robaka”, hehe, które jest o wiele bardziej wydajniejsze na mięśnie brzucha?”
Ona na to, że nie! Nie słyszała, ani nawet nie wie, jak ono wygląda, ale bardzo prosi, by nie mówić do niej pani 😉
- I tak przeszli na Ty: tym razem jednak nie powiedziała pierwsza, jak jej na imię, a przedstawił się on: Damian jestem- rzekł, ona powiedziała swoje imię. Pokazał jej, jak to ćwiczenie ma wykonywać:
- Ponieważ jednak w tym ćwiczeniu trzeba naprawdę wiele rzeczy na raz kontrolować, by wykonać je poprawnie [mimo, iż wygląda raczej banalnie]
- A że ona nie potrafi się JESZCZE na zbyt wielu rzeczach na raz skupić, powiedział jej, że dobrze o tym wie, że koordynacja ruchów w tym ćwiczeniu może być skomplikowana [i tu już sobie pomyślała, hm… niesamowite, że człowiek, któremu jeszcze nie zdążyła właściwie nic o swoich urazach powiedzieć, już ją dobrze rozumie😊]
- Powiedział tylko, że on sam także miał z tym na początku problemy…, zatem rzekł do niej, że może najpierw niech zacznie tylko od jednej strony… i wtedy przyznała, że nie może obniżyć tak całkiem lewej ręki do podłogi… – wciąż powód nie wyćwiczonej lewej str. dostatecznie po tym paraliżu.
- podobało jej się, że widać było, iż ma naprawdę dużą wiedzę w tym kierunku, nie do końca jednak już wie, czy wszystko uda się jej w odpowiedniej kolejności przytoczyć, zatem po prostu poda tutaj to, co najbardziej zapamiętała: –
- wyglądał na bardzo miłego i spokojnego
- był bardzo ładnie zbudowany [ale tak zdrowo, nie żaden nienaturalny przyrost mięśni! nie będzie tu już dodawała, że niestety nie jest od niej wyższy i bardzo prawdopodobne, że nawet młodszy, ale przecież ona nie szuka sobie „faceta”, tzn. oczywiście byłoby bardzo miło, gdyby takiego mądrego partnera już znalazła, lecz nie to jest dla niej teraz priorytetem!], dowiedziała się także, że stara się bywać często na tej siłowni, czasem nawet codziennie, jednak, jak miał sesję to bywał znacznie częściej rano, a później wolał się uczyć, teraz sesja się skończyła, stąd przychodzi nawet popołudniami/ wieczorem
- zauważyła także, jak tam obok niej był też taki młody chłopaczek/dziecko w wieku szkoły podstawowej max. 4 klasa na jej oko [którego ona widziała tam po raz pierwszy! dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że przecież jeszcze nigdy nie była tam o aż tak późnej godzinie] i Damian właśnie widząc, jak ten malec naprawdę przedzielnie ćwiczył, zainteresował się, co on tutaj robi [ten rzekł chyba, że przyszedł razem ze swoim tatą] i Damian dawał mu po prostu wskazówki, jak ten najlepiej może te ćwiczenia wykonywać
- gdy widząc, iż pomaga, doradzał [i to bardzo rzeczowo i starannie!] nawet takiemu małemu chłopcu, zapytała, czy on czasem nie jest jakimś trenerem lub instruktorem? 😉 Ten uśmiechnął się i odpowiedział jej na to, że jeszcze nie. Ale nie kryje, że byłby zainteresowany taką pracą właśnie 😊 Ponieważ rzekł, że znacznie bardziej podobałaby mu się praca z ludźmi, którym mógłby dawać wskazówki, coś doradzać, czy nawet w jakiś sposób pomagać dochodzić do zdrowia [tu już o tym sobie pomyślała, że bardzo prawdopodobne, iż ma do czynienia ze studentem medycyny w takim razie ;-)] Poza tym, naprawdę to dostrzegła, że on zarówno wiedział z takiego czysto medycznego punktu widzenia, z jakich mięśni zbudowany jest organizm ludzki i do czego one służą. Teraz już nie wie, w jakim momencie dokładnie to uczyniła, lecz z całą pewnością wspomniała o tym swoim wypadku.
- rzekła mu jednak chyba w maksymalnym skrócie, że jest po poważnym wypadku samochodowym [pół roku w szpitalu…itp.], stąd nie jest jeszcze w stanie wszystkiego tak dobrze wykonywać
- sam się jej później wypytywał o takie różne, czysto medyczne rzeczy, choćby, czy miała coś z układem nerwowym, bo on zauważa, że np. ma problemy z prawidłowym ustawieniem ręki do góry -nie przylegała jej tak do ściany, jak powinna, jak stanęła tam i także próbowała zrobić ćwiczenie, które on wcześniej jej pokazał. Później zaś dodała, że miała paraliż całej lewej strony…
- dopytywał, czy może np. jej coś pokazać, coś sprawdzić i tu dotykając jej ramion/ barków np. zauważył, dlaczego te jej mięśnie barków tak bardzo podchodzą nienaturalnie wręcz do góry [przy wykonywaniu jakiegoś ćwiczenia], gdyż one po prostu są już tak spięte, powiedział jej, że mógłby jej także pokazać, w jaki sposób można to rozmasować – jej w każdym razie było tak miło, że on jej te barki dotykał [teraz już nie pamięta też dokładnie, czy nawet może rzekł, że mógłby je sam rozmasować😊]. Następnie uczył ją wykonywać przysiady, jak powiedziała, że sama nie potrafi, [stąd robi je trzymając się tego TRXa], to ten stwierdził, że ok, a czy będzie jej łatwiej, jak podstawi ławeczkę? I dał jej do założenia na nogi taką wąską taśmę, założyła ją powyżej kolan, na wysokości ud i miała, rozciągając maksymalnie tą tasiemkę nogami, siadać na tą ławeczkę, a następnie z niej wstawać
- W każdym razie ona tam dostrzegła, jak bardzo potrzebuje właśnie, by ktoś przy niej był, mówił, co ma wykonywać, a jakby mógł jeszcze to nadzorować [jak zdarzało się to temu Damianowi właśnie] byłoby po prostu cudownie
- Ona dobrze „widziała”, czuła, jak jej twarz robi się wówczas promienna i na powrót pojawiał się na niej uśmiech
- zapamiętała także, że wymyślał jej właściwie na poczekaniu kolejne mądre ćwiczenia, gdyż, jak usłyszał, że ona jest po wypadku, powiedział, że nie powinna skupiać się przede wszystkim na ćwiczeniach siłowych, ale raczej na takich hm… nawet nie wie za bardzo jak miałaby tu je nazwać…ale zdecydowanie na… chyba coś w rodzaju fizjoterapii, czyli stanowczo bardziej usprawniających, „ogólnorozwojowych”. Nawet powiedział do niej, że bardzo chętnie pomógłby jej w dochodzeniu do pełni sprawności, bo o wiele większą przyjemność sprawiałoby mu właśnie to, niż zajmowanie się już kimś w pełni zdrowym, kto chce jedynie ćwiczyć swoje mięśnie
- nawet nie wiecie, jak ona się cieszyła, że jednak tego dnia [a była to znów nieparzysta data = 17.06.19, hehe, pewnie już sobie na maksa wkręca 🤣] na tą siłownię się wybrała! [a naprawdę tak się długo zastanawiała, co ma zrobić, nawet próbowała siebie przekonywać, że przecież ona wcale NIC NIE MUSI, ale z drugiej str. zawsze tak sobie wtedy myśli, ok, moja droga, nie ważne, czy ci się chce, czy nie, pomyśl, że masz teraz po prostu takie swoje zadanie do wykonania!]
- wymienili się na koniec także kontaktami, tzn. ona podała jemu swój nr tel, bo ten miał przy sobie swoją komórkę i mógł go zapisać, później puścił jej tylko sygnał 😊
W każdym razie, w domu już przed samym spaniem, wysłała mu jeszcze smsa mniej więcej takiej treści:
Witaj Damian, nawet nie masz pojęcia, jak się cieszyłam, że mi pomagałeś w ćwiczeniach, po drugie jestem zadowolona także z siebie, że jednak na tą siłkę wyruszyłam i realizuję swoją misję = powrót do możliwie najlepszej sprawności 💪
Już dawno trzymam się tego motta: 😉

Jeszcze raz serdecznie dziękuję i dobrej nocy 🙋♀️
♀️On do niej:
Nie ma sprawy, cała przyjemność po mojej stronie! Mam nadzieje, ze uda mi się zatrudnić gdzieś i wtedy bardzo chętnie pomogę Ci jeszcze bardziej! Wszystkiego dobrego również i dobrej nocy! 😍🙋♂️
Ok, później uzupełni może tagi, teraz leci jeszcze do sklepu, bo wieczorem chce ponownie udać się na siłkę!