po prostu NIE REZYGNUJ :-)

Moi drodzy [mimo, że prawie nikt z Was się nie odzywa, to ona jednak widzi, że ma troszkę tych swoich „obserwatorów”- z Onamatobeja jest ich w sumie 24]. A tu właśnie jeszcze dziś natknęła się na coś mądrego we wpisie na tym blogu właśnie: https://onomatobeja.wordpress.com/2019/07/10/jak-byc-szczesliwym-2/

Ponownie sobie przeczytała o tej hierarchii potrzeb w/g Maslov`a:

  1. Potrzeby fizjologiczne
  2. Potrzeba bezpieczeństwa
  3. Potrzeba przynależności
  4. Potrzeba szacunku i uznania
  5. Potrzeba samorealizacji.

Tak szczerze sobie myśli, że był taki moment w jej życiu, że właściwie chyba tylko tą pierwszą potrzebę, czyli „fizjologiczną” odczuwała jako jedyną zaspokajaną 🤣 [tak, dobrze zdaje sobie tu także z tego sprawę, że to jest TYLKO JEJ punkt widzenia i postrzegania rzeczywistości, pisze tu po prostu o tym, jak to ona ODCZUWAŁA, ot co!]. Poważnie! Czuła się po prostu pozostawiona sama ze wszystkim, w gruncie rzeczy teraz niewiele się w sumie z tego zmieniło, hehe, lecz chyba coraz mniej już jej to przeszkadza. Poza tym dostrzega nieustanny progres: UDAŁO SIĘ JEJ W KOŃCU DOSTAĆ MIESZKANIE, W KTÓRYM CZUJE SIĘ NAPRAWDĘ DOBRZE I BEZPIECZNIE! A nad resztą rzeczy nadal pracuje, zawsze stara się też być dobrej myśli! 😊

Wspominała już o tym, że nie ma się co aż tak spieszyć, najważniejsze, że jest postęp! A szczerze mówiąc ona uważa siebie za naprawdę szczęściarę, że może nie „wszystko”, ale jednak całkiem dużo w jej życiu pięknie i pozytywnie wychodziło i tak też się układało, nawet jeśli na niektóre rzeczy trzeba było „ciut” dłużej 😉 poczekać. Ok., to teraz będzie trochę tej retrospekcji:

Jak ona kocha siebie właśnie w takich momentach! Dziś mamy piątek 19.07.19, a ona jest z siebie po prostu dumna, że potrafi być tak zaradną kobietą 😊 [teraz jest wieczór, godz. ok. 19/20], a ona siedzi sobie na swoim wygodnym leżaku na balkonie i się do siebie uśmiecha. [podczas gdy w kuchni gotuję jej się właśnie bulion warzywny]

To ponownie „krótka” relacja z dzisiejszego dnia:

  • to zaczniemy od wczoraj [czwartek 18.07.19]: wróciła wcześniej z tej siłki, bo o 21:15 😋, poważnie ona najczęściej bywała tam jeszcze dłużej… Teraz wiedziała, że nie może tam aż tak długo siedzieć, gdyż w piątek musi wcześnie wstać, by zdążyć do lekarza. Dlatego pomyślała, no ok., mus to mus, wróciła jednak już tak padnięta. Choć tego dnia skupiała się przede wszystkim na takich ćwiczeniach, hm… kurcze, jakby to nazwać, nie wie za bardzo, czy słowo „podstawowe/ przyziemne” tu pasuje, czy dobrze to zrozumiecie, o jakich w ogóle ona pisze, albo ok, nieważne, bo zapewne i tak coś przekręci. Hehe, o właśnie, słuchajcie musi o tym tu wspomnieć: właśnie wczoraj, tam na siłowni, podchodzi do takich dwóch dziewczyn, które zobaczyła, że ćwiczą dokładnie w tym miejscu, gdzie ona również by chciała i pyta ich: „Przepraszam dziewczyny, czy gdybym zawiesiła tu ORBITREK [tak! dokładnie to rzekła🤣] to czy bym Wam przeszkadzała?

Na całe szczęście one chyba nie zrozumiały za bardzo, co ona ma na myśli… Gdyż odpowiedziały, że nie, nie będziesz przeszkadzała, nie ma żadnego problemu, pomieścimy się tu przecież we trzy… Dopiero, jak przeszła wziąć ten TRX [= po prostu lina tak jakby na dwie ręce/ dłonie, nie wie już nawet, czy dobrze to wytłumaczyła, zresztą przecież już umie wycinać obrazki, a chodzi jej po prostu o to:

A NIE ORBITREK:

No później, jak sobie o tym pomyślała, to już zastanawiała się, czy czasem po prostu nie padnie z własnej „głupoty”… Wyobrażacie to sobie: orbitrek niby gdzieś powieszony, buhaha

Następnie jednak wróciła do domu i sprawdziła sobie jeszcze na szybko transport, bo już poważnie czuła się mega wyczerpana i chyba też sobą w ogóle zdołowana [ale to już całkiem inny temat]. I wiedząc, że o 6:40 będzie jej dzwonił budzik, natychmiast się już przygotowała do spania i po prostu legła padnięta. Przebudziła się chyba ok. 2:30 „na siku” [kurcze już nie pamięta dokładnie.. ] i miała wrażenie, że już od tego momentu w ogóle nie usnęła. No, ale nieważne, zatem podniosła się nim jeszcze w ogóle budzik zaczął jej dzwonić.

I tak sobie pomyślała, ile ma czasu do wyjścia i co jest ważniejsze, czy to śniadanie, czy może raczej poranna gimnastyka… Tak chwilkę się pozastanawiała, że oczywiście, iż śniadanie jest najważniejsze!!! Hehe, nie mówcie, że łyknęliście: no, helloł? Ona głupia przecież nie jest i wie, że gimnastyka jest tak samo ważna, nawet jak się kurna nie chce! [„nie chcem, ale muszem”😜].

Photo by Gratisography on Pexels.com

Zatem najpierw troszku sobie poćwiczyła na swojej karimacie, następnie zjadła tylko tyle, by wziąć swoje tabletki i wyruszyła. Spojrzała na zegarek, że do tego tramwaju był jeszcze czas i jak to ona [kreatywna i szalona] stwierdziła, że nie będzie na żaden tramwaj czekała, tylko pójdzie tam na piechtę [w końcu wie, że powinna także dużo chodzić, nim może zacznie w końcu znów próbować biegać]

Zaliczyła wizytę u lekarza i właściwie była pewna, że w drodze powrotnej wsiądzie już w tramwaj [z tego niewyspania czuła się tak bowiem słabo]. I tak, owszem wsiadła, ale musiała dojść najpierw do przystanku kawał drogi, bo zrezygnowała z cofania się, tylko poszła od razu do kolejnego [w międzyczasie zwiały jej chyba 3 różne tramwaje, ale pomyślała sobie, że to choć dobry znak, iż tak z rana jeżdżą one często]. 😋

Oczywiście, jak już dotarła do domu, to czym/ czem 😛 prędzej się położyła, lecz niestety nie przebrała się nawet w piżamę i tak spała chyba godzinkę, jednak co chwila coś jej przeszkadzało, a to hałasy za oknem, a to odgłos lodówki.

Jednak tak się chwilkę zastanawiała jeszcze, czy by może nie przebrać się w piżamę, ale zaraz doszła do wniosku, że jest przecież dopiero po 13!!! Więc co ona będzie robić w nocy? !? 🤣😋😜 Przecież tak dobrze już wie, że musi pilnować tego rytmu dnia. I jednak wstała, szybciutko ubrała jakiś bardziej „wyjściowy” ciuch i poszła do Lidla, by dokupić produkty, których jej brakowało do tego, by ugotować kapuśniak [nie miała bowiem prawie w ogóle niczego, by zrobić najpierw ten bulion warzywny: https://aniagotuje.pl/przepis/bulion-warzywny%5D, a kurcze za każdym razem tak sobie myślała, że przydałby się jej taki właśnie zdrowy bulion, gdyż ona z „kostek rosołowych” już daaawno zrezygnowała…

Ponieważ zakupiła do tego wywaru/bulionu także seler naciowy i część z niego jej została, to zaraz wyszukała sobie w necie przepisy na jakieś koktajle z niego. I tak powynajdywała właśnie m.in. te: https://www.gotujzdrowokolorowo.pl/2015/10/odchudzajace-smoothie-z-selera.html

https://www.zajadam.pl/koktajle/koktajl-z-selera-naciowego

A skład jej koktajlu był taki:

  • seler naciowy
  • jabłko
  • woda
  • odrobina orzechów [dodała, gdyż pomyślała, że nie ma żadnych migdałów😋]
  • kawałek arbuza [bo nie miała miodu, a chciała dodać mu trochę słodkości, hehe🤣]

Prawda, że jest pomysłowa i kreatywna?

20.07.19 SOBOTA

Podniosła się z łóżka i jeszcze przed śniadaniem [jej müsli😉], poćwiczyła dzielnie [postara się, by to stało się ponownie jej nawykiem].

Następnie, po śniadaniu, zaczęła gotować sobie ten kapuśniak [https://aniagotuje.pl/przepis/kapusniak-z-mlodej-kapusty], do którego wczoraj przygotowała właśnie bulion. A jeszcze niemądra ona zakupiła całą główkę tej kapusty, zamiast po prostu poprosić p.Piotra o tylko połowę [no cóż… ona, całkowicie się nad tym nie zastanowiła, że przecież nie posiada nawet tak dużego garnka, by móc to ugotować…] i w końcu postanowiła, że choć tą połowę kapusty odda [bo ona nie wyrzuca jedzenia!] i tak zadzwoniła do tej p.Kasi obok, ta jednak podziękowała i powiedziała, że niestety oni są teraz na specjalnej diecie, bo mają refluks i nie mogą jadać żadnych ciężkich rzeczy [a wg. tej sąsiadki kapusta właśnie taka jest], no ok., nie dyskutowała już w ogóle, tylko przeprosiła i powiedziała, że w takim razie będzie pytać dalej sąsiadów…

Choć przed chwilką sobie zalukała na str. jakie produkty nie powinno się jeść przy refluksie i TAM NIE BYŁO NIC O KAPUŚCIE, ale ok. może sąsiadka nie miała wcale ochoty bawić się np. z krojeniem tego 🤣 Odeszła więc i zaczęła pukać/ dzwonić do innych sąsiadów, lecz tylko na jej piętrze, ponieważ nie zamykała na klucz drzwi. Jednak jak na złość nikt nie otwierał, no, ale taka ładna pogoda, więc pomyślała, że z całą pewnością są gdzieś poza domem.

A propos ona również zaczęła się zastanawiać, co powinna zrobić, ma ponownie tyle rzeczy do załatwienia [uprzątnięcie chaty, przygotowanie ryby na jutro, którą wczoraj zakupiła – po raz pierwszy po prostu polędwicę z dorsza, kompletnie nie przygotowaną = zakupiła sobie dziś także do tego kiszoną kapustę od p. Piotra, zatem łatwiej już będzie jej zrobić surówkę, znów chciała przygotować coś na zajęcia z Angeliką, wstawienie prania, wyprasowanie tych rzeczy, które wciąż „czekają” sobie w jej szafie, przyszycie guzika do jeansowej spódnicy, sprawdzenie dojazdu do Konarzyn i spakowanie się tam, by móc oddać te rzeczy już swoim gościom do auta]- to wszystko wypisała sobie na kartce, by móc odhaczać/zaznaczać kolorem, co już udało jej się zrobić.

Spojrzała jeszcze na fejsa [i zawsze ogarnia ją takie dziwne uczucie wtedy…, bo ma wrażenie, że każdy coś robi, w czymś uczestniczy, czymś ważnym się akurat zajmuje itp…] I tak chwilę sobie pomyślała, w czym ona także mogłaby z tych wydarzeń uczestniczyć…, ale ponownie ogarnęło ją takie zwątpienie, niemal strach i obawy…, bo ona tak bardzo nie lubi się pokazywać wśród innych…, ah…, by zrozumieć, co ona ma tu na myśli, musielibyście chyba ją bliżej poznać…. Na prawdę bardzo trudno jest jej to nawet wyjaśnić, tak wiele siedzi jej głowie….

No, dobrze, zatem po prostu to TYLKO wypunktuje, bez wyjaśniania:

  • wciąż bije się z myślami, że jako kobieta powinna lubić gotować i powinno jej to sprawiać przyjemność! A swoją drogą, kto tak w ogóle powiedział? Że tak musi być??? Przecież ona nie jest jedyna, która nie czerpie z gotowania przyjemności! + jeszcze te jej „nadwyrężone” kubki smakowe …
  • wciąż jej doskwiera to, że ktoś widząc ją [ją na zewnątrz] nie ma najmniejszego pojęcia z jakimi ograniczeniami ona się musi borykać .. [ilu rzeczy nie rozumie, zdecydowanie szybciej jej organizm ulega zmęczeniu itp. itd.]
  • to dziwne, bo może nie powinna tak o tym pisać, ale często czuje się jak takie małe dziecko w skórze dorosłego [poważnie, ileż ona by mogła dać na to przykładów, ale całe szczęście ma te problemy z pamięcią🤣] Wie, że już naprawdę MEGA DUŻO uległo poprawie, ale opowie Wam jeszcze taką historyjkę o swoim kochanym chrześniaku/ bratanku. To było dawno temu, jak on był jeszcze mały i mieszkali razem u jej mamy na 3 piętrze: Kasia, jej brat na wózku i Kacperek. Ów malec odpowiedział do swojej babci / czyli jej mamy/, jak ta go ostrzegała, by ten się czasem nie wychylał przez okno, bo mógłby wtedy wypaść. (oczywiście one były zawsze przy nim tylko uchylone) A co na to ten szkrab? NO TO PRZECIEŻ DOBRZE! TO BĘDĘ JUŻ NA DOLE 🤣 Taki sposób rozumowania „iście dziecięcy” bez możliwości wyobrażenia sobie konsekwencji tego upadku z 3-ciego piętra, był chyba kiedyś jeszcze jak jej samej, np. od razu tu przypomina jej się, jak napisała ten list do swoich wspaniałych szefów z Bayer. No ok., może to jest zdecydowanie zbyt uproszczona historia, ale ona lubiła ją i tak przytacza kiedyś. Chyba trochę po to, by pokazać innym jej „dawniejszy” sposób myślenia. Teraz na pewno już jest na całkiem innym etapie swojego życia, lecz NADAL ma TRUDNOŚCI z wykonywaniem pewnych rzeczy.

Wciąż wiele spraw nie do końca jest dla niej jasne, np. a propos wykonywania tych ćwiczeń, przykłady, gdy np. ten Czarek (mąż Juli) mówi do niej w pewnym momencie, ok., to teraz będę wyrażał się bardziej po polsku…, lub jak Damian powiedział do niej: „A teraz będzie aktywacja mięśnia poprzecznego brzucha” ona znowu sobie myśli 😲, ok, to może jeszcze raz i bardziej zrozumiale🤣 A chodziło po prostu o wciągnięcie brzucha -> przyciągnięcie pępka do kręgosłupa 😋

Tylko napisze jeszcze, że dziś zauważyła, iż zmieniła jej się tapeta na pulpicie/ ekranie kompa, na takie fajne zielone rośliny. I jak je widzi, to się od razu uśmiecha 😊 O teraz sprawdziła, ale one są tam tylko wtedy, gdy kompa właśnie uruchamia [jak się to nazywa? ten ekran właśnie?]

A propos tu kolejna rzecz, która przyszła jej teraz do głowy: ona ma nadal problemy ze znalezieniem odpowiedniego słowa po polsku. Już to nawet powiedziała jej m.in. Angelika, że znacznie lepiej mówi po niemiecku, niż po polsku…, [ona się z tym oczywiście nie zgadza!]. Lecz pamięta nawet, jak leżała jeszcze w szpitalu i jej były mąż to wtedy potwierdzał, że czasem znacznie łatwiej było znaleźć jej jakiś wyraz po niemiecku, niż po polsku, nieźle co?

Ona na prawdę przez to wszystko, co musiała przejść, czuje się tak bardzo „inna”, nawet dziś 20.07.19 jadła ten obiad i czuła już takie potworne zmęczenie, lecz chyba bardziej psychiczne niż fizyczne [wciąż się biła z myślami, jak ma sobie to wszystko zorganizować, by ze wszystkim zdążyć na czas i się wyrobić] i wtem zaczął jakiś sąsiad napier… gdzieś wiertarką w ścianę i już nawet przeniosła się do kuchni, gdzie jadła obiad i wciąż nie mogła [mimo maksymalnego pogłośnienia] słyszeć dobrze filmu, który oglądała….

Pomyślała, że to jest ewidentnie znak, że ma jednak wyjść z tego domu, a ponieważ wiedziała, [dzięki fejsowi właśnie- zatem nie będzie tak na niego znowu narzekać, bo (tak, jak wszystko w naszym życiu) ma on również swoje dobre strony: pamięta choćby, jak kiedyś jej bratu zepsuła się komórka i gdyby nie FB, to nie mógłby o tym w żaden sposób nikogo poinformować] że tego dnia właśnie jest organizowane bicie rekordu ZABIEGU REFLEKSOLOGII

Tak więc pojechała tam. Dostała nawet dyplom [jak każdy uczestnik zresztą]. Miała także okazję poznać właśnie miłą dziewczynę Hanię [na fotce poniżej], która jej ten zabieg wykonywała i cóż ona się dowiedziała m.in. po tym zabiegu, że powinna dbać o dietę, gdyż punkt odpowiadający za jej wątrobę i nerki zaczął po nacisku bardzo boleć. Poza tym, jak wiadomo, wszystko się łączy w jedną całość, zatem i jej życie „uczuciowe” i te wszystkie stresy porobiły niestety niemało zniszczeń w jej organizmie i teraz potrzebuje po prostu to odbudować.

Refleksologia jest swego rodzaju leczniczym masażem stóp, który korzystanie wpływa na cały organizm. Jak to możliwe? Otóż na stopie znajdują się zakończenia ponad 7000 nerwów, które są połączone z mózgiem przez bogatą sieć nerwów. Doświadczony terapeuta wie, które punkty na stopie „łączą się” z poszczególnymi organami w ciele.

Uciskanie odpowiednich punktów umiejscowionych na stopie powoduje usunięcie blokad, dzięki czemu impulsy nerwowe, energia, krew mogą krążyć bez problemów, nie powodując dolegliwości. Jeśli organizm jest zdrowy, zabieg refleksologii nie będzie bolesny. Jeśli jednak w trakcie „masażu” pojawia się ból – jest to ważna informacja. Ból oznacza, że organy połączone z bolącym miejscem są chore lub rozregulowane. Regularnie zabiegi refleksologii usuwają blokady w organizmie, usprawniają przepływ krwi, koją układ nerwowy, są swego rodzaju zastrzykiem sił witalnych, w dodatku poprawiają samopoczucie, dając poczucie wewnętrznego spokoju.

https://www.samouzdrawianie.pl/czym-jest-i-jak-dziala-refleksologia/

Więcej o refleksologii poczytacie tutaj:

Tak serio to, jak już tam pojechała, to okazało się, że musi jeszcze do „następnej tury” [czyli na swoją kolej] poczekać jakieś 20 min., ale pomyślała sobie, no ok, jak już tu jestem, to i zostanę, w końcu specjalnie przyjechałam na tą możliwość otrzymania darmowego zabiegu refleksoterapii. Zatem poszła sobie i usiadła tam na takiej jakby podłodze zrobionej z namiotu [zdj. poniżej]

Ta babeczka z mikrofonem, prowadziła jakieś jej zdaniem MEGA dziwne i śmieszne wręcz rzeczy… Najpierw powiedziała, by po kolei każdy wstawał i wychodził na środek, tam miał zrobić 3 obroty… Później ona [co widać na zdjęciach powyżej] chodziła w okół tej osoby i wykonywała różne dziwne ruchy rękoma [tak, jakby coś czarowała 🤣], po czym zadawała pytanie, jak ta osoba się czuje i czy coś szczególnego w trakcie odczuwała, by po prostu dzieliła się wszystkimi swoimi odczuciami itp.

No szczerze mówiąc poczuła się trochę, jakby trafiła na plan jakiegoś nieprawdopodobnie śmiesznego filmu, czyli w bardzo nieodpowiednie miejsce. No, ale cóż, czasem tak właśnie bywa. Samo życie – czyli 😋 Stwierdziła jednak, że choć doczeka do tej refleksolterapii, na którą w końcu specjalnie tam przyjechała. I odczekała swoje [pomęczyła się trochę siedząc tam jednocześnie], ale ponieważ wciąż jest zdania, że każde zdarzenie czegoś uczy i jest jakąś lekcją. Z tej np. zdecydowanie wyniosła [po raz kolejny chyba zresztą] informację, że jak jeszcze ta refleksologia jej się bardzo spodobała, tak spotkania z tymi ludźmi, jak ta babeczka i to całe siedzące tam towarzystwo, chyba jej jednak nie służy.

To jeszcze coś o niedzieli [czyli dzisiejszym dniu! 21.07.19], o której całkiem już zapomniała. Tak się skupiła na odtworzeniu tego, co do tej pory, że całkowicie zniknęła z Tu i Teraz 😋

[Poza tym, przed chwilą dostała komentarz od Onomatobeja, że ten jej wpis jest kompletnie nie zrozumiały…, to chyba dokładnie tak, za jaką ona siebie teraz postrzega osobę… Już zmęczenie materiału po prostu. Miała złudną nadzieję, że będzie po prostu relacjonować tu swoje dalsze dni, ot co! Ale chyba nie do końca wychodzi to tak, jak ona widać chciała…]

Zatem od 3 dni po wstaniu się gimnastykuje! Dziś trochę jogi i pozostałych swoich ćwiczeń, ale teraz już pouzupełnianych o te nowe od tych „trenerów”. Później w skrócie:

  • zjadła śniadanie,w trakcie którego włączyła sobie film, oczywiście po śniadaniu nie byłaby sobą, jakby nie zrobiła sobie kawy i do tego oczywiście ponownie coś wymyśla…
  • ach nie, już jest tak zmęczona, a powinna jeszcze zrobić kąpiel nocną swojemu pięknemu kwiatkowi…

Ach, moi drodzy, jak już chce coś zakończyć, to pojawia się kolejna rzecz i … zaraz jeszcze następna. To tak w skrócie: wieczorem jeszcze wyszła wynieść śmieci i zrobiła choć sobie prawie godzinny spacer, ponownie poszła w stronę tej „dolinki”, lecz odkryła także inną drogę do Lidla. Nim jednak w ogóle się tam jeszcze udała, natrafiła na ten filmik:

Następnie zauważyła, jak na fejsie ktoś udostępnił „relację”, cóż się działo w Białymstoku, to po obejrzeniu tego, zaczęła się cieszyć, że nie ma tego telewizora i choć omija ją ten cały koszmar tej polskiej nienormalności!

1 myśl w temacie “po prostu NIE REZYGNUJ :-)

  1. Zupełnie nie rozumiem, o co chodzi w tym wpisie, ale bardzo Ci dziękuję za umieszczenie linku do mojego bloga 😍🤩 Jeśli o mnie chodzi, to przez ponad 18 lat mojego życia nawet potrzeby fizjologiczne (głównie związane z jedzeniem i snem) nie były zaspokajane. To wyniszcza człowieka.

    Polubienie

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close