Dziś mamy poniedziałek 22.07.19, żebyście tylko mogli zajrzeć jej do głowy… , ponownie ma w niej tyyyle myśli, że już nawet [jak to zwykle ona = jej głowa😋] zaczęła tu z Wami „rozmawiać” i myśleć sobie, że byłoby to cudownym ułatwieniem przecież, gdyby te jej myśli mogły pojawiać się od razu na tym pulpicie, a później zaś właścicielka jej [głowy] mogłaby tylko wszystko „redagować” i zastanawiać się, cóż z tego puści jednak w świat.
Tak tylko w mega wielkim skrócie:
- dziś miała pójść na siłkę
- lecz pamiętała, że w końcu Lola z Pedro, których zapraszała do siebie na niedzielę, napisali, że oni mogliby w poniedziałek, bo póki co, są jeszcze na Helu [tam świętowali to, że Lola jest po rozwodzie i mogą teraz już oficjalnie mówić o sobie, że są parą],
- kupiła sobie wielki obrus z ceraty i pomyślała, że może gdyby się u niej pojawili, to pomogli by także ten obrus zawiesić na ścianę w kuchni nad umywalką jako tapetę 🤣 = bo tak sobie wymyśliła, by nie musieć tych podkładek tyle kupować i później ich jeszcze sklejać, miałaby tu od razu ładny kawałek zabezpieczenia, jednak wie, że samej mogłaby mieć z jakimś naklejeniem tego problem, dlatego woli zaczekać na kolejną parę rąk do pomocy 😋
Ale zacznijmy może najpierw od dnia wczorajszego, kiedy to nasza bohaterka opublikowała swój wpis pod tytułem „po prostu NIE REZYGNUJ 🙂„, następnie zaś komentarz, napisany przez Onomatobeja:
„Zupełnie nie rozumiem, o co chodzi w tym wpisie, ale bardzo Ci dziękuję za umieszczenie linku do mojego bloga 😍 [tu był kolejna uśmiechnięta buźka emotka]. Jeśli o mnie chodzi, to przez ponad 18 lat mojego życia nawet potrzeby fizjologiczne (głównie związane z jedzeniem i snem) nie były zaspokajane. To wyniszcza człowieka. „
Zrobiło jej się nagle cholernie przykro i wręcz nawet „dziwnie”/ strasznie, że ktoś pisze tak otwarcie, że miał jeszcze gorzej niż ona, ale naprawdę wystraszył ją wpis, tej dziewczyny właśnie, którego już z komórki nie doczytała do końca [gdyż ponownie po tabletkach, zachciało jej się bardzo spać], ale pomyślała sobie, że może to i dobrze. Wtedy się jednak tylko już wystraszyła, że przeczytała to:
Popełniłam wiele błędów w swoim krótkim życiu.
Zbyt wiele. Mój ostatni błąd był katastrofalny w skutkach. Straciłam pamięć. Ponownie doznałam stanów quasi psychotycznych (czy jak to tam się nazywa). Po prostu straciłam nad sobą jakąkolwiek kontrolę. Poczułam się zupełnie oderwana od rzeczywistości. Nic nie układało mi się w logiczną całość. Trwałam pomiędzy jawą a snem. Właściwie koszmarem. Nie postrzegałam rzeczywistości w racjonalny sposób. Wierzyłam, że wszyscy wokół zwrócili się przeciwko mnie. Wszędzie widziałam spisek. Nie mam pojęcia, co było moim wymysłem, a co działo się naprawdę. Co chwilę wpadałam w panikę.
Pamięta tylko, że to ją już wtedy tak bardzo wystraszyło, że zaczęła po prostu żałować, iż w ogóle coś o tych komentarzach wspomniała… Obudziła się bowiem przerażona, że zrobiła kolejną głupotę i czuła w sobie taki cholernie ciężki garb z płaczu. Następnie, jak codzień zresztą, zauważyła wspomnienia z fejsa i zaczęła to sobie oglądać i czytać. I znów pomyślała, że cholera jasna, marnuje na to swój czas [ona tak zawsze odczuwa, jak robi coś nieużytecznego/ czyli „nic” akurat nie robi].
Jednak „coś” jej powiedziało, że właśnie tak m.in. przeleciał jej wczorajszy dzień, zatem [przemówiła do siebie!], że raczej należałoby podnieść te 4 litery i zacząć coś robić, a ponieważ nie wiedziała, czy Lola z Pedro rzeczywiście do niej przyjadą, lecz zabrała się, mimo to, za sprzątanie, w końcu jutro ma mieć korepetycje, a w czwartek z kolei ma przyjechać jej rodzinka [z ukochaną babcią!].
W międzyczasie poczytała sobie kilka wpisów tej właśnie dziewczyny [Onomatobeja] i z jednej strony trochę się wystraszyła, ale z drugiej też cieszyła się, że dowiedziała się o niej ździebko więcej, bo wtedy też się niejako uspokoiła. I cóż ona pomyślała, że ona również nie miała żadnego wpływu na to, cóż przytrafiło się jej i jej rodzinie, dlatego jest bardzo daleka od oceniania innych!
Przecież nie na wszystko niestety ma człowiek sam wpływ, ale tam gdzie może powinien działać i coś z tym robić! [tak, jak ona teraz, jak już w końcu podniosła swój piękny tyłeczek :P, zaczęła wykonywać swoje prace, czyli: sprzątanie, tj. odkurzanie, mycie podłogi, wstawienie prania, po czym rozwieszenie go na balkonie, w międzyczasie jeszcze zajęła się także prasowaniem i ugotowała dalszą część swojego kapuśniaczka- mhm… teraz wyszedł jej po prostu rewelacyjnie, jest tak pyszny i smaczny, że „palce lizać”😊 . I mimo, że gotowała go oczywiście bez żadnego boczku, czy kiełbasy, to wygląda prawie tak, jak ten na obrazku poniżej.

Poza tym mądra ona, poszła się także szybciutko umyć, no ok. może i nie było to jakoś mega szybko, bo musiała także umyć swoje włosy, ale na wszystko w rezultacie się przygotowała. Siedząc jeszcze w wannie znów jej głowa pracowała i myślała, jak ująć to wszystko, co by chciała w tym wpisie właśnie.
Otóż zastanawiała się nieustannie nad tym, że tak się wystraszyła niepotrzebnie wczoraj na wieczór, a później jeszcze nad tym, że przecież pisała, że tak bardzo chciała komuś pomagać [wtedy bowiem w końcu mogłaby czuć, iż to wszystko, co jej się przydarzyło, czemuś miało właśnie służyć, a i ona sama poczułaby się przecież jednak potrzebna] – w końcu po to m.in. stworzyła ten blog, jak sama twierdziła:
(…) Gdyż doszłam do wniosku, że może w ten sposób mogłabym choć komuś z Was pomóc. A w każdym razie chcę spróbować, bo a nóż …. , a widelec 😜 (…) Bo
NIE WAŻNE ILE RAZY UPADNIESZ, NAJWAŻNIEJSZE JEST, ILE RAZY BĘDZIESZ W STANIE SIĘ PODNIEŚĆ!
Poza tym przecież jak sama twierdziła:
„JESTEM ARTYSTĄ ŻYCIA – moim dziełem jest moje życie” Suzuki
Już dawno życie mi pokazało, że jeśli sama o siebie i swoje sprawy nie zadbam, nie zrobi tego nikt inny!
Powiem więcej, naprawdę jestem o tym przekonana, że takimi rzeczami [które mi się przytrafiły] należy się dzielić…
W dodatku nasuwa mi się tu bardzo mądry cytat:
„SUKCES, PODOBNIE, JAK SZCZĘŚCIE NIE MOŻE BYĆ CELEM. MUSI POJAWIAĆ SIĘ PRZY OKAZJI, BYĆ NIEZAMIERZONYM EFEKTEM UBOCZNYM CZYJEGOŚ POŚWIĘCENIA SPRAWIE WIĘKSZEJ NIŻ ON SAM.”
Robin S. Sharma „Mnich, który sprzedał swoje ferrari”
Teraz jej się przypomniały także jej wcześniejsze wpisy, m.in.: ZAAKCEPTUJ FAKT, ŻE NIE MIAŁEŚ WŁADZY NAD TYM, CO SIĘ STAŁO! poza tym, nie może znaleźć już teraz tego wpisu, w którym o tym donosiła, ale pamięta także, jak pani numerolog powiedziała jej, że osoby urodzone 9-tego mają [jakby „odgórnie”zapisane- wciąż nie bardzo to rozumie, ale to już nie jest dla niej teraz istotne] rolę „służenia” innym. Od tego momentu spotkało ją wiele cennych doświadczeń, jak choćby pamięta, gdy dowiedziała się m.in. od lekarza medycyny chińskiej, że aby umieć naprawdę pomagać innym, trzeba samemu przeżył coś podobnego [bo wtedy niejako zna się problem nie tylko „teoretycznie”, ale niemalże „od podszewki”].
Oczywiście ona nie twierdzi, że miała tak patologiczną rodzinę, jak Onomatobeja, jednak myśli sobie [co już też niejednokrotnie podkreślała!], nie chodzi tu przecież o jakąś licytację, kto ma lepiej, a kto gorzej! Postanowiła zadziałać tak, jak mówił „Sokrates” w tym filmie „Siła Spokoju” i oddać się służbie dla dobra innych. Myśli sobie, może taka ma być teraz jej rola w tym życiu! „Myślę, że jestem gotów…, posłużyć życie wyższemu celowi, służyć innym.(…)” – cytat z tego właśnie filmu. Gdyż naprawdę jest o tym przekonana, że

Pomimo, że z rana ani się nie gimnastykowała i zrezygnowała nawet z siłowni, to i tak teraz czuje się szczęśliwa. Nawet po tej swojej „pracy” już bez żadnych wyrzutów sumienia nagrodziła się kawą i jogurtem [z bananem, odrobinką orzechów i suszonych śliwek]. Naprawdę ona kocha siebie za to, że tak wspaniale potrafi organizować sobie czas i zamiast ubolewać nad tym, że nie ma tego, co inni [tych wszystkich udogodnień w domu, wyjazdów wakacyjnych, czyli spędzania czasu np. za granicą], koncentruje się na priorytetach, bo bardzo w to wierzy, że [tak, jak zapewnił ją właściwie o tym Lama Ole Nydhal] ten rok będzie dla niej naprawdę szczęśliwy. Przecież już on właściwie dawno taki jest! Po prostu nie skupia się na tym, co nie potrzebne, bądź psuje jej humor [choć zapewne Ci, co czytają ją w miarę na bieżąco, dostrzegają, że jest bardzo uświadomioną osobą, której życie także nie raz „dawało w kość”, lecz ona pozostaje wciąż takim właśnie „walecznym typem” / „ein kämpferscher Typ”😋, który za każdym razem na nowo się podnosi.] I próbuje po prostu DZIAŁAĆ!
