„Siła Spokoju” Victor Salva
Moi drodzy, będzie tu po prostu relacjonowała to, co się w jej życiu wydarzało (a u niej poważnie „ZMIANA GONI ZMIANĘ”!) [postara się jednak nie przypisywać temu żadnych ocen i nie pisać, że coś było takie, a takie, choć znając ją, to się raczej nie uda😋] Ponownie musi tu nadrobić zaległości, które jej się narobiły przez to właśnie, że nie miała najzwyczajniej w świecie czasu [ochoty/ weny, czy jak to jeszcze inaczej nazwać…;-)], by zasiadać codziennie do kompa…
Zatem będzie wklejała to, co sobie tu wcześniej gromadziła [nie, oczywiście, że nie w tej swojej „słabej” pamięci, lecz w kalendarzyku komórkowym, lub rzadziej tutaj na blogu 😜]. Choć musi tu przyznać, że jak to czyta dziś [CZWARTEK, 26.09.19], to ponownie wiele się pozmieniało w jej postrzeganiu i odczuwaniu tego na tu i teraz, ale ok., byście mogli zobaczyć dokładnie, co się w jej głowie dzieje, udostępni to, co już sobie notowała, to zaczynamy:
Szczerze Wam musi dzisiaj [PONIEDZIAŁEK, 23.09.19] przyznać, że ona, jak tak o swoim życiu pomyśli, to ma jednak wrażenie, że nie może chyba raczej narzekać… Ma 2 ręce, 2 [ładne, szczupłe :P] nogi, „w miarę” sprawną głowę, teraz już nawet mieszkanie = czyli własny AZYL/ synonim BEZPIECZEŃSTWA I SPOKOJU! Ma także duże umiejętności, a PRZEDE WSZYSTKIM JEST ZARADNA, potrafiła poradzić sobie w już tak wielu sytuacjach, no i jest jeszcze ładna [czego ona jakoś nigdy do tej pory nie uważała za jakąś swoją „mocną” stronę… i w życiu nie skupiała się na swoim wyglądzie! no dobrze, to może INACZEJ: WYGLĄD NIE BYŁ DLA NIEJ NIGDY SPRAWĄ PRIORYTETOWĄ, jednak dużo później zaczęła uważać go także za swój jakiś tam „plus”].
Zauważyła, że w tym swoim życiu miała [już!] jednak dużo szczęścia! A to jest przecież dopiero jego początek! A może była po prostu zawsze takim nieustannym „fighterem” i nawet, jak coś się przydarzało nie do końca „po jej myśli”, to ona to jednak… /dopiero teraz to dostrzega!/, że przecież ona sama zawsze „jakoś” działała i wciąż się podnosiła! Celowo wzięła to słowo ponownie w cudzysłów, gdyż opowiadała dzisiaj trochę o tym właśnie temu Adamowi [znajomy Angeliki, z którym spotkała się dziś w „Sztuce Wyboru”😊], iż jej do tej pory nawet się nie wydawało, że z tego [x,y] wyjdzie w ogóle coś dobrego.
Ona zresztą chyba nigdy nie robiła jakiś większych planów…., z jednej str. może owszem źle, że nie wyznaczała sobie raczej żadnych celów, ale tak sobie myśli, po cóż niby miała to robić? Czy naprawdę to jest takie istotne, żeby coś nazywać? Może i rzeczywiście tak byłoby lepiej/ wygodniej, a już z całą pewnością „przejrzyściej” zrobić najpierw jakiś plan i później według niego działać…
Lecz ona chyba w zamian za to najzwyczajniej w świecie „działała”, czyli podejmowała się „czegoś” [a to, że nie zawsze miało to „ręce i nogi” to już inna sprawa, hehe, a może to wyglądało tak właśnie tylko na początku? hm…, who knows…]. Czyli teraz jak na to patrzy, to dostrzega, że właściwie chyba nigdy nie postępowała za jakimiś „schematami”. Może dlatego, że to nie było dla niej aż takie ważne, by zawsze trzymać się tylko jakichś reguł! One owszem są w życiu także potrzebne, jednak to jej serducho i intuicja ją niejednokrotnie całkiem dobrze prowadziły!

Rozmawiała z tym Adamem całkiem swobodnie, bo bardzo miły to chłopak i widać także, że doświadczony właśnie „na własnym” przykładzie. Ale chyba obydwoje doszli do wniosku, że osobom, po których tego, co przeżywają nie widać tak „na pierwszy rzut oka” i „na zewnątrz” jest o wiele trudniej… Nie mówiąc już właśnie nic o mężczyznach, którym społeczeństwo „narzuca” wręcz rolę „zjadania/ tłumienia” emocji w sobie i za wszelką cenę pokazywania, że muszą być cool, silni i dzielni! A gówno prawda! Wszyscy przecież powinniśmy tacy być, ale także KAŻDY, JAK JUŻ NIE DAJE SOBIE SAM Z CZYMŚ RADY, to nie powinien się nad tym absolutnie zastanawiać, TYLKO OTWARCIE SZUKAĆ POMOCY, A NAWET O NIĄ POPROSIĆ! [a ten Adam jest zdecydowanie bardziej otwartą osobą niż ona sama].
To teraz trochę o tym, jak zrobiło jej się od razu dobrze, że wyszła po prostu „do ludzi”, tzn. nie zrozumcie jej tylko opacznie! Ona potrzebuje także pobyć czasami sama i wcale się jakoś na ogół źle z tym nie czuje, w swoim tylko towarzystwie 😉Lecz zauważyła również, że ona po prostu potrzebuje innych ludzi [jak chyba każdy normalny/ zdrowy człowiek] i doszła do wniosku, że od tego „przesiadywania” w domu, [choć tu też raczej nigdy nie siedzi jakoś „bezczynnie”, tylko nieustannie się czymś zajmuje!] zaczęła chyba już trochę „dziczeć” i „bać się” najzwyczajniej w świecie ludzi… 🤣 hehe [bo tu jej tak naprawdę ich brak! tak „fizycznie i realnie” brak jej człowieka!]. A tam po prostu odczuła, że mimo iż było trochę tych ludków, to miała wrażenie/ widziała to, że wszyscy czuli się tam bardzo swobodnie i nikt na nikogo nie patrzył i każdy zajmował się tym, czym właśnie chciał/ na co miał ochotę/ co miał właśnie do zrobienia. A widziała tam po prostu osoby siedzące pojedynczo i czytające np. książkę, albo piszące coś na kompie. Dostrzegła także osoby siedzące w jakichś „grupkach” dwu-, trzy- i więcej osobowych.
Zatem teraz już chyba wie, dokąd będzie mogła przyjeżdżać, by sobie choćby poczytać książkę, lub nawet popisać tego bloga. Nie będzie się już czuła taka samotna, bo znajdzie się jednak wśród ludzi [a już tak sobie o tym myślała, gdzie mogłaby tu po prostu tak wychodzić i czuć się swobodnie, nie musieć udawać kogoś innego niż jest w rzeczywistości!]– chociaż teraz [25.09.19] myśli sobie właśnie, czy czasem inni ludzie nie stanowiliby dla niej tutaj z kolei dystraktorów/ „rozpraszaczy”. Może nie tyle przy czytaniu książki, ale przy pisaniu bloga na pewno!
Boooszeee, ona, co chwila coś nowego wynajduje, a chciała tylko sprawdzić, czy poprawnie rozumie słowo „dystraktor”. Spójrzcie, cóż znalazła:
Obojętnie czy jesteśmy w domu, w pracy, w szkole czy próbujemy się wyciszyć na łące pełnej kwiatów, wokół nas jest nieskończona ilość dystraktorów (rozpraszaczy), które nie pozwalają nam się w pełni skupić.
A ponieważ koncentracja czasem (a może nawet częściej niż czasem) jest niezwykle istotna, byśmy mogli dobrze wykonywać nasza pracę, uczyć się czy porządnie zrelaksować, przedstawiam Wam 7 skutecznych sposobów na unikanie wszelkich dystraktorów:
- MYŚL LINEARNIE. Nie skacz z zadania na zadanie, skup się na jednej konkretnej czynności czy lekcji do odrobienia i dopiero, gdy ją skończysz, zabierz się za następną. To pomoże Ci zachować ład w wykonywanych zadaniach. Dodatkowo pozwoli Ci to lepiej zarządzać swoją energią, której nie stracisz na niepotrzebny chaos.
Tu doda, że tego także MUSI się wręcz nauczyć, bo ona już nie raz się na tym przecież łapała [tak, jak przed chwilką, że prócz tego pisania zagląda choćby na swoją komórkę MIĘDZY INNYMI na ten portal: https://pieknoumyslu.com/]. Gdyż ona tak nieustannie chciałaby tyle zrobić na raz[!]…, szkoda tylko, że nie dostrzega tego, że…. [choć, nie! przecież choćby pisząc to, JUŻ ZDAJE SOBIE Z TEGO SPRAWĘ!] Jednak w tym momencie tak sobie myśli: no dobrze, ale co Ci po tym, że to wiesz? Zacznij coś z tym robić! No i ok., wie, że ma już jednak naprawdę duże doświadczenie * [do tego odniesie się następnym razem, gdy wspomni o swojej wizycie u przemiłej dentystki, która stała się jej ulubioną]. To powiem Wam jeszcze, cóż ona sobie postanowiła [a to dziewczę jest naprawdę wytrwałe, bo jednak przez prawie cały sierpień do teraz [CZWARTEK, 26.09.19] wykonywała niemal zawsze po 3 serie swoich ćwiczeń, a nawet jak miała dni, że nie robiła ich po 3x to następnie sobie dzielnie zwiększała i w końcu dochodziła do tej trójki]. Otóż postanowiła…, czekajcie, bo już się pogubiła…, o czym w ogóle chciała napisała, hehe.

Ok, już wie, a mianowicie, iż teraz będzie wyznaczać sobie jedno konkretne zadanie do wykonania, jak np. ukończenie tego wpisu jest pierwszą najważniejszą czynnością dla niej [prócz pilnowania opłat, przygotowywania obiadów, robienia zakupów itp.itd. 🤣] Proszę weźcie tylko pod uwagę te jej nieznośne problemy z pamięcią i jeszcze to, że nie ma tu nikogo do pomocy, zatem wszystko jest na jej „poturbowanej” główce 😉 Tu jednak już myśli, że słuchajcie, skoro ONA SAMA SOBIE Z TYM WSZYSTKIM POTRAFI JUŻ TAK DZIELNIE RADZIĆ, to powinna być z siebie naprawdę BARDZO dumna 👍🍀❤️
2. WYELIMINUJ HAŁAS. Głośne dźwięki są tym, co najczęściej odciąga naszą uwagę od rzeczy ważnych i ważniejszych. Zamknij okno, włóż stopery do uszu, zamknij drzwi. Postaraj się wyciszyć wszystkie hałasy, na które masz wpływ, a resztę spróbuj ignorować.
I tu właśnie już poniekąd dostrzega, że ona do pracy potrzebuje tej ciszy, choć zawsze chyba była jej miłośniczką, bo np. ona [w przeciwieństwie do swojego brata i bratanka] w życiu nie umiałaby zasnąć przy włączonym telewizorze lub nawet radiu itp. [choć, wróć, teraz sobie myśli, że zdarzało jej się jeszcze kiedyś włączać muzykę taką właśnie relaksacyjną do spania, ale nastawiała chyba, że samo się wyłączało😋]. Przeszkadzałyby jej także jakieś hałasy na dworze, wszelkie prace budowlane itp. Ona zawsze kochała ciszę i spokój [a już zwłaszcza teraz jest jej to potrzebne, gdy jej mózg został tak uszkodzony…]
3. BEZPIECZEŃSTWO PRZEDE WSZYSTKIM. To jest najważniejsze. Zwłaszcza podczas jazdy samochodem. Nie rób makijażu, nie pisz SMS-ów. Skup się na jeździe, na tym co przed Tobą i w lusterkach. Poddając się różnym dystraktorom podczas jazdy, zagrażasz nie tylko sobie, ale i innym użytkownikom drogi. Makijaż możesz poprawić na najbliższej stacji, tak samo jak i oddzwonić lub odpisać. Miej to na uwadze.
Ok, to w sumie jej nie dotyczy, bo samochodu jeszcze od tego swojego wypadku nie prowadziła…
4. PYTAJ „DLACZEGO?” Czasem mocno „wkręcamy” się w pewne czynności, bo nam na nich zależy, ale niestety hałas, inni ludzie czy nawet nasze zmęczenie rozpraszają nas tak, że nie potrafimy się zupełnie skupić. Nic na siłę. Zatrzymaj się na chwilę w tym co robisz i zapytaj siebie dlaczego tak bardzo zależy Ci na tym właśnie. Co w tym jest? Co Cię pochłania? Odpowiedz sobie na pytanie, czemu ta czynność jest tak ważna. Oddychaj spokojnie. W końcu spokój wróci, a Ty i Twoja praca wrócicie na właściwe tory.
Tego się nieustannie uczy, by nie działać tak „ad hoc” tylko dać sobie czas. I musi przyznać, że już to zauważyła, iż całkiem nieźle jej to wychodzi, poważnie! Choćby dzisiaj! Tak sobie jeszcze raz wszystko przemyślała i postawiła sobie pytania: CZY TO JEST RZECZYWIŚCIE TERAZ TAKIE KONIECZNE? [choćby zakup porządnej parasolki, bo ta poprzednia niestety już się jakoś dawno rozpierdziela…- nie wspomni tu nawet o kolejnej „boskiej”😋 z Rossmanna, którą się właśnie poratowała, zakupując kiedyś tak na szybko, by nie zmoknąć…, doskonale wie już o tym, że te parasolki stamtąd nie są wiele warte, wprawdzie tanie, przynajmniej te które można włożyć do torebki, a miała już takie niestety aż 2…]. Odnosi wrażenie, iż ona o tym, jak już coraz lepiej potrafi sobie radzić właśnie z zadawaniem tych pytań, kiedyś wspominała tu na tym blogu 😉
5. METODA MAŁYCH KROKÓW. Wielkie cele są fantastyczne i da się je osiągać. Jednak tylko metodą małych kroczków. Nie wejdziesz z marszu na Mount Everest. Zacznij trenować od mniejszych wzniesień, a mądrze zaplanowany trening zaowocuje sukcesem. Na małych krokach łatwiej skupić swoją uwagę, a Ty będziesz mieć poczucie dobrze wykonanego zadania.

Musi tu szczerze przyznać, że ona chyba jakoś nigdy nie była „maniaczką” posiadania czegokolwiek. Zdecydowanie nie była żadną materialistką! O wiele bardziej ją jednak cieszyły jakieś sukcesy, czy to swoje, czy najbliższych! I tu właśnie może prędzej mogłaby sobie zarzucić, że chciałaby to [jakiś sukces] zobaczyć możliwie szybko, żeby nie mówić wręcz „najszybciej, jakby się tylko dało”. Ale któż nie chciałby widzieć efektów swojej pracy natychmiast? Przecież to całkowicie normalne! Jednak teraz nauczyło ją już samo życie, że na efekty trzeba poczekać, ale najważniejsze jest to, by się nie poddawać, a nawet, jak zdarzy się upaść, to podnosić na nowo! Wie przecież, że WSZYSCY jesteśmy tylko ludźmi, zatem KAŻDY Z NAS JEST NIEDOSKONAŁY! A to, że coś nam nie wyjdzie, to traktujmy tylko jako kolejną lekcję i doświadczenie, i wyciągajmy z tego wnioski na przyszłość!

6. UPROŚĆ TECHNOLOGIĘ. Wysłanie niedokończonego maila, opublikowanie prywatnej wiadomości na tablicy Facebooka, to są błędy, których możesz uniknąć, jeśli skupisz się na jednym zadaniu technologicznym naraz. Najpierw odpisz na maila i sprawdź go 2-3 razy. Potem dopiero odpisuj na wiadomości (po kolei) itd.
Ponownie wskazówka nie tylko dla niej, ale przecież dla każdego normalnego człowieka = by KONCENTROWAĆ SIĘ NA JEDNEJ RZECZY NA RAZ!!!
7. ZRÓB MIEJSCE I CZAS. Jeśli próbujesz wykonać ważny telefon w restauracji lub centrum handlowym zapewne wiesz, że prawdopodobnie się to nie uda, ponieważ ilość dystraktorów jest ogromna. Taka sama zasada dotyczy np. medytacji czy modlitwy. Nie zrobisz tego w zatłoczonym autobusie. Wybierz odpowiednie miejsce i czas dla konkretnych zajęć.
https://psycholog-pisze.pl/7-sposobow-na-unikanie-dystraktorow/

Podzieli się jednak z Wami jeszcze tym, co wydaje jej się, iż idealnie wręcz pasowałoby na określenie tego jej „stanu”, wyczytała w książce M. Kamińskiego „Wyprawa”[zaczęła ją ponownie czytać 22.09.19, tj. w NIEDZIELĘ], jak wybrała się na plażę 😊.
(…) Trzeba pamiętać, że inni ludzie mogą wywierać na nasze życie także negatywny wpływ. (…) spotykamy często dorosłych, którzy niezadowoleni z własnego życia będą ograniczać nasze możliwości do własnych wizji, często czarnych scenariuszy. NIE MA CO LICZYĆ NA TO, ŻE BĘDĄ ROZWIJAĆ NASZE ZDOLNOŚCI I ZACHĘCAĆ DO TEGO, ŻEBYŚMY ZA TYMI ODKRYWANYMI MOŻLIWOŚCIAMI PODĄŻALI, ŻEBYŚMY MIELI ODWAGĘ PRZYJMOWAĆ, ŻE WSZYSTKO JEST MOŻLIWE.
Aby nie ulec takim wpływom musiałem zamknąć się w swoim świecie, ograniczyć się do niego, trudno było mi spotkać ludzi, którzy mówili: tak, jest możliwe, żebyś popłynął dookoła świata, dobrze, że o tym myślisz, planuj tak dalej. Reakcja była na ogół zupełnie inna – nie myśl o takich banialukach, szkoda czasu, lepiej odrób lekcje, żebyś miał dobre stopnie na świadectwie i dostał się do szkoły, która da ci przyzwoity zawód. W pewnym momencie przestałem mówić o swoich marzeniach zarówno rówieśnikom, jak i dorosłym. Żyłem w swoim świecie. Czasami spotkałem ludzi, którzy zachęcali mnie do tego, żeby podążać za marzeniami.(…)
I ona chyba również tak właśnie zaczęła żyć. Z całą pewnością odseparowała się także dlatego, że nie umiała się szybko i sprawnie [słowami oczywiście :P] „bronić”… Zatem chyba już po prostu dawała sobie z tym spokój, bo po co ma przekonywać kogoś, że to wcale tak nie jest, jak się jemu/ jej wydaje, skoro ona sama nie była nawet w 100% pewna, że ma rację [bo co? miała niby powiedzieć, że ona to po prostu wie, bo coś podobnego już przeżyła/ czegoś doświadczyła?] Zawsze miała wrażenie, że powinno być to poparte jakimiś badaniami, jakąś wiedzą już „gdzieś” zapisaną/ udowodnioną. Dobrze wiedziała, że argument typu „po prostu to czuję” w powszechnej cywilizacji jest odbierany za co najmniej nieracjonalny, żeby nie mówić wręcz „głupi i śmieszny” … Więc zostawiała to sobie tak, jak było [i dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że niejednokrotnie z całą pewnością ze szkodą dla siebie…], poza tym ona chyba nigdy nie umiała się bronić…, a już na pewno nie chciała się kłócić… [a wie, że teraz niestety tak by to właśnie wychodziło, gdyż m.in. nie potrafi jeszcze tak odpowiednio regulować swoim głosem… mówić łagodnie , lecz „głośno”…, a już z całą pewnością ma nadal niestety problemy z wyszukaniem szybko jakiegoś odpowiedniego kontrargumentu], zatem już woli „zamknąć się” w sobie i odseparować.
A teraz znalazła jeszcze coś fajnego o samotności, na portalu https://pieknoumyslu.com/samotnosc-chroni-przed-szkodzi/
Samotność, na którą w pełni świadomie się decydujemy jest bardzo ważnym momentem w naszym życiu. Może działać jak kojący balsam na naszą duszę. Jest niczym skuteczna terapia, aby na nowo połączyć się ze sobą samym.
Bywa również, że samotność pomaga nam ustanowić zdrowy dystans między nami a rzeczami, zjawiskami lub osobami, które nam nie odpowiadają, niepokoją nas, denerwują, bądź burzą nasz spokój wewnętrzny.
Zjawisko to w świecie psychologów nosi nazwę samotności konstruktywnej. Opisuje to coś, co z pewnością zdarzyło się każdemu z nas: spełnienie naszej potrzeby odizolowania się od środowiska, które nam szkodzi lub nas wyczerpuje, aby ponownie wsłuchać się w siebie i w ten sposób zregenerować
„Nie istnieje samotność gorsza, niż nie czuć się dobrze ze samym sobą”
-Mark Twain-
Ona zauważa, że niestety tak teraz ma! Nie czuje się chyba jednak sama ze sobą dobrze, albo może inaczej: NIE CZUJE SIĘ TAK CAŁY CZAS! Bo cóż ona jednak dostrzega? Że zdecydowanie nie umie kochać samej siebie i nawet ma niejednokrotnie trudności z tym, by być dla siebie takim serdecznym przyjacielem…. Długi czas się nad tym zastanawiała, dlaczego właściwie ten stan ma rację bytu. Ma w głowie kilka ładnych argumentów na to, ale uznała, że to chyba nie jest odpowiedni moment [dla niej], by się tym dzielić. A tak szczerze Wam powiem, że ona zdecydowanie nie lubi się użalać i przyjęła chyba taką „taktykę starszej DZIELNEJ siostry”, która zawsze musiała być silna i pokazywać, że sobie świetnie radzi. Ale, moi drodzy, przecież tak właśnie jest! Ona sobie naprawdę świetnie radzi!
Ponownie to dostrzega, jak ŚWIAT JEJ SPRZYJA! [choćby dzisiaj, PIĄTEK, 27.09.19]. Miał padać rzekomo w Gdańsku deszcz…, no ok. niebo wcale nie wygląda ciekawie i jest jakaś taka ogólnie bardzo słaba widoczność przez tą szarą mgłę, czy co to jest…:P Dziś ma jechać do swojej fryzjerki, a nie zakupiła żadnej parasolki wczoraj, ale pomyślała sobie, ok. spoko, loko, przecież, jak coś to ma tą „Rossmannowską” 😋, więc zawsze będzie się mogła poratować! Poza tym, jak widać, pogody nie da się jakoś ostatnio za bardzo przewidzieć, hehe.
Już Wam mówię, cóż ona sobie teraz myśli. Jeszcze w środę uzyskała od tego Adama Spittal`a dużo cennych informacji, a propos 3 różnych aspektów:
- POZYSKIWANIA KURSANTÓW NA J. NIEMIECKI
- CZASU WOLNEGO I POZNAWANIA LUDZI
- RELACJI ZE SOBĄ
Jest mu za to NIEZMIERNIE WDZIĘCZNA, tylko ona niestety nie ma tyle siły i czasu, by się do tego zabrać…, a może źle gospodaruje tym swoim czasem. Mimo, że wstaje tak ok.7:50/ 8, bo od 7:30 daje sobie jeszcze czas w łóżku na mówienie do siebie dobrych słów/ „przytulanie siebie”/ wypowiadanie, za co jest wdzięczna [to sobie już wpisała na stałe w swojej komórce, bo wie, iż to jest koniecznością!] i wykonuje tą swoją gimnastykę… [dziś zrobiła tylko 1 serię] Pomyślała, że musi zjeść przecież śniadanie nim pojedzie do fryzjera, ma wprawdzie dopiero na 14:30, ale by zdążyć musi tam jechać tramwajem od siebie już o 13:29! Wiedziała także, że chce dalej tu napisać co nieco.
Nasza Mała Mi, jak każdy normalny człowiek, potrzebuje ludzi wokół siebie, choć nie będzie kryła, że czasami lubi także pobyć sama. Ma tego świadomość, że ludzie są „zwierzętami stadnymi” i ona także potrzebuje jednak tych ludzi do szczęścia! Ale absolutnie nie każdego i nie tłumów! Chciałaby jednak mieć tą możliwość po prostu porozmawiania z kimś. I tu właśnie ma już postanowienie, że może jutro uda się do „Sztuki Wyboru”. Pierwotnie myślała, że zrobi to jeszcze dziś po frycku, ale skoro godzina jej została przeniesiona z 12:30 na 2 godziny później, to już chyba to sobie podaruje na dzisiaj…

Opisując to zjawisko nie mamy na myśli samotności, której nie wybraliśmy. Nie chodzi nam o odizolowanie spowodowane niedostatecznymi kontaktami społecznymi bądź o smutek, jaki wywołuje brak przyjemnego towarzystwa.
Ona właśnie cierpi na TEN BRAK PRZYJEMNEGO TOWARZYSTWA, ale ponieważ już doskonale wie, że: NIC SAMO SIĘ NIE ZMIENI, DOPÓKI ONA NIE PODEJMIE JAKICHŚ KROKÓW/ NIE ZADZIAŁA I CZEGOŚ SAMA NIE ZMIENI! Dlatego ma postanowienie, że uda się do tej Sztuki Wyboru po prostu. W końcu wie, że trzeba zrobić pierwszy krok! A ona ma jednak w sobie „trochę” tej odwagi, przecież podkreślam SAMA ZREZYGNOWAŁA Z PRACY W KORPORACJI BAYER!!!

Gdy chodzi o świadomą samotność, zawiera ona element o działaniu silnie terapeutycznym, a mianowicie siłę odbudowywania w nas tak podstawowych wymiarów jak poczucie własnej wartości oraz własne wierzenia i przekonania. Zwraca nam ona naszą własną, intymną przestrzeń, którą wcześniej nam odebrano.
Jak to stwierdziła kiedyś Pearl Buck, pisarka i laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, we wnętrzu każdego z nas tkwią piękne źródła, które muszą się odnowić od czasu do czasu, abyśmy mogli czuć, że żyjemy.
I choć może się to nam wydać dziwne i niedorzeczne, proces ten może zostać przeprowadzony tylko wtedy, gdy jesteśmy sami. Gdy zagości u nas świadoma, wybrana samotność, będąca dla nas źródłem ukojenia.
Samotność wśród ludzi – niebezpieczna otchłań
W większości z nas samotność wzbudza strach. Wystarczy już tylko, że wyobrazimy sobie przechadzkę po opustoszałym centrum handlowym w sobotę po południu, by w naszym umyśle włączył się ostrzegawczy sygnał alarmowy. Czujemy niepokój i lęk.
Ma to swoje źródło w pewnym podstawowym mechanizmie, jaki nami rządzi, a mianowicie w instynkcie, który podpowiada nam, że w samotności nie jesteśmy w stanie przeżyć. Człowiek jest istotą stadną z natury i tak właśnie zdołaliśmy przeżyć jako gatunek: tworząc grupy.
Okazuje się jednak, że w naszym codziennym życiu możemy spotkać coś dużo straszniejszego, niż tylko opustoszałe centrum handlowe bez ani jednego klienta. Jak ujawniają liczne badania, prawie 60% osób zamężnych lub żonatych odczuwa samotność.
Około 70% nastolatków, pomimo tego, że mogą poszczycić się szerokim gronem znajomych i przyjaciół, odczuwa osamotnienie, brak zrozumienia i wykluczenie z grupy.
Wszystko to zmusza nas do wyciągnięcia wniosku, iż termin: „samotność” nie odnosi się do liczby osób, które nas otaczają. Chodzi raczej o jakość więzi emocjonalnych, jakie zdołaliśmy z nimi nawiązać.
Czasem wina jest nasza
Z drugiej jednak strony, bardzo często zdarza się, że zaczynamy angażować się w zajęcia i czynności, które tylko pogłębiają nasze uczucie osamotnienia, przyczyniając się do braku szczęścia.
Czujemy się osamotnieni, nierozumieni i wypaleni na naszym stanowisku pracy, ale dalej tam pracujemy, bo przecież „z czegoś trzeba żyć”. Każdy weekendowy wieczór spędzamy z tymi samymi osobami, ponieważ prawdopodobnie są to nasi „najwięksi przyjaciele„, albo przynajmniej chcemy w to wierzyć. Nie mamy się więc jak wycofać.
Istnieją też ludzie, którzy sztucznie przedłużają swój związek, ponieważ – choć czują się osamotnieni – przeraża ich myśl o pustce, jaką będą odczuwać, gdy nikogo nie będzie przy ich boku.
Spójrzcie tylko proszę na jednak „PLUSY” i „dobre strony” tego wszystkiego, cóż albo samo się w jej życiu zdarzyło [jej wypadek, po czym rozwód z mężem], ale przede wszystkim, CZEGO ONA SAMA WŁAŚCIWIE DOKONAŁA [zrezygnowała z pracy, gdzie nie czuła się najlepiej, bo nie miała odpowiednich umiejętności…, wybór mieszkania tu samej = nie chciała bowiem wracać do Elbląga], tak ….i na tym chyba już jej się znowu „wyczerpały” możliwości i „pomysły” napisania czegoś jeszcze, bo ona naprawdę nie przypisuje sobie wcale jakichś zasług… i nie umie nadal dostrzec tego, że to dzięki jej „działaniu” to się dzieje 😉- to uzupełnia w PIĄTEK, 27.09.19
To teraz jeszcze tylko wspomni, że to znowu chyba nie do końca ona sama właściwie „zadecydowała”, że będzie mieszkała sama. A jednak czuje się zazwyczaj z tym dobrze, prócz oczywiście takich małych „ALE”, że czasem doskwiera jednak ta samotność… Ale wiecie, cóż ona zawsze wtedy robi? Próbuje sobie pomyśleć, czy jak by była teraz w innym miejscu, w towarzystwie jakichś osób, to czy jest tego na 100% pewna, że czułaby się tak „lepiej” i „dobrze”. I zawsze w ten sposób właśnie stara się do sobie mówić i się przekonywać.
Nie, moi drodzy, ona zginie tu w gąszczu tych wciąż na nowo odkrywanych wiadomości… i nigdy tego nie opublikuje…, a teraz [26.09.19, godz. 20:20], zrobiła ponownie pastę do kanapek, hehe. Zaraz ujrzycie fotki tej jej pasty, no takiej artystki, jak ona, to, przysięgam, ze świecą tylko szukać 🤣😋😉
Powyższe fotki przedstawiają m. in. jej dzisiejszą „twórczość”. Pasta tym razem składa się z:
– pieczarek usmażonych z cebulą [pierwsza fotka] 😉
– serka topionego TARTARE „zielony ogród”
– warzyw z bulionu, który wczoraj znowu gotowała 💪 [marchew, seler, por, 2 liście kapusty (+ ziarenka pieprzu i ziela angielskiego, liść laurowy, sól)]
– gałązka świeżego kopru [kupionego dziś w warzywniaku p.Piotra]
– dodała jeszcze troszkę kurkumy, musztardy, chrzanu i odrobinę pieprzu Chilli😊
– zapomniała oczywiście, że dodała także: ZMIELONE SIEMIĘ LNIANE + PESTKI DYNI & SŁONECZNIKA 😉 [podpisała pojemniczki oczywiście „auf Deutsch” 😋]

To może jeszcze tylko wspomni tu o tej książce Marka Kamińskiego „Wyprawa” [którą zaczęła czytać ponownie właśnie w tą niedzielę [22.09.19] na plaży w Jelitkowie, gdzie pojechała]. Włożyła ją już nawet do plecaka, zamknęła drzwi za sobą i jeszcze tak się chwilę na klatce zastanawiała, czy czasem nie wrócić i nie zamienić jej na jakąś „inną”. Ponownie doszła jednak do wniosku [odczuła to już siedząc na tej plaży i czytając tą książkę] , że „ktoś” jej tam mądrze „pomaga” i nią „dobrze kieruje” 😊. Bo siedziała na tej plaży i nie mogła wyjść ze zdumienia [mimo, że już kiedyś to czytała, bo ma tam pozaznaczanych masę rzeczy, jak to ona!] choć całej lektury jeszcze nie skończyła!
Ale zostawia już to sobie! Na wszystko ma bowiem czas! Nauczyła się już tego dobrze [NO, W KOŃCU!!!], że wszystko przyjdzie w odpowiednim dla siebie momencie, nie musi absolutnie niczego wymuszać. Wie już bowiem [nie pytajcie jej skąd? bo nadal nie umie na to odpowiedzieć] ALE PO PROSTU TO WIE, ŻE POSTĘPUJE NAJLEPIEJ, JAK POTRAFI, Z TYM, CO MA W DANYM MOMENCIE 😊
W każdym razie, ona jeszcze to wszystko, co wydaje jej się wartościowe i cenne z tych książek, stara się sobie po prostu zanotować. Nie tylko tam w danej lekturze zaznaczać, lecz lubi to także wypisywać [i tu już chyba nie koniecznie chodzi tylko o jej problemy z pamięcią]. Miejcie tylko na uwadze, że to dziewczę właściwie przepisywało wszystko, co było jej zdaniem, mądre… Gdyż jej się zawsze wydaje, iż „z ust” innej osoby/ „autorytetu” to brzmi jednak znacznie lepiej, niż miałaby powiedzieć to ona sama… To będzie tu po prostu trochę cytować tego Marka 😉
„(…) życie to nie tylko zdobywanie biegunów, które są gdzieś daleko, ale to także życie tu i teraz w harmonii ze sobą i światem i bycie sobą, podążanie za swoim przeznaczeniem, nawet jeżeli droga jest trudna i wymaga pokonania samego siebie oraz ograniczeń, które narzuca nam świat.(…) Często prawda polega na przeciwstawieniu się schematom. ZMIANA swojego życia wiąże się często z ryzykiem, ale wydaje mi się, że JESZCZE BARDZIEJ RYZYKOWNE JEST NIE PODJĘCIE PRÓBY PODĄŻANIA ZA MARZENIAMI.
I wiecie, tu nasza Mała Mi jest tego samego zdania. Do jakich ona wniosków doszła? Że może i wciąż nie widzi za bardzo, co jest jej przeznaczeniem, ale JUŻ PRZECIEŻ WIE, CO NA PEWNO NIM NIE JEST! A to chyba także stanowi poniekąd cenną i ważną lekcję, nie uważacie? To jest już w końcu spora dawka ważnej wiedzy: móc być świadomym, czego się absolutnie w życiu nie chce robić! A nasza bohaterka wie, że nie dla niej żadna praca „biurowa”, a już z całą pewnością nie w jakiejś księgowości, na której ona się przecież KOMPLETNIE NIE ZNA! O tym już nawet otwarcie donosiła w tym liście do swoich szefów z Bayer. Mało tego wiedziała o tym, że:
Trzeba szukać wyjścia, odkryć je, trzeba mieć nadzieję.
Tak, jak donosił o tym sam Marek [swoją drogą, przyznać musi, że ona nie lubi tego imienia🤭. Ani razu w swoim życiu nie miała niestety okazji spotkać jakiegoś „porządnego” Marka, zawsze to imię kojarzyło się tylko pejoratywnie z jakimś „Mareckim”, „Mareczkiem” itd. hehe] – Kamiński jest wyjątkiem od tej reguły😉
Ten schemat powtarzał się prawie w każdym życiorysie: beznadziejna sytuacja, a jednak walczę, staram się, znajduję rozwiązania, zdarza się cud i jestem uratowany.(…) psychika w trakcie wyprawy jest o wiele istotniejsza niż sprawność fizyczna czy nawet praktyczne umiejętności. Sprawność fizyczną można wytresować, jest czymś stałym, bo wydolność organizmu, kiedy już się ją nabędzie, tak łatwo się nie obniża. NATOMIAST ZDOLNOŚĆ PSYCHICZNA MOŻE SIĘ ZMIENIĆ W KAŻDEJ CHWILI, A MOŻE SIĘ NAWET ZAŁAMAĆ. Pomocą mogą okazać się nawet pojedyncze słowa zapamiętane z lektur, słowa, które nas prowadzą. Kiedy konstrukcji psychicznej nie zostawimy przypadkowi, kiedy ma ona swój pień, kiedy mamy się czego w sobie uchwycić, wewnętrzna konstrukcja tak naprawdę prowadzi nas do celu, a sprawność fizyczna tylko ją niesie. (…)

Powkleja tu po prostu to, co z nią wtedy „rezonowało”.
NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO!
NIKT NIE RODZI SIĘ PO TO, ŻEBY STAWAĆ SIĘ KIMŚ INNYM (…)
Trudno wyobrazić sobie drogę, na której nie stawiamy żadnego niewłaściwego kroku. Być może idealne życie po prostu nie istnieje. Nie można oddzielić rzeczy udanych od nieudanych.

Jeszcze „notatka” z niedzieli, 22.09.19. Godz. 14 siadła na plaży, w tramwaju miała krótko okazję „talk” auf Deutsch 😉
Chciałem przeżyć historię podobną, ale WŁASNĄ!
Tu pomyślała o sobie, że spójrzcie, przecież nie każdy ma już tyle „doświadczenia” w tak ciężkich i „niewygodnych” sytuacjach, jak ona! I ona tak bardzo chciałaby coś dalej z tym zrobić! A dziś właśnie [po rozmowie z Adamem] poczuła ponownie, że może! Że jeszcze wszystko jest możliwe!!! W pierwszej kolejności powinna jednak PRZEDE WSZYSTKIM O SIEBIE ZADBAĆ I SIĘ SOBĄ ZAOPIEKOWAĆ [czego ona wciąż się uczy, ale już chyba coraz lepiej jej to wychodzi].
Musi tu wspomnieć o tym, że dziś zakupiła sobie także do kawy tego loda MAGNUM ALMOND! Ale uznała, że przecież dziś na to w pełni zasłużyła, a uwierzcie mi, że zrobiła dużo innych mądrych rzeczy i dlatego pomyślała sobie, że może siebie przecież też jakoś za to nagrodzić! [później, jak już w końcu tą kawę sobie zrobiła, to uświadomiła sobie, że to przecież już druga, bo tam w „Sztuce Wyboru” Adam postawił jej jedną]. No ale co z tego? A kto powiedział, że można pić tylko jedną kawę dziennie? Tym bardziej, że kawa w jej wykonaniu, to jest raczej, jak to zwykła się „nabijać” Angelika, raczej „mleko z kawą” a nie odwrotnie 😉 Choć oczywiście NIE! Uważa, że to jest gruba przesada, bo bierze tego mleka owszem dużo, ale jednak 3/4 kubka to jest przecież kawa!
Wiecie ona tak bardzo dostrzega już to, ile TERAZ rzeczy pojmuje i rozumie [właśnie w takich momentach w swoim życiu widzi, że WSZYSTKO BYŁO POTRZEBNE, bo to, co jej się przytrafiło, co zniosła i z czym sobie poradziła, ukształtowało właśnie ją taką, jaką jest teraz (o wiele więcej widzącą/ dostrzegającą i mądrzejszą)]. Choćby słowa, które padają w sytuacji z tego filmu, z którego pochodzi ten wpis:
Każde działanie ma swą cenę i swą rozkosz. Rozpoznając obie stajemy się realistami odpowiedzialnymi za swe czyny
I właśnie oglądając go po raz kolejny dostrzega tak wiele cennych lekcji… Spójrzcie, ma tego świadomość, że ponownie, jak takie maleńkie dziecko, musi się dopiero z tym oswoić, poniekąd „nauczyć” jeszcze raz / czy może przypomnieć o takich rzeczach, jak:
- „LUDZIE NIE SĄ SWOIMI MYŚLAMI”, ale tak sądzą i to sprowadza na nich różne smutki.
- Mądrość to czyszczenie
- Żebyś PRZESTAŁ CZERPAĆ INFORMACJE Z ZEWNĄTRZ, A POSZUKAŁ ICH W SOBIE (…)
- Ludzie boją się tego, co w środku, a tylko tam znajdą to, czego im potrzeba
- WYRZUĆ ŚMIECI 😊 to one zagracają Ci drogę do tego, co naprawdę się liczy, chwili obecnej, Tu i teraz
- Wojownik umie medytować przy każdej czynności
- Nie stracisz nic, czego już nie straciłeś
- EMOCJE SĄ NATURALNE, JAK ZMIANY POGODY
- WSZYSTKO MA SWÓJ CEL, NAWET TO…, OD CIEBIE ZALEŻY, CZY GO ZNAJDZIESZ
- NIE REZYGNUJ Z MARZEŃ! TYLKO Z TEGO, CZEGO NIGDY NIE MIAŁEŚ I NIE BĘDZIESZ MIAŁ = KONTROLI
- ZAAKCEPTUJ FAKT, ŻE NIE MIAŁEŚ WŁADZY NAD TYM, CO SIĘ STAŁO!
- NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO, JAK LEPIEJ…
- NIGDY NIE BĘDZIESZ LEPSZY, NIGDY TEŻ NIE BĘDZIESZ OD NIKOGO GORSZY
- TO NAWYK JEST PROBLEMEM, MUSISZ BYĆ ŚWIADOMY SWYCH DECYZJI I ODPOWIEDZIALNY ZA SWE CZYNY
- Umysł to nie to samo, co mądrość.
- WĘDRÓWKA DAJE SZCZĘŚCIE, A NIE JEJ CEL!
- Wojownik nie rezygnuje z tego, co kocha.
- ZAWSZE COŚ SIĘ DZIEJE. NIE MA ZWYKŁYCH CHWIL
No dobrze, powyżej wpisała tylko część tych cytatów, które zdążyła sobie już dawno rozpisać. A teraz jeszcze dalej coś z tej książki „Wyprawa”:
Wiedza, którą zdobyłem, spowodowała, że chciałem odkryć własne bieguny. Gdybym ograniczył się do schematu otrzymanego w dzieciństwie, do myślenia o przyszłości, o zawodzie, o trudzie życia, nigdzie bym nie wyruszył. To problemy ważne, ale ważne zewnętrznie. WAŻNIEJSZE JEST TO, CO MA SIĘ W ŚRODKU. (…)
I tak, tu Mała Mi dobrze dostrzega, że dużo ją samo życie już nauczyło, pomogło także poniekąd „jakieś” bieguny zdobyć. A teraz po prostu już wierzy w to, że wszystko potoczy się dla niej najlepiej, jak tylko by mogło, bo ona jest na to otwarta. I nie! Wcale nie uważa, że teraz nie napotka już żadnych problemów/ niedogodności i utrudnień! Wręcz przeciwnie, przyjmie je także „z otwartymi ramionami” po oczywiście natychmiastowym „oczyszczeniu” się poprzez szybkie/ natychmiastowe rzucenie „kurwą” 😋 Lecz teraz już doskonale wie, że to właśnie poprzez najbardziej „wyboiste” ścieżki można nauczyć się najwięcej!
A to pamięta również… Przypomniała sobie, że jak czytała kolejny fragment i tu „oczami wyobraźni” widziała już swojego byłego szefa z Bayer [Remigiusza, tego, który teraz śpiewa w chórze CAMERATA!]
Wewnętrzna konstrukcja (…) to ona decyduje o tym, że docieramy do wyznaczonego celu. (…) Żeby mieć dobre pomysły biznesowe, trzeba najpierw zdobyć ogólną wiedzę o świecie. Nie tylko o ekonomii, ale także o człowieku, o zakamarkach ludzkiej duszy. (…) Skanować współczesną sytuację tu i teraz, patrzeć co dzieje się w świecie biznesu i porównywać to z naszą ogólną wiedzą, starając się odkrywać nowe rozwiązania i pomysły. (…)
Ponieważ cel leży daleko, bardzo ważni są ludzie, których spotykamy po drodze, a nie tylko wyobrażenia. (…). Trzeba pamiętać, że inni ludzie mogą wywierać na nasze życie także negatywny wpływ. (…) spotykamy często dorosłych, którzy niezadowoleni z własnego życia będą ograniczać nasze możliwości do własnych wizji, często czarnych scenariuszy. NIE MA CO LICZYĆ NA TO, ŻE BĘDĄ ROZWIJAĆ NASZE ZDOLNOŚCI I ZACHĘCAĆ DO TEGO, ŻEBYŚMY ZA TYMI ODKRYWANYMI MOŻLIWOŚCIAMI PODĄŻALI, ŻEBYŚMY MIELI ODWAGĘ PRZYJMOWAĆ, ŻE WSZYSTKO JEST MOŻLIWE.

23.09.19. liest das Buch in der Straßenbahn und dann in „Sztuka Wyboru”, wo sie sich mit Adam trifft.
Moja wewnętrzna siła polegała nie na samych marzeniach, nie na niezależności myślenia, tylko na zdolności budowaniu scenariuszy. Marząc o czymś od razu zastanawiałem się, jak to krok po kroku osiągnąć.(…) Jeśli wierzę w swoją wizję, to mogę ją zrealizować, tylko trzeba znaleźć drogę. (…) Ważne, że co jakiś czas spotykałem ludzi, którzy mnie zachęcali, żeby robić coś nieszablonowego, żeby podążać za marzeniami. (…) Ludzie często pozostają na poziomie samego wyobrażenia albo marzenia o czymś. O urzeczywistnieniu marzeń decyduje umiejętność budowania scenariuszy, a także wiara, że NIEMOŻLIWE MOŻE BYĆ MOŻLIWE. JEŚLI MOŻEMY O CZYMŚ POMYŚLEĆ, MOŻEMY TO TAKŻE ZREALIZOWAĆ. Potrzebna jest determinacja, by tego dokonać. (…)

Ona ponownie do niemal każdego kawałeczka tekstu mogłaby coś od siebie dodać. Tu np. musi napisać to, że u niej ze wszystkim wydaje się być teraz trudno…, począwszy od wiary w samą siebie i ewentualny sukces, nie wie nawet, jak mogłaby planować „budowę scenariusza” swojego życia, nie potrafi teraz nawet znaleźć drogi…, a może to ona już nią podąża i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, że już jest na tej „właściwej” ścieżce?
Czasami przecież wydarzają się rzeczy, których od razu nie dostrzegamy, czy nawet takie, których także natychmiast nie udaje nam się zrozumieć!.
Już dawno jest jednak pewna, że MUSI ODUCZYĆ SIĘ TAKIEJ NIEUSTANNEJ KRYTYKI WOBEC SAMEJ SIEBIE!!! Będziecie się śmiać, ale ona wciąż stara się podążać za tymi słowami: WYMAGAJCIE OD SIEBIE, CHOĆBY INNI OD WAS NIE WYMAGALI! I owszem, uważa, że to są przecież cenne słowa, lecz chyba nie powinny być dla niej taką niemalże nagminną „mantrą”, a tak sobie teraz myśli, że chyba właśnie je taką uczyniła… 😉
A czyż nie byłoby o wiele łatwiej móc pełni wiary i zaufania stwierdzić to, co Jeff Foster? Ona po prostu zacznie w to wierzyć! Tak najzwyczajniej! A może choćby dlatego, że już tak wiele rzeczy/ sytuacji w jej życiu wychodziło jednak pozytywnie + jeszcze ten „drobniusieńki” wręcz fakt 😋, że ona się łatwo nie poddaje i nie rezygnuje! Może już chyba o sobie powiedzieć dawno, że stała się takim właśnie [jak to nazwała ją w Wiedniu jej ówczesna pracodawczyni] WALECZNYM TYPEM!

Niemniej powtarzanie cudzych osiągnięć nie jest wielką wartością. (…) JEŚLI NEGATYWNE DOŚWIADCZENIA NAS NIE ZATRZYMUJĄ, TYLKO PROWADZĄ DALEJ, W KOŃCU NATRAFIMY NA „SWOJĄ PÓŁNOC” (…) Myślę, że kiedy natrafimy w naszych poszukiwaniach na prawdziwy, własny kierunek świata, on da nam poczucie harmonii, coś czego na ogół szukamy w życiu podświadomie, nie zdając sobie z tego sprawy. (…) Dlatego ważne jest nie tylko obserwowanie świata zewnętrznego, ale także ZROZUMIENIE, ŻE JESTEŚMY CZĘŚCIĄ TEGO ŚWIATA I NALEŻY POZNAĆ SAMEGO SIEBIE, ABY BYĆ SZCZĘŚLIWYM. (…)
Życie stale konfrontuje nas z negatywnymi zdarzeniami, zastawia pułapki. Same w sobie nie są one niczym złym, bo uczą odkrywania własnych możliwości, które najlepiej poznajemy nie w sytuacjach komfortowych, tylko będąc w opresji i przezwyciężając trudności.
No dobrze, to tyle udało jej się dopisać/ przekształcić. Teraz mamy już parę minut po godz. 12, a ona musi się jeszcze przyszykować do tej fryzjerki: zrobioną pastę do kanapek już przygotowała do zabrania, weźmie nawet do tego trochę pieczywa chrupkiego:
Powinna coś także przed wyjściem przekąsić, tzn. nie „coś”, tylko konkretnie swoją pyszną zupkę. Resztę dokończy, jak wróci, będzie miała przecież na to cały dzisiejszy wieczór😊
Tyle zdążyła napisać, tzn. jakoś wcale jej się trudno nie pisało, siedzi tu i jest w takim cudownym nastroju, czuje się tak wspaniale, cudownie, ale do tego także postara się odnieść już jutro. Teraz mamy wciąż jeszcze PIĄTEK, 27.09.19, godz. 22:36, słucha sobie tej muzyczki, którą dodała do tego wpisu, a za oknem zaś słychać przyjemny deszczyk. Będzie dziś naprawdę błogo spała. Bo czuje się teraz taka spokojna i jest jej tak przyjemnie 🍀🌞🤗 I JEST ZA TO SZALENIE WDZIĘCZNA!🧡