Nie ma szczytniejszego celu, niż służenie innym

„Siła Spokoju / PEACEFUL WORRIOR” Victor Salva

SOBOTA, 05.10.19. Obudziła się dziś ponownie wcześnie, bo jakoś dochodziła 5, lecz tylko się obudziła i sprawdziła godzinę, tzn. co chwilę brała komórkę do ręki, by w niej zanotować, każdą kolejną myśl, co ma do zrobienia, bo dobrze wiedziała, że jak tego nie zapisze natychmiast/ sofort, to zaraz niestety nie będzie już po tym śladu… 😋 A napisze Wam, cóż sobie zanotowała, w końcu przyszły jej do głowy kolejne zagadnienia, o których tylko wspomniała we wczorajszym [nieopublikowanym jeszcze] wpisie. Zatem:

  • nie do końca się orientuje, jak to jest z tym jej dyskiem USB, bo za każdym razem, jak go uruchamia, to dostaje komunikat, że WYSTĄPIŁ PROBLEM Z TYM DYSKIEM. PRZESKANUJ I NAPRAW DYSK TERAZ [a ona się cholerka „cyka”, że gdyby to zrobiła, to wtedy straci wszystko, co ma tam zapisane…] Moi drodzy, właśnie kliknęła w „skanuj i napraw”(bo znów się odważyła i myśli sobie, no, co? Ryzyk – fizyk/ no risk no fun 😋) i … nie widzi, by coś tu się w ogóle działo/ naprawiało…, o ufff, jednak dostrzegła ikonkę z napisem „trwa skanowanie i naprawianie”, tylko, że nic tam się nie „porusza” nie dostrzega żadnego postępu…teraz jest 9:17 Ok. pomyślała, może to nie jest wcale takie „hop siup” i trzeba na to także trochę poczekać…, mal sehen 😉 oooo juppiii! już [9:23] widzi postęp!!! Cała ten pasek/ „szarfa” 😉 jest na zielono, jednak wciąż ten sam napis/ komunikat: „trwa skanowanie i naprawianie”

[To, co powyżej pokazuje m.in., jak ona się jeszcze tego nie nauczyła, żeby jednak choć troszkę odczekać… A zareagowała tak zdecydowanie dlatego, że ONA SIĘ PO PROSTU NIE ZA BARDZO NA TYM ZNA!]

  • zastanawiała się nad tym, czy korzystniej [„ilościowo/ oszczędnościowo” oczywiście] cytować na blogu cały artykuł, czy jedynie jego część, a dalej podawać adres strony www.
  • już dawno sprawdziła sobie, że opłatę za mieszkanie zrobiła jednak 12.09.19! „Już dawno”, bo zdążyła nawet po śniadaniu i gimnastyce wyjść do sklepu i zakupić potrzebne jej rzeczy, ale o tym napisze później, może, by ułatwić Wam „odszukanie” tego, umieści to w dalszej części tego wpisu, lecz w kolorze zielonym, ok?

To teraz dalsza część tej retrospekcji:

Była już po prostu wszystkim strasznie zmęczona. Dziś mamy PIĄTEK, 04.10.19. Zastanawiacie się, co to jest to „wszystko”? Otóż to nic innego, jak w skrócie chyba najlepiej będzie, gdy wyrazi to w sposób następujący, jej „głowa” i te sprawy, które ma wciąż do załatwienia + jeszcze co chwila powstające jakieś myśli/ pomysły, które zaraz jej umykają. Nie daje już sobie po prostu z tym rady. Miała już to wprawdzie sobie napisać, idzie po kartkę, a tu przypomina się jej jeszcze coś innego, czym także powinna się zająć… Jak również przemieszczając się np. z kuchni do pokoju, dostrzega ponownie „coś”, co powinna zabrać jednak ze sobą/ uprzątnąć i tak się zaczyna… 😋

Nie, w sumie to nie było jej dziś już nawet do śmiechu, bo… tak wiele rzeczy wydaje jej się trudnych teraz dla niej samej. [była znowu w takim stanie, że choćby fakt, iż spadły jej za lodówkę 2 małe pojemniczki na przyprawy, stał się dla niej już problemem, bo bidulka nie ma tyle siły, by w ogóle tą lodówkę odstawiać… itp.] Nie zna się także na kompie i wciąż na tak wielu sprawach odnośnie tego bloga… [ile pojemności zabierają jej te wszystkie zdjęcia/ piosenki/i gdzie w ogóle mogłaby to sobie sprawdzić itp.] A to jest tylko to, co jej tak „szybko i na teraz” przyszło do głowy… Ale zacznijmy od początku.

Otóż wstała na yogę i te swoje ćwiczenia [dziś zrobiła tylko jedną serię = dlatego, że przecież wczoraj nie wykonała żadnych!]. I ponieważ doszła do wniosku, że dzień bez tej porannej gimnastyki jest jednak dniem straconym, gdyż później jakoś dziwnie trudno jest jej się do jakiegokolwiek konstruktywnego działania zabrać… Wciąż tyyyyle chciałaby tu napisać. I tak, będzie pisała po prostu o tym, co zrobiła:

Po tej gimnastyce, wybrała się do sklepu, nie zjadłszy nawet śniadania [bo brakowało jej jabłek do müsli :P]. Tak sobie myślała, by dziś ugotować jakąś zupę dla siebie, ona je po prostu uwielbia. Kupiła tak na szybko jeszcze 2 cukinie, później jednak sobie myśli: Po cholerę to zrobiłaś? Nie uczynisz z nich składnika zupy [no chyba, że „zupa- krem”, bo kojarzyła, że to jest jednak miękkie warzywo :P], a poza tym gotowanie przecież nie jest dla Ciebie żadną przyjemnością…. I tak się rozglądała po tym warzywniaku jeszcze, jednak stwierdziła, że nie chce jej się bawić w żadne mycie, obieranie i krojenie warzyw, dlatego ostatecznie poszła do kerfa, gdzie zakupiła po prostu mrożonkę o nazwie ZUPA KRÓLEWSKA. Swoją drogą fajna nazwa, nieprawdaż? Z całą pewnością dlatego, że ma także szpinak i pieczarki w sobie [właśnie, PIĄTEK, 04.10.19, godz. 13:27, ją ugotowała i trochę zjadła] 😉Włączając sobie przy tym po raz kolejny ten film, z którego pochodzi tytuł tego wpisu.

I dalej powrót do minionych dni = powkleja po prostu to, o czym zaczęła już tu pisać:

Koniecznie musi o tym tu teraz donieść, odczuwa właśnie bowiem taaaakieee szczęście, że nie macie nawet pojęcia 😊 Ale od początku: Dziś jest ŚRODA, 02.10.19, obudziła się w nienajlepszym nastroju. Często ostatnio to u siebie zauważa, taką regularną zmianę/ „wahania” nastroju [i wcale nie ma to żadnego związku z tą”miesięcznicą”:P, jej okres zakończył się bowiem 3 dni temu! :P], bo są dni, gdy „radzi sobie” ze sobą całkiem dobrze, a kolejnym razem wcale już nie jest tak „kolorowo”. Zaraz po tym, jak otworzyła swoje oczęta, próbowała oczywiście siebie samą przekonywać, że to wcale nie jest tak źle, że nie czuje się taka samotna, że ma się jednak z czego cieszyć i za co dziękować. Troszkę się jej nawet udało siebie „poprzekonywać”, no a przynajmniej próbowała😋. Później już jednak wzięła po prostu komórkę w dłoń i zaczęła pisać do „tego” [od Angeliki] znajomego na WhatsAppie, bo tak bardzo potrzebowała komuś to powiedzieć, a przypuszczała, że on zapewne byłby ją w stanie zrozumieć:

[2.10, 07:07]: Hej Adam, co u Ciebie i jak się masz?Ja teraz jeszcze leżę w łóżku, dziś o 16:40 ma do mnie przyjechać babeczka z synem na korki… Nawet sama nie zamieszczałam ponownie żadnego ogłoszenia, wprawdzie miałam gdzieś tam jakieś, ale już bardzo daaawno je tam umieściłam…A teraz szczerze mówiąc nie wiem kompletnie, jak to się stało, gdzie mnie znaleźli, na jakim portalu [bo już nawet nie pamiętam, gdzie jeszcze, prócz e-korepetycje zamieszczałam, hehe 😉] (…)

Ale nie o tym chciałam… Nastał mnie ponownie dół i brak wiary w siebie… Potrzebuję po prostu drugiego CZŁOWIEKA

Nic wprawdzie nie odpisał…, ale spoko, pomyślała, zapewne ma jakieś zajęcia [jak to on zawsze]. I zabrała się po prostu do swoich ćwiczeń: Yoga i dziś już powróciła [po yodze] do 2- óch ich serii! Zjadła śniadanie, aha, a tym jeszcze się nie pochwaliła [bo ona tak nie lubi mówić o czymś, co się jeszcze nie wydarzyło😉]. (ps. 20:19= teraz mamy tą godzinę, wciąż mowa tu o środzie, 02.10.19.) Zatem wczoraj jeszcze, gdy siedziała w kuchni nad swoim müsli, zadzwoniła do niej jakaś babeczka o bardzo miłym głosie, przedstawiła się i zapytała, czy rozmawia [tu podała jej imię i nazwisko]. Zapytała dalej, czy ona udziela korepetycji z j. niemieckiego. Bo znalazła jej ogłoszenie w internecie.

Mała Mi ponownie taka zdziwiona😲 [lecz nie będzie kryła, że jednocześnie bardzo ucieszona😊], bo przecież to ogłoszenie to już nie wiem, jak stare jest i ona w ogóle do niego nie zaglądała, ani nic tam nie aktualizowała. Ale pomyślała sobie w duchu: czyli WSZECHŚWIAT mi naprawdę sprzyja. A ta babeczka o niesamowicie miłym głosie, powiedziała, że już na drugi dzień [czyli dzisiaj właśnie!] tak o 16:40 mogliby zaczynać. Ustalili, że te „zajęcia” odbędą się u niej, zatem po prostu ta pani miała z chłopakiem do niej dojechać. Wspomniała tylko, że syn jest w 4 klasie L.O. chyba „polówki”, jak się wtedy wyraziła [cokolwiek to znaczy, hehe]. I właśnie już wczoraj, jak przyjechała do niej Angelika, która przywiozła jej z Rzymu i kubek [tak, jak ona sama koleżance zasugerowała odpowiadając na pytanie, jaki „gift” życzyłaby sobie z tego Rzymu] i magnes na lodówkę 🧡

To już wtedy tak sobie myślała, że bardzo chciałaby zrobić na samym wstępie dobre wrażenie i zaplanowała sobie, że dziś [02.10.19] wydrukuje właśnie coś, co mogłaby mu po prostu dać [nie bardzo wiedziała na jakim jest poziomie], ale ponieważ mama powiedziała, że „kiepsko” mu ten niemiecki idzie, to pomyślała, że tak choćby na wstępie, wydrukuje mu kartkę z tą informacją [bo przecież to przydaje się ogólnie KAŻDEMU, kto się tego języka uczy 😉].

I tak szła sobie w stronę przystanku tramwajowego [a dziś kurcze zimno i padało, więc nie chciała iść na piechotę…]. Po tym jednak, jak wyniosła śmieci, szła na ten przystanek i powtarzała sobie tą mantrę, którą Angelika jej poleciła:

ZAWSZE I WSZĘDZIE WSZYSTKO MI SPRZYJA 🧡

A mówiła ją również, gdy szła na tramwaj w niedzielę, by udać się na ten występ/ koncert chóru, gdy już nie była pewna, czy czasem tramwaj jej nie odjechał. Okazało się, że zarówno w niedzielę, jak i dziś przyszła na przystanek idealnie, bo tramwaj właśnie nadjeżdżał😊.

No dobrze, to ona jest dopiero na tym, że nawet tam jeszcze nie dojechała…, hehe, czyli jeszcze dłuuuga droga przed nami, no, ale przecież nikomu się tu nie spieszy, prawda? Bardzo dobrze [ma nadzieję] wszyscy pamiętamy, że:

Więc słuchajcie, zanim zgrała to sobie w ogóle na swoje przenośne USB, luknęła szybko do segregatorów, które ma. A tam brakowało jej jednak jeszcze takich specjalnych „podziałek/ przegródek” [bo nie wie już, jak inaczej można to nazwać😋], a miała wprawdzie oddzielone informacje o SUBSTANTIV/ VERB, później zaś już tak raczej luzem były tam po prostu włożone następne zagadnienia, dotyczące [napisze tu tak ogólnie]: czasu PERFEKT, REKTION DER VERBEN, ADJEKTIV, PRONOMEN, ADVERBIEN itd. I wtedy sobie właśnie już pomyślała, że ona tak bardzo chciałaby stworzyć jakieś takie jakby kompletne „swoje repetytorium gramatyczne” [we własnym segregatorze], ale same najistotniejsze rzeczy o tylko potrzebnych/ najważniejszych zagadnieniach z tego języka właśnie. I tam gdzie była to wydrukować [a wydrukowała już to x3, z myślą o tym chłopaku, o Angelice i pomyślała także, że jedną zostawi po prostu dla samej siebie, choćby do TEGO segregatora], zakupiła także właśnie to:

Wprawdzie nie o takie i aż tyle jej do końca chodziło, bo myślała raczej o takich „szerszych”, jakie miała wcześniej [gdzie podpisała je po prostu SUBSTANITV/ VERB i to zwyczajnym mazakiem, a nie takim specjalnym – którego ona zresztą nawet nie posiada 😉]. Ale w rezultacie sobie pomyślała: ok, nie wybrzydzaj i ciesz się, że dostałaś w ogóle jakieś = spójrzcie, czy to czasem nie jest dokładnie takie jej zachowanie, o jakim wspominała ta numerolog?

I BARDZO POJAWI SIĘ DYSTANS DO TWOICH PROBLEMÓW WŁASNYCH, W PEWNYM MOMENCIE NIEKTÓRE PROBLEMY W OGÓLE NIE BĘDĄ CIĘ ZAJMOWAĆ, nie będziesz ich postrzegała jako problem, bo nie będą tego warte…”

https://wordpress.com/block-editor/post/niesklasyfikowana.com/1156

No to mamy teraz [godz.22:38] i czyste stwierdzenie faktu, że dokonała tej [jej zdaniem] słusznej decyzji i zaopatrzyła się w te pierwsze „przybory/ rzeczy”: bo i wydrukowała co trzeba i zakupiła te „przedziałki” właśnie. A akurat wtedy nawet się nie zastanawiała, dlaczego, to robi… Szczerze mówiąc [jak dziś 03.10.19. na to patrzy] to nie pojawiały się także w jej głowie jakieś pytania: czy to warto?/ czy dobrze robi?/ czy to przemyślała? itp. Poważnie! „Działała” chyba wtedy, jak jakiś „robot/cyborg”, który nie myśli, tylko jest po prostu „zaprogramowany” na działanie = ma jakieś zadanie do wykonania i to właśnie robi! Nie wiem, czy jak określi to słowem „flow”, zostanie lepiej zrozumiana… 😉

Chciała to chyba jednak zrobić także przede wszystkim dla siebie samej! Dobrze już wie, że aby móc kogoś czegoś w ogóle nauczyć, trzeba zabrać się najpierw za własny porządek, choćby zaczynając od takich „trywialnych” i „prozaicznych” rzeczy, jak porządek we własnych notatkach i materiałach lekcyjnych. A ona wie, że potrafi być dobrą nauczycielką, bo już kiedyś pracowała także w L.O. w Gdańsku [wprawdzie tylko rok, bo później udało jej się dostać pracę w korporacji FirstData]. Pamięta z tych zajęć, że była zawsze świetnie zorganizowana, wiedziała, co chce z uczniami robić i tak ustawiała te lekcje, by oni sami także mogli i chcieli brać w nich aktywny udział.

No dobrze, jest CZWARTEK 03.10.19, godz. 19:29, a jej się co chwila coś tu nowego przypomina, o czym by jeszcze mogła wspomnieć… A wciąż nie skończyła tej opowieści o tym wczorajszym dniu…

Jak wychodziła z tego papierniczego to zauważyła, że niedaleko jest także Apteka Gemini, a wciąż miała przy sobie niewykupioną jeszcze receptę [a to właśnie zapisała sobie na swojej liście „TO DO”]. I tak w ten sposób załatwiła właściwie za jednym wyjściem 2 pożyteczne rzeczy: wydrukowała to, co chciała i zakupiła te „podziałki” w papierniczym, po czym udała się do tej apteki, gdzie zrealizowała receptę na FV😊. Wiecie, jaka ona w takich momentach czuje się szczęśliwa?

Aż wracając zadzwoniła do swojej mamy i się tym pochwaliła [tzn. powiedziała tylko ogólnie, że była „coś” wydrukować, bo przecież wcześniej nic nie wspominała nawet o tym, że pojawił się jeszcze ktoś chętny na korepetycje] i że zobaczyła też właśnie tam aptekę Gemini, więc przy okazji wykupiła tą receptę i podała również swoje dane do FV.

W końcu zaczyna już dostrzegać, to, co mówiła jej jeszcze w lutym pani numerolog:

TERAZ LUDZIE BĘDĄ WIDZIELI CIEBIE JAKO OSOBĘ POŻYTECZNĄ, TAKĄ DO KTÓREJ MOŻNA PRZYJŚĆ, POŻALIĆ SIĘ, POROZMAWIAĆ, która pomoże, nie odmówi.

https://wordpress.com/block-editor/post/niesklasyfikowana.com/1156

Mama je rzekła, że chyba ściągnęła ją myślami😉, bo tak się właśnie zastanawiała, co u niej i tak sobie chwilę porozmawiały: jej mama wspomniała, że ona także się nie nudzi, bo: m.in. będzie szła do chłopaków [jej brata i bratanka], po drodze odbierze Kacperka ze szkoły, bo Kasia [jego mama ma dziś lekarza i nie zdąży po niego pójść], następnie ugotuje chłopakom obiad, w ogóle to Kacpunia ma także odebrać w piątek i wtedy już zostanie on na weekend u swojego taty [a jej brata], wychodzi z babcią na spacery, porobi jej czasem zakupy, zmiksowała także warzywa i owoce [seler naciowy/ jabłko/ pietruszka/ marchew] na taki mus, który dała już babci, a teraz zawiezie jeszcze do chłopaków właśnie. Poza tym pozałatwiała swoich lekarzy, złożyła dokument o to, by przyznano jej grupę inwalidzką [ze względu na to chore oko] = zauważcie tylko proszę, co to za rodzina WSZYSCY JEJ CZŁONKOWIE „INWALIDAMI” 😜

Tu musi jednak dodać, że bardzo to dostrzega, iż to powyżej to było ponownie niczym relacja jej mamy [czyli:”po Marijowemu”], dobrze pamięta, jak się kiedyś z tego nabijały z Zalwką jeszcze, choćby w Austrii, gdy Mała Mi dostała taki „kwiecisty” list od swojej mamy, a Zalwka od swojej mamy Danki taki raczej „ubogi”, bo bez żadnych szczegółowych/ „zbędnych” opisów, buhaha 🤣

Ok, moi drodzy, bo dochodzi tu już godzina 23, a ona po prostu musi tego pilnować, by kłaść się jednak spać o tej w miarę „normalnej” godzinie… i tak, udało się jej jeszcze wczoraj położyć. 😊 Dziś zaś CZWARTEK 03.10.19 obudziła się już parę minut chyba przed PIĄTĄ [kurcze, teraz nawet nie jest znowu pewna, czy to była rzeczywiście 4:53/57, czy może raczej 5:53/57…, hehe]

No ale nieważne, przebudziła się i było jeszcze ciemno, chwilę sobie tak leżała dziwiąc się, że już się obudziła, bo nawet nie odczuwała takiej potrzeby, by iść „na siku”😋 W każdy razie pomyślała sobie, co ma dziś do zrobienia i włączyła swoje WiFi na komórce, a tam patrzy ma także NIE WYŁĄCZONĄ KOMÓRKOWĄ TRANSMISJĘ DANYCH = musi ją zawsze uruchamiać, jak wychodzi z domu i chce słuchać muzyki. A ponieważ wciąż to dziewczę nie zapytało się o to choćby Kamyczka, czy jak ma ją uruchomioną to opłaty za komórkę będą dużo większe? Bo zawsze jak chce to włączyć to dostaje komunikat, że:

„W zależności od abonamentu sieciowego mogą zostać naliczone dodatkowe opłaty. Aby uniknąć niepożądanych opłat, po zakończeniu wyłącz transmisję danych w sieci komórkowej.”

Zamiast „przypuszczać” i „gdybać” [pozostając w niewiedzy] przesłała po prostu przed chwilką 03.10.19 do swojego brata @ z tymi pytaniami. A musiała zapytać jeszcze o następującą rzecz, otóż jeszcze 27.09.19 wysłała do swojej sieci komórkowej [PREMIUM MOBILE] takie oto zapytanie [tych pogrubień czcionki dokonała ona sama].

Witam, Bardzo proszę mi uświadomić, w jakiej wysokości mam tak naprawdę do opłacenia rachunek za moją komórkę w tym miesiącu? Otrzymałam [jak co miesiąc] maila o treści: Witaj, Przesyłamy fakturę numer FV/084642/19/09/4/079539 wystawioną 2019-09-24. Dokument faktury znajduje się w załączniku lub jest do pobrania (…) Termin płatności: 2019-10-08 Numer konta do wpłaty(…) Łączna wartość faktury wynosi 24,70zł, Jednak jeszcze 10.IX.19 dostałam od Państwa smsa: Dziękujemy za wpłatę. Nadpłata 26.74 będzie odliczona od kwoty do zapłaty przy kolejnej fakturze. Premium Mobile Proszę mi w takim razie to wytłumaczyć, bo naprawdę nie rozumiem tego… Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję za feedback! Dzień dobry, dziękujemy za kontakt. Szanowni Państwo, uprzejmie informuję, że wpłata została zaksięgowana na Państwa koncie klienta. Na Państwa koncie na dzień dzisiejszy widnieje nadpłata w kwocie 2,04 zł i zostanie rozliczona na poczet przyszłych płatności. Pozdrawiam, Adrianna Majewska

Właśnie [jeszcze przed 9] zadzwonił do niej Kamyk i jej wszystko powiedział, a mianowicie, że ON MA CAŁY CZAS WŁĄCZONĄ TĄ KOMÓRKOWĄ TRANSMISJĘ DANYCH, BO JAK WCHODZI DO DOMU, TO ONA SIĘ AUTOMATYCZNIE WYŁĄCZA! [tu pomyślała w takim razie, ufff, jak dobrze, to znaczy, że jednak niepotrzebna była ta moja pobudka Wszechświecie, hehe] Choć, nie! Z drugiej str. sobie jednak myśli, że TO JĄ W KOŃCU ZMOTYWOWAŁO DO TEGO, BY SIĘ RZECZYWIŚCIE DOWIEDZIEĆ, CO I JAK! I zacząć coś z tym robić, bo tak by stało sobie najpewniej na tej jej liście „TO DO” dalej, choć w sumie dziś miała się przecież tym zająć [spójrzcie zatem tylko, jak ten kochany Wszechświat jej sprytnie pomaga, jeszcze nie zdążyła nawet się na tym skupić, zastanowić i pomyśleć, a już musiała „zadziałać”] 🤗🧡😍

A odnośnie tej jej korespondencji… to właściwie pogrubiła chyba także poniekąd dla siebie, te jej zdaniem, najważniejsze informacje. A szczerze Wam musi przyznać, że do tej pory była pewna, że nie otrzymała żadnej odpowiedzi na swoje zapytanie, bo tak sprawdzała swojego @ od tego 27. września. A ponieważ była pewna, że wysłała to zapytanie normalnie ze swojej skrzynki mailowej, zatem tylko tam zaglądała… Jednak wtem przypomniało jej się, że posiada przecież konto klienta w tej sieci i stamtąd mogła wysłać. I bingo! Właśnie tam znalazła to zapytanie i nawet odpowiedź! Woohoo! A przesłała ją jeszcze do Kamyczka, bo bardzo chciała, by ktoś ją utwierdził, że ona to dobrze pojmuje. I tak też się okazało, że ma te 2 zeta nadpłaty jeszcze. Jest tego świadoma, że dla Was może to była „oczywista oczywistość”, ale ona i tak chciała usłyszeć to jeszcze z ust kogoś innego [może choćby kogoś, kogo głowa nie została uszkodzona wcześniej w wypadku, dobrze zdaje sobie sprawę, jak to brzmi…]. Swoją drogą to nawet nie bardzo wie, jak to się stało, że teraz już ma to opłacone…, hehe, urocza jest, prawda? Najwidoczniej, wydedukowała, że w poprzednim miesiącu musiała chyba 2x zapłacić… 😜, no nieważne, najważniejsze przecież, że w tym miechu już nic więcej płacić nie musi!💪🍀🤗

I dziś [jest 8:48] już chyba sobie odpuści tą poranną gimnastykę, bo ma przecież inne rzeczy także do zrobienia [wiem, zabrzmiało, jakby normalnie = każdego innego dnia, nic więcej już nie miała 🤭]. Poza tym ona naprawdę już w końcu to dostrzega, że powinna słuchać siebie/ swojego serca. Tego, co mówi do niej jej „dusza”- ten „wewnętrzny głos”! A dziś skoro się obudziła tak wcześnie, to nie ma już nawet za bardzo teraz siły [i dodajmy: ochoty!], by ćwiczyć.

A teraz Wam doniesie o tym, cóż się okazało. Mama przywiozła tego chłopaka do niej i po prostu go zostawiła [a ona myślała, że ta kobietka – przypominam o bardzo miłym głosie], także zechce wejść. Już nawet wszystko sobie przygotowała, wypucowała tak swoje mieszkanie, że coś 😋 Zakupiła nawet arbuza i zdążyła go już pokroić do miseczki [tak, jak zawsze czyni to na przyjazd Angeliki], ubrała się ładnie, bo wiedziała jak to jest z tym „pierwszym wrażeniem”, nawet pomalowała sobie maskarą oko 🤭.

Najpierw jeszcze tak sobie myśli: cholera, ale ja nie mam przecież nadal żadnych żyrandoli…, tylko wiszące żarówki w każdym pomieszczeniu… Wprawdzie, jak jest już szaro i ciemno, to ona sama korzysta tylko z którejś z lamp… Później jednak zaszła do łazienki i znów próbuje na nią spojrzeć oczami „współczesnego” człowieka: przecież ona w niej nie ma ciągle żadnych mebli, półek, brak tam nawet lustra…

Później jednak sobie myśli, ok., wyluzuj dziewczyno trochę! Nie znasz przecież w ogóle tych ludzi, a chyba nie przyjeżdżają po to, by oglądać Twoje mieszkanie 😋🤣😜 Zatem prócz tego, że ubrała się [jej zdaniem oczywiście] ładnie, od razu tu jednak doda, że nie było to absolutnie nic jakiegoś bardzo eleganckiego, bo założyła normalnie jasne wąskie dżinsy, do tego zaś taki fajny długi szary golf bez rękawów, a pod spód założyła także [by nie mieć gołych rąk😉] żółtą bluzkę na długi rękaw. Chciała bowiem wyglądać bardzo naturalnie, a przybrała jeszcze do tego swój cudowny uśmiech i muszę Wam powiedzieć, że wyglądała po prostu „uroczo”, bo naturalnie i przede wszystkim „łagodnie”. A o to jej chodziło!

Ta fotka nie jest wprawdzie z tego dnia, ale choć widać tu, co miała wtedy na sobie ubrane. I tak wciąż próbowała się przekonywać, że przecież to chyba nie jej wygląd ani tym bardziej jej mieszkania będzie tu priorytetem! Dlatego ze swoim pięknym uśmiechem i życzliwym spojrzeniem otworzyła drzwi swoim gościom. Na przedpokój weszli oboje, podali jej rękę przedstawiając się. A gdy ta była pewna, że chłopak wejdzie z mamą, ona [mama chłopaka] powiedziała, że nie, ona tu tylko przywiozła syna i go teraz zostawi.

Zatem może oszczędzi jakichś szczegółowych informacji o nim samym. Napisze tylko tak ogólnie: dowiedziała się, że jest w IV klasie liceum i w tym roku zdaje maturę z niemieckiego, a naprawdę niewiele potrafi! W związku z tym ustalili, że od następnego tygodnia [prócz wtorku, bo jej wtedy nie pasuje], będą spotykać się 3X W TYGODNIU!!! Nawet nie wyobrażacie sobie, jak ona się z tego ucieszyła. Aż zadzwoniła do swojej mamy, by ją o tym poinformować, a później napisała także do Adama Spittala:

[2.10, 19:40]: Hej Adam, nie uwierzysz, co się stało??? Był u mnie dziś ten chłopak na korkach z Niemca. Powiem w skrócie: będę z nim miała lekcje od następnego tygodnia 3x w tygodniu!!!! 🍀😊

♥️[2.10, 19:43] Adam Spittal: Ale super gratulacje! Twój cel prawie osiągnięty!

Tak, nawet nie masz pojęcia, jak to cieszy 😊 Nawet nie zdążyłam zapytać, jak oni mnie w tym necie znaleźli…(…)

Wprawdzie będzie wymagało to ode mnie DUUUUŻO pracy, bo ten [nazwijmy go tu imieniem = Marcin prawie NIC NIE UMIE PO NIEMIECKU, a… jest w 4 klasie L. O. z angielskim i z NIEMCA MA ZDAWAĆ MATURĘ 😲 Ale powiedziałam mu, że DAMY RADĘ! 😊

Adam Spittal: Super

Wprawdzie będzie to (nas obydwoje!) dużo pracy kosztowało, ale jak uda mi się wyprowadzić go „na prostą”, to będzie mój pierwszy zawodowy sukces 💪

[2.10, 19:50] Adam Spittal: Wspaniale , gratulacje

Danke schön 😘

Jeszcze tego samego dnia [wieczorem] zadzwoniła do niej mama tego chłopaka i podziękowała jej bardzo, że podejmie się nauki syna i przyznała także, że z mężem byli w szoku, jak usłyszeli, że będzie chciał przyjeżdżać do niej aż 3x w tygodniu😲, wcześniej myśleli, liczyli właściwie na to, że tak ze 2 razy [bo dobrze zdają sobie z tego sprawę, że chłopak bardzo potrzebuje się „podciągnąć”], lecz to, że sam zaproponował 3 krotny dojazd do niej, BARDZO ICH [mile, oczywiście] ZASKOCZYŁO😊. Ah, tak i Mała Mi zapytała jeszcze przy okazji, skąd w ogóle znaleźli jej ogłoszenie, ta kobietka powiedziała, że to ona, wyszukała ją na portalu OLX. Ps. nasza bohaterka przed chwilą próbowała sama siebie tam odszukać, ale jej się to nie udaje…🤭

Ona jest niestety zmuszona donosić tu o tym, co się [choć tak mniej więcej] wydarzało u niej każdego dnia. Zatem teraz przyszedł już czas na dzień kolejny, tj. CZWARTEK 03.10.19. Tego dnia, jak wspominała wcześniej, nie wstała w ogóle na tą swoją gimnastykę, lecz zajęła się innymi sprawami [m.in. te sprawy związane z jej komórką]. Jednak wstała późno, zatem późne śniadanie i następnie pojechała, by zjeść obiad w BioWayu, niestety najbliżej ma tylko je w CH FORUM, a ona nie znosi wprost takich "klimatów", wielkich sklepów, centr handlowych itp. Znacznie przyjemniej jej było w tym malutkim „klimatycznym” BioWayu, który kiedyś znajdował się jeden przystanek tramwajowy od dworca.

Ale cóż, pomyślała, że się najwyżej przemęczy i tak też zrobiła. W ogóle też musi Wam donieść sposób, w jaki tam dotarła, tzn. tramwajem oczywiście 😉 Jednak jak już tam szła na ten przystanek, to znów widzi [tym razem dziewczynę] w krótkich spodenkach [bo w istocie to był nawet ciepły dzień]. I ponownie sobie myśli, że to cholerka kolejny „znak” dla niej, by w końcu może wyszła kiedyś z domu i zaczęła próbować sobie choć troszkę „podbiegiwać” :P, póki jeszcze można. Ale ok. poszła na ten przystanek i znów powtarzała sobie w duchu tą mantrę [ZAWSZE I WSZĘDZIE WSZYSTKO MI SPRZYJA], choć ona sama była raczej w „kiepskim” nastroju. Jednak pomyślała sobie o następującej rzeczy:

Tu doszła właściwie do następnego wniosku! Jakiego? Ponowna zmiana jej nastroju… Norma? Jak jeszcze wczoraj prawie, że „fruwała” ze szczęścia, tak już następnego dnia niekoniecznie. W każdym razie ten tramwaj długo nie przyjeżdżał, więc poszła po prostu na piechtę dalej [wciąż powtarzając tą mantrę] i doszła tak aż do przystanku, przy tej siłowni. Idąc choć sobie myślała, że będzie miała przynajmniej jakiś „częściowy” spacer 😋

Lecz, moi drodzy, cóż ona zauważyła, że najważniejsze jest z tym [„nienajlepszym” nastrojem] nie walczyć i nie wzbraniać się jakoś! Teraz udostępni artykuł z tej str. https://pieknoumyslu.com/negatywne-emocje-czy-ich-akceptacja-daje-szczescie/, który przyznać musi dopiero właśnie, gdy go tu wkleja, czyta cały, wcześniej mignęło jej tylko coś o „negatywnych emocjach” i sobie to po prostu [jak to ona] „zapisała” 😉

Negatywne emocje – czy ich akceptacja daje szczęście?

 Październik 3, 2019

Chociaż negatywne emocje mogą być nieprzyjemne, to ich akceptacja może przynieść wiele korzyści.

Doświadczanie ich nie jest przyjemne, a czasami może być nawet bolesne. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że nasz mózg dąży do odczuwania przyjemności i unika bólu. Dlatego akceptacja tego, czym są negatywne emocje, może być skomplikowana, chociaż prawdą jest, że może to mieć pozytywny wpływ na nasze samopoczucie.

Emocje, takie jak strach, smutek lub gniew – zaklasyfikowane jako negatywne – są zazwyczaj tłumione. Problem polega na tym, że ich tłumienie na dłuższą metę ma swoje konsekwencje, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. A to dlatego, że unikanie lub odrzucanie ich nie oznacza, że znikną, wręcz przeciwnie. W pewien sposób gromadzą się w nas i generują więcej cierpienia.

Smutna kobieta przy oknie

Zatem konstruktywne radzenie sobie z naszymi negatywnymi emocjami może pomóc nam ewoluować, osiągać kluczowe cele w naszym życiu, utrzymywać zdrowe relacje z innymi, a przede wszystkim poznać siebie samych. Zagłębmy się w ten temat.

„Nie przestanę podkreślać znaczenia uczenia się wykorzystywania negatywnych emocji dzięki temu, czym są: wezwaniem do działania i zobowiązaniem do kultywowania pozytywnych emocji”.

-Tony Robbins

Akceptuj negatywne emocje bez osądzania ich

Gniew, strach lub smutek to emocje, które są częścią naszego codziennego życia. Chociaż próbują powiedzieć nam coś o nas i naszych potrzebach, kiedy ich doświadczamy mają też tendencję do wywoływania stresu lub niepokoju, jeśli nie wiemy, jak nimi zarządzać. Dlatego często decydujemy się na ich unikanie, ignorowanie, a nawet odrzucenie.

W rzeczywistości negatywne emocje mogą być dla nas zdrowe. Tak naprawdę zarządzanie tymi emocjami bez ich uciszania lub osądzania może być lepsze niż ich ignorowanie.

Nauka radzenia sobie z negatywnymi emocjami może być złożona, ponieważ wymaga zmierzenia się z nimi, przeanalizowania ich i zastanowienia się nad tym, co chcą nam przekazać. Nie oznacza to, że musimy im ustępować. Ale musimy wiedzieć, jak działać, być świadomymi tego, czego doświadczamy i dlaczego i po co tak się czujemy.

Tu po raz kolejny musi dodać, że ona nawet się nie zastanawia za bardzo nad tym, jak się czuje, dostrzega to owszem, że ma taki „wisielczy” nastrój, ale szczerze mówiąc chyba nawet nie za bardzo wie, w jaki sposób niby miałaby sobie pomóc? Cóż zauważyła, że ona po prostu „coś” robi i podejmuje się „jakiegoś” działania. I to wcale nie znaczy niczego „spektakularnego”, by wszyscy to widzieli. Tu już sobie myśli, że może wtedy [gdyby widzieli to inni ludzie] nawet byłoby jej łatwiej móc dostrzegać jakieś swoje postępy i sukcesy. Choć może z nią jest właśnie tak, jak z tym Danem Millmanem [z tego filmu, z którego pochodzi tytuł i który ona z wielką przyjemnością ponownie ogląda po kawałku, gdy zasiada właśnie do jakiegoś posiłku], że po prostu nieważne jest to, ile osób na Ciebie patrzy, bo robisz to właściwie w dwóch celach: po części dla siebie samej, ale tym samym może uda ci się pomóc jeszcze komuś [tu pomyślała o tym „Marcinie”, którego nauki zamierza się podjąć.]

Zaraz Wam prześle jeszcze @, na jaki odpisała wczoraj właśnie tacie tego chłopaka:

Witam Panie …… ,
Serdecznie dziękuję za tego maila! Syn podał takiego: … [tu jego błedny adres], dlatego dostawałam informację, że nie można odnaleźć tego adresu. W każdym razie chciałabym Państwu otwarcie napisać, iż jestem doskonale świadoma faktu, że z Marcinem będzie nas [jego samego, ale i mnie także] to dużo pracy kosztowało. Ale ja jestem osobą, która się łatwo nie poddaje [już w Wiedniu, moja pracodawczyni, gdy prócz opiekowania się jej dziećmi, chciałam także uczęszczać na uczelnię, nazwała mnie „ein kämpfericher Typ” /”walecznym typem” ]. A ponieważ życie już niejednokrotnie sprawdzało moją wytrwałość, bardzo chętnie podejmę się kolejnego wysiłku = pracy z Państwa synem. Jestem zdania, że im cięższa praca do wykonania, tym bardziej później cieszą jej efekty/ sukcesy.

Książka jest bardzo dobra, o taką mi właśnie chodziło, bo niestety Marcin, co tu dużo mówić, ale musi zacząć od podstaw…, ale chciałabym byśmy właśnie prócz tego, co robi na swoich lekcjach, mieli taki podręcznik, na którym moglibyśmy bazować. Czy mogłabym liczyć na to, że syn przyniósłby mi to, co Pan mi podesłał? Wtedy moglibyśmy także to [kiedyś = gdyż teraz to będzie dla niego niestety jeszcze zbyt trudne] przećwiczyć…I następne pytanie: czy mogłabym wysyłać do Pana/Państwa także materiały do wydrukowania, które chciałabym z Marcinem ćwiczyć?
Z góry serdecznie dziękuję i pozdrawiam,

A może to jest tak, że ona nawet nie wie, że postępuje prawidłowo, ale tak właśnie czyni?! [znów przypomina jej się, jak była choćby u tej pani numerolog i ta stwierdziła, że już „intuicyjnie” podpisuje się dobrze!]

(…), to OKAZAŁO SIĘ, ŻE INTUICYJNIE PODPISUJĘ SIĘ PRAWIDŁOWO!!! Chodziło bowiem o to, by „wibrował” on liczbą „4” [cokolwiek to znaczy😋]

https://wordpress.com/block-editor/post/niesklasyfikowana.com/1156

Zarządzanie negatywnymi emocjami oznacza nie pozwalanie im na przejęcie kontroli, ale kontrolowanie ich bez zaprzeczania, że istnieją.

Różnica między akceptacją a cierpieniem

Ważne jest, aby zdawać sobie sprawę z różnicy między akceptacją negatywnych emocji, które mogą sprawić, że cierpimy, a doświadczaniem cierpienia z własnej woli.

Akceptacja jest ściśle związana z równowagą. Dzisiejsza kultura Zachodu dąży do tego, abyśmy starali się być ciągle szczęśliwi, co może być nierealistycznym oczekiwaniem. Może ono zaszkodzić naszemu zdrowiu psychicznemu.

Równowaga polega na prowadzeniu życia, które ma pozytywny i negatywny charakter we właściwych proporcjach. Dlatego połączenie obu tych skrajności może pomóc nam w osiągnięciu życiowej satysfakcji.

Jest to jednak proces, który wymaga czasu i pracy. Akceptacja negatywnych emocji nie jest łatwa, ponieważ akceptacja, jak każdy inny nawyk poznawczy jest umiejętnością udoskonalaną i rozwijaną w czasie.

«Ból jest nieunikniony. Cierpienie jest opcjonalne.»

-Budda-

Strategie zarządzania negatywnymi emocjami

Istnieje wiele strategii, które zostały zbadane i które są zalecane, aby zaakceptować i radzić sobie z negatywnymi emocjami. Chociaż istnieje pewna strategia, która ostatnio zyskuje na popularności. W badaniach Ceri Simsse autorka odnosi się do nich jako TEARS (of) HOPE.

TEARS

  • T – Teach and learn (nauczaj i ucz się). Strategia ta obejmuje pracę nad samoświadomością i zwiększanie wiedzy o ciele i umyśle oraz o tym, jak reagują oni na różne stany emocjonalne. W ten sposób łatwiej będzie nam zrozumieć, kiedy jesteśmy zdenerwowani i dlaczego i będziemy w stanie odczytywać sygnały wysyłane przez ciało.
  • E – Express and enable sensory and embodied experiences (wyrażaj i włącz doświadczenia sensoryczne i cielesne). Ta technika opiera się na zachęcaniu do otwartości i ciekawości od wewnątrz, aby wpłynąć na akceptację tego, co dzieje się na co dzień.
  • A – Accept and befriend (zaakcptuj i zaprzyjaźnij się). Chodzi o zwiększenie współczucia dla samego siebie i tolerancji frustracji.
  • R – Re-appraise and re-frame (ponowna ocena i ponowne kadrowanie). Ta technika polega na nauce postrzegania rzeczy w inny sposób. W tym celu można wykorzystać behawioralne podejścia poznawcze.
  • S – Social support (wsparcie społeczne). Strategia ta podkreśla próbę wzmocnienia poczucia związku z innymi i współczucia dla samego siebie jednocześnie inwestując wysiłki w poprawę relacji. Medytacja i mindfulness mogą w tym pomóc.

A propos tego, nasza Mała Mi, musi nadmienić, że spójrzcie aż w sumie nie może w to uwierzyć, że jej się to właściwie prawie wszystko pięknie udaje. [oczywiście wykluczając ostatni punkt, gdzie mowa o „społeczności”…] Nie może w to uwierzyć, ale wciąż ma chyba za mało odwagi, by po prostu wyjść do ludzi, albo inaczej z góry stawia siebie na straconej pozycji [że nie będzie umiała się dogadać/ żartować/ być po prostu „na luzie”, że zawsze będzie wychodziła na taką „spiętą”, tudzież nawet „sztywniarę”…]

Choć, spójrzcie z jednej strony ona przecież wcześniej nawet tego nie czytała i się z tym wcale nie zapoznawała. Więc już poniekąd przez to będzie się czuła „mądrzejsza” od innych ludzi. A ona się już boi tego faktu, że ktoś zacznie ją po prostu tak oceniać… Dostrzega tak bardzo, że ponownie to samo życie ją tego wszystkiego uczy, ale ma także świadomość, że nie każdy potrafiłby sobie tak dzielnie z tym wszystkim radzić [choć szczerze mówiąc, w momencie, gdy to robi, ona nawet tego nie dostrzega, że jej się to w ogóle udaje, że robi coś „wielkiego” = może w tym właśnie tkwi cały „klucz” tej zagadki?]

(of) HOPE: „(z) nadziei”

  • H – Hedonic wellbeing/happiness (hedoniczne dobre samopoczucie/szczęście). Badania na ten temat pokazują, że korzystne jest utrzymywanie stosunku na poziomie 3 do 1 jeśli chodzi o pozytywne i negatywne emocje. Ważne jest, aby na co dzień skupiać się na pozytywnych doświadczeniach, szczęśliwych wspomnieniach i rozkoszować się sukcesami, aby zwiększyć czas w pozytywnym stanie psychicznym i próbować kompensować negatywne emocje.
  • O – Observe and attend to (obserwuj i bierz udział). Ta technika skupia się na ćwiczeniu uważności i nie zwracaniu tak dużej uwagi na rzeczy, które nie są tak naprawdę ważne.
  • P – Physiology and behavioral changes (zmiany fizjologiczne i behawioralne). Koncentracja na relaksacji, ćwiczeniach oddechowych i trosce o siebie przynosi wiele korzyści.
  • E – EudajmoniaOznacza poczucie autentyczności i walkę o osobiste cele w życiu.

Negatywne emocje: ich akceptacja pomaga poczuć się lepiej

Większość specjalistów ds. zdrowia psychicznego zgadza się ze sobą, że akceptacja negatywnych emocji bez oceniania ich może być jednym z najlepszych sposobów na poprawę samopoczucia psychicznego w ogóle. Dlatego często psycholodzy zalecają pełne przeżywanie ich, aby móc nimi zarządzać.

Dlatego ważnym kluczem do poprawy emocjonalnego samopoczucia jest, po pierwsze, akceptacja walki z negatywnymi emocjami. W związku z tym Iris Mauss, profesor psychologii na Uniwersytecie w Berkeley, wyjaśnia, że ​​„osoby, którzy częściej akceptują swoje negatywne emocje doświadczają ich mniej, co oznacza lepsze zdrowie psychiczne”.

Ponadto, według wielu badań ludzie, którzy nie przejmują się zbytnio negatywnymi emocjami, których doświadczają mogą mieć lepsze samopoczucie niż ci, którzy są bardziej skłonni do zaprzątania sobie nimi głowy.

Jak widzimy, akceptacja negatywnych emocji i praca nad nimi ma fundamentalne znaczenie dla naszego dobrego samopoczucia.

„Chociaż negatywne emocje mogą być nieprzyjemne, to ich akceptacja może przynieść wiele korzyści.

Doświadczanie ich nie jest przyjemne, a czasami może być nawet bolesne. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że nasz mózg dąży do odczuwania przyjemności i unika bólu. Dlatego akceptacja tego, czym są negatywne emocje, może być skomplikowana, chociaż prawdą jest, że może to mieć pozytywny wpływ na nasze samopoczucie.

Emocje, takie jak strach, smutek lub gniew – zaklasyfikowane jako negatywne – są zazwyczaj tłumione. Problem polega na tym, że ich tłumienie na dłuższą metę ma swoje konsekwencje, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. A to dlatego, że unikanie lub odrzucanie ich nie oznacza, że znikną, wręcz przeciwnie. W pewien sposób gromadzą się w nas i generują więcej cierpienia.

Więc dziś jest SOBOTA, 05.10.19, nie wiem, czy też tak się „zaplątaliście”, jak i ona sama, bo czytając to już stwierdza, że to jest jakaś „paplanina”…. Zamotała się w tym wszystkim strasznie, dochodzi do wniosku, że musi chyba robić krótsze te wpisy, a częściej. Jedyne, co teraz pamięta 🤭, to o tym, iż miała donieść o czymś w kolorze zielonym. Otóż zapewne o tym, że

Wczoraj [PIĄTEK,04.10.19] zaczęła jednak robić, zjadłszy zupę, jeszcze warzywa na patelnię [pierwsza fotka poniżej]. I już wtedy wpadła na pomysł, że przygotuje kolejną pastę do kanapek. Dodała na pewno 2 awokado, były bardzo mięciutkie, więc idealne, następnie trochę cukinii, kilka strączków fasolki szparagowej, wkroiła dużo tej zielonej pietruszki, po garści pestek dyni i słonecznika, także ugotowała 2 jaja, a dziś wyszła jeszcze do sklepu po serek łaciaty z cebulką i szczypiorem, dodała to wszystko razem i takie właśnie wyszło + jeszcze oczywiście trochę musztardy, chrzanu, soli, pieprzu i chilli.

Wczoraj była, w związku z dobrze wykonaną pracą, z siebie taka dumna! Że aż wieczorem zrobiła sobie w nagrodę kąpiel w takim klimacie, jak na zdjęciach poniżej:

Porozstawiała wszędzie, gdzie mogła świeczki, nalała tego niebieskiego płynu z Alg do wanny i włączyła sobie nawet do tego klimatyczną muzykę, tą samą, którą właśnie słyszycie 😊 Czuła się taka szczęśliwa i mimo, że strasznie bolały ją barki [nawet nie wie, czy odpowiednio nazwała tą część ciała :P] = ma tu na myśli ten „odcinek” z jednej i drugiej strony ciała, który łączy szyję z ramionami 😋 Ok, znalazła sobie w necie, przecież to jest cała ona, po co „gdybać”, jak można sprawdzić i się dowiedzieć!

Ok, to puszcza to teraz w świat!

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close