Trzeba żyć tym, co się ma, nie tym, co się straciło.

Kate Morton – Zapomniany ogród

Mamy ŚRODĘ, 09.10.19, teraz jest godz. 20:34, skończyła właśnie spisywać i wkładać do tego woreczka rzeczowniki i czasowniki, które właśnie przerabiała z tym swoim uczniem. Dziś powiedziała chłopakowi, że wtedy, gdy będzie pojawiał się u niej 3 x w tygodniu, będzie oczywiście płacił mniej. Całkiem miło odbywają się te ich zajęcia. Dopiero dziś powiedziała mu, że przypuszczała, iż on pochodzi gdzieś z krajów wschodnich, jak usłyszała, że nie ma aż takiej dobrej wymowy po polsku.

A ona jeszcze, jak tłumaczyła mu jakiś wyraz to czasem [jak znała akurat jego znaczenie] podawała to samo, tylko, że po angielsku:P. Po czym się zastanawiała, jak niekiedy tak na nią niepewnie/ „dziwnie” spojrzał, czy on w ogóle rozumie ten język 🤣 On już w tamtym tygodniu jej rzekł, że przez 10 lat mieszkał w Stanach Zjednoczonych. [stąd teraz uczęszcza do liceum angielskojęzycznego właśnie].

Ok, to nie będzie już tego, co pisała wcześniej, zmieniała, tylko wklei to tak po prostu, jak było [zapewne będzie Wam to trudniej ogarnąć chronologicznie], ale ona jest już raczej zmęczona i z całą pewnością zrobi wszystko, by położyć się jeszcze jednak dzisiaj. A teraz jest godzina 21:26 [obecnie: 22:02]. zatem ma bardzo dobry czas 😊. Także to poniżej jest w takiej wersji, jak puszczała to pierwotnie w „świat”.

Teraz jest dokładnie ŚRODA, 09.10.19, musi udać się zaraz do sklepu, bo tym razem nie miała nawet kefiru do tego swojego müsli, które na początku robi oczywiście z wodą, chwilkę „podgotuje” aż wszystkie składniki będą miękkie i następnie dodaje suszone śliwki/ orzechy/ banany/ winogrono [to wszystko oczywiście, pod warunkiem, że ma na „stanie” 😉] Tym razem musiała „bidulka”:P użyć po prostu mleka [na całe szczęście ostatnie jeszcze było😋]

Wczoraj, a właściwie to już było dzisiaj…, hehe, położyła się dopiero spać, gdyż we wtorek nie za bardzo mogła już skupić się na robieniu tego wpisu, bo wczoraj znów zagadał ktoś do niej z eDarling, Ps. chłopak imieniem również zaczynającym się na literkę „A”. Oczywiście z branży IT i całe szczęście z Gdańska! Tu musi jednak dodać, że ona wcale nie pozostała taka znowu „bierna”, bo polubiła coś tam w jego opisie JAKO PIERWSZA i on wtedy właśnie do niej napisał, że cieszy się, iż spodobało się jej coś w jego profilu 🙂

Ok, ale wróci jeszcze tego wpisu, jak przyjdzie ze sklepu. Powróciła już ze sklepu i właśnie to uzupełnia🤭 Teraz pisze także z tym A., który wraca także [godz. ok.16] Pendolino z Warszawki, gdzie dziś z rana wyjechał na jakiś służbowy obiad z klientem i teraz powraca.

Ale ona, jak to ona, taka obowiązkowa, zatem pierwsze co, to po powrocie z tego sklepu do domu, zaczęła oczywiście przygotowywać się do tych dzisiejszych korepetycji. Tzn. pomyślała, że nie chce chłopaka od razu wystraszyć, a wcześniej mu dała tą kartkę z charakterystycznymi końcówkami dla poszczególnych rodzajników i ponieważ poprosiła, by się tego na początek nauczył = tzn. nie wszystkich oczywiście, tylko tych, których rzeczywiście używa się w miarę często. I sama powypisywała te wyrazy / raz polskie/ raz niemieckie i następnie umieściła w takim granatowym woreczku z materiału. W ogóle to mama tego chłopaka zadzwoniła do niej, jak ta jadła właśnie swoje müsli i zapytała tylko, na którą godzinę jej syn się z nią umawiał, bo on sam już nie był pewien, hehe. Powiedziała, przełykając szybciutko, że na 18.

I tak… to teraz jeszcze musi wspomnieć, jak była w tym sklepie. Ponieważ wie już, że w kerfie koło niej nie ma w ogóle tego jogurtu naturalnego Danone z ziarnami, zatem pomyślała sobie, że nie będzie jechała do CH FORUM, gdzie jest Piotr i Paweł [a w nim właśnie te jogurty można nadal kupić], tylko wybrała się w stronę tego kerfa właśnie. Wiedziała już bowiem, że tam jeszcze dalej za rondem jest przecież także P&P, Rossmann i odkryła nawet także sklep papierniczy, w którym MOŻNA KSEROWAĆ I DRUKOWAĆ!!!

Tak się z tego ucieszyła, czyli kolejna pozytywna rzecz! Ksero i drukowanie w jednym miejscu [to raczej nie jest przecież nic szczególnego :P], ale najbardziej ucieszył ją fakt, że w tym kierunku, gdzie również ten warzywniak p. Piotra [u niego dziś zakupiła sobie 2 pomidory i również 2 banany]. Następnie poszła do tego kerfa, by zakupić jeszcze to, czego jej brakowało [bo nie chciała tego nosić aż z P&P]. Ale myśli sobie, że pozostałość tego wpisu już raczej chyba tak zostawi 😉 Czyli ta retrospekcja dalej:

Jak ona teraz [WTOREK, 08.10.19] żałuje, że wczoraj niczego nie opisała, a była w takim cudownym wręcz nastroju [tak, tylko przez myśl jej przeszło, że znając życie, to ten jej „boski” nastrój może ją wkrótce opuścić]…., czyli właśnie teraz ten moment nastał …😋🤣😜 Tu od razu przypomniała sobie słowa tego „Sokratesa” z filmu „Siła Spokoju”:

„(…) Niemal cała ludzkość podziela twoją skłonność: GDY NIE DOSTAJĄ TEGO, CZEGO PRAGNĄ – CIERPIĄ, A NAWET, JAK TO DOSTAJĄ, TO I TAK CIERPIĄ, BO NIE MOGĄ ZATRZYMAĆ TEGO NA ZAWSZE.”

Tylko, że ona się po prostu teraz nawet boi zrobić jakiś pierwszy krok…, by w ogóle wyjść do ludzi… Tak bardzo jej tego brakuje, by być wśród nich po prostu, albo nie! Robić coś dobrego i użytecznego dla nich, dla ludzi, dla społeczeństwa… i jak jeszcze wczoraj miała wprost CUDOWNY TEN SWÓJ PONIEDZIAŁEK. Odczuwała taki spokój… Tak bardzo brak jej po prostu CZŁOWIEKA…, a może jeszcze bardziej jakiegoś celu w życiu…. Ale zacznijmy może najpierw po kolei. Zatem:

PONIEDZIAŁEK, 07.10.19. obudziła się już w znakomitym humorze, z całą pewnością dlatego, że jeszcze w niedzielę w takim też się położyła spać 😊. Była tak niesamowicie spokojna, ze wszystkim pogodzona. Po tym, jak wstała zabrała się za swoją codzienną gimnastykę, jednak cholerka, ostatnio zdarza jej się zapominać o zrobieniu tych przysiadów po każdej serii swoich ćwiczeń [a wczoraj zrobiła ich 2-wie], zatem na koniec wykonała nie 10, tylko 15 tych przysiadów, bo nie dała już rady zrobić ich więcej 🤣

To, co poniżej to będzie wciąż relacja jej wczorajszego [poniedziałkowego] odczuwania tego:

Wiecie, co Wam powiem? Ona ponownie bardzo w to wierzy, że gdzieś tam już istnieje ten KTOŚ [przeznaczony dla niej partner]. Oni po prostu nie mieli może jeszcze się tylko okazji spotkać. Mała Mi bardzo w to wierzy i wcale nie będzie pisać tu, że to są jakieś „nierealne”, czy „niestworzone” wręcz rzeczy. A nawet jeśli takie się wydają, to w końcu już tyle z nich wydarzyło się w jej życiu! Więc myślcie sobie co chcecie, ona i tak będzie tego zdania, że wszystko, co najlepsze to jeszcze przed nią! 😊

poza tym wciąż natrafia [w jakiś niezrozumiały, niewytłumaczalny / dziwny(?), bo z pewnością nie „przypadkowy”] sposób na tyle niesamowitych rzeczy/ zdarzeń/ sytuacji…Dajmy na to choćby np. filmy, jakie miała okazję obejrzeć, książki, które przeczytała, ale chyba NADE WSZYSTKO OSOBY, które pojawiły się w jej życiu i z którymi miała w jakiś sposób do czynienia, itp. Może coś tu, równie ważnego jej umknęło…, ale liczy na to, że jak to dojrzycie, to albo jej o tym przypomnicie, albo jej to po prostu wybaczycie. 😉 To dalej o jej poniedziałku:

Czuła się tak wspaniale, zatem pomyślała sobie, ok., fantastycznie! To wykorzystaj ten dobry czas na pracę, po tej swojej porannej gimnastyce, zabrała się zatem za przygotowywanie materiałów na korepetycje z Angeliką, które miała mieć następnego dnia, czyli [jeszcze 3 minuty :P] dziś, we WTOREK, 08.10.19.

Wszystko „dograła” na te swoje korepetycje: przygotowała, opracowała i wysłała materiały dla Angeliki [@ napisała natürlich auf Deutsch😉]. I była z siebie taka dumna właśnie m.in. z tego powodu, że jest tak dobrze zorganizowana. Zatem bardzo ją to cieszyło, że tak wspaniale się ze wszystkim wyrobiła. A wiedziała, że jej organizm szybciej ulega zmęczeniu [dlatego była zatrudniona w Bayer na pół etatu właśnie]. Tym razem jednak nad swoimi obowiązkami posiedziała troszkę dłużej, ale tak ok. 14:13 była już z tym gotowa! Także miała zakończone jedno zadanie 😊🍀💪

Następnie, słuchajcie, cóż to za kreatywne dziewczę = pomyślała, że wykorzysta może jakoś jeszcze tą „spapraną” cykorię, którą zaczęła wczoraj gotować, najpierw znalazła w necie, że ona potrzebuje tylko 15 min. gotowania, zatem umyła ją, pokroiła [tzn. wcześniej jeszcze na 1h wstawiła do „postania” w osolonej wodzie, aby pozbyć się „charakterystycznej dla niej goryczki„]. Gdyż wyczytała:

„(…) Dobrze wyciąga ją również sól. Wystarczy wsypać tę przyprawę do miski i wstawić w nią cykorię głąbem do dołu. Po godzinie po goryczy nie będzie śladu. „

http://beszamel.se.pl/warzywa/cykoria-jak-usunac-gorzki-smak-cykorii,2215/

Ponieważ jeszcze wczoraj szkoda było jej ją jednak wyrzucać, a sknociła ją dlatego, że dodała do jej gotowania, prócz oczywiście ziela angielskiego i pieprzu :P, także przyprawę „Garam Masala” [którą specjalnie kiedyś kupiła]. Coś jej się kojarzyło, że jak wtedy gotowała jakąś potrawę z tym warzywem właśnie, jeszcze wynajmując tą swoją „kawalerunię”, to ją także tam dodawała [nie ważne przecież, że były tam jeszcze inne jarzyny wtedy, hehe] 🤣

Znalazła tak na szybko jeszcze w necie jakiś przepis na zupę i tak sprawdziła tą listę składników:

  • cykoria 450 g – przecież wciąż ją miała ugotowaną!
  • Bulionetka drobiowa Knorr 2 szt.= miała własną WARZYWNĄ, naturalną, bo ją sobie także wcześniej przyrządziła!
  • woda1 l = w tym garnku, ona już była 😉
  • starty parmezan 4 łyżki = brak
  • Gałka muszkatołowa z Indonezji Knorr 1 szczypta = również posiadała
  • cebula 1 szt. = spojrzała, że jedna się jeszcze ostała 🤭
  • ryż 100 g = wprawdzie miała ugotowany już w lodówce „Trendy Lunch”, który może nie zawierał w sobie żadnego ryżu, tylko: orkisz, makaron vemicelli (czyli kilka takich drobnych dosłownie niteczek) + suszone pomidory w tym jej były, w każdym razie ugotowane brała to zamiast kaszy, ryżu, czy ziemniaków, także i teraz postanowiła, że tego spokojnie przecież może użyć
  • Pieprz czarny z Wietnamu mielony Knorr 1 szczypta = dodała taki, jaki posiadała
  • margaryna 4 łyżki = dodała oczywiście trochę masła, bo margaryny to ona nie używa
  • natka pietruszki = posiadała cały piękny, dorodny, gruby pęk tej natki pietruchy

https://www.przepisy.pl/przepis/zupa-z-cykorii-1

Później jeszcze sobie pomyślała, że ma już przecież te zrobione warzywa na patelnię z pieczarkami i cukinią… Pomysłowa ona, dodała po prostu jedno do drugiego i stwierdziła, że tym sposobem nie będzie musiała już nic więcej kombinować, a wykorzysta to, co właśnie zrobiła! I tak też uczyniła. Czego efekt na poniższych fotkach:

No ok, widzi, że nie ma tutaj tej fotki, jak dodała jeszcze tą nać pietruszki na koniec, a szkoda! Bo wyglądało to jeszcze piękniej, ale co najważniejsze: tak też smakowało! Naprawdę cudnie spędziła ten dzień, wprawdzie cały poniedziałek przesiedziała w domu, ale absolutnie się nie nudziła, bo wciąż miała jakieś zajęcie:

  • a to przygotowanie materiałów na korepetycje
  • następnie kreatywna Mała Mi przyrządziła, jak to ona często, pomysłowy obiad
  • dalej wzięła się za zmywanie naczyń po tym posiłku i ogólne „ogarnięcie” chaty
  • kolejne czynności to:
  • 1) prasowanie
  • 2) odkurzenie
  • 3) usmażenie sobie pysznych placuszków z jabłkiem i bananem [do kawy oczywiście😋]
  • zauważyła, że 25 ludków😲 przeglądało jej profil na LinkedIn 😊
  • następnie udała się do łazienki, wziąć kąpiel i…

Pomimo, że woda nie leciała dziś wcale gorąca, ona siedziała w wannie i się do siebie uśmiechała. Tak bardzo to odczuwała, że wszystko w jej życiu wydarzyło się w jakimś [najwidoczniej] celu i takie miało właśnie być. [pomimo oczywiście tego, że nie raz było jej cholernie trudno i ciężko]. I bardzo w to wierzy, że:

Zauważyła, że poważnie, zamiast narzekać, ona woli cieszyć się z tego, co zostało jej dane. Jednak co tu jest, myślę, najistotniejsze: potrafi powoli zauważać te swoje negatywne myśli/ dialogi w swojej głowie i mówić im: STOP! Bardzo musi nad tym pracować, bo przypominam, jej „mózg” działa trochę wolniej niż u pozostałych ludzi 🤣 I zawsze potrzebuje na to więcej czasu. Jednak ona mimo wszystko stara się być teraz osobą, która nadal dostrzega, że „szklanka jest do połowy pełna”. Naprawdę już dobrze wie o tym, że:

Dziś mamy WTOREK, 08.10.19 [tak naprawdę już jest kolejny dzień, czyli ŚRODA 09.10.19] wyszła tylko do sklepu, bo brakowało jej tym razem bananów do müsli. Przy okazji, jak już była u p. Piotra kupiła także przecież arbuza [na dzisiejszą lekcję z Angeliką właśnie], jednak cholerka, zakupiła go zbyt dużo i tak wracała z tego warzywniaka, myśląc sobie, co teraz z tym zrobi [z tą drugą częścią, bo kupiła ich, żeby było „zabawniej”, dwie…], ale tak szła i sobie myślała, ok. najwyżej przecież oddam ją Angelice i zje ją sobie w domu, np. jutro z siostrą i koleżanką, z którymi mieszka.

Jednak koleżanka „uczennica” zadzwoniła do niej, że dziś do niej nie przyjdzie, bo chciałaby z kolei popracować nad czymś jeszcze z domu. Mała Mi w pierwszym momencie powiedziała, że ok. nie ma problemu, a pomyślała sobie także, że może to nawet dobrze się składa, bo ona na 15:40 miała być u lekarza i w ten sposób nie będzie musiała się spieszyć z powrotem do domu.

Była tylko zła, że:

  • w ogóle zaścielała 🤣
  • zakupiła więcej tego arbuza
  • zostawiła specjalnie dla Angeliki tym razem trochę drugiej pasty [którą wykonywała ponownie!], by ją poczęstować, gdyż ostatnio jej całość zamroziła, a tylko zostawiła tą część, którą zawiozła do swojej fryzjerki

Ps. odwołała jednak tą dzisiejszą [wtorkową 08.10.19] wizytę u lekarza, tak, wiem, późno trochę, jak ta Angelika zajęcia z nią … 😋, ale liczy się przecież, że w ogóle poinformowała, że jej nie będzie. W przeciwnym razie może [to oczywiście pozytywna wersja „wizji” służby zdrowia :P] lekarz mógłby sobie czekać, bo a nóż, a widelec…, pomyślałby, że może się jeszcze spóźni… itp.

Ale jutro będzie przecież kolejny dzionek i na środę także ma zadania, bo ma do niej przyjechać ten uczeń Marcin. Kurcze blade, on chciał być także dziś na 15, a ona powiedziała, że ma lekarza… Scheiße! Ale nie ważne już nie będzie biadoliła, doniesie o tym, z czego się cieszy:

  • dostała dziś @ od taty tego chłopaka, że jak będzie miała coś dla jego syna do wydrukowania, to może spokojnie mu to przesyłać. Poza tym wydrukuje także to, co przesłał jej na @ i da Marcinowi jutro właśnie, a poza tym, także w środę ma widzieć się z jego nauczycielką od niemieckiego, więc może od niej uda się mu także coś uzyskać
  • zamówiła sobie dziś zestaw yerby [właśnie próbowała tutaj odszukać te obrazki], nie mogła wprawdzie już znaleźć dokładnie tego przedstawiającego ten zestaw w tej promocyjnej cenie [TYLKO DO KOŃCA (08.10.19) DZISIEJSZEGO DNIA!], no ok. teraz już wczorajszego😋, lecz porobiła fotki im osobno:

To jeszcze przed samym spaniem musi tu wprost o tym donieść. Spójrzcie, czytała to jeszcze raz, co tu pisała wcześniej i teraz stwierdza, że ona: [napisze to w punktach, by było łatwiej się rozeznać:P]

  • jest jednak odważna i robi przecież niejednokrotnie ten „pierwszy krok” [po prostu tego wielokrotnie nie potrafi dostrzec, że TO WŁAŚNIE ONA SAMA COŚ ZACZYNA!]
  • dokładnie teraz znowu poczuła, że może już nawet jest na dobrej drodze do „odszukania własnego nieba”, jak na WhatsAppie 06.10.19 zasugerowała jej „Dobra Duszka”
  • jest bardzo dzielna i zaradna
  • pomyślała także, że przecież spójrzcie, choćby to, że może tych korepetycji udzielać już jest robieniem także czegoś „pożytecznego”
  • w ogóle dostrzega to w końcu, że ona jest naprawdę, jak jakiś „cyborg/ robot/ maszyna = po raz kolejny się nie poddaje: spaprała tą cykorię, jednak wcale jej nie wyrzucała zostawiając sobie „furtkę” niedomkniętą

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close