Wszystko się może zdarzyć

Wróciła właśnie ze spaceru [ok. 15:30]…., zrobiła sobie kawę i do tego wyjęła także loda, którego wczoraj kupiła, dodała do niego i winogrono, orzechy w czekoladzie [z Rossmanna oczywiście:P] i garstkę suszonych owoców. Wiecie co? Dobrze pamięta o czym pisała wczoraj… i w jakim była cudownym nastroju… A dziś cholera NIEDZIELA, 27.10.19, wcale się już w takim nie obudziła.

To niesamowite, ale było jej tak cholernie ciężko przestawiać ponownie te nadchodzące myśli. Pomyślała sobie, że to wcale nie tak, że ona jest taka dzielna! Wstała do tej swojej gimnastyki, jak codzień, zawsze jak już się zastanawia, czy dziś czasem nie zrobić tylko Yogi, automatycznie jakoś wykonuje i tak tą pierwszą serię 😉

Lecz dziś po zjedzeniu tego swojego müsli, patrzy na zegarek, a tam JUŻ GODZINA 10 [a pamiętała przecież, że o 11 zapisywała się na to „szkolenie”] cholera szybko luknęła na kompa i komórkę i patrzy, że tam godzina wcześniej, więc już zgłupiała, zaczęła się nawet zastanawiać, czy czegoś w tym zegarku, stojącym na parapecie czasem nie wcisnęła „przypadkowo”, hehe

Zadzwoniła jeszcze do swojej mamy, by się m.in. w końcu zapytać, czy ona w ogóle lubi Stanisława Sojkę, bo, że Czerwone Gitary, Eleni, Krawczyka to owszem pamięta. Ta jej odpowiedziała, że kojarzy, kto to w ogóle jest 🤣, ale nie fascynuje się jakoś jego śpiewem. Zatem już otrzymała właściwie odpowiedź, że na jego koncert raczej nie chciałaby ona pójść. Mała Mi nie ukrywa, że „troszkę” już jednak zna tą swoją rodzicielkę i nawet zastanawiała się, jakby to było, gdyby ona tu u niej była od tego najprawdopodobniej 03.11. do 07.11.19 [bo 06.11. miał być ten koncert właśnie]. = jednak po raz kolejny WSZECHŚWIAT POMÓGŁ JEJ TO ROZWIĄZAĆ.

Ale mama powiedziała jej choć, że Z WCZORAJ NA DZIŚ BYŁA ZMIANA CZASU NA ZIMOWY, hehe 😜, stąd już właściwie dostała odpowiedź na to swoje zastanawiające pytanie, jak to się stało, że tu ma wciąż inną godzinę – w komórce i komputerze. zmienia się przecież automatycznie zawsze! O tym w sumie już wiedziała, więc pewnie i do tego by doszła także.

Skończyła z nią ponownie rozmawiać [17:17], bo pamięta jeszcze jak mama zapytała ją, jak dziś spędza dzień? Mała Mi pochwaliła się, iż o 11:00 ma mieć to „szkolenie”, a na godz. 19:00 zaś wybiera się na to Muzyczne Spotkanie- bezpłatne dla każdego, w Centrum SOMA.

Dostała od niej teraz smsa, by się grubiej ubrała, bo jest zimno, a mama właśnie wróciła z Kacperkiem do siebie, bo jutro zaprowadza go do szkoły 😊. I wtedy Mała Mi zadzwoniła po prostu do swojej mamy i mówi jej, że wcale nie będzie tam jednak jechała, gdyż… Lecz tu może ponownie przedstawi Wam od początku [przy najmniej z grubsza😋], jak ten jej dzionek wyglądał:

To, że nie wstawało jej się dziś tak dobrze, to już wiecie, jednak, jak to ona, podniosła swój tyłeczek do ćwiczeń [zawsze w takich momentach próbuje sobie mówić: NIE MYŚL TYLE/ NIE ZASTANAWIAJ SIĘ (powiedzenie jej kochanej babci: nie myślij tyle 🤣), TYLKO RÓB „SWOJE”/ DO YOUR WORK!].

Pisała także o tym, że zauważyła różną godzinę na swoich zegarkach i że mama poinformowała ją, że czas jest przestawiony. Dowiedziała się przy okazji, że wcale nie sprawi swojej mamie radości zabierając ją ze sobą na koncert Sojki. [powinna już poniekąd o tym wiedzieć, bo jej mama nie była zresztą nigdy jakąś entuzjastką koncertów i wszelkich wypadów]. A nasza Mała Mi pomyślała sobie, widocznie tak miało być. Nie wydam przynajmniej na to kaski, na te bilety! Choć jeszcze wtedy była pewna, że ona sama się z pewnością wybierze!

Nie napisała wprawdzie jeszcze o tym, że tylko zaczęła sobie oglądać o 11:00 to: How To Develop A Super Memory With Jim Kwik, jednak wcale tego nie skończyła, bo czuła się taka senna, że pomyślała, iż choć na jakieś 30 minut położy się pod śpiworem. Jednak za cholerę nie mogła zasnąć, bo wciąż „buszowały” jej po głowie myśli odnośnie [jutrzejszych korepetycji/ dzisiejszego wyjścia/ jak to zrobić, by na wszystkich świętych pojechać do Elbląga, do rodziny i móc udać się także na cmentarz do dziadka].

Moi drodzy, weźcie proszę tylko pod uwagę, że jej głowa niestety wolniej teraz pracuje i już sam fakt, że jej samej jest po prostu trudno pewne rzeczy/ sprawy zorganizować. [jak zwyczajne dogranie tego jej wyjazdu z korepetycjami/ nie do końca wiedziała także, jakie miejsca powinna wybrać na ten koncert…] I tak po prostu leżała, lecz jej głowa wciąż „pracowała”. A ma tą świadomość, że jest tu całkowicie sama i nie ma w nikim pomocy. Nie ma z kim dzielić nawet tych swoich „zmartwień/ trosk” 🤭, bo czasem zwyczajnie powiedzieć to „na głos” jeszcze komuś, wystarczy! Sam ten fakt niejednokrotnie sprawia, że człowiek czuje już się „lżej”, lub nawet to, gdy wypowie się to tylko na głos… Również wtedy zaczyna dochodzić do nas takie pytanie: Czy to jest rzeczywiście taki problem i kłopot?😋

Jednak spojrzała, że minęła PRAWIE GODZINA, a jej się nawet nie udało wypocząć, wstała zdegustowana już tym wszystkim do ubikacji „na siku”, a tam patrzy na papierze toaletowym coś jakby „krewka”😜… Założyła sobie tak szybciutko mini tampon, których ma jeszcze dużo, bo przecież wolała zaczekać na więcej krwi, gdyż na jej „miesięcznicę” 😋😉🤭 to jednak parę dni za wcześnie…

Zatem nie wkładała w siebie jeszcze tego swojego „cudownego kubeczka menstruacyjnego”. Wcale nie pisze tego z przekąsem! Ona poważnie zakochała się w nim po prostu niemalże od początku. Dobrze wiedziała, że z nim będzie tak, jak ze wszystkim, co w jej życiu nowe.

Mimo początkowego „sceptycyzmu/ wątpliwości”, czy nawet niekiedy chwilowego „zwątpienia/strachu”, była pewna, że jego się również „nauczy” i się do niego przekona. I tak się właśnie stało, bo niemalże od samego początku NIE MIAŁA Z NIM WIĘKSZYCH PROBLEMÓW!!! [no może, prócz pierwotnie tylko, w tym swoim pierwszym /różowym kubeczku/ to „wędzidełko” do złapania było za krótkie dla niej, hehe 🤭🤣😜] Lecz z tym sobie oczywiście również poradziła i to już jest właściwie dokładnie 3 miesiąc, jak go stosuje [a drugi jak już ten organic, ze zdjęcia]! I nie wymieniłaby go na nic innego i ZA NIC W ŚWIECIE GO NIE ODDA I Z NIEGO JUŻ NIE ZREZYGNUJE!

Zatem, mimo, że już właściwie i miała potwierdzenie/ „usprawiedliwienie” tego swojego nie najlepszego stanu i nastroju, to rozpoczęła dalej „kontemplację” i nasłuchiwanie własnej „duszy”. Usiadła w tym momencie [już z tamponem w sobie] ponownie na swoją poduszkę. I nie uwierzycie, cóż ona mówiła. Z jej ust padały dokładnie słowa:

WSZECHŚWIECIE, BARDZO CIĘ PROSZĘ DAJ MI TYLKO JESZCZE JAKIŚ ZNAK, IŻ MAM TAM JEDNAK NIE JECHAĆ, ŻE POWINNAM ZOSTAĆ W DOMU.

Później jednak tak sobie myśli, nawet sama już próbowała przejąć na siebie „rolę WSZECHŚWIATA” i mówić do siebie, tak, jakby on mógł to w tym momencie z nią rozmawiać. W każdym razie wspaniale się bawiła mówiąc tak do siebie tymi słowami:

„Drogie dziecko, czy chcesz ponownie, jak ostatnio, gdy pojechałaś do Sztuki Wyboru udawać, że nie słyszysz i nie dostrzegasz tego, że jesteś zmęczona, że nic ci się nie chce! Powinnaś przecież wypoczywać!” [ZWŁASZCZA DZIŚ!]

Podsumujmy w takim razie jeszcze raz, to, co się wydarzyło:

  • OBUDZIŁAŚ SIĘ W NIE NAJLEPSZYM HUMORZE
  • WCIĄŻ PRÓBOWAŁAŚ SIĘ NIEUSTANNIE PRZEKONAĆ, ŻE WCALE NIE JEST TAK ŹLE, ŻE NIE JESTEŚ SAMA I NIE CZUJESZ SIĘ TAKA SAMOTNA!
  • CZĘSTO MÓWIŁAŚ DO SIEBIE, ŻE SIEBIE KOCHASZ
  • I WIDZIAŁEM TO! JAK PRÓBUJESZ NAWET SIEBIE PRZYTULAĆ, ALE TA „MAŁA MI” BYŁA JAKAŚ TAKA CAŁKIEM „OBCA”, KOMPLETNIE NIECZUŁA I OZIĘBŁA
  • ZMIENIONY CZAS, O CZYM NAWET NIE WIEDZIAŁAŚ
  • PARĘ DNI WCZEŚNIEJ NIŻ ZWYKLE POJAWIŁ SIĘ TWÓJ OKRES
  • BYŁAŚ PRZEZ NIEGO WŁAŚNIE TAKA ZMĘCZONA I WYCZERPANA WSZYSTKIM!
  • POWINNAŚ PO PROSTU ZADBAĆ O SIEBIE I NAJZWYCZAJNIEJ W ŚWIECIE ODPOCZĄĆ, A NIE WCIĄŻ WYZNACZAĆ SOBIE NOWE „ZADANIA”, OBOWIĄZKI I CELE

Tu już chyba chyba nawet „widziała” oczami wyobraźni jego poirytowanie sobą, hehe 😉 Nie! To jest oczywiście żart, bo ona bardzo dobrze wie, iż ta SIŁA WYŻSZA, która wciąż usilnie i wytrwale ją prowadzi i za każdym razem, gdy upadnie = podnosi, czy raczej może POMAGA SIĘ PODNIEŚĆ [bo ona by nawet nie pozwoliła, by Ten zrobił coś za nią]! NIGDY SIĘ NIE IRYTUJE, CZY GNIEWA, ZAWSZE PRZYJMUJE JĄ Z MIŁOŚCIĄ, CZĘSTO NAWET TAKĄ, JAKIEJ TO DZIEWCZĘ NIESTETY SOBIE SAMEJ WCIĄŻ NIE POTRAFI PODAROWAĆ!

Jednak już stwierdziła, że skoro na teraz zrezygnowała [choć wstępnie, bo wszystko się jeszcze przecież może zmienić, nieprawdaż?] z tego Muzycznego Spotkania, to wybierze się choć na spacer, by jednak przewietrzyć swoją „łepetynkę”. I tak też zrobiła, ubrała na całe szczęście zimową już kurtkę, bo płaszcza to jeszcze sobie nie zakupiła. Wstępnie planuje właśnie pojechać jutro do CH FORUM, przed tymi korkami, choćby porozglądać się i poprzymierzać je najpierw.

Lecz nie, nie i jeszcze raz NIE! Znając ją, z pewnością już jakiś zakupi, bo ona:

1) po pierwsze nie lubi chodzić tak po sklepach za ciuchami,

2) po drugie to jest jedyny dzień, kiedy będzie mogła sobie na to pozwolić, ponieważ kolejne ma już ponownie zaplanowane!

W środę jeszcze ma te korepetycje ze swoim uczniem, a w czwartek [dziś w końcu tak fajnie jej się to ułożyło w głowie!] pojedzie do Elbląga do rodzinki, 01.11.19 pójdą ze swoją babcią na cmentarz odwiedzić grób dziadka, a wróci razem ze swoją mamą tutaj 03.11.19, bo jej mama ma tu ponownie 04.11. okulistę.

Spójrzcie, jak to się fajnie jej jakoś znowu samo układa = jest po prostu pewna, że to WSZECHŚWIAT TAK JEJ POMAGA i tak wspaniale to organizuje. A jak już będzie w Elblągu, to może uda jej się w końcu choćby „nagrać” swojego brata, jak opowiada o tym swoim całym „zdarzeniu” [choć on nie lubi wcale jakoś o tym mówić] i tu już wie, że swojego brata z pewnością mogłaby określić słowem „luzak”, lecz ma nadzieję, że zrobi to dla niej, bo ona wciąż ma gdzieś w różnych miejscach na tym kompie pozapisywaną tą jego „historię”, a tak byłoby jej po prostu już o wiele łatwiej zacząć to w końcu kleić w jedną całość.

Jak była dziś na tym spacerze, ponownie wybrała się na tą swoją „dolinkę”, tam zrobiła w sumie 2 okrążenia i tak chodziła [a czuła się naprawdę fatalnie! taka cholernie samotna…] Pomyślała już nawet sobie, że przygarnęłaby choć jakiegoś pieska ze schroniska, to by z nim mogła sobie choćby spacerować, a nie taka samotna, jak palec… A tak zrobiłaby także coś pożytecznego przecież dla zwierzaka… Tu jednak zaraz sobie myśli o trudnościach [no niczym jej mama po prostu 😋], że przecież nie potrafi biegać, że musiałaby się o niego troszczyć i wychodzić z nim na spacery bez względu na to, jaka pogoda na zewnątrz…

Wcześniej jej fryzjerka namawiała ją na kotka, by sobie jakiegoś wzięła, choćby właśnie ze schroniska. I powiem Wam, że Mała Mi jakoś musząc wybierać miedzy kotem a psem, zdecydowanie wybrałaby tego drugiego. Bo zawsze psy kojarzyły jej się z takimi wiernymi, oddanymi kompanami. Jednak choćby teraz już, przeglądając te fotki, zmienia coraz bardziej zdanie, w końcu przy kotku nie miałaby tyle „pracy” [tak jej się przynajmniej wydaje i z tego, co słyszała tak właśnie jest]… A może po prostu jeszcze do tego nie „dojrzała”, w końcu już dobrze o tym wie, że WSZYSTKO PRZYCHODZI W ODPOWIEDNIM CZASIE, WYSTARCZY PO PROSTU CIERPLIWIE POCZEKAĆ, oczywiście, że nie całkiem biernie, ale choćby czynić jakieś małe „kroczki i starania” ku temu/ w tym kierunku.

Przed chwilką luknęła jeszcze tylko szybciutko na ten TINDER, generalnie, jest nim bardzo rozczarowana, a zwłaszcza tymi gostkami, których tam dostrzega [pomija już to, że w ogóle nie każdy chce tam pokazywać swoją twarz…]. To znaczna ich część, jak już to oczywiście zrobi, to okazuje się, że… są od niej TYLKO ROK/ 2 LATA STARSI, A WYGLĄDAJĄ TAK STAROOO, JAKBY RÓŻNICA MIĘDZY NIMI BYŁA CO NAJMNIEJ 10 LAT! Nawet nie napisze „dojrzale”, tylko dokładnie „staro” 😲👀🤭, ŻE MAAAATKO KOCHANA. Stąd poniekąd wybierała czasem już tych zdecydowanie starszych [43/47], którzy niekiedy po prostu mieli w sobie znacznie więcej „życia” i wigoru:P Lecz znalazła tam u kolesia, który chyba nawet nie podał swojego imienia, ani fotki [lecz za to jakiś intrygujący obraz] + taki fajny cytat:

Kiedy myślisz, że w życiu spotkało Cię wszystko co najgorsze to zastanów się ilu ludzi na świecie jest w gorszym położeniu niż Ty. Nie martw się, głowa do góry i do przodu.

Gdzieś tam czeka na Ciebie ktoś tylko dla Ciebie

Choć czuła się naprawdę fatalnie samotna, jak była na tym spacerze [w sumie z zejściem i dojściem tam zajęło to jej jakieś 40/50 min.]. Po drodze idąc tam nawet próbowała się już tak „na siłę” uśmiechać i wiecie, co dostrzegła, że to naprawdę działa! Pamiętała kiedyś, jak coś o tym czytała:

Sam fakt uśmiechania się, nawet sztucznego powoduje wydzielanie endorfin w mózgu. Uruchomienie mięśni odpowiedzialnych za uśmiech jest tak silnie sprzężone z dobrym samopoczuciem, że działa to w dwie strony. Jeśli więc chcesz się lepiej poczuć- uśmiechnij się kilka razy, choćbyś nie miał na to ochoty.”

https://michalpasterski.pl/2008/10/usmiechnij-sie/

Jeszcze, jak rozmawiała ze swoją mamą, to przez chwilę nawet zaczęła się znów do siebie uśmiechać i była z siebie dumna, gdy jej mama wspominała, jak ona tu sobie dzielnie cały czas radzi. 🧡 Nawet rzekła jej, że wiele osób ją pyta, dlaczego jej córka chce mieszkać tam sama, a nie w Elblągu i jak w ogóle sobie ona tam radzi.

Mama powiedziała, że radzi sobie wyjątkowo dobrze i że z całą pewnością wiele „zdrowych” osób [od razu to sprostuję: bez takich obciążeń i nie po takich przejściach!] byłoby z pewnością bardziej „nieporadnych”. Jej mama wspominała tylko, jak pamięta, iż ona [jej córka] jeszcze w tej swojej kawaleruni, załatwiała tyle różnych rzeczy/ spraw, by dopiąć wszystko z tą przeprowadzką już na ostatni guzik. I choćby z tym transportem, raz się umawiała, ale mówiła, że nie zna jednak jeszcze dokładnego terminu wyprowadzki [bo wszystko było uzależnione od tego właściciela „mieszkanka”, jak i tego, kiedy ten mógłby w końcu przyjechać, by mogła już oddać mu ostatecznie klucze na „do widzenia”]. I tak obiecywała, że jak już będzie w 100% pewne, to jeszcze o tym poinformuje.

Jej mama, co tu dużo mówić, już się po prostu nawet obawiała, jak to jej dziecko sobie tam poradzi, jednak jak widać: PORADZIŁA SOBIE! I TO CAŁKIEM DOBRZE! 💪🍀🌞 Bo teraz już ma własne mieszkanko, o wiele większe, zdecydowanie przestronniejsze, no i teraz już z tymi mebelkami, w które się zaopatrzyła [także sama!] zdecydowanie piękniejsze i przytulniejsze. Wciąż wiele rzeczy jej w tym mieszkaniu brakuje, choćby nawet jakichś mebli w łazience, lustra tam, no i tych żyrandoli/ kloszy/ „lamp” sufitowych.

Lecz pomyślała sobie, ok, mogłabym to oczywiście sama także załatwić w jakiś sposób, ale wciąż ufa, że pojawi się jeszcze w jej życiu ktoś, kto może nawet sam by jej zaproponował choćby wspólne udanie się do Ikei, po te lampy. Na pewno już wie, jaką chciałaby mieć w pokoju. Otóż tą najzwyczajniejszą i najprostszą! Lecz teraz właśnie sobie myśli, że może także by coś doradził, podzielił się swoją wizją/ zdaniem na ten temat. Razem przecież zawsze przyjemniej i łatwiej!

Byłoby bardzo miło, gdyby ten ktoś pomógł jej jeszcze w ogóle ten klosz zawiesić. Oczywiście jest tego świadoma, że tego nie musi wcale od razu zrobić ten jej jedyny, nie! Jasne, że nie! Lecz jednak chciałaby, tu wpuścić już do siebie do mieszkania osobę, której zdecydowanie mogłaby zaufać. Ona naprawdę ponownie w to BARDZO WIERZY, że WSZYSTKO JEST JESZCZE MOŻLIWE. Jak to było w tej piosence Anity Lipnickiej „wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń, gdy czegoś pragniesz, gdy bardzo chcesz…WSZYSTKO MOŻE ZDARZYĆ SIĘ”

3 myśli w temacie “Wszystko się może zdarzyć

  1. Przeczytałem jednym tchem. Fajnie ukazujesz mierzenie się z meandrami kobiecości. Meandrami z mojego punktu widzenia, ok? ;D Poniekad!

    WSZECHŚWIECIE, BARDZO CIĘ PROSZĘ CIĘ DAJ MI TYLKO JESZCZE JAKIŚ ZNAK, IŻ MAM TAM JEDNAK NIE JECHAĆ, ŻE POWINNAM ZOSTAĆ W DOMU.

    Później jednak tak sobie myśli, nawet sama już próbowała przejąć na siebie „rolę WSZECHŚWIATA” i…

    Tak! Tak! Tak! 🙂 wszechświat jest widzialny na zewnątrz i wewnątrz Ciebie. Dlatego rewolucja następuję najpierw w Tobie. By móc pojawić się na świecie! W innych ludziach.

    Dlatego manifestacje społeczności, marsze równości, niepodległościowe, walczące o idee. Nigdy nie znajdą przełożenia na poziom R-ewolucji.

    Gdyż nie działają w zgodzie z prawem uniwersalnym.

    Natomiast zawsze podkreślam, że ludzie nie są problemem. Są efektem pewnego problemu. A problemu nie da się zmienić, starając się zmieniać jego efekty. Problem i rozwiązanie tkwią w tym samym źródle. :))

    ” Kiedy myślisz, że w życiu spotkało Cię wszystko co najgorsze to zastanów się ilu ludzi na świecie jest w gorszym położeniu niż Ty. Nie martw się, głowa do góry i do przodu. ”

    – pięknie, jeden z pierwszych przejawów myślenia po za pudełkiem, skutek – nie podążanie za myśleniem stadnym. :))) To jest właśnie myśleniem abstrakcyjno-krytycznym. Umiejętność znalezienia się z innej perspektywy. Na podstawie ważenia zjawisk z którymi mamy styczność.

    Ciekawe masz to ” pióro ” 🙂 Pozdrawiam Cię gdziekolwiek jesteś.

    Polubienie

    1. Pozdrawiam Cię również (z Gdańska:P), uśmiecham się właśnie czytając Twoje komentarze 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      1. Cieszę się. Artyści jeszcze nie wyginęli… W dobie wszechobecnej technologii 🙂

        Widziałem, że czytałaś o filozofii Huna. Przepraszam za błędy. Nie potrafiłem jeszcze zooragnizować czasu by zredagować txty. Zaczynałem na Angielskim laptopie. O dziwo bez Polskiego języka.

        Z pewnością będę śledził Twoją duchową podróż przez emocjonalny kobiecy świat 🙂

        Polubienie

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close