Trzeba odpuścić! „Niebiańska przepowiednia” The Celestine Prophecy w reżyserii Armand Mastroianni
Mamy teraz PIĄTEK 08.11.19 [celowo nie dodaje tu już godziny, bo ten czas jej taaaaak ucieka…. hehe🤣] A to np. musi po coś wstać, zjeść posiłek, coś zrobić itp. Choć dziś mamy „piątek, tygodnia koniec i początek”:P, czyli rozumiecie, zapewne powinna gdzieś wyjść i posiedzieć wśród „rówieśników” choćby… Dlaczego „powinna”, bo przecież większość tak robi! I zaczął się w końcu weekend!
Nasza Mała Mi jednak tak sobie o tym dziś trochę myślała i wiecie, do jakich wniosków doszła? Nie zaskoczy Was z pewnością, jak doniesie, że ona wcale nie chce robić tego, co inni! Dziś nawet sobie uświadomiła, że „chodzenie za tłumem” nigdy nie sprawiało jej przyjemności. Zresztą ona przecież zawsze podążała „własnymi ścieżkami” i mimo, że „odstawała” może przez to niejednokrotnie od innych, to w rezultacie chyba na dobre jej to wychodziło i co najważniejsze jakoś nawet się tym wcześniej zbytnio nie przejmowała.

Dzisiaj obejrzała w spokoju cały film film „Niebiańska przepowiednia” The Celestine Prophecy . Oczywiście najpierw …Ok, to zaczniemy może najlepiej od początku, jak ten jej dzień wyglądał, zgadzacie się? Będzie po prostu donosiła, o czystych faktach, jakie rzeczywiście miały miejsce. To jedziemy:
- Obudziła się delikatnie mówiąc w „nienajlepszym” nastroju. To jest tak niesamowite [i przerażające wręcz dla niej!], że TAKĄ TRUDNOŚĆ JEJ SPRAWIA BYCIE DOBRYM DLA SIEBIE SAMEJ! Jednak, jak to ona: powtarza do siebie: moja droga, nie jęcz, nie narzekaj, tylko zrób coś z tym! I tak ponownie tym swoim stanem jednak zdegustowana [a wczorajszy wieczór stał się już przecież taki spokojny…], pomyślała szybko, co może/ miała/ powinna zrobić. A wiele zapisków/notatek było w jej komórce [która odgrywa teraz rolę jej „pamięci” niestety]. Te wszystkie informacje powodowały jednak już taki mętlik w jej głowie…Po prostu pomyślała, jak zresztą zawsze, by coś robić/ coś wykonywać i na tym właśnie się skupić. Tymi czynnościami przecież niejako zawsze „blokuje” troszkę to swoje myślenie.
- Zatem zaścieliła swoje łóżko [oczywiście nie całkiem, bo dziś nie miała żadnych korków :P, więc tylko ułożyła równo pościel i przykryła ją kocem]. Tak się chwilę zastanawiała, co ma począć, co byłoby najlepszym rozwiązaniem tej [patowej jednak!] sytuacji, czy medytacja, czy może jednak gimnastyka. [a wciąż myśli o tym, że powinna dalej tłumaczyć te słówka z tych tekstów maturalnych dla swojego ucznia, musi myśleć o tym, co na obiad, posprzątać chatę, itp.] – a dobrze wie, że jej organizm przecież zdecydowanie szybciej się męczy…
- usiadła jednak ponownie na swoją poduszkę i ponieważ dobrze już wie na własnym przykładzie, jak wiele daje zwyczajne wyciszenie, nie myślenie. Dobrze jednak zdaje sobie sprawę, jakie to jest trudne, dlatego postanowiła, sobie pomóc, wypowiadając na głos słowa: KOCHAM CIĘ, do siebie, ale tez przede wszystkim do WSZECHŚWIATA, który jej tak pomaga! Medytując, uspokoiła się i
- następnie przystąpiła jeszcze do Yogi i swoich ćwiczeń. Tak właśnie! Mimo, że godzina wcale nie była taka znowu wczesna, bo chyba jakoś już ok.10, włączyła sobie tą muzykę, którą teraz słyszycie, rozłożyła matę i jeszcze jak stała, zaczęły rozbrzmiewać pierwsze dźwięki i jak usłyszała nie pierwsze, ale dokładniej „drugie”, bo nie I`m sorry, tylko jak doszło do jej uszu: PLEASE, FORGIVE ME, to po prostu wpadła w ryk, tak nagle [czyli spójrzcie podświadomie musi „czuć”, że ma sobie jednak niemało do wybaczenia]. Dzielna Mała Mi ponownie dała sobie tylko trochę „pochlipać” i przystąpiła do wykonywania swojej gimnastyki!
- następnie zrobiła sobie śniadanie,
- a po nim wyszła do sklepu, bo tak miała zrobić. Dobrze wie, że wczoraj była w nim także, jednak zapomniała zakupić „kapsułek do prania”, ale pomyślała sobie zaraz i dobrze! To znaczy, że jutro [czyli dziś] będę musiała sobie po raz kolejny zrobić „spacer’. „Rozkminiła” nawet, że teraz uda się do tego Rossmanna w stronę kerfa i warzywniaka p. Piotra, bo tam też znajduje się Piotr & Paweł, a w nim dostanie z całą pewnością jogurt naturalny z ziarnami.
Nie napisała tego wczoraj, ale odkryła tam sklep, w którym zakupiła sobie legginsy! Wyglądały ładnie, a były niedrogie, bo tylko 14,99 PLN! Poszła je oczywiście jeszcze najpierw przymierzyć, bo nie chciała, aby to było tak, jak z tymi kupionymi przez internet…, z tego sklepu: shipgratis.eu [tu mogłaby oczywiście ponownie dłuuugą historię napisać, ale skróci to tylko do tego, że okazały się po prostu za małe!] Przyznać musi, że zrobiło się jej przykro, bo tak liczyła na to, że te swoje stare [w kroku porwane 😋], będzie mogła wymienić na te nowe, lecz później już sobie przetłumaczyła, że: 1) po pierwsze i najważniejsze! nie przymierzała ich przed kupnem, 2) modelka w tych legginsach na fotce była najwidoczniej znacznie drobniejsza [bo jakaś Azjatka chyba].
Tak wracała i myślała jeszcze, co by tu zrobić z tymi za małymi legginsami i pomyślała, że ma jeszcze przecież tą pastę rybną od babci! Zatem wpadła na pomysł, że po prostu uda się do sąsiadki na samą górę [tej, której oddawała często wcześniej jedzenie] i jej to da, bo nawet jak się sama w te legginsy nie zmieści, to przecież może znalazłby się ktoś w jej rodzinie, komu by się one przydały.
Jednak nikogo tam nie było i „pocałowała klamkę”. Myśli sobie, cholerka no, to miałam przecież tylko dodatkowy „spacer” po schodach na górę. Wciąż starała się nie stracić odzyskanego poniekąd dobrego samopoczucia. Zadzwoniła jeszcze do tej swojej sąsiadki obok [tej, która pomogła jej z tą lodówką dzień wcześniej] i zaproponowała to samo.
Ta jednak rzekła, że nie, dziękuje! Przecież gdzież ona do tych legginsów? Mała Mi na to, że ok, nie ona, ale może choć przydałyby się komuś z Pani rodziny? Ta, że również nie…, a pasty od niej nie wzięła, bo powiedziała, że oni za rybami to tak „nie przepadają”. Jednak na koniec rzekła:
ALE DZIĘKUJĘ BARDZO PANI M…., ŻE ZAWSZE PANI O NAS MYŚLI 🌞🍀😊
Prawda, że pięknie powiedziane? A Mała Mi [oczywiście wróciła do domu, ponownie rozczarowana] jednak by za dużo już nie myśleć, zabrała się za mycie naczyń, bo przecież chciała dziś spędzić miły wieczór ze sobą, pisząc m.in tego bloga!
Ok, to na niebiesko to były tylko uzupełnienia/ wtrącenia, których dokonała, to teraz spójrzcie na te podpunkty powyżej, a tu jest ich kontynuacja😉:
- Tu musi jednak o tym opowiedzieć, jak tam było. Jeszcze jak szła w tamtą stronę [po tym, jak oczywiście wyniosła śmieci:P] i powtarzała ponownie na głos te słowa: KOCHAM CIĘ, ale ponieważ miała kaptur na głowie, a raczej nie spotykała tam po drodze tak ludzi, tylko jeżdżące auta, więc miała raczej pewność, że nikt na nią nie patrzy. Szła sobie i tak właśnie do siebie i WSZECHŚWIATA mówiła.
- Przypominacie sobie jeszcze, jak siedząc w domu na łóżku wypowiadała te same słowa? Wtedy dodawała tam różne wyrazy, leciał właśnie jakiś ptak [mewa], więc po prostu powiedziała do niej, ale również do wszystkich istot i nawet rzekła: to wszystkim osobom, jakie dziś spotka! A właśnie w tym Rossmannie miła ekspedientka, poleciła jej zakup większej paczki tych kapsułek, opakowanie „rodzinne”, na zdjęciu po prawej:

A teraz, żeby było „zabawniej” podniosła te opakowania do góry, bo musiała przenieść z łazienki i „ustawić” je przecież do zdjęcia😋 I… czuje, że to większe po lewej jest także prawie pełne[!]…, o dżizas, a ona myślała, że to już końcówka, bo zaglądała tylko do tego mniejszego, które jest postawione na nim…

Miła babeczka sprzedająca w tym Rossmannie, gdy Mała Mi była już przy kasie z tymi kapsułkami i zapytała jeszcze o ręczniki papierowe, ale takich mniejszych rozmiarów. Ekspedientka jej odrzekła, że owszem mają i że zaraz jej przyniesie. [to aprops tego, jak rzekła, to KOCHAM CIĘ także do osób, które dziś „napotka”- spójrzcie, jak to się fajnie ponownie zgrywa😊]
Wywnioskowała jeszcze, by zaopatrzyć się również w rzeczy do jedzenia [ponieważ sklepy będą przez niedzielę i poniedziałek zamknięte] i jak to ona zresztą, pomyślała, że zrobi sobie tu taki świąteczny dzień dla siebie i zakupiła sobie oczywiście coś do kawy 😉
Dziś jednak, jak wróciła, zrobiła sobie ją także [+ do tego: kefir z kawałkiem banana, kilkoma winogronami i orzechami], a ponieważ Mała Mi zawsze stara się wciąż coś czerpać i się czegoś „uczyć”. A wiedząc, że jak pije kawę i je przy tym coś jeszcze, to najwygodniej jej jest przecież wtedy włączyć sobie jakiś film. Zawsze jednak próbuje, by to było „coś” godnego uwagi. Bo czytanie książki, jak i pisanie bloga jest wtedy raczej całkowicie niemożliwe.😋
Włączyła sobie film „Niebiańska przepowiednia” The Celestine Prophecy w reżyserii Armand Mastroianni. A usłyszała o nim oglądając to: Beata Pawlikowska – Szczęście jest dla Ciebie | Tu i Teraz | Szczerze mówiąc, ponownie widzi także poprzez ten film, jak WSZECHŚWIAT udziela jej kolejnych odp. Jak ją niemalże prowadzi… bo ona potrzebuje, by ktoś „złapał” ją za rękę i poprowadził.
Ale więcej napisze o tym może kolejnym razem…Zatem, dobrze dziś [09.11.19] może troszkę rozwinąć ten temat. Ona chyba już teraz może spokojnie to powiedzieć, że stara się rozmawiać ze sobą i ze WSZECHŚWIATEM. I nawet czasem już dochodzi do wniosku, że WSZYSTKO UKŁADA SIĘ DOKŁADNIE TAK, JAK BYĆ POWINNO!
Choćby, spójrzcie tylko, ona wciąż się pyta, co powinna zrobić ze sobą? Bo jej się, szczerze mówiąc, nadal czasem wydaje, że jest „do niczego”, że powinna czymś się zająć, mieć jakieś plany. Dlatego właśnie tego fejsa przegląda tylko, jak wyskakuje jej jakieś powiadomienie o wspomnieniach. Bo ona się już naprawdę tak bardzo boi w czymkolwiek/ w jakichś wydarzeniach stamtąd uczestniczyć… Zbyt wiele ją to niestety zawsze kosztuje. Czego?- zapytacie, chyba przede wszystkim nadal nerwów i tego, że ona wciąż myśli o tym, jak jest odbierana przez innych…
Np. dobrze wie [bo już to nawet niejednokrotnie słyszała od całkiem obcych osób], że jest ładna, tylko co ona może na to poradzić, że jej mózg, cholera, tak za wszystkim nie nadąża i się w tym gubi po prostu? I to nie z jej winy! Teraz z kolei sobie myśli, że przecież ten współczesny świat tak pędzi, że z całą pewnością nie tylko ona nie nadąża za nim 🤣
Tak wiele wskazówek już jednak dostała, którymi przecież byli: 1) ludzie, 2) wydarzenia, 3) nawet książki i filmy [jak choćby właśnie ten ostatni]. W nim, jej zdaniem, dostała kolejne odpowiedzi na to, że absolutnie nie powinna wydawać kasy na jakieś podróże, znacznie lepiej zrobi, zaczynając od terapii u psycholog, która może pomoże jej w końcu stanąć porządnie na nogi i jak już „naprawi” choć trochę siebie, wtedy będzie mogła zacząć dalej działać!
Tak, jest teraz piątek wieczór, a ona ma dziś wolny dzień i słuchajcie, w końcu dziś do niej dotarło! że wcale nie ma ochoty nigdzie wychodzić i posiedzi sobie w domu, choć absolutnie nie jest ona żadnym typem „kanapowca”, jak to chyba na tym nieszczęsnym Tinderze wyczytała 🤣
A propos tego portalu, to kiedyś znalazła tu przy jakimś kolesiu taki fajny cytat, który zaraz oczywiście skopiowała i wkleiła sobie na @, a brzmi on tak:
„Najlepszym sposobem, by być szczęśliwym u boku drugiego człowieka jest nauczyć się być szczęśliwym w pojedynkę. Wtedy towarzystwo jest kwestią wyboru, nie potrzeby.” Mario Benedetti
I ona tak bardzo chce się tego teraz nauczyć! A przecież jest na dobrej drodze, wiele udało jej się już osiągnąć, zatem i do tego kiedyś także dotrze, na razie po prostu chyba działa [mniej lub bardziej świadomie] w/g. tego, co na tym obrazku:
