A gdyby tak wyolbrzymiać szczęście zamiast problemu?

SOBOTA, 09.11.19, wstawało jej się niestety nadal w nienajlepszym humorze…, zawsze sobie jednak w takich momentach powtarza: „Ok, przecież nie od razu Rzym zbudowano„/ „Rom wasn`t built in a day”/ „Rom wurde nicht an einem Tag erbaut!”/ Ponieważ to dziewczę wiedziało, że jak zaczynamy dzień, tak bardzo prawdopodobne potoczy on się nam dalej. Dobrze rozumiała, że „samo nic się nie zmieni” i wciąż na nowo musi się podnosić! Zatem nim „zaścieliła”, to oczywiście nierozsądna ona [tak myślała o sobie na samym początku, kiedy to uznała, że po prostu „marnuje” czas] na przeglądanie tego Tindera. I tak w końcu, jak już przejrzała tych „kandytatów” [przysięgam CAŁA większość z nich jest od niej tylko niewiele starsza, a WYGLĄDA JAK NIEMALŻE „DZIADKOWIE”, bo „ojcowie” to już chyba nie wypada jej pisać, przecież w tym wieku, co ona jest, to już raczej dawno „można by było” mieć dziecko 😋], to:

Położyła ponownie na łóżko swoją poduszkę do medytacji, siadła na nią i zaczęła do siebie mówić te „magiczne słowa” KOCHAM CIĘ. Dziś jednak bardzo rzadko wypowiadała je na głos. Nie miała bowiem już chyba siły, m.in. przez to, że pogoda jakaś senna w Gdańsku, „0” słońca, same chmury, a spojrzała jeszcze szybciutko w komórce, a tam prawdopodobieństwo opadów 80%.

Tak posiedziała sobie na tej poduszce [ponownie wpatrzona w okno], a tam widzi jak na jej poręcz balkonową nadleciała sikorka, undefined Mała Mi wtedy się do niej uśmiechnęła, gdyż to już [może jeszcze nie jakoś „bardzo”], ale jednak poprawiło choć troszkę jej humor. Przygotowała sobie nawet komórkę, by pstryknąć jej zdjęcie, jednak ta nie dała się się sfotografować, zatem wstawi tu po prostu fotki z netu.

Prawda, że to cudny znak od WSZECHŚWIATA? Ma to cholerne szczęście, że TEN nieustannie jej pokazuje, że ma się niczym nie martwić i że wszystko będzie w porządku. Przecież już wystarczająco dużo złych rzeczy w jej życiu się zdarzyło…

Posiedziała na tej poduszce chyba tak ok. 10 min! Wciąż powtarzała do siebie te słowa jak mantrę. Później jednak wstała z tej poduszki i już jakiś kwadrans po 9!, była gotowa do następnej czynności, którą oczywiście uczyniła swoją poranną gimnastykę. Dziś do niej włączyła sobie to: Meditazione Ho’oponopono [E Malama], właściwie jakoś chyba nie przeglądając nawet wcześniej tej muzyki [tak, musi w końcu zrobić tu trochę porządku na kompie] i teraz już wcale nie chciało jej się tak płakać, jak wczoraj!

Poza tym wykonując tą gimnastykę, zaczęła sama siebie przekonywać, że DLACZEGO NIBY Z TYM „TINDEREM” TAK SIĘ ZAWSZE STROFUJE? No ok, może i to nie do końca jest najlepszy sposób na poznanie drugiej osoby, ale przecież skoro chciałaby znaleźć miłość, to może tam również się da…? Ona w każdym razie wciąż próbuje, a wierzcie, miała już przeróżne myśli, że cholerka powinna „wyjść do ludzi” i tak sobie nawet myślała, że teraz zdecydowanie najlepsza byłaby dla niej ta siłka, tam nie trzeba pójść z kimś! Nikt nawet nie oczekuje, że będzie tam się wypowiadać, a zdecydowanie ćwicząc będzie poprawiała tylko swoją kondycję fizyczną. Poza tym jest przecież ładna! I dobrze wie, że zawsze… może słowa „wzbudzała zainteresowanie” będą tu zbyt duże, ale jednak jakoś „dziwnym trafem” 😋, widziała, że zwraca na siebie także swoją osobą uwagę.

Ale tak myślała, ok, przecież do cholery jasnej nie o to Ci chodzi!!! Ile razy już miałaś za złe, że KTOŚ OCENIAŁ CIEBIE TYLKO PO WYGLĄDZIE? Zatem, czy na pewno chcesz sobie to zrobić? Co Ci niby po tym przyjdzie? Ty zdecydowanie bardziej potrzebujesz, by ktoś Ci pomógł ponownie stanąć na nogi, powrócić do równowagi! No a helloł, na siłce to chyba nikogo takiego raczej nie znajdziesz?

Zatem zabrała się za jedzenie śniadania [przyrządziła swoje müsli] i włączyła sobie filmik B.Pawlikowskiej pt. „Wewnętrzna równowaga”. Już ćwicząc tak się zastanawiała, kiedy będzie najlepszy moment, by „wyprowadzić siebie na spacer”. A ponieważ pamiętała, co odczytała o pogodzie w swoim telefonie, że prawdopodobieństwo opadów na dziś to właśnie 80%, zatem po zjedzeniu śniadania, ubrała się i wyszła.

Po drodze najpierw zadzwoniła do swojej mamy [pamięta o tym, by tak raz w tygodniu to robić]. Zaszła także do sklepu, bo przypomniało jej się, że powinna jeszcze kupić: kefir, winogrono i 2 cytryny. Wróciła z tej przechadzki, ponieważ idąc w tamtą stronę, rozmawiała ze swoją rodzicielką, zatem w drodze powrotnej ponownie powtarzała sobie: KOCHAM CIĘ, lecz tym razem bardzo to czuła, że wypowiada to jakoś tak „mechanicznie”, ale miała już to w głębokim poważaniu, tym razem musi to zwalić na tą pogodę [teraz jest godz. 16 i właśnie pada].

Po powrocie podgrzała sobie obiad [na dziś wyjęła z zamrażalnika jakieś zrobione przez siebie warzywa z pomidorami]. Ponieważ znalazły się tam także kawałki łososia, zatem idealnie pasowało to danie do tej wczoraj kupionej i zrobionej surówki z kiszonej kapusty! + do tego ugotowała sobie także Trendy Lunch. Siadłszy już do obiadu włączyła sobie dalej Pawlikowską, nie będzie tu jednak wpisywać dokładnie, co, bo teraz nie potrafi już tego odnaleźć. Pamięta tylko, że z całą pewnością było też to: Wolność serca.

W każdym razie oglądając i słuchając jej zaczęła być ponownie w dobrym humorze. I tak sobie myśli cholera jasna! Koniec z tym narzekaniem! Przecież naprawdę KAŻDY NA COŚ MOŻE PONARZEKAĆ. Dziewczyno, weź się w końcu w garść [tak, ona nieustannie do siebie mówi w ten sposób]. Jakby kompletnie pomijała to, że przecież radzi tu sobie najlepiej, jak tylko potrafi i wcale się naprawdę na nic nie żali i nie skarży [choć uwierzcie, że mogłaby…].

Napisze tutaj teraz raczej o rzeczach, za które zdecydowanie może być wdzięczna:

  • żyje i wygląda całkiem ładnie!
  • może wykonywać ćwiczenia i także nauczyła się już medytować
  • nie ma telewizora! [zatem głównego właściwie „rozpraszacza” uwagi i „elementu/ faktoru”, który może pogarszać nastrój i wprowadzać destrukcyjne myśli, zwłaszcza w jej przypadku;-)]
  • nie jest nigdzie zatrudniona, zatem ma więcej czasu niż inni, może sobie równie dobrze wstawać o której chce, bo nie musi „biec” do pracy z: „wywieszonym językiem”, a tam się jeszcze dodatkowo stresować [przecież, spójrzcie, czy także to dostrzegacie? Ona ma tak naprawdę już BARDZO KOMFORTOWE WARUNKI!]
  • wykonuje to, co chce, nie ma nad sobą żadnego szefa, a co z tym się wiąże żadnych przymusów, wymagań. Jedynym [najsurowszym w dodatku 😋] szefem dla siebie jest ona sama!
  • nie ma [jeszcze] dzieci, więc nie musi się czuć dodatkowo za nową istotkę odpowiedzialna!
  • jest bardzo konsekwentna w tym, co robi, czego się podejmuje [może nadal jeszcze zbyt wieloma rzeczami się przejmuje, ale wie, że z tym także sobie poradzi, bo wciąż szuka pomocy! Choćby u tej psychoterapeutki, u której ma się zjawić 13.11.19]

Ach tak, po prostu musi o tym jeszcze wspomnieć!!! Jak była w tym sklepie, później u p. Piotra w warzywniaku, to miała już wracać do domu, a przypomniało jej się, że jak zaszła wczoraj do tej cukierni tam, to widziała w niej „Rogale Marcińskie”[11.11. poniedziałek to nie tylko Święto Niepodległości Polski, lecz tego dnia są imieniny Marcina, a więc także jej brata!] A tak naprawdę trochę teorii, na temat [SKĄD W OGÓLE WZIĘŁY SIĘ TE ROGALE, bo przecież nie ze względu na to, że to są imieniny Marcinów, hehe, 🤣], możecie przeczytać sobie tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Rogal_%C5%9Bwi%C4%99tomarci%C5%84ski

Tak stała i się zastanawiała, czy ma tam zajść po jednego z nich [bo były ogromne i dlatego sprzedawane na sztuki!]. Weszła i widzi…., że już ich tam w ogóle nie było! Zapytała jeszcze tylko, czy Rogali Marcińskich już nie ma? [wiem, zabrzmiała, jak niemądra blondynka], no bo „helloł Rejczel”? Skoro nie widać, to chyba najwidoczniej zostały wykupione! Ale, jak to ona, musiała to po prostu jeszcze usłyszeć!undefined

I nie uwierzycie, ale wyszła stamtąd taka szczęśliwa i wracała dziękując ponownie Wszechświatowi, że po prostu „załatwił sprawę” za nią. Ona nie musiała się już przecież absolutnie nad niczym zastanawiać. ICH PO PROSTU TAM NIE BYŁO!

Ok, ma dobry czas, zatem teraz powróci jeszcze do uzupełniania poprzedniego wpisu. I kurcze, chciała tu powiedzieć do Was „sayonara”, ale sprawdziła właśnie w wyszukiwarce google i nie! Ona nie chce i wcale nie zamierza się z Wami żegnać na zawsze!!! Tylko przecież „na razie”/ tymczasowo, a nie żadne: „Goodbye forever, I’ll never see you again”. Jest teraz 30 minut po 17, a Mała Mi Wam mówi po prostu: Na razie! / Bis später!/ See You later! Pamiętajcie tylko, by zaglądać jeszcze do poprzedniego jej wpisu! A mianowicie tego: https://wordpress.com/block-editor/post/niesklasyfikowana.com/15194

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close