Całe życie człowieka to tylko mgnienie oka

Między piekłem a niebem (ang.What Dreams May Come) –w reżyserii Vincenta Warda

Witajcie moi drodzy 😊. Zapyta tak chyba z grzeczności, bo jeszcze przecież ani razu nie postawiła tego pytania: Co u Was i jak się macie/czujecie? U niej, jak zwykle, tak dużo się dzieje, jednak, nie, nie będzie pisała, że przede wszystkim w jej głowie, bo to przecież nieprawda! Dziś jest dopiero WTOREK, 26.11.19 i to godz. 13:20, a ona ponownie wiele już wykonała. Ale nie twórzmy tu bałaganu, nawet takiego „artystycznego” [który jej się zawsze „wytwarza” w kuchni, gdy właśnie przyrządza jakąś potrawę 🤣]. Tylko zacznijmy po kolei, zatem czas przyszedł na „wspominki” z dnia wczorajszego:

PONIEDZIAŁEK, 25.11.19, godz. 11:39, a Mała Mi skończyła właśnie ponownie do śniadania oglądać już ten film, z którego pochodzi tytuł tego wpisu. I musi tu przyznać, że wcześniej obejrzała go cały za jednym razem, a teraz go podzieliła sobie na takie właśnie „kawałki” do posiłków, hehe 😋. Jednak dziś pomyślała, że obejrzy już go do końca. To było mniej więcej od momentu, jak główny bohater dowiedział się, że jego ukochana żona popełniła samobójstwo.

I wiecie co? Ona tak sobie znowu myślała, [oglądając ten film] że jej oczywiście nie dotknęły AŻ TAKIE TRAUMY, jak tą rodzinę. Lecz słuchajcie, tak dochodzi do tego, że może i owszem nikt jej nie umarł tak fizycznie, ale chyba przyznać musi, że tak naprawdę to ona już przeżyła „kilka takich pogrzebów” właśnie! Musiała bowiem „pochować” poniekąd samą siebie [przecież ona także „umarła” w pewien sposób], swojego męża, który ją zostawił, wcześniej także swojego brata [który przecież już nie jest tak sprawny, jak był wcześniej…].

Moi drodzy, ona wcale nie chce tu ubolewać i się żalić, bo przecież to kompletnie nie „w jej stylu”😋. Poza tym tak naprawdę zauważa już tyle plusów tych wszystkich sytuacji i zdarzeń. Oglądając ten film zaczęła także siebie postrzegać w trochę innym świetle. Aż dziwne, że dopiero teraz to dostrzega, jaką ona jest naprawdę wyjątkową, a przede wszystkim dzielną kobietą! Cokolwiek jej się przydarzało, ona [mimo, że czasem czuła się już tak powalona na ziemię], to i tak się podnosiła i szła dalej, nie widząc nawet czasem żadnego sensownego celu.

Po prostu szła przed siebie nie myśląc i nawet chyba wtedy jeszcze tak nie ufając i nie wierząc tak bardzo w to, że z tego wszystkiego może „powstać” coś dobrego, co będzie miało jednak jakiś sens. Hm… , nie myślcie tylko, że ona teraz już tak bardzo ufa i wierzy! Nie! Oczywiście, że zdarzają jej się nadal takie dni, że wątpi! Zauważa jednak, że powtarzam: one się już TYLKO „ZDARZAJĄ”, nie są czymś permanentnym […tu ponownie to zabrzmiało, jakby ona kiedykolwiek twierdziła, że dzieje jej się krzywda i że jest taka biedna 🤭]

Najbardziej to postrzega wówczas (to, że czuje się taka samotna) jak właśnie dziś to było… Wprawdzie najbardziej po obiedzie jej to doskwierało, bo wcześniej udała się do tego Salonu Beauty przenieść termin zrobienia tych rzęs [przesunęła tylko o 1 dzień, buhaha 🤣]. Niestety nie było już wolnych terminów do tej Kamili właśnie, a ona do innej nie chciała wcale iść! U tej dziewczyny już kiedyś była i bardzo ją polubiła, lecz przede wszystkim, jest już przez nią „sprawdzona” i wie że ona robi to naprawdę dobrze/ profesjonalnie!

Dalej udała się do „kerfa”, gdzie zakupiła w końcu WĘDZONĄ PAPRYKĘ SŁODKĄ! Była tak zaskoczona, że ją tam w ogóle dostała😮, ale wzięła ją i także oliwę z oliwek, bo już się jej skończyła. A przecież zamierzała porobić jeszcze trochę tej wspaniałej „mieszanki”.

A propos to tak strasznie chciało jej się dziś płakać, jak stała w kuchni i zajmowała się tym przygotowaniem tej mieszanki i ponieważ ponownie został jej jeszcze ten kalafior, więc postanowiła go właśnie zużyć. I tak też zrobiła! Na obiad zjadła tylko tą zupę kapuścianą, a do jedzenia włączyła jeszcze sobie [by się „dobić”] ten film „The Mount*ain Be*tween Us” – „Pomiędzy nami góry”. Już Wam tłumaczy, dlaczego użyła tu słowa „dobić”… Dobrze wie, że on kojarzy jej się właśnie z tym Szwedem, który miał wówczas do niej przypłynąć, a ona to tak spieprzyła…

Jednak za chwilę poszła po rozum do głowy i go jednak wyłączyła! Pomyślała bowiem, że to jest przecież najgorsza rzecz, jaką może sobie teraz zrobić! Nie powinna siebie samej tak torturować!!!

Chciałaby tu coś jeszcze dodać o tym filmie, który skończyła oglądać już do śniadania! Ponownie spisywała tyle cytatów i dostrzegła nawet, iż któryś z jej wpisów nosi dokładnie taki sam tytuł:

Porozumienie dusz, bliźniacze dusze jednakowo zestrojone
Kontaktujecie się przez jej malarstwo
„Tutaj” jest tak ogromne, że każdy może mieć swój wszechświat
Miałam męża i wielką miłość, dwójkę wspaniałych dzieci = łaski, jakich trudno oczekiwać od czegoś tak przyziemnego, jak życie, a prawda jest taka, że wszystko przepadło
Dobrzy ludzie kończą w piekle, bo nie mogą wybaczyć sobie
Podróż odbywa się jak wszystko – w umyśle
Dla ludzi niemożliwe jest to czego nigdy nie widzieli
Całe życie człowieka to tylko mgnienie oka Każdy ma inne piekło… Zmarnowane życie to prawdziwe piekło
Bywa, że wygrana staje się przegraną
Bywa, że przegrana staje się wygraną
Nigdy się nie poddawaj, NIGDY

Ta podróż była dla Ciebie

Opakowanie się nie liczy, każdy jest dobry
Dobrzy ludzie kończą w piekle, bo nie mogą wybaczyć sobie
Podróż odbywa się jak wszystko – w umyśle
Dla ludzi niemożliwe jest to czego nigdy nie widzieli
Całe życie człowieka to tylko mgnienie oka

„Dla ludzi niemożliwe jest to, czego nigdy nie widzieli” – tak zatytułowała swój wpis z 1.X.19 https://wordpress.com/block-editor/post/niesklasyfikowana.com/12690

Przyznać tu jeszcze musi coś o tym filmie. Nie wie, czy ktoś z Was miał okazję już go oglądać? Ale jest ponownie taki „magiczny”, bardzo do niej to teraz pasuje, ta cała fabuła, to wszystko tam przedstawione. Choć zapewne dla większości „ludków” może wydawać się to, ten cały film jakiś taki co najmniej „kosmiczny”, czy nawet „pokręcony” = ona sama naprawdę jeszcze kiedyś [przed tym wszystkim, co wydarzyło się w jej życiu] też by tak z pewnością myślała. A na określenie tego filmu, użyłaby prawdopodobnie słowa „dziwny” 😉

Teraz jednak ma już całkiem inne zdanie o tym filmie. Poniekąd uświadomił jej ponownie kilka rzeczy, np., że:

  • ją i jej męża nie mogła łączyć tak naprawdę MIŁOŚĆ, owszem opiekował się nią później, ale zdecydowanie zrobił to nie z miłości [bo wtedy by ją przecież odczuwała], a raczej, by nie wyjść na kogoś totalnie bez serca [to wymagało od niego owszem wiele wysiłku, bo powtarzam NIECAŁE 3 MIESIĄCE PO ŚLUBIE, jego żona trafia na OIOM…, /wciąż jednak będzie twierdziła to, co usłyszała od znajomej z Kuchar – nie buddystki!, że to było także jego karmą!] Lecz doda tutaj: ONA PRZECIEŻ JEDNAK ŻYJE! I oczywiście, że każdy uważa [ona również!], że jak się kogoś naprawdę kocha, to wtedy to jest po prostu naturalne, że jest się z tą osobą do końca tego życia! I wcale nie ma tu żadnego znaczenia to, że przysięgało się to w kościele przed Bogiem! Ona już właściwie tak wcześniej sobie myślała, że najwidoczniej to małżeństwo nie było im pisane. Poza tym, moi drodzy, ona chyba NIGDY tak naprawę nie odczuwała tego, że nawiązało się między nimi „porozumienie dusz”! Zostało to już jej zresztą wcześniej potwierdzone, że „karmicznie” nie byli oni sobie pisani. Tak naprawdę ona chyba nigdy nie mogła powiedzieć, że kiedykolwiek byli „jednakowo zestrojonymi bliźniaczymi duszami”. Zatem odważy się tu przyznać, że to, co ją „spotkało”, było właśnie najlepszym, co wydarzyć się mogło!

Poniżej jeszcze wkleiła kilka cytatów, które znalazła, jak szukała znów jeszcze raz tego „potwierdzenia” tych słów o tym „powiązaniu karmicznym”, czy raczej o jego braku pomiędzy nimi właśnie.

(…) i ja jej wtedy właśnie wyznałam, że mi jest tak cholernie głupio, bo czuję się, jakbym nigdzie nie pasowała, była taka właśnie nieprzyporządkowana i NIESKLASYFIKOWANA. Ona rzekła na to, że przecież sam BUDDA też był taką osobą, która twierdziła, że nie należy w nic z góry wierzyć, tylko SAMEMU WSZYSTKO SPRAWDZAĆ I wtedy też rzekła do mnie: A CZY NAPRAWDĘ ZAWSZE MUSIMY „GDZIEŚ” NALEŻEĆ/ PASOWAĆ? (…)

To „ZAMKNIĘCIE” PRZEJAWIAŁO SIĘ ,W TWOIM PRZYPADKU AKURAT TYM WYPADKIEM, ALE GDYBY JEGO NIE BYŁO, TO BYŁYBY JAKIEŚ INNE POWAŻNE ZACHOROWANIA [tu nie mogłam wprost w to uwierzyć z jednej strony, ale z drugiej str. naprawdę bardzo w to wierzę, że nic nie wydarza się w naszym życiu przez przypadek- one nie istnieją! I to wszystko nagle zaczęło mi się łączyć jakby w jedną całość…] https://wordpress.com/block-editor/post/niesklasyfikowana.com/1140

Poważnie Małej Mi nawet przez myśl nie przeszło nigdy, że COŚ JEST NIESPRAWIEDLIWE i ona naprawdę jakoś nigdy nie zastanawiała się nad tym dłużej, co ją spotykało, czego doświadczała. Nie „rozkminiała” tego w żaden sposób, tylko raczej zawsze starała się znaleźć jakieś rozwiązanie. To niesamowite, ale dopiero teraz to widzi, że:

Jednak ona absolutnie wciąż nie zamierza się poddać! Przecież tyle „bitew” zwyciężyła! A teraz właściwie już ma poniekąd tylko z górki. Nie ma wprawdzie jeszcze przy swoim boku tego JEDYNEGO, ale najwidoczniej musi nadal na niego sobie poczekać. Tak, bo ona już właściwie dawno wie, czuje to, że on już „gdzieś tam” istnieje.

Dostała już od życia jednak „dobrze” w kość/ „po głowie”. Ale ona w końcu jest wytrwała, przecież już w Wiedniu została nazwana „typem wojownika” 😋. Teraz jednak wcale nie uważa, iż będzie musiała z kimkolwiek i o cokolwiek „walczyć”, zdecydowanie dostrzega już, że ten „etap walki” ma za sobą. Obecnie chce się skoncentrować na tym, co dobre i piękne. – O TYM NAPISZE WIĘCEJ ODNOSZĄC SIĘ DO WTORKU WŁAŚNIE!

To teraz jeszcze tak szybciutko o tym, co już się wydarzyło:

  • jest godz. 20:09, wyszedł od niej jej uczeń i muszę Wam powiedzieć, że ona już umie mu powiedzieć, że: „nasz czas dobiega końca…”. Ten wtedy spojrzał na zegarek i mówi: ojej, to tak szybko zawsze mi tu mija ten czas [zrobiło jej się bardzo miło oczywiście]. Zwłaszcza ucieszyła się, jak usłyszała od niego w przedpokoju, jak już ubierał kurtkę i buty, jak przyznał, iż” w swoim niemieckim” widzi już postęp i to wcale nie mały 😊.

Zawsze sprawia jej to taką radość, zresztą muszę Wam powiedzieć, że ona choćby dziś, wiele razy zadawała mu pytanie do właściwie dobrze zrobionego zdania, ale robiła to tylko po to, by ten pokazał jej, że dobrze to rozumie i wie, co robi. Dlatego jest z siebie teraz bardzo zadowolona, że jest właśnie taką osobą. Lecz, moi drodzy, ona przecież zawsze taka była! Odkąd pamięta przykładała się bardzo do tego, co zamierzała zrobić! Wiedziała zawsze, że wysiłek popłaca, nawet, jak czasem na rezultaty trzeba poczekać.

Przebrała się już w piżamę, rozścieliła sobie i ponownie wiecie, gdzie zasiadła 😉. Weszła jeszcze tylko w śpiwór, bo wtedy jest jej tak przyjemnie cieplutko.

Ok, to teraz przejdzie do dzisiaj, czyli WTORKU, 26.11.19, jest godz. dokładnie 15:01, o 17 ma mieć u siebie tą Angelikę, a do tego czasu powinna jeszcze coś zjeść, także wstaje już robić sobie obiadek😊 – później może podzieli się tym, cóż dziś zrobiła. Ok, jest 15:47, ona już oczywiście dawno zjadła i nawet pozmywała po sobie 😉

Nim jednak zacznie tu pisać o wtorku, musi wprost o tym donieść, że w poniedziałek zasypiała w takim cudownym nastroju, była tak spokojna i szczęśliwa, non stop dziękując WSZECHŚWIATOWI za to wszystko, co ma, za to, że ON tak bardzo jej we wszystkim pomaga. Nawet nie wyobrażacie sobie, jakie to dziewczę odczuwało szczęście! Które [i to jest chyba najważniejsze!], wcale nie zmieniło się następnego dnia, czyli dzisiaj właśnie 😊 To teraz lecimy dalej [nim jeszcze przyjedzie do niej koleżanka, ma prawie godzinę].

WTOREK, 26.11.19 przebudziła się właśnie taka szczęśliwa, o czym powyżej pisała. Ponownie leżąc jeszcze w łóżku, zaczęła dalej swoje PODZIĘKOWANIA WSZECHŚWIATOWI ZA TO, CO MA, ZA TO, ŻE ON JĄ TAK WSPANIALE PROWADZI.🧡 🌞🍀🤗.

Następnie wstała, jak codzień [!] do Yogi i tych swoich ćwiczeń. Musi Was tu przeprosić, że nie wspomina o tym codziennie, bo to stało się niemal dla niej takim MUST HAVE 😋. Jeśli coś będzie wspominała, to tylko o tym, jak zdarzy jej się taki dzień, że nie podniesie się jednak do tej swojej gimnastyki, ok? Możemy się tak umówić?

Dalej było oczywiście śniadanko, tym razem zrobiła sobie jajko na miękko. Coś jakby pamiętała 🤣, że kiedyś wyczytała chyba tu w necie, że najlepsze i zawsze wtedy wychodzi, gdy zagotuje się wodę, posoli ją i następnie dużą łyżką wsadzi to jajo do tej gotującej się wody, jednak zaraz po tym przykryje pokrywką i natychmiast wyłącza palnik.

Nim na to wpadła, że to jajko ugotuje sobie na miękko, to już ćwiczyła, jednak przerwała, wyjęła je z lodówki wstawiła pod ciepłą wodę i odłożyła. Wie bowiem, iż takiego zimnego jaja nie wolno wkładać od razu do wrzątku, bo skorupka wtedy pęknie, a ona niestety zapomniała wyjąć to jajko na noc…

Ponieważ nastawiła sobie alarm za 5 minut, zatem tak się tylko rozejrzała po kuchni, cóż mogłaby tu w tym czasie jeszcze dobrego zrobić i w tym momencie nasza bohaterka zabrała się za ścieranie tych pestek awokado [bo pamiętała, by ich nie dopuścić do takiego już stanu „stwardnienia”, by później nadawały się tylko na śmietnik 😋]. Wprawdzie budzik już zadzwonił, lecz ona postanowiła, że przecież jajku się nic nie stanie, jak pobędzie w tej wodzie dłużej, bo nie była nawet już pewna, czy dobrze zapamiętała te 5 minut…🤭

Okazało się, że dobrze pamiętała! Co więcej, nawet, jak teraz po tych dajmy na to 8 – 10 minutach je wyjęła, to już „konsystencja” jego była taka lepsza, bo ostatnio, jak robiła to samo, to żółtko było tak płynne! A i samo białko w całym jajku również nie zostało dobrze „ścięte” ….🤣 Następnie zapisała sobie na liście, co ma jeszcze zrobić [ona robi tak zawsze, by czasem czegoś nie zapomnieć :P] i jak już to załatwi, to może sobie odhaczyć jako zrobione 😊.

Pamiętała, że powinna zakupić kasze i soczewicę, no w każdym razie coś, aby miała na obiad, bo nie chce sobie w kółko gotować tego Trendy Lunch. Dobrze wiedziała, że jak zamawia przez internet, to jest zdecydowanie wszystko tańsze. Kojarzyła jeszcze, że wynajmując tą „kawalerunię” zakupy robiła m.in. tutaj: https://sklep.biobabalscy.pl/?gclid=EAIaIQobChMI0I2phceI5gIVUaqaCh2NOgvwEAAYASAAEgLYnfD_BwE

Następnie pomyślała sobie, że zrobi „spacer”😉 do Lidla, bo dostała „jakąś” informację, że tam mają być „jakieś” zniżka cen, czy jakieś promocje… No ok. już teraz nawet nie wie, gdzie by mogła to sprawdzić, więc postanowiła, że pójdzie i się po prostu „rozejrzy”, a nie ma jeszcze przecież prezentu dla swojej kochanej babci!

Zatem nim się tam udała, to przypomniało jej się jeszcze, że jedna rękawiczka zaczęła się jej już odpruwać…, więc co Mała Mi zrobiła? Oczywiście, że udała się do swojej ulubionej krawcowej i tak pomyślała sobie, że to przecież nie jest absolutnie dużo do szycia, więc liczyła na to, iż po prostu zostawi i wracając ze sklepu, zajdzie ją odebrać… Jednak miła krawcowa, przeprosił i powiedziała, że ona ma tyle pracy, że na dziś to niestety nie wchodzi w grę, bo jeszcze co chwila przychodzi tu ktoś do jakiejś przymiarki itp…., za to na jutro, jak najbardziej.

Także oddała te rękawiczki i udała się po prostu do Lidla „obczaić i oblukać „, co tam nowego. I nie uwierzycie, cóż tam zobaczyła: TAKI MEGA ZESTAW MALARSKI [ten był WIELKI, bo składał się chyba i z kredek i farb jednak cholernie drogi], tu Wam pokaże, jak on wyglądał i z czego naprawdę się składał:

Pomyślała sobie wtedy, ok, to jest najwidoczniej znak od WSZECHŚWIATA, że w końcu mam się za to zabrać, lecz ponieważ nie chciała wydawać AŻ TYLE HAJSU NA TO [w końcu ona tak naprawdę, jeszcze niczego nie próbowała malować od wypadku – czyli od 10 LAT!!!], zatem zakupiła po prostu ZESTAW FARB I PĘDZLI, które również tam znalazła. Samo to, moi drodzy, wywołało już taki piękny uśmiech na jej twarzy, lecz chyba przede wszystkim „poczuła” go w swoich oczach.🤭

Wróciła szczęśliwa do domu, gdyż pomyślała sobie, ok to mam już w sumie najważniejszą rzecz, teraz pozostaje mi tylko zaopatrzyć się w kartki [choć teraz 26.11.19, godz. 20:41, pomyślała, że może nawet jakieś ma]. Obecnie nie ma już nawet siły podnosić swojego „dupska” [tak, pisze to celowo, bo boli ją teraz żołądek…]. Jeszcze na kolację zrobiła sobie bowiem [po tym, jak poczęstowała Angelikę tym pieczonym kalafiorem]. Bardzo jej smakował i tak sobie siedziały i obydwie skubały. Jednak ponieważ zostało dużo tego „sosu” od niego, to co zrobiła „mądra” Mała Mi? undefined

Oczywiście, że nie wylała! Tylko pomyślała jeszcze, że przecież nie jest tak późna godzina, bo ok. 19, a to jest pikantno – słodkawy „sosik”, a pikantny to jej się zawsze kojarzy ze „spalaniem tłuszczu” 🤣, więc pomyślała, że przecież spokojnie może sobie go do czegoś dodać i tak patrzyła, co jeszcze tu ma, a że nie chciała jeść już nic dużego/ ciężkiego [helloł??? przecież PIKANTNY „SOSIK” – jak go nazwała ta gwiazda- sam już w sobie skądinąd taki jest!!!]

W każdym razie ona dolała sobie jeszcze go do resztki kapusty, która została jej z obiadu [dziś wypełniła m.in. nią sobie Wrapa na obiad]. A teraz już siedzi znowu na tym leżaku i cierpi cholerka… Ale tak to jest, jak się nie posiada wystarczająco „pomyślunku”! 😋Musi się tu jednak jeszcze pochwalić jedną rzeczą, iż Angelika, jak do niej przyjechała, to zapytała [auf Deutsch natürlich😉], czy ta chciałaby uczyć także niemieckiego 16-letnią córkę jej znajomej. Mała Mi ponownie się rozpromieniła i nawet bardzo tym ucieszyła! Wtedy sobie pomyślała, że spójrzcie, kto by przypuszczał, że WSZECHŚWIAT tak jej będzie sprzyjał?! 😲🍀🤗 Ona znów nie może to wprost uwierzyć, że tyle dobrego jej się teraz „przytrafia”. [nie pomyśli nawet o tym, że może już wystarczająco złego wydarzyło się w jej życiu!]

Gdyby jednak później już po wyjściu Angeliki nie wpadła na taki „genialny” pomysł z tą kolacją…., to by się kurna tak nie czuła podle / ciężko, jak obecnie. Podzieli się jednak jeszcze z Wami tylko tym, że jak ponownie opowiadała coś koleżance [po polsku już z tymi kolesiami z Tindera], raz nawet jej dała do przeczytania taką jej rozmowę z niejakim Stefanem po niemiecku, hehe, tak, bo czasem jej się nawet zdarzało [to był akurat jeszcze październik] zaczepić po prostu kogoś, bo widziała, że będzie mogła porozmawiać z nim także w tym języku 😋.

Ten chciał przejść z nią od razu na WhatsApp, bo wtedy mógłby dostać od niej więcej jej fotek. Przesłała mu je, lecz oczywiście chciała, by ten uczynił to jako pierwszy i sam przesłał jej jakieś swoje zdjęcia. Poniżej skrót najistotniejszej chyba ich rozmowy:

[29.10, 14:04] Stefan (TINDER ): Du gefällst mir einfach. Sexy Figur  Bist du Single? 
NATÜRLICH BIN ICH SINGLE!!! WAS SONST WÜRDE ICH HIER SUCHEN.… ???

Sehr schön, du gefällst mir. Würde gerne noch mehr von dir sehen. 

[Mała Mi] Entschuldigung Stefan, aber ich habe dir ein Foto von mir MEHR GESCHICKT, so ich verstehe gerade nicht, worum es dir geht..Außerdem lass mich jetzt mein Mittagessen zu essen 

29.10, 14:26] Stefan (TINDER ): Guten Appetit Würde gerne mehr von dir und deinen hübschen Körper sehen. 

[M.M.] O NEIN! Ich sehe, ich habe keine entsprechende Fotos für dich

[29.10, 14:29] Stefan (TINDER ): Schade, finde dich total hübsch.

[M.M.] Ich weiß es ganz gut , dass ich hübsch bin 

[29.10, 14:30] Stefan (TINDER ): Sehr schön, hätte Lust auf mehr von dir. 

[M.M.] Ich mag aber nicht die Männer, für denen NUR MEIN KÖRPER WICHTIG IST!!!

[29.10, 14:32] Stefan (TINDER ): Verstehe und schade mir fehlt gerade der Sex.

[M.M.] So du bist nicht Single, ja?

[29.10, 14:35] Stefan (TINDER ): Doch bin ich, deswegen fehlt mir der Sex.

[M.M.] Da du bist hier richtig… Ich suche NAIV ETWAS MEHR

[29.10, 14:39] Stefan (TINDER ): Ist doch schön, wünsche dir ganz viel Glück. Du bist richtig hübsch.

[M.M.] Ich dir auch , aber ich glaube, es wird kein Problem für dich hier eine Frau nur für den Sex zu finden 

Stefan (TINDER ): Ich nehme auch nicht jede. Du bist besonders…

[M.M.] Ich weiß es, he he 🤣

Stefan (TINDER ): Sehr schön… Ob du mir noch ein paar Bilder von dir schicken magst? 

[M.M.] Wozu sollte ich das eigentlich tun?

Stefan (TINDER ): Weil wir uns gefallen. 

[M.M.] Weil ICH DIR GEFALLE & ich brauche etwas mehr & eigentlich du hast mir schon gezeigt, dass ich es nicht machen soll. Tut mir leid, es macht mir KEIN SPAß, nur zu geben…

Stefan (TINDER ): Schade, wünsche dir alles Gute. 

[M.M.] Wie gesagt ich dir auch

Stefan (TINDER ): Hab halt trotzdem Lust auf mehr. 

No dobrze, kochani to tu powyżej wkleiła Wam po prostu ich [beznadzejną/ cholernie płytką i bezsensowną wręcz] rozmowę. Musi tu jednak przyznać, że przynajmniej powiedział to wprost, czego chce przede wszystkim, hehe🤣 , lecz oczywiście ten nie jako pierwszy i nie jako ostatni… Ona jednak jak już widzi, że tej drugiej osobie TYLKO O SEX chodzi, to raczej kończy tą jakże wyszukaną i elokwentną” rozmowę natychmiast. Oczywiście Mała Mi nie uważa tu by SEX był czymś złym! On JEST RÓWNIEŻ POTRZEBNY, sam w sobie może być źródłem wielu rozkoszy i przyjemności, no ale helloł??? Chyba NIE TYLKO SAM SEX!

Jeszcze tylko odniesie się do tych powyższych swoich słów, które zaznaczyła [i bardzo dobrze, bo inaczej, by to jej umknęło…😋]

Dostała już od życia jednak „dobrze” w kość/ „po głowie”. Ale ona w końcu jest wytrwała, przecież już w Wiedniu została nazwana „typem wojownika” 😋. Teraz jednak wcale nie uważa, iż będzie musiała z kimkolwiek i o cokolwiek „walczyć”, zdecydowanie dostrzega już, że ten „etap walki” ma za sobą. Obecnie chce się skoncentrować na tym, co dobre i piękne. – O TYM NAPISZE WIĘCEJ ODNOSZĄC SIĘ DO WTORKU WŁAŚNIE!

Więc tak, ona kocha odczuwać taki spokój właśnie. Spójrzcie tylko, Mała Mi nie zastanawiała się jakoś nigdy długo nad niczym, tylko to po prostu robiła, wymieni tu teraz tak szybciutko, nawet nie chronologicznie, [to co zauważyła z ostatnich dni]:

  • przeprowadziła wspaniale zajęcia niemieckiego z Michałem
  • zrobiła ten pyszny sos do kalafiora, mimo, że chciało jej się ryczeć w tej kuchni
  • zawekowała te słoiki
  • zakupiła sobie zestaw pędzli i farb
  • dowiedziała się, że bardzo prawdopodobne będzie miała kolejną uczennicę

To zaczęło jej się tak naprawdę przydarzać, czy może inaczej: wtedy zaczęła to dostrzegać, jak postanowiła już odpuścić to wszystko, co było złe, po prostu to zostawić. W zamian za to skupić i skoncentrować się bardziej na sobie!

Ok, to puszcza to w świat ponownie takie niedokończone [już czuje, że w jej żołądku się „trochę poluzowało”, lecz nie, nie, wcale nie była w toalecie😋]. Ach tak, jeszcze przypomniało jej się, że jak dla siebie przygotowywała tą „zaje…atrakcyjną”… kolację, to wstawiła wtedy słoiczki do zawekowania. Jeśli jeszcze znajdzie w sobie siłę dziś, to postara się to pouzupełniać. Jutro jednak ponownie czeka ją pracowity dzień, zatem chyba powinna już wziąć tabletki i kłaść się spać.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close