…więcej piękna i energii.” [Niebiańska Przepowiednia/ The Celestine Prophecy] ,reż. Armand Mastroianni
To, co zaczynamy? Nie porobiło jej się przecież żadnych zaległości, zatem lecimy:
09.12.19 PONIEDZIAŁEK
- z rańca poćwiczyła, no ok, może nie znowu z takiego samego „rańca”, bo było już chyba po godz. 9… 😉 [a robi już teraz JUŻ PO 40 POWTÓRZEŃ WSZYSTKICH swoich ćwiczeń + kończy swoje ćwiczenia dzielnie 20 przysiadami]
- do śniadania zaczęła pisać do tego Niemca [z Tindera, z którym przeszła na WhatsApp]
[9.12, 10:28] Guten Morgen … 🌞 Wie geht’s dir? In Danzig scheint jetzt gerade schöne 🌞
Sitze wieder in einer Besprechung. Momentan nur am arbeiten.
Wie hast du geschlafen?
: Danke, heute habe ich gar keine Probleme mit dem Schlafen gehabt 😊
Das freut mich 😊 Auch schon deinen Sport gemacht?
Ich esse jetzt Frühstück, dann habe ich auch was zu tun, so vielleicht später findest du Zeit, mit mir zu schreiben? Sicher, Mein Sport war auch da 🍀💪😊 Ich schaue noch den Film „Niebiańska Przepowiednia / The Celestine Prophecy” ist auch „magisch” 😉Aber gleich will ich ausgehen, so nur es ist „eine kurze Pause”
: So ist es nur eine kurze Pause *
[9.12, 15:05] Ooo maaaj, weiß du was? Ich esse gerade Mittagessen und schaue wieder den Film „The Celestine Prophecy”, ich muss sagen, dass ich habe mich in ihm verliebt 😍, ist einfach echt klasse 😊🍀🌞
[9.12, 15:13] Ich würde auch gerne mal wieder einen Film sehen. Leider momentan zeitlich nicht möglich. Ins Kino würde ich gerne wieder mal gehen.
[9.12, 15:14] Und ich würde ENDLICH etwas mehr von Dir erfahren 😊 Du kennst schon eigentlich „die Hauptgeschichte” von mir & das noch mit Bildern /Fotos unterstützt… 😉, so ich hoffe heute könntest du mir auch von deinem Leben erzählen Also, ich fühle mich jetzt müde, aber trotzdem denke ich, dass s Weltall/ s Universum begünstigt mich einfach 😊
Dokładnie tu pomyślała sobie o tym, że może to znów jej „chora głowa” zaczęła sobie za dużo wyobrażać, a ona jest już tego bardzo świadoma, że niemal zawsze, jak pojawia się w jej życiu jakiś mężczyzna, który czymś wywrze na niej wrażenie, to ona już [często chyba całkiem nieświadomie nawet] wyobraża sobie jego u swojego boku, że będą coś razem robić, gdzieś się wybiorą itp. A może przede wszystkim, że nie będzie już dłużej siedzieć tu taka samotna…
Choć musi tu przyznać, że ona już naprawdę odczuwa taki spokój i szczęście będąc tylko sama ze sobą. Doszła do wniosku, że przecież bycie SAMĄ, nie musi oznaczać tego samego, co SAMOTNĄ. Owszem doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że w obecnym społeczeństwie to raczej nie wygląda „zbyt atrakcyjnie”, bo jeśli jesteś sama, to oznaczać przecież może, że nikt z Tobą być nie chce, że jesteś osobą „trudną”, by zbudować z Tobą związek itp… Poniekąd już nawet serio to „widzi”, że … a no właśnie, tu po prostu MUSI O TYM WSPOMNIEĆ. Zastanawiacie się zapewne, dlaczego napisała mu wyżej po niemiecku, iż czuje, że WSZECHŚWIAT JEJ SPRZYJA. Już Wam donosi, jak to wyglądało:
Otóż zaraz jak zjadła śniadanie, wyszła z domu, bo znów miała „trochę” tych rzeczy do załatwienia:
- najpierw udała się do swojej spółdzielni, by zapytać się, ile w tym miesiącu ma do zapłaty za mieszkanie [wiem, brzmi, jakby co miesiąc miała inną tą stawkę..🤭, ale miła pani jej powiedziała, że odkąd spłaciła te swoje zaległości, tak teraz ta kwota jest już stała (i taka też już będzie… do kolejnej zmiany, oczywiście😋)]
- następnie pojechała ponownie na tą ulicę Norblina, bo wczoraj się okazało, że to nie było w ogóle w żadnym paczkomacie, TYLKO NA POCZCIE TAM [swoją drogą wciąż nie odkryła, DLACZEGO TAK DALEKO JEJ TĄ PACZKĘ SKIEROWANO…] i odebrała, a słuchajcie, ona w ogóle wzięła ze sobą plecak i jeszcze taką wielką siatę włożyła do środka, bo myślała, że może na raz już będzie tam więcej rzeczy do odbioru, no a przede wszystkim ten wazon, który kupiła na te swoje świąteczne gałęzie, a tam, co? a GÓWNO, buhaha, bo żadnego wazonu tam nie było, tylko balsam…
Dziś za to dostała powiadomienie na esa, że jutro ponownie musi się tam wybrać, joł joł, bo właśnie ten wazon tam przybył. Zatem może teraz już zabierze ze sobą także książkę do poczytania.
- Wracała tramwajem do domu, słuchała sobie muzyki i patrzy dzwoni do niej jakiś nieznany nr, ale w końcu i tak odebrała [będąc „na słuchawkach” w tramwaju], a to była jej mama, KTÓRA MÓWI, ŻE JEST TERAZ W SZPITALU, na szczęście szybko ją uspokoiła, bo powiedziała, że po tym badaniu kolonoskopii tak było jej słabo, że.. [tu już Mała Mi wyobrażała sobie oczywiście najgorsze scenariusze – to „trochę” po jej mamowemu, czyli „Marijowemu”😋] pewnie zemdlała w domu, buhaha- no Rejczel, a kto by jej wtedy pomógł??? skoro mieszka sama i ma nawet niesprawną komórkę??? Dowiedziała się jednak [mama tu ją bardzo uspokajała], że już jest wszystko w porządku, bo uzupełnili jej płyny kroplówką/ ami, bo (słuchajcie leży tam od piątku!). Jak później usłyszała od swojego brata, który również do niej zadzwonił, że na całe szczęście doszła tam sama, ale już podobno resztkami sił [zobaczcie, jak wspaniale Wszechświat tym kieruje, że w ogóle wysłał ją tam, by jednak poszła!]. Mała Mi tu sobie tak myślała, czyli najwidoczniej to był „jakiś znak”, że zaczęła się wtedy o swoją rodzicielkę tak martwić, a poważnie aż siebie poniekąd nie poznawała, bo to jej mama jest raczej taką „panikarą” zawsze, a nie nasza bohaterka. No, ale teraz po prostu jakby „coś” jej mówiło, by jeszcze dalej sprawdzała. Później jednak, jak już rozmawiała z Kamykiem, to ten ją tak uspokoił. [zobaczcie, dopiero później zaczęło się to jakby układać w jedną całość: mama nie mogła nawet korzystać z internetu, bo nie było jej wtedy w domu!]
- Lecz teraz napisze tu jeszcze, dlaczego napisała temu Niemcowi właśnie, że Wszechświat tak jej sprzyja… Bo wiecie, ona tak naprawdę wie, że jutro ma przylecieć tu do Gdańska ten Chris z Norwegii..., a jej się tak nie chciało nic kompletnie robić… nie miała na nic siły…Nie chciało jej się już nawet z nim spotykać, a tu proszę! Spadło to na nią, jak hm… nie będzie pisała, że „grom” [bo przecież jej mamie nic się nie stało, tylko osłabienie, które już zresztą jest pod kontrolą!], ale użyje tu chyba jednak dalej „z jasnego nieba”, bo to było takie przecież niespodziewane. Mama jej jeszcze tylko powiedziała, by absolutnie do niej nie przyjeżdżała, bo babcia ma dziś przyjść, a ona może już zresztą jutro wyjdzie. Później jeszcze zadzwonił do niej jej MŁODSZY BRAT [specjalnie to podkreśla, bo słuchajcie rozmawiał z nią, jak dorosły mężczyzna, Mała Mi aż go nie poznawała😲]. Powiedział, że teraz jest jeszcze na tym szkoleniu w Wa-wie, ale w środę będzie już w domu, więc niech się o nic nie martwi. Mówił do niej, jakby był jej starszym bratem! A naszej bohaterce zawsze przecież [odkąd pamięta] brakowało mężczyzny, takiego opiekuna [no ok., był ten „chwilowy epizod” z jej mężem]. A teraz sobie ta „gwiazda” pomyślała, kurcze, kto by pomyślał, że tak to do niej wróci, kiedyś to ona pomagała i tak opiekowała się swoim młodszym bratem, a teraz on tak ją uspokaja [a dla niej to jest najważniejsze!]
- I moi drodzy nie będzie już musiała wymyślać niczego [a ten Chris już przesłał jej nawet jakiś obrazek na WhatsAppie, buhaha], już nawet przygotowała to sobie po angielsku:
Wtrąci jeszcze tylko, że tego dnia dokładnie o 13:07 dostała powiadomienie z LI na @, że PEOPLE ARE LOOKING AT YOUR PROFILE (46 dokładnie)🤭
[9.12, 19:29] : Hi Chris, I’m so sorry I didn’t respond & I didn’t say any words…. But I had to leave Gdańsk, because my mom is unfortunately in the hospital… And she lives in another city… So I hope you you will spend nice time here in Gdańsk anyway
[9.12, 19:56] Chris (TINDER ): Oh no, Sorry to hear about your mother! Is she ok? Of course you need to go be with her!! Sending you my best wishes! And of course if you be back in Gdańsk and still want to meet, send me a texst!
No prawda, że nieźle z tego wybrnęła? Tak naprawdę to ona chyba jednak nie miała wcale ochoty na to spotkanie, po prostu, jak jej napisał, że w następnym tygodniu zamierza spędzić tu w Gdańsku cały tydzień, to pierwsze co jej przyszło na myśl, że będą mogli się przecież spotkać, na co ten oczywiście zareagował, że jasne! Chętnie!
I tak, nie ma nic przecież w tym dziwnego, bo ona gdyby przybywała do obcego dla niej miasta/ kraju, również by się cieszyła, mogąc spotkać kogoś „znajomego”, z kim już choć trochę wymieniło się wstępnie słów… Lecz tu Mała Mi już sobie ponownie pomyślała, że ten Chris [mimo, że ma tyle lat, co ten Niemiec 43!] to w ogóle nie wygląda tak męsko…
Słuchajcie, ooo i chyba on jest dobrym na to przykładem, że można mieć ciemne włosy i oczy również, to jednak jakoś nasza bohaterka w ogóle nie czuje z nim takiej „bliskości dusz” jak z tym Niemcem właśnie… Boooszeee, ona znów się boi, że może ta jej „chora głowa” ma jakieś wyobrażenia nieprawdziwe i kompletnie nieracjonalne…
Dlatego właśnie, m.in. postanowiła się czegoś więcej o nim [o tym Niemcu] dowiedzieć, bo nie ukrywa, że już ją nawet zastanawiało, że to chyba „trochę” dziwne, że 43- letni mężczyzna nie miał żony, ani nie ma żadnego dziecka, hehe [co generalnie, byłoby dla niej przecież „jak znalazł”] Później już jednak sobie pomyślała, że przecież „mieć żonę”, to nie to samo, co „być w jakimś związku” i „mieć partnerkę”, nieprawdaż? No ale poczeka aż się w ogóle odezwie, bo bardzo liczy na to, że to zrobi.
I tak też mu napisała, że nim opowie mu tą historię z tym Chrisem, to chciałaby o nim coś więcej najpierw usłyszeć. W ogóle tu znów sobie myśli, czy miałaby mu o tym Chrisie w ogóle wspominać? Ale dlaczego niby nie? To on sam [ten Chris] powiedział przecież, że do Gdańska po prostu przylatuje = NIE DO NIEJ! Tylko w ogóle tutaj. Więc ona tak sobie pomyślała, że to przecież będzie miło z jej strony, jak chciałałaby się z nim przy okazji gdzieś tam spotkać. Ot co! I nie zamierza wcale tego ukrywać! Bo co niby by miała? Przecież ona nie ma nic do ukrycia, chce grać w otwarte karty, bo przecież kompletnie nie robi nic złego i niestosownego!
[9.12, 15:22]: Bevor ich aber dir es erkläre, möchte ich zuerst etwas mehr von dir wissen Machen wir so? Bitte, wenn du nur Zeit dafür findest, dann berichte mir etwas mehr von dir 😉
Sobald ich Zeit habe, werde ich dir was über mich schreiben. 😊 Ich hoffe heute Abend komme ich dazu.
: Versprochen?
10.12.19 WTOREK
- jakoś wyjątkowo długo spała [tzn. słyszała budzik, lecz go wyłączyła]. Tak naprawdę to jej się ponownie wydawało, że nie jest znowu aż tak późno, spojrzała jednak na swoją komórkę a tam była już godzina 9
- włączyła jeszcze sobie WiFi i patrzy dostała wiadomość od tego Niemca [nazwijmy go tu Martinem 😉]
Guten morgen M….. .Momentan schaffe ich es einfach nicht. Mein Leben ist so voll mit Arbeit, dass ich dir nicht die Aufmerksamkeit schenken kann die du Verdienst. Du bist ein so toller Mensch, du hast die volle Aufmerksamkeit verdient. Ich bin jetzt schon in Warschau um weiter Probleme meines Arbeitgebers zu lösen.Wenn ich aber mal wieder in Danzig bin, würde ich gerne ein Kaffee mit dir trinken, bis dahin kann es aber noch ein wenig dauern. Verzeihe mir, M.
Moi drodzy, pierwsze co… to naszej bohaterce zrobiło się przykro. I znów była taka zła na siebie, że… No bo chyba nie dlatego, że chciała się o nim czegoś więcej dowiedzieć? Oczywiście, że nie! Nadal uważa, że to jest przecież konieczne! Tylko, że ona chyba tak naprawdę czuła już jakąś niewidzialną „nic porozumienia” między nimi. Przecież NIKOMU JESZCZE DOTĄD TAK WIELE O SOBIE NIE POWIEDZIAŁA + jeszcze poparła to fotkami. NIKT TEŻ NIE MÓWIŁ DO NIEJ W TAKI SPOSÓB, jak on właśnie. Wcześniej chyba trochę tych jego zdań nawet tu popodkreślała.
Dokładnie o godz. 11:52 napisała do niego:
Guten Morgen M. Ich kann nicht sagen, dass es mir nicht leid tut, denn das wäre eine Lüge… Ich habe nämlich NOCH KEINEM MANN sooo viel von mir selbst erzählt, wie dir. Obwohl wir uns noch nicht kennen & ich kann es mir auch nicht einmal erklären…, aber du bist mir irgendwie nahe gekommen… Noch niemand hat jemals so mit mir gesprochen, wie du es vorher getan hast. Ich muss dir das jetzt sagen… Du wirst ganz sicher lachen, aber ich habe dich angesprochen, obwohl du mir auch „nicht ganz wie MEIN TYP” ausgesehen hast 😉 Ich habe mir gedacht, ok M…., erst prob’s dann lob`s! Ich bin in der Tat ein mutiger Mensch, wenn auch in gewisser Weise auch schüchtern. Ich denke aber, dass man das Leben „überprüfen” soll. Ich habe es letztendlich wieder bekommen (zum zweiten Mal erhalten). So jetzt ist es mir lieber etwas bereuen, was man wirklich getan hat, als ganz umgekehrt… Ich denke immer noch, dass das Universum/Weltall mich irgendwie immer sehr gut geleitet und unterstützt hat😊 Und ich bin wirklich für alles dankbar, was ich habe 🧡 Da ich es schon ganz gut weiß, dass manchmal, es ein wunderbares Glück ist, GERADE DAS NICHT ZU BEKOMMEN, WAS MAN SO WILL/ WÜNSCHT 😊 Das habe ich endlich gelernt. Außerdem ich könnte doch noch nicht sagen, dass ich dich überhaupt in meinem Leben möchte.😉 Ich weiß doch soooo wenig von dir. Es ist mir aber auch ganz klar, dass so reagiert „mein kranker Kopf” 😋
Następnie pomyślała, czym jeszcze powinna się zająć, a OPŁACIŁA JUŻ DZIŚ MIESZKANIE, wprawdzie na jej liście stoi kilka rzeczy:
- obliczyć FV
- Avocadosamen [czyli, by zetrzeć te pestki]
- przygotować na korki
- Norblina [tak właśnie! Teraz już dostała wiadomość, że z kolei ten jej wazon już także tam dostarczono, tylko cholera, nie rozkminiła wciąż DLACZEGO AKURAT TAM?]
- BÜGELN
- wpis o Kamyczku
- smsy – lauter
- BlaBlaCar [bo chciała sobie właśnie zamówić jakiś dojazd na święta do rodziny, a kiedyś już nim jechała i była bardzo zadowolona😊]
- piekarnik umyć [to tak naprawdę przekłada co rusz, hehe]
I tak póki co zabrała się choć za prasowanie. Musi tu jednak przyznać, że ona jest cholernie wdzięczna, że jej życie w końcu tak się układa. Jak? Tak pozytywnie i szczerze mówiąc, o tym pisała już także do tego Niemca, że ona naprawdę jest wdzięczna za wszystko, co ma. Tak się cieszy, że teraz stała się już taką mądrą osobą, która już doskonale to widzi i rozumie słowa Dalajlamy:
“Pamiętaj, że nie otrzymać tego, czego się chce, to czasem wspaniały łut szczęścia.”
W dodatku pomyślała sobie, że cholerka, zrezygnowała z tego spotkania z tym Chrisem [zaraz jednak sobie pomyślała, że najwidoczniej TAK MIAŁO BYĆ]. A przecież ten chłopak z Norwegii [Norweg się mówi, prawda?😉] nie miał przylecieć tu specjalnie dla niej! Poza tym nie wie nawet, czy on już tu jest i do kiedy w ogóle… Ale właśnie pomyślała, że dziewczyno, to przecież możesz zapytać! I tak też uczyniła:
10.12, 13:35 Hi buddy 🙂 Are you in Gdańsk already? And how long are you going to be here? Because maybe I could still get back to that time & then we could meet?
[10.12, 13:51] Chris (TINDER ): Hi buddy:)) nooo today I lost my flight because of really bad weather! A big storm come to Norway:(( I had to change flight same time tomorrow!! I will stay For 1 week dear, so if you will be back I and want to meet, please let me know:) how is your mother health? Getting better I hope?
Ohhh, I’m sorry about your departure… As U see, some things can’t be predicted in our lives 😋 And thx, that U asked about my mom
[10.12, 14:03] Chris (TINDER ): Hehe that’s right for sure, but I will get new ticket tomorrow for no extra pay!! Hope to see you during my week in Gdańsk 🙂
Luckily, her condition isn’t so bad
Chris : Glad to hear that!! Best wishes to you and your mom!! Kiss
She just had a serious examination, after which she RETURNED HOME, but already in the evening she felt terribly weak, so she went to the hospital & it turns out she needs to stay there Thx
But it turns out she will be all ok again soon?
Ok, jest już 15:14 i właśnie odgrzewa już sobie obiadek, więc puści to w świat, takie niedokończone, ale pamiętajcie tylko proszę, by jeszcze tu zaglądać, bo z pewnością będzie go dokańczać.

Dalsza część, moi drodzy, jej korespondencji z tym „Martinem”, wysłała mu to o 19:22:
WE CAN’T KNOW HOW STRONG WE ARE, UNTIL BEING STRONG IS OUR NECESSITY 😊
I dostała taką odpowiedź na to:
[10.12, 19:47]: Du bist eine starke Frau. Ich habe einen wahnsinnigen Respekt vor dir und den weg den du gegangen bist. Ich habe auch noch mit keiner Frau so schnell über so intensive Themen geredet.
No sami powiedzcie, czy to dziewczę nie może już się czuć takie „wyróżnione” i jakby „zaopiekowane”? Przecież nikt jej jeszcze nie mówił, że ma do niej szacunek/ respekt i to nie „jakiś tam”, tylko wahnsinnig [czyli „szalony” hehe🤭] ona rozumie to jako „szalenie wielki” i przed tą „drogą, którą już musiała przejść”. Booooszeeee, czyż to nie cudowne, że ktoś tam to już dostrzega?
Napisała jeszcze do niego o 21:14 jeszcze:
Du hast keine Ahnung, wie es für mich nett ist, dass mich jemand schon so gut versteht, obwohl wir uns noch nie getroffen haben! 😊
A dalej pomyślała sobie, że prześle mu to, co wcześniej już specjalnie sobie tłumaczyła na angielski i wysłała do tego „beznadziejnego” Nicka, który mimo, że tak bardzo wtedy jej się „podobał” i nawet nie tylko fizycznie, bo przecież, jak donosiła już o tym wcześniej, także on ją „jakoś przyciągał”, czego ona nie potrafiła sobie kompletnie wtedy wytłumaczyć. Teraz jednak już nie macie nawet pojęcia, jaka ona jest wdzięczna, że w końcu się od niej odczepił! Dlatego Mała Mi postanowiła, że teraz zdecydowanie woli przesłać to samo temu Martinowi:
Weiter schreibe ich auf Englisch, ok?
I’m really wise person, U know? But I have only some problems to find appropriately words… Now in English (sometimes German…), but after this sheet accident I couldn’t speak EVEN POLISH… So I think I am really a champion I never regretted myself and instead I try to find solutions to make my life better 🍀 And I live in Gdańsk ALLONE, because my family lives in other city. In Tinder I am to find [apart the fact „the love” in which I still believe very much] just people here, with whom I could go out, to the cinema etc. I am sure I’ll make u laughing now but: I reaped to myself & to universe, that I am sure, somewhere there exist already someone who is destined for me, with whom I’m going to create a wonderful couple / duet U can call me naive, but it doesn’t matter to me It costs me enough long time to believe it 🍀💓😊
To jeszcze tylko tu napisze, że dzisiaj [10.12.19, WTOREK] zrobiła również dużo rzeczy, mimo iż z domu w ogóle nie wychodziła. Ale ona naprawdę już to dostrzega, jaką stała się cudownie mądrą i przede wszystkim spokojną osobą. Żałujcie tylko, że nie jest Wam tu dane, choćby usłyszeć jej „dialogów”. Ale postara się to choć trochę zobrazować.
Nim przejdzie oczywiście do opisania tych czynności, które dziś jednak wykonała, opowie o tym, jak czasem jakaś myśl jej przebrzmiewa, że powinna coś zrobić inaczej, to ona na spokojnie się pyta siebie, czy rzeczywiście? I dlaczego niby tak miałoby być „lepiej”? Teraz tak na szybko jej przychodzi na myśl choćby ta sytuacja, z tymi jej „przesyłkami”. Bo moi drodzy Mała Mi wciąż nie ma jeszcze wszystkiego, co zamawiała, ale potrafi sobie powiedzieć, spokojnie zaczekaj cierpliwie, to też się rozwiąże.
I musi tu po prostu to przyznać, że tak się dzieje! Dziś już dostała także kolejne powiadomienie, iż teraz na poczcie koło niej czeka KREM DO RĄK do odbioru! Ach tak, nie pochwaliła się jeszcze tym, że jej uczeń zapowiedział jej, iż w tym tygodniu w ogóle go nie będzie u niej, bo przez cały tydzień muszą się zajmować w szkole jakimś referatem. Angelika, która miała być dzisiaj, również jej powiedziała, że także chciałaby przełożyć te zajęcia na czwartek.
Wcześniej się jakoś aż tak nad tym nawet nie zastanawiała, ale ponownie to bardzo odczuwała, że potrzebowała takiego właśnie spokoju, czyli braku tych korepetycji i nawet niezmiernie się ucieszyła z tego, że jednak „odwołała” to spotkanie z tym Norwegiem. Miała po prostu taki czas dla siebie, który także bardzo dobrze wykorzystała, a mianowicie dziś zrobiła następujące rzeczy [po tym prasowaniu, oczywiście]:
- zadzwoniła do swojej mamy na ten nr, z którego ta do niej wczoraj dzwoniła i dowiedziała się właśnie, że był u niej dziś lekarz i jak się pytała, czy będzie mogła już jutro wyjść, ten odpowiedział, że jutro to jeszcze nie, ale w czwartek już ją wypuszczą. Poza tym Małą Mi to bardzo interesowało, jak to było, że jej mama od razu po przyjściu w tym szpitalu została, czy to znaczy, że wzięła od razu ze sobą rzeczy tam? Mama jej powiedziała, że to też jest dłuuuga historia, bo on NICZEGO ze sobą nie zabrała i dopiero wczoraj przywiozła jej babcia piżamę i kapcie [ale powiedziała, że więcej opowie, jak się spotkają – bo jest naprawdę o czym! , a przecież do Świąt już blisko]. 😉
CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA, CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA
- obejrzała wreszcie już do końca film „Into the wild”/ polskie tłumaczenie „Wszystko za życie” 😛 I musi Wam powiedzieć, że bardzo ten film ją poruszył, był taki bardzo znowu „niekonwencjonalny”/ „inny” i ponownie jest pewna, że większość współczesnych ludzi uznałaby go za co najmniej „dziwny”. Ale mimo, że zakończył się smutno, bo śmiercią głównego bohatera. To uważa, że bardzo wiele mądrych i cennych informacji przekazał. Zwłaszcza ujął ją moment, w którym sam aktor grający Christopher
a McCandless
a rzekł, że W ŻYCIU NAJWAŻNIEJSZA JEST MIŁOŚĆ 💓🍀🧡
- częściowo dokańczała obiad w trakcie którego oczywiście oglądała ten film, o którym wspomniała powyżej i tak patrzyła sobie na tego mężczyznę, który z własnego wyboru [taką przecież podjął decyzję] wszystko sprzedał, bo stwierdził, że chce żyć inaczej niż współcześni ludzie, taki jego rodzaj „buntu”. I tu nasza bohaterka tak sobie myślała, że no bardzo podziwia tego człowieka, jego otwartość na wszelkie wyzwania życia i siłę woli. Z drugiej strony sobie jednak pomyślała, że przecież ona już także dostała nieźle od tego życia „po głowie”. I dlatego nie będzie tu się porównywać, bo każdy ma własne życie i własne „zmagania”. Dlatego ona [uwierzcie mi, miała tak cholerne wyrzuty sumienia patrząc na tego wychudzonego chłopaka] postanowiła, że kurna mimo wszystko zrobi sobie tą kawę, a został jej jeszcze ten lód MAGNUM, na którego sobie mimo wszystko pozwoliła!
- pamiętacie tą jej zapiskę na liście AVOCADOSAMEN? Poszła do kuchni i zaczęła je ścierać, pomyślała, że nie ma co zwlekać, bo później już będą takie twarde, że tylko do wyrzucenia! A tak jutro będzie mogła zająć się już tylko odkurzaniem, po tym oczywiście, jak odbierze te swoje przesyłki [najbardziej już cieszy się z tego wazonu!!!] Wie, iż wtedy zetrze sobie także ładnie kurz z tych pięknych regałów stojących tu u niej w pokoju. I będzie tak już świątecznie, przytulnie. A przed chwilką jeszcze pisała do niej na WhatsAppie jej „przyjaciółka”, która chciałby się z nią jeszcze przed świętami zobaczyć i umówiły się na poniedziałek 16.12.19 przyjedzie do niej ze swoim synkiem, jeszcze przed korepetycjami z tym Michałem właśnie.
Moi drodzy, Mała Mi naprawdę uważa, że jest teraz szczęściarą, najbardziej jednak chyba dlatego, że odczuwa taki spokój i niczym się nie przejmuje. Potrafi już zawierzyć chyba nawet coraz bardziej sobie…, no w każdym razie dostrzega już, że tak wiele ją te wszystkie wydarzenia z jej życia nauczyły i teraz to wie, że WSZYSTKO BYŁO POTRZEBNE. I ona jest tak naprawdę już tylko wdzięczna, że to wszystko było jej dane przeżyć i tylu rzeczy doświadczyć na własnej skórze. Dzięki tym wszystkim doświadczeniom jest przecież zdecydowanie mądrzejszą osobą!