„Być może urodziłaś się bez skrzydeł, ale najważniejsze, żebyś nie przeszkadzała im wyrosnąć”

– Coco Chanel –

składanka

Tu od razu nasuwa się Małej Mi na myśl ten oto cytat:

Są rzeczy, które trzeba zrobić, i robi się je, ale nigdy o nich nie mówi. Nie próbuje się ich usprawiedliwiać. Są nie do usprawiedliwienia. Po prostu się je robi. A potem o nich zapomina. Mario Puzo – Ojciec Chrzestny

Ona przecież tak bardzo często po prostu coś wykonuje, czymś się zajmuje i nawet o tym nie mówi, nie wspomina za bardzo, bo po prostu, to dziewczę, nie odczuwa takiej potrzeby. I musi tu przyznać, że teraz [12.12.19] jest jej z tym bardzo dobrze. Odczuwa bowiem już taki spokój, z którym naprawdę się dobrze czuje. Nie będzie nawet powtarzała tu tego ostatniego zdania, bo przecież u niej to raczej norma 😛 i absolutnie żaden wyjątek, że właśnie zapomina, hehe 😋

Choć, moi drodzy, ona tak naprawdę już bardzo dawno to odczuwa, że takie rzeczy, jakie w jej życiu ją spotykają, to serio, nie przydarzają się każdemu! A gdyby nawet znalazłoby się trochę osób „z podobną historią”, to jest poniekąd pewna, że nie każdy potrafiłby znieść to tak dzielnie, jak ona! Poza tym ona doskonale o tym wie, jakie to jest trudne, móc „utrzymywać się na powierzchni”. A Mała Mi przecież nieustannie próbuje nie dać się żadnej kolejnej „fali” i wciąż nabiera szybko powietrze w usta, by nie utonąć.

Oczywiście, że zwłaszcza w te zimowe miesiące odczuwa brak ciepła „drugiej osoby”/ mężczyzny/ przyjaciela. Ale ona i tak będzie twierdzić, że ON NA PEWNO JUŻ GDZIEŚ TAM ISTNIEJE, nie mieli się tylko z całą pewnością jeszcze okazji spotkać.

To teraz będzie ta jej retrospekcja:

Dziś jest ŚRODA, 11.12.19 przebudziła się o 5:30, jednak nie mogła już raczej zasnąć, a może tak jej się tylko wydawało, już cholerka sama nawet tego nie wie… [ps. fajnie, co?😋]. W każdym razie, jak zaczął dzwonić budzik to ona tylko spojrzała na swoją komórkę. Następnie wstała, poprawiła ładnie pościel, przykryła ją kocem i siadła sobie na swoją poduszkę do medytacji i przez 10 minut dziękowała WSZECHŚWIATOWI! Tak po prostu za wszystko, co ma, czego nie ma, za to, co w jej życiu się wydarzyło, również za to, co ją uniknęło, czego nie doświadczyła i czego być może nigdy nie doświadczy. Siedziała tam i tak patrzyła w okno takim spokojnym wzrokiem, chyba nawet poniekąd czuła już, że w końcu się ze wszystkim pogodziła.

Była taka spokojna i odczuwała wtedy takie niepojęte szczęście. Zapewne, gdyby ktoś ze współcześnie żyjących ludzi [zauważcie, jak ona to wyraża, jakby ona nie należała do „współczesności”, jakby była kimś „innym”]. Boooszeee, nasza bohaterka bardzo często się tak właśnie trochę czuje, jakby kompletnie nie pasowała do tych czasów… Szczerze Wam tu musi powiedzieć, że ona już się chyba nawet poniekąd trochę boi momentu, kiedy przyjedzie do niej ta „przyjaciółka” ze swoim synkiem. A ma być u niej w ten poniedziałek, tj.16.12.19. Nie, wcale się tego teraz [15.12.19] nie obawia! Raczej się cieszy, że będzie mogła ich przywitać w swoich „skromnych” progach, przecież do diaska, ale chyba ważniejszym od tego, co człowiek posiada, jest to JA-/KIM ON W OGÓLE JEST! A nasza bohaterka czuje się ze sobą świetnie, no a przynajmniej na ten moment 😋

Mała Mi tak bardzo teraz odczuwa to, że ona chyba już nie pasuje do tego „świata”, do swoich rówieśników… Bo ona jest naprawdę jakaś „inna”, nie posiada tego wszystkiego, co większość, ale jakoś się wcale źle z tym nie czuje. Już w sumie „oczami wyobraźni” widzi jak wchodzi tu ta jej „przyjaciółka” i spogląda, że ona nadal nie ma tu żadnych żyrandoli, a w łazience wciąż brakuje jakichś mebli i lustra… Lecz jej to kompletnie nie przeszkadza… Oczywiście, że byłoby jej o wiele bardziej komfortowo i wygodnie, gdyby już w końcu to miała, ale ponieważ nadal nikt jej w tym nie pomógł… w dodatku, to naprawdę NIE JEST DLA NIEJ TERAZ PROBLEMEM!

Ostatnio kiedyś nawet opowiadała tej Angelice o tym, że ma dach nad głową, teraz ma już nawet na czym spać [bo na samym początku spała przecież na podłodze, na karimacie…, co wtedy też jej AŻ TAK NIE PRZESZKADZAŁO, raczej motywowało do poszukiwania kolejnych rzeczy do tego swojego M4 😊]. A to już czyni ją szczęśliwą = przecież posiadanie mieszkania, jest ZASPOKOJENIEM jednej z podstawowych potrzeb człowieka.

No dobrze, ale koniec stricte o sobie, przechodzimy raczej do tej retrospekcji dalej. A nie dokończyliśmy tu jeszcze przecież tej środy, hm… „nie dokończyliśmy”, to raczej mało powiedziane …, hehe 🤣, bo zostało to zakończone na jej „medytacji”. Więc lecimy dalej:

Dzisiaj ze swoją poranną gimnastyką była już GOTOWA O GODZ. 9:00. Tak właśnie, moi drodzy, spojrzała na zegarek i pomyślała sobie, że ma dobry ten czas jednak. Tak bardzo z siebie zadowolona zrobiła swoje müsli i ponownie włączyła sobie Dziennik Bridget Jones, jednak zaraz po zjedzeniu, wyłączyła i tak myślała, co powinna teraz zrobić… Ponieważ wiedziała, że dziś pojedzie odebrać TEN wazon, to chciała już sobie choć odkurzyć. I zabrała się za to! W międzyczasie w kuchni odkryła jeszcze jedną pestkę awokado, obrała ją już i przekroiła na pół. Teraz jest godz. 17:11 ma ją również także potartą.

Myślała jak najlepiej to rozegrać, by „taktycznie” było jej najwygodniej i mogła jak najwięcej rzeczy pozałatwiać. A w międzyczasie jeszcze zaczęła przeglądać te swoje faktury [stwierdziła, że musi je najpierw przecież skopiować – bo oryginały zawsze sobie zostawia]. I tak w tym momencie przypomniało jej się, że te wydatki mają być podliczone na takim piśmie od tej fundacji zatytułowane po prostu „ZESTAWIENIE KOSZTÓW” [który zresztą dostała wraz z tym @ o stanie swojego konta].

Wtedy też tak myślała, czy może teraz się udać do tego papierniczego pokserować te fv i wydrukować jednocześnie to pismo. Lecz koniec końców pomyślała, że przecież Angelika zapowiadała wstępnie, że przyjdzie do niej w czwartek [czyli jutro 12.12.19] właśnie, zatem Mała Mi szybciutko jej wysłała @ [auf Deutsch natürlich 😉] z prośbą wydrukowania tego dla niej.

Zadowolona z siebie wyruszyła zatem w drogę, ubrała się i jeszcze tak szybciutko sprawdziła, o której godzinie ma jechać ten tramwaj na Strzyża PKM, bo na tym przystanku właśnie wysiadała, jak jeszcze wynajmowała tą swoją „kawalerunię”, a teraz przecież po raz kolejny miała dotrzeć na tą pocztę tam…. po odbiór tego swojego ukochanego wazonu.

Nie macie pojęcia, jak Mała Mi była zadowolona i szczęśliwa. Nawet ucieszyła się, jak pominęła jeden przystanek tramwajowy, bo stwierdziła, że spokojnie zdąży dojść do tego drugiego i jakież było jej zdziwienie, jak ujrzała nadjeżdżającą 11 właśnie z napisem STRZYŻA PKM! [a nasza „gwiazda” sprawdziła tylko nr 6].

I taka szczęśliwa pojechała sobie nim na tą pocztę. Moi drodzy, musielibyście ją zobaczyć, ona mimo, że jest już raczej zimno, bo minusowe temperatury… Ta, idzie i się uśmiecha i mówi sobie ok. przecież chciałaś trenować chodzenie, nieprawdaż? To masz, jak znalazł! 😉 Szła oczywiście ze swoim plecakiem, do środka którego wsadziła sobie nawet taką większą torbę/ siatkę, bo już przecież miała z poczty odebrać duży wazon, no nie? 🤣

Tzn. ona tak sobie nawet pomyślała, że dokładnych rozmiarów tego wazonu przecież nie zna, gdyż nic takiego nie było tam napisane. Ale ona wolała być przygotowana „na zapas” i „na wszelki wielki” taaa, tu zwłaszcza to drugie słówko jest najlepsze 🤣Dotarła jednak na tą pocztę i myśli sobie, cholera nie będę niczego zakładać, jednak już jak zobaczyła ten pakunek to „troszkę” się zdziwiła, że to wcale chyba nie jest takie znowu duże, bo zmieściła nawet do plecaka… Ale ok, pomyślała: „zobaczę w domu” i zabrała ten zapakowany karton wcale do niego wcześniej nie zaglądając.

W sumie to chyba nawet dobrze, że tego jeszcze tam nie zrobiła… bo wracałaby przecież taka wkur…czona i czułaby się tak cholernie oszukana już wtedy, że zapłaciła za takie badziewie 40 ZETA! A ten „wazon” to nie jest nawet wielkości szklanki, zresztą sami zobaczcie:

To ten pośrodku, moi drodzy, zdjęcie na tym ALLEGRO celowo przedstawiało go tak z bliska, że wyglądał, jakby był naprawdę duży. Zresztą nikt tam absolutnie nie pokusił się o postawienie obok niego jakichś innych rzeczy… No chyba zrozumiałe, że jakby to widziała, że to jest takie maleństwo, to ona by w życiu tego nie kupiła, a już z całą pewnością nie za taki hajs! W dodatku, żeby było „zabawniej” to opakowany został ten „wazoniczek” w karton takiej wielkości [jak powyżej na zdjęciu…], że ledwo zapięła sobie plecak…

No wkurw ją taki niesamowicie wielki ogarnął, że po zjedzeniu obiadu, postanowiła chwilę odpocząć [wtedy właśnie pozmywała po sobie i starła tą pestkę awokado], a następnie zrobić sobie kawę do jakiejś komedii. Czuła się bowiem tak potwornie oszukana, w dodatku ona nie wie, co mogłaby z tym dalej zrobić i czy coś w ogóle? Bo tu już widzi, że przecież raczej nie miałaby żadnych podstaw, by kogoś oskarżać… No a chwileczkę, czy choćby to, że NA TYCH ZDJĘCIACH BYŁ TYLKO SAM TEN WAZON??? A później jeszcze zapakowany w TAKIEJ WIELKOŚCI KARTON… = to chyba już jest jakaś podstawa, że to był jednak „przekręt”??? Teraz nawet żałuje, że nie porobiła jemu pierwotnie zdjęć na tym allegro, byście mogli zobaczyć na własne oczy, jak to wyglądało…

  • nie może oglądać Bridget Jones 3, bo nagle nie wiedzieć, why, brak głosu, ale nur gott sei dank na tym movie, bo „Siła Spokoju” już normal
  • wrote do niej ten Martin ganz kurz odp. na jej ask, czy jego koncern ma auch siedzibę w Gdańsku? i się na niego też wkurzyła…
  • Oma erst called her jak war w P&P [jogurty, paprykę, śliwki, kurna z pestkami…]
  • najbardziej się wkurzyła na ten ku… wazon, a raczej wazonik… no comments…za 40 ZETA! jest tak wściekła i nawet nie wie, co mogłaby now dalej z tym tun?

To powyżej to takie po prostu szybkie wypunktowanie jeszcze pozostałych faktów i zdarzeń + oczywiście to, jak ona się wtedy czuła…

12.12.19, CZWARTEK Moi drodzy, Mała Mi dochodzi do wniosku, że jeśli za coś można by było przyznać jej złoty medal, to za nieustanną krytykę siebie… Tak cholernie trudno jej dostrzec, że przecież, do jasnej cholery, wykonuje pozytywne i dobre rzeczy…, ale tak szybciutko, by nie zapomniała:

  • wracała ze sklepu, w połowie drogi zaczęła się zastanawiać, czy czasem nie zawrócić i nie zamienić tych świeczek/ podgrzewaczy, które zakupiła, na czerwone [bardziej świąteczne, przecież] i tak się w drodze zastanawiała, czy ma to zrobić… A paragon przecież wyrzuciła już w tym sklepie [przy kasie samoobsługowej], stanęła tak w połowie drogi i myśli sobie tak: Przecież, jak nie spróbuję, to nie będę wiedziała, zatem ostatecznie zawróciła. Jednak idąc do tego „kerfa”, pomyślała, że zajrzy jeszcze do tego śmietniczka przy tej kasie samoobsługowej [bo przecież wiele osób nie płaci kartą]. I słuchajcie jej rachunek był prawie na samym wierzchu! Ledwo tam zajrzała i już go zobaczyła! Juuupii – sobie pomyślała zadowolona😉🍀👍Zatem wyjęła jeszcze te świeczki ze swego plecaka i je wymieniła pokazując ten paragon. A miała w sumie znów „trochę” tych rzeczy [m.in. 2x kefir/wykałaczki i…], nie uwierzycie, ale dostała W KOŃCU TAKIE CIEPŁE WKŁADANE KAPIE, jakie bardzo chciała mieć I TE TYLKO ZA 16 ZETA!!! a nie za 60!!! jak te w CH FORUM…

Wcześniej była na poczcie koło siebie odebrać ten krem:

Generalnie, moi drodzy, wkurzyła się na siebie bardzo, bo myśli sobie, czy taki „kremik” 75ml za w sumie 18.48 [z dostawą], to czy to było takie opłacalne posunięcie? W ogóle, co za sierotka z tej naszej dziewczyny, ale chyba nie zdawała sobie nawet dobrze sprawy z wielkości tej tubki … + helloł, ale 13,49 PLN to chyba nie jest aż takie znowu opłacalne…

W każdym razie obudziła się wciąż z tą myślą, że dała się tak oszukać, tym wczorajszym odebranym zakupem [zaje…kur…uroczy wazon], na który ona tak czekała i na który już tak bardzo się cieszyła, a okazało się, że to jest jakieś kompletne badziewie, jak widać na zdjęciach powyżej niewiele wyższe od tej tubki kremu 75 ml 😋, a przysłane było jeszcze w tym właśnie kartonie, rozumiecie? Przecież to ewidentne oszustwo!!! 😡😭😲

A ona nawet już nie wie, jak mogłaby teraz kogokolwiek przed takimi oszustami ostrzec… Od godz. 17:15 była u niej Angelika, która siedziała prawie tak do 19:30, w międzyczasie zadzwoniła do niej jeszcze jej mama, ta jednak ją przeprosiła, że oddzwoni do niej później, bo teraz udziela jeszcze korepetycji.

Zrobiła, tak jak mówiła i dowiedziała się, że jej mama zostaje jednak u jej brata Marcina na noc, tak, jak ten zapowiadał. Jest u niego również Kacpuś, bo podobno stłukł sobie kolano i pielęgniarka mu je zabandażowała, a że jutro ma tylko 2 lekcje, więc wcale nie będzie szedł do szkoły. I już od dziś [CZWARTEK, 12.12.19] jest u swojego taty.

Mama zaczęła jej wszystko dokładnie opowiadać, jak to było. I musi tu przyznać, że jak tego słuchała, to dopiero uświadomiła sobie, jak bardzo z jej rodzicielką było źle. Już Wam donosi dokładnie, jak to wyglądało [wiedziała, że jej mama nie powiedziała jej wszystkiego wcześniej, by jej nie martwić]:

  • otóż jej mama, jak już zaczęła czuć się tak słabo, to pomyślała, „byleby tylko dotrzeć do tego szpitala, tam już się przecież mną zajmą”. A powiedziała jeszcze, że jak wsiadła w autobus, którym podjechała 1 przystanek, to nagle zachciało jej się tak wymiotować i myślała sobie, by tylko nie w autobusie! Udało jej się na całe szczęście! Jednak jak już wysiadła to nagle to przeszło, wtedy zaś zaczęła już czuć się naprawdę słabo. Zatem ponownie myślała, byle tylko dojść. Okazało się, że nawet zdążyła się zarejestrować, a tam UWAGA! CZEKAŁA JESZCZE DWIE GODZINY NA KORYTARZU! Jednak jak już była jej kolej, by wstać do lekarza, to nie miała już nawet siły, by to zrobić, nogi odmawiały jej posłuszeństwa…, dlatego poprosiła jeszcze takiego chłopaka siedzącego tam z dziewczyną, by jej pomógł. Ten podprowadził ją do gabinetu i lekarz, jak ją ujrzał, to już od razu przewieźli ją na SOR wózkiem inwalidzkim.
  • jej mama nie miała oczywiście NIC ZE SOBĄ! Żadnych przede wszystkim ręczników, kosmetyków i klapek, nie miała także piżamy, no ale okazało się, że z nią to był akurat najmniejszy problem, bo piżamy w szpitalu to jeszcze jakieś mieli… [oczywiście, że to nie to samo, co własna, no ale cóż… bo co zrobisz, jak nic nie zrobisz?]
  • NAJGORSZY [I MOIM ZDANIEM CAŁKOWICIE NIEDOPUSZCZALNY!] BYŁ FAKT, że ODMÓWIONO JEJ MOŻLIWOŚCI ZADZWONIENIA Z ICH TELEFONU DO KOGOKOLWIEK Z RODZINY!!! Jej mama zapytała tylko pielęgniarki tam, czy mogłaby zadzwonić od nich BO NIE MA SPRAWNEJ KOMÓRKI, A CHCIAŁABY POINFORMOWAĆ W OGÓLE RODZINĘ, ŻE ZNALAZŁA SIĘ W SZPITALU ===> TE, MOI DRODZY JEJ ODMÓWIŁY!!! Rozumiecie???? Przecież to się po prostu w głowie nie mieści!!! To jest ich, za przeproszeniem [zasr…ny] obowiązek, by pomóc choremu skontaktować się z kimkolwiek z rodziny, by nie zostawiać takiej osoby samej! A one, co? Nie udzieliły jej takiej pomocy!!!! Czy nie uważacie, że to jest niedopuszczalne, żeby wręcz nie mówić SKANDALICZNE!
  • Jak można w ten sposób postąpić!??? Przecież to się w głowie nie mieści, by nie pozwolić chorej/ słabej osobie poinformować o tym rodzinę! Nie zezwolono jej mamie wykonać żadnego telefonu z ich aparatu, to cóż ta nieprzeciętna kobieta uczyniła? Powiedziała sobie, no trudno! Przecież najważniejsze, że udzielili mi choć tej podstawowej pomocy, bo słuchajcie, jej mama miała już tak wyczerpany swój organizm i „wypłukane” z niego wszystkie potrzebne makro- i mikroelementy, że groziło już nawet zatrzymanie wszelkich funkcji życiowych! 😲
  • słuchajcie jej mama jest tak wspaniale dzielną i zaradną osobą, że ponieważ nie posiadała nic, a bardzo chciała się umyć, by poczuć się po prostu świeżą i czystą, zatem odkryła tam jakieś leżące już mydło i zaczęła się nim myć. Powiedziała, że jakby jego tam nie było, to wzięłaby sobie go trochę z tych pojemników przy umywalkach, przyznać musicie, że fajną ma ta dziewczyna mamę? [podobno zacisnęła zęby i powtarzała sobie nawet te słowa: „co ja sobie nie poradzę?”] A ponieważ nie miała żadnego ręcznika, to co zrobiła ta genialna i pomysłowa kobieta? Nabrała ze sobą po prostu ręczników papierowych 🤣. Jak to opowiadała, to już nawet momentami chciało jej się z tego śmiać, choć opowiadała, że jak tam stała, to wcale nie było jej tak znowu do śmiechu, momentami już nawet zbierało jej się na płacz! Ale tak wciąż sobie mówiła: Przestań, moja droga, przecież nie z takimi rzeczami musiałaś już sobie w życiu poradzić! I mimo, że STAŁA TAM NA BOSAKA, BO NIE MIAŁA JESZCZE WTEDY ŻADNYCH KLAPEK, to postanowiła sobie, że nie będzie się nad sobą użalać i po umyciu, przede wszystkim, musiała osuszyć swoje stopy, by później móc włożyć je do butów. A tak poza tym, to opowiadała, że przecież ciało nie musiało być aż takie super idealnie suche, bo przecież piżama jest z materiału, a ten także by trochę wchłonął… [ps. czy zauważacie tu jakieś podobieństwo, do naszej głównej bohaterki?]

Opowiadała jeszcze takie historie, że można się za „głowę złapać”, np.

  • że ręce tak się jej trzęsły, że nie mogła nawet utrzymać kubeczka z tabletkami, które miała połknąć i musieli jej pomagać, by w ogóle mogła je wziąć
  • że na tej sali była dziewczyna mniej więcej w wieku Małej Mi, która była na jakimś rauszu alkoholowym, z którą też były niezłe „jazdy” tam
  • jej mama dzwoniła tak długo po pielęgniarki, a te przyszły DOPIERO PO 20 MINUTACH! Rodzicielka Małej Mi tak już się wkurzyła i je po prostu opierdzieliła, że co to ma znaczyć! Tu są przecież chorzy ludzie, a ile trzeba czekać aż one zechcą łaskawie ruszyć tyłki, przecież to, do jasnej Anielki, to jest zadaniem pielęgniarek, by się opiekować pacjentami, a nie spada to jeszcze na jej mamę, która przecież także wymaga opieki! Poza tym, jak później opowiadała jej mama: Przecież równie dobrze już zaczęła bać, czy ta dziewczyna z tym „zespołem alkoholowym” w nocy jej czegoś np. nie zrobi. Trudno zaufać komuś obcemu, a już tym bardziej, jak jest taki nieobliczalny, jak ta pacjentka, która próbowała wyjść będąc przypiętą do kroplówki i miała jakieś „majaki”, widziała i słyszała swojego męża tam, którego oczywiście nie było. No jazdy takie, że mówię Wam. Mimo to jednak jej mama powiedziała, że próbowała tam tej dziewczynie wytłumaczyć, dlaczego powinna się poddać badaniu przewodu pokarmowego i jelit [bo wykryto u niej właśnie jakieś wrzody żołądka i stolec z krwią].

Jej mama w każdym razie powiedziała, że dopiero jak się trafi na oddział szpitalny samemu, to widzi się tam na własne oczy, cóż tam się dzieje… i że często te nasze problemy nie są znowu takie jakieś nadzwyczajne i wielkie…

PIĄTEK, 13.12.19, moi drodzy, spójrzcie PIĄTEK 13-tego, a w tej piosence… [a nie tu znów coś jej się pomyliło/ „złożyła” dwie piosenki razem, buhaha 🤣]. Dziś nie wykonała nawet swojej gimnastyki, ponieważ mimo, że przebudziła się [jak zresztą ostatnio często ok. 5:30] to jednak leżała tak w łóżku i nawet nie wstała jak zaczął dzwonić jej budzik. Coś jej się kojarzyło, że na dziś ma coś zaplanowane i tak było owszem! Na 10:00 miała się udać na „zrobienie sobie rzęs”. I musi tu przyznać, że specjalnie nie zakładała soczewek, bo pomyślała, że sobie nawet jeszcze trochę „pośpi” tam właśnie leżąc 🤣, zatem zdjęła tylko okulary.

Kamila przystąpiła do „dosztukowywania” jej tych rzęs. Jednak Mała Mi od początku mówiła, że ona absolutnie żadnych „krzaczorów”😋 mieć nie chce, bo jej się takie grube w ogóle nie podobają! Dziewczyna zapamiętała i dlatego robiła jej takie, by wyglądały jak najbardziej naturalnie, nie jednak najmniejsze „1 do 1”, bo po nich [podobno] prawie że w ogóle nic nie widać i nie można ich dalej już przedłużać. W każdym razie, jak już miała zakończone to „przedłużanie rzęs”, to spojrzała w lusterko i chyba była troszkę przerażona… Bo teraz te rzęsy wydały jej się jakieś takie wielkie i grube [ma 2:1], ale może musi się do tego przyzwyczaić, bo pamięta tylko, że jak robiła je sobie dokładnie rok temu, to wtedy też odczuwała coś dziwnego, ale jej się kojarzy raczej, iż te powieki wydawały się takie ciężkie, hehe

Słuchajcie, nasza bohaterka, tak leżała sobie w tym gabinecie na łóżku z zamkniętymi oczyma i takie różne myśli przechodziły jej przez głowę. Bo z jednaj strony sobie myślała, że po co ona w ogóle to sobie robi, skoro i tak ma ładne, duże oczy, ale była już wtedy taka zmęczona, że po prostu pomyślała, co zresztą Kamila jej potwierdziła, że z tymi rzęsami, oko od razu zrobi się takie „większe” i bardziej otwarte. Mała Mi tak sobie leżała tam i myślała jeszcze, że:

  • nie będzie musiała kupować żadnej maskary ani mleczka/ płynu do demakijażu
  • nie będzie odczuwała żadnej potrzeby „podkreślania” jeszcze jakoś tych oczu choćby „okazyjnie”
  • nie będzie też się obawiała, że może się rozmazać tusz itp.
  • pomyślała sobie, że jedni robią sobie tatuaże [jak np. jej brat], których usunąć już się raczej tak łatwo nie da! Zatem ona też może siebie przecież choć w ten sposób ozdobić [tym bardziej teraz przed świętami, kiedy tak bardzo wie, jakie to jest ważne, zwłaszcza dla innych ludzi, żeby jakoś jeszcze „ładniej” niż zwykle wyglądać]
  • okazało się, że ten „olejek z drzewa herbacianego” jaki sobie zakupiła, nie koniecznie jest dobry do rzęs, bo Kamila jej powiedziała, że generalnie, owszem trzeba czyścić rzęsy, ale raczej niczym „olejowym”, że ten jest zdecydowanie lepszy na jakieś wypryski/ krostki … [tu nasza bohaterka sobie pomyślała, ok, to przyda mi się także w takim razie], jednak zaraz po tym zamierzała pójść do Rossmanna i zakupić właśnie ten polecany „płyn micelarny”, ale NIE DWUFAZOWY!
  • Mała Mi oczywiście, jak tam już była, to najpierw zobaczyła ten „swój” ukochany sklep a mianowicie „DOLCE & CATANA” i jak już tam zaszła, to oczywiście nie opuściła go z pustymi rękoma 😋

No dobrze, to chyba puści to w świat i pójdzie jeszcze się myć. Dziś postanowiła, że zrobi sobie tą kąpiel, bo chce umyć głowę, zatem z całą pewnością włączy też sobie muzykę i pozapala świeczki, aaa może włączy też te ciuszki do prania, które jej się uzbierały, by przez nockę mogło to poschnąć.

Moi drodzy, wyszła z kąpieli i owszem czuje się zrelaksowana, ale tylko tym, że zrobiła sobie tą wspaniałą kąpiel ze świeczkami i muzyką. Tylko to! Bo jak ujrzała swoją twarz, a przede wszystkim te oczy, to się cholera wystraszyła sama siebie. I myśli sobie, Boooszeee, jak wyglądasz staro i poważnie, dziewczyno! 😲Dlaczego byłaś tak niemądra!!! Jednak mówi sobie, no trudno, przecież to nie jest tatuaż! Najwyżej za te 3-4 tygodnie już tam nie pójdziesz, a do Świąt może się jakoś oswoi z tym swoim widokiem 🤣😋🙄

Teraz ma już kolejną nauczkę, a może po prostu musi się jeszcze z tym przespać…, tak właśnie uczyni, nie będzie tyle myślała i się niepotrzebnie znowu dobijała! Teraz weźmie jeszcze tabletki i kładzie się spać. Ale jest choć pięknie czysta i odświeżona 😊, tak i na tym się teraz skupi. I że po raz kolejny zakupiła fajne ubrania w bardzo dobrej cenie, które właśnie rozwiesiła i teraz się suszą.

Photo by chris howard on Pexels.com

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close