„Niebiańska Przepowiednia/ The Celestine Prophecy”, reż. Armand Mastroianni
Mamy WTOREK, 07.I.2020, jak jeszcze wczoraj Mała Mi położyła się w takim dobrym nastroju, tak dziś już wcale w takim nie wstała… Może dlatego, że musiała wstać wcześnie, bo dzisiaj miała kontrolną wizytę u dermatolog. Właściwie postanowiła sobie, że pójdzie tam na piechtę. Pomyślała, że przecież to będzie poranny spacer, zamiast gimnastyki.😋
W przychodni była w sumie tylko chwilę, bo lekarka przyjęła ją w ogóle przed czasem… Mała Mi [sądząc, że będzie może czekała, wzięła ze sobą książkę do plecaka]. A ten z kolei zabrała ze sobą, ponieważ nie miała już w domu prawie nic do jedzenia… Tzn. żadnych owoców ani warzyw [czyli dla niej brak tego = NIC, hehe🤣] , które ona wprost uwielbia. Pozostały jej tylko jakieś kasze i trochę mąki, nie miała nawet jajek… Dlatego zrobiła sobie tylko na szybko na śniadanie owsiankę na mleku, nie mogła niczego więcej dodać, bo już prawie nic nie miała. Lecz dzielna ona poradziła sobie z tym, co posiadała. 💪🍀😉
Pamięta tylko, że jeszcze wczoraj miała taki fajny ten poniedziałek. Tak bardzo w końcu czuła, żeby słuchać siebie, nie patrzeć na innych. Oczywiście, po tym co zrobić powinna / miała [uspokajanie się poprzez „medytację”, następnie yoga + jej ćwiczenia, zrobienie swojego müsli, bo miała jeszcze z czego 😋]. W trakcie jedzenia ponownie oglądała… kurcze teraz już nie pamięta, bo tego sobie nie notuje w tym kalendarzyku, ale włączyła sobie albo coś z Pawlikowską, albo ten swój „magiczny” film = Niebiańska przepowiednia [z którego pochodzi tytuł tego wpisu].
Następnie usiadła i się po prostu oddała czytaniu wpisów swego bloga. Mimo, że wciąż nieustannie ten „głos” może nie jej „krytyka”, ale z pewnością był to głos „osoby odpowiedzialnej”, który jej podpowiadał, że może powinna się jeszcze zająć przygotowywaniem do tych korków… Jednak Mała Mi tak zaczęła go przekonywać, że przecież skoro jej uczeń potrafi być taki „wyluzowany” i jakoś niczym się zbytnio nie stresuje, to może to najwyższy czas, byś również przestała być taka odpowiedzialna za wszystkich…?
Poza tym wiecie, ona tak dobrze pamięta jak to jest, by czasem słuchać siebie, nawet jak wydaje się to nam z początku kompletnie nielogiczne/ bezsensowne/ irracjonalne, żeby nie mówić „głupie”. Miała już przecież mnóstwo takich chwil/ sytuacji w życiu, zatem teraz oddała się po prostu czytaniu swojego bloga. Niesamowicie poprawiało jej to humor, naprawdę to dostrzegała, że ona jest całkiem niebanalną osobą, poza tym „pikanterii” dodaje też ta jej „gruba” historia 😋. Lecz chyba jeszcze NADE WSZYSTKO JEJ PODEJŚCIE DO TEGO.

Co więcej, moi drodzy, pamięta, iż w niejednym swoim wpisie, przeczytała, by po prostu słuchać siebie! Tego, co podpowiada serce i nic nie wymuszać. Nawet podawała tam chyba jakieś przykłady na to, że później okazywało się, że JEDNAK DOBRZE POSTĄPIŁA! Coś jej teraz świta, np. że było to chyba o tym, jak miała do siebie tyle pretensji, a później, gdy napisała duuużo opóźnionego @ do swojej rodziny, to poczuła, że to z niej właśnie „zeszło” i widać / nie użyje tu sformułowania „rozwiązało się”, bo przecież samo nic się nie robi!’ to ona to zrobiła, nikt inny przecież, TYLKO ONA SIADŁA I ZACZĘŁA „KLEIĆ” tego @.
Moi drodzy, powiem Wam, cóż ona teraz postanowiła: Ponownie zamieści wpis z bardzo długą „ścieżką dźwiękową” [ta bowiem tak bardzo jej się spodobała], jest taka spokojna i przyjemna. Lecz ponieważ jest obszerna, zatem ponownie, będzie zamieszczała wszystko w tym wpisie właśnie. Ale może najpierw dokończmy dzisiejszy jej dzionek, czyli [jak wyżej wspomniała] WTOREK, 07.I.2020.
Do przychodni i z powrotem szła na piechtę. Następnie w drodze powrotnej zaszła jeszcze do sklepu, bo musiała uzupełnić sobie „zapasy”😋. Bardzo chciała owoce i warzywa zakupić w warzywniaku, jednak „po drodze” z tej przychodni ŻADEN NIE BYŁ OTWARTY 🙁. Pomyślała sobie, no cholerka, czyli nawet nać pietruszki będę musiała zakupić taką chudą/ nędzną i taką po prostu „biedną”…
Ale ponieważ wczoraj tak dobrze się z tym czuła, że jednak słuchała siebie i tak potrafiła siebie przekonać [bez żadnych nawet większych problemów!], by poświęciła sobie również troszkę czasu, BO PRZECIEŻ MUSI O SIEBIE RÓWNIEŻ DBAĆ! Dziś już nawet nie zaścielała swojego łóżka, bo Angelika, która jeszcze wczoraj do niej dzwoniła, właściwie powiedziała, że dziś owszem będzie, ale powiedziała jej, że chce przede wszystkim, by zajęły się „zrobieniem planu” tych jej zajęć [ona przypuszczała, że to taki „Noworoczny koncept” tej dziewczyny, wiecie, każdy raczej stawia sobie jakieś cele i robi postanowienia.]
Wcale nie mówi, że to jest coś złego, wręcz przeciwnie! Ona sama przecież również jeszcze w tym wpisie https://wordpress.com/block-editor/post/niesklasyfikowana.com/18282 o tym pisała [a propos, zajrzyjcie tam proszę, bo chyba trochę się pozmieniało, tzn. NIE „SIĘ”😋, tylko ona sama tam wciąż nowe rzeczy dopisywała]
Po prostu teraz to jakoś czuła, że ona nie ma wcale ochoty na takie spotkanie [tym bardziej, że nie była nawet pewna, czy jakaś w ogóle „lekcja niemieckiego” się odbędzie…]. A Mała Mi nie lubi marnować swojego czasu na jakieś tam pogadanki, „dyrdymały” i to jeszcze z dziewczyną, którą owszem lubi i ceni, ale jednak z którą nie ukrywajmy nasza bohaterka się BARDZO RÓŻNI pod wieloma względami. Choćby tym, że Mała Mi nie usiłuje tak usilnie być w centrum, pokazać się…, nie zachwyca się również wszelkim wydarzeniami na fejsie właśnie, w których Angelika zawsze stara się brać aktywnie udział i pokazywać się, co to ona tam nie robi i w czym nie uczestniczy…
Oczywiście ona tego nie krytykuje, bo wie, że tacy ludzie są również potrzebni, jednak to nie jest zdecydowanie jej droga, znowu użyje tego sformułowania „jej bajka”, ona po prostu tego „nie czuje”! Mała Mi nie za bardzo lubi w ogóle przebywać „w tłumach” ludzi. Nie zapominajcie proszę, iż oni [tłumy ludzi właśnie] stanowią dla niej po prostu tzw. „dystraktory”. Nasza bohaterka potrzebuje po prostu spokoju i znacznie lepiej czuje się w jakichś „mniejszych kręgach”. Zatem napisała koleżance na FB [bo ta jest tam akurat bardzo często] następującą wiadomość:
Hej Angelika, przepraszam, ale nie czuję się dziś najlepiej, muszę niestety odwołać nasze dzisiejsze spotkanie. Nic się nie martw, NIC TAKIEGO SIĘ NIE STAŁO, po prostu jestem MEGA zmęczona i potrzebuję pobyć sama.
To poniżej to jeszcze jakieś cytaty, które wkleiły jej się teraz „przez przypadek”😉
Każdy, czasem lubi być sam, ale nikt nie lubi być samotny…
Nigdy nie jest za późno, aby odmienić swoje życie
A miała jeszcze nie najłatwiejszą tę noc, bo słuchajcie ok. godz. 5 przebudził ją jakiś „koszmar”, już Wam donosi, co w nim było: otóż śniło się Małej Mi, że ZAPISAŁA SIĘ NA WYKONANIE JAKIEJŚ CHÓRALNEJ PIOSENKI/ PIEŚNI [sama!], później przerażona sobie myśli: boooszeeee, co ja najlepszego zrobiłam??? Przecież teraz z moim głosem nie potrafię już nawet tak dobrze śpiewać, jak kiedyś! A tu jeszcze sama się zgłosiłam… maaaatkooo, co za głupota!!! Nie mam pojęcia, co mną kierowało?
Słuchajcie ten sen był dla niej tak prawdziwy, że ona była pewna, iż rzeczywiście się na to/ do tego zgłosiła na ochotniczkę …🤣 W każdym razie obudziła się jakoś po 5 przerażona tym faktem i usilnie zastanawiała się, co ona teraz ma zrobić??? Jak z tego w ogóle wybrnąć? Buhaha😜. I raczej już nie zasnęła, bo jeszcze się tym stresowała, że o 7:00! będzie musiała się podnieść, by zdążyć do tej lekarki. Czyli sami rozumiecie, że nie było jej najprzyjemniej 😋
Lecz zamieści tylko tutaj to, co wczoraj tak na szybko jeszcze tu pisała:
WSZYSTKO JEST DOKŁADNIE TAK, JAK BYĆ POWINNO:
- czytała swoje wpisy i bardzo się przy tym relaksowała
- nie stresowała się tym, że nie ma nic zrobione na te korki [zrobiła przecież viel!]
- przesłała również mum wpis, który uznała, że najbardziej będzie dla niej odpowiedni [jest znowu pewna, że to nie był przypadek!] a mowa tu o tym wpisie: https://niesklasyfikowana.com/2019/09/04/sami-tworzymy-to-kim-jestesmy/
- Michał [jej uczeń] rzekł, że ponownie będzie miał ferie = jutro [ŚRODA, 08.I.2020] przyjdzie do niej po raz ostatni, a później wyjeżdża do Wa-wy i nie będzie go ogólnie przez 2 tygodnie [ona będzie miała czas dla siebie, to niesamowite, jak WSZECHŚWIAT JĄ WYSŁUCHUJE] A jeszcze dziś o tym sobie pomyślała, że ona teraz potrzebowałaby właśnie takiego czasu dla siebie, ale nie wypowiedziała tego nawet na głos! Spójrzcie, kto by przypuszczał? To dla niej wręcz nie do pomyślenia, że Wszechświat tak jej pomaga i sprzyja = znów sobie myśli, przecież to niemalże jakaś „magia”…
A już tak się nawet zastanowiła, na co poświęci ten „wolny” czas. Powinna:
- w końcu zabrać się za obliczenie tych FAKTUR do tej fundacji, by dostała zwrot kasy [pomyślała sobie, że znowu część z niej przeznaczy na opłatę za tego bloga, by móc go dalej tak kreatywnie tworzyć]
- porobi sobie w końcu na tym kompie porządek [a ona robi to już od….hm….hen, hen 🤣]
- ugotuje w końcu ten wywar warzywny, bo już nie ma z czego, czy może raczej „na czym” tych zup sobie gotować…
- [spogląda właśnie na swoją komórkową listę „to do”, cóż tam jeszcze ma do zrobienia😋], no dobrze to z FV już wpisała, ugotowanie wywaru warzywnego również, a ma tu jeszcze wpisane takie hasła:
- KLUCZ [rozwaliło jej się bowiem takie kółko, które wszystkie jej klucze razem utrzymywało, musi teraz gdzieś znaleźć taki punkt, w którym mogliby jej to naprawić]
- BÜGELN [w szafie ma znowu rzeczy, które „czekają” sobie na odpowiedni moment, kiedy będzie mogła je poprasować]
- kolejny punkt to: „napisać do szpitala o mum”
- zakup portfel na Allegro [for mum]
Po tym, jak wysłała swojej mamie na @ ten wpis wczoraj [PONIEDZIAŁEK, 06.I.2020]: https://niesklasyfikowana.com/2019/09/04/sami-tworzymy-to-kim-jestesmy/ , mama jej odpisała jeszcze tego samego dnia @ takiej treści:
Przeczytałam i dziękuję M….. Bardzo dojrzale piszesz swojego bloga, Twoje przemyślenia są niezwykle mądre i trafne. Mogą niejednej osobie wskazać drogę, pokazać, że nie należy się poddawać i ciągle dążyć do celu. Pokazujesz, że w życiu nie jest łatwo, ale jeśli TY po swoich przejściach dajesz radę, to mogą to zrobić też inni. To pisanie jest dla Ciebie córcia niejako terapią, bo zawsze możesz sobie przypomnieć i wrócić do swoich dawniejszych przeżyć i dokonań. Tym bardziej,że pamięć jest ulotna. Poza tym masz wspaniałe zajęcie, kiedy piszesz musisz się w to zaangażować na maxa, wkładasz całe swoje serce, wyciągasz wnioski i ciągle udoskonalasz swoje życie. Brawo Kochana! Twoje blogi są bardzo ciekawe i świetnie się je czyta. Rób to dalej, bo ludziom potrzebne są przemyślenia osób, które są autentyczne, prawdziwe, na podstawie swoich przeżyć. Buziaczki Kochana. Jesteś cudowna.😊😊😊😘😊🤗
Teraz [07.I.20, godz. 22] jeszcze raz sobie to przeczytała i myśli sobie, no dobrze droga mamo, to BARDZO MIŁE i przyjemne, że zauważasz to, jakie to jest pożyteczne, nie tylko dla mnie samej, ale że może być również dla innych! Tylko, droga mamo, ja wciąż nie wiem, jaki mogłabym zrobić użytek z tego, co nam się przytrafiło…
Moi drodzy, weźcie proszę tylko to pod uwagę, że ona ponownie W TYM WPISIE WŁAŚNIE BĘDZIE OPISYWAŁA SWOJE KOLEJNE „ZDARZENIA”. Nasza bohaterka jednak musi tu już przyznać, że jest z siebie bardzo dumna! Już Wam pisze, co ona zauważyła, że słuchajcie ona przecież w wielu swoich wpisach pisze o tym otwarcie, że chciałaby pomagać innym, że czuje, iż to jest jej droga teraz właśnie.

To wszystko coraz bardziej jej się łączy w taką jakby jedną całość. Napisze tu skrótami, co jej teraz tak na szybko przychodzi do głowy: [ps. właśnie zobaczyła @ informującego, że jej „profile is getting hits” / Wow, your profile is gaining traction! / 64 people looked you up in the last 90 days😊.] O nie! i to ją właśnie wyprowadziło z równowagi, hehe 😋 Ok. dokończy te przemyślenia innym razem, teraz tylko napisze, że JEJ WPIS MA TERAZ [WTOREK, 07.I.2020, godz. 20:41] AŻ 327 WYŚWIETLEŃ tam !!! [godz. 22:08 = 335!] Wooohoo, nice, isn`t it? [chodzi oczywiście o LI]
To ponieważ jutro powinna być „fit”, to teraz już kończy i może weźmie się jeszcze za poczytanie książki….= jak widzicie nie udało jej się za to zabrać, bo ten jej blog tak ją wciąga/ absorbuje… Poważnie, ona musi tu przyznać, że naprawdę uważa siebie za niesamowitą osobę:
- dzielną
- odważną
- zaradną
- dobrą
- kochającą
- ale przede wszystkim: KONSEKWENTNĄ i PRACOWITĄ
Ps. Pamiętajcie proszę, by tu co jakiś czas zaglądać, ok? 😊
Moi drodzy, a tu prześle Wam, cóż jeszcze teraz [07.I.2020, godz. 22:37] o sobie wypisała:
ONA:
– mądra
– zaradna
– konsekwentna
– dobra
– kochająca
– wdzięczna
– wrażliwa
– pracowita
– oryginalna
– krytyczna wobec siebie
– nieodpuszczająca/ nie poddająca się łatwo
– wartościowa
– dojrzała
– rozumiejąca więcej
– odważna
W ogóle to wiecie do jakiego wniosku doszła? Że przecież ten blog, to jak/ co i w jaki sposób tam pisze/ wyraża się/ przedstawia sytuacje, itp.,itd. jest wspaniałym przykładem/ właściwie dowodem na to, jaką ona jest w ogóle osobą. Tak właśnie! Chyba w ten sposób będzie teraz do tego podchodzić, jakby jeszcze raz „czytała” tu siebie. Zauważcie, że ona wcale nie uważa, że jest kimś niezwyczajnym/ szczególnym! Czyli tu już mamy kolejne jej określenie SKROMNA 😊
Obudziła się dziś ŚRODA, 08.I.2020 jednak już w znacznie lepszym humorze i nastroju niż ostatnio. Już Wam donoszę, cóż nasza Mała Mi dziś robiła. Otóż jak schowała pościel [nie składała łóżka jeszcze w ogóle] to siadła sobie ponownie do „medytacji”. Ps. bierze to słowo w cudzysłów, bo już Wam wyjaśnia, jak to wygląda u niej:
- siada sobie na specjalną poduszkę, którą kiedyś zakupiła
i zdjęła nawet ponownie kwiata z okna i patrzy sobie na świat/ w niebo, a ma ten komfort, że jej blok tak dobrze jest ustawiony, iż na przeciwko nie ma żadnego innego bloku, główną ulicę widzi dopiero dalej bo pod balkonem jest tylko taka mniejsza osiedlowa i plac zabaw dla dzieci, drzewa. Dopiero znacznie dalej znajduje się budynek szkoły [ale o tym już także kiedyś wspominała]. Dziś siedziała na tej swojej poduszce dokładnie 10 minut! Patrzyła w okno i powtarzała DZIĘKUJĘ/ KOCHAM CIĘ [przede wszystkim], zdarzało jej się także powiedzieć czasem PRZEPRASZAM i WYBACZAM, czyli znowu się wyciszyła i uspokoiła 😊 W ogóle to ona uważa, że ponownie ma wiele szczęścia, bo myśli sobie, że nie musi wstawać do pracy [co absolutnie nie znaczy, że nie pracuje!], nie jest po prostu taka zabiegana, jak inni i umie już odnajdywać w sobie spokój. Tak, słuchajcie Mała Mi doszła do kolejnych wniosków, lecz te napisze na końcu, jeśli pozwolicie [ps. zauważcie jeszcze, że ona jak ona zawsze zwraca się do Was: mimo, że to jest jej blog i mogłaby tu przecież robić, co chce i co jej się żywnie podoba! To ona zawsze nie pozostaje obojętna na innych i bierze także pod uwagę Wasz komfort – kolejna jej dobra cecha EMPATYCZNA]
- następnie rozłożyła swoją matę i przystąpiła do swoich ćwiczeń: najpierw wykonuje YOGĘ 🧘♀️i właśnie sprawdziła od kiedy [bo ona bardzo lubi być dokładna🤭] otóż dokładnie od 11.11.19 wykonuje nie po 3, A 1 SERIĘ SWOICH ĆWICZEŃ! Robi je prawie codziennie i tak sobie pomyślała, że przecież nie wszyscy mają w ogóle taki nawyk porannej gimnastyki, a ona już go dawno wypracowała i jest Z TEGO/ Z SIEBIE MEGA DUMNA! Moi drodzy, nie musi chyba o tym wspominać, że przez to, iż ćwiczy systematycznie, czuje się bardziej sprawna! Kiedyś przecież nie umiała robić przysiadów! A teraz robi ich nawet 20 i to zawsze z tą gumą/ taśmą [zieloną] na nogach
Słuchajcie, ona tak sobie ćwiczyła i znów myślała o tym, jak tego nie dostrzega, jaką jest wyjątkową osobą! Przecież robi to wszystko „bez żadnej publiki”, zatem nie może liczyć nawet na żadne pochwały, czy „oklaski”, ona wykonuje to dla siebie i dziś właśnie tak bardzo to znowu odczuwa, że jest z siebie taka dumna 😊 Powiem Wam jeszcze, cóż Mała Mi sobie dzisiaj pomyślała, ok? Że ona jest naprawdę cholerną szczęściarą! Może nie ma wszystkiego, ale ma to, co powinna mieć. Ale co tu chyba najważniejsze: ciągle się uczy odnajdywać spokój i coraz bardziej jej to wychodzi!
- następnie zrobiła sobie dziś w końcu swoje müsli [miała już wszystkie produkty: płatki owsiane (te posiadała cały czas), śliwki suszone, orzechy, siemię lniane (to również było wcześniej), jednak teraz zakupiła sobie w końcu JABŁKA, BANANY i WINOGRONO!] I jak to ona, jak już zrobiła sobie to müsli, odczuwała takie szczęście [swoją drogą zobaczcie, jak człowiekowi niewiele trzeba do szczęścia!], dosłownie teraz [08.I.20, godz. 11:15], jak to pisze, to przypomniało jej się, jak jeszcze kiedyś, w tym artykule/ wpisie: https://niesklasyfikowana.com/2019/09/04/sami-tworzymy-to-kim-jestesmy/, pisała, jakie to jest ważne, aby doceniać zwykłe czynności:
„(…) Pamiętaj, że przyjemności możesz dopatrywać się niemal w każdej codziennej czynności! Od zwyczajnego spaceru, ogrodnictwa, mycia zębów, po przygotowanie posiłku i następnie konsumowanie go. Oznacza to np. świadome cieszenie się każdym kęsem podczas jedzenia (…)”
- w każdym razie, jak to ona pomyślała, cóż tu mogłaby teraz obejrzeć, jak będzie sobie konsumowała to śniadanie i słuchajcie, pomyślała sobie, że w sumie to bez sensu [bez sera:P], by oglądać ciągle to samo. Ona tak bardzo lubi odkrywać nowe rzeczy… i tak przejrzała sobie jeszcze raz swoją „listę filmów” i pomyślała, że ok. zaryzykuje jeszcze raz [już po raz 3-ci!] obejrzenie tego filmu, który znajoma polecała kiedyś na FEJSIE [tak, ona musi przyznać, że ten portal traktuje jednak trochę z „przymrużeniem oka”, zatem sceptycznie]. A ponieważ do tego filmu zabierała się już wcześniej 2 razy. Pomyślała, no ok. kolejna próba i zaczęła go oglądać dalej od mniej więcej 37 minuty. I słuchajcie, co się okazało! Że to był ten moment i czas właśnie dla niej na ten film, czy może raczej tą część jego. Prócz tego, że po prostu niektóre sytuacje w nim rozbawiły ją oczywiście niezmiernie, były tak „kuriozalne” i nawet nie do wyobrażenia, że aż śmieszne. Ale co najważniejsze dla niej= usłyszała tam kilka jednak mądrych cytatów, a mianowicie:
PRZEGRANY TO KTOŚ, KTO SIĘ TAK BOI PONIEŚĆ KLĘSKĘ, ŻE NAWET NIE PRÓBUJE WALCZYĆ!
Zobaczcie, tu pomyślała sobie o swoim kochanym bracie 🤗 i o własnej osobie.
I tak chciała już w sumie zakończyć oglądanie tego filmu, po tym, gdy ich dziadek umarł, ale „coś” ją jeszcze trzymało, w ogóle to była niezmiernie ciekawa, jak ten film się zakończy i tak oglądała sobie go dalej… i wtedy usłyszała te słowa:
(…) LATA WYPEŁNIONE CIERPIENIEM BYŁY W JEGO ŻYCIU NAJLEPSZE, PONIEWAŻ TO ONE GO UKSZTAŁTOWAŁY,
LATA SZCZĘŚCIA ZERO, NICZEGO GO NIE NAUCZYŁY(..)”
I dalej:
JEŚLI ZECHCĘ LATAĆ, ZNAJDĘ NA TO SPOSÓB. TRZEBA ROBIĆ TO, CO SIĘ KOCHA I PIERZYĆ RESZTĘ
W ogóle uznała, że ten film jest oczywiście BARDZO nieprzeciętny/ niekonwencjonalny/ momentami nawet tak głupkowaty, że aż śmieszny. Odkryła w nim jednak wiele prawd dla siebie, np:
- by nie przejmować się opinią innych ludzi i robić to, co się kocha! O tym właściwie wiedziała już dawno, że jak się wykonuje coś, co sprawia Ci przyjemność i jeszcze przynosi satysfakcję, to tak naprawdę nie czujesz wtedy, że pracujesz!
- można [ok. puszcza to tak jak jest, teraz musi wyjść „na spacer” wynieść śmieci i do sklepu:P]
No dobrze, teraz [08.I.2020, godz. 19:28] wyszedł właśnie od niej jej uczeń, to chyba przede wszystkim napisze Wam do jakich wniosków doszła. Wracała jeszcze z tego „kerfa” i znów sobie myślała o tym, cóż tu jeszcze będzie Wam pisać. Tak wędrowała sobie i czuła się naprawdę szczęśliwa, wiecie, cóż to dziewczę pomyślało? Że ona stała się naprawdę MĄDRĄ i ŚWIADOMĄ SIEBIE KOBIETĄ! Tak jej było wtedy miło, jak zdała sobie sprawę, że może wielu rzeczy jeszcze nie wie…. nie, wcale nie „może”! Lecz z całą pewnością!
Ale jest tego świadoma, że czasem zdarza jej się jeszcze nie umieć myśleć tak „globalnie”, ale wie także, że dużo już osiągnęła poprzez/ za pomocą WŁASNEJ PRACY I NASTAWIENIA! To trwało niestety bardzo długo i wcale nie twierdzi, że ma już ten optymizm na stałe! Nic bardziej mylnego! W naszym życiu przecież nie ma NIC STAŁEGO!

Później wróciła do domu, zjadła obiad i nie byłaby sobą [obowiązkowa😊], gdyby nie zajęła się jeszcze przygotowywaniem do tych korepetycji. Właściwie już dużo rzeczy zadała Michałowi i wiedziała, że będą mieli co robić, jednak, jak to ona, wolała sobie jeszcze coś przygotować 😉. Wtedy mogła już być bowiem spokojniejsza [a nasza bohaterka zawsze stara się do wszystkiego, co może i jest w stanie, przygotować jak najlepiej]. Wówczas już mogła sobie na spokojnie zrobić i delektować się jeszcze kawką.
Zaczęła sobie jednocześnie czytać książkę Josepha Murphy
ego

I właśnie w tym momencie, pomyślała sobie, że jest tak szczęśliwa, że tak mądrze postępuje i słucha siebie. Wyczytała tu wiele mądrych rzeczy [ona uwielbia tego autora]. Ok. nie będzie tu pisała wszystkiego, bo musiałaby tą książkę przepisać [powaga! pozaznaczała tu sobie prawie NA KAŻDEJ STRONIE COŚ🤣]. Ale teraz już jest dla niej zbyt późna godzina [21:41], by mogła logicznie myśleć :P, tzn. ona to dobrze rozumie, tylko nie znajduje teraz słów, by Wam to przekazać. Spróbuje powrócić do tego jeszcze jutro.
To lecimy dalej, słuchajcie, on jest zmuszona naprawdę wszystko zapisywać, bo niemal zaraz o tym zapomina…, nieźle, prawda? Nie i to wcale nie jest dla niej zabawne. Niesłychanie utrudnia jej to życie… Ponownie myśli tu o tym, że PO NIEJ PRZECIEŻ TEGO, cholera jasna, NIE WIDAĆ! Tu już oczywiście sobie myśli: zastanów się, co mówisz, moja droga! A co mają powiedzieć osoby, które… no właśnie, które co – się pytam? Po których na zewnątrz to widać? Poniżej przedstawi Wam choć część tej dyskusji, którą prowadzi sama ze sobą:
„Chyba to jest ewidentnie oczywiste, że OSOBIE, PO KTÓREJ TEGO NA ZEWNĄTRZ NIE WIDAĆ JEST ZDECYDOWANIE BARDZIEJ TRUDNO! Dlaczego mam wciąż myśleć o tych, którym jest jeszcze gorzej? Cholera, wydaje mi się, że już wystarczająco dostałam od życia po głowie/ dupie? Dziś [09.I.2020, CZWARTEK] nie mam już po prostu na nic siły….”
No, dobrze, ale żeby tak nie było, że ona ciągle narzeka … [w ogóle, przepraszam bardzo, ALE JAKIE „CIĄGLE”? Czy ktoś z Was w ogóle zauważył, by to dziewczę nawet nie często, co chyba znacznie bardziej tu pasuje słowo „KIEDYKOLWIEK” się na coś żaliła?]…W każdym razie, Mała Mi, ten „waleczny typ”, który kurcze nie daje sobie [jak widać!] nawet prawa do tego, by czuć się niefajnie, nie najlepiej i żeby nie mówić po prostu źle. [i to tylko nie myślcie czasem, że to ze względu na okres, bo ten już dawno jej się skończył!].😋
Przedstawi może, jak jej dzisiejszy dzień wyglądał:
- wcale nie wstawało jej się tak fajnie…again…
- spojrzała tylko jeszcze szybciutko na komórkę, czy nie widnieją tam na dziś, jakieś umówione z kimś terminy, zauważyła, że nic takiego nie ma, zatem tak sobie jeszcze poleżała chwilę i próbowała przekonywać siebie, że przecież musi mieć jakiś cel w tym życiu…, bo przecież raczej każdy go ma, prawda? Zastanowiła się, co jest ważniejsze, czy ta gimnastyka, czy może „uspokajanie się”🧘♀️
- uznała oczywiście, że to drugie [bo pamiętała jeszcze, że powinna odkurzyć, zmyć podłogę, wyprasować i takie tam, co przecież można uznać za gimnastykę😋], dlatego siadła znowu na swoją poduszkę [a dziś już nie musiała nawet zaścielać! tylko ułożyła ładnie pościel i przykryła ją kocem😊], położyła sobie na łóżko poduszkę, dziś nawet nie zdejmowała z okna kwiata i tak siedziała ok. 10 minut, wysyłając te magiczne słowa „KOCHAM CIĘ/ DZIĘKUJĘ”
- czuła ogromny żal do swojej duszy/ serca, że w ogóle milczy i nie odpowiada jej na pytania: czym powinna się zająć, co zrobić w pierwszej kolejności itp. [a miała odkurzyć/wyjść załatwić to „kółko” do tych kluczy/ ogarnąć w ogóle chatę/ ugotować wywar + zupę/wyprasować/ zająć się w końcu fakturami/ zrobić zakupy/ pranie itp.]
- jej zdaniem nie dostawała ŻADNYCH ODPOWIEDZI…, po śniadaniu [swoim müsli], zaczęła dalej czytać tą książkę, do czytania której wczoraj znowu powróciła [Joseph Murphy], jednak w pewnym momencie pomyślała, że bez sensu takie siedzenie bezczynnie i oddawanie się czytaniu książki, jak tyle innych rzeczy czeka sobie na wykonanie ich. Pomyślała, że przecież wieczorem mogłaby oddać się czytaniu, a nie w ciągu dnia! Zatem to było chyba ok. 12/13, jak odłożyła tą książkę i zabrała się za odkurzanie.
Nie, moi drodzy, ona tu po prostu nie nadąża za tym, cóż by chciała Wam przekazać, czym się podzielić… , to tak szybko w skrócie, by o tym nie zapomniała:
- odkurzała i sobie myśli, ale po co Ty to w ogóle teraz robisz, jak przecież dobrze wiesz, że jak już w końcu ugotujesz tą zupę, to wtedy będziesz miała dopiero sprzątania 😜🤣😋, lecz przekonała siebie i powiedziała, ok. dobrze wiem, że będę musiała wtedy ponownie odkurzać i myć podłogę! Ale powiedzmy, że wtedy już tylko to będzie chwila, bo samo odkurzenie kuchni! A tak mam już wszędzie odkurzone, więc jutro nawet fajnie mi się tu będzie ćwiczyło! Poza tym jeszcze nigdzie nie zmywałam podłóg!
- CH FORUM, wyszła z domu, patrzy zaczęło jakby zdziebko padać, tzn. to było raczej takie „siąpi nilaja” 🤣, jak to kiedyś usłyszała na germanistyce w Toruniu, gdy określił to jeden z wykładowców 😜. I tu znów zaczęła się doszukiwać „znaków”, że może nie powinna jechać aż tam po obiad, tylko sobie raczej coś przyrządzić w domu…, ale wiecie, jak to jest z jej gotowaniem, ona musi to „poczuć”, że jej się w ogóle chce za to zabierać. A teraz nie dość, że nie miała żadnych produktów, TO JESZCZE KOMPLETNIE NIE MIAŁA OCHOTY NA ŻADNE GOTOWANIE! I tak pomyślała, że ponieważ nie może zbytnio dźwigać [a wzięła już ze sobą plecak], spójrzcie zabrała go, jakby już widząc, że jakieś zakupy jednak zrobi. [a może to były te odpowiedzi, których nasza bohaterka wcale nie słyszała?]
- najpierw już pomyślała, że ponieważ weźmie z BioWay`
a na wynos [ona się strasznie męczy będąc w takich centrach handlowych...], to najpierw zakupi to, co miała na swojej liście. A stało tam: Nüsse/Fisch/Wrap/Zitronen/getrocknete Pflaumen/Toilettenpapier/ naturelle Joghurt mit Getreide/ Suppengemüse/ "unter Augen" [wszystko na tej liście ma po niemiecku], a to ostatnie, to taki skrót, by wiedziała, o co mniej więcej kaman :P A chodziło o takie "płatki" pod oczy, które można dostać tylko w sklepie Hebe, a znajduje się on właśnie także w tym centrum handlowym.Słuchajcie, tu musi dodać, że zakupiła ich AŻ 4 OPAKOWANIA, BO BYŁY W PROMOCJI 2+2, czyli zapłaciła pełną kwotę tylko za dwa, a 2 kolejne dostała za 2 grosze!
Zakupiła sobie także, jak widać na fotce maseczkę na twarz, w sumie zastanawiała się, czy ma ją wziąć, bo znów myślała sobie, a kto jej tu ją położy… Później jednak sobie pomyślała, a co w tym niby trudnego, ona przecież nie jest w kremie! Zatem nie potrzebuje nikogo do pomocy w tym! Poza tym była w promocji! 😉Zapłaciła za nią 5 zeta, normalnie kosztuje ona 11 PLN, poza tym to koreańska marka, którą ona bardzo lubi.
Także tak. Pomyślała również, że tam jest P&P, gdzie można dostać właśnie te jogurty, które ona zawsze kupuje. Zatem tak to rozegrała, że zakupiła właśnie je tam. Jednak, jak już była w tym P&P to wzięła również i cytryny, lecz pamiętała także o tym, że miała zakupić do ugotowania tego wywaru tą włoszczyznę.A ponieważ zobaczyła również główkę kapusty włoskiej przeciętej na pół, zatem nie zawahała się i ją [a nawet 2 połówki, czyli wychodzi na to, że 1 całą🤣] także włożyć do koszyka. Mała Mi bowiem już się właśnie wcześniej tak nad tym zastanawiała, czy ona w ogóle w jakimś supermarkecie dostanie tą kapustę przeciętą na pół. Wcześniej, jak jeszcze można było dostać ją w warzywniaku p.Piotra, to on zawsze ją dla niej rozcinał na pół... Dlatego właśnie teraz, jak ujrzała włoszczyznę i te przecięte główki kapusty, to natychmiast je zgarnęła, mimo, że już dokładnie nie pamiętała, cóż jeszcze było w tym przepisie😋. Ale nie chciało jej się za bardzo nawet nad tym zastanawiać, pomyślała: "przeczytam w domu jeszcze raz i się dowiem". Świtało jej jednak, że również cebula, więc także wzięła 3. Pomyślała, że przecież nawet jak nie do zupy [a teraz [09.I.20, godz. 18:59] już jest coraz bardziej pewna, że ta również w tym przepisie widnieje] to przecież będzie mogła wykorzystać je choćby robiąc sobie kiedyś jajecznicę.
tak, jak mówiła i sobie postanowiła, zakupiła te właśnie produkty [plecak jej wcale nie był lekki z nimi w środku😋] i pojechała na samą górę do BioWay
`a. Wtedy tam tak stała i spojrzała, że jest zestaw, ale on jest bez tych pieczątek przecież! Zatem bez zastanowienie wzięła i zupę [bo tą akurat bardzo jej się chciało] i kupiła także pulpety jaglane. Była pewna, że dostanie pieczątkę i nawet wyjęła już ten karnet [a brakowało jej już TYLKO JEDNEJ! BY MOGŁA OTRZYMAĆ DANIE „ZA FRIKO”!] A dziewczyna jej tam mówi, że te karty były ważne tylko do ostatniego grudnia tamtego roku… No wkurzyć się można! Cholerka, przecież gdyby tylko wiedziała, to pojechałaby tam już wcześniej, albo teraz wzięłaby ten zestaw właśnie.No, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz? „Gapcia ze mnie, po prostu” -pomyślała sobie. Lecz wracała stamtąd i mimo to się uśmiechała, bo ta babeczka, która tam także sprzedaje i która ją znowu rozpoznała, powiedziała do niej, że „Pani to zawsze jest taka uśmiechnięta i pogodna.” Dodała również, że chyba musi dbać o dietę, bo ma taką ładną figurę. Tu, nasza bohaterka, niedowiarek jeden, ponownie się zdziwiła, hehe 😋 Ale to właśnie m.in. sprawiło, że wracała taka uśmiechnięta. Pomyślała sobie, jak to ona, że „No trudno, przecież czasu nie cofnę, a mam przynajmniej kolejną ‚torbę’ na zbieranie papierowych śmieci.😉
- Do konsumowania obiadu, ponownie chciała coś sobie obejrzeć, a pamięta jeszcze, że z rana, jak czytała dalej tą książkę, to zauważyła, że pojawiło się u niej ponownie coś chyba związanego z tym 2020 rokiem właśnie [pomyślała, że jakimś dziwnym trafem najwidoczniej samo ją odnalazło to, na co napotkała wcześniej]. Jednak, jak włączyła sobie tego „kolesia” i zaczęła słuchać tej jego gatki o tych energiach, ale już jak zaczął tłumaczyć coś o „cyklu i sposobie życia” przykład z dzieckiem, to właściwie wyłączyła. Wiecie, ją już sam początek ją rozbawił, a najbardziej chyba to, że on mówi w taki śmieszny sposób o tym, co ON PRZECZUWA, no cholerka znów sobie pomyślała, zapewne w ten sposób, jak pisała kiedyś o tej numerologii i tym wszystkim, że wydawałoby się jakieś irracjonalne „czary mary” co najmniej.
Ps. „gadki” oczywiście a nie „gatki” 🤣, tylko musiała tutaj to napisać, bo tam jej się teraz nie daje w ogóle w ten tekst wejść… A jej oczom ukazało się właśnie coś takiego:

21:00 NA CZYM POLEGA TWÓJ CEL W ŻYCIU I JAK GO ODKRYĆ
Zauważyła, iż pochopnie to oceniła…, tylko po tym kawałku [który nie ukrywajmy, ale wydał jej się nie najlepszym przykładem]. Lecz później już obejrzała do końca, pierwotnie nawet udostępniła ten filmik początkowo na fejsie, lecz poszła zetrzeć pestki awokado, TAK DZIŚ STARŁA TAKŻE TE PESTKI [czyli podsumujmy: odkurzone/ zakupiona włoszczyzna na zupę/ starte pestki awokado 💪] to doszła jednak do wniosku, że to jest chyba zbyt „trudny film” na ten portal… i dlatego go usunęła.
Plus, co ją jeszcze tu „uderzyło”, że ten Gracjan [w ogóle co za imię! 😉], posługuje się hm… może nie „takim słownictwem”, ale określeniami „ludzie”, tak, jakby on był jakimś „nadczłowiekiem”. Ale wiecie, cóż ona zauważyła, że u niej tak samo to przecież wygląda…, jakby była tylko obserwatorem tego wszystkiego… , ale tak najbardziej przysłuchiwała się temu, co słyszała o traumie…
Dziś w ogóle przez cały dzień kontrolowała Mała Mi, ile wyświetleń miał jej wpis opublikowany na LI. Podzieli się z Wami jednak tym, jaki ma plan na jutro [PIĄTEK, 11.I.2020]:
- medytacja/ uspokajanie się 🧘♀️
- gimnastyka [bo ma już w końcu czyściutko😉]
- gotowanie tego wywaru
- pójście do sklepu po resztę zakupów: wrap, ryba, może również papier toaletowy
- wieczorem zaś: weźmie kąpiel/ położy sobie maseczkę na twarz. zrelaksuje się przy jakiejś fajnej muzyce/ położy sobie na oczy herbatki z rumianku/ może uda jej się także nie wziąć MIRTAGEN
Jeszcze tylko musi się pochwalić, że ona np. zamiast wpisywać kolejne rzeczy na listę „TO DO” po prostu je niemal od razu sprawdza, np. odmiana czasownika „müssen”, bo dziś się zastanawiała nawet, jak on jest w 2 os. l. mn. Nie była już pewna, czy przegłos zostaje, czy nie…, hehe 🤣, lecz sprawdziła, że TAK, PRZEGŁOS ZOSTAJE:

Sprawdziła także, kiedy przypada DZIEŃ BABCI [bo nie wiedzieć, czemu nie miała tego zapisanego w swoim komórkowym kalendarzyku..]. Właśnie sprawdziła, jeszcze odmianę czasownika „staubsaugen”, bo jak dziś była w ubikacji, to się nawet już zastanawiała, czy on czasem nie jest rozdzielnie złożony 🤣

Ok, to dziś jeszcze wzięła tabletkę, bo pomyślała sobie, że jutro już po medytacji, gimnastyce, ugotowaniu tego wywaru [i może przy okazji jakiejś zupy], kupieniu wrapa, ryby i papieru toaletowego będzie mogła w takim dobrym nastroju zrobić sobie kąpiel ze świeczkami i muzyką… następnie położy sobie jeszcze na twarz tą maseczkę, którą sobie zakupiła i jak wyżej pisała, liczy na to, że uda jej się w końcu zasnąć bez tej tabletki!
Doba jest dla niej zbyt krótka.. Ponieważ wiedziała, cóż dziś [PIĄTEK, 10.I.2020] ma zaplanowane, przebudziła się już przed 7 i mimo tego, że odczuwał jeszcze trochę zmęczenie, to i tak nie mogła już zasnąć. Moi drodzy, bo ona stwierdza, że jednak jest człowiekiem, który lubi „działać” / „coś” robić. To jest jednak najlepszy dla niej sposób, by nie myśleć za dużo, czyli po prostu czymś się zająć. Pozostała jednak w łóżku, a teraz jest godz. 7:23, na początku bardzo się powstrzymywała, by nie sięgnąć w ogóle po komórkę.
Będę pisała dziś o niej JA, bo doszłam do wniosku, że Mała Mi jest naprawdę bardzo nieprzeciętną osobą, która sama nie potrafi tego dostrzec! Dlatego ja przyszłam jej z pomocą 🤗 Powiem Wam, że ja jestem z niej BARDZO DUMNA, jak choćby patrzę na to, jaka ona jest konsekwentna i jak się nie poddaje bez względu na wszystko. Pokazałam jej ta listę i zapytałam, którego z tych 12 punktów ona nie realizuje? Hm…. i tak troszkę się wahała, ale widziałam, jak czuje się już pewniejsza i bardziej dowartościowana 🧡 Choć rzekła mi [tak na ucho 😉], z czym wcale nie idzie jej tak łatwo, a mianowicie są to punkty:7 i 12, przyznała mi jednak jeszcze, że nie jest taka pewna, co do punktu 8…
Rzekłam zaraz do niej: Kochana, ale spójrz proszę i uświadom to sobie: to są przecież zaledwie 3 pkt. z 12! Choć szczerze Wam muszę tu donieść, że co do tego 8 to chyba zawsze można mieć wątpliwości, no a przynajmniej mądre, sumienne, szczere i dobre osoby!

Pomimo, że wciąż niestety zdarzają jej się te gorsze dni /jak ponownie dziś/ to ona podnosi się MIMO WSZYSTKO, „zaściela”😋sobie łóżko, kładzie na nie[go?] tą poduszkę i zasiada do „medytacji”: dziś np. Powtarzała KOCHAM CIĘ 🧡/ PRZEPRASZAM 🙏 / WYBACZAM CI / DZIĘKUJĘ 🤗

Następnie pamiętała, że powinna wykonać gimnastykę (YOGA & swoje ćwiczenia, moi drodzy, czy Wy w ogóle wiecie, że ona robi już tą deskę 30/40 sekund? ) + 20 Kniebeugen. No mi po prostu „szczęka opadała” z zachwytu nad tym, jaką ona jest dzielną kobietą. I wcale nie chodzi mi tu TYLKO o te ćwiczenia, których przecież ona nikomu nie pokazuje, nie chwali się w ogóle tym, bo znowu jej się wydaje, że kurcze nie ma czym…!

A ja piszę tu o wszystkim, lecz chyba przede wszystkim o tym, jakim ona stała się człowiekiem! Po gimnastyce zrobiła sobie na śniadanie ostatniego Wrapa [bo pamiętała, by wykorzystać tą pastę do kanapek, którą wyjęła już dzień, albo 2 dni wcześniej z zamrażalnika]. Jedząc chciała obejrzeć ponownie jakiś film, ona tak bardzo nie lubi „tracić czasu” nawet na tylko jedzenie:P Dlatego włączyła sobie „Nietykalni”, ale nie wiedzieć czemu „usunięty”:

Już teraz nawet nie pamięta dobrze, jak to było…, hehe 😋, ale włączył jej się chyba za to automatycznie ten film „Chłopiec który żył już kiedyś – film dokumentalny”, kiedyś już go oglądała, ale musielibyście sami go zobaczyć, bo opowiada on naprawdę niewiarygodną wprost historię.
W międzyczasie odnalazła ten przepis na wywar/ bulion warzywny i okazuje się, że dobrze pamiętała https://aniagotuje.pl/przepis/bulion-warzywny i miala rację! Cebula również jest potrzebna i to cała, a właściwie przekrojona na pół 😊 Luknęła szybciutko na ten przepis, czy wszystko ma, tzn. i tak chciała wyjść do sklepu po pomidory, paprykę i suszone śliwki.
Jak tak sobie to sprawdzała i to zadzwoniła do niej jej mama i słuchajcie tak fajnie jej się z nią rozmawiało! Trwało to prawie 30 minut, ta jej opowiadała, że:
- Marcin właśnie jechał do Malborka [ok. godz.11] z kolegą, po drodze zmokli, bo pada, a musieli wysiąść wcześniej, bo tam do samego dworca nie dojeżdża od nich taki odpowiedni tramwaj niskopodłogowy, a już nie chciało im się przesiadać, więc szli na piechtę tam
- w pendolino Marcin ma uprzedzać, by ktoś go asekurował na tej platformie, jak będzie zjeżdżał, by nie wypadł, jak wtedy, kiedy jechał z mamą…
- w Wawie ma być ten Samson [mega luzak, który się niczym nie przejmuje, hehe]
- Marcin sprzedał koła od samochodu, więc tam, gdzie te koła u niego wcześniej stały, teraz chciał postawić wózek elektryczny. A mama jeszcze wczoraj pojechała do niego, zrobić mu obiad i ten poprosił ją o pomoc w przestawieniu tego wózka… Jednak, słuchajcie tu była też „akcja”, otóż Marcin powiedział mamie, by ta najlepiej na ten wózek siadła i wtedy nim „ruszyła”… Ta bidulka nie bardzo potrafiła tym wózkiem elektrycznym „sterować” i wpadła na barek u Marcina 🤣 ps. ona wie, że to nie jest wcale śmieszne, ale wyobraźcie sobie osobę, która nie ma jakoś żadnego wyczucia, jeśli chodzi o prowadzenie „pojazdów”, bo po pierwsze i najważniejsze nie ma nawet prawa jazdy, gdyż po prostu kompletnie nie umie prowadzić. Nawet szczerze mówiąc Mała Mi, która ma prawo jazdy i kiedyś całkiem dobrze szło jej prowadzenie auta, nie wie, czy by się w tym odnalazła… , jak ona nawet pamięta, jak jeszcze była w szpitalu, to nie potrafiła nawet zwykłym wózkiem [nie elektrycznym!] inwalidzkim się poruszać. [Tu jej się z kolei zaraz przypomina historia, jak prosiła swojego byłego męża, by ten choć zechciał ją nauczyć tym pieprzonym wózkiem się w ogóle poruszać, a ten rzekł do niej: NIE! NIE BĘDĘ CIĘ UCZYŁ JAK SIĘ NIM PORUSZAĆ, BO TY BĘDZIESZ JESZCZE CHODZIŁA!] No dobrze, to wracamy do jej mamy = wygiął jej się bardzo nadgarstek i zaczął ją boleć. Później jednak już przestał, ale dotarła do domu i pomyślała, że pójdzie jeszcze na pogotowie, by zrobili jej prześwietlenie: okazało się, że ręka [nadgarstek i kości] są całe!
- mama jej ugotowała zupę warzywną, a idzie dziś odebrać Kacperka ze szkoły i mówiła, że musi zrobić jeszcze „jego placuszki”, bo przecież zawsze jak jada tą zupkę u jej mamy, a swojej babci, to tylko z tymi placuszkami właśnie, cudny ten szkrabek, prawda? 😊
Wstawiła już sobie dawno te warzywa na bulion i właśnie się gotują, właściwie to już minęły te 2 godziny, ale wstała, posmakowała i wydało jej się trochę zbyt słone, więc dolała jeszcze wody. Choć sam w sobie jest naprawdę pyszny, zatem już na jutro będzie mogła dalej pichcić. Dziś zjadła jeszcze pół zestawu Sushi, który napoczęła wczoraj.
Teraz mamy wciąż PIĄTEK, 10.I.2020 😋, ale godz. właśnie jest 18:33 i ten swój wywar już dawno ugotowała. Słuchajcie, musi się tu pochwalić tym, cóż ona teraz odczuwa [powiedziała nawet o tym swojej mamie przez tel.], że ona nic nie wymusza i że jest teraz taka bardzo spokojna. Słuchajcie, jak była dziś w ubikacji [a zauważyła, że chodzi tam częściej niż zwykle…, zapewne dlatego, iż ona ciągle coś pije, a tak naprawdę nie „coś” tylko stoi tu przy niej zawsze ten kubek z wodą 😜] to pomyślała sobie o tym, co ten Gracjan, że to jest ROK ODPUSZCZANIA. Ona chyba już to czuje, że ona to po prostu zaczęła odpuszczać, zresztą wspomniała nawet o tym w tym swoim wpisie: https://wordpress.com/block-editor/post/niesklasyfikowana.com/18282
Także jutro zrobi sobie dalej zupkę z tej pół główki kapusty, którą wczoraj zakupiła, a z drugą połówkę przeznaczy po prostu na ugotowanie kapusty, a ma już przygotowane i obrane warzywa: marchewki, nawet ziemniaki również już obrała. No i kupiła te pomidorki, których również nie zawaha się użyć 🤭
Wspomni jeszcze tylko tak szybciutko, o tym Gracjanie, że ona naprawdę poniekąd zgadza się z tym, co on tam mówił [choć początek tego, przyznać musicie, mówi, jakby był jakimś „magikiem”🤣]. Zwłaszcza, jak posłuchała tego dalej, jak mówił o tej traumie, pomyślała sobie: cholera, to ja serio jestem silną jednostką, skoro wytrzymałam aż tyle i nadal jestem zdrowa psychicznie. Ale nie chce się na tym skupiać, ona woli przede wszystkim DZIAŁAĆ, COŚ ROBIĆ!
A to, o czym opowiadał ten mężczyzna, jest rzeczywiście ważne, ale też chyba zbyt trudne dla „przeciętnego” człowieka. [tak, ma odwagę tak napisać, w końcu już wcześniej doszła do tego i nawet o tym wspominała, że ona „rozumie więcej”].
Teraz postanowiła się jeszcze z Wami podzielić czymś, co jest dla niej BARDZO WAŻNE. Chodzi jej oczywiście o MIŁOŚĆ, której ona tak bardzo pragnie. Ale już Wam donosi, jak ona to widzi. To, że nie wyobraża sobie, by to był ktoś przypadkowy, to chyba już wiecie. Ona nie zamierza absolutnie szukać sobie nikogo na siłę.
Ona bardzo dobrze wie, że najpierw musi pokochać i zaakceptować siebie. Ale ona już bardzo nie tylko w to wierzy, ale przecież to widzi, że UDAŁO JEJ NAPRAWDĘ NIEZMIERNIE DUŻO, choćby w tej ogromnej zmianie postrzegania samej siebie. Już coraz bardziej łagodne ma podejście do wszystkiego, nie stresuje się tak wszystkim, jak jeszcze kiedyś.

Teraz znacznie łatwiej jest jej już po prostu odpuszczać i nawet bardziej zaufać, nie widząc jeszcze nawet żadnych efektów [przykład z Elbląga, jak siedziała na łóżku i rozmawiała ze Wszechświatem].😊 Ewidentnie przecież „zapuściła wtedy korzenie pozytywne” i stworzyła w końcu tam taki „łańcuch wydarzeń”!
Zostawi Was jeszcze z taką refleksją, czy może z takimi życzeniami:

SOBOTA, 11.I.2020 Obudziła się jakoś ok. 6, jak zwykle próbowała się przekonywać, że ma tak naprawdę wspaniałe życie i dużo szczęścia. I że jest z siebie bardzo dumna, iż jest taką w trwałą i dzielną osobą!
Przykryła ładnie kocem pościel na swoim łóżku, położyła poduszkę i sobie na nią siadła uspokajając się 😊. Dziś właściwie miała taką pogodną, spokojną twarz i przede wszystkim wysyłała słowa DZIĘKUJĘ 🧡🍀🤗 Słuchajcie, gdybyście tylko mogli usłyszeć, jakie to dziewczę było wdzięczne, właściwie za wszystko, co ma! Co Wszechświat jej podarował: poważnie ONA BYŁA WDZIĘCZNA ZA WSZYSTKO:
- za swoje życie
- za swojego brata
- nawet powiedziała, że dziękuje za mamę, choć ta niestety jest jaka jest, ale cóż za nią jest także wdzięczna i bardzo dziękuje, że w ogóle ma mamę tak wyrozumiałą, mimo, że nie zawsze mądrą…
- lecz tu przypomniała sobie swoją dzielną babcię [a właśnie, wkrótce, bo przecież 21.I…. DZIEŃ BABCI- a ona jeszcze nie wie, co swojej babci kupić, bardzo chciałaby podarować jej coś szczególnego, poszuka tego jutro w necie]
Następnie przystąpiła do swojej porannej gimnastyki: YOGA 🧘♀️i JEJ SERIA ĆWICZEŃ. Dziś nawet skupiła się tak bardzo na robieniu tej deski i jeszcze raz liczyła, czy rzeczywiście tyle sekund ją wytrzymuje, ile Wam tu wcześniej pisała😋. I moi drodzy, ona owszem robi tyle sekund, to chyba znaczy, że te jej mięśnie brzucha są silne/ mocne, prawda? Tylko, myśli sobie, i co z tego, skoro tego w ogóle po nim [po tym jej brzuchu] nie widać? Wciąż jest taki niestety duży i wystający…
Tu z kolei dochodzi do wniosku, że do tego z całą pewnością przyczynia się ta jej kawa, do której ona zawsze musi mieć jakiś deser…Wrrr… A to w postaci jogurtu naturalnego z ziarnami, jednak cholerka ona zawsze do niego dodaje jeszcze „coś” [jak choćby teraz godz. 16:30] i to wcale nie zawsze coś zdrowego! Bo jednak często są to bakalie/ orzechy z Rossmanna w czekoladzie, jakieś bakalie: żurawina, suszone morele, banany, także surowe owoce: winogrono, banany najczęściej. I tak sobie myśli, ok. może nie byłoby to najgorzej, GDYBY ONA TEJ KAWY NIE PIŁA CODZIENNIE…
Ok, to powyżej [pochyłą czcionką i w kolorze czerwonym] było oczywiście jej dygresją:P, to teraz kontynuacja:
„Jak odnaleźć zagubione szczęście„- Ponownie włączyła sobie Pawlikowską, ogląda i słucha, jedząc swoje müsli 😊 Następnie kolejny jej filmik, pt.: „Wolność jest w tobie” . Mała Mi tak się temu przysłuchiwała i myśli sobie, że ona przecież absolutnie nie szukała NIGDY winnych tego, co się jej wydarzyło! Co więcej, ona chyba zawsze w sobie szukała winy za wszystko, że przecież mogła najwidoczniej, coś lepiej zrobić, być lepszą osobą/ człowiekiem: żoną/ przyjaciółką itp.
Wie jednak, że ma prawo być sobą i dobrze zna swoją wartość, wciąż stara się szukać szczęścia, chce być po prostu spełniony człowiekiem, i mimo, że oczywiście, jak KAŻDY MARZY O MIŁOŚCI, ale już dobrze wie, że nic na siłę, że wszystko przyjdzie w odpowiednim czasie, niczego nie wymusza. WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ OD TEGO, CO JEST W TWOJEJ DUSZY. To dziwne (a może nie tak całkiem, patrząc na jej dzieciństwo), że ona potrzebuje zawsze jakiegoś „wsparcia” kogoś bardziej mądrego /doświadczonego i jakby szuka zawsze potwierdzenia, że ona dobrze uważa/ poprawnie myśli, itp. Wciąż ta jej nieustanna niepewność…
Słuchając tego, zaczęła przelewać do pojemniczków ten bulion warzywny, który wczoraj ugotowała. Następnie umieściła je w zamarźlaku 🤣. Czuła się taka spokojna i wyjęła nawet z szafy rzeczy, „zgromadzone” do prasowania, bo pomyślała, że jak będzie je widziała na wierzchu, to może prędzej się zmobilizuje 😋. Ubrała się jednak i wyszła wynieść śmieci, następnie jeszcze do „kerfa” po orzechy, śliwki suszone i kefir.
Jak wyszła, to zobaczyła, że jest tak ładnie i nawet przebłyski słońca widziała na niebie, zatem postanowiła, że nie pójdzie od razu do sklepu, tylko zrobi sobie jeszcze spacer i tak, moi drodzy, ponownie powędrowała na tą dolinkę, czuła się taka szczęśliwa i spokojna, znowu tak szła w słońcu i nawet porobiła kilka fotek, by móc Wam pokazać jej drogę i miejsce, gdzie spacerowała, ale też ponownie stanęła, zamknęła swoje cudne oczy i tym razem wysyłała do Wszechświata KOCHAM CIĘ 🧡
Wiecie, ona naprawdę to czuła, że to wszystko, co puszczamy w świat do nas wraca [a ona ponownie wysyłała to również do tego Niemca właśnie, który zrobił na niej sobą tak dobre wrażenie…]. Moi drodzy, do tego stopnia mu się to udało, że ona już naprawdę nawet pomimo, iż nadal ma swoje konto na tym Tinderze, to zdecydowanie dawno go naprawdę nie przegląda. Czułaby się bowiem wtedy tak, jakby go „zdradzała”. A teraz kilka tych zdjęć z tego jej spaceru na dolince:
To tylko maleńka część zdjęć, które ona tam porobiła, jednak bardzo chciała Wam pokazać, dokąd poszła sobie przysiąść, po tym, jak najpierw stała tak w słońcu i wysyłała te życzenia i mówiła KOCHAM CIĘ. Siedząc tu [na tej ławeczce po lewej ponownie odwrócona twarzą do słońca – czyli siedziała tak całkowicie tyłem do tego „stołu”] patrzyła ponownie w niebo, drzewa, słuchała śpiewu ptaków i dalej wysyłała uśmiechnięta i pogodna życzenia do Wszechświata.
Minęło jakieś 30 minut, jak wyszła stamtąd uśmiechnięta/ spokojna/ radosna i zaczęła kierować się w stronę tego „kerfa” po to, co kupić miała.
Wróciła do domu, szczęśliwa, bo potrzebowała na ubikację, tzn. odczuwała to już jak była na tej dolince i tu pomyślała sobie, że biedny Kamyk już by nie dał z pewnością rady i by się „osrał”🤣. Pomyślała dalej, jakie ona ma szczęście, że nie tylko przetrzymała to w trakcie spaceru, ale również zdążyła jeszcze zrobić spokojnie zakupy i wrócić do domu.
Jak już znalazła się w domu, to zaczęła gotować w końcu dla siebie tą zupkę, zrobiła ją, jak ostatnim razem kapuścianą i również dodała pomidory do niej. Jednak, moi drodzy, patrzy w ten przepis tam, a tam okazało się, że to wcale nie SUROWE POMIDORY, TYLKO PRZECIER/ PASSATA ewentualnie Z PUSZKI. Cholerka, sobie pomyślała, ale to miało być niby dla niej problemem? Oczywiście, że pokroiła te pomidorki i wrzuciła je jak już warzywa były miękkawe 😉. I muszę Wam powiedzieć, że ta jej zupka, jak zwykle wyszła „palce lizać”.
Nie porobiła wprawdzie żadnych zdjęć, bo kuchnia jej była tak „upieprzona”, że nie chciała nawet tego uwidoczniać na zdjęciach 😋. Jednak, jak jeszcze zupka się gotowała, to ona tak myślała, czym by się tu zająć? I co? Ponieważ [jak widać, całe szczęście!] wyjęła te rzeczy do prasowania, zatem, co? Zabrała się po prostu zaraz za to! I tak POPRASOWAŁA SWOJE RZECZY!!! 💪
Tak prasując sobie te rzeczy włączyła sobie jeszcze ponownie fajną muzę ze Spotify, ona właściwie już coraz bardziej „napełnia” tą swoją listę kolejnymi piosenkami, które jej się bardzo podobają i które wpadają jej w ucho. Czasem są to takie, które już kiedyś polubiła, ale w każdym razie zbiera już się taki jej „zbiór” tych piosenek, w sumie jeszcze nie wie, czy wszystkie z nich tam zostawi, ale myśli sobie, ok., niech choć na razie będą. Przecież wszystko się zmienia, nieprawdaż? 😉
W międzyczasie jej była bratowa, która jeszcze wczoraj wieczorem zwróciła jej uwagę, by ta nie udostępniała na fejsie na początku napisała „mojego zdjęcia” [a Małej Mi pokazało się to we wspomnieniach], gdzie była ona obejmująca jeszcze jej brata na wózku, mały Kacpuś i z kolei na 3 zdjęciu- bo miała je jakoś tam tak razem umieszczone/ „spięte”, było widać Kamyka leżącego na łóżku obok niego mały Kacpuś, a na suficie [jak mieszkali u mamy Małej Mi i Marcina] zawieszona taka „drabinka”:

W każdym razie nasza bohaterka, jak była bratowa jej dziś o 13:05 ponownie przesłała pytanie: „I co z tym zdjęciem?”. Nie ukrywa, że „troszkę” się już wkurzyła, tym bardziej, że wczoraj ta przesłała jej takie „miłe” ponaglenie:

Kurczę, myśli sobie i nawet dziś jej odpisała na to kolejne pytanie:

Ta jednak kombinowała, co tu zrobić i jak z tego wybrnąć, by każdy był zadowolony, a wiedziała już, że kilka osób polubiło to jej wspomnienie. Zatem, cóż ona zrobiła? Wyświetliła sobie jeszcze raz te 3 zdjęcia razem na kompie, ponieważ ona nie umie jakoś tak zrobić [posłużyć się jakimś programem do tego…], by akurat tą fotkę zasłonić. To, co kreatywna i pomysłowa ona zrobiła? Zakryła to zdjęcie po prostu kawałkiem kartki u siebie na swoim ekranie kompa 🤣
I mądra Mała Mi wybrnęła właśnie w ten oto sposób, jaki dostrzegacie na zdjęciu powyżej

Jak widzicie, u niej co chwila coś się zmienia… Jak jeszcze z rana / w południe była w taka spokojna i dziś nawet już sobie pomyślała, że nim zacznie malować [tak, bo ona wciąż pamięta, że przecież w tym celu zakupiła wtedy te farby i pędzle w Lidlu, w dodatku przecież odnalazła blok do tego!] to dokona w końcu najpierw tego wpisu o swoim bracie [zauważcie tylko: najpierw inni, na samym końcu ona i jej „potrzeby”]. Choć Mała Mi nazwałaby to z pewnością „zachciankami”. Nawet mimo to, że już sobie myśli, iż to pomogłoby jej się wyrażać/ jej emocje… Tak, jak zresztą prowadzenie tego bloga.
No właśnie, ale skoro ona już sobie w ten sposób pomaga, to teraz zrobi coś dla swojego brata. Zwróćcie proszę uwagę, starsza siostra, która wciąż czuje się odpowiedzialna za Marcina! Choć jest znowu pewna, że ten się świetnie w tej Warszawie dziś bawi na tej firmowej imprezie. Ale ona wciąż pamięta, że TO JEJ BRAT JAK SIĘ DOWIEDZIAŁ, ŻE JEGO SIOSTRA ULEGŁA TEMU WYPADKOWI, BYŁ [po jej byłym mężu oczywiście] PIERWSZĄ OSOBĄ, KTÓRA NIE TYLKO ZREZYGNOWAŁA TEGO DNIA Z DALSZEJ PRACY I PRZYJECHAŁ OD RAZU Z ELBLĄGA DO GDAŃSKA DO NIEJ DO SZPITALA!
Oczywiście, ani wczoraj, ani dziś nie zrobi sobie już tej maseczki. Bo ona, moi drodzy, jeszcze nie wykonała tego, co powinna w całości. Poza tym, tak jak przypuszczała, w kuchni od tego jej gotowania zrobił się taki „harmider”, że nawet już nie pozmywała tych naczyń, no może teraz jeszcze pójdzie to przed spaniem zrobić. I moi drodzy, ona obiecuje już, że nie będzie więcej zamieszczała AŻ TAKICH DŁUGICH TYCH PLIKÓW MUZYCZNYCH! Choć jest to komfortem dla niej nie musieć już się o nic martwić [w sensie o tą całą „oprawę” wpisu😋, na który przecież schodziło jej również sporo czasu zawsze].
Ale pomyślała, że przecież zamiast 3 h, może to być równie dobrze jakiś inny, troszkę krótszy, np. [prawie/ ponad] godzinny i również byłoby wtedy w porządku. Zresztą, jak ona aktualnie przesłuchuje tej swojej ułożonej listy na Spotify, to zawsze jakoś wtedy jeszcze bardziej odżywa.
Moi drodzy, Mała Mi stwierdza, że ona jest chyba jak jakaś zaprogramowana maszyna/ „cyborg”… NIE! Słuchajcie, właśnie sprawdziła w Google, co dokładnie oznacza ten termin!

Jej „procesy życiowe” nie tylko NIE SĄ WSPOMAGANE PRZEZ ŻADNE URZĄDZENIA TECHNICZNE, w ogóle odnosi wrażenie, że one/ona przez nic/ przez nikogo nie jest wspomagana…
NIEDZIELA, 12.I.2020, wstawało jej się jakoś ciężko, obudziła się już o 5! I bidulka nie mogła już zasnąć, tylko tak myślała, co ma jeszcze do zrobienia. Męczyła się z tym strasznie, że wszystko tu jest tylko na jej głowie, że musi o tylu rzeczach myśleć, pamiętać i dawać sobie z nimi radę sama. A ona ma przecież te cholerne problemy z tą swoją pamięcią… I tak już uważa, że radzi sobie ze wszystkim świetnie.
Dziś nie dawała sobie już rady leżąc ze swoimi myślami, zatem, jak już wstała, uwaga dziś ok. godz. 7:20! A było jeszcze tak ciemno, jakoś szaro i nieprzyjemnie. Ona podniosła jednak rolety, „zaścieliła” [czyli położyła koc na swoją pościel😋] i siadła ponownie się uspokajać. Dziś jednak powtarzała przede wszystkim słowa: KOCHAM CIĘ, JESTEM WAŻNA. I tak sobie pomyślała tu o tym […już zapomniała, o czym chciała pisać…, bo otworzyła tego przeklętego fejsa… i zaczęła go przeglądać, a wiecie, jak to z nim jest…wrrrr…, ooo, ale chyba już wie o czym chciała tu pisać!Otóż wydawało jej się, że]
Jak otrzymała to refuge name od Lamy Ole Nydhal na tym kursie buddystycznym w Kucharach, jak była tam w VII.2018r.

Pamięta tylko, że wtedy przede wszystkim „poszukiwała miejsca dla siebie”, a chodziła jeszcze wtedy na yogę i tam ten Jan prowadzący zajęcia [znający jej historię, bo była kiedyś u niego na masażu i wtedy pokazała swój wypis ze szpitala…, jaka była jego reakcja na to, to nie musi Wam już tego tu pisać
Photo by Krystian Maliszewski on Pexels.com Photo by Dima Valkov on Pexels.com Photo by Pixabay on Pexels.com
Wtedy on coś wspomniał jej o medytacjach i tak to dziewczę się zainteresowało i zaczęła, jak wróciła do domu, pytać wujka Google o to i wtedy spojrzała, że w każdym innym ośrodku trzeba płacić za to, tylko właśnie nie w tym: BOM [Buddyjski Ośrodek Medytacyjny], a ten znajdował się jeszcze wtedy nie aż tak daleko od jej ówczesnego mieszkania.
Nie będzie kryła, że trochę się jakby wtedy „wystraszyła”, bo ona nawet nie miała zamiaru wtedy jeszcze zmieniać swojego wyznania. Później jednak z kolei była tak mile „rozczarowana”, że to nie jest żadna sekta, choć jej się takie zgromadzenia ludzi tak właśnie zawsze kojarzyły…
Moja droga, ale może przejdziesz w końcu do rzeczy! Bo znów wygląda to na takie „lanie wody” 😋. Więc wraca do tematu. Tak sobie siedziała na tej poduszce i myślała o tym wszystkim, co jej się przydarzyło i ona naprawdę nie uważa, że coś było „niepotrzebne” w jej życiu. Nawet ten wątek z Buddyzmem. Ona nie chce mówić o sobie, że gdzieś należy i kimś ewidentnie jest! Nie! Nie zapominajcie proszę, że macie przed sobą „NIESKLASYFIKOWANĄ” 😉
Ona, np. wie, że to wszystko traktuje jako bardzo cenne wydarzenia/ lekcje, z których Mała Mi naprawdę wiele się nauczyła. Już Wam napisze tylko takie hasła, cóż ona „stamtąd” [z tego ośrodka/ poznania tych ludzi/ wyjazdu do Kuchar] dla siebie wyniosła:
- nauczyła się, że nie ma „równy i równiejszy”
- naprawdę liczy się to, jakim człowiekiem jesteś, a nie ile masz pieniędzy
- PRAWDZIWĄ WARTOŚCIĄ W ŻYCIU JEST MIŁOŚĆ = to ona jest najważniejsza!
Ok, to tutaj musi chyba jeszcze dodać, że zauważyła tam również to, co jej się ewidentnie nie podoba! Otóż, że właściwie wśród tej społeczności buddystów, oni podchodzą tak raczej „lekko” do związków. Można z kimś być, a już za chwilę z kimś innym, np. chłopak/ mężczyzna może być raz z jedną dziewczyną/ kobietą, a za chwilę z jej znajomą. I tak, ona dobrze wie, że to jest przecież właściwie normalne, w naszym świecie nie odbywa się to inaczej, tylko ona jakoś raczej nie wyobraża sobie tego, by tam być wśród nich i pokazać się raz z jednym kolegą, za chwilę być już z następnym…
Tak, dobrze wie, że w obecnej rzeczywistości przecież jest tak samo, tylko tam ten fakt, że to jest taka „mała społeczność” i oni tam żyją ze sobą razem i częściej… Ahhh… , ona chyba nie umie tego nawet dobrze wyrazić… , ale liczy na to, że rozumiecie, co ma tu na myśli, co usiłuje napisać…
W każdym razie ona bardzo tęskni za tym kimś, jedynym. I bardzo w to nadal wierzy, że taką miłość da się znaleźć! Bo po prostu mimo wszystko, wie, że
Ona tak bardzo wie, że będąc z kimś mogłaby to wszystko dzielić na pół, każdy problem/ smutek/ zmartwienie, ale też przede wszystkim RADOŚCI. W każdym razie, jak tak sobie dziś siedziała na tej swojej poduszce i się zastanawiała nad tym życiem to znowu wpadała na tyle różnych pomysłów, tyle myśli przechodziło jej ponownie przez tą jej „łepetynkę”. Pomyślała nawet, że przecież może sobie tak gdybać i łudzić się, że kiedyś spotka się wreszcie z tym Niemcem, ale z drugiej strony pomyślała zaraz, że równie dobrze może tak „przespać całe życie”. Nie ma przecież wśród tylu rzeczy pewności/ co do tylu spraw:
- kiedy on w ogóle pojawi się w tym Gdańsku?
- i czy w ogóle wtedy skontaktowałby się z nią, aby się spotkać, itp. [tu choć sobie pomyślała, jak dobrze, że wymieniliśmy się numerami tel.!
ok, chyba powinna wyjść przewietrzyć teraz choć trochę swoją „łepetynkę”, to na razie, trzymajcie się i miłej niedzieli Wam życzy! 🍀🌞 Choć u niej wcale słońca nie ma na niebie i w dodatku boli ją jeszcze gardło… Ale koniec narzekania, marsz i do wyjścia!
Każdy ma inne piekło… Zmarnowane życie to prawdziwe piekło „MIĘDZY PIEKŁEM A NIEBEM” reż. Vincent Ward
A ONA TAK BARDZO NIE CHCE, BY TO JEJ ŻYCIE BYŁO ZMARNOWANE!
Godz. 13:40 wróciła z tego spaceru, ponownie była na tej dolince. Siadła do kompa i znów postanowiła, że nim zrobi sobie obiad [= odgrzeje pyszną zupkę z włoskiej kapusty z pomidorkami, którą wczoraj sobie ugotowała! 💪] podzieli się z Wami kolejnymi przemyśleniami. Rany, ona po prostu nie nadąża za swoimi myślami, tyle ich tu ma i co chwila powstaje nowa…
Pamiętacie, to, o czym wspomniała wyżej [spójrzcie na ten napis na czerwonym tle!]. Jeszcze będąc tu w domu, zaczęła przeglądać mimo wszystko tego Tindera, jednak wyznaczyła sobie na to czas w minutach. I moi drodzy, powiem Wam, cóż ona sobie pomyślała, jeszcze siedząc na tej poduszce…, że ona owszem będzie czekała na TEGO jedynego [uznacie, że to zapewne dziwne, ale ona już tak „ciepło” myśli o tym Niemcu 6 lat od niej starszego i wcale nie o tych piwnych oczach:P], ale tak sobie myślała, że tak czekając można przecież „przespać całe życie”.
I po to założyła sobie przecież to konto na tym Tinderze, mimo, że jest już cholernie zniechęcona, co do tego portalu [a dziś – NIEDZIELA, 12.I.2020 w ogóle czuje się jakoś nie najlepiej i tak sennie]. W dodatku boli ją cały czas szyja! Tak, prócz tego, że odczuwa ból gardła przy przełykaniu…, to jeszcze czuje mięśnie szyi z tyłu tak jakby „na karku”.
Zatem pomyślała, że ona nie będzie tak czekała bezczynnie, w końcu ona już nie liczy na żadne „cuda”, tzn. inaczej: ona wciąż w nie wierzy i na nie jednak liczy… Lecz postanowiła, że nie będzie czekała biernie, tylko może temu szczęściu trochę dopomoże…
Ale to przecież nie po raz pierwszy, jak ona tak właśnie postępuje = nie czeka bezczynnie, tylko stara się zawsze „coś” robić… Wyjaśniała to już niejednokrotnie, że nie zawsze widzi tego jakiś sens na początku, ale robi tak, by później nie musieć sobie „pluć w brodę”, że kompletnie nic nie zrobiła!
I tak jeszcze siedząc w domu, zauważyła, że napisał do niej niejaki Michał…, któremu ona m.in. wysłała to 🧡
A ten wtedy jej napisał:
Hej M….., czy mieszkasz w Gdańsku?
Cześć Michał , tak właśnie tu mieszkam, a Ty skąd jesteś ?
Warszawa. Stąd dziwię się że nas zmatchowało Chociaż wolałbym w Trójmieście 😉
He he 🤣, no pewnie my mamy morze
A my… Nie wiem co Protesty i siedzibę w pisu 😂
Szkoda, wyglądasz na super dziewczynę
Bo taka jestem , mój drogi 😋
No dawaj dalej wykończ mnie 😃
Przyznać muszę, że ja nawet nie widziałam Twoich zdjęć wcześniej, po prostu bardzo spodobał mi się Twój opis i byłam pewna , że jedyną fotką jest tylko ta kobieta z tym kwiatem na głowie 🤣

Hahahah ok I jak obejrzałaś to jak? Gorzej lepiej? Czekaj sprawdzę co tam napisałem Samą prawdę 😃
Nie będę kryła, że wygląd drugiego człowieka jest również dla mnie ważny, ale nie najważniejszy! Znacznie bardziej istotne jest dla mnie , kto jakim jest człowiekiem, bo nasz wygląd to przecież tylko okładka…
Mhm Ładna odpowiedź chociaż dosyć zakamuflowałaś to co chciałaś powiedzieć 😉
Ale to tylko świadczy o tym że poza okładka masz też treść A to mnie wkurza Jeszcze bardziej ze jesteś tam a nie tu Albo ja tu a Ty tam
Moi drodzy, nie wiem, czy znacie drugą taką osobę, u której TAK się wszystko zmienia, jak u Małej Mi właśnie. Dziś [dalej tu mowa o 12.I.2020, NIEDZIELA] odczuwała chyba jednak trochę niezadowolenia z siebie, ale po prostu pomyślała, że trudno, jest, jak jest i ciężko mi to [cholera] zmienić. Nie umiem już sobie w żaden sposób pomóc, zatem zostawiam to jak jest, inaczej PUSZCZAM TO i idę przewietrzyć choć „łepetynę”, bo dziś przecież w ogóle nie zrobiłam żadnych ćwiczeń! I tak właśnie, spojrzała tylko, że śmieci jeszcze się tyle nie uzbierało, by wyrzucić 🤣
W dodatku jeszcze po drodze spotkała młodzież z puszkami WOŚP na tej dolince, którzy również ją zaczepili i zapytali, czy nie zechciałaby wrzucić jakichś pieniążków do puszki. A ona pomyślała sobie, cholera, a ja nie mam nawet przy sobie torebki! Mimo, że tak już właśnie przypuszczała, że to bardzo prawdopodobne w tą niedzielę, jest kolejny finał, a wiedziała to znów dzięki fejsowi właśnie i ludkom, którzy tam brali swoje zdjęcia z tą okładką właśnie…
Ona jednak niestety nie miała przy sobie żadnej kasy, przespacerowała się jednak, przewietrzyła tą łepetynę, lecz jeszcze, jak tam była to znowu weszła na tego TINDERA i tam tak na szybko, boooszeee, moi drodzy, ona już nie wie, czy ona jest taka wymagająca…ALE TAM CHOLERA NIE MA ŻADNYCH CIEKAWYCH OSÓB! Albo kompletnie nie ciekawie wyglądający, STARO mimo, że różnica wieku TYLKO 1 ROK/2 LATA. No nie stwierdziła, że na tych 20/30 gostków, jakich tak na szybko przejrzała, może 5 mężczyzn ją zainteresowało 🤣
Wróciła do domu, odgrzała sobie swoją zupę i ponownie włączyła sobie ten film…Ona nie bardzo nawet wie, dlaczego ten właśnie ją tak przyciąga i z nią jakoś rezonuje nieustannie, chyba dlatego, że również tak uspokaja. A mowa tu oczywiście o „Niebiańskiej Przepowiedni” „The Celestine Prophecy”, reż. Armand Mastroianni

Zdesperowana, że NIC NIE DAŁA NA WOŚP, tak się zastanawiała, że musi być jakiś sposób bez wychodzenia z domu… I okazało się, że owszem! Wpisała tylko w Google pytanie: JAK MOŻNA WPŁACIĆ NA WOŚP I pokazało się: Wpłać Online. Okazało się, że przekierowało ją na FB! Tam Jurek Owsiak złożył jej podziękowania za wpłatę! hehe, 🤣

Serio super to zmontowali! Najpierw było miejsce, by wpisać swoje imię, później wybrać kwotę, jaką chce się dać. I po tym jak dokonała przelewu właśnie ten filmik! Owsiak wtedy [cholerka jak super to jest w ogóle zrobione!], że wygląda, jakby mówił tak bardzo osobiście: witaj ….. [tu imię każdej osoby] i dalej mówi ile się wpłaciło i bardzo za to dziękuje, hehe, no serio, ona jeszcze czegoś takiego nie widziała 🤗 Tak jej to poprawiło humor, że JEDNAK UDAŁO SIĘ ZAPŁACIĆ, WCALE NIE WYCHODZĄC Z DOMU. Czyli ten fejs czasem się jednak przydaje. 😊
Następnie już w takim dobrym nastroju udała się do kąpieli z pianą, wieczkami i muzą (w międzyczasie wstawiła pranie)

CAŁY CZAS ZAGLĄDA NA LI, I SPRAWDZA OGLĄDALNOŚĆ SWOJEGO WPISU, a jest godz. dokładnie 21:34 a on ma 492 WYŚWIETLEŃ!
No dobrze, to może dziś uda jej się położyć sobie w końcu tą swoją maseczkę na twarz i się jeszcze przed snem zrelaksuje
