JEŚLI NIE POJMIESZ JAKIEJŚ LEKCJI, BĄDŹ PEWIEN, ŻE CI JĄ POWTÓRZY.
KOCHANI, ZAGLĄDAJCIE PROSZĘ DO TEGO WPISU W MIARĘ REGULARNIE, BO ON BĘDZIE NA BIEŻĄCO DOKAŃCZANY! A jak już w końcu ewidentnie pojawi się coś nowego u niej na blogu = będzie to oznaczać, że już go ukończyłyśmy, ok?
Muszę jej po prostu pomóc, teraz mamy już PONIEDZIAŁEK, 27.IV.2020, wciąż jest, moi drodzy „rozdygotana”, bo, jak twierdzi, mimo, iż udało jej się wczoraj odpocząć i dojść już „do siebie”. To ponownie wydarzyła się kolejna rzecz…, która jej ten spokój odebrała… Ale teraz jeszcze nie jest na to gotowa, by o tym mówić.
Spokojnie – odparłam – podzielisz się tym, kiedy uznasz za stosowne, gdy poczujesz, że to jest odpowiedni czas na to. A teraz zabieramy się za „bieżące” sprawy. Muszę Ci powiedzieć, do jakich ja doszłam wniosków. Bardzo chciałabym Ci naprawdę pomóc, dlatego proszę Cię teraz o to, byś zostawiła mi „wolną rękę, bym mogła tu opisywać o tym, cóż mi donosiłaś przez ten czas, tudzież, chyba przede wszystkim, CO JA ZAUWAŻAM, jak tak Cię obserwuję i słucham.
Zgodziła się na to bez większego „ALE”, bo już jest naprawdę teraz zmęczona tym życiem. Chciałaby jednak zobaczyć, cóż tu stworzę. Powiedziałam, że to jest dla mnie oczywiste, że jej to pokażę. Przecież to ona jest tego autorką! Ja tylko jestem tu głównie „rękoma”:P, no czasem również „świeżym spojrzeniem” na to wszystko.
Może zacznę od opisywania tych jej dni, zwłaszcza po tej „nie najłatwiejszej” nocce z 24.04. na 25.04.2020, kiedy to miał miejsce ten „epizod” z tym łajdakiem= sąsiadem, który taki nachlany i brutalny wręcz kopał w te [swoje – na całe szczęście] drzwi i przeklinał, że poczuła się niemal zmuszona zadzwonić po policję. A w tym miejscu, wstawię to, cóż ona sama mi wtedy, taka roztrzęsiona, powiedziała:
Obudziły mnie jakieś straszne przekleństwa, znowu tego beznadziejnego sąsiada… [wtedy jeszcze myślałam, że to na parterze…, a teraz słyszę, iż jednak u mnie na piętrze … po nim „sprzątają”…] Próbował się on dostać do mieszkania, a ta mieszkająca z nim kobieta, nie chciała go wpuścić… zaczął kląć /jak zwykle zresztą/ i walić w te drzwi, że prawie je wyważył…, mówię „prawie”, bo tego oczywiście jeszcze wtedy nie widziałam, tylko słyszałam te odgłosy walenia i trzaski… Leżałam w łóżku, a te krzyki były takie głośne i straszne… On tak mocno kopał w te drzwi, że je po prostu rozwalił…
W każdym razie jeszcze teraz jestem roztrzęsiona… W ogóle to zadzwoniłam zaraz [w nocy] na numer 112 i zaczęłam to mówić, że potrzebna jest tu interwencja policji, ale najwidoczniej nie tylko ja dzwoniłam, bo okazało się, że w końcu chyba jeszcze kilku sąsiadów i w rezultacie przyjechał ktoś od nich, bo go zabrali. Nie zapomnę jednak jeszcze krzyku tej kobiety…
Ok. teraz właśnie pierze mi się pościel, zatem jak już pranie będzie gotowe, to rozwieszę je na balkonie i pójdę się chyba przejść, by jakoś odreagować… boooszeee, a jeszcze wczoraj miałam taki cudowny ten dzień… i tak żałuję, że go tu nawet nie zaczęłam opisywać, ale po kąpieli byłam już tak zmęczona…, że obejrzałam tylko filmik Gracjana [do którego również chciałabym się odnieść później, także proszę Was zaglądajcie tu jeszcze].
A na dziś zostawiłam sobie jeszcze odkurzanie, a wiemy, że zajęcia i jakaś praca/ zwłaszcza fizyczna/ najlepiej uspokajają. Jest już godzina 12:31, właśnie słyszę, że kończy mi się pranie, zatem tak, jak wspominałam wcześniej, rozwieszę je i zmykam przewietrzyć „łepetynę”, bo inaczej zwariuję tutaj.
Jeszcze tej nocy /ponieważ próbowała się jakoś uspokoić/ włączała sobie różne rzeczy na komórce. Teraz już nie do końca pamięta, co to było, ale z pewnością także to: Potęga świadomości. Jak zmienić swoje życie? Motywacja. https://www.youtube.com/watch?v=jyErdL6BjS0&feature=youtu.be, choć czekajcie, w końcu notowała to sobie na tej swojej komórce, nawet z godzinami, także mamy: „Potęga umysłu. Jak medytować?” https://youtu.be/Bagjs-3sB-M 5:05, sobota, 25.04.20. [podane tu godziny, są już tymi po obejrzeniu tego oczywiście]
Zapamiętała jedynie wtedy z tego, że ona sama może w coś bardzo wierzyć, w spełnienie tego i od tego dnia właśnie /czy może raczej od tej nocki/ obiecała sobie, że będzie twierdziła, że jej brat znowu jest sprawny i chodzi, a mama całkiem dobrze widzi. I tak jeszcze wtedy to powtarzała i zaczęła sobie właśnie wyobrażać, że Kamyk jest znowu sprawny. Spójrzcie, jak dobrze tu widać, że gdy poczuła zagrożenie, chciała się szybko jakoś „ratować”… A wiedząc, że jedynie tylko na brata mogłaby liczyć, bo przecież nikogo innego tu nie ma/ żadnego sprawnego mężczyzny, który stanąłby za nią, jak w ogień… Oczywiście, że wiedziała, że on mieszka przecież w całkiem innym mieście, ale wtedy nie miało to dla niej takiego znaczenia, bo zna swojego brata bardzo dobrze i wie, że wystarczyłby do niego telefon, a on byłby gotowy przyjechać nawet w nocy. Po prostu tak bardzo potrzebowała, by ktoś ją „obronił” i pomógł w tym wszystkim. Poza tym, mam nadzieję, że to również dostrzegacie, ona mimo, iż może pomyślała tu stricte o sobie, to przy okazji również uczyniłaby wielkie dobro dla niepełnosprawnego brata.
Pamięta tylko jeszcze, że po raz drugi włączyła sobie ten filmik Gracjana PERSPEKTYWA, KTÓRA POMOŻE CI ODPUŚCIĆ. Bo chciała jeszcze raz zobaczyć, czy go dobrze wtedy wieczorem zrozumiała. I już Wam mówię, jakie ona miała całkowicie różne myśli:
Otóż najpierw sobie myślała, że …ach… tak przeróżniaste wtedy odczucia i myśli chodziły jej po głowie, bo już na samym początku, jak usłyszała: Nie mogę przestać myśleć o pewnej osobie i ciągle ciągnie mnie do pewnej osoby i wiem, że związek z tą osobą już nie zadziała, ale ciągle myślę o tej osobie… Pierwsze co jej przyszło do głowy, to iż on mówi to tak jakby o niej… buhaha 🤣 Lecz za chwilę, że przecież: „do cholery, to niemożliwe”, gdyż ona nie była z nim nigdy w żadnym związku! Ale z drugiej strony zaczęła rozwijać dalej ten temat w swojej „chorej” głowie: a kto niby powiedział, że to musi być zawsze taki związek iście hm… nawet nie bardzo wie, jak to wyrazić, ale mam nadzieję, że będziecie potrafili to choć lepiej zrozumieć, jak określę to ja słowami: „realny”/ „rzeczywisty”.
Doszła bowiem do wniosku, że przecież nie trzeba się ze sobą widywać tak fizycznie, aby móc odczuwać jakiś „związek”/ czy może lepiej: poczuć „jakąś więź”… Jednak prześlę Wam najlepiej jej notatkę z tego, bo jak zwykle taką uczyniła: spisała tu prawie, że dosłownie, to, cóż on mówił:
Na początek bardzo dobrze/ ważne jest, by zaakceptować to, że żyjemy w pewnym świecie, w którym są pewne zasady, których nie możesz zmienić. KONIEC KROPKA.(…) Są rzeczy, których zmienić nie możesz i dlatego musisz to zaakceptować. Życie ma długość i ma również głębię. Tu mówi o tym, że to ile życia przeżyłeś nie zależy od tego, ile to było lat, LECZ OD TEGO JAK INTENSYWNE/ GŁĘBOKIE TO BYŁY DOŚWIADCZENIA. Czas nie ma aż takiego znaczenia (…)
I w tym momencie sobie pomyślała, no to super! Ja jestem w takim razie naprawdę „babuszką” w ciele 38 letniej kobiety, hehe🤣 W moich dniach przecież jest i zawsze chyba była niesamowita ilość tej „głębi”! A propos jeszcze tego powyższego, to doszła do wniosku, że ona jednak nie mogłaby być z kimś takim… Ona woli MIMO WSZYSTKO WIERZYĆ, ŻE na tym świecie również DOCHODZI do RZECZY NIEMOŻLIWYCH. Przecież chyba ona sama i jej życie są na to dobrym przykładem! Że cuda się przecież, do jasnej Anielki, zdarzają!
Mała Mi, moi drodzy, sama przecież jest takim cudem, tak doskonale wiem, że każdy powinien tak siebie postrzegać i o sobie w ten właśnie sposób myśleć. Ale przyznać jednak musicie, że to jej życie niejednokrotnie ją już „sprawdziło” i nawet tego chyba nie wiecie, ale robi to nieustannie! Dlatego właśnie doszła do wniosku, że nie zamierza wcale już dłużej słuchać takich „smętów”… Jeszcze przecież pracując w Wiedniu została rozpoznana jako „typ waleczny”, dlatego nie pozwoli sobie tego odebrać! Mimo, że oczywiście doskonale to wie i dostrzega [zwłaszcza teraz, 29.04.20, godz. 22], że wciąż się po prostu najzwyczajniej w świecie wielu rzeczy boi i chciałaby bardzo mieć przy sobie mężczyznę, który mógłby ją przytulić i potrafiłby również pomóc w wielu sprawach, choćby rozwiewać jej obawy, które wciąż powstają w jej głowie…
Ona poważnie o wiele bardziej woli postrzegać, że „COŚ” JEDNAK DA SIĘ ZROBIĆ, NIŻ TAK PO PROSTU ODPUSZCZAĆ! A już tym bardziej bez żadnego starania i prób! Jest to dla niej kompletnie niedorzeczne! Gdyby miała inne podejście do tego życia, to przecież nie tylko nie mogłaby zostać rozpoznana jako ten „wojownik”, lecz przede wszystkim nie czułaby, że została tu „PO COŚ” na tej Ziemi. To jest dla niej oczywiste, że gdyby jakaś „byle” przeszkoda [a dobrze wiemy, że w życiu tej dzielnej kobiety, to wcale nie były tylko „jakieś tam” trudności!] miała ją przed czymś powstrzymywać i sprawiałaby, iż by się poddawała i co gorsza rezygnowała, NICZEGO NIE UDAŁOBY SIĘ JEJ OSIĄGNĄĆ! A mam nadzieję, że ona swoim przykładem doskonale to pokazuje, ŻE NIE WOLNO REZYGNOWAĆ TAK ŁATWO I BEZ „WALKI”. Nasza „gwiazda” przecież zawsze stara się dostrzegać jasną stronę życia!!! A „najlepszy” był cytat:
„MOŻE KTOŚ W CIĄGU MIESIĄCA PRZEŻYĆ TYLE ŻYCIA, ILE KTOŚ W 80 LAT” Co byś wybrał? (…) Wracamy: Ty miałeś pewne doświadczenia z pewną osobą (…) przyjemne, bardzo przyjemne, przypominasz sobie i aż ściska Ci serce (…), przypominasz sobie te momenty, te chwile z tą osobą, bo było tam dużo życia i głębi [i tu widzi jego piękny uśmiech, tak, jakby mówił to o niej naprawdę…], jednak dalsze jego słowa już wcale nie były dla niej takie fajne, bo twierdzi tam m.in. „w pewnym momencie twój związek z tą osobą przestał mieć głębię, wyczerpaliście głębię…, zaczęliście widzieć, że może w czymś nie pasujecie do siebie i nie możecie utrzymać sposobu, żeby utrzymać głębię i budować ją dalej
[tu myśli sobie, cholera, to chyba jednak nie odnosi się do mnie…, a już zaczęła być tego niemal pewna, jak słyszy kolejne jego słowa:]
„związek z tą osobą szedł już w takim kierunku, gdzie nie było głębi… może zaczęło być niefajnie i tak bezsensownie „niefajnie”, nie tak, że uczyliście się coś w tym trudnym związku (…) Przeżyłeś ogromną głębię z jedną osobą = to jest jedno życie (…) Przeżyłeś swoją własną śmierć [no to kurcze, jak nic jest o niej, lecz chyba znacznie bardziej na kilku „płaszczyznach”: bo i przecież fizycznie zrujnował ją ten wypadek, jak również i psychicznie + jeszcze te wszystkie kolejne „perypetie” :P] DŁUGOŚĆ JEST WZGLĘDNA, CHODZI O GŁĘBIĘ. Przeżyłeś pełne życie… tu coś wspomina o byłym partnerze… [więc to z kolei skojarzyła już z Gutkiem… tylko, że myśli sobie: „cholerka, ale ja nawet nie czułam, żeby w tym związku z nim było tyle „głębi”, w ogóle szczerze mówiąc ŻADNEJ GŁĘBI TAM jednak już później NIE CZUŁAM!”]. Lecz, jak kontynuuje: „teraz może jesteś w etapie, gdzie doświadczasz pewnej żałoby…” sobie myśli: „ja pier… przecież ja niczego takiego nigdy nie odczuwałam!” Nie i dalej, jak twierdzi: „i zobaczysz, że nadal nie zaakceptowałeś i nadal nie odpuściłeś/ nadal myślisz/ nadal chciałbyś…” to już jest pewna, że to z całą pewnością choć nie o niej i Gutku!
Później [właściwie jeszcze tego samego wieczoru] jednak doszła do wniosku, że po jaką cholerę ona w ogóle ogląda jego filmiki? I zaczęła sobie zadawać proste pytanie: „Czy one Tobie w czymś pomagają, czy może wręcz odwrotnie?” A tego dnia jeszcze, jak to „waleczna” ona, po rozwieszeniu tej pościeli jednak na balkonie, „wyprowadziła” siebie w końcu na ten spacer. Nawet nie odkurzyła dziś, bo stwierdziła już, że nie ma na to po prostu teraz siły. Nie wypiła nawet tego dnia kawy. Ale wykonała i tak, jej zdaniem, wielką pracę, bo najważniejsze, że udało jej się w miarę odzyskać ten spokój, dzięki medytacji, gimnastyce i spacerowi. Była jednak już tak wszystkim wyczerpana, najbardziej tym, że przecież się nawet nie wyspała, zatem już o godz. 18:30, moi drodzy, „wylądowała” w łóżku.
Ale wracając jeszcze do tego filmiku Gracjana, bo to wciąż nie była całość jej notatki z tego jego nagrania, to lecimy dalej:
„PODZIĘKUJ, DO WIDZENIA” I tu w momencie, jak rzekł: „jednak nie napiszę tego @ (…)” to już pomyślałam sobie, cholerka on to chyba rzeczywiście do mnie mówi… nie ukrywam, że zrobiło mi się BARDZO PRZYKRO I SMUTNO, że ponownie ktoś ze mnie „rezygnuje” i niemalże „odrzuca” mnie i po prostu „zostawia”. Ale z drugiej strony sobie myślę [zwracając się w mojej głowie do niego właśnie]: „a kim Ty do cholery jesteś!? Czy Ty w ogóle KIEDYKOLWIEK SPRÓBOWAŁEŚ choć w jakiś sposób NAWIĄZAĆ RZECZYWISTY KONTAKT ZE MNĄ?” – się pytam już maksymalnie rozgoryczona i wkurzona… [nie do końca jednak już wiem, czy na niego, czy bardziej na siebie samą i moją „chorą interpretację” tego…] booszeee, a po prostu już poległ w moich oczach tym właśnie tekstem: „nie, ani słowa, ani wiadomości… było dużo głębi, przeżyłem to życie fajnie, cieszę się, że miałem okazję przeżyć tak dużo życia w pewnym czasie (…) mam to na swoim koncie, było to, cieszę się, przeżyłem to…(…) nie będzie kontaktu, że wyślę coś tam, może jeszcze coś tam…(…)”
Nie będę tu kryła, poirytowała się cholernie mocno, myśląc sobie: „To może jeszcze ja Tobie księciuniu kuwa pogratuluję, w końcu aż nie mogę w to uwierzyć, serio! ile to Ty osiągnąłeś/ ile „zdobyłeś” i jak wiele masz na swoim koncie i to wszystko w tak krótkim czasie! No po prostu szacun!!! Nic tylko gnę się przed Tobą w pół z podziwu i niemal upadam do Twoich stóp, Ty mój WIELKI/ NIESAMOWITY CZŁOWIEKU! :P” Dostrzegacie tu również tą jej ciętą ripostę? Szczerze muszę Wam tu wyznać, że ja w tym momencie, tak samo to odebrałam i wcale nie wstydzę się tego powiedzieć! Już dawno zauważyłam, że właśnie to mam wspólnego z Małą Mi 🧡
boooszeee, ja się naprawdę już szczerze zastanawiam: „DLACZEGO, DO CHOLERY, MARNUJĘ TYLE CZASU NA CHOĆBY SŁUCHANIE czegoś TAKIEGO, co mnie nie tylko w ogóle nie wspiera i W NICZYM nie pomaga, to jednak jeszcze teraz wręcz „dobija”???„ Nie, serio! Muszę tu po prostu powiedzieć STOP!!! i najzwyczajniej w świecie to przerwać/ zakończyć! Nie mam bowiem już siły na niego, na to, co mówi…,wydaje mi się to po prostu kompletnym bezsensem, co on tu wypowiada, lub co może ja sobie znowu „wkręcam”. Zatem zostawiam to, DLA WŁASNEGO ZDROWIA PSYCHICZNEGO!
Teraz JA odniosę się do tego/ do Ciebie, drogi Gracjanie: nie wiem, czy zauważyłeś, że Mała Mi jest bardzo wrażliwą kobietą, pod jednak „grubym pancerzem”, który sam na niej powstał, poprzez te wszystkie wydarzenia, jakie ją dotknęły… Ona nie ma już absolutnie o to żadnego żalu, czy pretensji [= tych ostatnich to ona chyba w ogóle nigdy o nic nie miała, tylko (nawet nie wie skąd to się wzięło i jak to się w ogóle stało, ale) jakoś wszystko przyjmowała zawsze tak jak jest/ jak było, to, co na nią wówczas spadało, „brała po prostu na klatę”… A tak było przecież od momentu, jak była jeszcze małym dzieckiem!].
Doskonale to w końcu pojęła, iż to również było jej najwidoczniej [po „coś”?] potrzebne. Świetnie zdaje sobie już sprawę z tego, że gdyby nie to wszystko, co było jej dane przeżyć, nie mogłaby stać się tą kobietą, którą jest obecnie: zdecydowanie więcej rzeczy świadomą, rozumiejącą również znacznie więcej spraw, bardziej otwartą /i chyba niestety (?) również bardziej wrażliwą/ ale za to z całą pewnością już teraz znacznie spokojniejszą. Przede wszystkim również doskonale świadomą tego: ŻE WSZYSTKO ULEGA ZMIANIE I NIC NIE POZOSTAJE NA ZAWSZE TAKIE SAMO! O tym już przecież sama także nie raz tu wspominała na tym swoim blogu, że ONA PO PROSTU TO WIE, IŻ TO WSZYSTKO MIAŁO JAKIŚ CEL! Pisała tak o tym, nawet tego jeszcze nie wiedząc w 100%, czyli dokładnie tak, jak i teraz😋. Lecz ona zawsze woli zakładać coś pozytywnego i optymistycznego!
I z góry Ciebie przeprasza, bo ona już wolała zawsze sama cierpieć, niż wyrządzać jeszcze komuś krzywdę… Doskonale jest tego świadoma, że ma teraz tak „popaprane” to życie. Jak również bardzo dobrze zdaje sobie z tego sprawę, w jaki sposób reaguje na prawie każdego mężczyznę, który pojawia się w jej życiu… Z powodu nieustannej tęsknoty za miłością/ bezpieczeństwem/ przyjaźnią i bliskością, jej „chora” głowa [sama tak ją określiła], zaczyna wyobrażać sobie już z tym mężczyzną „Bóg wie co”…, że są razem, że coś wspólnie tworzą/ budują… i że obydwoje BARDZO SIĘ STARAJĄ I WCIĄŻ PODNOSZĄ NA NOWO, CO NAJWAŻNIEJSZE NIE PODDAJĄ SIĘ I NIE REZYGNUJĄ! WZAJEMNIE SIĘ WSPIERAJĄ I JEDEN DRUGIEGO CZASEM NAWET PODNOSI = bo na tym przecież polega MIŁOŚĆ 🧡
Obydwoje mają takie podejście do życia i to właśnie sprawia, że widzą jakieś efekty tej WSPÓLNEJ PRACY!
Ta sytuacja przecież miała już miejsce w jej życiu nie raz… [po tym, oczywiście, jak mąż ją opuścił], z tych najbardziej istotnych dla niej „związków” [znów tylko na odległość niestety] to były: czy to z tym Szwedem A., czy z Niemcem M… To właśnie im obydwu powiedziała o sobie tak wiele i dokładnie z nimi nawiązała jakiś taki „specyficzny” ten kontakt… A to, moi drodzy, co poniżej widzicie, znalazła przed chwilką /27.04.20, godz. 12:34/, próbując się upewnić, czy ten A. był rzeczywiście Szwedem…, bo już znów nie pamięta…🤣
W każdym razie, spójrzcie, co znalazła:
„I tak postanowiła sobie, że będzie powtarzać to wszystko, co mówi autor i przekonywać siebie do wielu nowych rzeczy. Pomyślała sobie tak, może i jeszcze nie bardzo zna cel swojego życia tu. Ale mimo to, zacznie próbować siebie inaczej postrzegać/ traktować i także mówić do siebie = wie przecież o tym, jakie to jest szalenie istotne! Chodziła sobie zatem po tej „dolince” i powtarzała następujące słowa: [niekiedy nawet, może nie całkiem na głos, ale tak jakby „półgłosem”, by one jednak wychodziły z jej gardła, bo słyszała, że wtedy mają znacznie większą „siłę i moc”]. Robiła tak oczywiście tylko wtedy, gdy akurat nikt koło niej nie przechodził. Lecz następnego dnia [04.08.19], jak wyjdzie, to postanowiła wsadzić choć słuchawki do uszu, by jak ktoś ją zobaczy taką „szepczącą”, pomyślał, że może rozmawia z kimś przez tel.😋, a co? trzeba sobie jakoś w życiu radzić i pomagać!🤣
Jestem silna i mądra i dam sobie radę ze wszystkim. A to, że nie potrafię tak szybko i sprawnie mówić, wcale przecież nie oznacza, że nie umiem się bronić. Nie boję się ludzi, co więcej, wręcz przeciwnie, jestem ich ciekawa, bo wiem, że każdy niesie ze sobą jakąś historię. Jestem kochana i bezpieczna. I wiem już to właściwie dawno, że tam gdzieś istnieje miłość mojego życia, z którym stworzę wspaniałą i szczęśliwą parę. Bo będziemy ze sobą rozmawiać, siebie słuchać, rozumieć i nawzajem szczerze kochać i szanować. Także przytulać, całować, pieścić, dopingować, a kiedy będzie to potrzebne również wspierać i sobie pomagać. „
I tu słuchajcie, była znów wdzięczna za te wcześniejsze doświadczenia … Tak bardzo się cieszy z tego, że choć teraz to potrafi już dostrzec! Dobrze to widzi, że ewidentnie tej lekcji jednak się jeszcze nie nauczyła…
Dodam tylko jeszcze znowu JA od siebie: MI RÓWNIEŻ JEST BARDZO PRZYKRO, ŻE TAK SIĘ ZACHOWAŁEŚ, GRACJANIE! Takie poddanie się bez walki, pokazuje właściwie, jak bardzo jesteś słabą osobą i jak niewiele potrafisz zrobić! Przepraszam, ale ja, tak i Mała Mi muszę widzieć, że ktoś po prostu zasługuje na dobro, które można mu ofiarować.

Będąc jeszcze w łazience 25.IV.2020 w SOBOTĘ właśnie, doszła do takiego wniosku: „ok. może rzeczywiście masz rację, choć tak naprawdę nie mogę wiedzieć, czy mówisz to w ogóle do mnie, ale tak, powiem Tobie również teraz „DZIĘKUJĘ I DO WIDZENIA” i skupię się tylko na tych dobrych momentach „naszego związku” [buhaha], bo bardzo w to wierzę, że wszystkie osoby, które pojawiają się w naszym życiu, zawsze coś do niego wnoszą. Także dziękuję Ci bardzo Gracjanie, że mi także troszkę rozjaśniłeś tą moją „poturbowaną” głowę i jednak mnie poniekąd również „oświeciłeś”! Jestem za wszystko tylko wdzięczna, najbardziej jednak za to, co mi jeszcze raz uświadomiłeś. Także teraz mówię tylko DZIĘKUJĘ i ŻEGNAM. Pamiętam bowiem dobrze o tym, aby nie wkładać swojej energii w to, co tak naprawdę i tak nam nie przynosi nic dobrego, w żaden sposób nie pomaga i nie podnosi. Poza tym, dobrze wiemy, że

A ponieważ dobrze zdaję sobie z tego sprawę, że bardzo potrzebuję poczuć bezpieczeństwo, zwłaszcza teraz…, choć jeszcze bardziej zależy mi na tym, by czuć się kochaną i ważną, ale ja nadal będę w to wierzyła, że wcale nie muszę szukać, ON SIĘ PO PROSTU „jakoś” SAM POJAWI w odpowiednim czasie = może nie jestem na to jeszcze gotowa… Kochany Wszechświat już o to zadba, a ja mu ufam! On przecież wie o mnie wszystko, wie jaka jestem i dzielna i zaradna. Poza tym widzi to również, że ja nie udaję, jak mu dziękuję za wszystko, co mam! Z całą pewnością zauważa także to, jaką jestem mądrą/ dobrą/ jednak odważną i WYTRWAŁĄ osobą [tak, dobrze to wiem, że z całą pewnością można tu teraz również dodać „skromną” 😜]

JESTEŚ KIMŚ WIĘCEJ NIŻ MYŚLISZ, ŻE JESTEŚ – a nawet takie słowa odważam się czasem do siebie mówić! Tak właśnie! Bo jestem przekonana o tym, że wiele [jak nie wszystko] osiągnęłam własną pracą, wytrwałością i nieugiętością + odwagą [często postrzeganą nawet w pierwszym momencie jako „głupotę”]
Dopiero 26.IV.20, NIEDZIELA, jak była ponownie na swojej „dolince” zadzwoniła do mamy i powiedziała o tym nocnym „incydencie”. Pochwaliła się jednak, że mimo to i pomedytowała [a teraz zdarza jej się już nawet 10 minut, czasem również troszkę dłużej], ale najważniejsze dla niej było, ŻE ZACZĘŁA DALEJ ĆWICZYĆ, jakby nigdy nic! Mówiła sobie, przecież muszę coś robić, bo inaczej tu po prostu zwariuję. I tak właśnie zaczęła wykonywać to, na co jeszcze znajdowała, o dziwo😲, siłę! Ona tak bardzo się cieszy, że już naprawdę zaczęła być taką osobą, KTÓRA PRZEDE WSZYSTKIM „COŚ” ROBI, WYKONUJE I „JAKOŚ” DZIAŁA!
Godz. 19:32 boooszeee, słyszy właśnie pod balkonem, że ten beznadziejny sąsiad wrócił… i nawet spojrzała przez okno, że to rzeczywiście on! Ktoś go tu przywiózł, słyszy, że mówi właśnie, iż nie ma chyba nawet kluczy i telefonu także, coś też o tym, że policja tu była…
To teraz jeszcze trochę o kolejnym [dzisiejszym dniu], tj. 27.IV.2020, PONIEDZIAŁEK. Obecnie jest już godz. 13:25, a ona nie ma kompletnie na nic siły… ale może od początku, jak to u niej ten dzień wyglądał:
Położyła się spać jakoś po 0:00, czy przed 1:00, jednak nie mogła zasnąć do co najmniej 2:45. Myślała o tyłu różnych rzeczach, o których chciałby donieść, budowała serio takie cudne zdania…, których niestety nie zapamiętała… Po spojrzeniu jednak ponownie na zegarek, którą to mamy już godzinę [i widząc, że prawie 3-cia, poczuła się jednak zdegustowana…] pomyślała sobie znowu, ok, to co teraz mogę zrobić dobrego? I tak wpadła na pomysł, iż będzie powtarzała sobie te słowa, bo przypomniało jej się, że największą „moc” mają one wtedy, jak już dziękujemy za to, co się stanie [SKUTEK POPRZEDZA PRZYCZYNĘ, Teoria samospełniającej się przepowiedni = nasze nastawienie (…) moje oczekiwania sprawiają, że taki efekt obserwuję w danym procesie].
Dlatego zamiast wyrażeń „WIERZĘ” użyła po prostu sformułowania:„DZIĘKUJĘ, ŻE MARCIN POTRAFI CHODZIĆ I JEST SPRAWNY, A NASZA MAMA WIDZI”🧡. I tak długo powtarzała to pełna wiary aż w końcu zasnęła. Pamięta także coś następującego: spotkała takiego chłopaka/ma go na fejsie, którego najpierw znalazła szukając kogoś to przewiezienia jej rzeczy z tej kawaleruni tutaj właśnie [pracował wtedy w jakiejś firmie” transportowej/ przeprowadzki”, czy coś takiego i tam zapamiętała go, iż był również z jakimś kolegą do pomocy]. Później jak napisała ogłoszenie/ zapytanie na fejsie właśnie, czy ktoś się orientuje, gdzie można zakupić dobre żelazko w dobrej cenie, ten właśnie zaproponował, że on sam chętnie odsprzeda swoje, które dostał kiedyś od rodziny i w ogóle go nie używał, hehe .
Lecz teraz już nawet dokładnie nie pamięta, jak to się stało, ale „gdzieś” go po prostu napotkała, siedział przy jakimś stole… No w każdym razie nasza „gwiazda” była w tak dobrym humorze i pozytywnym nastroju, że [tego już również na 100% nie pamięta, jak to było dokładnie…], napiszę tu tylko, co zapamiętała z tego „wydarzenia /snu”, ok? Więc dochodziła godzina 18, ona powiedziała, że mogłaby teraz o sobie „coś” opowiedzieć [aż obecnie nie bardzo nawet wie, dlaczego i z jakiego powodu to rzekła, hehe ], ale nie ważne! On, znów pomimo, że nie był kompletnie w jej guście/ „typie”, to zapamiętała go jako bardzo pozytywnego, otwartego i pomocnego człowieka. Zatem ona coś o tym, że mogłaby o sobie „trochę” opowiedzieć /a przecież dobrze wiemy, że miała, co i o czym
/.
Jednak koniec końców, wyszło, że ten miał mieć jakieś umówione z kimś spotkanie o 18, więc już nawet nie zaczynała tej historii 🤣.W każdym razie jeszcze dzisiaj od samego rana zaczęła ponownie „działać”, mimo, iż baaaardzo późno jednak zasnęła to otworzyła swe cudne oczęta ok. godz. 5, a swój tyłeczek podniosła jeszcze przed budzikiem o 6:33! Także z medytacją 🧘♂️ i gimnastyką była gotowa już o 8:20, pamiętała, co ma do zrobienia i tak jeszcze przed śniadaniem zabrała się za odkurzanie, mycie podłóg, także wanny i umywalki.
Następnie siadła do swojego bloga i tu właśnie „dziergała”, spogląda jednak w okno i patrzy, że pięknie słonko świeci, a ona cholera nie ma kompletnie siły, by wyjść… Przez moment zastanawiała się, czy czasem nie udać się na balkon z leżakiem, lecz dostrzegła przez balkon jakichś ludzi [oczywiście w maseczkach!] i stwierdziła, że nie będzie tak bezczynnie siedziała… A że miała akurat i tak zakupić jakieś warzywa na obiad, bo już jedynie została kasza z warzywami zamrożona… Więc poszła do warzywniaka koło siłki i tam wybierała sobie pomidory i jabłka na zewnątrz. Pan Tomasz wyszedł właśnie przed swój sklep, bo pomagał jakiejś klientce wybrać kwiatki w doniczkach, które również stały na zewnątrz i od razu, jak ją zobaczył, powiedział taki zadowolony i uśmiechnięty: „dzień dobry Pani Moniko”. Ona się również uśmiechnęła i odpowiedziała tylko także wtórując [bo skoro, on tak po imieniu do niej, to nie pozostała kompletnie dłużna😋] i rzekła: „dzień dobry Panie Tomaszu”😊.
Jednak, serio, czuła takie zmęczenie, że chciała tylko szybko kupić, co miała [a dziś zakupiła jeszcze szparagi, które w końcu były!]. Nasza bohaterka, teraz, ponieważ już jest 20:30 czuje się zmęczona i chyba zaraz położy się spać, jednak PROSZĘ WAS ZAGLĄDAJCIE DO TEGO WPISU, bo teraz w nim będziemy dalej uzupełniały.
PRZYSZŁOŚĆ ZAWSZE JEST CZYMŚ NIEOCZEKIWANYM
Już moi drodzy, powracamy, teraz mamy 28.IV.2020, czyli WTOREK. Mała Mi zwłaszcza obecnie /a jest właśnie godz. 19:29/ czuje taki ogromny spokój i nawet szczęście 🤗🍀🌞. Już Wam donoszę, jak ten jej dzień wyglądał /a u niej serio, non stop coś się dzieje/ poniżej relacja z tego:
Tej nocy również nie spała zbyt dobrze, bo wciąż czuje się jakaś „zagrożona”, tym bardziej, jak słyszy o godz. 00:33! znowu jakieś „walenie” i również przekleństwa w rozmowie na dole, chyba tym razem pod balkonem… Mimo, że ponownie się męczyła w nocy, próbując zasnąć, to jednak dziś już nawet nie zaczynała z tą swoją „mantrą” [DZIĘKUJĘ, ŻE MARCIN POTRAFI CHODZIĆ I JEST SPRAWNY, A NASZA MAMA WIDZI”], gdyż uznała, że jest jednak zbyt zmęczona, by to mówić i w to wierzyć, a to przecież nie będzie miało najmniejszego sensu takie po prostu „odklepywanie” tego. Pomyślała, że zrobi to już, jak wyjdzie dziś ponownie na tą dolinkę.
I tak jakoś udało jej się jeszcze zasnąć, następnie nawet nie wstała z tym budzikiem o 6:33, ten o 7:00 również sobie odpuściła, postanowiła jednak, iż o 8 to już z całą pewnością się podniesie. Teraz już nie pamięta dokładnie, która to była, lecz jest pewna, że do tej 8, to był już taki max. odłożony. Zatem najprawdopodobniej udało jej się wstać jeszcze przed tą godziną! Pomedytowała jak codzień, wykonała również swoją gimnastykę [moi drodzy, ona w sobie to kocha, ten zwyczaj, który wykonuje już właściwie bez żadnego zastanawiania! Po prostu wstaje i robi to tak „automatycznie”, jakby to było czymś dla niej całkowicie naturalnym 🤗🧡🍀].
Nim odniosę się jeszcze do jej obecnego postrzegania siebie samej, [celowo to podkreśliłam, by łatwiej mi było to później jeszcze odnaleźć i się do tego odnieść, jednak i tak liczę na to, że mi w tym pomożecie, gdybym również o tym zapomniała😉] to wspomnę tylko, że do swojego müsli i włączyła sobie jeszcze to właśnie: Dotyk Łaski – Mooji https://www.youtube.com/watch?v=j3sUM0DGO50 i jak widzi, że ten mężczyzna, który opowiada o sobie, podchodzi nagle do Mooji i ten go przytula, to zaczyna po prostu płakać = już wie, że to poniekąd będzie dla niej sygnałem, że spotkała właśnie „tego”, gdy odczuje taką ochotę również w momencie… gdyby ten ją przytulił, a ona by się wtedy po prostu tak rozpłakała…
Zaczęła również zamawiać sobie kosmetyki, które już ma na wyczerpaniu, tj. tonik i krem do twarzy, jak również balsam do ciała. Wtedy też zadzwoniła do niej mama i pyta, co u niej, jak się czuje i czy wszystko w porządku. Nasza mądra „gwiazda” już wiedziała, by swojej rodzicielce lepiej nie mówić tego, że nie czuje się wcale najlepiej [bo jednak a propos tej nocy ponownie bardzo niespokojnie], bo i po co? Nie chce się koncentrować w ogóle na takich rzeczach, zatem rzekła, że wszystko u niej w porządku.
Jej rodzicielka zaczęła trochę opowiadać, co u niej/ nich, bo dotarła właśnie do babci. Była dziś na rynku, gdzie zakupiła warzywa i powiedziała także, że teraz robi sobie takie fajne koktajle, miksuje całkiem różne rzeczy: warzywka i owoce, tam gdzie to konieczne rozrzedza także wodą…, poza tym powiedziała naszej bohaterce, że oni są również zdrowi. Zapytała także swoją córkę, czy ta była wczoraj na dworze? Mała Mi odpowiedziała, że oczywiście, jak codzień! 😋 To stało się przecież już jej rutyną, teraz sobie myśli, iż ten skrót: M=medytacja/ G= gimnastyka/ Ś= śniadanie, powinna chyba rozszerzyć o kolejną literkę „S” jak spacer 🍀.
Dodała zaraz, iż dziś również ma zamiar pójść, bo dostała także powiadomienie z InPost, że jej paczka czeka już do odbioru! SOCZEWKI PRZYBYŁY! W każdym razie, jak szła na tą dolinkę i obserwowała tych ludzi tam, to po prostu odczuła, jaki terror teraz mamy: KAŻDY W TEJ MASECZCE, a jak ewentualnie zdarzały się osoby, które nie miały ich ubranych, to choć na szyi/ brodzie „coś” było, żeby wiecie, szybko można było jednak wciągnąć :P. Ale ona wcale nie była lepsza, bo tak samo przecież miała na swojej szyi tą właśnie bordową opaskę, buhahaha🤣.
Lecz po drodze jak szła, to zauważyła również taką panią, wprawdzie nie miała założonej tej maseczki, ale oczywiście na jednym uchu jej „wisiała”. I tak się wtedy Mała Mi do niej uśmiechnęła, ta odwzajemniła jej uśmiech i stwierdziła, że ona także nie zakłada żadnych maseczek 😊, z tego powodu właśnie tak się uśmiechnęła nasza „gwiazda” do niej. I tak szła sobie i serio czuła się już tak potwornie zastraszona przez te… władze.
Tak wędrowała sobie i pomyślała, jak dawniej zresztą, że przecież, gdyby ją ktoś zaczepił i zapytał o to, dlaczego ona tej maseczki w ogóle nie nosi, to powie, że „ze względów zdrowotnych”. Miała jednak, moi drodzy, takie momenty, że już wciągała tą opaskę na usta i nos…, buhaha 😜 Jak była w tym „kerfie” obok InPost to oczywiście również założyła, ale TYLKO tam! Bo jak już wyszła, to leciała właśnie piosenka „Zaśpiewajmy coś wesołego” i nawet ją sobie śpiewała, a już ostatecznie pomyślała, że jak jakieś „gliny” ją zaczepią to powie to standardowe, że ze względu na ogólne „problemy psychiczne”, buhaha😋🤣😜.
Tak nawet o tym myślała, że wiecie, każdy mógłby to w prawdzie rzec [tym bardziej, że podobno nie trzeba na to żadnego zaświadczenia lekarskiego], LECZ ona ma przecież już na swoim koncie poważny uraz mózgowo- czaszkowy! Poza tym leczyła się także u psychiatry , więc zawsze jakby co, to będzie się mogła na to powoływać.
Szła sobie dalej i nawet pomyślała o tym, że serio, ona się żadnego pie… koronawirusa nie boi, już udało się w końcu raz uniknąć śmierci, poza tym właśnie wtedy leciała ta piosenka: Paktofonika – Ja to Ja [https://www.youtube.com/watch?v=ZwPdTynkyjI] i sobie ją śpiewała [poważnie! i wiedziała, że wtedy wyglądałaby chyba jeszcze bardziej „wiarygodnie”, twierdząc, że ma pewne „psychiczne problemy”, hehe] i było jej tak z tym dobrze :
Przeważnie, (przeważnie) zachowuję się poważnie Przeważnie, (przeważnie) nikogo nie drażnię Przeważnie, (przeważnie) słucham rad uważnie (…) Otoczenie nie działa na mnie zakaźnie Poprzez wyobraźnię kreuję własne ja Adekwatne do imienia (…) Pomysłów u mnie mnóstwo Niczym w worku bez dna Bądź co bądź być sobą to domena ma Pokazy mody i żurnale nie obchodzą mnie wcale Fason swój dobieram sam jak staruszka korale Mam typ osobisty niczym dowód I osobisty powód By czuć się wygodnie, swobodnie Polski rodowód w aktach Opieram się tylko i wyłącznie na faktach (…) Pragnę być nietypowy, niepowtarzalny Jednorazowy i oryginalny Mówię prawdę szczerą Bo nie lubię gdy ktoś kłamie Służę pomocą, nie na każde zawołanie Mam własne zdanie i szereg racji Niezmienny niezależnie od miejsca, czasu i akcji (…) Ja to ja, więc jako ja chcę być znany Prawdziwym jak prawdziwek, nie jak sweter z anilany Jedną zasadą wciąż motywowany Bądź własną osobą Bądź co bądź sobą Niech twa osoba będzie ozdobą Nie jednorazowo, lecz całodobowo
A moi drodzy, wróciła do domu i patrzy a tam w skrzynce: MASECZKI OD LIPY!!! I to nie 3, ale aż 4!!!
Jak otworzyła tą kopertę to nie mogła w to wprost uwierzyć i czym prędzej napisała do niej:
14:25 Kochana Pani Małgosiu, właśnie wróciłam, jak zwykle z mojej „dolinki”, patrzę do skrzynki, a tam KOPERTA Z MASECZKAMI OD PANI Przeogromnie się ucieszyłam, bo dziś właśnie rozmawiałam z mamą na ten temat, że Pani wysłała mi je już wczoraj ALE TO JESZCZE NIE WSZYSTKO…otwieram tą kopertę, a tam… 4 MASECZKI, A NIE 3!!! VIEEEEEELEN DANK MEINE LIEBE FEE
Dziś już jest taka szczęśliwa, że wszystko się tak wspaniale układa! Następnie zaczęła przygotowywać sobie obiad. A moi drodzy, tego jeszcze nie wiecie, cóż ona tu wymyśliła: Otóż ugotowała sobie makaron i nawrzucała do niego te warzywa , które miała: brokuł, szparagi, cukinia, bakłażan, zaczęła również dziś gotować marchewkę, którą u p.Piotra właśnie zakupiła, nie doprawiała tego jakoś specjalnie, bo dodała przecież bakłażany w sosie typu Adżyka, który miał w sobie: prócz bakłażanów oczywiście 45%, paprykę słodką 23%, pomidory 16%, olej słonecznikowy, cukier, sól, czosnek 0,7%, kwas octowy, paprykę ostrą mieloną.
I muszę Wam powiedzieć, że wyszło naprawdę smakowite, hehe, no co za „artystka” z tej Małej Mi! Pamięta również, że uwieczniła to na zdjęciach, by móc także Wam pokazać, chciała to również przesłać swojej mamie, do której dzwoniła, by zapytać tylko, jak się nazywało to warzywo [szparagi], o którym jej wczoraj wspominała, że kupiła, bo już zapomniała 😜🤣😋, a spisywała sobie na kartce, cóż właśnie mrozi [kolejna tura zapasów zrobiona!].
Dziś [29.04.20] ponownie sobie odgrzała ten obiad i z myślą o Was uwieczniła to na zdjęciu już na talerzyku:
Następnie przeniosła się z leżakiem na balkon, tam chciała się jeszcze troszkę zrelaksować, odpocząć sobie po prostu… [Ach tak, jak była dziś na tej dolince, to wykonała „zadanie”, które sobie przecież jeszcze w nocy obiecała (ad. tej „mantry” hehe), dziś zrobiła tylko jedno okrążenie, po czym siadła właśnie na ławeczkę i tak puszczała te podziękowania do Wszechświata 🤗] Ponieważ właśnie siedząc tam na balkonie, już taka spokojna, dokonała kolejnej ważnej rzeczy [przelew za PIT], a wiedziała, że ma na to czas tylko do jutra! Wykonała to zatem i taka zadowolona przeniosła się jednak do pokoju, bo już zaczęło być jej „troszku” chłodnawo. 😉
Pomyślała, że dziś już może spokojnie zrobić sobie kawkę [taka zadowolona z siebie, właściwie z tego całego dnia] i pomyślała, iż teraz ponownie włączy ten film „JEDZ, MÓDL SIĘ, KOCHAJ”, jednak zawiesił jej się net na tym filmie właśnie, hehe 😋 i dokładnie w tym momencie pomyślała sobie: „ok. moja droga, jak widzisz dostajesz kolejny znak, aby tak sobie bezczynnie nie siedzieć, tylko coś tu dalej robić, choćby właśnie na tym blogu „dziergać”!”
Obecnie mamy kolejny dzień, tj. już ŚRODA, 29.IV.2020 [teraz jest godz. 11] a jej dobry i /tak jak się jeszcze wyraziła z rana/ „niebiański” wręcz nastrój jakoś „wyparował” i zniknął…, ale moi drodzy od początku, jak to u niej właśnie przebiegało:
Już jakoś po 5! otworzyła oczy [mimo, że zasnęła jednak po północy] i odczuwa po prostu takie NIEBIAŃSKIE wręcz SZCZĘŚCIE 🧡🍀🙆♀️Pomimo tego, że słońca 🌞 w ogóle nie widać Tak bardzo dziękuje WSZECHŚWIATOWI za to! = to jest dla niej tak niepojęty ten stan, tak już z samego rana! Gdyż pamiętała, że przecież jeszcze wczoraj również tak się czuła, wprawdzie nie od samego początku dnia, ale udało jej się ten spokój później już osiągnąć! A wiecie, ona przecież dobrze to wie, że „TO TAKŻE ULEGNIE ZMIANIE”, zatem będąc świadomą tego, że wszystko mija, a dobrze pamięta również o tym, że te jej dni są takie „różne”, już sobie chyba założyła, że to także minie, hehe 🤣. Jednak poczuła się niesamowicie wyróżniona, ŻE ODCZUWA WCIĄŻ JESZCZE TAKIE SZCZĘŚCIE.
Z medytacją i gimnastyką była gotowa już o 8:30! Myśli ponownie o tym, co ma jeszcze do zrobienia i jak to sobie rozłożyć, aby było dobrze:
- dokańczać ten wpis na blogu
- zanieść rękawiczki do p. Tomasza
- zrobić sobie w końcu tą kartkę z napisem „TO TAKŻE MINIE”, a dziś uznała, że już to zrobi! Bo jakoś tak nawet pogoda taka „niesprzyjająca” do wyjścia, a w nocy chyba nawet padało, tzn. ona i tak wyjdzie z całą pewnością! Choćby dać temu panu Tomaszowi te maseczki, które zakupiła od Ilony. I już właściwie ich odliczyła 20 sztuk [przeliczyła sobie jeszcze raz] i po prostu jemu tam zostawi. Licząc na to, iż wywiesi taką kartkę informacyjną dla klientów, że również ma dostępne teraz te maseczki. Pomyślała na początku, że tak maksymalnie może jakby ktoś chciał nabyć to za 3 PLN, a nawet jak już zobaczyłby kogoś bardzo biednego i potrzebującego, komu bardzo by się akurat ona przydała, to spokojnie może przecież nawet za darmo ją podarować. Napomknę tylko, że to mówi osoba, której już po zapłaceniu ZUS-u została JEDYNIE KASKA NA OPŁACENIE GPEC-u.
Na śniadanie zrobiła sobie Wrapa i włączyła już na spokojnie ten nowy filmik Gracjana JAK NAPRAWIĆ SWOJE ŻYCIE, chciała go po prostu jeszcze raz obejrzeć/ wysłuchać i wyobraźcie sobie, że tak przysłuchując się ponownie temu, co on mówi, myśli sobie o tych kolorach🤣 tak:
- niebieski nie był nigdy moją ulubioną barwą, czy może lepiej: pasującą do mnie
- poza tym, to chciałam nadmienić, że zawsze tu, jak coś jest podkreślane, że to właśnie z moich ust wychodzi, to jest w tym kolorze czerwonym ,”negatywnym” czyli, buhaha
No ok, ale przecież bardzo dobrze wie, że tu wcale nie chodzi o taki „płytki” odbiór i interpretację tych jego słów, ale tak chciała sobie jeszcze po prostu zażartować 🤭🤣😜 [Ps. a niebieski kojarzy jej się bardzo dobrze, bo z niebem 😊] Poza tym, tak już kontrolowała, kiedy to nagranie się skończy… A ponieważ dostrzegła, że już wkrótce, zatem obejrzała go do końca [bo nasza „gwiazda” bardzo lubi się uczyć, dowiadywać nowych rzeczy i zawsze jakąś nową wiedzę zdobywać, choćby po to, aby odnieść się do tego, czy to strata czasu, czy wręcz przeciwnie :P].
Później jednak już zabrała się za to, co robić powinna, a mianowicie [wypunktowała to m.in. powyżej] zaczęła jednak od, jej zdaniem rzeczy najważniejszej, czyli właśnie od doniesienia Wam w tym wpisie na kolor czerwony, że on absolutnie nie jest jeszcze dokończony! Następnie zajęła się szukaniem dalszych [istotnych i ważnych dla niej!] rzeczy, by móc w końcu opublikować to, co w niej „dojrzewa” i z czym wciąż się nosi. W związku z tym wiedziała, że chce, czy może nawet raczej: powinna odnaleźć ten wpis https://niesklasyfikowana.com/2019/09/06/bywa-ze-przegrana-staje-sie-wygrana/
Chodziło jej chyba najbardziej o ten właśnie cytat:
Przyznam to Wam otwarcie, bo uważam, że firma Bayer na to zasługuje [pomogliście mi już przecież tyle razy😊 i może nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy, że także teraz bardzo – bo dzięki Wam odkrywam, do czego się absolutnie nie nadaję, co nie jest moją „bajką”]. Podobno nic nie dzieje się przypadkowo… mam tu na myśli, że Wy też jako firma Bayer mogliście się przyczynić jednak do jakiegoś mojego „sukcesiku”- I ja nigdy tego nie zapomnę i będę wspominać Was pozytywnie po wsze czasy 😊 I tu muszę wspomnieć o jeszcze jednej BARDZO WAŻNEJ, o ile nie najważniejszej rzeczy [i mówię to naprawdę szczerze!] jeszcze nigdy do tej pory nie miałam okazji pracować z tak wspaniałymi, mądrymi/ po prostu „ludzkimi” i otwartymi szefami! 😉 Już dawno nie zdarzyło mi się do nikogo pisać w tak swobodny i luźny sposób (…)
Bardzo chciała to jeszcze odnaleźć, bo natknęła się, znowu, jakoś całkiem „przypadkowo” 😋 na ten filmik: FALL CABAL – UPADEK KABAŁY – CZĘŚĆ 1 – PART 1
i właśnie po obejrzeniu go, tak ją to wszystko uderzyło wręcz… Już naprawdę nie wie, co jest prawdą na tym świecie… komu wierzyć? kto absolutnie nie kłamie i mówi zdecydowaną prawdę… Poczuła się ponownie w tylu sprawach „głupia” i tylu rzeczy nieświadoma…
Ok, teraz chyba wyjdzie jeszcze z tymi maseczkami się przejść do warzywniaka p.Tomasza, tzn. najpierw je jeszcze tylko przeliczy. A „wyprowadzi” choć siebie znowu na spacer, bo już jest w końcu 12:10, wiecie, ona tak się jeszcze tylko zastanawia, czy może tego materiału [FALL CABAL – UPADEK KABAŁY] nie opublikować czasem na LI. Ale ponieważ jest przecież odważną osobą, więc z całą pewnością jeszcze to [kiedyś?] zrobi… Nie chciałaby jednak ABSOLUTNIE NIKOMU ZASZKODZIĆ, a zwłaszcza już tej firmie Bayer, którą tak powyżej wychwalała…
Teraz może tu napisać szczerze, jak ona się wówczas poczuła: zrobiło jej się tak niesamowicie przykro z tego powodu, co słyszy w tym nagraniu o firmie Bayer właśnie. Przecież ona tych ludzi tam [szefów głównie] traktowała jak swoją najbliższą rodzinę! Tak bardzo jej pomogli [finansowo również], lecz też przede wszystkim zaskoczyli ją tak pozytywnie tym, że przyjęli ją ponownie do pracy! Gdy ONA SAMA Z NIEJ ZREZYGNOWAŁA! [o tym donosiła chyba w tym liście powyżej].
Dlatego po prostu poczuła się znowu tak, jakby ktoś ją zdradził…, tak, doskonale sobie zdaje z tego sprawę, jak to brzmi, ale to są najzwyczajniej w świecie jej odczucia! Może ten świat jest dla niej po prostu zbyt skomplikowany… Poza tym, ona naprawdę już się szczerze zastanawiała, czy „wypada” jej teraz to publikować właśnie na LI… Ale później myśli sobie: „przecież, do cholery, to nie ja jestem autorką tego nagrania!”
Mała Mi na serio po prostu rozmawiała tu ze WSZECHŚWIATEM, czy powinna to zrobić? I wiecie, jak on ją wtedy przekonywał? Mówił do niej tak:
„Spójrz, moja droga, Ty przecież już tam na całe szczęście (co pokazuje ten filmik) nie pracujesz! Zatem chyba raczej nie masz się czego obawiać, poza tym, to nie Ty przecież utworzyłaś ten filmik? I tak, wiem, że Ciebie wiele rzeczy w nim przytłoczyło, gdyż po prostu może wielu spraw, jak widzisz, nie byłaś do końca świadoma … W dodatku przecież nadal nie wiesz, czy to, co jest w tym nagraniu ukazane, nie jest czasem również jakąś „manipulacją”… Cóż ja Ci mogę doradzić? Zostaw to po prostu tak, jak jest! Pamiętasz jeszcze, co twierdził – Ajahn Brahm w filmiku „To również przeminie„?
„Kiedy wszystko idzie wyjątkowo źle, powinieneś powiedzieć: Spodziewałem się tego (…) To nie życie jest problemem, są nim oczekiwania i to, jak reagujemy, kiedy nie zostaną spełnione (..) PROBLEM TO COŚ, CO MA ROZWIĄZANIE. JEŻELI ROZWIĄZANIE PROBLEMU ISTNIEJE = DAJ Z SIEBIE WSZYSTKO, JEŻELI NIE MA PROBLEMU, PO CO COKOLWIEK ROBIĆ? [I tracić swój czas, energię i również zdrowie – to jej dopowiedzenie]
Moja droga, Ty przecież nawet nie wiesz, co tu jest prawdą! Więc po prostu naucz się cieszyć, z tego, co właśnie masz! Korzystaj z chwili i nie zamartwiaj się dłużej, wyjdź się przejść [przy okazji może uda Ci się zrobić dobry uczynek], naucz się śmiać z życia, bo ono jest przecież tylko „chwilą”. Zamiast zamartwiać się przyszłością, spróbuj dalej tak patrzeć w nią z nadzieją, jak to (zresztą całkiem sprawnie) udawało się Tobie robić do tej pory! No to, ok, teraz mamy już 12:50, ubierz się zatem i zmykaj zrobić sobie spacer!„
Zgodziłam się oczywiście z tym, co rzekł do niej Wszechświat i dodałam jeszcze: Jak wrócisz to może sobie to jeszcze raz na nowo wszystko przemyślisz/ poukładasz w swojej główce! I z całą pewnością będziemy jeszcze dalej wspólnie pracować nad tym, nad Twoimi przekonaniami i postrzeganiem tej rzeczywistości, która przecież jest tak krucha: NIGDY NIE WIESZ, CO SIĘ MOŻE JESZCZE WYDARZYĆ, a dlaczego niby zakładać zawsze najgorsze? Idź się przejść, a później może uda Ci się nawet zrobić dla siebie tą kartkę, którą tak bardzo chciałabyś mieć.😉 [swoją drogą, spójrzcie tylko, ona przecież to bardzo dobrze wie…, ale chyba łatwiej by jej jakoś było, jakby to po prostu przed sobą jeszcze widziała, 😊😋🤭]
Teraz jest już oczywiście po godzinie 16, a ona pada ze zmęczenia, chyba musi się najzwyczajniej w świecie położyć spać… Może kiedyś później będzie tu dalej donosiła, jak ten jej dzień przebiegał, póki co wskakuje w śpiwór i do wyrka. Położyła się tak właśnie w ten śpiwór od 17 i spała do godz. 19, obudziła się chciało jej się tak strasznie płakać, wstała jednak i pomyślała, że pójdzie choć się umyć. Wkurzona, że ma 2 opakowania po 6 soczewek! I nie wie nawet, czy to są MIESIĘCZNE [tak, jak chciała!], czy 1 dniowe – napisała zaraz @ z tym pytaniem do nich. Musi jeszcze tylko sprawdzić, co to znaczy „HIBERNOWAĆ”, bo jak się jej pokazuje taki komunikat, np. na komórce, to ona kompletnie nie wie, co to w ogóle oznacza:P
Moi drodzy Mała Mi również nie jest tego pewna, czy jeśli ona ogląda jakiś filmik na YT choćby Gracjana, to czy on o tym wie? Poważnie! Lecz tego nie wiem również nawet ja… = kolejna nasza wspólna cecha 😉. Dlatego, byłybyśmy NIEZMIERNIE WDZIĘCZNE, gdy ktoś z Was zechciał nas obydwie „oświecić”. Poza tym musi tu jeszcze donieść o jednej rzeczy: ma utworzonych aż 6 adresów @ [z zapisanymi hasłami oczywiście] – to jeszcze z czasów, gdy umawiała się „wirtualnie” na te randki 🤣 i teraz, żeby było zabawniej, nie bardzo nawet wie, jak mogłaby je pousuwać 😜. Ok, ale to nie jest przecież obecnie żadnym priorytetem!
To lecimy dalej, teraz jest 30.04.20, CZWARTEK, wstała tego dnia hmmm… delikatnie i ogólnie mówiąc chyba w jednak nie najlepszym tym nastroju… Wciąż jest taka niespokojna i chce jej się płakać, ale postanowiła skupić się na myśleniu pozytywnym i takich rzeczy właśnie wyszukiwać i tylko na nich się koncentrować!
[ps. właśnie, 30.IV.20, godz. 12:39 dostała @ z odpowiedzią odnośnie tych soczewek]. Jeszcze wczoraj o godz. 21:41 napisała tego @:
Witam,
BARDZO PROSZĘ MI TYLKO JESZCZE RAZ POWIEDZIEĆ, CZY ZAKUPIONE PRZEZE MNIE SOCZEWKI SĄ MIESIĘCZNE [tak, jak chciałam], CZY TYLKO 1-DNO DNIOWE. Numer zamówienia 770238214 Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam optymistycznie
A otrzymała właśnie taką odpowiedź:
czw., 30 kwi 2020 o 11:42 info@alensa.pl <info@alensa.pl> napisał(a):
Szanowna Pani,
dziękuję za wiadomość. Soczewki Soflens 59 to soczewki miesięczne (30-dniowe).
Pozdrawiam serdecznie,
Dziękuję ślicznie, czyli dokładnie tak, jak chciałam! Rozumiem język niemiecki: a tu było napisane FÜR DEN TÄGLICHEN GEBRAUCH, zatem potraktowałam już to zbyt dosłownie, bo to jest przecież do użytku codziennego tylko, a ja to odebrałam, że może jednak chodzi o to, że one są tylko „codzienne”, w sensie 1-dno dniowe, a nie miesięczne [MONATLICH]… , hehe 🤣 Ehhh…, ale właśnie wolałam się upewnić i zapytać, w końcu KTO PYTA, NIE BŁĄDZI
W każdym razie jeszcze raz SERDECZNIE DZIĘKUJĘ I POZDRAWIAM OPTYMISTYCZNIE
No dobrze, kochani, dochodzi godzina 13, więc chyba pójdzie ponownie „wyprowadzić siebie na spacer”. Później z całą pewnością będziemy tu dalej kontynuować. Także trzymajcie się zdrowo i dzielnie!
Teraz mamy godzinę 21:19 Mała Mi jest już przebrana w piżamę, ale ponownie czuje takie ogromne szczęście, że postanowiła tym się z Wami teraz właśnie podzielić! Ale może po prostu od początku, byście byli w stanie za tym „nadążyć” 😉. Zatem po tym, jak nie najbardziej korzystnie jej się wstawało…, to teraz dalej:
Wykonała swój codzienny zwyczaj, tj. to właśnie: MGŚ, podczas jedzenia müsli ogląda Pawlikowską Kody podświadomości – Autobus na Samoa i tam słyszy takie mądre słowa: „Twoja ocena rzeczywistości zmienia się w zależności od tego, jakie towarzyszą Ci myśli i emocje. Nie istnieją czysto obiektywne fakty! Każdy postrzegany przez Ciebie fakt jest zabarwiony przez to w co wierzysz i co myślisz!„
Udała się na dolinkę, gdzie zrobiła 2 okrążenia i siadła na ławeczkę dziękując za sprawnego brata i dobrze widzącą mamę!!! 😊
Następnie poszła do p. Piotra, zostawiła u niego tych 20 sztuk maseczek, bo pomyślała, że po co mają się one u niej marnować, tak leżąc, jak może on zna kogoś ze szpitala, komu takie właśnie jednorazowe by się przydały. Powiedział jej wprawdzie, że ktoś z jego rodziny pracuje nawet w szpitalu, ale w Gdyni… Jednak i tak od niej bardzo chętnie je przyjął, bo powiedział, że rzeczywiście jemu będzie tu łatwiej komuś przekazać 😊.
Dalej udała się do InPost odebrać te kosmetyki W domu odgrzała sobie obiad, patrzy jednak, że nie ma wcale internetu, próbowała kilka razy go uruchamiać, ale sobie ponownie pomyślała, ok. to przecież tylko dla zdrowia, nie powinnam w końcu tyle przed tym ekranem siedzieć! [tym bardziej, że zamówiłam aż tyle tych soczewek i to na tą samą wadę, buhaha 🤣] = to ponownie jej sarkastyczne wręcz podejście do siebie. Zatem zabrała na balkon swój leżak i wyszła z nim, jak i kawką [tak, w końcu sobie ją dziś zrobiła!]. Tak bardzo słonecznie i nawet ciepło dziś było.
Na tej dolince była jednak w tej maseczce od Lipy, bo sobie pomyślała: „ok, ja przecież wiem, że mam dużą odporność, ale znów nie wiem, jak inni starsi i dzieci przede wszystkim„, zatem nałożyła ją mimo wszystko. Jednak jak siadła tam na ławeczkę to zsunęła ją po prostu na brodę 😊. Dostrzegła tam również takich jednak mądrych ludzi, którzy nie tylko spacerując tam, mieli je właśnie na brodzie, LECZ RÓWNIEŻ BYLI TACY, KTÓRZY W OGÓLE ICH NIE ZAKŁADALI! W końcu sobie pomyślała, przecież jesteśmy na powietrzu, a nie w jakimś pomieszczeniu! I to wcale nie stanowimy tutaj jednak żadnego tłumu, zatem przeogromnie się ucieszyła, że są jeszcze rozsądne osoby, które nie wykonują „bezmyślnie” poleceń!
PIJE SAMĄ KAWĘ NA BALKONIE + tylko krówkę, która była w paczce z kosmetykami 🍀🌞🧡 Siedziała/ leżała tam na tym swoim leżaku i czuła znowu taką ogromną radość, dlatego iż była taka właśnie spokojna, a słonko jej tak cudnie rozświetlało twarz. Ponownie tak bardzo poczuła taką wdzięczność i znów [tak, jak i wcześniej na tej dolince] mówiła dalej do Wszechświata, że tak BARDZO JEST JUŻ WDZIĘCZNA, ŻE MA SPRAWNEGO BRATA I DOBRZE WIDZĄCĄ MAMĘ.
Będąc jeszcze na tej dolince wysłała właśnie Gabi fotki z tego spaceru
A później z balkonu właśnie również temu X/Y, na co ten odpisał:
Very beautiful
Mała Mi na to [30.04, 17:38]
I always relax there and calm down, after meditation and gymnastics of course 🌞🍀🧡 I’m sooo happy, because I have this nice place near my house🙆♀️🏡
Po 20 minutach jednak zapytała go jeszcze [dodając do tego taki GIF z uśmiechającym się kwiatkiem]
And tell me how are you? This smiling flower I send you 🌞
Na co ten odparł [30.04, 18:57]:
Thank you my beautiful lady It’s very kind of you I’m still heart broken that our bodies will not join in the dance of love
Nie utworzyła wciąż dla siebie tej kartki, ale choć wpadła już na pomysł, w jakim kolorze to wykona 🙆♀️, a ma na to przecież jeszcze kolejne dni, w które również będzie chciała się tym zająć, jakoś to sobie jeszcze zorganizuje, bo co? ONA NIBY NIE DA RADY? 😋
JAK NIE JA, TO KTO? – się pyta
Nie uwierzycie, jakie myśli dziś przychodziły naszej „gwieździe” do głowy, jak jeszcze wieczorem udała się do toalety. Otóż stwierdziła ponownie, tak BARDZO SPOKOJNIE, że ona po prostu to wie, iż TO WSZYSTKO, CO DOTKNĘŁO JEJ RODZINĘ, BYŁO POTRZEBNE! I poważnie zaczęła nawet za to również dziękować, wyobrażacie to sobie? Mała Mi jest bowiem przekonana o tym, że właśnie te potwornie ciężkie wydarzenia były im po prostu potrzebne! Tak dokładnie!

Z perspektywy czasu, bardzo dobrze potrafi to dostrzec, że te wydarzenia naprawdę nie tylko bardzo wywróciły ich świat do góry nogami [i tu przypomniały jej się od razu te słowa, nie wie, dokładnie kto jest ich autorem, ale brzmią tak: KIEDY WYGLĄDA NA TO, ŻE WSZYSTKO WOKÓŁ CIEBIE SIĘ WALI, PAMIĘTAJ, ŻE MOŻE PO RAZ PIERWSZY SIĘ UKŁADA], ale również wiele nauczyły każdego z nich:
- Marcin [jej brat] przez to wszystko, czego doświadczył stał się jeszcze bardziej dojrzałym / mądrym i świadomym mężczyzną,
- ona sama również przeszła ogromną przemianę, niemalże została totalnie [brutalnie wręcz] „przebudzona”
- także ich mama doznała z pewnością tego samego, przez co stała się o wiele bardziej odporna na ból i takie właśnie zdarzenia
Ponieważ jeszcze dziś [ostatni dzień kwietnia] jest w tak rewelacyjnym nastroju, musi tu po prostu o tym donieść! Doskonale już o tym wie, iż nie może zatrzymać tego na zawsze, dlatego pokusi się teraz o podzielenie się tym z Wami:
To jest dla niej całkiem normalne, że nie zawsze ma taki dobry ten humor! Bo gdy czuje się jakoś „nie najlepiej”/ często nawet po prostu tak źle, że wręcz podle, wtedy nawet już kompletnie sama sobie się nie podoba i właśnie w takich momentach jest w stanie twierdzić [ze zmęczenia oczywiście najczęściej!], że ma wiele mankamentów! Jednak w te dni, kiedy bywa w takim dobrym humorze, jak teraz, potrafi spojrzeć na siebie tak bardzo łagodnie i czule. Co więcej Mała Mi twierdzi z pełnym przekonaniem, że ona siebie kocha taką jaką jest i ABSOLUTNIE NIE ZAMIENIŁABY SWOJEGO CIAŁA I PRZEŻYĆ NA ŻADNE INNE! Kocha swoje wszelkie blizny, jakie ma na ciele, poważnie! Już właściwie dawno się ich nie wstydzi, co więcej JEST Z NICH BARDZO DUMNA! Bo wie, że każda z nich niesie jakąś historię ze sobą. 🧡
Moi drodzy, ona kiedyś była pewna, że straciła już całkowicie poczucie humoru. Jednak to przecież zdecydowanie nieprawda!!! Co chwila potrafi się choćby z samej siebie nabijać. Ma przecież taki dystans już do wielu rzeczy! Czy do tej swojej „nieumiejętności” gotowania, czy również do swojego nieidealnego wyglądu [koślawych kolan, wciąż jednak jeszcze (jej zdaniem) wystającego brzucha] = choć nieustannie nad nim również „pracuje” i widzi, że ta gimnastyka, ruch na świeżym powietrzu, jak również w miarę zdrowe odżywianie, dają rezultaty! I np. te jej „majciory” a`la Bridget Jones [te „wielkie obciskające”], które ona nadal nosi 😝🤣😜 już stają się coraz bardziej luźne 😋.
No dobrze, kochani, jest teraz w tak cudownym nastroju, że z całą pewnością dziś będzie jej się bardzo dobrze spało, a mamy godz. 22:46, zatem chyba to już jest ta pora, kiedy powolutku powinna „lądować” w swoim łóżeczku.
Dziś mamy już 01.V.2020, PIĄTEK, piąteczek, czy nawet „piątunio”, hehe😜 , nazywajcie, jak chcecie, może jeszcze kiedyś, przed tą „pandemią” i kwarantanną, mogłaby tu rzec: „Jest piątek, tygodnia koniec i początek”, zgodnie z piosenką Liroy`a – Impreza https://www.youtube.com/watch?v=7NB_vBSHrO8, jest godz. 17:50/ dokładnie to jest już 18:35, bo niestety, „straciła” prawie godzinę wchodząc na tego przeklętego fejsa…😖/, a jej chyba już powoli zaczyna „odwalać”, hehe, tzn. teraz właśnie włączyła sobie tą piosenkę, także tak:
Zróbmy więc imprezę, jakiej nie przeżył nikt Nich sąsiedzi walą, walą, walą do drzwi Sztuczne ognie niech się palą, palą, a ty Tańcz i browar pij Niech cały wiruje świat, ha, ha, ha Jest piątek, tygodnia koniec i początek Na tarczy kilka minut po dziewiątej Stoję pod drzwiami, słyszę, że jest ciekawie Chłopaki na pewno nie siedzą przy kawie Pukam z całych sił, ale nikt mnie nie słyszy Muza napierdala, jeden przez drugiego krzyczy Jestem w środku i co widzę! Co? Twarze znajome, luźna atmosfera Wszystko idzie w dobrą stronę Procenty i skręty, a ja wniebowzięty Jedno wiem – wieczór będzie przegięty Ale, ale nie przejmuje się tym wcale Zabawa trwa cały rok jak w karnawale Się, masz Liroy, jak jest? Jest dobrze! No, bo to impreza, a nie pogrzeb Tak, tak, to impreza a nie pogrzeb Więc ja bawię się dobrze, bez kitu Świnie kwiczą z zachwytu Jest „sikalafą”, albo O.K., jak kto woli No moich imprezach nikogo głowa nie boli Więc O’Neal, walnij haka i zapraszam To jest Marta, a to Kasia, to sypialnia wasza Szaka-L zaprasza na imprezę w rytmie ha-ha Nigdy w rytmie cza-cza
No dobrze, a teraz przejdziemy do relacji jej dzisiejszego dnia. A tak on u naszej „gwiazdy” wyglądał: Obudził ją budzik o 6:33 i już wtedy, [tzn. po krótkim „przeciąganku” oczywiście 😉] wstała i moi drodzy z medytacją🧘♂️ & yogą + gimnastyką była gotowa już o 8:19 🍀🙆♀️😊 Następnie odgrzała sobie na śniadanie tą zapiekankę [m.in. z cukinią i kalafiorem] i konsumuje do tego również sałatkę, oglądając Mooji „Go and Enjoy Your Life” https://www.youtube.com/watch?v=zGrvPClgh8I, dalej włączyło jej się to: Fear: Bluff of the Mind ~ Mooji https://www.youtube.com/watch?v=zGrvPClgh8I
Pamiętała, cóż sobie obiecała, że jednak w te „wolne dni” to zrobi! I tak, moi drodzy, już ok. godz. 10 zabrała się za „malowanie” tego, co już dawno przecież planowała i włączyła sobie do tego muzę i słyszy: „Manchmal erkennen wir nicht, was wir haben” ,CARINA SPOON – DURCH DEN REGEN https://www.youtube.com/watch?v=6YNwO6_apHA, zaraz po niej włącza się jej to: Mela Koteluk – Melodia Ulotna https://www.youtube.com/watch?v=wO_lA6hV1Ag i tak „pracuje/ tworzy/ maluje”, hehe 😜 i sobie podśpiewuje:
Kolejny piątek wieczorem…, ponownie , w pobliżu sobotyyy, próbujęęę stanąć na nogi, Prywatna grawitacja, jak sznurkiem przywiązana, przyciąąągaaa i oddala mnie…, Wyciągam do niej ręce, chcę bliżej i więcej, wciąż za daleko, by mieć… ON NA PEWNO GDZIEŚ JEST, ON JUŻ MOIM ŚLADEM IDZIE, KOCHAM GO JUŻ DZIŚ!
Mała Mi tak zaczęła te swoje „dzieła” tworzyć, jednak już powolutku brało ją jakieś wkurzenie i niezadowolenie, że cholerka nie wyglądają przecież kompletnie tak, jakby ona chciała, zatem pomyślała: „pójdę się po prostu przewietrzyć na tą dolinkę znowu, może złapię na to jakieś inne spojrzenie/ troszkę `dystansu`” i tak też zrobiła. Idąc tam zadzwoniła do swojej mamy. Rozmawiały tak, jak zrobiła prawie 3 okrążenia, jednak później poszła już sobie siąść na ławeczkę, bo chciała ponownie wysyłać dalej „życzenia”.
Dziś już jednak nie czuła się tak dobrze, jak jeszcze wczoraj, hehe, ale to przecież ta nieustanna zmienność, którą też napisała w końcu na tych kartkach i tak, moi drodzy, po tym „spacerze” stwierdziła, że generalnie ma to gdzieś, jak to wygląda, cieszyła się, że w ogóle tego dokonała, a mówiła sobie cały czas: „Najważniejsze, że w ogóle w końcu zaczęłaś!”. Jak wróciła z tej dolinki, to już nawet postanowiła to pozawieszać i opublikowała nawet na fejsie z takim komentarzem:
A to te moje „malowidła”, weźcie tylko proszę pod uwagę fakt, że miałam tak naprawdę pierwszy raz PO 11 LATACH PĘDZEL W DŁONI, buhaha🤣, ale postanowiłam i tak je zawiesić, mimo, iż zdecydowanie nie wyglądają tak, jakbym tego chciała, ale znów „moja głowa” mówi do mnie: „I co niby z tego?” Wykorzystaj to, co już udało Ci się właśnie zrobić, później najwyżej będziesz dokonywać jeszcze jakichś poprawek”. I tak postanowiłam, że rzeczywiście, to jest chyba najlepszy pomysł, by nie skupiać się tak na krytyce, tylko pomagać sobie w taki sposób, jak umiem 😜🤣😆
Tak więc teraz widzi to nawet, jak tu teraz siedzi sobie w pokoju na kanapie 😊 Właśnie to jest cała ona, prawda, że ma jednak duży dystans do siebie? Potrafi na spokojnie sobie przetłumaczyć: „Ok, nie spinaj się niczym, bo PRZECIEŻ NIE MASZ DO TEGO ŻADNEGO POWODU! Twoja historia
jest jednak całkiem inna, jeszcze kiedyś potrafiłaś pięknie malować!” Poza tym /teraz ja dodałam/: spójrz, zrobiłaś już choć „jeden kroczek” bliżej temu! Powykładałaś farbki i tak siedząc nad tym, zaczęłaś ponownie dostrzegać, jaka to jest jednak ciężka i mozolna praca – takie tworzenie nowych rzeczy hand made
.
Zastanawiałaś się przecież długo i nad każdym kolorem, jakie najlepiej ze sobą by pasowały, jak i nad ogólnym rozmieszczeniem tego napisu na tej/ tych kartkach [bo wykonałaś ich aż 3!]. No i moja droga, nie będziesz przecież kryła, że jak już wzięłaś ten pędzel do swojej dłoni, to tak jakby nagle zaczęło Ci się wszystko przypominać, jak to kiedyś jeszcze potrafiłaś cudnie tworzyć i jak dobrze się przy tym czułaś!
Wróciła z tego spaceru i odgrzała sobie resztę tej zapiekanki na obiad, bo na śniadanie całej nie zjadła. I wtedy ponownie myślała o tym, że coś by sobie obejrzała, oczywiście, że miała ochotę na coś mądrego i przyjemnego, ale pomyślała, że przecież do śniadania oglądała już sobie tego Mooji i to w języku angielskim! Teraz postanowiła obejrzeć coś innego, może nawet jakiś film ponownie…
Lecz tak się chwilę zastanowiła, jaki to ma właściwie sens oglądać w kółko to samo [no, ok, czasem po prostu jeszcze tak robi dla czystego relaksu], teraz włączyła na chwilę jeszcze kabaret Paranienormalni, po czym włączył jej się tylko ten Igor Kwiatkowski [„Mariolka” z Paranienormalni], jednak stwierdziła, że nie! ona wcale nie ma teraz ochoty na oglądanie tego, a czuła się właśnie znowu taka samotna i marzyła ponownie o tym, aby ktoś tu z nią był. Od razu przyszedł jej na myśl ten obrazek:

Pozmywała jeszcze oczywiście po sobie i porobiła to, co dalej mogła, następnie pomyślała: „teraz zrobię sobie jeszcze tą kawę” i do niej włączyła sobie z kolei to właśnie [bo pomyślała, że ona bardzo chce wiedzieć, co się dzieje, ale wcale nie z żadnych Mainstream`owych mediów!] i tak też włączyła sobie właśnie to: https://www.youtube.com/watch?v=juK1rK_jNdQ Branża pogrzebowa nie wierzy w pandemię? Spadek liczby zgonów! Przegląd Mediów = opublikowała to nawet fejsie, z takim komentarzem:
Moi drodzy, wiem, że generalnie to jest wolny dzień, ale BARDZO W WAS WIERZĘ, W WASZĄ MĄDROŚĆ I INTELIGENCJĘ, dlatego ufam, że wysłuchacie również tego, co nie należy do tzw. Mainstream`u, niekoniecznie oczywiście teraz, ale w jakiejś wolnej chwili.
Ja dziś byłam na spacerku, na swojej ulubionej „dolince”, wcześniej pomedytowałam i poćwiczyłam, jak właściwie co dzień, następnie nie wiedziałam już co mam ze sobą zrobić, a miałam również farby i kartki, zatem wykonałam choć sobie takie napisy, których właśnie bardzo potrzebowała moja „psychika”, doskonale o tym wiem, ale moja głowa mi podpowiadała, że lepiej będzie, jak będę miała to właśnie napisane i będę mogła na to sobie jeszcze spoglądać, chodzi o te słowa: „TO TAKŻE MINIE”= TO OZNACZA PO PROSTU, ŻE NIC NIE TRWA WIECZNIE . WSZYSTKO PRZEMIJA, CZY TO ZŁE, CZY DOBRE CZASY. Po prostu NIC NIE TRWA WIECZNIE, dlatego skupmy się, kochani, przede wszystkim na tym, co nas wspiera i karmmy tym nasze „dusze”. A ten filmik, to tak jeszcze tylko po to, byśmy nie reagowali ze wszystkim tak, jak nam mówią, tylko używali także własnego rozumu!
Wiecie, ona czuje się już teraz znowu zmęczona… jednak jak spogląda na te kartki właśnie z tym napisem „TO TAKŻE MINIE”, to od razu już jej się jakoś automatycznie chyba ten humor poprawia, spójrzcie, czyli dokładnie tak, jak przypuszczała, sama dla siebie wykonała kolejne „lekarstwo” 🧡
Powiem Wam jeszcze, do jakiego wniosku teraz [01.V.20, godz. 22:05] doszła, że przecież zdecydowanie łatwiej jej dostrzec, cóż jeszcze mogłaby w tych „obrazkach/ napisach” zmienić, jak już je widzi przed sobą! Właśnie dostrzega, że ten napis w kolorze żółtym, powinien być napisany zdecydowanie w ciemniejszym, może właśnie zielonym, na tle żółtego! No w każdym razie, teraz pójdzie już spać, taka zadowolona i chyba bardziej spokojna, że już choć udało jej się wykonać COKOLWIEK! A tu jeszcze „zestaw malarski”, którego użyła:
Drugiej takiej „artystki”, jak Mała Mi to tylko ze świecą szukać! Poważnie 😋. Już Wam mówię, dlaczego. Lecz, by może było łatwiej, zacznę od początku. Otóż dziś SOBOTA, 02.05.2020, już o 6:19 budzi ją jakaś „dziwna” myśl, która mimo, że jest CAŁKIEM NORMALNĄ, JEJ WYDAJE SIĘ JAKBY była CZYMŚ TAK NIEMOŻLIWYM, JAK JAKIŚ SEN… Trudno jej już sobie nawet przypomnieć, czego konkretnie dotyczyła „ta myśl”, ale to w tym momencie już nieważne, bo spójrzcie, jednak się obudziła. A może to było tak, że [podświadomie] jej organizm wcale nie chciał zajmować się czymś i tracić na to swojej cennej energii, co i tak było bez znaczenia/ nieistotne.
Spójrzcie to chyba trochę tak, jak mówił to ten Ajahn Brahm. Że to kompletny bezsens marnować swój cenny czas i energię na rzecz, która i tak nie ma rozwiązania, hehe, prawda, że jej organizm wspaniale, jak widać, się tego nauczył? Nasza bohaterka, jak zwykle zresztą, tyyyyloma rzeczami chciałaby się z Wami podzielić. Powiem Wam tylko, że ona już kompletnie nie sprawdza nawet, czy tego „podkładu muzycznego” w tym jej wpisie, wystarcza, czy nie, bo ona koncentruje się po prostu na tym, co dalej! I nie czyta nawet tego, co wcześniej tu napisała. 😜🤣😋
Zatem ponieważ zbudził ją ten „sen”, czuła się taka troszkę niespokojna i pomyślała sobie zaraz: „ok no dobrze, akceptuję to [„bo co zrobisz, jak nic nie zrobisz”🤣], lecz i tak zaczęła się zastanawiać [jak to ona zresztą zawsze] co mogłaby dla siebie najlepszego teraz zrobić? I tak, najpierw przypomniała sobie, że przecież ma tu nagrany na swojej komórce choćby ten webinar „Odetchnij”, który ją tak kiedyś bardzo uspokoił. Teraz jednak, jak już w końcu doszło do ćwiczenia tych oddechów [bo na tym jej najbardziej zależało], to w momencie, jak miała pomyśleć o kimś/ o czymś, co wywołałoby jej uśmiech na twarzy. To wcale już nie przywołała na myśl tego Gracjana, tylko najpierw pomyślała o swoim bracie [do tego zaraz również przejdziemy]. Następnie zaś, dobrze wiedziała, że marzy jej się mądry, inteligentny i doświadczony mężczyzna, dlatego po prostu tak „rzuciła” tylko, by był on choć mniej więcej „kimś takim”, jak ten Felipe z „Jedz, Módl się, Kochaj” 🧡.
I tak sobie leżała, następnie włączyła sobie jednak już ponownie Mooji [a stworzyła sobie dla niego osobny folder] You Must Be Strong https://www.youtube.com/watch?v=-Weab9yRjBI&feature=youtu.be, dalej zaś jego kolejne filmiki: Roar And Be The Lion You Are https://www.youtube.com/watch?v=s5iZ7SXuyP4&feature=youtu.be, jak również FULLY FEARLESS [1/2] ~ Mooji https://www.youtube.com/watch?v=3dkpwWAg9Y8&feature=youtu.be, ostatnie dwa przesłała nawet temu X/Y, nie będzie tu pisała, że nie wie w ogóle dlaczego, bo pamięta, że z nim również „coś” ją połączyło jeszcze kiedyś.
Ale ok, teraz się nad tym nie zastanawiała, tylko po prostu mu to wysłała. I jak już się podniosła, to „zaścieliła” i siadła do swojej medytacji. W ogóle, moi drodzy, ale musielibyście ją tylko tu zobaczyć, ona zawsze, jak widzi jakiegoś przelatującego ptaka to wypowiada słowa „KOCHAM CIĘ”. Poważnie, robi to ZAWSZE, jak dostrzega właśnie to stworzenie/ te stworzenia, hehe. Już nawet wczoraj spacerując po tej dolince i rozmawiając ze swoją mamą, właśnie jej to rzekła…, że ona chyba czuje jakieś „związki” z tymi ptakami. A tak serio bardzo dobrze wie, z jakiego powodu prawdopodobnie tak się właśnie dzieje🙆♀️. Ale może o tym innym razem.😉
Tak sobie medytowała, poczuła się już na powrót tak bardzo spokojna, chyba nawet nie „wyjątkowo”, bo przecież ona co chwila podejmuje jakieś „działania” i coś robi, aby jednak ostatecznie udawało jej się choć troszkę ten stan osiągnąć. Przecież „helloł?”, kto jak kto, ale Mała Mi jest już doskonale tego świadoma, że i dlatego nieustannie coś robi😋. Ona jest na serio, człowiekiem czynu! 🙆♀️🍀💪
Choćby właśnie te kartki z tym napisem, hehe 🤣🙆♀️😋 Dziś słuchajcie, była taka szczęśliwa, że je jednak w ogóle wczoraj dla siebie wykonała, bo teraz już jest jej łatwiej, ale nie chodzi tylko o to, iż ona lubi widzieć to przed sobą. Nie!
Doskonale to teraz dostrzega i już wie zresztą bardzo dobrze, co w nich pozmienia! Niby taka logiczna rzecz, że łatwiej dokonuje się już jakichś ewentualnych zmian/ „transformacji” na czymś, co rzeczywiście istnieje, ale najwidoczniej ona musiała jeszcze sobie to znowu przypomnieć 😜. No, ale przecież NAJWAŻNIEJSZE, ŻE JUŻ TO MA/ WIDZI i teraz może sobie już ewidentnie choćby porównać te kolory i dochodzić do tego, cóż jednak mogłaby wykonać lepiej/ inaczej. A teraz już BARDZO DOBRZE O TYM WIE, ŻE TEN ŻÓŁTY NAPIS POPRAWI TAKIM KOLOREM, by był po prostu BARDZIEJ WIDOCZNY 👍🍀🌞
Następnie, słuchajcie, mimo iż tak się „chwilkę” nad tym jednak zastanawiała, czy nie odpuścić sobie czasem tej gimnastyki dziś, bo „są sprawy ważne i ważniejsze”, a ona tak myślała o tym właśnie, by podzielić się z Wami tym, co ma w głowie. Lecz później rzekła do siebie: „moja droga, ale przecież Ty również jesteś tu ważna! Dlaczego wciąż tylko myślisz o innych?” I tym sposobem przekonała siebie do tej gimnastyki jeszcze.
Ale, moi drodzy, cóż ona zauważa? NIEUSTANNY PROGRES, m.in. WŁAŚNIE SWOJEGO CIAŁA! Nawet nie wyobrażacie sobie, jak to ją cieszy! Że poprzez swoją wytrwałość i konsekwencję udaje jej się dostrzegać już takie wyniki. A przypominam tylko, Mała Mi wykonuje te ćwiczenia TYLKO DLA SIEBIE, nikt prócz jej samej o tym nie wie! I szczerze mówiąc nawet kompletnie jej na tym nie zależy, że nie otrzymuje żadnych pochwał i nie jest przez nikogo „dopingowana”. Prawda, że trzeba być jednak silną osobą? I jak sobie jeszcze o tym pomyśli, ilu ona rzeczy kiedyś nie potrafiła… [ale jak to ona, nie lubi wracać do przeszłości, zwłaszcza tych „nie najlepszych” 😉 wspomnień], zatem woli już to po prostu zostawić i koncentrować się na tym, co jeszcze przed nią!
Moi drodzy, Mała Mi naprawdę BARDZO W TO WIERZY, ŻE przed nią JESZCZE WIELE DOBREGO!!! Przecież w końcu TYYYLEEEE UDAŁO JEJ SIĘ OSIĄGNĄĆ WŁASNĄ PRACĄ, co z pewnością także dostrzegacie, czytając jej blog.

To znaczy, nie pomyślcie sobie tylko czasem, że jest jakąś „super wysportowaną” kobietą. Oczywiście, że nie! Bo jednak nadal widzi duuużo do zrobienia, z takich podstawowych chyba rzeczy, to choćby to, że wciąż nie potrafi jeszcze jednak biegać i dobrze jeździć na rowerze 😜. Ale myśli sobie: „to również jeszcze uda mi się osiągnąć! Przecież już z tyloma rzeczami dałam sobie radę, więc to jest tylko i wyłącznie kwestią czasu.”
Chodzi tu o to, aby chcieć, podjąć decyzję i być w tym konsekwentnym! I ABSOLUTNIE SIĘ NIE PODDAWAĆ, PRÓBOWAĆ TAK DŁUGO, AŻ MOŻE W KOŃCU TO ZADZIAŁA I SIĘ UDA! Jeśli oczywiście nie [bo przecież różnie bywa], to wtedy choć ze spokojnym sumieniem będziesz mógł to zostawić, bo nie zarzucisz już sobie, że choć nie próbowałeś! Takie jest właśnie jej podejście do tego. Myślę, że bardzo mądre i dojrzałe!

Moi drodzy, dzisiaj [02.V.2020, SOBOTA], mimo, że ona nie była jeszcze na żadnym spacerze, a jest już godzina 13:47, to jakoś nie tylko nie ma na to obecnie żadnej ochoty [pomimo nawet ładnej pogody: 16st.C i słoneczka], ale przecież to jest tylko na TU I TERAZ, a jak wiemy WSZYSTKO „PŁYNIE” i ulega ciągłym zmianom 😋. Także ona po prostu to na teraz zostawia i uda się chyba do kuchni, by zjeść jakiś obiad. Ach tak, do jedzenia go, będzie z całą pewnością sobie coś oglądała, może dalej nawet tego Mooji Także, na razie kochani!
Nie uwierzycie, co się stało? Przed chwilą [a mamy już godz.16:45] znalazła ten oto cytat na swoim blogu właśnie: (…) Ale każde działanie jest lepsze niż całkowity brak działania. A pochodzi on z tego jej wpisu: https://niesklasyfikowana.com/2019/02/15/ostateczna-definicja-odwagi-nie-bac-sie-tego-kim-jestes-chogyam-trungpa-2-2/. To jeszcze tylko tu dodam, że nim udała się zrobić sobie ten obiad [dziś kasza jaglana, jajo i surówka z kiszonej kapusty], to zaczęła jeszcze tak tylko patrzeć na tą główną stronę z wpisami, a tam dostrzegła, że nie we wszystkich jest informacja „PRZYPIĘTY” i tak sobie pomyślała, iż to musi świadczyć o tym, że ten obrazek wyróżniający nie jest widoczny na samej górze wpisu/ bloga [cokolwiek to znaczy, hehe😜]. I właśnie wtedy zaczęła to zmieniać i zaznaczać haczykiem tą rubryczkę Ps. i w tym momencie właśnie odkryła, że ten obrazek wyróżniający miała już w tym wpisie https://niesklasyfikowana.com/2019/11/11/rzeczywistosc-jest-tylko-iluzja-aczkolwiek-bardzo-trwala/, zatem oczywiście, ponieważ ona bardzo nie lubi się powtarzać, zmieniła go na ten, który teraz widzicie
I tak jej w sumie zeszło do około 14:20, jak już to zrobiła, to udała się jednak przygotowywać sobie to jedzenie. Nie pozamieniała wszystkiego oczywiście, bo stwierdziła ponownie, że po co ona w ogóle zajmuje się rzeczami, o których ma tak naprawdę znikome pojęcie 😋 Do obiadu chciała oglądać ponownie jakiś film i spojrzała, że ma w tych zapisanych „Jestem na tak / Yes Man” z Jimem Carrey, jednak ten się ponownie zawiesił i była niemalże zmuszona włączyć sobie dalej tego Mooji You Can Be A Buddha Today https://www.youtube.com/watch?v=ePUqMlQN5z0. I tak sobie to ogląda i troszkę zaczyna ją to bawić, bo myśli sobie: „no niektórzy to naprawdę mają te problemy” buhaha😜 I właśnie w tym momencie, doskonale już to widzi, dlaczego Lama Ole Nydhal nazwał własnie ją JEWEL GODDESS, a zrobił to, dodam, JESZCZE NIM COKOLWIEK O SOBIE POWIEDZIAŁA!

Ok, dzisiaj 02.V.2020, SOBOTA, nie wychodziła w ogóle się przejść, choć teraz, pod wieczór [18:27] wydaje się być jeszcze bardziej przyjemnie, bo nawet te chmury jakoś się przemieściły. Ale nie ważne, nie będzie już w ogóle dziś wychodziła na dwór, choć już muszę Wam powiedzieć, że nawet swoje śmieci zawiesiła na klamce drzwi wyjściowych, hehe😋, bo podejrzewała, że jakby później jej się zmieniło, to może choć „przy okazji” te śmieci wyniesie.
Jednak wcale to się u niej nie zmieniło 😛 [boooszeee, właśnie ogląda transmisję na żywo na fejsie SOK Z BURAKA, ona po prostu próbuje się wciąż zorientować, o co kaman w tej polityce i w tych wyborach…, czy one się w ogóle odbędą i kiedy???]. Mateńko, ona na prawdę czuje się tak bardzo odpowiedzialna za ten kraj i naprawdę chce wiedzieć, co ma robić… , bo nie ma absolutnie zamiaru słuchać tych „popularnych/ państwowych” mediów…
Nie, moi drodzy, jednak to wyłączyła, bo stwierdziła, że ona z tego dziadostwa i tak nic nie rozumie… a tylko się niepotrzebnie na to wkurza, najwyżej dowie się od zaufanych dla niej ludzi, kiedy te wybory się w ogóle odbędą i w jaki sposób można będzie odsunąć ten tragiczny wręcz rząd od władzy! No a przynajmniej przyczynić się do tego, bo ona poważnie nie chce być tylko obserwatorką tego jednak powszechnego „TRAGIZMU”. Ona niestety nadal się w tak niewielu rzeczach orientuje i w dodatku nadal nie może przecież do końca wierzyć, kto tą prawdę rzeczywiście mówi [prócz oczywiście „przewspaniałego” 🤢🤮😡 PIS-u], którego rządy regularnie rujnują Polskę!
Ok, ale nie będzie tu się na tym gównie teraz skupiać. Miała dziś przecież choćby wspomnieć o swoim bracie Marcinie, który słuchajcie jest tak niesamowitym dla niej człowiekiem! Ona tak bardzo go podziwia za tyle rzeczy!!! Już Wam pisze dokładnie, dlaczego. Choć chyba już, jeśli ją tu w ogóle czytacie, to powinniście się zorientować, że wybitny sportowiec, który doznał naderwania rdzenia kręgowego i teraz „wózek inwalidzki” jest jego „wszystkim”. A Kamyk ma w dodatku /co już pewnie również wiecie/ nie tylko niesprawne nogi, lecz także pewien niedowład rąk!
Jednak zawsze, jak do niego dzwoni i pyta, co u niego? Odpowiada nieustannie to samo [uśmiechniętym i bardzo optymistycznym głosem], że w porządku/ wszystko dobrze i że nie może póki co narzekać. Rozumiecie??? Chłopak po takim poważnym urazie kręgosłupa, potrafi być takim optymistą nadal! I nie przejmuje się już sprawami, na które nie ma żadnego wpływu.
Powiem Wam jeszcze jedną rzecz: jej brat jest dla niej tak niesamowicie mądry, a jakoś on NIGDY NIE INTERESOWAŁ SIĘ TAKĄ hmmmm…” duchowością „(?), a jednak postępuje MEGA poprawnie, wie że jak się na czymś nie koncentrujemy, nie skupiamy na czymś swojej uwagi, czyli „nie karmimy” tego w sobie, to kompletnie to nie rośnie, bo jak ma niby wzrastać i rozwijać się coś, co nie jest „dożywiane”. Dlatego nasza „gwiazda” postanowiła brać ze swojego MŁODSZEGO BRATA przykład.
Moi drodzy, Mała Mi właściwie już dawno to robi! I ma na to naprawdę całe mnóstwo przykładów, tylko ona tak nie lubi wcale o tym mówić, że czegoś jej brakuje/ czegoś nie ma, gdyż stosuje dokładnie tą samą chyba „taktykę” co i jej brat. Jedyne do czego tu się otwarcie przyznaje, to do faktu, że wciąż nie udało jej się znaleźć TEGO JEDYNEGO. Ale ona nieustannie jest o tym przekonana, że oni się „jakoś” jeszcze odnajdą
Dziś już jest Kochani NIEDZIELA, 03.V.2020, a ona ponownie taaaak dużo ma tu do napisania, a bo to jakaś nowość? hehe 😜🤣😋 Ale od początku: Obudziła się już jakoś chyba parę minut ….PO 4! Nawet nie rozumiała tego za bardzo, z jakiego powodu, bo wcale nie chciało jej się „siku”, lecz podniosła tyłeczek mimo to, bo nie bardzo wiedziała, co powinna robić, buhaha 😆 i jakoś o dziwo udało jej się jednak tam „przywołać” te „siki”😜. W dodatku, muszę Wam powiedzieć na jakie pomysły nawet wpadała. Ponieważ wiedziała, że jakoś czasu jej w ciągu dnia nie wystarcza na to, co zamierza zrobić, to był nawet taki moment, że pomyślała sobie: „to gdybym już teraz się jednak podniosła, to może wtedy bym się ze wszystkim na spokojnie wyrobiła” = to było oczywiście tylko „hipotetyczne” założenie, hehe 😂.
Bo jednak przystopowała siebie troszkę, mówiąc, że jest przecież niedziela i dziś wcale przecież nie musi „pracować”. Wróciła do łóżka i włączyła sobie jeszcze ostatni filmik Gracjana Jak radzić sobie z natłokiem myśli https://www.youtube.com/watch?v=l1KQQ-WbRCw&t=35s, następnie zaś ponownie Siła nastawienia i wiary. Rób to codziennie https://www.youtube.com/watch?v=abqt17Tv11c.
Wstała jednak dopiero po godz. 9, ale jeszcze wlazła kurna na tego fejsa, tzn. tak chyba od godz. 8… i tam wprawdzie poznajdywała również „troszkę” ciekawych tych rzeczy, jednak wiecie dobrze, jak to jest z takimi portalami, tu zaczniesz coś oglądać, zaraz pokazuje się jakaś następna rzecz… i dokładnie w taki sposób tracisz swój cenny czas. Jednak, jak to ona, ponieważ czytała to sobie z komórki [na której ona, tego „nieszczęsnego” fejsa na całe szczęście nie ma], lecz weszła tam tylko, bo dostała jakieś znowu powiadomienie z tego messengera… No, ale nie ważne, pomyślała, że choć aby to, co jej się tam spodobało, później gdzieś nie zagubić, także udostępniła na swoim profilu tam. Po prostu nie zastanawiała się w tym momencie nad tym w ogóle. Zostawiła to po prostu i wstała jednak do tej medytacji.
Moi drodzy, uwierzcie mi proszę, że widząc, iż jest nawet ładna, słoneczna pogoda i w miarę ciepło, bo wtedy jeszcze chyba było jakoś ok.14-16 st.C. I tak sobie nasza „gwiazda” myślała, że skoro wczorajszy dzień przesiedziała cały w domu /oczywiście pracując/ to może choć dzisiaj odpuści już sobie tą gimnastykę, a w zamian za to uda się jednak na ten spacer. Nie potrafi teraz nawet tego jakoś dobrze wytłumaczyć, jak to się stało, że mimo wszystko zabrała się do tych ćwiczeń 😊🙆♀️🌞.
Następnie zrobiła sobie na śniadanie Wrapa i włączyła sobie do tego Speak Without Identity https://www.youtube.com/watch?v=UdJoZRZnm44&feature=youtu.be, a później Divine Amnesia ~ Mooji https://www.youtube.com/watch?v=jyj245ZiYFs i od dokładnie 8:38 słyszy słowa, które ją tak bardzo uspokajają… Powiem Wam, cóż ona tu [mi] przedstawiła, jak to zrozumiała:
Mooji mówi bowiem do tej kobiety, że on również nie wie, co ma robić i szczerze mówiąc wcale o to nie dba, cieszy się z tego, co właśnie ma i ufa również, że jeśli coś ma/ potrzebuje się wydarzyć, to i tak znajdzie się na to miejsce w jego życiu… i to absolutnie nie ma nic wspólnego z jakimś „zen”. Miał tu raczej na myśli najzwyczajniejsze „zadbanie o siebie” – to jest najważniejsze! Chodzi o to, aby ufać przede wszystkim sobie i nie musieć robić żadnych planów, a tym bardziej się do tego przygotowywać [tu już zachciało mi się „troszkę” śmiać i to wcale nie dlatego, że ja po prostu niejako muszę to robić, by nadać mojemu życiu jakieś „ręce i nogi”].
Lecz tu pomyślała sobie od razu o wczorajszej sytuacji, kiedy to zadzwoniła do swojej babci, lecz najpierw spisała sobie dokładnie to, co tutaj robi, czym się „zajmuje”, takie po prostu hasła/ skróty [bo wie, że ona w ogóle nie przywiązuje aż takiej wagi do tego, co robi, w dodatku te jej problemy z pamięcią, buhaha]:
- maseczki [jej babcia również zaczęła jakieś szyć = dowiedziała się tego od mamy]
- kartki z tym napisem – sprzątam/ gotuję/ wychodzę na spacery
- codziennie ćwiczę i medytuję
- piszę bloga/ oglądam różne, ciekawe filmiki
- wymyślam nowe rzeczy
Oczywiście okazało się, że wcale nie musiała tego spisywać, bo i tak wszystkiego nie powiedziała, tym bardziej, że jej babcia trochę nie dosłyszy i pewne rzeczy tam po prostu przekręcała 🤣. To jeszcze dalej o tym filmiku właśnie:
Kontynuuje: „Ufaj, niczego nie psuj, pozostań wypoczęta/ rześka. Bierz to na „świeżo”, ufaj, pozostań na pewne rzeczy wrażliwa i zachowaj po prostu „świeżość” swojego jestestwa/ istnienia. Nie zaśmiecaj siebie i swojego umysłu niczym niepotrzebnym, pozostań „pusta” i dbaj o to, aby żadne „chmury” niczego Ci nie zasłaniały. Nie musisz się o nic troszczyć i przygotowywać się na jakąś kolejną sytuację. Nie! Żadnych przygotowywań! Żyjesz! A co złego może się stać? Nawet jak przyjdzie śmierć, nie ma czego żałować. Co może się nie udać? Jesteś „wewnętrzną istotą” [rozumiem to, lecz nie wiem, jak to można „jaśniej” przetłumaczyć]
Moi drodzy, powiem Wam, że Mała Mi to po prostu odbierała, jakby to znowu tak bardzo do niej pasowało! Przecież ufa temu wszystkiemu i to się „jakoś” trzyma, nie jest oczywiście pewna, czy udaje jej się zachować tą „świeżość” istnienia, bo wciąż nie bardzo wie, co to jest, hehe. Wytłumaczyłam jej, że przecież doskonale jej się to udaje! Tak samo, jak i to, że jednak pozostaje „pusta” [może nie zawsze, ale choć robi wszystko, aby tak było], bo nie pozwala zaśmiecać siebie/ swojej głowy niepotrzebnymi myślami.
Co więcej, nawet, jak już zdarza jej się „chylić” ku upadkowi, to wciąż stara się coś wykonywać, aby jednak nie upaść! A nawet jak się jej to zdarzy, to szybciutko się „otrzepuje” i podnosi! Bo doskonale o tym wie, że:

Moi drodzy, ponieważ jeszcze dziś BARDZO LUNĘŁO. Aż w tym momencie znowu poczuła ogromne wzruszenie, że cholerka jednak „coś” jej dobrze mówiło, aby nie wychodzić dziś również z domu. [no, a przy najmniej na razie], dlatego przeogromnie się cieszyła z tego, że nie wyściubiała wcale nosa z tego domu. I zrobiła sobie jeszcze tylko kawkę, mimo, że już było po godz.13, ale myśli sobie: „I co niby z tego? Zjadłam w końcu późne śniadanie, więc skoro teraz mam ochotę na kawę, to ją robię i już!”. Do tego włączyła sobie oczywiście znowu coś do oglądania, a tym razem to był ponownie film „JEDZ, MÓDL SIĘ, KOCHAJ ️”🧡.
Po raz kolejny łzy zaczęły napływać do jej oczu, gdyż ona nie ogląda go już od początku, tylko przewinęła sobie na to, co ją zdecydowanie bardziej interesuje, a chodziło tu jej o to, jak ta Liz znalazła się na Bali ponownie. I tam właśnie, jak ujrzała tą scenę, gdy Liz pisze do znajomych i rezygnuje z prezentu urodzinowego dla siebie, w zamian prosi znajomych, których udało jej się do tej pory spotkać/ poznać o jakieś datki na mieszkanie dla tej uzdrowicielki.
Nasza bohaterka, ponieważ przestało już jednak padać i nawet bardzo ładne słońce wyszło, ubrała się szybciutko i wyszła jednak jeszcze dziś „wyprowadzić siebie na spacer”. Wzięła ze sobą oczywiście maseczkę, jednak bardzo było jej w niej niewygodnie oddychać, także zsunęła ją sobie na brodę. Idąc po tej dolince właśnie [gdzie ponownie porobiła fotki] Zauważyła tam mężczyznę, który BYŁ BEZ MASECZKI! Pochylił się jeszcze i głaskał jakiegoś obcego pieska. I w momencie, jak właśnie mijali siebie [ona się oczywiście zawsze uśmiecha, jak widzi ludków bez tych „przyłbic/ kagańców” 😋]. Ten również się do niej uśmiechnął i rzekł: „Miłego popołudnia pani życzę”. No dobrze, to chyba na tyle teraz starczy, bo jest już godzina 21, a ona się przecież jeszcze nie myła. Także zmyka teraz do wanny 🙋♀️.
Dziś, 04.V.2020, PONIEDZIAŁEK są imieniny naszej bohaterki [o których ona kompletnie zapomina, hehe], ale może nim coś więcej tu doniesie, jak ten jej dzisiejszy dzionek wyglądał, to najpierw dokończy jeszcze to, co powyżej, ad. tego spaceru na dolince. Otóż wyobraźcie sobie, że ta „wariatka” naprawdę już chciała tak po prostu z ciekawości, by zaczepiła ją policja, bo chciałaby zauważyć ich podejście w ogóle do tej sytuacji, jak również to, czy ona potrafiłaby w ogóle znajdować jakieś argumenty, buhaha
Wykonała tam 2 okrążenia i cholerka żadnej policji nie widziała… „Zawiedziona” trochę jednak i wtedy patrzy, a tu nadjeżdża policyjne auto i to nawet na „sygnale świetlnym”, by zapewne był lepiej widoczny. Ponieważ jakoś już pomyślała, że może wystarczy tego spaceru, bo nawet zaczął lekko kropić deszcz, a ona nie miała żadnej parasolki. Ale, ale [nie przejmuję się tym wcale…, zabawa trwa jak w karnawale, hehe, czy jak to leciało w tej piosence Liroya :P]= to taki żarcik oczywiście, bo nasza bohaterka jednak była przygotowana na to wyjście! Sprawdziła sobie pogodę i wiedziała, że wciąż jeszcze jest jakieś prawdopodobieństwo opadów, więc założyła kurtkę przeciwdeszczową i zamiast okularów soczewki.
Lecz słuchajcie, pomyślała sobie tak: „właśnie, że NIE! Nie będę teraz wracać do domu, bo nie chcę, by wyglądało, że się boję „glin”, w końcu tak ich wyczekiwałam tu i byłam nawet zdziwiona, że ich nie widać, buhaha 🤣” I tak zrobiła jeszcze jedno to okrążenie i dojrzała tam jednego mężczyznę w tym aucie, który absolutnie nie był w ogóle zainteresowany otoczeniem. Sam był raczej zajęty/ wpatrzony w swoją komórkę. I tu nasza „gwiazda” pomyślała sobie, że przecież może on również należy do tych „normalnych” i przyjechał właśnie tam, tylko dlatego, że taką ma po prostu pracę. A w dodatku ten sygnał świetlny włączył właśnie po to, by ludków „ostrzec” z daleka, hehe, a wszyscy wiemy, jak to teraz działa na społeczeństwo, gdy widzi policję.
I tak wykonawszy jeszcze to jedno okrążenie, stanęła tam pozwalając tak pięknie słonku na siebie świecić [w końcu trzeba czerpać wit. D, prawda? no a zwłaszcza teraz, hehe]. Zatem stała tak, maseczkę miała na 1 uchu, ale na szczęście miała też przełożone słuchawki od komórki, więc nie musiała się obawiać, że spadnie jej ta maseczka i słuchajcie nasza „gwiazda” stojąc tam tak właśnie uśmiechała się wprost do Wszechświata i była taka spokojna.
Ponownie zaczęła DZIĘKOWAĆ ZA WSZYSTKO, CO JĄ SPOTKAŁA, CZEGO DOŚWIADCZYŁA! Mówiła ponownie, że ona po prostu to wie, iż właśnie musiało ją to wszystko spotkać i ona po prostu miała tego wszystkiego doświadczyć! Wiecie, jak ja tego słuchałam, jak ona mi to opowiadała, to nie ukrywam, że tak bardzo ją podziwiałam, jej mądrość i właściwie tolerancję na to wszystko, co się jej przydarzyło. Mało tego, Mała Mi od dokładnie [nocy] 25.04.20 dziękuje przecież już za to, że ma całkiem sprawnego brata i dobrze widzącą znowu mamę.
I wiecie, cóż Wam muszę powiedzieć, do jakiego wniosku ona doszła? Dobrze zdaje sobie sprawę z tego, jak to wszystko wygląda i jakie to musi być „dziwne” i trudne, by to jednak się udało. Zwłaszcza dla ich mamy, która jest taką totalną „racjonalistką” i trzyma się TYLKO faktów, że przecież „lekarze mówią…” i dlatego ona już to po prostu wie, że to jest niemożliwe. Z Marcinem natomiast sprawa [jej zdaniem, bo już jednak „troszkę” zna tego swojego brata przecież :P] byłaby o wiele prostsza, gdyż ten potrafi w takie „wariactwa” raczej wierzyć.
Mimo, że on raczej też chyba jednak trzyma się tego, co mu jednak lekarze donoszą o jego zdrowiu i jednak możliwościach, czy raczej ich braku. Ale nasza „gwiazda” pomyślała sobie, że przecież, do cholery, jej brat miał niczego nie potrafić i być tylko „głową”, a tu proszę, tyle rzeczy mu się już udało! Zatem pomyślała, że z nim będzie zdecydowanie łatwiej to wszystko przebiegać /z jego psychiką- oczywiście, bo o tym tu mówimy przede wszystkim!/. To jest przecież tak, że jak w coś się bardzo wierzy, że jest to możliwe, to podobno to się takim właśnie staje! WYSTARCZY GORĄCO W TO WIERZYĆ, ŻE TAK SIĘ STANIE!
Dlatego Mała Mi postanowiła, że będzie to robiła tak czy tak, może „potrwa” to po prostu „trochę” dłużej, ale to jest dla niej w tym momencie nieistotne. Bo ona już oczami swojej wyobraźni widzi, jak obydwoje są jednak zdrowi. Co więcej dostrzega nawet już zdziwienie na twarzy swojej mamy, jak ta mówi, że naprawdę nie wie, jak to się stało! Że ona już ma całkiem zdrowe te oczy! [hehe, tu już Małą Mi cieszy to jej „zdziwko” ]. I w tym momencie właśnie od razu przychodzi jej taka myśl do głowy: „droga mamo, to ile jeszcze musi się wydarzyć podobnych rzeczy w Twoim życiu, byś może w końcu zaczęła wierzyć, że „cuda” jednak się zdarzają?” Mała mi tak dedukuje dalej, przecież ich mama jest tak szalenie wytrwała, wciąż pomaga albo babci, albo właśnie swojemu synowi, ostatnio jeszcze mówiła jej, jak już była taka zmęczona, wróciła do domu, a jednak na prośbę syna pojechała jeszcze odebrać dla niego zaopatrzenie medyczne!
Nim jednak całkiem wyszła z domu, zauważyła na LI podziękowania od Ewy Hartman, a następnie dojrzała jeszcze 2 fajne publikacje, więc zaraz je udostępniła, po czym zobaczyła, że zarówno ten chłopak Arkadiusz Czajkowski…
Ok, moi drodzy, ale teraz sobie jeszcze kawkę zrobi, w końcu m.in. jej święto dziś! Także do tego włączy sobie z pewnością jakiś film, to na razie, moi drodzy. Trzymajcie się, jak zwykle zdrowo i dzielnie! ……. Zrobiła wprawdzie tą „imieninową kawkę +” 😉, jednak wcale niczego sobie nie włączała, ponieważ ona naprawdę nieustannie ma się tu z Wami czym dzielić i tego nie chce absolutnie zaniedbywać! Także kontynuujemy:
Po tym, jak powyższy mężczyzna: A. Cz., który jest trenerem personalnym dla przedsiębiorców i autorem książki „Życie Ci ucieka” napisał jej „dziękuję”, za to iż udostępniła to, co on opublikował, Mała Mi na to:
Absolutnie nie ma za co, cieszę się niezmiernie, że właśnie takie publikacje powstają💪 A ja tylko udostępniam to, co ze mną „rezonuje” 🙆♂️😊🍀
Tutaj udostępni Wam ten wpis autorstwa A. Czajkowskiego, który opublikowała również na swoim profilu LI

Lecz tak jak nasza bohaterka wspomniała, to nie była jedyna rzecz, jaką zrobiła jeszcze przed wyjściem [z tych na LI oczywiście 😉], bo również kolejną osobą, którą „wsparła” [nawet szczerze mówiąc nie miała pojęcia, że to uczyniła, hehe, po prostu chciała się ponownie podzielić tym, co uznała za ważne] była Kira Sukhoboichenko, która widnieje tam jako: Założycielka oraz koordynatorka w Międzynarodowy Ruch Latających Plecaczków / Flying Bag, choć szczerze mówiąc dopiero zauważyła to później, po opublikowaniu jej publikacji:

I tu na słowa tej dziewczyny: Bardzo dziękuję za wsparcie🌷, odpisała po prostu:
Cała przyjemność po mojej stronie 😊 Cieszy mnie to, iż są jeszcze osoby, które zauważają coś/ kogoś więcej prócz własnego nosa i TYLKO własnych potrzeb 🍀
No dobrze, to teraz chyba nadszedł czas, by coś jeszcze wspomnieć o tym, jak wieczorem poszła się jeszcze odprężyć w kąpieli. Słuchała sobie, jak zawsze zresztą do tego swojej muzy. I moi drodzy, tak bardzo pamiętała o tym, aby coś tu Wam donieść o tych swoich zamówionych kosmetykach. Więc tak, pamięta tylko, iż szukała, aby były one najbardziej naturalne, bo przede wszystkim takich stara się używać.
W każdym razie okazało się później, że tak w 100% to odpowiada jej TYLKO ten balsam do ciała właśnie, buhaha 🤣, na którym jest napisane: regenerujący/ filtrat śluzu ślimaka/ oliwa z oliwek + masło shea, gdyż kochani, tak sobie myśli, że musiała być jakaś wtedy nie całkiem wypoczęta, jak zamawiała te kosmetyki, bo nie doczytała chyba wszystkiego do końca, gdyż w domu patrzy, a tam zarówno ten krem [odżywczy/ wygładzający, składniki to: miód i czarna porzeczka, 91% składników naturalnych, jednak przeznaczony do skóry wrażliwej i SUCHEJ (a ona ma przecież mieszaną!)], jak i tonik [przeznaczony do codziennej pielęgnacji skóry problematycznej= tu ok, pomyślała sobie, przecież czasem jednak pojawiają się u mnie jakieś „niedoskonałości skórne”, ze skłonnością do trądziku... taaaa… = sobie pomyślała].
I tak, nasza „gwiazda” jednak nie byłaby sobą, gdyby coś na to nie zaradziła. Nie musiała nawet zbytnio „rozkminiać” tego, tylko postanowiła cieszyć się tym, co ma, bo jest tego doskonale świadoma, że przecież istnieją osoby, które nie mają żądnych kosmetyków! Zatem cóż Mała Mi robi? Balsamu oczywiście używa normalnie, a już zwłaszcza po kąpieli, ten tonik używa sobie na noc / po całym dniu/, bo w końcu jest na nim napisane, że „skutecznie usuwa zanieczyszczenia” 😋. A ten krem póki co, używa jeszcze rano, głównie na policzki i szyję, omijając tą strefę T. Jak widzicie ona jest taką osobą, która doskonale umie wybrnąć z tak wielu sytuacji, bo potrafi sobie ponownie użyć tego swojego hasła: „no a co zrobisz, jak nic już z tym /innego/ nie zrobisz?”
No dobrze, moi drodzy, ale to jeszcze nie wszystko! Nasza „gwiazda” miała przecież na swoich paznokciach na dłoniach „szczątki” już tej hybrydy. 😛 Lecz jakoś kompletnie się tym nie spinała i nie stresowała, no bo czym niby by miała? I po prostu po kąpieli zaczęła robić to, co zazwyczaj, czyli również m.in. „zajmowanie się” swoimi pazurkami i od stóp i od dłoni. I w tym momencie ponownie tak próbowała je jakoś „poruszać/ podhaczyć”, by w rezultacie może jednak tym razem już usunąć te „ostatnie części”🤣. I moi drodzy udało jej się to zrobić właśnie! Nawet porobiła temu wtedy również foty, buhaha 😜.
Jeszcze wieczorem była taka zadowolona i miała również z tego jednak „bekę”, że udało jej się pousuwać te „kawałeczki” [widoczne na środkowym zdjęciu] i mimo, że te jej pazurki nie wyglądały jakoś tak „superdobrze”, jak była wówczas w tej piżamie [pierwsza fotka], to na drugi dzień, czyli w poniedziałek 04.V.2020 już wyglądały tak jak na tej ostatniej fotce właśnie.
Ok, to o tych „kosmetykach” już wspomniała, a bardzo chciała tu dodać jeszcze jedną BARDZO DLA NIEJ WAŻNĄ RZECZ, a mianowicie: moi drodzy, nasza „gwiazda”, tego chyba jeszcze nie wiecie, [a może już o tym również wspominała, ale już nie pamięta 😋🤣😜]. Zatem chciała tylko powiedzieć, że ona już NIE STOSUJE prawie ŻADNYCH LEKARSTW, no ok, zostały jej tylko już jedne tabletki: Nootropil 1200mg, ostatnie 4 „blistry”, czy jak to się nazywa :P, to w czym są te tabletki, a ma ich po 10 w każdym, czyli całe [nie napoczęte jeszcze w ogóle] ostatnie 40, bo przecież 4 x 10= 40. I wiecie cóż ona postanowiła, że jak już się jej te skończą, to nie będzie już w ogóle mówiła swojej lekarce, że nadal chce je wykupywać, czyli, że potrzebuje na nie receptę, tak właśnie.
Poniżej informacje o tym leku:
Wskazania:
Nootropil zawiera substancję czynną piracetam, która należy do grupy leków psychostymulujących.
Piracetam działa poprzez wpływ na przemiany energetyczne w komórkach ośrodkowego układu nerwowego (OUN), większa wykorzystanie tlenu i glukozy.
Nootropil jest wskazany w leczeniu: 1)zaburzeń procesów poznawczych (takich jak pamięć, myślenie, orientacja, rozumienie, liczenie, zdolność do uczenia się, język i ocena) wywołanych chorobą mózgu (z wyjątkiem choroby Alzheimera), 2) zaburzeń dyslektycznych u dzieci równocześnie z terapią logopedyczną, 3) mioklonii pochodzenia korowego (krótkie, gwałtowne skurcze mięśni w obrębie jednej lub kilku kończyn albo tułowia), 4) zawrotów głowy (odczucie wirowania, utraty równowagi, zapadania się oraz lęku przed upadkiem).
Uznała, że zrobi to bez żadnego porozumienia z lekarką, tzn. oznajmi jej tylko oczywiście, że już ich nie zażywa. Ale tak sobie pomyślała: „cholerka, już w końcu tyle udało mi się osiągnąć samej, tak super wyprowadziłam własną psychikę na „prostą”, że naprawdę bardzo w to wierzę, że nie będę musiała już się wspierać żadnymi lekami!”. Uznacie to za coś wręcz niebywałego, ale ona poważnie bardzo w to teraz wierzy, że NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH! I że tak wiele zależy od naszego podejścia i nastawienia do tego 🙋♀️.
To teraz coś jeszcze o dzisiejszym dniu, słuchajcie cóż ta nasza „artystka” sobie wymyśliła. Poniżej Wam podam to, co sobie zapisała dzisiaj u siebie w @ właśnie:
„Jak ja nie lubię poniedziałku”, hehe 🤣, nie, wcale nie zacznę tego dnia tym cytatem!. Obudziłam się do ubikacji o 5:36, pomyślałam, jednak, że wyłączę ten budzik o 6:33 … i zostawiłam tylko ten o 7.
Pan Piotr wciąż mnie „molestuje” nadsyłając jakieś kolejne foty…
Po medytacji i gimnastyce, dokładnie o godz. 9:17 [więc chyba, jak zabierała się za to swoje śniadanie], patrzy na swoją komórkę… , a tam życzenia imieninowe od mamy dla niej:
Kochana moja córciu dziś w dniu Twoich imienin życzę Ci aby Twoje życie było ciekawe i szczęśliwe. Dużo zdrówka, radości na każdy dzień. Spotykaj na swej drodze dobrych ludzi, dokonuj trafnych wyborów, realizuj swoje marzenia i pasje. Po prostu spełniaj się i rób to, co daje Ci szczęście i satysfakcję. Wszystkiego najlepszego Monia. 💕🌹🌹🌹😘😘😘
No dobrze, moi drodzy, jest godzina 21:05 już, więc może jeszcze tylko sprawdzi, na ile tej muzyki w tym wpisie w ogóle wystarcza. Może jutro jeszcze będzie kontynuowała dalej, lub, jak już uzna, że ta muzyczka tu się jednak już skończyła, to zacznie nowy wpis. Także do zobaczenia! / see you soon/ bis später!
Cholerka, stwierdza, że tych wiadomości w jednym wpisie jest chyba zbyt dużo, w każdym razie ona nie czyta tego od początku [bo szkoda jej na to czasu]. Zatem doszła do wniosku, iż będzie po prostu tu podawała dalej to, czym bardzo chciałaby się podzielić z Wami. Teraz mamy już WTOREK, 05.V.2020, godz. 15, a ona już jednak czuje się troszkę zmęczona. Ale może od początku, jak ten jej dzień wyglądał:
Wstała wprawdzie parę minut po godz. 5 do ubikacji, a słuchajcie była spokojna, bo myśli sobie, no to mam jeszcze jakąś godzinkę do budzika [w końcu ten o 6:33] i tak słuchajcie spała sobie jeszcze smacznie, słyszy budzik, spogląda na niego, a tam już 7! hehe😜, Całkowicie zapomniała o tym, że przecież jeszcze wczoraj z rana go wyłączyła, buhaha 🤣. Ponieważ włączyła sobie WiFi w komórce, patrzy a tam jeszcze przed 7 spóźniony filmik na imieniny od p. Piotra, hehe.
Bowiem, jak wczoraj była u niego kupować produkty na botwinkę, o której już tak marzyła, to jakoś tak mimochodem wspomniała o tym, że jest taka zakręcona, bo dziś nawet dopiero mama przypomniała jej, składając życzenia, że DZIŚ SĄ JEJ IMIENINY 😜. Pan Piotr powiedział, że on ostatnio również o swoich zapomniał i dopiero przypomniał mu o tym ktoś z rodziny chyba…
Mała Mi jednak już sobie wpisała to w swoim komórkowym kalendarzu, by mieć takie coroczne „przypomnienie”: MEIN NAMENSTAG 🍀🌞🧡
No dobrze, ale nie cofajmy się tylko idźmy na przód. Jak jej się coś oczywiście przypomni, to z pewnością będzie chciała się tym również tu z Wami podzielić. Ale póki co mamy ten dzisiejszy wtorek. Umówmy się, że nie będzie wpisywała tego, co już wykonuje automatycznie każdego dnia, czyli i medytacja i gimnastyka, ok? Może będzie wspominała tylko o tym wtedy, jak z jakiegoś powodu nie wykona ich, choć chyba raczej tylko tej gimnastyki, bo to poranne uspokajanie się [medytację], już chyba ciężko będzie jej w ogóle odpuścić.
Także poszła do kuchni i tak się jeszcze zastanawiała, na co miałaby ochotę na śniadanie. A ponieważ nie było to zdecydowanie müsli, znacznie bardziej miała ochotę na coś zdecydowanie „wytrawnego” [bo inne słowo nie przychodzi jej tu na myśl], tzn. powiem może precyzyjniej: nie słodkiego, lecz coś z wędliną/ serem/ warzywami. A ponieważ miała już tylko chrupkie pieczywo, ale i tak w sumie miała ochotę na raczej ciepłe śniadanko, no a przynajmniej częściowo ciepłe, zatem zrobiła sobie Wrapa. I tak konsumowała go w kuchni, oglądając do tego ten filmik: Tesla: niebezpieczny umysł | Obejrzyj CAŁY ODCINEK online! | Discovery Channel https://www.youtube.com/watch?v=wAhxiouZ2Kk.
I muszę Wam powiedzieć, że jak sobie to włączyła, to wciąż przychodził jej na myśl ten FALL CABAL – UPADEK KABAŁY, z opublikowaniem którego na LI wciąż nie doszła do skutku, a była już pewna, że dziś to uczyni, jednak jak to ona, chce się do tego jak najlepiej przygotować. Ale dziś choć, moi drodzy, zabrała się w końcu za ugotowanie tej BOTWINKI! Wykonała ją „zgodnie” z tym przepisem: https://aniagotuje.pl/przepis/botwinka.

Choć muszę Wam tu przyznać, że ona zawsze ma jednak z siebie pewną „bekę”, jak gotuje. Najbardziej jednak ze swoich pewnych „przygód kulinarnych”, dziś np. zamiast płaskiej ŁYŻECZKI cukru, dała owszem płaską, ale ŁYŻKĘ, buhaha 🤣 Ugotowała tej botwinki cały garnek, więc będzie miała również na kolejne dni, z pewnością część też zamrozi. Była właśnie godz. 11:47, jak ona z tą zupą była już gotowa 💪🙆♀️😊 I wtedy właśnie zaczęła odczuwać ponownie jakieś zmęczenie.
A wiedziała cóż jeszcze chciała zrobić, dokonać w końcu „transformacji” tego żółtego napisu na drzwiach, tzn. oczywiście miała zamiar wykonać go jeszcze raz od początku na nowej kartce. Ale znów pomyślała, że ona lubi to robić, jak właśnie czuje takie „flow”. Ponieważ jednak to dzisiejsze „zmarnowała” na gotowanie tej botwiny, więc pomyślała, że nie ma zamiaru do niczego się przymuszać. Już dawno przecież sobie powtarza „NA WSZYSTKO PRZYJDZIE CZAS„, z niczym się nie spinaj, kochana, przecież wiesz, że to też uda Ci się zrobić! I naprawdę już to czuje, że tak właśnie się dzieje! I to, moi drodzy, czyni ją taką spokojną i przez to również szczęśliwą.

Teraz mamy właśnie godzinę już 17, a ona koresponduje sobie z tą Gabi/ sędzią, która przesłała jej również łańcuszek i Mała Mi ją uświadamia, że ona ponownie w żadne takie łańcuszki już dawno się nie bawi i donosi też o tym, jakie te mogą stanowić zagrożenie, o czym większość ludzi nie wie, a ona dowiedziała się od swojej dobrej znajomej, którą jako redaktorkę, poinformował jej informatyk. Także, moi drodzy, weźcie także Wy to pod uwagę, że nawet takie piękne i niby całkowicie „neutralne”, mogą TAKŻE stanowić niebezpieczeństwo:

Gabi jej napisała, iż dostała to od znajomej psychiatry i nie zdawała sobie z tego sprawy. Dlatego zaraz bardzo jej podziękowała, przesłała jednak dalej „bekowe” i zabawne wręcz zdjęcia:
hehe, no myślała, że padnie ze śmiechu
OPUBLIKOWAŁA JEDNAK PRZED CHWILKĄ [ok. godz.18, 05.V.2020] ten filmik FALL CABAL – UPADEK KABAŁY https://www.cda.pl/video/5050478c1 na LnkedIn! Czyli wykonała swoje kolejne zadanie, które „dojrzewało” w niej właściwie od zeszłego weekendu. Powiem Wam, że jej samej było tak bardzo ciężko w to wszystko uwierzyć, oczywiście to nie jest wcale tak, iż ona wszystko przyjmuje do wiadomości dokładnie tak, jak jest tam podane…
Aczkolwiek ona tak bardzo była dumna z tego, że kiedyś pracowała w tej firmie, a teraz słyszy o niej takie rzeczy…, to jest bardzo przykre nie będę kryła, lecz myślę, że całkowicie naturalne, kiedy osoba myśląca, że tam wszystko jest takie idealne wręcz, dowiaduje się, że wcale tak nie jest, że z tak niewielu rzeczy, jak pokazuje ten filmik, jednak nie zdawała sobie sprawę…
Teraz już się nawet obawia, czy czasem nikt nie będzie miał do niej o to pretensji… Lecz tak sobie myśli: „a o co niby? Przecież opublikowałam to nawet tam z napisem: WIEM, ŻE NIC JUŻ NIE WIEM…, ponieważ serio z wielu tych rzeczy kompletnie nie zdawałam sobie nawet sprawy, że tak to może wyglądać! Po obejrzeniu tego filmiku czuję się po prostu, jakbym była takim malutkim „robaczkiem” i absolutnie nie wstydzę się tego, że z tak wielu rzeczy nie zdawałam sobie sprawy! Przecież nie ma ludzi, którzy wiedzą wszystko!” A jest pewna, że i tak istnieje mnóstwo takich osób, które posiadają jednak większą wiedzę niż ona.
Dlatego właśnie postanowiła, że nie tylko będzie robiła wszystko, co możliwe, aby tą swoją wiedzę jednak zwiększać, lecz chciałaby się również dzielić tym z innymi, co uznaje za ważne/ istotne. Może to znowu jej się tylko tak wydaje…, ale przecież najważniejsze, że to robi/ „działa”, a nie tylko snuje plany i gada. Boooszeee, tak naprawdę niemal wszystko w tym nagraniu ją przeraża wręcz… i jeszcze ta informacja, że takie choroby, jak AIDS, ZIKA, SARS i EBOLA wytworzył sam człowiek, rozumiecie??? I dlatego są właśnie przez niego „opatentowane”…
Poza tym, jak twierdzi: „przecież ja sama również byłam zachwycona wręcz prezydentem Obamą! Tym jak się prezentował, jego „dowcipem” i również wewnętrznym urokiem i muszę tu przyznać, że naprawdę już zaczęłam się znowu wszystkiego obawiać…, a może tego, że nie mogę przecież wiedzieć w 100%, co z tego jest rzeczywiście prawdą, kto tu jednak nie kłamie… Bo ja mam już naprawdę dość życia w takim świecie…’z papieru’, które nie ma żadnych zasad i jest kompletnie nieprawdziwe i wręcz bezprawne…”
ŚWIAT NIE JEST TYM, CZYM MYŚLISZ, ŻE JEST
A tak naprawdę zaczęła oglądać to dalej, w sensie kolejne części, udało jej się to odnaleźć właśnie tutaj: https://www.cda.pl/video/50504872c?a=1 i tak sobie to ogląda i jest coraz bardziej tym wszystkim „zniesmaczona”/ przerażona. Najbardziej chyba jednak swoją nieświadomością i tym, jak media potrafią oszukiwać prostych ludzi…