Nie wystarczy być we właściwym czasie, we właściwym miejscu.

Trzeba być jeszcze właściwie przygotowanym. Jacek Chmielecki

42:08

Witajcie moi drodzy, najlepiej przedstawię Wam po prostu to wszystko, co się u Małej Mi dzieje, zrobię to, byście ujrzeli na własne oczy, ile się u niej rzeczy wydarza i to wcale chyba nie tylko w jej głowie, choć tam przede wszystkim! Teraz mamy już WTOREK, 19.V.20202. Będę tu Wam opisywać po prostu datami, dlatego, proszę, zwracajcie uwagę na nie przede wszystkim, ok? Na samym początku zamieściła tu 6-CIO GODZINNY PLIK MUZYCZNY [Muzyka tybetańska, Muzyka uzdrawiająca, Relaksacyjna, Relaksująca muzyka niwelująca stres https://www.youtube.com/watch?v=PszSx4HvKAA] jednak stwierdziła, że to chyba przesada, robić sobie aż tak „wygodnie” …😋 Obczajacie? Tyle pisania pod jednym tylko wpisem, hehe, chyba nawet ona by tego nie wytrzymała 🤣 Tzn. już to prostuję i wyjaśniam: o czym pisać z całą pewnością by miała, tylko ciężko byłoby utrzymać nad tym znowu jakąś kontrolę i porządek.

Pomimo, że dokładnie tą muzykę sobie jeszcze wczoraj włączyła, jak leżała z okładami z rumianku na oczach. Moi drodzy, ona jest dziś [PONIEDZIAŁEK, 18.V.20202] w takim stanie, że krótko mówiąc chyba „SMUTEK”. Ale nim zacznę to opisywać, powróćmy jeszcze proszę do dnia wczorajszego, którym była NIEDZIELA, 17.V.2020, choć może łatwiej będzie jej zacząć od dzisiaj… Nie! jednak twierdzi, że nie zrozumiecie jej zapewne tak dobrze, albo ona nie będzie potrafiła wystarczająco jasno tego Wam przekazać…

Tak więc przechodzimy do tej niedzieli, kiedy to będąc w łóżku, tak się zastanawiała, co mogłaby jeszcze zrobić, jak przekształcić dalej to „danie”, by ta jej zapiekanka wyszła jednak smaczna… Tak myślała sobie, że przecież jak włoży ją jako całość do piekarnika i zapiecze, to ten kalafior już się całkiem „rozwali”. A ona chciała, by pozostał taki jak już był! Zatem… [zaraz to dokończymy, ok? może dla ułatwienia będzie w kolorze zielonym😉]

W między czasie leżąc tak jeszcze właśnie w łóżku, czytała sobie bowiem swój ostatni wpis na blogu i doszła do wniosku, że nie będzie niczego Gabi wyjaśniać, bo w tym jej wpisie [https://niesklasyfikowana.com/2020/05/07/kazdy-dzien-jest-pierwszym-dniem-reszty-naszego-zycia/] chyba już właściwie zostało ujęte wszystko, o czym chciała wspomnieć… Zatem po prostu by nie pisać już wiele, wysłała jej adres tej strony swojego bloga przez WhatsApp. Ostatnio bowiem jakoś wiele rzeczy ją drażni, tzn. ona bardzo to widzi, jak próbuje się już od tego wszystkiego odcinać, od tej całej historii z tym koronawirusem. I dlatego już nawet napisała to również Gabi:

Kochana, przepraszam, ale JEDYNY OBRAZEK, który jeszcze mogłabym uznać za miły to jest z tym przystojnym lekarzem… Wybacz mi, ale na resztę nie mam teraz siły i energii, by to oglądać… DLATEGO BŁAGAM NIE PRZYSYŁAJ MI ŻADNYCH INFORMACJI WIĘCEJ, A JUŻ NA PEWNO NIE O POLITYCE.. Z góry dziękuję za zrozumienie 🍀

Niestety jednak zaczęła znowu „dłubać” przy tej swojej nieszczęsnej kroście na brodzie, a wczoraj miała postanowienie, iż już ten temat po prostu zostawi, licząc na to, że wtedy ona jakoś „sama” się „unicestwi” / zniknie… Wiecie, jak z tą energią, jeśli czemuś jej nie poświęcasz… w co ją nie wkładasz, to to po prostu staje się „niewidzialne”, hehe 🤣. Dobrze wie, jak to brzmi, jak taka trochę „magia”, ale cóż, przecież wiele jej już się właśnie wydarzało u niej w życiu… Jednak kurcze, nie potrafi tak nic nie robić, patrząc na tą jednak sporych rozmiarów „wypukłość”…

Po prostu nie mogła tego tak zostawić, bo wciąż rączki ją „świerzbią” 😋 … Ale słuchajcie teraz: po medytacji i gimnastyce zauważa, że NIE MA TEJ ROLKI PAPIERU TOALETOWEGO Z LIDLA…😲, aż nie mogła w to wprost uwierzyć, że są tylko te inne z bardziej miękkim papierem i zaczęła tylko sprawdzać, czy jej czasem gdzieś wczoraj nie odłożyła, bo przecież jeszcze wtedy nie tylko ją tam widziała, ale też i dotykała!

I w tym momencie pomyślała: „Maaaatkooo, czary po prostu, przecież ja nawet NIC NIE POWIEDZIAŁAM O TYM, ŻE MA ZNIKNĄĆ, tzn. to była już ostatnia rolka, więc uznałam, że jak do niej „dojdzie”, to po prostu ją skończę i będzie git. A tu taka magia, może właśnie to jest dowód na to, że zniknie mi i ta paskudna krosta z brody i pojawi się ten wymarzony w końcu!”

Je swoje müsli i włączyła sobie ponownie NIEBO CZY ZIEMIA (2001) | DELIVERING MILO https://www.youtube.com/watch?v=PE-sLQ6VeZA już kiedyś to oglądała, chciała tylko się przekonać, czy rzeczywiście zna ten film…, jednak po 17 minutach wyłączyła go, bo mimo, że uważa go za interesujący, to „nie na teraz” dla niej 😛 Właśnie słyszy ponownie Ed Sheeran – Perfect Symphony (with Andrea Bocelli), ponieważ uruchomiła sobie do ćwiczeń dalej tą swoją składankę Ho’oponopono – Thank You I Love You – Sushumna, którą /już po zakończonej gimnastyce naturalnie/ przerwała słuchać, na rzecz tego filmu właśnie.

Ok. 11:20 gdy sobie siedzi nad swoim blogiem, nagle tak bardzo się rozpadało, a wiać zaczęło tak potwornie mocno, że aż… OTWORZYŁO JEJ OKNO… Taaaa, nie domykało się wprawdzie ono dobrze już wcześniej, ale pomyślała sobie, że przecież póki co, jakoś się trzymało… Zastanawiała się w ogóle PO CO TO SIĘ WYDARZYŁO I CZEGO MIAŁO JĄ TO NIBY NAUCZYĆ / CO JEJ POKAZAĆ [bo przecież podobno wszystko dzieje się „po coś” i „w jakimś celu”…🤔🥴]. Poniekąd czuła, że dostała odpowiedź, iż powinna się w końcu zająć tym oknem! Teraz jest bowiem najlepszy czas, bo nadchodzi lato, a później to już wcale nie będzie tak przyjemnie siedzieć przy otwartym oknie…

Dopadł ją jakiś taki czas zwątpienia, że jak ona sobie z tym wszystkim niby sama ma poradzić…, do tego pomyślała jeszcze o tej nieszczęsnej lodówce, aby może też w końcu wezwać kogoś, by zechciał ją „obejrzeć”… A dobrze przecież wie, że to wszystko kosztuje, w dodatku powinien być to raczej fachowiec/ osoba, która się na tym zna i będzie wiedziała, co robić… Poczuła się ponownie z tym wszystkim taka sama…, bo nie ma się tu nawet do kogo zwrócić o pomoc… A przecież ona to dobrze wie, że czasem wystarczyłoby ten ciężar z siebie zrzucić poprzez rozmowę z kimś, ewentualnie oddaniem części obowiązków, które są TYLKO NA JEJ GŁOWIE…

Nie, teraz jest już wkurzona na maksa… jeszcze cholera zniknęły jej z kalendarza komórkowego WSZYSTKIE INFORMACJE, JAKIE TAM SOBIE WPISYWAŁA….Położyła się spać i zaczęła po prostu już płakać tak z bezsilności, z braku pewności i bezpieczeństwa, i wsparcia kogokolwiek… Od ok 12:40 do 13:10 w śpiworze. Obudziła się i nadal chce jej się tak cholernie płakać… Znów zaczęła się wszystkiego bać, że została SAMA, wyobrażała sobie nawet, przeróżne pesymistyczne scenariusze, że np. co niby by zrobiła, gdyby to okno otworzyło się jej w nocy, albo jeszcze lepiej, gdyby nie było jej w domu… I jeszcze ta pier…. lodówka…Dzwoni jej mama, ta nie odbiera, bo doszła do wniosku, że co niby miałaby jej powiedzieć, że się martwi i czym…

Próbowała już sobie wyobrazić tą „rozmowę” z nią, że TO BY JEJ SAMEJ KOMPLETNIE NIC NIE DAŁO, W ŻADEN SPOSÓB TEŻ NIE POMOGŁO, TYLKO WYWOŁAŁABY U SWOJEJ RODZICIELKI WIĘKSZY STRACH, PANIKĘ, bo niestety wie, jaka ona jest… I tym samym pogrążyłaby siebie jeszcze bardziej… Zamiast pomóc…

A teraz kontynuacja poprzedniego: PAMIĘTACIE TO, O CZYM WSPOMINAŁA WCZEŚNIEJ [o jedzonku, które miało być w kolorze zielonym 😉]

Wstała i odgrzała sobie w końcu tą przygotowaną wcześniej zapiekankę. A jednak „zgarnęła” jeszcze te kawałki ziemniaków, przełożyła je do osobnej foremki i podpiekła oddzielnie w piekarniku. Po czym przełożyła tego kalafiora do tych ziemniaczków i papryki oraz dodała na wierzch ser. Hm… całkiem było smaczne + do tego oczywiście przygotowała sobie surówkę/ sałatkę. Przełożyła już na jeden talerzyk, a wyglądało to tak:

Je swoją zapiekankę & włączyła sobie Dwoje nie do pary (2014, Committed) https://www.youtube.com/watch?v=WIwJVXzQUqk, przerwała jednak już po 18 minutach… Zabrała się za zmywanie naczyń po obiedzie i nie wie, co ma robić, jest jej TAK bardzo ciężko i smutno. Wzięła leżak i poszła choć trochę na balkon, generalnie temperatura odczuwalna wg. termometru to 12°C, jednak strasznie wieje. Boooszeee, jak ona by chciała mieć już tą dobrą/ bratnią duszkę przy sobie. Teraz już się nawet sama sobie nie podoba… Przez tą beznadziejną krostę, a raczej ślad po niej, jaki jej został na brodzie…+ ten cały dzisiejszy szajs… Okno, lodówka, TOTALNY BRAK WSPARCIA… A teraz podam Wam to, co ona sobie sama zapisała w komórce [naturalnie w 3 językach:P]

Przeniosłam się na balkon, asked jakiegoś gostka z góry na balkonie, bo sehe, że ten coś tam do, czy zna się maybe na tych oknach tu… Ten, że on tu nie pracuje, jest nur u siostry.. Ooook….. Weiter włączyłam se LI I tam widzę właśnie to: https://youtu.be/sgN1YAyN6p8
Płakać mi się dalej chce, czuję się tak cholernie samotna tutaj, a dziś noch ta blizna „krostowa” na brodzie mnie dobiła… weiter z LI: https://youtu.be/xGTncigvhTs,
wydaję się sama sobie, cholera taka drętwa wręcz…, zakupiłam przez net na te krosty 2 olejki z drzewa herbacianego [gestern gut, że strąciłam 1 z pralki] =

= spójrzcie sama uznała, iż to jednak wyszło na dobre, że jakoś strąciła/ czy może raczej „strącił się” jej sam ten olejek… Tak jej się właśnie wcześniej wydawało, iż już kiedyś taki zakupiła, tylko nie pamiętała nawet, jak się nazywał i gdzie go położyła. A bardzo nie chciała stosować żadnych maści/leków [przecież ona się właśnie już od wszystkich odzwyczaja, rezygnuje z nich stopniowo], a tu proszę! Niemal sam zwrócił na siebie jej uwagę!

I wtedy zaczęła szukać informacji w necie na ten temat i właśnie potwierdziła właściwie to swoje przekonanie, iż ten:

„Olejek eteryczny z drzewa herbacianego to naturalny środek antybakteryjny, przeciwzapalny i dezynfekujący.https://www.poradnikzdrowie.pl/uroda/kosmetyki/olejek-z-drzewa-herbacianego-wlasciwosci-zastosowanie-aa-frM3-KXP5-4m53.html

Postąpiła wprawdzie trochę niemądrze [ALE znów wyniosła kolejną lekcję dla siebie z tego!], bo będąc pewną, że to będzie wszystko w jednej przesyłce, a dostrzegła tam, że jak łączna wartość zakupów przekroczy jakąś ustaloną kwotę…, to będzie mniejszy koszt przesyłki, czy jakoś tak…😋. Zatem zakupiła jeszcze 2 płyny do kąpieli… Dopiero później tak się jeszcze zastanawiała, jak w ogóle to do niej dojdzie, skoro podany miała tylko tam swój adres domowy… Jednak już „na bardziej spokojnie” luknęła, że te 2 olejki przyjdą do paczkomatu koło tego „kerfa” właśnie [musiało się tam chyba to jej zapisać…], natomiast płyny z kolei ponownie do sklepu Żabka, do którego będzie musiała niestety pojechać aż tramwajem.undefinedundefinedAle przypomniała sobie [i zaraz to jeszcze sprawdziła!], że stamtąd już także kiedyś coś odbierała, więc choć o tyle ulga, że już wie, gdzie to jest!

Zrobiła sobie jeszcze o godz. 18:30 parówkę z kropelkami tego olejku [a właściwie to całą tą pękniętą buteleczką , bo w niej już było tego „na dnie” dosłownie:P]. Zaparzyła sobie następnie jeszcze rumianek, by go ponownie na oczy położyć. Zaczęła się już naprawdę bać, jak ona prześpi tę noc, ponieważ wiatr wiał jakoś tak potwornie, że już się obawiała, iż ponownie jej to okno otworzy… Tak właśnie, „joł, joł” mogłaby z pewnością powiedzieć, gdyby tak bardzo się tym nie przejmowała… Myślała wciąż, jak mogłaby tu to okno jeszcze zabezpieczyć…

CAŁY dzień jakiś taki w ogóle „nie teges”, leży zmulona, po zdjęciu rumianku, który trzymała chyba z 30 min. włącza WiFi, a tam widzi nowy filmik Gracjana. Zawsze jak tak się przysłuchuje, to BARDZO chciałaby usłyszeć jakieś nawiązanie do swojej osoby… A tam cholera wciąż nic, ale z drugiej strony sobie myśli: „a co by Ci to niby dało? Czy w czymś by Ci to w ogóle pomogło?” „Zabezpieczyła” to okno, tzn. pozdejmowała, szklane rzeczy z parapetu przywiązała jakimś sznurkiem/ dratwą razem klamkę od okna i balkonu [jakby to coś w ogóle miało pomóc, buhaha 🤣], włączyła sobie kawałek tej medytacji UBUNTU…

Nie dałam jej jakoś rady tak na spokojnie odsłuchać, bo tak się „speniałam” tym oknem i mój słuch jakoś był taki wtedy jakby bardziej „wyczulony” na wszystko, i na ten cholerny wiatr, i słyszałam jeszcze jakieś inne odgłosy, stukania, więc ostatecznie już stwierdziłam, żeby choć rzeczywiście usnąć, muszę chyba wziąć ponownie tą tabletkę MIRTAGEN, których to ja już, cholera, przecież dawno nie zażywam w ogóle…

To doszliśmy już w końcu do PONIEDZIAŁKU, 18.V.2020, w którym to obudziła się dopiero ok. godz. 8 i tak bardzo chce jej się płakać… Okazuje się, że ona jest o wiele bardziej odporna na rzeczy, na których się „zna”, lub ma większe pojęcie…, czyli właśnie człowiek/ jego odporność psychiczna/ priorytety w życiu… A NIE cholerka, okna… A poniżej jej komentarz do tego:

Serio, już nie wiedziałam, jak mogłabym sobie jeszcze pomóc… a w głębi mnie jednak moja dusza mi mówiła, że COŚ ZROBIĆ POWINNAM! Dlatego już po prostu taka „speniana” próbowałam tak „na szybko” znaleźć jakąś pomoc. A jeszcze wczoraj, jak usłyszałam od tego kolesia na balkonie, że on jest tylko u siostry i w czymś jej kurna pomaga, to pomyślałam sobie, że gdybym ja miała tylko MOJEGO BRATA SPRAWNEGO, to on również z całą pewnością by mi pomógł… A tak co? JESTEM KURNA W CZARNEJ DUPIE…

Jak widzicie dopadała ją już TAKA STRASZNA ŻAŁOŚĆ, lecz chyba przede wszystkim NIEMOC, której ona wprost nienawidzi! Nie cierpi wręcz nie umieć sobie samej w/z czymś poradzić! A to wszystko „doprawione” zostało jeszcze tym, że wzięła tą tabletkę…, przez to, jak donosiłam wcześniej, spała długo i po tej „medytacji”, podczas której nieustannie pytała WSZECHŚWIAT, co ma teraz zrobić, nie wykonała już nawet swojej gimnastyki, czyli nie zrobiła niczego „dla siebie”, jak zaczęła twierdzić… A Ja tu wtedy pozwoliłam się wtrącić i rzekłam:

Ale chwileczkę: jak to i dlaczego tak w ogóle mówisz? A czy Twoim zdaniem, to, że zajęłaś się sprawą jednak na ten moment ważniejszą, bo TWOIM BEZPIECZEŃSTWEM tutaj, to już nie jest wcale takie istotne?

Tak, wiem, że to było przecież bardziej rozsądne. Dlatego właśnie posłuchałam chyba tego mojego „wewnętrznego głosu/ serca/ Wszechświata”, czy po prostu [o dziwo!] rozsądku…

Dlaczego uważasz, że „o dziwo”? Przecież Ty, moja droga, jesteś bardzo rozsądną i mądrą jednak kobietą. Dlatego od teraz [ponownie!] nakazuję Ci przestać w to w ogóle wątpić! Uwierz mi, że poważnie, jest wiele kobiet, które by po prostu rozłożyły ręce, zaczęły narzekać i płakać. I to mówię całkiem serio, nie tylko w tej jednej sytuacji! Kochana nie zapominaj proszę Cię o tym, jaką Ty stałaś się teraz przez te wszystkie wydarzenia, z którymi miałaś „styczność”, mądrą/ bardziej doświadczoną i w końcu również bardziej odporną osobą!

Podobno to tak właśnie jest, że niby nic nie spada na nas od tak… Już to słyszałam mnóstwo razy, że pewnych rzeczy doświadczają tylko Ci najsilniejsi… To ja Ci powiem, że czasem już chciałabym być kuwa taka „przeciętna” i generalnie wolałabym być już „słaba”. Bo po prostu właśnie w takich momentach zwątpienia, czy może lepiej „bezsilności” próbuję doszukiwać się choćby powodów/ wyjaśnień, DLACZEGO MI SIĘ PONOWNIE COŚ TAKIEGO PRZYTRAFIA i to teraz właśnie coś, z czym ja za Chiny nie umiem sobie poradzić?

No dobrze, świetnie, że określiłaś ten temat jako coś, z czym Ty nie potrafisz sobie „za Chiny poradzić”! Zauważ tylko, z iloma rzeczami UDAŁO JUŻ SIĘ TOBIE PORADZIĆ!!! I dobrze wiemy obydwie, że wcale nie chciałabyś być taka „przeciętna i słaba”. Owszem to, że masz więcej siły psychicznej, powiązane jest automatycznie z tym, że będziesz musiała sobie radzić z gorszymi i cięższymi rzeczami. Ale uważam to tak naprawdę za poniekąd „zaszczyt”! I to wcale nie to, że Ty coś robić „musisz”, bo moja droga, podkreślam to jeszcze raz: TY NIC NIE MUSISZ, TYLKO TWÓJ UMYSŁ/ SERCE/ TWOJA ŚWIADOMOŚĆ SPRAWIA, ŻE WYKONUJESZ TO JAKBY ODRUCHOWO I AUTOMATYCZNIE! Tzn., że masz jednak dobrą intuicję i prawidłowo wybierasz priorytety w życiu i dobrze słuchasz swojego serca/duszy/ głosu Wszechświata! 🧡

A myślisz, że każdy człowiek tak zna się na oknach? No przepraszam Cię bardzo, ale nawet przecież Twój brat, którego /podkreślam! również nie omieszkałaś zapytać o radę!/ powiedział Ci otwarcie, że on się akurat w sprawach okien kompletnie nie orientuje!

Dobrze o tym wiem, że nie muszę się wcale na wszystkim znać! Bo wtedy przecież nikogo bym nie potrzebowała… No właśnie i w takich momentach jest mi szczególnie z tym trudno, bo ja tu przecież nie mam nikogo, kto zechciałby mi w tym ot tak pomóc… I tak siedziałam zadając to pytanie Wszechświatowi, co mam robić. A TEN jakby mi szepnął: „DZIAŁAJ, MOJA DROGA i rób coś”. Dlatego właśnie pomyślałam, że bez sensu teraz siedzieć ,”uśmiechać się” i mówić, jaka to ja nie jestem wdzięczna, jak tu, cholerka, w pierwszej kolejności powinnam zadbać o to, by „przywrócić” jednak w miarę jakieś „bezpieczeństwo” temu mojemu „kątowi”.

Ja osobiście uważam, że to było NIESAMOWICIE MĄDRE I ROZSĄDNE, że chciałaś zapewnić sobie taką w miarę pewną tą „przystań”, byś mogła choć tu u siebie czuć się bezpiecznie! Przecież to jest całkowicie logiczne i jak najbardziej normalne! Zawsze w pierwszej kolejności trzeba zadbać o swoje bezpieczeństwo! Moja droga, Ty to przecież doskonale już wiesz, jak ważne jest, by sprawić sobie takie właśnie „bezpieczne lokum” = to jest przecież JEDNA Z PODSTAWOWYCH POTRZEB CZŁOWIEKA! I to, jak pokazują poniższe piramidy, nie tylko bezpieczeństwa, ale FIZJOLOGICZNA WRĘCZ! Jak choćby możliwość w miarę spokojnego snu, nie musząc ratować się jakimiś tabletkami jeszcze!

To wszystko tak ją dobiło, że słuchajcie siedziała tak i myślała intensywnie, kto by tu mógł jej w ogóle pomóc. A wiedziała, że ma kontakt do takiego miłego pana – znajomego tego p. Piotra z warzywniaka, który kiedyś już pomógł naprawić jej spłuczkę w kibelku. Próbowała się do niego dodzwonić, jednak ten nie odbierał. „Podłamana” już, bo wyobraźcie sobie osobę, która się, cholera, nie zna na tych oknach i nie wie, jak mogłaby sobie teraz sama pomóc i co ważniejsze nie ma tu na miejscu nikogo, kto mógłby jej w tym pomóc! I wyszła z domu, bo potrzebowała znowu coś tam zakupić i tak szła w str. warzywniaka p. Piotra i… zaczęła ryczeć! Tak nagle, bo ujrzała chyba jakiegoś lecącego ptaka, no w każdym razie teraz już nie potrafi się dobrze do tego odnieść, lecz coś właśnie jeszcze bardziej sprowokowało ten jej płacz…

Na całe szczęście chyba wtedy kropił nawet deszcz, więc ogólnie było szaro, ale pomyślała sobie:

„booooszeeee drogi, jak ja muszę wyglądać, przecież jak ktoś spojrzałby na mnie, to mógłby pomyśleć sobie, że co najmniej ktoś mi zmarł… a ja kuwa ryczałam, bo mi się okno rozpieprzyło…, no po prostu żenada i „litości”! Można by pomyśleć, to nie masz już kobieto naprawdę innych problemów? Czułam się jak ostatnia pokraka/ kretynka przez to…, że przecież ‚helloł’? ale z powodu takich rzeczy płakać? I w tym momencie wyobraziłam sobie już nawet tą Mariolkę w SPA i ten tekst: dziewczyno [tu: Gabryśka], weź się ogarnij” https://www.youtube.com/watch?v=y5HgMrX-JhQ 1:32

Trochę wzięła się „w garść” [zresztą ona zawsze stara się być dzielną kobietą, jak już zapewne wywnioskowaliście] i tak chwilkę myślała, czy udać się do p. Piotra najpierw, czy do „kerfa”, gdzie chciała wypłacić gotówkę, by móc ewentualnie, czym zapłacić. I uznała, że jednak zajdzie do tego warzywniaka, gdzie ponownie był p. Piotr ze swoją kobietą. Była tak tą całą sytuacją jeszcze przejęta, że pomimo, iż już dawno nie płakała, to nie potrafiła nawet złożyć ładnie tych zdań. Powaga! Wspomniała tylko tam o tym, że rozwaliło jej się okno i że nie wie, co ma dalej z tym zrobić…

No, dobrze, moi drodzy nim będziemy opowiadały dalej tą jej historię, to pójdzie jeszcze tylko zrobić nam kawkę [której wczoraj wcale nie piłyśmy!], a dziś jest już WTOREK, 19.V.2020. Pozwólcie jednak nam na choć troszkę relaksu. Do tego z całą pewnością włączymy sobie dalej film ​Siła Spokoju https://www.youtube.com/watch?v=63_lwapPTTY&feature=player_embedded, który ona dziś już sobie tak chyba od śniadania po kawałeczku włączała.

Choć może jeszcze tylko tu wspomni o tym, że jeszcze wczoraj [tu mowa o poniedziałku, 18.05.20], jak już się w sumie umówiła wstępnie z tym panem Krzysztofem [=od p. Piotra z warzywniaka], że ten miał wpaść do niej … jakoś o godz. … 6:30[!] przed swoją pracą. No to sobie pomyślała: „no trudno, trzeba to trzeba, poświęcę się i wstanę tak wcześnie…”, jednak jak wróciła już do domu, taka załamana tą całą sytuacją [a jeszcze wracając znowu zaczęły jej lecieć łzy, bo ten pan Krzysztof rzekł do niej, by się niczym nie martwiła, z pewnością sobie z tym poradzimy. booooszeee, jak ona chciała takie słowa po prostu usłyszeć!] to włączyła sobie po raz kolejny ten filmik Gracjana „2 Najważniejsze rzeczy w życiu. SERIO”. Ona poważnie nie może zrozumieć, dlaczego wciąż siebie dobija tym! Usłyszała tam jednak choć coś mądrego, a mianowicie: „Bierzesz odpowiedzialność za swoje życie”. Mała Mi pomyślała sobie, że ona przecież nieustannie ją bierze i nie liczy do cholery na jakieś cuda! Nie! Ona marzy tylko (?) o tym, by mieć jakieś wsparcie…, móc z kimś te wszystkie troski/ zmartwienia również dzielić, bo przecież wszyscy dobrze wiemy, że życie składa się nie tylko z tych pięknych chwil i momentów…

Boooszeee, było jej tak potwornie ciężko, słucha sobie jednak dalej „tych mądrości”, poniżej jej krótka notatka jeszcze z tego nagrania:

2) zaczynasz marzyć i skupiać się na fajnych rzeczach, tam, gdzie energia płynie to rośnie 3) traumy całego świata rzucą się na Ciebie Uświadom sobie, że TY MOŻESZ ZROBIĆ TAKIE RZECZY, KTÓRYCH ŻADEN INNY CZŁOWIEK NA ŚWIECIE ZROBIĆ NIE MOŻE. 

Taaaa i tu sobie znowu pomyślała: „tylko mi cholera brakuje teraz takiego właśnie poczucia, że ja takie właśnie rzeczy, robić mogę… hm… czyżby dlatego, że nie dostrzegam tego w ogóle, co mogłoby nimi być???”

No dobrze, to puścimy to w świat, póki co, takie niedokończone i idziemy zrobić sobie tą zasłużoną przerwę na kawkę!

Moi drodzy, nie obejrzałyśmy całego filmu, ponieważ mi mówi, że trzeba zabierać się do pracy. Zatem podniosłyśmy się z naszych wygodnych miejsc i powiedziałam, no dobrze, jak mamy dalej działać to już zakasamy rękawy i do roboty! Nie ma czasu do stracenia, bo dobrze wiemy, że wciąż jest tyle do wykonania zadań, jak i myśli, które nasza „gwiazda” musi z siebie na bieżąco „wyrzucać”, aby mogła dalej w miarę normalnie funkcjonować. To chwileczkę, tylko lukniemy, na czym tu skończyłyśmy przed tą wyśmienitą [jak zwykle] kawką.

No tak, była ta wspominka o tym Gracjanie. Słuchajcie ona wciąż ogląda te jego nagrania i stwierdza, że chyba niepotrzebnie to robi, tzn. jej „niemądra” głowa [tak ona sama ją określa], nieustannie tam się doszukuje czegoś jakby TYLKO dla niej, ewidentnie do niej. Ale tak powoli dochodzi już do wniosku, że po co to jej niby?

No dobrze kochani, to może jeszcze tylko tak na szybko i choć w jakimś takim znowu „skrócie” o tym choćby dzisiejszym dniu [WTOREK, 19.V.2020]:

Dzisiaj już po medytacji ruszyła swoje 4-ry literki do tej gimnastyki, jak już była po niej to słyszy nagle Tilt – Jeszcze będzie przepięknie https://www.youtube.com/watch?v=dUcWiRwtUxw i wtedy jakoś tak na słowa tej piosenki właśnie, zaczęły ponownie płynąć jej po polikach łzy:

Strach nie pozwalał głośno o tym mówić
Strach nie pozwalał kochać się i śmiać
Strach nakazywał opuścić w dół oczy
Strach nakazywał cały czas się bać

(…)

Jeszcze będzie przepięknie |
Jeszcze będzie normalnie |
Zaczęły jej po prostu znowu płynąć z oczu łzy…

Wstała jednak, przygotowała sobie müsli i ujrzała, że ma @ od mamy 😊

Ach tak, bo o tym przecież nawet nie wspomniała, że jeszcze wczoraj wieczorem, jak chciała wykonać tą medytację UBUNTU Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje. https://www.youtube.com/watch?v=KewPva_EUc4, myślała o tym, aby czasem jej mama nie przerwała w tym, bo dobrze wiedziała, że ta przecież nie odebrała od niej połączenia. Dlatego zadzwoniła jeszcze do niej, by znowu ją „uspokoić” /czyli okłamać/, że jest po prostu zmęczona…

Rozmawiając z mamą nagle się rozryczała…, a zaczęła jej opowiadać o tej sytuacji, jak wyszła jednak z domu i po prostu zaczęła po drodze płakać właśnie z tego powodu, że ma zepsute okno…

pisze @ i dzwoni [tam, gdzie się da] w sprawie okna jest godz. 12:31
obiad + Siła Spokoju Lektor PL https://www.youtube.com/watch?v=63_lwapPTTY&feature=player_embedded,

Ich brauch’ frische Luft
Damit ich wieder bisschen atmen kann
Irgendwo sein, wo ich noch niemals war
Nehm’ meine Jacke und lauf’ einfach los
Ich brauch’ frische Luft
Damit ich wieder bisschen atmen kann
Wenn was endet, fängt was neues an
Muss nur dran glauben und dann wird alles gut

Ich brauch’ frische Luft 

Wincent Weiss – Frische Luft https://www.youtube.com/watch?v=J3GN6JXjV3g

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close