Siła spokoju (ang. Peaceful Warrior), reż. Victor Salva
Czuję się po prostu zobowiązana, powiedzieć Wam o nowym postanowieniu Małej Mi. Otóż stwierdziła, iż prócz tego, że będzie się z Wami dzieliła, tym, co przeżywa i robi [może od teraz już nie aż tak szczegółowo o wszystkim], zacznie również choć trochę próbować kreować ten lepszy świat/ rzeczywistość, swoją [przede wszystkim] . Bo doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że aby móc „naprawiać” świat, trzeba najpierw zacząć tą/tę pracę od siebie!
Ponownie ma głowę peeełną tych myśli. [boooszeee, cóż ona by dała, by tak można było się ich choć troszkę z niej pozbyć…] Ale już Wam opowiadam, jak spędziła wczorajszy dzień, tj. ŚRODA, 20.V.2020. Mimo, że obecnie jest już CZWARTEK, 21.V. 20, to jednak ponownie, dla lepszego zrozumienia, czynimy retrospekcję 🙂 Zatem taki znowu szybki plan/ hasła tego, co wykonała:
- jeszcze w trakcie śniadania zaczęła pisać ponownie @ do firmy zajmującej się montażem okien PCV [którą wyszukała dla niej w necie jej mama!] = ok, tu już tą historię pominie, bo zbyt dużo czasu by to jej zajęło i tym samym miejsca tu na blogu 😉. Wspomni tylko, że na całe szczęście ma chyba odłożonej tyle kasy [tak naprawdę dowie się tego dopiero w czwartek, 21.05.20, czyli dziś właśnie], czy może pozwolić sobie jeszcze na pozbycie się tego „dziadowskiego” okna tutaj i w końcu montaż jakiegoś bardziej porządnego/ zapewniającego jej tak ważne dla niej bezpieczeństwo i spokój. Dopiero co zaczęła tego @ pisać [tzn. przypomnienie, bo wczoraj jeszcze ta firma akurat pozytywnie jej odpisała], a tu patrzy jakiś nieznany nr do niej dzwoni i okazało się, że to mężczyzna z tej właśnie firmy. Umówili się, iż jutro do niej podjedzie dokonać pomiarów tego okna i wyceny.
- ponieważ dostała jeszcze wczoraj wieczorem powiadomienie, że te płyny do kąpieli już są dostarczone do „tej Żabki” [a również wczoraj przybyły te jej 2 olejki, które zaraz poszła odebrać, bo to koło niej przecież]. I tak się „chwilę” zastanawiała, jak to najlepiej zrobić i kiedy tam podjechać po te płyny do kąpieli… A już wiedziała, że zrobi to następnego dnia, czyli dziś właśnie, 20.V.2020, ŚRODA. I tak sobie pomyślała, że skoro jutro ma ten gostek [od okien] do niej przyjść, to wybierze się tam jeszcze dzisiaj [a ten przedstawiciel w ogóle pytał ją, czy ewentualnie dziś by można było dokonać tego pomiaru…]. Nasza „gwiazda” powiedziała wprawdzie, że jest w domu, ale (nawet jeszcze o tym nie myśląc, że musiałaby przecież wtedy zaścielić, trochę ogarnąć mieszkanie i siebie 😉 przy okazji :P), rzekła, że zaraz będzie wychodzić z domu. Ufff… i teraz sobie myśli, że na całe szczęście ta przesyłka się jeszcze „ukazała”.
Powiem Wam tylko, że Mała Mi, jak wychodzi na zewnątrz, czyli niby „do ludzi”, to czuje, że po prostu jej psychika tam pada. Ona poważnie nie dostrzega tam żadnego człowieka! Tylko jakieś „cyborgi”/ maszyny wręcz, które mają pozakładane te „kagańce”. To jej naprawdę nie służy, sam już widok tych osób… I właśnie tak patrząc na nich ponownie dostrzega, jakie ona ma cholerne szczęście, że jednak nie mieszka gdzieś tam w centrum miasta! Mała Mi by chyba tam oszalała, poważnie! Dla niej przecież już choćby kompletnie nie zrozumiałe jest to, jak dostrzega tu przez swoje okno ZAMASKOWANE POJEDYNCZE OSOBY NA SPACERACH tylko Z PSEM…. Dla niej to jest naprawdę jakiś wręcz obłęd i już po prostu nie może patrzeć na tych ludzi!
Wciąż pamięta, co opublikowała 18.05. u siebie na profilu na fejsie [na który, przypominam, ona tylko się skusi czasem wejść, jak dostrzega, że ma jakieś wspomnienia… i wtedy zaraz również najczęściej żałuje tego „kroku” :P]
1. Nie noszę maski na twarzy, ponieważ jest ona idealnym siedliskiem dla bakterii, wirusów i grzybów, które mogą dostać się do mojej jamy ustnej i do płuc, wywołując bardzo niebezpieczne choroby, np. śmiertelną kandydozę płuc. 2. Nie noszę rękawiczek w miejscach publicznych, ponieważ mam dość rozumu, aby zdać sobie sprawę, że muszę zmieniać rękawiczki za każdym razem, gdy dotykam czegoś innego, w przeciwnym razie stają się one brudnym rezerwuarem zarazków, siedliskiem bakterii, wirusów i grzybów oraz potencjalnym źródłem zakażeń. 3. Skóra, która nie oddycha, bo jest szczelnie pokryta przez kilka godzin maską lub rękawiczką, wydziela pot, który jest doskonałą pożywką dla wielu patogenów, w tym koronawirusów. [cholerka ten pkt. chciała właśnie, by był DRUKOWANYMI LITERAMI, ale teraz już kurcze to się nie daje tak zrobić…, a nie chce tracić czasu na przepisywanie tego jeszcze raz, wrrrr😡] 4. Nie przyjmę szczepionki przeciwko koronawirusowi, bo jej zastosowanie nie ma dla mnie (oraz dla wielu wirusologów) żadnego logicznego uzasadnienia pod względem medycznym. 5.Mam wystarczająco dużo rozumu, aby pozostać w domu wtedy, kiedy mam objawy infekcji wirusowej lub by trzymać się z daleka od ludzi, którzy są chorzy na grypę lub mają objawy infekcji koronawirusowej. Są to bardzo podobne jednostki chorobowe, z tym że powikłania grypy są poważniejsze i częściej wywołują śmierć (w oparciu o wszystkie statystyki naukowe – nie mylić z rządowymi). 6. Myję ręce mydłem i wodą, bo to zdrowy rozsądek. 7. Nie zamierzam siedzieć w domu. Jeśli nie chcesz wychodzić z domu, bo według Ciebie „postępujesz właściwie”, to dobrze, ale ja nie zamierzam tego robić, gdyż czułbym się jak małpa w klatce. Uważam, że władza traktuje ludzi jak małpy, starając się na siłę wygenerować „epidemię” za pomocą zainfekowanych masek. „Elity” chcą sfrustrować społeczeństwo, przetrzymując ludzi przez długie tygodnie w domowym zoo i zastraszając ich niewidzialnym potworem. Zawsze uważałem, że każdy człowiek znajduje się o kilka szczebli ewolucyjnych wyżej niż małpa (byłem wtedy bardzo młody i naiwny, uważając, że „każdy”) i powinien odróżniać realne zagrożenie od manipulacji. 9. Moje ciało potrzebuje światła słonecznego/witaminy D3, a nawet ekspozycji na wszelkiego rodzaju zarazki, aby stymulować, wspierać i chronić mój układ autoimmunologiczny oraz zachować zdrowie. Nie będę obniżał swojej odporności, pozostając w zamknięciu, czy odcinając sobie dostęp do świeżego powietrza za pomocą masek, które w sposób realny zagrażają mojemu zdrowiu i życiu.~ lek. Mariusz Domagalski
Jednak bardzo dobrze o tym wie, że
Hm…, cóż jeszcze mogłabym tu Wam donieść…?
O już wiem! To może jeszcze o tym, że postanowiła [tak wiem, po raz kolejny, ale przecież najważniejsze, że ONA SIĘ NIE PODDAJE I WCIĄŻ PODNOSI!] postarać się nie reagować na to bezmyślne dla niej społeczeństwo… I poważnie ma już po prostu ich wszystkich gdzieś, będzie wychodziła sobie dalej na te swoje spacery, właśnie na tą swoją piękną dolinkę! Która jest jednak w całkiem inną stronę [na CAŁE SZCZĘŚCIE!] niż to centrum, a i wcale nie musi tam niczym dojeżdżać [więc wiecie: zakładać tych masek i rękawiczek, buhaha 🤣]!
A jak już wymienią jej w końcu to okno, to będzie mogła czuć się dobrze nawet we własnym domu! Odzyska znowu ten swój bezpieczny kąt, do którego sobie zawsze wróci i zacznie tu pracować nad nowymi rzeczami. Tak właśnie! Bo, moi drodzy, ona i wczoraj [19.05.] wieczorem i dziś [20.05.] jeszcze rano po obudzeniu słuchała sobie tego: Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje https://www.youtube.com/watch?v=KewPva_EUc4
Lecz dopiero od minuty 17:30 odkryła coś, co nagrała sobie na komórce i postanowiła, że będzie to odsłuchiwać i powtarzać sobie codziennie! Bez żadnej analizy tego, tak długo, dopóki nie zacznie w to wszystko całkowicie wierzyć:
Z każdym oddechem odpuszczam to, co mi nie służy. Życie i świat mi sprzyja, a ja sprzyjam życiu i światu. Jestem jak woda płynąca strumieniem, ŹRÓDŁO MOJEJ SIŁY TO RUCH. CZUJĘ POŁĄCZENIE ZE WSZECHŚWIATEM. MOJE WZNIOSŁE EMOCJE I UCZUCIA: MIŁOŚĆ, RADOŚĆ, WDZIĘCZNOŚĆ UZDRAWIAJĄ MOJE CIAŁO. WSZYSTKO TO, CO POWINNAM WIEDZIEĆ PRZYCHODZI DO MNIE W ODPOWIEDNIM CZASIE, MIEJSCU I KOLEJNOŚCI. JESTEM BEZPIECZNA I SPOKOJNA. MAM OTWARTY UMYSŁ I OTWARTE SERCE NA TO, CO PRZYCHODZI.
ZNAM SWOJĄ WARTOŚĆ. MOJA WARTOŚĆ JEST NIEPODWAŻALNA. JESTEM NIEOGRANICZONYM ISTNIENIEM, CZERPIĄCYM NIEOGRANICZONE DOBRO Z NIEOGRANICZONYCH ŹRÓDEŁ. KOCHAM SWOJE ŻYCIE, KTÓRE MI SŁUŻY. WYBACZAM SOBIE SWOJE BŁĘDY I DZIĘKI TEMU CZUJĘ WOLNOŚĆ I SIŁĘ.
JESTEM JAK KROPLA DRĄŻĄCA SKAŁĘ, ŹRÓDŁO MOJEJ SKUTECZNOŚCI TO CIERPLIWOŚĆ I WIARA. UWALNIAM SIĘ OD LĘKU, BY W ODWADZE IŚĆ PRZEZ ŻYCIE. MAM W SOBIE EMPATIĘ I WSPÓŁCZUCIE DLA INNYCH I DLA SIEBIE. OTWIERAM SIĘ NA NIEZNANE. NIEZNANE NIGDY MNIE NIE ZAWIODŁO. ZACZYNAM DZIEŃ Z WAŻNĄ DLA MNIE INTENCJĄ. MÓJ POTENCJAŁ JEST NIEOGRANICZONY! PAMIĘTAM O SWOICH POTRZEBACH, JESTEM PEŁNA, JESTEM ŚWIATŁEM. KOCHAM SIEBIE ZAWSZE I ZAWSZE JESTEM KOCHANA. CODZIENNIE KREUJĘ SWOJĄ RZECZYWISTOŚĆ W NAJLEPSZY DLA MNIE SPOSÓB. JESTEM GOTOWA NA WSZYSTKO, CO SŁUŻY MOJEMU NAJWYŻSZEMU DOBRU. PRZYCIĄGAM DO MOJEGO ŻYCIA WŁAŚCIWYCH LUDZI I MOŻLIWOŚCI KAŻDEGO DNIA. DAJĘ I BIORĘ. POTRAFIĘ POMÓC I SKORZYSTAĆ Z POMOCY. JESTEM W RÓWNOWADZE. ODPUSZCZAM TO, CO NIE MOJE, NIEZDROWE, NIEEFEKTYWNE. PŁYNĘ Z NURTEM I NIC NIE JEST W STANIE MNIE ZATRZYMAĆ. CODZIENNIE SPOTYKAM DOBRYCH LUDZI, KTÓRZY POMAGAJĄ MI SPEŁNIAĆ MOJE MARZENIA, A JA WSPIERAM ICH.
JESTEM WOLNA, JAK PTAK W PRZESTWORZACH.

WYBIERAM „CHCĘ”, ODRZUCAM „MUSZĘ”. WYBIERAM OBFITOŚĆ, ZDROWIE I MIŁOŚĆ. KOCHAM SIEBIE BEZWARUNKOWO, NIE OCENIAM. JESTEM GOTOWA NA DOBRO I WSPARCIE, KTÓRE PŁYNIE DO MNIE. MOJE POCZUCIE WARTOŚCI SAMEJ SIEBIE JEST NIEOGRANICZONE. JESTEM WOLNA I PEŁNA SPOKOJU. JESTEM ZDROWA, PEŁNA MIŁOŚCI, RADOŚCI I DOBRA. CAŁY MÓJ ŚWIAT JEST DOBRY.
PRZYJMUJĘ BOGACTWO DUCHOWE I MATERIALNE. JESTEM BEZPIECZNA I SPOKOJNA. JESTEM ZDROWA, PEŁNA MIŁOŚCI, RADOŚCI I DOBRA. MOGĘ BYĆ SOBĄ, BO NAJLEPIEJ BYĆ SOBĄ! JESTEM WAŻNA I WARTOŚCIOWA. PRZYCIĄGAM WSZYSTKIE BOGACTWA TEGO ŚWIATA.
UFAM NIEZNANEMU I UFAM SOBIE. MOGĘ WSZYSTKO I MAM WSZYSTKO, CZEGO POTRZEBUJĘ, ABY OSIĄGNĄĆ WSZYSTKO, CZEGO PRAGNĘ. OTWIERAM SIĘ NA SZCZĘŚCIE I SPEŁNIENIE W KAŻDEJ SFERZE ŻYCIA. GDY POTRZEBUJĘ PRZERWY, ZATRZYMUJĘ SIĘ I ODPOCZYWAM.
AKCEPTUJĘ SIEBIE W PEŁNI, JESTEM SPOKOJNA I ZADOWOLONA.
WIEM, KIEDY DZIAŁAĆ I KIEDY ZAPRZESTAĆ DZIAŁANIA. WYBIERAM DOBRO. ZAPRASZAM DO SWOJEGO ŻYCIA MIŁOŚĆ I SPEŁNIENIE. JESTEM ŚWIADOMA SWOICH UCZUĆ I SWOICH EMOCJI. JESTEM WDZIĘCZNA ZA WSZYSTKO, CO MAM W SWOIM ŻYCIU. UFAM WSZECHŚWIATOWI. GDY NIE WIEM, CO ZROBIĆ, ZATRZYMUJĘ SIĘ I MEDYTUJĘ. UFAM SWOJEMU SERCU. ZASŁUGUJĘ NA SZCZĘŚCIE, RADOŚĆ I SPEŁNIENIE. OBEJMUJĘ SWÓJ STRACH, ZŁOŚĆ I NIEPEWNOŚĆ, BY WYZWOLIĆ SPOKÓJ I ODWAGĘ. OTWIERAM SIĘ NA DAWANIE I OTRZYMYWANIE MIŁOŚCI. CZUJĘ W SOBIE ŚWIATŁO I MĄDROŚĆ, PRZYPOMINAM SOBIE, KIM JESTEM. Z KAŻDYM ODDECHEM TRENUJĘ UWAŻNOŚĆ I BYCIE W „TU I TERAZ”.
PODĄŻAM ZA GŁOSEM SERCA I ZA ŚWIATŁEM. WIEM, ŻE MAM W SOBIE WYJĄTKOWE CECHY I TALENTY. MAM DO SIEBIE I RZECZY WOKÓŁ DUŻO CIERPLIWOŚCI. PODEJMUJĘ DECYZJE, KTÓRE SĄ DLA MNIE DOBRE, NIGDY NIE TRACĘ NADZIEI. JESTEM POWOŁANA I STWORZONA DO SZCZĘŚCIA. POTRAFIĘ DOSTROIĆ SIĘ DO CZĘSTOTLIWOŚCI ENERGI MIŁOŚCI I SPEŁNIENIA.
TROSZCZĘ SIĘ O SIEBIE I MOICH NAJBLIŻSZYCH. WYBACZAM SOBIE BŁĘDY I WYBIERAM POZYTYWNE NASTAWIENIE. JESTEM JAK KROPLA W OCEANIE, ALE CZYMŻE JEST OCEAN, JEŚLI NIE MORZEM KROPEL. JESTEM CZĘŚCIĄ WSZECHŚWIATA, A WSZECHŚWIAT JEST CZĘŚCIĄ MNIE. MAM W SOBIE MĄDROŚĆ, KTÓRA PROWADZI MNIE KU WŁAŚCIWYM WYBOROM. MOJE WZNIOSŁE EMOCJE I UCZUCIA UZDRAWIAJĄ MOJĄ PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ. INTUICYJNIE WIEM, CO MI NIE SŁUŻY. WIERZĘ TEMU, KIM SIĘ STAJĘ I STAJĘ SIĘ TYM, W O WIERZĘ. WZRASTAM W MĄDROŚCI. JESTEM CAŁOŚCIĄ, RADOŚCIĄ I ZDROWIEM. JESTEM W MAGNETYCZNYM POŁĄCZENIU Z ZIEMIĄ I KOSMOSEM.
ODDAJĘ SIĘ ZASYPIANIU, BY WYPOCZYWAĆ I REGENEROWAĆ SIĘ KAŻDEJ NOCY. PODEJMUJĘ WYZWANIA Z CIEKAWOŚCIĄ I WIARĄ. UWALNIAM SIĘ OD PRZYMUSÓW, ZAMIENIAM „MUSZĘ” NA „CHCĘ”, WYBIERAM ŚWIADOME BYCIE I ROZSĄDNE DZIAŁANIE. ODPOCZYWAM, GDY CZUJĘ ZMĘCZENIE. TWORZĘ UNIKALNĄ WARTOŚĆ, POTRZEBNĄ INNYM. BIORĘ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SIEBIE I SWÓJ TWÓRCZY POTENCJAŁ. WYBACZAM SOBIE, ŻE CZASEM NIE DAJĘ RADY. POZWALAM SOBIE, BY DZIAŁAĆ I TWORZYĆ TAK, JAK CHCE MOJE SERCE. SZANUJĘ SIEBIE WE WSZYSTKIM, CO ROBIĘ. ŻYJĘ W PRZEKONANIU, ŻE CAŁY ŚWIAT JEST PO MOJEJ STRONIE, JEŚLI TYLKO POZOSTANĘ WIERNA TEMU, CO WE MNIE NAJLEPSZE. TO, CO DAJĘ INNYM, POWRACA DO MNIE. 🧡
MAM SIŁĘ, BY ZACHOWAĆ SPOKÓJ W OBLICZU ZMIAN. MAM W SOBIE WDZIĘCZNOŚĆ ZA TO, ŻE ŻYJĘ, A KAŻDĄ CHWILĘ TEGO DNIA MOGĘ WYPEŁNIĆ MIŁOŚCIĄ. ODPUSZCZAM KONTROLĘ I UFAM. MOJE WNĘTRZE JEST JAK NIEBO PEŁNE GWIAZD I MAGII, MAM W SOBIE ŚWIATŁO I MĄDROŚĆ. WIERZĘ, ŻE PORAŻKI MNIE UCZĄ I UFAM, ŻE NIE MUSZĘ WIEDZIEĆ WSZYSTKIEGO. REZYGNUJĘ Z PERFEKCJONIZMU NA RZECZ EKSPERYMENTOWANIA I PRÓBOWANIA. MAM ODWAGĘ, BY MÓWIĆ „TAK” TEMU, CO MI SŁUŻY I MAM ODWAGĘ, BY MÓWIĆ „NIE” TEMU, CO PRZECIWKO MNIE. JESTEM, BO TY JESTEŚ I WIEM, ŻE TY JESTEŚ, BO JA JESTEM. UBUNTU.
Dodam jeszcze tylko, że Mała Mi napisała to wszystko oczywiście w wersji żeńskiej [tak, jakby ona to mówiła] i pozaznaczała tam kilka zdań/ stwierdzeń, które uznała, że chyba powinna sobie „wbić” do głowy, by zacząć w nie wierzyć, choć wielu rzeczy w tym tekście jest bardzo świadoma i doskonale wie, że tak to właśnie jest. Teraz pozostaje jej jeszcze kolejna praca/ „działanie”, aby się tego nauczyć, czy może po prostu powtarzać tak często i z uporem, aż w końcu stanie się to dla niej czymś „normalnym” i oczywistym. A muszę Wam powiedzieć, że ona zauważyła już z masą rzeczy taki właśnie postęp u siebie.
Pamięta, jak jeszcze kiedyś musiała sobie mówić na głos, że jest kimś wartościowym i ważnym, czy że siebie w ogóle kocha. Wydawało jej się to wtedy jeszcze niemal „śmieszne” i wręcz „bezsensowne” mówić do siebie rzeczy, w które się nie wierzy… Ale postanowiła: „Dobra, trudno, przecież nic nie mam do stracenia! Najwyżej się trochę „pookłamuję” 😝” i tak to właśnie czyniła. Teraz, pomimo, że oczywiście nadal zdarzają jej się takie chwile i momenty, kiedy w to wątpi, [zwłaszcza, że nie ma tu nikogo, kto zechciałby jej o tym przypominać i ją jakoś wspierać] to jednak jest już tego coraz bardziej pewna, bo dobrze wie, iż każdy człowiek jest tu na tej Ziemi w jakimś celu i KAŻDY JEST POTRZEBNY, bo wszyscy razem budujemy ten świat i naszą rzeczywistość właśnie!
No dobrze, to jeszcze wieczorem zrobiła sobie kąpiel [wykorzystała do tego oczywiście ten płyn do kąpieli z melisą i pomarańczą = pomyślała, że na spokojny sen będzie, jak znalazł!] Następnie już umyta i zrelaksowana, zaczęła odsłuchiwać sobie tego, co powyżej, hm… jakby to nazwać, by było w skrócie i byście od razu wiedzieli, o co chodzi. Bo nie była to cała medytacja Ubuntu, tylko to, co ona sobie nagrała na komórkę i później przepisała powyżej [w tym kolorze morskim/ takim „magicznym”]. Może nazwiemy to po prostu AFIRMACJA, ok?
Dziś, 21.V.2020, CZWARTEK, moi drodzy, obudziła się wprawdzie z budzikiem, ale podniosła z łóżka chyba dopiero po 7. Ponieważ pamiętała, że ma przybyć ten mężczyzna na pomiar okna, więc wiedziała, że powinna zaścielić łóżko rzeczywiście. Jednak ponieważ chciała sobie jeszcze na rozłożonym łóżku położyć poduszkę do medytacji i siedząc na niej właśnie ją wykonać, zatem tylko tak jeszcze wstępnie zostawiła to łóżko rozścielone, zdjęła zaś już z niego pościel. I moi drodzy, rozsądna ona, nie wykonała dziś jednak tej gimnastyki, ale za to zaczęła bardzo skrupulatnie sprzątać i odkurzać.
Właściwie pomyślała ponownie [jak za czasów udzielania tych korepetycji 😋], że przecież najistotniejszy jest pokój i ewentualnie jeszcze łazienka. Zatem do tego się zaraz zabrała. Odkurzyła pięknie, pościerała kurze, nawet, moi drodzy, PRZETARŁA bardzo dokładnie CAŁĄ swoją piękną komódkę [a właściwie je dwie]: normalnie, jak przed jakimiś świętami🤣, bo pozdejmowała z nich WSZYSTKO, nawet te stojące książki i tam również wytarła powierzchnię. A to efekt końcowy: .
Zdaję sobie sprawę z tego, że przecież na tej fotce tej „czystości” tego nie widać, ale dla niej najważniejsze, że to uczyniła! A zrobiła nawet jeszcze więcej: Otóż, moi drodzy podlała i spryskała obydwa kwiatki, a temu dużemu [na zdj. od lewej drugi] jeszcze przecierając listki tak się do niego uśmiechała i nawet mówiła tak troskliwie [jak mama do dziecka], bo właśnie jeszcze przez przypadek uszkodziła mu listek…
Zatem następnie zrobiła sobie jeszcze śniadanko, a teraz powinna już się tylko przebrać jakoś bardziej, wiecie, „po ludzku”, hehe, bo siedzi w drechach 🤣. W sumie wciągnie tylko dżinsy, ach tak, kolejna rzecz, którą jeszcze musi wykonać, to pochować te leżące / wiszące choćby na rowerze ciuchy 😜, żeby zrobić w miarę dobre wrażenie, hehe. No tak i jeszcze najważniejsza rzecz: PRZYBRANIE UŚMIECHU NA SWOJE LICO.
Nie potrafi zrozumieć tego, co się z nią dzieje. Poważnie! Prócz faktu, że do jej głowy wciąż napływają nowe myśli = to już nawet pomińmy, bo to jest przecież u niej norma. 😋 Nawet nie macie pojęcia, w jakim ona jest teraz stanie, jej psychika oczywiście. Wciąż nachodzą ją takie stany „płakania”, bo nie „płaczliwości” = ona moi drodzy nie przypomina sobie sytuacji, żeby kiedyś tak naprawdę ryczała, wiecie tak „kompulsywnie”. Ona tak nie potrafi! Ale zacznijmy może kontynuację tego, co się wydarzyło [od momentu wizyty tego mężczyzny „od okien”].
Oznajmił jej ten, jakby nie było, miły pan, że ich firma nie podejmie się zrobienia samego okna przy balkonie, ponieważ to powinno być całe wymienione. I jak powiedział jej cały koszt, to dało jej to już do myślenia. To ją jakby jeszcze bardziej „przebudziło”. Otóż wiedziała o tym, że nie zamierza pakować tyle kasy w cokolwiek w tym mieszkaniu, które nigdy nie będzie jej. Bo dobrze wiedziała już o tym, że wykupienie na własność takiego „socjalnego” mieszkania jest niemożliwe. Ale tak sobie pomyślała, że choć dla własnego bezpieczeństwa i spokoju, to jedno okno mogłaby, a nawet powinna zrobić…
Doszła jednak do wniosku, że: „ok., ale nie w takiej cenie i nie takim kosztem”. Ale, ale [tu znowu nasuwa się piosenka Liroya, prawda? 😋] na szczęście okazało się, że powiedziała temu panu, dlaczego chciała głównie to okno wymienić i wyobraźcie sobie, że ten jej go zamknął! Powiedział wprawdzie, że jest stare i już się „wypaczyło”, ale do tego trzeba mieć siłę, by je dobrze „od góry” złapać i docisnąć. I tak za nią to zrobił. Ona jednak wiedząc, że przecież jest tu sama i nie ma tyle siły, zatem spróbowała już własnymi rękoma i go otworzyć, zaraz potem jeszcze zamknąć. Miły pan, jeszcze troszkę „rozruszał” tą klamkę i wyobraźcie sobie, że teraz już [przynajmniej póki co] funkcjonuje!
Nawet sobie nie wyobrażacie, jak to ją ucieszyło! Albo Wy może zdajecie sobie lepiej z tego sprawę niż ona, ponieważ pisząc o tym śnie oraz w miarę spokojnej i bezpiecznej nocy, zawsze była pewna, że to jest POTRZEBA BEZPIECZEŃSTWA, A NIE FIZJOLOGICZNA! Tak, jak i sam sex…
Boooszeee, mi się zawsze wydawało, że ten sex to jest chyba już jakiś taki.. hm…, że „stoi”, gdzieś wyżej a nie w potrzebach fizjologicznych! Bez niego przecież można się obyć do cholery jasnej i to nawet długo [patrząc na mnie😋].

„Potrzeby niższego rzędu
Według Maslowa na najniższym poziomie piramidy znajdują się potrzeby fizjologiczne. Mają one najbardziej podstawowy charakter. Należą do nich pragnienia związane z:
- pożywieniem,
- ogrzewaniem,
- schronieniem,
- prokreacją,
- odpoczynkiem.
W celu ich zaspokojenia niezbędne jest posiadanie minimalnej zdolności finansowej, gwarantowanej przez odpowiedni poziom płac i określone środowisko pracy. Pragnienia te nie zawsze są jednoznaczne. (…)Jeśli potrzeby fizjologiczne jednostki nie są zaspokojone, wówczas odgrywają one w jej życiu rolę dominującą, co oznacza iż cała aktywność człowieka jest im podporządkowana. Inne pragnienia zaś schodzą na dalszy plan. Dopiero po zrealizowaniu potrzeb fizjologicznych pojawiają się potrzeby odnoszące się do bezpieczeństwa. Odnoszą się one do środowiska emocjonalnego oraz psychicznego i związane są z: ochroną zdrowia, gwarancją zatrudnienia, wolnością od trosk materialnych, zachowaniem prawa, porządku, sprawiedliwości. (…) Potrzeby wyższego rzędu W miarę poruszania się w górę piramidy przechodzimy od pragnień najbardziej podstawowych to tych wyższego rzędu. Na trzecim poziomie piramidy A. Maslowa znajduje się potrzeba przynależności, inaczej afiliacji. Determinują ją pragnienia związane z:
- MIŁOŚCIĄ, chęcią czerpania satysfakcji ze związków z drugim człowiekiem, wchodzeniem z nim w relacje intymne, przywiązaniem, czułością i przyjaźnią,
- wyrażaniem swojej opinii, swobodnym wypowiadaniem się i byciem odbiorcą opinii innych,
- zrozumieniem, byciem akceptowanym przez innych, posiadaniem dostępu do informacji.
Potrzeby te odnoszą się do relacji jednostki z otoczeniem i w znacznej mierze są one zaspakajane przez rodzinę, przyjaciół i bliskich znajomych. Ważną rolę odgrywa w tym wypadku także przyjazne środowisko pracy. Jeśli pragnienia trzeciego poziomu piramidy nie zostaną zaspokojone, wówczas może to doprowadzić do osamotnienia jednostki i jej izolacji. (…)
Do potrzeb wyższego rzędu zalicza się również potrzeby szacunku i uznania, które w hierarchii Maslowa zajmują czwarty poziom. Wówczas uczucia rodziny i przyjaciół nie wystarczają. Pragniemy bowiem, aby nasz profesjonalizm był dostrzegany i doceniany także przez inne osoby, z którymi nie wchodzimy w aż bliskie relacje. Potrzeby szacunku i uznania determinowane są przez wzajemnie oddziałujące na siebie składowe, takie jak:
- posiadanie wpływu,
- poczucie własnej wartości i tożsamości,
- szacunek dla siebie samego,
- poszanowanie przez innych,
- zajmowanie określonej pozycji społecznej,
- prestiż, sukces.
(…)
Na samym szczycie piramidy znajdują się potrzeby samorealizacji. Związane są one z dążeniem jednostki do podejmowania działań, do których ma uzdolnienie, umiejętności bądź powołanie. Chodzi nie tylko o wykorzystywanie wszystkich swoich atutów, ale także prezentowanie indywidualnej twórczości, kreatywności, podejmowanie inicjatyw oraz rozwój osobowości, który uwzględnia wiele płaszczyzn, w tym intelektualną czy też zawodową. Oznacza to posiadanie możliwości: realizowania swoich ambicji, planów oraz marzeń, wykorzystania własnego potencjału, nabywania wiedzy, umiejętności i doświadczenia, rozumienia nie tylko otaczającego jednostkę środowiska, ale także mechanizmów rządzących światem, poszukiwania doznań estetycznych. Dzięki realizacji tych pragnień osiągamy satysfakcję, wynikającą z ciągłego procesu doskonalenia siebie. Potrzeby te jednak nigdy nie zostaną w 100% zaspokojone, gdyż ludzkie ambicje są nieograniczone. Gdy zrealizujemy jedną, w jej miejscu pojawia się następna, która daje szansę na dalszy rozwój jednostki.
Powiem Wam, że czytając to zaczęła się ponownie załamywać…, bo myśli sobie: „boooszeee, przecież ja mam się ponownie za nikogo…„. I właśnie w takich chwilach stara się „przywoływać” ten obrazek [tylko zauważcie proszę, że może i ona to wszystko (?) teraz ma – tak bynajmniej w pierwszej chwili mógłby pomyśleć ktoś, kto tak z zewnątrz na nią patrzy].

Choć tak naprawdę nie, wróć! Wcale tego nie ma! Tu Wam przedstawię, co ja o tym myślę:
- wprawdzie ma obie ręce, tylko nie ma kogo tulić…
- na całe szczęście NIE JEST ŚLEPA I MOŻE OGLĄDAĆ OTACZAJĄCY JĄ PIĘKNY ŚWIAT
- po tym wypadku ona również przecież nie potrafiła mówić, teraz mimo, że już potrafi, to ma wciąż trudności z wyrażaniem siebie słownie
- sama potrafi już dawno chodzić, ALE MA JEDNAK BRATA, KTÓRY MUSI TERAZ PORUSZAĆ SIĘ WÓZKIEM INWALIDZKIM [przypominam karateka, który w dodatku obecnie musi przyjmować ponownie antybiotyki ze względu na to cholerne odnawiające się zapalenie na jego nogach…]
- miała już ten „zaszczyt” czuć się także, jak bezdomna
RZEKŁAM DO NIEJ TYLKO:

Uświadomiła to sobie jeszcze poniekąd leżąc w łóżku, po odsłuchaniu oczywiście tej AFIRMACJI [nawet nie ze spokojem, bo po jej głowie wciąż buszuje tyle myśli…], dalej odsłuchała sobie jeszcze ponownie tą p. numerolog i słysząc następujące rzeczy:
MASZ TRUDNE TRAUMATYCZNE ŻYCIE, BARDZO TRUDNE TRAUMATYCZNE ŻYCIE… I JESZCZE NA DODATEK SAMOTNE…(…) BARDZO ŹLE CI SIĘ ŻYŁO, WSPÓŁCZUJĘ CI, BO JAKBY PEWNEGO RODZAJU ZDARZENIA ŻYCIOWE TEŻ CZĘSTO IDĄ W PARZE Z TYM, CO TUTAJ WIDZĘ…, A MUSZĘ PRZYZNAĆ, ŻE NIE ŁATWO CI SIĘ ŻYJE…TERAZ TO WIDZĘ…
To było jeszcze w lutym 2019 i dowiedziała się tam jeszcze kilku „interesujących” rzeczy…, o których już zresztą pisała, teraz akurat nie może tego odnaleźć… Ale najważniejsze jest dla niej to, iż uznała, że MA WRAŻENIE, ŻE NIC SIĘ OD TAMTEJ PORY NIE ZMIENIŁO… Dowiedziała się jeszcze m.in. [próbowała tu jeszcze to odszukać, ale niestety nie udało się… 😠], że „TRÓJKI ODPOWIADAJĄ ZA ENERGIĘ RADOŚCI = W TYM PRZYPADKU U CIEBIE JEJ BRAK, W OGÓLE JEJ NIE MA!”
Nie, wszystko znowu wydaje się jej być nie takie, jak powinno… Chyba to jest czas, aby przewietrzyła w końcu tą swoją łepetynę…, a przeniosła się już na balkon z tym swoim kompem. booooszeeee, choć teraz już nie wie, czy to jest jednak dobry pomysł, by narażać się tak oficjalnie na widok tych ludzi „zakutych” tymi „kagańcami”…, ale dostrzega ich nawet tu przez balkon, więc chyba jednak trochę ruchu powinna sobie zrobić, nie tylko dla zdrowia fizycznego, ale przecież również dla swojej psychiki. Może wtedy zmieni jej się obraz postrzegania tego wszystkiego tutaj… Choć wiecie, ona i tak postrzega siebie nieustannie jako „szczęściarę”, rozumiecie? I nawet mówi sama do siebie:

Jednak zaraz dodaje: „Weź się w garść i rób coś, zamiast tak narzekać i jęczeć. Przecież Ty do cholery jasnej, nie masz wcale tak źle!” I tak, jak widzicie wciąż siebie strofując, próbuje przekonywać: Także teraz, 22.V.2020, PIĄTEK, godz. 13:20 chyba ubierze się i jednak wyjdzie zaczerpnąć powietrza na tą swoją ukochaną dolinkę.
Wykonała oczywiście spacer po tej dolince. Tam jednak wciąż czuła na sobie ten „garb z płaczu”, który wciąż w niej był. I tak wędrowała, włączyła sobie w końcu tą afirmację. Następnie siadła [po dwóch okrążeniach] na ławeczkę tam i tak w słońcu dalej tego odsłuchiwała. Następnie jednak włączyło jej się jakoś tak „samo/automatycznie” kolejne nagranie, jakie tam miała, a było to 5 KROKÓW BY SPOTKAĆ SWOJĄ BRATNIĄ DUSZĘ https://www.youtube.com/watch?v=YmUA03ygx80, w wykonaniu Gracjana naturalnie :P.
Całkowicie o tym już zapomniała, że ma jeszcze to nagrane, jednak pomyślała sobie: „ok., to jak już zaczął mówić, to również tego wysłucham, a może teraz szczególnie właśnie to mi się przyda”, nie miała nagranego całego, bo tylko niecałe 5 minut i to jeszcze słychać tam jakieś talerze i sztućce, więc pewnie jadła😉. W każdym razie spostrzegła, że kolejnym nagraniem jest „LIST OTWARTY ROSYJSKIEGO STOWARZYSZENIA MEDYCZNEGO…” i w tym momencie, jak to się włączyło, to ona wyłączyła już całkiem te nagrania. Choć tak sobie pomyślała, że może jeszcze odszuka tam siedząc na tej ławce to nagranie Gracjana w oryginale…

Nie udało jej się tego odnaleźć, jednak natrafiła tam na to: ASHWAGANDHA || JAK DZIAŁA NA STRES, LIBIDO I FIZYCZNĄ SIŁĘ https://www.youtube.com/watch?v=IfKyUmjGhU4&feature=youtu.be i ponownie go odsłuchiwała i w tym momencie znowu pomyślała sobie, cholerka, ale on ma jednak tą wiedzę… [na tym nagraniu był też ubrany w ciemniejszą (tu akurat czarną koszulkę), w których jej się zdecydowanie bardziej podoba niż w tych białych…]. W dodatku, podkreśliła jeszcze, że tu /a to było z 30 kwi 2019/ nawet wygląda jednak „całkiem całkiem”.😉
Ahhhh, kurcze, moi drodzy, jak ona odczuwa niesamowity brak mężczyzny… Odnalazła tu jednak taki cytat, który chyba nie jest przypadkiem:
„Najlepszym sposobem, by być szczęśliwym u boku drugiego człowieka jest nauczyć się być szczęśliwym w pojedynkę. Wtedy towarzystwo jest kwestią wyboru, nie potrzeby.” – Mario Benedetti
Ona wciąż czuje się taka „niewystarczająca” i to wszystko znowu zaczęło ją przerażać. A tak naprawdę przecież, już Wam donoszę, cóż ja zaobserwowałam, jak byłam z nią na tej dolince [zawsze z nią jestem, choć ona mnie w ogóle nie widzi😉]. Bije się potwornie z tymi myślami i wciąż tylko siebie za coś karci/ krytykuje. A kompletnie nie potrafi siebie doceniać i zauważać tego, czego już dokonała i co jej się udało! Wciąż tylko myśli o tym, ile i co ma jeszcze do zrobienia, czego nie potrafi/ nie umie… i na czym się nie zna…
Dokładnie, to jest chyba odpowiedni moment, aby wspomnieć o tych jednak plusach w jej życiu:
- to, że mieszka sama jest tak naprawdę nie tylko oczywistą trudnością, ale I PRZEDE WSZYSTKIM zwłaszcza teraz DUŻYM PLUSEM dla niej i musi nauczyć się to dostrzegać i z tego cieszyć! Taaak, tu powrót do tego, cóż rzekła jej ta numerolog, że u niej BRAK ENERGII RADOŚCI! Ale jak to ona, łatwo się nie poddaje, zwłaszcza, jak wspominała na czymś się rzekomo zna i właśnie tak jeszcze tego słuchając sobie w łóżku, zastanawiała się PO CO WŁAŚCIWIE TO ROBI i w jakim celu ma służyć takie wracanie do przeszłości??? Teraz trzeba się koncentrować na tym, co jest, co zostało i budować dalej lepszą przyszłość!
- mając już „naprawione” to okno, może się czuć bezpiecznie, a to pozwoliło jej przecież zaoszczędzić kaskę, więc nic tylko się cieszyć!!! Będzie mogła sobie choćby pojechać teraz do frycka, hehe 😉
- w dodatku nie zawahała się zapytać tego pana o lodówkę również, bo powiedziała, że jak już tak jej pomógł [a rzekła również, że z tego wszystkiego nie mogła już nawet w nocy dobrze spać], to czy zechciałby jeszcze tylko spojrzeć, co tam jej dzieje się w lodówce… Rzekła, że może nawet nie trzeba się na tym sprzęcie tak znać, ale chciała usłyszeć jeszcze kogoś opinię o tym… I ten powiedział jej, iż to narzędzie
służy właśnie do przetykania tej dziury wewnątrz, w której zbierają się resztki jedzenia i różne brudki. A te z kolei powodują, że tam właśnie gromadzi się wtedy woda. Także szczęśliwa już, bo dowiedziała się właśnie kolejnej rzeczy, której przecież nie wiedziała!