Nie biorąc własnego instrumentu do ręki albo sądząc, że ktoś inny ma lepszy, robimy błąd”.– „Zero ograniczeń” Joe Vitale
🌞🧡🍀
Mała Mi doszła właśnie dziś [CZWARTEK, 04.VI.2020] do wniosku, że chyba powinna ułatwić Wam choć „troszkę” to czytanie jej i tak pomyślała, że przecież nie może być aż taką egoistką i skupiać się tylko na sobie, na tym, co jest TYLKO dla niej ważne i istotne [tzn. gwoli jasności, w tych wpisach będzie tak czy tak to robiła, w końcu to jest jej OSOBISTY BLOG!😊] Chciałaby jednak podjąć z Wami jakąś „współpracę”, a najbardziej po prostu pójść Wam na rękę i pomóc właśnie choćby w czytaniu tego wpisu.
Otóż jeszcze leżąc w łóżku, wpadła na taki pomysł, że może by dać Wam jakiś ewidentny znak, że coś nowego tu [w tym wpisie właśnie] powstało/ zostało dopisane. Będzie oznaczać to znowu czymś na początku tego wpisu, teraz jednak wpadła na pomysł, że będą to po prostu może jakieś „znaczki”/ emotikony, ok? Będzie chyba fajniej/ milej, nieprawdaż? To dajcie jej tylko chwilkę, zastanowi się w ogóle, gdzie miałaby je wstawiać…, żeby było dla Was jasne, jak już ponownie byście tu zajrzeli właśnie. Hm…., to co, może zaraz pod tą muzyką? Będzie dla Was ok? Teraz wstawiła tam właśnie słoneczko, by nam wszystkim dawało jasność i oświetlało ten dzień, jak i w ogóle życie 😊
Dodam może tylko, iż ona robi to, by dać Wam w ogóle „znak”, iż „wyprodukowała” tu dalej kolejną rzecz! Póki co nie chce tracić czasu na czytanie wszystkiego, co już tu wcześniej zaczęła, dlatego będzie skupiała się tylko na tym, co właśnie się u niej na bieżąco dzieje i w ten sposób chciałaby się tym z Wami dzielić, ok? Oczywiście wpadła dziś jeszcze na pomysł, że może pododaje tam, gdzie to będzie pasować, jakiś obrazek, w końcu w ten sposób tworzy swoje „arcydzieło” 😉 To lecimy dalej [„od początku”, zwracajcie proszę uwagę na daty!]:
Kochani, to teraz relacja tych jej dni, a dzisiaj mamy WTOREK, 02.VI.2020, Mała Mi ponownie chciałaby tyyyyleee rzeczy tu opisać, tyle tematów podjąć, że po prostu to czuje i dobrze wie, iż musi to wykonywać w miarę na bieżąco, bo inaczej się z tym wszystkim nie wyrobi i najzwyczajniej w świecie zacznie „tonąć”… Szczerze mówiąc, już to odczuwa… Zatem, zaczynając od dzisiejszego dnia [złożycie sobie to później datami sami, ok?] Najmocniej Was przeprasza, ale ona, poważnie, już traci powoli siły i tzw. „wenę”…
Moi drodzy, Mała Mi jest po prostu zmuszona to wszystko notować, bo już zapomniała, co w ogóle wczoraj robiła, buhaha 🤣. Choć wiem, to nie jest raczej w ogóle śmieszne…, a przynajmniej nie dla niej… Z całą pewnością wyglądałoby to inaczej, gdyby miała tu z kim to wszystko „dzielić”, to swoje życie i wszelkie wydarzenia/ przyjemności/ obowiązki. Coś jej się kojarzyło, że gdzieś jednak wczoraj wychodziła… I dopiero, jak spojrzała na ten swój kalendarzyk komórkowy, to uzyskała informację, że przecież WCZORAJ BYŁA U FRYCKA!
Tak właśnie, a wyobraźcie sobie jeszcze, że wzięła w ogóle z domu w ostatniej chwili tą maseczkę ze sobą… (bo pomyślała przecież znowu, że jej mama mówiła, iż teraz „u tych fryzjerów, to trzeba będzie je zakładać”…), choć szczerze mówiąc, Mała Mi zna tą swoją fryzjerkę „trochę” i nie sądziła, aby u niej w salonie było to rzeczywiście konieczne. Co więcej, stała tak na przystanku tramwajowym i myśli sobie: „O kurcze, przecież jeszcze ten dojazd! I tu już wiedziała, że ta maseczka będzie jej raczej „potrzebna”. I tak w pierwszej chwili ją nałożyła, zaraz stwierdziła jednak, że jest jej w niej STRASZNIE GORĄCO, WRĘCZ DUSZNO I TYM SAMYM NIEWYGODNIE W OGÓLE ODDYCHAĆ, później dojrzała jeszcze jakieś pojedyncze osoby BEZ NICH właśnie [spójrzcie, jakby szukała „potwierdzenia”, że jednak nie ona sama wtedy będzie…] i dlatego tak się chwilę jeszcze zastanowiła, nad ewentualnym „zagrożeniem” dla niej samej i dla ludzi wokół. Stwierdziła jednak, że ją zdejmie i będzie jechała bez niej, bo:
- nie ma zamiaru się w niej dusić [czytała przecież o tym, że SAMO NOSZENIE MASECZEK RÓWNIEŻ NIE BYWA ZDROWE: „jest ona idealnym siedliskiem dla bakterii, wirusów i grzybów, które mogą dostać się do mojej jamy ustnej i do płuc, wywołując bardzo niebezpieczne choroby, np. śmiertelną kandydozę płuc.”
- poza tym uznała, że Moje ciało potrzebuje światła słonecznego/witaminy D3, a nawet ekspozycji na wszelkiego rodzaju zarazki, aby stymulować, wspierać i chronić mój układ autoimmunologiczny oraz zachować zdrowie. Nie będę obniżał swojej odporności, pozostając w zamknięciu, czy odcinając sobie dostęp do świeżego powietrza za pomocą masek, które w sposób realny zagrażają mojemu zdrowiu i życiu” https://niesklasyfikowana.com/2020/05/21/nie-ma-poczatku-ani-konca-tylko-dzialanie-2/]
- oceniła, że ten rzekomo tak niebezpieczny wirus, jest tyle samo warty co jakaś grypa, więc uznała, że z tym sobie raczej każdy zdrowy i odporny człowiek powinien poradzić! [przypominam tylko, kto to mówi!]
- u tej Marty w salonie piła nawet kawę, bo ponownie popatrzyła na 2 klientki, które tam również siedziały, że one piły bez żadnych obaw… [a tak poza tym, to pomyślała sobie znowu „no helloł?, ale ten przeklęty koronawirus nie jest mi wcale straszny, bo koncentruję się przede wszystkim na wzmacnianiu własnej odporności, a ta jest przecież kluczem do wszystkiego!]
[ps. musiała właśnie wejść na tego „nieszczęsnego” fejsa, by tam to odnaleźć, co opublikowała, ale weszła, znalazła i wyszła😜]
Michał Świątek Brzeziński
A propo zdrowia, czy Minister Zdrowia Pan Szumowski mówi Polakom o tym, że:
wydajność naszego układu odpornościowego zależy ścisle od flory jelitowej, a więc JAKOŚCI tego co jemy?
W związku z tym o ograniczeniu spożywania produktów przetworzonych, rafinowanych, cukru, papierosów itd, które niszczą układ immunologiczny?
o 3 dniowej głodówce, która bardzo wzmacnia układ odpornościowy?
o zimnym prysznicu, który w ciągu kilku dni zwiększa poziom pewnych limfocytów, które biorą udział w zwalczaniu wirusów/bakterii?
o przeciwwirusowej skuteczności olejków eterycznych?
o spożywaniu Wit C, Cynku i Selenu?
o znaczeniu aktywności fizycznej np. JOGI, która odgrywa ogromna rolę we wzmacnianiu układu odpornościowego?
o ćwiczeniach oddechowych (np WIM HOFA) które również wzmacniają układ odpornościowy?
o uziemianiu się, prostej metodzie, która również ma znaczący wpływ na system immunologiczny?
o tym, że np peelingi zawierające w swoich skoncentrowanych formach rośliny takie jak: Jeżówka Purpurowa, Traganek, Czarny Bez zwiększają obronę immunologiczną w ciągu kilku tygodni?
Czy wspomina o tym, ze strach i lęk (jedyne emocje przenoszone obecnie przez główne media) osłabiają układ odpornościowy?
Dlaczego by nie wyjaśnić ludziom, że mają w sobie silniejszy potencjał obronny i leczniczy niż jakikolwiek lek na świecie?
NASZE CIAŁO TO POTĘŻNA MASZYNA LECZNICZA, WYSTARCZY O NIĄ ZADBAĆ!
Czas odzyskać osobistą moc, przejąć kontrolę nad naszym zdrowiem i naszą przyszłością.

W powyższym podkreśliła zwłaszcza to, czego jeszcze nie wypróbowała nawet na sobie. Chce się do tego jednak „trochę” przygotować i to nie tylko psychicznie 😉.
Następnie chwilkę zaczęły rozmawiać, ta Marta /fryzjerka/ zapytała ją, jak sobie radzi w tym „dziwnym” czasie i jak będzie go wspominała. I Mała Mi już tu nie mogła [a wcale nie była w takim dobrym nastroju, ale zaraz to wyjaśnimy, ok? Jak zwykle w kolorze zielonym, byście wiedzieli, o co kaman 😉]. Najpierw powiedziała, że radzi sobie najlepiej, jak umie/ jak może. Później jednak, gdy usłyszała stwierdzenie „jakie wspomnienia”, to rzekła, że tak naprawdę koszmarne te „wspomnienia” będą, bo:
- czuje po prostu, jakiś ogólny terror psychiczny, co TYLKO OSŁABIA jej odporność [tego nie powiedziała, że niestety, jak widać, ona wciąż nie potrafi tego tak po prostu zlewać i ją to cholernie boli, choć i tak robi swoje…] i przejmuje się tym, że społeczeństwo jest takie nierozsądne/ bezmyślne wręcz i wykonuje te „rozkazy” i „polecenia” rządu/ władz, kompletnie nie używając własnego rozsądku…
- wspomniała także o tym, że NA CAŁE SZCZĘŚCIE NIE MA TELEWIZORA! Jej rodzicielka jednak wciąż o to „dba”, by ta o wszystkim wiedziała…
- mówiąc o tych maseczkach, ponownie wspomniała to, co usłyszała w tym filmiku Gracjana…, że także uważa, iż ludzie nie powinni się sugerować TYLKO nagłówkami gazet, lecz doszukiwać się dalej jakiś faktów!
No dobrze, to teraz może jeszcze powiem, dlaczego nasza bohaterka tak się tam czuła… Tak, to będzie, tak, jak obiecałyśmy, w kolorze zielonym 😉.
Otóż Mała Mi, ponieważ dobrze zdawała sobie z tego sprawę, że ma jednak ładną tą buzię… i odkąd to zauważyła [a wcześniej zostało to potwierdzone przez jeszcze kilka osób z zewnątrz, oczywiście] stało się to właściwie jej „mocną stroną”. Bo tak, wiedziała przecież, że niczego innego po niej nie widać [jej doświadczenia/ przeżyć i przez to mądrości życiowej, jaką zdobyła!]. Dlatego mogła cieszyć się choć swoim wyglądem, najbardziej oczywiście swojej twarzy 😊 Tak, zdaje sobie sprawę, jak to prymitywnie brzmi…, ale dzisiaj usłyszała w tym filmie „Bruce Wszechmogący” taki fajny cytat:
W sytuacji kryzysowej, trzeba się imać różnych rzeczy 😛
Teraz jednak miała/ ma nadal [!] te cholerne ślady po tych krostach! I odbiera jej to tyle pewności siebie, że nie macie nawet pojęcia! Dobrze wie, jak wygląd kobiety jest ważny, zwłaszcza dla mężczyzn! Choć nie! Chyba tu chodzi przecież ogólnie o WYGLĄD CZŁOWIEKA, bez względu na to, czy jest to mężczyzna, czy kobieta… A ona od tych „zmartwień” miała już nawet takie brzydkie/ podkrążone i jakieś napuchnięte te oczy… Czuła się po prostu fatalnie z tym, a chyba najbardziej jeszcze z faktem, że teraz, kurna, MUSI „nakładać” sobie „maskę z fluidu” na tą twarz! Tzn. wcale oczywiście nie musi, ale jak chce jakoś „w miarę” wyglądać, to raczej powinna… Tak chciało jej się z tego powodu płakać… I tak, żeby było „atrakcyjniej” to uznała, że ona [ta „maska” z fluidu] wcale tak całkowicie tego nie tuszuje… Była po prostu tym załamana, że cholerka tak naprawdę sama to sobie uczyniła…
Tzn. tak myślała, że przecież te krosty/ wypryski to ona ich „nie stworzyła”, tylko one same „jakoś” powstały… Zaczęła już się nawet zastanawiać, że to może przez to, że zdarza jej się jednak czasem zjeść coś słodkiego do tej kawy… I miała już takie różne te myśli, oczywiście iście siebie samą „biczujące”. Nie wiem, czy przypominacie sobie jeszcze, jak coś wspominała ostatnio kiedyś o tym, że zrobiła jej się jeszcze [cholerka!] opryszczka…
Okazało się, że to wcale nie żadna opryszczka! I tak z jednej strony się z tego bardzo ucieszyła, bo wiadomym jest, że ta jest „zaraźliwa” i można ją przenosić w inne miejsca… Jednak obczaiła w końcu, że skoro w kąciku ust, to chyba jednak wcale nie opryszczka, tylko ZAJADY! Nasza „gwiazda” zaraz poszperała w necie i zaczęła doszukiwać się DOMOWYCH SPOSOBÓW NA NIE właśnie i tak, jak znalazła tam m.in.:
Domowe sposoby na zajady – oliwa z oliwek
Oliwa z oliwek jest bogatym źródłem wielu cennych składników, między innymi witaminy K, A, D oraz E. Oliwa koi skórę objętą zmianami chorobowymi i odpowiednio natłuszcza. Poleca się wcierać oliwę z oliwek w kącikach ust.
Więc tu już się ucieszyła, że ma choć tą oliwę, a tak naprawdę ma również i miód i czosnek! Troszkę się jednak „przestraszyła”, jak wyczytała:
Zajady występują u osób z niedoborem witamin, zazwyczaj u ludzi niedożywionych, zestresowanych, a także przemęczonych. Przy pojawieniu się zajadów należy wprowadzić dietę bogatą w witaminy z grupy B (szczególnie ryboflawinę) oraz witaminę C.
Więcej: https://www.chillizet.pl/Styl-zycia/Dom/Domowe-sposoby/domowe-sposoby-na-zajady-domowe-leczenie-medycyna-naturalna-sprawdzone-metody-9739
Odetchnęła jednak z ulgą, jak zauważyła, że w swojej diecie ma przecież również produkty, zawierające choćby wit. C, jak również B2! A mianowicie [pogrubiła specjalnie te, które posiada lub w ogóle jada]. A dziś [02.06.20] zakupiła również makrelę, dostała również smsa, że nadeszła w końcu paczka, w której znajduje się m.in. kasza, soczewica, mąka i ta ASHWAGANDHA. Także jutro uda się ją odebrać, przy okazji zakupi jeszcze w Rossmannie papier toaletowy i sprawdzi także ceny tych kosmetyków przeciwsłonecznych tam. [choć jest niemal pewna, że te nieekologiczne są z pewnością tańsze, od tych które oglądała w necie]. Może zakupi również u p. Tomasza właśnie pomarańczę i natkę pietruszki!
Produkty bogate w kwas askorbinowy (witaminę C) to między innymi: acerola, owoce róży, papryczka chilli, natka pietruszki, czarna porzeczka, brukselka, pomarańcza, koperek. Natomiast cenny źródłem witaminy B2 jest: wątróbka wołowa, wieprzowa oraz drobiowa, makrela, sery dojrzewające, płatki owsiane i kasza gryczana.
Jednak jeszcze dzisiaj [02.VI.2020, WTOREK], albo nie! o tym będzie później, bo to przecież już nie będzie stricte o jej wyglądzie! [czyli nie musi być już w kolorze zielonym:P]
Wyobraźcie sobie, że siedziała tam u tej fryzjerki i obserwowała te pozostałe dziewczyny. I cholera, stwierdziła, że przecież ona ma te rysy twarzy jednak rzeczywiście ładne! Zwłaszcza patrząc na taką jedną tam siedzącą z TOTALNIE MOCNĄ i widoczną tą „maską”. Ale uznała, że najwidoczniej ta dziewczyna/ kobieta tak po prostu musi/ potrzebuje, ponieważ miała na serio brzydką tą cerę i nawet ogólnie wygląd jej twarzy nie był taki łagodny i urokliwy, jak jednak naszej „gwiazdy”.

No serio, mieli byście z tego taką bekę, jak ona tam siedziała i porównywała siebie, swój wygląd do tych innych kobiet… Momentami już nawet chciała pytać tam, czy te plamy po jej krostach są rzeczywiście tak bardzo widoczne, a siedziała tam i chciało jej się po prostu płakać już z tego przygnębienia. Dopiero to dostrzegała, jak wiele zawdzięczała praktycznie wyglądowi swojej twarzy…
Doskonale zdawała sobie z tego sprawę, jak prymitywnie by wręcz zabrzmiała, pytając praktycznie, czy wciąż ładnie i atrakcyjnie wygląda… Pomyślała sobie już wtedy, że przecież to widać, jak nic, iż bardzo brakuje jej w ogóle kontaktów z ludźmi, a już tym bardziej BRAK jej ewidentnie „faceta” w życiu 😋
Teraz wyczekuje na powiadomienie, czy doszła już jej ta paczka do paczkomatu [z kaszą, soczewicą, mąką i ASHWAGANDHĄ], dostała powiadomienie, że jest właśnie w drodze. Skoro tam już by była, a teraz to przyjdzie do tego paczkomatu przy siłowni, zatem zaszłaby może także do Rossmanna zobaczyć te kremy z filtrem…, bo te które zakupiła w tamtym roku, już są nieważne! Przekreśliła to oczywiście, bo zadała pytanie wujkowi google: czy są ekologiczne kremy do opalania i wyświetliło jej się kilka stron z nimi. Tak naprawdę da jeszcze sobie czas na przejrzenie tego dokładnie… W międzyczasie choć przyniosła z łazienki te opakowania, które ma i dojrzała, że TYLKO ten mały krem do twarzy [50 ml] miał ważność tylko do lutego 😋. Zatem nim nabędzie ewentualnie jakiś kolejny, będzie mogła przecież jeszcze używać ten większy, bo na nim widnieje data: 03.2022. Tzn. jest jego już maksymalna końcówka. Właśnie dziś [02.06.20] sprawdziła!
W każdym razie, jakby poszła już po odbiór tego towaru [kasza, soczewica, mąka i ASHWAGANDHA], to z pewnością przy okazji, zaszłaby również do tego warzywniaka u p. Tomasza i tam zakupiła jeszcze jabłka, cytrynę i może dałby jej również trochę soku z kiszonych ogórków! Bo jest zdrowy! Wczoraj, jak rozmawiała ze swoją mamą [bo Dzień Dziecka przecież 😉] to ta stwierdziła, że nawet jej brat powiedział ostatnio, że on również dostrzega, że w tych warzywniakach są jednak lepsze rzeczy/ produkty niż w marketach [co jest przecież oczywistością!😜] Nawet jakiś kolega przynosi mu właśnie sok z tych ogórków kiszonych, bo dostaje go za friko i Marcinowi on bardzo smakuje!
No dobrze, ale póki co, to jedziemy dalej:
Dziś miała 2 sny w nocy! Pierwszy odczuła, że był taki fajny i dał jej jakoś dużo spokoju, choć teraz już naprawdę nie może przypomnieć sobie jego treści… A żeby było „zabawniej” to śniło jej się nawet, że o tym śnie robiła notatkę na swoim blogu 😉. Tak więc w momencie, jak się przebudziła, nie brała już komórki do ręki, bo stwierdziła, że skoro już to notowała… Poza tym pomyślała: „nawet jak okaże się, że jednak tego tu nie będzie [no bo w jaki niby sposób miałoby się to zadziać? hehe] , to może jednak jak już tu do tego siądę, to mi się jednak przypomni… „ Niestety nie!
Drugiego snu, także zresztą nie pamięta [tego jednak nie „wcale”, lecz „nie najlepiej”]… powiem Wam jednak, co mi przekazała: Pojawił się tam JAKIŚ mężczyzna, tak „na oko” w jej wieku (?), [no ok, wyglądał nawet na starszego, bo przecież ona wciąż nie wygląda na swój wiek:P] MIŁY I MĄDRY [tak jej się przynajmniej wydawało]. Nawet nie wie dokładnie, skąd on się wziął, jak doszło do ich „spotkania”, pamięta tylko, że mu się jeszcze tak przyglądała, jak on wygląda, hehe i doszła do wniosku, że jednak kompletnie nie w jej guście: bo i jakiś rudawy, z zarostem, okulary, jakieś rzadkie, przetłuszczone te włosy, buhaha= to są oczywiście rzeczy, które najbardziej zapamiętała…
Leżała gdzieś chyba na jakimś murku i jak poprosiła go, by mówił może troszkę głośniej, bo niestety nie słyszy go wystarczająco dobrze, ten się wtedy przysunął do niej i byli chyba nawet oparci o siebie głowami… No, teraz już dokładnie tego nie pamięta, wie jednak, że ładnie pachniał… I odczuwała to ponownie, jak bardzo brakuje jej mężczyzny… „Jej głowa” zaczęła się przekonywać, że może sam wygląd nie jest tu aż takim priorytetem [ona dobrze o tym przecież wie!] tylko musiała tak najwidoczniej pomyśleć, ponieważ może aż taki mądry jej się jednak nie wydał… [a rozumiecie, jak to działa… jeśli nie jesteś AŻ taki mądry, to choć ładnie się prezentuj😜]
Kompletnie nie wie, jak to możliwe, że jej budzik ponownie nie dzwonił… Ani ten o 6:33, ani nawet o 7… Gdyż, jak się obudziła patrzy na zegarek, a tam już 7:37. Nie wykonała w ogóle gimnastyki, bo stwierdziła, że nie ma już na to czasu… I tak po medytacji, a dziś moi drodzy, obserwowała dokładnie gołąbka siedzącego na latarni i ten po tych 10 minutach stamtąd odleciał… Ona jednak jeszcze chwilkę i tak siedziała na tej poduszce.
Postanowiła sobie, że musi wziąć [po raz kolejny] sprawy w swoje ręce i dalej skupić się choć na tym, co może, czyli właśnie na pisaniu. Przecież, myśli sobie, pracę w „korpo” musiała zawsze zaczynać tak do godz. 9, więc nie spinała się tym zbytnio i po prostu po zjedzeniu swojego müsli [do którego tym razem włączyła sobie BRUCE WSZECHMOGĄCY]. Dobrze pamiętała, że już go oglądała, potraktowała to znowu po prostu w ten sposób, że skoro go wybrała, to może oznacza to, iż tak właśnie miało być! Może jest tam zawarty dla niej jakiś ważny komunikat.
Jednak obejrzała tylko dokładnie do czasu 25:45 i ponownie słyszała rzeczy, z których stwierdziła, że musi jednak znowu zrobić sobie notatki… No chyba, że już tu ma z tego filmu…, ale jak nie, to jeszcze je wykona. Może, nim przejdzie do dalszego pisania, to „wyprowadzi siebie na spacer”, bo mamy po godz. 14, a ona jeszcze ponownie nigdzie nawet nie wychodziła z domu. Także z całą pewnością, jak wróci to zje obiad i włączy sobie dalej ten film, który zaczęła do śniadania, a następnie będzie kontynuowała swoją „pracę”, za którą nie otrzymuje wprawdzie żadnego wynagrodzenia, ale bardzo to lubi robić, przynosi jej to bowiem zawsze taką ulgę i daje poniekąd „jakąś” satysfakcję! [tak, doskonale o tym wie, jak to brzmi, nie dostaje przecież kompletnie żadnego feedbacku od Was, a z całą pewnością sama też nie próbuje się nawet angażować w nawiązywanie jakichś rozmów, czy dyskusji…]
To teraz, ponieważ jest już 21, napisze tylko, że moi drodzy, wyszła dziś na ten „spacer” oczywiście wylądowała w sklepie… Ta „artystka i gwiazda”, jak była u p. Piotra w warzywniaku, to zapytała także przy okazji tą panią [jego partnerkę] o imię: dowiedziała się, że JAGODA, p. Piotr pokazał jej, że z jej str. ten „plastik” wiszący między nią a klientami ma naklejoną właśnie jagódkę [że taki szyfr, hehe], Mała Mi spojrzała szybciutko na ten „plastik” po jego stronie i widzi „paprykę” i mówi: „no dobrze, a pana to jak skojarzyć z tą papryką?” A ten odpowiada, że jest taki ostry, jak papryczka chili, hehe😜 . Tak sobie żartowali, bo wszyscy dobrze wiedzą, że p. Piotr wcale „ostry” nie jest 😛
W każdym razie zapytała jeszcze tylko p.Piotra, czy ma ogórki kiszone? I czy zechciałby odlać jej również troszkę soku z nich, powiedział, że oczywiście, nie ma żadnego problemu, tzn. jedyny jaki jest, to to, iż musi mieć ze sobą jakieś „naczynko”. Mała Mi powiedziała, że tak właśnie przypuszczała, iż powinna ze sobą mieć jakiś „kubeczek” i dlatego wzięła z domu taki pojemniczek od kupnej zupki 😛 Także pan Piotr przelał jej zaraz, tak jak wcześniej obiecał i dał jej go również właśnie po prostu GRATIS!
Zjadła obiad w domku [dziś to było usmażone jajo z kaszą, zrobiła sobie jeszcze sałatę z pomidorem, papryką, awokado, które dziś zakupiła i pestkami słonecznika i dyni]. Moi drodzy, ach tak, musi to dodać, że ona naprawdę nie bardzo wie, jak ma się ubierać wychodząc na dwór, tzn. nauczona już doświadczeniem, że mimo, iż widzi przez balkon jednak nawet ludzi na krótki rękaw I W GOŁYCH NOGACH! 😲 To wychodząc patrzy, że aż tak ciepło znowu nie jest, przynajmniej jej. Bo pomimo w miarę wysokiej temperatury, nawet 17 stopni! nadal wieje wiatr i spotyka również osoby nawet jeszcze i w kurtkach i szalikach, czy może po prostu apaszkach = z okrytymi szyjami 😛
Nie bardzo wiedziała, co ze sobą zrobić [jak już wróciła do domu…], czy jednak przenieść ten leżak na balkon i tam zjeść ten obiad, oglądając dalej „Bruce Wszechmogący”, czy jednak zjeść w domu… I tak przebrała się już nawet w jakieś cieńsze ciuszki i nawet ten leżak sobie tam przeniosła, w rezultacie ubrała się jednak na powrót w te „domowe ciuchy” i zjadła ten obiad właśnie w kuchni.
Stwierdziła natomiast, że jak tu wszystko „ogarnie” po obiedzie, to może wtedy pójdzie sobie tam właśnie posiedzieć na tym leżaku i również włączy sobie dalej ten film. I tak też zrobiła! W dodatku wykonała dla siebie również kawkę + (…) 😉, ale po prostu miała taką wielką ochotę na taki czysty relaks w słońcu, przy kawie właśnie!
Moi drodzy, obejrzała ten film do końca! I ponownie zauważyła, że MIAŁA GO WŁAŚNIE ZOBACZYĆ! Bo ona na śmierć zapomniała, jak on się skończył! I muszę Wam powiedzieć, że siedziała na tym balkonie i po prostu w pewnym momencie zaczęła najzwyczajniej w świecie, zalewać się łzami. Pomija już to, iż wcześniej były tam iście „śmiechowe” i bekowe wręcz momenty [wtedy nawet się z nich śmiała]. Notowała sobie również na komórce cytaty:
„Nawet najgorszy bałagan zawsze da się posprzątać!” (…)
„A odkąd to ludzie wiedzą, czego chcą? (…)
Rozstąpienie się zupy to nie cud, tylko sztuczka. Samotna matka na 2 etatach, która znajduje czas dla dziecka to jest cud. Nastolatek mówiący NIE „prochom” i TAK wykształceniu to jest cud. Ludzie proszą, bym ich wyręczał, nieświadomi własnej mocy.
CHCESZ ZOBACZYĆ CUD, BĄDŹ TYM CUDEM!
Doszła do wniosku, że chyba jednak ma już spisane te cytaty (…) – jednak NIE! Nie ma ich wcale spisanych, no a przynajmniej tu na blogu w szkicach… Zatem jutro 03.06.2020 ma takie zadanie, prócz kończenia tego wpisu oczywiście, bo wciąż ma wiele zaległych rzeczy, którymi chce się podzielić, uczyni również osobny wpis [szkic] a propos tego filmu właśnie. Będzie musiała to zrobić tak raczej do obiadu, bo później chce się przecież wybrać po odbiór tej paczki , do Rossmanna i może również warzywniaka… OK, ale jeszcze to przemyśli, jak to najlepiej rozegrać 😉.
w sytuacji kryzysowej, trzeba się imać różnych rzeczy
Siedzi na balkonie, ogląda i ryczy… Boooszeee, to przecież tak jak o niej samej… Ta historia z tym wypadkiem…
Za każdym wielkim facetem stoi kobieta i przewraca oczyma
A moi drodzy, jeszcze teraz na sam wieczór… porobiła choć porządek w swoich szkicach z muzyką i cytatami na blogu! Także może być już poniekąd z siebie zadowolona🙆♀️.
Kochani, to nim cofniemy się jeszcze rzeczywiście do tych jej minionych dni, to wspomnę tylko o ŚRODZIE, 03.VI.2020, czyli „TU I TERAZ”, obudziła się już o … 4:05! i nie czuła się wcale jakoś „najlepiej”… Włączyła sobie WiFi i oczywiście dostrzega tam powiadomienia przez messenger… Przeczytała tylko taki nagłówek Z Inner Way Academy:
ENERGIA LUBI BYĆ W RUCHU!
Witaj!
Jak Twoje samopoczucie? 🙂 mam nadzieję, że czujesz się dokładnie tak, jak chcesz się czuć!
Oczywiście każdemu zdarzają się lepsze i gorsze dni (…)
Jeśli miewasz takie chwile, że totalnie nic Ci się nie chce, czujesz zjazd energetyczny, dopada Cię bezsilność, brak motywacji, czy przemęczenie psychiczne to….
ZAANGAŻUJ SWOJE CIAŁO w mały trening! 🙂
ŻYCIOWA ENERGIA lubi być w ruchu!
Nie musisz robić nie wiadomo jakich ćwiczeń siłowych, wystarczy spacer na świeżym powietrzu, krótka rozgrzewka w domu, czy 15 minut Jogi
Naprawdę to dużo zmienia! Ciało nieustannie współgra z Twoim samopoczuciem, myśli i emocje wpływają na jego postawę i witalność, ale to działa także w drugą stronę! 🙂
Możesz zmieniać postawę ciała, by wpływać na swoje emocje, bądź wykonać kilka ćwiczeń fizycznych i odblokować energię dobrego samopoczucia!
(…)
Właściwie, Mała Mi doszła znowu do wniosku, że mimo, iż ona BARDZO POTRZEBUJE LUDZI, to myśli sobie: „Po cholerę zapisałam się do kolejnej społeczności???” Nie, właściwie dobrze to wie…, bo ona tak bardzo chciałaby spotkać kogoś, kto ją rozumie… Ale zawsze, niemal natychmiast myśli sobie w takich sytuacjach, że przecież ona jest naprawdę jakaś „inna”, ludzie do cholery, jak widać „zdrowi” mają takie problemy… To, co ona ma powiedzieć o swoich? Nie „problemach”, ale raczej zmartwieniach i trudnościach?
Naprawdę nie chce już jej się do tego wracać i w kółko o tym mówić… , chce jej się po prostu ciągle płakać i …nawet tego nie potrafi… Dalej jeszcze tylko przeczytała następującą rzecz:
AFIRMACJA DNIA
‚Otwieram się na nowe i nieznane, Ufam, że życie szykuje dla mnie to, co najlepsze ️’
Ponieważ Mała Mi pamiętała ten swój weekend, który jeszcze Wam zrelacjonuje później, tzn. pozostała jej już chyba tylko niedziela. No, ale nieważne, jeszcze się tego doszukamy i odnajdziemy. Teraz jednak dobrze wiedziała, że to jest ponowny dla niej „komunikat”, by tak jednak nie leżała [tzn. gwoli wyjaśnienia, zasnęła jeszcze!] Tylko tak sobie pomyślała, że jak już jej dzisiaj ten budzik jednak zadzwoni o tej 6:33, czy najpóźniej 7, to by jednak powstała, w końcu ma ponownie tyle do zrobienia w planach! [a wszystko sobie notuje na karteczce wiszącej na jej kaloryferze]😉
I tak, słuchajcie, siedziała medytując i dziś nawet zdarzyło jej się prócz słów: PRZEPRASZAM/ WYBACZ MI/ DZIĘKUJĘ/ KOCHAM CIĘ/ po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, rzec również: PROSZĘ POMÓŻ MI/ DAJ MI JAKIŚ ZNAK. Wiecie, co usłyszała w odpowiedzi:
„Przecież ja CAŁY CZAS TOBIE TE ZNAKI DAJĘ, co więcej TY DOSKONALE ICH SŁUCHASZ I JE WYKONUJESZ! I NAWET JAK POCZĄTKOWO SIĘ TOBIE NIE CHCE, NIE MASZ AŻ TAKIEJ OCHOTY, TO POTRAFISZ JEDNAK PRZEMÓWIĆ SOBIE DO ROZSĄDKU I … I TAK TO WYKONUJESZ! MOJA DROGA, JA PRZECIEŻ W ŻADEN SPOSÓB NIE MOGĘ CIEBIE DO NICZEGO ZMUSIĆ! DOBRZE O TYM WIESZ, ŻE MASZ WOLNĄ WOLĘ JAK KAŻDY CZŁOWIEK! I JA NIE MOGĘ W NIĄ INGEROWAĆ W ŻADEN SPOSÓB! A TY PO PROSTU ZACZYNASZ „JAKOŚ” DZIAŁAĆ I „COŚ” ROBIĆ!
I tak, moi drodzy, po medytacji, rozpoczęła swoją gimnastykę, do której słucha mantry OM MANI PADME HUM… Nie wiedząc nawet za bardzo, dlaczego akurat właśnie ją włączyła… Nie chciała już bowiem słuchać w kółko tego samego. Coś jej się wprawdzie kojarzyło, ale jeszcze to sprawdziła i wyczytała, że:



To, co? Teraz może jeszcze tylko wspomni o tym, że w DZIEŃ DZIECKA [PONIEDZIAŁEK, 01.VI.2020], po frycku naturalnie, siedząc sobie na balkonie, zadzwoniła jeszcze do swojego brata i chciała rozmawiać ze swoim synkiem chrzestnym. Złożyła mu oczywiście życzenia i dowiedziała się, jak spędza ten dzień, jakie prezenty dostał itp. Tak fajnie jej się z nim rozmawiało, opowiadał jej również, że bardzo lubi grać w piłkę nożną [po mamie, która należała do klubu piłkarskiego😉]
Pamięta jeszcze tylko, jak mama jej wspomniała, dzwoniąc właśnie do niej tego dnia, że Kacpuś ją tak zaskoczył, słuchajcie czym:
Wiesz babciu, ja chciałbym dostać jeszcze jeden prezent na Dzień Dziecka!
A co byś jeszcze chciał? Przecież dostałeś już 2… [tak naprawdę na ten czas, jak to mówiła było ich tyle, gdyż później jeszcze od mamy, wujka i drugiej babci dostał kolejne]
Chciałbym, żeby Monika tu przyjechała…, no nawet jak nie dziś, to może jakieś 2 dni po Dniu Dziecka”
Zrobiło jej się tak miło Odczuła, jak bardzo jest kochana przez tego szkraba.
Dobrze kochani, to teraz może powinna napisać w końcu o jednej rzeczy… , bardzo dla niej ważnej… Dotyczącej NIEDZIELI, 31.V.2020, jak jeszcze początek dnia był dla niej taki przyjemny, bo o 4:51 wstaje do kibelka i jest szczęśliwa, bo bardzo spokojna! Czyta swój wpis, OGLĄDA filmiki Gracjana (te, z których przez cały niemal weekend robiła sobie notatki….) i czuje się taka szczęśliwa i spokojna. Ponownie wysyła mu takie pozytywne „wibracje” i teraz już serio wie, że on to także czuje… Wieczorem jednak już po „wyprowadzeniu siebie na spacer” chciała się po prostu położyć i rzeczywiście już odpocząć. I tak próbuje zasypiać…
Najpierw jednak włączyła sobie jeszcze tą medytację UBUNTU, później jednak widząc, że ukazał się jakiś nowy filmik w wykonaniu Gracjana [a zauważyła już, iż pojawił się wcześniej] ona jednak postanowiła dziś, że musi się jednak trochę „oczyścić” z tego wszystkiego, z tych swoich destrukcyjnych myśli, które non stop się w jej głowie pojawiają… I włączyła sobie właśnie tą medytację… Jednak odsłuchała chyba tylko początek i przerwała, by obejrzeć to jego nagranie, tym bardziej, że było tam przecież coś o MIŁOŚCI! Mała Mi tak bardzo chciała usłyszeć tam coś o sobie… jednak po raz kolejny doszła do wniosku, że ona jest chyba zbyt głupia…, bo serio stwierdziła, że ona tego jednak nie kuma…
Mimo, że, cholera jasna, przez niedzielę jeszcze „straciła” tyle czasu na słuchanie tych jego filmików Q&A, bo postanowiła, że zrobi to, by „lepiej go poznać”. Pamięta, że robiła nawet z tego notatki i wynotowała sobie m.in., że ma on 189 cm wzrostu i prawie 90 kg, o wieku niestety nie znalazła tego filmiku…, oczywiście słuchała również o jego diecie [notowała wszystko, co wydało się dla niej ważne]. Jak jeszcze stwierdziła wcześniej, że ona jest na serio na „dobrej drodze”, o ile nie została już naprawdę „przebudzona”…
Napiszę Wam jedynie, co sobie jeszcze tylko pomyślała [wkurzona oczywiście po tym jego nagraniu!], cóż zauważyła, prócz tego, że na serio poczuła się, jakby już była kompletną idiotką, totalny „głupek” wręcz! bo … raczej nic z tego nie zrozumiała… A cholera, tak bardzo chciała ponownie odszukać czegoś „dla siebie”, jakiegoś choćby subtelnego nawiązania, że on ją w ogóle czyta…
Jedyne, co zauważyła, to, że miał na tym nagraniu inną koszulkę niż tą białą… i podkreślił tak bardzo słowo WSZECHŚWIAT! Boooszeee, sobie myśli, przecież ja BARDZO DOBRZE O TYM WIEM, ŻE MIŁOŚĆ JEST NAJWIĘKSZĄ SIŁĄ WE WSZECHŚWIECIE!

Poszła jednak dziś, ŚRODA, 03.VI.2020 odebrać tą paczkę z paczkomatu, jak już tam była to skusiła się również wejść do sklepu rybnego. Ponieważ, ona nie znosi wręcz gotować [o czym donosiła już tu co najmniej „kilka” razy], pomyślała, że ok. jak będzie miała i kaszę i soczewicę, to prócz sałaty, [którą na końcu również zakupiła w warzywniaku p. Tomasza], udała się jeszcze po jakąś rybę. Jednak weszła i tak w pierwszej kolejności, patrzy, czy są jakieś już „gotowe” w miarę dania z tych ryb.
I moi drodzy, wyobraźcie sobie, że jak ujrzała „gołąbki z ryby”, to pomyślała sobie, że cholera idealnie przecież: ma w jednym i rybę i owinięta jest w kapustę. Dostrzegła jeszcze jakieś kotlety też z ryby [dorsza] w sosie pomidorowym. Zakupiła oczywiście aż 3 „gołąbki” i 4! kotlety z tego dorsza w sosie pomidorowym… Tak wracała i sobie myśli: „cholera, co ja najlepszego zrobiłam??? Przecież to jest oczywiste, że one są smaczne, ale, do jasnej Anielki, przecież nie mogę tego wiedzieć, co w ich składzie jest tak naprawdę…”
W każdym razie przygotowała sobie ten obiad w domu, chciało jej się tak strasznie ryczeć, była zła znowu na siebie przez to wszystko! Nie ma tu nawet z kim o tym porozmawiać, by móc to choć z siebie „wyrzucić”! Mając już nałożony ten „jakże wyszukany”😜 obiad, szuka sobie jeszcze czegoś na „pocieszkę”, że przecież nie tylko ona nie potrafi cholera dobrze gotować… (Bridget Jones…?) przerwała jednak niemal zaraz, następnie włączyła sobie jeszcze ten film „Bruce Wszechmogący”, z którego miała przecież dziś robić notatki…
Zawiesił się jednak, jak się później okazało „na szczęście!”, bo wówczas po skonsumowaniu tego obiadu, zabrała się choć za czytanie swojego wpisu na blogu. Pomimo, że ona nie lubi czytać tego, co napisała 500 razy, bo szkoda jej na to czasu, woli wciąż zdobywać jakąś nową wiedzę/ doświadczenia…, jednak właśnie teraz okazało się, iż idealnie, że powróciła do tego jeszcze raz!
Ponieważ czytając ten wpis, nagle patrzy, że przecież w tej paczce, którą zamówiła i odebrała, prócz produktów do jedzenia, miała być też ta ASHWAGANDHA! A tak się składa, że Mała Mi już wypakowała wszystko… i pomyślała, że tam do tej paczki zostało jeszcze wsadzone takie „puste” zawiniątko z papieru…, które po prostu odłożyła na powrót do tego kartonu, który już przygotowała sobie do wyrzucenia. I w tym momencie zrobiło się jej aż „gorąco” i szybko udała się jeszcze raz na przedpokój i zaczęła po raz kolejny zaglądać do tego zawiniątka. I BINGO! Boooszeee, jak ona się ucieszyła, że i jednak jeszcze w ogóle zajrzała do tego wpisu i nawet nie zdążyła czasem tego kartonu na całe szczęście! wyrzucić.
Spójrzcie tylko, pomimo, że poczuła się ponownie, jak ostatnia idiotka [a propos tego obiadu itd.] Tak, to jest właśnie ta jej „skłonność” do samobiczowania się wręcz. Kompletnie nie potrafiła tego olać, że przecież wiele osób tak robi, zatem ona również mogła! Po raz kolejny zaczęła siebie „biczować”, że przecież w ten sposób postępują tylko niemądrzy/ nieświadomi ludzie! Wracała więc do domu wcale w nienajlepszym nastroju… Jednak znowu w tym całym „gównie” dostrzegła choć coś, co ponownie ją uratowało. Tzn. ona sama tak naprawdę siebie, lecz teraz już się zastanawia, jak mogła być tak bezmyślna i pomyśleć, że dołożyliby do tej paczki jakiś taki „pusty” jednak twardy zbitek papieru…🤣
Nie skomentuje już tego w ogóle, to chyba fakt, że jest wciąż przemęczona tym wszystkim! Nie uwierzycie, ale ona najbardziej teraz wciąż stresuje się tym, że jej buzia nie wygląda już tak, jak wcześniej! I najgorsze jest to, że nawet wie, jak to działa, że czasem wystarczy tylko wierzyć i wmawiać swojej podświadomości, że tych plam wcale nie ma… No nie, może nie całkiem tak to działa, lub ona już teraz w to przestała kompletnie wierzyć!
W Dzień Dziecka jeszcze właśnie, jadąc tam do tej fryzjerki [ok.godziny!] na 13 była umówiona, jednak musiała wyjechać tramwajem od siebie już o 12:09! No tak, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz, prawda? Zabrała ze sobą książkę, którą już drodze czytała. I muszę Wam powiedzieć, że miała znów takie mieszane uczucia… wieeeeeleee ma tam pozaznaczane, bo uważa, że generalnie cenne informacje ta książka zawiera, tylko zawsze, ją tak chyba hm… nawet nie może powiedzieć, że „odstrasza” słowo „BÓG”, które występuje tam nagminnie wręcz.
I to wcale nie jest nawet tak, że ona w tego Boga nie wierzy, już to kiedyś wyjaśniała w tym wpisie choćby: https://niesklasyfikowana.com/2020/01/01/musimy-pracowac-nad-osiagnieciem-naszych-celow-choc-po-drodze-mozemy-doswiadczac-cierpienia-i-smutku/. Nie potrafi tego jednak jakoś chyba dobrze wytłumaczyć, ale ona uważa, że to słowo WSZECHŚWIAT jest takie najbardziej neutralne, może dlatego, że słowo Bóg kojarzy jej się z „kościołem/ religią” i powszechnymi jego „zasadami”. Dobro/zło/grzech= kara itp. A wcale NIE Z WIARĄ!!!
A w tej książce właśnie były takie niemalże „magiczne” rzeczy. Np. coś o tym, że [sekundkę, zacytuje to zaraz]: nawet jak STRACIŁEŚ PIENIĄDZE, JEŚLI UTOŻSAMIASZ SIĘ, ŻE JE MASZ, TO DO CIEBIE POWRÓCĄ. NIE AKCEPTUJESZ STRATY W SWOIM UMYŚLE, A ZATEM NIE MOŻESZ JEJ PONIEŚĆ! Tylko, tu znowu, cholerka, sobie myśli, jak własna mama, że przecież to już się stało i jest widoczne! Więc jak ma tego niby „nie być” ? Skoro to jest jak nic i nawet widać to bardzo dobrze… „Jak mogłabym Wszechświecie sobie z tym pomóc? Tak, dobrze o tym wiem, że przecież sama przekonywałam swoją „Trójcę” o tym, że nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli w to BARDZO WIERZYMY.”
Teraz ją jednak nastał taki czas zwątpienia ponownie… i nic nie może na to poradzić…
Dzisiaj, CZWARTEK, 04.VI.2020, przebudziła się wprawdzie już o … 3:57! Lecz wstała tylko do ubikacji i dalej zasnęła… chyba spokojna, kurczę, już teraz ponownie nie pamięta…, ale bardzo prawdopodobne, że jednak tak było. Bo to przecież wczoraj, jak się położyła spać, to miała jeszcze takie znowu „przeróżniaste” te myśli….
Już jak się obudziła [nie o tej 3:57!, bo wtedy to się zaledwie „przebudziła”:P], tylko jak pierwszy budzik ją obudził, to pomyślała sobie, że doba jest dla niej za krótka… Tak właśnie to stwierdza! Ale, ale [nie przejmuję się tym wcale 😜 – zaraz sobie zaśpiewała] opowiem Wam, co jej się śniło: otóż, że Kochani w końcu zaczęliście do niej pisać! I tak sobie myśli, że musiała chyba postawić jakieś pytania… Bo… Wyczytała takie wspaniałe Wasze określenia pod jej adresem, np. że
BARDZO JĄ PODZIWIACIE I JESTEŚCIE NAPRAWDĘ ZDUMIENI I PEŁNI PODZIWU, ŻE SOBIE SAMA Z TYM WSZYSTKIM TAK DZIELNIE RADZI I UWAŻACIE, ŻE POWINNA BYĆ Z TEGO DUMNA! BO NAPRAWDĘ NIE KAŻDY POTRAFIŁBY SOBIE Z TYM WSZYSTKIM W TAK NIESAMOWITY/POMYSŁOWY I KREATYWNY SPOSÓB PORADZIĆ!
Aż, szczerze mówiąc, nie mogła w to wtedy uwierzyć, że ktoś tak to widzi i tak właśnie ją postrzega, gdy jej się cały czas wydaje, że ona robi tylko to, co musi i w życiu [w jej mniemaniu, oczywiście!] nie jest to czymś nadzwyczajnym, zasługującym aż na takie pochwały! Jednak było jej tak miło z tego powodu, że aż w jej oczach pojawiły się łzy… ze wzruszenia i niedowierzania. Ona przecież zawsze o tym marzyła, by coś takiego od kogoś usłyszeć!
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że dobrze już mieliście okazję ją przecież „poznać”: jej całą historię, bo ona tu wcale nie „owija w bawełnę”, tylko pisze, jak rzeczywiście jest. Tu, muszę powiedzieć, że jeszcze wczoraj, jak czytała coś właśnie o tej mantrze OM MANI PADME HUM, to tak próbowała jakoś może obczaić/ „rozkminić” i zinterpretować, dlaczego właściwie otrzymała od Lamy Ole Nydahl takie imię „Jewel Goddess„. I tak właśnie doszukiwała się tego znaczenia „Jewel”, co oznacza ten klejnot. I tu, kochani, znalazła choćby w tej mantrze wyjaśnienie, że:
MANI – znaczy „klejnot” w domyśle „klejnot spełniający życzenia”. Klejnotem tym jest oświecona i otwarta na potrzeby innych postawa.

W ogóle to jeszcze takie fajne rzeczy ponownie do niej doszły, że przecież:
Mantra ta reprezentuje współczucie Stanu Buddy, utożsamiane z czteroramienną formą oświeconej istoty nazywanej przez Tybetańczyków Czenrezig (sanskr. Avalokiteśwara), co po polsku można by przetłumaczyć jako Kochające Oczy, Pełne Miłości Spojrzenie czy też Miłująco Spoglądający.
Mała Mi, jeszcze wczoraj przed zaśnięciem tak się zastanawiała, co ona właściwie z tym swoim [jeszcze raz jej podarowanym!] życiem robi?
I doszła do wniosku, że cholerka, znowu NIC [wiecie już, jaka ona potrafi być krytyczna wobec samej siebie = tu idealnie wręcz nadaje się określenie „ostra jak papryczka chilli 🌶] 😋
Tak sobie leżała i się nad tym właśnie zastanawiała… Że cholerka, nie po to otrzymała to drugie życie, by teraz jej tak przeleciało… Niestety wciąż nie dostrzega jego jakiegoś celu… Wie tylko, że chce być kochana i szczęśliwa. Moi drodzy, zauważcie proszę to stwierdzenie TYLKO 😉 Już naprawdę tak kombinowała, co ona mogłaby tu zrobić, czym się zajmować, by poczuć jakiś sens tego swojego życia.
[PS. Właśnie jakiś koleś, którego KOMPLETNIE NIE ZNA, wysyła jej jakieś minki i uśmiechy na WhatsApp’ie… Kompletnie na to nie zareagowała.. A teraz ma od niego POŁĄCZENIE WIDEO. Nie odebrała oczywiście, zaczął wtedy pisać: „Pani? I dalej te swoje miny 🤔🤔🤔 zobaczyła jego fotkę i stwierdziła, że on musi być z innego państwa, no a ten tekst „Pani?” i te wcześniej wysyłane TYLKO miny i uśmiechy już ją właściwie utwierdziły w tym przekonaniu 🤣.
I to oczywiście nie tak, że ona nie ma ochoty na kontakt z „obcokrajowcami”! Naturalnie, że narodowość nie ma dla niej absolutnie znaczenia! Tylko ten znów wydał jej się kimś na kogo szkoda tracić swój czas i dlatego po drugiej (!) próbie połączenia, zablokowała już jego numer…]
No dobrze 7:30 to CZAS WSTAWAĆ! Jeszcze ćwicząc, skojarzyła sobie, po sposobie pisania itp., że tego chłopaka jednak „zna”… i teraz z pewnością musiał ją zaczepić albo na tym tinderze, albo na couchsurfingu…, choć nie, chyba jednak był to Tinder, tam najwidoczniej podała mu swój nr tel., by jej się choć pokazał, buhaha🤣 W ogóle to dopiero doszło do niej później, że przecież to, iż ten TOTALNIE OBCY KOLEŚ do niej na WhatsAppie napisał, musiało oznaczać, że skądś ma już jej numer tel.!
Już wykonując tą gimnastykę słuchała sobie właśnie tego Om Mani Padme Hum Original Extended Version https://www.youtube.com/watch?v=R-ZO7bsA2pAx9 , następnie też jedząc śniadanie w kuchni. Moi drodzy, a dziś od ok. 9:25 do 9:45! [specjalnie wzięła sobie zegarek, by kontrolować czas, no ok, może te 20 minut to nie bardzo nawet jest się czym chwalić, hehe😋], ale starała się przegryzać każdy kęs tych kanapek bardzo dokładnie i wolno.
Po przebudzeniu się stwierdziła, że dzisiaj zje sobie chyba kanapki z tym wczoraj kupionym paprykarzem z dorsza do tego oczywiście sałatę. Tym razem nie zabierała jednak już tej wielkiej misy wypełnionej nią do stołu, bo zna siebie już na tyle dobrze. Wiedziała bowiem, iż wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że jednak skusi się na więcej, dlatego przełożyła sobie porcję do mniejszej miseczki, a resztę pomyślała, że zostawi do obiadu. W końcu dziś ponownie te „gołąbki rybne” z kaszą, hehe😜🤣
Kochani, Mała Mi doszła do wniosku, że nie będzie na nic narzekać, tylko cieszyć się z tego, co ma, co zostało jej dane! Dlatego postanowiła przede wszystkim się na tym skupić! Tak, na sobie ponad wszystko, nad pracą nad sobą. Bo dobrze wie, że jeszcze ma wiele do wykonania zadań! Powinna choćby nauczyć się biegać, pisać, wyraźnie mówić, bo moi drodzy, ponownie chyba to było we śnie…, czekajcie spróbuje sobie to zaraz skojarzyć… No, nie to musiał być jednak sen: że mówiła coś do kogoś [mężczyzny], a ten tak słuchał, nie bardzo jej rozumiejąc, no mówię Wam, buhaha 🤣, nie było jej zbytnio przyjemnie 🙄🙈🙊🙉
Stwierdziła jednak, że nic na siłę! Pamięta wciąż jak mówił to Gracjan, że są osoby, które robią sobie takie, wiecie, nierealne wręcz plany i później nic z tego nie wychodzi. Pomyślała sobie: „Spokojnie, moja droga, na wszystko przyjdzie jeszcze czas. Postępuj tylko konsekwentnie, nie muszą to być wcale jakieś WIELKIE RZECZY! Najważniejsze przecież, że Ty wciąż coś robisz i podejmujesz starania! [choćby z tą medytacją i gimnastyką, które stały się już przecież Twoim zwyczajem!].
Tak sobie myślała jeszcze nad tym swoim życiem…, a dobrze pamięta, jak jeszcze wczoraj siedziała… [ps. już zapomniała, o czym chciała tu pisać, bo ona zajmuje się tyloma rzeczami na raz, zamiast się cholerka, skoncentrować choćby na tym wpisie właśnie]. Ale ok. może jej się to jeszcze przypomni. W każdym razie nawet, jak nie, to „zapoda” tu zaraz jakiś kolejny temat, który chciałby rozwinąć, zacząć/ do którego jeszcze powrócić itp. Jej głowa przecież nieustannie pracuje 😋. Właśnie dostała ponownie jakieś powiadomienie przez messenger i widząc ciekawą rzecz, weszła na kompie na tego fejsa, by zaraz sobie te obrazki „przekopiować”. A ma ich naprawdę już całe mnóstwo! Ok, zacznie to w końcu tu udostępniać, wybierze może choćby coś z tych, które umieściła pod dzisiejszą datą:

I tak, ona postanowiła już [tak, wiem= ponownie] SŁUCHAĆ SIĘ TYLKO SIEBIE, SWOJEGO GŁOSU/ SERCA/ WSZECHŚWIATA. Bo doskonale to wie, że właśnie wtedy wychodzi na tym najlepiej. Dlatego od dziś ma znowu zamiar cieszyć się z tego, co właśnie ma. A już całkowicie zrezygnować z jakichś nierealnych wyobrażeń. I będzie dalej wierzyła, że „gdzieś tam” istnieje dla niej ta „Bratnia Dusza”, ona absolutnie nie zamierza niczego robić na siłę, czy wbrew sobie. Po prostu będzie sobie żyła najlepiej, jak umie/ jak potrafi i wierzyła, że

Kochani, ona naprawdę nie jest głupią istotą! I dzisiaj właśnie [04.06.2020] ma taki dzień, że jest już znacznie spokojniejsza, choć u niej wciąż w głowie „coś” się kręci, tworzy i powstaje 😜. Postanowiła sobie już nawet odpuścić chyba to, że ma te pokrostowe ślady na tej brodzie. Po prostu to zaakceptuje i również ten mankament otoczy miłością i czułością. Słuchajcie, musi tu jeszcze np. wspomnieć, jak ostatnio siedziała i nakładała sobie tą „maskę z fluidu”, to wiecie, co jej głowa do niej wtedy mówiła? „No spójrz, Ty jako kobieta to i tak masz lepiej, bo mężczyzna to musiałby się chyba tylko ratować zarostem 🤣”
W ten sposób już choć zaczęła się z tej beznadziejnej dla niej i jakże „patowej” sytuacji ratować + oczywiście to jej powiedzonko: „No, a co niby zrobisz, jak już nic teraz nie jesteś w stanie zrobić?”. Moi drodzy poza tym, ona wciąż/ mimo, że chciało jej się ryczeć/ mówi do siebie: Teraz i zawsze wszystko mi sprzyja. Wyobrażacie to sobie? Taką osobę, która idzie/ siedzi/ leży i wypowiada coś, w co kompletnie nie wierzy! W dodatku nawet już czasem się tak „sztucznie uśmiecha”, bo przecież czytała o tym, że to również może pomagać. I moi drodzy zauważyła, że rzeczywiście tak jest! Tak to właśnie działa! Zresztą kiedyś już o tym wspominała…
Teraz w każdym razie już choć wie o następujących rzeczach:
Dobrze już też wie, że „SERCE BEZ MIŁOŚCI JEST PUSTYNIĄ. MIŁOŚĆ TO FUNDAMENT ŻYCIA. Musicie kochać powietrze, którym oddychacie, jeśli chcecie, aby napełniło was życiem i mocą.” Sri Sathya Sai
Moi drodzy, chciałaby tu jeszcze wspomnieć o kilku rzeczach:
- ASHWAGANDHA, którą odebrała przecież wczoraj
- p. Tomasz w tym warzywniaku koło siłki również powiedział jej, że bardzo chętnie przeleje jej troszkę tego soku z kiszonych ogórków, jeśli będzie miała pojemniczek na to
- potrzeba wsparcia
- „biegi w miejscu” 😛
- kanapki i piekarnik
Ps. mamy godzinę 14:23, a ona wciąż siedzi nad tym blogiem, mimo, że tak cudnie świeci słonko na zewnątrz [a ma otwarty balkon na całą szerokość, gdzie ponownie wywiesiła swoją kołdrę]. Myśli sobie, ok. przecież niektórzy muszą siedzieć teraz w biurze i pracować… Tfu, tfu, wróć! Przecież to nieprawda! Bo wszyscy Ci, którzy mogą, mają „home office”, hehe. No ok, ale i tak muszą pracować!
No dobrze, ponieważ ona już tu się również napracowała, wyjdzie chyba „wyprowadzić siebie na spacer”, a dziś powinna zakupić jeszcze choćby kefir na jutro do müsli, może również weźmie jeszcze jakiś owoc, ostatnio ma ogromną ochotę znowu na arbuza! Zatem ok. ubiera się i wyrusza w świat. Na razie/ see you later/ bis später!
Wróciła, moi drodzy i… co ważniejsze nie była tylko na „spacerze do sklepu”! 😛 Było tak cudnie, że najpierw postanowiła udać się na tą dolinkę. Jak już tam była, a na samym początku poszła tą „polną ścieżką” i stanęła w tym miejscu, w którym ona zwykle staje i nie uwierzycie, jakie wypowiadała słowa! DZIĘKOWAŁA PONOWNIE ZA WSZYSTKO! ZA KAŻDE DOŚWIADCZENIE, Z JAKIM TYLKO MIAŁA STYCZNOŚĆ. Stała tam i mówiła:
Dobrze wiem, kochany WSZECHŚWIECIE, że to wszystko było mi potrzebne! Nawet wszelkie trudne chwile i momenty, one również mnie tylko uczyły! Tak bardzo jestem wdzięczna, że wiedziałeś o tym lepiej niż ja sama, że to także muszę przejść, by się wzmocnić. Jednocześnie przepraszam najmocniej, że wciąż zdarza mi się wątpić i wcale nie jestem taka znowu „odporna” na to wszystko…
Tu do głosu doszedł WSZECHŚWIAT:
Moja Droga, naprawdę nie ma potrzeby przepraszania mnie za to! Dobrze wiem, że jesteś tylko człowiekiem, któremu również mogą się przecież zdarzać chwile zwątpienia! A to jest CAŁKOWICIE NORMALNE! I uwierz mi, że nie jesteś w tym jedyna, ALE JESTEŚ JEDNĄ Z NAPRAWDĘ NIEWIELU OSÓB TAK SILNĄ, KTÓRA PO KAŻDYM „UPADKU” i ZWĄTPIENIU WCIĄŻ SIĘ PODNOSI I PRÓBUJE NA NOWO! JUŻ CI PRZECIEŻ O TYM MÓWIŁEM, ŻE WŁAŚNIE TO JEST DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZY/ NAJWIĘKSZY DOWÓD NA TWOJĄ SIŁĘ, WYTRWAŁOŚĆ I MOJA DROGA JEDNAK „ODPORNOŚĆ”!!! Przecież ją dokładnie nabywasz, po tym, jak już coś się wydarzy, jak zobaczysz, że jednak dałaś radę i to Ciebie wcale nie złamało! Poza tym, uwierz mi proszę, naprawdę niewiele takich osób spotkałem, takich, jak Ty, które nie tylko są tak odważne i dzielne, ale również wdzięczne za wszystko, co mają! Potrafisz przecież nie tylko wyciągać wnioski ze złych doświadczeń, ale też często sama starasz się je przeobrażać w coś pozytywnego!
Przyznać muszę, że totalnie mnie zaskoczyłaś, choćby tym, że usłyszałem nawet dziś z Twoich ust podziękowania za Gracjana! Uznałem, że jesteś naprawdę mądrą i wyjątkową osobą! Skoro potrafisz to dostrzegać, że on również był Ci do czegoś potrzebny! I doskonale zaczęłaś sobie zdawać coraz bardziej właśnie teraz z tego sprawę, że on miał jednak rację, mówiąc, że czasem trzeba po prostu przeczekać nawet takie właśnie „szajsowate”, jak to sama określiłaś 😉 chwile/ momenty. I uwierz mi, że ja doskonale to widzę, pokazujesz mi to każdego niemal dnia, że dla Ciebie nie tylko ważne jest by „mieć kogoś”. Z masą rzeczy potrafisz sobie przecież świetnie sama poradzić! Tylko wiem, że jak każdy człowiek, chciałabyś, by po prostu ktoś przy Tobie był, byś nie musiała czuć się taka samotna.
Zawsze przecież fajniej i przyjemniej jest móc choćby z kimś porozmawiać, podzielić się swoimi wątpliwościami… Tak, ja doskonale o tym wiem, bo BARDZO DOBRZE ZNAM NATURĘ CZŁOWIEKA. Wiem, jak bardzo potrzebna do życia jest MIŁOŚĆ 🧡
No dobrze, moi drodzy, także tak wyglądał jej spacer po dolince, tzn. w rezultacie skusiła się jeszcze na zrobienie tego jednego choć okrążenia. Następnie udała się, kochani, do tego warzywniaka, a ponieważ w domu wypiła już ten sok z ogórków kiszonych, który dostała od p. Piotra, zabrała ze sobą to opakowanie, bo pomyślała, że zapyta go tylko, jak często mogłaby po ten sok przychodzić. A wzięła ze sobą ten pojemniczek, bo pomyślała sobie: „kurczę blade, przecież, jakby się okazało, że już teraz mogłabym go znowu dostać, to przecież lepiej mieć go już ze sobą, prawda?” 😉
Oczywiście najpierw się przywitała i spojrzała na panią Jagodę, jej imię również rzekła [żeby nie było:P], zapytała nawet, czy mogłaby powiedzieć „pani Jagódka”, czy to nie wypada? Obydwie doszły jednak do wniosku, że przecież w żaden inny sposób nie da się zdrobnić jej imienia, hehe 😉 Zatem pani Jagoda odparła, że jak najbardziej, będzie jej tylko bardzo miło. Lecz nasza „artystka” przeszła dalej do swoich „interesów”… a propos tego soku z tych kiszonych ogórków:
I tak właśnie po zapytaniu o to p. Piotra, ten rzekł, że może nawet codziennie. Ta się trochę zdziwiła, bo rzekła, iż nie chciałaby pozbawiać tych ogórków potrzebnego im soku 🤣. Pan Piotr odparł, że wystarczy przecież zapytać, póki ma, będzie dawał, a najwyżej zostaną mu później suszone ogóreczki, buhaha 🤣 A w ogóle to jeszcze dodał, że ten sok jest bardzo zdrowy, BO ZAWIERA DUŻO WIT. C! Odpowiedziała, że dobrze o tym słyszała i dlatego właśnie już jeden taki pojemniczek wypiła.
Dokładnie jednak w tym momencie sobie pomyślała, że cholerka, rozwiązuje się jej poniekąd kolejna sprawa, bo teraz już w sumie wie, że ona raczej nie będzie musiała już kupować kolejnej rzeczy: „Wit. C” właśnie, bo szczerze mówiąc wydała już raczej dużo hajsu… teraz więc postanowiła zastanowić się, co będzie jej rzeczywiście niezbędne [prócz porobienia wszelkich opłat oczywiście :P]
Tak rozglądała się po tych arbuzach [bo przecież głównie po to tam przyszła:P] i dojrzała taki jeden większy, ale bardziej dojrzały kawałek niż ten obok już przekrojony i mniejszy.
Zatem zapytała jeszcze tylko, czy mogłaby prosić o przekrojenie jej właśnie tego kawałka na mniejszy. Wtedy p. Piotr rzekł:
No ja nie wiem…, ja chyba tak sam nie mogę… 😉 Musiałbym najpierw zapytać mamę, hehe 😜
Na szczęście podłapała szybko i mówi:
Ale panie Piotrze, ja jestem pewna, że mama by się zgodziła, mamy są przecież dobre 😊
Wróciła taka szczęśliwa do domu i odgrzała sobie ten obiad. Do jedzenia włączyła i ogląda Gracjana nagranie, w którym wypowiada się na temat produktu, jakim jest ASHWAGANDHA. [ASHWAGANDHA || JAK DZIAŁA NA STRES, LIBIDO I FIZYCZNĄ SIŁĘ https://www.youtube.com/watch?v=IfKyUmjGhU4] Ok. dokończy to następnym razem, bo jest już prawie 21, a ona jeszcze nie była się nawet myć 😛
PIĄTEK, 05.VI.2020, okazał się być dla niej wręcz koszmarnym dniem [ps. właśnie 06.06.2020, godz. 15:05 odebrała połączenie od swojej mamy] booooszeeee, dlaczego ona to robi??? Chciała tylko zapytać, czy to coś pilnego, a ta zaraz do niej: „to nie wiedziałam, że tylko w pilnych sprawach można do Ciebie dzwonić…, chciałam tylko porozmawiać, jak matka z córką…”. No kurczę, dlaczego ona wciąż nie umie tak „odpowiednio” reagować: zamiast powiedzieć: „słucham, i dalej: mamo, przepraszam, ale teraz właśnie pracuję, więc jak to nic takiego bardzo pilnego, to nie bardzo mogę rozmawiać… to ona od razu wyjeżdża z tekstem: „czy to coś pilnego?” wprawdzie dodała jeszcze, że ona teraz „pracuje” (co oczywiście dla kogoś, kto to słyszy to musi brzmieć jak jakiś co najmniej „bzdet”, bo cholera przecież żadnej kasy za to nie dostaje… )
Także macie przykład, jak sama siebie potrafi wyprowadzić z dobrego nastroju, który dziś udało jej już się uzyskać. No dobrze, poniesie konsekwencje swojego działania i tego, że jej mama jej tak dobrze nie rozumie… Choć, słuchajcie jeszcze 01.VI. 2020, jak ta do niej dzwoniła z życzeniami to Mała Mi zaczęła do niej mówić otwarcie, że: „Mamo, przepraszam, że ja nie zawsze mam taką ochotę rozmawiać [chciała już, by zabrzmiało to jak najbardziej neutralnie, że nie akurat z nią ;-)], tylko w ogóle z ludźmi i wtedy dodała, że: „to przecież nawet Marcin [jej brat] też tak czasem ma i to jest całkiem normalne! Nie zawsze ma ochotę na rozmowę nawet całkiem zdrowy człowiek, A JA JESTEM PO URAZIE MÓZGOWO – CZASZKOWYM, więc nie dość, że się szybciej męczę, to czasami po prostu mogę chyba tym bardziej nie mieć na coś ochoty…
No dobrze, zawsze jest jej tak „dziwnie”, że musi się na takie rzeczy powoływać, choćby przed swoją mamą… Przecież to powinno być, do cholery, raczej oczywiste, że osoba po takim urazie [+ jeszcze oczywiście to, iż jest tu całkiem sama i musi sobie z tym wszystkim radzić… = tego już naturalnie nie dodała, bo i po co? KAŻDY MUSI SOBIE RADZIĆ NAJLEPIEJ, JAK UMIE] ma tym bardziej prawo do takich sytuacji… Tzn. ona sama, wcale tak nie uważa, ale pomyślała, że to będzie najlepszy argument dla kogoś, kto ma takie niewielkie pojęcie o medycynie itp. 😋
Ale wracamy do tego piątku, także nie był on dla niej ogólnie łatwym dniem i to wcale nie dlatego, że zrobiła sobie tego dnia głodówkę! Nie, moi drodzy, dla Małej Mi to raczej nie jest problemem, bo… ona naprawdę głodu prawie w ogóle nie odczuwała! Jednak przedstawię Wam ten jej piątek od początku, ok?
Zatem mimo, że przebudziła się znowu bardzo wcześnie, bo już o 4:39, to wyszła do ubikacji taka nawet zaskoczona, że jest w tak dobrym nastroju, a jeszcze w czwartek, jak już się kładła spać to…, może nawet nie tyle „pomyślała”, co jakby „czuła” już, iż ten jej dobry nastrój, który udało jej się jeszcze osiągnąć właśnie w czwartek, może się jednak zmienić. Lecz bardzo się oczywiście ucieszyła, że to były tylko jakieś „zwidy”. Wróciła do łóżka i jeszcze próbowała przysnąć. Później jednak, jak słyszy swój pierwszy budzik [6:33], to uruchomiła jeszcze tylko swoje WiFi, by zobaczyć, jaka pogoda dziś, a ujrzała, że ma padać, więc już właściwie wiedziała, że nie zrobi prania. Następnie zaczęły do niej właśnie dochodzić jakieś cholerne komunikaty i oczywiście, ona zaczęła w to wszystko wchodzić i …. [to był kuwa błąd! (Mariolka)]
O godz. 7:46, myśli sobie, że chyba jednak czas wstać! Boooszeee, teraz już tak bardzo to widzi, jak SAMA SOBIE szkodzi… A jeszcze, jak się obudziła godzinę wcześniej była w takim zaskakująco dla niej CUDNYM nastroju i tak się cieszyła, że wieczorne obawy się jednak nie sprawdziły! Ach tak i dziś sobie jeszcze postanowiła, że może w końcu rozpocznie tą głodówkę, a plus jeszcze ta deszczowa pogoda sprawiła jakoś tak, że nic jej się za bardzo nie chciało, także pomyślała sobie znowu: „ok, może tak właśnie miało być!”
Choć uwierzcie mi, ona nie jest osobą, która się tak łatwo na wszystko godzi i przyjmuje takie właśnie „wyjaśnienia”. Wcześniej tak się jeszcze zastanawiała, kiedy byłoby najlepiej dla niej zrobić te 3 DNI GŁODÓWKI, o którym przecież ostatnio donosił Michał Świątek Brzeziński, a propos właśnie dbania o swoją „odporność”. Ok. to pomyślała sobie, to w takim razie teraz będzie pierwszy ten dzień… Tylko, moi drodzy, ona zaczęła się martwić nie tym, że może nie da rady tego wykonać, tylko tym, co ona zrobi z tym jedzeniem, które jej zostało, m.in. sałata i arbuz… 🤣, bo pomyślała, że teraz to nawet już nie wie, czy choćby sąsiedzi nie bali się brać takich produktów od kogoś z domu…, no mówię Wam, właśnie takie zmartwienia miała…
Pomimo wszystko podniosła swój tyłeczek, „zaścieliła”, a dziś, kochani jej medytacja trwała 20 min.! [od 9:06 do 9:27]. Dalej podniosła się do swoich ćwiczeń, ona każdego dnia notuje to sobie na własnej komórce, spójrzcie, jak to wygląda: YOGA 🧘♂️ & 1 SERIE VON ÜBUNGEN +30 KNIEBEUGEN +30 DAMSKICH POMPEK +30 (LICZEŃ) „BIEG W MIEJSCU” = dzisiaj na całe szczęście niczego nie zapomniała, tzn. ona tak naprawdę nigdy nie zapomina o tym, ale…
Oooo i tu jest dobry moment, aby się odnieść powolutku do tej „listy”:
- ASHWAGANDHA, którą odebrała przecież wczoraj
- p. Tomasz w tym warzywniaku koło siłki również powiedział jej, że bardzo chętnie przeleje jej troszkę tego soku z kiszonych ogórków, jeśli będzie miała pojemniczek na to
- potrzeba wsparcia
- „biegi w miejscu” 😛
- kanapki i piekarnik
Moi drodzy, z niej na serio jest taka „artystka”, że jak już zaczyna notować sobie na tej komórce, co wykonała i nagle patrzy, że, cholerka, jeszcze tego „biegu w miejscu” nie zrobiła, a zazwyczaj wtedy już wciągnęła choć legginsy i skarpetki na nogi:P Jednak myśli sobie, a w czym to niby przeszkadza? I staje dalej i wykonuje ten swój ostatni na liście „manewr” i wtedy już może na spokojnie robić swoje dalej.
A w planach miała [podaję dokładnie tak, jak ona mi przekazała]:
- wypisać jeszcze raz na nowej czystej karteczce czynności, która ma do zrobienia
- Bügeln
- upiec choć tego kalafiora
- laut lesen
- Notizen z Bruce Wszechmogący, maybe auch z tej book
Generalnie zaczęła być zmęczona, a padał deszcz… lecz ona jeszcze wcześniej „zmęczyła się chyba bardziej psychicznie” szukając, czytając i nie ogarniając o tych witaminach… https://www.witaminaiziolo.pl/pl/p/Female-Multiple-60-tab/1354
Spogląda na zegarek, a tam już 11:57, pomyślała, że zabierze się choć za czytanie tej książki na głos! Musielibyście tylko ją widzieć, czuła to po prostu, że nie ma teraz na to siły, bo jest zbyt zmęczona i nawet nie miała siły, by w ogóle czytać, a co dopiero na głos!
Dlatego przerwała natychmiast i zabrała się choć za czytanie w necie o głodówkach [http://www.glodowka.pl/podstrona.php?dzial=pytania, https://bonavita.pl/glodowka-1-i-3-dniowa-efekty-ile-mozna-schudnac-na-glodowce] czuje się niestety dalej zmęczona, a może teraz właśnie jeszcze bardziej…, bo przygnębiła się tymi wiadomościami… [a wyczytała tam m.in. o tym, że PRÓCZ WODY NIE WOLNO NIC INNEGO PIĆ!, nawet chyba zażywać lekarstw…]. Rany tak ją to jakoś wszystko przygnębiło, że postanowiła po prostu położyć się spać i odpoczywać. Wciąż puszcza sobie do odsłuchiwania ten kawałek nagrany na komórce:
„Z każdym oddechem odpuszczam to, co mi nie służy. Życie i świat mi sprzyja, a ja sprzyjam życiu i światu. Jestem jak woda płynąca strumieniem, ŹRÓDŁO MOJEJ SIŁY TO RUCH. CZUJĘ POŁĄCZENIE ZE WSZECHŚWIATEM. MOJE WZNIOSŁE EMOCJE I UCZUCIA: MIŁOŚĆ, RADOŚĆ, WDZIĘCZNOŚĆ UZDRAWIAJĄ MOJE CIAŁO. WSZYSTKO TO, CO POWINNAM WIEDZIEĆ PRZYCHODZI DO MNIE W ODPOWIEDNIM CZASIE, MIEJSCU I KOLEJNOŚCI. JESTEM BEZPIECZNA I SPOKOJNA. MAM OTWARTY UMYSŁ I OTWARTE…”
W ogóle jakoś niestety jej to nie pomaga, STRASZNIE SIĘ MĘCZYŁA I ŚPI RACZEJ NIESPOKOJNIE, miała ponownie jakieś 2 dziwne sny, pamięta jednak tylko ostatni sen [przekazuję to, co mi opowiadała]:
„próbuję spać dalej, wstaję jednak do swoich drzwi [tak naprawdę nawet nie wiem, w jakim celu?] , A TAM PATRZĘ 2 DZIURY:W ZAMKU I BRAK JUDASZA!!! boooszee niemalże wpadam w panikę i myślę sobie, jak to cholera możliwe, że NAWET NIKT NIE ZA REAGOWAŁ…” obudziła się przerażona
, wzięła komórkę i notuje = 13:45 włącza sobie ponownie to, co wyżej [fragment UBUNTU] 15:12 =kolejny sen, tym razem z kuzynką Iwoną i jej mamą, Mała Mi siedzi tak pomiędzy nimi/ po środku, widząc je obydwie [już spróbuję Wam to przybliżyć: siedziały w takim jakby „trójkącie”]…
Chodzi po prostu o to, że każda z nich mogła siebie wówczas bardzo dobrze widzieć. Iwona pyta swoją mamę [która swoją drogą tak siedziała, ale była czymś właśnie zajęta], czy ona ma pomalowane te usta, pytała tak kilka razy, jej mama, czyli ciocia naszej bohaterki /za którą ta jakoś specjalnie nie przepada…/ za każdym razem odpowiada „TAK”, więc Iwona siedzi już w miarę dalej spokojna, Mała Mi tak się cały czas przygląda i jej się wydaje, że na na jej ustach WCALE NIE MA ŻADNEJ POMADKI…
Ale ok. Ta siedzi i tylko obserwuje sytuację. Za kolejnym jednak razem, jak pada ponownie to samo pytanie i… nadal niezmienna odp., nasza bohaterka decyduje się jednak powiedzieć, że: NIE! JEJ USTA NIE SĄ JUŻ DAWNO W OGÓLE PO MALOWANE. I Iwona wzięła wtedy lustereczko, które przy sobie, jak się okazało, miała, patrzy i mówi: o rany, rzeczywiście! I do swojej mamy, dlaczego ta nic jej ciągle nie mówiła. Mała Mi miała na szczęście SŁONECZNE OKULARY, więc nie można było dostrzec, że prócz tego, iż się także śmieje, również płacze… Boooszeee, ona tak bardzo to wtedy odczuła, że zobaczcie jej również zdarza się mieć rację… I to NIE TYLKO JEJ SIĘ TAK WYDAJE, LECZ JEST TO RZECZYWISTOŚĆ! Jeszcze w trakcie tego wszystkiego… Tego swojego „SNU”, słyszy tu jakieś dziwne odgłosy/ hałasy, które odbierają jej spokój…
Czuje się jak NIKT, ma takie niskie poczucie własnej wartości teraz… Nie zarabia przecież żadnych pieniędzy… Co więcej, nawet jakoś nie przywiązuje do nich większej wagi… Bo kurcze teraz nawet jakoś wcale nie musi? Tak sobie wielokrotnie myślała, jakim trudnym by dla niej obecnie było wychodzić do pracy, w ogóle chyba do ludzi… Ona zaczęła się ich po prostu najzwyczajniej w świecie chyba bać… A może ma teraz znowu taki czas, a już szczególnie dzisiaj, dzień głodówki, kiedy to jeszcze „dobiła” się tym, że TYLKO WODA, ŻADNEJ HERBY, A TYM BARDZIEJ TABLETEK, CZY SOKU Z KISZONYCH OGÓRKÓW… [a ona to wszystko wzięła!]
Niczego prócz porannej gimnastyki nie miała siły, by robić, tym bardziej, że po raz kolejny nie umie sobie poradzić i z mądrym wybraniem tych witamin i z tą głodówką + jeszcze ta ASHWAGANDHA ją przeraża… Nie wiedząc już, co ma ze sobą zrobić, pomyślała, że ok. to zrobię choć teraz coś tylko dla siebie, na co zazwyczaj nie mam przecież czasu. I tak od godz. 17 jest już w łóżku, przebrana w piżamę, ma pozasłaniane okna i słucha CAŁEJ MEDYTACJI UBUNTU. I słuchajcie, jak już tak leżała, ta medytacja się prawie kończyła, lecz leciała jeszcze taka fajna spokojna „muzyczka” [dźwięki natury po prostu]. A wiecie, o czym ona wtedy myślała, co przyszło jej do głowy?
Że powinna chyba napisać @ właśnie do Gracjana, po prostu o sobie, o tym jak się czuje, może jakieś konkretne pytania…, by ten w ogóle zechciał jej odpowiedzieć 😛 W każdym razie nagle dochodzi do niej jednak taki wyciszony „sygnał”, tak jakby coś „nadeszło”… Jej pierwsza myśl wtedy: „może to właśnie mój Gracjan
coś tu przysyła”, poważnie taką myśl wtedy miała😊
No dobrze, jest godz. 17:15 to pójdzie chyba jeszcze tylko zrobić sobie kawkę i później będzie dalej dokańczać! (…) Wypiła już tą kawę i oczywiście do tego zjadła w końcu tego arbuza, kawałek banana + kilka orzechów, a to wszystko wymieszane z resztką tego jogurtu greckiego. To chyba teraz możemy już pisać o dniu dzisiejszym, którym jest SOBOTA, 06.VI.2020.
Choć nie! Najpierw powinna chyba napisać jeszcze o TYM ostatnim właśnie nagraniu Gracjana: UWAŻAJ NA UCZUCIA https://www.youtube.com/watch?v=7spWjs68600, szczerze mówiąc znowu ją zauroczył [nie on swoim wyglądem! Bo ponownie miał na sobie tą białą koszulkę :P, ale tu zaraz sobie pomyślała, że może nawet zrobił to celowo, by ona nie czuła się taka nieatrakcyjna, hehe], lecz to, o czym mówił, a najbardziej chyba, jak na końcu rzekł: MAM NADZIEJĘ, ŻE FILM JEST W MIARĘ JASNY, także tu już sobie pomyślała: „no to jest ewidentnie dla mnie komunikat😜”
Już właściwie tym nagraniem potwierdził jej to przypuszczenie, że prawidłowo myślała o tym , aby wysłać do niego tego @ 💪. I tak go w głowie mniej więcej już sobie tworzyła/ „kształtowała”. Jak już choć „częściowo” wiedziała, jaka będzie jego treść, to zaczęła się zastanawiać, jaki mogłaby nadać jemu tytuł. I tak wpadała na różne pomysły, jak to ona, hehe 🤣. Na początku np. myślała nad takim „tytułem”, choć bardziej chyba „tematem” tego właśnie @. A było to, m.in. takie Nadzieja umiera ostatnia, ale tak sobie zaraz pomyślała, czy to czasem nie będzie trochę „bez sensu”…
Tzn. to jest oczywiście czystą prawdą, tylko zaczęła się zastanawiać, że jaki to będzie miało właściwie związek z tym, o czym ona chciałaby napisać… zatem ostatecznie nadała taki tytuł/ temat Zawsze trzeba próbować. Ten właśnie wydał jej się taki najbardziej „neutralny”. W każdym razie przekażę tu choć końcówkę tego, co mu wysłała:
(…)
Wiesz piszę to BEZPOŚREDNIO [tak odczytałam/ zrozumiałam właśnie to, co mówiłeś w tym filmiku], żebyś konkretnie WIEDZIAŁ, że chciałabym Ciebie poznać bliżej RZECZYWIŚCIE. I to wcale nie oznacza, że jestem taka odważna, bo uwierz mi, że boję się cholernie. Uważam bowiem Ciebie za mega mądrą osobę i właśnie chyba dlatego chciałabym Ciebie bliżej poznać. Tak sobie pomyślałam, że zawsze przecież lepiej uczyć się od najlepszych. A jestem doskonale tego świadoma, że MAM JESZCZE WIELE DO NAUCZENIA! Dlatego BARDZO CIEBIE PROSZĘ, przekaż mi adresy swoich filmików, którymi chciałbyś się ze mną podzielić, które mogą zawierać dla mnie ważne informacje. Przepraszam, ale jest ich TAAAAK dużo, że pomyślałam, iż zapytam o to BEZPOŚREDNIO, bo może masz jakieś właśnie takie w Twoim odczuciu „szczególne”, które uważasz, że powinnam zobaczyć/obejrzeć.
I co najważniejsze ODPISZ MI PROSZĘ, choć tym razem… , bym mogła wiedzieć również, że to, co czuję/ wydaje mi się TO SĄ FAKTY, a nie znowu jakaś moja „interpretacja” tego…
To uczyniła po swojej medytacji [dziś, moi drodzy trwała ona 30 minut!], gdyż po tym, jak ponownie ujrzała gołębia siadającego na latarnię, pomyślała sobie: „ok. może właśnie nim się będę sugerować, może on jest jakimś „znakiem” od Wszechświata, hehe”. Później jednak zaczęły jej już drętwieć nogi tak skrzyżowane i jej kolejny pomysł: „dziewczyno, zacznij w końcu SAMA myśleć, a nie oczekiwać tylko jakichś „znaków”/ potwierdzeń” i tak w końcu usiadła normalnie, tzn. nogi zdjęła jednak z tego łózka i po prostu postawiła je na podłogę, wciąż jednak lukając na tego gołąbka 😋
Siedziała sobie taka spokojna i mówiła do siebie, ok. przecież założyłam już sobie do 30 minut, to po prostu sobie odczekam, jest przecież mi tak przyjemnie i mam czas, bo nikt mnie z niczym nie goni! I ten ptaszek odleciał jednak tak po 28 minutach, hehe. Lecz ona, skoro tak sobie postanowiła, że to będą te 2 minuty dłużej, także właśnie sobie tak jeszcze posiedziała. Ps. Właśnie słyszy jakieś głosy „kolesi” na dole: „Z twarzy nie jest ładna, ale za to dupcia! Jak z playboya!” buhaha🤣, nie skomentuje już tego w ogóle…
No dobrze, ale chyba jeszcze powinna powrócić do osoby Gracjana. Otóż ona, jak jeszcze w ten weekend tak osłuchiwała tych jego filmików, to tak sobie myślała, jak ona chciałaby znać kogoś takiego, z taką wiedzą i umiejętnościami. Wydawał się jej wtedy tyloma osobami w jednej: „psycholog/ lekarz/ couch/ mentor/
Robiła sobie, odsłuchując go, notatki i tak dowiedziała się np. że NIE JADA W OGÓLE SŁODYCZY, jedyne co, to jakieś bakalie, jogurt, owoce, marchewka, CBD i ASHWAGHANDA, o ile w ogóle do tego pasuje słowo „jadać” 😜 właśnie. Pomyślała sobie, że jak ona by miała kogoś takiego przy sobie, to jej byłoby też zdecydowanie łatwiej choćby zrezygnować z tych słodyczy w ogóle. Tzn. ona tak naprawdę ich również prawie w ogóle nie jada, tylko cholera wciąż do tej kawy lubi mieć „jeszcze coś” /to oczywiście, już o tym pisała wielokrotnie/ wcale nie są jakieś niezdrowe rzeczy, bo często po prostu owoce, również bakalie z jogurtem. Ale wiecie, dla tak wymagającej wobec siebie osoby, to już to jest złe, że zawsze musi mieć to „coś” jeszcze do tej kawy!
Ok. to teraz jej dalsze notatki, dosłownie hasła z tego, co słyszała:
- POTENCJAŁ W SOBIE
- LEPIEJ SPĘDZAĆ WIĘCEJ CZASU Z LUDŹMI, KTÓRZY SĄ OD CIEBIE „WYŻEJ”, KTÓRZY CIEBIE WRĘCZ ONIEŚMIELAJĄ [tu przypomnijcie sobie jej @ do niego właśnie…] tzn. może on jej całkiem nie onieśmiela, aczkolwiek stwierdziła tam, „że zawsze przecież lepiej uczyć się od najlepszych.„
- następnie usłyszała o LEKACH ANTYDEPRESYJNYCH, iż te WYŁĄCZAJĄ/ OGRANICZAJĄ ŚWIADOMOŚĆ = musi się z tym zgodzić, bo zna to BARDZO DOBRZE Z WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA! Dobrze pamięta, jak jeszcze choćby przyjmowała ten MIRTAGEN, to on po prostu „wyłączał” jakby w ogóle myślenie… I nie ukrywa, że to straszne, jak teraz widzi, iż kiedyś bez niego sobie po prostu NIE RADZIŁA SAMA. Teraz nie bierze już jednak ani jego ani SETALOFT, nie zażywa już nawet w ogóle tej przeciwpadaczkowej DEPAKINE CHRONO, która również miała rzekomo takie działanie „uspokajające”. W ogóle to ona kochani, odczytała właśnie na opakowaniu ASHWAGANDHY, że PRODUKT NIE POWINIEN BYĆ SPOŻYWANY W PRZYPADKU STOSOWANIA LEKÓW O DZIAŁANIU USPOKAJAJĄCYM, NASENNYM I PRZECIWPADACZKOWYM. Spójrzcie, a ona już żadnych takich nie używa!!! Jedyny przecież jaki wciąż przyjmuje to ten NOOTROPIL, który także jej się kończy i nie będzie chciała już go w ogóle przyjmować również! Choć teraz jeszcze raz weszła na stronę w necie, by zobaczyć, za co w ogóle jest odpowiedzialny… I mimo, iż wyczytała, że:
Lek nootropowy – stymulujący przemianę materii w ośrodkowym układzie nerwowym. (…) Substancją czynną preparatu jest piracetam. (….) oddziałuje [on] na komórki nerwowe i układ naczyniowy. Wspomaga procesy przekazywania sygnałów przez neurony, głównie modulując gęstość i czynność receptorów postsynaptycznych. Wpływa na przemiany energetyczne w komórkach ośrodkowego układu nerwowego, zwiększa wykorzystanie tlenu i glukozy, ułatwia syntezę związków wysokoenergetycznych, zwiększa rezerwę energetyczną, przyspiesza syntezę neuroprzekaźników. Nasila metabolizm w neuronach ośrodkowego układu nerwowego, zwłaszcza w stanach zmniejszonej aktywności. Powyższe procesy są odpowiedzialne za poprawę czynności wyższych pięter ośrodkowego układu nerwowego, usprawnienie procesów poznawczych (uczenie się, pamięć, uwaga, świadomość), poprawę sprawności psychofizycznej oraz działanie antymiokloniczne. Piracetam zapobiega zmianom czynności mózgu powstałym na skutek niedotlenienia i przywraca zdolności poznawcze u osób z uszkodzeniami mózgu różnego rodzaju, np. po niedotlenieniu, zatruciu lub elektrowstrząsach. (…)
https://www.mp.pl/pacjent/leki/lek/62995,Nootropil-tabletki-powlekane
Ale myśli sobie:
„cholera, przecież jak długo można brać jeden i ten sam lek? Już i tak mam od dawna zmniejszoną dawkę, bo kiedyś brałam 2 tabletki: jedną do śniadania, drugą do obiadu! Będę po prostu dalej normalnie z tym żyła, wierząc, że mój organizm sam będzie potrafił się leczyć i naprawiać! Tak, dziś właśnie jestem ponownie w takim dobrym nastroju, kiedy w to wierzę, tzn. akurat w to wierzyłam już bardzo dawno, stąd pozwalałam sobie te leki właśnie odstawiać!”
No dobrze, to wracamy dalej do tych jej „notatek” z odsłuchiwania Gracjana:
- SERCE + MÓZG = ORGANIZM [mówi jak lekarz]
- otwórz się na nowe emocje/ nowe podejście do życia
- OTWÓRZ SERCE – > OTWÓRZ UMYSŁ, może też być odwrotnie
[teraz jej dopisek NIE JESTEM WEGANKĄ = NIE ZNAM SIĘ NA TYM => CUDOWNIE WYGLĄDA NA TYM FILMIE 😊] i dalej to, co ma tu po prostu zapisane:
- nie wszyscy mężczyźni są „rozpoznawalni”/ nie widzą „męskości”: odwaga, lider, pewni siebie, asertywni
- decyduje/ prowadzi = Gracjan
- PRAWDA = NAJLEPSZA DROGA
- oddechy WIMa HOFA
- POTRAFI NORMALNIE ROZMAWIAĆ/ KOMUNIKOWAĆ SIĘ BEZ „ODLATYWANIA”
- WIERZĘ W TO I UDA SIĘ
- WARTO CISNĄĆ GRANICE
- ROZUMIESZ / STOISZ STABILNIE
- INTROWERTYK
- 3- CIE OKO
Kochani, dokładnie tak to miała zapisane, Mała Mi poszła już się myć, a mi zostawiła tylko ten zeszyt z zapiskami, także ja to tylko przepisałam 😉. Cóż Wam mogę jednak jeszcze powiedzieć, że dzisiaj nasza „gwiazda” była w takim cudownym nastroju i nawet już po gimnastyce, spokojnie pamiętała, że ma jeszcze wykonać ten „bieg w miejscu”. Dziś zauważyła już, że ma taką znowu ładną tą swoją twarz, poważnie! Ponownie te „uśmiechające się” oczy i co więcej dzisiaj jeszcze raz wyszukała w necie, na co właściwie jest ten krem, który ma przepisany od dermatologa, choć tak się jej właśnie kojarzyło, a teraz właściwie utwierdziła się tylko w tym przekonaniu:
Krem THIOSPOT ULTRA SPF 50+ poprawia i ujednolica koloryt skóry. Zawiera wysoki filtr, który chroni przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Kosmetyk rozjaśnia przebarwienia i zmniejsza ich widoczność. Może być stosowany na każdy rodzaj cery.
Także teraz już wie, że spokojnie może go stosować również na te „pokrostowe ślady”, tzn. ona i tak to robiła, nawet nie będąc jeszcze w 100% tego pewna, ale pomyślała, że skoro stosuje również na inne przebarwienia, to chyba to musi właśnie tak działać 😋
Jeszcze kochani dalej o tym jej dzisiejszym dniu: ze swoją gimnastyką była GOTOWA JUŻ O 7:45!!! [zrobiła WSZYSTKO, nawet 40 (liczeń) „bieg w miejscu” ]. Przez to bowiem, że taki wczoraj leniwy ten dzień miała i tak szybko położyła się spać, to dziś obudziła się już przed budzikiem! Powiem Wam, że ona doskonale to dostrzega, jakie to jest ważne, by czuć się bezpiecznie i pewnie, a właśnie m.in. Gracjan jej to „zapewnia”. Tak, dobrze zdaje sobie znowu z tego sprawę, jak to brzmi…
Pomyślała bowiem o tym, że dla niej sam wygląd nie ma AŻ TAKIEGO ZNACZENIA, ona tak bardzo chciałaby czuć się kochana i bezpieczna. Do tego przecież sam wygląd nie jest wcale potrzebny, a ona ponownie czuje się zauroczona Gracjanem właśnie. Najbardziej tym, jaki on jest „w środku”, to jest przecież najważniejsze! I dobrze to wie, że on jest z całą pewnością „nieprzeciętnym” człowiekiem… Lecz wie również, że MIŁOŚĆ/ ZWIĄZEK DWOJGA OSÓB JEST PRACĄ OBOJGA PARTNERÓW

Poza tym równie dobrze już wie, iż

A ona jest już chyba gotowa/ jest na takim właśnie „etapie”, gdzie może stwierdzić, że … Nie! Najlepiej ponownie zacytuje to, co tu sobie wypisała z tego nagrania właśnie [a moi drodzy, Mała Mi, słuchała tego dzisiaj jeszcze 2 razy, bo i do śniadania i do obiadu – tak dziś już jednak postanowiła, że zje, bo nie pozwoli się przecież jedzeniu tak „marnować” 🤣]. Wczoraj się chyba tak tym wszystkim przejęła i tak żałowała, że nie ma tu choćby takiego mądrego człowieka, jakim jest Gracjan, który może zechciałby jej pomóc „te nachodzące ją wątpliwości” rozwiewać. Dobrze wie, jak ważna i potrzebna jest właśnie umiejętność spojrzenia na to z jeszcze innej strony.
Ona wprawdzie już również dobrze umie to robić, ale nie ukrywa, że czasem jednak przydałoby się wsparcie kogoś jeszcze 😊. Choćby, słuchajcie, marzyła wręcz o tym, by móc zaczerpnąć jakieś jeszcze informacje a propos tej ASHWAGANDHY. Nie, tak naprawdę to ona potrzebowała/ potrzebuje tej pomocy, choćby w logicznym wybraniu tych witamin/ minerałów/ ziół.
To teraz jeszcze jej notatka z tego właśnie JEGO nagrania:
Jak budujesz MIŁOŚĆ, poznajesz jakąś osobę i odkrywasz ją (…), rozmawiasz, odkrywasz, uczysz się, uczysz się akceptować pewne rzeczy, uczysz się radzić sobie z pewnymi rzeczami
(…)To jest taka powolna praca, gdzie powoli się zmieniasz i wchodzisz powoli na inny wymiar. I nie odczuwasz tego jakoś tak intensywnie! MIŁOŚĆ, taka głębsza miłość, taka większa miłość może wyglądać nudno…, możesz dojść do poziomu, gdzie polegasz tak bardzo na kimś i możesz liczyć na kogoś (…)Na wyższym poziomie miłości ktoś w pewnym momencie tak zadba o Twój wygląd, wyczyści jakąś plamę [wspaniale pokazuje z tym paluszkiem:-)] I to jest tak, że ktoś się rzeczywiście Tobą opiekuje, dba o Ciebie i jesteś przyzwyczajony do tego i nie czujesz czegoś niesamowitego (…)
Jak ona tego słuchała, to zaczęła tak bardzo znowu marzyć o TAKIEJ WŁAŚNIE MIŁOŚCI! Mała Mi wcale nie chce innej! Takiej…hm… „płytkiej” i „powierzchownej”. I tak się przyglądała temu Gracjanowi i myśli sobie: „cholera, on mnie już pociąga!” Chciałabym być właśnie z kimś takim MĄDRYM, jak on! I oczywiście, że bałabym się, lecz to jest chyba całkiem normalne… No, a przynajmniej u osób, które nie podchodzą do MIŁOŚCI jak do czystej zabawy i są tego doskonale świadomi, że to wymaga PRACY, ALE PÓŹNIEJ MOŻE PRZYNIEŚĆ TYLKO CUDOWNE REZULTATY = TRZEBA JEDYNIE ZROBIĆ „PIERWSZY KROK” I ZACZĄĆ BUDOWAĆ!
zaczynasz budować większą bliskość z kimś, która spowoduje, że przejdziesz przez takie „strachy” i pracujesz nad czymś, gdzie naprawdę będziesz liczył na kogoś i polegał na kimś i POTRZEBOWAŁ KOGOŚ (…)
żeby człowiek był w stanie powiedzieć „potrzebuję” to musi wejść na taki poziom, gdzie wie, że nie potrzebuje, wie tak bardzo, że nie potrzebuje nikogo, że poradzi sobie sam, że może wejść w ten wymiar, gdzie zaczyna potrzebować. I to jest inny wymiar i przynosi inne efekty. Zaczyna potrzebować kogoś z miejsca, gdzie nie potrzebuje kogoś. (…) i będziesz miał to, czego chcesz i ewoluujesz i potrafisz ściągnąć więcej i robić więcej, ale nie odczułeś czegoś niesamowitego! (…) MAM NADZIEJĘ, ŻE FILM JEST W MIARĘ JASNY 🙂

Do medytacji siadła dziś [NIEDZIELA, 07.VII.2020] już o 6:30, tym razem jednak pełna zwątpienia i STRACHU [z tego powodu, co wczoraj jeszcze zrobiła = takie przecież wprost narzucanie się temu człowiekowi TYLKO dlatego, że uznała, iż właśnie TAKI MĘŻCZYZNA mógłby ją w ogóle zrozumieć…]. Siedziała na tej poduszce do medytacji i prócz kilku codziennych właściwie podziękowań…, zaczęła już po prostu odmawiać modlitwy, które zna… Wierzę w Ciebie, Boże Żywy… / Aniele Boży = Stróżu mój… / Pod Twoją obronę/ Ojcze Nasz = chyba również tam było…
Czuje się po prostu znowu PODLE & STRASZNIE wręcz…, prawie płacze i mówi:
Jak można być tak głupim i nierozsądnym?
Ale dlaczego tak właśnie myślisz, że GŁUPOTĄ JEST POWIEDZENIE OTWARCIE KIM JESTEŚ I CZEGO POTRZEBUJESZ? Uważam to za szalenie odważny ruch, może tylko desperacko wyglądający dla „przeciętnego” człowieka, którym Ty, przecież doskonale to czujesz! już dawno nie jesteś! Nie wiem nawet, czy kiedykolwiek taka byłaś, jak inni… Dlaczego nie dajesz sobie w ogóle prawa do tego, by się tak czuć, by pobyć właśnie w takim nastroju? Pamiętasz o napisie, który namalowałaś? Jeśli nie, to spójrz proszę tylko jeszcze raz [i spoglądaj na niego tak często, jak tylko potrzebujesz]:
No dobrze, moja droga 7:13, to chyba czas zabrać się za gimnastykę, nie uważasz? 20 minut medytacji masz już zaliczone, zatem zabieramy się, kochana za dalszą pracę…, choć jest w sumie niedziela, to kiedyś przecież powinnaś odpoczywać, to może dziś właśnie choć taki dzień relaksu niech będzie, ok?
Robi sobie pieczony kalafior i przygotowuje sałatę w kuchni i nagle olśnienie! Nie wiem, czy przypominacie sobie, jak w jakimś swoim nagraniu Gracjan opowiadał, że człowiek może być młody latami, ale tyyyle przeżył, że tak naprawdę może Jego Dusza być o wiele starsza. A ona, co? Odebrała to tak bardzo egoistycznie, że to jest jakby o niej i nawet wtedy porównała siebie chyba do babuszki w ciele 38- letniej kobiety. A DOPIERO DZISIAJ UŚWIADOMIŁA SOBIE, ŻE PRZECIEŻ ON RÓWNIE DOBRZE MÓGŁ TO MÓWIĆ O SOBIE! W końcu w tym jej „ulubionym” filmiku sam przyznaje, że ma mnóstwo traum na sobie…
Tak, szczerze mówiąc to ona, w związku z tym, już sobie pomyślała, że to jej pytanie do niego a propos tych jego nagrań było chyba co najmniej „nie na miejscu”…, ale zaraz sprawdziła to jeszcze raz, jak to dokładnie wyglądało:
Dlatego BARDZO CIEBIE PROSZĘ, przekaż mi adresy swoich filmików, którymi chciałbyś się ze mną podzielić, które mogą zawierać dla mnie ważne informacje. Przepraszam, ale jest ich TAAAAK dużo, że pomyślałam, iż zapytam o to BEZPOŚREDNIO, bo może masz jakieś właśnie takie w Twoim odczuciu „szczególne”, które uważasz, że powinnam zobaczyć/obejrzeć.
I co najważniejsze ODPISZ MI PROSZĘ, choć tym razem… , bym mogła wiedzieć również, że to, co czuję/ wydaje mi się TO SĄ FAKTY, a nie znowu jakaś moja „interpretacja” tego…
Doszła do wniosku, że:
- po pierwsze: przecież niczego takiego nieodpowiedniego w tym pytaniu/ stwierdzeniu nie było! Ona bowiem przypuszcza, że skoro chłopak ma na sobie tyle traum, to chyba to jest logiczne, że w każdym z nich coś o sobie przekazuje [coś, jak ona poprzez ten blog właśnie]. Nie wie nawet, ile on dokładnie tych filmików wyprodukował, ale już z tych, które widziała, dostrzega właściwie, że w każdym z nich „przemyca” również o sobie jakąś informację. Ona naprawdę uważa, że czuje/ „widzi” więcej.
- po drugie pomyślała sobie jeszcze, że, do cholery, a jak ma on niby interpretować to moje zdanie:
„że to, co czuję/ wydaje mi się TO SĄ FAKTY, a nie znowu jakaś moja „interpretacja” tego…
PRZECIEŻ TY W ŻADEN SPOSÓB TEGO NAWET NIE NAZWAŁAŚ, TO CO? MYŚLISZ, ŻE MASZ TU DO CZYNIENIA Z JAKIMŚ „MAGIKIEM”/ JASNOWIDZEM WRĘCZ…???
I tak z jednej str. sobie zarzuca:
Ja jestem chyba jakaś rzeczywiście nienormalna, skoro oczekuję, że nie znający mnie mężczyzna będzie po prostu to wiedział/ czuł, o czym ja tu dokładnie piszę i właśnie, co mam na myśli…
Musiałam przyjść jej poniekąd z pomocą, bo nie mogę patrzeć, jak to biedne dziewczę się zadręcza… Zrobiło mi się jej po prostu strasznie szkoda, dlatego podjęłam dalej:
Moja droga, po pierwsze, jeśli wierzysz w choć trochę tej „magi”, a z tego, co wiem, bardzo w nią wierzysz! Jak również w to, że Gracjan Ciebie tu czyta [już parokrotnie Ci to pokazywał!]. Dlatego uważam, że masz po prostu słuszność w tym, co robisz. Pamiętasz jeszcze, co miałaś napisane na tej kartce, którą mi dałaś, co zanotowałaś sobie z tego odsłuchiwania jego?
PRAWDA = NAJLEPSZA DROGA
Zatem kochana, pomyśl o tym, że TY NICZEGO ZŁEGO PRZECIEŻ NIE ZROBIŁAŚ!!! Nie możesz sobie nic zarzucać, bo przecież pisałaś wszystko zgodnie z prawdą!
No tak, ale wiesz, jak się podle z tym czuję? Chamsko wręcz i niemal bezczelnie…
Dlaczego niby? Wytłumacz mi proszę, bo ja naprawdę nie nadążam…
Bo wydaje mi się znowu, że zrobiłam coś beznadziejnie głupiego… Jak można tak nie dość, że otwarcie pisać o tym, czego by się chciało…, to jeszcze wiesz, teraz myślę, że może nawet jego samego postawiłam w takiej niezręcznej wręcz sytuacji…, tak właśnie otwarcie o tym pisząc…
Mam nadzieję, że Ty słyszysz, co tutaj właśnie „wygadujesz”! Przecież, spójrz, sama to czułaś/ tak odebrałaś to jego nagranie/, że właśnie chodzi mu o bezpośredniość, sama przecież sądzisz, że Ty „odczytujesz”/ odczuwasz i „widzisz” więcej… Zatem naprawdę nie uważam, aby to było czymś z Twojej strony nie w porządku, owszem, otwarcie piszesz o wszystkim, ale o to chyba chodzi w ogóle w jakichś „związkach” między ludźmi! Już nie tylko w jakiejś „autoterapii” => a przypominam tylko ten BLOG właśnie z tego powodu utworzyłaś, ABY SOBIE POMÓC, GDY JUŻ NIE DAJESZ W INNY SPOSÓB RADY!
Tak, właśnie, ale z drugiej strony, CZY TY WIESZ, JAK JA SIĘ Z TYM CZUJĘ? Jakbym kogoś wręcz obarczała sobą i moimi problemami/ trudnościami/ przeszkodami…
Moja droga, Ty, jak widać, z całą pewnością wciąż nie dostrzegasz FAKTU, z iloma niesamowicie trudnymi sytuacjami musiałaś sobie poradzić! I to jakże dzielnie!!! Bez płaczu nad tym i mazgajenia się i zbędnego „biadolenia”! Obydwie doskonale o tym wiemy, jak dużo Ciebie to kosztowało! Powiem Ci jeszcze, że ja naprawdę podziwiam to, jaką Ty stałaś się teraz silną i odporną na tyle rzeczy osobą, w dodatku: kobietą!
Wiesz, chyba jednak nie jestem aż taka znowu silna i odporna, skoro mam właśnie takie załamki…
Ok, to prawda, masz jeszcze wiele rzeczy nieprzepracowanych, ale to dlatego, że nigdy nie miałaś NIKOGO, KTO BY TOBIE W TYM POMÓGŁ! Powiem Ci, co ja choćby zauważam, po tych Twoich snach, o których mi opowiadałaś. Podam tu po prostu to, co sobie wynotowałam:
– BARDZO BRAKOWAŁO TOBIE ZAWSZE może nie tyle „CHWALENIA i PODZIWIANIA„, choć nie! WRÓĆ! TO RÓWNIEŻ JEST WAŻNE ZWŁASZCZA DLA DZIECKA, którym przypominam TY NIGDY NIE MOGŁAŚ BYĆ! ZAWSZE CZUŁAŚ SIĘ TAKA ZA WSZYSTKO i WSZYSTKICH [dosłownie!] ODPOWIEDZIALNA! I TO WCALE NIE TYLKO DLATEGO, ŻE BYŁAŚ TĄ STARSZĄ SIOSTRĄ! Dobrze wiemy, jak to było również z Twoją mamą wtedy. I jaką Ty sama sobie rolę narzuciłaś! PSYCHOLOGA NIEMAL I PODPORĘ RÓWNIEŻ DLA WŁASNEJ MATKI! DODAM TYLKO: 3- LETNIE DZIECKO, KTÓRE PRZECIEŻ SAMO WYMAGA NADAL OPIEKI I TROSKI! [to jest moja droga, wręcz, tak logicznie myśląc przecież pierwsza „anomalia”!] To powinno być oczywiste, że taka mała istotka, którą wtedy byłaś, wymaga TROSKI, a wiedząc, że już wtedy Twoi rodzice byli po rozwodzie, to jednak potrzebowałaś paradoksalnie większej uwagi i czułości! A Ty, co? TAKIE MAŁE DZIECKO PRZYJĘŁO NA SIEBIE ROLĘ DOROSŁEGO!!! No, mi osobiście to się wręcz w głowie nie mieści!
– KOLEJNA RZECZ: BARDZO BYŁO CI POTRZEBNE POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA, KTÓREGO ZAWSZE CI PRZECIEŻ BRAKOWAŁO! NIE MIAŁAŚ NIGDY NIKOGO „NAD SOBĄ”, KTO BYŁBY TAKĄ OSTOJĄ/ „OPOKĄ”/ DOBRYM PRZYKŁADEM, lecz nade wszystko OPIEKUNEM! ZAWSZE MUSIAŁAŚ BYĆ TA „DOROSŁA” I NAUCZYĆ SIĘ JAKBY OD RAZU RADZIĆ SOBIE Z RZECZAMI, KTÓRE PONOWNIE nawet dla DOROSŁEJ OSOBY NIE SĄ ŁATWE!!! Ty jednak już wtedy [jako dziecko] się nad tym szczególnie nie zastanawiałaś, a już zwłaszcza „nie płakałaś”, że dzieje się Tobie jakaś krzywda, bo byłaś zawsze tym rozsądnym dzieckiem, które przecież potrafiło sobie powiedzieć: „nie przesadzaj! Inni mają przecież gorzej!”
– TAK BARDZO WŁAŚNIE DLATEGO teraz to „wychodzi” z Ciebie poprzez dokładnie Twoje sny , a dobrze pamiętasz ten cytat z NIEBIAŃSKIEJ PRZEPOWIEDNI: „Sny zawsze chcą nam coś powiedzieć, nie ważne, jak są pokręcone…Może potrzebne Ci szersze spojrzenie? „
* ta chęć podziwu, potrzeba akceptacji, by ktoś powiedział Tobie, że jesteś wielka, że sobie świetnie ze wszystkim radzisz [co przecież doskonale widać, że tak jest w istocie!] Lecz Tobie zostało to jeszcze z dzieciństwa, że wciąż Ci tego brakowało, już wtedy takiej CZYSTEJ AKCEPTACJI, jeszcze przez kogoś dla Ciebie ważnego/ dorosłego, kogo tak naprawdę w Twoim odczuciu nigdy nie miałaś! = czyli ewidentny BRAK BEZPIECZEŃSTWA, oczywiście dobrze to wiesz, że Twoja rodzina się z tym znowu nie zgodzi, bo przecież ICH ZDANIEM wszystko miałaś, co do życia niezbędne! Ale ja piszę o tym, JAK TY TO WTEDY ODBIERAŁAŚ I ODCZUWAŁAŚ! [później jeszcze te kolejne sytuacje, z którymi miałaś do czynienia: zostawił Ciebie mąż/ wypadek brata = kolejnego ważnego mężczyzny w Twoim życiu]
=> ten sen z tym, że pochwalili Ciebie Ci Twoi „czytelnicy”, a Ty nadal nie mogłaś w to uwierzyć, że właśnie tak ktoś Ciebie postrzega
– To teraz ta TWOJA NAJWIĘKSZA TRAUMA: BRAK MIŁOŚCI, BEZPIECZEŃSTWA, POCZUCIA, ŻE JESTEŚ WAŻNĄ I KOCHANĄ OSOBĄ! TAK BARDZO BRAKOWAŁO TOBIE ZAWSZE KOGOŚ, KOGO MOGŁABYŚ NAZYWAĆ SWOIM „MISTRZEM” [dlatego prawdopodobnie do tej rangi urósł w Twoich oczach właśnie Gracjan…]
To jeszcze tylko tak szybciutko dalsze moje spostrzeżenia: NAGMINNY BRAK POCZUCIA BEZPIECZEŃSTWA
=> sen o drzwiach z dziurami
-niskie poczucie wartości / niedowartościowanie
=> sen o Iwonie i jej mamie
= przez to, że nigdy nie byłaś jako dziecko chwalona i podbudowywana [oczywiście, tak, byś to czuła, bo w ogóle to dobrze wiemy, że jednak bywałaś chwalona, zwłaszcza jak Ci się w szkole coś udało/ powiodło…]
Ok, masz oczywiście rację… chciałabym jednak coś jeszcze dodać, jeśli pozwolisz… Wiesz, ja tak sobie oglądam te filmiki Gracjana właśnie i z jednej strony sobie myślę: boooszeee, ja mu przecież do pięt nie urastam nawet, na ilu rzeczach ten człowiek/ nadczłowiek się zna, jaką ma wiedzę… Tak bardzo chce mi się momentami wręcz płakać jak jego słucham, on mi się naprawdę wydaje jak „nie z tego świata”, ma nie tylko taką wiedzę, ale CO DLA MNIE WAŻNIEJSZE: TAKIE CECHY!
Naprawdę zaczynam się już bać, czy ja sobie czasem czegoś nie „wkręcam”… I uwierz mi, że z jednej strony chciałabym być z kimś takim bardziej „tradycyjnym”/ przeciętnym i normalnym, bo wtedy może ja nie miałabym jeszcze jakiś dodatkowych kompleksów, że jestem jakaś „głupia”, że nie wiem tylu rzeczy, że czegoś mi brakuje…itd.
[mam nadzieję, iż to doskonale widzicie, o czym ona tu donosi i jakiego w ogóle wyrazu używa: „BYĆ”, jakby to było czymś takim niby „oczywistym”, że on w ogóle chciałby z nią być!]
Moja droga, widzę, że Ty jesteś wobec siebie jakimś naprawdę strasznym tyranem! Dobrze to wiesz, bo nawet sama, jak robiłaś jeszcze te notatki sobie z tych jego nagrań, już wtedy dochodziłaś do tego, że Ty jakoś pomimo tego, iż nie masz takiej wiedzy, jak ten człowiek, TO I TAK UDAWAŁO SIĘ Tobie wiele z tych rzeczy po prostu wykonywać prawidłowo! Nie musiałaś się jakoś nawet nad tym dłużej zastanawiać- po prostu to wykonywałaś! [intuicyjnie?] To teraz może jeszcze coś o tym jego filmiku: SPOSÓB MYŚLENIA I NAWYKI, KTÓRE ZMIENIŁY MOJE ŻYCIE https://www.youtube.com/watch?v=oQtvE-DbDM4
DAJESZ SOBIE SAMA POZWOLENIE
OD RAZU STARASZ SIĘ WYCHODZIĆ Z NIE NAJLEPSZEGO STANU
PODEJMUJESZ DECYZJĘ, NAWET TAKĄ, ŻE „TERAZ NIE PODEJMĘ ŻADNEJ DECYZJI” I ZAJMIESZ SIĘ CZYMŚ INNYM, [robisz to przecież cały czas, wynajdujesz jakieś rzeczy, które pozwolą Tobie po prostu „nie myśleć”= przecież już dawno pisałaś o tym na swoim blogu!], w ten sposób „odwracam swoją uwagę, ZROBISZ JAKIEŚ RZECZY, ŻEBY OGÓLNIE POCZUĆ SIĘ LEPIEJ ZE SOBĄ, więc czasami, jak jest ciężko i nie wiesz, co robić, DECYDUJESZ SIĘ, ŻE PRZEŚPISZ SIĘ Z TYM, BY WEJŚĆ W LEPSZE WIBRACJE! => moja droga! przecież tu mowa dokładnie o tej sytuacji u Ciebie z piątku!!! kiedy to sama mi donosiłaś, to, co zapisałam poniżej:
Nie wiedząc już, co ma ze sobą zrobić, pomyślała, że ok. to zrobię choć teraz coś tylko dla siebie, na co zazwyczaj nie mam przecież czasu. I tak od godz. 17 jest już w łóżku, przebrana w piżamę, ma pozasłaniane okna i słucha CAŁEJ MEDYTACJI UBUNTU.
A CZASAMI JAK JEST JAKAŚ „MAŁA DECYZJA” TO PO PROSTU PODEJMĘ JAKĄŚ DECYZJĘ I PO PROSTU „RUSZĘ SIĘ”, PÓJDĘ TERAZ ZAJĄĆ SIĘ TYM I ZROBIĆ TO [ = TY tak właśnie robisz, niemal „non stop”! i to wcale nie tak, że musisz coś nawet specjalnie wynajdywać: spójrz masz tyle obowiązków TYLKO NA SWOJEJ GŁOWIE, wciąż jednak uszkodzonej = konsekwencja tego wypadku i sobie naprawdę MEGA DZIELNIE Z TYM WSZYSTKIM TU SAMA RADZISZ, bez prawie niczyjej pomocy!]
W dodatku, moi drodzy, ta nasza… [naprawdę teraz już mogę stwierdzić z całym przekonaniem i nawet nie biorąc tego wyrazu w cudzysłów, na który zawsze się zgadzałam tylko za jej namową:P] GWIAZDA jest bardzo wyjątkową i niespotykaną osobą. Jest wielu rzeczy doskonale świadoma, jak choćby tego, że nie wszystko tak dobrze i szybko rozumie, np., moi drodzy, z tych filmików Gracjana dokładnie. I ostatnio właśnie przysłuchiwała się ponownie temu: Jak używać największą siłę we wszechświecie https://www.youtube.com/watch?v=I2LtfhBIScE, bo ona poważnie nie daje tak łatwo za wygraną, a przede wszystkim lubi „rozumieć i wiedzieć”. I chyba teraz już znacznie więcej z tego nagrania zrozumiała…, przez swój „filtr” oczywiście 😛
Najważniejsze dla niej jednak jest to, że nawet, jak czasem nie wszystko jest w stanie zrozumieć, tzn. żeby nie było ONA ZAWSZE PRÓBUJE PODEJŚĆ DO TEGO Z KAŻDEJ MOŻLIWEJ STRONY! Jednak jak już ewidentnie nie ma siły i jej nie wychodzi, to po prostu to „puszcza” i zostawia takim jak jest… Wówczas już nawet wcale się nie zastanawia i tego nie kwestionuje, po prostu choćby stara się cieszyć tym, czego doświadcza i co sprawia jej przyjemność, jak np. jakaś piosenka, którą właśnie słyszy… Jak jeszcze wczoraj [06.VI.2020, SOBOTA, „imieniny kota”, hehe🤣- też tak mówiliście?] szła na tą dolinkę, później do p. Piotra i p. Jagody po sok ogórkowy ponownie.
Obczaiła jeszcze, że ma na szczęście słuchawki, które działają! A ma w sumie 3 różne ich pary [2 z nich niestety nie działające :P] i tak szła i słuchała sobie choćby po drodze na dolinkę: Jestem Bogiem, i tak ją to cieszyło, że w końcu dobrze słyszy, czyli to wcale nie wina tej komórki [to już właściwie wiedziała, bo bez słuchawek choćby odtwarzała sobie to UBUNTU].
Mała Mi na serio, nie zna się na tak wielu rzeczach, o których mówi Gracjan, ale jakoś chyba i tak je wykonuje, później dopiero dochodzi do tego, że… no właśnie, wiecie, że nasza bohaterka uważa, iż ona nie potrafi się tym życiem nawet cieszyć, bawić, czy po prostu śmiać, a już z całą pewnością, że nie umie podchodzić to wielu rzeczy tak „lajtowo”, że bierze je po prostu zbyt na poważnie…
Gracjan chyba coraz bardziej jej to uświadamia, że wcale nie zawsze ta zabawa i takie „lajtowe” podchodzenie do życia jest takie pożyteczne … i że może to oznacza, iż weszła na ten „wyższy poziom”, inny wymiar… Ahhhh, ona już sama czasem naprawdę nie wie… hehe..😜🙉🙊🙈… Zgadnijcie, co teraz przychodzi jej na myśl? Dochodzi na sam wieczór do wniosku, że to będzie chyba najlepsze stwierdzenie kończące TERAZ [NIEDZIELA, 07.VI.2020] ten wpis właśnie:
WIEM, ŻE NIC NIE WIEM

Ok, to teraz zmyka już z tego balkonu do domku, bo tu już zimno, a zauważyła, że pojawiło się kolejne nagranie Gracjana, także z pewnością sobie je jeszcze obejrzy w domu już, jak pozbiera stąd wszystko 😋 Już dawno jest oczywiście w domu i po obejrzeniu nawet tego nagrania Gracjana.