Bert Hellinger
Ona naprawdę cały czas tak usiłuje…, tak, jak właśnie powyższy cytat w tytule tego wpisu donosi, przecież sama już tu pisała, że NIE WAŻNE ILE RAZY UPADNIESZ, NAJWAŻNIEJSZE JEST, ILE RAZY BĘDZIESZ W STANIE SIĘ PODNIEŚĆ! Ale teraz ponownie nie może…, wyszła właśnie z kąpieli, a dzisiaj wróciła po raz kolejny znad morza, gdzie jeździ od czwartku. Wchodzi do pokoju i patrzy, a tu… taki widok…
Zachciało jej się tak okrutnie płakać, znowu z bezradności i bezsilności… Ponownie te pieprzone rolety…, myśli sobie: WSZECHŚWIECIE czego ma mnie to niby nauczyć??? Bo to, że jestem zależna od innych ludzi, to już doskonale o tym wiem! Jak tylko to zobaczyła, to poszła zaraz szybciutko do sąsiadów… potrzebowałaby ponownie jakiegoś zaradnego mężczyznę, których tu u siebie w klatce niestety chyba jednak nie ma… Chodziła mimo to po piętrach i dzwoniła/ pukała do drzwi, nawet tam, gdzie nie bardzo wiedziała, kto mieszka… Pierwsze co, to udała się na samą górę, bo tam wiedziała już, że choć są osoby, które jej kiedyś już pomagały. [młody chłopak i jeszcze taki mężczyzna od tej dziewczyny, który pomógł jej kiedyś wnieść te komody]. Niestety tam także nikt nie otwierał jej drzwi…
Naprawdę nie miała już pojęcia, co powinna teraz zrobić, więc poszła po prostu się umyć… Popłakała sobie tam trochę siedząc w tej wannie i tak usilnie myślała, co powinna teraz dalej z tym robić, czego ma ją to niby nauczyć? Może powinna je po prostu wymienić na takie, które proponował jej wtedy ten pan, którego pytała o nowe okna…, tylko ona już nawet nie wie, jak on się, cholerka, nazywał i skąd w ogóle miała do niego dane… boooszeee, czyli znowu będzie musiała wydać jakąś kasę…
Ponownie, cholera jasna, nie daje sobie z tym rady… Tak, jak nie wiem, czy przypominacie sobie tą sytuację z oknem w ogóle, kiedy to szła przed siebie i po prostu płakała z bezradności… Czuje się tak bardzo z tym wszystkim znowu sama…, a już o tylu rzeczach chciała tu donosić, że jest taka dzielna i się, cholera, nie poddaje, wciąż stara się coś robić! Jak choćby od czwartku właśnie te wyjazdy nad morze, kiedy to uzgodniłyśmy, że teraz zamiast siedzieć w domu i myśleć, zrobi sobie po prostu takie „wakacje”/ „urlop”…
Doszłyśmy obydwie do wniosku, że to jej się tak bardzo należy i skoro mieszka w mieście z dostępem do morza, to przecież żal byłoby tego nie wykorzystać! Jeszcze w CZWARTEK, 13.VIII.2020 [a „trzynastego wszystko zdarzyć się może” :P] udała się do Jelitkowa, ponieważ to nie był jeszcze weekend i nie mogła pojechać na Stogi od siebie bezpośrednim… Dlatego właśnie wybrała Jelitkowo.
Najpierw udała się jednak do BOM, który znajduje się 2 przystanki tramwajowe wcześniej. Tam, pomyślała sobie, będzie mogła skorzystać przecież z ubikacji, w razie potrzeby, uzupełnić wodę w butelce do picia, no i pomedytować.
Weszła tam do Gompy i zaczęła medytować. Cieszyła się, że wciąż ma na nadgarstku tą malę i tak, moi drodzy, spoglądała na zdjęcie Lamy i jak wcześniej było jej przykro, że po prostu ją „olał” w tej Pradze…, tak teraz zastanawiała się, DLACZEGO ON JĄ TAK WYRÓŻNIŁ, przyznając jej to imię schronienia: JEWEL GODDESS
i w ogóle DLACZEGO JEJ POWIEDZIAŁ, ŻE KOLEJNY ROK BĘDZIE JUŻ DLA NIEJ SZCZĘŚLIWY??? Tak bardzo wtedy tego nie rozumiała i czuła się wciąż taka do niczego, że ona przecież nic z tym, co jej się przytrafiło, nie robi!
Po tym chwilowym zastanawianiu się, powiedziała kilka [naście] razy swoje OM MANI PADME HUM i udała się jednak na plażę. I tak spoglądała na ludzi od brzegu jak wchodziła, czyli od góry/ od wydm, bo widziała tam również trochę cienia, no a przynajmniej tak „na głowę”. A o to jej głównie chodziło, przecież pojechała tam z książką, by ją m.in. dalej poczytać. Prócz oczywiście tego, że przy okazji by się może również troszkę opaliła, w końcu ubrała się w strój kąpielowy i posmarowała balsamem z filtrem UV! Poszła jednak dalej i tak wędrowała aż za taką zjeżdżalnię, później myśli sobie: „a jak będę potrzebowała do ubikacji? To taki kawał będę znowu z powrotem drałować?”
Nie myśląc już jednak obczaiła tam jedną kobietę [na jej pierwszy rzut oka atrakcyjna i w miarę „normalna”- tak ją oceniła], kawałek od niej również tak „u góry” leżał jakiś mężczyzna [wiadome, sobie pomyślała, hehe]. Jednak podeszła tam i zapytała się, czy może ulokować się w tym odstępie między nimi [a nie myślcie sobie: był on jednak spory!😋] I od razu usłyszała odpowiedź, że „oczywiście”, w pierwszej kolejności chyba od tej kobiety, lub tak to po prostu zapamiętała 😉.
Kobieta ta, po jakiejś pół godzinie zaczęła się do niej odzywać. Mała Mi tak jej nasłuchiwała i w sumie ucieszyła się, że wybrała to miejsce, bo ta babeczka mówiła coś o tym, że tak jest tu fajnie, że ona się cieszy, że może tu być i wtedy nasza bohaterka podjęła konwersację, pytając, czy ta jest tu na urlopie itp. Tak ją obserwowała kątem oka i musi przyznać, że wydała jej się bardzo ładna, choć na samym początku była pewna, że ta ma taki płaski brzuch, to później dostrzegła, że wcale nie! I tu już jej ulżyło, hehe
A tu jeszcze kochani jej notatka z dziś, (NIEDZIELA, 16.VIII.2020)! [będzie znowu choć częściowo w kolorze zielonym, a oddzielimy to takimi kropeczkami po środku]
…
Doszła do wniosku, że będzie koncentrowała się przede wszystkim na plusach w swoim życiu, bo przecież jest ich wcale nie mało, już Wam wymieniamy:
- codziennie medytuje
- [prawie] każdego dnia podnosi swój tyłeczek do tej gimnastyki [a dzisiaj /16.08.20, NIEDZIELA/ moi drodzy, wykonała nawet po 20 wykroków na każdą nogę! Tzn. nie od razu, ale zrobiła 2 x po 10, najpierw zaraz po jodze, później zaś jeszcze, jak wstawała…, ponieważ zawsze, jak to robi (wstaje), to jest właśnie w takiej pozycji
tzn. ona musi się akurat rękoma podeprzeć o tą ugiętą nogę, ale TO ROBI :P]
- stara się zdrowo odżywiać = zauważyła, że zmniejszył jej się brzuszek! No ok, może jeszcze nie jest wprawdzie on taki płaski i wysportowany, jak u niektórych, ale NIE JEST TEŻ JAKIŚ MEGA WIELKI i obwisły! [patrząc, dodam, jej, bardzo krytycznym spojrzeniem, oczywiście😉]
- powoli już znowu umie do siebie mówić tak łagodnie i dobrze, bo dobrze zdaje sobie z tego sprawę, ŻE SŁOWA MAJĄ MOC! Od wczoraj ponownie słucha nagrań również Pawlikowskiej i tak właśnie postanowiła robić. A wczoraj jeszcze przed wyjazdem na plażę słuchała właśnie tego: Słowa mają wielką moc
- po powrocie do domu, odsłuchiwała sobie ponownie nagrań Gracjana, bo wtedy będąc tam z tą Manuelą na tej plaży właśnie, tak sobie leżała i pomyślała o tym, że ta kobieta ma przecież rację i ona również będzie w ten właśnie sposób wytwarzała i „kreowała” swoją przyszłość wyobrażeniami!

…
Po jakimś czasie nasza bohaterka przesunęła się z ręcznikiem w dół/ bardziej do słońca, bo cień nie zakrywał już tylko jej głowy, spogląda, że jej rozmówczyni również wzięła swój ręcznik niżej. I tak w miarę miło im się konwersowało, w końcu Mała Mi zapytała o jej imię. Dowiedziała się właśnie, że MANUELA, sama także powiedziała swoje imię. Po czym słyszy od tej kobiety, słuchajcie, bo to będzie najciekawsze:
Przyglądam się Tobie Moniko i szacuję, że różnica wieku między nami to jakieś 30 lat
Tu nasza „gwiazda” uśmiechnęła się i już sobie pomyślała: „no ooook, to zadam jeszcze to pytanie 😜”:
To ile Pani dałaby mi lat?
Jakieś 27/ 28…
Wooohooo, pomyślała nasza „gwiazda”, nieźle, prawda?
I tu Panią zaskoczę, bo ja mam już 38 lat!
A ja od razu jak Ciebie zobaczyłam, to przyszło mi na myśl: jaka fajna, ładna dziewczyna. Jakoś automatycznie pomyślałam o moim 35- letnim synu, że może mogłabyś zostać jego dziewczyną 😉
To w takim razie proszę mi powiedzieć, ile Pani ma lat?
Nie uwierzycie kochani, co powiedziała ta kobieta! Że ona 29.04. skończyła … 60 lat! Czyli jest mniej więcej w wieku jej mamy, tak sobie pomyślała: boooszeee, żeby moja rodzicielka była taką osobą! I nie miała tu wcale już tylko na myśli samego wyglądu, ale zachowanie/ sposób myślenia i podejście do życia! Bo dobrze wie, że to wszystko pochodzi właśnie z wnętrza! Przysięgam, widząc ją, w życiu nie powiedzielibyście tego, że ma tyle lat! Rzekła jej również, iż jej wiek biologiczny obliczono na 40 lat! Gdyż ona bardzo dużo się rusza, tam, gdzie może chodzi na piechotę, zdrowo się odżywia [jak tak siedziały, to zjadła chyba jakąś sałatkę/ warzywa ze słoika] wie, jak ważne jest być dla siebie dobrą i kochać siebie! Oraz jak ważne jest to, co wkładamy sobie do głowy!

Tak siedziała tam i była tą kobietą po prostu zachwycona, tym, jakie ona ma podejście do życia! Mała Mi pomyślała sobie, boooszeee, a będąc jeszcze w BOM ponownie myślałam, że przydałby mi się jakiś „duchowy” przewodnik/ nauczyciel! A tu natrafiłam tego samego jeszcze dnia właśnie na nią! Po tym, gdy nasza „gwiazda” opowiedziała jej poniekąd swoją historię, ta jej rzekła, że widać po niej, że już wie, co w życiu naprawdę się liczy i co jest ważne… i jak to ona określiła, umie już „korzystać” z życia… [co oczywiście, nasza bohaterka, wcale nie uznała za prawdę!]
Powiem Wam jednak, że Mała Mi wciąż czyta tą książkę po raz chyba 2. I teraz jest świadoma tego, że po prostu nie potrafi już tak niestety wierzyć, jak jeszcze kiedyś. I prosiła cały czas Boga/ Wszechświat o więcej wiary, by po prostu „przywrócił” ją do siebie, bo ona przecież kiedyś [i przed tym wypadkiem i nawet już dużo później po nim!] była może nie jakąś wielką optymistką, ale jednak potrafiła przecież z tyloma rzeczami się cieszyć i z wieloma sobie również świetnie radzić!

Dobrze bowiem wie o tym, że NIE MOŻESZ DAĆ TEGO, CZEGO NIE MASZ (…) MOŻESZ DAĆ TYLKO TO, CO SAM POSIADASZ [123]. A ona, cholera jakoś tą wiarę utraciła… , czy może raczej ta po prostu w niej dziwnie osłabła i zmalała… Ale właśnie tak tam siedziała z tą Manuelą [pozwoliła jej mówić do siebie po imieniu] i tak ją podziwiała właśnie za to, jaką jest kobietą i co od niej słyszy. A miała tak niesamowite podejście do życia! Mówiła, że ona siebie kocha! Mała Mi zawsze o tym marzyła, aby umieć tak do siebie/ o sobie powiedzieć i pamięta przecież, że kiedyś już nawet do tego doszła! I właśnie wtedy było jej już łatwiej ze wszystkim…
Manuela rzekła jej także, iż mówi do siebie tak po prostu, że jest cudowna i wyjątkowa, tu Mała Mi pomyślała sobie: „boooszeee, a ja o tym czytam i się tego uczę, a ta kobieta już to po prostu wie, że tak to działa: jak o sobie myślimy, tacy jesteśmy!” Powiedziała jej wtedy również /jak nasza bohaterka przyznała, że odczuwa po prostu ogromny brak człowieka/, że ona [Manuela] po prostu to wie, iż nasza bohaterka jeszcze będzie szczęśliwa! [pomyślała sobie, kurczę! a może to Lama Ole Nydhal właśnie przez nią do mnie przemawia? 😋]

Mówiła jej o wszystkich takich rzeczach, o których ta czytała sobie/ słuchała. Mała Mi była wręcz zachwycona tą kobietą i sobie myślała, jakie to jest niesamowite jednak, że napotyka takich ludzi, WSZECHŚWIAT po prostu wie, czego ona najbardziej teraz potrzebuje! Mała Mi zauważyła jednak, że jak ona [tak, ponownie!] opowiedziała swoją historię, to jej słuchaczka owszem słucha tego ze zdziwieniem i wręcz niedowierzaniem [a najzabawniejsze w tej opowieści było to, że właściwie mogła co chwilę dodawać: „A to jeszcze nie wszystko”, hehe i to również dalej rozwijać 😜], to jednak nie próbowała w to wcale jakoś głębiej wchodzić, bo dbała przy tym, aby atmosfera ogólna pozostawała jednak „zdrowa” i przyjemna.

Usłyszała tyle niesamowitych rzeczy od tej kobiety, znała ona tyle [wydawać by się mogło takich „magicznych” wręcz] prawd, które wcale nie są żadną magią! Tylko czymś najbardziej oczywistym, jak właśnie to, by nie mówić nigdy, że czegoś nam brakuje! Ona np. jak rzekła NIGDY nie mówi, że nie ma pieniędzy, nawet, jak zostaje jej tylko złotówka w portmonetce…, bo dobrze wie, że z takim podejściem do życia, wszystko staje się łatwiejsze. Mała Mi tak jej słuchała i myśli sobie booooszeeee, o tym przecież tyle czytałam, nawet chyba w tej książce Josepha Murphy`ego!
Matko, jak ona bardzo chciała to usłyszeć! Wracała wówczas w takim cudownym wręcz nastroju, tak niesamowicie podbudowana! Że dotarłszy do domu, zaczęła gotować nawet zupkę kapuścianą z pomidorami, a wyczytała jeszcze u siebie w @ następującą rzecz od: BioBabalscy newsletter@biobabalscy.pl przez smgrid.pl
W okresie wakacyjnym warto czerpać z natury, regularnie jedząc produkty sezonowe, naturalnie dojrzewające w pełnym słońcu.
W sierpniu królują zarówno warzywa liściowe, jak i kapustne, korzeniowe i cebulowe, psiankowate i dyniowate oraz owoce, takie jak morele, brzoskwinie, śliwki, czy wczesne odmiany jabłek i gruszek. Uwzględnij smak lata w przygotowywanych posiłkach.Wypróbuj sprawdzone przepisy na lato!
Była z siebie tak niesamowicie zadowolona, że spójrzcie, jakoś wcześniej nawet tego nie sprawdziła, a jakby wiedziała „intuicyjnie”, co ma właśnie ugotować! Ponownie nagotowała tej zupy w 2 garnach, z czego oczywiście, co widać na fotce po prawej, dużą część umieściła w odpowiednich pojemniczkach, podpisała [auf Deutsch, natürlich :P] i później umieściła w zamrażalniku.
Następnie poszła się jeszcze tylko szybciutko umyć i tak sobie pomyślała, że może uda jej się nawet już znowu zasnąć, bez tej tabletki… [a ona ponownie od pobytu w Elblągu bierze je 2 na noc …]. Tej nocy wzięła już jednak tylko jedną! A po prostu znowu to odczuwa, że ten „pobyt w Elblągu” dopiero z niej schodzi. Opowiadała o tym również Manueli, że ona to czuje, że wszystko układa się najlepiej, jak tylko mogło i że ona właśnie ma tu sama mieszkać, bo dobrze to widzi już dawno po sobie, że nie dałaby sobie tam w Elblągu za bardzo z tym wszystkim rady… [psychicznie oczywiście].
Manuela wtedy rzekła [gdy Mała Mi opowiedziała również trochę „historię” swojej mamy i brata], że ta [jej mama] również nie miała w życiu łatwo. Oczywiście, że nie miała! Nasza bohaterka jednak uważa, że jej mama [widząc, jak mało, może nie tyle: „odporną osobą psychicznie”, co zdecydowanie chyba bardziej nie tak bardzo wrażliwą, nie to również nie pasuje! to może po prostu nie tylu rzeczy świadomą osobą jest] i tak radzi sobie niesamowicie dobrze.
W skrócie jeszcze o tej Manueli:
- mieszka w Redzie i również pomyślała, tak, jak i Mała Mi, że wykorzysta ten czas choćby na taki odpoczynek na tej plaży, tzn. aby było jasne, ona dojeżdża autobusem do Sopotu, po czym plażą biegnie właśnie do Jelitkowa, gdzie po prostu sobie odpoczywa
- tak bardzo imponuje ona naszej bohaterce właśnie swoim sposobem myślenia i podejściem do życia! Ona tak bardzo potrzebuje właśnie takich ludzi wokół siebie!

Nasza bohaterka szalenie teraz żałuje, że nie pisała tego wszystkiego na bieżąco tutaj, choćby właśnie z jakąś krótszą muzyką, ale stwierdziła, że poczeka na … [o nie! teraz już pokazuje inaczej, że ten deszcz ma przyjść dopiero w sobotę…] taki dzień, w którym będzie mogła zająć się bardziej pisaniem… A tu dziś przyjeżdża do domu, a tu taka felerna [znowu] „niespodzianka”…
A ona tak bardzo nie wie, co powinna z tym teraz zrobić… A podobno jak się pojawia jakiś problem, to się ciesz… taaaa, no nic tylko dziś kolejna próba nie brania żadnej tabletki na noc…