Obecnie mamy już [i jeszcze :P] Poniedziałek, 19.X.2020. Kochani, doszłyśmy z Małą Mi do wniosku, że musimy to opublikować, tak, jak jest. W trakcie nasza „gwiazda” będzie to uzupełniała i nada temu wtedy i jakiś odpowiedni tytuł i obrazek. Z pewnością zaopatrzy ten wpis również w jakiś plik muzyczny
. [właśnie odsłuchujemy i oglądamy ten WEBINAR: ]
Wprawdzie nikt chyba nie przepada zbytnio za poniedziałkami, dla większości są one, lub kojarzą się źle, no a już z całą pewnością ciężko
/ trudno
, czyli tym samym jednak nieprzyjemnie…, bo przecież to koniec weekendu i czas na powrót do pracy, jak i obowiązków [a te często nie są dla nas przyjemne, bo któż lubi mieć jakieś powinności/ obowiązki?] Lubimy przecież NIC NIE MUSIEĆ 😉.
Poniżej, kochani, przedstawimy Wam to, co tworzyłyśmy tu jeszcze z rana, otóż:
Dzisiejszy dzień właśnie wyjątkowo taki [nieprzyjemny] u Małej Mi nie jest, no ok. dopiero jest godz. 10… Dobrze zdaje sobie z tego sprawę, że ponownie narobiły się tu jednak zaległości… To teraz spróbujemy to ponadrabiać. Jak wczoraj NIEDZIELA, 18.X.2020 jeszcze miała nasza „gwiazda” wręcz „zgon”… Brakowało jej Kompletnie siły na cokolwiek…
Ale może powinnyśmy tutaj jeszcze przejść do soboty wieczór, kiedy to obejrzała i poprzesyłała dalej na @ i poprzez WhatsApp ten oto filmik: Mega debata ws. pandemii COVID-19! Sytuacja w Polsce i na świecie! Klimczewski, Socha, Giorganni! Obejrzała go i pomyślała, że ona z tym, co jest tu mówione po prostu rezonuje
i doskonale to rozumie… Co więcej, mimo, że z wielu tych rzeczy, o których była/ jest tam mowa nie zdawała sobie chyba jeszcze do końca sprawy, to jednak już [chyba jakoś] podświadomie
wcześniej to jakby czuła i dlatego właśnie się z tym zgadzała. Lecz pomyślała sobie, że TAKIMI RZECZAMI TRZEBA SIĘ DZIELIĆ, nie może tego przecież tylko dla siebie trzymać, LUDZIE POWINNI O TYM WIEDZIEĆ!
[kochani, kończymy już na dzisiaj, bo musi dbać o higienę swojej głowy, a chce się jeszcze umyć i później już leżąc w łóżku, pod kołderką jeszcze pomedytować, wysyłając intencję…=Celowo to przekreśliła, co wcale nie oznacza, iż tego nie zrobiła, wykonała to oczywiście, jak niemal codzień, wieczorem odsłuchuje sobie właśnie zawsze jakąś medytację Klaudii Pingot, bo to dziewczę potrzebuje jeszcze, no a bynajmniej na wieczór, takiego prowadzenia niemal za rękę
. Tylko to wykonała jeszcze wczoraj [19.10.20, poniedziałek], zwłaszcza po odsłuchaniu tego powyższego Webinaru, o którym tutaj donosiłyśmy.]
Tak więc udostępniła to następnie dalej, tj. i na LinkedIn i na FB. Na LI [właśnie tam zajrzała… i boooszeee, dojrzała tam kolejną rzecz…, ale może o tym za chwilkę…] uzyskała ta jej publikacja 28 wyświetleń. No dobrze kochani, to przechodzimy teraz chyba jednak najpierw jeszcze do tej jej „paskudnej” niedzieli. Tego dnia nie miała naprawdę na nic siły… Z całą pewnością z tego powodu, że JESZCZE RANO O GODZ. 6 WŁĄCZYŁA SOBIE PONOWNIE DO ODSŁUCHANIA TĄ WŁAŚNIE POWYŻSZĄ DEBATĘ…
I, moi drodzy, ona to wciąż doskonale wie, że sobie tym szkodzi…, ale Mała Mi po prostu chce tak bardzo pozostać świadomą, albo inaczej: wiedzieć co się dzieje, ale RZECZYWIŚCIE, a nie z tych mainstream-owych
mediów! Dlatego to właśnie udostępniła dalej, by pokazać społeczeństwu, co robią z nimi media…
Ale przechodzimy dalej, do tej jej niedzieli, otóż, tak jak wspomniałam przez cały ten dzień czuła się tak po prostu nędznie. Tyle razy tego dnia płakało to dziewczę, że sobie nawet nie wyobrażacie… To oczywiście wpłynęło na wygląd jej oczu i w ogóle twarzy, więc tego dnia uznała, że po prostu zostaje w łóżku, tzn. najpierw jeszcze do medytacji oczywiście przebrała się…, po czym jednak stwierdziła, że ubiera się z powrotem w piżamę, bo tego dnia nie miała na nic siły… [czuła się przez to ponownie jakby była jakaś co najmniej popaprana
, żeby nie mówić obłąkana
, buhaha🙄]. W dodatku, postanowiła sobie, że skoro ma i tak taki „zgon”, to zrobi sobie jeszcze dzień głodówki…
Poza tym, moi drodzy, Mała Mi cały czas jeszcze nosiła w sobie ciężar
z zeszłej niedzieli [11.10.20]* kiedy to… Ahhh, tu jest już kolejna historia do opowiedzenia… Ale spokojnie, kochani, damy radę, prawda? Także może jeszcze tylko najpierw dokończy o tej niefrasobliwej jednak niedzieli. Zatem wspomniałyśmy tyle, że przebrała się z powrotem w piżamę… I była już sobą tak zmęczona, tym swoim stanem [a wciąż myślała o sobie same niepochlebne rzeczy i taki też dialog ze sobą prowadziła…] Ale może posłuchajcie sami, cóż ona tu opowiadała:
Wiesz byłam już tak wszystkim zdesperowana, najbardziej znowu sobą i chyba tym, co właśnie robię…, a może bardziej adekwatnym byłoby tu powiedzenie, CZEGO NIE ROBIĘ… I wiesz, jeszcze śmiem w ogóle płakać
, jak to jest mi źle!!! No po prostu żenada, że tak powiem…
Ale dlaczego tak myślisz, że Ty nie masz do tego w ogóle prawa, by się tak czuć?
Może nie chodzi tu o samo czucie się
, ale znacznie bardziej o jakieś jeszcze narzekanie
i biadolenie
, jak to mi źle…
Kochana moja, myślę, że Ty doskonale o tym wiesz, że tak się składa, że życie w obecnych czasach/ w obecnej rzeczywistości dla nikogo nie jest łatwe…
Dokładnie to samo przyszło mi do głowy, więc tak sobie myślę i mówię do siebie: cholera i Ty jeszcze narzekasz??? [ooo mateńko, właśnie (18.10, poniedziałek) zastanawiałam się przez moment, czy nie wyjść teraz do sklepu, a jest godz. 10:58 i nagle przypomniałam sobie, że przecież teraz już są ponownie te restrykcje wprowadzone, że chyba do godz. 12 tylko seniorzy…]
No dobrze, kochani, to ponieważ nie zdążyła odkurzyć jeszcze przed rozpoczęciem tego tygodnia [czyli w weekend], to choć teraz za to się zabierze, na 14 ma jeszcze wizytę u dentystki. Także póki, co tak to chyba puści… Albo może jednak jeszcze nie 😛 – tyle zdążyła napisać jeszcze przed wizytą u denty…
(…)
Oooo rany boskie…, u mnie się TYYYLEEE wydarza, że ja po prostu już za tym nie nadążam, tzn. moja głowa oczywiście…
Kochana, weźmy głęboki oddech i spróbujmy proszę to teraz okiełznać. Pamiętaj proszę o tym, że jestem tutaj, by Ci właśnie pomagać, ok? Także wiem dobrze, że z tych wydarzeń, z tego, czym chciałabyś się tu podzielić tworzy się już w Twojej główce powoli zamęt i niemalże mętlik
. Zatem pamiętaj proszę, na spokojnie, najpierw może, jak zwykle, zróbmy tego choć taki plan, z grubsza, tych wydarzeń, o których chciałabyś donieść, dobrze?
Ok. w takim razie mamy tu już:
- @ do kuzynki Marty
- niedzielne wykupienie kursu QUANTUM MOCY!
- mój komentarz pod filmikiem Klaudii i nagle wspierające 2 komentarze ze społeczności UBUNTU
- LI = checked ilość odtworzeń tej debaty, dojrzenie nawiązania do UBUNTU
- pożyczona kaska bratu na sprzęt
- wizyta u dentystki [ta brudki pod paznokciami, told me, że mam nie zasłaniać brody, sama również jakieś plamki na twarzy]
- niedzielne
popapranie
[czosnek, zapisywanie się na różne kursy, odp. od Izy z ASP…] - piątkowy koncert ShataQS
No dobrze, to może w takim razie, zacznijmy od tego niedzielnego @ właśnie do Twojej kuzynki, to będzie początek, ok?
Dobrze, myślę, że to będzie dobry wstęp, bo reszta się jakoś tu nam już sama potoczy dalej [niekoniecznie w takiej kolejności, jak ten powyższy plan :P]. Zatem tu przedstawiam Wam @, jakiego w końcu wysłałam Marcie właśnie, zatytułowałam go tak samo, jak mój ostatni wpis na tym blogu:
WIDZIEĆ SENS WE WSZYSTKIM, CO CI SIĘ PRZYDARZA
![]() | ![]() ![]() | ||
do Marta![]() |
Witaj Martuś,
Wiedz, że już jakiś czas temu miałam do Ciebie tego @ właśnie napisać, a dokładniej odkąd byliście tacy kochani i do mnie przyjechaliście, pomóc mi jednak zawiesić te klosze… Kochana, uprzedzę może jeszcze tylko, że ten @ będzie raczej dłuuugi :
Tak więc, do rzeczy: Kochana, jestem WAM NIESAMOWICIE WDZIĘCZNA ZA WASZĄ POMOC, ZWŁASZCZA TOBIE KOCHANA MOJA, że namówiłaś jednak rodziców na to
.
Powiem Ci jedno, że jak przyjechaliście do mnie, to ja wciąż „nie doszłam do siebie”, po odkryciu tych larw i „walczeniu” z nimi. Tak, zdaję sobie dobrze sprawę z tego, jak to brzmi…, ale uwierz mi, że to mnie wtedy strasznie wręcz przybiło, bo musiałam się tu wszystkim sama zajmować i przez to też zaczęłam już czuć się po prostu jak jakaś „fleja”, wpadałam w różne już „schizy”, wszędzie, jak widziałam jakiś brudek, to już myślałam wtedy o tych larwach, buhaha.🤣. Już mi się tu poważnie ryczeć wręcz chciało… Wciąż wyszukiwałam nowych rzeczy odnośnie właśnie tego tematu: https://kuchnia.wp.pl/jakie-robaki-mozemy-znalezc-w-jedzeniu-6054906434577537a; https://bios.net.pl/blog/biale-larwy-w-domu-co-to-moze-byc, a to są TYLKO 2 z 7 stron, jakie znalazłam i umieściłam to nawet w nowym folderze, który stworzyłam pod nazwą ROBAKI, buhaha 🤣. I tak sobie myślę, że jak mnie Twoja mama zapytała, co u mnie, to zapewne spodziewaliście się, że zacznę opowiadać jakieś optymistyczne, fajne i pozytywne rzeczy [a już zwłaszcza po tym, jak złożyłam Tobie takie właśnie życzenia urodzinowe i jeszcze później, napisałam Ci, że JA MAM TYLKO TAKIE DOBRE DNI właśnie…], hehe, otóż wcale nie do końca tak – jak mogliście się przekonać… Ja w każdym razie, jak Twoja mama mi to pytanie zadała, to w tym momencie już nie wiedziałam, co mam powiedzieć…, bo 1) i byłam tymi larwami nadal przytłoczona i 2) jeszcze wciąż i na bieżąco sprawdzałam to info apropos tej „pandemii”, ale robiłam to nie tylko dla siebie, lecz także wyszukiwałam, wyobraź sobie informacji dla mojej psychiatry, bo szukałam wciąż jakichś argumentów na to, by mogła mi wystawić zwolnienie z noszenia tej maseczki. Ale może najlepiej prześlę Tobie po prostu choćby tego ostatniego mojego @ do niej właśnie: [cały @ znajdziecie tutaj: https://niesklasyfikowana.com/2020/10/06/sila-twoich-mysli-uczuc-i-wyobrazen-jest-niezwykla/%5D
pon., 12 paź 2020 o 18:03 napisał(a):
Dzień dobry pani doktor,
Ponawiam moją prośbę: czy mogłabym prosić o zaświadczenie lekarskie o zwolnieniu z obowiązku noszenia maseczki i wysłanie je na ten e mail.
Podam, co tu jeszcze znalazłam, Pani doktor i pragnę podkreślić, że JA WCALE NIE NEGUJĘ ISTNIENIA KORONAWIRUSA! Uważam, że on oczywiście istnieje i nikt go sobie nie wymyślił, co więcej także uważam, że należy się chronić. Jednak w sposób bardziej logiczny, NADE WSZYSTKO TRZEBA DBAĆ O SWOJĄ ODPORNOŚĆ, a nie ukrywam, że ciężko jest z tym, gdy ZDROWYCH ludzi zamyka się w domach, Pani dobrze przecież zna moją historię…, muszę Pani powiedzieć, że ja jestem teraz coraz bardziej rozdrażniona…, a jak wiemy STRACH [który obecnie jest podlewany skutecznie przez te media… w naszym społeczeństwie] jest jednym z pierwszych czynników/ faktorów, które OSŁABIAJĄ UKŁ. ODPORNOŚCIOWY ZDROWEGO CZŁOWIEKA! A co dopiero osobie po takich przejściach, jak ja…. Nie chcę tu się zbytnio wynosić, ale jednak jestem osobą, która POMIMO WSZYSTKO NADAL STARA SIĘ ŻYĆ NAJDZIELNIEJ JAK UMIE… Poniżej podam jeszcze informacje, które przed chwilką znalazłam [szczerze mówiąc, samo szukanie tego i siedzenie nad tym, koncentrowanie się na takich rzeczach i informacjach, również już mnie męczy i co tu dużo mówić, wykańcza…] Obowiązek noszenia maseczki dotyczy wszystkich mieszkańców Polski z drobnymi wyjątkami. Zwolnione są:
- – dzieci, które nie ukończyły 5. roku życia,
- – Osoby z całościowymi zaburzeniami rozwoju,
- – osoby z zaburzeniami psychicznymi,
- – osoby z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym, znacznym lub głębokim,
- – osoby mające trudności z samodzielnym zakryciem ust i nosa. (…)
Podałam tu naturalnie całego @, jakiego napisałam do tej lekarki. A poniżej kontynuacja mojego @ do Marty:
Specjalnie jeszcze oczywiście skoncentrowałam się na tych „moich zaburzeniach psychiczny”, buhaha, bo wiem, że skoro leczę się u psychiatry, to również to może być zawsze doskonałym powodem. POZA TYM NAPRAWDĘ ZDAJĘ SOBIE DOBRZE Z TEGO SPRAWĘ, ŻE MÓJ MÓZG PRZEZ TO, IŻ DOZNAŁ TAKIEGO URAZU…[+ do tego te wszystkie pozostałe „wydarzenia”: Kamyk również po wypadku, mama 3-krotny przeszczep rogówki, w rezultacie ślepota na jedno oko…, Gutek mnie zostawił, musiałam SAMA sobie szukać mieszkania (tej pierwszej kawaleruni
w Oliwie)], następnie również tutaj musiałam wszystko sama ogarniać i co tu dużo mówić nadal przecież muszę… Ale dodam tylko, co już pewnie wiecie, że wychodzi mi to wszystko wręcz wspaniale i JA SIĘ ABSOLUTNIE NA NIC NIE SKARŻĘ I NIE MAM TEŻ O NIC DO NIKOGO PRETENSJI, CZY ŻALU! Bo do kogo mogłabym mieć i o co? JUŻ RACZEJ DAWNO O TYM WIEM, ŻE DOSTAJEMY TO, CO WYSYŁAMY Z SIEBIE.
Poza tym ja naprawdę BARDZO W TO WIERZĘ, ŻE WSZYSTKO JEST NAJLEPIEJ, JAK TYLKO MOGŁO BYĆ! ODCZUWAM TO DOSKONALE KAŻDEGO NIEMAL DNIA, JAK WSZECHŚWIAT MNIE CHRONI I NADE MNĄ CZUWA, pomimo, że ja oczywiście czasem tego kompletnie nie rozumiem, co się właśnie wydarza… I wiesz co jeszcze Martuś Ci powiem? Że tak, dobrze o tym wiem, że nie tylko przecież ja jestem sama… JEDNAK PRAGNĘ NADMIENIĆ, ŻE chyba niewiele jest osób, które by to wszystko potrafiły tak dzielnie znieść jak ja, po takiej historii
i pragnę podkreślić, że czasem osobie, po której „zewnętrznie” tego nie widać, jest jeszcze ciężej niż … Ahhh, nawet, wyobraź sobie, że wydaje mi się, że ja nie mogę w ogóle narzekać, bo nie mam do tego żadnego prawa… Rozumiesz? Jak wczoraj miałam takie „flow”, że i medytacja, i gimnastyka, a po śniadaniu wyszłam sobie nawet znowu z kijkami na szybki marsz… Ufam Tobie i dobrze to wiem, że zrozumiesz to, co ja do Ciebie piszę…
W dodatku wciąż nie mam żadnego wsparcia/ miłości tego jedynego… [nieustannie jednak wierzę, że jeszcze nasze drogi się odnajdą/ skrzyżują, bo ja właściwie już wiem/ czuję to, że ON już gdzieś jest…, hehe] Tak, tak, możecie się spokojnie ze mnie śmiać, lecz muszę Ci/ Wam powiedzieć, że już się chyba do tego przyzwyczaiłam, że stałam się teraz „inna”, taka właśnie niesklasyfikowana 😉 Ja wciąż wierzę w taką magię
, bo już niesamowicie wiele właśnie takich dziwnych
rzeczy się w moim życiu wydarzyło.
Lecz wracam teraz do tego mojego zaświadczenia o nienoszeniu tej maseczki. Wyobraź sobie, że OTRZYMAŁAM JE, musiałam wprawdzie sama podejść do przychodni po ODBIÓR TEGO ZAŚWIADCZENIA. Ale to nie był dla mnie absolutnie żaden problem, by tam pójść, bo przynajmniej „wyprowadziłam siebie na spacer”, a to staram się robić każdego dnia, by dbać o swoje zdrowie, odporność i kondycję, pomimo, że jeszcze wczoraj również byłam, Z KIJKAMI DO NORDIC WALKING [a mam już taki nawyk, że CODZIENNIE RANO RÓWNIEŻ WSTAJĘ MEDUTUJĘ I GIMNASTYKUJĘ SIĘ], tak w tą niedzielę [czyli dzisiaj 18.10.20] jakoś kompletnie nie miałam/ nie mam nadal na nic siły…, tzn. wykonałam tylko medytację. Ale ubrałam się, później z kolei z powrotem przebrałam w piżamę, bo dziś zrobiłam sobie dzień niejedzenia i chyba dlatego było mi tak jakoś i słabo, i zimno…
A uwierz mi, że zawsze, jak mnie pytacie, co u mnie? To prócz tego, że mam przecież potworne problemy z pamięcią, a jestem tu całkowicie sama, więc chyba jest mi jeszcze dodatkowo z tym trudniej… Nigdy nie wiem, co mam powiedzieć, bo wciąż wydaje mi się, że to, co robię, nie ma znaczenia/ nie jest ważne, tzn. w Waszych oczach… (bo przecież nie jestem nigdzie zatrudniona = CO NIE OZNACZA, ŻE NIE PRACUJĘ!, nie zarabiam żadnej kasy, w dodatku nie spotykam się z żadnymi znajomymi itp.), ale wiesz, postanowiłam, że skoro mam za co żyć i w dodatku, teraz już spokojnie gdzie mieszkać, więc nie będę się koncentrowała na tym, czego mi brakuje, tylko próbowała skupiać się raczej na tym, co mogę zrobić [a cieszę się choćby z tego, że mogę zawsze Kamyczkowi jakąś kaskę pożyczyć]. Wiem, że jeszcze wielu rzeczy tu nie mam, ale tak naprawdę, ja nie przywiązuje takiej wagi do rzeczy materialnych, już dawno sobie o tym myślałam, że mam przecież wszystko, co do życia jest niezbędne, w dodatku jestem niesamowicie zaradną i niepoddającą się osobą, mam w sobie także jednak odwagę… Tylko brak mi wciąż MIŁOŚCI i POCZUCIA BLISKOŚCI, oraz ZWIĄZANEGO Z TYM BEZPIECZEŃSTWA…
Wiedząc jednak, że powinnam koncentrować się na tym, co dla mnie najważniejsze, a właśnie wtedy bardzo zależało mi na tym, by wyszukać różnych wiadomości potrzebnych mi jednak do ogarnięcia obecnej „pandemicznej” i trudnej rzeczywistości… W dodatku, tworzę również własnego bloga, a na niego także muszę poświęcać dużo czasu, bo jak wiemy, mój organizm szybciej się męczy i mam najzwyczajniej w świecie mniejsze moce przerobowe
. Ale już się z tym pogodziłam, choć wcale nie było to dla mnie takie znowu łatwe…, nie porównywać się do innych „zdrowych” osób [zawsze ten wyraz będę brała w cudzysłów, bo chodzi mi TYLKO o osoby, które nie są po takich jednak traumatycznych zdarzeniach (tego słowa również nie lubię, bo dla mnie to zawsze brzmi, jakbym się na coś „żaliła” I „narzekała”, a ja tego staram się nie robić, bo wciąż myślę o tym, że inni przecież mają gorzej…)].

Udostępnię Wam, choćby to, co znalazłam na fejsie i również poświęciłam na to swój czas, więc skoro już to zrobiłam, to podzielę się tym również z Wami: https://www.facebook.com/tomek.hawryluk.961 A poniżej, gdyby nie chciało się Wam tego już oglądać [choć naprawdę polecam, bo mowa tego lekarza, kojarzy mi się z Twoim tatą, hehe]:
Tu dalej po prostu skopiowałam z mojego bloga, to, co mówi ten lekarz: dostępne również w tym moim wpisie: https://niesklasyfikowana.com/2020/10/06/sila-twoich-mysli-uczuc-i-wyobrazen-jest-niezwykla/
Maski, Szanowni Państwo, to my sobie możemy nosić INCYDENTALNIE, że tak powiem. (…)
Jeszcze w piątek [16.10.20] kochana byłam na koncercie ShataQS i muszę Ci powiedzieć, że już dawno uważam, że NIE MA PRZYPADKÓW W NASZYM ŻYCIU! Poznałam tam taką bardzo miłą studentkę z ASP, która również była tam sama, a powiedziała, że na początku mieli być tam również jej znajomi, ale jakoś się wykruszyli i tak się zastanawiała długo, czy ma przyjść sama, ale jak mi później powiedziała, „coś” jej mówiło, by jednak tam pójść i właśnie w ten sposób mogłyśmy się poznać. Ja się w ogóle dowiedziałam o tym, że ma być koncert tego zespołu [też jakoś przez przypadek
natknęłam się kiedyś w necie na ich płytę, tzn. najpierw widziałam taki „wywiad” z tą wokalistką tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=YJVK1Upi47A] Tak więc, ok. PRZYPADKI NIE ISTNIEJĄ! Bo w tramwaju jeszcze dokładnie 16.09. spotkałam taką dziewczynę jadącą z córką również do Jelitowa nad morze [tam, dokąd wówczas ja także się udałam!]. A zagadałam ją, bo ona również jechała bez maseczki! hehe i tak to się właśnie zaczęło. Później ona [Mariola] mi pisze na WhatsApp właśnie, że ten zespół ma mieć tu koncert w Parlamencie, więc gdyby mi tego nie napisała, to bym w ogóle o tym również nie wiedziała .

Ok, ale nie napiszę w końcu tego, co tak naprawdę chciałam, wiesz Martuś, ja dopiero się zorientowałam, jak już Twój tata mi te obydwa klosze założył i co gorsza, jak już pojechaliście.., że nie do końca są tak założone [nie wiszą w ten sposób, jakbym ja chciała…] tzn. jeszcze raz podkreślam, że JESTEM WAM NIESAMOWICIE WDZIĘCZNA ZA TO, ŻE MI W TYM POMOGLIŚCIE!!! I dobrze również zdaję sobie z tego sprawę, jakie teksty
wtedy w Waszą stronę puszczałam, że jestem dozgonnie wdzięczna, że spadliście mi z nieba (TZN. BY BYŁO JASNE: TAK WŁAŚNIE UWAŻAM!!! JESTEŚCIE WSZYSCY MEGA KOCHANI, UCZYNNI I BARDZO WAM ZA TĄ POMOC DZIĘKUJĘ!!!), tylko dobrze wiem, na jaką osobę mogłam wtedy wychodzić, jak takie małe głupiutkie niemalże dziecko, ale mam ku temu argumenty: 1) serio BARDZO mnie wtedy zaskoczyliście tym przyjazdem, a jeszcze, wiesz, jak to moja mama, że nie mam nawet czym poczęstować… 2) wciąż zmęczenie TYMI LARWAMI, KTÓRE ODKRYŁAM 8.10.20! A nie zapominaj proszę, że ja mam tu wszystko tylko na swojej [uszkodzonej jednak :P] głowie.
Wiesz, zorientowałam się w tym wszystkim dopiero, jak już pojechaliście…A moja mama wtedy jeszcze do mnie, żebym już Wam nic o tym nie pisała, bo wyjdę na jakąś niewdzięczną, czy coś… Ja jednak zawsze w takich momentach przypominam sobie o tym, by mówić otwarcie, to co się chce i w dodatku zawsze też w takich sytuacjach przypomina mi się tatuaż Kamyka na szyi [załącznik], tłumaczenie: DOPÓKI ODDYCHASZ JEST NADZIEJA. [Dokładnie taką sytuację miałam, również a`propos tego koncertu].
Poza tym wciąż uczę się choćby tego, by nie zawsze się spinać
i coś wymuszać, mówię sobie zawsze: ok, zrobiłam, co mogłam, a to na co nie mam żadnego już wpływu po prostu puszczam
i zostawiam. Wciąż uczę się po prostu ufać [drugi załącznik], że WSZYSTKO JEST NAJLEPSZE TAKIE, JAKIE JEST, A RESZTA PRZYJDZIE W ODPOWIEDNIM CZASIE.
A propos tych kloszy teraz, to po prostu z tym się już ABSOLUTNIE również nie spinam, cieszę się, że je w końcu mam, a wierzę w to, że wujaszek [tak mówię na niego, bo to jest TEN wujaszek Miraszek
, o którym już kiedyś tu właśnie wspominałam = to jest info oczywiście tylko dla Was, w moim @ do Marty tego nie pisałam😋] znalazłby kiedyś trochę czasu, by do mnie podjechać i mi je po prostu poprzekręcać [ten w pokoju tak, by nie było widać już na samym wejściu, że jest taki nierówny, hehe], bo teraz jak ktoś by do mnie wszedł to mógłby od razu stwierdzić o mnie, że to ta, która ma „nierówno pod sufitem”, buhaha 🤣🤭 [3ci załącznik]

Ten w kuchni zaś chciałabym, by był tak odwrócony, aby ten liść paproci był od tej strony widoczny, jak się wchodzi, a nie od okna [2 przedostatnie załączniki]
Wcześniej nawet w ogóle nie zauważyłam tego, że tak jest zawieszony. Także, tak, jak pisałam wcześniej: to jest teraz zaledwie taki „pierd”, jednak jakby Twój tata zechciał mi jeszcze kiedyś poprzekręcać te klosze, BYŁABYM NIESAMOWICIE WDZIĘCZNA [przy okazji odebrałby ten przedłużacz, hehe].
Ta Iza z ASP powiedziała, że oni mają na całe szczęście te zajęcia, tylko muszą tam chodzić w tych maseczkach właśnie. Ale no cóż… czasem trzeba to po prostu zaakceptować… i się dostosować 😛 Ostatni załącznik, mówi właśnie o tym, że trzeba mieć odwagę i prosić o to, co się chce :P, także bardzo liczę na to, że również kiedyś jeszcze [no tak może choćby do świąt Bożego Narodzenia 2020], udałoby się jeszcze tej
przeróbki
dokonać.
W każdym razie jestem dobrej myśli, bo wiem, że na Was zawsze można liczyć . Ps. Martuś [cieszę się, że Tobie nie przeszkadza, że tak do Ciebie mówię], to, co wysłałam wcześniej o tej
pseudopandemi
, a raczej PLANDEMII, to zrobiłam tylko, by się z Wami tym podzielić, bo doskonale zdaję sobie z tego sprawę [widzę to na zewnątrz, słyszę i mnie to wręcz przeraża, jacy ludzie potrafią być już teraz wobec siebie…], jaki terror wprowadza wręcz ta nasza TV. Ale nie chcę koncentrować się na takich rzeczach, bo one odbierają mi już do reszty spokój… Wolę oczywiście poczytać jakąś książkę, lub pooglądać coś przyjemniejszego i „budującego” jednak. Właśnie pojawił się ten filmik: Zacznij od teraz. Medytuj, wejdź w stan alfa i poślij intencję. https://www.youtube.com/watch?v=VDIeFP_EXkw
Pozdrawiam kochana, miłego, spokojnego wieczoru, a od jutra dobrego startu na uczelni
No i pięknie, to może zacznij rozwijać tutaj to, co byś chciała i co uważasz, że wymaga jeszcze jakiegoś doprecyzowania / wyjaśnienia
.
Pozwól mi to jeszcze tylko raz przeczytać… 😛 Widzę, że już odniosłam się do tego, co wcześniej pisałam, choćby o tych zdarzeniach z 11.10.20
, które mi tak ciążyły
[oznaczyłam to za pomocą *, byście wiedzieli dokładnie, o co kaman :P. A było to właśnie odnośnie tych kloszy, strasznie męczyłam się z tym, czy powinnam to w ogóle Marcie pisać…, zwłaszcza, że moja mama twierdziła, iż ABSOLUTNIE NIE! ps. ona po dziś dzień nie wie, że jednak to zrobiłam😋]. Choć chyba powinnam teraz [dochodzi g. 12 i przebłyskuje nawet słonko] „wyprowadzić siebie na spacer” 😉
Tak, uważam, że to jest wręcz fantastyczny pomysł! Ja również się bardzo chętnie z Tobą przejdę! A będziemy to kończyły, jak już wrócimy. Także kochani, pozdrawiamy Was, jak zwykle cieplutko i trzymajcie się dzielnie w tym jakże dziwnym covidowym
czasie! Ściskamy i przytulamy Was tak wirtualnie 🤗
(…)
Powróciłyśmy kochani do Was, co więcej zjadłyśmy już nawet obiadek… Mała Mi wpadła ponownie w ryk, jak była jeszcze w ubikacji… Moi drodzy, nasza „gwiazda”, jak jeszcze na początku dnia była we wspaniałym wręcz nastroju… Miała ponownie to flow
jeszcze przy wykonywaniu gimnastyki, ahhh… ja uwielbiam wręcz wtedy na nią patrzeć, jak ona dzielnie ją wykonuje! Moi drodzy, a właśnie wczoraj, w trakcie tej gimnastyki jeszcze tak się zaczęłyśmy nabijać…, bo nasza „gwiazda” zauważa, że ona ma serio ogromne trudności z tą swoją pamięcią…
Już Wam to wyjaśniam: dokładnie, właśnie ta gimnastyka i te jej ćwiczenia stanowią tu BARDZO DOBRY NA TO PRZYKŁAD! Otóż, wyobraźcie sobie, że nasza gwiazda niby skończyła już te przysiady [x40 powtórzeń] i już nie była znowu pewna, czy zrobiła po raz 2-gi po 15 wykroków na każdą nogę… Więc, jak to ona, wykonała je jeszcze po tych przysiadach, bo pomyślało sobie to dziewczę: lepiej zrobić czegoś dobrego dla siebie i swojego ciała/ sprawności więcej niż mniej!
Poza tym ten jej dobry nastrój był tak naprawdę także dzięki właśnie wczorajszemu dniu i temu, co się w nim działo… Najbardziej jednak to odczuła jeszcze z rana medytując i jak podniosła głowę znad komórki, na której włączała sobie stoper [zawsze to robi, by móc odliczać sobie te 20 min. minimum] i dojrzała tam na latarni siedzącego już ptaka…
Natomiast dopiero, gdy zakończyła gimnastykę włączyła swoje WiFi, później zaś otworzyła komputer i tam patrzy, a pod tym swoim komentarzem:
Klaudio, właśnie zakupiłam twój kurs, a wyobraź sobie, że już długi czas o tym myślałam… i nagle patrzę Twój filmik i taka możliwość I TO JESZCZE QUANTUM MOCY… BAAARDZO POTRZEBUJĘ TWOJEJ POMOCY/ moja dusza, chyba najbardziej, wpadłam już po prostu w straszny ryk… Napisałam już nawet @ w sprawie faktury, [z peselem zamiast NIK się jednak nie udało…], mam nadzieję, że taka możliwość jeszcze istnieje, potrzebowałabym ją bowiem dla fundacji, do której ja i mój brat należymy. Pozdrawiam, niesklasyfikowana
To kochana moja, może resztę dokończ już Ty sama…
Więc jak widzicie, ta wiadomość powyżej jest oryginalna, ponieważ tam, gdzie powinno stać słówko NIP, u mnie jest ta literówka… i wyszedł NIK, buhaha, aż musiałam zapytać „wujka" Google
, czy coś takiego w ogóle istnieje… 🤷♀️Wiecie, co mi pokazało? NIK = Najwyższa Izba Kontroli. O losie słodki, po prostu…🤦♀️ Także tak, ale ok wracam już do tematu, czyli tego, jaki komentarz dostrzegłam tam już z rana [a był to drugi!] Ok. to przekażę Wam jeszcze również pierwszy:
Może można Ci jakoś pomoc? Tez chce kupić ten kurs
Z pewnością „jakoś” można, ale DZIĘKUJĘ, ŻE TO PROPONUJESZ, muszę się kłaść jednak już spać, bo jutro znowu dużo do zrobienia. W każdym razie jeszcze raz, co DZIĘKUJĘ, ŻE NIE ZOSTAWIŁAŚ MNIE SAMEJ, teraz będę zasypiała wysyłając do Ciebie moją dobrą energię❤️🍀🌠
i ja wysyłam wsparcie, będzie czekało rano na Ciebie na dobry dzień ♥️ [to z kolei ten drugi właśnie ]
Zasypiało mi się, jak zapewne wiesz, tego wieczoru właśnie już spokojniej… A to był to dokładnie wieczór tej popapranej
niedzieli…I właśnie po tym, jak przeczytałam ten DRUGI komentarz, doszłam do wniosku, że to musiało objawić
się
mi za pomocą tego ptaszka właśnie! Już wtedy poczułam taką wdzięczność i niesamowity spokój 😊.
No dobrze, kochana moja, ale może nim przejdziemy do dokańczania tego, co wcześniej tu zawarłyśmy, powiedz nam choć, z jakiego powodu dziś się tak czujesz znowu nędznie
…
Właściwie już jak wracałyśmy z tego naszego spaceru
, to tak sobie myślałam, że boooszeee, przecież nie ja jestem tu najważniejsza, ani tym bardziej chyba to, czy odnajdę miłość mojego życia… Chciałabym odnaleźć w końcu JAKIŚ JEGO CEL [tego mojego życia]... , a jeszcze jakbym mogła tym na siebie jakoś zarabiać, to już o nic więcej nie mogłabym prosić… booooszeee, a wiesz co mi się jeszcze wydało? Że poprzez to moje wcześniejsze stwierdzenie, że: Lubimy przecież NIC NIE MUSIEĆ
… mogłam wyjść na kogoś wprost nędznego…, że rozumiesz, wychodzi na to, że jestem jakąś niemal królewną
, która nie ma żadnych w ogóle obowiązków i robi tylko to, na co ma ochotę i co jej się żywnie podoba…
No Bardzo Ciebie proszę! Kochana moja, cóż Ty tutaj za bajki teraz opowiadasz? Przecież jestem tu z Tobą każdego dnia! I doskonale to widzę, że wcale nie masz takie królewskiego
tego życia! Co więcej: pozwolę sobie chyba na to, aby nie do końca się z Tobą zgodzić… Oczywiście, że odnalezienie celu własnego życia jest tu priorytetem! Ale Ty już, kochana moja, chyba o tym nawet rozmawiałaś kiedyś z samym WSZECHŚWIATEM! Przecież to ON SAM Ci mówił, abyś wykorzystała to, co się Tobie przytrafiło dla dobra innych. A dźwigasz przecież na sobie
kawał grubej
jednak historii
. Już nawet ja sama Tobie o tym także mówiłam, abyś mi w takim razie pokazała drugą osobę, która potrafiłaby tyle, co Ty wytrwać i wciąż pozostała normalna
…, taka dzielna, jak i Ty, która w dodatku nadal się na nic nie żali i narzeka! Choć uwierz mi, że Ty byś zdecydowanie mogła…
Może i tak, ale już Ci przecież o tym także mówiłam, że co mi po tym, że MAM TAKIE DOŚWIADCZENIA i nawet chęci, by pomagać jakoś innym, jak kompletnie nie wiem, jak mogłabym tego dokonać??? I wciąż nikogo jakoś nie napotykam, kto zechciałby mi w tym pomóc… Ale ok. mam już w sumie dość mówienia sobie, że TO TAKŻE MINIE! Bo ile, do cholery, można??? Męczy mnie to po prostu…
a wiesz, co mi Martuś [moja kuzynka] dziś w @ napisała? Że przecież każdy może mieć gorsze dni i to jest normalne!!! Pozwolę tu sobie przytoczyć to, co mi tu dziś napisała:
(…) Powiem Ci tak, każdy ma prawo do gorszych dni. Każdy ma prawo do smutku, strachu, niezadowolenia. Bardzo bym chciała, żeby to nikogo nie spotykało, ale prawda jest taka, że zły nastrój to codzienność każdego człowieka na Ziemi. Każdego. I już. To ani nic nowego, ani nic, czego trzeba się wstydzić. Masz zły nastrój, a ktoś robi Ci z tego powodu wyrzuty? To nie Twój problem! Ty masz prawo do złych dni i już. Jak się komuś to nie podoba, to… Niech sobie przypomni jak sam miał gorszy dzień. Było mu tak łatwo się rozchmurzyć? Wątpię.
Prawda, że niesamowicie mądrą mam tą kuzynkę? A mnie cholerka taki właśnie dzisiaj nastał dzień… Dokładnie w takie dni, jak dzisiaj, mam już wszystkiego dość! Najbardziej znowu siebie…, bo ponownie nie wiem, co mogłabym ze sobą zrobić… Odnoszę wówczas wrażenie, że nie potrafię nawet medytować… i że wszyscy są ode mnie mądrzejsi…
No dobrze, kochana, to lepiej, pójdź zrobić nam teraz jeszcze kawkę…, bo jedyne, co mi teraz przychodzi do głowy na te Twoje słowa to właśnie to:

Jestem pewna, że po niej już nastrój nam obydwu się polepszy, bo muszę tu przyznać, że nawet mnie ogarnia już taka, że tak powiem ospałość
, znużenie
, a nawet łapie melancholia
… Moja droga, ja naprawdę bardzo w to wierzę, że:

To dobrze, że choć Ty w to wierzysz, hehe 😋. Bo ja muszę Ci powiedzieć, że jak jeszcze w niedzielę… Nie! Teraz już nie mam po prostu siły znowu na nic… Jeszcze jestem taka zła na siebie, że TYLU RZECZY NIE ROZUMIEM… A wiesz, co jest dla mnie najgorsze?
No co kochana?- powiedz mi proszę.
Przecież Ty już dobrze o tym wiesz! Więc się tu nie zgrywaj zanadto 😋
Tak i owszem, JA TO WIEM, ALE CHCIAŁABYM BYŚ W KOŃCU TO Z SIEBIE WYRZUCIŁA NA ZEWNĄTRZ i podzieliła się tym z innymi…
Otóż ja już najbardziej nie mogę z tego i tak mnie to wciąż, wiesz, niemal wręcz boli
i kłuje
w serce…, jak mówię komuś otwarcie, że ma mi coś wytłumaczyć, niemal „jak dziecku
” …, to ja naprawdę w tym momencie nie żartuję…
(…)
No dobrze, Kochani moi, to mamy już CZWARTEK, 22.X.2020. Sprawdziłyśmy właśnie, że ta muzyka w tym wpisie do tego momentu kończy się właśnie na czasie: 49:54, zatem myślę, że to jest dobry moment, by Mała Mi zaczęła uzupełniać tutaj to, czego nawet jeszcze nie zaczęła rozwijać. A co przecież nadal wymaga kontynuacji, choćby teraz tak na szybko przychodzi mi do głowy: wizyta u stomatolog, pożyczenie kaski bratu, jak i ten koncert ShataQS. Dlatego właśnie zwróciłam się o to do naszej bohaterki:
To, co kochana, może zaczniesz właśnie teraz kontynuację tego, co tu pozaczynałyśmy?
Jasne, przecież wiesz, mam nadzieję, że: ja nie lubię mieć nie po dokańczanych spraw 😛 Jest wprawdzie już 13:20, świecie właśnie piękne słonko, które mnie wręcz wzywa, hehe, ale myślę tu o tych wszystkich, którzy również chcieliby sobie gdzieś wyjść, a muszą pracować! Zatem będę się z nimi solidaryzować! Wyjdę sobie później, bo z pewnością zrobię to! To teraz może zacznę choćby od tego koncertu ShataQS.
Świetnie, to opowiadaj proszę, jak to było.
Więc wiesz już dobrze, jak sytuacja przebiegała w ogóle z tymi biletami…, muszę przyznać, że ja tak je szybko zakupiłam, ale szczerze mówiąc nie miałam nawet najmniejszego pojęcia, GDZIE TEN KLUB PARLAMENT
SIĘ MIEŚCI, buhaha 🤣. Szacowałam [nawet nie wiem teraz dlaczego…], że to jest jakiś studencki klub, więc zapewne [wiedziałam, że nie przy tej uczelni, którą ja skończyłam, bo tam przy akademikach były inne wyśmienite
X & Y😜], że znajduje się on jakoś przy uczelni medycznej, biol- chem. i takie tam… Nie wiem nawet teraz, serio, dlaczego tak mi się skojarzyło, że to jest właśnie tam, czyli dalej za Wrzeszczem…
To nie było tam?
Oczywiście, że nie, bo jak ujrzałam ulicę Św. Ducha, to skojarzyłam od razu z Centrum. Ale już nie bardzo widzę teraz sensu opowiadać o tym, co się przede wszystkim w mojej głowie wtedy działo…😉 Więc chyba tylko przejdę do tego, że ponownie przed tym koncertem czułam się taka wiesz już maksymalnie popaprana
…
Z jakiego powodu?
Pomijam już to, że było mi TAK ŹLE, ŻE IDĘ TAM WŁAŚCIWIE SAMA… Idąc na ten koncert CZUŁAM SIĘ TAK CHOLERNIE SAMOTNA… I wyobraź sobie było mi tak niezmiernie przykro, jak po drodze widziałam tam jakieś pary i grupki znajomych/ przyjaciół. No ok, nie wiem, czy byli to rzeczywiście przyjaciele
, czy może raczej tylko znajomi… Ale wiesz, sam fakt, że jesteś z kimś, masz się do kogo odezwać, z kim się pośmiać, czy najzwyczajniej w świecie pogadać… A ja cholera byłam sama, jak taki palec…
Tak, dobrze to widziałam, jak się czułaś… I tak chciałam, żebyś o tym pamiętała, że NIGDY NIE JESTEŚ SAMA… Próbowałam Ci to nawet szeptać…
Nie wiem, czy wiesz, ale powiedziałaś do mnie to samo, co napisała mi dokładnie jeszcze 19.X.2020, czyli w PONIEDZIAŁEK, na LI właśnie ta Anna Matuszewska, którą już kiedyś wcześniej [chyba nawet nie raz :P] również tu cytowałam, spójrz tylko, cóż ona tego dnia właśnie tam udostępniła z takim zdjęciem właśnie:
Ja jej na to rzekłam:

Za chwilę ona zaś odpowiedziała [tu będzie nawiązanie do tego, co i Ty do mnie rzekłaś😉]:

Myślałam w tym właśnie momencie, że boooszeeee, jakie to jest piękne, że ktoś, kto mnie tak naprawdę wcale nie zna…, lub może lepiej tu pasuje, kobieta, z którą przecież ani razu się jeszcze nie spotkałam i nie widziałam nawet tak face to face
, pisze mi takie rzeczy… Chyba trochę, jakby mnie skądś już znała…
Ok, to teraz już choć napisałam o tym LI i nawiązaniu do tego UBUNTU…, a dokładnie za godzinę mam spotkanie online z tą grupą QUANTUM MOCY. Wiesz, chyba się po prostu trochę boję…, bo nie wiem, co tam na mnie czeka… Poza tym, wiesz, muszę jeszcze o tym napisać, bo cholernie mnie to teraz już męczy…
Nie uwierzysz, ale ja znowu wstydzę się tego, jak wyglądam…, a może raczej moja twarz ponownie…, tak bardzo mi przeszkadza, że wciąż widać tą plamę/ ten ślad po tej kroście… Nawet nie wiesz, jaki to powoduje u mnie dyskomfort…, bo to sprawia, że nie czuję się już wcale taka ładna… boooszeee, jak ja bym chciała, spotkać takiego mężczyznę, który potrafiłby powiedzieć:

Tak wiem, jak bardzo chciałabyś wreszcie takiego człowieka poznać, który nie oceniałby PRZEDE WSZYSTKIM TYLKO WYGLĄDU… Dobrze też wiem, że to Twoje zdanie nie odnosi się chyba nawet do tej grupy QM, bo już poniekąd to czujesz, że tam są ludzie, dla których nie liczy się sam wygląd! Rzekłaś to tak po prostu…, wypowiedziałaś poniekąd na głos to swoje marzenie…
Dokładnie tak! Wiesz, że taką mam nawet tą swoją intencję… Tak BARDZO CHCIAŁABYM SPOTKAĆ I POZNAĆ MĘŻCZYZNĘ, który również zechciałby mi pomagać… Wtedy, kiedy ja sama nie mam już siły, kiedy nie daję sobie z czymś rady… Ja sama oczywiście starałabym się odwdzięczać tym samym. Tak bardzo wierzę w taką miłość BEZWARUNKOWĄ, o której jeszcze wczoraj [22.10.20, CZWARTEK] właśnie słyszałam, jak mówił Ajahn Brahm w tym nagraniu: Cel życia , dlaczego tu jesteśmy ? https://www.youtube.com/watch?v=VveYBzWxd4A&t=1536s
nie będę się z tym absolutnie kryła… Przecież jestem zwykłym [no ok., może teraz już nie takim całkiem zwyczajnym
i zwykłym
tym 😛 ] człowiekiem… Co więcej przez to wszystko, co przeżyłam stałam się przecież o wiele bardziej wrażliwą KOBIETĄ! Mam już naprawdę dość robienia tu wszystkiego samej… Tak, potrafię już sama [właściwie chyba nawet dawno] masę rzeczy zrobić…, samo życie mnie tego przecież nauczyło… Ale nie jestem, do cholery niezniszczalna, żaden ze mnie CYBORG
, czy jakaś maszyna… Też mam przecież uczucia i jestem tylko człowiekiem…, co więcej, tzw. słabą
płcią, która także potrzebuje pomocy, jakiegoś wsparcia, no a przede wszystkim również przytulenia…

No dobrze, kochana moja, muszę Ci powiedzieć, że tak naprawdę KAŻDA ISTOTA tęskni za taką właśnie miłością! A Ty, moja droga jesteś dziś PIĄTEK, 23.X.2020 po prostu znowu jakaś zmęczona… Pomimo, że pomedytowałaś, następnie aż nie mogłam oderwać od Ciebie wzroku, jak Ty dziś nawet wykonałaś swoją całą gimnastykę! Tylko wciąż widzę, jak się czymś jeszcze martwisz…
Tak, zabrzmi to znowu dziwnie…
