SZTUKA DZIELONA Z INNYMI JEST CZĘŚCIĄ POTWIERDZENIA.

„BARWY WSPOMNIEŃ” w reż. George Gallo

3:15:04

Mamy już CZWARTEK, 05.XI.2020 oddaję teraz głos naszej bohaterce, bo właśnie mnie o to poprosiła🤗.

Kochani, obecnie jest godz. 8:45, nie jadłam nawet jeszcze śniadania…, ale skończyłam dziś rozmowę ze WSZECHŚWIATEM, o której muszę Wam tu napisać. Tzn. chciałam to zrobić oczywiście zaraz po tej mojej „medytacji”, TEN mnie jednak cofnął i powiedział: a gimnastyka? 😉 Najpierw wykonałam, oczywiście jeszcze leżąc tą medytację 7 czakr…

Ale ok. to może jednak przejdę teraz od razu do tej mojej rozmowy z NIM, bo wiem, że dalej będzie z niej wychodziło więcej. Zatem, jak już siadłam na tą moją poduszkę, to…. Tak sobie na niej siedziałam i próbowałam skupiać się przede wszystkim na moim oddechu. Wtedy właśnie rozpoczęła się ta nasza konwersacja.

Nie będę tu już nawet pisała, że wydało mi się to TAKIE WRĘCZ NIEREALNE I NIESAMOWITE. Po prostu przedstawię Wam tutaj to wszystko, bez żadnego oceniania, ok? Otóż zaczął w ten sposób [właściwie, ja tam prawie cały czas tylko milczałam, bo nie mogłam wprost uwierzyć w to wszystko, co słyszę 😋😮😲🤷‍♀️😉]:

Czy Ty naprawdę nie dostrzegasz tego, jaką jesteś niesamowitą istotą? Nie kimś wyjątkowym, bo przecież KAŻDY TAKI JEST! Nikt tu się nie powtarza, bo, dobrze o tym wiesz, że to nie miałoby sensu:

Moja Ty piękna duszo, z tego też powodu sobie myślę, że już po prostu nic w tym swoim wpisie więcej nie zmieniaj [wczoraj, dobrze wiemy, jak to wyglądało…, co chwilę coś w tym wpisie poniżej dopisywałaś i co chwila też zmieniałaś do tego muzę😉 ]. Jak otworzyłaś jeszcze swoje oczy, to słyszałem tylko Twoje wołanie do mnie i to, że zanosiłaś to pytanie, co możesz dobrego robić i jak pomagać innym? I tu od samego początku pojawia się u mnie dokładnie ta odpowiedź, którą zamieniłem zaraz w proste pytanie:

A domyślasz się może, na czym ta Twoja wyjątkowość i inność właśnie polega? Choć nie, chwileczkę, mimo, że widzę po Twoim mądrym spojrzeniu, że już z pewnością się domyślasz😉. Ja jednak nie zamierzam tu nawet czekać na Twoją odpowiedź! Od razu Ci to powiem, czym mnie tak zachwyciłaś i urzekłaś [a robisz to cały czas!]. Jesteś po prostu MAKSYMALNIE AUTENTYCZNA! W ogóle nie boisz się tu nawet pokazywać tej swojej inności, co więcej nie raz po prostu się sama z niej [z siebie!] nabijasz… A muszę Ci rzec, że to jest właśnie Twoją ogromną SIŁĄ, ta Twoja autentyczność i odwaga pokazywania jej/ siebie, właśnie taką, jaką się teraz stałaś i właśnie poprzez pokazywanie TU SIEBIE AUTENTYCZNIE TAK, JAK TERAZ JEST, MOŻESZ INNYM POMAGAĆ!

Myślisz, moja droga, że to wszystko stało się właśnie Tobie/ Ciebie spotkało, tak bez powodu? Nie zapominaj proszę Cię o tym, że TAKIE TRUDNE RZECZY SPOTYKAJĄ TYLKO TYCH, KTÓRZY SOBIE Z TYM PORADZĄ! Powiem więcej, myślisz, że dlaczego niby Lama Ole Nydhal dał Ci to refuge name?

Jak widzisz, ten człowiek po prostu widział i wiedział zdecydowanie więcej! Właśnie wtedy [a jeszcze NIC MU NAWET O SOBIE I SWOJEJ HISTORII NIE ZDĄŻYŁAŚ POWIEDZIEĆ!] już to dostrzegał, że jesteś po prostu INNA niż wszyscy 🧡. Co więcej, doskonale był świadomy tego, na czym polega ta Twoja inność… Już Ci tu napiszę dokładnie [bo wiem, że Ty tego potrzebujesz jeszcze]: POTRAFISZ DZIAŁAĆ SAMA I NIE POTRZEBUJESZ DO TEGO ŻADNEJ PUBLIKI, ani też jakichś pochwał, tzw. „oklasków” => wykonujesz to, co robić powinnaś! [choćby Twoja codzienna medytacja, a później podnoszenie się do ćwiczeń/ gimnastyki = przypominam tylko, moja kochana, że Ty kiedyś jeszcze TAK OGROMNIE WIELU RZECZY NIE UMIAŁAŚ/ NIE POTRAFIŁAŚ wykonywać! Jak choćby te przysiady, których obecnie wykonujesz po 40x!].

A robisz tu naprawdę, moja droga masę wspaniałych i zadziwiających niemal rzeczy.

Hm…., no dobrze, to w takim razie, powiedz mi, co na przykład? Bo ja tylko widzę, że, jak już coś owszem wykonuję, to chyba raczej tylko dla siebie… Nikomu przecież nie pomagam…

Tutaj bym BAAARDZO oponował! Już Ci wyjaśniam, do czego tutaj dążę: po pierwsze [primo :P] powiedz mi, czy w ogóle coś w tym złego, że chcesz sama sobie zrobić dobrze? Przecież taka jest NATURALNA POTRZEBA KAŻDEGO CZŁOWIEKA, że zaczyna [no, a bynajmniej powinien!] zacząć w pierwszej kolejności od siebie!

Po drugie [secundo, czyli :P], dlaczego Ty nieustannie myślisz, że robisz coś tylko dla siebie? A czy naprawdę nie dostrzegasz tego, jak bardzo starasz się po prostu dobrze żyjąc, najszczęśliwiej, jak tylko możesz, pomimo własnych problemów, pokazywać innym, że tak powinno się właśnie żyć! Moja droga, przecież dobrze o tym wiesz, że nie tyle rady i wskazówki, co najbardziej własny przykład daje innym najwięcej! Poza tym nieustannie to widzę, jak starasz się pomagać choćby swojemu bratu, jak również swojej rodzicielce?

W jaki niby sposób to robię?

No nie, moja droga, widzę, że jeśli o to chodzi, to Ty nadal tego nie dostrzegasz! PAMIĘTAJ O TYM, ŻE

Pominę już naprawdę to, że kiedy tylko możesz i masz taką możliwość, to jednak pożyczasz swojej rodzinie [czasem nawet po prostu dajesz] im tą kaskę. Wiedząc jednak, że to nie ona jest tu wcale żadnym priorytetem [no a bynajmniej dla Ciebie i Twojego brata! Taaaak, z Waszą mamą jest niestety całkiem inaczej…], nie skupiasz się tak bardzo na tym, tylko, np. zawsze swoją mamę tu nawet u siebie przyjmiesz i starasz się również jakoś ten Wasz wspólny czas najlepiej tu zorganizować. A dobrze wiemy, że Twoja mama wcale nie należy do osób takich hm… rzekłbym: najłatwiejszych, albo może inaczej: posiadających taki jednak wgląd i taką dużą świadomość wielu rzeczy, co Ty. Moja droga, CIEBIE PRZECIEŻ NAPRAWDĘ NIE TRZEBA JUŻ BUDZIĆ, Twoje PRZEBUDZENIE już nastąpiło i tak naprawdę, co zresztą doskonale sama widzisz, dokonuje się każdego dnia!

A moja droga, zauważ, że Tobie te pobyty Twojej rodzicielki [które teraz wiesz, że są raczej koniecznością!] wspaniale wręcz wychodzą. Po prostu nawet z tym nie dyskutujesz, tylko robisz to, co robić powinnaś! W dodatku jestem także już pewien, że tym samym, pokazując tu siebie i to swoje życie/ sposób myślenia i niejednokrotnie po prostu zaradność, pomagasz także tu swoim czytelnikom!

Nadmienić jeszcze muszę, moja kochana, iż przecież Ty jesteś już tak niesamowicie świadomą wielu rzeczy osobą i z tak wielu rzeczy zdajesz sobie sprawę! Choćby to, co odpisałaś dzisiaj tej kobiecie, która jeszcze wczoraj po raz pierwszy zareagowała na Twój wczorajszy komentarz, a propos tych Twoich medytacji…

Dzień dobry💖 Życzę Ci pięknego dnia, dzisiaj i zawsze. Mogę się tylko domyślać co czujesz bo nie jestem Tobą. Poczucie odosobnienia i niedopasowania nie jest mi obce. Z mojej perspektywy wyglada to tak, że skoro jesteś w Quantum, do przepracowania wszystkie czakry- to jest to twoje miejsce w tu i teraz. Kiedy zaczęłam medytować jakieś 2 lata temu wcale nie miałam wielkich wow. Wręcz przeciwnie. Płakałam jak bóbr. Był moment że zwątpiłam. Wciąż płaczę. U mnie tak przychodzi informacja od tego co zakryte, od mojego cienia. I tak puszczam po kawałku baloniki ze wstydem, strachem, bólem. Żegnam tych, ktorych nie pożegnałam. A kiedy zdaża się coś nieprzyjemnego, trudnego zadaję sobie pytanie: co jest w tym dobrego czego jeszcze nie widzę? Jaka lekcja plynie do mnie z tej sytuacji? Trzymaj się piękna, mądra kobieto💚 Jesteś cudem w tym świecie a świat jest cudowniejszy Tobą💚 UBUNTU💞

Witaj moja piękna duszo❤️ Wiesz, że Twoje słowa są niemal jak balsam dla mojej duszy 🤗 Uwierz mi proszę, że ja podchodzę już dawno do życia w ten sposób, że NIE MA PROBLEMÓW, TO CO SIĘ NAM PRZYDARZA TO JEDYNIE TRUDNOŚCI I KOLEJNE LEKCJE🌞 Tylko właśnie czasem (u mnie generalnie co 2gi dzień, buhaha 🤣 ) dopada mnie jakiś taki kryzys i zwątpienie 🤨 . Zatem, jak się domyślasz dziś już się dalej dźwigam, bo ja w ogóle staram się być osobą, która nie biadoli, nie narzeka, tylko wciąż się podnosi i szuka jakiegoś wyjścia/ rozwiązania. Bo wiem, że ONO ZAWSZE ISTNIEJE, wszystko gdzieś prowadzi i nic nie wydarza się bez celu! Dziękuję Ci jeszcze raz TY MOJA KOCHANA DOBRA DUSZYCZKO i Tobie życzę również wszystkiego, co tylko przynosi MOC & buduje🍀🌞 Spójrz tylko na to w ten sposób, że to również NIE JEST PRZYPADEK, ŻE WŁAŚNIE DO MNIE NAPISAŁAŚ 😘 Ściskam serdecznie 🤗 i UBUNTU ❤️

A przecież także dzisiaj wysłałaś kolejną DOBRĄ I POZYTYWNĄ RZECZ, a mianowicie już po przeczytaniu tego zaczęłaś płakać…, lecz zaraz Twoja reakcja na to, wyglądała następująco:

Ahhh, uwierz mi, że mógłbym tak tutaj mówić i mówić o Tobie, JESTEŚ PO PROSTU CUDEM, moja droga! I bardzo Ciebie proszę NIGDY W TO NAWET NIE WĄTP! Poprzez tą swoją inność tworzysz tutaj właśnie tylko i wyłącznie tą niesamowitą wręcz wyjątkowość. Uwielbiam to w Tobie wprost! Najbardziej jednak to, że jesteś właśnie czasami, jak taki kochany niemal dzieciak, prawie bez żadnych barier i granic! 😜 Czyli taki LIMITLESS 😋

Pomyśl raczej o tym wszystkim, co Ciebie spotkało właśnie w ten sposób, że to nie jest za żadną karę! Tylko tak naprawdę, uwierz mi proszę, pomaga Tobie to w wielu rzeczach! Poniekąd również Ciebie właśnie stwarza na nowo. Czy wiedziałabyś np., że potrafisz sobie tak choćby dzielnie radzić z tymi insektami/ muszkami/ larwami spożywczymi/ roletami, itd., że potrafisz niejednokrotnie wpadać na takie dobre pomysły, że masz w sobie tyle jednak kreatywności? A to jest TYLKO maciupenieczki przykład na to, czego Ty tu, kochana moja, dokonujesz, niemal każdego dnia!

Dobrze, przecież o tym wiesz, że staram się właśnie tak do tego, do tego mojego życia już podchodzić, jakby to była tylko okazja ku temu, by móc doświadczyć czegoś jeszcze i tylko się więcej z każdego wydarzenia/ doświadczenia nauczyć! I muszę tu otwarcie już przyznać [o czym, jestem pewna, że także już wiesz!] o tych wszystkich teraz paradoksalnie plusach tej całej mojej obecnej sytuacji, które tu dostrzegam! Wymienię je tak tylko szybciutko, dosłownie hasłami: możliwość nienoszenia maseczki/ mieszkanie samej = czas dla mnie na odzyskanie spokoju i również mój jakiś dalszy rozwój: ćwiczenia/ zdrowsze odżywianie/ zaradność i jednak umiejętność uczenia się nowych rzeczy, a do tego, co niepotrzebne i nie aż takie konieczne i priorytetowe, po prostu dystansowanie się: gotowanie, wyszukiwanie nowych, potrzebnych informacji/ świadomość szybszego zmęczenia/ potrzeba odpoczynku/ brak zatrudnienia = odpoczynek od wielu zewnętrznych dystraktorów/ uczestnictwo w kursie QM, ok. to tylko tak na szybko, co mi tu jeszcze przyszło do tej mojej łepetynki 😋

Naprawdę, ciężko na planecie Ziemia spotkać takie mądre i jednak świadome tak wielu rzeczy osoby…, w dodatku jeszcze tak zdystansowane do siebie i jednak teraz już swojego wyglądu! Poważnie, po prostu, moja droga, Ty sobie chyba nawet tego nie wyobrażasz, jaką jesteś WYJĄTKOWĄ istotą, co więcej właśnie kobietą, które, jak wszyscy wiemy nie lubią wcale mówić tak otwarcie o swoich wadach/ jakichś mankamentach, przywarach, a tym bardziej tych wszystkich niepochlebnych cechach itp.

A u Ciebie, moja droga, nie ma przecież żadnych tematów TABU! Opowiadasz na tym blogu otwarcie o sobie, o tym, czego Ci brakuje, za czym tęsknisz, czego nie umiesz, co Ci nie wychodzi… Otwarcie również mówisz o swoich bliznach/ śladach/ plamach/ krostach/ miesiączce, itp./ itd. W dodatku, uważam wprost ten fakt [że brakuje Ci przecież niesamowicie wielu rzeczy takich iście materialnych, jak choćby nadal pewnych mebli w tym Twoim mieszkaniu], które, jak wszyscy wiemy, bardzo by Ci tu wiele mogły ułatwić jeszcze, ale przede wszystkim nadałyby taki jednak bardziej mieszkalny i komfortowy charakter temu Twojemu lokum.

Ty się jednak już tym aż tak bardzo nie spinasz… Oczywiście, że BARDZO BYŚ CHCIAŁA choćby mieć jakieś jeszcze meble w tej swojej łazience. Lecz potrafisz, mimo wszystko, zachowywać spokój [choć dobrze to dostrzegam, że jest Ci po prostu trochę smutno i zaczynasz odczuwać jednak pewien brak, a zwłaszcza chyba jeszcze teraz w te jednak jesienno - zimowe długie dni tak będzie], bo zdecydowanie więcej czasu spędza się teraz właśnie w domu… A Ty, kochana moja, masz wprawdzie odłożone jakieś pieniążki, ale potrzebowałabyś, aby jeszcze ktoś Ci w tym doradził… A tak poza tym, to może przyznaj teraz sama tutaj, ok?

Z pewnością chodzi Ci tu o moje podejście do tego…, do mojego życia w ogóle i do tego miejsca, prawda?

Dokładnie to mam na myśli 😉

Nie przywiązuję się tak bardzo do jednego miejsca… No, a tym bardziej chyba też dlatego, że wiem, iż to mieszkanie NIGDY NIE BĘDZIE MOJĄ WŁASNOŚCIĄ! Skąd mogę wiedzieć, gdzie ostatecznie wyląduję? Przecież mieszkałam już w tylu miejscach,😜 hehe. A nie chcę się jakoś do niczego ograniczać, wiem, że muszę dbać o to, aby pozostawać jednak otwartą na zmiany osobą…[co wcale nie jest dla osoby tak wrażliwej, jak ja! Takie znowu łatwe!]

Dlatego, nad wszystkim muszę się dobrze zastanowić…, jak choćby wcześniej nad wymianą tych okien przecież! Zatem naprawdę szkoda byłoby mi chyba hajsu na jakieś jeszcze remonty tutaj… jak choćby dodatkowe lustra i kafelki… Tak, wiem, jak to brzmi…, dobrze to pamiętam, jak przybył do mnie ten K. [od BlaBlaCar], który nawet się u mnie mył… Po tym, jak wróciliśmy znad morza i tak patrzy, że nie mam tam nawet żadnych luster na ścianie, hehe, tylko takie małe stojące na pralce… Co wcale przecież nie oznacza, że nie chciałabym tego mieć!

No dobrze, Ty moja przedzielna i kreatywna kobieto, to może ponieważ teraz jest już prawie 30 minut po 14, a w twarz świeci Ci piękne słonko, to może choć, póki co, wyprowadź siebie jeszcze na spacer, a później po obiadku sprawdzisz to tylko dalej, jak ma się ten wpis z tą muzą tutaj, bo kochana, pamiętasz, że o 20:07 ponownie dziś masz LIVE z teamem QM. Moja droga, jesteś dla mnie naprawdę niesamowicie mądrym człowiekiem, który już nawet nie musi się tego uczyć, bo Ty dobrze o tym wiesz, że

(…)

Kochani, wróciłyśmy już dawno z Małą Mi z tej dolinki, gdzie dziś spędziłyśmy godzinę [14:30 – 15:30]. Poszła tam nasza bohaterka tak po prostu, myślała, że zajdzie jeszcze do warzywniaka p. Piotra, ale spojrzała, że przecież wszystko jeszcze ma, tzn. w takich ilościach, że z całą pewnością do jutra jej wystarczy, bo i pół cytryny i kawałek imbiru jeszcze został. Pomimo, kochani, że jeszcze wczoraj już, taka zdesperowana tą swoją środą właśnie, pomyślała sobie tak: cholera znowu nie zrobiłam niczego nawet pozytywnego dla siebie samej… tylko przesiedziałam ten dzień [jak już oczywiście wyniosłam choć te śmieci i udałam się do p. Piotra po kefir, jogurt, imbir i banany] nad tym moim nieszczęsnym znowu wpisem…, dlatego zabrałam się choć za ponowne zrobienie tego syropu, który ostatnio przyrządziłam razem z moją mamą.

I tak właśnie, zrobiłam choć to! Powiedzmy coś jednak pozytywnego i dobrego dla siebie, hehe 😜. Choć w tym całym nienajlepszym dniu wykonałam takie maleństwo dobroci we własną stronę/ we własnym kierunku… Póki co go oczywiście odstawiłam, by tak sobie 3 dni czekał na blacie/ stole i puścił ten sok/ syrop.

Następnie po powrocie z tej dolinki, gdzie, kochani, dziś nie zabierała ani plecaka, bo przecież nie musiała iść nic kupo/y/wać, ani nawet nie brała tej torebuni, którą ostatnio także zabierała…, zaświadczenie a propos tej maseczki włożyła do kieszeni płaszcza! A wiecie, cóż jeszcze sobie tylko przypomniała? Że ona przecież wtedy zabrała ją poniekąd celowo…, by włożyć do niej komórkę, a następnie wykonać właśnie nią skądinąd te fotki drzewom! Dziś w ogóle, moi drodzy, nasza „gwiazda” była tak cholernie spokojna i na samym początku weszła tylko na tą dróżkę, raczej polną i tak na niej znowu stała, a z jej ust przez cały czas wychodziły podziękowania dla wszechświata. Kochani, Mała Mi wypowiadała dziś następujące słowa:

Kochany Wszechświecie, jestem Tobie ponownie przeogromnie wdzięczna za to, że tak cudnie mnie prowadzisz i przepięknie wręcz się mną opiekujesz!!! Boooszeee, odczuwam teraz taki spokój i myślę sobie, że gdyby ktoś jeszcze wczoraj mi powiedział, że taka szczęśliwa będę właśnie dziś sobie tu spacerować, to jednak nie byłoby mi wcale tak łatwo w to uwierzyć, hehe 😋. Tak, dobrze wiem, że bredzę teraz, bo przecież to u mnie norma wręcz, że jak jednego dnia jest tak beznadziejnie, to kolejnego powraca już wszystko, albo duża część do jednak normalności. Tak więc DZIĘKUJĘ CI JESZCZE RAZ MÓJ KOCHANY OPIEKUNIE ZA WSZYSTKO, CO MI SIĘ PRZYDARZA! Naprawdę jestem pewna, że Ty doskonale wiesz, co robisz i ja Tobie już ufam, choć wiem, jak to jest ze mną w takie właśnie dni, gdy wydaje mi się, że coś jest kompletnie wręcz bez sensu, a ja czuję się taka znowu popaprana :P… Ale dziękuję ponownie, że Ty się tym kompletnie nie zrażasz i wciąż mnie podnosisz, czy może lepiej trzymasz mocno za rękę i jej wcale nie puszczasz! Po prostu pomagasz mi wstać i jednak kroczyć dalej. Za to właśnie CIEBIE BARDZO KOCHAM, że jesteś taki wytrwały i pomimo wszystko ze mną jesteś! 🤗🍀🌞

I tak, po powrocie do domu, zjadłyśmy obiadek, na początku włączyła nam „wspaniały” film [polecany przez Gracjana = celowo wzięłyśmy go teraz 09.11.20 w cudzysłów… bo po obejrzeniu stwierdziłyśmy, że wcale taki jednak nie był!]: LIMITLESS, w reż. Neila Burger`a. Zaczęłyśmy to tylko tam w kuchni, przy jedzeniu trochę oglądać, następnie zaś po naszym posiłku, pomyła jeszcze naczynia, zrobiła nam kawkę i przeniosłyśmy się tutaj do pokoju, oglądać ten film dalej… Przerwałyśmy go jednak na czasie 40:00, bo pracowita Ona chciała jeszcze bardzo zająć się dalej tym wpisem właśnie, by jeszcze możliwie wiele zdążyć zrobić przed tym LIVEM o 20:07. To teraz kontynuacja tego, cóż wcześniej tu pisałyśmy:

(…)

Obecnie jest już ŚRODA, 04.XI.2020, wykonując jeszcze dzisiaj tą Medytację Czakry podstawy i budowanie stabilności, wpadła ponownie w straszny wręcz w ryk… Powiem Wam jaki symbol tej Czakry, Mała Mi, sobie wyobraziła. Otóż kochani, tak się nad tym trochę zastanawiała i jak początkowo kojarzyła to ugruntowanie po prostu z korzeniami, tak później pomyślała, że przecież SAME korzenie, to chyba nawet nie wyglądają tak mile dla oka… i wcale NIE chciałaby po prostu, aby tylko one widniały jako ten jej symbol…

I w ten właśnie sposób, przeszła dalej do… drzewa, najzwyczajniej w świecie. Słuchajcie, tak sobie jeszcze dalej pomyślała, że ono kojarzy się już o wiele przyjemniej, prawda? Któż nie chciałby mieć DRZEWA jako symbolu czegokolwiek? Zawsze to chyba lepiej niż tylko jakieś korzenie [a te przecież kojarzą się z jakimiś suchymi badylkami… no w nich napewno nie ma jakiegoś życia…😋] A jak jeszcze weźmiemy pod uwagę jakieś takie ładne, rozłożyste i duże to drzewo, to przecież od razu mamy skojarzenia z jednak z siłą i stabilnością! No, a przynajmniej ona ma właśnie takie asocjacje z tym!

Dlatego o takim właśnie sobie symbolu/ drzewie nasza bohaterka tu pomyślała… Nawet chyba nie o jakimś konkretnym gatunku…, choć pierwsze co, to takie właśnie cechy skojarzyła niemal od razu z DĘBEM 😉. I dlatego wyszukała tu zaraz jakąś fotkę na to…, nie wie wprawdzie, czy to zdjęcie poniżej przedstawia właśnie ten gatunek drzewa, ale to jej się najbardziej spodobało 😋

Photo by Serge Baeyens on Pexels.com

Takie duże i rozłożyste drzewa wywołują u niej prawie zawsze, tak jakby nawet automatycznie takie bowiem asocjacje właśnie z taką jednak nieugiętością, a przede wszystkim stabilnością i bezpieczeństwem, których przecież Małej Mi tak bardzo zawsze brakowało!

Poza tym kojarzy jeszcze takie zdjęcie /obrazek drzewa, które, jak widać, JEST WYTRWAŁE I NIGDY SIĘ NIE PODDAJE: a ona kocha takich ludzi i wszelkie takie stworzenia [hm… jak myślicie, dlaczego właściwie? Przychodzi Wam tu może coś do głowy? 🤔]

(…)

Kochani, ona w ogóle na początku dzisiejszego dnia [ŚRODA, 04.XI.20], to siadła jeszcze tak po prostu na tą poduszkę do medytacji i spoglądała sobie w okno, już wtedy trochę płacząc… Tak bardzo prosiła Wszechświat/ Boga o jakieś wskazówki, co powinna teraz właściwie robić?

Ponownie zaczęło jej się wydawać, iż słyszy następujące słowa od NIEGO/ NICH właśnie:

Moja droga, skoro zrobiłaś już to, co miałaś [medytacja czakr/ odsłuchałaś również kolejnych materiałów z tego kursu, dzwoniłaś już nawet do Dental Pro i próbowałaś także zadzwonić do swojej przychodni]. To teraz, kochana moja, skoro już zamieniłaś tą muzykę w tym wpisie na taką długą, to proszę zajmij się choć po prostu dokańczaniem tu jeszcze tego, cóż wczoraj [w ten jakże dobry dzień dla Ciebie!] jeszcze nie zawarłaś, ok? Pamiętaj proszę o tym, że:

(…)

Wykonała właśnie medytację 7 czakr, czyli 7 centrów energetycznych. Moi drodzy, zrobiła ją dopiero po raz drugi…, ale może najlepiej to będzie wyglądało, jak jednak, zaczniemy to wypisywać, choć tak mniej więcej chronologicznie, bo kochani, po raz kolejny doszła do wniosku, że po prostu MUSI TU PUBLIKOWAĆ to na bieżąco…, bo inaczej ona w tym zaczyna najzwyczajniej w świecie tonąć.

Czyli mamy tu już…, a sekundkę, to może w takim razie, w tym miejscu będziemy wpisywały te daty, które tu znajdziecie. Zatem 29./30./31.X.2020/ 01./ 02./03./ 04.XI.2020… To lecimy z koksem 😋:

dotąd 41:38

(…)

Nie mogłam wprost napatrzeć się, jaki emanował z niej spokój! Spróbujcie proszę to sobie tylko wyobrazić. Tak, dobrze wiem, że jeszcze wczoraj, 29.X.2020 CZWARTEK, raczej nic na to nie wskazywało, albo z pewnością bardzo niewiele, że tak jednak będzie. Ahhh, jak ona kocha takie dni i ja również, kiedy mogę ją właśnie taką spokojną i tym samym szczęśliwą oglądać.

Odczuła to już tak naprawdę jeszcze najbardziej po tym wczorajszym LIVE…, a dokładniej po tych medytacjach, które właśnie Klaudia prowadziła. Generalnie cały ten dzień czuła się znowu, jak taka niemal popaprana, bo nie wyszła nawet kompletnie z domu…, póki tak naprawdę jeszcze słonko świeciło… Oczywiście, jak codzień pomedytowała sobie, później zaś zabrała się za gimnastykę i następnie śniadanko. Pamiętacie, że ona lubi jadać ciepłe te śniadania, prawda? Zatem, tak sobie pomyślała, że skoro ze środy na czwartek, wyjęła jeszcze z zamrażalnika, danie z cukinii i kabaczka, które przywiozła jej mama, to zrobi z tego użytek.

Ponieważ ugotowała sobie również kaszę. Zatem zjadła właśnie to danie na śniadanie. [tak, wiem, niczym obiad, buhaha]. Ale postanowiła kompletnie nie zwracać na to uwagi…, po prostu jadła to, na co miała akurat ochotę. Dlatego właśnie nałożyła sobie trochę tej kaszy i tego dania z tych wyżej wspomnianych warzyw. I skonsumowała to po prostu. Wiecie, ona była pewna, że ma jeszcze 1 cały dzień do odsłuchania / zapoznania się z tymi materiałami z tego kursu QM…, a tu nagle patrzy, ten LIVE będzie przecież już dziś… A ona tak bardzo chciała wykonać tą długą medytację z czakrami w takich bardziej komfortowych warunkach, tzn. jakby już sama się tak wewnątrz bardziej wyciszyła i uspokoiła jednak…

A tu poniżej jeszcze część naszych notatek z wczorajszego wpisu, udostępniamy to specjalnie po to, byście mogli na własne oczy ujrzeć, jakimi emocjami była jeszcze wczoraj targana:

Właśnie otworzyła sobie do odsłuchiwania dalej ten kurs QM… i słuchajcie, wciąż myśli o tym, że ona ma już przecież dzień zaległości w tym wszystkim… A wiecie, mam nadzieję, jak działa jej mózg i główka… Ona tak bardzo boi się, że się teraz z tym wszystkim nie wyrobi i przez to nie da rady uczestniczyć na bieżąco w tych nagraniach live dalej…

A kochani, Mała Mi naprawdę BARDZO potrzebuje ludzi, najbardziej chyba jednak chciałaby, aby wszystko tłumaczono jej dokładnie…, trochę znowu tak, jak małemu dziecku… Ona tak bardzo czuje się, że jest wśród tej społeczności gdzieś do tyłu… bo wszyscy tam piszą takie rzeczy, czego to oni już podczas tej medytacji nie osiągają, nie doświadczają/ jakie to mają magiczne wręcz odczucia… itp.

Całkiem świadomie udostępnię Wam to dalej, bo myślę, że dopiero wówczas będzie wszystko przez Was lepiej zrozumiane, cóż tu się wydarzało, [ten wpis z wczoraj jeszcze weźmiemy w kursywę, ok?] zatem:

Ponownie podeszłam do niej JA i mówię [to, co zwykle zresztą 😉]:

Moja Ty kochana: BARDZO CIEBIE PROSZĘ, po raz kolejny, PRZESTAŃ PORÓWNYWAĆ SIĘ DO INNYCH!!! Każdy ma przecież tu swoją własną drogę, dlatego błagam Cię wprost nie oceniaj, tylko obserwuj na spokojnie. Dobrze przecież wiesz, że

A powiedz mi jeszcze, czy coś zaniedbałaś w tym kursie z własnej woli? [właśnie wpadła w straszny ryk…]. Poza tym dodam może jeszcze tylko, coś BARDZO WAŻNEGO, o czym wspominała przecież właśnie też Klaudia w tych swoich nagraniach, m.in. że

GDY JESTEŚMY W DUŻYM SPOKOJU I MAMY POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA, ENERGIA ŻYCIOWA PRZEPŁYWA PRZEZ NAS I NASZE CIAŁO JEST ZDROWE… W DODATKU JEŚLI JESTEŚMY JESZCZE SZCZĘŚLIWI, SPEŁNIENI I ZAKOCHANI W ŻYCIU TO PRZYCIĄGAMY DO NIEGO SAME DOBRE RZECZY.

Tu nasza bohaterka już na dobre zaczęła płakać… Kochana moja, myślę, że tutaj wciąż chodzi o jakieś stare gruzy, że tak się wyrażę, z Twojego życia… Zatem bardzo Ciebie proszę, zacznij to w końcu z siebie wyrzucać [bo wiem, że nadal trzymasz to w sobie…]

Masz rację, nie wyrabiam tu już po prostu… Nawet zaczęłam niby odsłuchiwać kolejnego nagrania, ale pomyślałam sobie, że po prostu MUSZĘ najpierw to z siebie wyrzucić, chyba tak, jak mówił Gracjan w swoim ostatnim filmiku… [MOCNA WIEDZA NA CAŁE ŻYCIE || Dla tych którzy nie wiedzą co dalej], że najpierw trzeba zrobić porządek z tym, co jeszcze nie zostało uprzątnięte, a później dopiero możemy wejść na kolejny LEVEL

(…)

Oczywiście jeszcze wczoraj zaczęłyśmy to właśnie dalej tworzyć…, choć muszę Wam całkiem szczerze powiedzieć, że nasza „gwiazda” czuła się z tym wszystkim BARDZO niezręcznie… I dodam ponadto, że wczoraj już czuła się po prostu do bani [+ myślała wciąż o tym, że musi jeszcze z tego kursu tu ponadrabiać], w dodatku, kochani, zrobiła sobie raz jedną kawę, po swoim śniadaniu [+ oczywiście do tego resztkę jogurtu z orzechami i owocami], włączyła sobie coś do oglądania na kompie właśnie…

Ale teraz podam tutaj, jakie ma te notatki w swoim komórkowym kalendarzyku… Wszystkie tyczą się naturalnie tego czwartku, 29.10.20. Jesteście gotowi? [czas podam tak mniej więcej]

[11:30] CZUJĘ SIĘ POSRANIE…

[15:50] WYKONAŁAM DOCH TĄ MEDYTACJĘ CZAKR

[15:58] = Mittagessen [kasza, dodałam tą cukinię od mum, Ei + reszta buraczków, papryka świeża i kawałek marchwi] włączyłam se do tego jakiś krótki filmik Owsiaka, sah, że moja kuzynka udostępniła go na fejsie…, oglądam, słucham tego i ryczę…

[17:30] = 2ga kawa wieder… boooszeee, czuję się tak nędznie i podle wręcz… Jestem tak bardzo i cholernie SAMA…
[18:30] Tak bardzo WSTYDZĘ SIĘ SIEBIE…

I właśnie wtedy, tego ponownie feralnego dnia dla Małej Mi [co widać zresztą powyżej] … zaczął odbywać się ten LIVE… I pomimo tego, że pozrywało połączenie dla wszystkich, kochana i dzielna Klaudia zachowała stoicki niemal spokój i nie dała się wcale wyprowadzić z równowagi i emanowała dalej swoim dobrym humorem i jednak spokojem, co muszę przyznać było po prostu klasą samą w sobie!

A tu jej notatka, cóż sobie zapisała jeszcze wczoraj wieczorem w @: ​Nawiązania do niej: – śmiać się jak głupi do sera- try to think, że chcemy wstać o tej h, to może się udać. ​​OGLĄDAM i udostępniam na FB APEL LEKARZA DO MASECZKOWYCH FANATYKÓW. [https://www.facebook.com/100017482212949/videos/732090634050337] ZROZUMIAŁAM [= to odnośnie medytacji prowadzonej przez Klaudię]

Poniżej zaś kochani, jeszcze fotki, jakie porobiła właśnie w środę, 28.10.2020, kiedy to jej brat, razem z Cypkiem odebrali mamę ze szpitala w Gdańsku.

Powyżej to właśnie jej mega optymistyczny i super zaradny/ DZIELNY brat! Wszystko robi sam, a Cypek tylko stał z boku i podtrzymywał mu wózek, by ten mu nie odjechał, jak Marcin ładował się do auta. Brat pokazał jej, jak ma świetnie przerobione to auto [był właśnie w Wa-wie po to], ma przyczepioną taką deseczkę, którą widać poniżej i ona właśnie sprawia, że nie trzeba unosić już mu tyłka, tylko po prostu SAM z wózka się na nią ześlizguje i następnie siada za kierownicę. Stąd mówił, że mógłby już nawet sam z synkiem podróżować! Kacpi potrafi już nawet sam załadować jego wózek do bagażnika i zamknąć od niego drzwi [stąd właśnie ta sznurówka przy nich, o której będzie później].

Marcin pokazywał jej też w środku, przy tej kierownicy wszystko, co ma [nie zapamiętała tego dobrze, bo po prostu się na tym nie zna :P]. Nim jednak jeszcze wsiedli, zauważyła, że od drzwiczek bagażnika wisi taki kawałek sznurka, a to była właśnie ta sznurówka, którą Cypek zaczepił dla Kacpunia, aby ten mógł sam zamykać to auto.

To może jeszcze tylko podzieli się tu fotkami tego dzielnego szkraba, które przesłał jej brat wieczorem w tą właśnie niedzielę, 25.10.20, gdy się tak rozpłakała, mówiąc bratu, że ich mama pojechała do tego szpitala…

Musi tu nasza „gwiazda” przyznać, że widząc te fotki była jednak w szoku… Bo Kacper przecież nie lubił karate…! Lecz dowiedziała się, że zaczął chodzić na treningi, bo uczęszcza tam jego przyjaciel 😊. I tak właśnie Marcin załatwił mu kimono, a Kasia odwozi synka regularnie na te zajęcia.

A tu powyżej jeszcze fotka ich mamy, po wyjściu ze szpitala…, tzn. tu już akurat w aucie Marcina😜.

No dobrze, kochani, to przechodzimy w końcu do TU I TERAZ, czyli do dnia dzisiejszego, którym jest PIĄTEK, 30.X.2020. Ach tak, MUSI TO WPROST NAPISAĆ, ŻE DZIŚ ZASYPIAŁA JUŻ BEZ TABLETKI!!! Położyła się wczoraj/ tzn. tak naprawdę to już było jakieś 30 minut przed godziną 2! dnia dzisiejszego… Lecz wiedząc, że jeszcze w ten weekend powinna ogarnąć swoją chatkę, zatem zmyła choć na początek naczynia, by na dziś były czyste 😋. [choć, muszę Wam tu przyznać, że już tak jakby przeszła jej przez głowę taka właśnie myśl o tym niejedzeniu, hehe, choć ona wtedy po prostu myślała tylko o tym, aby porobić jednak jakiś porządek]

Czuła naprawdę już zaczątek szczęścia i spokoju. Nie miała wprawdzie nawet za bardzo siły, by pójść się myć… Lecz tu sobie pomyślała, ok. przecież słucham tego, co mówi do mnie mój organizm. I w ten sposób, by było jej ciepło [bo śpi przy zakręconym kaloryferze], na piżamę wciągnęła bluzę, wzięła śpiwór, przygotowała sobie jeszcze termofor i położyła się w sumie już chyba szczęśliwa, lecz przede wszystkim SPOKOJNA, jakby ze wszystkim już pogodzona. Nawet tak już odpowiednio się dał ułożyć ten termofor pod jej stopami, bo w końcu, go tam przesunęła, bo stopy, mimo 2 par skarpetek! wciąż pozostawały zimne…

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie niezalujwyciagajwnioski.png

Tak było jednak do momentu, jak jeszcze nie umieściła tego przyrządu [termoforu] pod nimi [swoimi stopami] właśnie. I dokładnie wtedy, moi drodzy, postanowiła już, że choć spróbuje nie brać tej tabletki MIRTAGEN. W ogóle, szczerze mówiąc, nawet nie odczuwała takiej potrzeby. Była tak niesamowicie Klaudii wdzięczna za to wszystko, co jej się przydarzyło…. tego wieczora. I właśnie przez cały czas jej za to dziękowała i tak ładnie się uśmiechała do niej, wysyłając jej taką dobrą energię! 🧡🤗🍀

Poważnie, ona po prostu prowadziła z Klaudią niemalże konwersację. Tak bardzo czuła wtedy przy sobie jej obecność! A wiecie, o czym tu sobie pomyślała… Nie wiem, czy jeszcze kojarzycie, jak wypowiadała kiedyś intencję… Donosiła o tym w tym wpisie: https://niesklasyfikowana.com/2020/10/24/wszyscy-zyjemy-tak-jak-myslimy/ i właściwie już w to wierzyła, że jednak taka osoba, która będzie jej jakoś pomagać, się znajdzie! Oczywiście, że nasza bohaterka, marzy jeszcze o tej MIŁOŚCI, TYM JEDYNYM. Ale pomyślała dalej, że ok. już się choć dobrze zaczęło 🤗.

Teraz może tu sobie zaśpiewać te słowa: Za dużo chciałam na raz… (…)

NA WSZYSTKO PRZYJDZIE CZAS, CO DZIEŃ AMERYKĘ ODKRYWAM/ NA WSZYSTKO PRZYJDZIE CZAS, TESTUJĘ ANIELSKĄ CIERPLIWOŚĆ/ UWIERZĘ JESZCZE RAZ, POWIETRZE NIE UJDZIE JUŻ ZE MNIE/ CZASAMI SPADAM Z GWIAZD, CHOĆ WSTAJĘ SILNIEJSZA CODZIENNIE.

Agnieszka Adamczewska – Na wszystko przyjdzie czas https://www.youtube.com/watch?v=ZYt_SxPzWUk

Mała Mi odczuwała w sobie TAAAAAKI SPOKÓJ & TAK NIESAMOWITĄ WDZIĘCZNOŚĆ WŁAŚNIE KLAUDII. Za to wszystko, cóż wykonała. Wyobraźcie sobie, że obudziła się chyba nawet jeszcze przed budzikiem [i wykonała oczywiście mega pięknie CAŁĄ swoją gimnastykę!💪], a przypominam tylko, że poszła spać o 1:30! I odczuwała tak niesamowitą wdzięczność i dziękowała wręcz WSZECHŚWIATOWI, że pozwolił im się spotkać. Tak sobie pomyślała, że wyrazi to po prostu BEZPOŚREDNIO do Klaudii właśnie, co czuje, co ta spowodowała u niej. Zatem wzięła do ręki komórkę i zaczęła jej pisać takiego oto @:

Kochana Klaudio/ siostro Ty moja niemal…

Nawet nie wyobrażasz sobie, JAK JESTEM CI WDZIĘCZNA ZA TO, ŻE WCZORAJ TAK BAAAARDZO ODCZUŁAM TO, JAK SIĘ MNĄ TU OPIEKUJESZ!!! ❤🍀🌞Dokładnie tak! Odczuwałam Twoją obecność TAK BARDZO, nawet w tym Live po prostu to czułam, że mówisz tam do mnie!  To było tak niesamowite i niemal potężne dla mnie uczucie / doświadczenie. Nie będę się z tym kryła, że niejednokrotnie zalewałam się tam łzami, tzn. ryczałam niemal jak małe dziecko… To dla mnie niesamowite wręcz, a może nawet trochę NIEZIEMSKIE, jak i w przypadku Gracjana… 😉, ale tu również dostrzegłam Twoje nawiązania do mnie… Nawet to sobie tak na szybko zanotowałam, tzn. TYLKO to, co było EWIDENTNIE jakoś związane z tym, o czym również wspominałam na moim blogu… Tj. rzucę tu po prostu tak znowu na szybko hasłami: 1) Śmiać się, jak głupi do sera, 2) ad. Próby pomyślenia o tym, że o konkretnej godzinie chcemy wstać, 3) nie korzystanie z mediów społecznościowych… 


Ja muszę Ci przyznać, że jeszcze wczoraj właśnie zmarnowałam swój dzień na pisanie m. in. tego w moim wpisie tu na blogu​. Bardzo jednak
w to już wierzę i odczuwam to niemal także, iż WSZYSTKO MA SWOJ SENS… A doszłam do wniosku, /dokładnie po Twoim LIVE/ że najwidoczniej TAK MIAŁO BYĆ I MUSIAŁAM TO Z SIEBIE CHOĆBY W TEN SPOSÓB WYRZUCIĆ. Musisz wiedzieć, że​ ja nawet, jak Ty prowadzisz ten live, to ja i tak wyłączam wtedy tą społeczność,  a mam CIEBIE na PEŁNYM ekranie,  bo inaczej mój mózg / moja głowa po prostu szybciej się męczy… Nie mogę mieć zbyt wielu dystraktorów, muszę zachowywać pewną higienę. Wiesz o tym na pewno (nie pytaj, skąd, najzwyczajniej w świecie TO CZUJĘ znowu, że o tym wiesz 🌞), iż odpowiadałaś tam niemal również na MOJE PYTANIA… Poczułam się, że prowadzisz mnie znowu prawie za rękę, a wyobraź sobie, że także o tym pisałam w tym wpisie… Którego ostatecznie po tym całym dniu dziergania i tak nie opublikowałam,  bo ta ostateczna wersja i tak mi jakoś zniknęła🙄, tzn. ja już pisząc to… nie byłam tak naprawdę pewna, czy powinnam to w ogóle robić… I na końcu Ty w tej medytacji wybaczania i uzdrawiania swojej przeszłości, właściwie pokazałaś mi, że powinnam raczej przytulić siebie i wybaczyć mojej mamie, że nie otrzymałam tego wszystkiego, czego wówczas po prostu potrzebowałam. Poza tym rozwiałaś jeszcze całą masę innych moich wątpliwości… A już, wiesz, najbardziej mnie cieszyło, jak usłyszałam /ponownie/, że to, iż w ogóle takie wątpliwości pojawiały się w mojej łepetynce, nie oznacza WCALE, ŻE TYLKO U MNIE. A wyobraź sobie, że ja tu już niejednokrotnie czułam się, jak niemal jakaś upośledzona na tle całej grupy… A to jest tak cudowne uczucie móc doświadczyć tego, że WCALE NIE TYLKO JA TAK MAM… I pomimo tej mojej jednak grubej historii 😋 wcale tak bardzo od innych nie odstaję.

A już naprawdę rozbawiło mnie to, jak rzekłaś, że w poprzednich Twoich kursach było nawet tak, że zdarzali się także tacy uczestnicy, którzy nie wiedzieli w ogóle, że jest coś takiego, jak „platforma” i że tam są w ogóle zamieszczane jakieś materiały… Hehe 🤣 no serio, niemal padłam… Boooszee, jak to dobrze wiedzieć, że wcale nie muszę od razu wszystkiego wiedzieć i na wszystkim się znać… [A dodam tylko jeszcze, że JA TAK NAPRAWDĘ POPRZEZ TEN WYPADEK NARODZIŁAM SIĘ NA NOWO, bo musiałam dosłownie uczyć się PRAWIE wszystkiego od początku…]. A teraz patrzę, że również ludzie bez takich przejść , turbulencji i „perypetii„, jak ja, także mają co do tylu rzeczy wątpliwości… Muszę Ci jeszcze przyznać, że nawet nie wiesz [a może jednak!], jak się ucieszyłam, jak rzekłaś, że Ty również robisz coś nietypowego, jak choćby „przytulanie się do drzew”… Bo wyobraź sobie, że już ja myślałam o własnej osobie, iż muszę wychodzić na kogoś nie za bardzo ze zdrową głową, skoro prowadzę rozmowy z ptakami 🤣🤦‍♀️😜
NOC BEZ ŻADNEJ TABLETKI!!!  Zasypiałam i tak BARDZO DZIĘKOWAŁAM WSZECHŚWIATOWI ZA CIEBIE, za to, że mi tak niesamowicie pomagasz, że pozwolił nam się spotkać = moje serce zaczęło wtedy tak bić, tak bardzo je czułam i non stop wysłałam do Ciebie moje dobre intencje, dziękując Ci za wszystko, co dla mnie robisz. Wybaczenie mamie, Medytacja z czakrami.  Postanowiłam zrobić sobie całe 3 dni głodówki.
MEDYTACJA 🧘‍♂️ 30 MINUT: WCIĄŻ SIĘ UŚMIECHAM I POWTARZAM: DZIĘKUJĘ I KOCHAM CIĘ ❤️, DZIĘKUJĘ ZA KLAUDIĘ, ŻE POZWOLIŁEŚ MI JĄ SPOTKAĆ,  DZIĘKUJĘ TAKŻE ZA TO, ŻE W MOIM ŻYCIU POJAWIŁ SIĘ RÓWNIEŻ GRACJAN. I DZIĘKUJĘ PO STOKROĆ ZA TEN SPOKÓJ, KTÓRY JEST MI DANE ODCZUWAĆ. W ogóle, tak sobie myślę, że wspaniale mnie prowadzisz i jestem wprost przewdzięczna [wymyśliłam nowy wyraz, hehe :P] za właściwie wszystko, co mnie spotkało, to jest dla mnie tak niesamowite doświadczenie, że Ty po prostu wiedziałeś, że TYCH LEKCJI również potrzebuję, by móc stawać się coraz lepszym człowiekiem ❤🍀🤗

(…)

Powiem Wam jednak, że dzisiaj, SOBOTA, 31.X.2020 ponownie Mała Mi nie czuje się najlepiej, a jeszcze wczoraj chyba wykonała tą ankietę: QUANTUM MOCY AUTODIAGNOZA – OGÓLNY STAN OŚRODKÓW ENERGETYCZNYCH i właściwie wtedy zrozumiała ewidentnie, dlaczego ona wykonując tą medytację, niemal przy każdym stwierdzeniu Klaudii o kolejnym kanale energetycznym, zaczynała płakać… Wyobraźcie sobie, że u niej KAŻDA CZAKRA WYMAGA JAKIEGOŚ PRZEPRACOWANIA… Na całe szczęście, cały czas mieściła się troszkę jednak wyżej niż w całkiem dolnej tej skali… , bo po obliczeniu poszczególnych punktów, otrzymywała ten środkowy wynik: 12-20 Warto popracować nad tą czakrą.

I tak było/ jest/wygląda, kochani niemal z każdym ośrodkiem energetycznym naszej bohaterki… jedynie satysfakcjonująca dla niej była CZAKRA KORONY, gdzie uzyskała wynik 23, zatem mieściła się tutaj: 20-25 Doskonały przepływ, energia płynie! 🙂

boooszeee, a właśnie zamieniła tu obrazki [by nie naruszać praw autorskich grupy QM] i dostrzega prócz ŚWIADOMOSCI również ZMĘCZENIE, migrenę i DEPRESJĘ… Dokończymy to może na samym końcu, bo piszemy to właśnie już po tym spacerze. Przekopiujemy wtedy ponownie tam ten obrazek.

Jeszcze wczoraj, PIĄTEK, 30.X.2020 wyszła sobie poszukać jakichś drzew, by móc wykonać kąpiel wśród nich właśnie… I wyobraźcie sobie, że tak tam wędrowała… i boooszeee, pomyślała sobie nawet o tym, że ona TAK BARDZO BY CHCIAŁA MIEĆ W RODZINIE KOGOŚ TAK MĄDREGO I ŚWIADOMEGO, JAK KLAUDIA właśnie… Wiecie, o czym sobie nawet pomyślała [to, że będziecie się z niej i z tego, co tu pisze śmiać, to ma już to, przepraszam, ale gdzieś… i tak wychodzi przecież na takiego niemal dziwoląga…]

Pomyślała tutaj, że ponieważ Klaudia jest od niej jednak starsza…, no a Mała Mi, ponieważ data tego jej wypadku to: 25.09.2009, zatem ona/ jej dusza/ ma teraz 11 lat dopiero… zatem, tak sobie pomyślała, że może Klaudia chciałaby ją przygarnąć do siebie i po prostu zaadoptować… Tak duchowo i mentalnie, ona bardzo w to wierzy, że takie rzeczy są również możliwe… A może ich DUSZE właśnie w ten sposób się odnalazły i dusza Klaudii już dawno podjęła tą opiekę i może nawet tym samym zaadaptowała to pogubione dziecko w naszej bohaterce!

PODRÓŻOWANIE Z KIMŚ JEST BARDZIEJ WZRUSZAJĄCE, NIŻ PODRÓŻOWANIE SAMEMU.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie walczomarzenia-1.png

No dobrze, kochani, świeci piękne słonko, jest godz. 11:43, zatem ubierze się tylko i wyruszy ponownie na tą dolinkę w poszukiwaniu tych drzew, hehe😋. Tak naprawdę poznajdywała tam już odpowiednie dla niej wczoraj…, lecz o tym dokończy może po powrocie. A dziś, moi drodzy, ma drugi dzień niejedzenia!

Powyżej, kochani, zamieściła właśnie te fotki, które sobie tam wówczas porobiła. Powiem Wam, iż czuła się naprawdę już nawet trochę słabo, ale to z pewnością przez to, że zrobiła sobie ten [1-szy z trzech!] DZIEŃ GŁODÓWKI, który następnie przekształciła już w cały weekend! Tzn. ostatniego dnia, zjadła sobie tylko jabłko [ale wcale nie dlatego, że odczuwała głód!].

A tu jeszcze jej fotki, jak była wtedy ubrana… pomyślała, że włoży choć ten zielony zimowy płaszcz, to może aż tak nie będzie rzucała się w oczy wśród tych drzew, hehe. A moi drodzy, tą torebeczkę wzięła tylko dlatego, że miała tam przecież to zaświadczenie od lekarki o zwolnieniu z noszenia maseczki! Tak, wiadomo, że mogła je włożyć sobie przecież do kieszeni od tego płaszcza, ale ona jeszcze moi drodzy i wzięła chusteczki i… tą komórkę właśnie, czego zaraz później już znowu żałowała… Celowo wykonała te swoje zdjęcia bez twarzy, bo wówczas wcale nie uważała znowu, że jest ona taka ładna…

(…)

Wróciłyśmy, kochani, dzisiaj jakoś nie miała kompletnie siły, by poprzytulać się do tych drzew. Znalazła sobie kolejne miejsce i stanęła tam w słońcu i po prostu zaczęły jej z oczu płynąć łzy…

Teraz w ogóle już odkurzyła i umyła nawet podłogę, odczuwa oczywiście ból barków, zawsze one ją bolą, jak się tak naschyla… A dziś kochani, ponownie otworzyła odkurzacz i musiała go w środku wysprzątać… Już właśnie wtedy, zebrało jej się ponownie do płaczu… Ale dalej pomyślała o wszystkich tych, którzy sami nie są w stanie tego wykonać [choćby jej brat] i w ten sposób przekonała siebie właśnie do tego sprzątania/ czyszczenia.

Ale tu powrócimy jeszcze do momentu, jak stała sobie jeszcze na tej dolince w słoneczku i wiecie, cóż ona wtedy non stop niemal mówiła [płacząc oczywiście, tak, jak i obecnie]? WSZECHŚWIECIE, BŁAGAM CIEBIE O JAKĄŚ POMOC, powiedz mi PROSZĘ, ŻE SIĘ DO CZEGOŚ NADAJĘ I ŻE TO WSZYSTKO, CO MI SIĘ PRZYDARZYŁO, NIE BYŁO NA DARMO… Poważnie, takie słowa wypowiadała… Nie odczuwając kompletnie niczego…

Moi drodzy, Mała Mi właśnie obecnie strasznie płacze… Ona już teraz kompletnie nie wierzy w to, co czyta powyżej…

Wiesz, co? Naprawdę już to po prostu… pieprzę!!! Czuję się tak cholernie do niczego! I jeszcze mnie dobiło wręcz to, że tyle pracy wymagają ode mnie te czakry… Ok, to teraz już możemy do tego na spokojnie przejść…

Wędrowałam sobie po tej dolince i… ponownie to odczuwałam JAKA JESTEM SAMOTNA… Wiesz, jak ja się tego cholernie boję? Nie tyle bycia samej [bo tego potrzebuje czasem KAŻDY!], co właśnie samotnej! Wtedy bowiem tak bardzo to odczuwam, że ja właściwie nie mam żadnych bliskich mi osób, ani takich też relacji… Tak sobie jeszcze myślałam, a ‚propos tej czakry korony, że co mi, cholera, po tym, że z tak wielu rzeczy zdaję sobie sprawę, że TYLE NIBY WIEM… Skoro nie mam tego nawet z kim dzielić???

I jakby to powiedzieć, wszystko pozostałe u mnie … może nie leży, ale jednak wymaga jeszcze pracy…

Moja droga, a myślisz, że tylko u Ciebie?

Z pewnością nie, ale wiesz, jak ja reaguję w takich momentach…

Dokładnie tu o tym pomyślałam właśnie, hehe, Ty mój kochany dzieciaku. Aż przytulę Ciebie teraz, bo to jest po prostu, uważam, nad wyraz słodkie i urocze wręcz.

Daj spokój! A co w tym niby uroczego, że się mazgaję?

Wiesz dobrze, że nie o tym piszę…, chodzi mi TYLKO i wyłącznie o Twoją PIERWSZĄ REAKCJĘ, no jak taki słodki niemal malec, którego coś przeraża i właśnie wtedy wpada w płacz… I tak, kochana moja, na serio dochodzę do wniosku, że tu wychodzi Twój brak dzieciństwa i to, że dokładnie teraz jakby to nadrabiasz.

Tak, zajefajnie muszę wtedy wyglądać: 38- letnia kobieta, która nie jest w stanie zapanować nad sobą…

Kochana, nie nad sobą, lecz nad swoimi emocjami! Które Ciebie właśnie w danym momencie przerastają… Ale pomyśl raczej o tym, że jak na 11- latkę, osiągnęłaś już niesamowicie dużo i jesteś BARDZO DOJRZAŁĄ KOBIETĄ!

Mam nadzieję, że nie mówisz tu tylko o mojej fizyczności, buhaha 🤣

Oczywiście, że nie TYLKO O TWOJEJ FIZYCZNOŚCI. Przecież wiesz, że mnie znacznie bardziej interesuje Twoja dusza i psychika, oraz to, jaką Ty niesamowicie odporną istotą się stałaś! Dobrze przecież to już sama także dostrzegasz! Oczywiście nie zawsze, bo to, kochana, że miewasz jednak gorsze te dni, jest przecież całkowicie normalne! I może się przydarzyć KAŻDEMU, o czym już pisała Tobie nawet całkiem mądrze Twoja kuzynka!

No tak, ale wzięłaś już dziś tą ashwagandhĘ, także pójdź teraz zrobić sobie jeszcze kąpiel i tej nocy, będziesz już dobrze spała… spokojnie, zobaczysz, że tak będzie! A jutro zawita do nas kolejny dzień z nowymi możliwościami, które jestem pewna, że wykorzystasz dobrze!

(…)

I moi kochani, NADSZEDŁ NOWY DZIEŃ, którym jest NIEDZIELA, 01.XI.2020. Zapewne domyślacie się, że dziś już nasza „gwiazda” ma całkowicie, żeby nie mówić wręcz: diametralnie inny nastrój i humor. Tzn., żeby nie było, że ona jest jak takie małe dziecko, choć w istocie dobrze to już wiemy, że jej mózg bardzo często jeszcze/ na razie tak właśnie reaguje. A ona bardzo wierzy w to, że i to ulegnie jeszcze zmianie! Oczywiście, że nie zamierza tak tylko siedzieć i liczyć na jakieś [kolejne!] cuda! Mała Mi przecież nigdy tego nie robiła w swoim życiu. Zawsze, kiedy tylko mogła i była w stanie, to coś jednak wykonywała…

Jeszcze wczoraj, kochani, wzięła tą mega relaksującą kąpiel…, a teraz użyła do niej tego płynu z melisą i pomarańczą , włączyła sobie do tego oczywiście muzykę i… słuchajcie mimo, że teraz wybrała sobie , nagle słyszy również tam tą niemiecką piosenkę… Cholerka, teraz już nie może jej odnaleźć, nie pamięta nawet, ani jaki był jej tytuł, ani jak ten wokalista się nazywa [pamięta tylko, jak on wygląda, hehe]. Ale ok, tak się uśmiechała do siebie do lusterka [a już wyszła z tej wanny] i zaczęła sobie śpiewać… A tam było coś o tym, że jak kończy się jedno, to robi się miejsce w życiu na nowe…

Wiecie, ona dochodzi do wniosku, że nie wychodzi jej tutaj aż tak dużo istotnej treści w tych wpisach na blogu, bo opowiada jednak jakieś niemalże duperelki, żeby nie mówić farmazony😜🤣🤪 … Jednak jeszcze po tej kąpieli wykonała sobie medytację Alfa, a wcześniej natknęła się na info, że wczoraj był NÓW KSIĘŻYCA!!! [boooszeee, właśnie weszła na fejsa, by odszukać to info Pawlikowskiej… i czyta tam wczorajszą dyskusję o aborcji…].

Zobaczywszy tylko tą informację o nowiu księżyca…tak jakoś pozytywnie się, kochani przez to jeszcze nastroiła. I wyobraźcie sobie, że Mała Mi ponownie w to wierzy, że ten jej JEDYNY i UKOCHANY już ISTNIEJE, właściwie ona chyba nie do końca straciła w to wiarę, nawet w te jej gorsze dni!

Odsłoniła okno i tak siedziała na tej swojej poduszce uśmiechając się niemal. Bo odczuwała TAKI SPOKÓJ [a nie zażywa już tej tabletki OD 3 NOCY! Jedynie łyka sobie tą ASHWAGHANDĘ teraz!]. Nie umie właściwie tego wytłumaczyć [ale kto powiedział, że wszystko trzeba tłumaczyć i wyjaśniać?] Nasza bohaterka już nawet wie, jakiego chce mieć przy sobie człowieka! I słuchajcie z tą całą magią już właściwie za niego [za ich wspólne życie we wspaniałym związku, który będą razem budować] dziękowała!

Poza tym, kochani, ona uwielbia wręcz tą Klaudię/ jej łagodny głos, który ją prowadzi przez to… Ona wręcz kocha jej słowa: JESTEM Z TOBĄ, JEŚLI TYLKO CHCESZ. Za każdym razem wtedy dodaje: proszę, bądź przy mnie, potrzebuję bowiem takiego właśnie przewodnika!🧡

A najbardziej ją jeszcze podbudowały te jej słowa: [MEDYTACJA ALFA https://www.youtube.com/watch?v=JtAWyKkJUBg&feature=emb_title%5D

(…) ZAUFAJ, ŻE ZASIANA INTENCJA ZAMANIFESTUJE SIĘ W TWOIM ŻYCIU W ODPOWIEDNIM DLA CIEBIE MIEJSCU I W ODPOWIEDNIM DLA CIEBIE CZASIE.

COKOLWIEK TERAZ PRZED TOBĄ, ZAUWAŻ JAK DUŻO JEST W TOBIE SPOKOJU, CIERPLIWOŚCI I WEWNĘTRZNEJ MĄDROŚCI

Kochani, będziemy to jeszcze kończyły, w końcu dziś ma ostatni dzień niejedzenia, więc tym samym więcej czasu na wszystko 😋. Tzn. akurat dziś zjadła sobie tylko jabłko, cały czas pija tą wodę z imbirem, bo cytryna już się jej także skończyła, hehe, ale spoko loko, zakupi ją jutro 😉. Obecnie, przejdziemy się z pewnością jeszcze na cmentarz, w końcu dziś WSZYSTKICH ŚWĘTYCH, zatem zakupi na pewno jeszcze znicz i postawi go na jakimś może opuszczonym i biednym nagrobku, wysyłając w duchu życzenia swojemu zmarłemu dziadkowi.

(…)

Już tu kochani z Wami jesteśmy, powróciłyśmy jeszcze jakoś przed godziną 15. Teraz Mała Mi zrobiła nam gorącą czarną herbatę, bo uświadomiła sobie, że ona dzisiaj piła tylko wodę, żadnej herbaty sobie do tej pory nawet nie zrobiła… A ponieważ nie ma wprawdzie już żadnych cytryn, ale zostało jej jeszcze trochę soku z malin, który przywiozła do niej jej mama, zatem dodała go również do naszego napoju. I muszę Wam powiedzieć, że ta herbatka jest teraz przepyszna!

Cóż się jednak okazało, moi drodzy? Zapewne Wy już o tym wiecie, że nie mogłyśmy być na żadnym cmentarzu, bo te… są dziś zamknięte, buhaha 🤣. Wprawdzie, jak już wyszła z domu, to wzięła do ręki swoją komórkę, bo jej mama od piątku daje jej o sobie znać, tego dnia właśnie jeszcze przed 11, wysłała jej takiego oto smsa:

Cześć córcia! Co u Ciebie? Pozbyłaś się muszek? Zawsze miej zapas produktów w domu bo może dalej będą ograniczenia gdyż zakażeń przybywa. Dużo zdrówka Ci życzę Kochana i optymizmu. Dobrego dnia.

Nasza, mądra bohaterka, pomyślała tak [a przypomnę tylko, że tego dnia zaczęła właśnie swoją głodówkę, buhaha]:

Nie będę reagowała tak szybko, jak to ona by z całą pewnością chciała i oczekiwała. Muszę jej pokazać, że nie jestem na każde jej zawołanie! I że mam tu również swoje życie. [Od razu tu pomyślałam sobie o scenie z tego filmu Nietykalni, zaczynającej się dokładnie o czasie: 24:50🤣] Tak się chwilę zastanowiłam, że pomimo oczywiście tego, że nigdzie nie pracuję i nie mam tu nawet żadnych znajomych [JESZCZE😋], z którymi mogłabym się spotykać, to postanowiłam, że muszę najwidoczniej nauczyć własną rodzicielkę, że JA NIE ZAWSZE MAM DLA NIEJ CZAS, ŻE MAM TU TAKŻE SWOJE INNE OBOWIĄZKI, KTÓRE MUSZĘ WYKONAĆ.

Wspaniale, kochana moja, widzę, jak Ty dojrzewasz… Tzn. zawsze taka byłaś, tylko Twoja mama, niestety po tym Twoim wypadku i po tych wszystkich dalszych zajściach stała się taka, jakby jeszcze bardziej przewrażliwiona, a już zwłaszcza odnośnie Twojej osoby… No ale kontynuuj, już Ci nie przeszkadzam i słucham dalej.

No i pomimo, że to od niej usłyszałam, że dzisiaj są wszystkie cmentarze zamknięte, pomyślałam sobie: ok, ale…, jak to ja, i tak pójdę sprawdzić, hehe😉. I tak szłam przez cały czas z nią rozmawiając, a raczej przede wszystkim słuchając tego, czym ona chciała się podzielić.

I cóż Tobie mówiła ta Twoja mama?

W takim razie tematy, które podjęła to:

Od 3 dni mieszka u babci właśnie, gdzie przywiozła ją moja kuzynka z ciuchami i wszelkimi rzeczami. Będzie tam, bo musi się teraz oszczędzać, to swoje oko przede wszystkim, aby tym razem umożliwić temu przeszczepowi przyjęcie się. Dokładnie tam u swojej mamy [a mojej babci] będzie zakrapiała sobie to oko i przyjmowała wszelkie niezbędne/ przepisane jej ku temu leki… Za 2 tygodnie ma przyjechać tu do kontroli.

Marcin do niej dzwonił, miała ściszoną komórkę, a chciał jej podarować Kacperka na weekend. Jak nie odbierała, zaczął się już trochę martwić, że coś się mogło stać… I tak postanowił, że weźmie choć klucze od babci… i kogoś poprosi, aby wszedł tam do niej do mieszkania i to sprawdził. Jednak, jak przedzwonił do babci, to się dowiedział, że mama mieszka teraz właśnie u niej.

Poza tym, jak zapytała mnie, co u mnie? To mówię, że w tygodniu jestem zapracowana, [jak ja się cieszyłam, że mogę jej coś takiego rzec!!!] bo mówiłam jej o tym kursie, na który się zapisałam. I powiedziałam, że wprawdzie te szkolenia LIVE są tylko 2 razy w tygodniu i to wieczorem, ale za to dostajemy mnóstwo materiałów i zadań, które należy regularnie wykonywać. Tak jej rzekłam, hehe, co zresztą jest prawdą!

Wspaniale jej to przekazałaś! Słyszałam, że dodałaś również, że przecież Twój mózg szybciej się teraz męczy, więc musisz systematycznie to robić.

Dokładnie tak. A już naprawdę pominęłam to, że ja nie na wszystkim się znam…, albo, że na początku myślałam, że na tym LIVE będzie widać każdego/ będziemy wszyscy LIVE, czyli na żywo🤦‍♀️buhaha🤣. Moja rodzicielka mi wtedy na to [o dziwo aż :P], że no tak…, ona całkiem zapomniała, iż ja rozpoczęłam ten kurs. To zapewne dlatego nie odebrałam, jak do mnie dzwoniła… Super! Będę miała teraz wymówkę, usprawiedliwienie, prawda? buhaha 😋. Dowiedziałam się również, że nie zjadła żadnego pieroga z rybą, bo wszystkie oddała chłopakom, bo byli już bardzo głodni. Zatem teraz wiem, co przygotuję tu na kolejny obiad, za te 2 tygodnie,😉 hehe.

Kochani, Mała Mi wciąż nie kontroluje tutaj tej muzyki w tym wpisie. Ale pomyślała sobie, że to sprawdzi najwyżej na samym końcu. A muszę się tu jeszcze z Wami podzielić, do jakich znowu mądrych doszła wniosków, jak jeszcze spacerowała po tej dolince, gdzie jednak się udała jeszcze po tym spacerze na ten nieczynny cmentarz… Ale ok. to już do tego teraz powracamy, bo nawet nie zaczęłyśmy tu jeszcze o tym opowiadać.

To może najpierw zacznę tylko od tego, że moja mama jeszcze rzekła do mnie, abym się lepiej tam [na tą dolinkę] udała, póki taka możliwość jeszcze istnieje… Bo może niedługo i tam nie będzie można sobie tych spacerów uskuteczniać…🤦‍♀️ [czy także dostrzegacie tutaj ponownie to niemalże niewolnictwo covidowe/ czyli po prostu rosnący terror medialny?]. Dlatego ja właśnie, wiedząc, jaką osobą jest moja mama, chciałam najzwyczajniej w świecie, sama to sprawdzić, czy te cmentarze, rzeczywiście są zamknięte😋.

wyruszyłam w końcu na tą dolinkę, tak sobie tam spacerowałam… , tzn. ponownie wcale nie szłam tym chodnikiem…, no a bynajmniej na początku… I wiesz, ja tam cały czas widziałam ludzi PRAWIE WSZYSTKICH W TYCH MASECZKACH… Ale pomyślałam sobie dokładnie o tym, co rzekł ten lekarz na fejsie [link udostępniłam powyżej]. A powiedział on, że jeśli chcesz nosić maseczki to ok. TWOJA SPRAWA! KAŻDY MA PRAWO SAM DECYDOWAĆ O TYM, CO UZNAJE ZA SŁUSZNE… Postanowiłam robić właśnie tak samo. Nie decydować za innych, choć nie ukrywam, że jak dostrzegam tam tych wszystkich [naprawdę z nielicznymi wyjątkami!] ludzi w tych kagańcach, to robi mi się aż niedobrze…

Lecz tak sobie to tłumaczę, że oni przecież robią to, co uznali za słuszne, a dobrze to już wiem, iż naprawdę nie każdy uważa to za konieczność. Jednak tak sobie to przetłumaczyłam, że z pewnością boją się policji i tych mandatów, których przecież [o tym najwidoczniej nie wiedzą], że WCALE NIE MUSZĄ PRZYJMOWAĆ!

Również się nad tym zastanawiałam i robi mi się, nie będę kryła, przykro wręcz, jak widzę, jak społeczeństwo niewielu rzeczy jest świadomych, co więcej, jak się daje terroryzować… Przecież to przypomina już jakiś niemal stan wojenny.

Też tak sobie właśnie pomyślałam…, ale tu zaraz doszłam do wniosku, że spójrz, jaką ja mam komfortową tą sytuację = uzyskałam takie zaświadczenie od mojej psychiatry, hehe 🤪 Nie każdy przecież tak może… I właśnie tutaj doszłam do kolejnego wniosku…, ale o tym zaraz bo 1) pierwsza rzecz, o której tak sobie myślałam wędrując tam [a dziś już odnosiłam wrażenie, że się nawet jakoś dziwnie chwieję]. No serio, gdybym miała wówczas pokazać to moje zaświadczenie lekarskie od psychiatry, to myślę, że spokojnie mogliby to łyknąć, że wiesz: po tej to raczej już widać, że coś `nie teges` ma z tą głową, buhaha🤪🤣😜. ŻE TEN WYPADEK MI W ISTOCIE TYLKO POMÓGŁ!

W dodatku tak jeszcze sobie pomyślałam [to ten drugi wniosek], że przecież powinnam tu pisać tylko o sobie, bo właśnie w ten sposób będę mogła wielu ludziom pomagać! WŁASNY, BO AUTENTYCZNY PRZYKŁAD JEST PRZECIEŻ NAJLEPSZY! Stworzyłam ten blog poniekąd po to, by sobie pomagać, a teraz będę mogła może tym samym pomóc także innym. Poza tym, myślę, że właśnie choćby po moim sposobie pisania, będzie widoczne, że już coś znowu dalej [czy może raczej: ile w ogóle] uległo we mnie poprawie!

Przecież sama to odczułam, choćby po tych audycjach wyjaśniających wszelkie sprawy innym uczestnikom w tej grupie QM. Tam doszłam do wniosku, że no helloł? Ale tu przecież doskonale widać, że te wszelkie pytania i wątpliwości nie tworzyły się tylko w mojej głowie!

Czyli, że ze mną wcale nie jest aż tak źle znowu, buhaha🤦‍♀️. Tak, i tu jest chyba ten dobry moment, gdzie mogłabym choć wspomnieć… /nie wiem, czy jeszcze kojarzycie, jak kiedyś mówiłam o tym, że chciałabym coś/ jakiś fragment odnośnie mnie samej, znaleźć w tej książce Anthony`ego de Mello „Przebudzenie”/.

Dodam może tylko, że ja jej jeszcze ANI RAZU NIE PRZECZYTAŁAM CAŁEJ! Bo dla mnie jakoś zawsze wydawała się za trudna/ zbyt jednak skomplikowana, nie odczuwałam żadnego komfortu czytając ją. Więc stwierdziłam, że jeśli mam w ten sposób spędzać te wolne chwile, które jednak wyłapuję, to tak właśnie absolutnie nie warto… No, może nie do końca tak… bo z wszystkiego można się przecież czegoś nauczyć. Jednak, wiedząc, że mam chwilę, w której chciałbym po prostu odpocząć… Podejmowałam zawsze decyzję, że tą książkę sobie chyba podaruję…

Tak wiem, ponownie zaczęłam tworzyć tu niemal scenariusz jakiegoś prawie że tasiemca = serialu, buhaha😜 Fajna jestem, prawda? Ok, to nie będę już rozwijać zbędnych i niepotrzebnych rzeczy! Powiem tylko to, cóż mi wtedy przyszło na myśl, czego tak chciałam tam odszukać. Otóż chodziło mi o taką sytuację [nie jestem pewna, czy to nawet było w tej książce…🤦‍♀️], że było dziecko w jakimś właśnie [chyba] ośrodku dla psychicznie chorych dzieci/ osób. Mówię tutaj tylko to, co udało mi się z tego zapamiętać. Większość ludzi tam [opiekunowie, personel, nawet sami lekarze] uważali, że jest ono naprawdę chore w sensie, że ma coś z głową. I za każdym razem, jak podchodził do niego jakiś opiekun i się o coś pytał [cholerka, no za chiny nie mogę sobie tego dobrze teraz przypomnieć, a nie chcę skłamać…]. To pytanie było za każdym razem takie samo, a odnosiło się [chyba!] do…, kurczę, no teraz już naprawdę może nawet będę bajdurzyć 🤪🤦‍♀️😜

Zatem tylko przytoczę tu chyba odpowiedź samego autora mówiącego o tym: jak można mówić, iż ktoś jest chory psychicznie, skoro wychodzi tu na to, że ten mały człowiek jest bardziej inteligentny nawet od terapeutów? hehe. To właśnie chciałam odnaleźć, bo pomyślałam o sobie samej, że przecież ja tak naprawdę o wielu rzeczach wiem i z jeszcze większej ilości spraw zdaję sobie sprawę!

Moja droga i kochana Ty! Już Ci przecież o tym mówiłam, jaka ja jestem Tobą oczarowana wręcz, jaka Ty jesteś niejednokrotnie pomysłowa i w dodatku dzielna! Przecież to [helloł? = no aż musiałam użyć tego Twojego słówka tutaj 😜] Ty sama uważasz, że wcale nie ma problemów, A TO CO NAM SIĘ PRZYDARZA TO JEDYNIE TRUDNOŚCI, z których należy wyciągać tylko lekcje!

No dobrze, to teraz myślę, że możemy przejść choćby spokojnie do tego dnia dzisiejszego, czyli tej NIEDZIELI, ale tak bardziej od początku, jak to było…

A nie wydaje Ci się, że może najpierw powinnaś tu wspomnieć o tym, do czego doszło jeszcze wczoraj, jak brałaś tą kąpiel…?

Może i tak…, tylko wiesz, jak to jest ze mną… Boję się zawsze twierdzić takie rzeczy…, że to właśnie ze mną WSZECHŚWIAT rozmawiał…

Kochana moja, przecież pamiętasz, co Ci jeszcze kiedyś na takie Twoje stwierdzenie rzekłam? Po prostu NICZEGO NIE OCENIAJ, tylko najzwyczajniej w świecie dziel się tym dalej, mów po prostu o tym, co wydawało Ci się, że usłyszałaś. To nie ma przecież większego znaczenia, od kogo to było WSZECHŚWIAT/ BÓG, a może po prostu Twoje serce i intuicja. Podziel się, proszę, tymi wskazówkami, jakie wówczas otrzymałaś.

No ok, niech będzie… Tzn. poczułam się wtedy już wręcz niebiańsko… Stałam się nagle taka spokojna! Otóż usłyszałam, że wszystko jest dokładnie tak, jak miało być. WSZYSTKO, rozumiesz? Niemal natychmiast to do mnie doszło, że każde zdarzenie, jakie mnie spotkało, miało mieć miejsce! Wspomniał mi również, że naprawdę udało nam się [tak, bo przecież to nie ON SAM wszystko robił, tylko z moją pomocą, czy może znacznie bardziej za pomocą mnie/ mojego ciała!] tak wiele rzeczy tutaj znakomicie wręcz zorganizować. Tak wspaniale było słyszeć ten głos, który po raz kolejny utwierdzał mnie niemal w tym przekonaniu, że jestem tak cholernie wyjątkową istotą!

Teraz podam tylko takie hasła, które mi tak na szybko przychodzą do głowy: Gutek nie był mi przeznaczony/ więc tak naprawdę wspaniale, że doszło, i to tak szybko po naszym ślubie!, do tego wypadku/ dobrze, że nie mamy jeszcze żadnego potomstwa/ ja po tym wypadku sama jeszcze nie doszłam do siebie [co widać było choćby po wykonaniu tej medytacji z czakrami, ile mam jeszcze do przepracowania…], to, że jestem tu gdzie jestem i dokładnie z tym wszystkim, co obecnie mam i czego nie mam… również było w planie [mieszkanie samodzielnie, rozwód, bez pracy, czy może lepiej „zatrudnienia”, wszystkie traumy i wydarzenia, których doświadczyła także moja rodzina, brak miłości i opieki ze strony rodziców…]. Tu może tylko wyjaśnię tą rzecz: moja mama, jestem tego pewna, że robi i zrobiła wszystko, co tylko mogła [na ówczesne warunki], abyśmy jednak byli [ja i Marcin] szczęśliwi.

Dobrze to wiem, iż ona nie jest niestety tak wielu rzeczy świadomym człowiekiem. Ale z drugiej strony, tak sobie myślę, że przecież najwidoczniej tak miało właśnie być! To ja w końcu wybrałam sobie tę rodzinę! I wciąż chyba nieświadomie, jakoś to wszystko/ to nasze życie nam się udaje! Co więcej, doskonale to już dostrzegam, że również Dusza Marcina musiała właśnie taką rodzinę sobie wybrać. On pomaga nam w tylu sytuacjach, że sobie nawet nie wyobrażasz… Nie robi tego oczywiście tak teraz czysto fizycznie, bo jak wiadomo, obecnie już nie ma aż takich możliwości…

Jednak ma tak niesamowity sposób myślenia i podejścia do życia [nie będę twierdziła, że TYLKO optymistyczny, bo czasem wręcz tak luzacki, że niemal wariacki, no a już z pewnością dla takich osób, jak nasza rodzicielka właśnie 😛 => nie przejmuje się on bowiem kompletnie tym, czym nie musi, z czym dobrze wie, że nie dałby sobie rady, po prostu to zostawia, aby nie zwariować!].

W dodatku, co było widoczne, kiedy tylko może. podjedzie zawsze autem nawet tutaj po mamę. Jestem tego pewna, że taki sposób myślenia zawdzięcza właśnie KARATE, o czym donosiłam kiedyś już w tym wpisie: https://niesklasyfikowana.com/2020/01/01/musimy-pracowac-nad-osiagnieciem-naszych-celow-choc-po-drodze-mozemy-doswiadczac-cierpienia-i-smutku/

Kurczę, moi drodzy, właśnie weszła na LI, by odnaleźć ten wpis o bracie…, a natrafiła tam na ten właśnie filmik Anny Matuszkiewicz: #pogotowieoddechowe vol.7 – 20 oddechów oczyszczających

To kochani, jeszcze tylko choć takie hasła, które sobie dziś właśnie zapisała na swoim @, cóż chciałaby jeszcze tutaj zamieścić w tym wpisie właśnie [bo moi drodzy, ona naprawdę zauważyła, że poważnie, przez jej głowę przelatują te myśli niemal z prędkością światła, buhaha, po czym za chwilkę już nie ma po nich żadnego niemal śladu… 🤪]. Nad tym również zamierza pracować, ale póki co, dzieli się z Wami tym, co sobie tak na szybko zapisała: [to, o czym tu już doniosłyśmy, po prostu tu wytłuścimy/ zaznaczymy pogrubioną czcionką, ok?]

Kocham to życie wieder
Uspokajająca talk ze Wszechświatem gestern Abend
– try zapisać się na jakieś zajęcia malarstwa (?)
Wychowanie /”hartowanie” /przyzwyczajanie Mum do obecnej rzeczywistości = uczy się wciąż nowych things…
Jestem echt WYJĄTKOWA & właśnie poprzez swoją story, but muszę zacząć wychodzić do pipul…
Gestern Abend miałam taką piękną, bo SPOKOJNĄ I TYM SAMYM PROMIENNĄ BUŹKĘ, A po kąpieli medytuję noch taka niemal szęśliwa, dziękując już właściwie za to, że ODNALAZŁAM SWOJĄ MIŁOŚĆ = już nawet wiem, dokładnie jaki ON jest i czuję to całą niemal sobą, że stworzymy razem przecudowny związek partnerski.

To kochani, muszę Wam jeszcze tylko donieść, że dzisiaj, NIEDZIELA,01.XI.2020 włączyła sobie na początek tą medytację: Medytacja koherencji. Uzdrawiająca moc serca i umysłu, zaraz tak jednak sobie pomyślała, że może jednak teraz, póki leży, spróbuje wykonać tą MEDYTACJĘ 7 CENTRÓW ENERGETYCZNYCH, czyli czakr, nad którymi przecież musi pracować. I pomyślała sobie: ok, to ponieważ spokojnie mogę teraz te 40/45 minut na to poświęcić, a na leżąco jeszcze przecież nie próbowałam nawet. Zatem włączyła sobie po prostu do odsłuchania ją ponownie, bo doszła do wniosku, skoro ma tyle do zrobienia, do ponaprawiania w nich, w swoim ciele [i duszy], to nie ma na co czekać! Zabierała się do pracy właśnie teraz.

Muszę Wam powiedzieć, że Mała Mi uznała, że właśnie w ten sposób, na leżąco, będzie wykonywała zawsze tą medytację i za każdym razem będzie to właśnie poranek, po przebudzeniu! Teraz już nawet nie odczuwała takiej chęci płaczu… Także chyba może już uznać to za taki maleńki choć postęp[ik] :P.

No dobrze, kochani, to już szykujemy się do spania. Tzn. wykona jeszcze tylko teraz tą medytację ALFA z intencją. A jutro poniedziałek i z pewnością przystąpi dalej [na leżąco] do tej medytacji z czakrami, po niej może ponownie wykona tą swoją gimnastykę, którą ona, moi drodzy, wykonuje już coraz dzielniej! Z całą pewnością będziemy ten wpis jeszcze uzupełniać. Na razie życzymy Wam jednak już dobrej i spokojnej nocy! ODPOCZYWAJCIE DOBRZE, PRZED ROZPOCZYNAJĄCYM SIĘ JUTRO TYGODNIEM PRACY!

(…)

Obecnie mamy już PONIEDZIAŁEK, 02.X.2020. Mała Mi jest teraz jakaś kompletnie smutna, żeby nie mówić wręcz rozbita… Dziś. kochani, jeszcze z samego rana wzięła jeszcze swoją komórkę do dłoni i napisała sobie: WHAT TO DO??? Co już musiało wskazywać na jej jakże „dobry” nastrój i optymistyczne podejście do dzisiejszego dnia…, nieprawdaż? Później zaś, bo jeszcze o godz. 6 zaczęła wykonywać tą medytację tych 7 czakr, jak sobie obiecała…

Jednak, słuchajcie, ponownie, niemal przy każdym punkcie energetycznym zaczynała po prostu płakać… Zawsze jednak najbardziej, jak słyszała kolejne słowa Klaudii właśnie, np.

JESTEM WYJĄTKOWY TYM, KIM JESTEM/ [czakra krzyżowa] MAM PRAWO CZUĆ, MAM PRAWO DO WŁASNYCH DECYZJI… STOJĘ W OBRONIE SIEBIE…

Za każdym razem nie mogłam tu po prostu…, bo wiesz, ta moja WYJĄTKOWOŚĆ wcale znowu nie jest dla mnie taka całkiem fajna, mam ogromnie wiele kompleksów z tego powodu niestety… A już niemal znowu najlepsze było, jak słyszę: „przenosisz swoją uwagę do splotu słonecznego: tam, gdzie czujesz motyle, jak się zakochasz„. Myślę sobie tutaj, niemal: boooszeee, a ja już nawet nie pamiętam, jak to jest czuć te motyle A dalej właśnie była mowa również o śledzionie, że ta razem z trzustką i wątrobą synchronizują się. Jak ja mam tą śledzionę wyciętą! U mnie jej brak… po prostu…

Kochana moja, czy Ty siebie w ogóle słyszysz to, co mówisz??? Przecież MUSIELI TOBIE TĄ ŚLEDZIONĘ USUNĄĆ, GDYŻ ZOSTAŁA ONA ROZERWANA i z tego powodu było duże krwawienie w Twoim organizmie i to ZAGRAŻAŁO TWOJEMU ŻYCIU! Poza tym, moja droga, przecież dobrze o tym wiesz, pokazujesz właściwie to na codzień, że także bez niej da się żyć! Więc BARDZO CIEBIE PROSZĘ, nie dopowiadaj już tu sobie kolejnych trudności! Przecież i tak masz ich wystarczająco…

I tak właśnie, jak wykonywałam tą medytację dzisiaj, to po prostu znowu nic nie czułam i przy każdym niemal omawianym punkcie energetycznym, zalewałam się łzami... Wtedy właśnie postanowiłam, że poproszę o dalszą pomoc! Następnie jeszcze tylko wstałam do mojej codziennej już normalnej, że tak się wyrażę, czyli nie prowadzonej, tej medytacji…

I tak przez jakieś pierwsze 10 minut prosiłam wręcz WSZECHŚWIAT o jakąś pomoc…, by mi poradził, cóż powinnam dalej robić…

A nie pomyślałaś znów o tym, że być może ON już dał Ci ten sygnał…, że to może była od NIEGO właśnie ta myśl w trakcie jeszcze tej Twojej poprzedniej medytacji z czakrami, abyś poprosiła teraz rzeczywistego człowieka o udzielenie tej pomocy?

boooszeee, wiesz, że nawet mi to znowu przez myśl nie przeszło…

Spójrz tylko: ponownie, wychodzi na to, niemal tak, jak i w przypadku Gracjana, że u Ciebie już najpierw pojawia się idea i Ty niemal działasz i to wykonujesz, nim jeszcze to „rozkminisz” dobrze…, hehe 😉

Później zaś jeszcze pytałam nieustannie, czy ten pomysł z tym @ do Gracjana jest w ogóle słuszny… i jak nie odczytywałam żadnego sprzeciwu, to pomyślałam znowu, że najwidoczniej kompletnie nie ma nic przeciw, zatem przystąpiłam znowu do napisania tego @ do niego właśnie… Dałam mu taki tytuł: NIGDY NIE MÓW NIGDY i napisałam po prostu szczerze, że POTRZEBUJĘ JEGO POMOCY…

Myślę, że był to niesamowicie dobry pomysł…, w końcu nie na darmo przywołujesz Go tutaj w swoich intencjach!

boooszeee, nawet nie wiesz, jak później zrobiło mi się głupio i niezręcznie wręcz, że coś takiego w ogóle zrobiłam! A wiesz, jeszcze tak siedząc i medytując już sobie układałam choć tak mniej więcej, jak tego @ mogłabym w ogóle zacząć… I jak jeszcze na początku chciało mi się trochę płakać, to jak wpadłam znowu na pomysł, że użyję tego Jego pytania, tj. Co u Ciebie DOBREGO słychać? To już wtedy niemalże automatycznie na mojej twarzy pojawił się znowu uśmiech 😊

No i fantastyczne to jest właśnie podejście! Pamiętaj, moja droga, że bez względu na to, jaka będzie Jego reakcja, to ZNOWU Ty zaczęłaś o czymś szczerze mówić, co więcej przyznałaś się po prostu do tego OTWARCIE I BEZPOŚREDNIO, ŻE POTRZEBUJESZ NADAL WSPARCIA I POMOCY! W dodatku nawet sam Gracjan przecież mówił w niejednym chyba swoim filmiku, że TRZEBA MÓWIĆ OTWARCIE O SWOICH POTRZEBACH! Poza tym poniżej masz jeszcze coś równie ważnego:

No właśnie o tym samym pomyślałam, że nie zamierzam wcale czekać na to, aż może się jakoś sam domyśli. Dobrze bowiem zdaję sobie z tego sprawę, że o własnych potrzebach TRZEBA MÓWIĆ OTWARCIE I JASNO… Co mi przecież nie zawsze może jeszcze tak wychodzić, ale pracuję nad tym… 😋 I jak już „rozkminię” tę potrzebę, to zawsze staram się komunikować ją w miarę jasno i otwarcie.

Tak tylko, jeszcze dziś, nim wyszłam do warzywniaka, spojrzałam w lusterko i znowu się niemal przeraziłam… wyglądem mojej twarzy, a może właściwie tej brody… Bo, pomijam już to, że wciąż mam na niej widoczne ślady, to jeszcze zauważam, że systematycznie niemal pokazuje mi się na niej jakaś nówka sztuka…, czyli nowa krostka po prostu… No nie mam już naprawdę na to siły… booooszeeee, nawet nie wiesz jak ja bym chciała spotkać takiego mężczyznę, do którego spokojnie mogłabym odnieść to, co napisała Katarzyna Miller:

Myślę jednak, kochana, że powinnaś tu jeszcze wspomnieć o tym, cóż zaczęłaś tu robić, niemal zaraz po napisaniu tego @ do niego właśnie…

Zatem zrobiłam sobie jeszcze tylko swoje müsli do jedzenia, a dziś postanowiłam już, że wyjątkowo odpuszczę sobie tą gimnastykę [bo bardzo chciałam właśnie zająć się jeszcze rzeczami najważniejszymi z tych ważnych], czyli i ten @ do Gracjana właśnie i wciąż myślałam jeszcze o tym, ile mam poza tym do wykonania: wyjście do warzywniaka, zrobienie wciąż tych ćwiczeń ze Stefanem https://www.youtube.com/watch?v=WlHbiFSR8B8&feature=youtu.be, z tego kursu…, a jutro muszę udać się do dwóch lekarek, zatem powinnam jeszcze jakoś do tego również przygotować…

I dokładnie, jak tu sobie przygotowywałam to müsli, to słyszę [ponownie] tę właśnie piosenkę na spotify KAYEF – DURCHS FEUER i w tym momencie zaczęłam sobie znowu myśleć: boooszee, co ja by dała, aby ktoś mi tak właśnie zaśpiewał… 

Ich schau’ dir in die Augen, ich weiß, du gibst mir Kraft

Immer wenn ich down bin, dann greifst du meine Hand
Egal, was auch kommt, mit dir krieg’ ich es hin
Ich weiß, ich würd’ jeden Krieg für dich gewinnen
(…)

Sag jetzt kein Wort, ich seh’s in deinen Augen
Für dich würd’ ich jeden Kilometer noch mal laufen
Du machst mich sprachlos, ich hab’ keine Worte
Für das, was du ausstrahlst, du lachst so sorglos

Im Herzen ein Kind, dein Aussehen ein Engel
Erkenn’ dich unter tausenden Frauen in der Menge
Spreiz deine Flügel, ich weiß, du kannst fliegen
Nein, keine Liebe ist das was ich fühle

Du bist mein Soulmate, das was mich ausmacht (…)

No dobrze, kochana, ale doskonale wiesz, że nie tylko o tym chciałam usłyszeć… 😉 A za bardziej interesujące tutaj uważam mianowicie, jak spojrzałaś choć, czym tu się możesz jeszcze teraz dalej zająć…

Oooo rany, masz na myśli to, jak włączyłam sobie niby ten filmik z tymi ćwiczeniami w wykonaniu tego Stefana, ale później spojrzałam jeszcze, że może nim w ogóle wyjdę z domu, to choć trochę pozmywam…

Tak, dokładnie to mam na myśli! A dodaj może jeszcze, że Ty znowu pomyślałaś tutaj właśnie o… Gracjanie, bo zaczęłaś sobie znowu przypominać, że on tak bardzo lubi mieć taki porządek, niemalże sterylny… i po prostu zaczęłaś nawet myć już ponownie ten swój zlew…

Właśnie tak było… i wiesz, już w tym momencie, zachciało mi się niemal płakać…, że to moje mieszkanie wcale takie znowu czyściutkie nie jest…

Moja droga, bardzo Ciebie proszę! Przestań tak myśleć o innych! Pomyśl czasem tak po prostu O SOBIE SAMEJ!

Uwierz mi, że naprawdę staram się tak robić… Jednak, tak mnie niemal tknęło, jak natknęłam się jeszcze na to:

No dobrze, to teraz jeszcze muszę przed tym LIVEM tylko się umyć, hm… a może jednak najpierw jeszcze włączę sobie te ćwiczenia ze Stefanem…, a powinnam się jeszcze zastanowić, jak jutro sobie jeszcze zorganizuję ten dzień…, bo mam te 2 wizyty u lekarzy…

(…)

Wróciła właśnie od lekarza, moi drodzy, ma taki przepiękny uśmiech na swojej twarzy, że sobie nawet nie wyobrażacie! Uśmiecha się nie tylko ustami, lecz również OCZAMI! Weszłyśmy w kolejny dzionek, którym jest WTOREK, 03.XI.2020. Już Wam opowiadamy, jak ten u naszej bohaterki wyglądał…, ps. tak się właśnie jeszcze zastanawia, że u niej to cholerka, takie systole i diastole normalnie, hehe, czyli nieustanna zmienność tego jej nastroju. No dobrze, ale już tu Wam donosimy o tym jej dzisiejszym dniu, a jest dopiero 10:58. To, kochana moja, może po prostu Ty tu opowiadaj, jak to było, ok?

Jak sobie życzysz… Zatem obudziłam się jakoś o 5:33 I dziękuję WSZECHŚWIATOWI za to, że tak mnie dalej wspaniale pilnuje. A jeszcze wczoraj miałam wrażenie, że nie mogę długo zasnąć, lecz tak tylko leżałam, a położyłam się chyba jakoś dopiero ok. 23, a może nawet była to już 24…, bo na koniec, po moim LIVE z grupą QM, dostrzegłam jeszcze, że pojawiło się nowe nagranie w wykonaniu Gracjana, które również sobie jeszcze obejrzałam. A ASHWAGANDHĘ wzięłam sobie jakoś ok. 20:30. Cieszę się już MEGA OGROMNIE, że nie muszę przyjmować tego MIRTAGENU na noc! No, mój przypadek jest tu znowu inny, buahaha, niż to, co wskazuje poniższy obrazek… 🤣.

Tak się niesamowicie cieszę, że od… /teraz już dokładnie znowu nie wiem, odkąd…/ ale przypuszczam, że skoro tą ASHWAGHANDĘ łykam od 30.X., to prawdopodobnie po tych lekach, zrobiłam sobie jeszcze dzień przerwy… Zatem od 30.X.2020 na pewno już ich nie zażywam!!!

Wspaniale, kochana moja, ja jestem ponownie z Ciebie BARDZO zadowolona, że tak dzielnie sobie radzisz! Tym samym napawasz mnie wprost DUMĄ!

W ogóle to jeszcze tak sobie właśnie przed spaniem próbowałam zmienić kierunek moich myśli i wyszukiwać, co dobrego udało mi się dziś właśnie zrobić… Wiesz postanowiłam sobie, że będę wykonywać to, co muszę/ powinnam= może to właśnie jest teraz celem mojego życia = powrót do siebie i jednak normalności, czyli muszę zsynchronizować u siebie najpierw jeszcze te pozostałe ośrodki energetyczne.

A wczoraj tak bardzo znowu się ucieszyłam, że słyszałam takie wartościowe i mądre słowa z ust tego gościa Klaudii, tj. Sylwii Pogorzelskiej: ŻE MAMY NIC NIE WYMUSZAĆ, TYLKO SŁUCHAĆ PRZEDE WSZYSTKIM SIEBIE / SWOJEGO ORGANIZMU I TEGO, CO ON DO NAS MÓWI, JAKIE „SYGNAŁY” NAM DAJE… KAŻDY Z NAS MA TU INNĄ BOWIEM HISTORIĘ! I absolutnie nie należy porównywać własnej osoby do innych!

Przecież, moja droga, Ty już o tym dobrze powinnaś wiedzieć, ja także wciąż Tobie o tym tu właśnie mówię! Tak, ale dobrze to wiem, jak to jest…, że jak usłyszysz to od kilku osób, to dopiero zaczyna Ciebie to jeszcze lepiej przekonywać.

W dodatku właśnie wczoraj jeszcze przed zaśnięciem, próbowałam już sobie wizualizować… nawet ten mój wygląd, tzn. mojej twarzy… , bo wyobraź sobie, że ja tak spoglądałam na te piękne buzie dziewczyn: Klaudii i Sylwii, i w tym momencie zrobiło mi się trochę przykro, że ja raczej bez kompletnie żadnego makijażu /przykrycia tych plam na twarzy/ to wcale już tak ładnie nie wyglądam…

Kochana, przestań proszę, myślałam, że już wiesz, iż nie sam wygląd jest najważniejszy, poza tym Twoja buźka jest przecież nadal ładna! Masz piękne oczy, rysy, nosek, no i te zęby!

Hehe, dobre, a wiesz co tu sobie pomyślałam jeszcze, że najlepiej chyba wyglądam, jak mam jednak zakrytą tą buzię, wiesz, tak jakbym się chichrała zasłaniając właśnie usta i wszystko pod nosem, buhaha, trochę chyba tak, jak robi to ta dziewczyna z tego zdjęcia 😛

W każdym razie, jak jeszcze dojrzałam w tamtym tygodniu tą opryszczkę, to już sobie pomyślałam, no kuwa zajefajnie po prostu…, lecz później już się opamiętałam i powiedziałam sobie, że Opryszczka jest chorobą infekcyjną i każdy może ją mieć! [ale o tym już tutaj również donosiłam]. Także leżałam już sobie tak spokojnie, bo jednak doszłam do wniosku, że nie będę się po prostu na tym koncentrować! I powtarzałam sobie, że wszystko będzie się zmieniało, jeśli zacznę w ogóle w to wierzyć, że to jest możliwe!

Stosuję oczywiście ten krem, który przepisał mi dermatolog… Ah tak, bo o tym przecież tu jeszcze nawet nie wspominałam… Ponieważ wiem, że brak śledziony zaburza poniekąd również odporność mojego organizmu…[Śledziona wytwarza immunoglobuliny oraz limfocyty (ciała odpornościowe), które niszczą cząsteczki obce dla organizmu, na przykład wirusy, a co za tym idzie zabezpieczają nas przed chorobami].

I wyobraź sobie, że jak jeszcze mieszkałam z Gutkiem, to nad ustami zaczęło mi coś wtedy wyskakiwać…, pomyślałam sobie oczywiście, że to ponownie opryszka [bo tak też początkowo wyglądało!]… Jednak to się powiększało i utworzyło mi się po obu stronach ust! No niemal, jakbym miała jakieś wąsy, buhaha. [porobiłam nawet temu oczywiście dokumentację zdjęciową, ale jak pokazałam dobrej koleżance, z którą pracowałam już w Bayer, powiedziała, że mam takich rzeczy nie kolekcjonować! Więc po prostu to usunęłam…].

Od prywatnego lekarza, do którego się udałam, usłyszałam, że to było coś poważnego i dlatego przepisał mi właśnie tabletki i jakąś maść z antybiotykiem… Zaczęło powoli to znikać… Tzn. ślady i blizny nadal niestety pozostały. A na nie polecił mi zaś krem THIOSPOT i ja zaopatrzyłam się aż w 2, jeden bowiem jest na noc, a drugi z filtrem UV do stosowania właśnie w ciągu dnia.

No tak, stąd masz już właśnie te kremy… i nadal je stosujesz, tak?

Oczywiście, bo nie dość, że tam nad ustami wciąż koloryt mojej skóry jest jednak inny… To jeszcze teraz te kolejne [cholerne] ślady po tych krostach… Zatem wiesz, jak już wychodzę tak gdzieś „do ludzi„😜, to staram się nie dość, że najpierw je tym kremem potraktować, to również muszę jednak choć spróbować wyrównać ten koloryt fluidem właśnie 😛

Moi drodzy dokończać będziemy ten wpis później, bo wyobraźcie sobie, że właśnie wywiesiła na balkonie swoje pranie, ugotowała już sobie warzywa, które chce zjeść jeszcze przed pójściem do stomatologa. A słuchajcie tego: dokładnie o 12:22 otrzymała stamtąd telefon z pytaniem, czy byłaby możliwość, aby zamiast na godz. 14:30 przybyła tam jednak na godz. 15:15. Nasza bohaterka oczywiście niemal się ucieszyła, że jednak później, bo będzie miała tu więcej czasu właśnie dla siebie, na swoje sprawy jeszcze!

Ona naprawdę kocha wręcz, jak tak jej wszystko sprzyja, trochę chyba tak, jak usłyszała to jeszcze wczoraj w tym ostatnim nagraniu Gracjana właśnie: Co robić w sytuacjach bez wyjścia. No dobrze, moi mili, to teraz wstanie jeszcze tylko przygotować obiadek. Później zaś ubierze się jakoś odpowiednio i będzie kierowała się w stronę tego stomatologa. A teraz, kochani, odczuwa właśnie TAKIE SZCZĘŚCIE, a jeszcze dodatkowo świeci jej teraz piękne słońce na buźkę [postawiła tu sobie dodatkowo lusterko i tak czasem do niego zerka, hehe, za każdym razem posyłając sobie ten promienny uśmiech!]

(…)

Przed chwilką wróciła do domu i siadała tu do kompa, a obecnie mamy dokładnie godz. 16:31… Moi drodzy, Mała Mi nie może teraz właśnie przestać się uśmiechać! Jakoś ok. 15:30 wyszła z tego gabinetu, boooszeee, jakie ona odczuwa teraz szczęście… Już Wam tłumaczymy, dlaczego… Jesteście gotowi? To będzie znowu raczej długa historia, hehe 😉. No dobrze, ale aby tu Wam tego nie przedłużać aż zanadto, to może choć na sam początek powiemy tylko szybciutko, że pani stomatolog [oczywiście po tym, jak przejrzała jej całą szczękę i rzekła, co należałoby w niej naprawić] powiedziała jej, że ta ma piękne zęby i w ogóle sama też jest BARDZO ŁADNA, hehe. No wyobrażacie sobie minę naszej bohaterki, słysząc to od równie pięknej kobiety z takimi też zębami? Mina jej była po prostu BEZENNA, a i zaskoczka raczej MAKSYMALNA!

Photo by Andrea Piacquadio on Pexels.com

No, moi drodzy, mówię Wam, takiej drugiej, jak Mała Mi, to naprawdę TYLKO ZE ŚWIECĄ SZUKAĆ, hehe. Już nawet, jak odwiedziła tą panią stomatolog teraz [a to była w ogóle lekarka, zajmująca się przede wszystkim samą szczęką, jej prawidłowym ustawieniem…, czy coś takiego, nie pamięta już dokładnie, jak się to nazywa]. W każdym razie, jeszcze będąc poprzednio u tej swojej ulubionej dentystki, ta wykonała jej staranny przegląd tych zębów, co więcej nawet porobiła ich zdjęcia, by lepiej Małej Mi to na ekranie pokazać…

Ale o tym również już donosiłyśmy… W każdym razie nasza bohaterka, wyobraźcie sobie, widząc to… i jeszcze słysząc, że ma niedomyte te zęby… 🙊[a ona używała wtedy jeszcze tej właśnie miękkiej szczoteczki!], zrobiło jej się nagle tak cholernie głupio…🙉🙈🤦‍♀️ Zatem, wyobrażacie już sobie, jaka była jej pierwsza reakcja? Zaczęły jej po prostu po policzkach ciec łzy… Aż ta miła pani doktor, wzięła tak jej oba policzki dłońmi i zapytała:

Dlaczego w ogóle płaczesz, [rzekła chyba nawet] moje dziecko 🤗?

W każdym razie tak czule wzięła swoimi dłońmi po policzkach naszej bohaterki i takim też tonem głosu prowadziła z nią dalszą rozmowę, po tym, jak nasza „gwiazda” rzekła:

Bo już z tego wszystkiego jest mi szalenie wstyd i czuję się niemal, jak jakaś fleja

Kto??? Fleja? No co Ty tu opowiadasz! Masz przepiękne zęby! A musisz również wiedzieć, że przeciętny człowiek po prostu myje zęby, nie zastanawiając się nawet nad tym, czy robi to prawidłowo i czy wszędzie tą szczoteczką dochodzi! Po drugie na tym dużym ekranie widać wszystko o 100x dokładniej, bo JEST TU WSZYSTKO WIĘKSZE!… Ja nie robię tego przecież, żeby Ciebie straszyć! [zauważcie, iż mówiła już tu niej normalnie per „Ty”, a naszej bohaterce jest wtedy zawsze jeszcze bardziej przyjemnie 🤗] Chciałam tylko, byś mogła lepiej i wyraźniej to wszystko, o czym mówię, zobaczyć.

Wtedy też kazała tak przymknąć jej szczękę i poruszyć nią raz w lewo, raz w prawo/ tak po prostu przejechać/ suwać nią…, lecz tylko jedną szczęką [górną, bądź dolną]… Choć może, by lepiej Wam to zobrazować, wkleimy tutaj ten obrazek/ to zdjęcie, które właśnie w tym celu znalazła, byście mogli to sobie lepiej wyobrazić, oso w ogóle tu kaman😉. A znalazła to na tej stronie: https://adentis.pl/uslugi-i-ceny/rehabilitacja-stawow-skroniowo-zuchwowych/ 😜

I właśnie tutaj stwierdziła, że ma naprawdę bardzo ładne te zęby, ale jednak widzi pewną dysfunkcję tej szczęki, co widać po jej zębach, że one się tak dobrze ze sobą nie łączą [w sensie widać to właśnie przy takim przejeżdżaniu szczęką w bok…] Już dokładnie nie pamięta tego, cóż ta pani doktor jej mówiła, no w każdym razie, nie będzie kryła, że była jednak w szoku, bo przecież, znowu przeciętny człowiek nie mógłby tego w ogóle dostrzec… Ona sama także nie zdawała sobie nawet z tego sprawy wcześniej! Z tych jednak jakichś dysfunkcji. Dlatego właśnie, zaleciła jej jeszcze, jak znajdzie na to kaskę oczywiście, wizytę u tej specjalistki od ukształtowania szczęki…

Tzn. najpierw jeszcze Mała Mi, początkowo przerażona niemal tymi wszystkimi wiadomościami, hehe😜, zapytała tylko, czym w takim razie ta lekarka sugerowałaby jej zająć w pierwszej kolejności i wiedząc, że ona wcale nie szasta aż tak kasą! Ta jej rzekła wtedy właśnie, że chyba pierwotnie to najbardziej priorytetowe byłoby udanie się po prostu do tej specjalistki, od której wróciła dzisiaj.

Myślę, że teraz możemy jeszcze tutaj tylko powiedzieć, że ta specjalistka z dziś była znowu niesamowicie miła i powiedziała nawet, że jej się [również = bo jak spojrzały na siebie, to obydwie odniosły takie właśnie wrażenie!] wydaje, że naszą bohaterkę skądś już zna [Mała Mi także była pewna, że tą lekarkę już widziała!]. Ta, po stwierdzeniu tego, aż sprawdziła, czy nasza „gwiazda” już u niej kiedyś była, jednak okazało się, że wcale nie miała jeszcze jej jako swojej pacjentki! Wówczas rzekła, że musiały się w takim razie widzieć, jak Mała Mi była u tej swojej stomatolog. I właśnie wtedy zapytała ją, z czym ta do niej przyszła.

Nasza bohaterka już nawet nie wiedziała za bardzo, hehe, rzekła jednak, iż została tu po prostu skierowana właśnie przez dr Sz… 😉. Ta jednak powiedziała, że już zaraz w takim razie pozwoli sobie zbadać sytuację, czyli jej szczękę. I tak też robiła… Widać było, że zna się na tym bardzo dobrze, że jest specjalistką! Bo całą jej szczękę dokładnie przebadała i stwierdziła, że już dostrzega… Nawała to nawet jakąś chorobą, hehe. Ale co ważniejsze, wiecie, co jej powiedziała, że ona widać, że w nocy pracuje tą żuchwą również, jak na siłowni!

Reakcja naszej „gwiazdy”: , hehe 🤣 Serio, nie bardzo wiedziała „oso kaman”, buhaha 😜

I lekarka jej wtedy mówi, że przecież to widać po jej szczęce/ żuchwie, iż ta CAŁY CZAS PRACUJE, bo ma nawet taką zakończoną na kwadratowo/ prostokątnie tą szczękę właśnie, jak jakiś ewidentny mięsień… Dokładnie to oznacza, iż ta musi w nocy, albo zgrzytać zębami, albo po prostu tak intensywnie cały czas ściska te mięśnie…

Nasza bohaterka oczywiście była w szoku…, bo ona przecież nic o tym nie wie! Nie kontroluje tego w żaden sposób w nocy!

Tu pani doktor się zgodziła, że tego nie może przecież wiedzieć, jak śpi, ale za to zada jej szereg pytań… i tu słuchajcie zaczęło się, hehe, trzymacie się, bo to będzie jaaaaazda i to znowu bez trzymanki 😜 Nie pamięta już dokładnie oczywiście wszystkich pytań, ale te, które jeszcze przychodzą jej na myśl, to:

Czy pojawia się ból głowy… np. tutaj [chyba wskazała jej skronie]

NIE!

Hm…, ok. to może: czy w takim razie przy przebudzeniu się rannym odczuwane jest zmęczenie?

pierwsza odpowiedź naszej bohaterki również była NIE! Później jednak tak się chwilkę zastanowiła [a biorąc pod uwagę to, iż ona się w ogóle szybciej męczy…], stwierdziła, że jakoś się nawet nad tym wcześniej nie zastanawiała…, hehe

Lekarka to wszystko dyktowała dziewczynie, która to zapisywała, a ponieważ zadawała jej tam jeszcze szereg innych pytań, których ona niestety już nie pamięta… No w każdym razie, wiele razy pani doktor to komentowała w ten sposób:

To, co ja mam zrobić, jest pani ewidentnie bezobjawowa, bo gdy pacjent np. odczuwa jakiś ból/ dyskomfort, to wtedy ma motywację do zmiany, a tak to co?

Mała Mi stwierdziła tu wyraźnie:

Bo ja w ogóle jestem jakaś inna, hehe , a znacznie częściej wolę stosować taktykę: LEPIEJ ZAPOBIEGAĆ NIŻ LECZYĆ! Poza tym w żadne ramy się nie mieszczę 😜.

Później zaczęły jeszcze rozmawiać coś o diecie, czy Mała Mi jada mięso, ta rzekła naturalnie: że nie! Lekarka tu odpowiedziała: To tak jak i ja! Po czym Nasza bohaterka stwierdziła, że ona jednak nie przyporządkowuje się/ nie klasyfikuje także na żadną wegetariankę. Lekarka wtedy stwierdziła, no ok. rozumiem, czyli taka właśnie NIESKLASYFIKOWANA [tu Mała Mi już sobie pomyślała DOKŁADNIE TAK!!! no lepiej bym tego nie ujęła :P😉 hehe]

Ps. właśnie dojrzała, usłyszała to u siebie na komórce [zawsze to słyszy, przez tego messenger`a…], że pojawiła się informacja Klaudii właśnie ad. tego kursu i zamieszczonych materiałów:

Mała Mi postanowiła się tym zająć dopiero jutro od nowa z nowymi siłami, a teraz chciała jeszcze choć dalej uzupełniać tą swoją pracę tutaj… A wciąż, moi drodzy, ma tego tyyyleee, że sobie znowu nawet nie wyobrażacie…, co tu się w tej jej łepetynce tworzy, czemu musi dać niemal natychmiast ujście.

A propos jeszcze tej jej wizyty w tej przychodni stomatologicznej, wiem, że tak rozwinęła to znowu niemal jak flaki z olejem, hehe, ale ona tak bardzo chce dokładnie Wam tu donieść, jak to właśnie było. Ale może jednak do sedna:

Otóż pamięta, że tak spoglądała na tą kobietę i już sobie pomyślała, patrząc na jej oczy, że ona ma jednak cholerne szczęście do tych dobrych/ mądrych ludzi. Nie, ona naprawdę nie potrafi tego szybko i krótko streścić, hehe… Wszystko wydaje jej się takie ważne! W każdym razie, jak ta jej mówiła, cóż trzeba wykonać, podając ceny przy tym, to naszą „gwiazda” chyba wtedy właśnie zaczęła już odczuwać ten ból głowy, hehe

Jednak słuchajcie, najbardziej, jak ta jej rzekła, że jest bardzo ładna… To Mała Mi oczywiście zdziwko

i to wcale nie małe…, bo ona przecież wciąż ma te ślady po tych krostach! boooszeee i wtedy to rzekła tak na głos, a ta lekarka na to:

Jakich krostach, jakie ślady???

I to już się Małej Mi bardzo spodobało… hehe, to podejście lekarki, bo przecież ewidentnie było te ślady po krostach wciąż widać, pomimo tego nałożonego fluidu! Tu już zaczęła się jednak uśmiechać i wtedy właśnie rzekła nawet:

Nie ukrywam, że już Panią jeszcze bardziej lubię, hehe

Pani Moniko, przecież krosty są tylko przez chwilę, a tak poza tym to każdy coś ma… I właśnie szczególnie wtedy widząc to u siebie, jeszcze bardziej koncentrujemy się właśnie NA TEJ CZĘŚCI CIAŁA PATRZĄC NA INNYCH! I sami tylko przede wszystkim w swojej głowie to jeszcze bardziej wyolbrzymiamy i myślimy wtedy, że wszyscy tylko to widzą właśnie w naszym wyglądzie! A Pani jest BARDZO ŁADNĄ kOBIETĄ!

boooszeee, jak ja to usłyszałam to od razu przypomniało mi się to, co mówiła do mnie Angelika właśnie, o tym… Wiesz, że jak ona nosiła aparat na zębach, to wszystkim napotkanym osobom właśnie patrzył na zęby, hehe ;-). I nawet rzekłam to tej lekarce, iż rzeczywiście to chyba tak jest… Ona do mnie wtedy:

Ja np. widzę u wszystkich żółte zęby, hehe

To chyba tylko z racji tego, że ona również pod tym względem bada ludzi, tzn. ich zęby również… Bo sama miała i równe i piękne perłowe, ale jak stwierdziła wybielała je sobie także… Poza tym powiedziała mi, że u mnie również widzi, iż te moje zęby przydałoby się wybielić, wtedy poczułabym się już znacznie ładniejsza, mając jeszcze taki piękny biały uśmiech… I tu mi się przypomniało to, co jeszcze wczoraj słyszałam właśnie na tym Lajfie, a mówiła tam właśnie także ta Sylwia P.

No dobrze, bo ja tego nie skończę, a chciałam sobie jeszcze przecież znowu pomedytować… a w ogóle to mam jeszcze ponownie do napisania coś o tej medytacji czakr… dziś z rana również ją wykonałam, bo o tym chyba nie zdążyłam tu nawet jeszcze wspomnieć… , nie słuchajcie jest już 20:30… Muszę łyknąć sobie tą ASHWAGHANDĘ i oddaję się już jakiejś medytacji…, może tej z intencją, a moi drodzy staram się już bardzo postępować w moim życiu właśnie wg. tej zasady:

Oooo rany, teraz jeszcze wskoczyła jej tu ta fotka z przyprawami, to może już ją tutaj pozostawimy, hehe. Choć nie będziemy zostawiać już żadnych wyjaśnień tego na później, tylko tu już dodam, że Mała Mi w taki właśnie sposób rozmieściła te swoje zioła/ przyprawę do sałatek właśnie.

Pamięta tylko, że zaszła kiedyś jeszcze właśnie do tego kerfa, a tam widzi znowu są te przyprawy! Pamiętała, by nie kupować tak zbyt dużo tych wszelkich przypraw i ziół, ze względu właśnie na możliwość pojawienia się tych larw moli spożywczych. Ponieważ jednak przez jakiś czas tych ziół do sałatek w tym sklepie w ogóle nie było, to wcale długo się nad tym nie zastanawiała nawet, tylko wzięła od razu aż 3 opakowania i następnie przesypała je do tego słoiczka, który później również obkleiła:

(…)

W ogóle nie może się skoncentrować na dobrym wykonaniu tej medytacji czakr, bo wciąż przez jej głowę przebiegają myśli: Co powinna dziś jeszcze zrobić? Po medytacji jednak włącza sobie jeszcze dalej ten kurs QM i gdy Klaudia zaczyna mówić, ta nie może już z płaczu i tak strasznie zaczyna zalewać się tymi łzami, zwłaszcza wypowiadając te słowa : JA JESTEM TUTAJ I JA MAM PRAWO TU BYĆ

Tak naprawdę, jak zakończyła już tą medytację, to włączyła sobie jeszcze tylko do odsłuchania te kolejne już materiały… I wyobraźcie sobie, że zaczęła tam po prostu dalej płakać…

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close