Nadszedł WTOREK, 24.XI.2020, obudziła się dzisiaj Mała Mi w takim cudownym wręcz nastroju…, bo była bardzo spokojna. Wiecie, cóż ona mówiła, otworzywszy swoje oczy? Posłuchajcie proszę sami:
Wszechświecie DZIĘKUJĘ CI NAPRAWDĘ ZA KAŻDE ZDARZENIE W MOIM ŻYCIU, czuję to po prostu, że każde było potrzebne, bym mogła się stać taką osobą, jaką teraz jestem. Co więcej dziękuję Ci kochany mój opiekunie, że tak bardzo o mnie dbasz i naprawdę w takie dni, jak dziś zwłaszcza to odczuwam, jak Ty mi nieustannie pomagasz i wskazujesz kierunek w jakim powinnam podążać. JESTEM NIESAMOWICIE ZA TO WDZIĘCZNA I KOCHAM CIEBIE CAŁĄ SOBĄ. Wiem już bardzo dobrze, że stworzyłeś
dla mnie idealne wręcz warunki, by mnie po prostu chronić
i o mnie dbać!
Kochani, pamiętacie, że nasza „gwiazda” miała dzisiaj tą wizytę w gabinecie stomatologicznym. Tą miała już o 8:30! Lecz o tym napiszemy, jak wróci, bo teraz zauważyła, że na 12 ma jeszcze wizytę u swojej ulubionej lekarki. Także, kochani, wstawiła już w ogóle pranie ręczników, z gotowaniem…, by te wszystkie bakterie i wirusy poniszczyć… Tak, tak, to właśnie cała ona… Nie wie tylko jeszcze, czy do tej pory nim wyjdzie już się to zdąży wyprać, buhaha, chyba jednak nie, bo w końcu to 2,5 h… No ale cóż, jak już wróci, to wtedy włączy jeszcze tylko szybkie płukanie. 😜
(…)
Tak mnie cholernie bolą teraz, PONIEDZIAŁEK, 23.XI.2020 te plecy!!! Stwierdzam, że najgorszym jest dla mnie [z tych moich domowych obowiązków
…] chyba mycie tego odkurzacza w środku i opróżnianie go z tych wszystkich brudów…, bleee po prostu😝 …
Dobrze widziałam, kochana moja, jak się napracowałaś… Ponownie zdumiewasz mnie swoim podejściem do tego wszystkiego…
A cóż w tym niby takiego zdumiewającego?
Wiesz dobrze, że nie mam tu na myśli wcale TYLKO tego czyszczenia odkurzacza, odkurzania i ogólnie sprzątania… Chodzi mi po prostu o to, w jaki wspaniały sposób podchodzisz do tego wszystkiego, do organizacji swoich dni tutaj!
Rozkminiłam znowu w swojej głowie, co powinnam właściwie dalej robić… A wyobraź sobie, że nie mogłam nawet dobrze w nocy spać, bo myślałam znowu o tym tragicznym czymś
na mojej brwi… I zaczęłam już się naprawdę przerażać, że wiesz wkręcam sobie sama jakieś takie magiczne
niemal rzeczy [w sensie ta przeszłość, te wydarzenia i moje rzekome oczyszczanie
…], jak tutaj tak naprawdę chodzić przecież może o tego wirusa opryszczki…
I tak sobie w ogóle o tym wszystkim jeszcze raz zaczęłam myśleć… A już od wczoraj zaparzam sobie właściwie rumianek w dwóch osobnych kubeczkach, w jednym te dwie torebki/ herbatki na całe powieki, osobno zaś [w tym drugim kubku] tą na tą brew
… Stwierdziłam w ogóle, że spójrz, tak naprawdę mogłam tego wirusa roznosić nawet tym małym ręcznikiem, którym wycieram sobie praktycznie i ręce i buzię… Następnie pomyślałam także, że przecież nawet na tą buteleczkę od tego olejku herbacianego mogłam również przenieść
tego wirusa/ czyli ją zainfekować
…
Maaaatko, już mnie tu po prostu takie schizy niemalże łapały… No wydawało mi się naprawdę, że zarażone
może być niemal wszystko, buhaha🤣. Miałam już wiesz, takie jazdy
, że wyobraź sobie, iż nawet jak zaczęłam przemywać to miejsce z tonikiem, to już też absolutnie nie po całej twarzy tym wacikiem! Tylko, jak przejechałam po tym miejscu, to natychmiast wyrzucałam ten wacik i zaraz leciałam myć dłonie. Poważnie, wiesz o czym wtedy myślałam? Że tutaj już widać do czego mogą przydać się te jednorazowe rękawiczki, które zakupiłam, no i … przydałby się teraz jakiś rzeczywisty płyn do dezynfekcji 😜.
A jeszcze, jak pomyślałam sobie później, że przecież sama sobie mogłam tylko zaszkodzić, nie działając na to odpowiednio wcześnie…, szybko i skutecznie…
Co Ty opowiadasz, moja droga, przecież TY OD RAZU ZACZĘŁAŚ JAKOŚ DZIAŁAĆ I COŚ ROBIĆ!
No niby tak…, ale wiesz pomyślałam sobie, jakieś tam rumianki i takie niemalże bzdety
, jak tu może chodzić o rzeczywistego wirusa!!! I to, żeby było jeszcze atrakcyjniej
i przy oku i W BRWI…czyli nie na czystej/ gołej
skórze… Ok., ale teraz zmykam w końcu do tej apteki, tam zakupię to, co chciałam TRIBIOTIC/ maść i tą maść na opryszczkę! Może także podpytam jeszcze farmaceutkę/-ki o to, co powinnam teraz z tym dalej robić…
Ok, kochana, to zmykaj, później jeszcze zajmiemy się tym wpisem dalej… A może póki co, zamieścimy choć te zdjęcia z Twojego dzisiejszego sprzątania. To już będzie choć zaczątek naszego dalszego działania
😉
Mała Mi wróciła oczywiście już dawno… Jest teraz po prostu padnięta
i czuje się ponownie taka wręcz popaprana
z tym wszystkim… Nim jeszcze w ogóle wyszła z domu, kochani, to ponieważ zmyła podłogę, więc postanowiła wynieść jeszcze mokrego mopa na balkon, gdzie zawsze stoi.
Ponieważ jednak zobaczyła, że tam jest mokro, a była w kapciach… Więc stwierdziła, że nie będzie aż szła do tego prawego rogu, gdzie zawsze zostawiała go, by sobie stał i sechł… Tym razem postanowiła, że umieści go po lewej stronie balkonu. Jak otworzyła bowiem drzwi balkonowe to już ten lewy róg
było właśnie widać, stała przy nim niemal :P.
Lecz cóż się kochani stało? Bo przecież u niej zawsze coś
musi się dziać, nieprawdaż? Wyobraźcie sobie, że to dziewczę nie pomyślało jakoś, iż po tej stronie jest jednak zbyt duża dziura… i ten mop jej po prostu spadł na dół… No, żesz ku…wa, pierwsze co przyszło jej na myśl. Za chwilę jednak stwierdziła, że to najwidoczniej zdarzyło się to po to, by się jednak pospieszyła… 😜🤦♀️😝.
tam na ziemi ten leżący fioletowy biedak
to jej mop właśnie:P
No cóż, musiała tam po prostu po niego jeszcze zejść… A już Wam mówię, cóż jeszcze miała zrobić: wynieść śmieci i zapytać jeszcze sąsiadkę obok, czy gdyby tak się stało, że kurier by przyjechał z tym, co zakupiła [LIZYNA], to czy mógłby u niej właśnie zostawić.
Ok, kochani, to pójdzie jeszcze chyba tylko wziąć sobie relaksującą kąpiel – w końcu dziś na nią zasłużyła, jak nic! A później, dziś wyjątkowo o 20:27! będzie ostatni live z QM. A nasza „gwiazda” powinna się dziś wcześniej położyć spać, bo jutro przecież ma ponownie tą wizytę u stomatolog. Także póki co, tyle na dziś. Choć muszę Wam powiedzieć, że u niej na serio, co chwila coś się wydarza, o czym jeszcze chciałaby napisać… Ale ok, teraz pauza na kąpiel z muzyczką!
(…)
Po co to w ogóle zrobiłaś? Dlaczego tak się uzewnętrzniasz, bez właściwie żadnych barier i żadnego wstydu? W jakim celu to właściwie robisz, czemu ma to niby służyć??? – takie pytania pojawiały się w jej głowie jeszcze wczoraj wieczorem [sobota, 21.XI.20]… nim zasnęła… Bo dzisiaj nastała już NIEDZIELA, 22.XI.2020.
Zdenerwowała się tym tak bardzo, że nawet odczuła już ogromny niepokój, serducho zaczęło jej tak bardzo bić, że wystraszyła się już do tego stopnia, że może powrócą do niej te ataki drgawkowe
, które najbardziej po tym wypadku objawiły się w jej ciele dokładnie w tamtym roku w święta, jak wróciła z mamą z Wigilii od swojego brata… Więcej o tym znajdziecie w tym wpisie: https://niesklasyfikowana.com/2020/01/01/musimy-pracowac-nad-osiagnieciem-naszych-celow-choc-po-drodze-mozemy-doswiadczac-cierpienia-i-smutku/

A pamiętajcie proszę jeszcze tylko, że położyła się do spania z tym lekarstwem/ maścią
przyklejoną na tą brew… I tak już się wystraszyła, że nie daj Boże, zsunie się jej to jeszcze jakoś w nocy do samego oka… I tak naprawdę sobie tym tylko jeszcze bardziej zaszkodzi wtedy zamiast pomóc… Zatem ściągnęła to jeszcze, posmarowała jedynie to miejsce tym olejkiem z drzewa herbacianego, zaparzyła sobie jeszcze rumianek i położyła się z powrotem, ponownie odsłuchując sobie Medytacja koherencji. Uzdrawiająca moc serca i umysłu.
Tak naprawdę, już wtedy próbowała podejmować jakiś dialog… i się nie dać… Jednak dopiero jak się przebudziła, ZNOWU PO GODZINIE 5!, rozpoczęła właściwą dyskusję. A mianowicie, posłuchajcie proszę tego = jej jakże mądrego podejścia do tej sprawy!
Zadajesz mi pytanie [współczesny człowieku], dlaczego w ogóle publikuję tutaj coś takiego
, tak?
Tak właśnie!
No dobrze, to teraz sprecyzuj mi proszę, co Twoim zdaniem oznacza konkretnie to sformułowanie „coś takiego
„, co masz tutaj dokładnie na myśli? Bo nie do końca rozumiem… A szczerze mówiąc, zawsze wolę mieć to sprecyzowane, bym wiedziała, do czego mam się konkretnie odnieść…
Mam tutaj na myśli to, że piszesz tak o wszystkim otwarcie, niczego się nie wstydząc, ani nawet nie cenzurując!
A cóż tu, Twoim zdaniem, powinnam niby cenzurować
?
Jak to, co??? Przede wszystkim chyba jednak SIEBIE znacznie bardziej! A nie tak wypisywać niemal to, co Ci przychodzi do głowy… 🤷♂️. Kobieto, opanuj się trochę! Przecież nie musi wiedzieć o tym wszystkim, co się u Ciebie dzieje i jak wyglądasz[!] zaraz CAŁY ŚWIAT
Drogi współczesny człowieku
… uświadom sobie, że doskonale potrafię wyobrazić sobie Twój sposób postrzegania tego wszystkiego – tej obecnej rzeczywistości… I uwierz mi, że właśnie dlatego w mojej głowie zrodziło się ponownie tyyyleee wątpliwości i pytań, czy w ogóle dobrze zrobiłam, że się tak jednak publicznie obnażam
…
Świetnie to ujęłaś! To słowo OBNAŻANIE
doskonale tutaj pasuje!!!
Owszem, zgadza się, ale pozwól, że Ci to wytłumaczę… Daj mi chwilkę, zaraz tutaj wszystko pięknie wypunktuję, co ja na ten temat sądzę i wyjaśnię Ci, jakie jest moje podejście do tego. Otóż ja naprawdę doskonale to wiem, jak wygląda życie w sozial mediach
:

Jednak po pierwsze, ja NIE PUBLIKUJĘ TEGO NA FEJSIE, INSTAGRAMIE itp.! Stworzyłam SOBIE SAMA TAKĄ WŁASNĄ PRZESTRZEŃ i nie możesz mi powiedzieć/ zarzucać, że źle robię, publikując to właśnie tutaj! Albo inaczej: zarzucać i mieć jakieś ALE
zawsze przecież możesz! Każdy ma prawo mieć własne/ inne zdanie na ten sam temat! Dlatego właśnie ja nie pozwolę sobie tego prawa tu odebrać!

W dodatku, tak sobie myślę, że gdybym przecież tego nie robiła i nie wypisywała tutaj właśnie takich
, Twoim zdaniem śmiesznych
/ żenujących
i niegodnych
& takich wręcz prymitywnych
rzeczy o sobie, również o swoim wyglądzie, wątpliwościach, o tym, jak się czuję, co mi dolega
/ boli, czym się martwię/ cieszę… itp. to w życiu nie miałabym możliwości i okazji spotkania
tutaj tak wielu pomocnych
jednak osób! Choć ja się tego absolutnie nie wstydzę i naprawdę jestem zdania, że

Poza tym, mam tutaj jeszcze jedną ważną informację dla Ciebie: Odkąd zaczęłam tworzyć ten blog, przytrafiły
mi się
niesamowicie miłe i zaskakujące rzeczy, jak choćby poprzez właśnie taki sposób uzewnętrzniania
się odnalazły mnie choćby te wszelkie dobre dusze, które tak pozytywnie mnie zaskakiwały, jak choćby ostatnio: Anita! Dopiero mi to pokazała swoimi @, że jednak nadal mnie czyta i że wciąż jest tutaj ze mną! A skąd niby miałaby wiedzieć, że mam tą opryszczkę, jeśli bym o tym tak otwarcie nie pisała?
Co więcej, ta kochana moja, udzieliła mi kolejnej istotnej i ważnej dla mnie informacji, a propos LIZYNY. A „lekarze o tym nie mówią, że jej brak wywołuje opryszczkę i
częste nawroty! Oni przepisują jedynie leki antywirusowe, które tak
naprawdę nie eliminują źródła problemu…” I tak właściwie już nawet takie myśli także przychodziły mi do głowy…, ale także poniekąd rozświetliło
mi się to jeszcze bardziej w głowie m.in. poprzez Anitę właśnie…, że to z tym moim okiem…, iż tam również mogłam przecież jakoś
przenieść tego wirusa…
I nie będę kryła, że to mnie jakby wtedy jeszcze bardziej zmroziło
, bo wiecie… To jest przecież PRZY OKU! Jednak, jak to ja, nie użalam się TYLKO, tzn. pomimo oczywiście tego, że w tym danym momencie ogarnia mnie totalna niemal niemoc
i nic tylko chce mi się ryczeć z bezradności…. To jednak ponieważ doskonale już o tym wiem [a życie miało okazję mnie już trochę
doświadczyć i przez to również wiele mnie nauczyć
!], że
Dlatego właśnie /nawet nie wiem, skąd to się u mnie wciąż bierze, hehe 😜/ podniosłam się i ponownie zaczęłam jakoś tak dziwnie szybko logicznie
myśleć [a taką sytuację miałam już choćby wtedy, jak usłyszałam od swojego byłego męża, że musimy zrezygnować z mieszkania razem…]. I właśnie w ten sposób zabrałam się za przyrządzanie tej domowej maści
. Zatem bardzo Cię proszę nie oceniaj mnie tak szybko! Absolutnie się na to nie zgadzam, bo… uwierz mi [bądź nie! = Twoja sprawa 😋], ale naprawdę NIE ZNASZ MOJEJ HISTORII, więc nie masz do tego za bardzo nawet podstaw, aby mi coś tu mówić, co mogę, a czego nie/ co wypada i nie itp.!

Ale wracając jeszcze do tej opryszki
, to sobie pomyślałam tak: cholerka, no jak tam [przy tym oku] również ona mi powstała… I wtedy nagle doszłam do wniosku, że przecież kurczę, skoro ten wirus tak szybko potrafi przechodzić
z miejsca na miejsce [czyt. skoro tak łatwo można go przenieść!…] to jest to całkowicie możliwe! I dokładnie wtedy przyszły mi na myśl zaraz takie rzeczy, jak:
- ręczniki,
- okłady z rumianku,
- moja dieta…
Zaraz się do tego jeszcze odniosę bardziej szczegółowo, by to wszystko Wam [już nie tylko JEMU, bo ten jakoś chyba teraz zamilkł…, hehe 😜] bardziej wyjaśnić. To może jeszcze tylko dodam, zwłaszcza dla TEGO człowieka tą informację, wraz ze zdjęciami oczywiście, że NICZEGO SIĘ NIE WSTYDZĘ, A JUŻ TYM BARDZIEJ TEGO, JAK TERAZ WYGLĄDAM!!! Wykonuję zdjęcia tej swojej brwi niemal każdego dnia, bo uważam, że to jest cenny dla mnie materiał! Nie zamierzam w ogóle się go tutaj pozbywać! W ten sposób bowiem po prostu kontroluję, jak to wygląda i czy następuje jakaś zmiana/ poprawa! Choć oczywistym przecież dla mnie jest, że wcale fajnie
na tych fotkach teraz nie wyglądam… 🤦♀️
[Ok, kochani, póki co publikuję tyle, zadzwonię jeszcze tylko do mojej mamy, bo puściła mi dziś sygnał… Także później jeszcze będę to dalej dokańczać 😉]

Lecz powtarzam sobie, że NIC NIE TRWA WIECZNIE! Oraz, że TO TAKŻE MINIE => w końcu nie od parady
, malowałam dla siebie ten napis: 😜 Także doszłam do wniosku, że nie chcę z niczego już rezygnować, co dla mnie cenne i ważne = a przecież ja sama taka jestem. I czasem sobie nawet podśpiewuję:
Auch wenn mein Leben grad scheiße ist
Mir egal, Mann, ich hype es (…)
Ich trink’ heut einen auf mich selbst
Ein Prost auf meine kleine Welt
Auch wenn’s kein anderer versteht
Ich bin cool mit mir selbst (alright)
Culcha Candela – Cool mit mir selbst
I właśnie tutaj kolejne moje fotki [dokładnie z dnia dzisiejszego: NIEDZIELA, 22.11.20]

Nie będę tu twierdzić, że jak to zobaczyłam… to się WCALE NIE PRZERAZIŁAM , BO OCZYWISTYM JEST, ŻE BYŁO DOKŁADNIE ODWROTNIE: OGARNĘŁO MNIE PRZERAŻENIE CO NIE MIARA!!! Ale mówię sobie zaraz: to jest przecież TYLKO I WYŁĄCZNIE kolejna cenna lekcja dla mnie! Najwidoczniej wciąż muszę się jeszcze wielu rzeczy nauczyć! Bo ze zbyt niewielu chyba jeszcze zdaję sobie sprawę…
Udałam się zaraz do łazienki i niemal natychmiast zrobiłam sobie kolejny opatrunek
A teraz już nawet nie zakładam żadnych soczewek, boję się już jakkolwiek jeszcze
grzebać
przy tych oczach… A te okulary, to choć jeszcze trochę lepiej
podtrzymują
mi ten opatrunek 😋.

The Chainsmokers & Coldplay – Something Just Like This
(…) Where’d you wanna go?
How much you wanna risk?
I’m not lookin’ for somebody
With some superhuman gifts
Some superhero
Some fairy-tale bliss
Just something I can turn to
Somebody I can kiss
I want something just like this (…)
No dobrze, kolejna pauza… teraz na jakiś obiadek 😉
A dokładnie dzisiaj, kochani, zjadła ponownie tą zupkę, co wczoraj jeszcze, teraz już pamiętała, by dodać na początku i czosnek, następnie zaś tą natkę pietruszki, a tutaj już zdjęcie tej JEJ zupki:
CODZIENNIE MASZ WYBÓR, NA CZYM KONCENTRUJESZ SWOJĄ UWAGĘ
Jeszcze, powinnyśmy tutaj dodać, że jak się dziś obudziła, to spojrzała na zegarek, a tam dokładnie godz. 5:28! Jak wróciła to przygotowała sobie ponownie ten rumianek na swoje powieki i kochani włączyła sobie do odsłuchania jeszcze to: Biała Flota, jest to ponownie medytacja w wykonaniu Klaudii właśnie. Ona już ją wcześniej również słyszała i… muszę Wam powiedzieć, iż BARDZO DOBRZE NA NIĄ DZIAŁA, tak po prostu ją uspokaja i wycisza wręcz.
Z tego nagrania postanowiła także zrobić sobie notatkę! Ale teraz może jeszcze kawka najpierw i do tego z pewnością coś tu nam jeszcze włączy. Także, kochani, w końcu dziś mamy niedzielę i troszkę odpoczynku nam się należy! Nam wszystkim się ten odpoczynek należy, a już zwłaszcza w takie wolne
dni, jak ten dzisiejszy! Tak więc do zobaczenia w krótce/ see U soon/ bis bald!
(…)
Jesteśmy już po tej kawce, do tego nasza „gwiazda” włączyła sobie dalej odsłuchiwanie materiałów z kursu QUANTUM MOCY. I tak, teraz jesteśmy tam na czaksze 6-tej, tj. TRZECIEGO OKA. Pobrała sobie te materiały na kompa, jutro zamierza zrobić z tym w końcu porządek: wszystko pięknie uprzątnie i posegreguje. Moi drodzy, Mała Mi w ogóle nie robi z tego żadnych PISEMNYCH notatek! Tak sobie tłumaczy, że oczywiście zacznie to także robić, ale chyba bardziej dla siebie, bo musi ćwiczyć nadal to pismo.
A póki co, ma tam porobione foldery – jeszcze przecież kiedyś Angelika pokazała jej takie NARZĘDZIE WYCINANIA [stąd tak ładnie teraz wygląda jej blog, bo sobie te wszystkie obrazki, które tutaj widzicie, po prostu wycina
i następnie właśnie wkleja!]. Tak też postępuje z materiałami z tego kursu. I to jej sprawia taką radochę, że nawet nie macie pojęcia, hehe🤭, bo widzi [w tych swoich notatkach
wszystko dokładnie tak, jak Klaudia w tym kursie udostępnia!]. Zatem, tak sobie myśli, że na to również przyjdzie jeszcze odpowiedni czas, teraz zajmuje się tym, co jest pilne/ bieżące.
Ok, a teraz zaczynamy czytanie tego właśnie wpisu od początku, by zobaczyć, cóż tutaj Wam udostępniłyśmy 😉
No dobrze, moi mili, właśnie przeczytała to sobie jeszcze raz i… doszła do wniosku, że ona naprawdę jest chyba jakaś nawiedzona
niemal, buhaha 🤪🤣😝. Już Wam mówię, o co tutaj konkretnie jej chodzi… Otóż tak czytała sobie te swoje wywody
jeszcze raz… a propos tych czakr/ tej niemal magii
i tego jej oczyszczania
. I tak, nie żeby ona w tą magię
nie wierzyła, bo przecież w jej życiu stało się już wiele takich właśnie niemal paranormalnych
rzeczy… Jednak pomyślała sobie, chyba też w dużej części, dzięki tej swojej Dobrej Duszce…, że przecież najpierw może raczej spróbuje tych środków/ maści z apteki właśnie na tą choćby opryszczkę…
Poza tym, ona naprawdę bardzo już w to wierzy, że ta LIZYNA [jak już w końcu do niej dojdzie i zacznie ją łykać], to z całą pewnością także zadziała! Jednak pomyślała sobie, ok. ale może jeszcze uda mi się jakoś zadziałać jednak na wygląd tej mojej brwi/ tego łuku brwiowego… A szczerze mówiąc, już myślała nawet trochę także o tej maści z tymi 3 antybiotykami, którą również kiedyś stosowała. Jej mama również o niej coś wspomniała…
Jednak Mała Mi tak sobie myślała o tym, nie wiedząc nawet jeszcze [nadal przecież nie wie tego w 100%!], co to jest na tej jej brwi 😡🤷♀️, że nie będzie stosowała jakichś maści z antybiotykami! Teraz jednak, jak doniosła jej jeszcze o tym w @ Anita właśnie, że:
Jeśli zovirax nie pomoże, a zauważysz to dość szybko, bo już drugiego dnia widać delikatną poprawę, to możesz spróbować maść antybiotykową dostępną bez recepty, z trzema antybiotykami. Nazwa to chyba Tribiotyk. To maść dla dzieci, często stosowana. Coś z tych dwóch preparatów powinno pomóc.
Także jutro postanowiła udać się jeszcze ponownie w tej sprawie do apteki i dalej jakoś zadziałać
, bo przecież już we wtorek ma udać się znowu do tego gabinetu stomatologicznego… A bardzo chciałby już niczego więcej na sobie
nie mieć… no a tym bardziej jeszcze jakiejś kolejnej opryszki, buhaha… Bo myśli sobie, że wówczas ponownie żaden zabieg nie wskazane byłoby, aby wykonywać…🤦♀️🙈🙊🙉
No ale zrobi co w jej mocy do tej pory…, choć szczerze mówiąc ona już tak bardzo nie może doczekać się tej LIZYNY! A teraz jeszcze może odsłucha tylko tej Klaudii, bo ukazał się jej jakiś nowy filmik…, a już napewno przebierze się w piżamę i także wykona jakąś medytację do spania…, może nawet z rumiankiem na oczach jeszcze… A tak w ogóle, to wyobraźcie sobie, że Mała Mi bierze teraz co chwilę tą witaminę B Complex, jak i zjadła już nawet troszkę tych składników z tego syropu…, bo przecież ona tak bardzo chce z siebie te wszystkie wirusy i bakterie
wykurzyć
😜.

(…)


(…)
Weszłyśmy w kolejny dzień, tzn. obecnie jest SOBOTA, 21.XI.2020. Kochani, muszę Wam powiedzieć, że tak ją już od długiego czasu obserwuję i naprawdę to dostrzegam, jak ona dojrzewa…, a tym samym staje się mądrzejsza. Obserwujecie ją tutaj z pewnością, zatem daję głowę, że również to dostrzegacie. A powiem Wam jeszcze, cóż mi dziś rzekła, ok?
Zatem stwierdziła po prostu, że nie powinnyśmy utrudniać Wam zadania, tego czytania jej… i dlatego uznała, że WSZYSTKIE INFORMACJE, którymi będzie chciała się podzielić, UDOSTĘPNI ZAWSZE NA POCZĄTKU TEGO WPISU, byście nie musieli, jak takie łośki
[to jej określenie 😜] szukać tego po całym tym wpisie… Bo jak mielibyście to niby znaleźć, prawda?
Kompletnie, kochani, nie sprawdza tutaj jeszcze tej muzyki…, ale myśli sobie, że jest ona taaaaka przecież długa, więc skupi się przede wszystkim na tym opowiadaniu/ dzieleniu się z Wami tym, czym by chciała => bo to jest dla niej przecież najważniejsze, aby robić ze sobą jakiś porządek i właśnie na bieżąco to z siebie wyrzucać
.
Dziś, kochani, nie uwierzycie, ale swoje oczęta otworzyła o 3:33! Wyszła do ubikacji, właśnie wtedy, ponownie zaczęła sumować te cyfry! I ZNOWU WYSZŁA JEJ Z NICH TA „9”!!! boooszeeee, ona tak sobie myśli:
no ok., tyle razy przecież już dostawałam
ten komunikat, zwłaszcza po tym wypadku i tych kolejnych zdarzeniach później… Tylko PO CO MI TO WCIĄŻ SIĘ POKAZUJE i do mnie dochodzi? skoro ja nie bardzo potrafię cokolwiek z tym dalej robić… Przecież WSZECHŚWIECIE, już mi to powiedziała nawet ta numerolog, że
CZŁOWIEK obdarzony dziewiątką w swoim ważnym punkcie, jest ZOBOWIĄZANY DO PRACY SŁUŻEBNEJ NA RZECZ ŚWIATA.
tylko co z tego i co mi po tym, jak nie wiem, jak to w ogóle robić? Wydaje mi się, że nie mam przecież nawet takich możliwości…
Nie otrzymawszy raczej żadnej odpowiedzi [bo jej się przecież wciąż wydaje, że ona ich/ jej nie otrzymuje…] zabrała się zaraz za wykonywanie tej medytacji: Jak uzdrowić ciało i umysł? Samoleczenie – 7 afirmacji i medytacja…. A włącza ją sobie tak już od kilku dni… i zawsze wtedy przechodzi do momentu o czasie: 26:40. Ponieważ to jej oko nadal wygląda tak, jak wyglądało… boooszeee, kochani, a tak naprawdę wygląda ono chyba JESZCZE GORZEJ…, bo dokładnie na dziś 21.11.2020, godz. 16:02 tak:

Już jej Dobra Duszka Anita wspomniała jej coś o tej opryszczce…, tylko, że ona naprawdę nie przypomina sobie nawet, by dotykała ją wcześniej swoimi rękoma, a później przenosiła to właśnie w stronę oka/ brwi… boooszeeee drogi, pomóżcie jej PROSZĘ! Jeśli wiecie o czymś, co mogłoby jej jakoś pomóc, to BŁAGAM DAJCIE ZNAĆ!
Mała Mi jest już tą sytuacją naprawdę załamana, a muszę Wam przyznać, że ja również nie bardzo wiem, jak mogłabym jej pomóc… Może ktoś z Was się troszkę bardziej w tym orientuje… BŁAGAMY WAS O JAKIŚ CYNK/ JAKIEŚ RADY!!! 🙏🙏🙏 Kochani, właśnie m.in. z tego powodu wróciłyśmy też tak szybko dziś z tego spaceru… Choć w sumie chyba nie do końca tak! Nasza bohaterka jest przecież dziś strasznie zmęczona [no bo „helloł?”, ale od tej 3:33 to ona już raczej nie spała…], tylko zajmowała się jeszcze tymi medytacjami.
Dlatego właśnie teraz powiedziałam jej, by się jeszcze na trochę położyła i sobie po prostu odpoczęła. A ja rzekłam, iż zajmę się tym tutaj, czym mogę => tym wpisem właśnie…
Napiszę więc Wam kochani, cóż ta nasza „gwiazda” tutaj jeszcze robiła…, słuchajcie tak jej się włączały te kolejne rzeczy na tym YT, prócz tej medytacji: Medytacja koherencji. Uzdrawiająca moc serca i umysłu, włączył jej się także ostatni [wczorajszy] filmik Gracjana: Przełomowy wykład o radzeniu sobie z ludźmi || OBEJRZYJ DO KOŃCA!
I muszę Wam powiedzieć, że wczoraj nie miała już nawet siły, by tego odsłuchiwać, miała zamiar to zrobić dziś do śniadania, a tu nagle sam
jej wskoczył, także ucieszyła się, że choć tego już teraz [tak wcześnie, bo właściwie jeszcze w nocy
:P] odsłucha.
boooszeee, właśnie, kochani, już załamana wszystkim, zaczęła nagle trochę chyba bardziej trzeźwo
myśleć, a mianowicie postanowiła zrobić kolejną maść na opryszczkę… i także zastosować ją właśnie na ten wyglądający przerażająco - niesamowicie :P
łuk brwiowy… Tak pomyślała, że cholera zastosuje ten czosnek! I już go pokroiła nawet, wzięła plaster, by po prostu w to miejsce go umieścić i przykleić…
Jednak za chwilę doszła do wniosku, że bez sensu, przecież to w ogóle nie chce się tam trzymać! I w tym momencie, przypomniało jej się, jak jeszcze kiedyś wykonywała taką maść… I moi drodzy, zaczęła jeszcze raz to wszystko czytać [no musielibyście tylko ją zobaczyć na własne oczy, jaki z niej waleczny typ
! – ps. ta Trixi z Wiednia jednak miała rację, co do niej 😜].
I właśnie w ten sposób, czytając o tych sposobach na tej stronie: https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/choroby-zakazne/opryszczka-wyprobowane-domowe-sposoby-na-opryszczke-aa-Uuwe-WVXc-qioq.html, rozkminiła, że zmiesza po prostu te wszystkie składniki, jakie posiada! Czyli:
- CZOSNEK
- CEBULA
- OLEJEK Z DRZEWA HERBACIANEGO
- RUMIANEK I MIĘTA
- MIÓD
Tak właśnie postanowiła walczyć z tym dziadostwem
, przecież nie może się poddać nawet bez żadnej walki! Był już rumianek i ta maść arnikowa, to teraz czas na ten jej magiczny
środek! Później pokaże Wam, jak on jej wyszedł, ok? Póki co, wycisnęła już czosnek i cebulę przez praskę, dodała także kilka kropel tego olejku z drzewa herbacianego, mięta i rumianek się zaparzają właśnie, może doda jeszcze tam teraz miodu.
Właśnie słyszy STERBEN KANNST DU ÜBERALL 🤪
No risk, no fun, denn
Sterben kannst du überall
Morgen überrollt dich ein Bus
Andre setzen sich den goldenen Schuss
No risk, no fun, denn Jeder hat ein Talent
Sie sagen, er kann gut mit Drogen, er kann gut mit Drogen
Er kann gut mit Drogen, er kann gut mit Drogen
Er kann
Jeder hat ein Talent
Sie sagen, er kann gut mit Drogen, er kann gut mit Drogen
Er kann gut vom Hobby zum Beruf, zum Boden
To, co kochani, jesteście gotowi? Możemy Wam pokazać te fotki, i tej maści, składników na nią i samej naszej bohaterki?
UWAGA jednak, moi drodzy, bo to będzie chyba trochę, mimo wszystko: jaaaazda, hehe 😜
Ale dlaczego w ogóle tak uważasz? Mi się wydaje, że pokazujesz się tutaj od jak najlepszej strony! Zamiast siąść i płakać, użalać się, Ty ponownie podejmujesz jakieś działanie! No, ja, moja kochana, chylę po prostu przed Tobą czoła… I myślę, że spokojnie możemy, a nawet powinnyśmy pokazać tutaj te zdjęcia. TY JESTEŚ, NA SERIO, BOHATERKĄ!
To najpierw składniki tego kremu
:
A w tym kubeczku z napisem SIOSTRA są już właśnie zaparzone te herbatki: i RUMIANEK i MIĘTA. Mała Mi jednak, kochani, po zaparzeniu je rozerwała i wyjęła po prostu z nich ten środek, czyli fusy/ rzeczywistą roślinę
😛 Cebulę i czosnek przecisnęła przez tą praskę do czosnku [leżącą razem z pomarańczowym nożykiem na desce].
Dodała także kilka kropel tego olejku z drzewa herbacianego, trochę miodu, po czym rozmieszała to jeszcze z odrobiną tej maści arnikowej, by nadać temu taką właśnie tłustszą/ kremową konsystencję. Prawda, że to dziewczę jest genialne?
No dobrze, to teraz kilka fotek jej samej [uprzedzamy tylko, że nie patrzcie absolutnie na jej fryzurę
🤦♀️🙈🤷♀️, bo w obecnej sytuacji w ogóle nie przywiązywała do niej wagi…] Była tak bardzo skupiona i skoncentrowana na zrobieniu tej domowej maści
😜🤪🤭😉
W ogóle, wiecie, cóż tutaj dostrzegła? Że wzięła ten sposób od swojej mamy, na przyklejenie sobie tego plastra w ogóle… A zrobiła to tak: najpierw poodcinała takie właśnie odpowiednio długie te kawałki plastra, poprzyczepiała/ ponaklejała je po prostu na deskę do krojenia i po nałożeniu tego preparatu
na wacik przyłożyła go w to miejsce i zaczęła naklejać te wcześniej przygotowane plasterki 💪.
No dobrze, to teraz na sam wieczór, zje może sobie jeszcze tylko kawałek [ząbek?] czosnku, tak, żeby zadziałać na te wirusy od środka
😋. Doda sobie chyba do zupki, którą właśnie je [warzywna: fasolka szparagowa/marchewka/brukselka/włoszczyzna/ziemniaki/pomidor].

Raaany, to oczywiście nie jest zdjęcie jej zupy! Ale uświadomiła sobie właśnie, że przecież nie dodała jeszcze do niej w ogóle natki pietruszki, a już ma tak naprawdę jej [tej zupy!] końcówkę… Zatem nadrobiła to i wraz z wciśniętym czosnkiem wkroiła również nać pietruszki!

(…)
A poniżej kontynuacja tego, co pisałyśmy wcześniej:
Zatem już wiedziała, że uczyni sobie kolejne kompresy na te oczy. I tak właśnie zaczęła podgrzewać jeszcze raz ten zaparzony wczoraj rumianek… Ale może posłuchajcie jej sami, jak to wyglądało, ok?
No cóż…, wiesz tak sobie stoję w tej kuchni i czekam aż mi się on zagrzeje… Ale rozejrzałam się tam… i tak sobie pomyślałam, cóż mogłabym w tym czasie jeszcze zrobić… A zauważyłam wciąż leżące te przyprawy, które jeszcze wczoraj zakupiłam… I w tym momencie zaraz wzięłam te 2 słoiczki i wyobraź sobie, że je tam pouzupełniałam :P.
Widziałam doskonale, hehe, a muszę Ci powiedzieć, że wyglądałaś co najmniej uroczo
, jak to robiłaś o tej 4 nad ranem… W dodatku przecież, kochana, nie tylko uzupełniłaś te słoiczki tymi przyprawami, ale też zaczęłaś je również dalej oklejać 🤣🤭😉
Tak właśnie zrobiłam, buhaha, bo popatrzyłam na te torebki i później na same słoiczki… i stwierdziłam, że powycinam z nich dalsze napisy, obrazki [w przypadku cynamonu] i poprzyklejam to wokół tych słoiczków, hehe, fajna jestem, co? 🤪😋🤭
Muszę Ci powiedzieć, że było to dla mnie tak zabawne, że aż urocze! Ale donieś jeszcze dalej, jak to u Ciebie wyglądało, bo zwłaszcza to będzie ciekawe…
Ok, zatem wykonując jeszcze tą „uzdrawiającą” medytację Samoleczenie zaczęłam wyobrażać sobie światło, wędrujące wewnątrz moich organów, które potrzebują tego uzdrowienia/ naprawy
… Tak słuchałam sobie tej Klaudii i próbowałam postępować za jej głosem, za tym, co mówiła i w ten sposób już nawet widziałam, jak to uzdrawiające
światło przenika każdą komórkę i każdą tkankę. Próbowałam to już nawet dostrzec, jak napełniają się one życiem i zaczynają się regenerować.
A strumień miłości i światła, który także wysyłałam w te miejsca, sprawiał, że niezdrowe komórki zaczynają znikać, a w ich miejscu pojawiają się nowe komórki pełne życia, których jest coraz więcej i więcej… W dodatku brałam również pełne garści nieba i promieni słońca
… I poprzez masaż zaczęłam właśnie aplikować ten lek
swojemu ciału, a dokładniej swojej głowie, bo uznałam, że ponieważ to właśnie w niej znajduje się to chore/ uszkodzone oko
, to tak będzie po prostu najlepiej…
Poza tym, przecież w niedzielę jeszcze [jak była u mnie mama] to odczuwałam to dziwne prądkowanie
z głowy właśnie, zatem pomyślałam, że to jest doskonały pomysł, aby dokładnie na niej się teraz skupić i wyobrażać sobie, że niebo zaczyna wypełniać ją zdrową energią miłości. I tak właśnie dalej magicznie
postępując, zaczęłam wyobrażać sobie, że zasiewam w niej ziarenka, z których wydobywa się życie i które emitują pozytywną energią i zdrowiem. Dostrzegałam również promieniujące coraz mocniej światło, zmieniające moje pole elektromagnetyczne.
I w końcu zobaczyłam
i poczułam
, jak ta część
mojego ciała staje się zupełnie zdrowa, silna i elastyczna, a ja… na nowo zakochiwałam się w życiu… i wtedy właśnie już próbowałam czuć wdzięczność, jakby to już się wydarzyło! I wiesz już nawet poważnie dziękowałam sobie i swojemu ciału, że tak pięknie ze mną współpracuje! Powiedziałam mu, że je bardzo kocham i zamierzam się nim dalej opiekować, bo doskonale to wiem, iż ono będzie domem mojej świadomości do końca moich dni
i do ostatniego mojego oddechu.
Oczywiście, kochana moja, nawet sobie nie wyobrażasz, jak mnie tu duma rozpiera, jak na Ciebie tak patrzę, jak się temu wszystkiemu przysłuchujesz i jak wciąż i na nowo próbujesz wstawać i walczyć
o własne życie.
Dokładnie tak! Pomimo, że to wcale nie jest dla mnie takie proste… pamiętać o tym, że:
SIŁA MOICH MYŚLI, UCZUĆ I WYOBRAŻEŃ JEST NIEZWYKŁA… tak, jak i MIŁOŚĆ DO ŻYCIA I MOJEGO CIAŁA
Taaak…., tylko zwłaszcza teraz jest to dla mnie trudne jeszcze, jak spoglądam na tą moją twarz obecnie…
Kochana moja, ale co Ty tu znowu opowiadasz…, uwierz mi proszę, że ja za każdym niemal razem, jak na Ciebie spojrzę i jak widzę to, że Ty się wciąż nie poddajesz…, jak choćby z tą gimnastyką, którą wykonałaś ostatni raz 18.XI.20 i to też tylko yogę, bo stwierdziłaś wówczas, że na więcej, na żadne ćwiczenia siłowe nie masz teraz siły…, więc po prostu je odpuściłaś. Uważam zresztą, że całkiem słusznie postąpiłaś absolutnie nie wymuszając niczego na sobie… Poza tym miałaś wtedy wciąż i tą opryszczkę, no i jeszcze ta cała historia
z tym okiem
była wtedy taka przecież całkiem świeża
…
Postępowałam po prostu tak, jak czułam…, a wiem przecież, że zawsze wychodziłam na tym jednak najlepiej, jak słuchałam siebie samej! A dziś już wykonałam na nowo CAŁĄ gimnastykę, bo i wszystkie ćwiczenia na mięśnie brzucha [deska i nawet dead bug`a] 😉
No dobrze, kochana moja, to donieś nam tutaj proszę jeszcze dalej, jakie miałaś przemyślenia, bo dobrze wiem, że to również jest interesujące!
Tak więc kolejną rzeczą, jaka mi się włączyła, była ta medytacja: Medytacja koherencji. Uzdrawiająca moc serca i umysłu [którą bardzo lubię🧡]. Ją także odsłuchiwałam wtedy, kiedy była u mnie jeszcze moja mama. I teraz może jest właśnie ten moment, bym mogła napisać tu o tym coś więcej.
Wspaniale, moja droga, też tak mi się właśnie wydaje! Także podziel się tutaj proszę z nami swoimi kolejnym zaległymi
spostrzeżeniami z tego. Choć, spójrz teraz może na to w ten sposób: NADSZEDŁ ODPOWIEDNI CZAS I MIEJSCE NA TO DLA CIEBIE DOKŁADNIE TERAZ!
Też tak właśnie sobie teraz o tym pomyślałam, hehe, co się odwlecze… A uwierz mi, że bardzo czekałam aż taka przestrzeń
mi się tu pojawi… Także już mówię, jakie były/ są moje przemyślenia zawsze do tej medytacji. Słysząc choćby słowa Klaudii: ZA CO JESTEŚ WDZIĘCZNA? CO JEST POWODEM TWOJEJ WDZIĘCZNOŚCI?
No powiedz tutaj proszę, otwarcie to nam wyznaj. 😊
Otóż, wyobraź sobie, że mi jest zawsze tak cholernie głupio…, ale myślę sobie, że jestem przede wszystkim dumna z samej siebie, że jestem taką właśnie dzielną osobą, niemal jakąś wojowniczką,
że pomimo, iż jednak upadam, to i tak wciąż udaje mi się powstać i zabierać dalej do pracy!
Kochani, przepraszamy Was bardzo, ale chyba wyjdziemy po prostu trochę się jeszcze przewietrzyć. Bo Mała Mi odczuwa już zmęczenie… A jest dopiero przed godz. 13…, Tak właśnie, powinna wyjść jeszcze zaczerpnąć choć odrobinę świeżego powietrza… Żeby to wszystko jakoś mogła, że tak się wyrażę zebrać do kupy
, potrzeba jej chyba właśnie teraz tego spaceru
…
(…)
Nie uwierzycie wprost, moi drodzy, co tu u naszej „gwiazdy” dziś się wyprawia
/ wydarza… Obecnie mamy PIĄTEK, 29.XI.2020. Pominę już to…, a może nie! Wcale tego nie będziemy omijały! Obudziła się [hm…, ale czy ona w ogóle zasnęła… Oto jest pytanie, buhaha🤣] Lecz tak sobie myśli, że chyba raczej musiała…, bo przecież kompletnie nie dałaby rady dziś funkcjonować… Ale może nim przejdziemy tu do dnia wczorajszego jeszcze, a właściwie samego jakże odjechanego
i bekowego
wieczoru, to najpierw skupimy się na dniu dzisiejszym.
Otóż, doszłyśmy obydwie do wniosku, że muzyka w tym wpisie jest taaaak jednak długa, że … tak, wiem, pójdziemy na łatwiznę
😛 i będziemy dalej w tym wpisie jeszcze uzupełniać 😉. No dobrze, ale taki jeszcze tylko szybki skrót z tego dzisiejszego dzionka, później to z kolei rozwiniemy… A doszłyśmy do wniosku, że chyba będzie jednak wygodniej [prócz naszego uzupełniania w tym wpisie tego, czego jeszcze nie zawarłyśmy…], jak wszystkie bieżące sprawy/ dni, będą zamieszczane na samym początku, czyli właśnie tutaj na górze tego wpisu.
Kochani, dzisiaj jak już się jednak obudziła… wstała do ubikacji, a była to jakoś godzina 5:30, hehe :P. Dokładnie tak! Kompletnie nie potrafi tego zrozumieć, dlaczego jej organizm tak szybko się budzi… Ale już tego nawet nie rozkminia, tylko zabiera się za to, co powinna zrobić. A mianowicie: To, co wykonuje teraz już regularnie, tj. MEDYTACJA tych 7 CZAKR, leżąc oczywiście z rumiankiem na oczach, który sobie jeszcze tylko podgrzała, aby był ciepły.
I tak, moi drodzy, to wykonywała, tzn. ona chyba nie bardzo może się jednak jeszcze na tej medytacji tak skupić i sobie to wszystko wyobrażać w taki sposób, aby to czuć
tak jakoś całą sobą
. Ale stwierdza, że to przecież nie jest aż takie istotne! Najważniejszy jest bowiem fakt, że nadal to dzielnie wykonuje 😋. Nie ma przy tym absolutnie żadnych oczekiwań, choć nie będzie kryła, że robi to licząc na to, że może kiedyś
uda jej się to wszystko odbudować, ten cały pień
tego drzewa
.
Mała Mi jest bardzo wytrwałą osobą i po prostu robi to, co robić powinna. A wierzy w to, moi drodzy znowu bardzo, że to się jeszcze jej uda, tzn. zamierza sama
/ własną dzielną i konsekwentną pracą/ tego dokonać. Jeszcze wczoraj, kochani, nim się położyła spać… wykonała ponownie tą medytację… Jednak… hmmm…, tutaj musimy chyba o tym wspomnieć, bo nim nasza gwiazda się położyła i tu wszystko sobie przygotowała…, to wyobraźcie sobie, że strąciła jakoś
ten kubek z wodą, który zawsze stoi na jej stoliku…
I słuchajcie dobrze, bo to będzie jaaazda, buhaha 🤣😜😝. Nie dość, że oblała dywan/ wykładzinę, trochę prześcieradło, to jeszcze sobie spodnie od piżamy i… także zauważyła, że również śpiwór, do którego zawsze sobie wchodzi… Był wprawdzie tylko zdziebko
mokry na zewnątrz, więc wzięła szybciutko jeszcze suszarkę i zaczęła go, jak i swoje portki jeszcze suszyć [godz. ok 00:00!].
Miała już pięknie podgrzany ten rumianek, zatem weszła sobie tylko do tego śpiwora i zaczęła odsłuchiwać tej medytacji. Tak sobie jednak leży i … nagle jakby odczuwa coś
mokrego trochę w jego środku…, ale myśli sobie: Nie będę się na tym wcale skupiać, to może nie będę tego także odczuwać, buhaha
Wyobraźcie sobie, że dotrwała prawie do końca… Jednak PRAWIE
czyni różnicę 😜. Stwierdziła bowiem, że cholerka, nie może się nawet dobrze na tym skupić… Zatem uznała, iż to przecież generalnie bez sensu, bo nie oto tu chodzi, by się do czegoś zmuszać i robić tą medytację w niekomfortowych warunkach!
Uznała więc, że jednak wstaje [a była już po czaksze gardła, czyli miała zaczynać teraz 6-te CENTRUM ENERGETYCZNE…]. Doszła bowiem do wniosku, iż to raczej nie ma sensu… Wstała, kochani i zaczęła szybko myśleć, co tu zrobić. Poszła do łazienki, gdzie ściągnęła te jednak zimne spodnie, które miały miejscami wilgotne miejsca
na nogawkach. Zdjęła także skarpety, no i w ogóle wyszła z tego śpiwora. Położyła go, jak i te spodnie na noc na kaloryfer, który delikatnie sobie odkręciła.
Tak kombinowała, co by tu ubrać, aby było jej jednak ciepło… I moi drodzy, no serio, padli byście ze śmiechu widząc ją tutaj 🤣. Ponieważ miała jeszcze tą drugą [cieńszą] piżamę, zatem pod nią założyła te legginsy… A na to jeszcze, kochani, po prostu wciągnęła portki od dresów, bo przecież nie miała teraz już śpiwora, tylko kołdrę i kocyk…
Jak już się ułożyła, to odnosiła wrażenie, że nie może długo zasnąć… A jeszcze całkowicie zapomniała o wzięciu tej ASHWGHANDY! Ale wówczas choć zaczęła odczuwać tak niesamowitą ulgę, że jednak wyrzuciła choć ten ciężar
z siebie, poprzez właśnie ten wpis! Zatem już nawet się nad tym nie zastanawiała, czy udało jej się w ogóle zasnąć, buhaha😜 . Ale tak sobie myśli, że przecież chyba trochę jednak musiała zmrużyć to oko. No w każdym razie, jeszcze wczoraj/ dziś zapisała sobie dalej na liście, czym powinna się dzisiaj zająć…
Uczyniła w ten sposób już ponownie sobie jakiś wstępny choć plan
na dziś.
Właśnie, kochani, wstała do ubikacji i włączyła sobie spotify a tam słyszy:
Something’s make sense and you don’t know why
It’s a crazy beautiful life
Thomas Hien & Scott Chesak – Crazy Beautiful Life
Ona tak się właśnie dziś czuje, że coś
ma sens…, ale nie do końca jeszcze wie, dlaczego… hehe 😋. To dla niej jednak nie jest istotne, najważniejsze przecież, że tak się właśnie czuje! No dobrze, kochani, to donosimy Wam dalej, jak to u niej wyglądało, a mamy dopiero 11:50!
Tak więc, jak już się jednak przebudziła, wstała jakaś w ogóle taka odmieniona
, zaczęła się do siebie uśmiechać i nawet zauważać, że jakby to coś
na jej łuku brwiowym także już coraz bardziej normalnieje
. Ale musi tu jeszcze napisać właśnie o tym, jak się w końcu położyła spać. Wtedy właśnie odczuła już ten spokój… i ponownie wiarę w to, że to z jej okiem jeszcze dojdzie do naprawy. Tzn. tak sobie już wcześniej o tym myślała i próbowała rozmawiać z Bogiem/ Wszechświatem, że skoro pokazało się to u niej niemal z dnia na dzień [i to w takiej formie!], to ona znowu zaczęła w to wierzyć, że skoro jakoś samo
przyszło, to i również samo
musi odejść.
Gwoli wyjaśnienia: ona nie będzie oczywiście czekała! Tylko nad tym już pracuje, robi co może: okłady z tego rumianku i ta maść arnikowa… Pomyślała: ok. nie mam w sobie jeszcze tyle wiary, zatem będę choć próbowała doprowadzić to do porządku
właśnie poprzez choćby takie środki/produkty
/sposoby
. Skoro nie umiem/ nie daję rady jeszcze siłą moich wyobrażeń i myśli, to choć zastosuję tę/ą (?) metodę…
A jeszcze tego wieczoru
/nocy/nad ranem
😋, nim całkiem odpłynęła
, to już wyobrażała sobie, że ma jednak przy sobie tą swoją wymarzoną Bratnią Duszę… Że ON jest już z nią/ przy niej i nawet pomaga jej w rozmasowaniu pleców, ściągniętych barków. boooszeeee, moi drodzy było jej tak niesamowicie miło, odczuwała już bowiem taką ulgę i szczęście!
Jak właśnie tak już siadła na tą swoją poduszkę, to moi drodzy, dziś miała / ma nadal😉/ taką spokojną tą buźkę… A właśnie…, tu przyszło jej jeszcze na myśl, dlaczego w tej medytacji tych 7 czakr nie mogła się tak odprężyć! Bo wciąż kochani myślała o tym, aby nie zapomnieć, czym chciałaby się tu z Wami podzielić, czy co w ogóle jeszcze dziś zrobić, hehe🤣.
Serio, to właśnie sprawiło, że odczuwała, iż ma tak spiętą tą głowę/ twarz, miała takie kompletnie nierozluźnione jeszcze to czoło, bo tak właśnie intensywnie jej głowa myślała… A niestety, moi drodzy, musiała to sobie prawie że, non stop w głowie powtarzać, bo przecież dobrze o tym wie, iż jak nie ma komu tego na głos powiedzieć… [tak, czasem mówi po prostu to także dla siebie samej na głos🤣, aby nie wyleciało jej zaraz z pamięci]
Następnie zaś, zrobiła sobie swoje müsli i do tego włączyła te materiały przesłane z wczorajszego kursu QM. I tak, moi drodzy teraz rozpoczęła się kolejna już czakra, a mianowicie przedostatnia [6!], czyli CZAKRA TRZECIEGO OKA właśnie! Odsłuchała sobie tego, ponownie zachwycona…, ale o tym może napiszemy więcej jak wrócimy ze
spaceru
, bo jest już kochani 12:40 i świeci piękne słonko! Wprawdzie temperatura jest niska, bo tylko odczuwalne 3 stopnie Celsjusza, ale to słońce tak zachęca do wyjścia, że musimy to po prostu zrobić!
Także kochani, jak zwykle:
na razie/ see you later/ bis später

(…)
Kochani, wróciłyśmy już dawno…, zdążyłyśmy także i zjeść obiad, włączyłyśmy sobie do tego nawet film: EINSTEIN (2008) lektor PL. Następnie nasza „gwiazda” pomyła naczynia, a później zrobiła nam jeszcze kawkę. Tak, moi drodzy, doniosę Wam również, jak było na tym spacerze
… Otóż, wyobraźcie sobie, że spojrzała jeszcze na swoją skrzynkę mailową,… a tam dostrzegła @ od swojej Dobrej Duszki! A propos opryszczki… a już myślała sobie, że straciły całkiem kontakt… Miła koleżanka napisała jej następującą rzecz => tego @ dostała jeszcze o godz. 8:03:
Hej, na nawracającą opryszczkę kup sobie preparat, który zawiera LIZYNĘ. Lizyna – skuteczna, polecam. Pozdrawiam.
Zaskoczona, ucieszyła się przeogromnie i spójrzcie, cóż jej odpisała:
Dziękuję kochana, Muszę powiedzieć, że BARDZO mnie zaskoczyłaś, czyli rozumiem, że jednak czytasz moje wpisy .
Pozdrawiam serdecznie i miłego dzionka życzę
Jak wyszłyśmy sobie obydwie, to właśnie miała m.in. zamiar pójść do apteki i również o ten środek zapytać. Po raz pierwszy spotkała się w ogóle z taką nazwą! Nigdy bowiem wcześniej nie słyszała nawet o czymś takim… W ŻADNEJ APTECE JUŻ GO NIE BYŁO I NAWET W HURTOWNIACH TAKŻE GO JUŻ ZABRAKŁO…!!! Dlatego właśnie przeszukuje jeszcze teraz Internet… I cóż tu znalazła?
Lizyna wchodzi w skład białek budujących mięśnie, kości, ścięgna i ma za zadanie wspomagać wchłanianie się wapnia. Aminokwasy pełnią bardzo ważną rolę w organizmie. (…) jest jednym ze składników uczestniczących w procesie odbudowy tkankowej. (…) Lizyna hamuje wytwarzanie argininy, która również jest aminokwasem i jest ona odpowiedzialna za rozprzestrzenianie po organizmie wirusa, jakim jest opryszczka. Ponadto lizyna uczestniczy w metabolizmie tłuszczów i odpowiada za normowanie pracy mięśni w organizmie człowieka. Najnowsze z badań udowadniają, że lizyna w dużej mierze wpływa na cały układ immunologiczny, ponieważ zwiększa odporność naszego organizmu – a jak wiemy, o odporność najbardziej musimy dbać w sezonie jesienno-zimowym.
Zamówiła właśnie!

Ponieważ, kochani, miała zamiar dziś również kupić jeszcze kilka produktów, m.in została jej już ostatnia herbatka z Melissy z Pigwą, a tą po prostu uwielbia, zakupuje ją zawsze w Rossmannie, zatem będąc już w tych 3 aptekach, zaszła także do tego Rossmanna. A tam, prócz tej herbaty, spojrzała także, że są takie fajne świąteczne rzeczy…
I słuchajcie, tak sobie pomyślała, że sama dla siebie zrobi już prezent na te święta… A zobaczyła tam taki bardzo fajny duży świąteczny kubek, ma wprawdzie taki jeden do herbaty, ale doszła do wniosku, że przecież takiego świątecznego, to jeszcze nie ma! A zobaczywszy jego cenę, jakoś ok. 30PLN, to pomyślała: BIORĘ!
A był on takiej właśnie wielkości, jak ten powyżej, nie wyglądał wprawdzie tak, bo różnił się jednak tym wzorem… Ale był również ładny, bardziej chyba jednak bordowy i miał tylko jednego renifera, ale pięknego…, bo ręcznie malowanego. I włożyła go właśnie do koszyka również. Dalej tak spogląda tam jeszcze na półkę i zauważyła z kolei taki kolejny fajny kubeczek, bo emaliowany i przydatny do podgrzewania mleka. A spojrzała, że nadaje się również n a indukcję! Pomyślała sobie, że przecież takiego zawsze szukała!
Dlatego właśnie go również włożyła do tego koszyka. Później jednak jak podeszła do kasy, wbijała sobie już po kolei te produkty, a przypomniało jej się jeszcze, że odżywka do włosów już jej się kończy, zatem zakupiła również tą. Tym bardziej, iż dostrzegła, że ta zawiera 99% składników pochodzenia naturalnego i była również w bardzo przystępnej cenie, bo niecałe 20PLN! Zatem także ją właśnie do tego swojego koszyka spakowała…
Na koniec, zobaczywszy końcową cenę, trochę się przeraziła… I szybko, mądrze stwierdziła, że przecież zwykły kubek ma, także ten kubek świąteczny sobie spokojnie mogła przecież podarować! I w ten sposób go właśnie odłożyła i wzięła te 3 pozostałe rzeczy: melisę, odżywkę i kubek do mleka!
Kochani, Mała Mi jest właśnie taką osobą [i z tego jest niesamowicie dumna!], że po prostu umie rezygnować z rzeczy, które wcale jej takie niezbędne i konieczne nie są! I ten sposób myślenia, czyni ją właśnie taką szczęśliwą. Tu ponownie przypomina sobie to, co mówiła do niej ta numerolog:
POLEPSZY SIĘ ENERGIA PIENIĄDZA, ale trzeba ją dobrze rozumieć: NIE PRZEJAWIA SIĘ ONA W TYM, ŻE NAGLE Z NIEBA LECĄ PIENIĄDZE, tylko w tym, że jak pieniądze masz, to umiesz nimi bardziej niż do tej pory zarządzać.
W dodatku, wiecie, cóż dziś ta nasza „gwiazda” odkryła? Siedziała tak sobie na kibelku i robiła siusiu. Tak sobie, słuchajcie, nagle zaczęła liczyć w głowie, te cyfry/ liczby z dnia tego jej wypadku: 25.09.2009 = 2+5 [7]+9 [16] + 2[18]+ 9 = 27 [2+7= 9] i cóż jej wyszło???
Ponownie ta „9”!
Wtedy znowu przypomniała sobie te słowa:
Ważne jest wiedzieć, że CZŁOWIEK obdarzony dziewiątką [dopiero, jadąc tramwajem 08.02.19 spostrzegłam, że nie wspomniałam nic, SKĄD tu mowa O DZIEWIĄTCE…, otóż jestem urodzona 09.03.- czyli od jutra za miesiąc mam swoje urodziny, upppiii] w swoim ważnym punkcie, jest ZOBOWIĄZANY DO PRACY SŁUŻEBNEJ NA RZECZ ŚWIATA.
A czy „światem” będzie sąsiadka z dołu, czy piesek bezdomny, czy „światem” będzie akcja na miarę Owsiaka, tego nie wie nikt prócz ciebie samej, tego jak mocno/ bardzo cię to wciągnie.
NIE MA tu ZNACZENIA, WIELKOŚĆ SPRAWY, MA ZNACZENIE TO, ŻE ROBI SIĘ COŚ POŻYTECZNEGO. TO JEST WAŻNE DLA CZŁOWIEKA!
Jeżeli zaczniesz robić coś pożytecznego, to wtedy będziesz miała ochronę z zewnątrz, ochronę Aniołów, ochronę Opatrzności, w cokolwiek wierzysz. Nie ma znaczenia, jak to nazwiemy. Będziesz miała wtedy ochronę, bo LUDZIE POŻYTECZNI DLA ŚWIATA SĄ BARDZO ŚWIATU POTRZEBNI, bo teraz jest zmiana w świecie, zamienia się wszystko na epokę miłości. I każdy człowiek, który dobrze czyni, jest światu potrzebny i wtedy ma opiekę.
https://niesklasyfikowana.com/2019/02/07/przybij-piatke-just-high-fife/
Kochani, Mała Mi odczuwa dziś właściwie PRZEZ CAŁY DZIEŃ TAKIE NIESAMOWITE SZCZĘŚCIE, BO PRZEDE WSZYSTKIM SPOKÓJ! Jest jej z tym tak niesamowicie dobrze, czuje się w końcu, jakby już zaczęła odnajdywać
siebie.
Poza tym, moi drodzy, to ta jej brew teraz wcale nie wygląda jeszcze jakoś tak dobrze…, bo nadal jest tam tak napaprane
, takie niemal strupy i bardzo czerwone nadal, ale ona się jakoś już teraz tym kompletnie nie przejmuje😋. A tak w ogóle, to dobrze o tym pamięta, cóż miała wspomnieć tutaj jeszcze… nim wyszłyśmy na ten spacer
…
Tak sobie wędrowałyśmy i właśnie o tym dyskutowałyśmy, czy może i powinna takie rzeczy tu w ogóle publikować…
Lecz rzekłam do niej, iż powinna słuchać swojej intuicji! A ta przecież ewidentnie znowu do niej sama mówi, tak właśnie bowiem reaguje jej ciało samo! Ale posłuchajcie może, cóż ona właśnie dzisiaj, jedząc to swoje müsli wykonywała, tzn. nawet już specjalnie wstała, by się nie opierać i dać swojemu ciału przestrzeń na pochylenie się albo do przodu, albo do tyłu… 🤭
A właśnie miała takie zadanie
od Klaudii, [teraz pozwolimy sobie ją tutaj zacytować]:
Przywołaj w swojej głowie jakiś życiowy dylemat… być może jest to jakaś mała sprawa, być może większa sprawa życiowa (…)
No dobrze, powiemy to własnymi słowami, chodziło o to, aby ułożyć pytanie w ten sposób, aby odpowiedź brzmiała TAK lub NIE [Mała Mi w tym momencie sobie to przypomniała, że ona już kiedyś, /wtedy jeszcze siedząc na balkonie/, takie zadanie wykonywała! I to zarówno w stosunku do Gracjana właśnie, jak i do samej Klaudii!]
Tu pojawiły się oczywiście różne pytania, ale najbardziej ją właśnie zainteresowało choćby to, związane jednak z osobą tego mężczyzny… A mianowicie, wyobraźcie sobie, że Mała Mi zaczęła zadawać takie odważne i bezpośrednie jednak pytania, bo już nawet nie chciała pytać, czy może zaufać Gracjanowi, tylko jej pytania brzmiały następująco:
Czy jest szansa na zbudowanie z nim dobrego/ wartościowego związku partnerskiego? Czy mogłabym na niego liczyć, zaufać mu i czy potrafiłby mnie pokochać i kochać właśnie taką, jaką teraz jestem? Taką totalnie jednak inną
…
I nasza bohaterka, kochani, już jakby to nawet czuła, że to jej ciało zacznie pochylać się do przodu, co oznaczało przecież potwierdzenie na każde z zadanych powyżej pytań. Samo to sprawiło jej tyle radości, choć, szczerze mówiąc, chyba ona po prostu już to znowu jakby wiedziała
odgórnie
. No w każdym razie, żałujcie tylko, że nie mogliście dostrzec jej radosnych i zadowolonych oczu, pomimo tego, że ta jej twarz nadal nie wygląda JESZCZE tak dobrze, jak jednak poprzednio…
Ale najważniejsze dla niej, że ona się już tym kompletnie nie przejmuje! Tak bardzo marzy o takim prawdziwym/ dobrym związku z jakimś mądrym mężczyzną!
W ogóle to kochani, oglądałyśmy sobie jeszcze ten film o Einsteinie właśnie… I muszę Wam powiedzieć, że Mała Mi jakoś do tej pory w nawet na to nie wpadła, że on może być Niemcem, hehe 🤭 Teraz sobie myśli: no "helloł?"
, przecież choćby to jego nazwisko EINSTEIN, gdzie stein
to jest z niemieckiego przecież na polski tłumacząc: kamień
…😋🤦♀️🤷♀️
No dobrze, kochani, to na dzisiaj już zmykamy… Jeszcze powinna przecież przebrać się w piżamę, umieścić swoje ciałko w śpiworze [dziś już suchym, hehe!]. Położyć ponownie zaparzony na świeżo rumianek na powieki i oddać się znowu medytacji 7 CENTRÓW ENERGETYCZNYCH. Także trzymajcie się dzielnie i życzymy Wam już dobrej i spokojnej nocy!

(…)
NIE ROZUMIEM W OGÓLE TEGO, CO TU SIĘ DZIEJE/ CO SIĘ ZE MNĄ WYPRAWIA
!!!
M.in. tymi słowami rozpoczęła dzisiaj Mała Mi swój dzień. A obecnie mamy CZWARTEK, 19.XI.2020. Już Wam kochani przedstawiamy, jak ten jej dzionek wyglądał.
A może Ty, kochana moja, zacznij o tym po prostu opowiadać, dobrze?
No cóż…, obudziłam się, jak ostatnio zresztą...baaardzo wcześnie, właściwie jeszcze w nocy…, bo jak wyszłam do ubikacji to była dokładnie… 4:53… Spojrzałam tylko w lusterko na moją twarz…, a właściwie dokładnie oko/ łuk brwiowy i po prostu dalej się załamałam…
Widziałam to doskonale…, ale moja droga, ponieważ bardzo dawno tu nas nie było…, więc myślę, że aby wszystko było naprawdę jasne i klarowne…, by Twoi czytelnicy mogli jakoś za tym nadążać…, to może najpierw powinnyśmy zacząć tych kilka dni jednak wstecz…
Tak się właśnie nad tym zastanawiałam…, ale w takim razie, co z tym, o czym tutaj już także pisałyśmy, tylko nie publikowałyśmy wciąż tego na bieżąco
… ?
Kochana moja, myślę, że zostawmy to po prostu Twoim mądrym czytelnikom… widnieją tam przecież daty. Zatem, wydaje mi się, że każdy inteligentny człowiek sam sobie to poskłada w całość, ok?
No skoro tak uważasz…
Tak właśnie sądzę! Nie możesz, moja kochana, wszystkim matkować
, wystarczy już, że robisz to wobec własnej rodzicielki! Ale do tego przejdziemy dalej… Wszystko, kochana w swoim czasie… A teraz to, cóż tworzyłyśmy tutaj już wcześniej:
(…)
Jej drugim imieniem mogłoby spokojnie być słowo WYTWAŁOŚĆ.
Tak właśnie, moi drodzy, drugiej tak niesamowitej istoty, płci żeńskiej, to ja naprawdę jeszcze nie znałam. Uprzedzamy tylko, że to będzie kolejna dłuuuga opowieść => stąd ta muzyka powyżej (3h!). Ale kochani, do tego już Was chyba przyzwyczaiłyśmy, prawda? Przecież doskonale już powinniście zdawać sobie z tego sprawę, że o niej i o jej życiu nie da się tu opowiadać krótko 😉.
To zaczynamy, moi drodzy, uzbrójcie się proszę w cierpliwość, bo uznałyśmy obydwie, że będzie jednak lepiej, jak przedstawimy Wam tutaj wszystko po kolei… Dokładnie tak, jak się u tej naszej bohaterki to właśnie wydarzało. Zatem:
Przypominacie sobie może jeszcze, cóż ostatnio nasza „gwiazda” twierdziła, odnośnie tego swojego wyglądu? Mówiła wówczas o tej swojej rzekomo spuchniętej powiece, prawda? [dla przypomnienia:
- powiększona powieka i kompletnie nie przejmowanie się tym
- dostrzeżenie tego, co mówiła jej numerolog!]
(…)
To teraz będzie kilka wstawek
z tych minionych dni, bo dziś teraz jest już ŚRODA, 18.XI.2020, ale do niej również jeszcze przejdziemy, cierpliwości kochani 😉
(…)
Obecnie mamy już WTOREK, 17.XI.2020, a ona jest załamana wręcz patrząc na siebie…, na wygląd swojej twarzy i oczu teraz… Ale do tego przejdziemy dalej, ok? Byście mogli bowiem lepiej to wszystko zrozumieć, to wydaje nam się, że powinnyśmy napisać jeszcze tu o tym wszystkim, co się w międzyczasie działo [na szczęście dla Was… (bo absolutnie nie dla niej teraz🤦♀️…) porobiła dokumentację fotograficzną do tego].
Zacytujemy, myślę, jeszcze tą numerolog, jak jej ówczesne słowa brzmiały:
I BARDZO POJAWI SIĘ DYSTANS DO TWOICH PROBLEMÓW WŁASNYCH, W PEWNYM MOMENCIE NIEKTÓRE PROBLEMY W OGÓLE NIE BĘDĄ CIĘ ZAJMOWAĆ, nie będziesz ich postrzegała jako problem, bo nie będą tego warte… do tej pory wszystko było problemem, od dzisiaj na niektóre rzeczy „machniesz ręką”, bo faktycznie stwierdzisz, że nie warto, by się nimi zajmować.
Otóż, moi drodzy, wtedy jeszcze to była sobota właśnie, jak to oznajmiała… a już wieczorem w piątek odczuła, że jakby coś
się dzieje…, ale nie tyle z jej lewym okiem, co wtedy jeszcze z łukiem brwiowym nad nim… Zaczęła dostrzegać [a później jeszcze dłonią odczuwać] tam takie wybrzuszenie
i zaczerwienienie
. Ale pomyślała sobie:
Zostawię to na jutro… i nie będę się tym jakoś zbytnio przejmować, w sobotę zaparzę sobie rumianek i po prostu będę go przykładać, medytując jeszcze i wyobrażając sobie, że to
mi znika…
Żałuje tylko, że nie wykonała wówczas żadnego zdjęcia, by Wam to pokazać, jak to wtedy jeszcze wyglądało… Ponieważ jednak i tak miała rzeczy do pozałatwiania na sobotę właśnie, zatem przyszykowała się do wyjścia i jeszcze tylko zadzwoniła na chwilę do swojej mamy, by zapytać, w jakich godzinach dokładnie mają pierwszeństwo ci seniorzy
… Jak się dowiedziała, że ta zasada obowiązuje tylko pon.- pt., to już była taka zadowolona i wyruszyła w drogę. Wiedziała już, że uda się także do apteki [te 2 przystanki w stronę siłki
].
Nie miała absolutnie zamiaru zakupienia tam żadnych leków! Nie! Myślała raczej, że ewentualnie podpyta farmaceutkę, cóż by jej na to jeszcze poleciła. Wiedziała już dobrze, że do żadnego lekarza nie będzie się z tym udawać, bo spojrzałby się na nią zapewne, jak na jakiegoś dziwoląga
, kogoś nienormalnego wręcz, buhaha🤣. Bo co niby chciałaby uzyskać? Coś na powiększony łuk brwiowy
???🤦♀️ No „helloł!
” i litości, sobie pomyślała, przecież to była zwyczajna opuchlizna wówczas… Dlatego właśnie postanowiła podpytać się jeszcze tylko może farmaceutkę o to, o coś oczywiście możliwie naturalnego, bo przecież stosowała te okłady z rumianku…
I tak właśnie to zostawiła/ puściła, bo wtedy to jakoś wcale to tak strasznie nie wyglądało… jeszcze Tzn. tak, naprawdę jest to takie przerażające dla niej właśnie dziś, tj. WTOREK, 17.XI.2020. Jednak tak serio, jak się obudziła w niedzielę [w dzień przyjazdu swojej mamy] to wtedy już ledwo mogła to oko właśnie otworzyć…
Nie będzie kryła: pierwsze, co ją wystraszyło było to…, że ta „opuchlizna” tak jakby zeszła
/ przemieściła się
teraz z tej brwi na powiekę właśnie… Ale wiecie cóż ona sobie wtedy pomyślała? Jej słowa były takie: WSZYSTKO DZIEJE SIĘ PRZECIEŻ PO COŚ, W JAKIMŚ CELU i Z JAKIEGOŚ POWODU… Wykonywała jeszcze dziś rano ponownie tą MEDYTACJĘ 7 CENTRÓW ENERGENTYCZNYCH i tam choćby przy tych czakrach słyszy: GARDŁA [gardło/szyja/usta/zęby i dziąsła synchronizują się] = MAM PRAWO MÓWIĆ SWOJĄ PRAWDĘ, MAM GŁOS, KTÓRY JEST WAŻNY & teraz przechodzimy do czakry szóstej, tj. TRZECIEGO OKA [mózg/ukł. nerwowy/oczy/uszy i nos synchronizują się].

I tu już sobie pomyślała, ok. to może teraz przechodzimy do sedna! W końcu to o jej oko chodzi i wtedy właśnie zaczęła sobie mówić: UFAM SWOJEJ INTUICJI/ WIERZĘ, ŻE JEST WIĘCEJ NIŻ WIDZĄ MOJE OCZY,

WIERZĘ, ŻE WSZYSTKO, CO MNIE SPOTYKA MA SWÓJ SENS

Powiem Wam szczerze, że Mała Mi tego nie rozumiała, co się właśnie wydarza, ale tak już wtedy to po prostu sobie mówiła, nie bardzo chyba będąc nawet co do tego przekonana, że tak rzeczywiście jest…. Tzn. ponownie jakby odgórnie
coś
jej to właśnie mówiło, że tak przecież w istocie jest! Zatem przyjęła to po prostu, nie podejmując już nawet żadnej dyskusji…
No, dobrze kochani, to powrócimy teraz do tego jej powiększonego
ŁUKU BRWIOWEGO, NIE POWIEKI! Otóż tak go zobaczyła i udała się zaraz [tak, jak donosiłyśmy o tym powyżej] do tej apteki. Gdzie w rezultacie zakupiła tylko tą maść ARNIKOWĄ.

Pamiętacie jeszcze [mam nadzieję], że bardzo się przygotowała ta nasza „gwiazda” na przyjazd tej swojej mamy? Ona robi to tak chyba niejako podświadomie, bo zawsze przecież musiała
[sama to sobie od dziecka narzuciła/ wdrukowała
!] być choć lepiej zorganizowana niż ta jej rodzicielka… A przecież do takiego wniosku doszło to mądre dziewczę… że skoro dorosła kobieta, nie do końca potrafiła budować tą ostoję
/ spokój
i nie była również tym samym w stanie sprawić, by ta mogła czuć się tak naprawdę bezpieczna i kochana w tym swoim domu… Dlatego właśnie obecnie wciąż działa
właśnie w ten sposób…
I tak, teraz wyjechała ponownie po nią na dworzec, jak obiecała, choć muszę Wam donieść, że jej mama dzwoniła do niej jeszcze chyba w piątek i pytała się, jak to będzie z tą niedzielą. Mała Mi na to: myślałam, że już się umówiłyśmy, że do mnie przyjedziesz. Jej mama zaś: że właśnie nie. Dlatego jeszcze pyta, bo jak coś, to może przecież spokojnie przyjechać sobie w poniedziałek rano.
Mała Mi już się jednak przygotowała na jej przyjazd, nie tylko tak fizycznie
[obiad, itp., plan spaceru], ale też chyba znacznie bardziej mentalnie
[dobry nastrój, spokój]. W dodatku, pomyślała sobie: teraz może będę miała w końcu okazję, by trochę z nią porozmawiać i wyciągnąć jakieś informacje z przeszłości. Ale tak tylko wówczas przyszło jej to na myśl. Obiecała sobie, że nie będzie niczego wymuszać! W dodatku, słuchajcie, jak się obudziła z tym WIELKIM OKIEM to już od razu nie czuła się najlepiej…
Zaparzyła sobie znowu rumianek…, a jeszcze, kochani w sobotę właśnie, udała się najpierw do apteki. [wspominałyśmy o tym powyżej] A była tam ostatnio i udało jej się zakupić wszelkie produkty, które poleciła jej ta higienistka
. Po tym, jak nasza bohaterka oznajmiła jej, że rano wstała, … a tu taki zonk
🤦♀️🙈🤷♀️[PONOWNA opryszczka na ustach]. Nakleiła sobie na nią oczywiście ten plasterek Compeed, który jeszcze miała…, ale i tak wizyta została przełożona do czasu, aż sobie tą opryszczkę wyleczy
.
W każdym razie zaczęły tam rozmawiać ponownie… m.in. o diecie, cóż ta nasza bohaterka jada. Jak się dowiedziała ta pani, że Mała Mi nie jada żadnego mięsa, to stwierdziła, że wspaniale, bo tym samym nie zakwasza w ogóle swojego organizmu. Nasza bohaterka dodała jeszcze tak jakoś mimo chodem
, że ona nie ma śledziony, ponieważ ta została jej usunięta po wypadku samochodowym, któremu uległa. I w ten sposób pani higienistka
stwierdziła, że no tak, to odporność organizmu tym bardziej jest wtedy osłabiona… Po czym zapytała ją ta pani, czy lubi wszelkie kiszonki
, bo one także wzmacniają odporność organizmu, no a już zwłaszcza teraz w tym okresie jesienno – zimowym.
Mała Mi tu się oczywiście uśmiechnęła i powiedziała, że owszem! Zwłaszcza lubi jadać surówkę z kiszonej kapusty do ryby! I jeszcze tego samego dnia, udała się również do pana Piotra po kiszoną kapustę! Bo warzywniak, w którym on sprzedaje, mieści się bardzo w pobliżu tej kliniki 😊
Poleciła jej ta pani również 2 produkty, które sama stosuje, tj. ampułki BIOSTYMINA [wodny wyciąg ze świeżych liści aloesu drzewiastego!]

Oraz ESBERITOX N [lek roślinny zawierający wyciąg z ziela żywotnika zachodniego, korzenia jeżówki purpurowej i korzenia dzikiego indygo!] = ten stosuje się w leczeniu przeziębień jako środek wspomagający, skracający czas infekcji i łagodzący jej przebieg.

Spójrzcie tylko tutaj powyżej na to DAWKOWANIE
. Napisane tam jest, że: 3x DZIENNIE PO 3 TABLETKI… Nasza „gwiazda” zażywa owszem 3 razy dziennie, ale PO 1 TABLETCE, a nie po 3! Nie zna się na tym za bardzo, ale tak sobie wywnioskowała, że to chyba musi być pomyłka w druku… Ewentualnie, jak już uda się tam we WTOREK, 24.XI.20 na to wybielanie tych swoich zębów, to jeszcze raz zapyta o to tą panią higienistkę
. Poza tym, jak dostała te produkty w tej aptece tam, to się oczywiście ucieszyła, ale przyszła tam PRZEDE WSZYSTKIM PO PLASTERKI COMPEED. I dowiedziała się od tej sprzedającej dziewczyny, że są również nowe, te, które widać również na zdjęciu poniżej:

Ok, tutaj, na kolejnych fotkach, są już prawie tylko widoczne te plasterki COMPEED. No ok. zakupiła dziś [ŚRODA, 18.11.20] również tą Witaminę C [zauważyła dopiero dziś: 19.11.20, że to wcale nie jest żadna czysta witamina, tylko suplement diety/zawiera substancję słodzącą (sorbitole)… => boooszeee i to jeszcze ją teraz dobiło…], widoczną na drugim zdjęciu :P. Ale chciała tu jeszcze koniecznie donieść coś o tych nowych
plasterkach… Otóż, widoczne one są już [wyjęte z tego opakowania!] na tej fotce, gdzie znajduje się także to opakowanie Wit. C, a mowa tutaj o tych niebieskich pojemniczkach
[bo nie wie już jak mogłaby inaczej to nazwać…] w kształcie tych kółek.
😜
Zatem zakupiła je, bo była po prostu ciekawa tej nowości
. A jak jeszcze usłyszała, że są wygodniejsze w aplikacji/ zastosowaniu, to już sobie pomyślała: A co tam, biorę, do odważnych przecież świat należy! W końcu, jak /skąd mam wiedzieć, jak tego w ogóle używać, jeśli NIGDY DOTĄD JESZCZE TEGO NIE SPRÓBOWAŁAM nawet! ŻEBY SIĘ PRZEKONAĆ, TO MUSISZ SPRÓBOWAĆ! Dotarła z nimi do domu… wyjęła je z opakowania [tak, jak widzicie na tej fotce z tymi witaminami] i tak sobie chwilkę myśli: Okey…, ale co z tym teraz, buhaha 🤣. Już nawet otworzyła, czyli oderwała tą folię od tego kółka
w kolorze morskim… czy może właśnie indygo…:P i tak nie bardzo wiedziała, co dalej…🤷♀️
Następnie zaczęła żałować, iż nie zorientowała się z tym wcześniej, tzn. ani nie miała wtedy żadnej do tego ulotki, ani też sierotka
nie zapytała o to w aptece… I tak wyobraźcie sobie, że ta „gwiazda” zaczęła przykładać raz ten biały papierek, na przemian z tym plastikiem w kolorze indygo
do tej swojej opryszczki🤦♀️.
W końcu rozkminiła, że ten plasterek mieści się w tym białym papierku, buhaha
Dzisiaj udała się tam po nie również, bo… była tam jeszcze przed przyjazdem swojej mamy [sobota, 14.11.20] i powiedziano jej, że już się skończyły, a na jej pytanie, kiedy w takim razie będą, uzyskała odpowiedź, że właśnie dzisiaj [PONIEDZIAŁEK, 16.XI.2020]. Zatem udała się tam, lecz tych jeszcze, jak się dowiedziała, nie ma… Zakupiła więc tylko ponownie wit. B Complex.
No dobrze, kochani, to teraz przedstawimy Wam, cóż ona wtedy [w niedzielę tego 15.11.20] sobie jeszcze o tym myślała. Doszła ponownie do swojego
wniosku, a mianowicie:
No co zrobisz, jak już nic nie da się teraz z tym zrobić? Może to się właśnie mi przydarzyło teraz, by móc jeszcze lepiej moją mamę zrozumieć!
I tak próbowała jeszcze rozkminić, czy jej rodzicielka również ma to lewe oko właśnie chore
/ uszkodzone
. Doszła do wniosku, że w istocie tak! To również jej lewe oko jest to niesprawne
. Pomyślała sobie: ok. może dokładnie tak ma teraz być! I postanowiła sobie, że nie będzie przecież płakać nad taką pierdołą
jak wygląd jej oka teraz! A wyglądało ono, kochani tak:
Na powyższych zdjęciach możecie dostrzec właściwie wszystko… Najbardziej chyba jej przerażony wówczas wzrok tą sytuacją… [podkrążone / napuchnięte właściwie nie tylko jedno oko, ale i one dwa teraz…] + jeszcze oczywiście wciąż ta paskudna [niby już końcówka…], ale wciąż jednak widoczna opryszczka… 🤦♀️🙈😖. Właśnie w takich sytuacjach sobie myśli… booooszeee drogi, jakie to jest jednak trudne… wiedząc, że jeszcze kiedyś wyglądałam tak całkiem jednak nieźle
… to teraz, cholera…, no ale cóż mogę począć? Muszę po prostu to zaakceptować, że już nie jestem wcale taka ładna!
Zaraz jednak pomyślała znowu o swoim młodszym, dzielnym bracie, że słysząc ją teraz, z pewnością mógłby to tylko wyśmiać… On sam walczy
/ zmaga się przecież z … o wiele trudniejszymi problemami i wcale nie jęczy
i w ogóle się jakoś na nich nie koncentruje… booooszeee, ona dlatego tak właśnie sobie pomyślała, że to jest jak widać najlepsza taktyka
… Marcinowi przecież m.in. w ten sposób udało się uniknąć w ogóle tej operacji jego łokcia… tzn. ta historia
była oczywiście dłuższa…, ale o tym tu również już donosiłyśmy…
I w tym właśnie momencie, po prostu się ubrała i zaczęła wykonywać to, co miała dziś do zrobienia => a chciała przecież udać się po swoją rodzicielkę na dworzec! I tak też uczyniła!
A tu, moi drodzy, jej fotka na przystanku tramwajowym, jak czekała jeszcze na swoją mamę. Nie chciała stać tam w podziemiach, gdzie miały się spotkać, jak ostatnio, tylko wyszła sobie, póki co, jeszcze skorzystać z kąpieli słonecznej
🌞. Stała tam tak i po prostu czerpała z/ od niego energię, a przy okazji poprosiła stojącego obok mężczyznę o zrobienie jej zdjęcia 🍀.

Jak już była ta godzina, że jej mama dojechała, to zeszła jeszcze z tego przystanku po nią właśnie. A swój plecak wzięła celowo
, zawsze go ze sobą zabiera, jak przyjeżdża jej rodzicielka… nie będzie mówiła, że tak w razie co
, bo dobrze już wie, iż lepiej go zawsze mieć. Choć teraz już ustaliły, że miała ona rzekomo niczego już nie przywozić, bo przecież teraz nie może tym bardziej niczego dźwigać!
Mała Mi zna już trochę
tą swoją mamę i po prostu wiedziała, że prócz swojej piżamy, kropel i tabletek, z pewnością coś jeszcze ze sobą weźmie 😋. I oczywiście, że tak było! Ale, muszę Wam powiedzieć, iż teraz miała naprawdę niewiele… Tzn. jak na nią, hehe😜.
Jak powiedziała naszej bohaterce, zadbała o to, by także było coś do tej kawki na później. Wiedziała bowiem, że jej córka przygotuje coś na obiad, zatem ona również chciała dać coś
od siebie. I tak, kochani, jesteście gotowi? Jej mama, prócz tego, iż przywiozła jeszcze jej 2 różne zupki, w dwóch słoiczkach: krupnik i pomidorówkę, pastę rybną do kanapek, chlebek. Upiekła także ciasto!
Ale, jak jej później powiedziała, całkiem przypadkowo
😛 natknęła się właśnie w sobotę w gazecie na ten przepis… I jak go zobaczyła, to od razu pomyślała, że wspaniały pomysł! To mogłaby spokojnie zrobić, bo dobrze pamiętała, że jej córka zawsze krzyczała, aby ta nie przywoziła żadnych ciast! Jak spojrzała jednak, z czego składa się to ciasto
to już sobie pomyślała, że Mała Mi chyba powinna być teraz zadowolona, bo to jest przecież jednak zdrowy deser
.
Już Wam piszę, cóż on w sobie zawierał [właśnie jej mama wysłała cały przepis przez Messenger`a, hehe]
Szarlotka z płatkami owsianymi
Składniki: 4 jabłka, 150 g tj.3/4 szkl. płatków owsianych, 3 jajka, 100 g mąki tj. pół szkl. 80g miodu tj. z 5 łyżek , 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 1 łyżeczka cynamonu, 1/2 kostki masła, 80g cukru, 1 cytryna, szczypta soli, bakalie orzechy, rodzynki może być żurawina.
W każdym razie, kochani, jak przyjechały razem do domu, to tak nasza bohaterka pomyślała, żeby może tym razem zrobić trochę inaczej niż ostatnio, kiedy miała ją u siebie… Wtedy bowiem, wróciły z tego dworca, weszły tylko do domu, gdzie zostawiły bagaże i udały się zaraz na dolinkę. Tym razem jednak już wiedziała, że najpierw poczęstuje swoją mamę tymi pierogami z tą rybą, które przecież specjalnie dla niej zakupiła!
A ponieważ miała także upieczoną tą dynię Hokkaido z czosnkiem właśnie, zatem zaraz, prócz tych kilku pierogów, wyłożyła ją także:
I tak właśnie sobie na spokojnie to skonsumowały, jej mama była oczywiście zachwycona wręcz tym obiadem i powiedziała swojej córce, że ona zawsze ją czymś zaskoczy: tą swoją pomysłowością i kreatywnością wręcz! I tym, iż to jedzonko u niej zawsze jest takie smaczne i zdrowe😊. Nie będę mówiła, że naszej bohaterce nie było wtedy miło, jak słyszała te słowa…
Choć wie, że to jest jej mama i… ona: 1. prawie zawsze mówi, że coś jest u niej dobre, po drugie i chyba znacznie ważniejsze: nie ma aż tak dobrego smaku teraz już [po przyjmowaniu tej masy jednak lekarstw…] Ale to wcale nie oznaczało dla niej, że jest niewiarygodna! Nie, przecież nasza bohaterka, pomyślała sobie, że ona również nie jest taka znowu idealna
, no a już tym bardziej, jeśli chodzi o gotowanie… buhaha🤣
Skończyły to konsumować, a rodzicielka rzekła jej, że ona jeszcze nigdy nie jadła dyni hokkaido! Powiedziała także naszej bohaterce, iż jest jej bardzo wdzięczna za to, że ta próbuje u niej za każdym razem czegoś nowego, czego dotąd jeszcze nie miała w ogóle okazji i możliwości konsumować! Jak np. właśnie teraz ta Dynia Hokkaido, wcześniej sok z kiszonego buraka, którym również została poczęstowana. A przypominam, że Mała Mi przygotowała także tą pastę z brokułu [i m.in. jajka!], której jej mama także jeszcze nie jadła!
W każdym razie, kochani, tak siedziały i chwilę rozmawiały… następnie wyszły sobie na tą dolinkę, gdzie spędziły także bardzo miło ten czas. Porobiły sobie również fotki na tym spacerku, tzn. nasza bohaterka zostawiła akurat swoją komórkę w domu do ładowania, ale jej rodzicielka właśnie udostępniła swoją komórkę do wykonania tych zdjęć:
W każdym razie muszę Wam powiedzieć o kilku rzeczach, które jej mama powiedziała… Jak choćby, gdy nasza bohaterka poprosiła, by ta jej coś powiedziała o niej, jak to było, jak była mała… Najpierw jeszcze zapytała dosłownie:
Czy razem z tatą mnie w ogóle chcieliście i długo mnie wyczekiwaliście/ byłam w ogóle planowana
?
Oczywiście jej mama powiedziała, że o planowaniu
to raczej nie można mówić, bo… miała już w końcu te 25 lat i tak właśnie myślała, że już raczej pora na dziecko… Zaczęła jej opowiadać również, jak to wszystko wyglądało… że jak już przywiózł ich do domu jej mąż [a ojciec naszej bohaterki], to tak sobie pomyślała: Boże, a jak się teraz takim maleństwem zająć? I uczyła się wszystkiego na niej samej…: jak rozpoznawać kiedy płacze, że jest głodna, a kiedy coś boli itp.
Co chwila też kontrolowała wszystko jeszcze w książkach o „macierzyństwie”, których sobie również kilka zakupiła… + to, że wiecie, jak to przy pierwszym dziecku, wszystko wyparzała i prasowała, hehe, była taka przewrażliwiona jeszcze, bo tak bardzo nie chciała skrzywdzić, czy w ogóle jakoś uszkodzić
takiej małej istotki 😉.
Tak naprawdę Mała Mi użyła słowa tata
jednak z pewną obawą
, bo PO RAZ PIERWSZY NAZWAŁA TAK TEGO CZŁOWIEKA! Zawsze przecież mówiła tylko ojciec
, ale pomyślała: Ok. przecież ojciec to chyba to samo co i tata
…:P Zatem zaryzykowała. Do tej pory niestety nie miała z nim kompletnie żadnych dobrych wspomnień: musiała sądzić się z nim nawet o alimenty. Tzn., gwoli wyjaśnienia: NIKT JEJ DO TEGO oczywiście NIE ZMUSZAŁ! Jednak mądra ona, widząc, ile nerwów takie rozprawy kosztowały jej rodzicielkę, ponownie postanowiła ją oszczędzić
i wziąć sprawy w swoje ręce!
Kochana moja, pozwolę tu sobie na przerwanie Tobie. Spójrz tylko: napiszę teraz coś a propos obecnego wyglądu tego Twojego oka… Poważnie, uważam, że to może mieć jak najbardziej związek z tym, jak to stwierdziłaś oczyszczaniem
… Ale ok, może zatem na koniec zrobimy jeszcze taką listę tego, ok? W naszym ulubionym kolorze zielonym 😉
A kochani, nawet sobie tego nie wyobrażacie, jak wspaniale i dobrze się do tej rozprawy wówczas przygotowała! Wygrała ją oczywiście! Tylko tak sobie później o tym jeszcze myślała, czy to było rzeczywiście tylko dlatego, że była tak wspaniale wręcz przygotowana [a miała ze sobą również gazety, w których popodkreślała to, co tam przytaczała!], czy może raczej sędzia widząc taką dzielną dziewczynę [właściwie teoretycznie jeszcze dziecko!], uznał, że naprawdę zasługuje na to, aby tę sprawę jednak wygrała. Tym bardziej, że broniła się sama
, bez żadnego adwokata, no a po drugiej jej stronie stał ten jednak nędzny
człowiek… Bo jakiż normalny/ mądry i rozsądny rodzic, wykłóca się w ogóle z własnym dzieckiem [uczącym się, zdobywającym wiedzę] o pieniądze?
Pamięta tylko, że wracała ze swoją mamą wówczas [bo ta także tam z nią była!] i czuła jaka ją wręcz duma rozpiera! Wracały wtedy właśnie do babci jeszcze, by się tym pochwalić, tym sukcesem naszej bohaterki! 💪🍀🤗
W każdym razie, już nie pamięta dokładnie w jakim momencie i gdzie to słyszała [czy w domu, czy na tej dolince, gdzie spędziły łącznie godzinę: później również sobie przysiadły na ławeczce], ale przedstawi Wam tutaj wszystko, co zapamiętała z tej rozmowy, tak teraz w skrócie:
- Kacpuś o niej: bo babcia to się tak wszystkim przejmuje
- Kamyk już tyle razy spadał z tego wózka
- mum na to, że ona się cieszy, że o tak wielu rzeczach po prostu nie wie…
- zadowolona, że ja jestem w takim dobrym nastroju, że było razem tak fajnie i spokojnie
- wspólne odsłuchiwanie medytacji
- bo ja się oczyszczam
- Kacpi ukochał ostatnio babcię i powiedział, że się za nią bardzo stęsknił
- mum i kuchnia, spanie z nami w 3trójkę, poczucie takiej odpowiedzialności
- kawa, ciasto, mum coraz bardziej świadoma tylu rzeczy
- dolinka/ maseczki
- „
prądkowanie
” nad ranem w bett i wyobrażam sobie, że wychodzi to wszystko, ten żal, który miałam do swojej mum właśnie poprzez to oko i kopf = swędzi mnie i sobie masuję/ drapię, a to sprawia mi echt ulgę, bo sobie właśnie tak wyobrażam, że poprzez to właśniewyłażą
ze mnie te wszystkiechore
istare
emocje W KOŃCU! cieszę się, jak słyszę, że mum noch nad ranem chrapie, buhaha - mum, że cieszy się, że mnie taką widzi, bo to TAKA POPRAWA, ostatnio nawet talked z omą, że ja to chyba muszę brać te tabletki jednak…
- zapalenie w jamie ustnej mamy od antybiotyków
- Marcin wieder gorączka…
- pomysłowy obiad, zawsze czymś zaskoczę => na kolację pierwszy raz jadła pastę z brokułu!
- wchodzę do kuchni, zawsze luk na ściany, buhaha
- mum = święta, żadnych prezentów, nie będzie już nawet tyle robić, bo noszenie tego wszystkiego jest dla niej zbyt ciężkie
- denta – prezent for mum
- medytacja koherencji serca Medytacja koherencji. Uzdrawiająca moc serca i umysłu i dann Jak poczuć pełnię, miłość i dostatek? Medytacja Magia Oceanu tak się uspokajam i po prostu odpoczywam, czując jednocześnie szczęście i wiedząc, że moja mama to także czuje
- po mnie z Marcinem, jak skończyłam bal na koniec 8 klasy, Kamyk wziął kija i mówi: jak ktoś nas zaczepi, to ja nas obronię [a był wtedy w V klasie podstawówki i zaczął już chodzić na karate 🧡]
- intencja = by przeszczep mum się przyjął
- @ od mum 17.11.20

A to jest syrop, który ponownie wykonały razem! To już jest jej 3-ci, bo po tym, jak zrobiła ponownie sama, już go dawno wypiła… Moi drodzy, Mała Mi zaczęła nawet wyjadać z niego te składniki, które tam były, bo pomyślała sobie, że przecież to, jak naturalny antybiotyk! Bo i czosnek, imbir, cebula, cytryna, kurkuma no i miód! hehe I w ten właśnie sposób, zaczęła to po prostu również pałaszować
😜. Oczywiście nie wszystko na raz, ale tak stopniowo!
Taką oto herbatkę [ze świeżej lipy!] przywiozła jeszcze jej mama, zaparzyły sobie ją do kolacji oczywiście, bo po powrocie z tej dolinki był w końcu czas na kawkę i to super pyszne ciacho jej mamy!
No dobrze, kochani, to teraz może jeszcze tylko podsumuje to wszystko @, jaki dostała od swojej mamy właśnie jeszcze 17.XI.2020, czyli wczoraj wieczorem:
Cześć córcia ! Co tam u Ciebie? Mam nadzieję, że wszystko jest ok. Nawet nie masz pojęcia jaka szczęśliwa byłam gdy widziałam Cię w dobrym, optymistycznym nastroju. Tak bardzo bym chciała aby takich chwil było jak najwięcej w Twoim życiu dziecko. Widzę, że ciągle pracujesz nad tym. Nawet nie było na Twojej twarzy zmęczenia. A jak tam ciągle jeszcze masz opryszczkę i zaczerwienienie pod brwią? Ja z kolei różnymi sposobami leczę stan zapalny jamy ustnej. Właśnie zaparzyłam rumianek i będę płukać. Stosuję też szałwię, amol, wodę z octem, czosnek ale to trzeba trochę czasu aby całkowicie zniknęło. Marcin dzwonił, że ten tydzień jest na zwolnieniu, bierze antybiotyk i odpoczywa. A Kacper jest u Kasi. Dziś przyjechali po południu z rogówką. Chłopacy już część rzeczy wnieśli do domu no i rozczarowanie. Patrzę, że nie ten kolor co zamawiałam bo był siwy, a ja chciałam brązowy ciemny i taki kremowy. Więc zadzwoniłam do właścicielki sklepu i powiedziałam, że nie przyjmuję towaru bo zaszła pomyłka. Więc kazała im spowrotem zawieźć do magazynu. Także dobrze, że wszystkiego nie przynieśli bo później mieli to składać. Oczywiście nie płaciłam i czekam aż mi przywiozą właściwą, ale ciekawa jestem kiedy to będzie mam czekać na telefon. Kochana życzę CI dobrej, spokojnej nocki. Buziaczki pa, pa
A propos, kochani, czegoś jeszcze związanego z rodzicielką Małej Mi. To wyobraźcie sobie, że obydwie doszły póóóźniej do wniosku, że słuchajcie, WSZECHŚWIAT NAPRAWDĘ NAD NIMI CZUWA = JEJ MAMA, gdyby 2 tygodnie temu [wtedy, kiedy ten przeszczep miała jednak robiony!] nie przyjechała do niej właśnie w niedzielę, to przecież z pewnością nie wyruszyłaby o tej godzinie, jak zadzwoniła do niej ta lekarka… Doktor powiedziała do niej bowiem wówczas, że MUSI JUŻ TERAZ przyjechać [a ta nic nie wiedziała w ogóle o tym, że jej mama nie jest wcale z Gdańska!]. Mama jej mówiła, że w życiu by przecież nie przyjechała z tego Elbląga o tej godzinie…, a z pewnością nie fatygowałaby już także późnym wieczorem jeszcze Marcina, by ten ją przywiózł… No muszę Wam powiedzieć, że Mała Mi, jak o tym pomyśli, to uświadamia sobie, że poważnie już wówczas BYŁO NAJLEPIEJ, TAK, JAK MIAŁO BYĆ!
W ogóle, kochani, jej mama do niej rzekła, że teraz już choć widzi tym okiem takie kontury
, że jest w stanie w ogóle dostrzec np. iż jej córka tu siedzi /nie widzi jej oczywiście dokładnie, ale to już daje takie szczęście, że choć dostrzega, iż ona tam w ogóle jest! Czy fakt, iż w tym miejscu stoi także stół! A wcześniej, moi drodzy NIC NIE WIDZIAŁA JUŻ NA TO OKO...
Kochana, myślę, że teraz możesz już powolutku, kończyć, to co rozpoczęłaś tymi swoimi słowami na samym początku jeszcze, w kolorze czerwonym…
Pamiętam tylko, że wciąż wykonuję tą medytację tych 7 czakr… i słuchaj, chce mi się już tak potwornie wręcz płakać, jak widzę u siebie to, co się z tym moim okiem
teraz dzieje… Tzn. chodzi tu oczywiście o ten łuk brwiowy
, ale będzie chyba łatwiej, jak będę określała to po prostu ogólnie wyrazem oko
. Zatem, pamiętam, że jeszcze właśnie wczoraj na tej grupie QM pojawił się jakiś post o dzieleniu się tym, co u Ciebie…
booooszeee, właśnie weszłam jeszcze na tego fejsa i… nie uwierzysz, cóż tam odkryłam??? Otóż, spójrz tylko jakie wspomnienie:


Maaaateńko, przecież ja wspominałam o tym, że właśnie DĄB kojarzy mi się z takimi silnymi podstawami, prawda? Pamiętacie jeszcze? boooszeee, teraz chce mi się już ponownie strasznie płakać… Ja się po prostu już z niczym tu nie wyrabiam…
Ok, to może dokończ jeszcze to, co zaczęłaś o tej grupie QM, bo przecież po to weszłaś w ogóle na tego fejsa, by jeszcze raz to odszukać/ sprawdzić…
Tak właśnie, tzn. oczywiście niczego takiego już tam teraz nie znalazłam…, ale tak sobie jeszcze wczoraj pomyślałam o tym, czy TO JEST W OGÓLE MOŻLIWE, ABY TAKIE RZECZY MI OKIEM TERAZ WYCHODZIŁY??? Tak jakby materializowały się
poprzez właśnie wygląd mojego oka…

Moja droga, tak, jak wspomniałam już wcześniej, najwidoczniej właśnie w taki sposób to się u Ciebie teraz objawia
… Poza tym pragnę jeszcze tylko dodać to, co obydwie tutaj właśnie jeszcze raz zauważyłyśmy…, a mianowicie a propos tych czakr jeszcze: chodzi mi o tą czakrę korony oczywiście, która u Ciebie ma największą ilość punktów, czyli jest NAJSILNIEJSZA! A jest tam przy niej napisane właśnie to: OŚWIECENIE/ FUNKCJE PARANORMALNE/ WYKRACZANIE POZA ŚWIADOMOŚĆ
Tak wiem, też to właśnie zauważyłam… i szczerze muszę powiedzieć, chyba mnie to jeszcze bardziej przeraziło, wiesz? Bo zmartwiłam się totalnie już tym, że to moje oko
tak teraz wygląda właśnie… boooszeee, nawet sobie nie wyobrażasz, jak to mnie teraz załamuje wręcz… Przecież z takim wyglądem nie będę już miała kompletnie szans na poznanie tej mojej MIŁOŚCI… Bo powiedz mi, kto chciałby być z dziewczyną tak wyglądającą? Której takie rzeczy się właśnie przydarzają? KTO POTRAFIŁBY TO ZROZUMIEĆ? Że w moim życiu zdarzają się właśnie takie wręcz paranormalne rzeczy…
Na tym pierwszym zdjęciu powyżej za mną w kuchni, w misce widać jeszcze naczynia, które wyparzałam właśnie po mojej mamie, bo je odkładała i powiedziała mi, że tak mam zrobić, ponieważ ona ma ten stan zapalny teraz tych swoich dziąseł, po braniu tych antybiotyków na to oko właśnie. Poza tym powiedziała mi jeszcze, że jest taka szczęśliwa, jak wybrałyśmy się razem na tą dolinkę, bo stwierdziła, że tak naprawdę to jej pierwsze takie wyjście po 2 tygodniach w ogóle z domu! Jak była u babci po tym przeszczepie właśnie, to tam w ogóle jeszcze nie wychodziła kompletnie z domu!
Tą fotkę [poniżej] zrobiłam sobie dzisiaj właśnie… najpierw leżałam ponownie wykonując tą medytację tych 7 czakr, z rumiankiem na powiekach i tym
łuku brwiowym… Później zaś jeszcze użyłam tej maści arnikowej.

Wiesz i jeszcze pamiętam nawet, że własnej mamie rzekłam, jak tak z nią siedziałam właśnie w kuchni przy tym stole, jak tak rozmawiałyśmy o tym moim oku
… To po pierwsze tak się szalenie ucieszyłam, jak usłyszałam od niej, że potrzeba na to po prostu cierpliwości! boooszeee, to było tak niesamowite… nie wiem znowu dlaczego już założyłam niemalże, iż będzie mi mówiła o jakichś lekarstwach, tudzież udaniu się nawet do przychodni z tym…
A ona mi właśnie mówi, że na to również potrzeba czasu, rozumiesz? W takich właśnie momentach dochodzę do wniosku, że jednak zbyt surowo ją chyba oceniałam… Poza tym, o tym jeszcze tu nawet nie wspominałam, że siedząc tam z nią w kuchni właśnie, rzekłam jej tak po prostu, że ja mam na to oko jeszcze własną teorię
… A mianowicie, że poprzez właśnie to oko, objawia się/ manifestuje/ materializuje
po prostu najwidoczniej moje oczyszczanie
.
„Strzeliłam” tak chyba trochę jakby z głupia frant
…, bo nie do końca nawet potrafiłam to wtedy jeszcze wytłumaczyć… Ale wiesz, co było fantastyczne wówczas dla mnie?
Mogę się chyba domyślać… że Twoja mama to po prostu przyjęła, ot tak, jak coś całkowicie naturalnego…
Tak właśnie! W dodatku coś jeszcze rzekłam o tej duchowości
i to było…, aż się także zdziwiłam!… takie wręcz naturalne dla mnie! Poza tym, jak się przebudziłam z niedzieli na poniedziałek, to była godzina dokładnie 3:15. A obudziłam się, bo chciało mi się siku i właśnie wtedy zobaczyłam, że wcale nie jestem tu sama, hehe 😋. Mama zaraz mi rzekła, że ona także wstanie do ubikacji. I tak siadając jeszcze na kibelek, pomyślałam sobie: kurczę, jaka szkoda, że nie jestem jednak sama, bo mogłabym odsłuchiwać sobie jeszcze jakiejś medytacji…
Tak jednak leżałam i nie mogłam dość długo zasnąć…, jak się okazało mama także. Jak mi to rzekła, a ja wtedy do niej, że w takim razie puszczę nam jeszcze jakąś medytację! I tym sposobem, wiedziałam już, że będzie to znowu Klaudia! Tak pomyślałam jeszcze, co byłoby odpowiednie i włączyłam tą: Medytacja koherencji. Uzdrawiająca moc serca i umysłu. Po niej zaś, sama włączyła się nam właśnie kolejna, a mianowicie: Jak poczuć pełnię, miłość i dostatek? Medytacja Magia Oceanu.
Następnie zaś z kolei uruchomiła się znowu sama ta właśnie muzyczka Muzyka zen, tybetańska do jogi muzyka relaksacyjna. A ja, wyobraź sobie, jak słyszałam, że mama znowu pochrapuje [a jeszcze wieczorem włożyłam sobie właśnie z tego powodu stopery do uszu😜] To teraz już się cieszyłam wręcz, bo myślałam wówczas: Ufff, jak dobrze! Udało jej się jednak jeszcze usnąć!
Tak wiem, kochana moja, także to dostrzegałam… Taką Twoją niemal troskę, jak o własne dziecko wręcz…
Wiesz, co jej jeszcze nad ranem powiedziałam? Rzekłam wówczas po prostu: Mamo, wiesz co było moją intencją w tej medytacji? Aby Twój przeszczep teraz już się przyjął!
Dziękuję Ci bardzo! To by się niesamowicie przydało, ale myślę, że ważniejszym byłoby jeszcze, aby to oko dalej się już nie psuło
.

No dobrze, to chyba jeszcze mogę teraz rzec o tym, iż tak sobie pomyślałam właśnie jeszcze w środę, czyli wczoraj o tej grupie QM, że może poprosiłabym ich o jakieś wsparcie… odnośnie tego mojego oka
teraz…
I dlaczego tego nie zrobiłaś?
Bo pomyślałam sobie znowu: no bez przesady!!! O takich rzeczach tam pisać…, przecież ludzie mają o wiele większe i poważniejsze problemy! Nie ośmieszaj się lepiej… = tak sobie właśnie to wówczas przetłumaczyłam i już po prostu zamilkłam…
Moja droga, właściwie to było do Ciebie bardzo podobne… Przecież Ty, kochana moja, od małego szkraba wzięłaś na siebie taką właśnie rolę takiego niemal fightera
, że Ty poradzisz sobie ze wszystkim sama, a już z pewnością nie będziesz się żalić na jakieś pierdy
Twoim zdaniem! Tylko muszę dodać, że dobrze o tym wiem, jak i Ty, że to wcale nie jest znowu nic
takiego
… bo to Twoje życie wcale nie było/ nie jest takie znowu łatwe i przyjemne…, czym przecież tak Cię zaskoczyły te 2 kobiety w tej klinice OdNowa: ta numerolog i terapeutka karmiczna!
No tak było w istocie, ale sobie tak pomyślałam, że przecież nie wszyscy w tej grupie QM znają tą moją całą historię…, więc stwierdziłam, że nie będę robić tam z siebie jakiegoś pajaca
i po prostu zamilkłam… bo chyba aż tak bardzo nie lubię o sobie tak wszem i wobec donosić. A to, że wiesz tak to się właśnie u mnie jakoś dziwnie
manifestuje/ materializuje
… te nieoczyszczone
jednak czakry, to pomyślałam sobie, no trudno, przecież skoro takie coś
mi się objawia
, to przecież wcale nie znaczy, że nie może… Jestem przecież ta inna
…
Teraz tylko tak marzę o tym, aby znaleźć jeszcze partnera, który byłby w stanie to doskonale zrozumieć…, że tak właśnie teraz mam… Może nawet mógłby mi również w wielu rzeczach jeszcze pomóc…
Kochana Ty moja, słyszałam, jak dziś wypowiadałaś, siadłszy już do tej swojej medytacji [ponownie po wykonaniu tej medytacji tych 7 czakr z rumiankiem na oczach] te słowa, niemal wołanie o pomoc:
JEZU, POMÓŻ MI PROSZĘ!
Tak właśnie już robiłam…, bo słuchaj, tak sobie pomyślałam, że przecież ON również miał takie rany… Wprawdzie mi wylazły
one dosłownie same! No poważnie, ja wciąż nie mogłam w to uwierzyć, jak to w ogóle możliwe, że pojawia mi się na tej brwi coś takiego, jakbym tam ją co najmniej czymś uszkadzała! I wiesz mimo, że usilnie próbuję sobie wmawiać, że to mi zniknie… To sprawdzam kurna kolejnego dnia… i ŻADNEJ POPRAWY!!!! boooszeee, to tak strasznie męczy…
Moja droga, dobrze wiem, że jest to dla Ciebie wręcz przerażające, ALE zauważ, że musiałaś po prostu do tej pory jednak nosić w sobie tyle tego wszystkiego, tych wszystkich ciężkich
rzeczy i masz, jak się okazuje, AŻ TYLE ICH NIE PRZEROBIONYCH/ PRZEPRACOWANYCH
JEDNAK!!!
Dziś o 20:07 ponownie mam tą randkę
z Klaudią… wiesz, ja jestem jej tak niesamowicie za to wszystko wdzięczna, co ona dla mnie robi…, tak wiem, nie tylko dla mnie przecież, ale muszę Ci powiedzieć, że nawet moja mama to już zauważa po mnie, że stałam się taka właśnie bardziej spokojna/ stabilna
/ i mocniejsza psychicznie. Przecież wiesz, jak mnie to cieszy, o tym zresztą świadczył nawet ten jej @ do mnie.
Kochana moja, myślę, że jak zwykle zresztą nie dzielisz się tutaj wszystkim…
Co masz konkretnie na myśli?
No choćby to, że nie opowiadasz tutaj np. o tym, jaka Ty jesteś dobrze zorganizowana i porządna wręcz… Jak wszystko wspaniale starasz się dopilnować i zawsze najpierw zajmujesz się obowiązkami, czyli tym, co zrobić powinnaś… Jak choćby to sprzątanie i w międzyczasie oczywiście pranie, które dziś wykonałaś!
A co w tym niby takiego szczególnego…? Prócz tego, że marzę wprost o tym, by mieć tu kogoś do pomocy…, z kim mogłabym po prostu te wszystkie obowiązki dzielić, a później również jakoś miło spędzać ten czas tutaj…
Moja droga, naprawdę uważam, że jesteś zbyt skromną osobą! Zauważam to po prostu, że właśnie tutaj widać i Twoje podobieństwo do własnej rodzicielki, jak również to jest jednak cecha wspólna z Twoim bratem! Żadne z Was nie lubi tak mówić o jakichś swoich osiągnięciach
, bo … wciąż uważacie, że to przecież nic takiego! A Ty nawet nie wiesz, jak ja wciąż tu podziwiam tą Twoją wytrwałość i niemalże niezłomność!
W czym niby?
Uwierz mi, że jest tego cała pokaźna lista
… Pierwsze co teraz przychodzi mi na myśl, to jak widzę Ciebie zawsze z rana w tej łazience, spoglądasz w lusterko, bierze Ciebie, krótko mówiąc: wkurw
, jak nie dostrzegasz żadnej poprawy w wyglądzie tego swojego oka… To myjesz twarz zimną wodą mimo wszystko, zaparzasz sobie po raz kolejny ten rumianek i pomimo to kładziesz się właśnie z nim, wykonując przy okazji
tą medytację tych 7 CENTRÓW ENERGETYCZNYCH!

Kochana a, np. to, jak już myślisz o swojej mamie, która będzie tu miała kolejną wizytę za MIESIĄC, czyli 14.XII.2020, dokładnie 10 dni przed świętami! A Ty już tu tak wstępnie uzbierałaś
i utworzyłaś dla niej specjalnie folder z różnymi, Twoim zdaniem, przydatnymi dla niej rzeczami, jak np. Jak zacząć od nowa? 7 nawyków skutecznej zmiany/ Jak uzdrowić ciało i umysł? Samoleczenie – 7 afirmacji i medytacji/ Biała Flota/ To nie magia, to nauka. Odblokuj swój potencjał/ Potęga podświadomości i umysłu. Zrób dziś Wizualizację 7.0/ Prawo przyciągania. Poznaj 7 błędów, które możesz popełniać

Tak właśnie. Wiesz, naprawdę pomimo wszystko staram się także jej jakoś pomóc, bo nie oceniam ludzi tak szybko i doskonale to widzę, że ta kobieta również potrzebuje jeszcze pomocy w uporządkowaniu tego swojego życia… Przede wszystkim potrzebuje zdobyć więcej pewności siebie! I właśnie tutaj pomyślałam ponownie o tym, co usłyszałam od tej numerolog. Że to nie jest takie istotne, ilu ludziom się pomaga, najważniejsze, by to w ogóle czynić, a skoro mam tu swoją mamę na wyciągnięcie
niemalże ręki, to postanowiłam także to robić. Tak mimo chodem
oczywiście :P, nie jakoś specjalnie! Ale nasuwa mi się tu TO swierdzenie:

Bo, wyobraź sobie, że ja naprawdę w to wierzę, że to moja dusza wybrała właśnie tę rodzinę i taką właśnie karmę
… Co więcej, o tym także już tu wspominałam, że jestem tego pewna, iż również dusza mojego brata postanowiła także właśnie w takiej/ z taką rodziną zamieszkać! Oglądałam nawet kiedyś o tym film, jak było takie dziecko i nie miało za bardzo chyba odwagi, by zdecydować się właśnie na jakąś konkretną rodzinę na Ziemi… Teraz nie jestem już pewna, ale to był chyba „Przybrany syn”, chciałam właśnie to sprawdzić, a okazuje się, że ten film jest już niedostępny…

Pomyślałam sobie znowu, że najlepiej się człowiek uczy nie poprzez słuchanie rad i tego, co powinien robić, ale właśnie dzięki rzeczywistemu przykładowi! Zatem ja postanowiłam pokazywać, że:

No dobrze, kochana moja, ale myślę, że tutaj przesadzasz także z tym swoim wyglądem! Przecież nie możesz mówić, że jesteś teraz jakaś mega brzydka! To w końcu jest niezależne od Ciebie, jak dobrze widzimy i wcale nie tylko z Twojej winy! Tu poniżej jeszcze kolejne selfie
, które sobie przecież wykonałaś 17.XI.20, jak szłaś ponownie do tej apteki! I tu właśnie widać, że przesadzasz jednak z tym okiem!
Poza tym, doskonale o tym wiesz, że:

W dodatku, moja droga, nie zapominaj proszę Cię również o tych słowach Bronnie Ware:

I jeszcze jedna, jakże ważna rzecz! Pamiętasz to, co mówiła na ostatnim spotkaniu na tej grupie QUANTUM MOCY ta Beata od TRE? Że KAŻDY MA INNE TRAUMY!!! To, co dla jednego może wydawać się niemal śmieszne
, dla innego człowieka, a zwłaszcza dziecka, może być ogromną traumą i czymś totalnie w danym momencie NIE DO ZNIESIENIA!