MIŁOŚĆ JEST DLA DUSZY TYM, CZYM JEDZENIE DLA CIAŁA.

Osho „Miłość, wolność, samotność” | audiobook

2:05:28

Piszemy tutaj oczywiście na bieżąco, ciąg dalszy jest dalej… na końcu tego wpisu. Także jeśli Was to interesuje, to do zobaczenia😉

Kochani, to teraz jeszcze tylko tak szybciutko o tej naszej „gwieździe”. Jest już CZWARTEK, 03.XII.2020. Właśnie przesłała kolejne foty na Messenger`a do swojej mamy, tak wybrnęła z tego, że nie może nadal przesyłać tej swojej dokumentacji fotograficznej sobie na @. Ale, kochani, jest pewna, że jej mama myśli, iż ona tak po prostu jej te fotki wysyła, by się z nią tym dzielić, buhaha 🤣.

Niby już jej to kiedyś właśnie mówiła, że nie może sobie wysyłać ich teraz na @, więc będzie to robiła w ten sposób przez ten komunikator właśnie. No, ale nie ważne! W każdym razie, kochani, to jest chyba ten moment, byście mogli zobaczyć ją teraz naprawdę, a najbardziej chyba ten fakt, jak ta jej brew/ oko obecnie wygląda.

Powiem Wam, cóż sobie to mądre dziewczę pomyślało, że ten teren pod tą brwią jest tak wyżarty z całą pewnością dlatego, iż stosowała przecież tą maść z antybiotykami TRIBIOTIC, no a później zaś zrobiła sobie również tą własną domową maść, m.in. z czosnkiem, a dopiero potem jej się przypomniało, że nie powinno się tego chyba trzymać dłużej na skórze niż 3h…, a ona przecież miała to przyklejone w tym miejscu znacznie dłużej…🤦‍♀️🙈🤪.

Jednak tak sobie pomyślała…, a doszła już do wniosku, iż także ta maść arnikowa, którą sobie na początku kupiła i stosowała ją w tym miejscu, nie przypuszczając nawet w ogóle, iż to może być jednak ta opryszczka [tak na serio nie wie tego w 100% nadal, no ale dostała już jakby wystarczająco dużo sygnałów, iż to z pewnością właśnie ten wirus to spowodował :P], może być przecież teraz już również zainfekowana.

Tak więc wymyśliła po prostu, że będzie przykładała w to miejsce zwyczajnie sam rumianek i kochani, spójrzcie tylko, jak ta kreatywna kobieta z tego wybrnęła? Przykleiła sobie po prostu torebkę zaparzonego rumianku w dokładnie to miejsce: I właśnie tak, już raczej na spokojnie sobie rozkminiła, że póki nie zakupi jeszcze jakiegoś naturalnego w miarę i natłuszczającego środka, będzie po prostu to właśnie stosowała, następnie jeszcze tą wazelinę, którą ma do ust…

Do takiego właśnie mądrego wniosku doszła jeszcze wczoraj [a tego dnia zrobiła sobie także ten dzień głodówki]. Pomyślała po prostu w ten sposób, że jak nigdzie nie musi wychodzić w środę [prócz oczywiście po tą piżamkę do Lidla], to tak zrobi do… kochani, dzisiaj, CZWARTEK, 03.XII.2020, kiedy to jest umówiona na zrobienie tych paznokci!

ooo rany właśnie teraz [03.12.20, godz. 10:16] wpadła na kolejny pomysł: może również smarować to miejsce przecież miodem! Ok, ale to raczej jak już wróci z tych pazurków. 😜

W każdym razie, wracając jeszcze do jej rodzicielki [pokażemy Wam choćby część z tych fotek, które jej wysłała]. A były to następujące [jeszcze z wczoraj po kąpieli, przed medytacją i już pójściem spać (tam, gdzie widać zasłonięte okno), a dziś rano wykonała m.in. to pierwsze w łazience i to ostatnie jeszcze w tej siwej piżamce, hehe]. Poniżej, pod tymi fotkami wyjaśnimy więcej😉.

Otóż, kochani, wyobraźcie sobie, że ona była jednak na tyle mądra i tak jakby instynktownie założyła w pierwszej kolejności właśnie najpierw tą siwą piżamę [zrobiła to też dlatego, iż przecież wcześniej pod tą swoją granatową miała i legginsy, a na nią również nakładała jeszcze tą bordową bluzę, którą widzicie tutaj na zdjęciu].

Ale do czego pijemy, chodzi przecież o to, że jak idzie do ubikacji, to musi [by siąść na kibelek], odpiąć i CAŁKIEM ŚCIĄGNĄĆ TĄ GÓRĘ TEGO KOMBINEZONU! Czyli musiałaby do połowy zostać całkiem goła i byłoby jej wtedy naturalnie zimno :P. Zatem niezmiernie się ucieszyła, że ma na sobie jednak jeszcze pod spodem tę normalną piżamkę 🤗.

No co tu dużo mówić, zabarykadowała się nieźle, hehe, ale zrobiła to tylko dlatego, iż czuła, że po prostu tego ciepła jej było brak + jeszcze wciąż nie miała odkręconego dobrze kaloryfera… , no i oczywiście ten śpiwór pod kołdrą 🤣. Pamiętajcie proszę również o tym, że ona sypia w dwóch parach skarpetek, buhaha 😜. Sami musicie przyznać, iż jest bardzo oryginalną istotą. Ale za to ją właśnie tak kocham: ROBI TO, CO UWAŻA ZA SŁUSZNE I POSTĘPUJE TAK, ABY TO JEJ BYŁO DOBRZE PRZEDE WSZYSTKIM!

A wyobraźcie sobie, iż odsłuchuje teraz tego audiobook`a Osho „Miłość, wolność, samotność” i tam m.in. było właśnie to, BY W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI DBAĆ O SIEBIE I SPEŁNIAĆ WŁASNE POTRZEBY! [później może jeszcze znajdzie na to cytaty]. A póki co, udostępni choćby kilka tych słów, które ma tutaj stamtąd zapisane:

KOCHAJ SIEBIE I OBSERWUJ, DZISIAJ, JUTRO, ZAWSZE (…)

[to się przecież tyczy teraz jej całego obecnego życia, z czego robi tutaj właśnie niemal dokumentację sobie]

[28:34] NAJWIĘKSZYM CUDEM ŚWIATA JEST TO, ŻE ISTNIEJESZ TY

(…)

Wróciła już kochani do nas z robienia tych pazurków chyba jakoś po 14/ przed 15. Poprosiła, by wykonano jej tak, jak ostatnio, tzn. tej Wiki akurat nie było, bo jeszcze wczoraj dzwoniła do niej właścicielka, mówiąc, iż tej mama zmarła i dlatego teraz jest ona nieobecna. Naszej bohaterce zrobiło się oczywiście przykro, ale wcale nie z powodu jej paznokci!, tylko oczywiście powodem była śmierć mamy jej ulubionej koleżanki stamtąd.

Lecz słysząc, iż ta szefowa zaproponowała inną dziewczynę, bez większego namysłu, zgodziła się. I muszę powiedzieć, że wcale nie żałowała, bo ta Justyna wykonała jej tak samo dobrze tą hybrydę, jak i ta Wiki, spójrzcie, jak te jej pazurki teraz wyglądają: Nadal tak całkowicie delikatnie i naturalnie!

Podgrzała nam obiadek i właśnie go zjadłyśmy. Jednak już wracając stamtąd [a udała się, tak, jak planowała jeszcze wczoraj, do apteki] wcale nie czuła się już tak dobrze… Ale posłuchajcie może najpierw naszej rozmowy [już po obiedniej]:

Co jest ze mną nie tak???

= proszę powiedz mi… Tak bardzo chce mi się już po prostu płakać… na serio! nie daję już rady…

A dlaczego w ogóle uważasz, że to z Tobą jest coś nie w porządku?

Choćby z tego prostego powodu, że wydaje mi się, iż jestem jakaś totalnie nienormalna i niepasująca do tego świata… w dodatku jeszcze CAŁKOWICIE SAMOTNA… Wiesz, ciągle tu bawię się w jakieś medytacje, wysyłam te intencje… a tu cholera wciąż nic! Tzn. żeby było zabawniej i atrakcyjniej ja nadal wierzę, że JESZCZE WSZYSTKO SIĘ MOŻE ZDARZYĆ.

Ok, moja droga, a nie uważasz, że na ten Twój nastrój mogło jeszcze mieć wpływ to, co usłyszałaś dziś w tej aptece?

No, może i tak… już sama nie wiem…

Mi się zdecydowanie wydaje, że prócz tego, iż jeszcze po drodze rozmawiałaś ze swoją rodzicielką, wpłynęło na to również to, co usłyszałaś tam od tej farmaceutki! Mogłabyś, proszę jeszcze tylko przytoczyć nam, jak to wyglądało?

Tak więc, tym razem zakupiłam ponownie wit. B Complex [bo już w domu nie mogłam jej znowu odnaleźć…(dziś: 07.12.20 ZNALAZŁAM W SZUFLADZIE W KUCHNI jeszcze jedno napoczęte już opakowanie, hehe🤪), a zażywam je obecnie nawet tak do 5 dziennie…]. Przy okazji pokazałam również tą swoją brew i zapytałam, cóż by mi ta pani zasugerowała/ poleciła. I ta kobietka powiedziała mi, iż widać, że zrobiły się tam na tym łuku brwiowym już niemal dziury, czyli raczej nieodwracalne ślady… [🙈🙉🤦‍♀️no… zaje…, po prostu,… fajnie – sobie pomyślałam].

Rzekła także, iż ta maść arnikowa [którą miałam poprzednio], raczej tu żadnego efektu nie przyniesie… Poleciła mi, jak już coś, znacznie bardziej zakup tej: Alantan Plus. Choć stwierdziła, że generalnie to nic już raczej nie jest w stanie odbudować mi ten ubytek… I powiedziała jeszcze, bym smarowała to miejsce, kiedy tylko mogę… Więc ja po przybyciu do domu, oczywiście to zrobiłam.

No dobrze, kochana, szkoda tylko, że nie dodałaś nam tutaj jeszcze tego, jak ta babeczka zapytała się Ciebie, czy obojętnie jaka wit. B Complex…

Tak właśnie było… A ja, wiesz, sobie myślę, a jaka to jest niby różnica? Więc tak też powiedziałam, że bez różnicy… [choć tu sobie znowu pomyślałam, że cena tu raczej mogłaby odegrać jakąś rolę dla mnie, hehe😋]. Jednak jak ona mi pokazała to pierwsze opakowanie i skojarzyłam tą firmę właśnie od tej rzekomo tylko wit. C, którą jeszcze kiedyś zakupiłam i później w domu okazało, iż to WCALE NIE JEST ŻADNA CZYSTA WITAMINA C, TYLKO SUPLEMENT DIETY i to w dodatku zawierający substancję słodzącą!

I dokładnie wówczas, poprosiłam, by w takim razie pokazała mi jeszcze inne, które ma. A już mi powiedziała, że różnią ich tylko firmy, więc ja sobie myślę, no ok., ale i tak chciałam zobaczyć jeszcze resztę…

No i?

Tak się przyglądałam tym opakowaniom i żadne z nich nie wyglądało, tak, jak to, które już miałam wcześniej… Wtedy też postawiłam jej proste pytanie: A które są najlepsze? I to, jak się okazało, było słowem = kluczem, hehe. Bo dopiero wtedy pani mi rzekła, iż TE [wyłożone właśnie] to nie są zwykłe, jak to ona nazwała leki, tylko suplementy diety… No i ja właśnie w tym momencie powiedziałam, że ja w takim razie CHCĘ TEN LEK, bo zależy mi na czystej wit. B!

No widzisz, kochana moja, jak Ty potrafisz mądrze do tego podchodzić. Nie po raz pierwszy zresztą! Czyli spójrz: wciąż nie siedzisz z tyłkiem i nie jęczysz, tylko nieustannie w jakiś sposób działasz i próbujesz coś robić! Nade wszystko SZUKASZ ROZWIĄZAŃ!!!

To teraz proponuję nam wypicie kawki [bo przecież wczoraj zrobiłaś sobie ten dzień głodówki!].

(…)

boooszeee, ja tu już naprawdę nie mogę… jeszcze teraz ponownie w tym filmie „Niebiańska Przepowiednia” słyszę takie rzeczy… Jak główny bohater John Woodson /J.W./ rozmawia z tym ojcem Sanchez`em /o.S./ mniej więcej od [54:48]

/J.W./… pierwsze i drugie (objawienie) są o ZAUWAŻANIU ZBIEGÓW OKOLICZNOŚCI, RZECZY DZIEJĄ SIĘ PO COŚ, BUDZĄ NAS, WSKAZUJĄ ENERGIĘ (…)

/o.S./ JESTEŚMY CZĘŚCIĄ WIĘKSZEJ PRZEMIANY, JESTEŚMY TU, ŻEBY COŚ ZROBIĆ I JEŚLI BĘDZIEMY TEMU WIERNI, POMOŻEMY LUDZKOŚCI IŚĆ DALEJ

ALE NA TYM KONIEC: NIE WIEM, CO MAM ZROBIĆ?

BO JESZCZE DUŻO PRZED TOBĄ (…) MUSISZ USŁYSZEĆ WEWNĘTRZNY GŁOS

MÓWISZ O PRZECZUCIACH, O INTUICJI?

(…) JEŚLI BĘDZIESZ CZUJNY, ZOBACZYSZ PEWNE IDEE, OBRAZY PŁYNĄCE CI DO GŁOWY, BĘDĄ CIĘ PROWADZIĆ, IDŹ ZA NIMI, A PRZYSPIESZYSZ ROZWÓJ WYPADKÓW, WEJDŹ W TEN STRUMIEŃ (…) [56:47]

Wiesz co? Muszę ci powiedzieć, że ja się teraz czuję, jakby te słowa, które wypowiada ten John Woodson były moimi… JA RÓWNIEŻ NIE WIEM, CO ZE SOBĄ MAM TERAZ ZROBIĆ… Tym bardziej, że niby wychodzi na to, iż mam, cholerka, tą intuicję dobrą… a czuję się już przez to naprawdę niemal nędznie, bo myślę tu sobie i co niby z tego, że staram się słuchać tego głosu serca…, i oddawać się tym obrazom i ideom płynącym mi do głowy…

Piszę tu oczywiście otwarcie o tym, że zaczęłam sobie wyobrażać to moje życie z Gracjanem właśnie… i byłam pewna, że dwoje tak niestandardowych osób byłoby w stanie stworzyć również wspaniały związek… Bo obydwoje wiemy, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze…

Wiesz, dobrze to naprawdę rozumiem, zwłaszcza teraz po tych moich przejściach, jakby doznałam takiego przebudzenia. Tyyyle rzeczy wydaje mi się obenie takich co najmniej dziwnych, żeby nie mówić niedorzecznych wręcz…

Jednak wyobraź sobie, że ja nawet ponownie znowu zaczęłam dziękować za to wszystko, co mnie spotkało, czego doświadczyłam, rozumiesz? Powiem więcej… boooszee, jest mi z tym teraz tak potwornie…, ale wiesz co? Ja nie tylko wyobrażam sobie Gracjana ze mną…, ale nawet, że z kimś tak mądrym mogłabym stworzyć rodzinę… czyli mieć także dzieci, no a przynajmniej jedno…😉

Doskonale to moja droga rozumiem! Przecież, gdyby nie to wszystko, nie stałabyś się tym, kim teraz jesteś! [tak wrażliwą i zaradną osobą!] Pamiętaj, kochana jeszcze o tym, iż to jest całkowicie naturalne, że Ty również pragniesz miłości i bezpieczeństwa, a może właśnie Ty szczególnie i jeszcze bardziej niż wszyscy jesteś pod tym względem wybrakowana, że tak powiem/ a już z pewnością odczuwasz jej [tego uczucia!] duży deficyt!…

No tak, ale sobie myślę znowu: po cholerę mi to wszystko, skoro nie mam tutaj nawet tego z kim dzielić… A ja tak marzę o tym, by być z kimś, kto potrafiłby mnie kochać taką, jaką się teraz właśnie stałam…, taką niemal totalnie inną/ tą niesklasyfikowaną właśnie… Ja już po prostu nie daję rady…, nie jestem, do cholery, jakimś cyborgiem!!! Normalnie przecież czuję…, a może nawet odczuwam bardziej i więcej niż inni … Nie mogę powiedzieć chyba, że mi się nie chce tworzyć czegoś nowego…, ja po prostu nie mam już siły, by to robić… no a przy najmniej na tu i teraz [CZWARTEK, 03.12.20]

Ooo fantastycznie, że o tym jednak wspomniałaś… bo wiesz co? Wydaje mi się to teraz idealny wręcz moment na to, byśmy użyły tutaj tego wpisu, który kiedyś już również udostępniałyśmy, m.in. o tym filmie Niezgodna. Wkleimy po prostu tutaj to, co już wcześniej także publikowałyśmy, zanim zaczęłaś tu jeszcze robić te porządki, ok? Bo wiem, że tutaj również będą ważne informacje, którymi Ty chciałaś się jednak podzielić.

(…)

(…) Skoncentruje się po prostu na tym, co jej zdaniem jest teraz takie właśnie priorytetowe, jak choćby jeszcze wyjaśnienie dotyczące tego filmu, który wczoraj wieczorem obejrzałyśmy już do końca Niezgodna https://www.cda.pl/video/616166624.

Powiem Wam, iż tak sobie myślała, oglądając go właśnie ponownie… że spójrzcie, znowu nie potrafi tego nawet za bardzo zrozumieć/ nie pamięta…, jak to było, że ona na ten film po prostu trafiła… Powiem Wam, iż wydaje się jej, że to było jeszcze, jak mieszkała z Gutkiem [chyba]… , już po tym wypadku… Tzn. że było to po tym jej wypadku, to jest raczej w 100% pewna! Tylko nie może dobrze rozkminić, czy to właśnie był ten czas, kiedy to jeszcze zamieszkiwała ze swoim byłym mężem…

No, ale to jest przecież teraz już nieistotne! Bo chciała się tutaj odnieść do czegoś znacznie dla niej ważniejszego, a mianowicie choćby do tego, że spójrzcie: To niesamowite wręcz, że ONA JUŻ WTEDY ODCZUWAŁA, TO, IŻ PO PROSTU DO TEGO ŚWIATA do tej rzeczywistości NIE PASUJE, tak jak i ta Tris… Jednak kochani, zauważcie tylko, iż ta jej sytuacja jest naprawdę BARDZO INNA i w związku z tym znacznie, myślę, trudniejsza i tym samym również cięższa…

Bo: 1. Tak naprawdę nie miała nigdy takich dobrych/ normalnych relacji ze swoją mamą, co więcej nie miała także przecież nigdy ojca! 2. odwiecznie odczuwała brak poczucia bezpieczeństwa, bo wciąż to ona musiała się o nie starać/ troszczyć i niemal walczyć, 3. brak jej było także MIŁOŚCI…a po tym wypadku, to już w ogóle… 4. Miała wprawdzie kiedyś tą swoją przyjaciółkę…, później jednak [sami wiecie, jak to się między nimi potoczyło…].

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie zakochajsiewzyciu.png

A Mała Mi ZAWSZE MARZYŁA O TYM, ABY mieć kogoś, kto potrafiłby się o nią troszczyć i ją wesprzeć [czyli tu, kochani, widać, jak nic! Że ma wciąż ten deficyt z dzieciństwa, kiedy to sama musiała stać się tą dorosłą i odpowiedzialną o wieeeele zbyt szybko!], a najbardziej wtedy, gdy wszystko się wali i wydaje się być takie cholernie ciężkie… Wesprzeć, choćby tylko obecnością, zrozumieniem i nawet niekiedy po prostu dobrą radą, jak robi to właśnie ta Christina… Mówi ona przecież tej Tris, gdy ta twierdzi, że nie da rady, bo jest najsłabsza [38:19]… Jej nowa koleżanka zaś na to, że DA RADĘ I ZROBI TERAZ PO PROSTU NAJWIĘKSZY POSTĘP!

Booooszeee, kochani, jak ona zawsze marzyła o tym, by coś takiego usłyszeć, aby jeszcze ktoś w nią uwierzył! Co więcej, muszę powiedzieć, że tak ją tu obserwuję każdego dnia i … obydwie stwierdzamy, iż ona naprawdę jest jak taki niemalże CYBORG… Wstaje tu choćby do tych swoich ćwiczeń prawie każdego dnia, nie ma żadnego wsparcia w nikim, a pomimo to, wykonuje te ćwiczenia… Tzn. musi tutaj dodać tylko tą jedną rzecz…, że ona naprawdę dostrzega to, iż właśnie choćby Gracjan próbuje jej wciąż dawać jakieś rady i ją wspierać… Żałuje tylko niezmiernie, że wciąż tak tylko na odległość… Ona tak bardzo marzy o tym, aby mieć takie wparcie rzeczywiste/ fizyczne przy sobie… gdziekolwiek miałoby to być…

I właśnie tutaj może odniesiemy się teraz do tego jego ostatniego nagrania Paradoksy życia odkodowane || Po obejrzeniu tego filmu będziesz INNY. Obejrzała go ponownie, tym razem wraz ze mną. Już Wam mówię, jak to wyglądało…, tzn. ona już wcześniej sama także po prostu to odczuwała, że chyba nie do końca dobrze go zrozumiała… Tak zareagowała, ponieważ czuła się najbardziej sama sobą rozczarowana… Że wcześniej pisała tak otwarcie i właściwie bezpośrednio do niego, jak ona marzy o tym, by być z kimś takim jak on… Już w tym momencie poczuła się tak, jakby się mu narzucała wręcz… Dlatego uznała po prostu, iż dostała jeszcze od niego tak jakby w twarz tym wszystkim…, bo przecież ona, do cholery, cały czas tu się stara i coś robi…

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie badz-pozytywny.png

Zatem, jak zaczęłyśmy oglądać to razem, to potrafiła wtedy już na wiele rzeczy jednak inaczej spojrzeć. I wyobraźcie sobie, że niby wcześniej miała już takie przypuszczenia…, [ale ponieważ ona…, dobrze, mam nadzieję to wiecie, jak bardzo w siebie to dziewczę, jednak teraz nie wierzy… i jak brak jej wciąż wsparcia, a tym samym pewności…] Tak więc nie chciała tutaj nawet z niczym tak jednak odważnym wyjeżdżać do przodu, bo sama sobie narzuciła cenzurę i stwierdziła, że to musi jej się tylko wydawać… A wiecie, co dokładnie?

A oto nasza rozmowa:

Kochana moja, popatrz i dobrze przysłuchaj się temu [co mówi w tym nagraniu Gracjan] jeszcze raz, proszę! Czy Ty naprawdę tego nie dostrzegasz? Ty już właściwie dawno tak robisz i tak właśnie żyjesz/ postępujesz!

Dokładnie teraz sobie o tym jeszcze tak pomyślałam, hehe😉 . I wiesz, zdecydowanie łatwiej mi jest, jak ktoś to jeszcze potwierdzi…, że przecież ja również doskonale potrafię odpuszczać [choćby z tą gimnastyką…]. Po prostu, kiedy nie mam siły i ochoty na to, nie spinam się i niczego nie wymuszam, bo znam swoje ciało/ moją duszę… I umiem odczytywać jakieś ich znaki… , a ponownie słucham tego, co one do mnie mówią… Wiem, że właśnie zawsze wtedy wychodzę na tym najlepiej, co już przecież nie raz mi moje życie pokazało…

To samo przyszło mi tu na myśl, spójrz: To jest ponowny przykład na to, że Ty już to wykonujesz, robisz to, a on musi dopiero to rozkminić i do tego dojść, że tak właśnie powinno się robić😋.

Tak, kochana moja, dobrze to pamiętam! Ty po prostu niemal nieustannie to robiłaś, nie mając nawet żadnych instrukcji, czy przewodnika! Najzwyczajniej w świecie, prawie zawsze coś wykonywałaś…, choć Tobie wówczas wydawało się to takie albo nic, albo też coś niemal całkowicie bez sensu.

No… tak, w sumie to masz <znowu> rację… To jeszcze tylko zauważ, iż to ja pierwsza natrafiłam na ten filmik: Dhamma singli – Ajahn Brahm [przez przypadek😋?] i to właśnie w nim ten Ajahn o tym wszystkim także mówił. Co więcej, nawet już później [po naszym wspólnym odsłuchaniu nagrania Gracjana ponownie] popodkreślałam tam słowa, których także używał Gracjan w swoim filmiku…, tzn. on nie posłużył się dosłownie tymi słowami, tylko je po prostu parafrazował/ przekazywał mniej więcej tę samą treść/ to samo znaczenie, np.

(…) TRZEBA AKCEPTOWAĆ TO CO SIĘ WYDARZA (…) Przestań planować i po prostu żyj! ZNAJDŹ RADOŚĆ NA KAŻDYM ETAPIE ŻYCIA (…) Gdziekolwiek się znajdujesz, zero planów, po prostu ciesz się. NAJWAŻNIEJSZE JEST TO, CO ROBISZ Z DANYM STANEM! (…) Bądź tam, gdzie jesteś i ciesz się z tego co masz. Nawet z najbardziej odrażających rzeczy w życiu, można wyhodować niesamowite mango. Problem nie tkwi w tym, czy jesteś singlem, czy tworzysz związek małżeński. Liczy się to, co z tym robisz! … W KAŻDEJ ŻYCIOWEJ SYTUACJI MOŻNA SIĘ ROZWINĄĆ I ZNALEŹĆ SZCZĘŚCIE (…) NIE SAMA SYTUACJA, A TO, CO Z NIĄ ROBISZ, DAJE CI WOLNOŚĆ I SZCZĘŚCIE

Dalej, np. mówi [41:03]:

Idziemy w kierunku takiej świadomości, gdzie zaczynamy łączyć, a nie separować i dzielić, i mówić: ooo nie, musisz być inny, nie możesz być taki… (…) wszyscy ludzie są różni, inni…, inne religie/ inne podejście. To jest wszystko inne i różne, i sprzeczne wiele razy, z tego powodu, że może być połączone w taki sposób, że stworzy cuda, możemy łączyć te rzeczy, a nie wykluczać się.

[tutaj przecież, jak nic, nawiązuje do tego, co mówił Ajahn Brahm – Dhamma singli]

W dodatku, odniosłam wrażenie, że wspomniał tam także coś i o mnie… [16:58] (znowu o mnie i o mojej mamie): wystawiam i granice i nie pozwalam jednak zaburzać swojego porządku, nad osiągnięciem którego długo przecież pracowałam [I WCIĄŻ TO ROBIĘ! BO PRACA NAD SOBĄ NIGDY SIĘ NIE MA KOŃCA😉]. Ale w różnych/ odpowiednich momentach pokazuję, że mi zależy i zawsze jej chętnie pomogę [czyli pokazuję również, że i się o nią troszczę i ją kocham].

A tak, szczerze mówiąc, to chyba mu najzwyczajniej w świecie również tego pozazdrościłam, że on tak może [i ma komu!] pokazywać te swoje jednak słabości…, że ma takie osoby, takich ludzi, którym po prostu uznaje, iż jednak pokaże siebie prawdziwego tak naprawdę… Mówi im otwarcie, że z czymś nie daje sobie rady i czegoś bardzo potrzebuje…

[22:48] Pomóż mi w tym proszę Cię… i to jest pewna pomoc, która jest ważna dla Ciebie…

Tak, kochana, jak tutaj pokazujesz, to swoim życiem po prostu niemalże nieustannie, iż Ty to bardzo dobrze wiesz, że TRENING CZYNI MISTRZA… Może nawet nie do końca zdajesz sobie sprawę z tylu rzeczy [bo po prostu nie masz takiej wiedzy, nie znasz tej teorii], ale pomimo to DZIAŁASZ PRAWIDŁOWO I DOBRZE!

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie przestrzen.png

Ok, to moja droga, może jeszcze powiedz tutaj o tym, co cały czas miałaś w swojej głowie od wczoraj [po obejrzeniu tego filmu] i mówiłaś/ powtarzałaś to nawet na głos dzisiaj, jak się obudziłaś 🤗, proszę Ciebie bardzo, powiedz to jeszcze raz głośno teraz, ok?

Jak sobie życzysz, mówiłam po prostu to: MĘŻCZYZNO, JEŚLI NIE WYGLADASZ TAK, JAK TEN INSTRUKTOR „CZTERY” z tego filmu Niezgodna, to absolutnie się tym nie przejmuj! W prawdziwej miłości nie chodzi przecież o sam wygląd! Mnie już życie doskonale tego nauczyło i pokazało, co tak naprawdę się liczy i co jest ważne/ priorytetowe, a dobrze wiemy, że

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie prawdziwamilosc.png
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie zakochajsie.png

Ja też również już dawno nie wyglądam tak, jak i ta Tris… 😋 Co przecież tu także nieustannie pokazuję… Tak sobie jednak pomyślałam, że chyba JEDYNE CO mogłabym teraz stwierdzić, to zdecydowanie to, iż te moje nogi są chyba wciąż i nadal NIEZŁE, jak i tej Tris …🤭 NIEZŁE NOGI [30:02].

A poniżej jeszcze krótka notatka z tego filmu właśnie:

2 ETAPY:

  • 1) szkolenie fizyczne: poznacie granice wytrzymałości [swojego ciała] i opanujecie sztuki walki
  • 2) ćwiczenie granic wytrzymałości psychicznej: ALBO WY POKONACIE SWÓJ STRACH, ALBO ON POKONA WAS

(…)

[1:24:26] każdy się boi… / Tak, ale strach wyzwolił w Alu to co złe, a w Tobie to, co dobre… STRACH CIEBIE NIE ZAMYKA, ALE MOTYWUJE. Widziałem to (…)

Ja też nie zdam…(…) Jak inni się dowiedzą, zabiją mnie./ NIE POZWOLĘ NA TO. (…) Będziesz ćwiczyć. W mojej scenie lęków. Wejdziemy tam razem./ Robiłeś to już? (…) Na pewno chcesz?(…) NIC MI NIE MÓWIŁEŚ O SOBIE, A TERAZ WPUSZCZASZ MNIE DO SWOJEGO UMYSŁU…?/ Boisz się?/ A Ty nie?/ NIE! (…)

[2:02:56] system frakcyjny jest genialny, bo ZASZEREGOWANIE WE FRAKCJE ELIMINUJE ZAGROŻENIA WYNIKAJĄCE Z WOLNEJ WOLI (…)

Już nawet nie wiem, kim jestem…/ JA WIEM, KIM JESTEŚ(…) PRZYTUL SIĘ (…)

TERAZ JESTEŚMY, JAK BEZFRAKCYJNI, STRACILIŚMY WSZYSTKO, ALE ODNALEŹLIŚMY SIEBIE

3:46

boooszeee, tak naprawdę nie wiem, po co włączam sobie coś takiego na sam wieczór jeszcze… powinnam przecież szukać spokoju…, a ja tylko żyję sobie wciąż marzeniami…, w dodatku jakimiś nierealnymi, jak się okazuje…

Mała Mi naprawdę czuje się już jak taki niemalże CYBORG, a właśnie dziś jeszcze natrafiła na tą str.: https://rubikonwings.com/2018/06/17/anioly-maja-zasady/ [z której pochodzi choćby obrazek wyróżniający ten wpis] i spójrzcie, cóż tu jeszcze odnalazła… o tych ANIOŁACH właśnie:

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie anioly.png

booooszeee, w jej oczach pojawiają się znowu łzy… Ona naprawdę to odczuwa, że została tu na Ziemi właśnie dzięki tym WYŻSZYM MOCOM/ ISTOTOM… Po prostu przepiszę teraz najzwyczajniej w świecie jeszcze to, co ją tutaj tak wzrusza wręcz i powoduje, że właśnie płacze:

JEŻELI TO NIE JEST TWÓJ CZAS, BY ODEJŚĆ – ANIOŁY INTERWENIUJĄ BEZ TWOJEJ PROŚBY I RATUJĄ CI ŻYCIE

Maaaatko, wiecie, cóż jej tu przyszło na myśl? Jak jej brat opowiadał chyba jeszcze leżąc w szpitalu taką właśnie historię, że nie pamięta on już dokładnie, czy to był sen…, ale posłuchajcie tego proszę. To zacznij, kochana moja, opowiadać tę historię, bo już to wiem, że zapiera ona dech w piersiach dosłownie!

Otóż Marcin opowiadał, to, co z tego zapamiętał… Tak, jak wspomniał, nie wiedział już, czy to był sen, czy co… Ale posłuchajcie, proszę tej jego opowieści:

Znajdował się gdzieś głęboko [chyba] pod ziemią/ w Ziemi… Byli tam również inni ludzie… A ten zaczął nagle się odkopywać i w tej ziemi jakoś grzebać… Te osoby [znajdujące się tam również razem z nim i przyglądające się jemu] zaczęły zadawać mu pytania, co on w ogóle robi?

Kopię, aby się wydostać na zewnątrz! [odpowiadał oczywiście mega radośnie ze swoim optymistycznym podejściem! – jak to on nieustannie]

Ale po co??? Przecież tam już niczego nie ma…

Marcin tutaj kompletnie się nie poddał i nadal odkopywał… Stwierdził najwidoczniej, że dopóki sam tego nie sprawdzi i nie przekona się na własnej skórze, to nie będzie wiedział! Kurczę, teraz już nie do końca jestem pewna, czy zapamiętałam to tak, jak on rzeczywiście mówił, że było… No, ale nieważne! To nie jest przecież aż takie znowu istotne, bo generalnie uznaliśmy wszyscy, którzy to słyszeliśmy, iż to przecież zabrzmiało tak, jakby był już niemal jedną nogą po tamtej stronie!

Kochana moja, czy Ty naprawdę tego wciąż nie dostrzegasz??? Że nie tylko Twój brat jest taki wyjątkowy! Przecież Ty, moja droga jesteś również tą osobą, która szybko i łatwo nie odpuszcza/ nie poddaje się! A już napewno, nie sugerujesz się tylko tym, co ktoś Ci powie i robisz wszystko, co w Twojej mocy, aby to jednak również samej sprawdzić i to jeszcze na własnej skórze/ poprzez doświadczenie, a nie tylko opinie innych!

Ale mój dzielny brat się nie poddał! Jakby to czuł, że ma tu jeszcze coś do zrobienia, a przede wszystkim, że ma dla kogo żyć! Spłodził przecież swojego synka! No, jak ja to słyszałam, to naprawdę, aż same łzy podeszły mi do oczu… Ja, poważnie nie potrafię/ a może inaczej: NIE POTRAFIŁAM JESZCZE KIEDYŚ właśnie zrozumieć, takich jednak PARANORMALNYCH rzeczy, których nie da się logicznie wyjaśnić/ wytłumaczyć!

Ale to są właśnie te niełatwe doświadczenia, które paradoksalnie pogłębiły moją świadomość na tyle różnych rzeczy… To właśnie te trudne, niejednokrotnie hardcorowe wręcz zdarzenia sprawiły, iż stałam się osobą wiedzącą i rozumiejącą znacznie więcej...

//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Kochani obydwie stwierdziłyśmy, chichrając się przy tym, iż kolejnymi imionami/ określeniami Małej Mi, spokojnie mogłyby być następujące wyrazy/ stwierdzenia: mam świadomość/ jestem doskonale świadoma/ (dobrze) zdaję sobie sprawę/ doszłam do wniosku/ jest oczywistym..😜🤭🤣.

Obecnie mamy, kochani, PIĄTEK [tak, tygodnia koniec i początek 😋], 04.XII.2020. Już Wam mówię, do jakich wniosków doszła nasza „gwiazda” [tak, znowu, hehe, ale to jest przecież naprawdę urocze, że ona zawsze gdzieś dochodzi, no a przynajmniej wyrusza z miejsca i nie stoi tam wcale za długo😉].

Tak więc, jej pierwszym stwierdzeniem było to, iż uznała po prostu, że opisywane jej dni, będą od teraz przedzielane właśnie tym „szlaczkiem”: //////////////////////////////, jak powyżej.

W ogóle to, moi drodzy, obudziła się dzisiaj dokładnie o 5:05 [tzn., by było jasne: podajemy tu zawsze tę godzinę, jak już spojrzy na tą swoją komórkę]. Wstała do toalety, następnie jej codzienny rytuał [oczny ;)]. O 5:30 zaś przystąpiła do medytacji, lecz już żadnego rumianku sobie nie kładła na powieki, a była to MEDYTACJA 7 CZAKR .

Jak jeszcze wczoraj wieczorem, choć nie! To było już przecież zdecydowanie dzisiaj 😜… Wykonywała ją i łapała się na tym, że jakoś nie podążała za bardzo nawet za tym, co Klaudia mówi… Odpływała gdzieś swoimi myślami i nie mogła się nawet za bardzo później już skupić na tym rytuale, na tej medytacji… Nie bardzo bowiem potrafiła…, i to od chyba nawet już czakry drugiej, tj. krzyżowej/ sakralnej, podążać za swoją wyobraźnią…

Dziś natomiast, kochani, zrobiła to znakomicie. W międzyczasie jakby przychodziły jej jeszcze do głowy takie dobre pomysły, a mianowicie:

  • BĘDZIE SIĘ SKUPIAĆ NA TYM, CO MOŻE I CO WYCHODZI JEJ NAJLEPIEJ
  • ZAMIAST NARZEKAĆ I UBOLEWAĆ, BĘDZIE BUDOWAŁA SWOJE POZYTYWNE MYŚLENIE I DOCENIAŁA TO, CO MA I CIESZYŁA SIĘ Z TEGO/ TYM! [a ma przecież niemało!]
  • ZAMIAST SZUKAĆ RATUNKU NA ZEWNĄTRZ, SKONCENTRUJE SIĘ NA SOBIE/ SWOIM WNĘTRZU/ NA TYM, CO JUŻ MA/ CO OSIĄGNĘŁA I CO JEJ SIĘ UDAŁO!

To przedstawię Wam jeszcze jej plan na dziś, bądź następne dni 😛 [bo ona jest tą wspaniałą osobą, że już się niczym tak bardzo nie spina, jak wie, że to aż takie pilne wcale nie jest 💪] właśnie:

  • odnaleźć FAKTURY dla fundacji i sprawdzić, czy ma ten ich druczek do wypełnienia
  • napisać podziękowania dla wszystkich, którzy oddali ten 1% podatku na subkonto jej lub jej brata
  • w końcu poprasować
  • wstawić pranie
  • odkurzyć
  • wyjść do warzywniaka po jabłka i banany
  • sprawdzić, czy porobiła opłaty za mieszkanie i zorientować się, ile kaski jej zostało i czy może ewentualnie na coś ją jeszcze przeznaczyć
  • odnaleźć ten symbol serca, który miała na początku jako obrazek wyróżniający ten wpis… sekundkę, zaraz to zrobi i go tu odnajdzie! I…. voilà!
  • uzupełnić wpis o tej MEDYTACJI 7 CZAKR
  • porobić porządek w fotkach na blog na kompie

Żałujcie, że nie mogliście jej tutaj zobaczyć, jak dziś kochani wykonywała te ćwiczenia! Była już gotowa z całą swoją gimnastyką o godz. 8:45! Zrobiła dzisiaj wszystko, prócz dead bug`a 🦦, o tym całkowicie zapomniała 😋. Ale oczywiście nie spinała się niczym, bo była z siebie dumna, że po prostu powróciła do tej swojej gimnastyki ponownie… Tzn. ona i tak, najzwyczajniej w świecie, wiedziała, że to także nastąpi! Kwestia czasu 😉.

I wcale nie miało to dla niej żadnego znaczenia, iż ostatnim dniem, kiedy tą swoją gimnastykę wykonała, był właśnie poniedziałek, 30.11.2020, kiedy to rozpoczął jej się ten okres. Nie! Z nim to nie miało raczej większego związku [pamiętacie, że ona prócz tego, iż odczuwa to zmęczenie, nie ma przecież żadnych innych objawów🍀].

To teraz, kochani, jeszcze kilka jej fotek, które sobie zrobiła, po tym, jak wstała, by zobaczyć, cóż to za wspaniała muzyka jej się SAMA włączyła… Pomimo, że jak zwykle uruchomiła sobie wtedy Meditazione Ho’oponopono [E Malama], Tym razem jednak słyszała, taka pozytywnie zaskoczona, właśnie to😲: Relaxing Hang Drum Mix | Positive energy i muszę Wam powiedzieć, że już jak dostrzegła ten napis, który podkreśliłyśmy drukowanymi literami, pomyślała sobie znowu: przypadek? nie sądzę😜🤣🤪: [https://www.youtube.com/watch?v=7WYYoa6RT1U]. I zaczęła dalej dziękować WSZECHŚWIATOWI!

Moi drodzy, wykonywała swoją dzisiejszą gimnastykę i miała wymalowane na swojej twarzy TAKIE SZCZĘŚCIE! A dziś nawet, jak zdjęła już okulary i robiła tą deskę, to stwierdzała ponownie, że przecież ona jest ładną kobietą! Co więcej bez tych okularów, to nawet nie zauważała już tak bardzo widocznego tego śladu pod brwią… i nawet ten jej brzuch nie wydawał się już taki wielki 😜🤣🤦‍♀️

W dodatku, kochani, jak tak stanęła i zaczęła te fotki sobie pstrykać, to zauważyła, że ma włączoną tą lampę, co widać na środkowym zdjęciu poniżej. I słuchajcie, tak długo kombinowała, by ją jednak wyłączyć… Porobiła jeszcze chyba jakieś w sumie 3/4 te zdjęcia z tym widocznym błyskiem lampy, jednak wciąż mówiła do siebie: skoro jakoś ją włączyłam, to muszę teraz dojść do tego, aby udało mi się także ją wyłączyć… I kochani, wytrwała ona, dokonała tego! Co widać na ostatniej fotce 💪.

Wiecie, o czym tutaj sobie pomyślała? Otóż od razu skojarzyła to sobie z tym obrazkiem💪🍀🙆‍♀️😋 :

Dziś jeszcze, kochani, przed godz. 11 telefonowała ze swoją mamą, tzn. jej rodzicielka do niej oczywiście zadzwoniła i powiedziała, że Kacperek, którego ma dziś jeszcze do godz. 15 u siebie, chciałby z nią rozmawiać 🤗. I w tym momencie Mała Mi już się bardzo ucieszyła, bo ona naprawdę KOCHA TEGO SZKRABA!

Rozmawiało jej się z nim oczywiście wspaniale, tzn. słyszała, że babcia musi mu troszkę podpowiadać/ sugerować, o czym może jeszcze powiedzieć/ cóż jeszcze dodać/ rozwinąć 😉. I tak zaczął opowiadać jej o karate, że jakoś w następnym tygodniu [chyba w czwartek] będzie miał już egzamin na pierwszy DAN [tj. żółty pas].

Od swojej mamy, przy okazji dowiedziała się również tego, nad czym właściwie także się zastanawiała… Czy wszystkie szkoły/ klasy mają teraz zdalne nauczanie i jak to jest z osobami pracującymi? Bardzo miło im się rozmawiało 🤗.

Niemal zawsze tak jest, jak jej mama ma u siebie właśnie swojego wnuczka. Opowiadała, że nim Kacpuś zostanie odebrany przez mamę, zje jeszcze obiadek, a na dziś oczywiście te PLACUSZKI, podobno ten smyk powiedział do babci chyba jeszcze w środę, lub czwartek, że:

Oooo, babciu czuję, że robisz placuszki 😊, hehe

A jej mama owszem smażyła, ale mięsko, buhaha 🤣. Dlatego właśnie postanowiła, że w piątek nasmaży tych PLACUSZKÓW Z JABŁKIEM dla nich na obiad. Powiedziała jeszcze, że Kacpuś ma obtarty duży palec na stopie, bo na treningach są na bosaka. Marcin zaś rzekł, iż później skóra na stopach staje się przez to właśnie [przez to, iż trenują na boso] znacznie twardsza.

No dobrze, moi mili, to teraz nasza „gwiazda” uda się jeszcze na ten spacer [do sklepu], a muszę Wam rzec, że ja uwielbiam wprost na nią patrzeć, jak jest ponownie w tak dobrym i optymistycznym nastroju. Sama także czuje się z tym po prostu wyśmienicie. Bo dobrze wie, że KAŻDĄ PRACĘ TRZEBA ZACZĄĆ OD SIEBIE!

(…)

Wróciłyśmy tutaj do Was kochani, siadłyśmy, zjadłyśmy także już dawno obiadek i nawet zdążyłyśmy wypić już po kawce 😉. Ale po kolei… Najlepiej więc może będzie, jak podeprzemy się tu jeszcze fotkami z tego właśnie dnia… Następnie odniesiemy się jakoś do każdego, będzie nam po prostu łatwiej 😋. A dziś, moi drodzy, pomimo tego, iż nie zaczęła nawet jeszcze sprzątać, czuje się bardzo spokojna… no teraz już wprawdzie coraz bardziej zmęczona, ale dziś odczuwała naprawdę MEGA SZCZĘŚCIE! To lecimy z tymi fotami:

Sprawdziła już sobie wprawdzie 2x tą muzę tutaj, i za każdym razem wyszło jej trochę inaczej😜, bo za pierwszym razem trwała ona do 58:17, gdy czytała ten wpis. Zaś po powrocie już z tego spaceru/ sklepu :P, to widzi następujący czas: 51:48… I teraz już w sumie nie wie, czy tamten wydawał się jej taki długi, bo była już zbyt zmęczona, jak go czytała i prawie, że przysypiała… 🙈🤣🤷‍♀️.

No w każdym razie, jedziemy z tym dalej, najwyżej później jeszcze zmienimy tu tą muzę na jakąś dłuższą 😛 Dziś, moi drodzy nie zrobiła prawie jeszcze niczego, z tych czynności, które wymieniła powyżej, tzn. te, które wykonała oczywiście zostały już wytłuszczone [te wszystkie, które widać powyżej są zawsze na chwilę obecną, tj.do obecnego dnia = podanego na samym końcu tego wpisu]

A myślę, że to jest fantastyczny moment ku temu, byś odniosła się, moja droga, do czegoś, o czym tak bardzo chciałaś tu jeszcze przecież wspomnieć 😉

Masz na myśli to moje wcześniejsze porównanie, nieprecyzyjne do tej „NIEMKI” zapewne, hehe.

Tak właśnie, dokładnie to mam na myśli 😛

Otóż tutaj nie dodałam tej jednej, chyba najważniejszej rzeczy, bo to, że nie jestem żadną NIEMKĄ, to chyba nawet po mnie widać [mam nadzieję🤭], ale nie wpisałam tutaj tego wyrazu PORZĄDNA JAK NIEMKA, bo tylko o to mi chodziło, hehe 🤣. Tzn. może tylko tu jeszcze dodam, że chodzi mi chyba bardziej o to, że AŻ TAK PORZĄDNA :P.

Bo oczywiście porządek bardzo lubię i cenię, ale potrafię chyba jednak zachować w tym wszystkim również choć odrobinę spokoju… Gdy np. nie wykonam czegoś pewnego dnia [jak np. dzisiaj choćby tego od co najmniej 3 dni…🙈 czekającego na mnie prasowania 😋], to po prostu AŻ TAK SIĘ TYM NIE SPINAM… [Na wszystko przyjdzie czas :P]

Tak, dobrze to wiem, że mam ten komfort, iż mieszkam sama, buhaha 🤣. Ale chciałam tutaj tylko jeszcze wyjaśnić, byście sobie czasem nie pomyśleli, że jestem taka pedantycznie wręcz porządna, jak właśnie taka typowa Niemka…, hehe.

Choć szczerze mówiąc, to chyba musi także kobiety tej narodowości trochę obciążać, bo doskonale o tym wiem, że wcale nie wszystkie Niemki są takie znowu porządnickie, to chyba tak się po prostu utarło… przez to ich przysłowie ORDNUNG MUSS SEIN😜 [porządek musi być :P] i ogólnie to z czym generalnie ten naród się kojarzy.

Ok, ale znowu odjechałam. 🤦‍♀️ A chciałam Wam przecież donieść jeszcze o tym, jak ten mój dzionek dalej wyglądał. Otóż, może zacznę od tego, iż uznałam, że najlepiej jednak wychodzę na tym, jak siebie samej słucham, tego, co podpowiada mi jednak moje ciało, dusza, serce, intuicja. W ten właśnie sposób, już to rozkminiłam: kontaktuje się ze mną WSZECHŚWIAT właśnie 😊.

No dobrze, kochana Ty moja, ale przejdźmy już proszę choćby do tych fotek, które dziś zrobiłaś i zacznij może od nich najpierw opowiadać, bo doskonale wiem, że to pomoże Ci bardziej trzymać się tych konkretów jednak😋.

Hehe, no dobrze, [dziękuję, że starasz się trzymać tu pewien „ład”] zatem, nim wyszłam z domu, popatrzyłam, czego mi brakuje, co by się jeszcze przydało… Wiedziałam i zanotowałam sobie nawet, że jabłka i banany, lecz przypomniało mi się także, iż przydałyby się suszone śliwki [do müsli]. Zatem wybrałam się w drogę. A ponieważ, tak, jak wspomniałam, postanowiłam, że będę przede wszystkim dla siebie dobra, tak ponownie 😉. Zatem tak wędrowałam taka zadowolona z siebie…

I tak doszłam do wniosku, że przecież już w sumie dawno miałam ochotę, by sobie jeszcze coś takiego… hm… bardziej ciastowego do tej kawy zjeść i dokładnie w tym momencie pomyślałam, że zajdę jeszcze do tej piekarni / cukierni koło mnie [ponieważ samej nie chciało mi się tu już niczego dla siebie piec/ wymyślać] zakupię tam po prostu choćby 2,3 takie fajne/ zdrowe/ ciastka, m.in. z płatków owsianych.

Tak, wiem, że właśnie po nie tam w ogóle zaszłaś… Widziałam nawet, jak stałaś i przepuściłaś takiego pana, który był jeszcze za Tobą, bo stwierdziłaś, że Ty potrzebujesz jednak więcej czasu, hehe

Dokładnie tak było, bo ja ich tam po prostu nie widziałam… i jak mi później pani ekspedientka rzekła, tych ciastek w ogóle dziś nie było… A wiesz, pomyślałam, że w końcu po to tutaj przyszłam, aby sobie coś do tej kawy zakupić. Lecz nie chciałam oczywiście czegokolwiek, choć dobrze wiem, że to są takie jednak małe grzeszki, ale pomyślałam sobie: No i co w tym niby złego, że czasem chciałabym siebie choć trochę rozpieścić/ zrobić sobie dobrze?

Myślę, kochana, że uczyniłaś coś bardzo dobrego/ mądrego, a mianowicie w końcu zaczęłaś szczerze siebie słuchać! I nie sugerować się tym, co mówią do Ciebie inni… Po prostu zaczynasz robić wspaniale to, co sama czujesz/ z czym rezonujesz/ co mówi do Ciebie Twoja dusza i ciało…

I właśnie wtedy zakupiłam ten kawałek ciasta marchewkowego, który jest widoczny na 2-gim [środkowym] zdjęciu. Powiedziałam tej ekspedientce, aby to był taki kawałek, bym mogła przekroić go na 2 części… Jak dotarłam już do domu, to stwierdziłam, że przecież jak pokroję go na 3 mniejsze kawałeczki, to będę miał po kawałku na cały weekend, hehe, bo nagle uświadomiłam sobie, że dziś dopiero piątek 😋.

Na tej ostatniej fotce właśnie widać, że wkroiłam sobie jeszcze do tego ciacha i kawałeczek banana, i na talerzyku położyłam również kilka winogron rodzynkowych, które zakupiłam, tym razem w kerfie, bo u p. Piotra już ich dzisiaj nie było…

Ok, to opowiedz nam jeszcze proszę, cóż tam masz w tym słoiczku?

A zabrałam ze sobą słoik, bo tak pomyślałam właśnie o tym… Jak jeszcze, wiesz kiedyś, na początku tej kwarantanny/ pseudo pandemii, przychodziłam do p. Piotra właśnie z jakimś pojemniczkiem i ten nalewał mi zawsze tego soku z kiszonej kapusty… Zatem szybko rozkminiłam sprawę, że po co w ogóle miałabym wydawać kaskę na taki sok, stojący tam u niego w butelkach za 5 zeta, jak mogę przecież poprosić, by mi nalał do tego pustego słoiczka.😉

I widzę, że otrzymałaś to, co chciałaś 😊

Tak właśnie było! Wiesz, z tym p. Piotrem naprawdę mam taką dobrą jednak relację, bo on albo mnie nawet czymś tam rozśmieszy, albo coś powie miłego/ zabawnego.

Zatem opowiadaj, co np.?

Jak tam coś u niego kupuję, to po prostu nie potrafię nawet tego dobrze wytłumaczyć… ale… Od niego płyną prawie zawsze jakieś takie dobre i pozytywne wibracje/ fluidy, hehe. Już Ci opowiadam, czym mnie np. rozbawił… Ostatnio kiedyś rzekł do mnie, iż nie tylko nie muszę przynosić już tych papierowych torebek, które tak zbierałam od niego…

Bo rzekł mi nawet, że spokojnie mogę wziąć te wszystkie, które on ma i stanąć sobie z boku tego jego straganu i tam je sprzedawać, buhaha😜 I kontynuował dalej swoją wizję:

Jak po prostu jakiś kolejny klient do mnie przyjdzie i będzie chciał zakupić jakieś warzywa/ owoce/ jakiś towar…, to powiem mu/ jej, żeby najpierw zaopatrzył się w te torebki u pani [czyli u mnie właśnie]🤣. I w ten sposób stworzymy razem biznes, hehe 🤪.

Myślałam, że tam padnę ze śmiechu, serio! Prawda, że jego podejście jest fantastyczne?

To samo chciałam rzec! Naprawdę jest chyba w obecnym świecie coraz mniej takich ludzi… Tak otwartych, optymistycznych/ pozytywnych i w końcu zabawnych!

Poza tym jeszcze, jak kiedyś u niego byłam i miałam już płacić i nagle patrzę, że nie mam karty od bankomatu, tzn. nie było jej tam w tym moim opakowaniu na te dokumenty… I nagle zdałam sobie sprawę, że w pośpiechu kiedyś wcale nie umieściłam jej do tej przegródki tam, tylko włożyłam tak całkiem luzem obok… Także już poniekąd, widząc, że ją jednak mam… odetchnęłam, hehe😜 A wiesz co pan Piotr wtedy do mnie?

No mów.

A co takiego by się stało? Zapłaciłaby pani po prostu za kolejnym razem 😉

(…)

Raaaanyyy, moi drodzy, nasza „gwiazda” zobaczyła właśnie pytanie na grupie MOJE QUANTUM: Kochani a moze poleci ktos pozytywne filmy? …. I spójrzcie tylko, cóż zaraz odpisała [tzn. w momencie, jak w ogóle to dojrzała, hehe🤣]

I dalej miała już to FLOW i zaczęła przesyłać im linki do kolejnych, które jeszcze miała, np.

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Rozpoczęłyśmy kolejny dzień, tj. SOBOTĘ, 05.XII.2020. Dziś już niestety Mała Mi ma ten spadek energii/ tj. zjazd 🤦‍♀️i teraz właśnie sobie myśli, że jak dobrze, iż jeszcze wczoraj podzieliła się tutaj tym swoim dobrym stanem, bo pomimo, że ta zmienność nastroju, to przecież norma i to nie tylko u niej!

To jednak nie może w to znowu wprost uwierzyć, że tak właśnie jest… Co więcej, a ona nie potrafi/ nie ma siły, by sobie z tym pomóc… Dlatego, jak zwykle w takich momentach, przyszłam JA do niej Z POMOCĄ🍀. I zaczęłam z nią rozmawiać, próbować przestawiać to jej obecnie czarne wręcz myślenie.

boooszeee, znowu czuję się tak potwornie, jest mi TAAAK teraz cholernie ciężko… Odczuwam jakiś potworny wręcz ciężar na sobie… w głębi… tak, jakby w mojej duszy… Nawet nie wiesz, jak ja potrzebuję być przytulona!

Moja droga, tak, doskonale to widzę/ wiem i czuję, jak bardzo potrzeba Ci kontaktu [bliskiego/ fizycznego] z drugim człowiekiem. Jednak pozwolę sobie zauważyć, choćby rzeczy, których widzę, że Ty nie dostrzegasz… A uważam, że jednak już znowu coś zrobiłaś! A tak naprawdę zaczęłaś jeszcze od wczorajszego wieczora… Już tu wymieniam, Tobie, moja kochana Ty ślepotko 😋:

  • jeszcze wczoraj podzieliłaś się przecież swoimi filmami na grupie MOJE QUANTUM! Zanotowałaś sobie zaraz oczywiście te tytuły, które tam również polecali!
  • następnie postanowiłaś, że nie chcesz się kłaść spać taka brudna/ nieświeża, nie miałaś w ogóle ochoty wchodzić w czystą i piżamkę i pościel [którą ostatnio również przebrałaś na świeżą!], dlatego wzięłaś sobie jeszcze kąpiel 🛁
  • tam zauważyłaś wtedy właśnie, ten siniak na Twoim lewym kolanie i tu już właściwie dostałaś odpowiedź, dlaczego wczoraj przy gimnastyce coś w nim odczuwałaś, pomimo, że wtedy jeszcze niczego nie było widać!

No dobrze, kochani, to póki co, tyle, bo Mała Mi zdążyła w tym czasie już i wstawić pranie i je rozwiesić, a nawet z część z tych leżących tutaj rzeczy również poprasowała… Także myślę, że teraz zrobimy sobie jeszcze przerwę odpoczynku z kawką i do tego włączymy sobie dalej ten film, polecony wczoraj: Sekret: Odważ się marzyć / The Secret: Dare to Dream.

Kochani, zauważyłam bowiem, że jak nasza „gwiazda” spojrzała jeszcze tylko na tą „żółtą karteczkę” od Beaty Pawlikowskiej, podniosła się jednak i zaczęła dalej swoją pracę, włącza sobie do tego oczywiście również swoją muzykę i w tym momencie już była zdolna sama sobie przestawiać to myślenie 😋.

Jak wykonywała jeszcze to prasowanie, to włączyła jej się właśnie ta piosenka: Paktofonika-Jestem Bogiem. Tak jej się to znowu spodobało i postanowiła sobie wtedy po prostu ulżyć i to najzwyczajniej w świecie wyśpiewać na głos:

Mam jedną pierdoloną schizofrenię 🤪
Zaburzenia emocjonalne😜🙈🙊🙉 , proszę puść to na antenie

Powiem Ci, że to fakt🤷‍♀️, powiesz mi, że to obciach 🤦‍♀️
Pierdolę Cię i tak rozejdziesz się po łokciach
Bo ja jestem Bogiem, uświadom to sobie
Słyszysz słowa od których włos jeży się na głowie

O rany rany, jestem niepokonany
Ha I Pe Ha O Pe, bez reszty oddany (…)

I wiesz co mnie boli? Że w głowach się pierdoli
Zakłócony pokój ludziom dobrej woli
(…)

W pełni poczytalny za czyny swe odpowiedzialny
Jak Ty nieprzemakalny, pędzi tu jak halny
Wyprzedza świat realny, nawiedza wirtualny (…)

Widzę, widzę, widzę więcej wiem więcej, tak to jest mniej więcej
Uczę się sztuki życia
Hip hop to mój sensei
I rzucam tym, a to jak kauczuk
Czysta technika, żadnego fałszu
Niuanse, sensacyjne seanse
W bezsensie sens jest jedynym awansem
Balansem w naturze, równowagi korekta
Unoszę się ponad to na specjalnych efektach

Tutaj bowiem przypomniało jej się to, na co wpadła/ natknęła się jeszcze wczoraj wieczorem… a mianowicie na informację, że Prezydent Gdańska zakażona. „Wirus nie jest w odwrocie”. I słuchajcie, tak to czytała, a zwłaszcza te informacje, gdy Aleksandra Dulkiewicz [którą Mała Mi bardzo ceni] nawoływała/ ubiegała:

O odpowiedzialne zachowanie, w tym noszenie maseczek na twarzy w wymaganych miejscach oraz tam, gdzie nie można zachować dystansu fizycznego, zaapelowała w czwartek prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Gdańsk od soboty zostanie objęty żółtą strefą.

Obecnie znalazła to jeszcze na tej str: https://www.portalsamorzadowy.pl/wydarzenia-lokalne/aleksandra-dulkiewicz-pokonanie-koronawirusa-to-odpowiedzialnosc-kazdego-z-nas,218145.html, choć jest pewna, że wówczas widziała to z kolei na swojej komórce… I wiecie, poczuła nagle, jak to wszystko działa… Pierwsze co, to oczywiście nawet napisała tam swój komentarz, a mianowicie, że życzy powrotu do zdrowia i dużo siły oraz wytrwałości…

Później zaś dalej czyta komentarze tych osób tam i nagle natknęła się na ten, pana o imieniu: Dan Freeman

Z książki pt. ,,Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy”. Nie ma epidemii ani pandemii koronawirusa. Ani w Polsce, ani w żadnym innym kraju. Chociaż niektóre rejony świata mają większe problemy niż inne, nie wynika to jednak z większej śmiertelności koronawirusa jako takiego, ale z dodatkowych czynników, „podłoża”, na które natrafia wirus, jak np. duża ilość zakażeń szpitalnych, zły stan służby zdrowia, panika, struktura wiekowa społeczeństwa, stan zdrowia populacji itp. Myślę, że stanie się to jasne po lekturze tej książki. Zdaję sobie sprawę, że teza o braku pandemii może brzmieć dla niektórych zupełnie niewiarygodnie i rodzić dysonans poznawczy, ale każdy z Czytelników powinien zadać sobie pytanie, czy wierzy niezależnym i odważnym naukowcom, pomiędzy którymi są również światowej klasy specjaliści, i przedstawianym przez nich danym naukowym, czy rządowi, politykom i ich anonimowym „ekspertom”. ”

I dokładnie już w tym momencie sobie pomyślała, jak to właśnie funkcjonuje… Skoro ludzie słyszą tyle o tym, że takie rzeczy się wydarzają [a media przecież non stop ich tym karmią!], to społeczeństwo jest bardziej skłonne, stosować się do tego wszystkiego [nakazów/ zakazów]. I tego, co nawołują głównie politycy: do noszenia tych maseczek i niemal nagminnego odkażania tych rąk [buhaha 🤣], a w ogóle to najlepiej jeszcze wkładania ich nawet w te gumowe rękawiczki🤦‍♀️, w których przecież skóra kompletnie nie może oddychać… Wyobraźcie sobie, że nawet ona już pomyślała, że cholerka może rzeczywiście powinna jednak chodzić w tej maseczce… Rozumiecie?

A dobrze przypomina sobie jeszcze czasy, jak generalnie miała tak na wszystko, że tak powiem wylane [bo to, że WIRUSY I BAKTERIE ISTNIEJĄ TO BYŁO DLA NIEJ NORMALNE I OCZYWISTE!], ale już od samego niemal początku uważała, że z tym zabezpieczaniem się, to jest gruba przesada! I tak naprawdę już wówczas coś jej mówiło, iż ta niemal chora izolacja nie będzie miała dobrego wpływu na nikogo… Później zaś, jeśli czytacie ją tutaj, to doskonale wiecie, jak to wszystko przebiegało 😋.

W rezultacie doszła do takiego wniosku, że spójrzcie ona ma jednak szczęście, bo nie dość, że nie mając nawet jeszcze tego zaświadczenia od swojej lekarki, już nie bała się nawet tego mówić, że ona ma coś z głową, buhaha😜🤣🤪. Przypominacie sobie jeszcze, jak ta odważna kobieta potrafiła chodzić nawet ze słuchawkami w uszach i podśpiewywać to, co słyszy, bo uznała, iż wtedy jeszcze bardziej będzie wyglądać wiarygodnie i tylko to potwierdzi…

Tak bardzo to dostrzegła właśnie wtedy, jak to działa… Iż ktoś rzekomo rzeczywiście jest zakażony…, zaraz sobie jednak przypomniała, co mówili wszyscy jednak specjaliści na ten temat, że po pierwsze, to, że test wyszedł dodatni, nie oznacza jeszcze, iż jest się rzeczywiście chorym…, bo co to za choroba bezobjawowa? A słuchajcie, pomyślała sobie, że ona tak naprawdę również może być nosicielką tego wirusa, bo przecież u niej już raczej dawno występują jakieś problemy/ trudności z odczuwaniem zapachów i smaków, buhaha 🙉🙊🙈

A tak serio, to myślała sobie tutaj właśnie jeszcze o tym naprawdę ostatnim filmiku Gracjana, tj. Jak przekonać swoją podświadomość że jesteś zaje***ty. Tu ponownie do niej doszło, że ona przecież, do cholery, jest teraz jednak upośledzona/ ograniczona/ wybrakowana… I hm… musi przyznać, że obawiałaby się w takim razie być w ogóle z takim człowiekiem, jak on… Bo po prostu nie jest w stanie wszystkiego tak dobrze odczuwać, tymi zmysłami [nos/ węch]

Lecz tutaj sobie zaraz pomyślała: No ok, mam teraz taką wadę, ale to przecież to NIE JEST z mojej winy! Nie miałam ŻADNEGO WPŁYWU na to, co się stało… W zamian za to obecnie jednak staram się nadrabiać i skupiać na innych rzeczach, na które mam jeszcze jakiś wpływ i nad którymi jestem w stanie mieć kontrolę!…

Poza tym dobrze wiem, iż KAŻDY COŚ MA, jakieś wady i braki. To jest przecież CAŁKOWICIE NORMALNE! Nikt nie jest chodzącym ideałem. I to jest, moi drodzy, tak naprawdę piękne i ten właśnie stan rzeczy jest wręcz idealny. W przeciwnym razie, życie byłoby zbyt nudne, gdybyśmy nie mogli siebie jakoś uzupełniać!

No dobrze, moi mili, to my Was póki co, żegnamy, z pewnością będziemy to jeszcze kontynuować, jak nie dziś, to oczywiście jutro, bo w głowie Małej Mi co chwila powstaje coś nowego, co uważa za ważne i istotne, i czym bardzo chciałaby się podzielić właśnie z Wami🤗 Nie zapominajcie proszę tylko o tym:

////////////////////////////////////////////////////////////////

Nadszedł, kochani, czas Mikołajek, tj. 06.XII.2020, w tym roku przypada to święto w NIEDZIELĘ.

Moi drodzy, to jeszcze tylko taki znowu szybciutki skrót, jak fantastycznie ten dzionek już [a mamy dopiero 11:17!] u Małej Mi wygląda… Otóż, uczyniła to, co zwykle, a mianowicie, że to swoje MGŚ, to już wiecie, teraz chyba powinnyśmy rozszerzyć ten skrót jeszcze o ten jej RYTUAŁ OCZNY [R.O.] 🤭.

Doprawdy, tak niesamowitą kobietę, jaką jest ta nasza „gwiazda” to [powinniście to już wiedzieć 😋] BAAARDZO CIĘŻKO ZNALEŹĆ, hehe 😉. To przedstawię Wam tutaj w końcu, cóż ona dziś już zrobiła.

  • o tym jej codziennym zwyczaju [MGŚ + R.O.] to już nie będziemy tutaj nawet wspominać, ok?
  • dziś, kochani, wykonała ponownie CAŁĄ GIMNASTYKĘ…, no ok. zapomniała tylko o tej 100 [setce] (liczeń) „bieg w miejscu”, ale w zamian za to, zrobiła choć wcześniej [leżąc jeszcze] 20 powtórzeń tego dead bug`a 😛
  • w tym czasie [jak się gimnastykowała] mama przesłała jej oczywiście Gify i życzenia przez Messenger`a z okazji Mikołajek
  • następnie oddzwoniła do niej dziękując za to, tym bardziej, iż już wczoraj ta wysłała jej zapytanie, co u niej słychać? Nasza „gwiazda” jeszcze tego dnia nic jej nie odpisała, bo była zajęta swoimi sprawami [praniem, prasowaniem i ogólnie sprzątaniem, pisaniem bloga, konwersacją przez WhatsApp… itp, później też oglądaniem tego filmu: Sekret: Odważ się marzyć / The Secret: Dare to Dream, który już wtedy ją wprost zachwycił!, dziś do obiadku, odtworzy sobie z pewnością jeszcze jakiś…, albo nawet ten sam ponownie 🤗🍀🌞
  • ponieważ, doszła do wniosku, że nie będzie ciągle się zastanawiać, czy akurat te foty przesłać jej/ swojej mamie, czy może lepiej swojemu bratu na Messenger`a, dlatego, kochani, wymyśliła, że stworzy swoje kolejne konto na tym fejsie, hehe. Tak właśnie i teraz widnieje tam jako KASIA [bo tak ma na drugie imię :P] CUDOWNA 🤣🤭😜 i w ten właśnie sposób stworzyła już sobie kolejną możliwość przesyłania tych fotek, a oto jej zdjęcia z dzisiaj:

Kochani, a rozmawiając jeszcze ze swoją rodzicielką, była tak niesamowicie znowu spokojna i zadowolona już z siebie! Mama jej rzekła, iż:

  • rozmawiała z Marcinem [bratem naszej bohaterki] i ten powiedział, że spokojnie może nawet po nią przyjechać ją odebrać z Gdańska i zawieźć do nich, do Elbląga na Święta Bożego Narodzenia [oczywiście]!
  • ponieważ babcia narobiła tych grubych, wełnianych skarpet dla Małej Mi [bo kiedyś sobie je jeszcze zażyczyła], przy okazji, jak to babcia 🤗, zrobiła je także dla jej mamy [swojej córki] i nawet Kacperka [prawnuczka], dlatego tak sobie razem z mamą właśnie o tym pomyślały, że może w takim razie zakupią tak po prostu w ramach podziękowania za to od wszystkich [bo prezentów przecież miało nie być!] jakąś ulubioną babci kawę [bo tej akurat dużo u niej idzie 😉] i może jeszcze jakąś herbatkę, czy coś takiego
  • mama zabiera się już za robienie pierniczków na święta, może później Kacpuś będzie je również ozdabiał, tak jak i w tamtym roku
  • ustalili, jak spędzają święta [wigilia znowu u Marcina, pierwszy dzień świąt babcia Małej Mi przyjedzie do jej mamy – przy okazji zobaczy tą rogówkę, Kamyk zostanie wtedy u siebie w domu, bo jest oczywistym, że nie będzie miał jak wejść, ale akurat on kompletnie nie będzie ubolewał z tego powodu, hehe 😜]

Rozłożyła sobie te swoje obowiązki w ten sposób, że zostało jej jeszcze np. i odkurzanie i poprasowanie i… ach ma jeszcze tego jednak trochę 😛 do zrobienia. Jednak właśnie gotuje sobie/ nam kaszę na obiad, bo dobrze pamiętała, iż jej termin ważności kończy się już 30.XII. tego roku… i wyobraźcie sobie, iż wzięła jej podwójną ilość, czyli na opakowaniu jest napisane szklanka kaszy, na 2 szklanki wody…

Zatem ona wzięła te 2 szklanki kaszy. Teraz jednak właśnie zaszła do kuchni, zagląda do tego garnka, w którym ją gotuje i patrzy… a tam jakoś już mało wody, a tej kaszy raczej dużo… A ona wstawiła ją do gotowania o 13:52 [a gotuje się ok.20 min.], a mamy teraz dopiero 14:03…. Więc przypuszcza, że zwiększyła TYLKO ILOŚĆ TEJ KASZY…

No, tak, jak mówiłam: drugiej takiej ARTYSTKI, jak ta nasza Mała Mi, to tylko ze świecą szukać!!! 🤭Moi drodzy, nastawiła już w czajniku wodę, by ta się gotowała, bo chciała tę patową jednak sytuację jakoś ratować…, a pomyślała, że wówczas najzwyczajniej w świecie doda jeszcze te 2 zaległe szklanki, ale po prostu tego wrzątku!

Uczyniła to już i wróciła tutaj, byśmy mogły dalej dziergać i nagle słyszy budzik, czyli ten czas już jednak minął ??? I kochani spojrzała, jeszcze raz na tą kaszę, że chyba rzeczywiście ona jest już gotowa… W tym momencie jednak, nie byłaby sobą ta nasza „gwiazda”, gdyby znowu jakoś nie zadziałała… Wzięła ten garnuszek, przygotowała sobie sitko i tak ją po prostu tam jeszcze raz w nim [w tym sitku oczywiście :P] teraz umieściła, przesypała/ odlała z tego teraz jednak jeszcze nadmiaru wody…

No ok, to jednak ponownie URATOWAŁA TĄ SYTUACJĘ teraz zmykamy przygotowywać tam resztę do naszego obiadku, tj. usmażymy jajo i zrobimy jeszcze jakąś surówkę… no chyba, że weźmiemy tą ze słoika od jej mamy 😉.

(…)

Właśnie zjadłyśmy już to pyszne danie, które nam przygotowała i jednak nie robiłyśmy już sobie żadnej sałaty, a wzięłyśmy do tego po prostu te wyśmienite warzywa ze słoika od jej mamy. Powiem Wam, iż włączyłyśmy sobie do tego ponownie ten film Sekret: Odważ się marzyć / The Secret: Dare to Dream.

Muszę powiedzieć wprost, że obydwie JESTEŚMY NIM ZACHWYCONE!

Pójdziemy teraz jeszcze tylko pozmywać, w tym czasie zrobi się w naszych żołądkach miejsce na kawkę… Do picia, której ponownie włączymy sobie ten jakże magiczny i czarujący wręcz film 🤗🍀💕 => O tym filmie z pewnością uczynimy osobny wpis! Lecz teraz, kochani, muszę Wam powiedzieć, że

///////////////////////////////////////////////////////////////

Weszłyśmy właśnie w PONIEDZIAŁEK, 07.XII.2020. Mała Mi ma teraz ponownie ZJAZD, czyli, wiecie: ten gorszy nastrój i odczuwa obecnie totalny spadek energii…

Jestem tak cholernie zmęczona już…

I to wydaje mi się być właśnie również powodem tego spadku Twojej dobrej/ pozytywnej energii…

Z całą pewnością to również jest przyczyną…, ale odczuwam teraz tak straszną samotność… Jest mi po prostu tak z tym przykro i ciężko…, a już zwłaszcza teraz w tym okresie przedświątecznym…, gdzie tak bardzo liczy się przecież MIŁOŚĆ i… znów w Święta będą te filmy w tv, które ja tak bardzo chciałabym oglądać właśnie z moim ukochanym… Tak bardzo marzę znowu o tylu rzeczach…, nie będę pisała, iż o tym „być pewna, że ON już istnieje” [bo co z tego, że wciąż tak myślę?]. Obecnie tak BARDZO POTRZEBUJĘ, BY ON WŁAŚNIE PRZY MNIE BYŁ! By mi po prostu pomagał…

Przecież życie we dwoje może być o wiele prostsze! Moglibyśmy sobie nawzajem pomagać i się wspierać…Wiesz, idąc dziś do sklepu, zaszłam także na tą dolinkę… Ale stanęłam tak tylko przy tych barierkach… I tam już znowu nie mogłam… Mówiłam, miałam wrażenie, że prawie z płaczem, iż po prostu BŁAGAM O POMOC, aby mi zesłał jeszcze jakiegoś ANIOŁA… Wiesz, co wtedy usłyszałam?

Mogę się tylko domyślać…, ale proszę powiedz to na głos!

Ok, zacytuję tu chyba w takim razie po prostu to, co słyszałam:

Przecież, moja droga, kogoś takiego już dawno spotkałaś… dostałaś Go ode mnie w prezencie… A dokładnie ON SAM CIEBIE TU ODNALAZŁ… I to jeszcze właśnie chyba jakoś na przełomie 2019/2020!

Na to ja: … Czyli próbujesz mi powiedzieć, że jest nim jednak Gracjan???

Wybacz mi, moja kochana, ale pozwolę tu sobie zacytować słowa, które rzekł ten CZTERY do Tris [Niezgodnej]: „Podobno jesteś mądra i inteligentna” 🤔😋😉. Jednak, kochana moja, chcę Ci tylko powiedzieć, że Ty już wystarczająco dużo przeszłaś, co więcej, pokazujesz mi to niemal każdego dnia, iż zasługujesz na najlepsze. Zatem, mogę Ci tylko obiecać: UFAJ NADAL I BĄDŹ DOBREJ MYŚLI! A ja tu jestem i się Tobą dalej będę opiekował i nad Tobą czuwał, po prostu:

Było to dla mnie oczywiście niesamowicie zaskakujące! I tak cholernie znowu miłe, że aż trudne do uwierzenia wręcz…, hehe, bo wiesz mi się cały czas wydaje, że ja na to po prostu nie zasłużyłam… Ale jeszcze jak wyruszyłam z domu, czyli w ogóle idąc tam…, nie! Powiem nawet więcej: jak się budzę, to powtarzam niemal notorycznie to Wszechświatowi, że BARDZO DZIĘKUJĘ ZA MOJE ŻYCIE, ZA WSZYSTKO W NIM…- tak właśnie mówiłam choćby jeszcze dzisiaj po obudzeniu się…

Kochana moja, ja przecież o tym wszystkim wiem! I po raz kolejny będę twierdziła, że jesteś BAAAARDZO NIESTANDARDOWĄ OSOBĄ! Jak zwykle mnie wprost zadziwiasz, najbardziej właśnie chyba tymi Twoimi słowami, które wtedy wypowiadałaś, ale może przypomnij nam tutaj, jak one brzmiały, cóż Ty w ogóle wówczas mówiłaś, ok?

Rzekłam po prostu: Bardzo dziękuję Ci kochany WSZECHŚWIECIE za to, że pozwoliłeś mi tu jeszcze zostać na tej Ziemi, że mnie ze swoją ekipą Aniołów uratowałeś. [przypomniało mi się tutaj to, co czytałam o tych ANIOŁACH na tej stronie: https://rubikonwings.com/2018/06/17/anioly-maja-zasady/%5D. Przeogromnie Ci za to dziękuję! Dobrze wiesz, że ja nie wszystko jeszcze rozumiem…, ale śmiem twierdzić, że najwidoczniej Ty wiesz lepiej i właśnie to wszystko [te wszystkie zdarzenia i okoliczności!] musiały być W TWOIM PLANIE, odnośnie mnie i mojego życia…

Naprawdę teraz jestem przekonana, że Ty musisz mieć ułożony już jakiś plan na to, jak ma wyglądać to moje życie. I najwidoczniej po prostu musiałam zdobyć jeszcze takie doświadczenia, bo inaczej nie mogłabym stać się tą kobietą, którą teraz jestem! Także, wierz mi, przyjmę również każde kolejne doświadczenie, jakie na mnie ześlesz z tą myślą właśnie, że Ty robisz to z pewnością dla mojego dobra…

Pomimo, że oczywiście czasem jest mi przykro i ciężko… Tak, jak właśnie teraz [PONIEDZIAŁEK, 07.XII.20, godz. 16:43], to choć chce mi się już płakać ze zmęczenia… i bezsilności… to będę Ciebie ponad wszystko wychwalać i twierdzić, że to, co się wydarza, to z pewnością tylko dla mojego dobra… i tak naprawdę będę cieszyć się tylko z kolejnych jednak doświadczeń. Dziś bowiem, jak wracałam z tej dolinki, a następnie już nawet ze sklepu [gdzie ponownie byłam po m.in. rumianek :P], to tak sobie właśnie o tym jeszcze myślałam…

Że spójrzcie, ludzie mają różne doświadczenia… A to, że nie jestem kimś zajmującym jakieś wysokie stanowisko w życiu zawodowym, nie czyni mnie przecież w ogóle kimś mniejszym i mniej wartościowym! Co więcej, śmiem twierdzić, że wcale chyba jednak nie ma AŻ tylu tak silnych i odpornych psychicznie tych ludzi tu na Ziemi…

(…)

Kochana moja, muszę Ci powiedzieć, że robisz coś wręcz wspaniałego teraz! Wiem jednak, że jesteś właśnie padnięta…, ale może przejdźmy tutaj do tego, cóż Ty dziś zrobiłaś i wykonałaś, ok?

A co takiego niby?

No proszę Ciebie! Czy mi się wydaje, czy Ty znowu sobie umniejszasz?

Przecież ponownie zrobiłam tak niewiele… Bo wciąż jeszcze nawet nie odkurzyłam… 🤦‍♀️

Zgadza się! Ale moja droga, proszę Cię! Albo inaczej powinnam teraz rzec, by nawiązać choć trochę do tego, jak Ty to przedstawiasz: No właśnie! Przecież jest to niemal karygodne! Jak mogłaś tego dziewczyno nie wykonać? Coś tak NIEMIERNIE ważnego, jak odkurzanie?… 😜😋🤷‍♀️ (…) Rozumiesz mam nadzieję, cóż Ci tu próbuję powiedzieć 🤭😉🙋‍♀️.

Przecież doskonale to wiemy, że to jest TYLKO NA RAZIE , bo z całą pewnością zajmiesz się jeszcze później, może nawet już jutro dalej… A czy to dla Ciebie naprawdę nie ma żadnego znaczenia, że, prócz Twojego oczywiście codziennego [MGŚ + to O.R.], porobiłaś również niezbędne opłaty/ przelałaś mamie kaskę na tą kawę dla babci, dopiero później widząc, że możesz sobie jeszcze spokojnie na to pozwolić, zamówiłaś sobie i płyny do kąpieli i żel pod prysznic!

No tak, ale sama chyba widziałaś, ile mnie to kosztowało… , później już nie tyle irytacji, co złości na samą siebie…, że postąpiłam tak głupio…, bo przecież nawet nie miałabym komu sprezentować tego płynu…, bo mama i Marcin mają już prysznic…

Moja droga, proszę Ciebie, zacznij w końcu myśleć o sobie! To jest logiczne i oczywiste, że nie wykorzystasz 3 na raz, ale po prostu sobie, kochana zostawisz na później, albo… będziesz używać ich na przemian! W końcu wszystkie są ziołowe, bo 2 z melisą, 3ci zaś z lawendą!

Ach, daj spokój… ale przez to już właśnie poczułam się tak źle, nie w porządku, że sama sobie robię takie prezenty…, nie myśląc o innych…

Jak to niby nie myśląc o innych? A czy to, że jak się przebudziłaś i zaczęłaś zaraz choćby myśleć o tym, że może Ty również byś coś przygotowała, choćby do jedzenia na te Święta, to Twoim zdaniem nic nie znaczy??? Doskonale o tym wiesz, że Twoja mama ma tylko jedno sprawne oko! I bardzo chciałabyś jej jakoś pomóc, zwłaszcza przed tymi świętami, by nie przyjeżdżać, tak, jak w tamtym roku, po prostu na gotowe. Tzn. doskonale o tym wiemy, że tak wcale nie było, bo będąc już tam na miejscu, pomagałaś choćby w sprzątaniu!

Lecz tak sobie pomyślałam, że skoro Marcin przyjechałby po mnie samochodem, to może mi również udałoby się coś tutaj już przygotować i to wtedy tam do Elbląga zabrać… A w ogóle, to wiesz, co WSZECHŚWIAT mi naprawdę sprzyja i pomaga wręcz…, gdyż ja, jak to ja… nie myślę często o sobie nawet, tylko jakbym tu mogła zrobić, aby jednak było najlepiej dla innych…

I tak właśnie myślałam sobie o tych świętach… Że przecież [no, helloł?], ale mam mamę niewidzącą na jedno oko i w dodatku jeszcze z bolącym kręgosłupem… Zatem więc to było dla mnie wtedy niemal oczywiste, że muszę wprost jechać do niej wcześniej tam i jej pomagać…

Czy ja wiem kochana, czy zaraz tak musisz… Myślę, że zdecydowanie bardziej tu pasowałyby te słowa: Byłoby dobrze/ miło… Pamiętaj o tym, że jak coś tu musisz, to raczej przede wszystkim zadbać o siebie, bo wtedy, jak już to zrobisz [czyli, jak to mówi właśnie OSHO], będziesz mogła zadbać lepiej o innych: W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI TY SAMA MUSISZ SIEBIE USZCZĘŚLIWIAĆ I ROBIĆ SOBIE DOBRZE!

Ale ok, to może ustalę wraz z mamą, jak już tutaj będzie, bo dokładnie za tydzień 14.XII. ma tu ponownie być na tej wizycie u okulisty. Powiedziałam jej naturalnie, że może przyjechać do mnie w niedzielę i już ten dzień sobie/ nam zaplanowałam!

Tak? A w jaki sposób? Co będziecie robiły?

Wiesz, nie mogę stwierdzić, że napewno tak będzie…, ale przedstawię choć Tobie takie punkty, które przyszły mi do głowy, co mogłybyśmy robić. Mama ma być ok. godz. 12, więc, ok. to poniżej te moje planowe punkty [o ich kolejności zadecydujemy same]:

  • obiad
  • spacer na dolinkę
  • kawa i ciasto, które CHCĘ UPIEC!
  • oglądanie filmu Sekret: Odważ się marzyć / The Secret: Dare to Dream
  • później zaś: Jak zachować SPOKÓJ w niespokojnych czasach i oczywiście Klaudii: Jak uzdrowić ciało i umysł? Samoleczenie – 7 afirmacji i medytacja

Pomyślałam nawet, że ten drugi filmik, może włączę, jak będziemy już obydwie w łóżku, a ja wtedy od tego czasu [26:40] siadłabym przy mojej mamie i nawet sama pokazałabym jej [nauczyła ją], jak może to robić sama… w sensie choćby, jak zwyczajne masowanie tej głowy mogłoby wyglądać… [poza tym, wiem, że będzie jej po prostu wtedy miło, jak będzie to czuła, że ktoś jeszcze przy niej jest i w dodatku ją masuje🤗]. Jestem pewna, że dostarczę jej tym dużo poczucia bezpieczeństwa i chyba nawet tej troski, której przecież ona sama [również jako najstarsze dziecko w rodzinie] nie miała…

Tak u niej chyba to samo, co i u mnie, bo przecież to oko znajduje się właśnie w niej, ale zdecydowanie myślę, że tu nie tylko o to SAMO OKO chodzi… Jednak, wiesz, nie przekażę jej tej wiary…, bo przecież na tym to głównie polega… A dobrze wiem, jaka jest moja mama, ona niby owszem mówi, że wierzy w tego Boga…, ale już o tym pisałam, jak to z nią jest… W każdym razie, niesamowicie podoba mi się to, co Klaudia mówi, że do niczego się nie zmuszaj, jeśli nie czujesz, to po prostu to trenuj… [Tak, jak „trening czyni mistrza„].

Dobrze to widzę, kochana moja, jak Ty tu wszystko ponownie próbujesz pięknie dopracować! I stwierdzasz, że choć zrobisz, co w Twojej mocy, by jej po prostu również jakoś pomóc. Jesteś naprawdę niesamowita wręcz! Co więcej, widziałam także, iż próbujesz utworzyć własną listę na spotify ze świątecznymi przebojami. Wspaniale po prostu!

Poza tym, kochana Ty moja, wciąż nie doniosłaś o tylu rzeczach, które już jednak ponownie zrobiłaś! Jak choćby, wymienię tu po prostu to w punktach, aby już nie przedłużać:

  • poprasowałaś do końca te rzeczy, nawet to pranie, które już wyschło!
  • zakupiłaś 5 opakowań Kardamonu, bo już dawno o tym myślałaś, aby właśnie go podarować swojej mamie, a dokładnie dziś w „kerfie” wpadłaś na ten pomysł, że przecież możesz go spokojnie przesypać do jakiegoś małego pojemniczka/ mini puszeczki od herbatki i podarować jej właśnie na Boże Narodzenie!
  • znalazłaś już u siebie w mieszkaniu część ozdób świątecznych, choćby świecznik i jeszcze taki coś al’a łańcuch z szyszkami…

No tak, tu jeszcze tylko posprzątam/ odkurzę i udam się następnie do piwni, bo wiem, iż tam mam także tą małą drewnianą choineczkę. Z pewnością to wszystko pokażę Wam na fotkach, które tu naturalnie zamieszczę. A teraz jeszcze tylko wyjdę do toalety i zacznę czytać w końcu ten wpis od początku, jak to wygląda z tą muzą teraz, hehe 😜.

Ok, właśnie sprawdziłam… w międzyczasie, oczywiście jeszcze pouzupełniałam sobie część zdjęć tutaj i powynajdywałam jeszcze kolejne fajne, wartościowe, jak choćby to:

Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że ja nieustannie do tego obecnego życia właśnie tak podchodzę, no a przynajmniej bardzo się staram 😉 Poza tym jestem również zdania, że:

Ok, to teraz przebieram się już w piżamkę, zrobię sobie jeszcze tylko rumianek na oczy i wskakuję do łóżka pomedytować. Codziennie staram się wykonywać te medytacje: Biała Flota, Jak uzdrowić ciało i umysł? Samoleczenie – 7 afirmacji i medytacja, oraz oczywiście jeszcze tą: Medytacja Siedmiu Czakr. Kolejność oczywiście dowolna, hehe😋

Tzn. nie wróć! Zawsze staram się jednak zaczynać od tych 7 CENTRÓW ENERGETYCZNYCH, bądź SAMOLECZENIA. Na koniec zostawiam sobie to, co dla mnie najprzyjemniejsze…, czyli tą moją własną intencją 🤗🧡🍀 I nie zawsze, wykonuję aż je 3 na raz, oczywiście!

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Kochani, mamy teraz już WTOREK, 08.XII.2020, powiem Wam, iż Mała Mi jest obecnie tak niesamowicie spokojna… w związku z tym odczuwa również to szczęście, hehe. Wstała dziś o godz. 5:37 do ubikacji, następnie zrobiła swój rytuał oczny i udała się zaraz z zaparzonym rumiankiem na powrót do łóżka, gdzie zaczęła wykonywać [6:30] medytację 7 czakr! boooszeee, czuła się tak wspaniale już wtedy…

I pomimo, że zamierzała dzisiaj dalej przystąpić do pracy [w swojej komórce zanotowała nawet w dniu dzisiejszym: Staubsaugen, Fußboden putzen, Keller, Dank für 1% schreiben…, FV suchen … usw.] To jednak podniosła się do swojej gimnatyki, z którą, kochani, była już gotowa o 8:47! Z prawie całą, ponieważ widząc jeszcze wczoraj w kąpieli wciąż ten nie pomniejszający się siniak na swoim kolanie, stwierdziła, iż po prostu póki co podaruje sobie choć te wykroki. Wszystko pozostałe, wykonała jednak pięknie.

Co więcej, nawet jeszcze leżąc tak sobie pomyślała, że przecież, jak już miałaby ustroić tak świątecznie tą swoją chatkę, to przydałoby się również może umyć już także okna! Lecz to była tylko taka myśl… Ona naprawdę do niczego się AŻ tak nie zmusza, po prostu wie, że najlepiej będzie, jak to po prostu poczuje, że TERAZ jest na to odpowiedni moment. Dziś jednak jest jakoś tak… hm… pochmurnie, no nie ma w ogóle żadnego słoneczka, ale też, co ważniejsze! odczuwalna temperatura to -6 stopni C…

No ok., dobrze to wie, że to nie jest jakiś znowu STRASZNY TEN MRÓZ… 🤭, ale ona po prostu nie ma teraz na to ochoty! I już! Poza tym, ma tu jeszcze dużo innych rzeczy do zrobienia…, także nie zamierza się z nikim ścigać! Kochani, ta mądra kobieta już dawno zresztą tego nie robi! Poza tym, zrobiła kolejną dobrą rzecz= sprawdziła właśnie, że ta muza w tym wpisie dobiega już końca, więc teraz spokojnie będzie mogła rozpoczynać nowy wpis!

Może dodam jeszcze tylko, iż dziś do śniadania, zaczęłyśmy oglądać kolejny film, a mianowicie ten: Sekretne Życie Waltera Mitty, zatrzymałyśmy go jednak na czasie 35:47. I teraz właśnie rozpoczniemy dalej, jest godz. 12:49… a dziś już prawdopodobnie dojdą do paczkomatu i jej zakupiony wczoraj żel i płyny [a do wczorajszej do kąpieli, w której niesamowicie się zrelaksowała, wykorzystała już ich resztkę 😉]

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close