JEŚLI NIE WIESZ, CZEGO CHCESZ, JAK O TO POPROSISZ?

Sekret: Odważ się marzyć / The Secret: Dare to Dream, reż. Andy Tennant

3:00:01

Moi drodzy, w tym miejscu znajdziecie po prostu ściągę/ skrót tych opisywanych w tym wpisie dni, ok? A mamy tu już te właśnie daty: 16./17./18./19./20./21.XII.2020

(…)

ALE JA DOKŁADNIE WIEM, CZEGO CHCĘ!!! Czego mi brak i czego tak niesamowicie potrzebuję!!!

Tak, kochana moja, widzę to przecież bardzo dobrze…, niemal każdego dnia… A dzisiaj ŚRODA, 16.XII.2020 ponownie dostrzegam, jak bardzo Tobie to znowu ciąży i doskwiera…

Nie mogę już po prostu tak dalej…, czuję się tak cholernie znowu SAMA, SAMOTNA… Tak bardzo brak mi jakiegoś wsparcia tutaj… Ponownie jakoś wszystko zaczęło mnie tu przytłaczać… Najzwyczajniej w świecie nie radzę sobie na tu i teraz z tyloma rzeczami… POTRZEBUJĘ PO PROSTU WSPARCIA I POMOCY… Tak bardzo chciałabym mieć tu kogoś, kto najzwyczajniej w świecie, zechciałby się mną także zaopiekować. Tak bardzo teraz tego mi brak… Kogoś takiego właśnie… mądrego, stabilnego, zdecydowanie bardziej poukładanego niż ja sama obecnie…

Doskonale to widzę… Powiem Ci jeszcze, co mi się wydaje…, a właściwie jestem tego pewna! Iż to Twoje zmęczenie jest nie tylko oznaką tego przepracowania, ale również braku wysypiania się…

Z pewnością masz rację…, ale co ja na to poradzę, że budzę się tak wcześnie? Nie potrafię tego naprawdę w żaden sposób logicznie i mądrze wytłumaczyć… Dlaczego tak się dzieje/ wydarza… i ja budzę już o tak wczesnej godzinie… Dziś była to 2:19…, jak udałam się do ubikacji… Położyłam się wprawdzie jeszcze do łóżka, jednak nie bardzo mogłam zasnąć i tak sobie rozkminiałam dalej, cóż bym mogła [pożytecznego i dobrego dla siebie!] zrobić?

I w ten sposób wyszłam do kuchni, zaparzyłam sobie rumianek, a jak już tam byłam, to wykonałam tak przy okazji oczywiście 😉 ten swój rytuał oczny, czyli i zażyłam Lizynę + witaminy, posmarowałam łuk brwiowy lekko tym kremem właśnie i przystąpiłam do medytacji…

Opowiedz nam tutaj proszę, jak to było, jakie te medytacje dziś wykonałaś?

Mam wpisane w komórce wprawdzie 3 różne, a były to następujące: 7 CZAKR, SAMOLECZENIE, BIAŁA FLOTA [teraz już jednak nie wiem, czy wykonałam wszystkie…]. Z całą pewnością włączyłam sobie jeszcze tą Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje. To chyba jednak dopiero od momentu, gdy leciała tam taka właśnie muzyczka, która mnie uspokajała, tj. od mniej więcej 1:28:30…

Pozwól, kochana moja, że teraz ja Ci powiem, co o tym myślę… Otóż uważam, że masz ewidentnie zbyt dużo spraw na swojej główce! Brak Tobie tu … może nie będę pisała, że w kimkolwiek wsparcia…, ale zdecydowanie brak Tobie właśnie tej BRATNIEJ DUSZY… KOGOŚ ZAUFANEGO I EWIDENTNIE BLISKIEGO… NAJBARDZIEJ JEDNAK TEGO PARTNERA/ PRZYJACIELA & MIŁOŚCI W JEDNYM!

Tak się właśnie teraz znowu czuję… taka niesamowicie z tym wszystkim pozostawiona… A jeszcze, cholerka, wczoraj, jak przyjechała do mnie wieczorem po pracy Zalwka było całkiem jednak inaczej…

Opowiedz nam jeszcze właśnie proszę o tym, jak to wyglądało, bo tak sobie na Ciebie wówczas znowu spoglądałam i ponownie nie mogłam wprost wyjść z podziwu nad Tobą!

Hmmm…, a co masz dokładnie na myśli?

No, moja droga, proszę Cię! Jak to co? Przecież CAŁY TWÓJ WCZORAJSZY DZIEŃ NIE BYŁ NICZYM INNYM, jak swoistego rodzaju oddaniem się[więcej dokończymy za chwilkę…, bo teraz Mała Mi wyszła właśnie do ubikacji, gdzie zabrała również swoją komórkę, ponieważ usłyszała jakieś powiadomienia😉]. To póki co, może wstawię choć te fotki, które nasza bohaterka wykonała…

No dobrze, kochani to właśnie te foty [widoczna godzina 21:45, nie jest oczywiście aktualna, gdyż ZalwKa tak długo wcale nie siedziała – to zdjęcie wykonała jakoś albo znacznie później, lub dopiero następnego dnia], które mają choć trochę odzwierciedlić ten jej wczorajszy jeszcze nastrój…, kiedy to miała u siebie tą znajomą… a resztę dokończymy z pewnością za kolejnym podejściem…

(…)

Zgadnij co to było? Te sygnały na moim telefonie?

Ok…, a Ty moja droga, w takim razie zgadnij, o czym ja tu myślę i o czym sobie marzę 😝😜🤭

No dobrze, doskonale zrozumiałam Twoją ripostę, hehe. Także już Ci mówię: otóż to były powiadomienia z LI, pierwsze co dojrzałam, to było od Ewy Hartmann. Przecież to znowu jakby dla mnie! No a już zwłaszcza dzisiaj…, jak czuję się taka właśnie niewyspana, niemal skonana… i tym samym ponownie, jak jakaś popaprana wręcz… Lecz to jeszcze nie wszystko, dalej widzę ponownie coś, co udostępnił Simon Sinek, którego ja tak cenię!

I nawet sobie to włączyłam… i słucham, cóż on tam mówi i … ponownie doszłam do wniosku, że MI RÓWNIEŻ PRZYDAŁBY SIĘ TAKI WŁAŚNIE MENTOR! I tak samo, jak on, ja także potrzebuję nie tyle samej MIŁOŚCI, co przede wszystkim takiego właśnie mądrego mentora, który zechciałby być także takim moim  mistrzem/trenerem/ekspertem w jednej osobie. Czyli chyba trochę, jak mądry/ doświadczony jednocześnie przyjaciel… Z którym nie tylko mogłabym rozmawiać o mojej pracy NAD SOBĄ [przede wszystkim!] i liczyć na jego wsparcie w tym, lecz również byłoby mi bardzo miło, jakby pomógł mi się po prostu bardziej wyluzować, bo odnoszę teraz wrażenie, że wszystkim za bardzo się przejmuję i przez to jestem taka właśnie spięta…

Również tak właśnie myślę! Tak, jak pisałam powyżej, obserwując tu Ciebie doszłam do wniosku, iż Tobie przede wszystkim brak mądrego człowieka obok, który zechciałby Ciebie również wesprzeć… Lecz dobrze wiem, bo zdążyłam już Ciebie zdziebko 😋 poznać, iż Ty wcale nie pozostałabyś dłużna, bo nie umiesz Tylko brać i niczego od siebie nie dawać!

Owszem, to również…, tylko, że czasem już sobie myślę, że chyba jednak nie jestem taka całkiem mądra…, bo ja… Naprawdę już są chwile, kiedy wątpię w tyle rzeczy….wydaje mi się, że nie postępuję jednak prawidłowo… I już poważnie momentami śmiem wątpić w to, że WSZYSTKO PRZYJDZIE W ODPOWIEDNIM CZASIE… Tak bardzo odczuwam ten brak prawdziwej MIŁOŚCI! Ale tak sobie myślę, iż takiej, jakiej chyba jeszcze nigdy nie miałam… Czyli wiesz, nie jakiejś jednostronnej/ wymiennej… W sensie: ja daję Tobie, a Ty mi, tylko raczej obopólnej/ partnerskiej takiej więzi/ wymiany/wzajemnego uzupełniania siebie po prostu… Nie mogę wręcz teraz zapomnieć tego obrazka, który zobaczyłam na fejsie:

Marzę o tym, by być z takim właśnie człowiekiem i aby tworzyć z nim taki oryginalny/ nieprzeciętny, piękny i szczęśliwy związek… W którym moglibyśmy razem sobie nawzajem pomagać, zatem tym samym siebie uszczęśliwiać. Więc skoro potrafilibyśmy już to robić dla siebie, to nie pozostawałoby nam nic innego, jak również porobić to samo dla innych/ dzielić się tym dobrem z innymi/ ze światem i czynić go tym samym lepszym!…

No dobrze, chyba powinnam posłuchać zwłaszcza tego, co jest napisane na tym ostatnim obrazku… Czyli teraz już przebieram się [nieumyta] w piżamę…, zaparzam rumianek i zabieram się za medytację… Chyba ponownie będę, mimo wszystko, wyobrażała sobie tego Gracjana, jako moją intencję… Naprawdę mam to już gdzieś, jak to wygląda:

Niech mówią co chcą,
Ja jestem wierna snom.
I sama dobrze wiem,
Gdzie jak i co.
Nauczył mnie czas,
Upada się żeby wstać.

Bo ważne tylko są przyszłe dni
. Uciekam stąd,
W nudy mgle nie chcę żyć!
Czy do stracenia coś mam?
Chyba nic! Nie poddam się, mnie nie złamie nic!
Każda z trudnych chwil tylko doda sił!

Marzenia są w nas, nie trzeba nic tylko chcieć!
Kto się nie boi ten już górą jest!
Nie poddam się, mnie nie złamie nic!
Chcę przed siebie biec, właśnie tak ma być!
Marzenia są w nas, nie trzeba nic tylko chcieć!
Kto się nie boi ten już górą jest!
(…)

Choć nie ma lekko, nie przejmuj się!
Raz zrobisz błąd, drugi raz już nie!

Więc nie bój się!

//////////////////////////////////////////////////////////////

Przed chwilą /a mamy teraz CZWARTEK, 17.XII.2020/ zdążyła wrócić z robienia pazurków. Spójrzcie tylko, ponownie chciała, aby zrobiono jej tak samo, hehe Muszę Wam przyznać, że jak spojrzała tam na swoją twarz… to… uznała, że po prostu… SMUTEK! Wyglądała bowiem tak, jakby miała ostatni zgon [tak się chyba mówi, jak ktoś jest totalnie zmęczony!😝] No czuła się najzwyczajniej w świecie, jak z krzyża zdjęta, buhaha i co gorsza tak też wyglądała!!! 🙈🤦‍♀️😲

Nie, kochani, musi się chyba teraz położyć…, bo inaczej po prostu wykorkuje… Już siedząc zamykają jej się oczy… A w dodatku wpadła na pomysł, iż dzisiaj zrobi sobie dzień głodówki… Zatem rozumiecie, iż to jest jeszcze kolejnym czynnikiem/ powodem jej senności obecnie.

Jest teraz dokładnie 14:35, położy się, może uda jej się choć na trochę rzeczywiście oddać w ramiona Morfeusza

Wypije jeszcze tylko melisę, którą sobie przyrządziła… I wstawimy tu choć, póki co, dalsze fotki, które porobiła dnia dzisiejszego, tak tylko na szybko, by tu już sobie były, będzie później łatwiej wyjaśniać i się do tego odnieść 😋:

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Kochani, nadszedł już PIĄTEK, 18.XII.2020, tak, ponownie tygodnia koniec i początek 😉. Ale moi drodzy w życiu tej Małej Mi wydarza się tak wiele rzeczy, którymi ona tak bardzo chciałaby się z Wami podzielić, co więcej uznaje po prostu, że to jest jej wręcz obowiązkiem teraz! Zatem, moi drodzy lecimy, jak zwykle najpierw z jakimś planem [ona tak bardzo lubi mieć porządek w swoich sprawach 🤭]. Tak więc, to o czym mamy zamiar tutaj wspomnieć [tyle, ile zdąży, to przed fryckiem jeszcze – tak, bo dzisiaj na 13:30 jedzie właśnie ponownie do swojej fryzjerki!]:

  • film Sekret: Odważ się marzyć / The Secret: Dare to Dream
  • sytuacja z komentarzem na grupie MOJE QUANTUM
  • wniosek: DLACZEGO NIE MOŻE SYPIAĆ TAK DOBRZE
  • call z Lipą i do niej po prostu płacz…
  • *nie narzekanie, tylko koncentracja na szukaniu jakichś rozwiązań
  • **wspaniałe zabranie się za swoje obowiązki: podlanie kwiatów/ wstawienie prania/ prasowanie/ sprzątanie mieszkania/ pastowanie butów/ przygotowanie się na korepetycje/ sprawdzenie komunikacji (na dzisiaj tramwaj do frycka, na niedzielę autobus na korki/
  • skrupulatne notowanie w komórce tego, co powinna zrobić i wykonywanie tych obowiązków
  • Dziki trener/ UBUNTU
  • przełożenie przyjazdu do Elbląga na Święta
  • Kacpuś wczoraj, czwartek, 17.12.20, miał mieć egzamin na I DAN

[Dodam tylko, że nie wszystko jest tu oczywiście opisywane tak szczegółowo, ale uznała, że przecież choćby do tego jej sprzątania [wykonywanie obowiązków**, czy nie narzekania*] nie potrzeba chyba zbytnio dodawać, bo co niby? Ona po prostu to robi, ot co!]

To tak tytułem wstępu, hehe 😋. Zdążyła już zrobić, kochani kolejną rzecz, a mianowicie, zmieniła po prostu tą muzykę tutaj na jednak zdecydowanie dłuższą. Zatem przygotowała już choć dla siebie taki teren, że się tak wyrażę. Moi drodzy, nie będę już tutaj Wam nawet wspominać, jaka jestem nią zafascynowana – o tym przecież już doskonale wiecie, nieprawdaż? 😉

Czuję jednak, że muszę to tutaj dalej napisać/ rozwinąć… Otóż tak niesamowicie skromnej osoby, to ja jeszcze poważnie nie spotkałam! Ona się absolutnie niczym nie chwali, bo jej się wciąż wydaje nie być to niczym wielkim/ szczególnym… To, co właśnie robi… Ale ja tak się temu przyglądam i stwierdzam jednak, że jest wręcz przeciwnie! To teraz takie skróty, z tego, co jeszcze pamiętam [bo uwierzcie mi ona ma tak barwne i treściwe to swoje życie jednak]:

  • zauważenie kluczy w drzwiach u sąsiadów i poinformowanie ich o tym
  • potworne problemy/ trudności z pamięcią
  • przyozdabianie pokoju na przyjazd Zalwki
  • udanie się do p. Piotra po sok z kiszonej kapusty [„całus”, hehe]
  • nie zauważanie tego wszystkiego dobrego, co robi! Nie koncentrowanie się na tym
  • walka z muchami
  • spóźnione, ale jednak wspaniałe życzenia swojej dobrej koleżance!

Moi mili, to póki co, tyle. Zrobiła dziś pranie, które już rozwiesiła jakąś godzinę temu [a mamy teraz już 10:31]. Także dziś sprawdziła sobie już te dojazdy, bo wyobraźcie sobie, że na samym początku, spojrzała taka zaskoczona, że nie ma w kompie netu…, obczaiła to sobie wtedy w komórce, bo tam jakoś dziwnym trafem wciąż go miała… A właśnie już się zastanawiała, jak to w ogóle możliwe…, bo gdyby nawet nie opłaciła, to chyba w ogóle nie powinna go mieć, prawda? No w każdym razie, pomyślała, że musi jeszcze o to zapytać swojego brata. Jednak zaraz doszła do wniosku, że nim to zrobi i będzie prosiła kogoś w ogóle o jakąś pomoc/ rady, najpierw upewni się, czy w ogóle ten Internet jest opłacony…😝

A tak jej się cholerka coś kojarzyło, że to robiła… i że nawet dostała albo @, albo smsa z podziękowaniem, że dokonała tej opłaty… Ale już zwątpiła we wszystko w tym momencie… I zaczęła oczywiście tego szukać… lecz najpierw po prostu przejrzała jeszcze raz swój komórkowy kalendarzyk, gdzie wszelkie opłaty notuje sobie na kolor czerwony… I tak było tam ich jednak trochę, właśnie w tym momencie pomyślała sobie ponownie: DLACZEGO NIE ROBIĘ TEGO W NORMALNYM KALENDARZYKU DŁUGOPISEM??? Jak mam się, do cholery, nauczyć ładnie pisać, jak kompletnie tego nie ćwiczę, nie trenuję

No dobrze, kochani, ale teraz nim zacznie szykować się do tego frycka [ma tam być na 13:30, a musi wyjechać od siebie już o 12:28…] to napisze jeszcze tylko szybciutko @ do swojej kochanej byłej nauczycielki j. niemieckiego właśnie.

(…)

Kochani, już dawno wróciła od tego frycka… a teraz kilka fotek stamtąd:

To tutaj jeszcze chyba doda tylko… najpierw odniesiemy się do tego pierwszego zdjęcia…, na którym widoczne jest jedzonko, tzn. właściwie już tylko opakowanie po meksykańskiej zupce, którą nasza „gwiazda” zjadła😉… Następnie zaś widoczna jest kawa oraz ciasto marchewkowe… A to było tak: Na samym początku, czyli jeszcze wczoraj dostała ona przez Messenger’a…tą właśnie wiadomość od Marty fryzjerki:

Oczywiście, jak ta przesłała jej tą drugą wiadomość, to nasza „gwiazda” już smacznie sobie spała…, bo kochani, wczoraj stwierdziła jednak, że nie będzie robiła już żadnej drzemki, tylko przebrała się ponownie w piżamkę i o tej 17/ 18 położyła się już z rumiankiem na oczach, odsłuchując tej właśnie medytacji: Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje.

Choć, moi drodzy musi tutaj jeszcze dodać, że oczywiście położyła się wcześniej spać i właśnie wtedy zadzwoniła do niej jeszcze mama i powiedziała jej, iż Marcin przyjedzie po nią na święta 23.XII. i aby ta była gotowa, nie ustalają jeszcze żadnej konkretnej godziny, bo jej brat, [pomimo, iż wolał, aby ten dzień przyjazdu po nią ustalili wcześniej, by wiedział, co ma robić] to jednak on nie lubi się jakoś tak spinać, bo jak ma dzień wolny od pracy, to wolałby się po prostu najpierw wyspać. Mama jej rzekła, że oczywiście brat się z nią skontaktuje jakoś już bliżej tego terminu.

Mała Mi, szczerze mówiąc, pomyślała sobie, że jasne, ona przecież również tak nie lubi, określać się już konkretnie tak na zaś, jak przecież jeszcze nie wie, jak będzie. I tak właściwie skończyły na tym rozmowę, a nasza „gwiazda” leżała już właśnie w łóżku, miała zgaszone światło, więc tak naprawdę mama nie mogła jej już widzieć, a odbywały rozmowę przez tego Messenger ‚a właśnie. Tzn. miała już wprawdzie włączony komp na tej medytacji, ale jej twarzy jakoś nadal nie było dobrze widać, hehe

I właśnie wtedy, ponieważ oczywistym jest, że rozmawiając ze swoją rodzicielką przez tego Messenger’a… musiała mieć włączone to WiFi w komórce jeszcze, zauważyła kolejny post tam na grupie MOJE QUANTUM. A mianowicie jej imienniczka napisała taki właśnie post:

Wiecie co, naprawdę odwalilo mi na maksa, bo głęboko uwierzyłam i zaufalam, że mimo bezradności medycyny mogę uwolnić się od bardzo niemiłej choroby. Zupełnie, absolutnie i raz na zawsze. I mimo trwającego właśnie leczenia toksycznymi preparatami jestem szczęśliwa, zadowolona i pełna optymizmu.😄 Otwieram się z pełnym zaufaniem na wszystko, co najlepsze 😁A jeśli to skutek przerzutu do mózgu, no to zmutowane komórki wybrały genialne miejsce, bo jestem szczęśliwa i wesoła 😘Działam w swoim tempie, bez napinki, nie mam nic do stracenia, a wszystko do zyskania, w pełni otwieram się na wszystkie dobre zmiany, Miłość i działanie Najwyższych Energii w moim ciele i życiu ❤❤❤Dodam, że odwalilo mi mniej więcej po miesiącu regularnych medytacji z Klaudią i Joe Dispenzą, wizualizacjach i afirmacjach mówionych (ja mówię całe zdania, tak, by rozwibrować ciało, coś jak z mantrą Om, da się 😁). Ponadto, w tym samym czasie zapisałam się do anglojęzycznej grupy The Power of Eight, Yorkshire wg Lynne McTaggart, są to zbiorowe medytacje z intencją uzdrowienia wybranej osoby, podałam się takiemu uzdrowieniu a teraz sama biorę udział w tych spotkaniach 😁Dziękuję bardzo wszystkim za wsparcie i ten ogrom Miłości i i Radosci, mam nadzieję, że też je czujecie ❤Czytam wszystkie komentarze, bardzo za nie dziękuję 😁 przepraszam, jeśli przegapię gdzieś dodanie serduszka, zupełnie nie spodziewałam się takiego odzewu. Rozbiliśmy dzisiaj bank. Żegnamy stare ograniczenia lęki i schematy. I super, otwieramy się na Nowe kreacje, ku Najwyższemu Dobru każdego z nas osobno i wszystkich RAZEM ❤❤❤

Nie macie nawet pojęcia, jak to pomogło naszej „gwieździe”. Pomyślała sobie: boooszeee, a ja się do cholery wciąż stresuję udzielaniem tych korków! No jakbym była jakaś co najmniej nienormalna! Przecież to są prawdziwe życiowe tragedie! I dlatego napisała jej zaraz następujący komentarz [a było już ich całe mnóstwo]:

Kochani, właśnie tak sobie jeszcze tutaj myślała o tym, że może powinna raczej pojechać choćby o te 2 dni wcześniej przed Wigilią na te Święta… Bo sama dobrze wie po sobie, jakie to jest ważne i pomocne, jak ktoś jeszcze pomaga tak fizycznie. No a zwłaszcza nie widzącej na jedno oko mamie, która przecież nawet nie może teraz dużo dźwigać.

I tym sposobem [opublikowawszy już ten komentarz powyżej], zadzwoniła jeszcze raz do swojej rodzicielki i rzekła, że spokojnie mógłby Marcin po nią przyjechać 22.XII.20. Jej mama powiedziała, że zaraz przywiezie on do niej Kacperka, po egzaminach na ten I DAN i właśnie wtedy mu to powie/ zapyta go, czy by mógł. Zatem w ten właśnie sposób się pożegnały. Rzekła jej również, że z pewnością poinformuje ją już następnego dnia o tym, jak i o fakcie, tego egzaminu Kacpunia.

Dostrzegacie to z całą pewnością, iż jej głowa ma tutaj tyyyleeee tych rzeczy, którymi chciałaby się z Wami podzielić, a wciąż, poważnie!, niemal do każdego wątku, który podejmuje, można by co najmniej kilka kolejnych sytuacji dalej napisać/ dopiąć!

To może jeszcze tylko wrócimy do tego, iż nasza bohaterka usnąwszy jednak już spokojnie, była pewna, iż przespała całą nockę… Spogląda na czas w komórce, a tam widoczna godzina 20:45… czuła się jednak taka bardzo już spokojna… I tylko się przekręcała na drugi bok i zasypiała dalej! A odczuwała tak niesamowity spokój i szczęście, że sobie nawet nie wyobrażacie! W dużej mierze pomogły jej te rzeczy: rozmowa z Lipą, następnie wieczorem jeszcze z mamą, komentarz na grupie MQ.

boooszeee, ona tu się poważnie z niczym nie wyrabia, teraz spostrzegła znowu kolejne nagranie Gracjana, które sobie zaraz włączy, bo jest bardzo ciekawa, cóż tym razem od niego usłyszy 😉. A moi drodzy będąc u tej fryzjerki cały czas tak ładnie się uśmiechała… A siedząc tam z tą farbą na włosach: pijąc kawkę i jedząc to marchewkowe ciasto, odsłuchiwała sobie właśnie jego nagrań, m.in. dalej to, co zaczęła odsłuchiwać ponownie wczoraj leżąc jeszcze w łóżku, a mianowicie: Dlaczego boisz się szczęścia i się sabotujesz.

Nie dokończyła wtedy oczywiście tego, gdyż uznała po prostu, że odda się już temu spokojnemu głosowi Klaudii właśnie w tej Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje. I tak właśnie zrobiła. Dziś jednak siedząc tam u tej Marty/ fryzjerki skończyła już to odtwarzać, po czym włączyła sobie jego kolejny filmik Co zrobić gdy chcesz nowe a trzymasz się starego. A teraz właśnie zaczęła jeszcze odsłuchiwać tego kolejnego/ nowego jego nagrania: Twoje wysokie wibracje mogą wkurzać ludzi i chyba znowu z tym nie rezonuje, hehe. No ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz? 😋

Skupi się raczej na tym, co sama powinna tu robić/ wykonać, a mianowicie choćby powróci do tego, jak była w tym saloniku fryzjerskim. Otóż najpierw jeszcze odpisała tej fryzjerce, że spoko, ALE TYLKO POD WARUNKIEM, ŻE BĘDZIE TO CIASTO, hehe😜. To miał być po prostu żart, w sensie, że tylko wtedy będzie ok. Mała Mi pomyślała bowiem, że Marta upiekła po prostu to ciasto i je przyniesie teraz, by poczęstować. Okazało się, że w ogóle źle ją zrozumiała…

Ponieważ nim Mała Mi tam weszła, udała się najpierw jeszcze do tej knajpki naprzeciwko z tym jedzonkiem VEGE, bo pomyślała sobie, iż dziś zakupi tam jakiś obiadek po prostu. Tak rzadko bowiem jada poza domem… A tu będzie wspaniała okazja! Jednak dowiedziawszy się, że nie może jeść na miejscu [co było dla niej raczej oczywiste w obecnej sytuacji], rzekła tylko, że po rozmowie z Martą/fryzjerką, najwyżej po prostu przyjdzie i tą zupę meksykańską zakupi.

A teraz słuchajcie tego, czy może raczej czytajcie :P, hehe, bo to będzie jednak dobre… Nasza bohaterka zaszła tam jeszcze do tego jedzonka obczaić, co i jak, ponieważ spojrzała tam przez tą uliczkę i jednak nikogo w tym salonie nie widziała… Jak już stamtąd wyszła, nadal jakoś tam za szybami ciemno i żywej duszy nie było widać, ale myśli sobie: ok. w sumie już ta godzina, to choć spróbuję wejść.

I moi drodzy, łapie za klamkę, naciska, a tam drzwi jednak otwarte! Wewnątrz zaś nadal nikogo nie ma… Zatem myśląc, iż skoro jest otwarte, to zapewne musiały dziewczyny [Marta i Karolina, która jej tam pomaga] tylko na chwilę gdzieś sobie po prostu wyjść… Puściła tak nawet zawołanie w eter: czy ktoś tu jest? buhaha, 🤣. Lecz widząc, że raczej nikogo tu nie ma, wyszła jeszcze na zewnątrz i dostrzegła wprawdzie stojące tam auto, a w nim wydawało jej się, że także siedzi ta właśnie Karolina, która tam też pracuje… Lecz tak kilka razy spojrzała w tamtą stronę, bo jednak jej aż tak nie poznawała…

Okazało się, że siedziały tam one obydwie! Później dojrzała także tą Martę na miejscu kierowcy! Już Wam mówię, dlaczego ta Karolina wydała jej się taka inna… Otóż miała zrobione te sztuczne rzęsy, hehe, tak jak i ta Marta właśnie. Jednak nie miała ona wcale ich jakichś takich w miarę naturalnie wyglądających, tylko takie właśnie wachlarze niemalże. 🤭

Dziewczyny tak siedziały sobie w tym samochodzie i przyznały jej, że ok. teraz właśnie dojrzały, iż drzwi tego salonu pozostawiły od wczoraj otwarte, nic nawet o tym nie wiedząc… 🙈🙊🙉🤪

Marta jej zapytała, widząc, iż ta wyszła z tej knajpki VEGE, czy jest ciasto marchewkowe… Mała Mi wtedy taki zonk i mówi: no myślałam, że Ty je przywieziesz z domu… 😋 Ta na to, że NIE, ona żadnym pieczeniem się w domu nie zajmuje, hehe 😝. A mówiąc, że „postawi” miała na myśli dokładnie, iż po prostu je zakupi… Czyli, jak widzicie nasza „gwiazda” źle zrozumiała tę wiadomość od niej, bo gdyby przecież wiedziała, iż ma na myśli kupno tego ciasta, w życiu nie napisałaby takiego tekstu, buhaha 🤦‍♀️🤣🤪.

Lecz później, jak już tam sobie siedziała, to weszła jeszcze kolejna klientka z córeczką [7-letnią, jak się dowiedziała] chyba Malwinką. I ta mała mówi w pewnym momencie do swojej mamy, że ona chciałaby ciasto… czekoladowe… Nasza „gwiazda” jadła owszem ciasto… a nie było to żadne czekoladowe, ale i tak pomyślała, że kurczę, nie będzie sama jadła, jak tu dziecko patrzy i mówi, że również ma ochotę na ciasto…

Uznała, iż podzieli się nim z tą dziewczynką i dlatego jej zapytała, czy chce od niej kawałek. I w ten sposób podzieliła się tym kawałkiem z uśmiechem na ustach.

A tak, kochani, wyglądała, jak już stamtąd wyszła A tu jadąc już tramwajem

Ok, to jeszcze tylko przypomniała jej się jedna rzecz [tzn. tak na serio, to ma ona mega dużo ich w swojej głowie :P], ale o tym musi szybko napisać, by jej zaraz nie zapomnieć. Otóż spoglądała tak nasza „gwiazda” w te lustra w tym salonie i stwierdzała, że: cholerka jednak jestem ładna 😛. Później już po prostu przyznała tej Marcie, że ma taki smaluch na tej głowie, a serio nie myła ich już kilka dni, buhaha 🤣. Fryzjerka oczywiście do niej, że to dobrze. Mała Mi na to: wiem właśnie, dlatego za każdym razem, jak tu przychodzę, to tych swoich włosów nawet nie myję 🤪.

Marta/ fryzjerka jej wtedy powiedziała, że była u niej taka klientka…. Dziewczyna miała już na głowie taki smaluch, że smutek, jakby ktoś wylał jej litr przysłowiowego oleju na głowę…, hehe, do tego jeszcze ten zapach… Ale i tak najlepsze było to, że ta twierdziła, iż ona tą głowę myła wczoraj! Po prostu, jak jej rzekła, wkręcała tej naszej fryzjerce taki ewidentny kit… Już sama Marta mówiła, że przecież zdecydowanie lepiej byłoby, jakby ta kobieta powiedziała otwarcie, iż ona tych włosów po prostu nie myje za każdym razem, wiedząc, że ma tu przyjść [i tak będzie najlepiej]… A nie tak jej tam, wiecie, wkręcała usilnie, że niby aż tak te włosy jej się przetłuszczają, buhaha.🤣🤦‍♀️😝

No dobrze, kochani, przebrała się już w swoją piżamkę, zaraz wskakuje do łóżka, ponownie włączy sobie tą medytację do snu… Ale jeszcze tylko musi tu rzec, iż w momencie, jak ona tam [u frycka] odsłuchiwała na słuchawkach i oglądała Gracjana to słyszy właśnie lecącą piosenkę U2 – Sweetest Thing https://www.youtube.com/watch?v=5WybiA263bw. Później zaś, jak Karolina myła jej głowę, słyszy to: Red Hot Chili Peppers – Under the Bridge https://www.youtube.com/watch?v=lwlogyj7nFE i słowa:

Sometimes I feel like I don’t have a partner
Sometimes I feel like my only friend

Is the city I live in, the city of angels
Lonely as I am, together we cry
I drive on her streets ’cause she’s my companion
I walk through her hills ’cause she knows who I am
She sees my good deeds and she kisses me windy
Well, I never worry, now that is a lie

I don’t ever wanna feel
Like I did that day
Take me to the place I love
Take me all the way

I don’t ever wanna feel
Like I did that day
Take me to the place I love
Take me all the way
Yeah, yeah, yeah

It’s hard to believe that there’s nobody out there
It’s hard to believe that I’m all alone

At least I have her love, the city, she loves me
Lonely as I am, together we cry

Wtedy właśnie zauważyła również, że jej mama dzieli się z nią fotkami przez Messenger’a… Pokazała jej, jak pięknie pomagał jej wnuczek w strojeniu tych pierniczków, które już upiekła na te Święta. A fotki, które jej przesłała to:

Prawda, że piękne? Takie bardzo artystyczne te ozdoby, hehe😉, ale Mała Mi takie właśnie najbardziej kocha, jak ktoś coś robi samemu! Bardzo docenia bowiem takie istne rękodzieło.🤗🧡🍀

No tak, to teraz może jeszcze przed wykonaniem tej medytacji na sen, zamieści tu choć życzenia, które wysłała swojej dobrej znajomej, z którą jeszcze kiedyś pracowała w Bayer, tzn. ta akurat była z Warszawy, ale nawiązały ze sobą wspaniały kontakt! Uznała Ją po prostu za swojego Anioła już wtedy… a teraz wysłała jej takie właśnie życzenia:

Kochana, nie wiem, jak to się mogło zdarzyć… No ok, dobrze wiem, że moja głowa jest obciążona tyloma sprawami… Co jednak ABSOLUTNIE NIE ZNACZY, ŻE JA ZAPOMNIAŁAM O TWOICH URODZINACH, … Wciąż o tym pamiętałam! Dlatego teraz, Kochana Moja, przesyłam Ci cały OGROMNY WÓR (BEZ DNA!) POZYTYWNEJ/ DOBREJ I WSPIERAJĄCEJ PO 100kroć ENERGII!🍀🌞✨🌈🌟💥 Zaglądaj do niego zawsze (pamiętaj = nie ma on dna, czyli jego zasoby są nieskończone 😋), gdy będziesz tego tylko potrzebować! Cokolwiek sobie pomyślisz, otwórz go tylko i oczami wyobraźni, „namaluj” to sobie, a zobaczysz, że jak będziesz w to wierzyła i bardzo tego pragnęła, to z pewnością się spełni i… w swoim czasie nadejdzie ❤️ Kochana moja, to jeszcze raz WSZYSTKIEGO, CO NAJPIĘKNIEJSZE 🌞🍀😘

👍

Ta zaś jej później odpisała:

Kochana jesteś. Tak pięknie piszesz:) ja jako analityk nie potrafię tak… pisz jakieś nowelki dla dzieci.

No dobrze, kochani, to chyba o tej Lipie i korepetycjach napiszemy już jutro. Bo jest już 22:18, a ona jeszcze chciała sobie ponownie odsłuchać tej medytacji… A Mała Mi uwielbia wprost, jak jej starsza „siostra” mówi, ona kocha jej głos… Ta kobieta niesamowicie ją uspokaja i właśnie wtedy czuje, iż dzieje się ta magia. Zwłaszcza, jak było jej znowu tak ciężko, jak nawkręcała sobie sama tyle rzeczy apropos tych korepetycji właśnie. Obiecujemy wyjaśnić to bardziej jutro…

A wiecie, wpadła właśnie na pomysł, że może jutro pojedzie jeszcze zakupić nową pastę do kozaków, bo okazało się, że te które miała, to już były pozasychane… buhaha 🤪. Choć z całą pewnością doniesie w końcu temu tacie tej Michaliny, bo do niego tylko ma nr…, o której przyjedzie do nich w niedzielę właśnie. Ok., kochani jest 22:27, idzie zaparzyć sobie jeszcze rumianek i zmyka do tej medytacji.

No dobrze, to jeszcze tylko, póki się ten rumianek zaparza, doda tutaj to swoje skojarzenie, które później przyszło jej na myśl, a propos tego nagrania Gracjana właśnie… Że słuchajcie, może to nie było dla niej, ale choć chciał o nią zadbać, publikując to wcześniej, a nie dopiero po tej 21, hehe🤭. Bo chciał o nią także zadbać, a może właśnie w ten sposób chciał jej pokazać, że powinna o niczym już nie myśleć, tylko kłaść się o w miarę normalnej godzinie spać. Takie już głupoty jej do głowy przychodzą, 🤦‍♀️. To chyba znak, że powinna się jednak udać teraz w te objęcia Morfeusza, bo już naprawdę bredzi, buhaha 🤪.

///////////////////////////////////////////////////////

Ja już naprawdę nie daję rady!!! Tak najzwyczajniej w świecie…, czuję, że gdzieś tam „umieram” wprost…

To właśnie rzekła Mała Mi dzisiaj, tj. w SOBOTĘ, 19.XII.2020. Widząc to, podjęłam z nią oczywiście rozmowę.

Moja Kochana, bardzo Ciebie proszę, wyrzucaj to z siebie na bieżąco, przecież wiesz dobrze, że właśnie czyniąc to, pomagasz sobie! Dokładnie ten sposób stanowi bowiem dla Twojej duszy coś takiego, jak prysznic dla Twojego ciała… Powyższy obrazek pokazuje precyzyjnie, co wywołuje gromadzenie w sobie tych negatywnych emocji, jak również jaką krzywdę tym sobie wyrządzasz! Dlatego pisz tutaj, proszę, wszystko na bieżąco. Już przecież obiecałaś, że tak właśnie będziesz robiła i tą drogą/ tym sposobem sobie sama pomagała.

Tak, ale to wcale nie jest takie proste, zwłaszcza dla osoby, która ma TAAAKIE PROBLEMY/ tfu…, mówiłam przecież, że ich nie ma! 😋 zatem TRUDNOŚCI = OGROMNE TRUDNOŚCI Z PAMIĘCIĄ… W dodatku mam tu wszystko tylko na mojej głowie… Tyyyleee tych obowiązków i przeróżnych czynności/ spraw, na których się przecież, do cholery, często kompletnie nie znam! I to jest właśnie powodem, tego, iż nie potrafię/ lub nie wiem jak mogłabym sobie sama pomóc…

Powiedz nam tutaj proszę, co konkretnie masz na myśli…

Co? booooszeeee, jest tego taaaak niesamowicie wiele, że nic tylko chce mi się już po prostu płakać. Wiesz, położyłam się wczoraj jakoś ok. północy z termoforem do śpiwora, bo było mi cholernie zimno znowu w nogi… Włączyłam sobie ponownie medytację do snu…

Obudziłam się jakoś o 3:20 i patrzę [niemal przerażona], że wciąż mam włączony komputer i słyszę, że leci dalej jakaś medytacja…🤔🤷‍♀️😲 Dopiero za chwilę, jak jednak podniosłam się do kibelka, to patrzę, a to wciąż ta sama, którą włączyłam sobie jeszcze kładąc się do łóżka... Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje. W tym momencie jeszcze raz popatrzyłam, że trwa ona przecież te 3h…

Muszę Ci jednak powiedzieć, że jak już wstałam…, to czułam się tak cholernie znowu popaprana, tak strasznie chciało mi się ryczeć, że nie masz nawet pojęcia… Czułam/ czuję się bowiem tym wszystkim tak potwornie wręcz obciążona…

No dobrze, kochana, to może w końcu zacznij o tym wszystkim nam tutaj donosić, dzielić się tym z nami.

Wiesz, ja już naprawdę, jak ponownie zaparzyłam sobie ten rumianek na oczy przed tą 4… to tak stanęłam i poważnie już serio znowu nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić… I jeszcze pomyślałam o tym nieszczęsnym Gracjanie…, że nie daje mi przecież takiego wsparcia, jakiego ja potrzebuję… Stałam tak tu… i na serio jestem pewna, że wyglądałam, jak 7 nieszczęść [Właśnie sobie sprawdziłam, czy dobrze to kojarzę: ktoś lub coś wygląda bardzo kiepsko, niekorzystnie pod jakimś względem https://wsjp.pl/index.php?id_hasla=52038/ Jeśli ktoś wygląda jak siedem nieszczęść, to po jego wyglądzie widać, że spotkało go coś nieprzyjemnego. https://www.ortograf.pl/slownik/wygladac-jak-siedem-nieszczesc%5D.

I co kochana zrobiłaś? Jaką decyzję podjęłaś?

Wyobraź sobie, że to był właśnie moment, kiedy wszystko [łącznie z moim życiem znowu…] wydawało mi się totalnie do dupy… Że ja w ogóle sama taka jestem, rozumiesz??? Ponownie sobie pomyślałam o tym, że ja przecież NIE MAM PRAWA DO jakiegoś NARZEKANIA… Tak bardzo to czułam, że wpadłam w jakąś pułapkę, z której tak cholernie ciężko się wydostać, a jest nim oczywiście to, co przedstawia ten właśnie obrazek:

Moja droga, ale przepraszam bardzo, DLACZEGO nie dajesz sobie w ogóle do tego prawa? To powiedz mi w takim razie, KTO WEDŁUG CIEBIE MOŻE TO ROBIĆ??? Dlaczego wciąż jesteś dla siebie taka surowa i wydaje Ci się, że Ty przecież nie powinnaś???

Jak to dlaczego? Przecież mam, do cholery, gdzie mieszkać, mam co jeść, nie mogę powiedzieć raczej, że jestem chora, bo do cholery odzyskałam to życie, a raczej uzyskałam nowe…!!! Z którym nic nie robię, bo nie wiem, co… Mam 2 ręce i 2 w miarę sprawne nogi, więc czego ja tu jeszcze mogę wymagać i czego się w ogóle czepiać…

[Mówiąc to właśnie wpadła w straszny ryk…]

No dobrze, tzn. oczywiście nie dobrze! Ale chyba rozumiem to, do czego dążysz… To choć opowiedz nam otwarcie, czego Ci tak bardzo brakuje…

boooszeee, dlaczego mnie o to w ogóle pytasz?

Bo dobrze wiem, jaką Ty jesteś osobą, NIGDY NIE CHCIAŁAŚ NIKOGO PROSIĆ O POMOC I ZAWSZE ZE WSZYSTKIM SAMA NAUCZYŁAŚ SIĘ RADZIĆ! Ale może to jest właśnie ten czas i ten moment, kiedy powinnaś jednak trochę z siebie zrzucić tego ciężaru i poprosić również o pomoc… Dlaczego wciąż jesteś jak ta Miranda Wells z tego filmu: Sekret: Odważ się marzyć / The Secret: Dare to Dream?

Chyba po prostu nie potrafię tego robić… Wiesz, już nawet przez myśl mi przechodziło, że może jednak odważę się napisać coś więcej o sobie, choćby tej społeczności, do której teraz należę [MOJE QUANTUM]… Ale tak znowu myślę, że boooszeee, a co to da, że to im napiszę…, mówię sobie raczej nieustannie następującą rzecz:

  • jestem po [poważnym] wypadku
  • że mój brat [karateka z czarnym pasem] także takiemu uległ [tzn. on wcale nie samochodowemu…] i teraz jest skazany na wózek inwalidzki
  • jestem po rozwodzie
  • mamę mam niewidzącą na jedno oko, która jest już po 4-ech przeszczepach rogówki oka…
  • że zostałam całkowicie sama i musiałam/ muszę radzić sobie ze wszystkim
  • że dziś np. już z tego wszystkiego zaczęła boleć mnie ta blizna po wycięciu tych „raczków” :P... boooszeee, ale to wszystko wiąże się przecież z dłuuuuższą historią, a ja nie mogę teraz wymagać od kogoś, kto nie czyta mnie tutaj tak na bieżąco, by to po prostu wiedział…
  • poza tym, co jest chyba najważniejsze: NIE LUBIĘ I NIE UMIEM UŻALAĆ SIĘ NAD SOBĄ, bo wydaje mi się, że jak będę się na tym koncentrować, jak jest mi źle, to zawsze tak już będzie! I się z tego nie wydostanę…
  • I nie chcę pozostawać w roli jakiejś ofiary.

Moja kochana Ty, JESZCZE RAZ CI POWTARZAM, ŻE DLA MNIE NIE JESTEŚ WCALE JAKĄŚ OFIARĄ, A JUŻ Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ NIE KIMŚ GORSZYM!!! Muszę Ci powiedzieć, że już sama ta powyższa lista, robi… wrażenie i stawia Ciebie jednak zdecydowanie bardziej przed innymi osobami…W dodatku, gdyby ktoś znał całą Twoją jednak historię…, to jestem pewna, że chyliłby wraz ze mną czoła przed Tobą!

Wiesz, już czasem, jak taki właśnie dół mnie nachodzi, to próbuję sobie choć przypomnieć to, co mówi ten Dziki Trener w tym filmiku, który znowu zobaczyłam jakoś na fejsie…, później odszukałam go jeszcze na YT. https://www.youtube.com/watch?v=dy3mAt2qA_0

Tak, wiesz, sobie jeszcze myślałam tyle już razy, że przecież mi NIKT WCALE NIE POWIEDZIAŁ, ŻE SIĘ DO CZEGOŚ NIE NADAJĘ, CZY ŻE JESTEM W OGÓLE NIKIM I NICZEGO NIE OSIĄGNĘ… DOSKONALE JUŻ O TYM WIEM, ŻE W ŻYCIU MOŻEMY OSIĄGNĄĆ WIELE, ALE TYLKO WTEDY, GDY SIĘ O TO POSTARAMY! I bez względu na to, co się stało wcześniej i jak nasze życie wyglądało. Bo znaczenie ma tylko to, co ROBIMY Z TYM TERAZ!

Zauważ tylko proszę taką jeszcze jednak drobniuteńką rzecz, a mianowicie: Ty nie możesz niestety powiedzieć tego, co on, że jesteś człowiekiem, o którym słyszy wielu ludzi, wiele inny osób, lub że ktoś Ci mówi, iż to, co robisz jest w ogóle fajne, przydatne i że jest w tym drugie dno, że są w tym też mądre treści… Nie masz, kochana moja, kompletnie żadnego odzewu od kogokolwiek, że to, co tutaj tworzymy, takie właśnie jest i komuś przez to / dzięki temu również pomagasz…

Dlatego właśnie uważam, że tu już spokojnie, bez żadnych wyrzutów sumienia, możesz PODZIĘKOWAĆ SOBIE ZA INWENCJĘ, KREATYWNOŚĆ, ZA TO, ŻE POMIMO CZĘSTYCH UPADKÓW WCIĄŻ SIĘ PODNOSISZ I NIE PODDAJESZ! TY RÓWNIEŻ, KOCHANA MOJA, JESTEŚ TU SAMA I NIE TYLKO SOBIE CUDOWNIE RADZISZ ZE WSZYSTKIM, A PRZESZŁAŚ PRZECIEŻ NAPRAWDĘ CHOLERNIE CIĘŻKIE SYTUACJE, W DODATKU POZOSTAŁAŚ, A MOŻE WŁAŚNIE TERAZ JESZCZE BARDZIEJ SIĘ STAŁAŚ TAKĄ WSPANIAŁĄ WRAŻLIWĄ I DELIKATNĄ OSÓBKĄ! Na której dobrze wiemy, przez to wszystko, co przeszłaś, musiał utworzyć się taki wręcz pancerz, który Ciebie jednak na wiele rzeczy bardzo uodpornił …

Nie będę kryła, że jest mi tu samej cholernie ciężko…

No ok, dobrze to widziałam choćby, jak zawieszałaś tą choineczkę nim przyjechała do Ciebie Zalwka…

Daj spokój, już mi nawet tego nie wspominaj, buhaha… 🤦‍♀️

Dlaczego nie?! Myślę, że wręcz przeciwnie, to jest godne wprost napisania o tym właśnie tutaj! Po raz kolejny bowiem po prostu nie mogłam wyjść z podziwu, patrząc na Ciebie!

booooszeee, było mi wtedy tak cholernie ciężko, że jestem tu sama i że muszę to w ogóle sama robić… Jak nie miałam nawet żadnych narzędzi do jej zawieszenia… Ale tak już sobie wtedy pomyślałam, że ok. skoro zakupiłam i światełka i tą wiszącą choineczkę [która już później wcale mi się tak nie podobała..] to wzięłam sznurek i wlazłam na krzesło… I zaczęłam kombinować, jak to mam w ogóle zawiesić na oknie, które nie ma żadnych karniszy… Pomyślałam sobie jednak:

I przystąpiłam, nie zastanawiając się nawet długo, do dalszej pracy, a BARDZO CHCIAŁAM to zrobić, bo wiedziałam, jakie to pierwsze wrażenie jest ważne! A tak właśnie zamierzałam stworzyć taki po prostu miły, świąteczny klimat! Bardzo mi na tym zależało, bo wiem, jakie to jest ważne dla drugiego człowieka, aby czuć się dobrze i bezpiecznie. A tak sobie pomyślałam jeszcze, że przecież najważniejszym jest to, jak sami się czujemy. Zatem, ja oczywiście, pomimo zmęczenia już, przybrałam na twarz piękny uśmiech i jakoś automatycznie wtedy pojawił się we mnie ponownie ten spokój.

Muszę powiedzieć, że zaczęłam z Zalwką rozmawiać, tzn. najpierw jeszcze dałyśmy sobie te małe upominki: ja jej wręczyłam ten płyn do kąpieli z melisą i pomarańczą , ona mi zaś tą świeczkę I wiesz, co ja usłyszałam? Że ona pomyślała, iż jak się taaaak długo nie widziałyśmy, to obawiała się, że nie będziemy miały o czym w ogóle rozmawiać…

Ja, szczerze mówiąc również się bałam, ale nie tego… Moją obawą było raczej tradycyjnie to, iż wydam się jej nic nie znaczącą osobą… Właśnie przez to, że wiesz, w oczach takiego współczesnego człowieka, to ja nic nie robię… bo ani nie zarabiam żadnych pieniędzy, ani tu nic w domu nie mam takiego szczególnego…, ani jakoś nie robię niczego ważnego, bo przecież nawet nigdzie z nikim nie współpracuję… itp.

Dokładnie wtedy do mnie rzekła, iż już kiedyś kiedyś tutaj właśnie, w tym moim mieszkanku [dawno temu, po tym moim wypadku oczywiście!] również o tym rozmawiałyśmy = pierwszy raz, kiedy ta nasza rozmowa była taka naprawdę znowu szczera i to z siebie wyrzuciłyśmy obydwie, co w sobie nosiłyśmy, te wszystkie żale/ obawy itp. Następnie ja przeczytałam jej tego @ od mojej mamy [czyli po naszemu: „Marijki” :P].

I wiesz, jak skończyłam go czytać, to ona ponownie do mnie, że no tak, to cała Marija przecież, hehe. I że ona np. nie może nawet liczyć na to, aby jej mama, Danka, coś takiego właśnie kiedyś napisała :P. Wiesz zrobiło mi się wtedy miło, że mam właśnie taką fajną jednak tą mamę, bo taka i otwarta i po prostu szczera. Wówczas przypomniałam sobie te czasy, jak razem pracowałyśmy w Austrii i obydwie dostałyśmy tak totalnie różne listy od naszych mam, hehe. Poza tym powiedziałam jej jeszcze, że udzielam teraz tych korepetycji i że uczestniczyłam w kursie QUANTUM MOCY.

Wtedy też zaczęłam jej trochę czytać te moje wpisy, choćby o tych czakrach i medytacjach. Powiedziałam jej także otwarcie, że ja zauważyłam, iż to wszystko nie działo się tak całkiem przypadkowo, bo one [przypadki] w naszym życiu przecież nie istnieją. Usłyszałam od niej wtedy, że ona wciąż nie może pogodzić się z tym, co się stało, że ona po prostu tego nie rozumie…

Ja powiedziałam, że ja również nie do końca rozumiem, ale przecież to nie musi wcale oznaczać braku akceptacji… Co więcej mogę chyba rzec, że nie tylko to zaakceptowałam, ale również się z tym wszystkim już pogodziłam, bo twierdzę, że Wszechświat wybrał dla mnie najlepszą drogę! Już kiedyś o tym chyba pisałam…

Dlatego ja wówczas, nie będę ukrywała, ale naprawdę bardzo się napracowałam, bo najpierw udałam się do tego FORUM, gdzie zakupiłam dla ich synka prezent, a mianowicie Super Zings i jakąś gazetkę z serii lego. To mi właśnie podpowiedziała Zalwka, jak już zapytałam z czego Misiu by się w ogóle ucieszył… Bo rzekłam, że Mikołaj przecież wie, jak dzieci cieszą się z prezentów… Jednak jednocześnie jej powiedziałam otwarcie, że ponieważ sama nie mam jeszcze dzieci, dlatego prosiłam ją o jakieś sugestie/ wsparcie w tej kwestii.

Oczywiście, Marta/Zalwka rzekła, iż przecież najważniejsze, że się w końcu spotkamy, prezenty wcale nie są tutaj ważne! Jestem naturalnie tego samego zdania, jednak po prostu chciałam i zrobić dobre wrażenie, i dać coś od tak od siebie. Przygotowałam również dobre jedzonko, bo tak, na całe szczęście zostały mi jeszcze 2 kawałki tego ciacha, które piekłam, jak była u mnie moja mama. W dodatku, jak byłam u p. Piotra kupiłam tam ostatnią dynię hokkaido i przyrządziłam ją jak zwykle wraz z czosnkiem, wg. tego przepisu: https://aniagotuje.pl/przepis/pieczona-dynia-hokkaido

Tam również, jak już wiesz, dojrzałam taka ucieszona, także i te światełka i tą właśnie choineczkę świecącą, buhaha, bo przekonał mnie pan Piotr, że to jest taki super świecący gadżet 😋🤪🤣. Także tak, udało mu się mnie jednak przekonać. I dokładnie tym sposobem miałam ten super wiszący na 2 strony świecący gadżet.

Photo by Daria Shevtsova on Pexels.com

Taka już zdesperowana, bo naprawdę nie wiedziałam nawet, co mogłabym tu jeszcze przyczepić, aby ten mój pomysłowy gadżet tu się trzymał… i tak sobie w końcu rozkminiłam, że skoro przyczepiłam do tej choinki już kawałek sznurka, a ona sama w sobie nie jest wcale taka ciężka…, to spokojnie mogłabym przecież użyć jednej z tych wielkich taśm klejących, które tworzą mi stojak pod mój zegarek… 😋

I tak też zrobiłam… za chyba 3-cim razem w końcu mi się to udało! Bo przecież wcześniej, to się nawet spieprzyłam z tego krzesła…, bo wciąż nie mam tak silnych mięśni nóg…🤷‍♀️🙈🤦‍♀️ A nie miałam nikogo do pomocy, więc musiałam trzymać w ręku również tą choinkę… Później zaś już zawiesiłam sobie za pomocą tego sznurka właśnie ją na szyję i w tym momencie miałam jednak dwie ręce wolne, aby się trzymać, hehe, no to była istna jaaaazda i to dosłownie [wcześniej] bez trzymanki 🤷‍♀️🙈😝

Kochana moja, widziałam wszystko doskonale, jak Ty cudnie sobie z tym poradziłaś i pomimo upadku [i przeklinania w płaczu z wkurzenia] weszłaś na to krzesło ponownie i zastanawiałaś się, jak to teraz zrobić, aby było dobrze i abyś już nie upadła… Poważnie szacun, moja droga i dzielna Ty!

A teraz wracając jeszcze do tego Twojego bloga: to zauważ, że pomimo, iż jesteś tu sama, nie zarabiasz nawet na tym blogu w żaden sposób, bo nie wiesz tego, w jaki sposób byś w ogóle mogła, nie masz kompletnie żadnego wsparcia z zewnątrz, co więcej jesteś po takich przejściach… więc masz jednak jeszcze wiele ogromnych trudności, ale, moja Ty cudna, tworzysz tutaj przecież niemal arcydzieło…

(…)

Kochani, muszę Wam napisać coś kolejnego… A mianowicie nasza „gwiazda” jeszcze dziś w łóżku, wszystkim już zdegustowana, całym tym swoim nienajlepszym porankiem i poczuciem ogólnej beznadziejności… Włączyła sobie jeszcze raz to ostatnie nagranie Gracjana: Twoje wysokie wibracje mogą wkurzać ludzi. I muszę Wam powiedzieć, iż przyznała mi, że jeszcze jak za pierwszym razem go oglądała, to jakby już trochę z tego jednak pojmowała…

Napiszę Wam po prostu, jak ona to później już zrozumiała… Strasznie ją zaczęło może nie tyle wkurzać to, co on tam mówi…, co zdecydowanie bardziej, że wciąż ją po prostu ignoruje… , bo co jej po tym, że dostrzega, iż mówi tam także o niej, bo ona również zalicza się przecież do tych osób o wysokich, no a z całą pewnością wyższych wibracjach… Posłuchajcie, cóż Mała Mi tu sobie pomyślała:

I co niby z tego, że będę UŻYWAŁA TEGO SWOJEGO EGO i powtarzała sobie, że jestem silna & mocna. I taką osobę, jak mnie stać na ekstremalną cierpliwość… Jak mi tu, cholera, brak tego rzeczywistego wsparcia i pomocy drugiego człowieka… Ile można sobie tak wkręcać, że coś się stanie…??? jak tak naprawdę przecież NIC SIĘ NIE DZIEJE… Nadal, pomimo, cholibka, tylu właściwie czystych/ ewidentnych, bo bezpośrednich sygnałów, znaków, które ode mnie dostał! Wysłałam mu przecież nawet @ z moim wypisem ze szpitala… 🤦‍♀️

Tak, moja droga, mi się już, muszę przyznać, dość jednak dawno wydawało, że to chyba nie ma dłużej sensu… takie łudzenie się, że może jednak coś by z tego powstało/ wyszło…

Poważnie, również jesteś tego zdania? Bo ja muszę przyznać, iż uważam go po prostu niemal za hipokrytę… , no a już z całą pewnością kogoś, kto jest bardzo nie fair… Bo jak można coś twierdzić, iż to rzekomo tak właśnie działa, jak samemu nawet kompletnie się do tego nie stosuje i nawet nie próbuje coś rzeczywiście robić… To jest to po prostu puste gadanie i tylko gadanie!

Nie zapominaj tu, kochana, bardzo Ciebie proszę o tym, że on, jak twierdził, ma również wiele traum na sobie, w związku z tym także dużo obaw i strachów, o których tu przecież nie raz donosił…

A Ty myślisz, że ja niby jestem taka odważna i niczego się nie boję? Powiem Ci, że jestem chyba jeszcze bardziej zestrachana samą myślą, że byłabym z takim właśnie człowiekiem… Przecież ja mam i mój organizm również TYLE wad i ułomności… spowodowanych choćby tym właśnie nieszczęsnym wypadkiem… Ale, tak, jak mówiłam wcześniej bardzo chciałabym RZECZYWIŚCIE choć spróbować, a ja łatwo, jak wiesz, nie rezygnuję i się nie poddaję.

A już zwłaszcza, jak uznam, że mi na czymś zależy, to walczę o to do końca. Tylko…, aby móc rzeczywiście się dowiedzieć, że tak jest, iż na nim, na naszym ewentualnym związku mi zależy, musiałabym raczej najpierw w ogóle tego spróbować, a nie tylko zakładać, że tak będzie i że to zrobię…

Poza tym, nie wiem, czy zauważyłaś, ale przecież choćby ten mój fragment z tą piosenką Paulina Przybysz – „Nie bój się chcieć” i ten fragment, że „Niech mówią co chcą, ja jestem wierna snom„, to oznacza przecież weszłam w ten tryb yolo i „przebiłam się przez swoje blokady, żeby zrobić tą rzecz” hehe😜 , nawet wcale się wówczas nad tym tak nie zastanawiałam znowu, tylko po prostu robiłam to, co podpowiadała mi intuicja/ serce.

I naprawdę uważam, że wszystko, co w życiu ważne i szlachetne wymaga wysiłku i naszej pracy. Ale jestem zdania, że należy próbować i nie można się wiecznie tylko bać! Przecież w ten sposób przeminie nam to życie…, które jest rzekomo takie cenne. To skoro tak twierdzimy, to pokazujmy, iż tak jest w istocie!

No dobrze, kochani, to teraz mamy już godzinę 20:06, zatem myślę, iż to jest najlepszy moment, aby nasza bohaterka poszła się jeszcze tylko wziąć kąpiel i się w niej już zrelaksowała, bo kochani jutro czeka ją kolejne wyzwanie, a mianowicie daje te korepetycje! Już nawet napisała do tego pana o godzinie 11:49, iż o 11:73, wg. rozkładu ma być tym autobusem na tym właśnie przystanku [skąd zawsze ją odbierał]. A ten zaraz napisał: Ok. zjawię się.

Pamiętajcie proszę, że w tym właśnie wpisie, będzie jeszcze uzupełniała, bo wciąż pamięta o tym, iż miała donieść właśnie jeszcze m.in. o tej rozmowie z Lipą oraz o tych całych korepetycjach więcej.

(…)

Wyszła właśnie z kąpieli, moi drodzy, jak ona kocha, gdy udaje jej się w końcu osiągnąć taki w miarę spokój, z całą pewnością pomogła jej w tym jeszcze ta muzyka, której tam właśnie słuchała, m.in. tego właśnie utworu: Snow Patrol – Don’t Give In, w dodatku, muszę Wam powiedzieć, iż jakoś nie wiedząc za bardzo jeszcze, cóż to znaczy, tj., bo że don`t give up – to wiedziała, że na 100% znaczy to samo, co nie poddawaj się, ale nie była jeszcze pewna, że DON`T GIVE IN również oznacza to! już to przeniosła do swoich polubionych utworów!

(…)

Raaany, to niesamowite, ale ona kochani teraz dostrzega, iż Gracjan ponownie mówi tu o niej właśnie, hehe, przecież ona daje coś od siebie i to z wielką chęcią. I także ma to swoje serce przecież wielkie i otwarte. Co więcej, powiem Wam, iż również miała taką wizję, przed tymi jutrzejszymi korkami, że ponieważ to będą ostatnie przed świętami, myślała, że może po prostu zabierze tam coś od siebie…, ale tak patrzy, że przecież już niczego nie ma zrobionego przez siebie. Bo absolutnie nie chce niczego kupować, przecież coś własnoręcznie zrobione, powoduje jeszcze więcej ciepła i dobrej energii, bo wie się wtedy, że ten ktoś zrobił to sam i chce się tym po prostu podzielić.

Tu pomyślała choćby o tym cieście, którego ostatnie 2 kawałki zjadły właśnie z Zalwką, hehe

I teraz jeszcze ta końcówka tego jego nagrania…, jak mówi o tej transakcji w związku… booooszeee, przecież właśnie o to jej również tu chodziło! I skoro teraz on mówi…, czekajcie, aż go tu zacytujemy:

Transakcja= bardzo fajnie. POMAGAMY SOBIE. (…)Transakcje są super! Człowiek na wysokich wibracjach bierze udział w transakcjach i nawet w związkach: przyjacielskich, romantycznych… w wielu sytuacjach pewne zachowania, pewne rzeczy, które zrobisz, mogą być transakcyjne, po prostu się umawiamy. (…) W związku nawet, może być transakcja w związku, ale taka czysta ujawniona, że mówisz tej osobie (…)

Przecież to, kochani, brzmi, jak to samo, o czym mówił ten Simon Sinek! To, cóż ona ma teraz o tym myśleć? Kolejna hipokryzja? hehe

///////////////////////////////////////////////////////

Właśnie siadła, kochani na swój mega wygodny leżak, a jest NIEDZIELA, 20.XII.2020, teraz już nawet wieczór…, no w każdym razie ma pozasłaniane okna, bo na zewnątrz jest już i tak dawno ciemno… 😋. Mała Mi odczuwa już zmęczenie, a ponownie ma tyle do zrobienia… Dziś, kochani miała te korepetycje i muszę Wam powiedzieć, że czuła się naprawdę wspaniale wręcz! Tak wyglądała jadąc już tym autobusem…, ale dziś kochani, ponownie wsiadła we wcześniejszy, buhaha, no była niemalże w szoku, że dojście na ten przystanek tak mało czasu jej zajmuje 🤭.

Jednak zaczęło to się jeszcze wczoraj już po tej kąpieli, w której się tak zrelaksowała, położyła się wprawdzie dopiero ok. północy, ale i tak była szczęśliwa. Bo jakby wiele rzeczy już zaczęło się jej jakoś wyjaśniać. Chyba jeszcze przed medytacją, zaczęła dziękować ponownie Wszechświatowi za wszystko, czego doświadczyła. Tak, poważnie ZA WSZYSTKO, CO BYŁO JEJ DANE PRZEŻYĆ, bo tak bardzo to odczuwała, że właśnie te wszystkie doświadczenie ją dokładnie taką zbudowały, taką, jaką się teraz stała, a ona odczuwała wtedy właśnie już z tego powodu dumę i jednak radość!

Ale może posłuchajcie sami, cóż ta nasza „gwiazda” mówiła:

Kochany Wszechświecie, dziękuję Ci za WSZYSTKIE WYDARZENIA, które mnie spotkały! Tak, dobrze słyszysz, ZA WSZYSTKIE! Także ten wczorajszy taki popaprany mój dzień, za to, że znowu nic nie rozumiałam… i nawet za to, że odczuwałam taki smutek i rozgoryczenie…, że jeszcze chociażby ćwicząc, po prostu ryczałam… Dziękuję Ci jednak przede wszystkim za Gracjana! Za to, iż dostrzegam to bardzo dobrze, że on wciąż przy mnie jest i stara się mi również pomagać, najlepiej, jak potrafi…

Ok, ale przejdziemy teraz może jeszcze do tego, jak ten jej dzionek dziś wyglądał. Tzn. wyobraźcie sobie, że pomimo, iż wiedziała, że ma dziś te korki, to już była nad wyraz spokojna, bo jednak przygotowała się do nich już w czwartek, 17.12. Także spokojnie oddała się dokańczaniu tego wpisu właśnie, jeszcze wieczorkiem. Ok, teraz już jej pralka woła, iż właśnie wyprała już jej ręczniki, tak więc pójdzie je tylko rozwiesić 😉 i będziemy to jeszcze dalej dokańczać. A wciąż, kochani, nie sprawdziła, jak to się ma z tą muzą tutaj, hehe, ale szkoda jej póki co, na to czasu, bo ma przecież jeszcze tak dużo tu do wykonania.

(…)

Moi drodzy, rozwiesiła wyprane ręczniki, pomyła również te gary, które jej zostały po obiedzie i … kawie, którą po nim sobie zrobiła… Mamy teraz godzinę 18:44, a ona odczuwa właśnie jakieś takie nieznośne wręcz zmęczenie… Czuje się znowu senna, bo przede wszystkim jest zmęczona…, ale może w końcu, choć tak tylko szybciutko wspomnimy coś więcej o tych jej korepetycjach, przez które, moi drodzy, do takiego wniosku doszła!…, że to chyba właśnie przez nie tak się nie wysypiała dobrze i budziła wciąż niemal w nocy…

To one musiały być tego powodem! Ale już Wam tutaj to wyjaśniamy, dlaczego i z jakiego w ogóle powodu. Otóż wyobraźcie sobie, że to dziewczę, poczuło się nagle tak odpowiedzialne za tą dziewczynę, jakby to była co najmniej jej córka! Tak bardzo chciała jej pomóc i tak się tym niemal stresowała, że ta nie ma przecież nawet żadnych podstaw, więc Mała Mi była tą sytuacją taka przejęta, a najbardziej chyba jeszcze tym, iż ta wybrała ją na swoją nauczycielkę… A ona nie bardzo umiała temu sprostać…, bo przecież ta dziewczyna nie miała nawet odpowiedniego podręcznika…

I nasza „gwiazda” tak właśnie się tym stresowała/ przejmowała, że aż naprawdę już zaczęła się bać znowu o swoje zdrowie, rozumiecie to w ogóle? I tak próbowała sobie tę sytuację ponownie przetwarzać w swojej główce… i mówiła już do siebie samej: Dziewczyno, wyluzuj trochę! Zdecydowanie przesadzasz! Świetnie, że czujesz się taka odpowiedzialna, ale proszę Cię! Nie możesz tak się zachowywać! Ciesz się raczej z tego, iż w ogóle znalazła Ciebie taka w miarę normalna rodzina: przecież nawet rodzice tej dziewczyny tak się nie przejmują! Opanuj się proszę, jeśli nie chcesz sobie sama zaszkodzić!!!

A tak naprawdę, to chyba właśnie złożyły się na to jej przywrócenie takiego już normalnego myślenia, dopiero te rzeczy, że mogła po prostu to komuś jeszcze powiedzieć, z kimś porozmawiać, a dokładnie była to chyba ta rozmowa z jej byłą nauczycielką tą wcześniej wspomnianą Lipą [a oficjalnie: Małgorzatą Lipińską :P]. Jeszcze właśnie 17.XII. leżąc w łóżku, już nie mogła wytrzymać z tymi myślami… Tak ją to wszystko przygniatało niemal i nie mogła już sobie z tym poradzić…

Dlatego właśnie pozwoliła sobie zadzwonić przez tego Messenger’a… do niej właśnie… I tam prawie zaczęła już płakać z tego wszystkiego… Czuła się bowiem tak potwornie tym wszystkim już obciążona… A dobrze zdawała sobie z tego sprawę, jak to nienormalnie wręcz brzmi i ta cała sytuacja wygląda… Miała tego doskonałą świadomość, że pozwalała na to, aby w jej głowie zaczął się tworzyć jakiś koszmar, nad którym ona w ogóle nie panowała…

Z tego też powodu potrzebowała, aby ktoś, kogo ceni i kto się na tym zna [na niemieckim], mógł jej to niemal wyperswadować… I to też właśnie udało się tej pani Małgosi… A słuchajcie ta jeszcze rzekła do niej, że przecież była u Ciebie ostatnio Twoja mama… Mała Mi na to, że i owszem była…, ale myśli sobie i co niby z tego? To ja chyba bardziej próbowałam jej tu jeszcze jakoś pomóc, niż ona mi…, no w każdym razie ja to ponownie tak właśnie odczuwałam…- nie rzekła tego oczywiście, tylko tak sobie pomyślała…

Ale właśnie ta Lipa [tak będziemy tą jej nauczycielkę określać, gdyż właśnie tak ją jeszcze, będąc w LO po prostu między sobą nazywały] jej wówczas uświadomiła, że nie może tak się przejmować, MUSI PRZEDE WSZYSTKIM MYŚLEĆ O SOBIE O WŁASNYM DOBRU, BO TO ONA JEST NAJWAŻNIEJSZA! A nasza bohaterka zaczęła tam jej już niemal chlipać do słuchawki, mówiąc, iż ona nawet wykonuje te medytacje, ale właściwie już w tak niewiele wierzy i neguje właściwie niemal każde słowo, które słyszy…

Twierdziła jednak, że z całą pewnością to jej również przejdzie i minie, po prostu była w takim stanie, że potrzebowała to z siebie wyrzucić, ale nie na bloga, tylko rzeczywistej osobie, co więcej, komuś, kogo zawsze bardzo ceniła i komu ufa! I poczuła już wtedy ulgę, po czym na drugi dzień wysłała jej takiego oto @, zatytułowanego:

Liebe Grüße

Dzień dobry kochana Pani Małgosiu,
Przede wszystkim bardzo Pani dziękuję, że mogłam sobie przy Pani po prostu popłakać, tak bardzo tego wówczas potrzebowałam, a poważnie nie miałam komu… A przecież dobrze o tym wiemy, iż zawsze łatwiej to robić nie będąc samemu… Ja przy najmniej tak mam, lubię to robić, jak wiem/ czuję to, że po tej drugiej stronie jest ktoś, kto mnie zrozumie i w dodatku komu mogę zaufać.
Chciałam napisać tu jeszcze coś odnośnie mojej mamy: Absolutnie nie będę o niej niczego złego pisała, bo dobrze wiem, iż ona sama również musiała dużo przejść. Ale zauważam także [na własne oczy to widzę i dostrzegam!], jak ona już się zmienia! O czym poświadczyć choćby może jej @ do mnie, jakiego mi wysłała po tym pobycie właśnie u mnie, zatytułowała go:  

Tak jeszcze na dobranoc

Hej Monia już niedługo idę spać. Ale będę odpoczywać szczęśliwa i pełna pięknych wspomnień jakie przeżyłam będą u Ciebie. Przede wszystkim cieszy mnie, że spędziłyśmy wspólnie czas i wykorzystałyśmy niezwykle pożytecznie. Bo i byłyśmy na spacerze przy okazji odebrałaś rzeczy z paczkomatu. Zrobiłyśmy wspólnie kapustkę, ciasto cudowne i zdrowe .Obejrzałyśmy ciekawy film. Zrobiłaś jak zwykle bardzo smaczny obiad. Pokazałaś mi swoją oryginalną i niepowtarzalną , ciepłą piżamę. Szczególnie mnie cieszy, że masz swój cel, podjęłaś się udzielać korepetycji. Chociaż jest to duże wyzwanie to mówisz, że jesteś zadowolona bo trafiłaś na grzeczną dziewczynkę i jej miłych rodziców. Fajnie, że się realizujesz, że podejmujesz nowe wyzwania, że medytujesz i to daje Ci spokój i poczucie szczęścia. To ważne bo widzę, że dzięki temu stałaś się spokojna, uśmiechasz się częściej i masz w sobie pozytywną energię. Nie widać było na Twojej twarzy zmęczenia, a wręcz przeciwnie ciągle masz chęci i siły do kolejnych działań. Super kochana, że tak jest, cieszę się niezmiernie i życzę Ci dziecko aby tak było często. A teraz wyśpij się dobrze, nabieraj sił na kolejny dzień. Jutro przecież odwiedzi Cię Zalwka. Podziel się z nią tym wszystkim, co robisz, poopowiadaj. Miło spędźcie czas. Na pewno ona też ma Ci dużo do opowiedzenia. Dobrej nocki Monia, słodkich snów i buziaczki.

Kochana Pani Małgosiu, tak, to jest właśnie moja mama, hehe, ale ja ją właśnie za to kocham, że taka jest nadal i cały czas, a może właśnie teraz po tych wszystkich przejściach jeszcze bardziej wrażliwa i jednak więcej rozumie. Jak była u mnie to naprawdę bardzo miło spędziłyśmy ten czas, a film, który obejrzałyśmy wtedy do tej kawy i ciacha, to był właśnie ten: Sekret: Odważ się marzyć / The Secret: Dare to Dream.    A jeszcze wcześniej, jak jadłyśmy chyba obiad, to przeczytałam jej również to: 

3) Anioły bardzo rzadko interweniują, kiedy nie zostały poproszone o pomoc. Dzieje się tak w przypadku, kiedy twoje życie jest zagrożone – na przykład w wypadku samochodowym lub strzelaninie. Jeżeli to nie jest twój czas, by odejść – Anioły interweniują bez twojej prośby i ratują ci życie. Wtedy mówimy „o mały włos”, albo „ten to miał szczęście/fuksa” – a to po prostu Anioły. W codziennym życiu – raczej nie przychodzą z pomocą – jeśli nie zostały o to poproszone – ponad wszystko szanują twoją wolną wolę. Dlatego jeśli chcesz, aby ci pomogły – poproś je o pomoc. 

Po czym otwarcie powiedziałam, że ja to po prostu czuję, że właśnie one mnie uratowały, że stwierdziły [w moim przypadku, jak i mojego brata!], że to nie jest jeszcze nasz czas i mamy także tutaj coś do zrobienia!!! Więcej opisałam o tym w tym wpisie na moim blogu: https://niesklasyfikowana.com/2020/12/09/nic-nie-ma-wiekszego-wplywu-na-ciebie-niz-ty-sam/
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz BARDZO DZIĘKUJĘ ZA PANI POMOC! 🤗 Pozdrawiam serdecznie i udanego weekendu życzę 😘🍀🌞

Ok, to już choć wspomniałyśmy właśnie o tej rozmowie i @ do Lipy, ta jej w ogóle rzekła, żeby aż tak się tą swoją uczennicą nie przejmowała i po prostu, skoro ta tak wielu rzeczy nie potrafi, to najzwyczajniej w świecie przerabiała z nią wszystko od podstaw! I tak też właśnie choćby dziś dalej robiła. W końcu pomyślała: do jasnej Anielki! Przestań tak się o wszystkich martwić i troszczyć! Tzn. rób to, ale weź również pod uwagę siebie, własne potrzeby & sprawy i zatroszcz się o własne życie przede wszystkim!

(…) To teraz jeszcze będzie wstawka [w kolorze zielonym :P] z dzisiaj, tj. NIEDZIELI, 20.XII.2020

Już Wam donoszę, cóż ona przygotowała na dzisiaj właśnie: Skrupulatnie sobie to wszystko…, a właściwie to jakby tak nagle na nią to spłynęło…, że przecież no, helloł? ale skoro ma z nią ćwiczyć te podstawy, to przecież może tak naprawdę wymyślać najprostsze zdania, po czym do nich tworzyć pytania. I tak też właśnie dzisiaj ćwiczyły! Pięknie sobie wszystko opracowała w tym swoim zeszycie/ kajecie, lecz okazało się, iż do samych zdań z pracy domowej, już mogły ponownie tworzyć kolejne zdania pytające!

Co więcej, powiedziała także, by jej uczennica zaopatrzyła się przede wszystkim w to Repetytorium z Gramatyki Języka Niemieckiego Bęzy. I to też przekazała jej rodzicom. W dodatku dowiedziała się, że kolejne zajęcia z Michaliną odbędą się dopiero 24.I.2021r., bo po świętach od razu będzie miała ferie. W dodatku, słuchajcie, mama jej uczennicy powiedziała Małej Mi, że córka jej ostatnio rzekła, iż w końcu rozumiała, o co chodzi i o czym w ogóle mowa na tej lekcji niemieckiego, hehe 🤣. To było oczywiście niesamowicie miłe dla naszej „gwiazdy”.

A dziś jeszcze, wsiadłszy już wcześniej do tego autobusu znowu, pamiętając, cóż ostatnio rzekł jej ten tata jej uczennicy, iż mogła dać mu znać, to by po prostu przyjechał wcześniej… Tak sobie bowiem pomyślała, że da tylko znać, iż ponownie wsiadła w ten wcześniejszy autobus, Ale oczywiście napisała: spokojnie zaczekam na Pana na tym przystanku, jak już tam będę, więc proszę się niczym nie stresować 😋🤣😜.

Ten jednak oczywiście pojawił się tam po nią wcześniej, hehe. W ogóle ona ma to niesamowite szczęście wręcz, że trafiła na taką właśnie całkowicie normalną tą rodzinę. Bo całkiem swobodnie może sobie z nimi wszystkimi rozmawiać. Czuje to po prostu, że oni ją bardzo polubili i sobie nawet często jakoś wspólnie żartują. Dokładnie tak było np. dzisiaj, jak usłyszała, iż już wystawiali uczniom stopnie na półrocze. Zatem Mała oczywiście zainteresowała się, jaką ocenę ma ich córka z niemieckiego.

Usłyszała wtedy, iż 3, zatem rzekła po prostu: to całkiem ładnie. Na to mama Michaliny mówi do niej niemal śmiejąc się, że no raczej, przy tym, jak jej córka prawie niczego nie potrafiła, to można by rzec, że nawet bardzo dobrze, w końcu lepiej to niż dwója, hehe. Mała Mi tak bardzo się cieszy, że dla nich przede wszystkim ważne jest dobro dziecka, nie ma tam żadnej spiny, że np. musi być z tego przedmiotu najlepsze. Nie, nic z tych rzeczy! Na tym właśnie jej zdaniem polega m.in. normalność tej rodziny właśnie. Poza tym jeszcze tata Michaliny odwiózł ją dziś prawie pod sam dom, bo miał tu jeszcze zrobić jakieś zakupy na święta…

W dodatku tak fajnie jej o tym opowiadał, że on tego czasu przedświątecznego naprawdę nie cierpi wręcz😝 i opowiadał jak wszędzie w sklepach pełno tych kolejek… i to go już strasznie drażni… ,a jeszcze teraz ten czas jest taki wyjątkowo porypany, bo właśnie ta cała „pandemia„… I tak nasza gwiazda go słuchała, a tak jeszcze spoglądała na niego, jak wychodzą mu z nosa przydługawe włoski…,🤭 hehe. No było w istocie tam w tym samochodzie zabawnie. 🤣

Ale cóż jej się jeszcze najbardziej podobało, iż ten mężczyzna nie zwracał chyba nawet na to za bardzo uwagi, więc tym samym się tym kompletnie nie przejmował! No bo znowu helloł? ale czym niby? Że jakieś włosy wystają z nosa, buhaha, czy to miałby być niby jakiś problem? No ok, może gdyby to miałby być ten jej mężczyzna, to wtedy z pewnością zwróciłaby na to uwagę… Choć i tak uważa nadal, iż to przecież wygląd jest drugorzędną sprawą.

To teraz powrót jeszcze do tego dnia/ wieczoru, opisywanego powyżej tego zielonego:

I właśnie tego samego dnia jeszcze, jak już taka wyczerpana położyła się spać…, tzn. najpierw oczywiście jeszcze puściła sobie tą Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje. Tego wieczoru odczytała też ten komment na fejsie, w grupie MOJE QUANTUM, tej dziewczyny leżącej w szpitalu, którą tu już cytowała, później po odpowiedzeniu jej jeszcze na ten komentarz, rozmawiała ze swoją rodzicielką i dokładnie wtedy [po tych wszystkich wydarzeniach] udało jej się osiągnąć w końcu już ten wyczekiwany tak bardzo spokój.

Zauważcie tylko, iż ona wcale nie oczekuje biernie, że to się samo jakoś wydarzy, tylko niemal nieustannie próbuje coś jednak robić i podejmować jakieś działania! Choć w danym momencie to, co właśnie robi, nie wydaje jej się nawet czymś szczególnym… I jakoś chyba wtedy jeszcze nawet tego nie rozkminia, po prostu jakby coś jej mówiło, ją właśnie tak prowadziło… I ona to wykonuje.

No dobrze, kochani, to ponieważ na jutro ma ponownie wiele do zrobienia, w końcu, we wtorek przyjeżdża po nią brat i zabiera ją do Elbląga, więc prócz tego, że powinna jeszcze przygotować sobie rzeczy, które ze sobą tam zabierze, nie tylko jakieś ciuchy, ale również chce przygotować już choćby ten słoiczek z tym kardamonem dla swojej mamy…, a wciąż, moi drodzy ma ten nie zrobiony wpis o tym podziękowaniu za 1% podatku na jej i jej brata subkonto… W dodatku teraz zauważyła jeszcze, że na swojej komórce ma ponownie czarną klawiaturę…, a miała taką fajną oryginalną…

(…)

Cholerka no! Właśnie udało jej się w końcu odkryć, jak to można zrobić i ją ponownie zmienić… Tylko kurczę, coś tu się nie daje tego jednak zmienić…brrrr😡, … ale ona tak szybko i łatwo przecież nie odpuszcza! Dlatego pomyślała, że może po prostu najlepszym sposobem na to będzie to tradycyjne wyłącz i włącz, buhaha 🤣. Co właśnie uczyniła, w końcu, żeby się przekonać to trzeba spróbować! Więc zobaczymy, bo w końcu: a nóż… a widelec to się jednak uda!

Doszła ponownie do wniosku:

Czy do stracenia coś mam?
Chyba nic!
Nie poddam się, mnie nie złamie nic!
Każda z trudnych chwil tylko doda sił!
Marzenia są w nas, nie trzeba nic tylko chcieć!
Kto się nie boi ten już górą jest!

I…, moi drodzy, no zgadnijcie tylko co???

UDAŁO SIĘ!!!!

Hehe, to jest właśnie ta jej wytrwałość!

No dobrze, moi drodzy, to teraz chyba przebierze się już w piżamkę, może nawet jeszcze zaparzy sobie znowu rumianek i zmyka do jakiejś medytacji… Tylko, może najpierw wspomnimy tutaj, że dziś ponownie jadąc na te korki, odsłuchiwała sobie różnych filmików Gracjana, m.in. właśnie ten: Jak przekonać swoją podświadomość że jesteś zaje***ty, hehe

///////////////////////////////////////////

Błagam, powiedz mi, że sobie z tym również poradzę…

Powiedz mi z czym, kochana moja? To zaraz spróbujemy to jakoś razem ogarnąć 🤗

booooszeeee, ja jestem jakaś naprawdę nienormalna… Niby jestem całkowicie sama, a wciąż mam tyle rzeczy nie ogarniętych… i tyle mnie tu przeraża…

Ok, w takim razie, zacznij wymieniać proszę tu wszystko po kolei, niczym na spowiedzi :P, co Ciebie tak martwi i z czym nie dajesz sobie teraz rady 😉

Przytłacza mnie już tyyyle rzeczy tutaj… i wcale nie będę pomijała tego, że nie mam w nikim tu wsparcia i pomocy, bo jestem tego pewna, że gdyby ktoś jeszcze na to spojrzał swoją sprawną głową, to nie tylko stwierdziłby, że można to wszystko z całą pewnością zrobić, uporządkować, ale również by mi w tym pomógł…

To, mów kochana, w czym najbardziej potrzebujesz pomocy… Albo może najlepiej wyrzuć po prostu to wszystko z siebie, czym się tak dręczysz i co Ciebie martwi, bo jestem tego pewna, że choć dużej części z tego, jak już tu o niej napiszemy, to uwierz mi, że wtedy również ogromna ich część po prostu wyparuje i tym samym zniknie.

Więc tak [uprzedzam, dobrze wiem, jak to będzie teraz brzmiało…, tak niemal irracjonalnie…]

Błagam Ciebie, niczego już nie oceniaj! Tylko po prostu, zrób taki swoisty detoks tego swojego wnętrza!

Zatem, ok. będę to po prostu „wyrzygiwać” bez kompletnie żadnej oceny, podam poniżej to, czym powinnam się zajmować teraz:

  • spakować się na podróż do Elbląga – nie wiem, nawet jakie ciuchy mam zabrać…, bo niczego sobie jeszcze nie przygotowałam…, nie zakupiłam tej pasty do butów…, nie umiem ogarnąć tych wszystkich spraw… nie umiem za bardzo nawet spakować tych wszystkich leków… Lizyna, witaminy, Ashwaghanda, maści/ nie wiem w dodatku, czy powinnam ponownie ze sobą tam zabierać ten Mirtor/ mirtagen….
  • wciąż nawet nie ogarnęłam tych moich faktur do tej fundacji boooszeee, wszystko mnie tu już znowu przeraża…, nawet nie mam teraz siły, by zaglądać jeszcze do tego segregatora tam…
  • powinnam wyjść do sklepu, kupić pastę do butów i może jakieś malowidła na święta…
  • chciałam zakupić sobie Kwanty medytacji u Klaudii Pingot i kompletnie nie wiem [znowu…], jak tego dokonać, by otrzymać FV… Wprawdzie Aga, która mi ostatnio przesłała rachunek/ potwierdzenie płatności za kurs QUANTUM MOCY, poinformowała mnie, że zaznaczając, iż chcę dostać fakturę, wpisuję tam swoje dane i on generuje się automatycznie… jednak jak wpisuję w miejsce NIP mój pesel, to otrzymuję ten oto komunikat:

boooszeee, a jeszcze za poprzedni kurs udało mi się tą fakturę otrzymać, a teraz ponownie już nie wiem, jak to zrobiłam… Pisałam już wprawdzie w tej sprawie do tej Agi z Quantum…, ale nie uzyskałam jeszcze żadnej odpowiedzi… To lecę dalej z tymi moimi bolączkami:

  • zauważyłam już jakiś czas temu, iż u siebie na @ nie mam ponownie tej swojej wizytówki ze zdjęciem, nr tel. ikoną LI i FB
  • dziś jeszcze zadzwoniłam do mojej mamy, a z samego rana zrobiłam jej także przelew, aby mogła sobie doładować konto, bo jeszcze wczoraj wysłała mi takiego @:

Monia na razie nie mogę dzwonić bo nie mam nic na koncie. Po niedzieli zrobię doładowanie. Jutro spakuj się bo Marcin ma we wtorek przyjechać. Powiadomi Cię telefonicznie o której w przybliżeniu będzie. On chce się wyspać i na spokojnie wyruszy do Gdańska.

  • w każdym razie, podziękowała mi zaskoczona i rzekła, że jak już tylko wpłyną jej pieniążki, to mi oczywiście zwróci… Ja powiedziałam, że nie! Mimo, iż nie mieliśmy sobie robić żadnych prezentów w tym roku, to ponieważ ja tak niewiele pomagam, a ona ma tyle obowiązków, to choć wesprę ją finansowo…
  • ah… ja już naprawdę nie mam siły…, tak bardzo to teraz czuję, jak te święta na mnie źle wpływają…, a już wiesz, najbardziej, jak usłyszałam, jak moja moja rodzicielka użyła słów, coś w stylu: to teraz wypoczywaj sobie… Tzn. nie chcę tylko, byście zrozumieli to opacznie… boooszeee, ona absolutnie nie powiedziała tego z jakąś przekorą, czy coś… nie! ja nie potrafię tego nawet wytłumaczyć… Bo przecież sama powiedziała, po tym, jak ja na to zareagowałam rzuceniem moim tradycyjnym kurwem i mówię do niej, że JA NIE WYPOCZYWAM!!! MAM TYYYLE SPRAW NA GŁOWIE, Z KTÓRYMI SOBIE NIE RADZĘ… Wyobrażacie to sobie, powiedziałam to ja do nie widzącej na jedno oko kobiety, która zajmuje się przyrządzeniem tych świąt/ dograniem wszystkiego, aby było jak najlepiej, a prócz braku jednego sprawnego oka, ma bolący kręgosłup, nie sprzątnięte mieszkanie, brak choinki, bo Kacpuś nie chciał z nią pójść po nią do piwni… boooszeee, mi naprawdę na łeb padło… tak się nad sobą żalić…, jak przecież wiadomym jest, że hm… aż to jest dziwne, ale chyba paradoksalnie te święta tak dobrze się ludziom jednak nie kojarzą…, bo… sami chyba pozbawili je tej właśnie magii, no a jeśli jeszcze dodamy, że to jest generalnie teraz taki jednak trudny ten czas…

Kochani, czy Wy również to dostrzegacie? Że ta nasza „gwiazda” ponownie daje się wciągnąć w takie właśnie jakieś schematy, a miała być przecież ponad to! Ona już tu naprawdę nie wyrabia, że tak się wyrażę, to wszystko ją po prostu znowu zaczęło tak nieznośnie wręcz przytłaczać…

Dokładnie tak! A najbardziej już chyba to, że nie mam z kim nawet o tym pogadać… Brak mi ponownie tutaj właśnie takiej osoby, kogoś bliskiego/ rozumiejącego… takiego właśnie może jeszcze nie przyjaciela, ale choć mądrego rozmówcy… Wiesz, co jest dla mnie teraz najgorsze? Że tak cholernie fiksuję się na tym, czego mi brak… I to właśnie powoduje już, że nie tylko nie mam siły, ale nawet ponownie tak wiele rzeczy wydaje się mnie po prostu przerastać… I ja wcale nie chcę zwalać tutaj niczego właśnie na żadną datę… Tak, wiem, iż to dziś jest TA WŁAŚNIE DATA…

Powyższe informacje, jak widzicie są jeszcze z roku 2019 i znalazła je na stronie: https://www.facebook.com/astrolifepl/posts/825501754558540… Ale po co ona w ogóle doszukuje się jeszcze takich informacji??? Przecież nasza „gwiazda” jest obecnie już tak wszystkim przemęczona, iż nawet nie potrafi z tego już jakoś wybrnąć, jak zawsze jej się to udawało… Teraz po prostu już czuje totalną wręcz niemoc i apatię…

A właśnie jeszcze zaczęła dalej pisać z tą Agą z Quantum… I spójrzcie tylko, co jeszcze jej odpisała, gdy ta przesłała jej informację, by podała w takim razie tylko swoje dane osobowe, Mała Mi odpisała jeszcze:

Jaga, boooszeee, ale powiedz mi proszę, jak to zrobiłam poprzednio, że tą fv jednak udało się wystawić? Poza tym… ehhhh.. wszystko już mnie tu znowu przytłacza…Nie rozumiem tak wielu rzeczy i sobie z nimi po prostu nie radzę… a jestem tu całkowicie sama… właśnie już płaczę i nie chcę wcale zwalać niczego na tą dzisiejszą datę!
Pozdrawiam również…Teraz już nawet nie wiem, jak mogłabym `odzyskać` tą moją wizytówkę ze zdjęciem, nr tel, adresem @ i 2 ikonkami… boooszee, dobrze wiem, jak to teraz brzmi…

(…)

Co za cholerny dzień!!! Mam już naprawdę dość! Siebie najbardziej! I tego, co właśnie robię… to dalej w tych podpunktach wyrzuguję 🙄😫🤢:

  • wypiłam ostatnią kawę, bo resztka mleka…
  • nie miałam już do niej NICZEGO! Ani banana, na którego mam taką ochotę od rana… [nawet müsli zjadam bez niego], ale byłam pewna, że choć został mi jeszcze jogurt naturalny, no i choć trochę tych orzeszków w czekoladzie , a tu cholera, nawet już tym nie mogłam się pocieszyć, bo ich również u mnie brak…
  • wzięłam sobie choć do tej kawy pierogi z owocami, które przywiozła jeszcze przecież moja mama… odgrzałam je sobie, dodałam trochę kefiru, migdałów i suszonych moreli… [no uczyniłam sobie taki już desperacki wręcz mix…], żeby się tylko jakoś pocieszyć
  • zaczęłam włączać do tego jakieś filmy znowu…, ale pomyślałam, że przecież, ile można oglądać ten jeden Sekret: Odważ się marzyć / The Secret: Dare to Dream… , w którym się po prostu zakochałam… Lecz postanowiłam obejrzeć coś innego, nowego…
  • boooszeee, ja jestem na serio jakąś chyba własną terrorystką… włączam sobie bowiem takie filmy, które w ogóle nie wspierają w obecnej rzeczywistości… [Sergio 2020], zaraz go jednak wyłączyłam i wtedy właśnie dojrzałam jakieś powiadomieni z LI i… znowu tam wlazłam… i … natrafiłam na ten właśnie artykuł: https://www.onet.pl/styl-zycia/sukcespisanyszminka/dobrostan-psychiczny-w-pandemii-jestesmy-niedobodzcowani-i-przebodzcowani/9gd7zty,30bc1058?fbclid=IwAR3xqwZlDybzbkercHFG1I8Y4rtRHhu5A6i8RWOxzHLRwOUqtwsMbZJ-Lu8 = ja na serio, nie potrafię siebie samej teraz zrozumieć, CO JA W OGÓLE WYKONUJĘ??? Marnuję ten czas… na dobijanie się właściwie takimi smutnymi jeszcze rzeczami… Bo przecież, do cholery! dobrze to wiem, jak ta rzeczywistość jest obecnie zniekształcona, tym samym przykra i smutna…, i właśnie taka niemalże totalnie popaprana, więc po kiego czorta, czytam o czymś takim jeszcze więcej??? Jak przecież niemal istna samobójczyni i to jeszcze, żeby było „zabawniej” taka, który przecież nie ma w nikim tego zewnętrznego wsparcia, a obecnie nawet sama jeszcze nie potrafi go sobie udzielić/ zapewnić…
  • nie mam dziś na nic totalnie siły… tak chce mi się maksymalnie już wręcz ryczeć, najbardziej z tego powodu, jak patrzę na tą swoją nieporadność wręcz teraz… przez cały dzień cholera nawet nie zdjęłam tego mojego piżamowego kombinezonu…, bo jest mi w nim ciepło i pomimo, że już nawet zaczęłam go ściągać… za chwilę ponownie ubrałam… bo przecież nieprzyjemnie zimno… No po prostu brak mi już słów na wszystko, na całą swoją niedorzeczność wręcz!!! Jestem tak cholernie na siebie już zła, że NIC Z TYM NIE ROBIĘ!!! Nawet już nie próbuję… poddałam się… To po cholerę, sobie myślę, w ogóle zamieściłam taki tytuł tego wpisu…, jak pisząc to, nie pokazuję przecież nic innego, jak właśnie to, iż uważam, że nic tu nie jest cudem w tym życiu…

Kochana moja, przecież dobrze o tym wiemy, iż Ty taką osobą absolutnie nie jesteś! I potrafisz wciąż i na nowo się podnosić! Pokazywałaś tu już przecież nie raz nam wszystkim, ile masz w sobie tej mocy i takiego właśnie power`a wręcz. W dodatku przecież niesamowicie wiele dystansu do wszystkiego już nabyłaś i potrafiłaś nie tylko sobie ze wszystkim pięknie tu sama radzić [M.IN. sytuacja z tymi oberwanymi roletami, zawieszanie ostatnio tej choinki, przyrządzaniem samej maści na opryszczkę, itd., itp….] A doskonale to wiemy, że to JEST JEDYNIE MALEŃKA DROBNOSTKA Z TEGO, CÓŻ TY, MOJA DROGA TU JUŻ WYKONAŁAŚ i wiąż na nowo wykonujesz!!!

Do tak wielu rzeczy przecież potrafisz już podejść z tak ogromnym dystansem/ nie brać ich już tak bardzo do siebie, co więcej nawet z wielu z nich także po prostu już sobie najzwyczajniej w świecie żartować.

Poza tym, nie zapominaj o tym, że masz w sobie ogromną siłę i mądrość! Bo doskonale już zdajesz sobie sprawę z tyyylu rzeczy i tak wiele spraw jesteś świadoma!

Niby tak… tylko ja już… wiesz, czasem naprawdę znowu się zastanawiam, czy to, co właśnie odczuwam i robię jest poprawne i słuszne, czy np. również w tym, że akurat dziś nie miałam ochoty ani się przebierać, ani też nawet wychodzić… , to czy to również był ten głos Wszechświata…, czy raczej moja kompletna głupota… Skąd mam to wiedzieć, że właśnie TO JEST KOLEJNE DOŚWIADCZENIE, KTÓRE WSZECHŚWIAT STAWIA NA MOJEJ DRODZE… boooszeeee, a co niby przez to próbuje mi powiedzieć??? Że jestem totalnie nierozgarnięta/ niezorganizowana i nie potrafię poradzić sobie nawet z takimi prostymi rzeczami???

właśnie myślę, że póki jeszcze jest jednak widno, to powinnaś choć zacząć się pakować na jutrzejszy przyjazd po Ciebie Kamyczka. Także bardzo proszę, przestań już tu się nad sobą tak użalać, tylko wstań proszę i zacznij tak ładnie, jak zawsze choć to coś robić. Nie zapominaj o tym, że

Jest godzina 15:15 zatem kochana moja wstajemy i zabieramy się do roboty! Zaczniemy choć od jakichś małych rzeczy…, pamiętając o tym, iż

Poza tym jeszcze kochana, kolejna rzecz, którą również musisz sobie powtarzać:

(…)

Ja już naprawdę nie daję sobie rady z niczym!!! booooszeee, o 19:07 będzie ta ogólna medytacja prowadzona przez Klaudię Pingot…

Moja najdroższa Ty, bardzo Ciebie proszę, PRZESTAŃ JUŻ PROWADZIĆ DŁUŻEJ TAKĄ PRZYKRĄ, KOMPLETNIE NIE WSPIERAJĄCĄ KONWERSACJĘ ZE SOBĄ!

Piszę po prostu to, co odczuwam… sama mi mówiłaś, że to jest najlepszy sposób, aby wyrzucać to z siebie na bieżąco…

Zgadza się, bo tak właśnie uważam! Ale Ty moja droga ze wszystkim tu przesadzasz… tzn. najbardziej oczywiście z tą nieustanną krytyką samej siebie!!! Mówisz, że rzekomo niczego nie zrobiłaś! A przepraszam bardzo, wymienię teraz w takim razie to, co jednak Ci się udało [i proszę nie twierdź już, że wcale tak nie było!!!]:

  • spakowałaś się jednak już na jutrzejszy wyjazd
  • przebrałaś również tą swoją piżamę, by móc poprzymierzać tutaj ciuchy na święta właśnie
  • opłaciłaś jednak w końcu te Kwanty medytacji x 1
  • przygotowałaś jeszcze szybko dla swojej mamy, to, co zamierzałaś: nie byłaś wprawdzie dziś nawet w sklepie, ale za to oddałaś jej po prostu swoje przyprawy w słoiczkach, ponieważ uznałaś, iż Ty sama możesz tu zawsze sobie jeszcze je zakupić i sobie tak właśnie przygotujesz…
  • płakałaś przez cały niemal czas, słuchając tego nagrania, które przygotowała na dziś Klaudia właśnie… Nie potrafiłaś za bardzo nawet tego zrozumieć, dlaczego… ale postanowiłaś, że będziesz trzymała się słów Klaudii, które brzmiały następująco:

(…) jedna i druga zmiana [niektórzy odczuwają wiele przyjemności i dobrych/ pozytywnych emocji, inni zaś wręcz przeciwnie, jest im (bardzo) trudno…]= jedna i druga zmiana świadczy tylko o tym, że ŻYCIE SIĘ DZIEJE I ŻYCIE JEST W TOKU, doświadczenia, które przychodzą, są w jakiś sposób obiektywne, to my im nadajemy znaczenie. Jedną z najważniejszych rzeczy jest ten moment, kiedy spotyka Cię coś przykrego/ negatywnego/ bolesnego, aby znaleźć w tym jakiś sens, jakiś schemat… (…)

Czasem trzeba nieco cierpliwości, aby faktycznie zapanować nad zmianami w naszym życiu.(…) Dajcie sobie przestrzeń na emocje, które czujecie. TO, ŻE JEST TRUDNO… TO JEST PRZEJŚCIEM NA TĄ DRUGĄ STRONĘ LUSTRA (…) Wyobraź sobie, że jesteś w stanie, masz, tak, jak Alicja z Krainy Czarów, taką możliwość przejść na drugą stronę lustra, gdzie Twoje życie jest nieco lepsze, ma lepsze standardy, lepiej się czujesz…

I w trakcie tego przejścia bywa dyskomfortowo, bywa przykro i źle… Kwestią jest, czy będziesz cierpliwy/a, czy będziesz szukać zasobów, będziesz szukać mocy, będziesz szukać siły i wytrwasz w tym postanowieniu i będziesz iść do przodu, czy się cofniesz. Chciałabym bardzo mocno podkreślić, że te spotkania, grupa QUANTUM, filmy, każdy z moich filmów i każda z medytacji ma za zadanie podtrzymywać Ciebie na duchu, (…) przywracać Ci nadzieję i siłę (…)

Pamiętaj o tym, że Twój dzień jest filtrowany przez Twoje myśli, a te są kierunkowane przez to, co słuchasz, kogo słuchasz i z kim spędzasz czas (…) Kwestią jest to, żeby intuicyjnie znajdować się w miejscach, w towarzystwie, gdzie po prostu czujesz się trochę lepiej, albo masz więcej wsparcia. Nie zawsze najlepsze jest to, że ktoś Cię poklepie po plecach i Ci powie: wszystko będzie dobrze.

CZASEM BARDZIEJ CENNY JEST PRZYJACIEL, KTÓRY W MILCZENIU PO PROSTU WYSŁUCHA, CO TOBIE LEŻY NA SERCU (…)

Jesteś obywatelem kosmosu – dołącz do nas na live o 19:07 https://www.youtube.com/watch?v=6G4kr1iQFXI

1 myśl w temacie “JEŚLI NIE WIESZ, CZEGO CHCESZ, JAK O TO POPROSISZ?

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close