Błędem jest chęć wyleczenia ciała, jeśli nie zwraca się uwagę na chorą duszę.

Katherine Mansfield

5:00:00

DATY W TYM WPISIE: 05./ 06./ 07./ 08./ 09./ 10./ 11./ 12./ 13./ 14./ 15./ 16./ 17.II.2021

Spoglądajcie proszę na daty właśnie, one mają tu ogromne znaczenie, a nie wyrazy typu „teraz” 😛 W dodatku, moi drodzy, właśnie czytając ten wpis teraz [16.02.21, 20:11], nasza gwiazda ułatwia Wam chyba to również… poprzez m.in. oznaczanie czasu mniej więcej, ile/ dokąd zajmuje ta muza właśnie. A może, by jeszcze Wam to ułatwić, to zamieścimy tu po prostu zawsze, gdy będzie ten czas wpisany… może jakieś *** i umieściłyśmy to właśnie dodatkowo jeszcze na tle koloru…, sekundkę, zaraz Wam to tutaj pokażemy, byście dokładnie wiedzieli, jak to wygląda 😉:

X:X:X

(…)

Kochani, mamy teraz już WTOREK, 09.II.2021, od właściwie wczorajszego dnia, a może dokładniej wieczoru…, no ok. jeszcze dokładniej odczuła to bowiem biorąc kąpiel… Co takiego się zastanawiacie? Siedziała tak w wannie i wciąż myślała nad tym swoim życiem…, także miała do siebie w sumie ponownie żal, że tak wszystko tu publikuje i wysyła w świat takie rzeczy… I wtedy właśnie usłyszała tę piosenkę Sido – Tausend Tattoos, a dokładniej pierwsze jej słowa: For you…

boooszeee i precyzyjnie w tym momencie poczuła, jaka ona jest tu sama… Ona kochani, tak BARDZO MARZY O TYM, ABY TWORZYĆ ZWIĄZEK Z KIMŚ, KTO POTRAFIŁBY JĄ JEDNAK ZROZUMIEĆ… Przedstawię Wam tu jeszcze jej notatkę, jaką napisała sobie w nocy z wczoraj na dziś, tj. 08./09.02.21 na @:

Potrzebuję POMOCY GRACJANA: Essen = nie siada/ Kinder = kiedyś przecież myślałam nawet o trójce dzieci…, so maybe besser niż całkiem obce adoptować, jestem w stanie tak wiele zaakceptować… jestem pewna, że moglibyśmy się siebie nawzajem uczuć, poznawać i wspierać!

Właśnie będąc jeszcze wczoraj w wannie, podjęła decyzję, że jest tak cholernie popaprana i zaczęła tam najzwyczajniej w świecie płakać… Czuła się już bowiem wszystkim TAAAAK BARDZO OBCIĄŻONA… Że wciąż ma tak wiele tych spraw do załatwiania… i po prostu nie daje już sobie z nimi znowu rady… Właśnie jeszcze wczoraj w trakcie tej kąpieli, podjęła decyzję, że wycofa jednak ten poprzedni wpis, zatytułowany: SŁUŻENIE INNYM = NAJSZCZYTNIEJSZY CEL, boooszeee, a teraz patrzy, że jednak chyba uda się go jeszcze opublikować tak, jakby powstał właśnie dzisiaj!!!

Ona już tu naprawdę nie daje rady…

Tak bardzo nie wiem, co mam ze sobą teraz zrobić, mam taki cholerny, niesamowity bałagan w tym wszystkim tutaj… Już po prostu nie mogę tak dalej… chce mi się tak notorycznie płakać teraz… Tak się cieszę, że choć jutro jadę znowu do tej OdNowy, a zwłaszcza na ten zabieg do Szymona… Może ten mój cały brud będzie w końcu ze mnie wychodził… A póki co, spróbuję choćby jeszcze raz opublikować ten poprzedni wpis…

NIE, KOCHANI, JEDNAK WCALE TAK NIE WYSZŁO!!! boooszeee, jest już tak potwornie wręcz wszystkim wyczerpana… znowu chce jej się strasznie płakać…, bo jednak się nie udało…

Dodaj tytuł2:00:30

DATY W TYM WPISIE: 05./06./ 07./08./ 09.II.2021

Kochani, przywracamy to, co tu już zamieszczałyśmy, zapewne będzie to z jakimiś poprawkami, które dziś również naniesiemy, a ten dzień, WTOREK, 09.II.2021, obydwie postanowiłyśmy spędzić właśnie w domu na jednak pracy nad tym… Także uzbrójcie się proszę w cierpliwość, bo to z pewnością nie odbędzie się tak hop siup, tylko wymaga to od nas, jak zwykle zresztą, dużo wysiłku, pracy i w związku z tym trochę jednak czasu.

Póki co, zrobimy sobie jeszcze chyba do jedzonka drugiego Wrapa… A poniżej widzicie to, co już wcześniej tu zamieszczałyśmy/ wycofałyśmy… i teraz ponownie powrót do tego:

////////////////////

Kochani, obecnie jest już SOBOTA, 06.II.2021, Mała Mi czuje się teraz naprawdę wyczerpana niemalże totalnie, a jest godz. 17. Zrobiła dziś poważnie jednak dużo, ale może najlepiej będzie jak choć najpierw przedstawimy tutaj te fotki, które nasza gwiazda dziś wykonała. To będzie taki, powiedzmy, wstęp do powrotu do tej naszej pracy tutaj 😊.

//////////////////////////

Ale moja droga, może nim całkowicie przejdziemy do opisywania tego dzisiejszego dnia, tj. soboty, 06.02.21, jak on wyglądał, to myślę, że najpierw powinnyśmy się jeszcze odnieść do jednak dnia wczorajszego… co najmniej, choć wydaje mi się, że znacznie bardziej adekwatnym tu jednak będzie, jak przejdziemy do czwartku…, kiedy to… wróciłaś od tego frycka, już właściwie zmęczona…, bo Twój organizm taki teraz jest! A jak powiedziałaś tej Marcie/ fryzjerce, że masz strasznie zmęczoną twarz. Ona na to, że no trudno, żeby było inaczej, wszystkich twarze tak przecież teraz wyglądają… brak słońca itp.

Oczywiście Mała Mi dobrze wiedziała, że w jej przypadku to nie jest jedyna kwestia… Ale ok, nic już nie mówiła więcej… I właśnie już będąc taką zmęczoną jednak, wróciła do domu, chciała wpisać coś sobie w komórce… i zauważyła nowy filmik Gracjana właśnie! Zamiast położyć się spać, odtworzyła go sobie naturalnie, bo była bardzo ciekawa, cóż jej teraz przekaże…

Kochani, muszę Wam powiedzieć, że poczuła się tak przygnębiona/ zdenerwowana/ przejęta/ przybita niemal tym nagraniem Uwaga! Prawo przyciągania zaczyna działać coraz szybciej… Co chyba doskonale tu oddała… na tym blogu właśnie, musiała to po prostu z siebie szybko wyrzucić … ten swój żal i frustrację… Następnie udała się jeszcze do kuchni, gdzie kochani, pomimo pysznej zupy meksykańskiej, którą zjadła u frycka… Z tego rozgoryczenia/ smutku/ żalu pomyślała, iż po prostu już wszystko chrzani i miała jeszcze ochotę na sam wieczór na chlebek, który wyjęła wczoraj z zamrażalnika i tak zrobiła sobie z niego jeszcze kanapkę. I pomimo tego, że kompletnie nie odczuwała głodu, zjadła go razem z końcówką sałaty 🥗, PRZED SAMYM SPANIEM. boooszee Ona cały czas czuje się niemal TOTALNIE OSZUKANA…

Nie, kochani, jednak po prostu nie ma kompletnie siły teraz, by tutaj z nami siedzieć i nawet jest już tak padnięta ponownie, że najzwyczajniej w świecie stwierdziła, że nie będzie dalej tego relacjonowała… Musi się bowiem wyspać, w końcu jutro udziela tych korepetycji, a jeszcze… ehhh… już nie będzie tego nawet wspominała… [@ od swojej mamy…]

Może tylko choć taki skrót, o czym BARDZO CHCIAŁABY NAPISAĆ:

  • Mała Mi nie jest ewidentną 5! a Gracjan również nie pasuje jej tylko na 2!
  • wizyta u fryzjerki = brak dzieci = błogosławieństwo teraz
  • potrzebuje POMOCNIKA, kogoś, kto by potrafił wesprzeć taką istotę, która NIGDY NIE MOGŁA BYĆ NAWET DZIECIEM…
  • pomoc w różnych czynnościach: sprzątanie, przede wszystkim jednak na blogu porobienie jakichś porządków…, nawet robienie wspólnych posiłków, a NADE WSZYSTKO WSPÓLNE ROZMOWY I OPIEKOWANIE SIĘ SOBĄ NAWZAJEM!

NIE MA SZCZYTNIEJSZEGO CELU NIŻ SŁUŻENIE INNYM

Siła Spokoju [20:41 = 7 +3 (data) = 10 (1)]

//////////////////////////////

To teraz powrót jeszcze do tego, cóż tutaj stworzyłyśmy tego 05.02.21, z ewentualnymi poprawkami:

(…)

Boooszeee, kochani, jak ona czuje się teraz podle i prymitywnie wręcz… Nie tylko, jak ostatnia idiotka… Co więcej, jakby została paskudnie oszukana i niemalże zdradzona! Znowu jest na siebie tak zła… i zastanawia się teraz, czy to tylko ona jest taka głupia… i czy Wy może już to znacznie wcześniej zauważyliście…, coś co jej się ewidentnie tak nie rzucało wprost w oczy…

Po wczorajszym, 04.02.21, [boooszee, znowu dostrzegła, iż ta data tworzy 9, … tu zapominała jeszcze dodać kolejnej 2, czyli MAMY PONOWNIE TĄ MAGICZNĄ 11! ] filmiku Gracjana, czuje się jakby dostała niemalże po głowie… Powiem Wam, cóż ona z tego zrozumiała… Że on jest jednak numerologiczną 2…, tu sobie to sprawdziła choćby zaraz na tej stronie: https://astroweb.pl/numerologia-2-5.php…, bo przecież ona jest 5 i właśnie tutaj zaczęła jeszcze dalej szukać… Numerologia partnerska 2 i 5.

Jak tak go tak dalej słuchała, to szczerze mówiąc, coraz bardziej ją to wszystko zaczęło przerażać… 😨, bo nagle usłyszała coś o byłej żonie i w dodatku jeszcze dziecku z nią… boooszee i tu sobie pomyślała: przecież mówił wcześniej całkiem oficjalnie, że ma na sobie również dużo tych traum…, w dodatku później donosił jeszcze, że wszystkie te traumy są przeważnie związane z innymi ludźmi…. Tylko, że ona założyła, że Gracjan jest jednak CAŁKIEM SAM (bo przecież o tym nie raz mówił!) Ale tu przychodzi jej na myśl, że posiadanie JAKIEJŚ BYŁEJ ŻONY (ona ma także wciąż jednak byłego męża) nie musi świadczyć o tym, że ktoś NIE CZUJE SIĘ SAMOTNY!

Tylko tu sobie jeszcze myśli o tym dziecku jednak… Że spójrzcie: była pewna, iż mówiąc w tym nagraniu (2 najważniejsze rzeczy w życiu…) 14.06 [boooszeee, pisała to u siebie na @ na komórce i ponownie pojawiła się ta data…] ta cała sytuacja z tym dzieckiem dotyczyła może i owszem jego, ale ona to zinterpretowała BŁĘDNIE…: A mianowicie w ten sposób, że to chyba raczej on sam mógł być takim dzieckiem, o które jego rodzice walczyli między sobą… boooszee, a ona się czuje teraz naprawdę niemal podle… Bo zarzuca sobie tyyyleee rzeczy…, że jak mogła być taką TOTALNĄ NIEMAL KRETYNKĄ, która: źle to wszystko zrozumiała… Błędnie interpretowała i co WIĘCEJ JEJ CHORA WYOBRAŹNIA SAMA JUŻ ZACZĘŁA tworzyć/ kreować z nim ICH WŁASNĄ RODZINĘ… 

Rzekłam do niej:

Przecież, Kochana moja, NIE MOGŁAŚ O TYM WSZYSTKIM WIEDZIEĆ! Bo nie ukrywam, że i ja sama jestem również bardzo zaskoczona, gdyż przecież on ANI RAZU NIE POWIEDZIAŁ TEGO OFICJALNIE/ WPROST = w przeciwieństwie do CIEBIE! Że jednak był kiedyś w jakimś związku małżeńskim… Ale ok. Ciebie najbardziej zabolała zdecydowanie ta informacja, że ma on już jednak dziecko… Ale co więcej, przecież Twój brat ma również synka i wcale nie mieszka z jego mamą!… Lecz między nim a Kasią ta relacja jest całkowicie zdrowa i normalna… Przecież Kacpuś tak naprawdę podchodzi do tej sytuacji nad wyraz dojrzale i mówi wręcz, że on się cieszy, że ma tyle domów, hehe

I mimo, iż byłoby Ci jednak, może nie tyle trudno zaakceptować jeszcze jakieś dziecko…, bo przecież potrafiłabyś spokojnie pokochać nawet nieswoją istotkę… Co po prostu jest Ci niesamowicie przykro, że tego o nim wcześniej, kochana, KOMPLETNIE NIE WIEDZIAŁAŚ do tej pory… A tak naprawdę nadal przecież nie jesteś pewna… Bo znów nie możesz tego w 100% wiedzieć, że tym razem wyciągasz dobre wnioski… 

No dobrze, moja droga, ale opowiedz nam jeszcze może choć o wczorajszym dniu, jak on u Ciebie wyglądał…

Tak więc… właściwie ja rozmawiam ze Wszechświatem na bieżąco i Go wysłuchuję, wczoraj,… już teraz dobrze nie pamiętam, jak to dokładnie było… Widzę tylko, że na swojej komórce mam zapisane takie godziny: 4:52 (=11), kolejny mój zapisek wygląda tak: 4:46 (10) + 1 [szczerze mówiąc nie mam najmniejszego pojęcia, skąd wzięłam tą 1…🤷‍♀️] = 11. Poza tym jestem jednak tym wszystkim, co się wydarzyło, wciąż przejęta… Zatem, mogę tylko przypuszczać, że wtedy również włączałam sobie jakąś medytację…

Następnie zaś podniosłam się do ćwiczeń = dziś, tj. wczoraj, CZWARTEK, 04.II.2021 wykonałam tylko yogę, ale wstawiłam również pranie, które już sobie wczoraj wieczorem umieściłam w pralce. Wiedziałam bowiem, że jadę do tego frycka, zatem pomyślałam, że choć to będę miała już z głowy. O godz. 11:15 jadłam dopiero śniadanie… A zjadłam sobie właśnie Wrapa i do tego włączyłam po raz kolejny... Sekret: Odważ się marzyć / The Secret: Dare to Dream, w międzyczasie zajęłam się również rozwieszaniem prania…

Wiedziałam bowiem, że na 13:30 jestem umówiona do tej Marty/ fryzjerki. A ponieważ miałam zmęczoną tą twarz…, bo jednak jestem raczej, od co najmniej kilku dni, niewyspana… I w związku z tym, nie czuję się również najlepiej… Ale tak sobie pomyślałam, że przecież to wszystko mogę ja sama jeszcze wykreować i tak też cały czas przekonywałam siebie, że nie mam przecież jakichś większych zmartwień raczej [porównując do innych ludzi! prócz naturalnie wciąż tych rzeczy na mojej liście TO DO, do której przecież zaglądam na bieżąco i w miarę regularnie coś z niej wykonuję!].

Tego dnia jednak wiedziałam, że jadę do tego frycka, a sprawdziłam sobie już dojazd, zabrałam także moją książkę do plecaka, zrobiłam sobie i oko…, i musiałam trochę pozakrywać fluidem te niestety widoczne plamy na mojej brodzie, następnie ubrałam się w miarę ładnie [bo przecież, powiedziałam Gracjanowi, że będę szła tam razem z nim i to za rękę…].

Zatem uważam, że przygotowałam się, jak należy…, lecz muszę przyznać, że nie wiedziałam nawet za bardzo dlaczego…, ale może nie tyle, że nie mogłam się za bardzo na tym skupić, że wędrujemy tam właśnie razem…, co po prostu się jakoś wtedy tak bardzo na tym nie koncentrowałam…

Kochana, ale póki co, zostawmy to tak jak jest… Ubierz się teraz, moja droga i wyjdź sobie jeszcze na spacer, tzn. do tego warzywniaka w końcu :P, a jak wrócisz będziemy dziergały ten wpis dalej, ok? Pójdź się jeszcze przejść, teraz tak pięknie słonko świeci, a jest właśnie przed 13… Zatem to jest, myślę, najbardziej odpowiednia pora na wyjście. Dodałaś tu już muzyczkę, później opracujesz jeszcze jakiś obrazek wyróżniający i tytuł dla tego wpisu, a teraz zmykaj w końcu.

////////////////////////////////////

No dobrze, kochana moja, widzę, że próbowałaś tu jeszcze jednak, po powrocie z tego sklepu, wysiedzieć… Ale teraz mamy już 19:13, weź sobie jeszcze tylko ASHWGHANDĘ i przyszykuj się proszę do spanka, wykonasz zapewne ponownie jakąś medytację. Widzę, najdroższa, że siedzisz już ostatkiem sił tu dosłownie. Chodź, podejdź tu bliżej, bym mogła Ciebie jeszcze tylko przytulić na dobranoc!

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie ad.nieodkladaj-1.png
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie nieodkladajzycianapozniej-1.png

(…)

NIEDZIELA, 07.II.2021 To teraz napiszę Wam coś JA o tej naszej Małej bohaterce. Zapewne już to wiecie, że dla mnie nie jest ona wcale taka MAŁA… Doniosę Wam za to teraz więcej o niej samej… boooszeee, tyle mogłabym tutaj napisać…, jak tak ją obserwuję tu każdego dnia, to wciąż i na nowo stwierdzam, jaka to jest niesamowita kobieta! Tak właśnie, uwierzcie mi proszę: JEST ONA SILNIEJSZA OD WIELU LUDZI, Z KTÓRYMI MIAŁAM DO CZYNIENIA DO TEJ PORY! A weźcie proszę pod uwagę jeszcze jej niebanalną jednak historię:

  • jest po BARDZO POWAŻNYM WYPADKU samochodowym
  • którego konsekwencją są m.in. ogromne trudności [bo ona przecież nie nazywa niczego: problemem!] z pamięcią… poważnie są one tak potworne wręcz, że jeśli przychodzi jej na myśl coś, co powinna wykonać i natychmiast niemal tego sobie nie zapisze…, to zaraz umyka to z jej głowy!
  • a została tutaj całkiem sama = I musi sobie z tym wszystkim radzić! W ogóle się przy tym nie skarży i na nic nie narzeka, tylko odkąd pamięta bierze te wszelkie trudności właściwie na klatę, jakby była jakimś mocarzem!
  • ma brata również po przejściach [i to w porównaniu do niej samej, jej zdaniem = nie małych, mamę, która także została już, że tak się wyrażę, uszkodzona…]
  • dziś np. jak ostatnio każdego niemal dnia… / nocy… nie może dobrze spać… a już z pewnością, jak myślała o tym, cóż ma jeszcze do wykonania, a tych rzeczy jest naprawdę niemało: przygotować się na korepetycje/ pilnować i porobić wszelkie opłaty/ pozbierać wszelkie dokumenty potrzebne na nadchodzące komisje i dot. renty, oraz wydania ponownego orzeczenia o niepełnosprawności…, a jej chce się tu po prostu każdego dnia niemal płakać, jak myśli sobie: boooszeee, nie daję już najzwyczajniej w świecie sobie znowu z tym wszystkim rady… Zbyt dużo tego po prostu, jak na moją uszkodzoną jednak głowę+ jeszcze myśli teraz o tym, jak to zrobić z tą fotką, którą ma do tej legitymacji…, bo już nie ma znowu najmniejszego pojęcia, czy gdzieś je tu u siebie w domu nie schowała… [to były z dużym prawdopodobieństwem zdjęcia legitymacyjne, które dostała na płycie CD…, ale gdzie to teraz jest…] 🤷‍♀️🤦‍♀️ + jeszcze tyyyleee innych rzeczy, na których ona się przecież nie zna!

NIE! Kochani, ona jest po prostu GENIALNA!!! Bowiem…, właśnie teraz jeszcze [07.02.21, godz. 18:00] UDAŁO JEJ SIĘ PRZYWRÓCIĆ TĄ SWOJĄ SYGNATURĘ z fotką, nr tel., ikonką LI i FB… na @!!! 🙋‍♀️💪🍀 Już potwierdziła jej to choćby jej mama…, do której m.in. właśnie tego @ wysłała… Także już wie, iż to również się UDAŁO!!! Choć dzisiaj, [jak i właściwie od kilku dni] jeszcze po przebudzeniu czuje się zawsze jakaś MEGA zmęczona i właśnie przez to, chce jej się tak niesamowicie wręcz płakać… Niemal każdego dnia budzi się i prawie że płacząc, wypowiada te słowa:

Boże/ Wszechświecie błagam Was pomóżcie mi! Ześlijcie mi kogoś do pomocy, bo już sama nie daję tu sobie znowu z niczym rady! Tak bardzo potrzebuję wsparcia i RZECZYWISTEJ/ FIZYCZNEJ pomocy DRUGIEGO CZŁOWIEKA! Ja nie chcę żyć tu przez cały czas taka samotna… To jest przecież logiczne, że człowiek jest istotą społeczną i do normalnego życia, i zdrowego funkcjonowania POTRZEBUJE drugiej osoby!!! A sami przecież widzicie, jak znowu nie radzę sobie z tyloma rzeczami…

I niemal w tym momencie usłyszała ponownie TEN głos:

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie wyslegobezskrzydel.png

Kochana moja, dobrze to widzę, iż BARDZO POTRZEBOWAŁABYŚ JAKIEGOŚ RZECZYWISTEGO WSPARCIA/ po prostu pomocy…, bo co tu dużo mówić, ale przecież Ty, po takich jednak i fizycznych uszkodzeniach, w związku z tym również pewnego stopnia psychicznych, i dalej takich trudnych! przejściach [bo nie oszukujmy się, ale po osobie, po której tego nie widać tak fizycznie, że musi dźwigać jednak taki ciężar/ tyyyle trosk i zmartwień psychicznych!]… jest zdecydowanie ciężej i trudniej od innych całkowicie zdrowych osób, tylko z jakimiś minimalnymi defektami w życiu, że się tak wyrażę. Bo dobrze wiemy, że KAŻDY CZŁOWIEK MUSI COŚ JEDNAK DŹWIGAĆ…

Lecz, Ty moja droga wciąż, jak widzę, sobie umniejszasz i wręcz nie doceniasz tego, cóż Ci się jednak udaje! A dziś niesamowicie mnie po raz kolejny zadziwiałaś wręcz tą swoją nieugiętością/ wytrwałością i tym, że pomimo wszystko zaczęłaś coś robić i jednak jakoś działać! Zastanów się proszę nad tym i wspomnij choćby tylko ten dzień, jak on się układał i cóż osiągnęłaś i jakie plusy z tego dnia Tobie wyszły. Bo przecież dobrze obydwoje to wiemy, że jednak po raz kolejny SIĘ UDAŁO!!!

Muszę tu przyznać rację WSZECHŚWIATOWI, także uważam, że powinnaś to po prostu wypunktować teraz, cóż Tobie dziś wyszło!

booooszeeee, już sama nie wiem znowu… teraz odczuwam już zmęczenie… Ale no, dobrze, będę tu pisała o wszystkim tym, co mam choćby zanotowane w mojej komórce… Zatem, pominę już to, iż budzę się niemalże każdej nocy…, później już zdesperowana włączam sobie choć tą medytację do snu: Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje.

Tego słuchałam nawet dziś jeszcze po wstaniu…, ponieważ wiedziałam już, iż nie mogę spać do godz. 8… , gdyż postanowiłam jeszcze zrobić to, czegóż wczoraj jednak nie zdążyłam…

Ok, to przypomnij nam wszystkim, cóż to jeszcze było. JESZCZE, bo jednak wczoraj wspaniale zaczęłaś się dalej do tych korepetycji przygotowywać, gdyż uznałaś przecież, że to Ty jesteś teraz odpowiedzialna za Michalinę i za to, jak będzie jej ten niemiecki szedł… = przecież ona sama wybrała Ciebie na swoją nauczycielkę!

Tak więc dziś po obudzeniu się, wiedziałam, co powinnam jeszcze zrobić, a mianowicie było to:

  • przygotować [napisać w końcu ręcznie] zdania [ze słówek, które już miałyśmy!] dla niej, które chciałam zadać jej jako sprawdzian na początku, że tak powiem…
  • wyprasować sobie żółty golf, który chciałam ubrać
  • potraktować szczotką wczoraj wypastowane kozaki
  • wiedziałam już, że oczywiście ponownie prawdopodobnie nie uda mi się poćwiczyć dzisiaj…, ale spoko, to już sobie właściwie odpuściłam, bo wiedziałam, iż na dzisiaj mam co inne zaplanowane!

I nim jeszcze wsiadłam do tego autobusu [ciągle cholerka wychodzę zbyt wcześnie na niego…] W tym czasie jednak zadzwoniłam jeszcze do Kamyka, który dowiedziałam się z wcześniejszej rozmowy ze swoją rodzicielką /jeszcze będąc w domu do niej dzwoniłam/, że mój brat jest teraz razem z Kacpuniem… Zatem, pomyślałam jeszcze, iż zadzwonię do nich, tak, jak uczyniłam to w tamtym tygodniu. Tak bardzo bowiem potrzebowałam usłyszeć coś optymistycznego… a wiedziałam, że dzwoniąc do nich, zawsze uda mi się coś takiego otrzymać/ uzyskać.

Wtedy właśnie Marcin mnie zapytał, czy dziś czasem mama do mnie nie przyjeżdża, ja mówię, że nie! Bo dziś jadę właśnie na te korepetycje! Później zaś jeszcze wspomniał coś o tym, czy jutro będę się z nią widziała, ja na to, że również nie! [bo przecież mam szkolenie :P]. A rozmawiając z nią dziś jeszcze przed wyjściem z domu, powiedziałam jej, by dla mnie tych skarpetek od babci jednak nie zabierała [bo to był jej pomysł, iż mi je dowiezie…] Ja rzekłam, że odbiorę je przecież sama w marcu, jak przyjadę na babci imieniny… A szczerze mówiąc, byłam pewna, że przywiezie mi jeszcze raz przede wszystkim te dokumenty [strony apropos tej fundacji BALIAN, które gdzieś posiałam…]

Jak rozmawiałam z Marcinem stojąc już na przystanku, ten stwierdził, że może mi je przecież spokojnie przesłać pocztą! Stałam tak na przystanku i cholernie marzłam, bo odczuwalna temperatura to chyba – 11o C… Kacpuś, jak mu rzekłam, że przyjadę w marcu, na imieniny babci z laską, rzekł do mnie, że świetnie, wtedy zrobi wszystko, by również tam być, hehe. No mówię Wam, takiego małego/ dorosłego człowieczka, to już dawno nie spotkałam 😘😉🤗. Później zaś, jak wsiadłam już do autobusu, to właśnie wtedy postanowiłam wyjąć z plecaka tą książkę, którą także ze sobą zabrałam…

A była to oczywiście ta moja biblia, tj. książka Josepha Murphyego i właśnie tak się jej przyglądałam... A ponieważ ma ona tam jednak całe mnóstwo tych kolorowych karteczek, więc się tak jeszcze przypatrzyłam, czy czasem jakaś strona może ewidentnie czymś się nie wyróżnia. I wtedy dojrzałam właśnie kartkę z zagiętym rogiem i tak ją otworzyłam…. A to była dokładnie ta strona 139, na której wyczytałam następujące słowa:

„Choć są pewne rzeczy, których nie możesz zmienić, MOŻESZ ZMIENIAĆ SIEBIE I KSZTAŁTOWAĆ WŁASNĄ PRZYSZŁOŚĆ. Myśli i uczucia tworzą twoje przeznaczenie, niezależnie od tego, czy o tym wiesz czy nie. Gdy staniesz w obliczu zwątpienia, czy poradzisz sobie w jakiejś sytuacji, odmawiaj modlitwę spokoju:

BOŻE, DAJ MI ODWAGĘ ZMIENIANIA RZECZY, KTÓRE MOGĘ ZMIENIĆ, SPOKÓJ AKCEPTOWANIA TYCH, KTÓRYCH ZMIENIĆ NIE MOGĘ, ORAZ MĄDROŚĆ ODRÓŻNIANIA JEDNYCH OD DRUGICH. 

Twoim zadaniem jest ŻYĆ W POCZUCIU BOŻEJ MIŁOŚCI I POKOJU i w ten sposób przyczyniać się do atmosfery miłości, harmonii i pokoju na świecie. Takie duchowe wibracje osłabiają i neutralizują toksyczne wzorce lęku, nienawiści, zawiści i chciwości w masowej umysłowości. JAKI SENS MA WYTWARZANIE W SOBIE UMYSŁOWEJ TRUCIZNY ŻALU, SMUTKU, WROGOŚCI I PRZYGNĘBIENIA, WYSYŁANIE TOKSYCZNYCH FLUIDÓW DO MASOWEGO UMYSŁU, KTÓRY I TAK JEST DOSTATECZNIE ZATRUTY? NIE POZWALAJ, BY INNI MANIPULOWALI TOBĄ DLA SWOICH UKRYTYCH CELÓW. TWOJĄ MISJĄ W ŻYCIU JEST WĘDRÓWKA W POCZUCIU BOŻEJ MIŁOŚCI, ZE ŚWIADOMOŚCIĄ TEGO, ŻE DOPÓKI TWOJE OCZY BĘDĄ WPATRZONE W BOGA, NA TWOJEJ DRODZE NIE POJAWI SIĘ ZŁO.(…)

No dobrze, kochana moja, fantastycznie, że czytasz takie mądre rzeczy, które jednak przynoszą Tobie ogromną ulgę i widzę, że także bardzo pomagają. Ale, dobrze wiemy, że to przecież nie wszystko, co się tego dnia wydarzyło! Zatem kontynuuj proszę:

Dokładnie tak! Wyobraź sobie, że tak niesamowicie się ucieszyłam, że jednak zabrałam ze sobą do plecaka właśnie tę książkę, a nie tą, którą ostatnio zakupiłam, tj. „Jak myśleć mniej”. Ponieważ coś mi znowu mówiło, że skoro byłam w takim jednak wciąż nienajlepszym stanie/ nastroju…, to właśnie ta będzie bardziej dla mnie odpowiednia, no a bynajmniej na tu i teraz.

Już właściwie tak chyba w nocy podjęłam tą decyzję, że skoro ewidentnie ten zlew mam jednak nadal zapchany, mówię tu o tej mniejszej jego komorze… i doszłam do wniosku, że mam już tego naprawdę dość! Zatem tak sobie pomyślałam chwilę i… rozkminiłam, że może choć wspomnę o tym tacie tej mojej uczennicy… Wiem, że ten mężczyzna jest nie tylko bardzo miły, ale również bardzo uczynny, zatem uznałam, że: no co mi szkodzi tylko wspomnieć o tym, iż od kilku dni walczę z tym zapchanym zlewem u siebie…? Może on przecież mieć równie dobrze odpowiednie narzędzia ku temu… i w dodatku, może zechciałby to także jakoś mi naprawić… Tzn. za odpłatą naturalnie!

I tak też zrobiłam… Powiedziałam mu to, jak mnie odebrał z tego przystanku… Tzn., oczywiście, nie od razu, bo tak sobie jeszcze chwilę porozmawialiśmy… Ale później już wspomniałam tylko, że teraz sen spędza mi z powiek właśnie ten zapchany zlew… boooszeee, a wiesz, co on wtedy do mnie powiedział?

No mów!

Bo ja mu wcześniej jeszcze coś rzekłam o tym, że pomyślałam właśnie o nim, skoro on się na tylu rzeczach zna i tak dużo sam wykonuje… A poza tym jest u siebie w pracy kierownikiem, który prowadzi jednak zespół ludzi/ team. [tego, oczywiście nie rzekłam na głos, lecz sobie jedynie o tym jeszcze pomyślałam!] Więc stwierdziłam, że po prostu zapytam jego, zamiast wzywać od razu jakiegoś hydraulika… A ten wtedy do mnie, że no tak, bo hydraulik to wziąłby prawdopodobnie za swoją pracę jakieś minimum 100 PLN… bo oni mają chyba taką stawkę za godzinę… a jeszcze, wiesz dojazd… boooszeee, ja sobie tu już pomyślałam: cooo??? 🙄😲🤦‍♀️

Przecież moja mama płaciła 70PLN i to zrobiono jej tam nie tylko 1 rzecz… Lecz później sobie pomyślałam: ok. to jest w końcu Gdańsk, poza tym ten facet z pewnością bardziej się w tym orientuje niż ja… Więc już zamilkłam i się nie odzywałam… A on wtedy do mnie:

Pani Moniko, niech się pani nic nie martwi, poradzimy sobie i z tym napewno!

Boooszeee, jak ja już to usłyszałam… [a wiem, że to były tylko słowa, nic za tym przecież dalej jeszcze nie szło!], ale dla mnie samej już tylko te słowa, że ktoś mi to mówi, iż mi pomoże i nie zostałam tu całkiem sama jednak, były niemal jak wybawienie… I tak przeprowadziłam z Michaliną te korepetycje [pomijam już to, że ta dziewczyna się ewidentnie nie uczy, nie powtarza… więc koniec końców, nie zrobiłam jednak tej kartkówki…, a te zdania dałam jej po prostu jako kolejną pracę domową…]

Dobrze wszystko, kochana moja, widziałam… Także to, iż rzekłaś jej jednak, że jesteś nią niestety rozczarowana, że kompletnie się nie uczy tych słówek… i że nawet dziś chciałaś zrobić jej sprawdzian… Ale dostrzegłam także, że wciąż się nie poddawałaś i ją zachęcałaś dalej mówiąc, że na naukę NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO! I tym sposobem siedziałaś tam z nią nawet te parę minut dłużej…

Tak właśnie było! Najpierw ćwiczyłyśmy/ robiłyśmy te zadania z tych str., które jeszcze wczoraj wyszukałam, tj: https://niemiecka-inspiracja.pl/cwiczenia-niemieckiego-2-rodzina/; https://wordwall.net/pl-pl/community/cz%C5%82onkowie-rodziny-niemiecki; https://gerlic.pl/rodzina-cwiczenia/; https://wordwall.net/pl/resource/387362/niemieckim/die-familie-kl5t; http://testwiedzy.pl/game/9210.html

Jak ją jeszcze zapytałam, cóż robią teraz w szkole, ona do mnie, że ta ich nauczycielka jest jakaś taka… niezdecydowana/ nieogarnięta, bo skacze po tych tematach…: wcześniej mieli tą rodzinę, a teraz przeszła nagle na zwierzęta… Zatem, jak zapytałam ją, cóż mamy robić na kolejnej naszej lekcji, to stwierdziła, że może właśnie teraz te zwierzęta. W międzyczasie doszłam do wniosku, iż zacznę jej w końcu tłumaczyć, na czym polega różnica między przypadkami DATIV i AKKUSATIV… Tzn. już jej o tym mówiłam oczywiście, ale dobrze wiem, jak to jest, że przede wszystkim trzeba to ćwiczyć! Przecież dopiero, jak coś samemu musi się wykonać/ zrobić, wtedy najwięcej człowiek się uczy. Ale nie raz [EINMAL IST KEINMAL!], tylko trzeba to ćwiczyć do skutku! ÜBUNG MACHT DEN MEISTER! 😉

Byłam już taka spokojna wtedy, że udało nam się jednak tak dużo wykonać… A na koniec, będąc niemal pewna, że tata Michaliny odwiezie mnie jednak na autobus… Ten mówi do mnie: proszę wsiadać do samochodu, ja wezmę tylko potrzebne narzędzia... Ja już tutaj zaniemówiłam… Czyli było oczywistym, że jednak spróbuje mi choć ten zlew naprawić! Nie, ja już byłam pewna, że on to wykona!! I…, kochani ZROBIŁ TO!!! Pomógł mi w tym i… nie wziął za to kompletnie żadnych pieniędzy!!!

Także teraz już oficjalnie wiem, że upiekę jednak to ciasto na niedzielę!!! I zawiozę właśnie do nich, by okazać tą wdzięczność! A będzie to wspaniała okazja, bo tak sobie myślę, że to przecież będą WALENTYNKI! Ubiorę się jeszcze odpowiednio i będzie po prostu cudnie!!! Jak ja Ci kochany mój WSZECHŚWIECIE dziękuję za to, że wciąż mnie tak wspaniale wręcz prowadzisz!!!

Boooszeee, jak ja zobaczyłam, cóż tam jednak było… to myślałam, że po prostu padnę… Jaki syf, cholerka! A ten pan mówi do mnie wtedy otwarcie, że to jednak wygląda na trochę dłużej niż zaledwie tych klika dni… 😉 Rzekł nawet, że może to jest po wcześniejszych mieszkańcach… Ja odparłam zaś, że zdecydowanie nie! Bo jak ja się tu wprowadziłam, to NIE BYŁO NICZEGO! I te wszystkie meble, które tu są obecnie, to zakupiłam je sama! Zatem nie mogę zwalać na nikogo winy…

Widziałam, kochana, wszystko doskonale! Nawet jak tak stałaś tam w kuchni i zaczęłaś już z tego wszystkiego po prostu płakać… I wcale nie dlatego, że zrobił to całkowicie za darmo, bo byłaś już nawet skłonna zapłacić… Sam Ci powiedział, że gdyby nie chciał pomóc, to poleciłby Tobie jakiegoś hydraulika… A dobrze, obydwie wiemy, cóż to dla Ciebie oznaczało, że choćby już tę noc będziesz mogła spokojnie sobie przespać! Co więcej, tata Michaliny przecież rzekł otwarcie, jak Ty przeprosiłaś, że masz taki ogólny syf i nieposprzątane, że:

  • oni po pierwsze również nie mają jakiegoś mega porządku [z czym Ty się oczywiście byś nie zgodziła, bo choć sam fakt, że wiesz, iż mają choćby w tej łazience [kuchni również!] i wszędzie kafle, i nawet lustra, buhaha, to już jednak inaczej wygląda…] no a zwłaszcza teraz przy kolejnym piesku, którego dziś widziałaś: 2 miesięczny border colie, ERNI
  • po drugie jego żona, która sama jest z wykształcenia inżynierem i projektuje właśnie takie rzeczy m.in. jak te zlewy, sama się za wszelkie naprawy ich nie zabiera, bo mówi, że nie po to ma męża, hehe

Dokładnie tak sobie o tym pomyślałam… znowu, jaki ten WSZECHŚWIAT jest dla mnie jednak cudowny! I jak mi niesamowicie wciąż pomaga… Poczułam po prostu, jakby spadł mi jakiś kamień z serca… A jeszcze bardziej odczułam następnie jakby taką jednak wolność dzięki temu, iż mogłam normalnie powiedzieć, że naprawdę w tym mieszkaniu mam tak niewiele…, że wcześniej miałam z byłym mężem własne mieszkanie, które zabrał komornik… A teraz dostałam od miasta właśnie to…, a on wtedy do mnie rzekł: TBS, tak? boooszeee, jaką ja poczułam wtedy niemal ulgę, że on jednak wie, co to jest ten TBS…, że nie muszę tu już nic wyjaśniać…

Później, jak on już wyszedł, to odgrzałam sobie obiad [zupa pieczarkowa + dodałam do niej oczywiście czosnek😉] i następnie zadzwoniłam właśnie do swojej mamy. Dokładnie to jej rzekłam…, że w końcu mam naprawiony ten zlew… Ona oczywiście, że super cieszy się bardzo…, ale wiesz, ta jej gadka nie jest dla mnie wciąż niestety wspierająca… Bo ja się nieustannie łapię na tym, że nadal mam do niej o to żal, że nie mogę jej takich rzeczy po prostu mówić na bieżąco, jak to się dzieje/ wydarza, jak mam jakiś problem… Że zawsze, cholera, chcę ją jednak chronić… i mówię to dopiero po tym, jak już uda mi się to rozwiązać… Więc do tej pory, do tego rozwiązania problemu męczę się sama…

I teraz naprawdę już nie jestem nawet w stanie tego stwierdzić…, choć nie! Wydaje mi się, że to jest przecież raczej normalne chyba, że nie chce się denerwować drugiej osoby czymś, skoro wiem, że mogę sobie z tym jakoś poradzić… Choć nie! Będę jednak twierdziła, że MI TEGO PO PROSTU BRAKUJE! Takiej właśnie normalności w tych naszych relacjach! Przecież ona była tu pierwsza na tym świecie! Tu mi jednak znowu przychodzi na myśl to, co mówił Gracjan: że co niby z tego, że moja rodzicielka jest jednak starsza???

Może jej dusza wciąż nie ogarnęła tylu rzeczy, ile udało się jednak już mi/ mojej duszy! Poważnie, nie żebym jakoś tak bardzo tego potrzebowała, aby to właśnie jej o tym mówić… No, ale helloł? jak nie mam tutaj NIKOGO… Zawsze w takich momentach próbuję sobie przywołać choćby jakiś pozytywny obrazek:

A ja nie mogę w to wprost teraz uwierzyć, że może we mnie tkwić nadal taki żal do niej o tą przeszłość, o to, że nie mogłam być tym dzieckiem normalnie w ogóle… Czyli, że taka właśnie trauma jest wciąż nie odegrana… Przecież ten Szymon mówił mi o tym, że on doskonale to widzi po moim ciele…, ile ja mam w sobie uwięzionych tych emocji z dzieciństwa… Dlatego już tak bardzo nie mogę się doczekać, jak będę tam do niego jechała jednak tego 10.02.21!

No dobrze, moja kochana, to wspomnij choć jeszcze o tym, jak wysłałaś ponownie dziś spóźnione życzenia urodzinowe kolejnemu koledze buddyście, który ma już dawno partnerkę i mają także wspólnie dziecko.

Tak właśnie zrobiłam! Miał on wprawdzie wczoraj te swoje urodziny…, mimo, iż chciałam uczynić to jeszcze tego samego dnia… Później sobie jednak pomyślałam, że przecież nic nie szkodzi, zrobię to dzisiaj… W dodatku wiedziałam już, iż wyślę do niego to samo, co temu poprzedniemu koledze, którego również poznałam w tej sandze w BOMie, jak jeszcze tam chodziłam… A tak się niemal wspaniale złożyło, iż tamtemu także wysłałam je na drugi dzień, hehe 😋. Zatem teraz mogłam użyć dosłownie tego samego 🤭 [z tymi dwoma obrazkami:1) życie na 2 sposoby, oraz 2) ten tekst, którego wymowa całkowicie się zmienia, gdy czytany jest od dołu]

Na co ten mi odpisał:

Monia, pięknie dziękuję 😘😘 Spodziewam się, że jesteś szczęśliwa i wiedziesz cudowne życie czego nieustająco Ci życzę ❤️💎

Po czym moja odpowiedź:

Dziękuję również 😘 Wiesz u mnie jest naprawdę hm…różnie… – piszę to CAŁKIEM SZCZERZE, bo wiem, że akurat Tobie mogę 😉 Choć uwierz mi, że robię WSZYSTKO, by jednak wciąż nie utonąć i muszę przyznać, że coraz lepiej mi to wychodzi.

Dziękuję za zaufanie 🙂 Cieszę się, że idzie Ci coraz lepiej, wierzyłem, wierze i będę że wszystko Ci się uda 💪🏻 Super wyglądasz 💎

Wspomnę może jeszcze tylko, iż nim dziś w ogóle wyszłam jednak z domu, zauważyłam komentarz odnośnie tego mojego wpisu: CZASEM LEPIEJ POCZEKAĆ…, a wyglądał on następująco:

Praca nad sobą – Kronika duszy11 godzin temu·kronikaduszy.wordpress.com/2021/01/30/praca-nad-soba

[…] dzięki konkretnym doświadczeniom i dzięki konkretnym osobom. Wiele z tych słów próbowałam Moniko Tobie przekazać. Myślę również, że wyjątkowo mogę to zrobić, ten jeden raz tutaj, na […]

Ale jakoś nie miałam na to za bardzo wtedy czasu, by się w to wgłębiać…, nie wiedziałam nawet, gdzie mam tego dalej szukać…, ale może jutro w wolnej chwili jeszcze się tym zajmę… W wolnej chwili, bo jutro mam zamiar udać się w końcu wziąć dla siebie te papiery z tego biura na Dyrekcyjnej…, a wcześniej zamierzam jeszcze pojechać oddać te kozaki, które sobie zakupiłam, wracając od tego frycka…

Doszłam bowiem na drugi dzień do wniosku, że PO CHOLERĘ JE W OGÓLE KUPIŁAM??? Jak przecież to są tylko zamszowe, poza tym, prócz tego, że całkiem dobrze/ ładnie leżą na nodze, to są bardzo długie… No i wcale nie z jakiejś skóry, abym mogła zakładać je nawet na śnieg i w taki właśnie deszcz… Więc doszłam do wniosku, że mam przecież inne ważniejsze wydatki, niż jakieś głupie strojenie się! Tego m.in. nauczyłam się z buddyzmu właśnie: umiem sobie dzięki niemu zadawać te istotne pytania: czy rzeczywiście tego potrzebujesz???

Poza tym, może jeszcze tylko dodam, że moja mama ma jutro właśnie tu kolejną wizytę u okulisty… boooszeee, jak ja się cieszę, że jednak nie mogła już dziś do mnie przyjechać, bo dawałam przecież te korki, jak również zadzwoniłam do niej jeszcze przed nimi właśnie, bo już przecież wczoraj dostałam od niej @:

Cześć córcia. Jak spędzasz dzień? Nie dzwonię bo może wyszłaś teraz. Nie wiem czy miałaś zaplanowane jakieś sprawy. Ale jak będziesz mogła to skontaktuj się. Na dzisiejszy dzień życzę Ci Monia dużo pozytywnych wrażeń, dobrej energii. Całuję Cię, pa,pa.🥰

Dobrze wiem, że przecież to, co napisała nie jest absolutnie niczym złym! Wciąż jednak nie potrafię tego wytłumaczyć, dlaczego jej osoba wzbudza we mnie takie negatywne jednak emocje… Nie, nie, nie! Poprawiam się, doskonale wiem, z czego to właśnie wynika…, z tego mojego żalu do niej o ten jednak brak dzieciństwa/ brak możliwości bycia takim normalnym dzieckiem…! Dlatego właśnie tak bardzo się cieszę, że jednak z nią tam nie mieszkam… I będę tutaj właśnie dalej podejmowała jakąś pracę w uleczeniu jednak siebie! Stąd m.in. chcę oddać te buty… , bo przecież tak, jak wcześniej już wspomniałam: ONE NIE STANOWIĄ WCALE ŻADNEGO PRIORYTETU DLA MNIE! Nie są absolutnie ważne!

No dobrze, kochana, zmieniłaś już tą muzyczkę na dłuższą… ale jest już jednak godz. 23:43, zatem myślę, że to jest najwyższa pora, aby lądować już do spanka! Ponieważ wczoraj zamiast tej medytacji 7 czakr, włączyłaś sobie jeszcze tą medytację do snu właśnie… A poza tym, kochana moja, nie zapomnij, że przecież jeszcze dziś jest ta nocka, kiedy robisz kąpiel swojemu pięknemu kwiatkowi. Zatem myślę, że to jest już naprawdę najbardziej odpowiednia pora, aby jednak wstać i przebrać się w piżamkę/ kombinezon, przygotować również to całe swoje stanowisko do spania [śpiwór, termofor itd.]

(…)

Obecnie jest już godz.18:28 kolejnego dnia, którym jest PONIEDZIAŁEK, 08.II.2021. Jak z wczoraj na dziś spała już zdecydowanie chyba bardziej spokojnie, a tak się jeszcze tylko zastanawiała, co jest właściwie tego powodem, hehe 🤭. I wtedy też doszło do niej, że ma już przecież naprawiony ten zlew!!!

Moi drodzy, Mała Mi jednak stwierdzić musi, że ona nie potrafi chyba po prostu nie myśleć… A jej głowa tym samym nie umie/ nie daje rady wypoczywać… Dlatego właśnie ona po prostu potrzebuje niemal co noc, włączać sobie tą medytację Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje. Tzn. jeszcze wczoraj, a było to już właściwie dzisiaj od 20 minut… włączyła sobie do odsłuchania to: Słuchanie poza słowami – Ajahn Chah, bo jakoś tego dnia chyba również się pojawiło…, a ona jest przecież również subskrybentką Sasana.pl

Następnie zaś wykonała jeszcze MEDYTACJĘ 7 CZAKR… Wciąż jednak nie mogła zasnąć! A było to przecież zdecydowanie baaardzo późno… Więc już taka zdesperowana o godz. 1:50 (!) włączyła sobie ponownie Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje. Ona wprost kocha, gdy może słyszeć te słowa Klaudii… To zawsze ją tak niesamowicie wręcz uspokaja… Jednak, kochani do ubikacji wstała już o godz. 4:41 i… ponownie jej notatka z tego na komórce: 9[godzina] + 6[data] = 15=> 6.

Wyczerpana już niemal ponownie wszystkim…, choć najbardziej chyba tym, że nie potrafi wciąż siebie/ swojej głowy i napływających, wciąż jakichś nowych pojawiających się w niej myśli… w ogóle kontrolować! Włączyła sobie o godz. 5:01 ponownie to samo… [tj. Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje.] boooszeee, jak ona przez to czuje się niemalże upośledzona znowu… No, ok. sama ta medytacja jest piękna, ale ten fakt, że ona bez niej nie jest w stanie normalnie spać… to jest przecież niemal chore

A dobrze pamiętała jeszcze, cóż ma dziś do załatwienia…: zwrócić te kozaki do CCC, następnie udać się jeszcze na tą Dyrekcyjną… po te papiery do wypełnienia… W każdym razie rozmawiając tak niemalże non stop ze Wszechświatem [poważnie, ona tego nie może wprost pojąć, że Ten jej to wszystko tak przekazuje…]. Tzn. ona sama tak to właśnie rozkminiła, że skoro tyyyle czasu z tej nocki poświęciła już jednak na tą medytację, to teraz doszła do wniosku, że należałoby się w końcu raczej zabrać za tą gimnastykę…

Lecz, ponieważ ostatni raz wykonała ją właśnie w ten CZWARTEK, 04.II.21, kiedy to była u tego frycka, zatem postanowiła, że teraz również zacznie TYLKO od yogi. I tak też ją uczyniła… No dobrze, na sam koniec zrobiła również jeszcze te 100 (liczeń) „bieg w miejscu” 😋. Ale pomyślała sobie, że po 3 dniach przerwy w tej gimnastyce, to i tak będzie ok. Później zaś pamiętała, by wykonać również kąpiel storczyka, jednak, kochani, ODPADŁY W NIM WSZYSTKIE LISTKI… i został już teraz jedynie sam korzeń … no i jeszcze te patyki, które podtrzymywały te pnące się listki z kwiatkami…

W pierwszej chwili, pomyślała sobie, no zaje… po prostu fajnie, będzie musiała chyba sprawić sobie jednak jakiś nowy… Lecz później, tak się chwilkę zastanowiła… i doszła do wniosku, że może jednak zaryzykuje jeszcze i po prostu wstawi resztki tego storczyka jednak do tej 15 minutowej kąpieli… Bo dlaczego miałaby tak szybko z tego rezygnować? Przecież już raczej dobrze o tym wie, że cuda się jednak zdarzają! Pomyślała sobie znowu:

A co mi szkodzi! W końcu, A NÓŻ..., A WIDELEC! Jak nie spróbuję, to się o tym nie przekonam!!! 😜

I tak właśnie zrobiła…, następnie, kochani, dopiero o godz. 11:22 zjadła śniadanie, a dziś w piekarniku podgrzała sobie [bo miała wielką ochotę na jakieś ciepłe jedzonko] i kawałek chlebka, który miała wciąż wyjęty i jeszcze go nie zjadła…, obłożyła go jedynie wędliną, obok zaś wstawiła jeszcze resztkę tej zapiekanki… [a dużą jej część, przypominam, już sobie również zamroziła]. Na jej wierzch wbiła jeszcze sobie tylko jajo i tak też zostawiła, by się jeszcze zapiekło.

Do jedzenia tego włączyła sobie po raz kolejny swój film, tj. wiecie już, mam nadzieję, o jakim mowa…: Sekret: Odważ się marzyć / The Secret: Dare to Dream, to jednak tylko na początek…, później zaś pomyślała jeszcze, iż włączy sobie po raz kolejny ten ostatni filmik Gracjana, tj. Uwaga! Prawo przyciągania zaczyna działać coraz szybciej i muszę Wam powiedzieć, że obejrzała go… ale tak raczej hm… z chyba jednak pewnym politowaniem, bo myśli sobie ponownie: ja to już wszystko przecież wiem Gracjanku… i wcale mi nie musiał jakoś nikt tego wcześniej mówić… po prostu wykonuję to, co mówi do mnie moje serce/ sumienie/ intuicja/ dusza/ wreszcie sam Wszechświat!

Ale patrząc na zegarek [a włączyła go sobie dokładnie o 11:41], obejrzała jeszcze do końca, bo pomyślała, że przecież ma na to czas, zdążyła już bowiem sprawdzić, w jakich godzinach jest dziś otwarte to biuro, gdzie mieści się Miejski Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności i jak dojrzała, że każdego dnia [prócz czwartku] w tych godz. 8:30 -14:00, to postanowiła zaraz się tam udać, a wcześniej miała jeszcze zamiar pojechać i zwrócić te swoje buty…, które przecież całkowicie niepotrzebnie zakupiła… 🤦‍♀️.

Opowiedz nam jeszcze proszę, kochana, jak to dokładnie było w Twoim przypadku, bo myślę, że to jest niesamowicie ciekawe, co nam tu przekażesz…

Za sekundkę…, bo właśnie leję ze śmiechu… buhaha🤣😜😂, słuchajcie, przed chwilą weszłam w to na YT: Sluzba zdrowia i Szaflarska, wpiszcie to sobie proszę, hehe, bo serio warto!

No dobrze, to już teraz powracam do opisywanie tego, cóż chciałaś ode mnie usłyszeć… Otóż już tak od jakiegoś czasu jednak sobie myślałam [OD TEGO ROKU, żeby nie było!], że skoro właśnie teraz [w lutym] są już takie promocje tych butów zimowych, to może powinnam się w jakieś zaopatrzyć! I tak właśnie udałam się jeszcze w ten czwartek do tego forum, popatrzeć sobie na te buty… Jednak cholerka, dopiero później, jak już je zakupiłam🤦‍♀️🙄🤷‍♀️, pomyślałam o tym, że:

  • po pierwsze: nie są one dokładnie takie, jakie by mi się naprawdę przydały [bo nawet nie z jakiejś skórki, abym mogła je normalnie pastować i zakładać właśnie nawet w śnieg/ deszcz…, jedynie ładnie wyglądają na nodze…, ale są, cholera, przecież ZBYT DŁUGIE/ WYSOKIE!]
  • skąd mogę wiedzieć, co się wydarzy do następnego roku??? To właśnie pamiętam, jak kiedyś rzekł mi ten Marcin buddysta, któremu wczoraj składałam te życzenia urodzinowe, pamiętam, jak mnie niemal zabił tym tekstem, jak kiedyś stwierdził, że NIE ZNAMY NAWET SWOJEGO JUTRA…
  • i właśnie tak sobie m.in. o tym oczywiście pomyślałam, że po cholerę ja zakupiłam właściwie buty, co do których nawet nie jestem do końca przekonana, że właśnie takie chcę mieć! to po pierwsze… po drugie… teraz, już pierwsza moja opcja była taka, iż ta zima się jednak kończy, więc po kiego czorta mi takie dłuuuugie te buty teraz, tzn. by było zabawniej to wszystko wskazuje, że ta nasza zima się jednak dopiero rozkręca, czyli w dodatku teraz właśnie jeszcze nadal pada śnieg!
  • a tak poza tym, to po co mi właściwie takie buty, jak nawet nie mam miejsca, aby je trzymać w domu, buhaha, tzn. gdyby to były już te moje wymarzone/ idealne, to z całą pewnością bym je gdzieś umieściła, choćby do następnego roku…, a tak???

I w ten właśnie sposób poszłam je dzisiaj oddać… a jeszcze w czwartek właśnie rano, tak sobie medytowałam ponownie przy oknie i zadawałam Wszechświatowi pytania, co powinnam w ogóle zrobić [a wtedy już obejrzałam i ten film Gracjana, i zakupiłam sobie te buty właśnie…] A ten jakby przekierował moją uwagę od razu na zakup tych butów… I jeszcze tego samego dnia, piątek, 05.02.21 zaczęłam się dowiadywać, czy buty w rabacie również można zwracać i w jakim czasie po kupnie…

Zatem, jak uzyskałam informację [a szukałam jej i na stronie CCC, napisałam do nich @, i jednak w końcu zadzwoniłam…, bo nie chciałam pozostawać tak długo w niepewności…], że: 7 dni czas na zwrot [butów nienoszonych] z paragonem i cały miesiąc dla klientów, będących w klubie CCC, a ja nią jestem! Jednak pomyślałam, że po cholerę w ogóle tyle czekać… Chciałam, jak najszybciej te buty oddać, by mieć tą kaskę na inne bardziej potrzebne rzeczy! I tak też dziś właśnie uczyniłam = byłam zwrócić te super kozaki! 💪

No dobrze, moja droga, to to masz już zrobione…, zaliczone, to opowiadaj dalej, cóż następnie jeszcze wykonałaś… bo miałaś udać się na tą dyrekcyjną, prawda?

Tak jest! I byłam tam również… nim jednak w ogóle dotarłam do tego miejsca… to także trochę mnie to jednak kosztowało… 🙄 I wiesz, może i to nie było nic aż takiego znowu wielkiego… Ale ja sobie jednak tu już pomyślałam, że aby chorować trzeba być naprawdę zdrowym, przede wszystkim chyba jednak odpornym psychicznie buhaha, no a ja się tak tam w ogóle nie czułam… Nabrałam tych pism więcej, bo tak tam leżały, więc tylko je przejrzałam tam na szybko…, a pomyślałam sobie, że przecież jak je wezmę do domu, to w nim już sobie jeszcze raz na spokojnie wszystko doczytam… Poza tym, wiesz czego się dowiedziałam?

Mów proszę!

Że te komisje, to teraz w tym popapranym COVIDOWYM czasie odbywają się zaocznie… Jak się zapytałam: a co to znaczy? W odpowiedzi usłyszałam, że oni przeglądają po prostu dokumentację lekarską i tylko na jej podstawie wyciągają wnioski i orzekają… boooszeee i tak sobie tutaj myślę znowu, czy to dobrze, czy źle? Jedno jest pewne trzeba mieć bardzo dobrą jednak tą dokumentację od lekarza… Tylko, że ja będę miała jedynie od mojej psychiatry…, bo do innych przecież już dawno nie chodzę… Ale tak sobie myślę, że przecież ona zawsze pisze wszystko dokładnie, jak tam u mnie jest… [mam nadzieję, że to robi!], zaraz do niej jeszcze napiszę @ a propos tej sytuacji właśnie. Czyli, widzicie, ja mam ciągle coś na tej swojej głowie! I nikogo do pomocy w tym niestety…

Zatem pomyślałam, iż nie będę się absolutnie niczym przejmować, pomijam to, że moja własna rodzicielka, co chwila mnie tu czymś stresuje, że tego nie mam i jeszcze tego… a to przecież jest ważne w tej dokumentacji medycznej…, bo chodzi o to, aby mieć tych papierów jak najwięcej i to od różnych specjalistów!!! 🤷‍♀️ boooszeee, jej sposób myślenia mnie czasem już po prostu załamuje… 🙄. Kompletnie mnie nie wspiera w niczym… No ale cóż… Ja będę wierzyła, mimo wszystko, że WSZECHŚWIAT już nie pozwoli mnie dalej skrzywdzić i będzie najlepiej, jak mogło tylko być… Właściwie chyba tutaj pasowałby teraz wręcz idealnie jeszcze ten filmik Sluzba zdrowia i Szaflarska.

Tak więc, kochana moja, spójrz, masz już kolejne rzeczy na dziś zaliczone, także teraz może jeszcze tylko przejdź choć tak szybciutko, do tego, co wyczytałaś choćby na tej stronie: https://astroweb.pl/numerologia-2-5.php. Choć dobrze wiem, że z wieloma rzeczami się tutaj nie zgadzasz… No dobrze, kochana moja, ponieważ jest już 21:15, a Ty chciałabyś choć tę nockę już przespać naprawdę spokojnie… Zatem może teraz rzeczywiście udaj się jeszcze do kąpieli, a jutro będziemy dalej z nowymi siłami, pracowały nad tym blogiem!

Anstandslos & Durchgeknallt – Ohne Dich ft. Laurenz

Ich will mich nicht verändern
Um dir zu imponieren
Will nicht den ganzen Abend
Probleme diskutieren
Aber eines geb ich zu
Das, was ich will, bist du

Ich will nichts garantieren
Was ich nicht halten kann
WILL MIT DIR WAS ERLEBEN
BESSER GLEICH ALS IRGENDWANN
UND ICH GEBE OFFEN ZU
DAS, WAS ICH WILL, BIST DU
(…)

Ich will nicht alles sagen
Will nicht so viel erklären
Will nicht mit so viel Worten
Den Augenblick zerstören
Aber eines geb ich zu
Das, was ich will, bist du

Ich will auch nichts erzählen
Was dich eh nicht interessiert
Will mit dir was erleben
Was uns beide fasziniert
Und ich gebe offen zu
Das, was ich will, bist du

OHNE DICH SCHLAF ICH HEUT NACHT NICHT EIN
Ohne dich Fahr ich heut Nacht nicht Heim
Ohne dich komm ich heut nicht zur Ruh
DAS, WAS ICH WILL, BIST DU

(…)

Nie wiem, czy to dostrzegacie, moi drodzy… Ale ona cały czas tak bardzo myśli o tym, aby być z kimś takim, jak właśnie Gracjan… Obecnie jest ten WTOREK, 09.II.2021, z daty wychodzi cyfra 7.

Siódemka (numerologiczna 7) jest najbardziej zagadkową osobą ze wszystkich. Przez całe życie dąży do pewnego ideału, który ustala po długich godzinach filozoficznej kontemplacji.

Siódemka poszukuje odpowiedzi na najważniejsze pytania, jakie można w ogóle zadać. Pyta o naturę Boga, człowieka i wszechświata. Analizuje systemy religijne i zagląda w głąb każdej myśli, jaką spłodził ludzki umysł. Siódemka chce wiedzieć, co w duchowej trawie piszczy.

https://astroweb.pl/numerologiczna-7.php

Ten kwiatulek, kochani, stoi u niej na parapecie, to jest oczywiście jedna tylko gałązka, która odpadła jakoś wcześniej z tego pięknego dużego kwiata, który stoi u niej na komodzie… [właśnie sprawdziła: nie ma nawet żadnego jego zdjęcia, aby go tu zmieścić…] No nieważne, powiem Wam, cóż dziś nasza troskliwa jednak gwiazda uczyniła… Dodała do niego trochę więcej ziemi, aby teraz był już tam lepiej osadzony i włożyła także 2 pałeczki nawozowe 🤗.

Kochani, Mała Mi stwierdza już, że ona jest naprawdę chyba BAAARDZO INNA… W dodatku obecnie jest tak nieszczęśliwą istotą, że sobie nawet nie wyobrażacie… Boi się już o tyle rzeczy ponownie… Że… ahhh… już nawet nie będzie tutaj niczego wymieniać…, bo szkoda jej znowu na to siły i czasu… Może tylko Wam jeszcze wspomnę tu o tym, że jeszcze wczoraj właśnie, jak już załatwiła tą sprawę i z tymi butami i odebrała te pisma…, do których nadal jeszcze nie zajrzała nawet…

To następnie wsiadła w tramwaj i pojechała jeszcze 2 przystanki dalej do tego kerfa właśnie, gdzie kochani, tak patrzyła na to, co powinna zakupić… A już wiedziała, że tego dnia, jak uda się na ten nietypowy i bolesny jednak masaż do Szymona do OdNowy, to nie będzie niczego jadła…, ale tak jeszcze po tym sklepie sobie chodziła i myślała znowu o tym, aby ugotować sobie może jakąś zupę…

Spojrzała następnie na te mrożonki warzywne tam i nagle przypomniała sobie, cóż Gracjan o nich mówił…, że one Jemu nie siadają czy coś takiego…🤭😉. W sumie wcześniej je kupowała, bo to było bardzo wygodne, miała już tam bowiem umyte, obrane i pokrojone te warzywa… Teraz jednak tak myślała, na co miałaby ochotę, a do głowy przyszedł jej właśnie szpinak… I tak sobie pomyślała, czy ma sama kombinować z tym doprawianiem go, czy może kupić już gotową/ zrobioną/ przyrządzoną mieszankę…

Jednak wyobraźcie sobie, że pomimo, iż ona przecież nie znosi wręcz gotować, wzięła opakowanie CAŁYCH tych liści szpinaku… I pomyślała, że skoro ma w domu czosnek… brakowało jej jeszcze tylko jakiegoś sera do tego… Wie, że idealnie wręcz pasowałby ser feta…, ale wzięła jakiś inny… No dobrze, kochani, dziś jej babcia ma swoje urodziny, zatem jeszcze teraz do niej zadzwoni i dopiero później wstanie przygotowywać dla siebie ten obiad… z tego szpinaku..

Ponieważ dzisiaj są nie tylko urodziny jej babci [zauważcie, że wcześniej stał tu wyraz: mamy😉], ale również jej drugiego [a właściwie to pierwszego chrześniaka, syna jej kuzynki], dlatego nim jeszcze wstawiła w ogóle do piekarnika tą zapiekankę, którą zobaczycie dalej na fotce, wysłała takie właśnie życzenia Mateuszowi. Wiedziała bowiem, jak ogólnie dla współczesnego społeczeństwa [a ten jest w 2 klasie szkoły średniej, tj. mundurówki…] jest to ważne, jak otrzymają właśnie takie życzenia tak oficjalnie na fejsie …, a dodała tam także tą fotkę tego napisu, którą ma na swojej komórce: MARZENIA SIĘ NIE SPEŁNIAJĄ. MARZENIA SIĘ SPEŁNIA. I jako ten 2gi obrazek był ponownie ten o życiu na 2 sposoby…

Kochany mój chrześniaku, życzę Ci wszystkiego, co najpiękniejsze. Pamiętaj o tym, ABY SPEŁNIAĆ SWOJE MARZENIA! Dużo zdrówka, miłości i pamiętaj jeszcze o tym, że… [2gi obrazek 😉] i jeszcze raz NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA URODZINOWE, przesyłam całe mnóstwo wirtualnych uścisków i buziaków 🤗😘🤗

//////////

boooszeee, jestem taka zła na siebie teraz!!! Nie masz nawet pojęcia… Naprawdę nie rozumiem, dlaczego ja to sobie w ogóle robię???

Jak mniemam, masz tu na myśli tą zapiekankę…

No tak! A co niby innego? Jestem po prostu po raz kolejny sobą zawiedziona…, że nie potrafię tylu rzeczy wykonywać, że tak się wyrażę po ludzku i normalnie… Właściwie sama siebie tylko tym dobijam… Bo powiedz mi jaki normalny/ zdrowy człowiek robi sobie na póóóźny obiad taką właśnie potrawę… boooszeee, przecież to kompletnie nie jest NIC LEKKIEGO… Bo ten cholerny makaron jeszcze…

Proszę Cię, uspokój się już, nie dobijaj się jeszcze tym na noc! Tak, masz rację, to nie jest wcale taka lekka jednak potrawa, tym bardziej o tej godzinie… Ale moja droga, po co się teraz nad tym rozczulać i sobie jeszcze tylko tym dowalać? Raczej powinnaś się tutaj szczycić tym, jaka Ty jesteś jednak kreatywna i pomysłowa! I jak wybrałaś sobie ten przepis: https://www.kwestiasmaku.com/przepis/zapiekanka-makaronowa-ze-szpinakiem-i-gorgonzola i po prostu użyłaś do niego tego, co miałaś! To opowiadaj jeszcze nam o tym tutaj proszę, kochana, bo tak patrzyłam na Ciebie w tej kuchni i ponownie widziałam jednak artystkę 😉.

Widzisz, ja jestem obecnie w takim nastroju znowu, że akurat kompletnie nie jest mi teraz do śmiechu… Tak bardzo myślę o tym, że niesamowicie potrzebowałabym być w związku właśnie z Gracjanem… On oduczyłby mnie tych wszystkich szkodliwych rzeczy, nad którymi ja jednak nie panuję…, jak choćby tego, że zawsze do tej…, teraz będę mówiła: przeklętej kawy… , muszę mieć jeszcze to coś… boooszeee tak bardzo mnie to leczy wprost… Naprawdę tak marzę o tym, aby móc delektować się SAMĄ KAWĄ! Jestem tego pewna, że przy nim bym się tego nauczyła!

No dobrze, moja droga, ale naprawdę chciałabym, abyś jednak wspomniała jeszcze o tych Twoich składnikach w tej zapiekance, bo przecież sama w sobie ta potrawa, nie była jakaś taka ciężka, tylko ta późna godzina jeszcze dodała po prostu swoje.

Zatem, ok. może najpierw przedstawię tu listę tych składników z tego przepisu i po prostu to czego nie miałam/ lub nie dodałam z innego powodu/ zamieniłam, będę od razu nanosiła, ok?

  • 250 g makaronu np. penne = nie mierzyłam dokładnie ile, ale dodałam już właściwie resztkę tego mojego makaronu, którym były ŚWIDERKI
  • 2 łyżki masła = wzięłam po prostu z przekrojonej kostki masła, nabrałam 2 dość duże łychy
  • 1/2 cebuli = miałam niestety tylko czerwoną, więc jej pół po prostu skroiłam, lecz dodałam również kilka ząbków czosnku i później dosypałam także jeszcze czosnku w granulkach!
  • 1 łyżeczka suszonego tymianku = spojrzałam, że jestem w posiadaniu tej przyprawy, wsypałam jej najzwyczajniej w świecie trochę z tej torebki
  • 20 g mąki pszennej = NIE DODAŁAM!
  • 200 ml bulionu (lub 150 ml bulionu + 50 ml białego wina)= wyjęłam z zamrażalnika domowy bulion warzywny, który umieściłam w pojemniczku i zamroziłam… I go po prostu dodałam!
  • 150 ml śmietanki 30% = NIE DODAŁAM!
  • 150 g gorgonzoli = nie byłam w posiadaniu… za to użyłam w zamian i kremu fromger z czosnkiem oraz wkroiłam również kilka kawałków serka camembert z ziołami
  • 2 garście szpinaku = wzięłam właściwie całą jego pakę, bo termin ważności był do 12.02.21 😋
  • 1 czerwona papryka = wkroiłam kawałeczek
  • 100 g szynki parmeńskiej lub cieniutkiego boczku = nie dodałam również!
  • 1/2 łyżeczki mielonej ostrej papryki lub płatków chili = dodałam słodkiej papryki mielonej, ale również trochę pieprzu cayenne, zwykłego pieprzu i zmieliłam także trochę tego kolorowego z młynka
  • oliwa extra vergine = wzięłam chyba trochę, ale później pomyślałam, że skoro jest tam również bulion, to nie była ona wcale potrzebna

Na sam koniec dodałam również żółty ser w plastrach i trochę płatków migdałowych, a to wszystko uwieczniłam jeszcze na poniższym zdjęciu, buhaha 😜

No dobrze, moja kochana, tak, jak mówię, JESTEŚ PO PROSTU ARTYSTKĄ! A już zwłaszcza tym bardziej, że wciąż nie masz dobrego smaku i węchu… To teraz proszę odnieś się choć do tego, o czym również chciałaś, a mianowicie powiedz proszę coś więcej jeszcze o tym: https://astroweb.pl/numerologia-2-5.php.

Ok, niech choć to mam już z głowy i mnie to więcej nie męczy… Otóż nie wiem wciąż tak naprawdę jaką cyfrą numerologiczną jest Gracjan… choć tak, jak mówiłam wcześniej, jest on dla mnie jakąś kosmiczną wręcz mieszanką tylu różnych liczb, hehe 😉😋🤔. Już o tym wcześniej donosiłam, że pasuje mi do niego naprawdę niemal cała masa tych cyfr, bo i przecież najbardziej chyba ta 6 właśnie, ale także i 1, 9 i nawet ta mistrzowska 11… Nie, tak naprawdę to z każdej cyfry dałabym mu tyle dobrego…, bo naprawdę niejednokrotnie mnie przecież zadziwiał .

Tak też mi się właśnie wydaje, że owszem to bardzo dobrze widać, że jest nieśmiały i powściągliwy jednak, ale ma w sobie, tak, jak mówisz, całe mnóstwo wspaniałych i pozytywnych cech!

Wiesz, tak sobie tu myślę, że ja nie mogę się jednak zgodzić z tym, co tutaj piszą o tej 5tce:

Charyzma Piątki i jej styl życia sprawiają, że jest ona bardzo atrakcyjnym potencjalnym partnerem. Nic dziwnego, że nie brakuje jej zalotników. Co ciekawe, numerologiczna 5 zazwyczaj unika poważniejszego angażowania się. Bardzo boi się przywiązania do kogoś, ponieważ ma wrażenie, że będzie ją ograniczał.

Pomimo swojej energicznej i ekstrawertycznej osobowości, przez większość czasu Piątka trzyma ludzi na dystans. Na pierwszym miejscu stawia własną wolność. Za żadne skarby nie narazi się na jej utratę. W rezultacie dopuszcza do siebie tylko takie osoby, które są równie niezależne i spontaniczne. Jeśli ktoś pragnie związać się z numerologiczną 5, musi kochać przede wszystkim osobistą wolność.

I tak: bardzo chciałabym się jednak do tego jeszcze odnieść… Bo wydaje mi się, że pomimo tej mojej jednak odwagi [teraz już nie wiem, czy ona nie jest również spowodowana/ spotęgowana tym wypadkiem, że nie mam jednak AŻ TAKICH TYCH GRANIC I HAMULCÓW, hehe], ale nie uważam się napewno za jakąś ekstrawertyczkę! Jestem raczej powściągliwą i skromną jednak osobą, która w dodatku BARDZO MARZY O TYM, BY MIEĆ DLA SIEBIE KOGOŚ, KTO JĄ DOBRZE ZROZUMIE…

I ja wcale nie jestem osobą, która tak sobie skaczę z kwiatka na kwiatek… Choć myślę, że Ci którzy mnie tu czytają, wiedzą to doskonale… Dla mnie są ważne takie wartości, jak MIŁOŚĆ I PRZYJAŹŃ, a już zwłaszcza obecnie, gdy mi ich tak bardzo brakuje… Jestem jednak typem wojownika, który, jak wiecie, pomimo, iż tyle razy dostał już po głowie, dupsku, czy po czym tam jeszcze innym :P, wciąż się podnosi i stara szukać jakiegoś wyjścia/ ratunku, nawet jak nikt mi nie pomaga… Tutaj muszę jednak zacytować tę stronę jeszcze dalej, a mianowicie:

Jednego Piątce jednak nie można odmówić. Ma dobre oko do wszystkiego, co piękne (szczególnie ludzi). Często angażuje się w przelotne znajomości, dzięki którym może odkrywać zmysłowe przyjemności i cieszyć się życiem. Nie szuka wówczas miłości, lecz przyjemności, co może wydawać się straszne. Mimo wszystko Piątka potrafi się ustatkować. Musi tylko znaleźć kogoś wyjątkowego – tak bardzo podobnego do siebie, że nie będzie miała poczucia, jakby wpadła w pułapkę.

Tutaj nie muszę chyba już nic dodawać, wszystko bowiem pozaznaczałam [skreśliłam/ uwydatniłam pogrubioną czcionką/ podkreśliłam itp.] w tym tekście właśnie 🤗. Pragnę jeszcze tylko wspomnieć, że naprawdę potrzebny mi jest właśnie ktoś jeszcze, kto pomógłby mi tu się trochę jeszcze bardziej ogarnąć… Ok. będę pisała konkrety, z takich spraw na teraz, to:

  • pomoc w ogarnięciu wciąż tych FAKTUR… [zebranie ich w jeden pliczek na kompie/ czyli porobienie z nimi jakiegoś porządku…, bym mogła w końcu wysłać choćby do OdNowy (zapytam o to w ogóle jutro, czy mogłabym u nich wydrukować = oczywiście zapłacę!)]
  • pomoc także w porobieniu tu w końcu porządku w tych zdjęciach na kompie… boooszeee, mam tego tyle…, właściwie obecnie to… tak od świąt…, no a z całą pewnością od początku tego roku…, każdy dzień widnieje tu w nowym folderze ze zdjęciami…, poza tym… na tym fejsie, przecież codziennie niemal pojawia mi się jakieś wspomnienie, które przecież także często tu właśnie zapisuję…
  • poza tym nie znam się wciąż na tyyylu rzeczach odnośnie tego bloga… teraz już nawet ciężko mi tak wymyśleć coś na zawołanie…[MAM! np.: dlaczego pomniejszyła się liczba wyświetleń mojego wpisu, pomimo, że wcześniej ewidentnie widziałam, iż było ich naprawdę duuużo…]… w ogóle to jeszcze jestem tego pewna, że można znacznie więcej rzeczy robić tu szybciej… tylko trzeba o tym wiedzieć, jak… a ja tej wiedzy niestety wciąż nie posiadam…
  • nauczenie się delektowania SAMĄ KAWĄ!

Ale myślę, kochana, że powinnaś się równie dobrze odnieść jeszcze do tego:

Numerologiczna 2 i 5 w miłości

Dwójka potrzebuje rodziny i poczucia, że jest kochana, a Piątce wystarczy do szczęścia całkowita swoboda w podążaniu za każdą okazją, jaka pojawi się na horyzoncie. To jest przypadek pary, która potrzebuje naprawdę silnego pociągu do siebie, by móc ze sobą być. Ich dusze zbyt się od siebie różnią, więc bez odpowiedniej chemii nie ma szans na szczęście.

Jasne, że tak! Po pierwsze JA, do cholery jasnej, jeszcze raz mówię, że również potrzebuję czuć się kochana i mieć rodzinę!!! Tym bardziej, że odnoszę wrażenie, iż naprawdę nigdy jej nie miałam…, tzn. od razu tu prostuję: Była/ jest i owszem, ale nie taka, jaką ja bym potrzebowała… No dobrze, to może choć zrobię jeszcze coś dobrego dla siebie…, np. napiszę @ do tej mojej lekarki…, bo porządku w tych moich rzeczach to mi się już teraz raczej nie chce robić… 🤷‍♀️

Ok, właśnie wysłałam @ do mojej lekarki! Zatytułowałam go w tej sposób: jeszcze będzie normalnie, a poniżej jego treść:

Dobry wieczór Pani doktor,
Nie znoszę tak pisać o sobie… Żalić się, narzekać itp., bo dobrze to już wiem, że przyciągamy to, czym emanujemy, co wysyłamy w świat… Ja odkąd właściwie pamiętam, starałam się tego nie robić i muszę powiedzieć, że całkiem dobrze mi to wychodziło… Teraz jednak w końcu wyrzucę z siebie to wszystko… Te moje troski i zmartwienia.. boooszee, tak naprawdę do tego stopnia się od tego odzwyczaiłam, (plus te potworne problemy z pamięcią…), że już nawet nie potrafię tego zebrać w całość, „do kupy”… Ale ok. To może zacznę od takich bieżących spraw:
– wczoraj, tj. 08.02. udałam się na Dyrekcyjną (boooszee, wiem jak to zabrzmi dla kogoś, kto nie ma takich problemów, jak ja…), ale sam fakt dotarcia tam, był dla mnie już wyzwaniem… Zatem, jak już jednak udało mi się znaleźć to właściwie wejście „od podwórza”, poczułam się już spokojniej… Tam byłam dalej zmuszona uzbroić się w cierpliwość… Ale pomyślałam, że skoro udało mi się tam dotrzeć, to muszę wytrzymać i uzyskać to, co chciałam… Tak więc wzięłam te papiery (one były akurat na korytarzu), lecz stanęłam tam jeszcze normalnie w kolejce, bo poprosiłam panią obsługującą, by rozpisała mi wszystko, co potrzebne jest do złożenia tego wniosku jeszcze na kartce, bo już w tym momencie znowu we wszystko zwątpiłam…

Później jednak, jak zapytałam jeszcze, gdzie trzeba się stawić na tą komisję, to usłyszałam, że ona odbywa się teraz (podczas tego popapranego czasu COVID) „zaocznie”. Zapytałam dalej, co to znaczy? Pani odparła, że zostawia się u nich po prostu tylko dokumentację medyczną i oni się z nią zapoznają i na jej podstawie podejmują decyzję... Nie ukrywam, że miałam różne odczucia wtedy… Chyba nawet się trochę załamałam… Bo stwierdziłam, że przecież ja będę miała TYLKO dokumentację od Pani, bo u żadnego innego specjalisty się nie leczę… W dodatku tak zaczęłam się jeszcze zastanawiać, czy w ogóle takimi rzeczami się z panią dzieliłam…: To, że zostałam TU CAŁKOWICIE SAMA, to Pani doskonale wie…

 – w związku z tym muszę zajmować się sama tyloma rzeczami: pominę już takie raczej tradycyjne i normalne sprawy, jak: pilnowanie opłat, przygotowywanie posiłków, sprzątanie (choć proszę mi wierzyć, od właściwie świąt odczuwam ból kręgosłupa…) Stąd m.in. ratowałam się już choćby tą akupunkturą w OdNowa… Poza tym jestem zmuszona dbać również o takie rzeczy, na których KOMPLETNIE SIĘ NIE ZNAM... uszkodzone rolety, lecąca woda w kibelku… itp. A ostatnio sen z powiek mi spędzał… Zapchany zlew w kuchni… Na całe szczęście, była to tylko mniejsza jego komora… Bo w przeciwnym razie byłabym TOTALNIE załamana, nie mogłabym przecież całkowicie NIC robić w tej kuchni… Nakupowałam oczywiście to, co wyczytałam w necie i ewentualnie dowiedziałam się od kogoś z rodziny… Wszelkie żele/ granulki/ krety udrażniające rury itp. Jednak ta woda w nim wciąż nie schodziła… I w końcu, już taka załamana tą sytuacją, bo nie miałam tu nawet nikogo, kto mógłby mi w tym pomóc… A od mamy słyszałam, że czasem tak się coś po prostu tam w środku jakoś zapcha, że potrzeba do tego hydraulika… Wprawdzie miałam odłożone jakieś jeszcze pieniądze, ale pomyślałam, że może jednak uda mi się samej to jakoś naprawić… Jak jednak dostrzegłam, że chyba nie do końca dam sobie z tym sama radę, to wtedy wpadłam na pomysł, żeby powiedzieć o tym tacie mojej uczennicy, której udzielam w niedzielę korepetycje z niemieckiego. boooszeee oszczędzę może już tutaj tej opowieści, jak to ostatecznie wyglądało: ALE UDAŁO SIĘ PANU MARIUSZOWI NAPRAWIĆ TEN MÓJ ZLEW (fotki) 

Ten pan był tak niesamowicie miły i uczynny, że nie wziął ode mnie nawet ŻADNYCH ZA TO PIENIĘDZY! Dlatego uznałam, iż po prostu okażę całej rodzinie w niedzielę moją wdzięczność i przywiozę dla nich ciasto, które upiekę. Pani doktor, ja naprawdę bardzo staram się być dzielną osobą i nie narzekać! Ale dopadają mnie właśnie takie dni, kiedy znowu jest mi trudno i mam tyle obaw, ale, ja, jak to ja zawsze, zamiast płakać i narzekać [bo poważnie już się tego oduczyłam!], w zamian za to pytam WSZECHŚWIATA: czego ma mnie to jeszcze nauczyć i co mi pokazać/ uświadomić, czego ja jeszcze nie wiem… 

Pominę już to, że czuję się jakaś kompletnie inna, nawet wśród mojej rodziny… Nie chcę mówić, że nie mam od nich kompletnie wsparcia, bo jakieś tam mam…, co prawda nie takie jakbym tego potrzebowała, no ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz? Wiem, jak to zabrzmi… tego jeszcze chyba Pani nawet nie wie, ale ja NIGDY NIE MOGŁAM BYĆ DZIECKIEM U SIEBIE W DOMU… Tzn. po prostu postanowiłam moją mamę chronić [tej historii Pani również nie zna…], ale ponieważ bardzo Pani ufam, więc pozwolę sobie to powiedzieć, coś co mówiłam już terapeutce karmicznej właśnie w OdNowie… Zapamiętałam coś takiego, iż moja mama była w ciąży z moim młodszym bratem Marcinem [więc ja mogłam mieć wtedy jakieś max. 2,5 latka…] A tak mi się wbiła w pamięć taka scena: moja mama płacze, po przyjściu, jak się później dowiedziałam, ojca Marcina [bo on jest od innego] z jakąś kobietą… I proszę sobie wyobrazić, że takie malutkie dziecko już zostało tak obciążone! Tzn. moja mama kompletnie tego nie była świadoma, że ja jako taki bobas postanowiłam sobie, że nie pozwolę mojej mamy już nikomu skrzywdzić!

I tak właśnie sobie dorastałam…, w ogóle nie mogąc nawet płakać, jak normalne dziecko w domu, bo bałam się, że zmartwię jeszcze tym moją rodzicielkę… A przecież nie zamierzałam mojej mamie dokładać jeszcze jakich trosk i zmartwień! Więc wszystkie te smutki i żale po prostu zjadałam w sobie/ ewentualnie w nocy w poduszkę sobie jeszcze płakałam … boooszeee, taka to właśnie moja historia, jak Pani widzi…, ale ja przez całe niemal swoje życie, mówiłam sobie: Co nas nie zabije, to nas wzmocni. I wciąż się nie poddawałam i szłam dalej. Tak robię nieustannie i zawsze, jak jakaś trudność się pojawia, to zamiast narzekać, wciąż mówię sobie: czego ma mnie to teraz jeszcze nauczyć? Pani doktor, ja jeszcze kompletnie nie zaglądałam nawet w te strony, które przywiozłam do domu, cóż tam trzeba wypełnić… Ale obiecuję, że jak to zrobię /postaram się jutro/ to nawet prześlę Pani ich zdjęcia. Proszę mi powiedzieć, czy będzie w porządku, jeśli przyjdę z tymi dokumentami do Pani dopiero tego 02.03.21?
Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej i spokojnej nocy!

Także mam już choć to jeszcze na sam wieczór zaliczone 💪. A myślę, że jutro zacznę tu powolutku robić porządek…, choćby w tych moich rzeczach tutaj na kompie… A może również zacznę jeszcze czytać od początku ten wpis najpierw wraz z tą muzyką, jak to się do tego ma… No w końcu jutro mam mieć ten dzień NIEJEDZENIA, więc będzie zdecydowanie więcej czasu na wszystko, hehe 🤭

The Middle – Jimmy Eat World

*** 1:19: (…).. ***

(…) Just try the best, try everything you can, don`t you worry, what they tell themself in your own way, just take some time little (…) everything will be just fine, everything will be all right!

To co, kochani, zmykamy już do spanka, a najpierw oczywiście medytacji z intencją! Używajmy tej magii tak często, jak tylko się da, niech przynosi nam jak najwięcej korzyści, przecież wszyscy dobrzy ludzie zasługują na wszystko, co najlepsze!!! Zatem, kochani do dzieła, czarujmy

Don’t Give In – Snow Patrol

(…)

Nie przeczytałyśmy oczywiście od początku tego wpisu jeszcze, ale kochani muszę Wam donieść o tym, jak ten kolejny już dzionek, tj. ŚRODA, 10.II.2021 u naszej bohaterki wygląda. A mamy godzinę 9:27. Jeszcze wczoraj o 23:30 włączyła sobie swoją ulubioną medytację, a mianowicie tą: Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje. Po prostu sobie ją odsłuchiwała i czuła się już tak dobrze… [po raz kolejny postanowiła, że po prostu musi zacząć o tej medytacji tutaj więcej napisać, poświęci temu, jakiś wpis!].

Obudziła się, bo musiała wyjść do ubikacji i właśnie wtedy słyszy, że u niej na kompie leci ta cudowna muzyka: Muzyka zen, tybetańska do jogi muzyka relaksacyjna, o godz. o 3:17 [=11!] wstała do ubikacji. Wróciła do swojego łóżka i ponownie ją włączyła…. , trwała ona 3:00:02, zatem mogła być spokojna, że będzie ją jeszcze dalej uspokajać… Wciąż jednak nie mogła zasnąć… dopiero ok. godz. 4, gdy jednak padła już bateria w kompie, zatem i te relaksacyjne dźwięki ucichły, wtedy jakoś niespodziewanie przysnęła!

A jeszcze leżąc w łóżku, zaczęła sobie odczytywać na swojej komórce to, cóż miała tam zapisane:

  1. ANTHONY D. MELLO „PRZEBUDZENIE”

Dobro ma znaczenie, gdy czynione jest bezwiednie. 42:30 Nigdy nie będziecie lepsi, niż wtedy, gdy nie wiecie jak jesteście dobrzy (…) Świętym jest się tak długo, dopóki się o tym nie wie. Nieświadomość siebie.
(…)
Religia nie jest konieczne związana z duchowością.
(…)
Jeśli coś w sobie uświadomisz, uwolnisz się od tego (2:30)
Nie szukaj prawdy, prawda nie jest czymś, co się szuka, ona jest (2:41)
Jeśli cierpisz, znaczy, że śpisz 2:42
Podobnie, jak komplementy, czy pochwały 2:49 – one także nie będą ciebie określać, gdyż to „JA” nie jest ani wspaniałe ani kiepskie
Jeśli wylejesz w powietrze czarną farbę, ono pozostanie nadal bezbarwne (2:44)

I dalej z kolejnej książki, którą jest „Potęga TeraźniejszościEckhart Tolle

Jeśli dojdziesz do ładu z własnym wnętrzem, to, co zewnętrzne samo się ułoży
Wszystko jest w porządku takie, jakie jest
Dbaj o czystość swojej przestrzeni wewnętrznej
(…)
Gdy zaakceptuje swoją urazę, zasępienie, gniew itp. Nie musisz już być im ślepo posłuszny. Maleje też ryzyko, że będziesz przypisywał własne stany innym ludziom (…)

Kiedy ktoś, tak, jak Ty, przez dłuższy czas uczy się akceptować rzeczywistość, prędzej czy później musi pójść o krok dalej i osiągnąć stan, w którym negatywne emocje już nie powstają. Jeśli nie zrobisz tego kroku, rzekoma akceptacja pozostaje jedynie umysłową etykietą, dzięki której twoje Ego będzie mogło nadal delektować się własnym nieszczęściem i utwierdzać się w poczuciu odrębności od innych ludzi, od całego otoczenia, od tego, co dzieje się tu i teraz

Gdziekolwiek jesteś, bądź tam całym sobą

Spróbuj zauważyć, czy zdarza Ci się narzekać głośno, albo tylko w duchu, na okoliczności, w których się znalazłeś, na to, co robią lub mówią inni ludzie (..) – JA ANI RAZU NA NIC NIE NARZEKAŁAM!!!
(…)
Kiedy narzekasz, ustawiasz się w roli ofiary
(…)
Zmień więc sytuację, przechodząc do czynów, zamiast narzekać na to, jak jest (…)

O kimś, kto odczuwa wdzięczność za obecną chwilę i za pełnię życia teraz, można powiedzieć, że mu się naprawdę powiodło. Takiego powodzenia nie da się osiągnąć w przyszłości, z czasem samo znaczyna na rozmaite sposoby przejawiać się w twoim życiu.

😊

PO PROSTU BĄDŹ I CIESZ SIĘ WŁASNYM ISTNIENIEM
Kiedy człowiek wie dokąd zmierza, a przynajmniej ma ogólne poczucie kierunku, na pewno lepiej mu się podróżuje. Ale pamiętaj, że z całej podróży prawdziwy w sumie jest tylko krok, który stawiasz w danej chwili, NIC OPRÓCZ NIEGO NIE ISTNIEJE.
Umysł nie umie wybaczać, tylko Ty to potrafisz
Poświęcanie uwagi emocjom, nie realizuje się poprzez myślenie o nich, lecz polega na tym, żeby je tylko obserwować, odczuwać w całej pełni, a tym samym przyjmować do wiadomości i brać takimi, jakie są.  

To są po prostu rzeczy, jakie miała zanotowane na tej swojej komórce. Teraz, jak ponownie sobie je przypomina, to czuje się od razu taka jakby jeszcze bardziej podbudowana.

Następnie siadła do swojej ~20~minutowej medytacji [w piżamce/ kombinezonie, w którym wciąż pozostała🤗]. Zawsze, jak siedzi już te 20 minut, to drętwieją jej później te nogi…, ale dziś, moi drodzy, siedziała na tej poduszce taka wyjątkowo aż spokojna i uśmiechała się powtarzając te słowa:

DZIĘKUJĘ/ KOCHAM CIĘ.

Kochani dzisiaj ma przecież ten dzień niejedzenia, zatem nim uda się do tej OdNowy, to jeszcze teraz przewertuje ponownie to, co tu już pisałyśmy.

(…)

Obecnie nadszedł już CZWARTEK, 11.II.2021. Podobno TŁUSTY CZWARTEK…, jak się dowiedziała oczywiście m.in. poprzez tego gifa od swojej rodzicielki:

boooszee, moi drodzy, nie widziałam naprawdę bardziej smutnej osoby, niż obecnie jest Mała Mi… A to kochani, zaczęło się tak naprawdę wcześniej… tj. jeszcze chyba tym, jak udała się do tej OdNowy na ten masaż Masaż Jivaka [Jivaka jest masażem całkowitym, kompletnym, skupiającym różne techniki i sztuki pokrewne. Działa integralnie. Metoda ta porusza wszystkie cechy osobowości , kombinacja wielu technik – nacisku, rozciągania, refleksologii, pracy z liniami energetycznymi, oddechu i tamowania krwi https://odnowacentrum.pl/zespol/szymon-chmielewski/%5D.

Kochani, jak ona od tamtej pory strasznie niemal płacze… , ale może najlepiej będzie, jak opowiemy Wam, jak to wyglądało, ok?

Moja droga, wiem, że nie masz teraz siły…, bo dzisiaj zrobiłaś sobie ponownie ten dzień niejedzenia [czyli w Twoim przypadku to już drugi]… i to … właśnie dzisiaj, czyli w tłusty czwartek [co z pewnością byłoby niezrozumiałym dla całej większości współczesnego społeczeństwa!]. Lecz proszę Ciebie bardzo, znajdź jednak troszkę tej siły, by opowiedzieć nam o tym, jak tam było, bo doskonale wiem, że jak to powiesz i jak tutaj to zawrzemy/ opublikujemy, to Ciebie to uwolni.

Czuję się na teraz [11.02., godz. 12:17] KOMPLETNIE DO NICZEGO… Nie mam już poważnie na nic teraz siły… I co najważniejsze CAŁKOWICIE NIE ROZUMIEM TEGO, CO SIĘ ZE MNĄ OBECNIE DZIEJE…

No dobrze, kochana moja, ale ten dzisiejszy Twój stan, to myślę, że spokojnie możemy wytłumaczyć tym, iż dziś po raz już drugi [od wczoraj] NIC NIE JESZ! W dodatku, weź pod uwagę jednak, iż ponownie już troszkę tych spraw tutaj pozałatwiałaś [a tak poza tym, kochana, to przypominam, że DZIŚ MASZ PIERWSZY DZIEŃ SWOJEJ MIESIĄCZKI!]… Bo i przecież:

  • napisałaś @ do tej OdNowy właśnie
  • złożyłaś życzenia urodzinowe kolejnej koleżance
  • oddałaś wczoraj swoje tampony, a dziś kochana, po 11 dniach spóźnienia! DOSTAŁAŚ SWÓJ OKRES!!!
  • próbowałaś także zamówić sobie te kosmetyki przez net…, ale ostatecznie doszłaś do wniosku, że nie dajesz rady tego jednak zrobić… i tak to już po prostu zostawiłaś…

Lecz, po prostu to czuję, że powinnam to z siebie właśnie w taki sposób ponownie wyrzucić… Zatem tego wpisu kompletnie nie czytałam jeszcze od początku… ale najzwyczajniej w świecie muszę się pozbyć tego ciężaru na/ w sobie… Czuję się tak strasznie…, ponieważ… ahhh… boooszeee drogi, nie wiem nawet od czego by tu zacząć…

Myślę, że moja droga OD POCZĄTKU…

boooszeee, tak więc jak już tam dotarłam do niego…, tzn. tak naprawdę właśnie do tej kliniki przyjechałam DUUUŻO wcześniej, bo pomimo, iż ten masaż miałam mieć dopiero na godz. 15, ja byłam już tam jakoś ok. 13! Ale tak pomyślałam sobie, że miałam przecież co robić, a tak naprawdę chciałam oddać im tą książkę, którą już sobie zakupiłam! I właśnie tak w domu rozkminiłam, co miałabym zrobić z tą dużą nową paczką nienapoczętych w ogóle tamponów, które u siebie jeszcze znalazłam… i właśnie wtedy wpadłam na ten pomysł, że przecież mogę je tam równie dobrze zostawić, bo może komuś mogłyby się tam jednak przydać…

Nie zapytałam jedynie jeszcze wtedy, o możliwość ewentualnego wydrukowania tych moich fv..., ale to dlatego, że nie zrobiłam tego zaraz na samym początku, gdy zwróciłam i tą książkę, i zostawiłam również te tampony… A później poszłam tam sobie usiąść, jak zwykle w tym okrągłym bujaku i czytałam sobie już tą MOJĄ KSIĄŻKĘ, popijając herbatkę oczywiście… Wtedy też usłyszałam, że przyszedł do nich jakiś mężczyzna, zajmujący się oprogramowaniem/ komputerami u nich właśnie…, więc słyszałam, że mają jednak dużo pracy, zatem dałam już sobie z tym spokój…

Tego dnia, jak tam dotarłam, to nie dość, że było paskudnie zimno na dworze… To jeszcze tam w środku było mi również nie najcieplej…

Bardzo dobrze to widziałam … jak taka biedna tam siedziałaś, znowu przykryta i kocykiem stamtąd, i nakryłaś się również swoim płaszczem jeszcze… A szkoda tylko, że prócz swojego niewyspania/ tym samym i przemęczenia/, nie wzięłaś pod uwagę jednak jeszcze tego, że TY TEGO DNIA PRZECIEŻ NIC NIE JADŁAŚ!

W sumie… rzeczywiście o tym nie pomyślałam, iż to również mógł być kolejny powód i mojego zmęczenia, jak i tego, że było mi tam jednak zimno… Bo wiesz, już nawet spoglądałam na pojawiające się tam kobiety, jak one są ubrane… i dostrzegając, iż niektóre z nich wcale nie są tak grubo, jak ja… , zaczęłam się pocieszać tym, że może jednak zaraz i mi się tam poprawi…🤭. Tak jednak oczywiście nie było…, a ja czytając właśnie tę książkę Christel Petitcollin, jakby jeszcze bardziej się utwierdzałam w tym przekonaniu, że jednak jestem INNA

No dobrze, kochana, to może to jest ten moment, abyś w końcu doniosła o tym fragmencie, który kiedyś obiecywałaś. Bo widziałam, że udało Ci się na niego trafić!

Tak, pamiętam dobrze o tym, iż to właśnie miałam tu jeszcze zrobić! Otóż teraz cytuję dokładnie ten fragment, którego wówczas nie udało mi się tu odnaleźć, pochodzi on ze strony 26, a brzmi następująco:

(…) Nie ma żadnej dwuznaczności w takim pragnieniu. Potrzebują serdecznego, niedźwiedziego uścisku w amerykańskim stylu. Pozwala im to opanować emocje, a także jak mówi François „dowiedzieć się czegoś więcej”. ZASADA TRADYCYJNEJ PSYCHOTERAPII GŁOSZĄCA, ŻE NIE WOLNO DOTYKAĆ PACJENTÓW, WOBEC NICH NIE ZNAJDUJE ZASTOSOWANIA. (…)

boooszeee, a to tylko kawałeczek tego, co ja tam wyczytałam i zaraz oczywiście sobie podkreślałam… A miałam nieustanne wrażenie, że ogromna część z tych rzeczy odnosi się po prostu do mnie/ do mojej osoby… Np.:

(…) Jeśli jesteś nadwrażliwy, masz zalety nieodłącznie związane z twoimi wadami i prawdopodobnie następujące cechy charakteru: jesteś życzliwy, serdeczny, altruistyczny w relacjach międzyludzkich. Wymagający wobec samego siebie, zawsze gotów zastanowić się nad sobą i zdolny do autoironii. Mocnymi stronami twojej inteligencji są otwartość umysłu, ciekawość, poczucie humoru i równie odświeżająca jest twórcza prostota. Wreszcie twoje poczucie sprawiedliwości, uczciwość i szczerość nie mają sobie równych.

Im łatwiej pogodzisz się z własną naturą, tym łatwiej pokierujesz swoją cudowną wrażliwością. Bo kluczem do skutecznego zarządzania swoją EQ (…)

Kochani, właśnie siedzi tu przy mnie i płacze… a czyta obecnie informacje jeszcze raz o tym, co to jest to EQ i weszła teraz na stronę: https://szkolenia.avenhansen.pl/artykuly/artykul-inteligencja-emocjonalna.html i po prostu zalewa się łzami… Naprawdę jest mi jej niesamowicie teraz żal… Ona czyta bowiem to wszystko i podchodzi do tego strasznie wręcz krytycznie, do samej siebie oczywiście…

Muszę tu jeszcze to dodać, że wiecie, cóż ona jeszcze robiła? To dziewczę próbowało wyszukiwać i znaleźć gdzieś w Internecie informacje, czy to może mieć również jakiś wiązek z jej urazem mózgowo- czaszkowym… Bo przecież przed nim ona się tak nie czuła, czy może lepiej: tak tego nie odbierała właśnie…, bo to nie rzucało jej się jeszcze tak bardzo w oczy…

Inteligencja emocjonalna to tak naprawdę szereg kompetencji, umiejętności, zdolności, które sprowadzają się do radzenia sobie ze sferą emocjonalną – własną i innych. W tych kompetencjach znajdziemy zarówno zdolność do kontrolowania swoich emocji, umiejętność radzenia sobie z trudnymi doświadczeniami, zdolność do motywowania się, jak i zdolność do wpływania na stany emocjonalne innych osób (…)

Poza tym, to, kochani, ona to wszystko tu czyta, ale niemal każdą informację neguje w sobie… Dobrze wie bowiem, że ona obecnie NIE POTRAFI NIESTETY KONTROLOWAĆ JESZCZE WŁASNYCH EMOCJI…. i generalnie neguje tu niemal wszystko w tej swojej główce…, że ona przecież nie tylko nie potrafi sobie sama radzić z tymi trudnymi doświadczeniami, nie ma zdolności do motywowania siebie…, a co dopiero mówić o możliwościach i zdolnościach wpływania na stany emocjonalne innych osób…

Mam nadzieję, że również to dostrzegacie, iż ONA PO RAZ KOLEJNY SIEBIE NIE DOCENIA I SOBIE WRĘCZ UMNIEJSZA! Bo przecież wszyscy dobrze wiemy, ja obserwując ją tu niemal każdego dnia, a Wy właśnie czytając ją, to, co ona wykonuje… z pewnością jesteście tego świadomi, że ABSOLUTNIE to nie jest prawda, co ona tu znowu wymyśla i sobie wmawia! Choćby przykładów na to jest całe mnóstwo: poradziła sobie już w tyyyluuu sytuacjach z całą masą przeróżnych spraw, rzeczy i obowiązków! Nie tylko sama siebie wspiera, ale również i dzieli się tym ze swoimi bliskimi/ rodziną, a nade wszystko ze swoją rodzicielką, której sposób myślenia także często przestawia!

Zatem najkrócej EQ możemy zdefiniować jako umiejętność inteligentnego zarządzania emocjami. Wysoki poziom EQ (posiadanie dobrze rozwiniętych powyższych umiejętności) sprawia, że jesteśmy bardziej zadowoleni z życia, potrafimy się kontrolować i czerpać radość z kontaktów z innymi ludźmi.

– Inteligencja emocjonalna ma zatem znaczenie dla tego, jak funkcjonujemy w życiu – również zawodowym. Od tych umiejętności zależy, czy jesteśmy w stanie zmobilizować się do pracy, poradzić sobie z niepowodzeniami, nawiązywać i utrzymywać dobre relacje z innymi ludźmi (…) https://www.medicover.pl/o-zdrowiu/inteligencja-emocjonalna-w-pracy-eq-a-iq,3898,n,2672

Naprawdę nie muszę chyba dodawać już, iż Mała Mi poważnie każde niemal słowo tu neguje…, że ona już nic nie potrafi…, nie umie absolutnie przecież nie tylko nawiązywać dobrych relacji z innymi ludźmi, ale także ich utrzymywać…

A poniżej dalej te fragmenty, które ponownie powynajdywała:

Cechy osób o wysokiej inteligencji emocjonalnej

Cechy i umiejętności, które w pierwszej kolejności wskazują na wysoki poziom inteligencji emocjonalnej, to:

  • zdolność do empatii,
  • samoświadomość,
  • samokontrola i umiejętność zarządzania emocjami,
  • umiejętność słuchania innych,
  • zdolność do samodzielnego podejmowania decyzji,
  • umiejętne kontrolowanie gniewu.

Dodatkowo osoby, o których można powiedzieć, że posiadają wysoki wskaźnik EQ, cechują się pewnymi zdolnościami emocjonalnymi, wśród których należy wymienić:

  • pewność siebie i wiarę we własne możliwości;
  • ciekawość świata;
  • towarzyskość;
  • intencjonalność (chęć wpływania na bieg wydarzeń, sprawowania kontroli nad określonymi aspektami życia).

Dlaczego inteligencja emocjonalna jest tak ważna?

Inteligencja emocjonalna a jakość życia

Każdy z nas kieruje się dwiema podstawowymi i zależnymi od siebie rodzajami inteligencji, a mianowicie: tą racjonalną, określaną zazwyczaj jako IQ, oraz równie istotną EQ, czyli emocjonalną. Jedynie w sytuacji współpracy obydwu wymienionych, możemy rozwijać się holistycznie i w pełni świadomie. Uczucia determinują nasze życie i nie możemy po prostu udać, że ich nie ma bądź są mało istotne. Inteligencja emocjonalna pomaga je zaakceptować i skupić na rozwijaniu pozytywnych zachowań i emocji, co ma bezpośrednie przełożenie na jakość naszego życia – zarówno zawodowego, jak i prywatnego.

EQ a stan zdrowia

Tłumienie, wstrzymywanie gniewu czy innych negatywnych emocji ma bardzo duży wpływ na odporność organizmu. Okazuje się nawet, że uczucia potrafią zatruć nasz organizm w podobnym do palenia papierosów stopniu. Emocje mogą wpływać na nas dwojako: mieć destrukcyjne lub wręcz przeciwnie – zbawienne skutki dla naszego zdrowia. Jeśli odczuwamy radość, żywimy nadzieję, że spotka nas coś dobrego, czy też mamy dobre relacje z bliskimi, nasza kondycja fizyczna ulega znacznej poprawie. Stąd też, nawet w przypadku chorób w zaawansowanym stadium, mówimy o zbawiennym wpływie pozytywnego nastawienia na zdrowie pacjenta.

Inteligencja emocjonalna a budowanie relacji

Kolejną, niezwykle istotną sferą, na którą rzutują emocje, są relacje z innymi ludźmi. Często wydaje nam się, że nasz małomówny kolega z pracy to mruk i gbur, a prawdopodobnie jest to introwertyk, który nie ma po prostu ochoty i potrzeby, aby się uzewnętrzniać. Co więcej, osoby, które nie potrafią radzić sobie z emocjami, bądź umiejętnie je okazywać, nie do końca potrafią zrozumieć otaczający je świat. Sprawność w relacjach społecznych oznacza, że będziemy czuć się komfortowo w środowisku, w którym przebywamy, oraz będziemy umieli sprawnie i elastycznie dopasować swoje zachowanie do postępowania innych. Nie oznacza to oczywiście, że mamy obowiązek upodobnić się do pozostałych jednostek w grupie, chodzi jedynie o zdolność zaakceptowania ogólnie przyjętych norm i wartości, aprobowanych w danej społeczności czy też kraju.

Poziom EQ a efektywność uczenia się

Badania jednoznacznie wykazały, że osoby z wysokim ilorazem inteligencji wcale nie są skazane na sukces, a wręcz mogą sobie nie poradzić w życiu. Paradoks? Niezupełnie. Jakość naszego życia zależy nie tylko od intelektu, ale również od naszych umiejętności emocjonalnych, które decydują o powodzeniu w życiu. Jedynie osoby zmotywowane, pozytywnie nastawione do świata oraz te, które potrafią zrozumieć grupę i dopasować się do niej, mają zwiększone szanse na osiągnięcie zamierzonego celu. (…)

Czy inteligencja emocjonalna jest wrodzona?

Choć każdy z nas przynajmniej częściowo dziedziczy po rodzicach charakter i temperament, wysokość wskaźnika EQ nie jest cechą wrodzoną. Naukowcy twierdzą, że dziecko nabywa umiejętności w zakresie inteligencji emocjonalnej już od wczesnego niemowlęctwa, przy czym szczególnie istotny, jeśli chodzi o rozwój empatii czy samoświadomości, jest okres do 3-4 roku życia. https://szkolenia.avenhansen.pl/artykuly/artykul-inteligencja-emocjonalna.html

Najlepszym, cóż obecnie mogłabyś uczynić, wydaje mi się, kochana moja, położenie się po prostu spać! Bo widzę, jak już z tego zmęczenia nie potrafisz siebie znowu kompletnie wspierać… Zatem, kochana przebieraj się chyba najlepiej będzie w tą piżamkę jednak i ląduj do spania… A może jeszcze wkrótce do tego wrócimy… Choć jestem zdania, że absolutnie nie służy Tobie czytanie tego!

Ja jestem jednak zdania, że akurat to musimy jeszcze tu napisać! A mianowicie coś więcej o tym masażu… boooszeee, czułam się tam wtedy po prostu… [sekundkę, tylko zaparzę jeszcze herbatę z melisy…]. Zmieniłam już nawet tą muzykę tu na dłuższą… bo obecnie znowu nie mam siły… na to wszystko, na moje życie już…

Ale ok. donoszę o tym, co chciałam… O tym, jak wyglądał ten masaż… ok., będę pisała tutaj wszystko, jak było. Otóż na samym początku, nim Szymon do niego przystąpił, nim ja nie położyłam się jeszcze na ten duży materac leżący na tej podłodze, rzekł do mnie chyba coś takiego, iż tu będą możliwe takie rzeczy, jak: ból/ płacz/ śmiech/ przeklinanie = to wszystko ma bowiem służyć uwalnianiu tych emocji… Szczerze mówiąc, jakoś mnie tym nawet nie przeraził… słyszałam już bowiem o tym, że ten masaż u niego jest nawet często bardzo bolesny…

Myślę, że będzie tu odpowiednie, jak napiszę, w co byłam wtedy ubrana: otóż podczas tego pierwszego masażu, jak już zapisałam się do niego na właśnie ten, powiedział mi, abym miała na sobie jakieś wygodne ubrania [ucieszyłam się w sumie, że nie w bieliźnie tylko🤭]. Zatem wzięłam ze sobą do plecaka legginsy i normalny T-shirt. Weszłam tam do niego jednak w tych legginsach już owszem, ale pod nimi miałam jeszcze te grube rajty, [które, jak przeszłam do niego do gabinetu, to i tak zaraz ściągnęłam :P] u góry zaś miałam na sobie gruby żółty golf [ten również zdjęłam :P], bo przecież było mi na początku zimno…

Dlatego, jak tam już do niego weszłam, to mu mówię /śmiejąc się oczywiście/, że chyba znacznie lepiej by było, gdyby ten jego gabinet znajdował się jednak w piwnicy, buhaha 🤣. Właśnie z tego względu… na te odgłosy i dźwięki… Ten wtedy rzekł do mnie znowu:

Dlaczego tak uważasz? Bo dlaczego niby nie można wypuszczać z siebie właśnie tego, co akurat się nam: Tobie, czy innemu człowiekowi przydarza? Tu chodzi przecież o naturalny przepływ energii, o uwalnianie emocji, a nie o to, aby trzymać w sobie te emocje i uczucia! Tutaj PUSZCZAMY WSZELKIE BLOKADY...

Zatem od tego momentu raczej już nie komentowałam… Najpierw zaczął od masażu moich nóg…, jak uciskał mi prawą nogę, zwłaszcza, jak on się wyraził miejsce [chciałam właśnie znaleźć jakąś str. w necie z punktami na ciele człowieka odpowiadającymi poszczególnym narządom…, ale niestety nie mogę], chyba dotyczące żołądka [a prawa strona, przypominam, jest odpowiedzialna za naszą męską energię…] i tak mnie tam strasznie bolało, jak tak masował / czy raczej uciskał 😛 mi jakieś miejsca na łydce …

Wtedy właśnie rzekł do mnie, że tu widać to wszystko bardzo dobrze… te moje [chyba = wciąż go nie nagrywałam, więc tylko podaję tutaj to, co wydaje mi się, że zapamiętałam] relacje z mężczyznami… boooszeee, jak mnie to zabolało, nie tylko fizycznie oczywiście… Zadałam mu wtedy pytanie, a co to oznacza? On wówczas [chyba= pamiętajcie proszę, że ja go tutaj nie cytuję!], że jak widać skoro tak mnie to boli, to mam jednak dużo tych dziur/ nieuleczonych emocji tam, związanych właśnie z nimi…

I ja wtedy drążę dalej [kiedy nie wyłam z bólu i mogłam w miarę wypowiadać jakieś słowa…], że najbardziej to chyba widać, że nie mam obecnie żadnego faceta/ mężczyzny przy sobie… Rzekł, że owszem to także jest jednak widoczne…, ale dodał również, że to nie musi być tylko z mojej winy… Ja na to [mega zdzwiona oczywiście]: jak to?

To może być związane również z Twoją mamą…

Jak ja to usłyszałam … to się niejako ponownie przeraziłam… Ok, teraz otrzymałam jeszcze info od niego, bym sprawdziła sobie te punkty wpisując po prostu w google meridiany w ciele i tak też uczyniłam i pokazało mi się oczywiście mnóstwo tych stron… https://pl.wikipedia.org/wiki/Meridian_(medycyna_chi%C5%84ska) A poniżej jeszcze moja rozmowa z nim przez WhatsApp:

[11.02, 15:39] Hej Szymon, dziś jest podobno TŁUSTY CZWARTEK, a ja mam już 2gi dzień głodówki… W ogóle to wiem o tym doskonale/ jestem tego świadoma, że nie ma na świecie DWÓCH TAKICH SAMYCH OSÓB… jednak ja taaak baaaardzo czuję się inna i niepasująca do obecnej rzeczywistości…

[11.02, 15:48] Szymon, mógłbyś mi proszę podać jakąś str., gdzie mogłabym znaleźć te punkty/ kanały w naszym ciele odpowiedzialne za poszczególne narządy? Z góry wielkie dzięki!

[11.02, 16:22] Czemu masz drugi dzień głodówki? To że czujesz się inna nie pasujesz do obecnej rzeczywistości jest zrozumiałe tak się dzieje gdy dostrzegamy piękno naszego wewnętrznego JA, które kieruje nas po właściwej ścieżce życiowej. Większość ludzi jest uwikłana w schematy, teorie itp. są nieświadomi siebie. Z kanałami to najlepiej wpisz w google” meridiany w ciele” i wejdź w grafiki tam jest to fajnie pokazane. Pozdrawiam 🙂️

[11.02, 16:28] Dziękuję bardzo za to info. Wiesz, nie byłam już pewna, czy mam wpisywać te meridiany… Bo wspominałeś mi na pierwszym masażu, że Ty na nich nie pracujesz… Więc już zwątpiłam 🤔, hehe

[11.02, 16:36] A co do drugiego dnia głodówki, to po prostu czasem wpadam na taki pomysł, by to zrobić: oczyścić siebie/ swój organizm z jakichś złogów/ wtedy też zmniejsza mi się ten mój okropnie wyglądający bebech 🙈🤦‍♀️ no i nie wpieprzam wówczas, pomimo tego, że nie mam żadnego węchu ani smaku… Pozdrawiam również 🍀

Ale, moja droga, Ty tego nie skończysz… Już nawet herbatka Ci wystygła… Ale przejdź proszę teraz do tego hm… meritum chyba

Ok, zatem, teraz już znowu nie pamiętam wszystkiego, jak to było… będę tylko pisała o tym, co z pewnością zapamiętałam… i co mnie niemal uderzyło. Otóż zacznę może od tego, że jest oczywistym, iż było mi bardzo przyjemnie, że mnie dotyka [mimo, że oczywiście on nie jest kompletnie w moim typie!], ja leżąc tam wyobrażałam sobie raczej, że te jego ciepłe dłonie są dłońmi Gracjana właśnie…🤦‍♀️.

To teraz naprawdę w takim skrócie, w ogóle jak tam weszłam, to zapytał mnie, jak się czuję…

Jestem MEGA zmęczona, co zresztą widać i jest mi cholernie zimno…

Dlaczego jesteś zmęczona?

Bo się nie wysypiam…?

A z jakiego to powodu?

Bo mam zbyt wiele trosk, zmartwień? I moja głowa nieustannie pracuje nad tym, jak je rozwiązać… Bo jestem tu całkowicie sama i nie mam w nikim takiego fizycznego wsparcia, a muszę się zajmować przecież wszystkim! Nawet rzeczami, na których kompletnie się nie znam!

Przeszedł do mojej twarzy i zaczął mi mówić, że to widać po moim czole, jak nic, ile się w tej mojej głowie dzieje… Ja wtedy mu mówię, że marzyłam o tym, by poczuć dotyk drugiego człowieka [oczywistym dla mnie było, że nie każdego!]. On wtedy do mnie, że przecież sama również mogę to robić… Dotykać się… Ja na to, że:

Dobrze o tym wiem. I nawet staram się siebie/ swoją głowę czasem masować. ale to przecież nie to samo, jak robi to ktoś inny jeszcze…

Teraz już nie jestem pewna, co on na to odparł, ale nie będę kryła, że wkurzało mnie jego takie podejście do mnie… Jak ja np. rzekłam w pewnym momencie [jak mnie tam tak wyginał…], krzyczałam tam, nawet chyba przeklęłam, po czym dodałam, iż boję się, że mnie zaraz połamie… A on do mnie:

Uważaj proszę na słowa, jakie wypowiadasz…

A co konkretnie masz na myśli? Bo to, że słowa są ważne to już naprawdę o tym wiem…

Przestrzeń słucha… I to, co wypowiadasz może się wydarzyć…

Tu już, szczerze mówiąc, naprawdę nie chciało mi się tłumaczyć więcej, iż ja poważnie już tyle rzeczy jednak wiem… A dokładnie w tym przypadku, nie wiedziałam już ponownie, o czym on mówi konkretnie: Czy o tym, że przeklinałam? [ale sam mówił, że MOŻNA]… No nie miałam najmniejszego pojęcia, o co mu chodzi… ale jak rzekł mi już o tym słowie „połamać”, że on oczywiście tu tego nie zrobi, lecz tak naprawdę teraz, przy tej pogodzie… śnieg/ ślisko… to o to jednak nietrudno…

Hmmmm… no w sumie to masz rację… Dzięki, że mi tu powiedziałeś konkretnie, co miałeś na myśli…, bo już na serio zwątpiłam… To wiedz, tylko jeszcze, że teraz z kolei będę miała taką już niemal schizę, iż jeszcze coś w drodze może mi się stać, buhaha

Lecz zaraz z kolei przypomniałam sobie to, co mówił Gracjan w jakimś swoim filmiku, że nie można tak myśleć zaraz o najgorszym… I nawet później coś rzekłam z jego nagrania, właśnie z tymi pasami bezpieczeństwa chyba, 😉

No dobrze, moja kochana, to proponuję wpisanie tu po prostu teraz haseł, do których będzie łatwiej się Tobie odnieść, jak siądziemy do tego kolejnym razem [nie wiadomo, kiedy on będzie, bo masz przecież niezmiennie wiele tych zadań, choćby takie najważniejsze: przygotowanie materiałów na niedzielne korepetycje, oraz upieczenie ciasta dla tej rodzinki].

Ok, zatem te hasła to:

  • ból w dłoni, przy masażu i stwierdził, że moje serce jest zamknięte…
  • czy wszystkim robi taki sam masaż/ nie!/ co o tym decyduje, że właśnie taki wykonujesz mnie?/ moje serce/
  • każdy powinien słuchać swego serca= ono jest najlepszym przewodnikiem dla każdego!
  • zimne dłonie, strzykające stawy, zamknięta miednica [świadczą o braku przepływu energii]
  • potrzeba opiekuna/ sama możesz dla siebie nim być…
  • bo pozwalasz wchodzić na siebie każdemu, tak wygląda właśnie twoje życie teraz… nie umiesz powiedzieć nie i stop! Robisz to po fakcie/ ja po prostu nie wiedziałam, że tak mogę, myślałam, że tu u Ciebie muszę się zgadzać na wszystko… / boooszeee, teraz jak to piszę [11.02, godz. 18:52], to myślę sobie, co za niemądre dziewczę…, jak taki głupiutki dzieciak, któremu, jak nie powiesz, że można/ czy nie można…, to sam na to nie wpadnie… Nie! Ja przecież NIGDY NIE BYŁAM TAKIM NIEMĄDRYM DZIECKIEM! Zawsze odkąd pamiętam, chciałam… a tak naprawdę to chyba nawet okoliczności mnie najzwyczajniej w świecie do tego zmusiły, że sama o wszystkim decydowałam i na wszystko miałam własne zdanie!
  • jesteś dorosłą kobietą czy wciąż dzieckiem? … nie bardzo wiedziałam, co mam odpowiedzieć… rzekłam wówczas: Wiem, że powinnam być w końcu dorosła, ale teraz tak bardzo to widzę, ile mam w sobie zamrożonego jednak z tego dziecka, którym przecież tak naprawdę nie mogłam nigdy być… Widać po Tobie, że masz w sobie dużo jeszcze z tego jednak dziecka/ spójrz nawet dłoń masz teraz ułożoną na materacu tak, jak śpiące niemowlęta mają, leżałam już znowu na plecach… a chodziło mu dokładnie o takie ułożenie mojej prawej dłoni I właśnie w tym momencie wpadłam wręcz w ryk…, bo przypomniała mi się ta scena, kiedy to BARDZO PRAWDOPODOBNE, że miałam tak samo umieszczoną tą rączkę, jak leżałam tam w łóżeczku i płakałam [mówiąc już wtedy w swojej główce: że nie pozwolę mojej mamy skrzywdzić…]
  • po wykonaniu masażu, jak tak nadal leżałam na tym materacu [po tym, jak okrył mnie kocem] wstał i siadł sobie na stojącej obok kanapie… Nie wiedząc, że ma w dłoniach komórkę, zapytałam, czy ma może WhatsApp`a, stwierdził, że tak, ja zaproponowałam, byśmy wymienili się numerami [bo w głowie już od poprzedniego razu (mimo, iż wydawał mi się KOMPLETNIE niemal odjechany i właśnie taki inny) żałowałam właśnie tego, że nie mam z nim żadnego kontaktu, a zdecydowanie bardziej wolę WhatsApp niż tego fejsa…] I tak ja leżąc tam wciąż, podałam mu mój mega jednak prosty nr., tzn. dopiero wtedy, jak już mi powiedział, że mogę… hehe, przecież nie mogło wyjść, że tylko na to czekał siedząc tam z własną komórką 🤭. Jak już wstałam, zapytałam, czy mogę zrobić mu zdjęcie… nie zgodził się twarzy, ale za to pokazał mi swoją rękę z tatuażem i odparł, iż ją mogę sfotografować Już teraz nawet nie pamiętam znowu, co/ kogo on przedstawia… Ale absolutnie nie będę się o to dopytywać, bo przecież AŻ TAK MNIE TO NIE INTERESUJE 😛
  • zapytałam [pamiętając, co Gracjan rzekł w tym swoim filmiku Uwaga! Prawo przyciągania zaczyna działać coraz szybciej.. 3 x nawet, hehe, o tych kwasach OMEGA 3], co on by mi polecił… Wówczas rzekł, że… a może najlepiej wkleję tu po prostu od razu tego @, który dziś wysłałam do tej OdNowy:

Witajcie kochani,
Wczoraj byłam na masażu u Szymona i uzyskałam ważną dla mnie informację, że podobno Iza Milczarek miała kiedyś w sprzedaży jakieś hm… suplementy diety: witaminy i minerały… Przepraszam, ale nie bardzo się na tym znam…, ale dostrzegam [i właśnie Szymon to również potwierdził], że mój organizm potrzebuje jeszcze jakiegoś wsparcia od wewnątrz…, np. tran, kwasy Omega 3, i takie różne… Chciałabym więc tylko zapytać, czy jesteście w posiadaniu takich rzeczy [witamin/ minerałów, itp.]? Jeśli tak to: W JAKIEJ CENIE? Czy mogłabym uzyskać za ich kupno fakturę? Będę u Was 18.02. na godz. 10 na ustawieniach u Małgosi Iri Jakubowskiej, JEŚLI ZAŚ NIE JESTEŚCIE W POSIADANIU JUŻ TAKICH RZECZY, to BARDZO PROSZĘ polećcie mi jakieś inne, dobre… jak również, gdzie mogłabym je zakupić?
ps. nie uwierzycie, ale po tym, jak wczoraj zostawiłam u Was dużą paczkę tamponów, to dzisiaj po 11 dniach spóźnienia, dostałam w końcu okres! hehe
Ach tak, miałabym jeszcze jedno pytanie, bo dobrze już to wiem, że póki nie zapytam, nie będę mogła tego wiedzieć… Zatem, słuchajcie, tak się składa, że mieszkam w Gdańsku CAŁKIEM sama i nie mam nikogo do pomocy, prócz naturalnie siebie samej 💪 Dlatego zapytam, czy gdyby udało mi się w końcu zebrać tu jakoś te uzyskane Faktury [dla fundacji, do której należę], to czy mogłabym je Wam przesłać i również, czy byłaby możliwość wydrukowania ich u Was [oczywiście za odpłatnością!]
Pozdrawiam serdecznie i optymistycznie 🌞🍀😘

W każdym razie jeszcze na sam koniec, jak już miałam wychodzić, to on do mnie:

A nie chcesz umówić się na kolejne spotkanie/ zabieg?

Ja tak sobie tu znowu myślę… i rzekłam nawet:

Wiem, że jak zapytam: a czy powinnam? To zabrzmi zapewne śmiesznie… wiedząc, ile mam jeszcze rzeczy do przepracowania… A koszt każdego naszego spotkania [w sensie tego masażu] byłby taki sam?

Tak

Hm… to powiem całkiem szczerze, że nie wiem, czy będzie mnie na to jednak stać…

No, nie ukrywajmy, ale jest tutaj u Ciebie jednak DUŻO pracy… Lecz oczywiście, jeśli sama stwierdzisz, że sobie z tym poradzisz/ że dasz radę, to absolutnie nie musimy się umawiać…

I ja już w tym momencie nie bardzo wiedziałam, co powinnam zrobić… Dlatego wstępnie zapisałam się do niego na 17.03., wróciłam tego dnia jednak taka wkurzona wręcz do domu… Za to wszystko, co od niego tam usłyszałam… + bolały/ bolą mnie cały czas te miejsca, które na moim ciele uciskał… I tego dnia, wyobraź sobie, że położyłam się już do spania i moja notatka na komórce, to już 18:35 = MEDYTACJA NA SEN 🤗

Tak bardzo było mi zimno ogólnie w całe moje ciało…, bo przecież nie wzięłam nawet tej rozgrzewającej kąpieli… Byłam już bowiem tak wszystkim zmęczona/ zdesperowana, że po prostu pomyślałam sobie znowu, że jakoś dam radę… Bo co, JA SOBIE NIBY NIE PORADZĘ?

Ok, kochana, ale myślę, że w tym miejscu będzie jeszcze odpowiednia ta notatka a propos tego, jak on wyszedł dokonać swojego oczyszczania [czyli, jak się dowiedziałaś, jak ono wygląda: w jego przypadku: wychodzi na dwór i bierze sobie śnieg w dłonie i tak go chyba przez jakiś czas w nie wciera…] i zostawił Ciebie samą tak leżącą, to po jakimś czasie uznałaś, iż jest Ci jednak zimno i wtedy też wstałaś, jak normalny, mądry człowiek, a nie jakaś głupia istotka i stwierdziłaś, że musisz się jednak ubrać w ten golf! Po czym on już jednak wszedł i pyta Ciebie, co Ty robisz? No dobrze, to opowiedz nam jeszcze, jak to było:

Ubieram się po prostu, bo mi zimno!

Wydaje Ci się, tak tylko się Tobie zdaje… Przecież umiesz to kontrolować

Boooszeee, a ja znowu sobie myślę, ok, ale przecież próbowałam… i jakoś jednak nie umiem w ten sposób nadal działać poprzez tą swoją wyobraźnię… Dlatego postanowiłam NIE BYĆ JUŻ GŁUPIM MAŁYM DZIECKIEM, tylko skoro jest mi zimno i mogę jakoś na to zadziałać, by to jednak naprawić i by to poskutkowało… To po prostu to ROBIĘ/ WYKONUJĘ! Następnie zaczęłam jeszcze poprawiać tą poduszkę/ rolkę na tym materacu…, a on do mnie wtedy:

Ale to jest moje zadanie/ ja to muszę wykonać przed pojawieniem się kolejnego pacjenta, także zostaw to dla mnie!

Ja to jednak robię…, bo chciałabym się może jeszcze położyć…, A WSTAŁAM TYLKO PO TO, BY SIĘ UBRAĆ W TEN GOLF! Ot, co, bo było mi najzwyczajniej w świecie zimno!

No ok, to niech będzie 😉

A jak długo mogę w ogóle jeszcze tu zostać? Masz zaraz po mnie kolejnego pacjenta?

Możesz sobie tu leżeć spokojnie jeszcze tak do 17…, dopiero po 17 będę miał kolejną osobę, także poleż sobie tu jeszcze i pamiętaj TO JEST TWÓJ CZAS/ CZAS DLA CIEBIE.

/////////////////////

Ok, a teraz powracam do tej mojej nocki, kiedy to taka zdesperowana już wszystkim położyłam się jednak do tego śpiwora… Właśnie wtedy, tak niby gdzieś tam leciała ta medytacja… a ja, cholera, nie mogłam się na niej kompletnie skupić, bo wciąż przekładałam ten termofor z góry na dół swojego ciała… I już tak sobie nawet myślałam o tym, czy czasem nie wstać jeszcze i nie podgrzać wody do drugiego termofora, który odkryłam, że także mam…

Podniosłam się w końcu i wyobraź sobie, że zaczęłam już nawet podgrzewać wodę do tego drugiego termofora, buhaha 🤣 Jednak ostatecznie tak sobie pomyślałam, co mi to cholera da, skoro będę miała jeden termofor na stopach, drugi gdzieś bliżej serca… jak reszta ciała i tak będzie zimna… a już kaloryfer także odkręciłam na maxa!

No i co zrobiłaś?

Już taka maksymalnie poirytowana tą sytuacją…, a jeszcze muszę tylko donieść, że sam powrót z tej OdNowy ok. godz. 18:30 też nie był jakiś taki komfortowy… Spoglądałam bowiem na twarze ludzi w tym tramwaju… I pomijam już to, iż dobija mnie wręcz ta cała sytuacja z tymi pie… maseczkami, to dostrzegałam najzwyczajniej w świecie przemęczonych tych ludzi… i to mnie jeszcze jakoś tak bardziej dobiło [boooszeee, tu ponownie dostrzegam podobieństwo mojej osoby, do tego, co wyczytałam jednak w tej powyżej cytowanej książce…]

I oczywiście postanowiłam wziąć jeszcze tę kąpiel… bo pomyślałam sobie tak: Kobieto, jesteś przecież dorosła i zadecyduj o tym, co możesz jeszcze uczynić, aby jednak udało Ci się choć w miarę dobrze spać!

Tak też poszłam do tej łazienki, tam zaczęłam wszystko z siebie zdejmować… A jeszcze byłam taka zła na to, iż nie mam już tego płynu do kąpieli z melisą … i w dodatku kończy mi się już także ten balsam alosove Chciało mi się już po prostu w tej wannie z tego wszystkiego maksymalnie znowu płakać… Z tej mojej teraz bezradności wręcz…

Ale co Ty kochana tu opowiadasz… Jaka bezradność niby? Przecież to, że postanowiłaś się jednak uratować, czy też może to, co jeszcze mogłaś… = to uważasz, że jest takie bezradne??? Bo ja myślę, że wręcz przeciwnie! Pokazałaś, że jak jednak nie jesteś w stanie poradzić sobie tą swoją wyobraźnią, to choć zadziałaś w taki sposób, aby odnieść/ uzyskać efekt, jaki jednak chciałaś! W dodatku, przecież zaczęłaś się już nawet cieszyć z tego, że ten odkręcony tam na maksa kaloryfer jednak nie wydaje już żadnego odgłosu i nie buczy!

No dobrze, moja droga, zrobiłaś dziś jednak ponownie wiele, bo chyba już nawet udało Ci się tu wszystko opisać, a propos tej Twojej wizyty na tym masażu… Dlatego teraz myślę, że jest już 21:05 to jest najwyższy czas, aby zacząć już choć tą medytację…

Tak, tylko, że najpierw to jeszcze pójdę się chyba ponownie umyć…, ale tym razem już w końcu z włosami i głową, czego wczoraj jednak nie zrobiłam… boooszeee, tak bardzo żałuję, że jednak wciąż nie zamówiłam sobie tego płynu… Ale tu muszę jeszcze tylko wspomnieć, że właśnie dziś wpłynęła mi jeszcze kaska za te oddane kozaki! Jak ja marzę o tym, by się w końcu wyspać!!! Tak bardzo chciałabym, by ktoś mnie do snu utulił… Nie, wcale nie ktoś, tylko Gracjan!

(…)

Mamy dziś już PIĄTEK, 12.II.2021. Mała Mi właśnie zrobiła nam kawkę i kochani, obydwie ustaliłyśmy, że nasza gwiazda sobie teraz troszkę odpocznie, bo, moi drodzy, NAPRAWDĘ NA TO DZIŚ ZASŁUŻYŁA!!! Już Wam tu opowiadam, cóż ta niesamowicie dzielna istota dziś wykonała…, może nim do tego przejdziemy, to napiszę Wam tylko, jakie ma notatki w tej swojej komórce: 22 =MEDYTACJA DO SNU 🤗 [czyli zawsze, jak ma to zapisane, to musicie wiedzieć, iż chodzi oczywiście o nic innego, jak tą: Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje].

Następna jej notatka na komórce to: 00:00 ENDE of medytacja do snu 🤗, pytałam ją w związku z tym, o co tutaj chodzi, prócz rzeczywistej informacji, stwierdziła, że nie ma już pojęcia, hehe, pamięta jedynie, że spało jej się wyjątkowo bardzo spokojnie. Zatem teraz kolejne notatki w jej komórce to: 2:10 tą godzinę zanotowała sobie, jak się jedynie przebudziła, bo następna to jest 2:38, kiedy to wstała już jednak do ubikacji i z tego taka notatka: 2:38 (13 => 4) + 1 (data) = 5

Ponieważ już była taka spokojna, pomyślała, że może uda jej się zasnąć jednak bez tej medytacji prowadzonej i właśnie w tym momencie odmawiała po prostu modlitwy, których się jeszcze kiedyś nauczyła… I tak w sumie powtarzała cierpliwie, bo dobrze pamiętała, że jak jeszcze mieszkała w Elblągu ze swoim bratem i mamą, to odmawianie tych modlitw jej pomagało… Teraz jednak, powiedziała już chyba po kilka razy i Ojcze Nasz, chyba także Zdrowaś Maryjo, Wierzę w Boga, Pod Twoją Obronę i chyba również Aniele Boży Stróżu Mój… no w każdym razie już jednak zmęczona, zrezygnowana, ma zapisane 3:21 = DOCH MEDYTACJA DO SNU 🤗

/////////

kochani, co to jest za agentka z tej Małej Mi… to nie uwierzylibyście, ok. godz. 17:30 stwierdziła, że leżąc na tym leżaku nie może pić tej kawy i postanowiła przestawić go tak, aby się tak bardzo się jednak nie rozkładał i opierał o ścianę… i w tym momencie, słuchajcie, odstawiła swojego laptopa na łóżko i nagle poczuła/ usłyszała, że za jej plecami (czyli na tym stoliku właśnie) coś się zaczęło rozlewać…, spojrzała wściekła oczywiście, a tu kubek z wodą się przewrócił i nie dość, że zalał jej ten stolik (na szczęście, prócz długopisów, nic na nim nie miała), ale za to podłoga z wykładziną zmoczona, jak nic…

Więc pierwsze, co to rzuciła kurwą, wzięła szybko ręczniki papierowe i trochę tej wody zdjęła/ wytarła… tak myślała jednak, że nie zostawi tego tak mokrego…, dlatego udała się jeszcze do łazienki po suszarkę… I zaczęła to, moi drodzy, suszyć… W końcu myśli sobie: i co z tego, że to mi wyschnie, jak w tym czasie wystygnie mi całkiem ta kawa...??? Zatem już to po prostu tak zostawiła, takie tylko z lekka wysuszone i myśli sobie: Nie mogę przecież robić wszystkiego na raz! I tak się dzisiaj już napracowałam!

//////////

No dobrze, masz całkowitą przecież rację! Zatem, kochana, siądź już sobie i pij tą kawkę dalej… a ja będę tutaj kontynuowała tą opowieść o Tobie, ok?

Taaa, tylko, że mi ta kawa już właśnie wystygła…, o losie słodki po prostu… 🤦‍♀️🙄🤷‍♀️

W takim razie, skoro dostrzegam, że już się jednak rozbudziłaś, to świetnie, bo w takim razie będziemy siebie tu uzupełniały na bieżąco 🤗 To może, kochana moja, zacznij po prostu teraz Ty już opowiadać, jak ten Twój piątek wyglądał…

Zatem, po obudzeniu się i próbie zaścielenia tego swojego spania, przyjrzałam się jednak dokładnie tej pościeli i stwierdziłam, że co, jak co, ale prześcieradło to już powinnam jednak odświeżyć, czyli zmienić na nowe… Tak sobie jednak pomyślałam, że bez sensu w sumie prać samo prześcieradło… i tak pozdejmowałam już całą pościel! W międzyczasie przypomniało mi się, że w końcu powinnam zmierzyć, wielkość tego mojego łóżka rozłożonego, aby móc wiedzieć, jakiej wielkości ewentualnie mogłabym kupić nowe prześcieradło, bo takie widziałam już nawet w Lidlu jeszcze wtedy, jak udałam się tam w te drugie urodziny mojego bloga [czyli dziecka🤭], hehe

Ok, ale nie będę już tego tu rozwijała, bo tu ponownie mogłabym dużo tego napisać 😜. A chodzi przecież o to, by skoncentrować się na dniu dzisiejszym. Zatem jak zdjęłam tę pościel, zaczęłam mierzyć tą suwaną miarką, jaki jest wymiar tego mojego łóżka. I tak [nie wiem nawet teraz, czy to tak tradycyjnie] bo: szer. 150/ dł. 210, ubrałam zaraz nową/ świeżutką/ czyściutką, ale tą tylko zdjęłam i położyłam tam w łazience…, bo najpierw jeszcze postanowiłam wyprać ten koc, którym wszystko przykrywam!

Sido – Liebe – YouTube

Kochani, u niej naprawdę, co chwila, coś się wydarza… 🤭 Teraz właśnie była jeszcze w kuchni i pozmywała naczynia po tej kawie [a na dziś, do niej rozgniotła nam jeszcze banana z kakao, połamała do tego parę migdałów, dodała również kilka sztuk suszonej żurawiny, oraz troszkę jogurtu naturalnego] i tak myślała jeszcze, co by tu dalej zrobić… Ah tak, kochani, bo tego jeszcze przecież nie wiecie… No dobrze, moja droga, to jak już tu siadłaś, to opowiadaj nam proszę dalej, jak ten Twój dzień wyglądał. Skończyłaś tu na tym, że wstawiłaś ten koc do prania.

Dokładnie tak! Wstałam naturalnie, mniej więcej z drugim budzikiem tj. o 7:31, tzn. jak już donosiłam, podniosłam się i zajęłam najpierw i zmianą tej pościeli i pomierzeniem mojego wyrka, wstawieniem koca do prania. Następnie przystąpiłam do tego, co robię zawsze rano, a mianowicie wypiłam ACTIMEL oraz zażyłam Lizynę i witaminy 🤗

Następnie, rozpoczęłam gimnastykę, tzn. dziś wykonałam również TYLKO JOGĘ + 100 (liczeń) „bieg w miejscu” 😋, z czym byłam gotowa już o godz. 9:32. Następnie zrobiłam sobie do jedzonka müsli, a że na dziś nie miałam bananów i tylko kilka tych winogron, zatem wkroiłam to, co miałam, ale cieszyłam się, że choć jeszcze zostały mi i orzechy, jabłko i trochę jeszcze również suszonych śliwek 💪.

Zatem po przygotowaniu sobie tego śniadanka, włączyłam jeszcze do oglądania film Gracjana: Uwaga! Prawo przyciągania zaczyna działać coraz szybciej, hehe, uwielbiam go wprost oglądać, a już zwłaszcza jak widzę, jak on tam gestykuluje 😉.

Oooo, matko, dopiero teraz trafiłam na ten filmik: STRAJK MEDIÓW W POLSCE. Kocham wprost tego Dzikiego Trenera, jego dystans do tej całej rzeczywistości i to, że kompletnie się nie boi o tym mówić! I robi to jeszcze w tak bezpośredni sposób! Dzięki niemu m.in. dowiaduję się tego, co się u nas dzieje, buhaha, 🤣. Nie omieszkałam oczywiście udostępnić tego i na fejsie i na LI. O dżizas po prostu…

No dobrze, kochana moja, ale trzymajmy się proszę tematu, czyli tego, jak wyglądał dziś ten Twój jakże pracowity dzień!

Hehe, dziękuję Ci bardzo, że mnie pilnujesz, bym się rzeczywiście tak nie rozjeżdżała😋. Zatem skończyłam na tym, jak zaczęłam do jedzenia müsli oglądać sobie Gracjana. Po zakończeniu tego… , a nie przecież ja najpierw zaczęłam szukać sobie jakichś rzeczy, na prezent imieninowy dla mojej babci! A doszłam do wniosku, że nie będę jej kupowała byle czego, w sensie, czegoś, tylko na chwilę, bądź do postania, by wszyscy widzieli! Postanowiłam zainwestować w jej zdrowie!

A od mamy dowiedziałam się, że babcia stara się nie łykać również już żadnych więcej tabletek, prócz tych, które musi brać na codzień… Mama powiedziała mi, iż babcia, dostawała już różne rzeczy, także herbatki, ale nie wszystko jej smakowało…, poza tym ona raczej nie lubi żadnych nowości, z tego, co się dowiedziałam przydałoby się jej coś na wzmocnienie m.in. serca, zatem zaczęłam przeszukiwać net.

Wpisywałam tam przeróżniaste pytania, np.: jakie składniki są dobre na serce/ Jak wzmocnić serce?/ Produkty dobre dla serca/ Co jest dobre na wzmocnienie serca/ Pierwiastki dobre dla serca: potas, wapń, magnez i sód i tak powynajdywałam kilka tych stron, m.in.:
https://polki.pl/dieta-i-fitness/zdrowe-odzywianie,produkty-na-zdrowe-serce-7-najlepszych-propozycji,10040130,artykul.html, https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/uklad-krwionosny/pierwiastki-dobre-dla-serca-potas-wapn-magnez-i-sod-aa-hxhW-HQty-CF2V.html

Tu właśnie wyczytałam również dużo o diecie, co powinno się jeść:

Dieta może skutecznie zredukować ryzyko wystąpienia chorób serca i układu krążenia, takich jak np. miażdżyca i choroba niedokrwienna mięśnia sercowego, które mogą doprowadzić do zawału. Ważną rolę w diecie na mocne serce odgrywają nienasycone kwasy tłuszczowe z rodziny omega-3. Wykazują one właściwości przeciwzapalne i przeciwzakrzepowe. Kwasy omega-3 przyczyniają się również do obniżenia poziomu “złego” cholesterolu, czyli frakcji LDL. Działają przeciwmiażdżycowo i stabilizują ciśnienie tętnicze krwi, chroniąc przed rozwojem nadciśnienia. Źródłem kwasów omega-3 są: tłuste ryby morskie (tuńczyk, łosoś, sardynki, śledzie), które należy spożywać co najmniej dwa razy w tygodniu. Innymi produktami dostarczających tych prozdrowotnych tłuszczów są: orzechy, migdałypestki dyni, owoce morza, oleje: lnianyrzepakowy, sojowy, z nasion wiesiołka. W jadłospisie diety na wzmocnienie serca nie może zabraknąć błonnika pokarmowego, który obniża poziom cholesterolu we krwi, a dodatkowo usprawnia pracę przewodu pokarmowego. Błonnik pokarmowy występuje przede wszystkim w pełnoziarnistych produktach zbożowych, takich jak; pieczywo razowe, brązowy ryż, ciemny makaron, gruboziarniste kasze (gryczanapęczak), płatki owsianeotręby pszenne. Pomysłem na pożywne śniadanie o dobroczynnym wpływie na serce jest owsianka na mleku lub wodzie z dodatkiem świeżych owoców i garści orzechów włoskich.

https://allegro.pl/artykul/dieta-na-wzmocnienie-serca-co-nalezy-jesc-bEdvAk6P5hW?utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=DSA_Artykuly_rest&ev_adgr=DSA_Artykuly_rest&gclid=CjwKCAiA65iBBhB-EiwAW253W1EWe2llmF1qHVSlw6uqw9L135JtIPnTNX6ngZJYmlLHvUcK58WRRhoCYuUQAvD_BwE

No dobrze, dobrze, już tak na mnie nie spoglądaj, hehe, donoszę dalej, cóż zrobiłam: Wiedziałam bowiem, że mam dziś ugotować krupnik, wyjęłam sobie jeszcze dzień wcześniej jakoś z zamrażalki, ugotowaną już kaszę jęczmienną, nawet, jak jeszcze nie podjęłam żadnej decyzji o tym, iż jakąś zupę ugotuję… I szczerze mówiąc wtedy także nie wiedziałam chyba, czy w ogóle jakąkolwiek będzie mi się chciało gotować…, hehe,

Spójrz, ponownie, jakby coś/KTOŚ za mnie zadecydował… 😜.

Ok, ale teraz jest już prawie godz. 21, to może jeszcze tylko najpierw pójdę się umyć, w końcu wczoraj tego nie zrobiłam! A dziś mam przecież czystą pościel… i w ogóle tak fajnie spędzony ten dzionek…, także wybaczcie mi proszę, ale muszę również, a może PRZEDE WSZYSTKIM, DBAĆ O SIEBIE SAMĄ! Zatem, nie twierdzę, że jeszcze tu do Was dziś nie zajrzę…, bo jutro mam znowu masę rzeczy do zrobienia! Przede wszystkim: przygotować się na te korepetycje z Michaliną, no i upiec to ciasto w końcu, które obiecałam [sobie], że przywiozę, by ich poczęstować w ramach okazania tej wdzięczności!

To może jeszcze tylko taki szybki skrót z tego dnia, cóż dziś udało mi się zrobić:

  • po śniadaniu udałam się do warzywniaka, gdzie zakupiłam produkty na ten krupnik
  • dokonałam opłaty za VECTRĘ
  • zmieniłam pościel na nową i wykonałam pranie pościeli i koca
  • ugotowałam ten krupnik wg. tego przepisu: https://www.olgasmile.com/przepis-na-krupnik.html
  • w międzyczasie odkurzyłam i opróżniłam ponownie ten odkurzacz…
  • jak jadłam krupnik to włączyłam sobie znowu Gracjana: Jak się odblokować energetycznie
  • jedząc o 16:45 dokładkę tej pysznej zupki napisałam do Szymona na WhatsAppie:

Krupnik, który dziś ugotowałam [z tą samą fotką, co powyżej] 🙆‍♀️‍♀️ prócz tego bardzo się dziś napracowałam, bo: zmieniłam pościel na świeżą, tamtą wyprałam, w międzyczasie jak gotowała się zupka, to odkurzałam jeszcze… A teraz padam już ze zmęczenia 🤦‍♀️ 

A z rana oczywiście yoga i medytacja 🧘‍♂️, po śniadaniu zaś wybrałam się jeszcze do warzywniaka po warzywa na tą zupkę. Jestem z siebie dzisiaj dumna, ale ja tak mam generalnie często, hehe 😋, czyli na „tu i teraz” powróciłam do siebie 🙆‍♀️‍♀️Pozdrawiam

Następnie zaś [tzn. po 2 h] dodałam jeszcze to: wraz z tym filmikiem Beata Tyszkiewicz o nałogach [https://www.youtube.com/watch?v=uJwMM5Za79o] i pod nim napisałam właśnie:

Przepraszam, że tak bez żadnego nawet powitania i nie zapytałam również, co u Ciebie/ jak się masz? Co nie znaczy wcale, że mnie to nie interesuje i że jestem taką egoistką🤦‍♀️Mam nadzieję, że o tym wiesz i pamiętasz, że nie mam tu nikogo, z kim mogłabym się dzielić tym, co robię… Więc padło teraz na Ciebie 😜 ZAWSZE możesz jednak mnie zignorować, czy nawet zablokować, hehe 🤣 więc nie mam żadnych wyrzutów sumienia, a a teraz piję sobie jeszcze kawkę ☕

I wtedy on do mnie:

[12.02, 18:27] Brawo Ty 🙏

No ok. ale teraz to już zmykaj, moja droga do tej swojej kąpieli z muzyczką, a masz już tak pięknie wszystko tu zrobione. Jestem naprawdę z Ciebie bardzo dumna dzisiaj, bo wiem, że Ty również z siebie jesteś!

A na tym zdjęciu powyżej, widzicie jeszcze fotkę, jak ta nasza gwiazda była właśnie w kuchni, myła te naczynia i tak myślała, co zrobić… tutaj właśnie przerwałyśmy, by mogła dokończyć o tym swoim pracowitym dniu, a dokładnie wtedy zaczęła dalej ten swój pyszny krupniczek/ tudzież warzywka i kaszę z niego po prostu pakować w te pojemniczki, które widzicie na tej fotce i umieściła je w zamrażalce!

(…)

booooszeee, nie mam kompletnie znowu na nic siły… Dzisiejszego dnia, czuję się po prostu STRASZNIE… Dostrzegam najbardziej to, jak niesamowicie popapraną osobą jestem. Maaatko, dziś wstydzę się już wszystkiego, nawet wyglądu mojej twarzy…, cery… a dokładniej tej brody z tymi plamami obecnie, które mi jakoś wylazły… A cholera jasna, jutro jeszcze te korepetycje…

Kochana, ale może donieśmy najpierw, że dzisiaj mamy SOBOTĘ, 13.II.2021.

Tak, dokładnie i to jeszcze obliczyłam sobie, iż ponownie z tej daty wychodzi ta magiczna cyfra 11… Ja po prostu tego nie rozumiem…, nic już nie rozumiem znowu! Wczoraj jeszcze na sam wieczór, tzn. po tej kąpieli, kiedy to znowu odczuwałam, jak bardzo bolą mnie te barki, jakoś chyba dopiero ok. 00:00 zaczęłam wykonywać tą MEDYTACJĘ 7 CENTRÓW ENERGETYCZNYCH…

Ale nie zdążyłam dojść w niej do CZAKRY KORONY, bo wcale jej nie pamiętam…, tak naprawdę, to musiałam już chyba zasnąć po czaksze gardła…, bo jedyne, co jeszcze kojarzę, to ten błękitny kolor z nią związany… i ta lecąca muzyka, którą ja skojarzyłam po prostu z taką hm… śpiewaczką/ baleriną. No w każdym razie pamiętam jeszcze, że wzięłam sobie tylko ten ciepły termofor i teraz położyłam go jakoś w tym miejscy na barkach, gdzie odczuwałam ten ból…

Nie, ja po prostu już teraz nie mogę! Jestem na siebie tak cholernie zła… Bo nie uczyniłam przecież dla siebie kompletnie niczego, co by mnie wsparło…, dodało trochę energii, siły… czy coś…

Cóż Ty, Złotko moje, opowiadasz?

A to, że już jak się przebudziłaś jednak uruchomiłaś swoje WiFi na komórce i zaczęłaś tam dalej szukać rzeczy, choćby na te jutrzejsze korepetycje, później już je nawet tak ładnie ułożyłaś w @:, który zatytułowałaś: für Michalina: Dat/ Akk, die Tiere

​https://images.app.goo.gl/sYmWVKdq4BA8G6mL6https://images.app.goo.gl/xXdcFnTzxjyDozw66https://images.app.goo.gl/bYUuVwgARPT7U7As8 = przyimki Dat.,Akk. https://images.app.goo.gl/yvRbeDF1aXhZZWjw9https://images.app.goo.gl/8qUdVfx1kUqHsgJXA – Tiere  [l.p. i l.mn.]
https://images.app.goo.gl/Zy9tPTDu1PtLvMez6  – HA [Tiere] https://images.app.goo.gl/xkqtBYSQhQbHjdqGA HA [Tiere] https://images.app.goo.gl/HTAyWZCZ4JPJy8Be9 – HA [Tiere]

Później zaś robiłaś jeszcze przecież wiele rzeczy, tzn. ponownie intensywnie myślałaś o tym, jak to wszystko wykonać, aby było dobrze:

  • dograć ten materiał na korki
  • upiec ciacho [wciąż zastanawiałaś się, czy masz wszystko…, jak długo w ogóle je się piecze, itp.]
  • napisać @ a propos tego kursu medytacji, który wykupiłaś, a w którym kompletnie nie brałaś udziału…

Wybrałaś się przecież także dzisiaj do sklepu jeszcze… A przypomnij sobie również, jak szłaś już w stronę tego Rossmanna i warzywniaka i tak stawałaś wciąż pytając się WSZECHŚWIATA, czy nie powinnaś czasem pójść w drugim kierunku, tj. w stronę, gdzie ta dolinka… tam przecież za tym kerfem jest również Rossmann…

I tak szłaś i próbowałaś do siebie znów mówić i się przekonywać:

Wędrowałaś tak przecież nie będąc nawet do końca pewną, czy dobrze robisz…, ale w rezultacie przekonałaś siebie, że spójrz zakupisz w tym Rossmannie to, co chciałaś: a została Ci już tylko 1 kapsułka do prania w domu, zakupiłaś również KRET WC =BIO żel i jeszcze ręczniki papierowe. A przecież coś Cię jednak przekonało, byś wędrowała w tamtą stronę właśnie, bo tam będziesz mogła również zakupić sobie rybę na obiadek! I taką decyzję podjęłaś, że właśnie w tym kierunku jednak będziesz podążała…

Choć dobrze widziałyśmy, jak to było… stawałaś tam dosłownie wkurzona już na to, jak się chodzi…, bo te chodniki wciąż jednak nie były poodśnieżane… i już nie miałaś wprost siły, by tam jednak iść, bo tylko kląć Ci się już chciało… Pomimo, iż próbowałaś siebie wciąż przekonywać

Naprawdę, na tu i teraz nie mam już siły… i nie wiem, dlaczego wciąż łudzę się, że jak zacznę to z siebie właśnie poprzez taki choćby wpis wyrzucać to zrobi mi się lżej…, lepiej… Dziś po prostu mam taki szajsowny dzień…, że wydaje mi się, iż wszystko robię wręcz wbrew sobie… Płakać mi się ponownie tak bardzo teraz chce… boooszeee, to może choć zacznę teraz czytać od początku ten wpis…, cóż tu w ogóle puściłam w świat

Zatem, zaczynam, zrobię tyle, ile dam radę, na dziś… jutro korki, a od poniedziałku ponownie zabieram się za tą pracę tutaj…, a w czwartek 18.II.21, jadę znowu do OdNowy, na te ustawienia…

***2:27:07/5:00:00***

Kochana moja, myślę, że spójrz, podjęłaś jednak dobrą decyzję…, z tym pisaniem i właśnie w ten sposób oczyszczaniem się z tego wszystkiego, co w Tobie powstaje na bieżąco! Sprawdziłaś do końca już tą muzykę tutaj i udało Ci się również już odzyskać trochę swój dobry jednak humorek 🤗. Widzisz, zatem, jak zwykle miałaś czuja, że właśnie to pisanie o tym, co się u Ciebie dzieje, pomaga Ci najbardziej! A jeszcze na fejsie znowu pojawiło się kilka wspierających Cię/ rozśmieszających/ bekowych wręcz fotek, np.

Czy choćby to zdjęcie, no przecież dobrze widziałam, jak się z tego nabijałaś… buhaha,🤣 , bo nie ukrywajmy jest naprawdę bekowe & odjechane wręcz:

No dobrze, kochana moja, widzę, że już zdziebko humorek Ci się poprawił, zatem oddaję Tobie jeszcze na koniec głos 🤗.

Tak sobie pomyślałam, że przecież, cholerka, zrobiłam dziś dużo tego dobrego dla siebie jednak! A jeszcze jak się obudziłam, to wciąż czułam, że mam taką płaczącą duszę w środku/ w sobie, że wiesz nikt inny tego naprawdę nie jest w stanie dostrzec, tylko ja sama to czuję najlepiej… W dodatku, jak tak jej [sobie] zadaję pytania: co się z Tobą dzieje/ czego byś chciała? Powiedz mi proszę i jeśli jestem w stanie to Ci to podaruję!

Oczywiście, nie tyle, że ona [moja dusza] nie wie, czego chce…, bo wie bardzo dobrze! Ona czuje się tak bardzo samotna… i sama z tym wszystkim, co tutaj się dzieje… Ale pomimo wszystko zabrałam się ponownie dzielnie wręcz dziś za pracę. A to, że wykonałam ją tak, iż z pewnością padlibyście tutaj ze śmiechu… co najmniej, bo kochani, upiekłam dziś to ciasto, które chcę zabrać na jutro!

Wybaczcie jednak, ale już nie będę może tego opowiadała, jak to wyglądało… Tzn. dodam jeszcze tylko, iż jak już udałam się właśnie w tym kierunku, to zakupiłam prócz tych produktów w Rossmannie, także tą rybkę na obiad… Następnie, jak tu wróciłam do domu, to tak jeszcze raz spojrzałam na ten przepis, zadzwoniłam także do mojej mamy, by się podpytać, do czego niby ma służyć ta cytryna w nim? Powiedziała mi wówczas, że do skropienia jej sokiem tych obranych i skrojonych już jabłek. A miałam napisaną taką z tego notatkę tylko:

Szarlotka z płatkami owsianymi. Składniki:  4 jabłka, 150 g tj. 3/4 szkl. płatków owsianych, 3 jajka, 100 g mąki tj. pół szkl., 80g miodu tj. z 5 łyżek , 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 1 łyżeczka cynamonu, 1/2 kostki masła, 80g cukru,1 cytryna, szczypta soli, bakalie orzechy, rodzynki może być żurawina 🍀

Oczywiście, moi drodzy dodałam tam troszkę inne proporcje tego wszystkiego… Tzn. wcześniej [będąc pewna, że będzie do tego potrzebny również banan…], zakupiłam 3 właśnie w warzywniaku, a nie były takie pierwszej świeżości, stąd ich przecena, pomyślałam sobie, że to absolutnie nic nie robi/ nie szkodzi! A nawet jeszcze chyba lepiej! Zatem to moje ciasto, jest naprawdę inne, hehe 🤣. Dodałam bowiem do niego i tego banana, i resztkę cienkich płatków migdałów…, miałam tyle jabłek, ale wkroiłam w sumie chyba tylko 3, bo były naprawdę duże.

Płatków owsianych i mąki dodałam oczywiście więcej, nawrzucałam tam również trochę różnych bakalii, wprawdzie nie miałam rodzynek, ale dodałam właśnie i żurawinę. i wkroiłam również kilka kawałeczków suszonych moreli… Miodu i cukru chyba nie dodałam również tyle, ile w przepisie… Jutro może wstawię tu jeszcze jakieś fotki tego bohatera, a teraz uściskuję / przytulam jeszcze siebie samą na dobranoc!

A jeszcze jednak dziś, tzn. teraz to jest już oczywiście od 14 minut… NIEDZIELA, 14.II.2021, prześlę tu te fotki tego mojego arcydzieła, hehe, no naprawdę czuję się jak taka prawdziwa, i to serio bekowa i odjechana wręcz, artystka, a to właśnie to moje dzieło:

Także jest już gotowe 💪. Jutro, tfuuuu… tzn. dziś później, je jedynie spakuję. Ah… moi drodzy, muszę Wam powiedzieć, że teraz właśnie, pomimo, że ponownie nie mam jeszcze tyyyluuu rzeczy zrobionych, wciąż sterta leżących tu m.in. ubrań, pościel, ścierek do poprasowania…, a nowe ciągle schną + muszę Wam powiedzieć, że jak tak dziś/ wczoraj stałam sobie w tej mojej kuchni i pomyślałam, że gdyby ten pan zechciałby pomagać mi z tym zlewem właśnie dziś/ jutro… to jedyne, co wtedy przychodziło mi do głowy to: ooo nieeee!!! NIE, NIE, NIE/ TYLKO NIE TO!!! Tego bym nie zniosła, buhaha, taaaakiego wstydu

Glasperlenspiel – Geiles Leben (Livevideo) – YouTube

Ale tak sobie myślę teraz, że będę dziś zasypiała jednak w cudownym nastroju… boooszeee, wiesz, jak ja o tym marzyłam, aby w końcu zrozumieć i móc to powiedzieć, że także dostrzegłam to jednak, iż tak właśnie miało być! Że ten mój kochany Wszechświat wciąż mnie prowadził, że to jednak nikt inny, jak on sam mi mówił, abym tam się udała, bo w stronę tej dolinki owszem był tam dalej i ten Rossman, i nawet warzywniak jakichś jeszcze, ale nie miałabym spowrotem żadnego tramwaju, tak jak tutaj!

Michael Patrick Kelly – Roundabouts 

I tym sposobem już w powrotną drogę, nie musiałam wcale drałować, tylko wsiadłam sobie w tramwaj i te 2 przystanki podjechałam. A teraz będę sobie zasypiała taka szczęśliwa, myśląc o tym, że

Jeszcze tylko muszę wypastować moje kozaki i będę taka szczęśliwa & spokojna zasypiała, wykonując którąś z medytacji… Z pewnością również dalej puszczając moją intencję

Adel Tawil – Ist da jemand 

(…)

Wysłałaś Dzisiaj [NIEDZIELA, 14.II.2021] o 07:12

​Hej mamo, śpisz jeszcze? Ja się właśnie obudziłam, a dziś, muszę Ci powiedzieć, że jestem w takim CUDOWNYM NASTROJU🥰

Przede wszystkim „rozmawiam” niemal codziennie ze Wszechświatem i ten do mnie właśnie wczoraj, jak już taka niemalże poirytowana i wkur… czona wędrowałam do tego Rossmanna, to stanęłam tak w drodze i się w ogóle zastanawiałam, czy jednak idę w dobrą stronę…, czy nie powinnam czasem udać się w kierunku tej dolinki… Tam wprawdzie aż ZAAA tym kerfem, ale także jest i Rossmann, i nawet jakiś jeszcze warzywniak…

Lecz jakby wtedy usłyszałam ten głos, że mam iść tu, bo choć będę mogła sobie kupić jeszcze rybę na obiad… I tak też zrobiłam: Rossmann, delki rybne i warzywniak… Miałam ciężki już jednak plecak i wsiadłam sobie w drodze powrotnej choć w tramwaj. A dopiero później uświadomiłam sobie, że przecież, gdybym udała się do tamtego Rossmanna (tam niemal przy tym kościele) to w życiu nie mogłabym wsiąść w żaden tramwaj, BO TAM NIE JEŻDŻĄ 😉. Później już, jak dotarłam do domu… To taka zmęczona tym wszystkim, zaczęłam przygotowywać sobie i OBIAD, I JEDNOCZEŚNIE POMYŚLAŁAM, że przecież w tym czasie, jak będę go jadła, to może mi się już piec również i to ciacho…

I tak też je zrobiłam.. A że przy okazji nawrzucałam również i Tobie…, czyli i Ty, moja kochana mamo, „OBERWAŁAŚ” 😞… Bo nie potrafiłam tych kumulujących się we mnie emocji już powstrzymać… Ale choć Wszechświat mi mówi, że jest wciąż ze mnie jednak dumny, że POMIMO WSZYSTKO i poszłam do sklepu (w odpowiednim kierunku!), i jeszcze wczoraj upiekłam to pyszne ciacho. Podzieliłam je na tyle kawałków, aby było DLA KAŻDEGO: rodzice Michasi (2)+ ona i jej brat(2)+ dziadkowie (2)+ no i kawałek również dla mnie będzie = w końcu to WALENTYNKI ♥️🍀💕✨🙆 No dobrze, to teraz w końcu wstaję, zadzwonię może do Ciebie jeszcze później, po korkach, póki co Buziaki 😘 i miłego dzionka 🌞🍀✨

Maria wysłał(a) Dzisiaj o 07:59

Cieszę się córcia, że wstałaś w dobrym humorze. No i niech Ci ten dobry nastrój towarzyszy przez cały dzień. Dobrze, że wyrzuciłaś swoje złe emocje chociażby to opisując. Bo tak mało dzielisz się informacja

Widzisz dobrze wybrałaś, że poszłaś w stronę gdzie podpowiadała Ci intuicja. Zrobiłaś dzięki temu wszystkie zakupy. Przygotowałaś pyszny obiad i ciasto. To możesz świętować Walentynki. Też dlatego upiekłam ciasto aby dziś wypić kawkę i osłodzić życie kawałkiem ciasta. W końcu w tłusty czwartek nie zjadłam żadnego pączka to chociaż dziś zjadłam ciasto. Monia fajnie że odreagowałaś swój stres. Wtedy odpocznij chwilę, zrób kilka wydechów 

Jak przejdzie na spokojnie działaj. Dobrego dnia Kochana. Udanego spotkania z rodziną dziewczynki i owocnych korepetycji. Na walentynki dużo buziaków. Pamiętaj, że jako matka zawsze Cię kocham, myślami jestem z Tobą, cieszę się z Twoich sukcesów i życzę jak najlepiej.

===> takie 2 serduszka jej mama przesłała + jeszcze ten obrazek No i później również tą fotkę swojego ciacha:

Fajna jest ta jej mama, prawda? hehe, 🤭 Tak bardzo jest tutaj widoczne, jaka ona jest wprost spragniona tych wieści, co u jej córki słychać i co się w ogóle dzieje. A najzabawniejsza jest ta informacja, którą nasza gwiazda podkreśliła powyżej, a mianowicie, iż jej mama myśli, że ona tu się z nikim sobą i tym swoim życiem nie dzieli 😋…

Kochani, dziś, NIEDZIELA, 14.II.2021, Mała Mi, co zresztą widać po powyższej korespondencji! Obudziła się TAKA MEGA SZCZĘŚLIWA! 🤗 Leżała tak sobie w łóżku i się tylko zastanawiała, czy czasem jej mama jeszcze nie śpi, bo nie wiedziała, czy może nie jest jednak zbyt wcześnie, aby jej to wszystko powiedzieć. W końcu doszła do wniosku, że po prostu napisze do niej, przesyłając przy okazji fotki, które zrobiła [bo wie bardzo, jak jej mama kocha to oglądać, taką relację z jej życia tutaj 😉]

A nasza gwiazda po tym, gdy podzieliła się tą swoją dokumentacją ze swoją rodzicielką, siadła sobie do medytacji, na poduszce, na swoim łóżku… A dzisiaj, moi drodzy, siedziała tak niesamowicie spokojna i szczęśliwa, niemal cały czas się uśmiechała i wciąż mówiła tylko: dziękuję, kocham Cię! Dziś czuła się już niesamowicie wręcz… i jeszcze to piękne słońce tak wspaniale świeciło!!! To kochana, opowiedz nam może jeszcze trochę Ty sama, jak ta Twoja niedziela dziś wyglądała?

Więc tak jeszcze wczoraj…, czy może to już było raczej dzisiaj… włączyłam sobie na początek tą MEDYTACJĘ 7 CENTÓW ENERGETYCZNYCH… jednak tylko ją zaczęłam robić i stwierdziłam, że nie potrafię się chyba tak bardzo na niej skoncentrować… A tak naprawdę potrzebowałam raczej czegoś bardziej magicznego/ uspokajającego, czyli właśnie mam zapisane na swojej komórce godz. 1:45 (!) = MEDYTACJA DO SNU 🤗 [czyli mam nadzieję, wiecie o jakiej tu mówię ;-)]

Byłam już taaaaka spokojna, niesamowicie wręcz, bo… wiedziałam, że wykonałam to, co powinnam: czyli i miałam coś tam na te korki jednak przygotowane, poza tym, ja się już naprawdę tak bardzo tam nie spinam, bo dobrze wiem, że zawsze jestem w stanie coś tam jednak wymyśleć, choćby na podstawie tego, co już przerobiłyśmy razem… Poza tym, wiem doskonale, że moja uczennica sama AŻ tak bardzo się jednak do nauki tego języka nie przykłada, zatem pomyślałam sobie, że nie będę się tu absolutnie niczym stresować, bo wiem już dobrze, jaka to jest rodzinka…

Jedyne, co wykonałam…, to tak sobie jeszcze właśnie szybciutko raz przejrzałam, to, co już przygotowałam… W dodatku zrobiłam tylko tak szybciutko fotkę z tych ćwiczeń na Dat. i Akk. z mojego repetytorium i przesłałam to sobie i jej na @. A tak naprawdę, to jeszcze cieszyłam się tak niesamowicie z tego, że upiekłam jeszcze wczoraj, przygotowując ten obiad: również i to ciacho!!!

Choć, dobrze widziałaś, jak ta wczorajsza kuchenna praca u mnie wyglądała… No, poważnie nie dość, że odnosiłam wrażenie, iż wszystko jakoś działa mi na przekór… To ja jednak postanowiłam… [choć wkurw brał mnie nie raz…!]… Hm…, choć, wiesz, jak teraz na to patrzę z perspektywy dzisiejszego dnia… i jeszcze słysząc dziś podczas medytacji właśnie, cóż ten Wszechświat do mnie mówił…

No właśnie, kochana, to powiedz nam tutaj jeszcze, cóż dziś od NIEGO usłyszałaś?

Otóż, wyobraź sobie, że tak siedziałam znowu na tej poduszce i mu po prostu dziękowałam…, dodając jeszcze, że tak bardzo Go kocham i jestem tak niesamowicie z tego dumna, że mam TAKIEGO opiekuna jeszcze nad sobą/ przy sobie! I dokładnie wtedy dochodziły do mnie takie słowa:

Moja Droga, bardzo proszę… To jest dla mnie, szczerze mówiąc, niesamowita przyjemność i zaszczyt niemal, że wciąż są takie osoby tu na Ziemi, jak Ty! Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, jak życie inaczej by tu wyglądało, gdyby choć większość ludzi patrzyła na świat i żyła w taki sposób, jak Ty sama! Cieszyła się tak bardzo, z tego, co jest im dane, co właśnie mają/ posiadają i wcale nie zabiegają o masę tych wszystkich niepotrzebnych właściwie do życia rzeczy!

A do tego, co się przydarza potrafili podchodzić w tak niesamowicie mądry sposób, jak Ty! Traktujesz przecież każde wydarzenie jako kolejną niemal lekcję, a Ty ze wszystkiego starasz się czegoś nowego uczyć! Bo dobrze to już wiesz, że KAŻDE NIEMAL DOŚWIADCZENIE PRZYNOSI ZE SOBĄ JAKĄŚ LEKCJĘ. Doskonale już także wiesz, że

Tu muszę jednak jeszcze dodać, że nim całkiem się podniosłam, to…, jak już tak miałam włączone to Wifi, to pomyślałam sobie, że zalukam tylko na LI, gdzie przecież jeszcze wczoraj udostępniłam ten filmik: STRAJK MEDIÓW W POLSCE… a teraz [14.02.21,g. 20:27 ma on dokładnie 61 wyświetleń! To info o moim/ mojego brata 1% ma zaś: 100 wyświetleń!] maaaatkooo, a teraz jeszcze trafiłam znowu na ten filmik: Why She Fell in Love With You | Simon Sinek.

NIE, ja kochani nie daję już naprawdę sobie z tym znowu rady… zbyt wiele tego się tu rodzi i powstaje… Wychodzę z tego natychmiast! A wystarczyło bowiem, że miałam tylko wpisaną w swoim komórkowym kalendarzyku informacje LI w tym dniu właśnie…, a tu jest ponownie tyle rzeczy, o których mogłabym napisać…

Ale może jeszcze teraz tylko przejdę do tego, jak jedząc swoje müsli na śniadanie chciałam po raz kolejny włączyć sobie ten film…, czyli wiecie, o jakim tu piszę… No przecież nic innego, jak Sekret: Odważ się marzyć / The Secret: Dare to Dream i… moi drodzy teraz patrzę…, a tu informacja:

Zatem pomyślałam sobie: Ok, Wszechświecie, rozumiem! Dobrze przecież wiesz, że pomimo, iż w tym filmie jestem naprawdę zakochana, hehe,😋. To jednak trudno było mi samej w końcu to, może nie tyle przerwać, co nie chciało mi się jeszcze wyszukiwać czegoś nowego… A tym razem pomyślałam sobie znowu o tym moim Gracjanie, a dokładniej o jego filmiku [o mnie :P], pochodzącym jeszcze z tamtego roku…, którym jest oczywiście: 2 Najważniejsze rzeczy w życiu. SERIO.

I tak zaczęłam go trochę oglądać, lecz później jednak spojrzałam jeszcze na zegarek i stwierdziłam, iż przecież muszę się jeszcze właśnie i ubrać, i także troszkę podmalować[zrobić oko, poza tym troszkę jednak zatuszować te plamy, które mi się na tej brodzie pojawiły…] Muszę tu jednak dodać, że wówczas już miałam jakiś taki wewnętrzny właśnie uśmiech, który po prostu czułam, że emanuje ze mnie jakoś tak niemal na zewnątrz… I kompletnie mi już wtedy właśnie nie przeszkadzały jeszcze jakieś plamki na brodzie! To już nie było dla mnie w tym momencie nawet istotne!

Kochana, muszę tutaj jeszcze otwarcie wtrącić i ja…, że Ty mnie [poważnie!] wciąż i na nowo tu niemal zadziwiasz! Przecież już dobrze wiesz, jak ja tu jestem Twoją osobą i niemal codziennymi osiągnięciami i w ogóle nieustannym wręcz progresem zachwycona… jak Ty wspaniale już odnajdujesz się w tak wielu sytuacjach! A tam gdzie wciąż coś Ci nie wychodzi, starasz się najlepiej, jak możesz i próbujesz tak długo, aż może w końcu wyjdzie i uda się!

Poza tym, musimy, uważam, wspomnieć tu również o tym Twoim cieście, które przygotowałaś na dzisiaj dla tej rodzinki! To opowiedz może jeszcze Ty sama, jak to było…

Nie będę już tu wracała do dnia wczorajszego, bo było… hm… co najmniej róóóóżnie [tragicznie/ zabawnie/ bekowo/ zdumiewająco/ przerażająco/ śmiesznie/ żałośnie… itd.]. Ale koniec końców, zostawiłam to ciacho wyjęte już z blachy i rozkrojone dokładnie na tyle kawałków, abym mogła dać każdemu po jednym [czyli 6] + dla mnie samej 1 także 😉. Wyjęłam go już z tej formy, w której go piekłam. Położyłam rozkrojone te kawałki tak na talerzu i na noc jeszcze przykryłam tylko ręczniczkiem…

Poza tym zawsze, jak tam do nich przyjeżdżam, to tylko się jeszcze pytają, czy [jak to, co zwykle], a kiedyś zapytałam tylko, czy mogłabym się napić kawy [sypanej] i czy mają może do niej również mleko… I tak też od tamtej pory, co niedziela, jak tam jestem, to pani Ewa robi dla mnie zawsze tą kawę właśnie, a dla swojej córki zaparza jakąś herbatkę! Dziś jednak, jak jeszcze przyjechał po mnie pan Mariusz, to powiedziałam, że muszę zdjąć plecak, bo nie było mi w ogóle wygodnie z nim tam siedzieć, ponieważ w środku miałam przecież to pudełko, do którego wsadziłam to ciacho dla nas wszystkich!

I tak je właśnie zdjęłam, a rzekłam tylko, iż mam tutaj coś dla każdego członka rodziny i podpytywałam jeszcze, czy zastanę dziś wszystkich w domu… Jak usłyszałam, że i owszem, to się bardzo ucieszyłam. Tzn. oczywiście zostawiłabym te kawałki i tak dla każdego, choćby go nie było, ale tak było mi już miło, bo pomyślałam w końcu, że usłyszę opinię o tym moim cieście [przypominam: osoba, która nadal ma wrażenie, że nie odczuwa jeszcze tak dobrze wszystkiego…].

Zatem zdanie innych osób, które nie mają takich problemów smakowo- węchowych, jak i ja sama [nic im o tym oczywiście nawet nie wspomniałam, hehe,🤭] wydawało mi się tu po prostu BEZCENNE😊. I jak już udałam się do nich do kuchni, gdzie na chwilkę się zatrzymałam, tam właśnie zostawiłam to ciacho, mówiąc, że upiekłam je, by okazać moją wdzięczność za pracę, pomoc pana Mariusza właśnie, lecz jednak są tam kawałki dla każdego po jednym!

What about us thomas daniel lyrics/ Phosphorescent – Song For Zula

I później przeszłam wraz z Michaliną spowrotem do pokoiku, bo stwierdziłam, że nie będziemy tak czekały, tylko zabieramy się jednak za pracę! Wtedy też, jak przyszła jej mama z tym kawałkiem ciasta dla mnie i kawą, to stwierdziła, że zaniosła już kawałek babci i swojemu synowi… i obydwoje są wręcz zachwyceni! Później zaś Michalina również dostała swój kawałek i jak już w końcu zaczęła jeść, to także rzekła, że jest pyszny!

Jej mama zaczęła jeszcze tak sobie tylko żartować, żeby czasem nie oczekiwali teraz, iż za każdym przybyciem do nich będę jakiś upieczony smakołyk jeszcze przywoziła, hehe. Tak sobie chwilkę pożartowałyśmy, po czym, jak już zjadłam w końcu ten kawałek ciacha i wypiłam tą kawkę, czyli jakoś tak po godzinie, udałam się jeszcze do kuchni i pytam, czy mogłabym prosić jeszcze o herbatę, bo kawa już wypita i ciacho również zjedzone. A rzekłam jeszcze: No bardzo Pani dziękuję! Było niesamowicie pyszne, wspaniale Pani wprost piecze 😉. I tak razem się trochę z tego jeszcze ponabijałyśmy.

Kurczę, to musiało być niesamowicie miłe, jak usłyszałaś takie przyjemne słowa od innych osób, że coś [w co włożyłaś jednak dużo tej swojej pracy i serca!] również wyszło i w dodatku jeszcze całkiem smaczne!!!

LEA – Leiser (Lyrics)

Właśnie tak mi było i tak się tam czułam! Ja w ogóle uwielbiam u nich po prostu być, a jeszcze dziś, jak słyszałam takie pochlebne jeszcze słowa [dodam, coś, o czym oni jednak nie wiedzą! ŻE JA PRZECIEŻ WCIĄŻ NIE ODCZUWAM TAK DOBRZE WSZYSTKIEGO… tzn. tymi nadal niestety uszkodzonymi zmysłami… 🙈🙊🙉]. I później, jak już tata Michaliny miał odwieźć mnie jednak na przystanek, schodząc na dół, usłyszałam, jak babcia mi dziękuje i mówi, że ciasto było naprawdę wyśmienite! Ja się tylko uśmiechnęłam i mówię: na zdrowie, w takim razie tylko się cieszę, że smakowało!

Kurczę, a obecnie jeszcze ukazał się ten filmik: 4 poziomy świadomości serca. Idź z głowy do serca. I właśnie teraz sobie tego jeszcze odsłuchuję i… ja to na serio dziś czułam po sobie, iż to, o czym Klaudia tu mówi jest prawdą!!!

Kochana moja, ale Ty tego nie skończysz przecież… A ponownie o tyyyluuuu rzeczach chciałaś tu jeszcze wspomnieć… To może ja Ci jeszcze tylko pomogę i dodam, że jak już się pomalowałaś, ubrałaś… A dzisiaj wyjątkowo, bo właśnie taki dzień…, w którym to po prostu odczuwałaś tę MIŁOŚĆ WSZECHŚWIATA jakby jeszcze bardziej na sobie/ sobą… A ubrałaś się tak ładnie

Te fotki wykonałaś, jak już wróciłaś do domu, bo nim się przebrałaś w swoje domowe, wygodne ubrania🤭🤣😋, to chciałaś się jeszcze tylko pokazać swojej mamie i ta właśnie wtedy rzekła do Ciebie, byś cyknęła sobie jeszcze fotki, bo pięknie Ci w tym czerwonym kolorze.

I tak też zrobiłam, choć oczywiście uważam, że moja twarz [i broda!] o wiele lepiej wyglądały, nim jeszcze wyszłam z tego domu… Wtedy też stojąc na przystanku, zadzwoniłam do mojego cudnego Kacpunia i sobie z nim tak chwilę porozmawiałam. Dowiedziałam się od niego, że jest właśnie u swojej mamy, a jakoś ok. 13 mieli wyjść razem na trampoliny. Rzekłam mu jeszcze tylko, iż w takim razie, będę dzwoniła do niego zawsze jeszcze w niedzielę, przed tymi korkami, hehe, to będzie mój nowy zwyczaj!

A tak wyglądałam jeszcze, jak szłam na ten przystanek. Później zaś, jak już jechałam autobusem dziś właśnie :P. Nim jeszcze jednak całkiem wyszłam z domu [a pamiętałam już o tym, by nie wychodzić zbyt wcześnie, hehe 🤭], to i podlałam kwiatka, i wtedy właśnie słyszę: Michael Schulte – Back to the Start (Lyrics) – YouTube/ Joshua Hyslop – No Roots (Audio) – YouTube

Dalej zaś w busie, ponownie wyjęłam sobie tą moją biblię i wtedy już nie słuchałam żadnej muzyki!

Widziałam, kochana, że uwielbiasz wprost powracać właśnie do tej książki, a jeszcze ponownie trafiłaś przecież na ten fajny jednak cytat:

Jeżeli nie śmiejesz się z samego siebie przynajmniej sześć do ośmiu razy dziennie, nie będziesz rozwijał się duchowo./150/

Tak, to było również fascynujące, ale znacznie bardziej podobało mi się to, co miałam tam popodkreślane o tej miłości jednak, a mianowicie:

(…) Miłość nie jest dążeniem do posiadania. Nie polega na skłanianiu drugiej osoby, żeby dostosowywała się do naszych życzeń. Nie jest też podejmowaniem prób zmuszenia drugiej osoby, by uwierzyła w to, w co ty wierzysz, albo robiła to, co ty robisz. (…) /148/

//////////////////////

Później zaś, jak już wracałam z tych korków (CAŁY CZAS SIĘ UŚMIECHAŁAM 🤗) i wówczas właśnie już tylko słuchałam dalej muzyki w tym busie… , a było to, m.in.: Zukunft kann man planen, nicht immer, aber trotzdem 😉/ Sag mir was du willst / Charlie Cunningham – Minimum – YouTube/ Maybe I should, but I maybe I shouldn’t 

(…)

Nadszedł już kolejny dzień, którym jest PONIEDZIAŁEK, 15.II.2021. Dziś, kochani, Mała Mi tak sobie myśli…, że u niej to jest już chyba norma, że jednego dnia czuje się wspaniale…, kolejnego zaś ma ponownie jakiś niemal zjazd… Tak sobie jednak myśli, że ok. nadal nie ma porobionych tylu tych rzeczy… [wciąż niewyprasowane, nie zebrała nawet tych faktur, nie napisała ponownego @ (przypominajki) do OdNowy, a propos tego pytania o te suplementy/ witaminy/ możliwość wydrukowania…, wciąż jednak bałagan na tym swoim kompie…, nadal nie przeczytane nawet te dokumenty, które przywiozła z dyrekcyjnej…]

Ale, kochani jest nadal jakaś taka spokojna, choć teraz już jednak zmęczona…, może dlatego, że wciąż nie była w ogóle na dworze… Lecz tak sobie myśli, że przecież wyjdzie wkrótce…, bo właśnie, kochani, dostała powiadomienie z InPost, że jej paczka, zawierająca ten balsam, i te płyny do kąpieli [a zamówiła 2 z melisą oczywiście, bo pomyślała, że jeden z nich sprezentuje swojej kochanej babci na imieniny w marcu…] jest już w drodze… Także z pewnością jutro już będą!

To, moja droga, teraz może jeszcze choć wspomnij tutaj o tych kilku rzeczach, o których wprost to po Tobie widzę, iż musisz to wyrazić… Zatem oddaję Ci głos…

Przecież dobrze to widzisz, iż jestem jakaś cholernie już zmęczona… A dopiero godz. 16:41… boooszeee, ponownie mam zbyt wiele tego na swojej głowie…, pomijam już to, że naprawdę, jestem teraz właśnie totalnie wręcz padnięta i wyczerpana

No dobrze, kochana moja, dostrzegam to wyśmienicie… Ale może choć zrelacjonuj nam od początku, jak ten Twój poniedziałek dziś wyglądał…

Jak? Tak, że przesiedziałam go cały w domu… i nie zrobiłam niczego pożytecznego!

Bardzo Ciebie proszę! Widziałam dobrze, jak dzisiaj taka zmęczona już siedziałaś na tej poduszce i próbowałaś nawet rozmawiać właśnie o tym ze Wszechświatem… Ale może dodaj jeszcze tylko, iż po pierwsze jeszcze wczoraj o godz. 19:21 wysłałaś jednak Szymonowi przez WhatsApp`a właśnie adres do tego swojego wpisu: https://niesklasyfikowana.com/2021/02/09/bledem-jest-chec-wyleczenia-ciala-jesli-nie-zwraca-sie-uwage-na-chora-dusze/… Pisząc jednocześnie:

Hej, tu dzielę się z Tobą moim wpisem na blogu, który wciąż dziergam.

Po czym, gdy on dziś o 7:12, Tobie odpisał:

Bardzo ciekawie opisujesz swoje odczucia! Tak dalej 🙏.

Zaczęłaś wtedy jeszcze raz czytać ten swój wpis właśnie… przy okazji dostrzegłaś, że musisz tam jeszcze wiele poprawić… = zatem, spójrz! Nie możesz powiedzieć, że niczego pożytecznego nie zrobiłaś!!! Bo czyż choćby dostrzeżenie wciąż rzeczy, które musisz poprawić w tym własnym wpisie…, aby w końcu nadać temu ręce i nogi, to niby nic takiego???

No dobrze, niech będzie, w sumie nawet jeszcze leżąc w łóżku, również sobie o tym pomyślałam…, że choć w ten sposób udało mi się jeszcze raz to zweryfikować i w końcu także uzupełnić/ popoprawiać… Zatem, choć to będę miała już wstępnie zaliczone… Męczą mnie jednak jeszcze wciąż te niewykonane rzeczy: nie poprasowane/ nie zebrane FV/ nie porobiony porządek na tym kompie… + jeszcze odczytałam @ od tej mojej lekarki… i chyba nim się również troszkę przeraziłam…

A właściwie najbardziej tym jej zdaniem:

Problem w tym, że jak pani się lepiej czuje to odstawia leki sama i nie korzysta z wizyt u innych specjalistów, co trochę utrudnia potem wypełnianie wniosków o stanie zdrowia. Myślę, że pani sobie poradzi z załatwieniem formalności tylko trzeba sobie spokojnie to ułożyć.

Nie, stop! Dobrze to wiem, iż ja obecnie wyjmuję właściwie tylko takie niekorzystne dla mnie wiadomości… A tak naprawdę przecież napisała mi również:

Dobry wieczór pani Moniko.  Zaświadczenie o stanie zdrowia na komisję pani wypełnię, ale nie w dniu, w którym go pani przyniesie bo to wymaga chwilę czasu, którego w dniu przyjmowania pacjentów po prostu nie mam. Jest w tej chwili bardzo dużo pacjentów więc muszę się bardzo starać żeby wszystkich przyjąć. Musiałaby pani albo przed 2.03 mi wniosek dostarczyć, albo odebrać wypełniony po wizycie. Jeżeli poda mi pani swój PESEL to poproszę o wyjęcie pani historii z archiwum.

Świetnie, kochana moja, bardzo cieszę się, iż sama potrafisz już to zauważyć! Zatem może choć teraz, prócz tego, że chciałaś jeszcze podziękować kolejnej znajomej buddystce, która właśnie wczoraj przesłała Ci jeszcze jakąś równie ważną informację, a propos chyba pytania o dietę… Ale teraz już nie pamiętasz… Zajrzysz do tego za chwilkę, bo bardzo bym jeszcze chciała, abyś obecnie odniosła się jeszcze do tego, co zauważyłaś/ opublikowałaś na LI, ok?

No dobrze, zatem hm… teraz już dokładnie nie pamiętam tego znowu… ale chyba najprawdopodobniej właśnie jeszcze wczoraj => 3 DNI TEMU! zauważyłam tam następującą publikację:

Anna Matuszkiewicz• 2.Buduj odporność psychiczną, żyj pełnią i sięgnij po swoją MOC!3 d • 3 dni temu Zdarza wam się z takim mindsetem iść przez życie?
Co jest najtrudniejsze?
Na serio pytam 😉
Miłego dnia kochani!

Ps. Dziś jest bardzo bardzo ważny dzień 😉 nie będę pisać o numerologii i astrologii bo się potem śmiejecie a to serio sprawy są 😉 przeżyjmy ten dzień świadomie jak najbliżej siebie. Oddychajcie gleboko i luuuuzzz 💃🏻💃🏻💃🏻

I pod nią właśnie umieszczony był ten obrazek Dalajlamy:

Na co odpisałam:

Ja również tak mam, a jak nachodzi mnie jakiś gorszy dzień, to zaglądam zaraz na tą kartkę i CZYTAM JĄ OD DOŁU i niemal natychmiast na moim niebie znowu pojawia się 🌞 Po czym umieściłam oczywiście ten tekst: I ma on na teraz [15.02.21, 17:38], 38 wyświetleń!

Następnie zaś zamieściłam tam jeszcze ten właśnie obrazek z takim napisem: Poza tym, to wychodzę jeszcze z tego założenia: 🙂 A ten uzyskał już 32/38 wyświetlenia!/ poprzedni ma teraz tych wyświetleń: 41/45

Pięknie, kochana moja, naprawdę cudownie mi się na Ciebie patrzy, jak widzę, że tak wspaniale sobie z tym wszystkim tutaj radzisz. Po prostu moje serce rośnie!

To może jeszcze, zamiast, cholera jasna, jęczeć i narzekać, jak nędznie się teraz czuję…, i ile to ja jeszcze nie mam do zrobienia… Pochwalę się choć tym, że jeszcze wczoraj po tym, jak wróciłam już do domu z tych korków, to… pomimo, iż miałam [i nadal mam jeszcze kawałek tu ciasta, który sobie również zostawiłam w domu!], to wcale go nie zjadłam i… nawet nie wypiłam wczoraj drugiej kawy! Tylko w zamian za to przyrządziłam sobie tą herbatę, wg. przepisu Pawlikowskiej https://www.facebook.com/BeataPawlikowska/photos/pyszna-aromatyczna-zimowa-herbata-przed-chwil%C4%85-ugotowa%C5%82am1-jab%C5%82ko1-pomara%C5%84cza4-g/931214833563200/

Nie będę tu już nawet dodawać, jak przygotowanie jej wyglądało… tylko skupię się na samych dobrych stronach:

  • zaopatrzyłam się jeszcze właśnie wczoraj w 2 pomarańcze…, a całe ziarna kardamonu zakupiłam, jak jeszcze po raz pierwszy natknęłam się na ten przepis… [bo wcześniej przecież cieszyłam się z tego, że miałam go jednak w wersji mielonej do kawy…]
  • spojrzałam jeszcze tylko szybciutko na ten przepis i stwierdziłam, że przecież mam wszystko, co potrzebne!

Zatem przystąpiłam do gotowania tej herbaty/ tego zimowego napoju… i uwieczniłam to na zdjęciach oczywiście

Wspaniale, kochana moja… wiem, że kompletnie nie przeszkadzało już Tobie, iż nawet nie wyglądała ona tak pięknie, jak ta na tych jej zdjęciach…

Oczywiście, że nie! Miałam już to naprawdę w głębokim poważaniu… Pomyślałam sobie, że w dupie z jej wyglądem, przecież najważniejsze jest to, iż sama ją właśnie wykonałam!!! Wprawdzie nawet nie smakowała mi ona za bardzo…, 🤭, hehe, ale to również nie miało dla mnie takiego znaczenia, gdyż ja mam obecnie wciąż problemy/ trudności z tym smakiem!

Najważniejsze były dla mnie te jednak zdrowe składniki! POMARAŃCZA/ JABŁKO/ IMBIR/ CYNAMON/ KARDAMON/ KURKUMA/ GOŹDZIKI.

Masz całkowitą rację, kochana moja! A nie dodasz już nic więcej, czym Ty się teraz również zajmujesz?

Cóóóóż… , próbuję w końcu robić tu jakieś porządki na tym moim kompie… boooszeee, ile mam tutaj tego do zrobienia…

Kochana, ale przecież robisz to wręcz wspaniale…, uwierz mi proszę, że nie tempo jest tu najważniejsze, chodzi bowiem o to, że W OGÓLE ZACZĘŁAŚ TO ROBIĆ/ CZYNIĆ/ WYKONYWAĆ!

Nie mogę wprost wyjść z podziwu znowu dla Ciebie, dla Twojej wytrwałości…, jak Ty, kochana moja, cudownie wręcz przenosisz zawartość poszczególnych folderów, do tych już opisanych, po czym te, które pozostają już jednak puste, całkowicie usuwasz! Moi drodzy, to jest po prostu… Anioł… jak ona cudnie i cierpliwie tu wszystko sobie pięknie segreguje…

Taaaak, no, cóż tu mogę rzec… jedyne, co mi się obecnie nasuwa to:

Bardzo bowiem w to wierzę, że pracą i wytrwałością można wiele osiągnąć… Nawet niemożliwe rzeczy stają się wtedy bardziej realne… Wciąż jeszcze nie sprawdziłam/ nie przeczytałam nawet tego wpisu, ponownie od początku… Już się nawet boję, bo jednak to jest 5 h tej muzyki, buhaha,🤣😜🙄, ale myślę sobie: i co niby z tego? Przecież to, że ten wpis zaopatrzyłam w tak długą muzę, nie oznacza wcale, iż muszę to na raz przeczytać!

(…)

WSZECHŚWIECIE, TAK BARDZO DZIĘKUJĘ CI ZA MÓJ WYPADEK…💗, BO TAK NAPRAWDĘ MNIE NIM URATOWAŁEŚ, NIE TYLKO PRZED ŚMIERCIĄ FIZYCZNĄ…🍀✨🤗

Dokładnie to [TAKIE WŁAŚNIE SŁOWA!] ma zanotowane w swojej komórce pod tą informacją: 00:14 = MEDYTACJA NA SEN 🤗 Jedno jest pewne, kochani, że tej nocy w ogóle ani się nie budziła, ani też ani razu nie wstawała do ubikacji! Spała sobie spokojnie…, bo swe piękne oczka otworzyła dopiero o 7:15, kiedy to spojrzała taka zdziwiona na swoją komórkę.

Jedyne, co pamięta, to jeszcze tylko fakt, iż jednak wciąż myślała o tym, co zrobić, jak to wszystko wykonać… A przypomniało jej się, że jeszcze wczoraj wysłała swojej uczennicy taką wiadomość:

Witaj Michasiu, wyjechałam tak od Ciebie i nawet przecież nie zapytałam, co chciałabyś, abyśmy robiły na kolejnych zajęciach /prócz oczywiście kontynuacji tego, co zaczęłyśmy… /ale może coś nowego znowu macie na lekcjach, co przydałoby się jednak poćwiczyć, daj znać, ok? Liebe Grüße, Monika

Tzn. muszę Wam powiedzieć, że Mała Mi tak naprawdę przejęła się tym zdecydowanie bardziej niż jej uczennica 🤭, która wciąż jej nic nie odpisała… A jeszcze wczoraj, ta nasza cudna gwiazda miała tutaj już tak wiele znowu pomysłów…, m.in. pomyślała, że może zrobi swojej uczennicy po prostu kartkówkę… Tzn. na samym początku pomyślała sobie, że jak to tak bez uprzedzenia? Hehe, kumacie? 🤦‍♀️🙄 Jakby to była jakaś nowość… Przecież nauczyciele tak właśnie robią!

No w każdym razie, jeszcze wczoraj zaczęła sobie wstępnie pisać na tej komórce, zdania, które mogłaby dać Michalinie do napisania… Lecz tu już zaczęła znowu podchodzić do tego w ten sposób, czy one rzeczywiście wystarczająco dużo to ćwiczyły… itp. Taaak, dokładnie takie myśli pojawiały się w tej jej główce… Przecież to nic, jak właśnie tutaj ewidentnie znowu wychodziło, m.in. to, co powiedział jej ostatnio ten Szymon… Że ona nie umie wymagać… Co przecież nie jest prawdą! Uczyła kiedyś jeszcze [przez rok] tego niemieckiego w L.O. i tam kompletnie nie miała z tym problemów!

Dlatego właśnie sobie pomyślała [no, a nie uzyskawszy kompletnie żadnej odpowiedzi od swojej uczennicy, to tym bardziej, hehe], że po prostu nim zaczną ten nowy temat, którymi będą przyimki, poprosi Michasię o wyciągnięcie kartki i weźmie najzwyczajniej w świecie do ręki jej zeszyt. Z niego zaś zacznie po prostu jej czytać/ dyktować zdania i wyrazy, które ta będzie miała napisać [z głowy]. I właśnie w tym momencie sprawdzi, ile jej uczennica naprawdę zapamiętała.

ALEXA FESER – WUNDERFINDER feat. Curse / Grapefruit | Julia Engelmann/ Striking Matches – Waiting

Kochani, nasza gwiazda dziś, a jest właśnie WTOREK, 16.II.2021, czyli generalnie 5, hehe 😉, a mamy dopiero godz. 13:56… ona już zrobiła znowu dużo! Pomimo, że odpuściła dziś sobie i medytację i gimnastykę, bo po prostu po obudzeniu się i poleżeniu sobie troszkę, gdy rozmawiała ponownie ze Wszechświatem, obydwoje ustalili, by najsampierw zajęła się tym, czym rzeczywiście powinna…

Tj. pierwsze co, to…, jak już się podniosła z łóżka [było chyba ok. godz. 8], wtedy właśnie, ponieważ wczoraj zapomniała o tej swojej porannej czynności [wzięcie LIZYNY & witamin…], zaraz do tego przystąpiła, a nie wiem, czy pamiętacie jeszcze, jak miała napisane, że zawsze przed tym bierze sobie również ACTIMEL… [bo bardzo nie chce łykać żadnych tabletek tak na pusty żołądek…] Właśnie, kochani szukała jeszcze o tym informacji… i wiecie, jak to jest, ona nie bardzo się na tym zna…, ale jakby to było dla niej niemal oczywiste, że… ah… nie chce jej się tu nawet o tym już pisać… po prostu wklei tutaj to, co właśnie nalazła:

(…) Natomiast na pusty żołądek nie powinno się brać większości leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych, ze względu na ryzyko podrażnienia lub uszkodzenia śluzówki żołądka. Witaminy i preparaty z cynkiem mogą natomiast spowodować mdłości. (…) https://www.aptekagemini.pl/poradnik/zdrowie/jak-bezpiecznie-przyjmowac-leki/

Otóż, kochani teraz go [tego Actimela] nie miała oczywiście…, tak naprawdę nie miała już niczego, co nadawałoby się choćby nawet na śniadanko… Dlatego przed łyknięciem tych tabletek zjadła choć kilka skórek jabłka, które miała jeszcze w lodówce 🤭. Tak właśnie, moi drodzy, bo Mała Mi, jak już obiera te jabłka do müsli, to skórki z nich absolutnie nie wyrzuca! Bo przecież pod nią kryje ten owoc najwięcej witamin, jest oczywistym, że nie każdy owoc…

Stara się je kupować oczywiście w warzywniaku, ale już szczerze mówiąc dalej po prostu tę czynność obierania i zostawiania tych skórek na talerzyku wykonuje niemal automatycznie/ odruchowo/ schematycznie. Czyli już nad tym dalej nie myśli, hehe Przecież zbyt wiele by tego miała! Skupia się po prostu na tym, co ewidentnie jest ważne!

No dobrze, kochana moja, to powiedz, cóż Ty dzisiaj jednak zrobiłaś?

Zatem, wiedząc, iż koniecznym jest, abym udała się jednak do sklepu… A wciąż wtedy jeszcze nie otrzymałam żadnej informacji, że te zakupione przeze mnie kosmetyki już doszły… Jednak tak sobie pomyślałam, no ok. przecież nie mam na to żadnego wpływu…, zajmę się więc tym, czym ewidentnie mogę…, a nawet powinnam!

Powiedz nam tu proszę, cóż dziś miałaś na tej swojej liście… , od góry = oczywiście 😉.

Więc tak, jeszcze wczoraj wysłałam mojej lekarce takiego @:

Witam Pani doktor,
Nie ukrywam, że troszkę się znowu zdenerwowałam…, choćby tą informacją od Pani: Problem w tym, że jak pani się lepiej czuje to odstawia leki sama i nie korzysta z wizyt u innych specjalistów, co trochę utrudnia potem wypełnianie wniosków o stanie zdrowia….Ale dziś mam chyba taki po prostu dzień… Podaję jeszcze tylko mój PESEL: ….. Proszę mi jeszcze tylko przypomnieć, w jakie dni mogłabym Pani dostarczyć te papiery do wypełnienia… Dziękuję z góry za informację i pozdrawiam serdecznie, życząc spokojnego i miłego wieczoru jednak…

Później jednak doszłam do wniosku, że przecież mogę sama zadzwonić do przychodni i dowiedzieć się, w jakie dni i w jakich godzinach ona tam przyjmuje! I tak właśnie dziś zrobiłam! To była tak naprawdę pierwsza rzecz [prócz, naturalnie: zjedzenia tych skórek jabłka i łyknięcia sobie wit. i Lizyny 🤭], do jakiej przystąpiłam… A ponieważ nie miałam niczego na śniadanie, już wiedziałam, iż będę musiała wybrać się jednak do sklepu… I tak w międzyczasie próbowałam się jeszcze dodzwonić do tej przychodni… Miałam już właśnie wychodzić z domu, jak w końcu ktoś tam odebrał… i uzyskałam informację, jaką chciałam!

Wspaniale, moja cudna Ty istoto! To opowiadaj, jak dalej przebiegał Twój wtorek.

Tak, więc, skoro to już zrobiłam i uzyskałam potrzebne mi informacje, następnie miałam się udać przecież do sklepu…, ponieważ moim celem był warzywniak, to pomyślałam sobie, że może najpierw sprawdzę sobie choć jeszcze szybciutko, cóż napisała mi ta moja znajoma jeszcze w niedzielę:

Cześć Monika , kiedyś pytałaś jak wzmocnić odporność. To tutaj fajnie i prosto jest napisane…: https://tcmblog.pl/dietetyka-i-zycie/jak-jedzeniem-wzmocnic-odpornosc/?fbclid=IwAR2vUhA0W4b8EuISAsbY1dkvQikfoP7goYJPhFzbn2YQ5bBHgqKUo1TqkXg

A teraz kilka informacji z tej str./ tego powyższego bloga właśnie [przed chwilką, kochani, zjadłyśmy obiad, do tego włączyłyśmy sobie ten film: Siła Spokoju]:

Układ odpornościowy działa jak armia, a jego poszczególne elementy chronią nas przed wtargnięciem zewnętrznych najeźdźców. Odpowiednia dieta, dobór składników, jak i odpowiednie pory naszych posiłków mogą pomóc nam wzmocnić nasz układ odpornościowy, ale także wyregulować jego pracę, w taki sposób aby służył naszemu zdrowiu, a nie przyczyniał się do jego pogorszenia. (…)

Według Tradycyjnej Medycyny Chińskiej wszystkie choroby są jedynie dysharmoniami Yin i Yang w naszym organizmie. Jeśli chodzi o układ odpornościowy, odpowiedzialne są za niego trzy narządy: Śledziona, Nerki i Płuca. Śledziona produkuje paliwo (energię Qi i Krew) na codzienne życie. Nerki przechowują energię i esencję, którą dziedziczymy po naszych przodkach. Płuca regulują pory na skórze, a tym samym zapobiegają inwazji zewnętrznych patogenów.

I tutaj, moi drodzy, zaczynają się tak naprawdę najlepsze informacje dla naszej gwiazdy:

Jak poznamy osłabienie tych trzech narządów?

Człowiek z osłabioną Śledzioną ma tendencję do męczenia się, co pogarsza się po jedzeniu, jest blady, może cierpieć na brak apetytu, ale także ma różne smaki (szczególnie na słodkie), cierpi z powodu wzdęć i miękkich stolców. Często rozmyśla. (…)

Źródło: https://tcmblog.pl/dietetyka-i-zycie/jak-jedzeniem-wzmocnic-odpornosc/?fbclid=IwAR0COPw4bmNh4qcfr8tDJZJ_Adf-Ne7Iy3r4ec0lHNIdRqa8tVUAk0murFM

Moi drodzy, to jest właśnie znowu ten moment, kiedy nasza gwiazda odczuwa ponownie to zmęczenie… Poniekąd zostało jej tu to troszkę wyjaśnione i nawet usprawiedliwione… Choć wie o tym już doskonale, że jej przypadek jest w ogóle jakiś bardzo inny i niekonwencjonalny wprost…

Zatem, kochana, dobrze wiem, iż Ty kompletnie nie umiesz wypoczywać…, bo ciągle myślisz o tym, cóż jeszcze mogłabyś zrobić/ wykonać…

boooszeee, teraz jeszcze zaczęłam dalej czytać ten artykuł o tym jak wzmacniać odporność poprzez jedzenie… Podzieliłam się nim również dalej, czyli i na fejsie i na LI. Teraz jednak stwierdzam, że już naprawdę nie mam na nic siły…

Kochana, a co powiesz na kawkę … z tym ostatnim kawałkiem ciacha, które Ci jeszcze zostało😉. Do tego włączyłybyśmy sobie może jeszcze dalej właśnie ten film, Siła Spokoju…, lub ewentualnie mogłabyś także w międzyczasie zająć się czytaniem od początku tego wpisu właśnie…, co Ty na to?

TaAAk! To jest zdecydowanie najlepszy teraz pomysł!!! Ta kawka z ciastem oczywiście 🤭. Zatem już lecę nam ją przygotowywać!!!


Glasperlenspiel – Geiles Leben

***3:28:54/5:00:00***

Kochani moi, nie wiem, czy to widzicie… , tą informację powyżej, oczywiście 🤭 Teraz mamy naturalnie WTOREK, 16.II.2021, godzina 21:32, zatem spójrzcie, do 5h zostały jej jeszcze prawie 2h, hehe. Także będzie miała co robić jeszcze… Ale może dodam tylko, iż ponieważ dziś zakupiła w tym warzywniaku właśnie również wiele warzyw [przejrzała tą powyższą stronę o tej diecie wg. medycyny chińskiej tylko tak pobieżnie i szybciutko…]. A nabyła tam brukselkę, jabłka, banany, cytryny, 1 batata, pieczarki, 3 pomidorki, 2 cebule, kiszoną kapustę, cukinię, włoszczyznę i również sałatę… [dopiero teraz doczytała, że tzw. zimne produkty i dania, typu sałata, pomidory, wcale nie są polecane przy osłabionej śledzionie…, buhaha, a co dopiero jej braku🙄🤦‍♀️😋].

No dobrze, ale to jest przecież artystka, więc z całą pewnością coś wykombinuje! Ja w nią bardzo wierzę, naprawdę nie znam wielu tak niesamowicie twórczych kobiet jak ta Mała Mi 🤗🍀🌟. A jutro, moi drodzy, musi się jeszcze udać po odbiór tych swoich rzeczy, które właśnie dziś doszły! W całkiem różne miejsca, hehe. Ale nieważne… Gdyż dla tej gwiazdy przecież nie ma już rzeczy nie do wykonania! Jutro zabierze się może w końcu za to prasowanie również…

To powiedz nam jeszcze, moja kochana, cóż właściwie masz teraz na tej swojej liście to do?

  • po pierwsze dziś, jak wyszłam do sklepu właśnie, to zauważyłam w mojej skrzynce, że doszedł PIT do rozliczenia, jak również te strony, które wydrukował mi mój brat… Zatem już mam choć te kartki dla tej fundacji… i teraz może bardziej mnie to zmotywuje, aby jednak zabrać się w końcu za odszukanie tych FV…
  • poza tym, muszę się zabrać za ugotowanie w końcu jakiejś potrawy z tych rzeczy, które dziś przecież zakupiłam!
  • w dodatku jutro również powinnam pojechać odebrać te moje kosmetyki...: 2 płyny do kąpieli, które znowu są do odbioru w tej ŻABCE…joł/ joł, płyn do higieny intymnej tu w paczkomacie koło kerfa… nie wiem jeszcze, co z tym balsamem…, właśnie sprawdziłam! Wciąż jest w drodze… 😉
  • ponieważ w czwartek jadę ponownie do OdNowy na te ustawienia… zrobię sobie kąpiel już jutro, akurat będę miała już płyn do kąpieli! A dziś sobie to po prostu odpuszczam… boooszeee, jaki to jest niesamowity komfort, nic nie musieć! I czuć się przy tym tak dobrze i wspaniale wręcz! Takie dni TRZEBA ŚWIĘTOWAĆ przecież! Bo jest przecież wiadomym, iż TO TAKŻE MINIE…buhaha 😜
  • poza tym wciąż tu mam nie porobiony jednak ten porządek na kompie w tych moich rzeczach… Ale już się tym jakoś kompletnie nie stresuję… To jest wręcz dla mnie tak niesamowite, że potrafię mimo wszystko, odczuwać taki właśnie spokój…, zawsze sobie bowiem próbuję myśleć jeszcze o innych, którzy mają jednak zdecydowanie gorzej niż ja sama…

ALEXA FESER – WUNDERFINDER feat. Curse [z tej właśnie piosenki pochodzą te słowa: Zukunft kann man planen, nicht immer, aber trozdem 😉 (..) wir haben vieles verloren, wir haben vieles erlebt ]

Ale, moja droga, wpomnij jeszcze o jednej rzeczy, którą dziś w końcu zauważyłaś!

Masz na myśli z pewnością tą moją fotkę w tej sygnaturze na @, hehe 🤪. Otóż jeszcze dziś pisząc @ do tej mojej lekarki, nagle zauważyłam, iż zmieniło się tam w końcu to zdjęcie, na to, które rzeczywiście tam umieszczałam… Czyli nie było już tam to dawne, jak siedziałam jeszcze na plaży [ubrana normalnie! żeby nie było :P], a teraz mam to, jak stoję u frycka właśnie. A oto ten mój @ do niej: [temat wiadomości: przebłyski słońca]

Dzień dobry Pani doktor,
Muszę powiedzieć, że jeszcze dziś udało mi się w końcu dodzwonić do przychodni, gdzie dowiedziałam się o Pani godzinach pracy. (…) Proszę mi powiedzieć, czy gdybym dostarczyła do Pani te dokumenty jakoś w następnym tyg., tj. 22./23.02.21 byłoby w porządku? Dostarczyłabym je normalnie Pani do rąk, proszę mi powiedzieć, czy tak byłoby dobrze?
Pozdrawiam, ooo, a teraz tu widzę moją nową fotkę…, hehe, a myślałam, że nie udało mi się z tym zdjęciem… 

buhaha, to zamieściłam oczywiście teraz i tylko tutaj na blogu, ale przekaz jest po prostu zaje..🤣.

Na co jej odpowiedź do mnie:

Dzień dobry pani Moniko. Jak pani dostarczy wniosek tak jak pani  napisała, będzie dobrze. Przyniosę wypełniony jak pani przyjdzie na wizytę. Trzeba będzie też poprosić w rejestracji o przygotowanie dokumentacji z historii, zabierze pani wszystko razem. Postaram się też wystawić pani skierowanie na badanie psychologiczne, żeby ocenić pani funkcje pamięciowe- przekażę gdzie będzie to można  je wykonać (oczywiście na termin czeka się w kolejce) Na zdjęciu wygląda pani bardzo ładnie. Pozdrawiam serdecznie.  

No dobrze, kochani, to ta wariatka [czyli ja 🤪] chciała jeszcze coś dodać: z wariatkami nie tylko się szaleje… ale również wspólnie medytuje i to oczywiście najlepiej z jakąś własną wymarzoną intencją! Zatem, moi drodzy, zostało nam jeszcze 50 minut wtorku… także przebieram się w piżamkę i zmykam do mojego stanowiska, gdzie oddam się ponownie tej magii. Pomyślę sobie:

NIECH SIĘ DZIEJE WSZYSTKO, CO MOŻE MNIE TYLKO NAJPIĘKNIEJSZE SPOTKAĆ! TEGO JUŻ JEDYNIE OCZEKUJĘ I TEGO WŁAŚNIE SIĘ SPODZIEWAM!

///////////////////////

Przecież, kochani:

WSZYSTKO JEST W PORZĄDKU TAKIE, JAKIE JEST

POTĘGA TERAŹNIEJSZOŚCI” ECKHART TOLLE

(…)

CO SPRAWIA, ŻE PRZY MOICH WPISACH ZAMIAST ZWIĘKSZAJĄCEJ SIĘ LICZBY WYSWIETLEŃ, WIDZĘ POMNIEJSZAJĄCĄ SIĘ? Np. właśnie ten: [CZASEM LEPIEJ POCZEKAĆ…, Przypięty/ 29 Recent Viewsin the past 30 days/ 2 Polubienia/ 1 Komentarz], który miał jeszcze chyba wczoraj 30 wyświetleń, dziś ma 29...???

Moja droga, powiedz mi tak całkiem szczerze, CZY TO JEST NAPRAWDĘ TAKIE WAŻNE I ISTOTNE teraz?

Jasne, że nie! Tylko ja po prostu już obecnie [ŚRODA, 17.II.2021] jestem maksymalnie zła/ rozgoryczona, żeby nie mówić wściekła…

No widzę właśnie, moja kochana… i już nawet dobrze wiem, dlaczego… , ale myślę, że lepiej będzie, jak sama to z siebie po prostu wyrzucisz/ zrzucisz ten ciężar… W ogóle to najlepszym, moim zdaniem jednak będzie, jak zrelacjonujesz nam tutaj, jak ten Twój dzień wyglądał od samego rana, ok? A teraz mamy dokładnie 12:50.

Zatem, dziś w nocy… już prawie nie wstawałam!!! Jedyne moje zapiski w komórce, to 00:30 MEDYTACJA do snu 🤗, później zaś widzę wpisaną tu godzinę: 2:49 [to najprawdopodobniej luknęłam tylko na komórkę i już wtedy zamknęłam mojego laptopa…]. Następny zapisek zaś to 4:17 =denke o składnikach m.in. [buhaha🤣, ale oso chodzi, to nie mam najmniejszego pojęcia🙄🤷‍♀️🤔]. Dalsza zaś notatka to: 4:36 (13=> 4) i tu już w końcu udałam się do WC.

Raaanyyy, a właśnie teraz [g.13] jeszcze wyświetliło mi się w kalendarzu: @ = przypominajka OdNowa, zatem sklecę jeszcze tylko tego @ do nich właśnie…

Witajcie kochani,
Postanowiłam się jeszcze przypomnieć, wiem bowiem, że macie mnóstwo pracy [jakże wdzięcznej, bo przynoszącej korzyść dla nas wszystkich ].Wysłałam tego @ do Was już 

11 lut 2021, 11:01 (6 dni temu)

Po tym, jak byłam po tym masażu u Szymona. Ok, to teraz przytoczę już tu w skrócie, o co Was pytałam:

1) CZY ROZPROWADZACIE NADAL JAKIEŚ WITAMINY/ SUPLEMENTY [od Szymona słyszałam, że Iza tym się kiedyś zajmowała], jeśli tak, to w jakiej cenie? Bo bardzo potrzebowałabym się w jakieś zaopatrzyć…

 2) JEŚLI NIE POSIADACIE JUŻ ŻADNYCH, jakie byście mi polecili? I gdzie mogłabym je nabyć? Jakieś dobre/ sprawdzone najlepiej  [wzmacniające po prostu organizm od środka, bo wiem doskonale, że jelita/ żołądek to nasz drugi mózg]

3) CZY BYŁABY MOŻLIWOŚĆ WYDRUKOWANIA U WAS MOICH FAKTUR [potrzebnych mi dla fundacji, do której należę? ZA ODPŁATNOŚCIĄ OCZYWIŚCIE!]

Pozdrawiam cieplutko i przesyłam jak najserdeczniejsze życzenia dla WAS WSZYSTKICH, całego SUPER TEAMU ODNOWY 💝
Do zobaczenia jutro! O godz. 10 będę na ustawieniach systemowych u Małgosi.

No, dobrze, moja droga, ale teraz powróć choć do tego, dlaczego taki właśnie dopadł Ciebie dziś ten nastrój znowu… co na to wpłynęło?

A cóż na mnie tak właśnie najczęściej wpływa… Ilość tych moich spraw i obowiązków, naturalnie…🙄🤦‍♀️🤪.

Dobrze o tym już wiem, jak czujesz się tym wszystkim tu przeciążona jednak, ale zacznijmy proszę od samego początku, jak ta środa u Ciebie wyglądała…

Więc tak, jak wcześniej wspomniałam, obudziłam się dopiero nad samym ranem!!! Już to spowodowało we mnie odczucie chyba jednak zadowolenia i szczęścia… Następnie podniosłam się już do medytacji… i szczerze mówiąc, wysiedziałam na tej poduszce jakieś ok. 18 minut, bo już tak strasznie zaczęła mi lewa noga drętwieć…, w trakcie tego siedzenia ja się po prostu uspokajam jeszcze… / nabieram ponownie do wszystkiego dystansu i…

Zastanawiam się również, co powinnam zrobić, czym się tego dnia zająć w pierwszej kolejności… I doskonale o tym wiem, że nie na tym polega medytacja… Ona u mnie RÓWNIEŻ TAK NIE WYGLĄDA! To jest zawsze tylko taka maleńka jej część, kiedy ja po prostu muszę poświęcić na to/ na uspokojenie się i doprowadzenie mojego organizmu, że tak powiem do normy. A ponieważ już dobrze wiem, że mi to właśnie służy, zatem wykonuję to bez żadnych wyrzutów sumienia! Bo, dlaczego niby miałabym je mieć? Przecież to jest również częścią tej mojej codziennej pracy, choćby dbania o właśnie higienę wewnętrzną.

Następnie podjęłam decyzję, że… zajmę się w końcu tym moim ulubionym gotowaniem… 😛 Tzn. może tylko jeszcze dodam, że dochodzę do wniosku, że to wcale nie jest dla mnie jakaś taka niemiła ta czynność… Jednak, jak sobie pomyślę, że muszę teraz coś z tych zakupionych produktów przyrządzić…, by się nie zmarnowały… to już tu łapie mnie troszkę chyba taki jednak dołek, bo czuję się przez to już obciążona

Ok, rozumiem to doskonale, bo jak wiesz, ja również nie przepadam za gotowaniem! Ale myślę, iż powinnaś tu jeszcze wspomnieć o tym, że przecież dziś planowałaś udać się po te swoje kosmetyki! I w związku z tym także pomyślałaś już, aby zabrać ze sobą rzeczy, które chciałaś jeszcze skserować.

Tak właśnie o tym myślałam… i już, szczerze mówiąc wczoraj włożyłam choć do plecaka teczkę z tym PITem… [nie pytaj mnie właściwie, dlaczego… buhaha, bo sama nie potrafię tego wytłumaczyć, po co właśnie postanowiłam, że tak w razie co sobie go jeszcze skseruję…🤪]

///////////////////////

Wróciła [ok. godz. 15:20] z InPost tego koło kerfa, moi drodzy, jest tak niesamowicie wściekła… Tak bardzo chce jej się znowu płakać… Zatem, jak zwykle zresztą :P, przyszłam jej z pomocą, mówiąc:

Dobrze widziałam, jak tam wędrowałaś…

Proszę Cię, nie nazywaj tego tak poetycko = wędrowałaś…, buhaha 🤣

No ok…, może ten wyraz nie oddaje tego najlepiej, cóż tam dostrzegłam… Ale muszę Ci powiedzieć, iż uważam, że jesteś naprawdę dzielna/ wytrwała i wyjątkowa!

Daj spokój! A co niby w tym dzielnego i wyjątkowego dostrzegłaś? Szłam, jak ostatnia niemal pokraka, nogi mi się tam niemalże cały czas rozjeżdżały… Wkurw już taki mnie tam brał… W pewnym momencie już nawet zaczęłam sobie znowu śpiewać [tak, jak jeszcze, gdy wychodziłam sobie po prostu na te spacery…]:

Byłam taaaak wściekła na wszystko!!! Że jestem tu sama i nie mam nikogo do pomocy nawet… + właśnie tam idąc tak, zaczął mnie jeszcze znowu cholernie boleć ten kręgosłup…

Kochana moja, ale wydaje mi się, że naprawdę powinnyśmy się jeszcze cofnąć do początków tego dnia, kiedy to po medytacji jednak zaczęłaś już przyrządzać tutaj to jedzonko… Zatem może najlepiej opowiedz o tym sama, ok?

Tak sobie właśnie myślałam, co miałabym ochotę zjeść… I wiedziałam już w sumie, że z pewnością nie płatki! Pamiętałam jednak o tym, cóż zakupiłam… i tak: w pierwszej kolejności w ogóle zaczęłam najpierw ponownie od gotowania tego bulionu warzywnego https://aniagotuje.pl/przepis/bulion-warzywny, więc siedziałam tam w kuchni na krześle i po prostu zaczęłam obierać te zakupione warzywa… Kompletnie już mając wszystko inne, że tak się wyrażę w dupie…, czyli i to, jak moja kuchnia wygląda… i tym bardziej ja sama tam…

Wtedy też, pamiętając, że mam przecież jeszcze i te pieczarki, cukinię, sałatę i pomidory, natrafiłam jakoś przez przypadek na ten przepis właśnie: Cukinia z warzywami z patelni [https://www.youtube.com/watch?v=9oxOf4ptLCI – przepis na danie z cukinią!] i jak dostrzegłam, że tam są również i pieczarki, i nawet jeszcze pomidory, które także zakupiłam… To już się MEGA UCIESZYŁAM!

Szczerze mówiąc, miałam zdecydowanie ochotę na jakieś danie na ciepło… A ponieważ nie miałam wcale ochoty na płatki, tylko raczej chciałam zjeść coś z warzywami…, a stwierdziłam, że skoro nie mam nawet normalnego chlebka, tylko chrupkie pieczywo, to już wiedziałam, że zrobię sobie tego Wrapa. A jak usłyszałam jeszcze, że „świetnie sprawdzą się te warzywa także jako farsz do tarty lub rozłożonego na blasze ciasta francuskiego...

Pomyślałam sobie tak: Ok, nie mam żadnej tarty, ani tego ciasta francuskiego, ale to przecież również będzie pasować jako farsz do Wrapa właśnie! I tak też to tam zaczęłam przyrządzać. Pomijam już to, że byłam na tyyyle rzeczy ponownie wściekła…, że muszę to robić sama i to w takim właśnie bałaganie… Już mnie znowu te barki zaczęły tak boleć… i cholernie zbierało mi się na płacz i właśnie w tym momencie słyszę znowu: Snow Patrol – Don’t Give In.

Zatem tak tam stałam i cholera wykonywałam dalej po prostu to, co zaczęłam już robić… A tutaj relacja fotograficzna z tego zajścia: po prawej widoczny ten bulion właśnie, po lewej zaś te warzywa z cukinią:

W ogóle w tym przepisie był tylko 1 ząbek czosnku…, ja dodałam chyba ze 3…, najbardziej wkurzało mnie wręcz, jak słyszałam tam słowa tej kobiety: próba smaku… [buhaha, sobie myślę, taaa, ja z całą pewnością mogę ją wykonać…] Nie bardzo już nawet wiedziałam, jakie przyprawy tam mogłabym jeszcze dodać, wprawdzie ta Magda dodała tylko sól i pieprz, ale ja pomyślałam, że jak są pomidory, to może jeszcze coś by tu pasowało…

I wtedy właśnie spojrzałam, że mam końcówkę tych ziół greckich… A jak ujrzałam, że na tym opakowaniu było też coś napisane o cukinii i bakłażanie…, to sobie pomyślałam: No i wspaniale! Dodałam w takim razie już tą jej resztkę!

Widzisz, kochana moja, jaka Ty jesteś wręcz cudna?! Robisz tyle wspaniałych i cennych jednak rzeczy, pomimo, iż chce Ci się okropnie przy tym płakać… i wpadasz w te swoje dołki…, ale wykonujesz to i tak! Poza tym, popatrz jeszcze dalej na swój dzień: nie wykonałaś wprawdzie rano tej gimnastyki, ale najwidoczniej WSZECHŚWIAT znowu to wiedział, że będziesz ją jeszcze miała dziś i tak zaliczoną wychodząc do tego paczkomatu…, hehe 😉.

Muszę Ci powiedzieć, że tak tam szłam/ czy może raczej sunęłam [po drodze już niemal totalnie wkur..], i również mi już to także przyszło na myśl, hehe, że ON to najwidoczniej dobrze wiedział, jak to jeszcze dziś będzie…

To może dodaj jeszcze, kolejne Twoje przemyślenia z tego dnia…, jak to było, jak sobie to wszystko tu rozkminiłaś.

Otóż pomyślałam, że … wiedziałam, iż mam na dziś ponownie wiele do zrobienia… I tak, w sumie po ​​otworzeniu moich oczu o tej godz. 7:07 , próbowałam sobie to właśnie przypomnieć… , ale pomimo​​​​ to na koniec uruchomiłam jeszcze Wi-Fi, by sprawdzić to, co zapisałam sobie tu właśnie jeszcze na blogu, czy to rzeczywiście już wszystko, co mi przyszło na myśl…

I w ogóle wyszłam z tego założenia [ponownie], że z całą pewnością Wszechświat mnie znowu odpowiednio pokieruje, dlatego postanowiłam nie robić jakichś większych planów, tylko zaufać temu, co podpowiada mi moje serce. A tak sobie właśnie pomyślałam, że po pierwsze jutro jadę właśnie do tej OdNowy… [zatem to wtedy wybiorę się również odebrać te 2 płyny do kąpieli, które już na mnie czekają w tym sklepie żabka…, na całe szczęście już kiedyś również odbierałam stamtąd zamówiony jakiś towar…, więc wiem, gdzie to jest!]

Ten balsam, ma mi dziś kurier dopiero dostarczyć… Dlatego cieszę się bardzo, że wyszłam jeszcze jednak do tego paczkomatu koło mnie, odebrać choćby ten płyn do higieny intymnej [Żel do higieny intymnej z kwasem mlekowym i pantenolem].

No właśnie, tak sobie tutaj myślę, kochana moja, że spójrz wykonałaś to ponownie wspaniale wręcz…, gdyż ten kurier wciąż jeszcze nie dotarł, a jest już 18:23… Zatem, tak, jak wspomniałam, rewelacyjnie, że nie zostawiłaś sobie tego wyjścia po odbiór tego płynu/ żelu teraz na sam wieczór… Ponieważ wiadomym jest, iż obecnie jeszcze trudniej by się Tobie po tym chodziło, gdyż już nie ta widoczność… i sam fakt odebrania tej przesyłki z tego paczkomatu… również nie byłby już taki wygodny… A powiedz tu jeszcze, kochana moja, jakiego @ dostałaś właśnie dziś jeszcze z OdNowy!

Już mówię: otóż o godz. 16:32 otrzymałam od nich następującego @:

Jutro porozmawiamy o suplementacji a faktury będziesz mogła wydrukowac 🙂

Na co ja im oczywiście odpisałam:

Super!  DZIĘKUJĘ BARDZO 😘😘😘 Właściwie coś mi znowu mówiło, że z całą pewnością nie będzie to żadnym problemem dla Was, bo Wy również, tak, jak i ja nie widzicie żadnych problemów… jedyne, co się pojawia na naszej drodze to WIĘKSZE LUB MNIEJSZE TRUDNOŚCI 🍀🌞🤗

Jeszcze raz SERDECZNIE DZIĘKUJĘ!!! 🙏

Właśnie otrzymałam jeszcze powiadomienie z poczty, że tam na mnie czeka przesyłka do odbioru, zatem, jak mniemam ten balsam właśnie. Wspaniale wręcz, zatem jutro sobie tam jeszcze podejdę właśnie go odebrać… boooszeee, jak ja się niesamowicie wręcz cieszę, że tak się wspaniale samo właściwie układa…

Czyli teraz mogę pójść spokojnie się jeszcze umyć…, pomijam już to, iż wciąż mam tutaj w domu nie posprzątane…, ale tak sobie myślę: do cholery, jestem tu przecież sama i nie ma mi nawet kto pomóc… a robię serio naprawdę wiele, jak na mnie!

Ale moja kochana, powinnaś tu chyba jeszcze donieść tylko o tym, iż do posiłków – a śniadanie jadłaś dopiero o godz. 11:28… [ze względu na to, że najpierw postanowiłaś przyrządzić sobie prawidłowo to ciepłe jedzonko] oglądałaś dziś przecież ponownie ten film Siła Spokoju i za każdym niemal razem znowu zaczynałaś płakać…

Gdyż uznałaś ponownie, że to jest niemal skierowane do Ciebie samej… I moja kochana, widziałam niemal, jak się tu nieustannie z tym niemal identyfikowałaś… Np. słysząc tak wiele słów, jak choćby:

NIE WIEM, CO ROBIĆ? 1:08:32

PIERWSZE ODKRYCIE WOJOWNIKA.

JAKIE?

NIEWIEDZA!

Kochana, spoglądałam tak na Ciebie i ponownie tak zrobiło mi się Ciebie właśnie żal…, bo dostrzegłam, jak Ty bardzo byś chciała mieć kogoś takiego właśnie, jak ten Dan…, jak bardzo czujesz się tutaj ze wszystkim sama… i przez to właśnie jest Tobie tak również ciężko…

Ok, ale przecież ja jestem właśnie tym wojownikiem, dlatego po prostu to, że tak powiem, przyjmę, że to jest chyba właśnie normalne… No a zwłaszcza w moim przypadku…, że ja wciąż zadaję sobie takie pytania: co ja mam właściwie robić??? I dlatego właśnie, próbuję już naprawdę o tym myśleć w ten sposób, że:

ZAWSZE COŚ SIĘ DZIEJE, NIE MA ZWYKŁYCH CHWIL [Siła Spokoju, 1:13:28]

Poza tym wciąż staram się doszukiwać moich jakichś plusów i mocnych stron… A przecież, przepraszam bardzo, wciąż będę twierdzić, że mam ich jednak nie mało… Może ewidentnie nie jestem jeszcze w stanie określić, co jest dokładnie moim celem w życiu… i w związku z tym również moją pasją…, ale tak sobie myślę, że chyba jestem o wiele dalej od całego mnóstwa osób… Bo przecież dobrze to widzę, że jednak wielu ludzi czuje się wciąż zagubionych i nie wiedzą za bardzo czego chcą, czy są tam, gdzie właśnie powinni… itp.

To ja już zdecydowanie mogę powiedzieć, że dobrze już wiem/ odkryłam, co jest moją misją… Bardzo chcę bowiem pomagać innym również, a myślę, że już naprawdę tyle było mi dane przeżyć i przetrwać, iż mogłabym chyba być także dla innych ludzi jakimś drogowskazem… Ok. 19:06… to teraz zabieram się jeszcze raz za czytanie tego wpisu… No a przynajmniej od tego ostatniego oznaczenia tej muzyki 😉

***4:02:11/5:00:00***

Także tak… sprawdziłam właśnie i jest godz. 20:06, a ten wpis… czy raczej muza w nim kończy się właśnie w tym momencie na powyższym czasie.

To choć wstawię jeszcze tu powyżej to, cóż dziś również zrobiłam, a mianowicie będąc jeszcze w ubikacji tak sobie myślałam, by odnaleźć w końcu tą karteczkę, którą wypisywała mi ta pani w tym urzędzie ad. uzyskania tego orzeczenia… dalej…

I właśnie wtedy sobie od razu pomyślałam, że muszę mieć ją przecież u siebie gdzieś w torebce i tam też była! Od razu ją wyjęłam i włożyłam sobie do tej teczki, gdzie mam te wszystkie wnioski do wypełnienia. Teraz muszę jeszcze tylko sprawdzić sobie dojazd na jutro do tej OdNowy… A już się bardzo cieszę, że tam znowu pojadę! Naprawdę jakoś zauważyłam, że od tego roku wyjątkowo lubię tam bywać 😉.

No ok, powstawiałam już tu powyżej ponownie jakieś obrazki, zatem obecnie niekoniecznie tak to wygląda dokładnie z tą muzą tutaj, hehe, 😋. W każdym razie, rzec muszę, iż pojechałam z tym wpisem jednak trochę, musicie przyznać! Przecież zawarłam w nim prawie, że opis dwóch tygodni!🤪

Ok. umówmy się w takim razie, że jeszcze tylko dobiję ten wpis do tych rzeczywistych 2 tygodni i wtedy już przechodzę do następnego!

sth.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close