I PŁACĘ WYSOKĄ CENĘ ZA SWOJE MARZENIA
Daty, w tym wpisie to: 27./28.II./ 01./02.III.2021
Kochani, dziś mamy ostatni dzień lutego, którym jest NIEDZIELA, 28.II.2021 i tu Was z całą pewnością zaskoczę… No, dobrze, będę twierdziła, że choć niektórych…, hehe 😋, bo jak się domyślacie po kolorze, piszę to po prostu od razu JA, czyli Mała Mi właśnie. Ale oczywiście będę oddawała także głos tej cudownej kobiecie, która mnie tu nieustannie wspiera. Dziś jednak chciałam przede wszystkim ja sama pisać 🤗.
Booo… [jestem pewna, iż wiecie dlaczego ;-)] Powiem Wam jedno, że tak niesamowicie to odczułam, iż w tym nagraniu: Ten jeden i jedyny sposób żeby lecieć wysoko w życiu, mówi mój
😉 Gracjan po prostu o mnie samej! Wooohooo, nawet nie wiecie, jakie jest to sympatyczne i miłe 🙆♀️. Poza tym, muszę Wam jeszcze coś tutaj dodać… Ja mam nie tylko ŚWIETNĄ tą ENERGIĘ, ale w ogóle cała taka jestem, czyli hmmm… chyba najzwyczajniej w świecie po prostu świetna/ mądra, no i jednak jeszcze ładna, hehe 😋.
Tak dobrze wiem i w dodatku teraz wychodzi na to, że mega skromna 😜. Kochani, przystąpiłam do pisania tego po kąpieli, a jest już 19:43. Dziś się jednak znowu napracowałam, a zwłaszcza, jak wróciłam z tych korepetycji do domu. Nim jednak do tego przejdę i Wam to starannie opiszę, to przedstawię tylko jeszcze moje selfie
, które sobie oczywiście wykonałam: idąc i jadąc na te korki 🤭.
No i kochani, nie możecie mi powiedzieć, że nie należę do jednak całkiem ładnych kobiet? Hehe, wiecie co, doszłam do wniosku, że wszystkie ewentualne mankamenty na skórze, zawsze mogę przecież przykryć pudrem i zrobić
sobie także oko = czyli potraktować
je tuszem do rzęs! Ale przecież tu chodzi głównie o rysy mojej twarzy… Choć, nie do końca tak! Bo przecież wszyscy to wiedzą, że:
Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
„Mały Książę” Antoine de Saint-Exupéry
A poza tym, jak to twierdził Gracjan: TO, CZEGO NIE WIDAĆ, DZIAŁA NAJMOCNIEJ!
Wspaniale, kochana moja, muszę powiedzieć, że zachwycasz mnie po raz kolejny swoją świadomością! I tym, jaką Ty jesteś cudownie poukładaną osobą! Ale dobrze wiem, że rozmawiasz
niemalże non stop ze Wszechświatem i również ze swoim dziadkiem! Tak też robiłaś jeszcze kąpiąc się i oni Tobie poradzili, abyś w pierwszej kolejności właśnie opublikowała to, póki jesteś w takim dobrym nastroju… Bo, jak wszyscy o tym doskonale wiemy, NIC NIE TRWA WIECZNIE, bo jedyną pewną rzeczą w życiu jest zmiana.
Także, moja cudna Ty istoto, wiem dobrze, jak sobie wspaniale postanowiłaś, że najpierw przystąpisz właśnie do opublikowania tego. Bo tym samym, pisząc to, bardzo chciałaś jednocześnie podziękować również Gracjanowi😘 Następnie chciałaś jeszcze wykonać tą swoją
pracę domową
, którą jest właśnie „Medytacja wg Berta Hellingera – podziękowanie u zarania życia”, gdyż wczoraj jej nie wykonałaś.
Dokładnie tak, ale do tego wpisu, będę jeszcze wracać i go kontynuować… W ogóle chciałam jeszcze Was wszystkich przeprosić za to, że się jednak nie wywiązałam z tego, co obiecałam… A mianowicie, że sprawdzę jak się ma muzyka w tym moim wpisie: https://niesklasyfikowana.com/2021/02/19/ruina-to-dar-ruina-to-droga-ku-przemianie/, chodzi oczywiście o ten tytuł: KIEDY SIĘ CZEGOŚ NAUCZYSZ, TRZEBA BYĆ MIŁYM DLA SIEBIE, nie mam znowu najmniejszego pojęcia, dlaczego mi się ten tytuł tu nie wyświetla… wrrrr… 😡, ale ok, jest choć data, więc powinna Was naprowadzić na ten wpis właśnie 😝.
Nie wykonałam tego, oczywiście… i biję się w pierś, a nawet dwie, [buhaha, bo dlaczego niby tylko jedna ma być poszkodowana? 🤣🤪😜] No, dobrze to teraz zmykam już do tej medytacji, bo tak jak sobie obiecałam, będę ją wykonywała tak często, jak tylko mogę! Bardzo zależy mi na uleczeniu tej mojej przeszłości! [a muszę szczerze powiedzieć, iż już to dostrzegam, że ta moja w sumie to jednak bardzo niedługa praca
…, ale już przynosi jakieś pierwsze efekty! – więcej obiecuję o tym jutro donieść!].
I teraz już przysięgam wręcz, zrobię WSZYSTKO, ABY TAK JEDNAK BYŁO! Od 1.III.2021 zamierzam porobić już rzeczywiste tutaj porządki! Ok, a teraz już zmykam, bo nastała już 21. Także wpierw ta moja praca domowa
, następnie z całą pewnością przejdę do MEDYTACJI DO SNU 🤗.
(…)
Życie nie przypomina niekończących się wakacji – to ciągła nauka
Mamy kochani już PONIEDZIAŁEK, 01.III.2021, nasza gwiazda
nie spała dziś wcale dobrze… Ona już po prostu nie może… To dziewczę/ Jej głowa wciąż pracuje
, a właściwie to myśli w niej nieustannie niemal krążą
…
Nie, ja już tu naprawdę nie mogę dłużej…, boooszeee jest godzina 12, a ja jak wcześniej zaczęłam słyszeć jakiś stukot w któreś drzwi na klatce, tak teraz już słyszę, że jest to straż pożarna… i próbują tam wejść, rozmawiają również z jakąś sąsiadką…, dowiedzieli się jak tej pani na imię i teraz słyszę, że te drzwi tam jakoś
demontują, aby się do niej dostać do środka… A to, jak można się domyślić, może oznaczać, iż tej kobiecie musiało coś
się stać… [pesymistyczna jednak wizja…]
Przecież to, kochana moja, dobry znak, że ktoś ją jednak ratuje…
Ale ja wcale nie zaprzeczam…, tylko jest to dla mnie jednocześnie straszne…, ja tak bardzo przecież marzę o spokoju…, choćby takim zewnętrznym
…
No dobrze, moja droga, to zacznij w końcu wypuszczać
z siebie te Twoje wewnętrzne smutki…
Ja już naprawdę nie wiem, od czego mogłabym zacząć… Tak bardzo chce mi się teraz płakać… Ponownie odnoszę wrażenie, że nie daję już sobie rady… Wiesz, co ja mówiłam siedząc dziś te 20 minut na tej poduszce?
Powiedz tu proszę!
Błagałam Wszechświat o pomoc… a później już odmawiałam po prostu znowu wyuczone modlitwy… a tak naprawdę to dlatego, że jeszcze będąc w łóżku, po tym, jak o godz. 2:39 wyszłam do ubikacji, następnie włączyłam sobie jeszcze tą MEDYTACJĘ DO SNU 🤗 i odnosiłam wrażenie, że w ogóle mnie nie uspokoiła… Wciąż bowiem nie mogłam pozbyć się natłoku tych myśli w mojej głowie…
To podziel się z nami tutaj, o czym tak, kochana myślałaś?
booooszeee, a o czym to ja nie myślę, w ogóle…? Może najlepiej jednak będzie, jak przedstawię Wam tutaj @, jakiego wysłałam jeszcze dziś do mojej lekarki, u której jutro mam tą wizytę… Zorientowałam się tylko, że ona od 13 zaczyna dziś pracę, więc udało mi się wysłać jej tego @ o 11:18 licząc na to, że może jeszcze zdąży go dziś przed pracą odczytać. Tak sobie pomyślałam, że jak nie uda się jej tego zrobić przed pracą, to może wtedy po niej by to zrobiła… No w każdym razie napisałam do niej następującą rzecz:
Dzień dobry Pani doktor,
Muszę to po prostu napisać… Bo dobrze już wiem, że w ten sposób, „wywalając” to z siebie, poczuję ulgę… Mam tutaj na swojej głowie zbyt wiele spraw… Ale do rzeczy, może na samym początku napiszę o moim bracie (to będzie taki naprawdę SKRÓT takich czystych faktów /bez tzw. głębszego dna/):
– niesamowicie zdolny KARATEKA z czarnym pasem traci nagle możliwość wykonywania tego sportu, bo jego nogami staje się teraz wózek inwalidzki!
– nie wszyscy o tym wiedzą, ale to oczywiście nie jedyna jego trudność:
1) od pasa w dół nie ma czucia; 2) cewnik + niemożliwość utrzymywania długo stolca; 3) niedowład rąk; 4) ogólna spastyka kończyn; 5) co jakiś czas pojawiające się rany/ odleżyny na stopach, które również trzeba leczyć…
– po tym wypadku, nie poddał się przecież, bo dobrze wiedział, że ma dla kogo żyć = spłodził w końcu synka!
– mieszkali wszyscy u naszej mamy, czyli na 3-cim piętrze! gdzie również cudnie dawali sobie radę, mając kompletnie nieprzystosowane mieszkanie dla osoby niepełnosprawnej… Marcin nauczył się mnóstwa rzeczy, Kasia w wielu mu także pomagała!
– otrzymali WŁASNE MIESZKANIE NA PARTERZE, tzn. oczywiście od miasta
, czyli komunalne, ale mogli się tam przeprowadzić i w końcu żyć swobodniej…
– I właśnie wtedy, po (chyba) 14.06 [=ta data jakoś znowu sama mi się tu pokazała, jak to piszę na komórce, w sumie daje to cyfrę 11…, przypadek? Ja już dawno w nie nie wierzę!] 4 latach zostawia go jego narzeczona i mama jego synka…
– Marcin jednak wciąż się nie poddaje (na całe szczęście relacje pomiędzy nimi pozostają całkowicie normalne i zdrowe
, a ich synek także potrafi spojrzeć na tę sytuację wyjątkowo dorośle i aż niespodziewanie/ zadziwiająco wręcz rozumnie i mądrze = proszę sobie wyobrazić, że to dziecko mówi tak, że w sumie to on się cieszy, że ma tyle domów! Wyobraża to Pani sobie? Jakim trzeba być małym/ dorosłym? Co ja mówię, przecież nawet nie każda dorosła osoba tak potrafi… To jest po prostu taki kolejny MAŁY NADCZŁOWIEK niemalże… Następnie udało się Marcinowi dostać w końcu jakąś normalną
pracę, w której naprawdę się spełniał. I dowiaduje się także, że z niej go również zwolnili…
Daaaawno temu opisałam trochę tą jego historię tutaj: https://niesklasyfikowana.com/2020/01/01/musimy-pracowac-nad-osiagnieciem-naszych-celow-choc-po-drodze-mozemy-doswiadczac-cierpienia-i-smutku//
Pani doktor, piszę to leżąc w łóżku, zaczęłam to pisać jeszcze w niedzielę, 28.02.21 przed korepetycjami.
Chcę tylko rzec, iż Marcin jest dla mnie naprawdę niemal nadczłowiekiem
, jak sam mi powiedział, jego kolega, który również został sparaliżowany, tylko, że ten z kolei w Krynicy Morskiej skakał na takiej poduszce/ trampolinie powietrznej. W każdym razie, po tym wypadku, strasznie się załamał, nawet Marcin mi opowiadał, że do tego stopnia, iż rzucał czymś w rodziców, przeklinał i miał nawet myśli samobójcze… Mój brat, ma tylko mnie i mamę, ja jestem po wypadku [on był pierwszą osobą z mojej rodziny, która przyjechała do mnie natychmiast po pracy, jak się o tym wypadku dowiedział!] Mama jest po 4 przeszczepach rogówki, w związku z tym nie widzi już na 1 oko + operacja kręgów szyjnych…
Ale ja i tak wierzę w to, że tak właśnie miało być, że to było nam „pisane” i właśnie tego każde z nas miało doświadczyć! Tylko proszę na to spojrzeć oczami właśnie człowieka, który narzeka na życie, a nie doświadczył tego wszystkiego, co i my… W dodatku z wczoraj na dziś miałam jeszcze co najmniej „męczący” sen…
Ok, Pani doktor, miałam Pani tylko przypomnieć, o tym, o co prosiłam: 1) Wypisanie mi tych poleceń
a propos literatury/ książki/ kursów wykupionych z medytacji, bym mogła je również przesłać do fundacji 2) to zwolnienie z noszenia tych maseczek 3) skierowanie na badanie a propos funkcji związanych z pamięcią
Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam…
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia jutro!
////////////////////
No dobrze, kochana moja, to ponieważ jest teraz już po 12/ przed 13, to może choć najpierw zażyjemy jeszcze troszkę spacerku? Nie odpisał Ci wprawdzie jeszcze nic pan Piotr z warzywniaka, czy już jest otwarty, ale przecież możemy pójść i same to sprawdzić! Zatem ubieramy się moja droga właśnie teraz, bo widzę to bardzo dobrze, że po tej jednak nieprzespanej nocce, mogłoby to Tobie pomóc! Także kochani, my, póki co, zmykamy przewietrzyć nasze łepetynki i mówimy Wam
do zobaczenia/ see U soon/ bis bald!
////////////////////////////////////////////
Wróciłyśmy z tego spaceru, kochani, wcale nie spędziła tam fajnie tego czasu… Przepraszamy Was bardzo, ale nie będziemy już Wam tutaj niczego wyjaśniać. Napiszę tylko, że właśnie o godz. 18:02 wysłała Mała Mi takiego @ do osób, które są dla niej ważne:
Trafiłam na to dokładnie w ten dzień, kiedy się ukazało [ponieważ jestem subskrybentką tego kanału Klaudii], lecz dopiero przed chwilą to obejrzałam i dlatego się z Wami dzielę Pozdrawiam i życzę spokojnego wieczoru
A mowa tutaj o tym: Metoda komendy 🚀- przejmij kontrolę w 60 sekund podczas 5 oddechów.

Kochana moja, zauważyłam, że niesamowicie Ciebie ten filmik uspokoił wręcz!
Powiedziałabym więcej… ponownie zaczęłam wierzyć w tzw. magię
. Od razu jakby przywróciło to mnie do życia
. I dalej postanowiłam po prostu działać
. Pomimo tego niemalże beznadziejnego poranku… i w sumie niewiele lepszej dalszej części tego dnia…, kiedy to czułam się ponownie tak niesamowicie wręcz popaprana
… Teraz, dzięki tej Klaudii właśnie pojawia się na mojej twarzy dalej uśmiech i znowu wierzę w niemożliwe.
Mówiłyśmy, kochana moja, kiedyś o tym, aby po prostu nie skupiać się na tym, co złe, tylko niemal wychwalać i wyolbrzymiać, to, co nam wychodzi, pamiętasz?
Wydaje mi się, że tak… Nie! Jestem pewna, że tak właśnie kiedyś jeszcze udawało mi się robić!
To teraz proponuję zwyczajną czynność, abyś zaczęła opisywać, to wszystko jeszcze, o czym tu nie wspomniałaś, a przygotowywałaś to sobie, przecież zapisując a to w kalendarzyku komórkowym, a to na @. Zatem, kochana moja, bardzo Cię proszę, zacznijmy może od tego? Od tzw. małych kroczków
. Przecież dobrze wiesz, jakie one są istotne w naszym życiu! Pozwól, że dodam tu, jak zwykle zresztą, fotki, które robisz niemalże codziennie i następnie będzie nam jakoś łatwiej się do tego odnosić.

To może zacznę od razu… powyżej jest widoczny i Actimel, na którym zauważyłam, iż widnieje, że ZAWIERA ON W SOBIE WIT. B6 & WIT. D! Poniżej zaś widoczne jest moje wyszukane
😋 dzisiejsze śniadanie… Nie miałam bowiem ani chleba, ani Wrapa… a jedynie te płatki owsiane…, lecz akurat dziś kompletnie nie chciało mi się müsli.
Znacznie bardziej wolałam coś takiego hmmm… jednak z warzywami? Aczkolwiek, żeby było zabawniej
, to miałam już resztkę tylko sałaty i nawet żadnego pomidora, papryki… I wtedy moja artystyczna
jednak głowa
wykombinowała sobie, że usmażę sobie w z takim razie jajo wraz z tymi płatkami owsianymi, na to właśnie już zrobione położyłam jeszcze plastry wędliny, na nie zaś troszkę i chrzanu i musztardy… dalej zaś widoczna jest również ta kapusta na ciepło z marchewką i jeszcze wzięłam sobie również ostatniego rolmopsa z żurawiną, hehe, bo co miał niby sam pozostać w lodówce? 😜

No dobrze, to może teraz zostawmy ten dzień [bo on jak wiemy wcale do pozytywnych nie należał!], choć tym śniadaniem, uważam, że ponownie fantastycznie wręcz wybrnęłaś i sobie poradziłaś!
Like I can — Gardiner Sisters [LYRICS]/ Mela Koteluk – Odprowadź [Official Lyric Video]/ Sam Smith – Too Good At Goodbyes
Oczywiście, że tak! W końcu jestem przecież artystka,
czy kim tam jeszcze mnie nazywasz, buhaha Choć nie mogę nie wspomnieć tu jednak o moim bracie… i właśnie o tym, jak rozmawiałam z nim jeszcze idąc na tą dolinkę i później do
kerfa
….
Właśnie wtedy usłyszałam od niego, że ma chyba zapalenie pęcherza… Powiedział mi wówczas, że to jednak nie gorączka od tych nóg, bo tak je obserwował, a był pewien [i wtedy przypomniało mi się to, co mówiła mama…], że on jakby po prostu to już odczuwa, że ponownie coś
z tymi jego nogami się dzieje… Zawsze tak ma, jak pojawia się u niego gorączka… to zaczyna je najzwyczajniej w świecie obserwować, bo zazwyczaj to właśnie od tych ran na nich…
Teraz jednak, jak twierdził, nic się na nich nie pojawiło podejrzanego
, żadnych większych plam
i ran
… A pielęgniarka, która do niego dziś przyszła, powiedziała, że ten jego mocz tak dziwnie
pachnie i jeszcze jest taki mętny… Zatem szybciutko skontaktowała go z lekarzem, który zaraz powiedział mu, aby dał ten mocz na badanie i przepisał mu również jakiś antybiotyk… Póki tego antybiotyku nie ma, to bierze Kamyk choć Paracetamol od gorączki, bo zawsze jak on ją ma, to po prostu jego ciało zaczyna się trząść i jest mu zimno.
Dowiedziałam się, że mama od niego przed chwilą wyszła wykupić mu właśnie ten lek i wzięła od niego także mocz, by zawieźć go do badania… Wiesz, jak Marcin mi to powiedział, znowu zrobiło mi się przykro… i słyszałam, że zareagowałam niemal jak nasza mama… W sensie, jak on mi o tym opowiadał to, ja co? Nic innego, jak oooo maaaatko… 🤦♀️🙄🤷♀️.
To spójrz tylko kochana na to jeszcze raz z troszkę innej strony… To jest przecież dla Ciebie ogromne wręcz błogosławieństwo, że Ty jednak mieszkasz tutaj sama, z daleka od Twojej rodziny!

Musisz wiedzieć, że o tym samym sobie pomyślałam, iż WSZECHŚWIAT mnie tak naprawdę wspiera i pomaga… Właśnie przez to, iż wie, że mieszkając tam z nimi, bym się tak wieloma rzeczami przejmowała i brała je niemal do siebie… bo nie umiem być na tak wiele rzeczy jeszcze odporna…
Ale i tak przejdę choć jeszcze tylko do tych smutków
, jakie dziś miałam i co sobie wynotowałam… Więc moje zarzuty wobec siebie samej były następujące:
- nie umiem pisać i nawet tego nie ćwiczę!
- zaczynam książki i na tym właściwie już koniec… Tylko zaczynam i już nawet ich nie kończę…
- nie jestem słowna… , bo nie dotrzymuję obietnic!
- wszystko mnie już tu irytuje i wpienia…, np. 1) ta niezbyt dobrze działająca komórka, 2) te
farfocle
, które wciąż widzę na tych moich tylu ubraniach…3) to, że mam takie straszne problemy/ trudności z tą pamięcią… => czego konsekwencją jest to, iż muszę robić te cholerne notatki… i z tego wszystkiego powstaje mi tu niemal kolejnysajgon
, bo robię je i w kalendarzyku [oczywiście komórkowym…], lub też na @… i później już się po prostu w tym wszystkim gubię i tego najzwyczajniej w świecie nie ogarniam…
No dobrze, kochana, zaczęłaś oczywiście od tych negatywnych stron… Choć, hmmm…, w sumie to… czekaj! Może i nawet lepiej będzie to wyglądało w ten sposób, hehe :P. Przecież zawsze korzystniej jest z gorszego/ złego przechodzić na jednak lepsze! Właśnie wówczas dostrzega się najlepiej te postępy
i dobre strony, a jak wiemy MOŻNA JE ZNALEŹĆ PRAKTYCZNIE W KAŻDEJ SYTUACJI! Bo niemal każdą jedną da się w ten sposób postrzegać…, a jeśli nawet nie da się całej przekształcić
/ przerobić
na coś dobrego i pozytywnego, to z większości można wyciągnąć jednak jakieś plusy! 💪🍀🙆♀️🌞 A przecież kochana, zrobiłaś wiele dobrego, choćby nawet dzisiaj! Ale może odnieś się jeszcze do tej SOBOTY, 27.II.2021, który to dzień był również ciekawy i interesujący
. Powróć proszę jeszcze do niego…
Tak więc… ten dzień przeleżałam prawie cały w łóżku, hehe, 🤪. A to było dokładnie tak: jeszcze leżąc odsłuchiwałam sobie ponownie TEN ostatni filmik Gracjana, później zaś jakiś na YT również Małgorzaty IRI… na końcu zaś włączyłam sobie jeszcze jego nagranie Osoby wysoko wrażliwe i ich niesamowita siła, ale jakoś już go nawet nie skończyłam…, wcześniej zaś włączyłam sobie jeszcze jego filmik: MÓJ ROZWÓJ, DIETA, NAWYKI I SUPLEMENTACJA, jak mówił coś o swojej diecie, nawykach itp. tam słyszę coś o CBD i o tym, że ma (chyba)… /i tutaj, ponieważ pisałam to sobie w komórce na @ pojawiła mi się znowu ta data: 14.06. (i moja notatka tutaj: Zufall???) hehe, 😋/ 1,89 wzrostu.
Po medytacji zaś jak zwykle prowadziłam rozmowę
, tym razem tak bardzo odczuwałam mojego dziadka! I właśnie to, iż on jakby szczególnie nam [mi i mojemu bratu] w tym wszystkim pomaga! Łyknęłam sobie oczywiście tą ODPORNOŚĆ, zasugerowałam się znowu tym, co mówił Gracjan, że on tą wit. C pija tak po medytacji, 🤭. Zatem to było wówczas właściwie pierwsze co zrobiłam! Następnie zabrałam się za stertę tego prasowania… pomyślałam, że choć to będę miała już z głowy! 😋
I właśnie wtedy słyszę Sound’n’Grace – Kolejność – YouTube
Znikąd pojawił się promień nadziei
Zmieni się kolejność nikt nie będzie się bać
Barwy przesiąkną nową głębią
Wyjdziemy z mroku tyle jest czasu
Najpiękniej kochać tak od razu
I każdy dzień budować od nowa
Nie zatrzymując się Nie mów że nie zaufasz nie
Przecież tyle jest do wykonania zadań
Naucz się stawiać czoła złu
Gdy zostaniesz sam możesz najwyżej latać
Lost Frequencies ft. The NGHBRS – Like I Love You (Official …
But do you love me like I love you?
Don’t have to rush if you don’t want to
Oh I’ll be patient
But just know that there’s no way
That anybody else could love you like I love you
Gryffin – You Remind Me /The Chainsmokers – Hope ft. Winona Oak / Alice Merton – Why So Serious (Official Video)/ Kodaline – Follow Your Fire (Official Video)/RedOne – Don’t You Need Somebody [Friends of RedOne’s Version]/ Jamal – Policeman feat Jambojet, U S P M/ Lost Frequencies feat. Janieck Devy – Reality (Official Music Video)/ Culcha Candela – Hamma! (Official Video)/Genieß mein Leben
Widziałam Ciebie kochana bardzo dobrze, miałaś znowu takie fajne flow
, mimo, że prasując na tej desce, zaczęły ponownie boleć Ciebie plecy…, ponieważ niestety jest ona dla Ciebie zbyt niska, nawet jak postawisz ją tak, aby była na tym najwyższym…
Tak właśnie… Wiesz, zawsze w takich momentach myślę sobie o moim młodszym bracie, że on musi sobie z tyloma rzeczami radzić… , więc ja nie mogę/ nie powinnam narzekać… Wiem również, iż on by z całą pewnością wpadł na to, aby tak zrobić, by go te plecy nie bolały, jestem pewna, iż coś
by wymyślił/ rozkminił
, hehe, 😉. Ja jednak jakoś nie miałam weny, a pomyślałam sobie, nie mogę przecież narzekać, bo otrzymałam tą deskę w prezencie, jakbym miała sobie sama ją zakupić, to z pewnością wzięłabym jakąś wyższą…
Zatem oczywiście na początku wstałam i normalnie się ubrałam… Jednak właśnie po medytacji doszłam niemal do wniosku, że to będzie dobry dzień na zrobienie sobie głodówki… Bo tak obczaiłam, że w niedzielę, to chyba będę musiała jednak coś zjeść, bo wtedy będę potrzebowała więcej siły
, choćby mentalnej, hehe, na te korki właśnie. I tak, jak już wyprasowałam tak cholernie zaczął boleć mnie ten kręgosłup… Wtedy też odczułam takie niemal nagłe zmęczenie, więc sobie pomyślałam: Ok., to jest przecież całkiem zrozumiałe… i przebrałam się z powrotem w ten mój kombinezon, buhaha 🤣🤪😜.
Kochana, muszę Ci powiedzieć, że wyglądałaś przesłodko
dla mnie, zwłaszcza uważam, że naprawdę urocze było, jak co chwila przekładałaś się w ten sposób, aby mieć słońce na twarzy, hehe, no wyglądałaś po prostu cudnie! A już zwłaszcza, jak wstawałaś po ten rumianek jeszcze…
Nieźle wyglądałam, prawda? Buhaha, no czułam się, jak jakaś niemal… wariatka
, ale taka wiesz, jednak pozytywna
, bo leżałam sobie z tymi 3 herbatkami na twarzy… 2 na oczach i jeszcze jedna na tej brodzie, no po prostu jaaaazdaaa, hehe Pomyślałam sobie bowiem, że przecież rumianek rozjaśnia naturalnie wszystko… więc postanowiłam to zastosować, właśnie na tą skórę, gdzie jednak pojawiły się te plamy/ ślady…
Tego dnia jednak odczuwałam po prostu duży ból głowy… i to właśnie po lewej stronie… I tak zaczęłam myśleć sobie o tym, że przydałby się chyba przy mnie taki człowiek, jak Gracjan właśnie… Tak bardzo potrzebowałam Go wówczas przy sobie, bo byłam pewna, że ten mężczyzna byłby w stanie to wszystko zrozumieć.
Ok, zatem może teraz przejdź po prostu do tego ostatniego dnia lutego, tj. NIEDZIELI, 28.II.2021, kiedy to miałaś udzielać te korepetycje, jak to było, opowiedz nam tutaj dokładnie…
Jeszcze w nocy odczuwałam ten nieznośny jednak ból głowy, właśnie po lewej stronie…, ale nie narzekałam, przecież ja nigdy tego nie robię… W takich momentach staram się choćby myśleć o innych, których ból fizyczny jest rzeczywiście duży, choćby moja babcia, czy też ta Gabi [z SM] i jej właśnie wysłałam jeszcze 27.II. o godz. 23:25 obrazek o tych 2 sposobach przeżywania życia [słowa Einsteina].
Następnie jeszcze zaczęłam się również zastanawiać, jak to jest…, że mam TAAAKĄ wielką niemal awersję /wstręt
niemal do fejsa… I tak bardzo nie umiem o sobie mówić… Czy raczej o swoich trudnościach i problemach
w życiu. Ale przecież tak patrzę po raz kolejny na ten świat … i jednak dostrzegam, że przecież nie ja jedyna tak mam! 19.02.21 ️ [to pisałam ponownie na @ z komórki… i znowu wyskoczyła mi jakaś kolejna data…= no ja serio tego nie kumam…i teraz tak, z tych cyfr, które tu są widoczne wychodzi ewidentnie 6…, wiedząc jednak, że brakuje tam jeszcze tej dwójki, mamy z kolei 8…🙄🤷♀️🤔] Istnieje chyba jednak dużo takich ludków, którzy mają dokładnie tak samo..
Ale powracając już teraz dalej… [by wiecie, tworzyła się jednak jakaś opowieść
:P] to… choćby jeszcze wieczorem właśnie w sobotę zastanawiałam się nad tym, czy powinnam wziąć jakąś kąpiel, bo smaluch na głowie był już jednak niesamowity
, hehe 🤪. Ale znowu sobie pomyślałam: Nie będę niczego wymuszać, teraz [w sobotę właśnie] nie miałam kompletnie na to siły… , najwyżej po prostu włosy zwiążę, jak zwykle zresztą 😛. A uznałam, że jeśli powinnam się umyć następnego dnia, tj. w niedzielę przed tymi korkami, to WSZECHŚWIAT o tym zadecyduje, abym zbudziła i podniosła się jednak wcześniej z tego łóżka. A wiesz, co jeszcze sobie postanowiłam/ co miałam w planie?
No mów, kochana, słucham Ciebie, jak zwykle zresztą, z ogromnym zainteresowaniem 🤗.
Otóż, ponieważ jakoś już teraz cholerka znowu nie pamiętam dokładnie, kiedy to było… No ale to nie jest takie istotne, kiedy… Bo wyobraź sobie, że rozmawiałam z moją rodzicielką o tym właśnie, co ja sobie zakupiłam do łykania…, te suplementy
diety…, czyli: Pro Odporność Witamina C i Rutyna, jak również to: Omegaregen Skin Care.
A wiesz co ona wtedy do mnie?
Że takich
rzeczy również nie można stosować zbyt dużo…
[z czystej ciekawości po prostu zapytałam, jakbym była głupia, buhaha] Dlaczego? [choć już w sumie chyba wiedziałam, co odpowie, hehe, ale chciałam to jeszcze raz od niej usłyszeć :P]
One przecież nie są naturalne!, tylko sztuczne… A wiadomym jest, że co za dużo to nie zdrowo...
[to jest jej ulubiony tekst
– przypis M.M.] czytałam gdzieś o tym… [no i jeszcze to jakże frapujące
zdanie: CZYTAŁAM GDZIEŚ
… :P] Wszystkie te składniki trzeba dostarczać PRZEDE WSZYSTKIM DIETĄ, a nie jakimiś sztucznymi rzeczami… ryby, owoce, warzywa, itp…
boooszeee, najgorsze było dla mnie to, że ja nawet nie umiałam jej tego powtórzyć, że przecież JA RÓWNIEŻ CZYTAŁAM, że są tam jakieś składniki, których organizm sam nie jest w stanie wytworzyć… ale już w takich przypadkach nie wiesz tak naprawdę, kto pisze prawdę… I w końcu stwierdziłam, że to jest logiczne, iż suplementy diety nie stanowią zamiennika zdrowego, zbalansowanego odżywiania…, ale ponieważ powiedziałam, że nie bardzo się na tym znam…, a raczej po prostu nie umiałam przywołać jeszcze raz tych argumentów, które przecież również czytałam…
Pamiętam jednak, jak to jest, że cóż innego może napisać firma, która sprzedaje ten produkt…, wiadomym jest, że będzie tam stało wszystko, co tylko może potencjalnego klienta do tego produktu zachęcać…, a najgorzej, jak ktoś nie posiada takiej wiedzy na ten temat [ja, no a chyba jeszcze bardziej moja mama niestety]. I właśnie w takich momentach myślę sobie, że przydałaby mi się taka pomoc Gracjana, hehe, który tak wiele wie i tak dużo potrafiłby jednak wytłumaczyć i podać na to argumenty… Po prostu zawsze w takich momentach brakuje mi jakiegoś wsparcia jeszcze…
Ok, rozumiem, ale to chyba jeszcze nie wszystko, prawda?
Hehe, no jasne, że nie! Ja już wiesz, wtedy zostawiłam ten temat generalnie, bo już nie chciało mi się tracić po raz kolejny czasu, na odnajdywanie tych argumentów, by ją przekonywać… Ale i tak znowu najlepsze
niemal było, jak właśnie w niedzielę jeszcze przed korkami… A wcześniej upewniłam się tylko, czy będzie jechała dziś do babci właśnie… Jak się dowiedziałam, że i owszem, to jeszcze nim na te korki wyszłam, poprosiłam ją, by zabrała wówczas już również ten Omegaregen Cardio 250 ml do niej i powiedziałam, że mam prośbę, aby zarówno babcia, jak i ona sama [bo dostała go również!] już go otworzyły i zaczęły po prostu stosować.
Ok, to chyba to jest ten moment, kiedy napiszesz w końcu, to o czym wspominałaś wcześniej, że widzisz, jak Twoja mama już się jednak zmienia i czegoś również uczy!
No tak, hehe, ale muszę napisać tu o wszystkim, aby było jasne. Otóż pierwsze co, ona do mnie powiedziała:
Ale jak to tak, już teraz mam dać to babci? A jak przyjedziesz to co? Wszyscy będą z prezentami, a Ty tak bez…
[pomyślałam sobie oczywiście swoje…🤦♀️] i rzekłam:
Mamo, no proszę Cię, czy to jest naprawdę takie ważne, abym ja również miała wtedy, co pokazać??? Przecież tu nie chodzi [do cholery jasnej!] o to, aby czekać na jakieś specjalne
okazje, trzeba łapać każdą chwilę jaką mamy i cieszyć się nią!
Tego tu już nie mówiłam nawet, ale nie znamy naszego jutra przecież! Więc skąd mam mieć pewność, że babcia dożyje jeszcze do tych swoich imienin! – absolutnie tego nie wspomniałam, bo to jest dla mnie niemal pewne [ale hmmm…, czy w ogóle sobie sama teraz nie zaprzeczam, buhaha] …, że przecież będziemy świętować razem z nią jej imieniny! Tylko rozumiesz, taka była moja myśl, którą powinien, moim zdaniem, w zasadzie mieć każdy mądry/ rozsądny jednak człowiek…
I wtedy też brał mnie jednak ponownie ten wkurw
, bo myślę sobie: to po cholerę lajkujesz na tym fejsie takie rzeczy, jak ten obrazek właśnie [a uwierzcie mi to jest drobineczka
z tego, cóż moja mama tam lajkuje, zaraz oczywiście po tym, jak ja to udostępnię 😛 ??? Pomyślałam sobie bowiem, że dokładnie w tym momencie jest przecież totalną niemal hipokrytką…, ale już się przymknęłam.
Tak sobie dalej tylko rozkminiałam
, co mogę tu jeszcze zrobić…. w tej sytuacji najlepszego. I wyobraź sobie, że pomyślałam, iż zadzwonię do mojej babci i powiem jej to wprost, iż mama przywiezie jej ode mnie prezent [Omegaregen Cardio 250 ml, czyli środek, który działa m.in. na serducho] i ja po prostu ją proszę, aby zaczęła go już natychmiast stosować. Rzekłam wtedy, iż tym samym uczyni również dla mnie prezent!
Wyobraź sobie, że moja babcia się na to zgodziła, bez żadnych ALE! To ja wtedy już taka radosna, że dokonałam kolejnej dobrej rzeczy, przesłałam mojej mamie zaraz tą wiadomość:
Ja właśnie rozmawiałam z babcią i OBIECAŁA MI, ŻE BĘDZIE STOSOWAŁA OD RAZU TEN ŚRODEK, KTÓRY JEJ DZIŚ PRZYWIEZIESZ. Liczę na to, że Ty również postąpisz tak mądrze
I wtedy ona do mnie:
Ok dobrze będziemy brać.
Później jeszcze, już po powrocie od babci [i wcześniej jeszcze oczywiście tych swoich
gifach
,/ karteczkach] przesłała mi następującą rzecz:
Hej córcia dałam już babci prezent. Ja dziś już wzięłam pierwszą dawkę tego preparatu. Także spełniłam Twoją prośbę. Dziękujemy Kochana i będziemy dostarczać do organizmu dobre kwasy Omega.
Super, wiedziałam po prostu, że postąpicie tak mądrze, dlatego już jadąc na korki tak się właśnie uśmiechałam
Super pięknie się uśmiechałaś Monia. Maria wysłał(a) 28 lutego o 19:22

Moja radość była tak ogromna!!! Pomyślałam sobie, spójrz, obyło się bez jakichś zbędnych komentarzy do niej, po prostu pokazałam jej na własnym przykładzie [no i kochana babcia mi w tym również pomogła 🤭], że nie jest istotne, co pokazujesz przy innych, najważniejsze jest przecież to, że rzeczywiście coś dajesz od siebie!
Również tak myślę! Najbardziej przecież się liczy w ogóle serce człowieka… A biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że jednak zakupiłaś również coś zdrowego i dla babci, i także dla swojej mamy, to jestem pewna, iż WSZECHŚWIAT to, kochana, dostrzega! Iż dla Ciebie przede wszystkim są ważni inni ludzie, nie tyle Twoje meble, których przecież wciąż nie masz, co właśnie takie
jednak nietypowe prezenty! Uwierz mi, moja droga, że poprzez takie dobre uczynki, dzieląc się tym, co możesz, nie zwracając kompletnie uwagi na siebie, wysyłasz mnóóóóstwo pozytywnej energii.
Jestem tego pewna, że Wszechświat to wszystko widzi i to dobro, którym się dzielisz jeszcze do Ciebie powróci! No dobrze, kochana, to jeszcze wspomnieć powinnaś o tych korepetycjach, jak tam było.
Szłam taka zadowolona na ten przystanek. I bardzo jeszcze chciałam porozmawiać z moim kochanym Kacpuniem. Dzwoniłam do niego, jak zwykle ok. 11, on nie odbierał, ale kompletnie się nie zmartwiłam, pomyślałam, że z całą pewnością jeszcze sobie śpi… w końcu to weekend, a kiedy to dziecko ma się wyspać, jak nie w niedzielę? W tygodniu przecież uczęszcza do szkoły!
Wtedy też czekałam sobie na ten autobus i słyszę w słuchawkach: MIKROMUSIC Tak mi się nie chce
Tak mi się nie chcę/Tak bardzo nie chcę/Lecz kiedyś jeszcze będę seksi(…)/Obiecuję sobie szczerze/Że z popiołów wyskocze w kiecke/Tak mi się nie chcę/Lecz kiedyś jeszcze będę seksi (…)/ Bez siły leżę/ W pościeli zwiedłej/ Lecz kiedyś jeszcze będę seksi/Róż, czerwień ust/ Flirtów i bóstw/ Perły przed wieprze/ To wszystko pieprze
Tak chciało mi się śmiać ze słów tej piosenki, bo nawet sobie pomyślałam, że to mogłoby być, jakby trochę nawet o mnie, buhaha🤣. Lecz później doszłam do wniosku, że przecież na tu i teraz
, jak tam stałam na przystanku, to jedyne co, to mogłabym może zaśpiewać, że kiedyś wskoczę w kieckę
, no i może jeszcze coś z tym różem i czerwienią ust mogłabym również dodać, hehe, choć naprawdę nie uważałam już wtedy, że nie jestem seksi
😜. Dalej zaś, dokładnie w momencie, gdy wykonywałam sobie to selfie
, słyszę: SDP – Unikat
Denn du bist ein Unikat, einzig in deiner Art
Wir alle ecken an so wie in ei’m Quadrat
Du bist ein Unikat, du bist so wie du bist
Egal, was sie labern, wir geben keinen Fick (…)
Dich gibt’s nur ein-einmal
Du bist ein Kunstwerk, es steckt in deiner DNA 🌞
Dalej zaś po prostu wsiadłam sobie już w ten autobus, a byłam w tak cudownym nastroju, bo jeszcze sobie tylko tak szybciutko ponownie przesłałam na @ ten mój plan tych korepetycji, tego, cóż miałam na nich robić, bo przecież w tamtym tygodniu te zajęcia odpadły😉. I tak jadąc tym autobusem przesiadałam się 2 razy: zawsze dokładnie na tą stronę, gdzie świeciło to piękne słońce, hehe!
Czułam się tak fantastycznie wówczas! Poza tym niemal dostrzegałam to po prostu, że emanuję właśnie taką dobrą / pozytywną energią! I w dodatku, jak wysiadłam tam na przystanku, to niemal od razu pojawił się tata Michaliny w samochodzie. Szczerze mówiąc, to ledwo go poznałam, hehe, od razu zauważyłam, że ściął włosy… Tak chwilę rozmawialiśmy, jak zwykle, gdy mnie podwozi.
Wchodzę jednak do Michaliny do pokoju, a ta … w piżamie jeszcze i rozścielone łóżko nawet, hehe 😛 No miałam z tego taką bękę
… 🤭. Ta szybko mnie przeprasza i w ogóle taka zdziwiona mówi do swojego [oburzonego niemal] taty, że ona całkiem zapomniała o tym, że ma te korepetycje, buhaha. Ja wreszcie mówię, że spokojnie do tej 12 mamy jeszcze jednak z 10 minut, także spokojnie nie ma żadnego problemu, ani stresu: zdążysz się ogarnąć
.
Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy, jak Ciebie taką słyszę i widzę. Taką pewną siebie i tam, gdzie jednak możesz to całkowicie wyluzowaną
i niespiętą.
Tak też było, bo stwierdziłam, że przecież kompletnie nie mam już czym się spinać! Udało mi się przecież w tak cudowny sposób zacząć ten dzień [i to bez kąpieli nawet, hehe], bo tak doszliśmy do wniosku [ja i Wszechświat], że bez sensu jednak myć się już teraz z rana, jak będę musiała jeszcze to mieszkanie po powrocie jednak posprzątać. Zatem po prostu już nawet z tym nie dyskutowałam, bo dla mnie to również byłoby jednak nielogiczne :P.
Pamiętam jednak, że jak siedziałam tam u Michaliny…, jak jej mama przyniosła mi kawkę, jak zwykle😉, to zajrzał tam jakiś mężczyzna i tak na mnie spojrzał [a widać było, że niemal z ciekawością mi się przygląda, hehe], rzekł również Dzień Dobry, domyśliłam się tylko, iż to musi być jakiś wujek mojej uczennicy. I tak też było, jak się dowiedziałam póóóźniej, gdy tata Michasi odwoził mnie na przystanek. Powiedział mi, że to był jego brat i był właśnie pożyczyć od niego samochód.
O 14:05 wracam już busem do domu, jestem MEGA szczęśliwa widzę bowiem postępy u Michasi, następnym razem mam zamiar wykorzystać w końcu ten woreczek…, bo jakoś teraz nie było na to czasu, hehe. A będziemy wkładały tam właśnie słówka, które jej powiedziałam, by powtórzyła…+ czasowniki, które łączą się z Dat. /Akk., gdyż to również robiłyśmy!
Glasperlenspiel – Royals & Kings ft. Summer Cem (Lyric Video): ein Haus mit Garten/ein neuer Waden/ im Fernseher seh` ich Leute, die schon alles haben (…) doch wenn ich ehrlich bin, dann brauche ich das nicht, denn das wär` alles nichts wert ohne dich (…) WIR SIND SO WIE WIR SIND
Od ok.15:20 gotuję sobie tą kapustę / OPŁACIŁAM PREMIUM MOBILE/ dzwonię do Kamyczka, bo chciałam się jeszcze raz tylko dowiedzieć o jego dolegliwościach
, a ten myje właśnie podłogę, stąd jest zasapany, następnie ma zamiar iść się myć i mówi mi, że zdzwonimy się jakoś wieczorkiem. Ja mówię, że spoczko [pomyślałam, że mam przecież również co robić…, a tak szczerze mówiąc dopiero na drugi chyba dzień go jeszcze raz zapytałam, JAK ON W OGÓLE TĄ PODŁOGĘ MYJE ]. To wyjaśnię Wam troszkę dalej, ok?
Ja jednak właśnie wtedy już zabrałam się za dalszą moją pracę, tj. za odkurzanie i sprzątanie [cały czas odczuwam opiekę niemal swojego kochanego dziadka! + Wszechświata!] Odczuwałam to po prostu, jacy oni są zadowoleni tym, iż postąpiłam taaak dobrze rano, po tym, jak rozmawiałam z mamą o tym prezencie dla babci! Dalej zaś słucham sobie dalej muzy i uzupełniam wciąż tą moją listę MAGIC.
Następnie, jak już choć odkurzyłam [ugotowała mi się już ta kapustka], przystąpiłam do jedzenia, a dziś to moim obiadem było: właśnie ona [ta kapusta], kasza, jajo i reszta sałaty. Do tego włączyłam sobie jeszcze raz [na przypomnienie, hehe]: 2 NAJWAŻNIEJSZE RZECZY W ŻYCIU, właściwie chciałam najbardziej sprawdzić jeszcze ten czas, kiedy on mówi o tej bogini [czyli wg. mnie o mnie samej😋🤭] i następnie jednak włączam sobie jeszcze to jego ostatnie nagranie, tj. Ten jeden i jedyny sposób żeby lecieć wysoko w życiu.
I tak właśnie porównuję sobie ten jego wygląd, hehe 🤣. A już naprawdę dawno zauważam, że występuje on teraz tylko właściwie w tym moim ulubionym kolorze T-shirtu 😋. Ahhh… wygląda on dla mnie serio coraz lepiej = wprawdzie jestem doskonale tego świadoma, że to jest TYLKO sam wygląd… Lecz sprawia mi tym samym, zawsze dużo radości, bo miło mi się na niego patrzy, hehe🤗🍀🙆♀️.
Westernhagen – Weil ich dich liebe
Ale, moja droga, zapomniałaś tu chyba jeszcze wspomnieć, że to nie było wcale wszystko, co tego dnia wykonałaś!
No jasne, że nie, przecież jestem porządną
jednak dziewczyną, buhaha, 😜. I tak, nim przystąpiłam do kąpieli to chciałam jeszcze wymyć tą łazienkę, a mianowicie najważniejsze: wannę, w której się przecież kąpałam! Jak i tą umywalkę… A myślę, że to będzie też idealny moment, aby wspomnieć tu o tym, jak Kamyczek radzi sobie z tym myciem podłogi… Jak go zapytałam, w jaki sposób on to w ogóle robi? [wiem bowiem, że ma przecież nie całkiem sprawne te ręce, stąd ma ten elektryczny odkurzacz, który jest na pilota…].
Marcin rzekł mi jednak taki niemal zdziwiony, hehe. Że: co jak/ jak to jak? Powiedział, iż ma dokładnie taki sam przecież ten mop, jak i ja [dostali go przecież (jak jeszcze mieszkał wraz z Kasią) ode mnie w prezencie]. I przyznał, że w prawdzie w ogóle go nie wyciska, bo nie daje rady tego zrobić, czeka aż ta woda sama spłynie i dawaj jakoś
sposobem [szczerze mówiąc chciałabym to zobaczyć, jak ten niesamowity i pomysłowy chłopak to dokładnie robi/ wykonuje…]

I ja tak właśnie go słuchałam i niemal non stop podziwiałam…, powaga! Tyle niesamowitych tam rzeczy mi jeszcze przy okazji opowiadał… Np. że teraz już nawet potrafi sam otworzyć sobie okna… Ja taka w szoku , pytam JAK? Ten mi mówi znowu, że wykombinował sobie do tego jakoś sznurek… dalej radzi sobie również rurą od starego odkurzacza jeszcze. No mówię Wam, ten człowiek jest po prostu GENIALNY, zawsze twierdzi, że nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko takie, których wykonanie może zabrać więcej czasu, ALE JAK SIĘ CHCE TO MOŻNA!
Przypominam tylko, że to mówi chłopak, którego nogami jest teraz wózek inwalidzki, od pasa w dół nie ma czucia, itd…. [nie będę wymieniała już tutaj wszystkiego, bo trochę
tego jednak jest…] Ja w każdym razie, jak już umyłam tą wannę. umywalkę i także podłogę w łazience, kuchni i przedpokoju [czyli tam, gdzie nie mam tej wykładziny u siebie], to również się zmęczyłam…, ale właśnie dokładnie w takich momentach myślę sobie, gdy mi jest niewygodnie, lub odczuwam jakiś ból… przychodzi mi tu zawsze na myśl mój brat. I wtedy już przywracam
siebie jednak do porządku… co nie znaczy oczywiście, że nawet z wkurzenia, bólu, czy rozczarowania, nie przeklnę sobie nawet. Ale to właśnie pozwala mi się także uwolnić
. Poza tym, uważam, tak, jak i Magda Gessler 😜
(…)
Kochani moi, to teraz jeszcze w takim znowu skrócie, informacje choćby z dnia dzisiejszego, którym jest WTOREK, 02.III.2021. Jak jeszcze wczoraj, tak jak wspominała była taka zachwycona tym filmikiem Klaudii właśnie: Metoda komendy 🚀- przejmij kontrolę w 60 sekund podczas 5 oddechów. Wyobraźcie sobie, że tej naszej Małej 😉gwieździe
udało się wczoraj / dzisiaj, bo była to dokładnie godzina 00:20, jak ma wpisane na swojej komórce: METODA KOMENDY.
Ale kochana moja, może opowiedz Ty sama o tym najlepiej.
No a cóż tu opowiadać? Hehe, tak wiem, zabrzmiałam jak Kamyk 😋. Ale dobrze, już tu jednak zaczynam tę opowieść
… Otóż taka zadowolona i niemal szczęśliwa, położyłam się po prostu spać i wydałam sobie tą właśnie komendę, że najzwyczajniej w świecie zasypiam, kompletnie już tego ani nie starałam się kontrolować, tylko to po prostu puściłam
i zostawiłam, tak, jak jest.

Co więcej, wiesz, o czym sobie pomyślałam, że przecież dokładnie w ten sam sposób postępowałam już choćby przy rzucaniu
tych tabletek na sen…
Dokładnie o tym samym sobie tu pomyślałam! A przypominasz sobie jeszcze, jak kiedyś również nakazałaś
swojemu umysłowi/ sobie, aby obudzić się o jakiejś konkretnej godzinie? I wtedy to się udało?
Tak właśnie do tego doszłam, hehe i zaczęłam ponownie postrzegać to, jak wielką mam jednak władzę poprzez mój sposób myślenia nad własnym życiem!

I wyobraź sobie, że nie tylko zaczęłam wydawać tą komendę/ polecenie mojemu umysłowi, że zasypiam i świadomą wolą chciałam wpłynąć na to właśnie i oddać kontrolę po prostu umysłowi/ Wszechświatowi. Później jednak, słysząc nawet takie stwierdzenia, czy o tych zmianach skórnych
u Klaudii [wynikających z procesów psychosomatycznych/ emocjonalnych] również zaczęłam wydawać komendę mojemu ciału, aby odpuściło wszystkie te emocje [a doskonale to wiem, że jest ich we mnie/ w moim ciele/ organizmie jednak wieeeeleee] i aby moja skóra się oczyściła.
A jak usłyszałam stwierdzenie tej Hani o tym znamieniu na jej ramieniu, że ono również po tygodniu zniknęło, czy dalej nawet o zaniknięciu trądziku u Dominiki, to, jak to słyszałam, to niemal zaczęło mi się ponownie choćby przypominać to, jak podobne rzeczy opowiadała mi ta Angelika właśnie. Dalej zaś jeszcze, jak usłyszałam kolejną niesamowitą wręcz informację od Stefanii, że jej „uciążliwa dolegliwość skórna TRWAJĄCA OD LAT” również ustąpiła… to po prostu po raz kolejny zaniemówiłam wręcz…
I dokładnie wówczas ponownie zaczęłam w to wierzyć, że nie ma tak naprawdę rzeczy niemożliwych! Kamyk ma przecież rację! I właśnie dziś jeszcze pomyślałam o nim, że stwierdziłam, iż wysłałam wiadomość o tym do wszystkich ważnych dla mnie osób [tzn. udostępniłam też ją oczywiście na fejsie, aby tam była tak dla wszystkich
:P]. Ale właśnie po tym, jak się przebudziłam do ubikacji, jakoś ok. godz. 6, to pomyślałam, JAK MOGŁAM ZAPOMNIEĆ O MOIM KOCHANYM BRACIE???
Właśnie wtedy, niemal od razu…miałam zamiar przesłać to jeszcze jemu [i nawet to sobie początkowo wpisałam na mojej liście to do
w komórce]. Zaraz jednak doszło do mnie, że bez sensu przecież takie rzeczy odkładać! Jeśli coś możesz zrobić i wiesz, że jest to tylko korzystne, rób to właśnie w tym momencie, kiedy przychodzi Tobie to do głowy i nawet się nie zastanawiaj! Tak więc jeszcze siedząc na tym kibelku i trzymając tą komórkę w ręku, uruchomiłam jednak Wi-Fi i zaczęłam pisać do Kamyczka następującą wiadomość:
Hej braszku, proszę w wolnym czasie sobie to ODSŁUCHUJ [https://youtu.be/p4KrQ7AmX9Q], wiem, że masz go teraz dużo i wiem też, że mimo wszystko wierzysz w takie odjechane i magiczne
niemal rzeczy… Odsłuchaj tego PROSZĘ DO Końca, bo serio uważam, że warto i myślę również, tak, jak i ta Klaudia, że nie ma rzecz niemożliwych! Pozdrawiam i śpij dobrze, ja właśnie wstałam do kibelka
Dodam jeszcze tylko, iż już jak otworzyła dziś swoje piękne oczy, to pierwsze co, zaczęła wypowiadać znowu te słowa do Wszechświata: DZIĘKUJĘ! Teraz to dobrze dostrzegam, iż to również było mi potrzebne i właśnie wtedy zaczęła niemal cytować te słowa tej piosenki
Natalia Kukulska – Decymy – YouTube:
CZYM MOŻE ZACHWYCAĆ BLASK, GDY NIE ZNASZ CIEMNOŚCI BARW, JAK SZCZĘŚCIE ROZPOZNAĆ MA, KTO NIE ZNA CHWIL ROZPACZY?
Następnie, kochani, siadła do tej swojej medytacji i odczuwała takie niesamowite wręcz szczęście i wprost wdzięczność… Puszczała tylko non stop
słowa DZIĘKUJĘ I KOCHAM CIĘ! Zauważyła również, to akurat już chyba dawno :P…, że ona jest jakaś inna
… Już Wam wyjaśniam, dlaczego do takich wniosków to dziewczę dochodzi…
Myśli sobie bowiem, że ona naprawdę robi wszystko po swojemu
i nie trzyma się jakichś schematów… Tak właśnie podczas tych medytacji, niczym się absolutnie nie spina, że nie wykonuje jej tak jak się mówi, iż rzekomo powinna ona wyglądać! Mała Mi po prostu słucha nie kogoś, tylko własnego serca, tego, co jej ono i jej dusza podpowiada! Zawsze przecież, odkąd pamięta, najlepiej na tym wychodziła!
To może nim w końcu przedstawię tu taki znowu plan
/ podpunkty, do których będę chciała się ponownie odnieść w tym wpisie, to jeszcze raz tylko podsumuję, cóż już tutaj udało mi się zawrzeć… Także, napisałam już choć o tym, że jeszcze siedząc na kibelku, hehe, wysłałam do Kamyczka tą wiadomość.
O tym jeszcze nawet tu nie wspomniałam, ale dalej zaś przystąpiłam do śniadania, a dziś ponieważ nadal nie miałam ani chlebka, ani nawet Wrapa, ale ale… wczoraj jeszcze ugotowałam sobie przecież soczewicę i ponownie moja kreatywna
jednak głowa wpadła na kolejny pomysł, a mianowicie doszłam do wniosku, że skoro ją mam, to zrobię sobie ją na ciepło… słuchajcie dobrze, bo to będzie, jak zwykle zresztą, moja niebanalna
twórczość
kuchenna, buhaha 😜.
Otóż wkroiłam do niej i kawałek suchej wędliny, następnie zaś dodałam także troszkę żółtego sera [ten, jak wiadomo zaczął się fajnie rozpuszczać i sklejać ta moją oryginalną jednak potrawkę :P] A miałam jeszcze kilka ostatnich liści sałaty, kawałek papryki i… pomyślałam, że przecież po to zakupiłam również tuńczyka w puszce [z kukurydzą i fasolką czerwoną], zatem go również dodałam, prócz naturalnie końcówki natki pietruszki i jeszcze ziaren, które miałam, tj. pestek dyni i słonecznika! A wyszło mi z tego takie oto oryginalne jednak dziełko
😛
Ponieważ był tam i ser i wędlina, nie omieszkała sobie to również doprawić, hehe i w ten właśnie sposób wylądowało tam i troszkę musztardy, i następnie także chrzanu na koniec. 🙆♀️Poważnie, moi drodzy, ale takiej pomysłowej
i jednak twórczej
kobiety, potrafiącej stworzyć coś
niemal z niczego, buhaha, to tylko ze świecą szukać!
No dobrze, kochana Ty moja, to może teraz jeszcze choć przed spaniem, sporządzisz tylko taki po prostu plan
w podpunktach, o czym będziesz chciała tu jeszcze dalej pisać.
Tak więc przede wszystkim:
- dziś byłam przecież u tej mojej psychiatry, która dała mi te moje wypełnione dokumenty ad. tego orzeczenia [ale to będzie, jak zwykle zresztą, baaardziej rozwinięta historia ;-)]
- nim wyszłam z domu, to do śniadania obejrzałam sobie ponownie ten ostatni filmik Gracjana, CIEMNA NOC DUSZY od a do z || Obejrzyj do końca!, który pojawił się jeszcze wczoraj… Niestety jakoś kompletnie mnie nim wczoraj nie uspokoił.., po prostu tak sobie obejrzałam go raczej raczej
obojętnie/ z dystansem
. Postanowiłam bowiem już nic na siebie więcej nie przyjmować - zapisałam się na listę oczekujących na badanie moich funkcji pamięci
- udałam się do warzywniaka, zakupiłam kiwi i borówki, zapytałam nawet o pistacje, buhaha
- zamówiłam kolejne rzeczy z internetowego sklepu https://sklep.biobabalscy.pl/
- krojenie cebuli
- dodawanie czosnku do tak wielu potraw na ciepło
- ozdoby świąteczne
- idąc do lekarki, odsłuchuję najpierw fajnej muzy, później zaś włączam sobie ponownie Metoda komendy 🚀- przejmij kontrolę w 60 sekund podczas 5 oddechów.
No dobrze, kochana moja, to teraz jeszcze nim położysz się do spania, muszę powiedzieć również o tym, jaką Ty jesteś niesamowitą osobą! Wiem dobrze, jaką ciężką pracę tu jednak wykonujesz codziennie, ale co więcej Ty jesteś przecież zazwyczaj ostatnią osobą, która w ogóle płacze, czy rezygnuje… Ciągle się przecież podnosisz na nowo i wciąż próbujesz choćby podążać za tymi słowami:

