Energia podąża za uwagą

Beata Pawlikowska na YT

1:11:10

DATY W TYM WPISIE: 03./ 04.III.2021

Ten tytuł, który widzicie powyżej odkryła dziś, ŚRODA, 03.III.2021, jak jednak udała się jeszcze na dolinkę, gdzie była dokładnie od 14:56 do ok. 15:30… Tu, muszę Wam powiedzieć, iż od razu jej się przypomniało, jak kiedyś ktoś spojrzał na jej kalendarzyk właśnie i skomentował jakoś tak: no Ty to masz tam tych wydarzeń i to jeszcze w różnych kolorach… Buhaha,🤣 – oczywiście, bo przecież to dziewczę właśnie w ten sposób się ratuje… 😜

No dobrze, moi drodzy, ale wracamy do tego dnia Małej Mi, który wcale nie był taki fajny i optymistyczny. Posłuchajcie proszę tylko, cóż ta nasza gwiazda mi dziś opowiadała, od samego rana właściwie:

boooszeee, ja znowu niczego nie rozumiem… i kompletnie nie wiem, co tu się dzieje… Obudziłam się, chyba jakoś przed 5, no w każdym razie na 100% mam wpisane na komórce 5:06 = WC. Obliczyłam sobie również dzisiejszą datę, jak niemal codziennie… Tzn. zauważyłam tylko, iż zwiększa się ona o 1, więc uznałam, że skoro wczoraj wyszła z tej daty cyfra 1, zatem dziś już nawet bez obliczeń wpisałam sobie po prostu 2…

Dopiero jakoś przed 9! [bo dziś już zdesperowana powyłączałam wszystkie budziki!…] doszło do mnie, że… WYCHODZI Z TEJ DATY LICZBA 11= A TYCH SIĘ PRZECIEŻ NIE DODAJE!!! Co więcej, właśnie teraz dostrzegłam również, że ten dzień, w którym pisałam o tym, że przyśnił mi się Gracjan, to również nie była ZWYKŁA LICZBA, bo wcale nie 6…, tylko TAKŻE MISTRZOWSKA 33… „Numerologia – Liczby Mistrzowskie – NowaSwiadomosc.pl – Twoja droga rozwoju duchowego” https://www.nowaswiadomosc.pl/136-numerologia-liczby-mistrzowskie.html Nastał właśnie ten dzień, kiedy ja już naprawdę, na tu i teraz NICZEGO NIE WIEM… NIC JUŻ NIE POJMUJĘ i NIC NIE JEST DLA MNIE JASNE I OCZYWISTE…!!!!

Kochana moja, weź kilka głębokich oddechów i zacznijmy może od początku… i nie zapominaj proszę Cię o tym:

Uwierz mi proszę, że ja wciąż tak właśnie próbuję…, ale naprawdę uważasz, że mam tu wszystko opowiadać?

Oczywiście, że tak! Jestem pewna, że wspólnie dojdziemy w końcu do jakiegoś hmmm…, może nie koniecznie konsensusu…, choć chwileczkę, to słowo chyba jednak nie jest takie całkiem niepasujące i bezpodstawne tutaj, bo przecież chodzi tu o to, żeby udało nam się tu osiągnąć:

1.«porozumienie osiągnięte w wyniku dyskusji i kompromisu»2. «zgodne stanowisko w jakiejś sprawie» https://sjp.pwn.pl/slowniki/konsensus.html

Zatem może napiszę tylko jeszcze, że już wczoraj wieczorem wcale nie czułam się jednak tak fajnie/ taka spokojna… To było oczywiście po tym, jak obejrzałam jeszcze raz ten ostatni filmik Gracjana: CIEMNA NOC DUSZY od a do z || Obejrzyj do końca! Wspomniałam o tym zresztą w ostatnim wpisie również… I muszę powiedzieć, że już m.in. przez to, co tam napisałam:

(…) Niestety jakoś kompletnie mnie nim wczoraj nie uspokoił.., po prostu tak sobie obejrzałam go raczej obojętnie/ z dystansem. Postanowiłam bowiem już nic na siebie więcej nie przyjmować (…)

Poczułam już wtedy chyba właśnie taki zgrzyt, że jestem taka…, wiesz jednak nie calkiem w porządku… Bo dlaczego ja takie rzeczy znowu tu wypisuję? Przecież wiem, jaki to jest wrażliwy człowiek, nie powinnam tak robić, tym bardziej wiedząc o tym, że…

Ok, moja droga, ale pomyśl o tym chwilkę i zadaj sobie pytanie: DLACZEGO NIBY NIE POWINNAŚ? I DLACZEGO ODBIERASZ SOBIE TUTAJ PRAWO DO SWOICH WŁASNYCH ODCZUĆ? Przecież dobrze to wszyscy wiemy, że to jest tylko i wyłącznie TWÓJ BLOG, sama go przecież stworzyłaś i już wtedy wpadłaś na ten genialny pomysł, iż będzie on [ten blog] stanowił dla Ciebie pewnego rodzaju autoterapię!

Bo tak też i było!

Jesteś pewna, że TYLKO BYŁO? A teraz już tego nie potrzebujesz? Ja jestem niemal o tym przekonana, że skoro to Tobie służy, to powinnaś w ten sposób nadal kontynuować swoją pracę! Bo to jest jednak, nie ukrywajmy: ciężka praca dla Ciebie… A zwłaszcza, że musisz jeszcze tyle innych rzeczy tu ogarniać!

Ok, więc zacznę dalej, jak to rzeczywiście było… Sama dobrze widziałaś… Naprawdę, po przyjściu już z ubikacji, jak jeszcze tylko szybko luknęłam w lusterko… Wiesz uczyniłam taki controlling :P, jak ta moja twarz obecnie wygląda, a w ogóle czułam się cholernie zmęczona… W lusterku jednak zauważyłam już coraz ładniejszą tą moją buźkę, te ślady na mojej brodzie jakby zaczęły powoli blaknąć / zmniejszać się / znikać, lub tak mi się tylko wydało…🙄🤷‍♀️😋 Zatem, jak to dostrzegłam, to zauważyłam od razu, że moje oczy niemal automatycznie nabrały również innego wyrazu…

I powróciłam taka już jednak trochę spokojniejsza i uszczęśliwiona, że chyba to naprawdę działa i się jednak udaje… Te pozytywne i dobre myśli o sobie… Za niemal chwilę, ledwo się położyłam, to okazało się niestety, że jednak nie potrafię wcale tak czarować, tj. puszczać/zostawiać i nawet już znowu wierzyć…

Ok, a co dokładnie do tego doprowadziło i co miało na to, Twoim zdaniem wpływ?

Zaczęłam sobie znowu myśleć…, że ja nie umiałabym stworzyć jednak pary z kimś takim, jak Gracjan…, ja po prostu potrzebuję najzwyczajniej jakiegoś opiekuna, który potrafiłby nie tylko mnie rozumieć i kochać, ale również zapewniać mi spokój i bezpieczeństwo…, których ja przecież praktycznie nigdy nie miałam… Albo inaczej NIKT MI GO NIE ZAPEWNIAŁ, zawsze musiałam sama go zdobywać… I ja mam już tego dość! Nie mam już dawno siły nawet płakać…

Kochana moja, widziałam to doskonale…, szczególnie, jak nawet dzisiaj, już taka tym wszystkim zdesperowana, że nie potrafisz sobie znowu ze sobą/ ze swoimi myślami poradzić, powyłączałaś już wszystkie budziki… i najpierw myśląc jeszcze o tym, ZAMIAST SPAĆ, jak bardzo źle ten filmik Gracjana na Ciebie wpłynął…[bo Ciebie w ogóle niemal przerażają zawsze takie jego stwierdzenia, jak właśnie ta CIEMNA NOC DUSZY…].

Dokładnie tak! Ja przecież zawsze znacznie bardziej wolałam myśleć o dobrych rzeczach, a nie o jakichś smutkach i tzw. ciemnych stronach tego wszystkiego… Nawet, jak to było jakąś rzeczywistością, to ja i tak wbrew i na przekór temu starałam się funkcjonować i postrzegać właśnie realia, jakby to wszystko jeszcze odczarowywać... Samo życie tak mnie nauczyło, jak i również mądre osoby, które później spotykałam/ pojawiały się one przypadkowo 😉 na mojej drodze – traktowałam ich zawsze jako moich tzw. nauczycieli/ przewodników… Choć oni często kompletnie o tym nie wiedzieli, bo to byli przecież często normalni/zwyczajni ludzie! A dopiero póóóźniej do mnie dochodziło to, że tak naprawdę to właśnie wszystko tak miało być, jak jest… i wtedy w końcu zaczynałam dostrzegać jakieś nauki z tego płynące…

Wiesz, wydaje mi się, że jestem teraz taka po prostu nędzna, niczego już nie potrafię… i właśnie myślę sobie, że najwidoczniej, skoro to ciągle do mnie powraca ten stan/ nędzny jednak nastrój oznacza to, że ja się niczego nie uczę…

Taka zdesperowana już dziś podniosłam się jakoś bardzo późno… Bo śniadanie jadłam dopiero 11:40… a były to kanapki z chlebka, który sobie wczoraj w końcu zakupiłam, zamroziłam go = właściwie prawie wszystkie pozostałe kawałki [bo proszę zawsze, aby mi go pani w tej piekarni, gdzie go kupuję, pokroiła…] zostawiłam sobie tylko właśnie 3 te z brzegów…

Ponieważ tak myślałam sobie, aby to śniadanie było jednak na ciepło… zatem wpadłam na pomysł, że może choć ten chlebek zapiekę w piekarniku [obłożyłam go i wędliną, i żółtym serem, który tak ładnie się tam rozpuścił, co widać na powyższym zdjęciu😉]. Nie miałam już do tego niestety żadnej sałaty i tylko po kawałku pomidora oraz czerwonej papryki… Ale, ponieważ zakupiłam nać pietruchy…, dosłownie NAĆ, wygląda tak, jakby była jakimś co najmniej drzewem…, hehe, spójrzcie tylko:

Stałam tak w kuchni i… zastanawiałam się jeszcze, czy mam sobie usmażyć, czy może jednak ugotować jajo, bo wydawało mi się, że również miałabym na nie ochotę… Eh… miałam w ogóle znowu wrażenie, że jestem taka mega popaprana przez to wszystko…, co się wydarzało… Do śniadania, nie bardzo wiedziałam znowu, co oglądać…, ale przypomniało mi się, że jeszcze wczoraj zaczęłam przecież ten film: Pod słońcem Toskanii – online (2003) i stwierdziłam, iż jednak mnie chyba zaciekawił, także włączyłam go sobie od początku… I tym razem zakończyłam go dokładnie na czasie: 29:43

Pamiętam tylko, że mega spodobała mi się scena, gdy główna bohaterka [zauważyłam nawet kilka podobieństw jej historii do mojej: rozwódka, wszystko chciała robić sama, nie uskarżała się kompletnie]. Pomyślałam jednak, że najzabawniejsza to i tak była scena, jak ona wypisuje kartkę za takiego mężczyznę /znajomego do jego mamy: nawet zapach mają fioletowy, ding, dang, dong,😉. I właśnie to akurat przyszło mi na myśl, że przecież idealnie wręcz pasowałoby tu do mnie, buhaha, no a przynajmniej z pewnością takie wrażenie odnosicie Wy, że tak niemal piszę obrazowo zawsze, buhaha,🤪

No dobrze, kochana moja, widzę, że wciąż nie potrafisz jednak zauważyć tego, cóż dobrego dzisiaj jednak dokonałaś! Nie chciałaś się bowiem już tu męczyć, więc stwierdziłaś, że po prostu pójdziesz się jeszcze przejść, choć dobrze widziałam, jak chciało Ci się płakać, to pomimo wszystko ubrałaś się jednak i wykorzystałaś to, że świeciło jednak ładnie słonko i wyszłaś z tego domu!

Już naprawdę nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić… i czy znowu to, że wylegiwałam się jednak tak długo, jest słuszne… boooszeee, ja mam często taki jednak mętlik w tej głowie… Nigdy nie jestem do końca przekonana, czy to mój głos serca/ Wszechświat/ moja intuicja do mnie przemawiają, czy już sobie moja leniwa/ wygodna osoba tak jednak sama wkręca…

Moja droga, bardzo Ciebie proszę! Ty i leniwa??? To chyba mówimy o całkiem innej osobie… 😉. Przecież Ty co chwila coś tu robisz, czegoś się podejmujesz, jak choćby teraz pisząc i siedząc tu ze mną gotujesz soczewicę… Prasujesz, robisz pranie, wciąż na nowo wymyślasz jakieś potrawy, mimo, że gotowanie nie należy wcale do Twoich ulubionych zajęć! Ale ok. to przejdźmy może teraz do tego, jak wybrałaś się jednak na tą dolinkę…

Szłam tam i właściwie cały czas chciało mi się ryczeć… Pomijam już to, że nie bardzo nawet wiedziałam, jak mam się ubrać… Tzn. wzięłam jednak ten zimowy jeszcze płaszcz, ale wcale nie było mi w nim za gorąco! Zaś zamiast kozaków założyłam po prostu botki… Na początku myślałam znowu, że po prostu nie dam rady zejść tam całkiem na dół… z przyczyn raczej bardziej psychicznych, czy może lepiej: mojego kiepskiego nastroju…, ale tym samym zauważyłam, że nawet mój chód już nie jest wówczas taki dobry

Tak, dobrze to widziałam… Pamiętasz przecież, że w naszych organizmach WSZYSTKO się ze sobą łączy… Przytoczę tu choćby mądry cytat Sokratesa:

„Nie istnieje taka choroba, która byłaby oddzielona od duszy”

Nie bardzo wiedziałam naprawdę, co mam tam ze sobą zrobić… Już jednak tak bardzo tego nie rozkminiałam, bo pomyślałam sobie, że skoro rano 😋 ani nie ćwiczyłam, ani nawet nie medytowałam… to powinnam się po prostu tam przejść i choćby porozmawiać ze Wszechświatem… Także zeszłam tam w dół…, później zaś stanęłam w tym moim miejscu, wśród jednak tej zieleni i zaczęłam po prostu BŁAGAĆ o jakąś pomoc…, czułam się już naprawdę z tym strasznie wręcz…

Bo wyobraź sobie, że wciąż sobie myślałam, jak ja/ to, co mówię w ogóle wygląda… , czy może lepiej, co ja w ogóle wygaduję…, w czym mam niby problem… I to jest właśnie dla mnie najgorsze, że przecież tak patrząc na mnie całkiem z boku, ktoś mógłby pomyśleć, że chyba mam coś rzeczywiście z głową… Ale ja się tak właśnie czułam już od tej godz. 5, kiedy to dochodziły do mnie takie dziwne wręcz rzeczy…, choćby z tymi datami właśnie… Czułam się tak cholernie samotna, nawet nie wiesz jak potrzebowałam człowieka! I błagałam Wszechświat o to, by mi tu zesłał do pomocy, ale TYLKO TAKIEGO, który potrafiłby jednak ten mój ból duszy zrozumieć…

i jeszcze później doszło do mnie to, że w ogóle śmiałam napisać coś takiego o tym filmiku Gracjana… Czułam takie wyrzuty sumienia…

Kochana moja, ponawiam pytanie: dlaczego właściwie? Uważam, że nie ma w tym absolutnie nic złego, iż miewasz takie właśnie obawy! To znaczy, że jesteś bardzo świadomą osobą, która bardzo chciałaby już żyć szczęśliwie…, co wcale nie oznacza dla Ciebie, że nie będzie żadnych trudności! Gdyż dobrze już o tym wiesz, iż życie bez nich byłoby chyba jednak niemożliwe… Co więcej to właśnie dzięki temu, że te dołki/ trudności/ problemy się pojawiają, możemy najwięcej się z niego nauczyć, Ale przejdźmy może jeszcze dalej, bo dobrze przecież wiem, iż to nie był koniec twojej wizyty na tej dolince…

Oczywiście, że nie… Dalej zaś wzięłam do ręki tą malę i zaczęłam po prostu odmawiać tą mantrę Om mani padme hum i tak ją tam powtarzałam cały czas, najpierw stojąc w miejscu, później zaś stwierdziłam, że jednak powinnam się przejść i choć troszkę rozruszać… A wiesz, zrobiło mi się znowu niemal głupio… bo zauważyłam tam już jednak biegające te osoby…

Pomyślałam sobie znowu pesymistycznie [bo w takim właśnie nastroju byłam!], że ja przecież wciąż tego nie potrafię! I w dodatku, nawet nie mam z kim tego trenować… Zrobiłam jednak jedno okrążenie wokół tego stawu i pomyślałam sobie, że przecież to może tylko teraz mam taki jakiś znowu nędzny/ gorszy ten czas… Także później siadłam sobie tam na tą ławeczkę, na której zwykle siadałam i po prostu zamknęłam najpierw oczy.

Tak sobie hmmm…… siedziałam, następnie przyszła mi na myśl znowu ta scena z tego filmu Jedz, módl się, kochaj, jak ten Ketut rzekł do Liz, że można również tak po prostu siedzieć i się uśmiechać… Tzn. u mnie oczywiście było trudno z tym uśmiechem…, ale najzwyczajniej w świecie postanowiłam sobie właśnie w ten sposób pomedytować choć trochę. Dalej zaś ucieszyłam się, że wzięłam jednak słuchawki do tej komórki, bo pomyślałam sobie jeszcze, że w takim razie, skoro tu już siedzę sobie w słońcu, to może w końcu odsłucham sobie tego, co właściwie poprzednim razem wykonywałam dopiero ostatniego dnia lutego, tj. w niedzielę właśnie…

A mianowicie to: Medytacja wg Berta Hellingera – podziękowanie u zarania życia / czyta Małgorzata IRI Jakubowska, wtedy jakoś znowu niemal automatycznie napłynęły mi łzy do oczu… Później jednak włączyłam sobie jeszcze Metoda komendy 🚀- przejmij kontrolę w 60 sekund podczas 5 oddechów i to już wykonywało mi się znowu dobrze… Następnie jednak dostrzegłam jeszcze coś kolejnego…

No właśnie, kochana, tak czekałam, kiedy w końcu do tego przejdziesz, bo bardzo chciałabym to jeszcze skomentować! Także rozumiem, że to był właśnie ten filmik Beaty Pawlikowskiej, z którego zaczerpnęłaś również tytuł do tego wpisu, tak?

Właśnie tak! I muszę Ci powiedzieć, że dokładnie wtedy to poczułam znowu, iż najwidoczniej tak to właśnie musiało jeszcze wszystko przebiec. Że może musiałam na nią wpaść/ i dokładnie ją jeszcze odnaleźć, czy to raczej może właśnie ona mnie…, bym zdobyła kolejną lekcję i czegoś mądrego dalej się nauczyła/ czy może bardziej by tu pasowało: przypomniała sobie/ bardziej uświadomiła…

To może jeszcze tylko wspomnij o tym, że pokazał Ci się tam również ten filmik Gracjana… Ten, który wprowadził Ciebie w taki właśnie niespokojny nastrój… Podjęłaś jednak słuszną! decyzję, aby go jednak teraz odpuścić… by już więcej się czasem nie denerwować i dokładnie wtedy włączyłaś sobie do odsłuchiwania właśnie ten Energia podąża za uwagą.

Tak właśnie, zaczęłam go tylko tam odsłuchiwać i już się ucieszyłam, że natrafiłam/ natknęłam się na takie mądre jednak nagranie! [pochodzące z…UWAGA! 14 gru 2019, czyli jakby nie było wcale nie najnowsze… Lecz zauważcie, że to są rzeczy NADAL AKTUALNE! bo jednak dotyczące naszego sposobu myślenia i radzeniem sobie z nim!] Już tylko ten początek właściwie mnie uspokoił… I później postanowiłam go jeszcze w domu sobie dokończyć… A przygotowałam sobie wtedy już kawkę i tak jeszcze robiłam z tego notatki na komórce właśnie. I tu jest to, co sobie spisałam z tego:

​24:46 TO, O CZYM MYŚLĘ NAJCZĘŚCIEJ, TWORZY OKREŚLONĄ ENERGIĘ MOJEGO ŻYCIA.

Ona jest nie tylko sprawczą, przyciąga do mnie podobne, ale też ta energia mnie prowadzi! Więc im bardziej pełna strachu, słabości, ograniczeń, stresu jest moja życiowa energia, to nawet mam mniej fizycznie możliwości do tego, żeby podejmować dobre/ skuteczne/ silne decyzje... Dlatego, że wtedy brakuje mi poczucia własnej wartości/ poczucia wolności, brakuje mi poczucia przekonania o tym, że jestem silna i że mogę zmieniać moje życie w taki sposób, żeby być szczęśliwym człowiekiem 🍀

ENERGIA PODĄŻA ZA UWAGĄ= pamiętaj o tym, kiedy dopadnie Cię stado przestraszonych myśli! I PAMIĘTAJ O TYM, ŻE ZAWSZE MASZ NAD NIMI WŁADZĘ!!!Nie kontrolujesz tego, jaka myśl się w Tobie pojawia, ALE KONTROLUJESZ W PEŁNI TO, CZY PÓJDZIESZ ZA TĄ MYŚLĄ, CZY JEJ ULEGNIESZ, CZY ZANUŻYSZ SIĘ W NIEJ, I CZY ZROBISZ ZUPEŁNIE INACZEJ! Czy stworzysz inną myśl, którą podsuniesz swemu umysłowi i powiesz: TA MYŚL JEST DLA MNIE BARDZIEJ KORZYSTNA, TA MYŚL LEPIEJ NASTRAJA MNIE DO SAMEJ SIEBIE, DO ŻYCIA, DO MOJEGO DNIA DZISIEJSZEGO, DO PRZYSZŁOŚCI. 

Będziemy zajmować się takim sposobem myślenia, a nie tym sposobem myślenia, który mi przed chwilą podsunąłeś (Gracjanie :P) Jeżeli będziesz to robił za każdym razem, kiedy pojawiają się w Tobie takie myśli, których nie chcesz mieć, Twój mózg bardzo szybko podejmie to wyzwanie, dlatego, że mózg jest plastyczny i działa w ramach różnych dróg i połączeń między komórkami nerwowymi. I JEŻELI NIC NIE ZMIENIASZ, TO TWÓJ MÓZG DZIAŁA ZAWSZE TAK SAMO, czyli np. Jeśli jest przyzwyczajony do negatywnego myślenia, to będzie tworzył więcej negatywnego myślenia. Ale w momencie, kiedy ty mówisz: Zaraz, chwileczkę, JA TAK NIE CHCĘ!

Zaczynasz uczyć swój umysł, że można myśleć w inny sposób, na czym innym się koncentrować. W ten sposób TWORZYSZ NOWE POŁĄCZENIA KOMÓREK NERWOWYCH W TWOIM MÓZGU= to się nazywa NEUROPLASTYCZNOŚĆ MÓZGU! I wtedy twój mózg, zamiast używać te stare drogi, będzie używał tych nowych. I wtedy ZMIENI SIĘ CAŁE TWOJE ŻYCIE ❤

***46:31 / 1:00:01***

Wiesz, ja już nawet boję się tych wieczorów… a tym bardziej nocy… Tak bardzo stało się to teraz dla mnie takie właśnie niemal uciążliwe, to że nie mogę wręcz odpuścić tych myśli i trosk obecnie…, to ile mam do wykonania… i tak naprawdę w nikim wsparcia i pomocy… Pomijam już naprawdę to choćby gotowanie, prasowanie i ogólne sprzątanie…, znacznie ważniejsze jest dla mnie teraz zebranie tych faktur… i do Balian i do US… Jest mi po prostu teraz z tym strasznie ciężko obecnie… Ale nie, nie będę wywoływała nawet takich rzeczy przed snem! Przecież sama twierdziłam, że nie na tym polega życie, aby koncentrować się i skupiać na tym, jak jest trudno! Tylko zamieniać to w jakieś pozytywne, nawet bajkowe wyobrażenia.

I tu znowu pozwolę sobie zacytować Beatę:

To, czemu poświęcasz najwięcej swojej uwagi, to, na czym koncentrujesz swoje myśli, przynosi określony rezultat do twojego życia! Lub inaczej:

TO, CO DZIEJE SIĘ W TWOIM ŻYCIU, JEST ODBICIEM TEGO, CZEGO NAJWIĘCEJ JEST W TWOICH MYŚLACH. (…)

Moja podświadomość jest tym, co w 95% zarządza moimi myślami, emocjami i w konsekwencji moim życiem (…)

Jeżeli żyję w takim stanie ciągłego strachu/ stresu i niepokoju…, i ciągle rozmyślam o tym, co może mi się zdarzyć, to… co mogę przyciągnąć do siebie? Czy mogę wtedy przyciągnąć do siebie zdrowie/ sukces/ szczęście w związku? (…) Przyciągam do siebie to, co sama w sobie mam.

Oooo maaaatko, nie uwierzysz, co właśnie się stało!!! Szukałam jeszcze czegoś o prawie przyciągania… jakichś obrazków, czy coś, by tu jeszcze załączyć i udoskonalić [bardziej zobrazować, hehe] ten mój wpis właśnie 😋🙆‍♀️😜. I tak sobie czytam tą stronę https://www.bodymindmassage.pl/index.php/2019/10/21/prawo-przyciagania-jak-przyciagnac-do-siebie-wszystko-czego-pragniemy-mechanizm-krok-po-kroku/…

A tam… GRACJAN….wooohoo! [przypadek?] CO ZROBIĆ ŻEBY CI SIĘ „UDAŁO” || PRAWO PRZYCIĄGANIA/ PRAWO PRZYCIĄGANIA (JEŚLI NIE ROZUMIAŁEŚ, TO TERAZ ZROZUMIESZ)/ CAŁY WSZECHŚWIAT CI POMAGA || PRAWO PRZYCIĄGANIA/ PRZYKŁADY PRAWA PRZYCIĄGANIA, KTÓRE OTWIERAJĄ OCZY…. Maaateńko i jeszcze natrafiłam waśnie teraz 04.III.2021, godz. 00:09 na takie słowa o nim właśnie:

(…) oraz vlogi świetnego człowieka – Gracjana, który podejmuje na swoim kanale na YouTube tematykę duchowości i prawa przyciągania:

Oooo raaaany, zatem jutro, tfu…hehe, dzisiaj później 😋, z pewnością sobie jeszcze raz odsłucham tego świetnego człowieka… iiii w dodatku zauważyłam tam również stronę z podanymi filmami https://www.bodymindmassage.pl/index.php/2020/03/22/niesamowite-filmy-ktore-sklaniaja-do-refleksji/ także z pewnością sobie również jakiś stamtąd wyszukam!

Zmykam kochani do medytacji i spanka, teraz już czuję się ponownie dobrze…, troszkę chyba bardziej zrównoważona :P, wiem już bowiem, co będę robiła… dziś później, hehe, prócz naturalnie tego, że udam się odebrać moją przesyłkę z InPost, tym razem od https://ekoaleja.eu/

(…)

Żałujcie tylko, że nie mogliście jej ujrzeć zasypiającej… Wyglądała po prostu PRZECUDNIE! Miała taką spokojną i uśmiechającą się buźkę! No po prostu, przypominała nie tylko księżniczkę, hehe [~śpiąca królewna~ :P?], ale chyba właśnie taką boginkę, którą została nazwana przez Lamę Ole Nydhal😉. Może tylko jeszcze dodam, że obecnie mamy CZWARTEK, 04.III.2021. Kochani, ona odczuwała/ odczuwa nadal TAKĄ NIESAMOWITĄ RADOŚĆ… Właśnie z tego powodu, że jeszcze wczoraj/ dzisiaj, hmmm…, całkiem nieoczekiwanie natrafiła na Gracjana!

boooszeee, musielibyście tylko ujrzeć jej zaskoczoną minę wtedy. A już nawet pomyśliwała, że przecież jakby była rozsądną osobą, to powinna się raczej już dawno położyć… No helloł?!– mówiła do siebie…, ale jaka mądra i dbająca o siebie osoba siedzi tak długo..? A przypominacie sobie, że jeszcze wczoraj właśnie niemal zarzucała sobie, że tak marnuje swój czas i wyleguje się choćby tak długo w tym łóżku? Ale może posłuchajcie jej sami, co ma na ten temat do powiedzenia:

To jest po prostu niewiarygodne wprost dla mnie, jak to wszystko [mimo, że dużej części z tego kompletnie nie rozumiem…, no a z całą pewnością nie od razu…] układa się później w taką jedną SENSOWNĄ całość. I tak mnie to zawsze zaskakuje! Nawet nie wiesz, jak ja się później z tego cieszę, że wychodzi na to, iż MAM TĄ INTUICJĘ jednak DOBRĄ, albo raczej, że tak mądrze pozwalam się prowadzić [tak zawsze wolę myśleć, że to wcale nie ja sama, tylko KTOŚ/ COŚ mnie prowadzi🤭]. No w każdym razie jeszcze wczoraj/ dziś w nocy, ponownie wydałam tą komendę umysłowi, później jeszcze i tak włączyłam tą medytację do snu 🤗.

Za chwilę jednak musiałam ją wyłączyć…, bo mi przeszkadzała, hehe, w moich marzeniach… o Gracjanie… już wtedy znowu wyobrażałam sobie, że przy mnie jest, że jestem z nim i znowu się przytulamy… Było mi ponownie tak cudownie…, bo po prostu odczuwałam taki niesamowity spokój i to, że jestem po prostu kochana [i wcale nie chodziło tu o sex!]. Wtedy właśnie już te wszystkie pretensje, jakie do siebie miałam… jakby nagle wyparowały. Zrozumiałam w końcu, że jednak i pomimo wszystko dobrze postępuję!

I tak właśnie u siebie na komórce mam takie notatki: 1:20 = METODA KOMENDY, po czym wpisałam sobie jeszcze: 1:40 = MEDYTACJA DO SNU 🤗, którą, jak wyżej wspomniałam i tak zaraz wyłączyłam,😋. A później już musiałam błogo jednak spać… do prawie godziny 6! Kiedy to wstałam do ubikacji, taka szczęśliwa już i radosna. Wtedy właśnie, po powrocie do łóżka, pomyślałam sobie, że spokojnie jeszcze mogę sobie teraz tyle, ile zdążę przeczytać tych moich wpisów tutaj = udało mi się to z dwoma ostatnimi, bo nie chciałam tracić czasu na czytanie siebie, skoro miałam jeszcze inne rzeczy na dziś do zrobienia!

Ale choć ucieszyłam się z tego, że przeczytałam je jeszcze raz i skontrolowałam w nich tą muzykę! I właśnie wtedy przeglądałam sobie również dalsze już takie hmmm… jednak chyba bardziej odpowiednie pliki muzyczne, które zaraz sobie poprzesyłałam na @ jeszcze.= czyli już jednak wykonałam maleńką część mojego zadania! I za to sobie właśnie podziękowałam i pogratulowałam .

Fantastycznie moja kochana i przedzielna Ty! To teraz opowiedz jeszcze, jak dalej Twój dzisiejszy dzień przebiegał, bo teraz mamy dokładnie godz. 15:09.

Zatem po tym, jak te wpisy już sobie przeczytałam, udałam się do kuchni, gdzie zażyłam tą Lizynę i wit… Następnie przystąpiłam do medytacji, jak zwykle te ~20~minut. I tak jak już wspominałam o tym kiedyś, jak jestem w takim cudownym nastroju, to wypowiadam tylko słowa: DZIĘKUJĘ I KOCHAM CIĘ! Dziś jednak czułam się jakaś wyjątkowo wręcz spokojna, chyba trochę nawet tak, jakbym siedziała tu razem z Gracjanem… , jakby on był przy mnie, czy nawet siedział za mną i tak mnie jeszcze czule uściskiwał 🤗.

Następnie pomyślałam sobie, że WSTAJĘ DO TEJ MOJEJ GIMNASTYKI! I tak też uczyniłam! A dziś byłam z nią gotowa ok. 10:15/:20. A wykonałam znowu prawie wszystko! Bo była to naturalnie yoga & 1 SERIE VON ÜBUNGEN + [i tu UWAGA! bo nie 40 KNIEBEUGEN, tylko zrobiłam ich aż 50! Po tym, jak zobaczyłam w lustrze obok, jaki mam jednak wystający i wielki ten brzuch, buhaha]

Powaga! To przez to, iż zdjęłam tą bluzę, bo było mi już zbyt gorąco, hehe i wtedy właśnie patrzę w bok w lusterko [bo wiesz w tym przednim to tego przecież tak nie widać] a tam 🙄🙈🤦‍♀️… Wykonałam również 20 damskich pompek i… chyba z tego wszystkiego, jak się przeraziłam wręcz wyglądem/ wielkością tego mojego brzucha, to już nawet zapomniałam, jak ja wpisywałam u siebie na komórce… a nie, chwileczkę, bo właśnie to sprawdziłam: umieszczałam to po polsku [jak dobrze, że choć ta moja komórka ma taką dobrą pamięć, hehe, 🤣😆😜], a zawsze tam stało to: 2x po 15 wykroków na każdą nogę.

Teraz oczywiście nie dałam rady tylu zrobić, bo było to tylko 1x i to zaledwie 8 na każdą nogę, ale kompletnie się tym nie stresowałam, cieszyłam się bowiem, że w ogóle się do tej gimnastyki podniosłam. Wykonałam także tego dead bug`a 🐛x 5, no i oczywiście tradycyjnie to moje 100 (liczeń) „bieg w miejscu” 😋.

Dziękuję Ci kochana za taką relację, ale teraz ponieważ jest już 16 to może jakiś obiadek sobie zjemy? Do niego również coś będziemy oglądały! A trochę tego jednak mamy 😉. Potem będziesz jeszcze dalej relacjonowała, ale teraz zabieramy się za przyrządzanie jedzonka!

/////////////////////////////////////////////

Jesteśmy już moi drodzy wraz z Wami. Tak naprawdę byłybyśmy tutaj już dawno, gdyby nie ta nasza pracowita kreatorka… Kochani, jeszcze konsumując obiad: dziś była warzywna zapiekanka z soczewicą, do której przygotowałyśmy również sałatę z papryką i pomidorem [w końcu dziś je zakupiła, hehe], do tego włączyłyśmy sobie te filmiki Gracjana, o których wspominała powyżej, te ad. prawa przyciągania.

I muszę tu powiedzieć, iż nasza gwiazda owszem uznała, że on ma dużą tą wiedzę i jest wielu rzeczy świadomy… Może, kochana moja, jednak wyraź Ty to tutaj, choć tak po krótce, jakie były Twoje spostrzeżenia, wnioski itp…

No dobrze…, zatem … jedną z moich pierwszych konkluzji było to, iż po nim, po tym jak mówi, jego dynamice [sposobie mówienia/ gestykulacji/ temperamencie] doskonale jest widoczne, że ma w sobie coś z tego Greka jednak 🤭. To wszystko, o czym on opowiada w tych swoich nagraniach jest oczywiście cenne i mądre, aczkolwiek ja zdecydowanie wolę słuchać osób, które mówią jednak… może nie tyle adekwatnym stwierdzeniem byłoby tu słowo spokojniej

Choć to również ma inny wydźwięk dla mnie i jakoś inaczej na mnie wtedy to także wpływa, niż taki właśnie ekspresyjny ton mówienia, który często kojarzy mi się z krzykiem nawet…, ale o tym już przecież tu również kiedyś pisałam, że właśnie w taki sposób go odbierałam niejednokrotnie… Dobrze zdaję sobie z tego sprawę, że są osoby, które są jednak bardziej przekonane do niego niż np. do takich ludzi, jak Beata Pawlikowska, Klaudia Pingot…

oooo, booooszeeee, właśnie chciałam znaleźć jeszcze jakiegoś przedstawiciela płci męskiej… i porażka…🤦‍♀️ I…wpisując hasło: coach/ mówca motywacyjny… natknęłam się na gostka pod hasłem: TYPOWY MÓWCA MOTYWACYJNY (COACH) i… muszę przyznać, że ten to jest porażką rzeczywistą! 🙈🙉🙊Ale cóż, ja nikogo nie chcę absolutnie oceniać, bo wiem, że każdy może znaleźć swojego zwolennika…, buhaha 😝

Tak właśnie jest, moja droga, hehe, ale przejdźmy może do meritum…

Poważnie, ciężko mi to tutaj wyrazić tak, by być dobrze zrozumianą…, nie chcę tu się absolutnie jakoś wywyższać, bo ja również wielu rzeczy jeszcze nie wiem/ nie potrafię [musiałam się przecież uczyć od 2009 roku niemal wszystkiego od podstaw…] i bardzo cenię osoby, które jednak w sposób kulturalny i mądry [a do nich także należy Gracjan!] właśnie dzielą się tą swoją wiedzą z innymi.

Dochodzę jednak do wniosku, o czym już tu chyba niejednokrotnie wspominałam, że u mnie/ w moim życiu to wszystko, ta cała wiedza, pojawiała się niejako… tak po prostu i nikt mnie tego nawet jakoś specjalnie nie uczył, ani też wcześniej nie przygotowywał… Ja to jakoś, hmmm… intuicyjnie [?] wykonywałam jednak prawidłowo… 🤷‍♀️😉🙆‍♀️. I oczywiście, że jest łatwiej, jak posiada się wcześniej jakąś teorię/ wiedzę… Ale ja jej nie miałam, lub bardzo niewielką…, a jednak udawało mi się zawsze tak pięknie z niemal każdej sytuacji wychodzić…

I właśnie dlatego, jak już zjadłyśmy ten obiad, spojrzałam, co tu jeszcze powinnam zrobić i słuchając oczywiście tego, co Gracjan mówił, zabrałam się jednak za swoją pracę, tj. zaczęłam składać i chować do szafek te wyprasowane i wciąż leżące tu na zewnątrz rzeczy.

To wspomnij jeszcze tylko o tym, że dalej się jeszcze tak zastanawiałaś, czy zrobić nam po kawie, czy może o tej godzinie to ją jednak odpuścić już [a było jakoś przed 18] i zabrać się lepiej za przygotowanie tej zimowej herbaty wg. Pawlikowskiej, którą już kiedyś również robiłaś.

Hehe, więc to jest ten moment, kiedy, myślę, że powinnam jeszcze coś tu wyjaśnić… Raaaanyyy, już sama nie wiem, od czego by tu zacząć…, ale może najpierw dokończę jeszcze choćby, jak ten mój czwartek wyglądał, bo skończyłam chyba na tym, iż zaczęłam wykonywać [w końcu!] tą gimnastykę…

Po niej zaś zabrałam się za przygotowywanie śniadania [a dziś, kochani było ono znowu takie chyba jednak kreatywne, czy może lepiej by tu pasowało słowo odjechane, hehe]. Nie wykonałam żadnych fotek, ale może tylko tu wspomnę, że ponownie miałam ochotę na coś ciepłego… Wiedząc, że mam jednak i tą soczewicę, i wyjęłam wczoraj również z zamrażalnika trochę takiej zupki kapuścianej…

I tak tam stałam i sobie rozkminiałam, co by tu wykreować/ wykombinować, czyli po prostu zrobić na to moje śniadanie, hehe, 😋🤣😜. Zaczęłam już w sumie to nawet podgrzewać, pomyślałam również, że dodam do tego po prostu tej soczewicy i będzie git. Za chwilę przypomniało mi się, że został jeszcze mi przecież kawałeczek [dupka] tego razowego chlebka z żurawiną, a wiedząc, że mam tam ostatni już plaster wędliny… wpadłam na kolejny pomysł, że może jednak zrobię sobie z nią tą kanapkę, a do niej usmażę po prostu jajo.

Kochani w głowie tej naszej Małej Mi pojawia się naprawdę tyyyle pomysłów, że sobie nawet nie wyobrażacie, hehe W każdym razie wpadła na następujący pomysł, że skoro chciała zjeść coś ciepłego… to usmaży sobie to jajo właśnie, które położyła na ten kawałeczek chlebka z wędliną właśnie.

Wykonała również pastę, z tego gęstego z tej zupki, dodała także ugotowaną soczewicę, obstrzygła [ten wyraz kojarzy jej się zawsze z tym filmem „Niezgodna” :P] dalej trochę tą drzewiastą nać pietruchy, dodała pestki dyni oraz słonecznika. I właśnie z tego uczyniła kolejną pastę, posmarowała nią jeszcze kawałeczek chrupkiego pieczywa. Po czym zabrała się do konsumpcji, oglądając DO KOŃCA JUŻ WŁAŚNIE TEN FILM: Pod słońcem Toskanii – online (2003) Lektor PL – HD.

Szczerze mówiąc znowu się tak zastanawiałam, czy nie powinnam zabrać się jednak najpierw za jakąś pracę… Lecz właśnie wtedy, jakby mi coś/ ktoś znowu mówił, abym również trochę odpuściła… i nauczyła się, że można po prostu ot tak zrobić sobie przyjemność… I tak siedziałam sobie w tych moich domowych ciuchach, w fartuszku jeszcze [bo przecież przed chwilą szykowałam sobie to śniadanie :P], okryłam się trochę kocem i tak zanurzyłam się w tym filmie.

Obejrzałam go już do końca!!! I również przeniosłam go do podfolderu o nazwie ULUBIONE utworzonego pod tym głównym = MOVIES 😉. A stwierdzić muszę, iż to jest kolejny film, który mnie zachwycił wprost… Naprawdę nie raz tam sobie popłakiwałam…, wzruszałam się tak niemal niespodziewanie, ale również uśmiałam się także nie raz! Ogólnie stwierdzić muszę, że to jest jakiś kolejny jednak majstersztyk, na który znowu nie wiem, jak wpadłam… Wszystko w tym filmie wydaje się być przedstawione z taką jednak pewną lekkością… Tu właśnie też pomyślałam sobie znowu o Gracjanie, że to chyba nawet bardziej jego klimaty…, hehe [w sensie oczywiście, że Włochy/ Grecja, 😋 ]

Z tego filmu również wypisałam sobie choć część różnych cytatów, bo już wiem, że z niego także można się wiele nauczyć… A poniżej widzicie te, które tak na szybciutko zanotowałam:

[27:07] Chcąc przezwyciężyć poczucie winy, trzeba wyznaczyć sobie plan, wybrać jedno pomieszczenie i oswoić. Potem powoli oswoić cały dom, być miłym, przedstawić się, a wtedy dom odkryje swoją duszę (…)

[42:20] JEŚLI NIE STARCISZ DZIECIĘCEGO ENTYZJAZMU, SPEŁNIĄ SIĘ TWOJE MARZENIA.

[54:24] Jak chcesz znaleźć szczęście, skoro się nieustannie zadręczasz?

[1:02:53] Kiedy trafia się coś dobrego, trzeba to chwytać i wypuścić, kiedy przyjdzie czas.

[1:34:44] Cokolwiek się stanie, zachowaj swoją dziecięcą niEwinność = TO JEST NAJWAŻNIEJSZE!

[1:44:27] Podobno linię kolejową Wiedeń – Wenecja zbudowano zanim powstał pociąg, który mógł tę trasę przejechać, ale ludzie wiedzieli, że pociąg się zjawi.

Gdybyśmy pojechali inną drogą, trafiłabym gdzie indziej, byłoby inaczej…, ale czym są cztery ściany? Ważne jest to, co zawierają: DOM OCHRANIA MARZĄCĄ OSOBĘ, MOŻE SIĘ WYDARZYĆ TYLE DOBREGO, NAWET BARDZO PÓŹNO… TO TAKIE ZASKAKUJĄCE

Wiesz, co? Kocham wprost to w Tobie, że potrafisz tak się jednak niczym nie spinać i właśnie wiedząc, że spokojnie przecież możesz sobie coś odpuścić, to po prostu to robisz!…

Sama znowu nie do końca wiem, jak to się dzieje…, hehe, najzwyczajniej w świecie chyba jakby poddaję się, czy może raczej lepiej: jak słyszę już choćby jakąś sugestię/ głos to po prostu jakoś chyba zawsze jeszcze się chwilkę nad tym pozastanawiam i nim jednak jeszcze dojdzie to do mnie, że to jest prawidłowe, co jednak wykonuję…, to ja jakoś już to robię… Tak, jak właśnie z oglądaniem tego filmu do końca. Coś mi bowiem mówiło: A co się niby stanie, jak go sobie właśnie teraz obejrzysz do końca?

I tak jeszcze raz wtedy wszystko przeanalizowałam sobie…, że rzeczywiście ze wszystkim innym powinnam jeszcze spokojnie zdążyć, a przecież trzeba mieć również trochę przyjemności w tym życiu! Dlatego właśnie sobie pomyślałam, że zdążę przecież na spokojnie po tym filmie jeszcze udać się do tego warzywniaka i tak tylko spoglądałam sobie jeszcze na to, jaki mam czas i dokładnie po tym filmie na spokojnie się ubrałam i sobie właśnie wyszłam…

Wyobraź sobie, że kropił nawet trochę deszcz, ja byłam w okularach i nie wzięłam ze sobą nawet parasolki… Pomyślałam jednak, że przecież mam kaptur, więc tak sobie właśnie wędrowałam te 2 przystanki tramwajowe w 1 stronę… słuchałam sobie przy tym oczywiście mojej muzyki! I było mi tak dobrze po drodze, zwłaszcza, jak słyszałam: Tonbandgerät – Mein Herz ist ein Tourist

A później także słyszę Natalia Kukulska – Decymy

CZYM MOŻE ZACHWYCAĆ BLASK, GDY NIE ZNASZ CIEMNOŚCI BARW, JAK SZCZĘŚCIE ROZPOZNAĆ MA, KTO NIE ZNA CHWIL ROZPACZY?

POTRZEBNY JEST KAŻDY LĘK, POTRZEBNY BEZ CELU GNIEW, JAK NOC, KTÓRA PO TO JEST, BY SŁOŃCE MOGŁO WSCHODZIĆ.

TO NIC, ŻE OCZY PEŁNE ŁEZ I TAK NADEJDZIE NOWY DZIEŃ!

I ŻYCZĘ CI TEGO Z CALYCH MOICH SIŁ,

BY ZAWSZE PRZY TOBIE BYŁA TAKA MYŚL

TO NIC, ŻE OCZY PEŁNE ŁEZ I TAK NADEJDZIE NOWY DZIEŃ!

[ooo matko, a teraz <05.03.21, godz. 1:20> ponownie słyszę tę piosenkę: Mikromusic – Takiego Chlopaka]

To jeszcze może opowiem tylko, na cóż trafiłam w tym warzywniaku… Ok. 14 siadłam już tutaj w domu przed kompem… a dziś prócz kilku owoców i warzyw, które zakupiłam, dostrzegłam również taką dużą butelkę soku i nie omieszkałam zapytać, co to jest/ z czego ten sok? A jak usłyszałam, że z granatu, to się tylko uśmiechnęłam i powiedziałam, że w takim razie go także wezmę. 😊

Poza tym, po powrocie do domu, sprawdziłam jeszcze kolejną rzecz, a mianowicie, że wcale nie muszę zapisywać tych zdjęć z komórki na pulpicie, bo one i tak są automatycznie zapisywane przecież w Google Photos. Wystarczy wtedy właśnie, że w to wejdę i z tego sobie coś wybiorę… Kurczę, szkoda, że tego nie wiedziałam wcześniej…, bym nie zapisywała tu wówczas tyle folderów ze zdjęciami na pulpicie właśnie, każdy pod odpowiednią jeszcze datą…

A to powyżej to jest właśnie ten sok, który sobie zakupiłam! Dopiero jednak w domu spojrzałam jeszcze na tą datę… i muszę szczerze powiedzieć, że jak ujrzałam tam termin ważności = 2 LATA, to już sobie pomyślałam właśnie, że JAKI SOK NATURALNY MOŻE TYLE CZASU STAĆ??? 🙄🤔🤷‍♀️. Ale cóż… zakupiłam i w domu od razu go sobie nalałam do szklanki, a stwierdziłam, że całkiem dobrze smakuje, zatem po prostu go wypiję, jak najszybciej i nie będę już tutaj sobie niczego wkręcać.

Również tak myślę, że nie ma to już przecież sensu, bo sok jest tak czy tak zakupiony… Ale może choć powiedz jeszcze, cóż Ty jutro masz w planie, co sobie zanotowałaś na tej swojej komórce, bo zaraz już zmykamy się jednak kłaść spać.

Także mój wstępny plan na jutro, to [zapiszę to dokładnie w taki sposób, jak widnieje u mnie na komórze 😉]

  • WOHNUNG BEZAHLEN
  • InPost odebrać paczkę [bo dziś tego nie zrobiłam, gdyż to ten paczkomat przy kerfie]
  • zakupić przy okazji w tym sklepie właśnie produkty, których potrzebuję
  • find docks ad. orzeczenie [dokument świadczący o stałym pobycie] + wzięcie go i faktury na ksero
  • przygotowanie tematu przyimków na niedzielne korepetycje

No dobrze moja kochana, ale teraz jest już czas, aby się jednak przebrać w piżamkę i położyć do spanka, ewentualnie medytacji jeszcze.

Z pewnością będzie to medytacja z intencją, jak zwykle zresztą. Uwielbiam się oddawać tej jednak magii.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close