ISTNIEJE WIDOK WSPANIALSZY NIŻ NIEBA –

– WNĘTRZE DUSZY Victor Hugo

2:22:13

DATY W TYM WPISIE: 12./ 13./ 14.-16./ 17./ 18.III.2021

Kochani, u naszej Małej Mi naprawdę dużo się dzieje, ale to chyba nic nowego, prawda? A teraz przedstawię Wam te dni, kiedy jej tu nie było… Zakończyłyśmy bowiem tę opowieść na CZWARTKU, 11.III.2021. Obecnie jest SOBOTA, 13.III.2021, ale przedstawimy Wam tutaj, jak to wszystko było/ jest/ przebiega. I od razu nasza bohaterka już Was tu przeprasza…, że nie tyle zrobi to dla Was, co po prostu odczuwa taką potrzebę znowu dla samej siebie… Powiem Wam jedynie, że teraz mamy godzinę 13:44, a zmieniła tytuł tego wpisu, na taki, jaki widzicie obecnie, wcześniej natomiast miała ten oto cytat:

Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć. „Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam” Paulo Coelho

Przeprowadziłam z nią rozmowę, jak zwykle zresztą, poza tym, „zadziały się” po raz kolejny rzeczy, które poniekąd zmieniły jej spojrzenie na to życie…

Moja droga, myślę, że może już na wstępie wytłumaczyć powinnyśmy, dlaczego powyższe stwierdzenie ujęte zostało w cudzysłów. Przecież, moja kochana, to nie było wcale tak, że coś się tak samo podziało! To nikt inny, jak Ty sama tym pokierowałaś, zatem miałaś na to jednak jakiś wpływ! SAMA WIEDZIAŁAŚ JUŻ, CO WŁAŚCIWIE POWINNAŚ ROBIĆ!

Poza tym, moja droga, już myślałam, że to ustaliłyśmy… Robiąc to/ pisząc o tej swojej bogatej jednak w wydarzenia codzienności, dzielisz się po prostu sobą. I tak, owszem, tym samym przynosisz przede wszystkim sobie ulgę, ale przecież NIE MOŻESZ TEGO WIEDZIEĆ, CZY TYM SAMYM NIE POMAGASZ TU JESZCZE KOMUŚ! Opowiadasz tu o niczym innym, jak o swoim własnym życiu, swoich obecnych DOŚWIADCZENIACH! I to nie są jakieś wymyślone historie! Także jestem tego pewna, że dla wielu osób może okazać się to również pomocne. Kropka. Nie bawimy się już w żadne gdybanie, tylko donoś tu proszę o tym, cóż się u Ciebie, moja przedzielna Ty istotko, wydarza!

Ok, niech będzie… zatem tutaj zobaczycie zaraz ponownie te moje smutki. Dzisiaj znowu [sobota, 13.03.21] obudziłam się właśnie w takim nastroju…, mówiąc po prostu do WSZECHŚWIATA/ BOGA, że ​NIE DAJĘ SOBIE RADY... Zamiast myśleć pozytywnie i skupiać się TYLKO na dobrych aspektach życia, ja wciąż siebie tylko dobijam jeszcze tymi destrukcyjnymi myślami… Obecnie NIE POTRAFIĘ CIESZYĆ SIĘ Z TEGO, ŻE W OGÓLE ŻYJĘ… i doskonale widzę, jak sobie takimi myślami szkodzę… A nie mam tu jeszcze nikogo również do wsparcia i pomocy… Kogoś, kto zechciałby mi choć uświadamiać, że wcale tak źle nie jest i że wszystko da się jeszcze naprawić, wystarczy trochę w to uwierzyć….

Tzn. tak naprawdę robią to od czasu do czasu i mój brat, i moja mama, ale to jest jednak dla mnie co innego…, bo ja wolałabym, aby robił to ktoś, kto jest choć mniej więcej na podobnych wibracjach, co i ja… Tu jednak już sobie znowu myślę, że jestem chyba jakąś wręcz hipokrytką…, która jeszcze w swoje urodziny, dziękując ulubionej kuzynce za życzenia udostępniła, m.in. ten obrazek A ja od wczoraj /12.03./ budzę się w takim właśnie nastroju.. I już kompletnie nie potrafię „czarować”.

Kochana moja, doskonale to widzę…, ale naprawdę myślisz, że wzięło to się znikąd???Przedstawię Ci tu argumenty/ wydarzenia, świadczące o tym, że jednak MASZ POWODY, BY TAK SIĘ CZUĆ:

1) odpowiedź na fotkę obecnego wyglądu Twojej stopy od TEGO Szymona masażysty z OdNowy, który po zobaczeniu tego, napisał Ci jednak o udaniu się do TRADYCYJNEGO LEKARZA, co więcej następnie wymyślił jeszcze kolejny skutek/ reakcję Twojego organizmu… Nazywając go Wstrząsem Anafilaktycznym… 😵[przerażona, musiałaś aż szybko sprawdzić, co to w ogóle jest…]

2) porozsyłałaś to samo zdjęcie również dalej, prosząc o wsparcie poprzez wysłanie w kierunku Twoim i Twojej stopy intencji. A nie wyjaśniłaś, że tak wygląda ona po kąpieli, czyli namoczeniu jednak [a nie zapominaj, iż miałaś na niej POPRZEKUWANE jednak te pęcherze…], zatem skóra była całkowicie miękka, a Ty pełna nadziei potraktowałaś ją jeszcze tym AŁUNEM… I właśnie wtedy powstały na Twojej stopie rany, ponieważ ta delikatna/ miękka skóra, no a zwłaszcza po kąpieli… podczas nacierania tym AŁUNEM uległa „otwarciu”, z tych przebitych wcześniej pęcherzy…,bo się po prostu „przesunęła” …

3) nie możesz teraz już nawet dobrze chodzić... A przecież będąc pewną, że pojedziesz do Elbląga nie kupowałaś już sobie nawet jedzenia… , dalej wpiszę już tylko hasła: korepetycje, planowana wizyta na tym zabiegu odmładzania twarzy, PIT, wciąż nie odniesione dokumenty ad. tego Twojego orzeczenia…

4) rozmowa z Twoją mamą [przy której na koniec już nawet zaczęłaś płakać…], następnie przeprosiłaś i poinformowałaś także swoją babcię, dlaczego nie przyjedziesz… 

5) wczorajsza [piątkowa, 11.03.21] wieczorna jeszcze rozmowa z bratem, któremu to również wysłałaś zdjęcie tej stopy, już inne/ łagodniejsze, by po prostu pokazać, że tak ją sobie teraz poparzyłaś i nie wiesz, co dalej robić… A wysłałaś to do niego właśnie, bo wiedziałaś, że on ma już jednak jakieś doświadczenie w takich sprawach ran/ oparzeń

6) ogólny stan/ sytuacja obecnego społeczeństwa/ obecnej rzeczywistości…

boooszee, właśnie teraz, leżąc jeszcze w łóżku … z którego raczej obecnie nie wychodzę…, bo ciężko mi w ogóle na tą nogę stawać… , odkryłam karteczkę od Beaty Pawlikowskiej, z 09.03.21, czyli z moich urodzin i po prostu zaczęłam ryczeć, czytając to… Byłam pewna, że jak już wstanę do kompa, to uda mi się ją odnaleźć…., a z komórki nie potrafiłam nawet skopiować sobie tego tekstu…

Napiszę jednak, cóż z tego zapamiętałam, taki ogólny przekaz, tak cholernie mocno mnie to wręcz uderzyło, podam jedynie hasła:

  • do tej pory ciągle myślałaś tylko o innych
  • zrób coś w końcu dla siebie samej, bo na to po prostu ZASŁUŻYŁAŚ!
  • to jest czas dla Ciebie, by siebie nagrodzić, pochwalić, przytulić I BYĆ W KOŃCU DLA SIEBIE PRZYJACIELEM!

A ponownie uznałam, iż to jest po prostu dla mnie przekaz, trafiłam na niego wprawdzie dopiero dziś, czyli 13.03.21… Ale spójrzcie, pomimo, że teraz nie potrafię już go odnaleźć… To na myśl mi przyszła znowu ta data…, że wiecie, TRZYNASTKĘ uważa się jednak za jakąś liczbę poniekąd pechową. Jak widać nie dla mnie…:P, jak zresztą większość nieparzystych dat w moim życiu. Następnie zaś [przeglądając dalej YT] trafiłam na kolejną rzecz, którą miałam tam zapisaną, a wśród piosenek [w ogóle to znowu no, helloł!, ale ja już nawet nie wiedziałam, że mam tam jakiekolwiek zapisane… 🤦‍♀️] I widzę m.in. tą: CRO EINMAL UM DIE WELT i słysząc jej tekst/ słowa, ponownie zaczynam płakać:

Baby, bitte mach dir nie mehr sorgen um Geld,
Gib mir nur deine Hand,
Ich kauf dir Morgen die Welt. (…)

Denn ab heute leb’ ich
Jeden Tag als ob ich morgen tot wäre,

Laufe durch den Park und werf’
Mit Geld als ob Brot wäre.

Boże drogi, właśnie wyczytałam w necie na tej stronie: https://www.hartmann.info/pl-pl/articles/9/b/art_oparzenie tą informację:

OPARZENIE II STOPNIA

Powstałe uszkodzenia dotyczą zarówno naskórka jak i części skóry właściwej – cechami charakterystycznymi są w tym przypadku silny ból, obrzęk i zaczerwienienie. W ciągu 24 godzin pojawiają się pęcherze – jest to martwy naskórek uniesiony gromadzącym się pod nim płynem tkankowym. Ten rodzaj oparzenia może pozostawić po sobie trwałe przebarwienia lub blizny. Także w przypadku oparzenia II stopnia należy jak najszybciej schłodzić oparzone miejsce wodą (trzymać pod strumieniem wody około 30 minut). Przyniesie to ulgę, obniży temperaturę tkanek i zapobiegnie ich dalszemu uszkodzeniu. Nie należy przekłuwać pęcherzy. Oparzone miejsce koniecznie należy zaopatrzyć opatrunkiem. (…)

I dalej:

Chłodzenie zawsze zaczynamy od wody letniej, stopniowo, obniżając jej temperaturę. Zbyt niska temperatura może spowodować szok termiczny, a nawet wstrząs. W żadnym wypadku nie stosujemy lodu !!!

booooszeee, ile razy tu wyjdzie ponownie moja totalna głupota wręcz… Jeszcze wczoraj, jak rozmawiałam z Kamyczkiem, to on mi również powiedział, że pęcherzy się nie przebija… Mateńko, poczułam się jakbym znowu była jakąś totalną ofermą

Ale, kochana moja, pytam jeszcze raz: SKĄD NIBY MIAŁAŚ TO WIEDZIEĆ??? Przecież to wcale nie było dla Ciebie takie oczywiste…, bo wcześniej żadnych takich rzeczy na swoim ciele nie miałaś! A byłaś już tak tym wszystkim wystraszona/ wstrząśnięta/ zdesperowana…, że po prostu przestałaś nagle kompletnie myśleć! A przypominam tylko, iż Twoja głowa/ Twój mózg wciąż, jak widać, o wielu rzeczach nie ma pojęcia niestety… Nim wspomnimy o tamtych, minionych dniach, to rzeknij nam choć, cóż dziś się wydarzyło i miało miejsce, dobrze?

Tak więc, taka już wszystkim zdesperowana… , a mój pokój wygląda obecnie tak, że …. pożal się Boże… Właśnie wykonałam kolejną fotkę moich nóg… Tu z pewnością zauważycie w jakim bałaganie obecnie żyję… W ogóle to, jakbyście nie dostrzegli…, to spójrzcie tylko na tą fotkę powyżej: przebijam generalnie obecne czasy, bo nie tylko mam 2 różne skarpetki, ale także 2 różne kapcie, buhaha, 🤪🤣😜. A poniżej jeszcze dalsze zdjęcia tej mojej cudnej stopy…

Ponieważ tak intensywnie myślałam, jeszcze leżąc w łóżku, że ja przecież nie mogę teraz już prawie w ogóle chodzić… gdyż za każdym razem, jak staję na tą nogę, to po prostu odczuwam ból… Stąd choćby ta fotka powyżej, wskazująca na to, jak ja te nogi teraz sobie trzymam, siedząc oczywiście na tym moim leżaku. Więc jeszcze dziś, leżąc w łóżku o godz. 7:50 wysłałam następującą wiadomość do taty mojej uczennicy:

​[13.03, 07:49]: Dzień dobry Panie Mariuszu, ponieważ niestety na teraz ponownie mam „trudności” z tą moją poparzoną nogą, również w tą niedzielę nie dam rady przyjechać do Michaliny… Jeśli sytuacja się nie poprawi… będę mogła pomagać Michasi jedynie od siebie z domu… Pozdrawiam, Monika

[13.03, 08:33] TataMichasiMARIUSZ: Pani Moniko jeżeli tak będzie trzeba to Michalina będzie dojeżdżać do Pani. Umówmy się na na kontakt w przyszłym tygodniu i ustalimy co dalej

Dobrze i dziękuję bardzo za wyrozumiałość 🍀

Miałam już ponownie tyle obaw, jak to wyjdzie… tak mnie naprawdę to wszystko już tu zaczęło wręcz przytłaczać… A najbardziej właśnie to, że ponownie zaczęłam martwić się na zapas tyloma rzeczami…

No właśnie, ale spójrz moja droga na to jeszcze raz: to jednak samo nie wyszło… Jestem doskonale o tym przekonana, iż to był po prostu efekt tego, co Ty od siebie dawałaś do tej pory. Nie pamiętasz już, jak kiedyś i zostałaś dłużej z Michaliną, by jej jeszcze coś wytłumaczyć, a następnie przyniosłaś również do tych Państwa ciasto, które sama upiekłaś!? To donieś jeszcze o kolejnych dobrych rzeczach, które dziś również miały miejsce!

Ok, zatem może po prostu je tu wkleję, tak, jak mam zapisane u siebie w moim komórkowym kalendarzyku:

Przełożona wizyta w AKADEMII PIĘKNOŚCI!!! 😊 Bo inna babeczka tym razem [poznałam po głosie, hehe] powiedziała, że przede wszystkim MUSZĘ WYZDROWIEĆ 🍀💗🙆‍♀️

Powiedz proszę nam teraz tutaj coś o tym więcej, jak to dokładnie było…

Zatem, jak jeszcze w czwartek zaskoczyła mnie ta pierwsza kobietka dzwoniąca do mnie i zapraszająca mnie na ten 2- godzinny zabieg na twarz, podobno podarowany od jakiejś Anny, hehe 🤭[ale ja mam na to inną wizję]. I właściwie, dokładnie dziś już mi się to troszkę rozwiązało… W każdym razie ta babeczka z czwartku [Iwona, jak się później dowiedziałam], po tym, jak ja rzekłam, iż w piątek wyjeżdżam, ale wracam już w sobotę, bo przecież w niedzielę miałam udzielać tych korepetycji…

Także zapisała mnie już na poniedziałek i poinformowała mnie, że właśnie w sobotę zadzwoni ktoś do mnie od nich jeszcze, by tą moją wizytę potwierdzić. I to była właśnie ta kobietka dziś, której rzekłam tylko, iż niestety poparzyłam tak nogę, że nie mogę teraz nawet chodzić. I ona do mnie wtedy właśnie, to, co napisałam powyżej. Ja zapytałam jednak, jaki jest ewentualny późniejszy termin tego zabiegu, a ona mi powiedziała, że na skorzystanie z tego zabiegu w takiej cenie, mam jeszcze szansę do końca miesiąca. Ucieszyłam się, bo ona rzekła, że w takim razie zadzwoni do mnie jeszcze po 2 tygodniach, jak już do siebie dojdę.

Kurczę, to było naprawdę miłe, prawda?

Dokładnie tak! Wiesz co? To może jeszcze tylko teraz wspomnę o tej poprzedniej czwartkowej rozmowie z tą Iwoną, która trwała ponad 20 minut! Otóż tak rozmawiałam z tą babeczką. A słyszałam, że ona miała chyba ogromną ochotę na to, hehe,🤭. Nawet do tego stopnia, że w pewnym momencie, choć bardzo miło mi się z nią rozmawiało, to wyobraź sobie, że to ja rzekłam, że musimy już kończyć, bo mam tu także inne zajęcia 😉.

W każdym razie powiem tak tylko w skrócie, dlaczego tak dobrze mi się z nią rozmawiało. Otóż ta kobieta była niesamowicie świadomym człowiekiem. Najpierw jednak uprzedziła mnie o przeciwwskazaniach do tego zabiegu. Po tym wspomniała zaś jeszcze o tym, iż mogą do niego podejść jedynie osoby powyżej hmmm… [mam nadzieję, że nie pomylę tego], ale teraz wydaje mi się, iż rzekła „powyżej 27, albo… 34 roku życia”. No ok, jak widać znowu nie pamiętam :P.🤷‍♀️ I ona wtedy do mnie…, albo przekażę tutaj naszą konwersację po prostu:

I dlatego muszę zapytać, czy Pani ma już tyle lat.

Tu oczywiście na wstępie mój śmiech,🤭 Proszę Pani, dokładnie we wtorek skończyłam 39lat, hehe,😉.

Poważnie? No muszę powiedzieć, że w życiu bym nie powiedziała! Po głosie, brzmi Pani jak… 18-tolatka.😉

Muszę Pani powiedzieć, że ja nawet nie wyglądam [podobno] na swój wiek, hehe😋. I proszę mi uwierzyć, nie jest Pani pierwszą osobą, która coś takiego twierdzi [a Pani tylko po moim głosie]. Także w sumie już się do tego przyzwyczaiłam.

Zatem, jest mi niesamowicie przyjemnie, że będziemy mogli gościć u siebie taką miłą, nie tylko młodo wyglądającą, ale przede wszystkim tak się czującą kobietę.

Ok, dalszą naszą konwersację może już po prostu streszczę. To teraz przejdę do tego, dlaczego odniosłam wrażenie, że to jest BARDZO ŚWIADOMA KOBIETKA. Na początku rzekła mi coś mianowicie o tym tylko, że jak przyjdę to powinnam mieć maseczkę. Ja do niej, że ja akurat mam zaświadczenie od lekarza, że jej nosić nie muszę. Ona wtedy do mnie, że ona również żadnych maseczek nie zakłada, tylko tak w pracy musi… to choć bierze taką chustę… W ogóle to mówi do mnie:

To Pani chodzi normalnie po dworze bez maseczki?

No oczywiście, jakżeby inaczej, przecież mam zaświadczenie lekarskie! I powiem Pani szczerze, że ja już nawet jak tak wychodzę i dalej muszę jeszcze przemieszczać się komunikacją miejską…, i spoglądam sobie na tych ludzi w tych maseczkach/ kagańcach, to już w pewnym momencie się naprawdę zastanawiam, czy to z nimi jest coś nie w porządku, czy to jednak ja mam coś z tą głową, hehe

Muszę Pani powiedzieć, że ja również nie mogę już patrzeć na to nasze społeczeństwo, jak ono daje sobą manipulować. Ja nawet gdyby mnie ktoś, jakiś policjant zaczepił, że ja tej maseczki jednak nie mam, to i tak nie przyjęłabym żadnego mandatu… Bo uważam, że to jest naruszeniem mojej wolności! Bo dla mnie to jest jakaś kompletna głupota… I moim zdaniem absolutnie nie ma żadnej pandemii i czekać tylko, kiedy społeczeństwo zacznie się z tego budzić. Bakterie przecież są i zawsze były. A Ci, którzy umierają, to ok, może i wyszedł im pozytywny ten test na COVID, ale cała większość z nich miała przecież również WSPÓŁISTNIEJĄCE CHOROBY!

Hehe, no serio, niesamowicie świetnie się z nią rozmawiało, a jeszcze dokładnie tego samego dnia, leżąc w łóżku natknęłam się na te 2 filmiki, które ponownie mnie zmroziły, że tak powiem… Najpierw był to ten oto filmik, dotyczący szczepionek: https://www.facebook.com/telewizjaleszno/videos/3697199570366254, a dla tych którzy nie mają fejsa, to tylko wkleję jeszcze info, czego ten filmik dotyczył: Czy to Niepożądany Odczyn Poszczepienny? Rozmowa z Agatą Klimkiewicz nauczycielką z Gdańska, następnym filmikiem był zaś ten: Meksykański kardynał ujawnia globalne kłamstwo ! [https://www.youtube.com/watch?v=VK3BtymK8Ns]

Widzisz, kochana moja, myślę, że to jest dokładnie tak, jak twierdzi Beata Pawlikowska: bo przecież zauważ, że naprawdę wszystko już dziś ułożyło się bardzo pozytywnie dla Ciebie:

  • otrzymałaś pozytywną odpowiedź odnośnie tych korepetycji
  • pani z tej Akademii Piękności również dała Ci zadowalającą odpowiedź
  • także sąsiadka, do której dziś nawet zapukałaś i powiedziałaś, że niestety na razie przez stopę jesteś uziemiona… I wtedy właśnie zapytałaś także, czy byłaby tak miła i czasem, idąc do sklepu kupiła Ci również coś do jedzenia, po czym rzekła, że jak już będzie szła, to nie ma żadnego problemu, przyjdzie tylko jeszcze zapytać, co 😊
  • wróciłaś do swojego mieszkania i spojrzałaś, że śmieci już masz także pełno, wyszłaś jeszcze jej o tym powiedzieć i za jakiś czas, ona wynosząc własne śmieci, zabrała także Twoje!

Tak właśnie było, a jak mówię jej [tak mile zaskoczona, że tak szybko]: DZIĘKUJĘ SERDECZNIE PANI KASIU, ta do mnie: ależ nie ma za co pani Moniko, przecież i tak wynoszę własne śmieci 😊. Ja na to: ale nawet pani nie wie, jak mi w ten sposób pomaga 😊🍀🌞

Spójrz tylko, kochana moja, przecież tu po raz kolejny przekonałaś się, że

Może i tak…, tylko, że wiesz, ja już naprawdę w takich momentach, no a zwłaszcza, jak mój brat [i mama również dziś!] mi mówią, że pęcherzy się nie przebija... To ja mam do siebie wtedy taaaakie ogromne pretensje i tu moje słowa pod własnym adresem: JAK MOGŁAŚ BYĆ TAKA GŁUPIA I TAK NIEROZSĄDNIE, NIEMĄDRZE WRĘCZ POSTĄPIĆ??? i myślę sobie w takich momentach o tym, że cholera

Tak, masz rację, pomijasz chyba ten jednak ważny fakt, iż TWÓJ MÓZG ZOSTAŁ KIEDYŚ POWAŻNIE USZKODZONY…

No ok, niby byłoby to jakimś może usprawiedliwieniem, jednak dobrze, wiesz, że jest mi ciężko/ niezręcznie…, czy może inaczej: NIE LUBIĘ I NIE ZNOSZĘ WRĘCZ SIĘ USPRAWIEDLIWIAĆ, a już tym bardziej zwalać coś na ten pie… wypadek, łatwiej chyba jest mi powiedzieć o sobie, że jestem jakimś totalnym bezmózgowcem…, bo zadaję sobie kolejne pytanie: JAK NIBY DŁUGO JESZCZE TO BĘDZIE TRWAŁO?

Moja dzielna Ty wojowniczko, dlaczego Ty wciąż pomijasz jeszcze choćby ten fakt tych kolejnych niełatwych zdarzeń w Twoim życiu?

Wiesz, ja już właśnie w takich momentach dochodzę do kolejnych wniosków…, że chyba wychodzi na to, iż ja się na tym GRACJANIE niemalże uwieszam… booooszeee, a mi naprawdę przecież nie o to chodzi… Ale ponownie nie potrafię tego zrozumieć, dlaczego właśnie, jak coś jem [bo dziś już normalnie zaczęłam, znowu po tym, jak jeszcze wczoraj wyczytałam kolejną rzecz: iż wszelkie rany goją się po prostu szybciej, jak dostarcza się także odpowiednie składniki do swojego „wnętrza„…] to włączam sobie znowu te jego nagrania: Magia, której doświadczysz jeżeli będziesz się rozwijał. Jak to nagranie oglądam, to po prostu tak mi się chce śmiać w tym momencie, jak Gracjan opowiada o tym głosie, który go także czasem krytykuje, hehe 🤭. I właśnie to jest ta chwila, kiedy myślę sobie, że dokładnie z tak podobnym człowiekiem chciałabym jednak być…

Dalej zaś dziś włączyłam sobie: Ten jeden i jedyny sposób żeby lecieć wysoko w życiu, tzn. żeby nie było dziś: nie obejrzałam ich całych od początku do końca… Tylko ten pierwszy jakoś od środka, w tym drugim zaś zwłaszcza uwielbiam go wprost tam słuchać od tego momentu o tym prawie przyciągania 😊. Ale o tym już kiedyś tu także pisałam… Teraz jednak muszę dodać, że naprawdę nie chciałabym sobą i swoją jednak trudną historią jeszcze kogoś obciążać. A już tym bardziej tak WRAŻLIWEGO, mądrego i świadomego człowieka, jakim jest Gracjan.

(…)

To, co kochana moja, to jest chyba najlepszy czas, by wspomnieć choć jeszcze tutaj o tym wczorajszym dniu, którym był PIĄTEK, 12.III.2021, opowiedz proszę, jak ten u Ciebie wyglądał.

Oooo matko, no dobrze, bez żadnego oceniania, przekażę tu po prostu, jak to u mnie przebiegało… Otóż wczoraj właśnie, jak wiesz, byłam wręcz w BAAARDZO NEGATYWNYM STANIE, ale doskonale pozostawałam tego świadoma. [nawet powiedziałam to mojemu bratu, a wcześniej jeszcze mamie, do której również dzwoniłam]. Odnosiłam wrażenie, iż byłam w takim nastroju, że ponownie choćby kompletnie nie potrafiłam przeczytać tego od dołu…

To może teraz jeszcze odnieś się choć troszkę jeszcze do tych 6 punktów/ argumentów, które wypisałam powyżej.

Ok, postaram się tam, gdzie coś do powiedzenia/ wyjaśnienia będę jeszcze miała…, choć właśnie w takie dni, jak dziś odczuwam to niemal całą sobą… a mianowicie dokładnie to, o czym mówi ta Karma Kagyu Polska:

Ale dobrze. Już w takim razie powracam do tematu… Więc tak, odnośnie tego Szymona…, to przede wszystkim zrobiło mi się STRASZNIE przykro i BARDZO dziwnie, że człowiek, który tak przekonywał mnie jeszcze ostatnio do takiej niemal magi, opowiada mi teraz o tradycyjnej/ konwencjonalnej i zachodniej medycynie… A jak mi napisał tą kolejną informację o tym wstrząsie anafilaktycznym, to już serio w tym momencie znowu nie wiedziałam, o co tak naprawdę chodzi…😲🤷‍♀️ Bo to, iż moja wiedza jest bardzo ograniczona [no a już zwłaszcza obecnie...😓], to doskonale zdaję sobie przecież z tego sprawę…

Ale chciałam tylko zauważyć, że wcześniej to nikt inny, jak on mi właśnie mówił, że powinniśmy słuchać przede wszystkim swego serca… I dobrze wiem, że niestety zawiodłam już choćby poprzez to przekłucie tych pęcherzy jednak… Ale tak, jak mówię i będę się tego trzymała! Nie mam tutaj nikogo, kto zechciałby mi w tym pomagać… A byłam już wtedy jakoś tym wszystkim tak niemal przytłoczona/ oszołomiona i wystraszona znowu wyglądem tej mojej stopy, że mój mózg jakby nagle przestał w ogóle „myśleć”…

Przecież właśnie przez to, m.in. moje dni tak tu wyglądają… Że nadal, jak o tym pomyślę, jaką trzeba być jednak idiotką i kretynką, aby tak zaszkodzić swojemu ciału, które jest moją świątynią…??? Tak sobie myślę, że to ja, do cholery jasnej, nie tylko sama stworzyłam te blizny obecnie, ale również zaszkodziłam sobie poprzez to, iż nie mogę teraz nawet chodzić… Bo tu chodzi o tą prawą moją nogę, która jest…, czy może raczej była🤦‍♀️ bardziej sprawna ..

Z tego też powodu zaczęłam właśnie później płakać i mojej mamie do słuchawki, i również Marcinowi… A wiesz co mój brat stwierdzał, jak tak mu płakałam, mówiąc o tych bliznach, jakie sama sobie porobiłam? Mówi do mnie tak: czy wygląd Twojej stopy jest naprawdę jakąś tragedią? Na świecie dochodzi przecież do o wiele gorszych rzeczy... boooszeee, ja znowu poczułam się tak wręcz prymitywnie… Później mu rzekłam jeszcze, że to przecież nie tylko wygląd tej mojej stopy… Choć dokładnie w tym momencie zauważyłam, że będzie mi się teraz trudniej żyło z takim kolejnym śladem na moim ciele i tym razem nawet widocznym…, bo przecież już niedługo lato… i wtedy właśnie pokazuje się już te gołe stopy…

Wtedy dokładnie wpadłam wręcz w ryk, mówiąc o tym, że sama okaleczyłam właściwie dalej siebie, swoją sprawność… boooszeee, nawet nie wiesz, jak jest mi jednak strasznie, jak mówię to mojemu bratu…, bo zdaję sobie przecież sprawę, że tak naprawdę niemal bluźnię, bo on nie może w ogóle chodzić… W każdym razie Marcin do mnie później jeszcze mówi, bym przestała się koncentrować, myśleć o takich dobijających wręcz rzeczach teraz dla mnie, tylko bym zaczęła myśleć pozytywnie…

Stwierdziłam, że obecnie nie potrafię… On wtedy do mnie: ja zawsze, jak mnie taki nastrój dopada to włączam se jakieś nawet głupawki, by się po prostu pośmiać i wyjść z tego nastroju... I właśnie później przesłał mi jakiś filmik przez Messenger’a… z BEST ALL, po czym obejrzałam to, jednak mu napisałam:

Dziękuję Kamyczku, że próbujesz mi pomóc… To jednak trochę nie dla mnie… A już z pewnością nie na teraz.. Kładę się już spać. DOBREJ NOCKI i jeszcze raz BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TWOJĄ POMOC 💁💕🍀

To powiedz może od razu, w czym Tobie jeszcze pomógł Twój brat.

Po tym, jak powiedział mi, co on używa na takie poparzenia.. i nawet pielęgniarka mu rzekła, iż to jest właśnie najlepszy środek, wysłał mi nawet jego fotkę: zamówił mi nawet go przez net i pokazał mi również apkę, gdzie można sobie samemu zamawiać inne rzeczy także do domu, np. jedzenie…

Ok, ale teraz jest już godzina 22:10 to zmykam do medytacji przed snem i dziś będę już myślała o tym, że

I z pewnością dziś już wyślę jakąś intencję… A jutro zabieram się dalej do pracy 😊

(…)

ZARZĄDZASZ KRÓLESTWEM SWOICH MYŚLI, UCZUĆ, EMOCJI I REAKCJI. JESTEŚ KRÓLEM KRÓLESTWA SWEGO UMYSŁU [s.155]

Joeph Murhy „Wykorzystaj swój potencjał….”

Na powyższy cytat „trafiła” jeszcze wczoraj, tj. PONIEDZIAŁEK, 15.III.2021, jakoś przed samym spaniem, czyli po prostu wieczorem… Ale posłuchajcie, proszę, jak ten dzień u niej wyglądał…

​Nie mogę już dalej… Martwię się tyloma rzeczami…, a obecnie jeszcze odczuwam ból kręgosłupa… BRAK INTERNETU = WYKONAŁAM WYKAŁACZKĄ RESET MODEMU (pokierowana naturalnie przez tą babkę z Vectry) = NADAL BRAK NETU… Już mnie to wszystko tutaj najzwyczajniej w świecie rozwala

Kochana moja, a nie pomyślałaś o tym, że może to sam Wszechświat daje Ci w ten sposób znać, że powinnaś odpuścić sobie to pisanie na blogu, tylko może zabrać się za czytanie jakiejś książki?

Wiesz, że już nawet takie myśli przychodziły mi do głowy…, tylko dalej tak sobie jeszcze myślę, że, cholerka, jakoś teraz na dniach, ma przyjechać do mnie moja mama, by mi jednak pomagać… Poza tym pomyślałam również o tym, że, wiesz już nawet pal licho z tym, że nie będę mogła jej/ nam niczego włączyć, bo jakąś muzę to mogę przecież nawet z komórki, tak samo ewentualne nowe filmiki i nagrania na YT obejrzeć będę mogła sobie JA [bo moja mama raczej nie jest tym zainteresowana…, no ok, jakby to były jakieś kabarety, to może i tak…, lub wiecie, coś takiego śmiesznego i zabawnego (wg. niej oczywiście, bo jak wiadomo różnimy się pod tym względem BAAARDZO :P)].

Ja teraz przecież, co dla mnie jest dokładnie obecnie NAJGORSZE, nie mogę nawet wychodzić z domu, bo mam trudności z tym chodzeniem…, czyli choćby iść z nią na jakiś spacer… Bo dobrze wiem, jak jej (nieświadoma tylu rzeczy osoba) na mnie niestety działa…. Ok, to nim jeszcze rozwinę dalej ten temat, to chciałam napisać o kolejnym moim strachu/obawie/zmartwieniu odnośnie tych korepetycji właśnie… Że rozumiesz…, gdyby ta moja uczennica jednak do mnie przyjechała [tzn. jestem pewna, że byłaby dostarczona przez swojego tatę :P], to ja nawet tego netu teraz nie mam…

Ahhhh, wiesz zresztą dobrze, jakie włączały mi się tu filmy… I dosłownie w tym momencie czułam się znowu, jakbym była jakąś ofiarą i nie umiała kompletnie tworzyć tej mojej rzeczywistości i zaczęłam tak nagle wówczas zauważać, że…, nie tylko w tym momencie [a trwało to dokładnie od tego 11.03., którym był czwartek…] od nowa zaczęłam się tak bardzo wszystkim przyjmować i doskonale to dostrzegałam, że mam teraz taki znowu totalnie nie mój sposób myślenia….

Ok, teraz mamy już, kochani WTOREK, 16.III.2021 i przyjechała już mama do Małej Mi, powiem Wam jednak, iż ta nasza naprawdę MEGA dzielna bohaterka, zaczęła sobie już mówić I muszę Wam powiedzieć, że jak jeszcze wczoraj właśnie była w takim nastroju, że po prostu smutek… Choć uwierzcie mi…, był on naprawdę ogromny i powinnyśmy go zdecydowanie zapisać w ten sposób: SMUTEK , odniesiemy się do tego z pewnością… To może, kochana moja, donieś o tym Ty sama, jak to u Ciebie wyglądało…

Cóż… sama przecież doskonale widziałaś…, tak cholernie mnie to wkurzało, że kompletnie nie potrafiłam robić znowu tyyyyle rzeczy, pomijam już jednak najbardziej choćby to, że sama sobie zaszkodziłam…, swojej fizycznej sprawności…, a doskonale to odczuwałam… jaki to miało od razu wpływ na moją psychikę… Przecież to nie jest żadną nowością, iż

„(…) Istnieje duże powiązanie między ciałem, duszą, umysłem – stanowią one jedność i tylko balans między nimi może zapewnić zdrowie.” https://mfiles.pl/pl/index.php/Holistyczne_podej%C5%9Bcie

Kochani, ten cały generalnie weekend był dla Małej Mi cholernie trudnym czasem…, miała do siebie oczywiście nadal pretensje, o to, cóż sobie w ogóle wyrządziła… I muszę Wam powiedzieć, że mimo to, iż obwiała się już niejako też przyjazdu swojej mamy [bo sami wiecie, jak jest… jej rodzicielka ma kompletnie inny sposób myślenia/ bycia/ rozumienia/ postępowania niż nasza bohaterka] i pomimo, iż zaczęła się już naprawdę znowu obawiać, że może sobie jej przyjazdem tylko jeszcze zaszkodzić, bo dobrze wie, jak to jest .

Tak właśnie było! Ale pomyślałam sobie, że absolutnie nie będę znowu jęczeć i narzekać! Przecież tak jest najłatwiej, a ja po prostu to czułam poniekąd, że teraz mam taki czas… i muszę to najzwyczajniej w świecie właśnie tak przeżyć, tą niemal moją NIEMOC zaakceptować…

Uznałam, że: tak owszem kompletnie nic z tego stanu wówczas nie rozumiałam…, ryczałam i zadawałam Bogu/ Wszechświatowi w ogóle pytania: PO CO ZOSTAŁAM TU JESZCZE NA ZIEMI? W JAKIM CELU PODAROWALIŚCIE MI TO ŻYCIE PONOWNIE? Wiesz, było mi tak potwornie trudno i ciężko, bo jeszcze ten kręgosłup zaczął mnie nawet boleć… Czułam się po prostu wręcz potwornie … i płacząc, i nic nie rozumiejąc z tego, co się dzieje, odmawiałam tak niemal bezmyślnie, jak mi się wówczas jeszcze wydawało te wyuczone modlitwy… Po prostu tak leżałam na tym łóżku, jak ostatnia ofermka i ryczałam, wypowiadając te właśnie słowa modlitw…

I wyobraź sobie, że nawet dotykałam ręką to bolące miejsce kręgosłupa i powtarzałam: Boże…, przepraszam, ale ja już obecnie naprawdę nie mam nawet siły wierzyć w kolejne cuda, więc powtarzam to chyba trochę jednak dalej bezmyślnie, że może jeszcze mnie wyleczycie, będziecie dalej mi pomagać nie utonąć po prostu…, Ty/Wszechświat i mój dziadek… Pokazuję Wam, że tej siły niestety już nie mam… Błagam po raz kolejny o jakieś wsparcie, bo ja już sobie najzwyczajniej w świecie nie radzę…

Naprawdę nic mi się teraz już ponownie nie chce…

Dobrze, moja droga, ale teraz wspomnij choć o tym, iż widząc jeszcze, że jednak masz już ten Internet, poprawiło to Tobie poniekąd humor… i jakby od tego momentu już nawet zaczęłaś mieć inne podejście do tej całej sytuacji…

Oczywiście, że poprawił mi się wówczas humor…, bo myślę sobie jeszcze, że cholera, skoro nic innego nie mogę teraz robić dla poprawy własnego zdrowia [bo i ćwiczeń i jakichś spacerów. nie mówiąc już nawet ponownie o tych próbach biegania…], to choć prócz ewentualnego czytania jakichś książek, będę mogła i odsłuchiwać sobie te medytacje prowadzone, jak również oglądać jakieś nowe nagrania na YT

I właśnie po tym, jak Twoja mama napisała do Ciebie tę oto wiadomość:

​Monia Marcin wydrukował to co chciałaś więc Ci przywiozę. Wytrzymaj Kochana jeszcze jutro to Ci pomogę wszystko ogarnąć. Dam znać jak będę wiedziała kiedy przyjadę. Jutro jeszcze rano zaniosę mocz Marcina do badania. Tobie córcia życzę spokojnej nocy bez bólu. Staraj się przetrwać ten czas nie denerwując się w miarę możliwości. Dobranoc Kochana. Będę z Toba w kontakcie. Buziaki.

I Ty, moja droga, wtedy już po prostu napisałaś swojej mamie coś tak bardzo świadomego i rozsądnego, a mianowicie:

Zatem tak, już wiedziałam poniekąd swoje, bo przecież dobrze ją już znam… i doskonale wiem, że ona przecież WCALE nie potrafi tak wszystkiego pięknie ogarniać i się o to troszczyć…, ale tylko tak pomyślałam, natomiast jej odpisałam w następujący sposób.

Tobie również buziaki i dobrej nocki 🤗
Zapomniałam o najważniejszym słowie: ​​DZIĘKUJĘ:) Mamuś, ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że mam teraz po prostu taki gorszy czas… Ale wiem też, że muszę to jakoś przeczekać i pozwolić sobie na przeżywanie smutku, bo to jest również potrzebne. Nawet płacz, gdyż większą szkodę wyrządzamy swojemu organizmowi, zabraniając sobie tego/powstrzymując coś = Wszystko, co nam się przydarza powinniśmy akceptować = przecież NIC NIE TRWA WIECZNIE, więc to także minie❤️ Trzeba dać sobie jednak na to czas. A NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO, JAK ZŁE UCZUCIA, WSZYSTKIE SĄ DOBRE, BO SĄ NASZE, NAWET TE NEGATYWNE

Kochana moja, nie wiem naprawdę, czy Ty tego nie zauważasz, jaka Ty już byłaś świadoma, pisząc te właśnie słowa… Sama wciąż nie rozumiałaś wielu rzeczy i po co właściwie to wszystko się Tobie teraz przydarza, ale już jakoś to czułaś, że tak również po prostu musi teraz być i kompletnie tego nie kwestionowałaś, choć było Tobie cholernie przykro i ciężko… Tu jej odpowiedź ponownie do Ciebie:

​Tak dziecko trudno śmiać się i mieć dobry humor kiedy czujesz ból, masz ranę i jesteś unieruchomiona w domu. Wtedy jest złość, żal, płacz. To jest normalne, ale ten najgorszy czas trzeba przeczekać, nie cofniesz już czasu. Teraz trzeba robić wszystko, aby jak najszybciej się wygoiło. Wydaje się długo, jest meczące, ale nie należy tracić nadziei i wierzyć, że niedługo będzie dobrze . Monia dasz radę, jak zawsze i to niech da Ci nutkę optymizmu. Jesteś bardzo dzielna niedługo BEDZIE DOBRZE, tak jak dawniej. Całuję Cię mocno. Oby nocka była spokojna i dala Ci ukojenie.

Taaak, booooszeee i tutaj znowu sobie myślę, jak ona mnie kompletnie nie rozumie!!! Nie rozumiała wówczas tego, że ten mój ból to nie był taki iście fizyczny, bo jak leżę, czy nawet siedzę z nogami do góry, to tak naprawdę go nie odczuwam… Największy bowiem ból odczuwam, jak właśnie chodzę… Poza tym mam jeszcze ogromne pretensje do siebie i o to, co sobie uczyniłam, jak również o to, że wciąż nie porobione mam te rzeczy, które przecież nieustannie mam na swojej głowie, a mianowicie PRZEDE WSZYSTKIM te nieoddane papiery do tej komisji odnośnie dalszego otrzymania tej mojej grupy niepełnosprawności…

///////////////////

Moi drodzy, Mała Mi wciąż nie może tego pojąć…, dlaczego ona tak właśnie na swoją rodzicielkę reaguje niemal zawsze… , no a już szczególnie znowu po tym wypadku… , ale posłuchajcie proszę, jakie ona ma myśli w swojej głowie…

boooszeee, ja po prostu za Chiny nie potrafię tego pojąć, jak można coś takiego w ogóle odczuwać… to jest dla mnie cholernie niepojęte wręcz, ale tak sobie rozkminiam, że to musi być chyba wciąż ten żal…, że ja nigdy nie mogłam być tak naprawdę po prostu dzieckiem… To jest przecież niemal chore…🤦‍♀️ Tak cholernie źle się z tym teraz czuję…, jakbym miała ciągle o coś jakieś pretensje… I ja niby wiem o co, ale przecież moja rodzicielka tego nigdy nie zrozumie…, bo dokładnie taka sytuacja miała już niejednokrotnie miejsce, kiedy to ja wciąż, licząc na to, iż to jednak będzie dla niej oczywiste, że ja tego prawdziwego dzieciństwa nigdy nie miałam…, ale o tym już kiedyś również pisałam… to jej zdziwko, że jak to??? Miałam przecież jedzenie, dach nad głową i jeszcze kochanych dziadków, którzy nawet zabierali mnie i Marcina później na wakacje…, no comment,🤷‍♀️ boooszeee, zawsze wtedy myślę sobie, DLACZEGO TY JESTEŚ TAKA NAIWNA??? Przecież, jak widzisz Twoja rodzicielka tego po prostu nie pojmuje…

Czuję się już z tym [dodatkowo jeszcze z tym!], jakbym była TOTALNIE wręcz upośledzona… Jest mi tak cholernie wręcz przykro, że ona kompletnie nie potrafi mnie wesprzeć… boooszeee, nie, na tu i teraz chce mi się tak okrutnie wręcz płakać… Wiem, że powinnam już to zakończyć i że nawet powinna mnie spotkać jakaś kara właśnie za to, że śmiem w ogóle wypisywać takie rzeczy… na moją własną, Bogu ducha winną mamę, dlaczego, ja zawsze jak z nią razem tu jestem, to po prostu sobie znowu nie radzę? Dlaczego nie umiem dać jej do tego prawa… przecież powinnam to w końcu zaakceptować, iż ona najwidoczniej nie jest tego świadoma… niestety wciąż i bardzo przecież prawdopodobne, że nigdy już nie będzie…

boooszeee, ja po prostu to czuję, jak nic, że wprost muszę udać się na tą sesję ustawień systemowych/ rodzinnych do tej Małgorzaty IRI… boooszeee, a zrezygnowałam właśnie już wczoraj o 11:05 z tego masażu u Szymona właśnie…

Sido – Tausend Tattoos 

Blanco White – Olalla [Official Audio] – YouTube

Somebody told me to believe in better times 
From Olalla to the city lights 
Somebody told me to believe 
To believe 

Tak potwornie chce mi się teraz płakać… czuję się taką wręcz niewdzięcznicą…, nie potrafię się cieszyć już kompletnie z niczego…

Moja droga, no cóż Ty opowiadasz, a zapomniałaś już, jak jeszcze dzisiejszego dnia z rana zaczęłaś ponownie myśleć o swojej rodzicielce i najpierw się martwić, że skoro ona przyjedzie tu sama do Ciebie, to ponownie będzie dźwigała tyle rzeczy, bo już wiedziałaś, że ma przywieźć choćby również łososia…Zaczęłaś już sobie nawet włączać medytację/ fimiki Moojii. Thank you – Powerful Moojis guided prayer. Już wtedy, słuchając go, poczułaś, jakbyś ponownie znalazła swojego przewodnika i dzięki temu, że zaczęłaś po prostu DZIĘKOWAĆ ZA TO, CO MASZ, udało Ci się odczuwać już spokój! To powiedz już dalej Ty sama, jak to w końcu wyszło, jak to sobie przestawiłaś.

Po prostu nie mogłam w to uwierzyć, ale przekonywałam siebie, że najzwyczajniej w świecie muszę uwierzyć, iż to jest przecież moja silna mama i z całą pewnością ona sobie poradzi, a bo to jest pierwsza ciężka rzecz, którą musiała już znieść? Co więcej, właśnie wówczas wpadłam na taki pomysł… [nie wiem nawet, czy to tylko ja sama…, po prostu już tego na tu i teraz znowu nie rozkminiam…]

No dobrze, moja droga, ale może już po prostu do tego teraz nie dochodź, jak to się rzeczywiście odbyło…, ale przekaż nam w ogóle, o czym tu mowa i o co w ogóle poszło…

Ponownie nie mogłam w to uwierzyć… że takie rzeczy dzieją się w moim życiu… Ale po prostu odmawiałam ponownie Aniele Boży… i jakoś właśnie wówczas odczułam to, iż mój Anioł do mnie po prostu mówił, że możemy podjąć taki plan…, że ok, ja nie mogę teraz chodzić, ale choć poślę Jego, by mojej mamie pomagał… Co więcej… Eh…. jestem po prostu tego pewna, że jak ponownie przeczytam to jutro, cóż tu nabredziłam, to będę się tego wstydziła…

Immer wenn wir uns sehn („Das schönste Mädchen … – YouTube/ Nico Santos – Rooftop (Official Video) – YouTube

I’m shoutin’ from the rooftop, baby
Tell me, will you come and save me?
I’m shoutin’ from the rooftop, baby
Come pick me up, come pick me up
Are you just a lover or my twin soul?
Fire the shots and I need to know
I’m shoutin’ from the rooftop, baby
Come pick me up, come pick me up

Adel Tawil – Ist da jemand 

Ohne Ziel läufst du durch die Straßen/durch die Nacht kannst wieder mal nicht schlafen/ Du stellst dir vor, das jemand an dich denkt/ (…) IST DA JEMAND DER MEIN HERZ VERSTEHT UND MIT MIR BIS ANS ENDE GEHT/ IST DA JEMAND DER MICH WIRKLICH BRAUCHT...

ist da jemand/ IST DA JEMAND???

Kochani, widzicie, cóż z tą naszą Małą Mi się teraz dzieje… Może jeszcze tu wkleimy tylko te pozostałe fotki, które ona sobie do folderu z datą choćby wczorajszego dnia PONIEDZIAŁEK, 15.03.21 porobiła:

Nie, proszę Cię nie róbmy tego jednak…, bo obecnie ja już naprawdę ponownie w nic nie wierzę, mojej mamie wyjęłam już tu pościel i ona właśnie śpi… boooszeee, a ja słucham sobie właśnie teraz jeszcze to: Jak uzdrowić ciało i umysł? Samoleczenie – 7 afirmacji i medytacja. I Klaudia mówi, że ona śmie twierdzić, iż nie tylko noworodki pozbawione uznania, troski i miłości mogą umierać…

(…)

Kochani, nastała ŚRODA, 17.III.2021 nasza bohaterka jest wciąż w takim właśnie nastroju, że po prostu SMUTEK… Ona naprawdę nie wie, co się tu dzieje i prosiła mnie, bym oddała jej od razu głos…

booooszeee, tak bardzo potrzebuję teraz pomocy, jakiejś osoby bardziej ogarniętej niż ja… i moja mama niestety… Nie potrafię tego znowu zrozumieć, ale zawsze jak ona u mnie jest, to tak reaguję… i kompletnie nie umiem nawet docenić tego, co ona jednak dla mnie robi… Robi to oczywiście po swojemu [czyli zazwyczaj jednak chaotycznie i że tak się wyrażę w bałaganie…]

Moja droga, ale naprawdę o tym zapomniałaś? Twoja rodzicielka przecież właściwie zawsze taka była, odkąd pamiętasz…

No właśnie, doskonale o tym wiem…, powiedz mi tylko, dlaczego ja nie potrafię się teraz po prostu ogarnąć, tak jak robiłam to zawsze? Jak wczoraj siadłyśmy w kuchni do przejrzenia jeszcze raz tych dokumentów ad. tego orzeczenia…, czy wszystko mam… i nawet napisała tam takie pismo, o które ją w rezultacie prosiłam…, bo znowu pomyślałam sobie, że może tam jednak pracują ludzie i po prostu, jak to przeczytają, to bardziej im to uświadomi…

Ok, a co takiego napisała Twoja mama?

Hm…, po prostu… czystą prawdę… [choć teraz znowu nie wiem, czy taki termin, jak „czysta prawda” w ogóle istnieje…, czy raczej zależy to zawsze od sposobu myślenia i ogólnego podejścia do życia danej osoby… 🤔], a mianowicie:

  • jestem po poważnym wypadku z licznymi obrażeniami wewnętrznymi w tym uszkodzenia mózgu…
  • mam brata, który również ma uszkodzone przede wszystkim poważnie ciało
  • zostawił mnie mąż
  • ona sama jest także po przejściach… [m.in. 4-krotny przeszczep rogówki i ślepota na to oko…]
  • jestem obecnie unieruchomiona, po tych poparzeniach…, więc to od razu odbiera mi chęć do życia…

////////////

Nie, ja już tu po prostu nie mogę z płaczu teraz…. Właśnie dzwoniła do mnie moja rodzicielka, która WYOBRAŹ SOBIE, ŻE SAMA [kobieta widząca tylko na 1 oko, w obcym mieście…] ODNALAZŁA JEDNAK TEN Miejski Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności… boooszeee, a ja tu siedzę i po prostu ryczę, bo już najzwyczajniej w świecie nie mogę… = teraz jednak zdecydowanie bardziej ze swego sposobu myślenia i postrzegania jej do tej pory, bo PRZECIEŻ ZAWSZE TO JA MUSIAŁAM BYĆ TĄ ZARADNĄ I MĄDRZEJSZĄ OSOBĄ…

To kochana moja, spójrz tylko, pamiętasz, jak zaczęłaś po tym swoim wypadku i tych dalszych przejściach twierdzić, że NIC W NASZYM ŻYCIU NIE DZIEJE SIĘ PRZEZ PRZYPADEK?

Popatrz teraz proszę tylko na to wszystko jeszcze raz… i pomyśl, że, może to jest kolejna rzecz, która musiała się jednak wydarzyć… Może właśnie tak miało być i to wszystko tutaj miało się po prostu tak podziać… , może musiałaś wypowiedzieć te wszystkie słowa pod adresem swojej rodzicielki…

Ale ona [przypominam, kobieta niewidząca na jedno oko… i po takich jednak przejściach…] przyjeżdża tu do mnie i wciąż chce mi pomagać… Tzn. robi to oczywiście w swoim mniemaniu dobrze i prawidłowo… A ja wychodzę na taką cholerną wręcz niewdzięcznicę… teraz…

Moja droga, nie możesz tak o sobie mówić… Przecież Ty, do jasnej Anielki, jesteś także po przejściach i to przepraszam bardzo, ale raczej niemałych..., a może właśnie przez to, że jeszcze nie tak widocznych to znacznie cięższych… Nie zapominaj o tym, jaką Ty stałaś się teraz kruchą i wrażliwą istotą!

A to, moja kochana, że wciąż masz problem z tyloma dla może zdrowego i całkowicie sprawnego, czyli Twoim zdaniem, normalnego człowieka, to nie jest przecież żadną ujmą. Muszę Ci powiedzieć, że jak dla mnie to i tak zrobiłaś wręcz KOLOSALNE postępy, patrząc choćby na Twój wypis ze szpitala + jeszcze wiedząc o kolejnych rzeczach/ sprawach/ sytuacjach, którym byłaś poddawana. Jestem po prostu zdania, że

Ja naprawdę nie wiem ponownie, co tu się ze mną dzieje… Czuję się tak, jakbym nie miała kompletnie żadnego wpływu na to moje życie obecnie… Błagam Cię, powiedz mi, że dam sobie radę dalej… Sama wiesz, co w takich momentach chce mi się powiedzieć, czuję się już wszystkim tak cholernie przeciążona i obarczona, że po prostu nie mogę i właściwie jedyną odpowiedź, jaką mam na to Twoje powyższe stwierdzenie to:

Ale ja, kochana moja, jestem po prostu tego pewna!!! I mówię to całkowicie serio i przecież powtarzam Ci to niemal nieustannie: JUŻ DAWNO NIE SPOTKAŁAM TAK NIESAMOWICIE DZIELNEJ KOBIETY, JAKĄ TY JESTEŚ!!! Dzielnej i świadomej tylu rzeczy, już dawno bowiem doskonale zdajesz sobie z tego przecież sprawę, że to, iż czujesz smutek nie jest absolutnie NICZYM ZŁYM, tak samo to, że pozwalasz sobie na płacz… Dobrze o tym już wiesz, iż nie jest to jednoznaczne z użalaniem się nad sobą! MOŻESZ BYĆ BEZSILNA, SŁABA.

Rozmawiałyśmy przecież o tym nie raz i prosiłam Cię nawet, byś mi wskazała może kogoś, kto jest dajmy na to choć w odrobinie podobnej sytuacji. Dobrze już wiesz tak naprawdę, co powinnaś mówić, gdyby ktoś jeszcze zechciał Cię krytykować i w jakikolwiek sposób oceniać!

Kochani, muszę tutaj jeszcze tylko dodać, że właśnie wczoraj, tj. we WTOREK, 16.III.2021 szukała Mała Mi jakiejś kartki dla swojej rodzicielki, by ta mogła napisać to, co właśnie chciała do tego MIEJSKIEGO ZESPÓŁU DS. ORZEKANIA O NIEPEŁNOSPRAWNOŚCI i nasza gwiazda odnalazła ten zeszyt, w którym jeszcze kiedyś robiła sobie właśnie notatki o Gracjanie

To, co ma tu zapisane: GRACJAN:

  • 1,89; 90kg
  • chleb z masłem orzechowym do tego banan
  • ŻADNYCH SŁODYCZY
  • bakalie, jogurt, owoce, marchewka
  • CBD, ashwagandha
  • LOWEN
  • po medytacji wit. C (z kapusty, w proszku) = CODZIENNIE!

Spójrzcie jednak, cóż ma dalej zanotowane:

  • potencjał w sobie
  • lepiej spędzać więcej czasu z pipul, którzy są od Ciebie „wyżej„, którzy Cię wręcz onieśmielają
  • leki antydepresyjne = wyłączają/ ograniczają świadomość
  • 💗 i mózg = ORGANIZM
  • mówi, jak lekarz 😊
  • otwórz się na nowe emocje/ podejście do życia
  • OTWÓRZ SERCE -> OTWÓRZ UMYSŁ, może też być umgekehrt
  • NIE JESTEM WEGANKĄ = NIE ZNAM SIĘ NA TYM
  • ==> CUDOWNIE WYGLĄDA NA TYM FILMIE 🤗
  • nie wszyscy mężczyźni są rozpoznawalni, nie widzą męskości: odwaga, lider, decyduje, prowadzi => GRACJAN
  • PRAWDA= NAJLEPSZA DROGA
  • oddechy Wima Hofa 
  • potrafi normalnie rozmawiać, komunikować się, bez „odlatywania
  • WIERZĘ W TO I UDA SIĘ
  • WARTO CISNĄĆ GRANICE
  • ROZUMIESZ/ STOISZ STABILNIE
  • INTROWERTYK = 3cie OKO

I tak spogląda, że niestety nie ma tam nigdzie ani jego wieku, ani daty urodzenia…

George Ezra – Hold My Girl (Official Lyric Video) – YouTube

I’ve got time and I’ve got love
Got confidence you’ll rise above
Give me a minute to hold my girl
Give me a minute to hold my girl
Crowded town, silent bed
Pick a place to rest your head
Give me a minute to hold my girl
Give me a minute to hold my girl

(…)

Obecnie mamy, kochani, CZWARTEK, 18.III.2021, muszę Wam powiedzieć, że naprawdę wydarzają się tu u tej naszej Małej Mi takie wręcz magiczne rzeczy… Powiem Wam, że ta niesamowicie inteligentna i mądra kobieta, jedząc jeszcze dziś śniadanie ze swoją mamą w kuchni, odczuwała dalej taki niesamowity wręcz spokój i oczywiście w związku z tym również szczęście. I tak sobie zjadła swoje müsli i wtedy właśnie słyszy tę piosenkę na Spotify: George Ezra – Don’t Matter Now (Official Video), a włączyła sobie po prostu playlistę EASY ACOUSTIC

Sometimes you need to be alone
It doesn’t matter now
Shut the door, unplug the phone
It dones’t matter now
Speak in a language they don’t know
It doesn’t matter now Well I don’t think about that stuff

I pomimo, że zjadła już to swoje müsli, siedziała tam dalej przy stole taka niebiańsko wręcz spokojna i spoglądała sobie w okno, trzymając tą prawą nogę wyprostowaną przed siebie, a spoczywała nią po drugiej stronie stołu na krześle 😉.

Wydaje mi się najlepszym będzie, kochana moja, jak jednak Ty sama teraz zabrałabyś głos…

Dean Lewis – Need You Now (Acoustic – Audio)

boooszeee, powiem Ci, że nie mogę wprost w to wszystko wręcz uwierzyć, że ja tak jednak mądrze do tego podeszłam… Ok, najlepszym będzie chyba, jak Wam po prostu opowiem, cóż tu się u mnie działo… Ponieważ jednak nie bardzo widzę obecnie sensu, aby tak skupiać się rzeczywiście na każdym niemal zdarzeniu/ czynności, więc po prostu wymienię tutaj najpierw tylko tak w wielkim skrócie, w punktach najważniejsze rzeczy, które się tu zadziały [rozwinę tylko te z nich, które uznam, że są tego warte]. W każdym razie podam tutaj to, co wówczas przyszło mi na myśl, czy ponownie nie wiem skąd pojawiło się w mojej głowie…

Chyba wiem, o czym mówisz…, to niemal niewiarygodne, nie Twoje stwierdzenie, któremu po prostu zaufałaś…, a mianowicie mówimy tutaj o tych słowach:

To napisz proszę jeszcze, jakie ogólnie choć miałaś spostrzeżenia, ok?

A) Moja mama

  1. pojechała jednak poszukać ten ośrodek i UDAŁO JEJ SIĘ GO ODNALEŹĆ
  2. dowiedziała się tam wszystkiego, co potrzeba
  3. pani Kasia/ sąsiadka puka do mnie i pyta, czy czegoś nie potrzebuję ze sklepu
  4. prawdopodobnie ją moja mama spotkała na schodach z synkiem w klatce na dole i OBYDWOJE POWIEDZIELI JEJ DZIEŃ DOBRY
  5. znalazła pocztę/ pomogła mi przygotować już dokumenty do wysłania do tej fundacji BALIAN
  6. poszła do warzywniaka i jeszcze zaszła nawet do Biedry, bo chciała po prostu poznać/ obczaić te tereny tam
  7. nauczyła się obsługiwać moją płytę indukcyjną i sama sobie umie już nawet otwierać kodem domofon
  8. opatrunek ze srebrem nałożony, zakupione kolejne produkty…
  9. mama po powrocie z tego ośrodka zakupiła mi nawet kilka cienkich bandaży

No muszę powiedzieć, że brzmi to wszystko, co mówisz fantastycznie wręcz…

Bo uwierz mi tak też to odebrałam i tak też się również poczułam = taka w końcu zaopiekowana .., ale wiesz co? Stwierdzam, że nie ma chyba jednak tak kompletnie sensu o wszystkim tu pisać, przejdę raczej do tych dla mnie najistotniejszych rzeczy.

Zatem opowiadaj proszę, ja słucham Ciebie, jak zwykle zresztą z ogromnym zainteresowaniem 😊.

Jak jeszcze w dzień jej przyjazdu wcale tak się nie czułam… to dokładnie właśnie wczoraj, a jest u mnie ona od wtorku, tak, jak donosiłam wcześniej… Wówczas też przywiozła mi już taki opatrunek ze srebra, który pomogła mi nałożyć wieczorem jeszcze przed spaniem. W każdym razie w nocy z wtorku na środę, tak strasznie chciało mi się płakać… i wiesz, nie mogłam tego nawet zrobić…, poryczeć sobie najzwyczajniej w świecie…[ok., nie będę już tego rozwijała, tylko znacznie bardziej wolę koncentrować się na pozytywnych rzeczach, takich jak ta noc z wczoraj na dziś (środa, 17./czwartek 18.03.21)]!

Po czym to kochana odczułaś tak naprawdę?

////////////////////

Moja mama właśnie wróciła z… przychodni, zrobiłam nam po kawie i zaczęła mi opowiadać kolejną rzecz, jaką załatwiła dla mnie!

No opowiadaj, kochana moja, cóż usłyszałaś od tej swojej mamy…

Wyobraź sobie, następującą rzecz: Wybrała się tam dla mnie również, bo jeszcze będąc właśnie w tym Miejskim Ośrodku poprzedniego dnia, dowiedziała się od bardzo uprzejmego mężczyzny/ chłopaka, który przejrzał tą teczkę z moimi dokumentami i stwierdził, że kopie mojej dokumentacji medycznej owszem mogą być [bo są poświadczone pieczątką za zgodność z oryginałem], ALE brakuje jeszcze PIECZĄTKI IMMIENNEJ konkretnej osoby. Moja mama oczywiście się zdziwiła, bo powiedziała, że córka dostała tylko to, ale, jak trzeba, to ona oczywiście podejdzie jeszcze w moim imieniu do tej przychodni, bo chce, aby choć to już było załatwione.

I tak też zrobiła! Co więcej, jak wróciła, to zaczęła mi opowiadać, że powiedziała oczywiście o tym na recepcji, a ta dziewczyna do niej, że oni TYLKO tak wydają i to powinno wystarczyć. Moja mama na to, że ona się na tym nie zna, ale wczoraj pan jej w tym urzędzie powiedział, iż to nie wystarczy… Więc, SŁUCHAJCIE! moja mądra mama mówi, że jak tak, to ONA PROSI, ABY TO BYŁO WYDANE NA PIŚMIE, BYŚMY MOGŁY W TAKIM RAZIE DOŁĄCZYĆ TAKIE ICH OŚWIADCZENIE DO TEJ DOKUMENTACJI. Dziewczyna w tej rejestracji kazała mamie poczekać i sama poszła do dyrektorki mówiąc to, ta podobno próbowała się tam dodzwonić i sama chciała to powiedzieć, iż tak ta dokumentacja od nich zawsze wygląda, ale najwidoczniej nie mogła się tam w ogóle dodzwonić, I PRZYPIECZĘTOWAŁA KAŻDĄ KARTKĘ SWOJĄ PIECZĄTKĄ IMIENNĄ!

Widziałam, kochana, jaka TY byłaś zachwycona tak słuchając tej swojej mamy, że ona tak pięknie wszystko za Ciebie załatwia i się o wszystko jednak troszczy! Kochana moja… boooszeee, widzę, że ponownie płaczesz…

Jak bym mogła nie płakać??? Jak widzę, że jednak całkowicie źle ją oceniałam… Nawet powiedziałam jej to, że sama bym na to chyba nie wpadła, by powiedzieć, aby dali mi to na piśmie… Po prostu bym wyszła i przyjęła to do wiadomości, próbując ewentualnie później tą informację przekazać właśnie w tym urzędzie… boooszeee, a wiesz, co ona do mnie mówi? Że ona również przecież tego by kiedyś nie wiedziała… Po prostu człowiek wciąż uczy się nowych rzeczy, zwłaszcza takich urzędowych/ biurowych, że nie można dać się szybko zbyć, trzeba prosić i próbować tak długo i absolutnie od razu się nie poddawać… boooszeee, tak jej słuchałam i dochodziłam po raz kolejny do wniosku, że jednak jest niesamowitą kobietą…. Tak bardzo zaczęła mi znowu imponować jej postawa…

I dopiero wtedy właśnie to odczułam, jaką ona jest jednak wytrwałą kobietą i zarzucałam sobie w tym momencie tak dużo, że ja o tym zapomniałam… o tym wszystkim… i nagle zdałam sobie z tego sprawę, że przecież ona, pomimo oczywiście faktu, iż BARDZO SIĘ ODE MNIE RÓŻNI, wcale nie jest kimś gorszym i mniejszym… I właśnie w tym momencie przypomniało mi się to, co rzekł do mnie wtedy, gdy byłam na masażu ten Szymon właśnie: że przecież moja/ nasza mama jest bardzo silną osobą, bo urodziła i wychowała tak wspaniałe dzieci, jak mnie i Marcina!

Kochana moja, widzę jak Ty nawet opowiadając mi o tym płaczesz… , choć tu do mnie, Skarbie, niech Cię uściskam! I spójrz, to jest chyba ten moment, gdy możesz teraz stwierdzić, że właśnie po to miało się to zdarzyć! Przecież wciąż starałaś się powtarzać, że WSZYSTKO W NASZYM ŻYCIU JEST PO COŚ I CZEMUŚ MA SŁUŻYĆ…

Pamiętasz, że Ty zawsze, wszystkim zdarzeniom, które się Tobie przydarzały próbowałaś nadawać jakieś znaczenie, zarówno tym dobrym, jak i złym. Czyli spójrz, ponownie nie potrzebowałaś, by ktoś jeszcze Ci to powiedział i tego Cię nauczył… już niejako podświadomie/ intuicyjnie znowu wiedziałaś nie widomo skąd, że

Allman Brown – Sweetest Thing

(…) You’re the the sweetest thing
The sweetest thing I’ve ever seen
Sand at my feet, ocean after that
Silver light of the moon dancing on the waves

Spójrz, nie wiedziałaś tego jeszcze, bo usłyszałaś to dopiero w tym filmiku Klaudii: Potęga podświadomości i umysłu. Zrób dziś Wizualizację 7.0, że

BADANIA NAUKOWE POKAZUJĄ, ŻE JEŚLI NADAJESZ ZNACZENIE SWOJEMU ŻYCIU, WSZYSTKIM DOŚWIADCZENIOM, TO TWÓJ SYSTEM ODPORNOŚCIOWY, SYSTEM IMMUNOLOGICZNY JEST SILNIEJSZY, A PO DRUGIE TWOJE ŻYCIE BOGATSZE I TY CZUJESZ SIĘ KIMŚ WIĘCEJ, ROŚNIE TWOJE POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI (…)

Obecna chwila wydaje mi się jeszcze odpowiednim momentem na opowiedzenie czegoś jeszcze więcej o tej mojej rodzicielce… Pomimo oczywiście, że różnimy się niemal diametralnie… to jednak muszę tu o tym wspomnieć, że to jest moja mama i pokazała mi właśnie, że na nią zawsze mogę liczyć…

Pomimo, że tak naprawdę ten czas spędzony tu z nią [teraz siedzi sobie właśnie po mojej prawej stronie, na moim łóżku i przegląda swoje gazetki: ŚWIAT I LUDZIE/ TWOJE IMPERIUM = czyli oczywistym jest, że takie właśnie plotkarskie brukowce…] należał/ jest nadal… do wcale nie najłatwiejszych…, ale no cóż… ile można narzekać… Ja już w sumie dawno tak sobie myślałam i równie dobrze to dostrzegałam, że ja naprawdę TAKĄ WŁAŚNIE MAMĘ miałam mieć!

Ja i Marcin! Jestem tego pewna, iż zarówno te zdarzenia z naszego życia, jak również i my oboje ją także czegoś uczymy, uświadamiamy jej bardziej… I jestem pewna, że tak właśnie miało być! To, że jest trudno i czasem niesamowicie ciężko, to oczywiście przykre…, ale obydwoje z Marcinem doskonale zdajemy sobie z tego sprawę [i zresztą nasza mama również!], że nie może być zawsze łatwo i prosto. To właśnie z tych trudnych doświadczeń pobieramy najcenniejsze lekcje życiowe!

////////////

No dobrze, moja droga, powiedz jeszcze tutaj, cóż się działo u Ciebie w nocy z 17. na 18.III.21 …, bo wiem, że to będzie BAAARDZO interesujące, niemalże ponownie wręcz magiczne.

Jasne, że mam zamiar o tym opowiedzieć, ALE myślę, że w pierwszej kolejności doniosę jeszcze o czymś innym… Otóż, jak już poczułam, że powoli wracam do siebie, właśnie przez to, iż doskonale to niemal odczułam, choćby po swojej głowie/twarzy, które przez ten cały czas były takie jednak spięte… Tak się bowiem tym wszystkim przejmowałam i niemal mnie to wprost zżerało/ wyżerało od środka, bo zabierało mi cały mój spokój… To nagle poczułam, jak to ze mnie poniekąd już schodzi… Choćby właśnie przez to, że moja mama mi w tylu rzeczach pomogła… Nie będę już w żaden sposób tego oceniała…[bo oczywistym jest, że nie wszystko było tak, jak, ja bym tego chciała…] tylko napiszę właśnie, jak się wtedy czułam…

JP Cooper – September Song

Our love is as strong as a lion
Soft as the cuts on you lying
Times we got hot like an iron
You and I
Our hearts have never been broken
We were so innocent darling
Used to talk till the morning
You and I

Ponownie zaczęłam wierzyć w tą magię. I tak naprawdę zasypiałam już z uśmiechem na twarzy, o czym mojej mamie mówiłam i wiem, że to było po mojej buzi po prostu widać, że już odczuwam to szczęście…, na tyle oczywiście, na ile mogłam… I właśnie wtedy ponownie zaczęłam wyobrażać sobie Gracjana przy moim boku, po prostu to znowu czułam, iż jeszcze stworzymy super związek… Co więcej wyobrażałam sobie nawet, że już z nim jestem, a on mnie obejmuje i po prostu całuje najzwyczajniej w świecie w czoło… Bo bardzo wierzę w to samo, co Indianie:

A jeszcze siedząc w kuchni przy obiedzie z moją rodzicielką, gdzie ta donosiła mi, jak udało jej się pozałatwiać to wszystko w tym urzędzie ad. tej niepełnosprawności… To w ogóle był mój pomysł, aby zaczęła mi o tym właśnie mówić, jak już sobie na spokojnie siądziemy do obiadu choćby… I tak też było. Słuchaj, co ona zaskoczona wręcz, mi opowiadała… [a dostrzegałam, jak poprzez to sama czuła się dowartościowana…] co jest przecież niemal oczywistym, że jak coś się udaje, to człowiek niemal już we własnych oczach rośnie.

No to jest całkowicie zrozumiałe: przecież nic nie sprawia tyle radości, jak dostrzeganie i cieszenie się z własnych nawet maleńkich sukcesów, a dla Twojej rodzicielki nie były to wcale takie znowu małe te kroki…, ale opowiadaj o tym dalej proszę.

Tak więc nim jeszcze wyszła, to ja zaczęłam już ryczeć…, bo powiedziałam jej prosto w twarz, iż po to chciałam, by tu przyjechała, by mi po prostu najzwyczajniej w świecie w tym pomogła [tak, jak sama twierdziła!]…i konkretnie też w czym.., .że właśnie chodziło mi PRZEDE WSZYSTKIM o uporządkowanie tych moich choćby dokumentów ad. tego orzeczenia i przygotowanie oraz podliczenie tych faktur do BALIAN… Powiedziałam jej wprost, że przecież widzi, iż obecnie kompletnie sobie tutaj właściwie na tu i teraz z niczym nie radzę… I niemal jej to już wykrzyczałam…

Obydwie byłyśmy oczywiście tym zdenerwowane…, bo ona mnie tak strasznie irytuje tym, że jest taką nieporządną kobietą i zaznaczam tylko, kto to mówi!= Ja, która właśnie w tym momencie wcale nie byłam od niej lepsza… 🤦‍♀️ boooszeee, Ty wiesz, jak było mi cholernie wręcz głupio, jak musiałam jej mówić, by teraz wyniosła ten wszystkie dokumenty z kuchni ze stołu, byśmy mogły zjeść i ta przeniosła je [widać już było, że jest zdenerwowana] do pokoju na łóżko…

Po czym, jak jakiegoś zaświadczenia jeszcze tam szukałyśmy, to ona do mnie mówi:

Musi on być tam w tych dokumentach, które przeniosłam na łóżko! Bo karzesz mi ciągle coś przenosić…i ja Ciebie tak po prostu słucham… i wykonuję to, co mówisz...

I ja już nagle w tym momencie poczułam się po prostu tak potwornie wręcz i wtedy właśnie przejrzałam jeszcze raz ten segregator…, bo już pomyślałam, że naprawdę mam coś z głową najwidoczniej… I wyobraź sobie, iż odnalazłam to zaświadczenie tam! Było tylko w innym miejscu… boooszee i właśnie wtedy jej powiedziałam, że jest i żeby nie robiła już ze mnie jakiejś wariatki, wtedy też z moich ust padały właśnie te przekleństwa: kurwa, ja pierdolę itp.

Było mi szalenie wręcz wstyd, że wiesz, JA = zawsze taka poukładana i mająca we wszystkich niemal swoich sprawach porządek, miałam tu obecnie tak wszystko wręcz zaniedbane… A co więcej wiedziałam, jaka ona jest nieprzyzwyczajona do oglądania mnie właśnie w takim stanie/ w takiej sytuacji wręcz… Wiesz, ja znowu nie potrafię tego zrozumieć, ale po prostu bardzo w to wierzyłam, iż to również ma czemuś służyć i dochodziłam do wniosku, że może właśnie po prostu muszę to puścić... Nawet nie wiesz, jak cholernie ciężko mi było, pokazać się jej właśnie w takim stanie…

Ale, kochana moja, donieś jeszcze o innych równie ważnych rzeczach… Choćby o tym, jak tej nocy niemal wszystko się diametralnie zmieniło = bo zasypiałaś z tym wymalowanym wręcz uśmiechem na swojej buźce i nie dość, że przesyłałaś energię swojemu bratu, który właśnie wczoraj powiedział mamie, że źle się czuje i dlatego leży w łóżku… Leżąc już, a wczoraj położyłyście się już obydwie jakoś po 22! i już wtedy bowiem zaczęłaś odczuwać takie szczęście, czułaś się tak niesamowicie wypełniona, choć odrobiną tej rodzicielskiej miłości/ opieki [oczywiście nie do końca takiej, jakiej Ty byś chciała…, bo tak bardzo marzy się Tobie bycie choćby z kimś, kto potrafiłby Ciebie rzeczywiście zrozumieć…]. Uznałaś jednak, że będziesz cieszyła się z tego, co masz…

Następnie zaś zaczęłaś wypowiadać do swojego brata te słowa:

Kamyczku, przesyłam Tobie po prostu moją dobrą teraz energię, weź jej ode mnie, tyle, ile tylko potrzebujesz, już dawno to czuję, że jednak jesteśmy jakoś połączeni i bardzo w to wierzę, że naprawdę dusze nas obojga wybrały sobie właśnie taką rodzinę… I obiecuję Ciebie również wspierać, tak jak i Ty robisz to ze mną… Wiem, iż Ty nie bardzo chyba nawet wierzysz w takie rzeczy, ale dla mnie jest to teraz nieistotne, bo najważniejsze, że ja w końcu w to teraz ponownie bardzo wierzę… Dlatego też możesz wziąć nawet moją całą dobrą energię obecnie, bo jestem tego pewna, że jak choćby jutro, czyli dziś właśnie 18.03.21 poczuję jej spadek, to i tak uda mi się ją jakoś odzyskać… 🌟

Tak właśnie mówiła jeszcze w nocy, rozmawiając ze swoim bratem i już szczerze mówiąc, nawet nie dopytywała mamy, co mu jest dokładnie, bo czuła, iż to również minie i przejdzie, jak przecież wszystko w naszym życiu… A wiedziała, że ma tak niesamowicie mądrego i dzielnego brata, który wspaniale/ anormalnie wręcz [dla niej samej] potrafi o siebie zadbać! Wówczas bowiem czuła się już taka dumna ze swojej mamy, że ponownie ta ją wspiera, może nie do końca tak, jakby ona tego chciała…, ale dobrze wiedziała, że przecież one są na niemal kompletnie różnych wibracjach

I słuchajcie, wstawała chyba taka zaskoczona do ubikacji 2 razy na siku…, bo i jakoś parę minut po północy, później zaś już o 3:10 i spoglądała właśnie w łazience jeszcze do lusterka i dostrzegała taką swoją pogodną buzię znowu… I mówiła sobie, tak w duchu: jak przyśni mi się teraz Gracjan [a wysyłała w Jego stronę tyyyle pozytywnej energii], uznam to po prostu za znak, że WSZECHŚWIECIE sprzyjasz jednak mojej wizji…

Nic takiego się jednak nie wydarzyło… w ogóle wyobraźcie sobie, iż Mała Mi była pewna, że już od tej godziny właśnie nie mogła spać… bo… posłuchajcie, cóż ona ma do powiedzenia tutaj:

Leżałam tak sobie razem z moją mamą, a śpimy w ten sposób, że tam, gdzie ona ma nogi, znajduje się moja głowa… , jest to dokładnie jedno ze sformułowań tego związku frazeologicznego „na waleta”.

spać w dwie osoby na jednym łóżku także głowa jednej osoby znajduje się w nogach drugiej https://pl.wiktionary.org/wiki/spa%C4%87_na_waleta

W pewnym momencie złapałam tak jej nogę…, ona pomyślała zapewne, że tak mi się ręka/ dłoń we śnie ułożyła i ja trzymając ją na jej nodze, nagle zaczęłam odczuwać takie dziwne niemal prądy na moim prawym udzie… I dokładnie wtedy sobie pomyślałam, że może to jest właśnie tak, że pomagam wychodzić z niej tych jej jakiś traum…, że ją wówczas poniekąd oczyszczam. Więc miałam już to gdzieś, jak to może wyglądać…, ale wyobraziłam sobie, że jestem po prostu jakimś odkurzaczem, buhaha 🤣. Bo tak brałam długi i głęboki wdech, czyli wciągałam to w siebie…, po czym za chwilę to z siebie wyrzucałam właśnie równie długim wydechem….

Zdaję sobie sprawę z tego, jak to nierealnie niemal brzmi… i jestem pewna, że każdy współczesny człowiek, który odczuwałby coś takiego natychmiast by się przekręcił i próbował się jakoś tak ułożyć, aby było już mu wygodnie i aby to dziwne/ nierealne/ anormalne niemal wręcz uczucie zniknęło natychmiast… Ja jednak postanowiłam, że skoro mogłabym, nawet nie komuś, tylko własnej rodzicielce jednak pomóc, to dlaczego niby miałabym tego nie zrobić? I w ten właśnie sposób tak leżałam… i jak już odczuwałam takie niemal intensywne te prądy, to myślałam sobie: ok, mamo trzymaj się… zaraz to z Ciebie powyciągam jeszcze dalej…

Słuchajcie, nasza gwiazda dobrze zdawała sobie z tego sprawę, jakie to jest wręcz paranormalne, ale postanowiła sobie, że ok, może właśnie w ten sposób jakoś pomoże także sobie, naprawiając choćby po części tą swoją mamę… Była pewna, że nie udało jej się zasnąć niemal do rana, ale pamięta dalej, iż coś jej się chyba jednak jeszcze przyśniło… Moi drodzy, napisze o tym może za chwilę, bo teraz [CZWARTEK, 18.III.2021, godz. 16:08] ponownie odczuwa, to mega zmęczenie i dobrze wie, że najlepszym, co może teraz dla siebie zrobić, będzie po prostu położenie się choćby na jakąś drzemkę. O czym zresztą poinformowała już nawet swoją mamę, jedząc z nią obiad w kuchni. Rzekła tam, iż po prostu to czuje, że obecnie nie ma nawet dobrego humoru…, bo jest najzwyczajniej w świecie niewyspana, zatem również zmęczona…

Noah Kahan – Fine – YouTu

(…) I’ll be just fine
I’ll be just fine
/ I won’t let anyone tell me I won’t survive
I won’t let anyone tell me that I ain’t fine

(…)

Dan Mangan – Fool For Waiting

If you try to be with me, I will try to get by
Some say I’m a fool for waiting
They don’t know, this fool doesn’t mindThey tell me „Give it up”
But I won’t ever give it upBecause when the night does fade
I’m alive in the strangest way
Those first few cracks of dawn
Are a taste of what’s to come

Obecnie mamy, moi drodzy już PIĄTEK, 13.III.2021, słuchajcie, znacie jej pierwsze skojarzenie z piątkiem, hehe, ale teraz to nie było wcale to PIĄTEK, TYGODNIA KONIEC I POCZĄTEK, gdyż, jak zauważyła zaraz cyfrę 13. to pomyślała sobie o tej piosence: 13-tego… [tylko, że tutaj przyszło jej na myśl, że było przecież MAJA…🤪] no, ale dalej był ten PIĄTEK 🤭.

Napuściła właśnie swojej mamie wodę do kąpieli, ta rzekła, iż ok. wodę to może już nawet napuścić, ale płyn do kąpieli to niekoniecznie… Mała Mi zaś na to:

Właśnie, że płyn do kąpieli = OBOWIĄZKOWO! Tak wiele dla mnie zrobiłaś, że po prostu zasłużyłaś na to, by zrelaksować się właśnie w takiej kąpieli z płynem!

Dean Lewis – Need You Now (Acoustic – Audio) – YouTube

Kochani, Mała Mi nie sprawdzała jeszcze absolutnie, jak wychodzi ten wpis z tą muzyką tutaj…, ale to przecież zdąży jeszcze zrobić! Jutro wyjeżdża jej mama od niej, więc wtedy już się temu bardziej poświęci i będzie mogła na spokojnie już wiele tu napisać. A teraz jest już ponownie spokojna… i myśli sobie, najwidoczniej dane mi było to wszystko przeżyć. Doskonale o tym przecież już wie, że

Tracy Chapman – Fast Car (Official Music Video)

You got a fast car
I want a ticket to anywhere
Maybe we make a deal
Maybe together we can get somewhere
Any place is better
Starting from zero got nothing to lose
Maybe we’ll make something
Me, myself, I got nothing to prove

Oooo raaaanyyy, to jest wręcz dla mnie niesamowite…, ale wyobraź sobie, że jeszcze dziś o godz. 5:12 Ute Heyde przesłała mi to, co jeszcze wczoraj wieczorem opublikowałam właśnie na fejsie…, wysłała to przez Whats App z takim komentarzem: Das fand ich wirklich super. Chodziło dokładnie o to:

A teraz właśnie patrzę, a dziś są właśnie urodziny Lamy! W moim komórkowym kalendarzyku dzisiejszego dnia stoi dokładnie ta informacja: LAMA OLE NYDHAL = BIRTHDAY. I tak sobie to, przybita już wczoraj znowu, czytałam, że no cholera… dobrze o tym wiem, że ruch jest dobry na wszystko… Również na szybsze wyjście z depresji! Ale co ja mogę teraz na to poradzić, że czuję się jak takie właśnie niemal gotowane warzywo… I właśnie dalej jakby kolejny przekaz od Lamy:

NIE MYŚL, ŻE JEŚLI CIERPISZ DŁUŻEJ, TO OCZYŚCISZ SIĘ GŁĘBIEJ. NIE MA W TYM NIC SZLACHETNEGO! TO JAK UKĄSZENIE WĘŻA: CO SPOWODOWAŁO CIERPIENIE JUŻ SIĘ STAŁO, A TERAZ TRZEBA WALCZYĆ Z KONSEKWENCJAMI. WALCZ, WALCZ Z CHOROBĄ JAK MOŻESZ, POZBĄDŹ SIĘ JEJ, DAJ JEJ KOPA.

Anna Leone – My Soul I (Official Video) – YouTube

And I will work out what it meant
And I will mend you in the end
‚Cause I’ll do anything to love you
Love you
I’ll do anything to love you
Love youIt may not be easy to see
But I’m ready
I need to believe

No dobrze, kochani, to już przeczytałyśmy sobie ten wpis jeszcze raz od początku, troszkę tu już ponownie powstawiałyśmy/ pouzupełniałyśmy, nim jednak dalej zaczniemy pisać [a jesteśmy już tylko we dwie tutaj!] Pójdziemy tylko odgrzać sobie zupkę, którą ugotowała jej mama dla nas! I z całą pewnością obejrzymy sobie do jej jedzenia ponownie ten ostatni filmik Gracjana: Najszybszy sposób żeby zacząć w życiu dostawać (dla odmiany).

Obecnie jest już oczywiście SOBOTA, 20.III.2021, a nasza bohaterka czuje się już bardzo zmęczona…, bo dziś kochani już zrobiła dużo! Pozwoliła sobie na długie jednak leżenie w swoim łóżku, bo… tak naprawdę odkąd wyszła do ubikacji o 3:46 [a miała takie wówczas flow, czy może raczej, jakby to Kacpuś określił „głupawkę” 🤪], nie mogła już właściwie zasnąć, po niej wstała jeszcze jej mama, a ta właśnie zaczęła tak się w tym łóżku nabijać już właściwie z tak wielu rzeczy i wtedy też powiedziała do swojej rodzicielki, że

Ponownie mam taaaak duuuużo tu do przekazania i opowiedzenia, ale teraz dochodzi już 17, a ja jakoś w związku z tym, że przy mojej mamie tak nie wypoczęłam, chyba muszę się położyć choć na drzemkę… I w tym wpisie nie będę już chyba dalej niczego uzupełniała, tylko stworzę kolejny…

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close