DATY W TYM WPISIE: 26./27./ 28./29./30.IV./ 01./02.V.2021
boooszeee, jak ja siebie teraz nie znoszę! Czuję do własnej osoby niemalże obecnie wstręt…
Dobrze to widzę już niestety… A jestem tego doskonale pewna, iż to wydarza się przez to wszystko, że Ty wciąż nie wykonujesz takiego rzeczywistego czyszczenia tego własnego wnętrza… czyli nie wyrzucasz z siebie wciąż wszystkiego!
Bo już mi się wydaje, to naprawdę teraz nie mieć sensu…
Ale pomyśl tylko o tym, czy gdybyś to wcześniej jeszcze uczyniła, nie zrobiłoby się Tobie teraz lżej i nie doszłoby obecnie do takiego właśnie stanu u Ciebie?
Nie należę przecież do osób, które lubią się na coś skarżyć, żalić… i biadolić…
Rozumiem to doskonale, ale myślę, że dla człowieka z Twoją jednak historią i w dodatku TAK NIESAMOWICIE WRAŻLIWEJ OSOBY, to byłoby nie tylko całkowicie normalne, ale też powiedziałabym, że nawet powinno być wskazane, gdyż służy to Twojemu zdrowiu! A o to tu przecież chodzi, a nie o jakiegoś tzw. pryszcza!!!
To, co ja mam tu niby teraz powiedzieć?
Wszystko, kochana, czego jeszcze z siebie nie wypuściłaś i wciąż w sobie nosisz! Przecież to, że Twoj brat nie był jednak w stanie tymi swoim rękoma założyć Tobie tego szkła żelowego na Twój telefon, to przytłoczyło Ciebie, jak widać potwornie wręcz! A powinnaś jeszcze tylko dodać, że jak już go w końcu założyłaś jednak sama [bez żadnej instrukcji! bo nie mogłaś już nawet odnaleźć tego, co przesłał Ci wcześniej Twój brat, dlatego m.in. próbowałaś się z nim skontaktować…] i porobiły się Tobie jeszcze na pulpicie tego telefonu takie bąble z powietrza, pomimo, iż pocierałaś już przerażona po kilkanaście razy tą „tekturką” załączoną do tego…
Później już, jak oddzwonił do Ciebie jednak Marcin i Ty tylko rzekłaś mu, że nałożyłaś sobie wprawdzie to szkło, ale wspomniałaś [już w tym momencie wydając się sobie właściwie śmieszna, bo znów wiedziałaś, jak ten Twój „problem” brzmi zwłaszcza dla Twojego brata…], że niestety nie udało się Tobie tego tak dobrze nałożyć i są tam jednak widoczne wybrzuszenia…
Hmmm…, no a próbowałaś pocierać to tą załączoną tekturką?
Tak i to po kilkanaście razy… już byłam tak przerażona tym, ale mimo to, jak taka niemal opętana🤪, zaczęłam tym kawałkiem tej tektury jeździć po pulpicie telefonu w tą i spowrotem…
I nic nie pomogło, tak?
Przecież jakby pomogło, jakbym dała sobie z tym radę, to już w ogóle bym o tym nawet teraz nie wspominała…
No tak…, to jak ja Ci mogę teraz pomóc…? Zawsze możesz to przecież ściągnąć jak Ci się nie podoba…
Ale wtedy będę miała ten całkiem szklany ekran… i będę się o niego bała, że mi się stłucze… a to niebieskie etui przecież nie zamyka się nawet dobrze… więc już trudno, zostawię to tak… nie musi być tak naprawdę przecież ładne…
I już się z nim pożegnałam, a tak naprawdę, to chciało mi się właśnie wtedy jeszcze bardziej płakać, bo myślę sobie, że to, cholera, nie jest mój jedyny teraz problem z wyglądem tej komórki… Znacznie gorszą sprawą jest dla mnie choćby to, że w tym kalendarzu nie mam żadnych kolorów…, że wciąż nie obczaiłam jeszcze tylu innych w nim rzeczy… w dodatku nie ma tam ani spotify, ani żadnych aplikacji związanych chyba z Google…
boooszee, plus jeszcze inne rzeczy: np. zauważyłam, że w tym telefonie nie ma normalnie wejścia na słuchawki…+ niby mam tam moją stronę nieskalsyfikowana…, ale przy wchodzeniu na @ i na kolejne strony, gdzie na kompie byłam zalogowana hasłem… [tu mam je przecież już zapisane na stałe, bym nie musiała ich pamiętać i za każdym razem sobie wpisywać…, a teraz ponownie zapytuje mnie o te hasła…]
Jestem już tym tak obecnie zmęczona, że nawet nie mam już siły próbować doszukiwać się, jakie te hasła były… boooszeee, wiem, jak to brzmi, te moje sztuczne teraz problemy
w tej obecnej rzeczywistości…
Kochana moja, dlaczego Ty wciąż twierdzisz, że wszyscy mogą narzekać, tylko nie Ty? I że te Twoje problemy to są właśnie jakieś takie niemal wyimaginowane… Moja droga, pamiętaj, że przecież KAŻDY, kto byłby tak przytłoczony tutaj tymi sprawami… [wciąż nie wpłacona pieniądze za ten PIT do US, a trzeba zrobić to do końca maja! nadal nie poprasowane rzeczy…, nie umyta wanna, przerażenie tą wiadomością z tego @, bałagan], by tak reagował!
Z pewnością można to w łatwy sposób sobie sprawdzić…, jednak ja wciąż martwię się jeszcze tym rozliczeniem tego PITu, które muszę wykonać do końca maja. Właściwie zrobiła mi go już moja kuzynka, a ja tylko muszę wpłacić jeszcze ten hajs… na to mikrokonto… boooszeee, tylko ja nie wiem, jak to się w ogóle robi… a nie mam tu znowu nikogo do pomocy… + jeszcze wciąż narastający ten burdel tutaj w tych moich rzeczach… przytłacza mnie to obecnie wręcz niesamowicie…
Kochana moja, ale spójrz proszę tylko na to w ten sposób…, bo widzę, że ponownie dostrzegasz jedynie swoje ciemne strony! Jesteś tu wciąż tylko sama i nie masz nikogo do pomocy! A bardzo tego potrzebujesz! I nawet już przestałaś to zdecydowanie ukrywać w sobie… A wciąż, kochana, tworzysz tu te nowe wpisy… i tak naprawdę nadal ich nie udostępniasz, bo ciągle stwierdzasz, że nie są jeszcze takie, jak być powinny… i przez to właśnie porobił się Tobie już tutaj taki bałagan…
A dodaj może jeszcze, że dziś chciałaś również zamówić jeszcze kaszę oraz soczewicę i jak próbowałaś to wprawdzie zrobić, to wciąż zaczęły się Tobie pojawiać tam jakieś problemy… I tak już się do wszystkiego znowu zniechęciłaś!
Po prostu już tu sama nie daję sobie z tym wszystkim rady… boooszeee, to dla mnie znowu straszne, ale jeszcze jak spędziłam niemal całą tą niedzielę, na ponownym oglądaniu tego filmiku Gracjana Rzeczywistość nie jest taka jaką się wydaje, to taka niesamowicie szczęśliwa jeszcze raz sobie obejrzałam… poświęciłam na to właściwie poniekąd znowu niedzielę… i wykonywałam wtedy także te skrupulatne notatki, bo bardzo chciałam się jeszcze do tego odnieść, a teraz już brakuje mi po prostu sił…
boooszeee, kochani, Mała Mi znowu płacze… teraz bowiem przeczytała tą wiadomość od Beaty Pawlikowskiej i już właśnie tak bardzo spowodowało to znowu wylew łez z jej oczu…
Beata Pawlikowska1 godzinę temu
Mój ukochany film z zeszłego roku dostał Oscara! Oglądałam ten film z zachwytem, podziwem, niedowierzaniem, a czasem po prostu łzy wzruszenia płynęły mi po twarzy i nie mogłam ich zatrzymać 😊 „My Octopus Teacher”, „Moja nauczycielka ośmiornica” – film dokumentalny zrealizowany przez człowieka, który stracił wiarę w życie i swoją przyszłość, postanowił więc codziennie nurkować, żeby uciec od samego siebie i rzeczywistości. Niespodziewanie pod wodą spotkał niezwykłego przyjaciela. To jest prawdziwa historia wielkiej przyjaźni, miłości, zrozumienia i połączenia ludzi ze światem przyrody. Obejrzyjcie koniecznie!!
+ jeszcze ten @ a propos zapchanej już skrzynki… Nie wspomnę już nic o tym, iż ta Twoja nowa komórka jednak wciąż Cię przeraża… bo tak wiele na niej jeszcze nie potrafisz…+ pamiętasz, jak nie do końca byłaś pewna, co to jest to NFC i pomimo tego, że jednak już to sobie wyszukiwałaś w necie, to wciąż nie jesteś pewna, czy to dobrze rozumiesz i czy powinno być cały czas włączone…
boooszeee, musicie to również Wy wszyscy tu… dostrzegać, to jaką jestem cholernie popapraną jednak osobą, mam wszędzie ogromny wręcz burdel… A najbardziej to chyba widać, jak jest on wielki w tej mojej głowie… Robię sobie tu wszędzie tyle tych notatek i jakichś zapisków, po czym już nie pamiętam, gdzie to jest… To w ogóle nie jest już śmieszne… Tylko przeraża wręcz…
Brak Ci po prostu tutaj jeszcze osoby, która potrafiłaby to nadzorować, pomagać Tobie i także pewne skomplikowane jednak rzeczy wytłumaczyć normalnym językiem i Cię uspokoić.
Muszę tu jeszcze jednak dodać, że czuję się już naprawdę czasem wręcz niemal totalnie nienormalną osobą…, zwłaszcza, jak pomyślę sobie o moim bracie… i o tym jakie on ma te rzeczywiste trudności… boooszeee, on jest w ogóle jakoś naprawdę silniejszym człowiekiem/ bardziej odpornym psychicznie niż ja! Ja tu teraz już non stop płaczę… a jeszcze jak przypomnę sobie, jak mi właśnie wczoraj po kąpieli pospadały rzeczy z tej pralki za nią… i że ja po prostu nie mam już teraz siły, by ją w ogóle odstawiać… i sobie jeszcze z tą kolejną rzeczą radzić…
Rozumiem, kochana moja, ale może jeszcze teraz wspomnij choć o tym nagraniu Gracjana, nad którym tak wczoraj siedziałaś jednak… A widziałam to po Twojej buźce, jaka byłaś nim ponownie zachwycona… Powiedz coś proszę o tym więcej, w końcu po to robiłaś te notatki sobie, by się do tego odnieść! W międzyczasie powklejamy tu jeszcze choć część z tych fotek, które tu sobie nieustannie czyniłaś…, później zaś jednak, jak przeczytałaś tego @, który tak Cię wystraszył, przestałaś już je tak naprawdę robić, zatem wstawmy choć te!
Ale w jakim celu właściwie? Bo już naprawdę tego nie rozumiem teraz… przecież one stanowią już przeszłość! I to jeszcze niestety nienajlepszą…
Ale moja droga, dlaczego tak uważasz? Pilnuj proszę tego, co mówisz… To jest przecież Twoja przeszłość i miałaś już jej w żaden sposób nie oceniać, a tym bardziej nie krytykować! Zapominasz już jakie słowa powtarzasz za swoją starszą siostrą
? To wklejamy to natychmiast jeszcze raz i powtarzaj to sobie, proszę tak często, aż zaczniesz w to znowu wierzyć!
Otwieram się, by poczuć w pełni swoją wartość. Wartość mojego istnienia jest niepodważalna. Przytulam w sobie wewnętrzne dziecko, które zasługuje na miłość i dobro. Wysyłam miłość do dnia swych narodzin. Moje istnienie to światło, boska wibracja miłości i kreacji. Pozwalam sobie porzucić wszystkie ograniczające myśli na swój temat, bo nie są moje. Wypełnia mnie uczucie jedności ze światem i jedności ze światłem.
Wiem, że jest we mnie wewnętrzna mądrość, która dochodzi do głosu, gdy czuję spokój. Czuję, że Wszechświat jest mi przychylny i mi służy. Mam prawo do szczęścia i radości, więc wybieram radość i szczęście. Mogę być dla siebie dobra. Mogę być dla siebie wyrozumiała. Wybaczam sobie to, co mam sobie do wybaczenia. Wybaczam innym to, co mam innym do wybaczenia, bo chcę iść przez życie z poczuciem lekkości i pokory.
Daję sobie zrozumienie. Wysyłam miłość i wdzięczność do całego mojego istnienia: do mojej przeszłości i przyszłości, przed swoje narodziny i po swojej śmierci. Przyjmuję, że moja świadomość, dusza, moje wyższe JA pokieruje moim życiem w odpowiedni sposób, gdy zaufam w swoją nieograniczoną wartość, gdy poczuję światło w sobie. Dziś staję się jednością ze WSZECHŚWIATEM. Poddaję się wyższemu ja, które mądrze poprowadzi mnie przez życie i kolejny dzień.
boooszeee, ja naprawdę stwierdzam, że jestem jakaś nienormalna… co ja mam niby zrobić, że nie radzę sobie po prostu w tylu sytuacjach znowu???

Ale chwileczkę, co Ty opowiadasz? Tak, przyznać muszę, że jednak nie pomyślałaś dobrze…, wkładając ten garnuszek z tą pokrywką do piekarnika [widoczny na ostatnim zdjęciu], by skoro zapiekałaś już tam te bataty Z CZOSNKIEM! to umieściłaś także [nierozsądnie…] tam i tego łososia w sosie do rozmrożenia, a chciałaś tylko zaoszczędzić prąd, by za jednym razem zrobiły się te 2 potrawy… Po prostu wtedy o tym nie pomyślałaś, że na tej pokrywce jest przecież też plastik i on może zacząć się w takiej temperaturze topić…
Nie miałaś tutaj przecież nikogo, by Ci to także podpowiedział… Ale moja droga, zauważ, że już ten fakt z tą szeleszczącą Tobie za oknem folią… i jak to dostrzegłaś, że ta folia wystaje jednak z góry z balkonu od sąsiadów [fotka 4], to nie miałaś jednak większych problemów, by się odważyć i zadziałać. A to już było jednak coś! Pomyślałaś chwilę o tym, że bardzo Cię to jednak denerwuje teraz i udałaś się powyżej do tej rodzinki, licząc na to, że po prostu wytłumaczysz im tą sytuację… Jak nikt jednak tam nie otwierał drzwi, to wróciłaś do domu i postanowiłaś jeszcze napisać tą karteczkę i zostawić im w drzwiach. [przedostatnie zdjęcie]
To są zawsze dla mnie niemal żenujące momenty, gdy… dostrzegam, iż wciąż nie potrafię nawet ładnie pisać… i boooszeee, ja przecież nawet tego wcale nie trenuję…, bo brakuje mi tutaj tego cholernego czasu na to…
Kochana moja, ale uważam, że powinnaś być dla siebie naprawdę bardziej wyrozumiała! Przecież masz tak wiele tych obowiązków i spraw do wykonania… a jeszcze utrudniają Ci to wszystko i te Twoje problemy z pamięcią i to, że brak Tobie tutaj jakiegoś wsparcia…
Ja już teraz naprawdę zaczynam się obawiać tak wielu rzeczy…, choćby tego, co rzekomo uparcie mówię… I przez to już zaczynam się zastanawiać, czy czasem sobie czasem nie szkodzę wręcz twierdząc i dając się namówić na takie stwierdzenia…
Zachęcam Cię do tego, żeby WIDZIEĆ SENS WE WSZYSTKIM, CO CI SIĘ PRZYDARZA. A NAWET JEŚLI TEGO SENSU NIE WIDZISZ, TO, ŻEBY TO PRZYJĄĆ Z POKORĄ I POMYŚLEĆ:
OK, JESZCZE WIELE LAT PRZEDE MNĄ, A POTENCJAŁ MOJEGO UMYSŁU JEST NIEZWYKŁY!
Bo przecież tak naprawdę odnoszę wrażenie, że po prostu zamieram tu i nic już nie robię… I jak taki ostatni niemal ‚głupek’ dopowiadam już sobie sama jakieś niestworzone wręcz rzeczy…
No dobrze, kochana, ale odnieś się w końcu proszę tylko do tego nagrania Gracjana, któremu jeszcze poświęciłaś tą niedzielę. Napisz tu proszę o tym, jak Ty się czułaś, co odczuwałaś itd. Wiedziałaś przecież, że to jest również poniekąd dla Ciebie jakiś przekaz!
Tak i owszem, tak bardzo się ucieszyłam, że w końcu się doczekałam tego filmiku! Oczywiście, jak często, nie zgodziłam się ze wszystkim…, a od mniej więcej 44 minut to już kompletnie nie rozumiałam..🤷♀️., usłyszałam jednak, że mówił tam ewidentnie do mnie… o tej mojej traumie… Pozwolę tu sobie go zacytować i również napiszę od razu, jakie miałam wówczas odczucia.
(…) TO JEST TWOJA TRAUMA. [20:12] Mając tą traumę, dorastasz, stajesz się kobietą i buduje się w Tobie taka część, taka kompensacja na tą traumę, że ZASZE BĘDĘ MUSIAŁA DBAĆ O SIEBIE, MUSZĘ BYĆ ZAWSZE O TE 2,3 KROKI DO PRZODU. Muszę zawsze zadbać o bezpieczeństwo, nie mogę być bezbronna, bo jak będę bezbronna, to będą te negatywne emocje, a ja ich przecież nie chcę! 😉 MUSZĘ ZAWSZE ZADBAĆ O SIEBIE, MUSZĘ WZIĄĆ ZA SIEBIE ODPOWIEDZIALNOŚĆ, JA MUSZĘ BYĆ SILNA, JA MUSZĘ WIEDZIEĆ… JA MUSZĘ DBAĆ O SIEBIE, PAMIĘTAĆ O WSZYSTKIM. (=>)
I tu jakoś pierwsze co, to pomyślałam sobie tak:
No, helloł
Gracjan! Myślałam, że znasz moją historię, wysłałam Tobie przecież m.in. także mój własny wypis ze szpitala… , zatem powinieneś wiedzieć, że jednak, choć bardzo bym chciała i ogromną ilość rzeczy w tym moim życiu już się nauczyłam, za dużą większość także staram się brać odpowiedzialność, ale hmmm... chyba jednak nie jestem jak pozostali ludzie … [dostałam nowe życie, moje ciało mentalne (czyli dusza!) ma przecież tak jakby teraz dopiero12 lat…, w fizycznym ciele 39- letniej kobiety…] na nowo buduję niesamowicie dzielnie KAŻDEGO DNIA tą moją obecną rzeczywistość, przy tym prawie w ogóle do tej pory (!) nie płakałam i nie użalałam się. To zaczęło się zmieniać właśnie w ostatnim czasie jakoś jakby jeszcze bardziej ekstremalnie intensywnie…, kiedy to niemal codziennie wstaję z tak cholernym przygnębieniem/ smutkiem i nie ukrywajmy, po prostu rycząc, wzywam na pomoc WSZECHŚWIAT, bo już naprawdę nie tylko nie wiem ponownie, co mam ze sobą zrobić, ale nie dostrzegam już nawet sensu tego wszystkiego, rozumiesz?
A tak naprawdę pomyślałam jeszcze taaaak wiele innych rzeczy, a mianowicie:
boooszeeee, jak ja potrzebuję dokładnie takie człowieka, jakim jest Gracjan!!! Brakuje mi bowiem tutaj kogoś tak poukładanego, solidnego i wytrwałego jednak… Tak baaaardzo marzę o takim partnerze, który w dodatku JEST TAK WRAŻLIWY, TAK NIESAMOWICIE WIELE ROZUMIE I MA TAKĄ JEDNAK WIEDZĘ! Ja taaaak bardzo marzę o pomocy tak mądrego mężczyzny właśnie!!! Tak wiele chciałabym, abyś mi jeszcze wytłumaczył…, rzeczy, które Ty wiesz i dobrze już zgłębiłeś…, a dla mnie one są wciąż jakąś nowością [etapy życia/ czakry/… itp.]
Nie! Ja po prostu to wiem, że powinnam już się jednak położyć…. bo niczego teraz logicznego, a już tym bardziej wspierającego Gracjana tutaj nie sklecę… tzn. ja tak naprawdę już to pisałam gdzieś tutaj do niego… o nim… boooszeee, miałam tyyyyleee znowu tych myśli….
Kochana moja, ale proszę, postaraj się choć jeszcze na koniec to jednak jakoś przywrócić…, bo przecież wiesz, jaki to jest wrażliwy człowiek i musisz tu przyznać otwarcie, że słuchałaś go jednak zafascynowana, pomimo, że nie ze wszystkim się zgadzałaś [tu znów stwierdziłaś, że on po prostu najwidoczniej jeszcze wielu rzeczy nie wie o Tobie, a znowu pomyślałaś sobie, że może jednak wcale to Ty nie wyraziłaś tego tak bardzo precyzyjnie i jednoznacznie tutaj…].
Tak też i było! Ja w ogóle stwierdzam, że zdecydowanie bardziej wolałabym jednak z nim rozmawiać i to wszystko mu mówić…/ wyjaśniać i tłumaczyć… To, że np. jeszcze wczoraj właśnie przed kąpielą i spaniem już zaczęłam Go przytulać w moich myślach i mówić, by się niczego nie bał, dla mnie jest wystarczający taki, jaki jest!

To teraz, kochana, dodam jeszcze ja od siebie do Gracjana właśnie: Drogi Gracjanie, napiszę Ci tu wprost o tej naszej Małej Mi:
- tak bardzo odczuła to właśnie, jak mówisz tu o niej i nawet jak bardzo próbujesz jej pomóc… Ona naprawdę już dawno to czuje, co Ty ewidentnie już wiesz= ona TAK BARDZO chciałaby się w końcu poczuć, jak ta bezbronna dziewczynka!!! i bardzo o tym również marzy, aby mieć kogoś, kto zechciałby tu, może nie tyle tylko jej pomagać, co po prostu się nią również zaopiekować… tak, jak małym dzieckiem, którym przecież nigdy nie mogła być!
Naprawdę tak bardzo jej się wydaje, że właśnie Wy obydwoje byście do siebie pasowali… Nawet nie wiesz, jak ona się ucieszyła z tego powyższego Twojego nagrania [tak naprawdę już po kilka niemal razy błagała Wszechświat, abyś coś odpowiedniego dla niej stworzył!] i pomimo tego, że nie do końca zgadzała się ze wszystkim, co mówisz…, to i tak słuchała Cię z ogromnym zainteresowaniem! Była bowiem pewna, że z niego również może się nauczyć ciekawych rzeczy! Zawsze zresztą to Twoje podejście/ Twój punkt widzenia wielu spraw ją bardzo interesował, bo doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że w ten sposób mówisz również tu ogromnie dużo o sobie samym i poprzez to/ dzięki temu ma również okazję Ciebie dalej poznawać!

A powiem Ci, cóż ona sobie jeszcze pomyślała dalej, a propos tego, co Ty mówiłeś tam rzekomo o niej, o tej jej traumie. Doszła bowiem do wniosku, że przecież nie możesz wszystkiego wiedzieć, jak to było naprawdę, bo nie mogła Tobie jeszcze nawet o tym bezpośrednio opowiedzieć… A to, cóż pisała wcześniej może nie było do końca dla Ciebie jasne…, a może ona nie wyraziła tego odpowiednio dobrze/ precyzyjnie …
W każdym razie tak bardzo odczuła to, jak mówisz tam również o tej swojej traumie…, czyli tego jednak niedocenionego przez tatę chłopca… Tak naprawdę już wcześniej miała właśnie takie przypuszczenia, że tak to było = teraz ucieszyła się po raz kolejny, że jej to właściwie potwierdziłeś! I wiesz, o czym ona tu sobie pomyślała… a tak naprawdę jeszcze przed kąpielą i nim położyła się spać, już Ciebie przytulała/ obejmowała i całowała w czoło po prostu czule, pokazując Ci i MÓWIĄC TO, ABYŚ BYŁ PEWIEN, ŻE ZASŁUŻYŁEŚ NA WSZYSTKO, CO NAJLEPSZE!


boooszeee, Gracjan, chcę tylko, żebyś wiedział, iż Mała Mi naprawdę tak wiele nie potrafi jeszcze wyrazić… , ale ona już to poniekąd odczuwa, że uda Wam się stworzyć tą niekonwencjonalną jednak parę! Wyobraź sobie, że ona idąc ostatnio, mówiła sobie następującą rzecz…, bo jej mama ma tu ponownie przyjechać na wizytę do okulisty jakoś na początku maja… Więc z jednej strony twierdziła, że powie jej, iż w niedzielę spotyka się z jakąś znajomą… Później jednak sobie pomyślała, że przecież nie wiadomo, jak długo będzie tu w ogóle jeszcze mieszkała,… bo… ona tak bardzo w to już wierzy, że jednak zamieszka z Tobą, u Ciebie w tym Krakowie 😉.
Dlatego właśnie pomyślała, że przecież skoro jeszcze tu będzie, to może również zrobić coś dla tej swojej rodzicielki i się z nią najzwyczajniej jeszcze spotkać… Dobrze przecież już o wszystkim wie, jaką ona jest kobietą… ale przecież
A wiesz, cóż ona dziś [PONIEDZIAŁEK, 26.IV.2021] wypowiadała siedząc na tej swojej poduszce do medytacji? Mówiła po prostu wprost do Ciebie…, że błaga Ciebie o pomoc/ nie WSZECHŚWIAT, czy BOGA!, tylko Ciebie, pojmujesz? Tak naprawdę, jak jeszcze w ostatnich dniach nie zwracała się bezpośrednio do Ciebie, tylko błagała o to właśnie, ale poprzez jeszcze tą Wyższą Siłę… tak dziś już była tak zdesperowana, że wołała bezpośrednio do Ciebie…

Bo… musisz wiedzieć, że ona tak bardzo marzy o tym, by być z kimś takim, jak właśnie Ty! Pisała przecież już o tym nie raz otwarcie, czyli przyznawała się, że jednak potrzebuje jeszcze pomocy! Ona tak bardzo chciałaby mieć przy sobie jeszcze takiego właśnie ‚przewodnika’, nieustannie to odczuwa, że tak bardzo brak jej, aby ktoś złapał ją za rękę i poprowadził, a przynajmniej wskazywał odpowiedni kierunek… I to przecież wcale nie znaczy, że tylko by się na nim /na Tobie😉/ uwieszała! Mała Mi jest bowiem niesamowicie dzielną i mądrą kobietą! Potrzebny jest jej bowiem taki poukładany/ ogarnięty I WRAŻLIWY, ROZUMIEJĄCY WIĘCEJ mężczyzna, jakim Ty jesteś! Ona tak bardzo by chciała, się od Ciebie tych nowych rzeczy uczyć… Jak już sam zauważyłeś, ona również przywiązuje jednak swoją uwagę i do numerologii, i do wszystkich takich dziwnych
zdarzeń i przypadków
[w które ona w ogóle nie wierzy! = jej zdaniem wszystko, co się wydarza ma jakieś znaczenie i przydarza się w jakimś celu!]. W tak wielu rzeczach i sytuacjach stara się doszukiwać jeszcze jakiegoś głębszego sensu/ teraz [PONIEDZIAŁEK, 26.04.21, godz. 13:49] właśnie siedzi tu w domu i spogląda, że na zewnątrz znowu pada… zatem ucieszyła się, iż jednak dziś również wcale z domu nie wychodziła…
Tego jeszcze nawet nie wiesz…, ale ona już czasem naprawdę [choćby ostatnio w ten piątek, 23.04.21, wracając z warzywniaka od p. Piotra], tak szła sobie, uśmiechała się i powtarzała cały czas, że ona już to po prostu czuje, iż zamieszka z Tobą w Krakowie! Że zabierzesz ją tam do siebie i będziecie prowadzić tam wspólne życie! Wierzy w to bowiem usilnie, że RAZEM JEST PRZECIEŻ ZAWSZE ŁATWIEJ, no a już tym bardziej, jak wydaje jej się, że choć trochę już się poznaliście i co tu dużo mówić, jednak chyba zbliżyliście się do siebie…
A przynajmniej okazujecie sobie jednak nie tylko jakieś zainteresowanie, ale chyba i przede wszystkim pomoc/ wparcie. A ona właśnie tak rozumie dobry związek, który wymaga zawsze również pracy obojga!


Przedstawię Ci jednak Gracjan tutaj, jakie jeszcze sobie notatki porobiła odsłuchując w niedzielę tak bardzo dokładnie to Twoje nagranie. Zacytuję tutaj i Ciebie, i później przekażę również to, co ta nasza artystka
tu sobie dopisała:
I powiem Ci tak: Istnieją mężczyźni gdzieś tam na świecie, którzy SIĘ SPEŁNIAJĄ, PRAGNĄ BARDZO MOCNO, CHCĄ BARDZO MOCNO wziąć za Ciebie odpowiedzialność, bardzo mocno tego chcą i spełniają się robiąc to! Są pewni mężczyźni gdzieś tam na świecie, którzy fizycznie naprawdę obiektywnie chcą, CHCĄ WZIĄĆ ZA CIEBIE ODPOWIEDZIALNOŚĆ, CHCĄ, ABYŚ OD CZASU DO CZASU BYŁA BEZBRONNA, żeby oni Cię ochronili i włożyli dużo pracy, żeby Cię ochronić. Chcą tego! TYLKO, ŻE
NIE MASZ ENERGII, KTÓRA PRZYCIĄGNIE TAKIEGO MĘŻCZYZNĘ.
MUSISZ ZMIENIĆ TĄ ENERGIĘ = LECZENIE TRAUMY, ZNOWU CIĘŻKA PRACA, TEN MĘŻCZYZNA 😉, ŻEBY STAŁ SIĘ BARDZIEJ ALFA, MUSIAŁ SIĘ BARDZO NAMĘCZYĆ (…)
Poczułam się, jakbym dostała znowu po twarzy… Tak strasznie chce mi się ponownie płakać… wydaję się teraz sobie sama taka kompletnie do niczego… boooszeeee, człowieku, czy Ty naprawdę tego nie dostrzegasz, że NIE JESTEM WCALE TAKA SILNA I NIE POTRAFIĘ BYĆ TAK MĄDRA I CO NAJWAŻNIEJSZE ZDYSCYPLINOWANA, JAK TY? Jak mnie bowiem takie stany nachodzą, a bywają one u mnie jakoś coraz częściej niestety…, to nie potrafię już nawet tylu rzeczy…
Tak bardzo właśnie dlatego, potrzebowałabym tutaj jeszcze Ciebie do pomocy, byś pomagał mi wstawać, kiedy tak potwornie upadam… i pokazywał mi jeszcze raz, że wcale nie jestem taka znowu do niczego… Bo już sama nie potrafię sobie nawet tego mówić, jak mnie tak wszystko tu przytłacza wręcz… Zwłaszcza rzeczy, za które nie potrafię się ponownie zabrać, na których się NIE ZNAM… Jednak wciąż nieustannie będę twierdziła:

MIŁOŚĆ JEST AKTEM WIARY W DRUGIEGO CZŁOWIEKA, UCZUCIEM PEŁNYM TAJEMNIC.
Kronika. Szacunek dla tajemnicy.

Wyobraź sobie, że nawet jakoś ostatnio odsłuchiwałam Twojego nagrania o związkach właśnie: ZROZUM I OPANUJ NAJWAŻNIEJSZĄ CZĘŚĆ ŻYCIA – ZWIĄZKI. Wtedy też ponownie się do Ciebie uśmiechałam, bo tak bardzo to odczułam, że pojmujemy MIŁOŚĆ pomiędzy dwojgiem osób, nawet jeśli jeszcze nie dokładnie w taki sam sposób, to bardzo podobnie…

Poza tym, moja droga, zauważ jednak także jedną, myślę, bardzo istotną rzecz: Nawet nie mieliście okazji się poznać jeszcze osobiście, a ten mężczyzna już przekonał Ciebie to stosowania i ASHWGHANDY [kiedyś/ dawniej], obecnie zaś używasz i stosujesz zarówno AŁUN, jak i CBD!
(…)
Woooohooo, jestem po prostu gorgeous! 💖🤗🍀💪
Dokładnie te słowa wypowiedziała dziś, WTOREK, 27.IV.2021 do lustra po…, UWAGA! swojej gimnastyce!!! Zauważcie tylko, iż mamy ponownie tą jej ulubioną datę, czyli po prostu nieparzystą, hehe 😋. Kochani, Mała Mi doszła do wniosku, że ona jest naprawdę wyjątkową osobą! Co więcej, zauważyła coś równie dla niej niesamowitego znowu…, że ona pozostaje jednak rzeczywiście w jakimś większym kontakcie ze Źródłem/ tą Energią/ Bogiem/ Wszechświatem!
Cóż to za niedowiarek, kochani, z tej naszej małej gwiazdy
😉, właściwie to jeszcze wczoraj zasypiając, już czuła się wspaniale, że jednak z siebie to wszystko, co ją tak wewnątrz ‚truło’ wyrzuciła. A muszę Wam powiedzieć, iż jako taka przecież porządna osoba, zastanawiała się, czy nie powinna czasem zacząć od obowiązków, czyli tego, co rzeczywiście wymagało w pierwszej kolejności zrobienia, m.in. zapłacenie w końcu tego rocznego podatku… – to bowiem jeszcze wczoraj tak bardzo ją obciążało!
Jednak, ponownie nie potrafi chyba tego wytłumaczyć, ale… spójrzcie tylko na tytuł tego wpisu! Czyż nie mówi on tutaj właściwie sam za siebie? Ona, poważnie, wciąż tego nie rozkminiła, dlaczego właściwie tak postępuje…, a… przypominacie sobie jeszcze, jak zarzucała sobie totalny niemal wręcz brak logiki słuchając tych słów ‚swojej starszej siostry’?
Zachęcam Cię do tego, żeby WIDZIEĆ SENS WE WSZYSTKIM, CO CI SIĘ PRZYDARZA. A NAWET JEŚLI TEGO SENSU NIE WIDZISZ, TO, ŻEBY TO PRZYJĄĆ Z POKORĄ I POMYŚLEĆ: OK, JESZCZE WIELE LAT PRZEDE MNĄ, A POTENCJAŁ MOJEGO UMYSŁU JEST NIEZWYKŁY!
Ona, poważnie, kochani, czasem już myśli o sobie, że jest jakaś totalnie odjechana/ popaprana
wręcz…, no a już z całą pewnością jej sposób myślenia i podejścia teraz do życia. Dziś jednak, moi drodzy, odczuwa ona mega spokój i przez to również to szczęście!🍀🤗🌞
- właśnie rozmawiała z tą kuzynką, Iwoną, która rozliczała jej ten PIT, ta się zawsze taaak rozgada, że buhaha, lecz Mała Mi już dobrze o tym wie, iż jak ta już zacznie coś mówić, to jak taka niemal katarynka, hehe. Buzia jej się dosłownie nie zamyka, a to trwało prawie 17 minut, ta jej rozmowa, dosłownie JEJ [w sensie tej Iwony właśnie, hehe], bo nasza gwiazda, nawet, jak chciała coś więcej powiedzieć, to się nie dało… A jej kuzynka, opowiadała oczywiście o wszystkim, a wie o tym, że teraz jest znowu z kolejnym chłopakiem, ale już po samym głosie, po tym jej opowiadaniu słyszała, że jest bardzo szczęśliwa, więc dała jej po prostu możliwość podzielenia się tym 😊.
To, co, kochana moja, może poopowiadasz teraz trochę również Ty o tym swoim dniu? Jak go spędziłaś?
Jasne, zaraz to zrobię… tylko tak zastanawiam się jeszcze, czy czasem nie zrobić nam teraz kawki po tym obiadku…, który jadłyśmy ok. 15:20…
Wiesz, wydaje mi się to wspaniałym pomysłem, bo myślę, że do tego włączymy sobie jeszcze raz ten film, który tak nas fascynuje, tj. Pod słońcem Toskanii, jak jeszcze do śniadanka włączyłaś nam ponownie nagranie Gracjana: Rzeczywistość nie jest taka jaką się wydaje i po raz drugi go sobie oglądałyśmy, i tak się przysłuchiwałyśmy… To teraz myślę, kochana moja, że zrobimy sobie jednak tą przerwę na kawkę i włączymy sobie dalej chyba właśnie ten wspomniany powyżej film, bo wiem również, że będziesz się tu chciała jeszcze do niego odnieść. Prócz naturalnie Twojej relacji o dzisiejszym dniu! 🤗
//////////////////////////////////////
Skończyłyśmy już pić tą kawę i… moi drodzy, po pierwsze do tego ponownie włączyła nam Gracjana, oglądanie go zakończyłyśmy dokładnie na czasie: 32:21, bo stwierdziła, że sama ma tu również pracę jeszcze do wykonania, m.in. dokończenie tego wpisu właśnie. A kochani, dokładnie wczoraj to odczuła, że to było tak niesamowite dla niej, uwalniające ją…. Bo, słuchajcie, właśnie opisała dalej to, co czuła po prostu. I wtedy też tak sobie pomyślała ponownie o tym, że widać, iż ona ma poważnie dobrą tą intuicję, czy, że prawidłowo nasłuchuje tej swojej duszy/ swojego serca/ Wszechświata…
Tak sobie jeszcze ponownie pomyślała o tym, jakie to dziwne dla niej wciąż…, że nadal miewa takie stany, gdy jednak wątpi, że to, co się wydarza, dzieje się właśnie najlepiej, jak tylko mogło być… Tzn. naprawdę już wielokrotnie stara się do siebie tak mówić, zaraz jednak zadaje sobie pytanie, czy czasem właśnie taki sposób myślenia nie jest czymś totalnie wręcz prymitywnym… Bo przecież to brzmi chyba tak, jakby o nic się kompletnie nie starała, jakby już jej totalnie ‚zwisało’… To oczywiście, jej pierwsza [=zawsze krytyczna wobec siebie :P] myśl…, później jednak dochodzi do niej, że przecież to wszystko jest całkowicie inaczej…
Wtedy też okazuje się, że ponownie była ‚prowadzona’ przez jakąś większą siłę… Lecz, kochani, musicie wiedzieć, że raczej później nawet chyba aż tak bardzo jej głupio z tego powodu nie jest…, bo jednak ona cieszy się, że wciąż i pomimo wszystko, stara się być takim człowiekiem, który stara się coś
robić… no a już z całą pewnością nie siedzi tylko i nie narzeka, jak to źle jest…, tylko poniekąd szuka jakiś rozwiązań. Pozostaje bowiem niezmiennie tego samego zdania, co Dalajlama:
To jest dla mnie takie wręcz niesamowite, gdy zaczynam po prostu nie tylko dostrzegać to, czuć…, ale też przede wszystkim. rozumieć, co miał na myśli sam Anthony de Mello:

Tak widzę, kochana moja, jak już choćby ten Twój spokój i dobry nastrój widoczny jest w Twoim spojrzeniu! Ale teraz proszę opowiedz nam tutaj jeszcze, jak to wszystko u Ciebie przebiegało dzisiaj właśnie.
Otóż obudziłam się już taka niebiańsko wręcz spokojna… Pomimo, iż wcale taka wcześnie jednak nie położyłam się spać… Wiesz, co? W ogóle to mi się wydaje, że ja naprawdę jestem chyba jakimś ‚nadczłowiekiem’, hehe, bo jednak pomimo tego, że nie śpię tyle, ile powinien teoretycznie organizm normalnej osoby/ istoty… To mi jakoś często, mimo wszystko, uda je się jeszcze dobrze funkcjonować… Serio, nie bardzo nawet to ogarniam…, bo przecież mój organizm się teraz jeszcze bardziej męczy… Ale już kompletnie tego nie rozkminiam i cieszę się z tego powodu niezmiernie, że jednak mi się to udaje! A dzisiaj po przebudzeniu, już po prostu to czułam i wiedziałam, że jednak powrócę do mojej MGŚ!
Widziałam Cię kochana moja! I ponownie byłam tym wszystkim wręcz totalnie zdumiona i chyba aż, szczerze mówiąc, troszkę Ci tego pozazdrościłam…, że w tak wspaniały sposób potrafisz funkcjonować i przede wszystkim! niczego nie wymuszasz, tylko jak stwierdzasz, że nie masz na coś siły i ochoty akurat dziś, to po prostu to pozostawiasz…
Tak właśnie robię, bo chciałam tylko zauważyć, że jednak zawsze na tym dobrze wychodziłam! Poza tym, nadmienię tylko, że niemal nieustannie sobie jeszcze tak wszystko przemyślę i się zastanowię, czy w jakiś inny sposób jednak sobie bardziej nie pomogę… Tzn. często po prostu nawet chyba aż tak daleko z tym nie idę… tylko myślę raczej o tym, cóż jeszcze ważnego mam na dziś do wykonania… 😋
No dobrze, moja Ty cudna, to teraz przejdź może w końcu do opowiadania, jak ten Twój WTOREK wygląda/ł.
///////////////
Ok, ale może najpierw zawrę tu tylko w punktach to, do czego później jeszcze chciałabym się odnieść i może bardziej rozwinąć…
- medytacja
- zszycie kapcia przed gimnastyką
- wrap na śniadanie
- [SAMO] ŻYCIE…, hehe =>Kamyk & Gracjan
- dentysta
- czapka i rękawiczki
- okres
- życzenia dla cioci na fejsie
- magnum do kawy
- PIT
- VECTRA [zmiana hasła/odwołanie technika]
- p. Piotr [dobra energia, bekowe sytuacje, cebula, jaja]
- Pod słońcem Toskanii
- porobienie rzeczy z listy
- w końcu zapisek w kalendarzu długopisem!
- kontaktowanie się w sprawie Internetu
Ray LaMontagne – Such A Simple Thing / Picture This – 95 – YouTube

No to, moja droga, nie trzymaj nas już tu dłużej w napięciu i mów, jak to było 😉.
To chyba powinnam tu się odnieść jeszcze do wczorajszego dnia…, kiedy to jednak już po opublikowaniu tego wpisu, poczułam ulgę… I właśnie wtedy tak sobie o tym pomyślałam, że to jest takie niesamowite, że jednak już umiem wypracować w sobie tą jakby harmonię i równowagę
. Że udaje mi się nie skupiać TYLKO na obowiązkach, tzn. takich strickte…, bo przecież dbanie o moje zdrowie, również psychiczne, także powinno należeć do moich obowiązków…
Dokładnie to samo chciałam rzec = przecież człowiek powinien nauczyć się rozgraniczać ‚pracę’ od życia codziennego…, towarzyskiego/ przyjemności!
Tak też o tym sobie pomyślałam… Wprawdzie nie mam jeszcze takiego iście ‚towarzyskiego’ tego życia, ale nie ważne! [choć teraz, jak pomyślę o tej pandemii, to chyba nie tylko mnie to dotyczy, hehe]. Cieszę się bardzo, że właśnie potrafię te sprawy sobie tak mądrze rozgraniczyć. Typowe, nazwijmy to obowiązki, jak sprzątanie/ gotowanie/ robienie opłat, zakupów/ pranie/ prasowanie itd. od właśnie kolejnej części mojego życia, którym są teraz: wyjścia na spacery/ pisanie bloga/ medytacja/ oglądanie filmów i nagrań… od czasu do czasu również czytanie książki…
Ok. ale wracam już, że tak powiem, do tematu… Zatem jeszcze jakoś wczoraj, jak już opublikowałam jednak ten wpis… to wtedy nagle poczułam taki przypływ tych dobrych wibracji! I właściwie to wiedziałam, że dziś już mi się wszystko uda… Będziesz się śmiała…, ale jeszcze wczoraj bowiem przed godz. 16 zapytałam przez fejsa moją kuzynkę, tę która ten PIT mi rozliczała, jak w ogóle nazywa się ta opłata, którą muszę zrobić, buhaha, bo chciałam to właśnie jeszcze wpisać tutaj na blogu… Nie odezwała się wprawdzie do mnie, więc nazwałam to po prostu chyba jakąś opłatą… podatkową czy coś…
Napisała do mnie jednak jeszcze wieczorkiem i tak z nią chwilę porozmawiałam tam… tzn. powiedziałam najbardziej, że jestem tym wszystkim spanikowana jednak, bo nie zapisałam sobie z tamtego roku, jak to się w ogóle robi itd. [wiem, że zarówno ona, jak i moja mama mi to już tłumaczyły…], ale wiesz, jak to jest, jak nie wykonujesz czegoś regularnie i systematycznie, to zaczyna Cię to nagle przerażać…
I właściwie sam ten fakt, że mogłam to jeszcze komuś powiedzieć, już sprawił, że mi trochę ulżyło… A wiedziałam jeszcze, że moja mama dokładnie mi to wypisała przez Messenger`a właśnie, jak ma to wyglądać, co powinnam zrobić… Oczywiście usłyszała to od tej mojej kuzynki Iwony, bo ona niestety też się na tym nie zna… Ale ja jakoś właśnie wczoraj nie miałam na to ani siły, by do tego jeszcze siąść, byłam po prostu wszystkim jeszcze przerażona…, zresztą sama to widziałaś, co cały czas w sobie nosiłam…
Tak, moja kochana, doskonale to widziałam i czułam niemal, jaka byłaś już wszystkim znowu wyczerpana… Ale ok. to już uspokoiłaś właściwie kuzynkę, że jesteś po prostu zmęczona i masz teraz taki jakiś gorszy czas [+ to zmęczenie jeszcze końcówką okresu]. Lecz napisałaś jej także, że dziś ustaliłaś właśnie sobie, że w końcu się tym zajmiesz!
Oooo rany, nie uwierzysz, jakie wspomnienie pojawiło mi się teraz na fejsie właśnie! Patrz tylko... hehe… tarrrrra boooszeee, tak bardzo i niesamowicie to właśnie dziś czuję! Że dokładnie tak to jednak jest!
Kochana moja, błagam Cię jednak, kończ…, a właściwie to zacznij w końcu proszę opowiadać o tym Twoim dzisiejszym fantastycznym wręcz dniu!
Zatem tu już mogę przejść spokojnie do tej listy, którą uczyniłam powyżej… Tak więc zacznę od tej medytacji… dziś siedziałam po prostu i się uśmiechałam, odczuwając taki niesamowity wręcz spokój, mówiąc kocham Cię/ Was i ponownie dziękując za to wszystko, co mnie jeszcze wczoraj spotkało… Wiesz tak sobie siedziałam i znowu mówiłam, że to najwidoczniej także było mi potrzebne… bo przecież gdybym nie odczuwała jakichś takich smutków i wewnętrznych konfliktów… to nie umiałabym chyba też odczuwać szczęścia… Poza tym, tak sobie pomyślałam, że przecież
I tak właśnie siedziałam taka niesamowicie spokojna i szczęśliwa na tej poduszce te standardowe 20 min. i… w sumie już dość dawno chciałam o tym tylko wspomnieć, że zawsze jak tak długo na niej siedzę, to odczuwam ból tych moich nóg… zaraz sobie z nim jednak jakoś radzę…, ale zawsze przypomina mi się tu jeszcze Gracjan, jak mówił chyba kiedyś o tym, aby nogi umieścić po prostu pionowo na ścianie, hehe i ja to także staram się robić… W ogóle w tylu momentach sobie myślę, jak bardzo i jak w wielu rzeczach on mógłby mi tu jeszcze pomóc… 😉.
No dobrze, w takim razie, mamy już zaliczoną tą medytację. To donieś proszę teraz cóż po niej jeszcze robiłaś.
Wiedziałam, że bardzo chcę powrócić do tej mojej porannej gimnastyki jednak. A już miałam zaliczone to M, hehe. Lecz jakoś jeszcze wczoraj wieczorem wydawało mi się, że przerwał mi się chyba mój kapeć… Ale już to na wtedy zostawiłam, bo przecież chciałam położyć się spać i wypocząć! Jednak dziś rano patrzę, iż rzeczywiście jest ten kapeć z tyłu rozerwany… Zatem jeszcze przed gimnastyką, tak siedząc na tej macie i trzymając igłę z nitką zaczęłam go po prostu sobie zszywać.
Cieszę się kochana moja, że opowiadasz o wszystkim tak dokładnie, bo w ten sposób niczego nie przemilczasz… Lecz wolałabym, abyś już teraz przeszła do tego, czym właściwie ten wpis dzisiejszego dnia zaczęłyśmy!
Ach tak, tym słowem gorgeous! przecież, hehe No muszę Ci powiedzieć, że odczuwałam naprawdę dumę! Bo nie tylko powróciłam do PRAWIE WSZYSTKICH ćwiczeń! Oczywiście nie wykonywałam ich po tyle razy, co wcześniej, bo ta przerwa była jednak dłuuuga! Ale tak niesamowicie się cieszyłam z tego, że je po prostu znowu wykonuję! A były to i ćwiczenia na mięśnie brzucha, dead bug, wykroki, przysiady, bieg w miejscu, jednak… przy robieniu deski, zauważyłam, jak mi ten brzuch zwisa…, buhaha, ale pomyślałam sobie: no cóż… samo życie, hehe Jak to Kamyczek mawia i w ostatnim filmie właśnie nawet Gracjan to także rzekł! Przecież przez baaardzo długi czas kompletnie nie ćwiczyłam [prócz może mięśni szczęki… jedzeniem, buhaha🤪]🙊🤦♀️🙈
Jeszcze wcześniej zaś przecież nawet nie mogłam wychodzić na dwór… Także myślę, że od tego dzisiejszego dzionka będzie już znowu coraz lepiej ze mną, tzn. zamierzam się ponownie za siebie wziąć
! Hmmm… w ogóle to chyba 27. tylko czerwca, nie kwietnia! miałam swój ślub, hehe.
Ok, w takim razie już możemy zaliczyć kolejne wyżej wymienione podpunkty… To przejdź proszę do następnych rzeczy/ zagadnień, którymi są, np. dentysta i p. Piotr.
A nie, nie, najpierw muszę jeszcze wspomnieć o tym, iż po gimnastyce wykonałam przecież ponownie dla nas Wrapa na śniadanie i włączyłam do tego nam to nagranie Gracjana… I właśnie tutaj, ponownie mi się to przypomniało… to SAMO ŻYCIE, hehe 😋.
Tak, powinnaś tu również chyba dodać te fotki, które również zrobiłaś, a nie wspomniałaś jeszcze o tym, że właśnie wczoraj jeszcze…, czy to może było już nawet dzisiaj… zaczęłaś czuć już się tak nad wyraz dobrze, iż postanowiłaś także, że pousuwasz po prostu choć trochę z tych pozapisywanych tu na kompie folderów…
Uczyniłam to i owszem, ale tylko dosłownie takie maciupeńkie coś… Bo chcę jeszcze pousuwać resztę nie aż tak potrzebnych i używanych przeze mnie rzeczy. Lecz teraz może jeszcze tylko najpierw pokażę tutaj to, cóż przygotowałam dziś dla nas na to śniadanie, hehe.
Widziałam, jak to robiłaś… a dodać jeszcze powinnaś, iż ponieważ dziś miałaś ochotę na takie właśnie bardziej wytrawne to śniadanie, zaczęłaś w kuchni jeszcze najpierw przygotowywać pastę do tego Wrapa…
Tak właśnie zaczęłam to robić…, bo już sobie pomyślałam, że przecież mam jeszcze w lodówce te warzywa z tej zupy jednak kapuścianej… i tak trochę ich z tego gara powybierałam, wsypałam do tego również pestki słonecznika… i tak myślałam sobie jeszcze, że może ugotuję jajo… Jednak moja pierwsza idea była taka, aby po prostu to ugotowane położyć na tą pastę właśnie… Później zaś wpadłam na kolejny pomysł, że przecież mogę te 2 ugotowane jaja zmiksować razem z tymi warzywami!
Fantastyczny pomysł! Ale opowiedz jeszcze proszę tutaj, o czym dalej także pomyślałaś!
Zapamiętałam sobie, jak Gracjan kiedyś wspominał coś o takim minimalizmie właśnie… i ja sobie tutaj ponownie pomyślałam, że ok, to tym razem może po prostu nie będę robiła wcale żadnej sałatki, tylko poukładam tak pojedynczo i te liście sałaty, i pomidora z papryką po prostu na wierzch tego Wrapa, hehe. I tak właśnie go zwinęłam. Ps. zauważ tylko na tej fotce, gdzie widać mojego kciuka, jaki piękny
i oryginalny mam teraz ten paznokieć, buhaha 🤣😜🤪. Właściwie to one wszystkie już obecnie tak wyglądają, hehe i wymyśliłam sobie właśnie, że dam im już do tego stopnia odrosnąć, iż tak naprawdę ta hybryda będzie zaczynała się dopiero na końcówkach tych paznokci.
No chyba, że zechce mi się udać jeszcze jednak na wykonanie ich od początku… bo teraz już są przecież wszelkie salony chyba ponownie otwarte… Nie, jednak dochodzę teraz do wniosku, że nie dam rady finansowo…, ponieważ będę musiała przeznaczyć też kasę na tego dentę…
Moja droga, zbliża już się do nas godzina 22…, widziałam, że przebrałaś się już w swój kombinezon, także myślę, że to jest już najodpowiedniejsza pora, byś jednak udała się do spanka, poprzedzonego oczywiście tą medytacją … z intencją… Ale może jeszcze póki co, wstawimy choć parę foteczek +Twoje dzisiejsze selfie tutaj.
Ok, to tutaj widać ponownie, jak zasugerowałam się tymi słowami Gracjana właśnie i przygotowałam sobie znowu kiedyś jeszcze taki raczej minimalistyczny ten posiłek: jednego dnia Wrapa, któregoś kolejnego zaś kanapki, buhaha, bo tylko z jakąś pastą i jajem + sałatą
prawie tylko z pietruszki chyba, no na tym wrapie to zdecydowanie była tylko ona!
No dobrze, kochana moja, ale teraz już szybciutko kładź się do łóżeczka, a od jutra zaczynamy kreować nasz kolejny dzień!


/////////////////////
Green Tara Mantra (108 Repetitions)
WCALA NIE JESTEM JAKAŚ gorgeous! boooszeee, powiedz mi, jak ja mogłam twierdzić, że jestem jakimś nadczłowiekiem w ogóle…??? Przecież wydaję się sobie właśnie teraz z tym wszystkim… jakąś niemal jedną chodzącą tragedią… I jeszcze, jak zdałam sobie później sprawę, jakie ja tutaj foty, to moje selfie pozamieszczałam… to nie dość, że zaczęłam się tego cholernie wstydzić, to chyba również to nie pozwoliło mi do końca dobrze i spokojnie znowu spać…, bo jak się obudziłam przed 2 do ubikacji i właśnie wtedy próbowałam jeszcze będąc w kibelku, te zdjęcia po prostu wykasować… to…, cholera jasna, nie potrafiłam tego zrobić na tej komórce… Uczyniłam to oczywiście dopiero teraz…, po otwarciu już kompa…
Kochani, taki właśnie dialog zaczęła prowadzić dziś, ŚRODA, 28.IV.2021 właściwie od samego rana… [włączyła jej się teraz dalej ta mantra Om Tare Tuttare Ture Swaha – 3 horas], musielibyście ją tylko jeszcze zobaczyć, jak wstała po tej medytacji i już nie wiedziała ponownie, co ma ze sobą robić…, co pomoże jej znacznie bardziej… i tak stanęła między pokojem, a kuchnią, nie wiedząc jak ma postąpić… czy może jednak zacząć ćwiczyć… i wtedy właśnie tak bardzo się rozpłakała… , bo ponownie zaczęła wydawać się dla siebie taka wręcz niezdarną i nie dającą sobie rady z tyloma rzeczami osobą…
Moja droga, a nie uważasz, że to są znowu te momenty, kiedy wychodzi z Ciebie ta płacząca mała bezbronna dziewczynka?

Tak właśnie mi się wydaje…., tylko jak wiesz, ja nigdy nie chciałam być takim dzieckiem…, tzn. nie chodzi tu o samo „chcenie” oczywiście, bo to moje dzieciństwo zostało mi odebrane
, zostałam go pozbawiona… I, co więcej, jestem tego doskonale znowu świadoma, jak niewielu współczesnych dorosłych ludzi zdaje sobie z tego sprawę, jakie to jest ważne, aby mały człowiek mógł doświadczyć i przeżyć właściwie każdy etap w swoim życiu…, a już najbardziej tak ważne DZIECIŃSTWO!
booooszeee, to są właśnie znowu te dni, kiedy odczuwam, że tak bardzo potrzebowałabym dokładnie takiego człowieka/ mężczyzny, jakim jest Gracjan… On bowiem, tak, jak sam twierdzi, nie tylko byłby w stanie się mną zaopiekować, ale ewidentnie sprawiłoby mu to radość… Jak ja zawsze marzyłam o kimś właśnie takim!!! Kogo nie tylko nie obciążałabym swoją osobą, ale kto czerpałby pewnego rodzaju nawet przyjemność z tego, że może mi pomagać i się mną jednak opiekować… Czegóż więcej można potrzebować?

Kochana moja, widziałam Ciebie, jak dziś znowu siedziałaś te 20 minut na poduszce i tym razem już ponownie byłaś taka zmarnowana, tak bardzo chciało Ci się płakać… i teraz już zaczęłaś znowu tak niemal całkowicie bezmyślnie wypowiadać te wyuczone w dzieciństwie modlitwy…
Wiesz, jak ja marzę o tym, aby mnie ktoś teraz przytulił? NIE! Znowu nie ktoś…, tylko mężczyzna potrafiący tak wiele zrozumieć…, jak właśnie GRACJAN… Naprawdę wstydzę się siebie w takich momentach…, bo przecież zawsze musiałam być taka dzielna, a teraz kuwa wychodzę na taką niemal sierotę…
Co Ty opowiadasz? Przecież doskonale to już wiesz, że masz do tego prawo! Każdy tak naprawdę je ma! A to są chyba właśnie te dni, [o których mówił Gracjan…], kiedy tak bardzo potrzebujesz pobyć sobie tym dzieckiem… takim totalnie bezbronnym i nawet płaczącym… I bez oceny, a już tym bardziej jakiejś krytyki jeszcze kogoś. Po prostu marzysz o tym, by być w końcu zaakceptowana z tym wszystkim, co w sobie masz, co nosisz…, tak naprawdę z tym wszystkim, co Ciebie tworzy… A przecież na dużą ilość tych rzeczy, które się wydarzały, nie miałaś jednak wpływu…

Ja już naprawdę nie mam na siebie siły… boooszeeee, kompletnie nie daję sobie ze sobą znowu rady, z tym wszystkim tutaj… Nawet nie wiesz, jak BARDZO BRAK MI OSOBY, KTÓRA POTRAFIŁABY TO ZROZUMIEĆ… , dlatego właśnie ten Gracjan tak mnie chyba zaczął fascynować do pewnego stopnia… A najbardziej tym, że dla niego właśnie takie rzeczy, jak wpływ tej przeszłości, reszty pokoleń na nasze obecne życie, również ma znaczenie, było/ jest czymś tak zrozumiałym… [karma = przyczyna/ skutek]. Oczywiście na samym początku jeszcze, wydawało mi się to niemal śmieszne i takie wręcz paradoksalne/ irracjonalne, żeby nie mówić żenujące trochę…, a z całą pewnością dlatego tak to odebrałam…, bo ja wtedy wszystkiego tak dobrze nie rozumiałam… Wciąż nie twierdzę, że jest to dla mnie takie jasne…, ale później jednak, coraz bardziej zaczęłam to pojmować… A tak naprawdę obecnie już coraz częściej prowadzę z nim/ z GRACJANEM/ tutaj te rozmowy… Bo już sobie tak myślę, że tak bardzo chciałabym stworzyć parę/ związek z kimś jednak tak wiele rozumiejącym, tak niesamowicie dobrze/ szerzej i bardziej pojmującym to życie!
Dla kogo, choćby wiesz, te moje rozmowy z ptakami
, nie wydałyby się jakieś śmieszne i obciachowe! Tak bardzo mu to mówię/ staram się jakoś przekazywać niemal każdego dnia, to co czuję…, czego tu potrzebuję… Wiem, jak głupio to brzmi…, ale ja naprawdę wierzę w takie rzeczy…, że może to także się uda/ że może on to także wyczuwa… Chyba jednak właśnie ostatecznie w końcu sięgam po tego kompa, by napisać o tych swoich bolączkach/ utrapieniach i cierpieniach
tu na tym blogu… boooszeee, choć właśnie w takich momentach znów wydaje mi się to bez żadnego ładu i składu… Powinnam chyba w końcu zamilknąć…

Kochana moja, dobrze widzę, w jakim jesteś znowu dziś stanie… A wciąż obarcza Cię ta pralka, którą odsunęłaś, by dojść tam do tych rzeczy, które Ci spadły w łazience… I jak wczoraj potrafiłabyś się tym jeszcze zająć, bo już przecież sobie to myślenie wówczas znowu przestawiłaś i zaczęłaś dostrzegać w tym kolejne „plusy”:
- odkurzysz i spróbujesz umyć podłogę za tą pralką
- może to jest właśnie sugestia dla Ciebie, by zrobić choć porządek z tymi kosmetykami tam i choć części z nich się po prostu pozbyć…
Taaak, bo ja przecież tak naprawdę bardzo niewielu z nich używam…, nazbierało mi się to jakoś
chyba również poprzez te niemal nieustające moje przeprowadzki… i teraz jest mi już po prostu trudno znowu z tym wszystkim… Jak ja potrzebuję tutaj właśnie takiego Gracjana…, który pomógłby mi to wszystko jednak ogarnąć… A tak naprawdę…, nie, nie będę tego już nawet pisała…, bo wydaję się już teraz sama sobie śmieszna… nie tylko mając takie myśli…, ale sam fakt, że odważam się w ogóle tak twierdzić…, iż chciałabym, aby on mnie zabrał do swego porządnego domu…, żeby mnie po prostu przygarnął…


[Wypowiadając to właśnie wpadła znowu w straszny ryk…]
Najdroższa, zasugerowałabym teraz, w tej sytuacji kilka rozwiązań, które może mogłyby choć troszkę pomóc… Na początku chciałam Ci powiedzieć, że przecież samo wyjście na świeże powietrze powinno ulżyć… Ale widzę w jakim jesteś stanie…, że może wcale niekoniecznie to pomogłoby Tobie teraz rzeczywiście… Tym bardziej, że jutro i tak musisz wyjść, bo umówiłaś się w końcu do frycka.. To może choć o tym jeszcze tu wspomnisz, jak to było/ jak się odegrało…
Ja tu już naprawdę nie mam na nic więcej siły… boooszeee, a jeszcze teraz ponownie piszę ze sklepem BIOBALSCY w sprawie tego, co wczoraj próbowałam zamówić… zanim mi padł całkiem net… Nie radzę sobie po prostu z tym wszystkim sama…, zbyt wiele tych spraw tylko na mojej głowie… Nie mam już obecnie na serio na nic siły… Chce mi się tylko ponownie płakać tutaj… Zobaczę, może spróbuję, póki co, ten wpis od początku przeczytać…, zrobię choć coś pożytecznego wtedy…
Kochana moja, ale spójrz: właśnie dokonałaś ostatecznego przelewu za zakupy u Biobalskich! Wiem, że to wszystko wiele Ciebie kosztuje… A musisz pamiętać o tym, cóż tu wczoraj jeszcze przez właściwie cały dzionek dokonywałaś! Dlaczego Ty, skarbie, o tym zapominasz?
Nie robię tego przecież celowo… ogromną część z tych rzeczy, które wczoraj udało mi się zrobić, mam wynotowanych… Jednak jest tego TAAAK WIELE, że właśnie to sprawia, iż moja głowa i ja sama zresztą cała też… jestem już potwornie obciążona… W moim życiu nieustannie przecież coś się wydarza… i ja, a moja głowa chyba jeszcze bardziej, nad tym już nie nadąża…
Dobra, to choć zabiorę się jeszcze teraz może za próbę przeczytania tego wpisu od początku…
Widzę, że kochana moja, Ty co chwila tu płaczesz… , a już zwłaszcza, jak dostrzegasz, że przefruwają tu za Twoim oknem te ptaki…
Co chwila jakiś mi się tu pokazuje…, a teraz jeszcze na latarni ponownie usiadł gołąb… i właśnie jeszcze podleciał tu bliżej… Wszechświecie, błagam, nie baw się ze mną w ten sposób!… przecież wiesz, że ja wcale tak dobrze wszystkiego nie rozumiem… Naprawdę nie mogę tego pojąć, co do mnie w ten sposób mówisz, co chcesz mi przekazać?… Jestem zbyt nieogarnięta po prostu…
boooszeee, zauważyłaś to? że ten gołąbek odleciał z tej latarni, jak użyłaś słowa „GŁUPIA”, a jak zmieniłaś je na „NIEOGARNIĘTA” to pojawił się ponownie? Może właśnie w ten sposób pokazuje Ci, że nie powinnaś wypowiadać do siebie takich słów, bo kompletnie na nie nie zasługujesz!!!

Zauważ, proszę Cię jedną rzecz: TY NIE TYLKO NIE UMIESZ SIĘ SKARŻYĆ I NARZEKAĆ… No, teraz to dostrzegam- już coraz bardziej wychodzisz z tego jednak stanu… Ale Ty NIGDY NIE ROBISZ TEGO jednak BEZPODSTAWNIE, bo przecież, choć Ty ewidentnie byś mogła! [masz ku temu bowiem masę jednak powodów], to zawsze to jakoś u siebie powstrzymywałaś, myśląc właśnie o innych, którzy mają jeszcze gorzej…! Ale też, co chyba jest znacznie bardziej szkodliwym! nie potrafisz w ogóle siebie chwalić, wspierać i dostrzegać dobrych rzeczy, które wykonujesz ciężką swoją pracą, lub takie, które się Tobie, kochana moja, jednak ‚same’ przydarzają!
Wiesz, to chyba nie do końca tak, że ja tego nie dostrzegam/ nie widzę i nie odczuwam… Mam tu bowiem tyyyle tych obowiązków i rzeczy do zrobienia, a jestem jedynie sama, więc chyba po prostu mój mózg koncentruje się wciąż na tym, co musi jeszcze wykonać, a nie chce już tracić czasu i energii, na jakieś chwalenie się czymkolwiek… Choć muszę powiedzieć, że tego wczorajszego dnia byłam z siebie bardzo dumna, z tego, co udało mi się jednak wykonać! Tylko, że przecież jestem tu sama i dobrze wiesz, jak jest z tą moją pamięcią teraz… boooszeee, a wiesz o czym jeszcze sobie teraz pomyślałam?
Chyba wiem…, ale proszę powiedz to jeszcze na głos!
Że jak ciągle powtarzam to, co jest dla mnie takie trudne i niemal bolące/ co mi ‚dolega’… to jest przecież tak, że niejako utwierdzam to jeszcze bardziej w sobie…, że zamiast wypleniać i pozbywać się tego, to ja niemal to sadzę w sobie, podlewam, by się jeszcze bardziej zakorzeniło i ugruntowało… To przekonanie, że mam te problemy z pamięcią i że jestem sama…
Tak, masz rację, tak to właśnie działa… I jestem przekonana, że doskonale o tym wiesz! Sama przecież jeszcze wracając z Elbląga, zaczęłaś czytać tą książkę Josepha Murphy`ego „Potęga podświadomości” i wtedy właśnie już postanowiłaś, że będziesz postępowała dokładnie tak, jak tam jest napisane, czyli [ahhh… popodkreślałaś tu całe mnóstwo tych zdań przecież!] i tu mi się przypomniało, jak porównałaś kiedyś jeszcze to, co tu czytałaś ze słowami właśnie samego Gracjana! I dokładnie wówczas pomyślałaś sobie o tym, jak ten Gracjan dużo już wie i jaką ma niesamowitą tą wiedzę, świadomość i ten wgląd wręcz… A teraz zacytuję jeszcze te słowa, które tu widzę:
NIGDY NIE MYŚL NEGATYWNIE. NATYCHMIAST ZMIEŃ NASTAWIENIE, A W TWOIM ŻYCIU ZACZNĄ DZIAĆ SIĘ CUDA.
boooszeee, wiesz, co teraz widzę??? Na latarnię siadły 2 GOŁĄBKI!!! Jak ja tego nie rozkminiam już naprawdę… Dziś w ogóle jakoś jeszcze przez cały dzień tak wiele widzę tych ptaków krążących tutaj przed moim oknem… A wcale przecież nikt ich nie karmi, nie rzuca im jedzenia!

Pomyśl o tym, że Wszechświat pokazuje Tobie właśnie, iż ON, kochana moja, doskonale o tym już wie, że ten Twój „gołąbek” już do Ciebie leci… Ta Twoja bratnia DUSZA, która potrafiłaby Ciebie zrozumieć już tu jest!!! ON doskonale o tym wie, jak bardzo potrzebujesz tu jeszcze takiego właśnie partnera/ przyjaciela, który nie tylko potrafiłby się Tobą zaopiekować i Ciebie właśnie w takich nazwijmy to ‚gorszych momentach’ wesprzeć/ zrozumieć, ale także zechciałby podzielić się swoją wiedzą/ doświadczeniem i…, co więcej, czułby się wtedy już nawet sam spełniony. A dobrze wiesz, o kim tu mowa! To nikt inny przecież jak GRACJAN, któremu udało się Ciebie tutaj odnaleźć!

Umieram tu już ponownie naprawdę… wiesz, czytałam ten wpis od początku i niemal znowu wszystko wydało mi się takie… hmmm…, co najmniej dziwne… Ale nie! Muszę jeszcze napisać dalej o tym dniu dzisiejszym: widząc te ptaki tak latające wyszłam jeszcze na balkon i wtedy ujrzałam ponownie tego gołębia na latarni… i już po prostu rycząc, rzekłam do niego:
przepraszam Cię, ale ja naprawdę niczego już nie rozumiem, błagam powiedz mi to jeszcze raz, przekaż mi troszkę jaśniej, o co Tobie/ Wam ptakom w ogóle chodzi…

Stałam tam i po prostu, jak taki głupek ryczałam… Zastanawiałam się również, czy to nie jest czasem sugestia, bym jednak ruszyła się z tego domu… boooszee, ale tak znowu sobie myślałam o tym, że tak bardzo mi się nie chce, że nie mam obecnie siły… Później już nawet trzymałam w ręce dżinsy na przebranie…, ale jednocześnie przekonałam się, że bez sensu wychodzić teraz, jak powinnam już sobie odgrzać obiad…🤦♀️ Powiem Ci, że ja naprawdę nie daję już sobie ze sobą samą rady, z tymi moimi obowiązkami i wciąż z tym, że jak sobie czegoś nie zanotuję, to zaraz nie będę pamiętała…
boooszeee, to jest naprawdę dla mnie teraz przerażające, że zaczęłam być ponownie taką właśnie sierotą, która przestała znowu umieć sobie radzić z tyloma rzeczami i w dodatku tylko sobie szkodzę jeszcze, bo jak czytam, co za bzdury powypisywałam o sobie, o tej swojej rzekomo mądrości i intuicji, to ogarnia mnie po prostu obecnie rozpacz… Moje życie teraz to najzwyczajniej w świecie smutek
… Powiedz mi proszę, dlaczego ja jeszcze sama sobie dowalam zawsze tym, że muszę mieć nieustannie jeszcze to coś do kawy???
Mam na to teorię…, wytłumaczenie…, ale myślę, że ważniejsze powinno być dla Ciebie obecnie to, iż jak jesteś w takim właśnie nastroju/ stanie, to zapominasz już nawet o tym, czy zażyłaś to swoje FEMALE MULTIPLE… i to powoduje, że wówczas chce Ci się jeszcze bardziej płakać…

To teraz tak podsumuję tylko jeszcze, już tak całkiem na koniec, by do tego więcej nie wracać…, bo jest mi już strasznie z tym głupio, co tu wypisuję… Czuję się tak…, jakbym to ja się wciąż narzucała…, boooszee i przez to odnoszę wrażenie, że marnuję tak naprawdę swoje życie teraz…
W takim naprawdę WIELKIM I PRYMITYWNYM skrócie, w czym mógłbyś mi Gracjan pomóc:
- odciążyć mnie choć trochę z tymi obowiązkami tutaj/ oczywiście to TUTAJ jest umowne, mam nadzieję, że już to zrozumiałeś…
- nauczenie mnie wielu rzeczy, których ja nie do końca rozumiem [które Ty, jako starsza dusza, świetnie już poznałeś…, przepraszam, ale teraz już nawet nie potrafię tego wymienić…]
- wspólna medytacja, rozmowy/ dzielenie się przemyśleniami i sobą, czyli też wspólne uczenie się/ oglądanie jakiś ciekawych/ mądrych filmów/ czytanie książek
- wsparcie w suplementacji tych moich witamin
- pomoc w porobieniu porządków na tym blogu…
- wsparcie i pomoc w wyjaśnianiu mi spraw związanych z komputerem/ Internetem/ blogiem/ komórką, których ja nie do końca sama rozumiem/ pojmuję… Już tutaj boję się jednak, że mógłbyś się tym przerazić… To chcę tylko powiedzieć jasno, że nie chodzi mi tutaj o to, że Ty już to/ coś/ musisz wiedzieć na ten temat! [choć, moim zdaniem wiesz znacznie więcej niż ja…], ale przede wszystkim ważne byłoby dla mnie jakieś wsparcie, a nawet zwyczajnie fakt, że mogłabym się tylko Tobie poskarżyć, ‚popłakać’, a później i tak poszukalibyśmy na to razem rozwiązania! W końcu: co dwie głowy to nie jedna! Choć jestem pewna, że Ty dobrze wiesz, o czym ja tu mówię! Taką sytuację miałam też choćby wczoraj jeszcze z opłaceniem tego podatku za PIT… na początek wystarczyło mi już tylko, że mogłam choćby dzień wcześniej ‚popłakać’ sobie [w sensie poubolewać i poskarżyć się :P] choćby tej kuzynce… Tak, dokonałam w końcu wczoraj tej opłaty! Już wtedy mi po prostu ulżyło…, poczułam jakby przysłowiowy ‚kamień spadł mi z serca’. To nie było oczywiście trudne, tylko ja odbieram wszystko, jak chyba takie małe dziecko jeszcze… Nie! Choć wiem tak naprawdę, że tu chodziło po prostu o to, że nie wykonuję tej czynności jednak tak na bieżąco/ regularnie, jak np. opłaty… Stąd ten strach!
- przepraszam Gracjan, ale nie będę wymieniała już tutaj żadnych rzeczy więcej, bo przecież obydwoje to wiemy, że dzieląc swoje życie z kimś takim właśnie ‚bratnim’/ podobnym jest o wiele łatwiej… zatem tak to już teraz zostawię… Chcę, żebyś jednak wiedział, że TO JEST JUŻ MOJE OSTATNIE NAWIĄZANIE DO CIEBIE… więcej nie będę tego robiła! Bo dlaczego Tylko ja mam wykonywać to tak bezpośrednio? Wiesz, jak ja się czuję przez to prymitywnie?


No dobrze, moja kochana, to choć teraz na koniec jeszcze dnia, tylko szybciutko wspomnij o tym, cóż Ty wykonałaś jednak wczoraj…
Zatem tak:
- POWRÓT DO ĆWICZEŃ I CAŁEGO PORANNEGO MGŚ
- ZNALAZŁAM UMOWĘ VECTRY, ZADZWONIŁAM TAM, ABY ZAPYTAŁAĆ DOKŁADNIE O TO HASŁO, PO CZYM JE ZMIENIŁAM NA ŁATWIEJSZE DO ZAPAMIĘTANIA!
- Przygotowałam nam Wrapa na śniadanko, do jedzenia którego włączyłam ponownie to nagranie Gracjana
- dzwoniła do mnie rodzicielka i chwilę z nią rozmawiałam, uspokoiłam ją [ponieważ ona się tak bardzo przecież przejmuje i obawia o wszelkie biurowe / a tym bardziej finansowe rzeczy], że właśnie dziś dokonam w końcu tej zapłaty podatku
- WYKONAŁAM TEN PRZELEW PODATKU RZECZYWIŚCIE!
- UDAŁAM SIĘ DO TEGO SALONU DENTYSTYCZNEGO I TAM UMÓWIŁAM PONOWNIE NA WIZYTY [wiedząc, że mam aż 6 ubytków (podobno!…) i na higienizację]
- ODNALAZŁAM UMOWĘ Z VECTRĄ I ZADZWONIŁAM DO NICH, BY ZAPYTAĆ SIĘ O HASŁO I MOŻLIWOŚĆ KORZYSTANIA Z INTERNETU RÓWNIEŻ W TEJ NOWEJ KOMÓRCE, później z kolei zauważyłam, że właśnie, jak chciałam zamawiać sobie tą żywność ze sklepu internetowego biobabalscy, nie mam już nawet w komputerze tego Internetu… Zatem zadzwoniłam tam ponownie [a doskonale to wiemy, jak samo czekanie na to, aż w końcu odbierze tam rzeczywista osoba, a nie ich
wirtualna sekretarka
…, jednak kosztuje i cierpliwości, i czasu]. Wtedy jednak odezwał się jakiś pracujący tam chłopak i ponownie mówił mi, jak mogę zresetować ten modem. Choć ja już i tak to wiedziałam, bo popatrzyłam sobie na to urządzenie i rozkminiłam w końcu, jak instruowała mnie jeszcze kiedyś o tym taka kobietka stamtąd również… Pomimo tego, że robiłam ten reset, te światełka na nim mi się wciąż nie pojawiały… , więc umówił mi tu już wizytę technika, na jutro/ czyli dziś właśnie, po czym, jak jeszcze wczoraj okazało się, iż Internet jednak jest, pomimo nie świecących się tych światełek [dokładnie taką sytuację miałam też wówczas, gdy ta babka mi jeszcze kiedyś w tym właśnie pomagała…], więc zadzwoniłam wtedy jeszcze raz [ponownie brał mnie niemal wkurw, że musiałam przejść przez tą całą rozmowę z tą wirtualną sekretarką…], ale pomyślałam, że bez sensu, aby ten technik jednak do mnie przyjeżdżał… więc ostatecznie go odwołałam! - następnie jeszcze zadzwoniłam do MILLENNIUM, aby dowiedzieć się, dlaczego teraz na mojej nowej komórce, mimo, że mam ich apkę zainstalowaną, nie pokazuje się ta metoda poświadczenia transakcji [a mając jeszcze net, wiąż usilnie próbowałam zamówić sobie te produkty od BIOBALSKICH…] Wtedy też ta dziewczyna po prostu zamieniła mi tę usługę, na taką, że pojawia się już po prostu sms z hasłem do tej transakcji, jak było pierwotnie!
- to wszystko zanotowałam już sobie w tym swoim fizycznym kalendarzu w końcu!

Zatem, kochana moja, dobrze widziałam, jak się jednak napracowałaś i ile Cię to wszystko wysiłku kosztowało! A nie dodałaś z kolei, jak zaszłaś jeszcze oczywiście do pana Piotra i tam miałaś ponownie te miłe dla Ciebie zawsze sytuacje… I np. gdy ten, jak upadła Tobie cebula, zaczął się schylać i próbował ją podnieść. Po czym robiąc to jeszcze, zaczął się również nabijać, że jak nic, można zrobić teraz fotkę i puścić to na fejsa, że on przy Tobie klęczy, hehe,🤣. A wyciągał dla Ciebie tylko tą cebulę, która Tobie upadła aż pod ten drewniany podest, będący tam podłogą…
Później zaś jeszcze, jak rzekłaś, że specjalnie przyszłaś do niego, by zakupić te 6 jaj, a on wtedy nie miał i dał Ci to pudełko z 8, bo stwierdził, że to najmniejsze opakowanie, jakie ma. A Ty już wtedy nic nie powiedziałaś, że akurat takie opakowanie na 8 jaj to już dostałaś z poprzedniego warzywniaka… Tylko po prostu wzięłaś je już bez słowa marudzenia. Teraz zaś przyznałaś otwarcie, że takie pudełeczko na tych 8 jaj to już masz, a do niego przyszłaś specjalnie właśnie, by zakupić takie na tylko 6, bo to które miałaś już się rozwaliło niestety.
I pan Piotr szukał tak długo…, aż w końcu jednak udało mu się takie znaleźć [choć już właściwie byłaś tego pewna, że ten miły i dobry człowiek jednak jakieś Ci znajdzie 😉]. I tu sobie pomyślałaś ponownie o tym, co Gracjan mówił o tej energii
, że Ty ją jednak w sobie masz, tę bardzo pozytywną wciąż… O czym przecież nie raz już się przekonałaś! A jeszcze jak rzekłaś do pana Piotra:
ooo widzę, że jednak jakieś jeszcze małe opakowanie się znalazło?
No, pani Moniko, byłem po nie specjalnie w Warszawie, hehe, 😋. Dla mojej ulubionej klientki zrobię naprawdę wiele, hehe, 😉.
(…)
(…) niebezpiecznie Jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie (…) [Sidney Polak – Otwieram Wino]
Te słowa, kochani, dziś [CZWARTEK, 29.IV.2021] w trakcie porannej medytacji nawet zaczęła sobie podśpiewywać 😉. Tzn. nim jeszcze w ogóle do tej medytacji wstała… wiecie, o czym sobie to dziewczę pomyślało? Przypominacie sobie może jeszcze, jak wyglądał jej wczorajszy dzień? Była na siebie w rezultacie tak cholernie zła, że nie ruszyła w ogóle tego tyłka z domu, pomimo, iż tak pięknie to słonko świeciło… Ale wiecie, co jej przyszło wtedy do głowy? Że przecież nie widziałaby wówczas tego niemal ‚szaleństwa’ tych ptaków za oknem…
A nie uwierzycie, jaka idea dzisiaj wpadła jej do głowy… Zastanawiała się trochę nad tym, cóż napisała na tym blogu jeszcze wczoraj… I tak sobie to rozkminiła, że te ptaki… musiały być manifestacją tego, co się dzieje teraz w głowie, jej wrażliwego Gracjana! Poważnie! Tak właśnie sobie o tym wszystkim pomyślała, trochę już go przecież ‚poznała’ i doskonale o tym wie, jakim jest wrażliwym człowiekiem. Dlatego zaraz wzięła komórkę do ręki i zaczęła tam zapisywać kolejne rzeczy/ wyjaśnienia do tego, cóż napisała wcześniej…, choćby a propos tego mieszkania z nim u niego w Krakowie…
Posłuchajcie, jakie myśli jej przychodziły dalej do głowy i cóż zanotowała sobie w @:
![]() | ![]() ![]() | ||
Nie myśl tylko proszę, że mam nie wiem, jakie oczekiwania wobec Ciebie, chcę tylko byś na początek po prostu BYŁ, NIC WIĘCEJ… [Wystarczy Byś Był https://www.youtube.com/watch?v=IeVr17-m1Jo%5D. Tak bardzo marzę bowiem o osobie, która potrafiłaby choćby zrozumieć ten lewostronny ból mojego organizmu… Człowieka, który może później pomógłby mi naprawiać/ uleczać tę moją przeszłość… W dodatku, w którymś z Twoich nagrań słyszałam również, jak mówiłeś coś o jakimś środku (fermentowany olej z wątroby płaszczki?), który także może służyć na/ pomagać w leczeniu zębów = jego działanie także bardzo chętnie bym poznała…
I jeszcze jedna rzecz: BŁAGAM, NIE MYŚL TYLKO MOŻE, ŻE TO TWOJE MIESZKANIE BYŁOBY NIE TAKIE…, KTÓREGO BYM CHCIAŁA/ KTÓRE mogłoby mi się spodobać CZY MOŻE, ŻE NIE SPEŁNIAŁOBY MOICH OCZEKAŃ, CZY COŚ… boooszeee, nie myśl tylko proszę w ten sposób! Uwierz mi, że nie widziałeś jeszcze tego, co ja obecnie mam w tej swojej chacie… A raczej czego wciąż mi tu brak… + jeszcze generalnie ten ogólny syf i bałagan wszędzie… Spowodowany m.in. właśnie tym, że wciąż brak mi tu jeszcze jakiś szafek, zwłaszcza w łazience…, no i czegoś, co mogłoby choćby ochronić tą ścianę przy zlewie i kuchence w kuchni…
Poza tym, wciąż myślę, że przecież nad wszystkim moglibyśmy już u Ciebie dalej wspólnie popracować… Przypuszczam, że jesteś osobą, która obawia się jakichś zmian. Uwierz mi, że ja także szczególnie za nimi nie przepadam… Zresztą nie wybiegajmy proszę już tak daleko z tematem, . Bo przecież to wcale nie rzeczy i ściany tworzą dom! Najważniejszym są w nim osoby = czyli MY właśnie.
[1:44:50] ALE CZYM SĄ 4 ŚCIANY, WAŻNE JEST TO, CO ZAWIERAJĄ, DOM OCHRANIA MARZĄCĄ OSOBĘ… MOŻE SIĘ WYDARZYĆ TYLE DOBREGO, NAWET BARDZO PÓŹNO… TO TAKIE ZASKAKUJĄCE [Pod słońcem Toskanii, reż. Audrey Wells]
Powiem Ci Gracjan, że Mała Mi, jak jeszcze wczoraj wieczorem położyła się taka trochę jednak nie do końca spokojna… zauważyła również ten filmik właśnie: Odkryj dziś pierwotną intencję, z którą przyszedłeś na świat i nawet na początku go sobie jeszcze włączyła do spania, później jednak stwierdziła, że nie! Teraz nie ma już jednak siły, aby tego słuchać, w dodatku wciąż odczuwała ból po lewej stronie swoich żeber… I nawet, wyobraź sobie, że ona wciąż jeszcze sypia i w tym kombinezonie i w śpiworze…
To odczuwała już taki dyskomfort tego/ tych swoich żeber po lewej stronie właśnie, że termofor, który sobie bierze wciąż do spania umieściła wewnątrz tego swojego kombinezonu… , a ponieważ pod nim wciąż ma tą siwą piżamkę jeszcze, także rozpięła go i umieściła ten termofor dokładnie po lewej stronie żeber… I właśnie w ten sposób już udało jej się zasnąć…
Allman Brown – Sweetest Thing – YouTube
Kochana moja, ponieważ ten Twój dzisiejszy dzień był naprawdę dobry i pozytywny, powinnaś tu o nim jeszcze wspomnieć! A dawno już też i sobie zjadłyśmy, i obejrzałyśmy także końcówkę tego filmu… I nawet ten cytat z niego wstawiłyśmy już powyżej 😉. A skoro, doskonale o tym wiesz, jak wszystko się zmienia… to może jeszcze tylko wypisz proszę w punktach, jak ten Twój dzień przebiegał, a później do tego się odniesiemy jeszcze, ok?
Jasne! Także to było tak:
- po otworzeniu oczu olśnienie = ptaki to myśli/ obawy Gracjana! Zatem zaczęłam go już uspokajać… pisząc właśnie na komórce te rzeczy, które powyżej 😊.
- natrafiłam także na karteczkę Beaty
i przeczytawszy ją, już się uśmiechnęłam, bo pomyślałam sobie właśnie o tym, co udało mi się ponownie przejść… Wprawdzie znowu nie rozumiałam tego na wówczas, czyli jeszcze do wczoraj, jednak dziś właśnie z rana, po prostu poczułam nagle takie zrozumienie, że musiałam zostać w tym domu najwidoczniej, bo inaczej spacerując gdzieś…, nie dane byłoby mi obserwować tych
ptasich/ Gracjanowych
zawirowań
- medytacja
- zamiast gimnastyki = porządek z tą pralką! odkurzanie i mycie podłogi!
- wstawienie prania i wzięcie kąpieli
- czytanie książki Josepha Murphy`ego, uśmiechanie się do tego, co czytałam jadąc tramwajem do fryzjerki Marty
- zakup obiadu na wynos
- straż miejska na przystanku
Tutaj może dodam tylko jeszcze, że czułam się tak niesamowicie szczęśliwa i radosna znowu, a jeszcze, jak już wyszłam na ten tramwaj, to pomyślałam sobie: cholerka, znowu za cienko się ubrałam! Ale choć ucieszyłam się, że wzięłam jeszcze tą kurtkę przeciwdeszczową… Zaraz, jak byłam na przystanku, to ją założyłam i pocieszyłam się także tym, że wzięłam choć sobie, w ostatniej chwili jeszcze te 2 ‚opaski’ [bo nie wiem już, jak to się prawidłowo nazywa…], jedną założyłam sobie na szyję, drugą zaś wzięłam na głowę.
No dobrze, kochana moja, fantastycznie zatem, że już choć tyle tu napisałaś, teraz przebierz się proszę w piżamkę [+ kombinezon, śpiwór i zabierz także swój termofor 😉] i zmykaj jeszcze do medytacji. A później swojego dzisiaj już dobrego i spokojnego spanka, a jutro napiszemy tutaj więcej, ok?
Dodać jeszcze tylko muszę, że to jest dla mnie naprawdę takie wprost znowu niewiarygodne, ALE JA JUŻ TO PO PROSTU CZUJĘ I WIEM, ŻE UTOWORZĘ Z GRACJANEM TĄ PARĘ!!!
(…) PODŚWIADOMOŚĆ PRYJMIE ZA PRAWDĘ WSZYSTKO, W CO ŚWIADOMIE UWIERZYMY, I ODPOWIEDNIO NA TO ZAREAGUJE (…)
Stały sposób myślenia pozostawia w podświadomości głębokie ślady. Jeśli będziesz rozmyślał o tym, co piękne, harmonijne, pełne spokoju i konstruktywne, podświadomość odpowie, stwarzając ci harmonijne, spokojne warunki. (…)
twoja podświadomość, twórcza i zjednoczona ze źródłem boskości, zacznie urzeczywistniać to, o czym ją usilnie przekonujesz. J. Murhy „Potęga Podświadomości”
A muszę powiedzieć, że już samo czytanie tej książki w tramwaju, gdy jechałam do fryzjera właśnie, sprawiło, że czułam się już tak niesamowicie dobrze! A moje notatki jeszcze, przy przeczytanych słowach:
PODŚWIADOMOŚĆ PRZYJMIE ZA PRAWDĘ WSZYSTKO, W COKOLWIEK ŚWIADOMIE UWIERZYMY, I ODPOWIEDNIO NA TO ZAREAGUJE.
Zaczęłam więc już sobie wkręcać, że:
- jest mi ciepło [spoglądałam oczywiście jeszcze na początku na ludzi w tramwaju, jak są ubrani…, lecz później już stwierdziłam, że bez sensu przecież takie dobijanie się… Bo widzę jednak dużą większość jeszcze cieplej ubraną niż ja! Wtedy właśnie zaczęłam się przekonywać, że jest mi przecież ciepło 😊]
- jestem ładna [mimo, braku makijażu]
- tworzę z Gracjanem niesamowitą parę
Widziałam, kochana, jak to robiłaś, jak stwierdziłaś, że będziesz tak usilnie się do tego przekonywać, aż zaczniesz w to wierzyć i w końcu się to urzeczywistni!
Tak właśnie było, wiesz w tym momencie przypomniały mi się jeszcze te czasy, kiedy ta moja znajoma Angelika, [którą później uczyłam niemieckiego] przekonywała mnie, jakie to jest ważne i jak słowa, które kierujemy do siebie samych mają również znaczenie.
Muszę Ci powiedzieć, że po raz kolejny zrobiłaś na mnie sobą wrażenie, co więcej, przecież również Marta – fryzjerka zauważyła Twoją ogromną wręcz zmianę od ostatniego razu, jak u niej byłaś😉 Na koniec zaś, gdy wychodziłaś, rzekła Tobie:
Do zobaczenie następnym razem! I mam nadzieję, iż tak pozostanie, że będę Cię teraz już zawsze widziała taką uśmiechniętą i pogodną!
Oczywiście, że tak BĘDZIE! Ja już to po prostu WIEM, BO TO NAJZWYCZAJNIEJ W ŚWIECIE czuję.
Naturalnie nic już nie wspominałam o tym, że to w ogromnej mierze, dzięki temu, co wyczytałam w tej książce właśnie!
Już wtedy postanowiłam sobie, że stworzę taką własną modlitwę
, rozpiszę ją sobie, nauczę się na pamięć i będę powtarzała tak bardzo regularnie, nawet po kilka razy dziennie. A nie ukrywajmy „trochę” tego jednak ja mam…
WE WSZYSTKIM KIERUJE MNĄ NIESKOŃCZONA INTELIGENCJA. ONA STWORZYŁA WSZYSTKIE MOJE NARZĄDY I DLATEGO DOSKONALE POTRAFI JE ULECZYĆ! MOJA PAMIĘĆ Z KAŻDYM DNIEM STAJE SIĘ CORAZ LEPSZA. ZAWSZE ZAPAMIĘTUJĘ WSZYSTKO, CO MOŻE MI SIĘ PRZYDAĆ. CODZIENNIE OBSERWUJĘ JEJ POPRAWĘ! GDY CHCĘ SOBIE COŚ PRZYPOMNIEĆ, Z ŁATWOŚCIĄ UDAJE MI SIĘ ODNALEŹĆ TO W MOJEJ PAMIĘCI!
CIESZĘ SIĘ DOSKONAŁYM ZDROWIEM, A MOIM CIAŁEM I UMYSŁEM RZĄDZI PRAWO HARMONII. MOIM UDZIAŁEM SĄ PIĘKNO, MIŁOŚĆ, SPOKÓJ I OBFITOŚĆ. WIEM, ŻE MĄDROŚĆ ZAMIESZKUJĄCA W GŁĘBI MOJEJ PODŚWIADOMOŚCI, REAGUJE NA TO, CO CZUJĘ, WIE CZEGO MOJA DUSZA POTRZEBUJE I JESTEM PEWNA, ŻE URZECZYWISTNI MOJE PRAGNIENIA! CAŁYM MOIM ŻYCIEM RZĄDZĄ PRZECIEŻ ZASADY SŁUSZNEGO POSTĘPOWANIA, DLATEGO WIEM TO PO PROSTU, ŻE OD TERAZ SPOTYKAĆ MNIE BĘDĄ SAME DOBRE I POZYTYWNE RZECZY.
WIEM JUŻ TAKŻE, ŻE JESTEM KOCHANA I POTRZEBNA, ŻE ODNALAZŁAM MĘŻCZYZNĘ PRZY KTÓRYM BĘDĘ MOGŁA CZUĆ SIĘ W KOŃCU SZCZĘŚLIWA I BEZPIECZNA

boooszeee, ja tak bardzo marzę o tym, by być z mężczyzną, który tak wiele rozumie, co widać choćby na tym jego nagraniu: JAK PRZYSPIESZYĆ POSZERZANIE PERCEPCJI / OTWORZYĆ 3 OKO, poważnie tak bardzo chciałabym być razem z tak mądrym, wrażliwym i taaaak wiele rozumiejącym człowiekiem!!!

(…)
Ten wpis, kochani, nie został jeszcze przez nią sprawdzony, ale ponieważ dziś jest SOBOTA, 01.V.2021, a nasza gwiazda
ma ponownie tak dużo w swojej głowie… boooszee, żebyście tylko mogli zobaczyć, jak wiele się w niej dzieje i wydarza! Obecnie, skończyła już jeść swoje müsli, do tego obejrzała sobie w końcu [bo pierwotnie włączyła sobie to: Słuchaj codziennie 107 afirmacji. Przyciągaj miłość, obfitość i zbuduj poczucie własnej wartości], za niemal chwilę stwierdziła, że może obejrzy sobie jednak jakiś znowu filmik Gracjana, by się dowiedzieć o nim jeszcze czegoś nowego…
I właśnie wtedy odkryła to jego nagranie: JAK UŻYWAĆ SIŁY SWOICH PRZEKONAŃ i boooszeee tutaj ponownie się przekonała, jaki to jest niesamowity człowiek i jak ma ogromną tą wiedzę! Usłyszała tam wprawdzie, jak opowiada o swojej dziewczynie/ partnerce, jak bardzo jej pomógł…, ale spojrzała jeszcze tylko na datę i to był 8 wrz 2018, więc już się troszkę uspokoiła. Pomimo to, słuchała tego z tak ogromnym niemal zafascynowaniem, że tacy ludzie jeszcze istnieją! Tzn. ona sama tak naprawdę już poniekąd o tym wiedziała, że przecież taki sposób myślenia jest czymś możliwym, dla niej samej zresztą całkowicie już teraz wręcz normalnym
… A to, że nie wszyscy niestety są wciąż tego samego zdania, to już przecież BARDZO dobrze o tym wie!
W każdym razie słuchała go tak i po raz kolejny była nim niemal oczarowana… Tak pomyślała sobie jednak, czy ona sobie samej przez to nie szkodzi czasem… Bo co jej po tym, że tak będzie się upajała i fascynowała człowiekiem, od którego wciąż nie ma żadnego odzewu… Lecz w tym momencie przyszłam do niej właśnie JA i rzekłam następującą rzecz:
Kochana moja, bardzo Cię proszę…, doskonale to widzę, jak Tobie jest tu samej trudno, jak potrzebowałabyś właśnie wsparcia kogoś tak mądrego, tak wiele przede wszystkim rozumiejącego… Ale pomyśl o tym, że
Niby to wiem, jakie to jest ważne…, by jednak być cierpliwym… Ale czasami już naprawdę nie mam siły…, by dłużej czekać…
Dobrze, kochana moja, to opowiedzmy tutaj choć o Twoim wczorajszym dniu jeszcze, czyli Piątku, 30.IV.21, który był u Ciebie ponownie dniem pełnym turbulencji
… Tak się Tobie przy najmniej wydawało.
Tak właśnie było! Obudziłam się ponownie w nocy…, bo już o godz. 2:45 byłam w ubikacji… boooszeee chciało mi się tak niesamowicie wręcz płakać… A jeszcze spociła mi się góra od mojej piżamy… i pomyślałam sobie: cholera jasna, przecież założyłam ją świeżą, bo wypraną! Z tego zdenerwowania już nie mogłam nawet znaleźć tej kolejnej, którą również sobie przecież wyprałam… Nie miałam już znowu na nic siły…

Co więcej, jak już się w końcu położyłam… to miałam wrażenie, że kompletnie nie mogę zasnąć… i wciąż ten odczuwany ból po lewej stronie mojego ciała… Włączałam sobie chyba ponownie jakieś medytacje… boooszeee, już teraz nawet nie pamiętam dobrze… W każdym razie ten mój stan był właśnie taki, że… tak cholernie chciało mi się tu już wyć… I tak bardzo ponownie odczuwałam, jaka jestem tu sama…
Ok, kochana, rozumiem…, ale może jeszcze powinnyśmy tutaj dodać, cóż Ty jeszcze tu robiłaś, co miało miejsce…
Dokończymy to oczywiście, ale może, jak wrócimy ze spaceru, bo świeci takie piękne jednak słonko, a jest już 11:59!
Masz rację, moja droga, to przecież ja powinnam tego pilnować, abyśmy jednak wychodziły z domku, a zwłaszcza jak jest taka piękna pogoda! Także, ubierz się i zmykamy teraz!
/////////////////////////////////
Wróciłyśmy już jakąś godzinę temu… Teraz mamy dokładnie 15:05, muszę Wam powiedzieć, że ta nasza Mała Mi nie może pojąć tego, co się z nią teraz dzieje… Wciąż chce jej się płakać… Tzn. ona już chyba to rozkminiła, dlaczego i co jest tego powodem… W dodatku wciąż, kochani, odczuwa ten ciężar po lewej stronie swojego ciała…, czuje się tak, jakby nosiła tam jakiś kamień, który ją tak obciąża… Tak, jak powyżej wspomniałam, ona dobrze już wie, co to oznacza…
No dobrze, kochana, wiemy to przecież obydwie, z czym to jest związane…, a doskonale wiem, jaką Ty jesteś osobą, jak bardzo Ciebie to boli [teraz już nawet dosłownie], że wychodzi na to, iż Ty najwidoczniej masz wciąż jeszcze jakiś żal i pretensje do tej swojej rodzicielki o ten brak dzieciństwa… Dobrze już o tym wiesz, że to jest całkiem normalne…, bo przecież miałaś już tą sesję z Małgorzatą IRI…
Tak, również ona mi tam wszystko uświadomiła jeszcze raz, ale wiem także, że nie mogę i nawet nie chcę odczuwać do niej żadnego żalu. A tym bardziej nie powinnam mieć jakichś pretensji [to, że je odczuwam, to jest, jak się dowiedziałam CAŁKOWICIE NORMALNE…], ale muszę pamiętać, że moja mama wówczas była BARDZO NIEŚWIADOMĄ OSOBĄ… Niestety pozostała nią nadal… No, ale cóż ja mogę?
Chcę jej to tylko wybaczyć… , bo ona po prostu nie była tego świadoma…, zresztą helloł?!
, ale tak sobie teraz myślę, że chyba większość ludzi nie do końca sobie zdaje z tego sprawę… A wolę myśleć w ten sposób [jak nauczyła mnie tego ta Małgosia IRI], że przecież gdyby nie moja mama i mój tata, nie byłoby mnie tu! A ja postanowiłam sobie obrócić to wszystko, co mnie spotkało na swoją [i także ich!] korzyść! Będę wierzyć, że przerobię to wszystko, tę trudną jednak przeszłość i te wszystkie zdarzenia, uda mi się jeszcze przekształcić w coś dobrego! Zresztą, tak naprawdę już dawno wierzę, iż to właśnie czynię!

Kochana moja, ale nim opowiesz nam, jak spędziłyśmy czas na tej dolince dziś, to może najpierw przejdźmy jeszcze do dokończenia tej opowieści o Twoim piątku! Wiem dobrze, że nie lubisz za bardzo powracać do tego, co już się wydarzyło, ale myślę, że to wszystko ma znaczenie…, jak choćby to, że w tych Twoich komórkowych notatkach, prócz godziny, którą sobie tam zawsze wpisywałaś pojawiała się [ni stąd ni zowąd ta niepełna data…] 22.04. i dopiero dziś sprawdziłaś to ponownie, cóż oznacza ta wychodząca z tego liczba, którą jest
Ósemka (numerologiczna 8) to osoba niezwykle ambitna, a przy tym pracowita jak mało kto. Pragnie osiągnąć sukces i dąży do niego za wszelką cenę. Jest cierpliwa i wytrwała w swoim postępowaniu, więc najprawdopodobniej uda jej się zrealizować cele.
https://astroweb.pl/numerologiczna-8.php
Szczerze mówiąc, aż znowu nie mogę w to uwierzyć… To, że jestem ambitna i pracowita to może i owszem…, ale z tą cierpliwością i wytrwałością to już tutaj chyba niekoniecznie tak dobrze pasuje…
Wiesz co mi się teraz sunie na język? Że jak jeszcze tą cierpliwość u Ciebie musimy podszlifować, bo kochana moja, bardzo mi przykro, że Ty tego wciąż nie dostrzegasz jednak, że ZMIENIŁA SIĘ ONA JUŻ WRĘCZ KOLOSALNIE/ DIAMETRALNIE! A to z tą wytrwałością to… moja droga, TY PRZECIEŻ WYTRWALE SIEBIE NON STOP TU KRYTYKUJESZ i wciąż na siebie za coś najeżdżasz! 😋
Może i masz rację…, nie, ja naprawdę widzę to, że tak jest rzeczywiście… Ale niestety nie potrafię tego sama zmienić…, a nie mam tutaj nikogo, kto zechciałby mi w tym choć odrobinkę pomóc…, jakoś choć wesprzeć…
Naprawdę tak myślisz? Że nikt Ci tu nie pomaga? To teraz przypomnij sobie, jak ponownie siadłaś na tą poduszkę i najpierw już taka zmarnowana… przypomniałaś sobie jeszcze, co czytałaś w tej książce J. Murphy`ego i co ona wtedy u Ciebie spowodowała! Przecież wówczas zaczęłaś mówić tym nawiedzającym Cię destrukcyjnym myślom w końcu STOP!

Tak choć próbowałam…, wiedziałam bowiem, jak wielką moc mają moje myśli i że to właśnie za ich pomocą tworzę moją rzeczywistość…
KAŻDA MYŚL JEST PRZYCZYNĄ, A KAŻDA OKOLICZNOŚĆ SKUTKIEM. DLATEGO MUSISZ ZAPANOWAĆ NAD WŁASNYMI MYŚLAMI. DZIĘKI TEMU BĘDZIESZ SPROWADZAŁ WYŁĄCZNIE OKOLICZNOŚCI POŻĄDANE. ~J. Murphy ~
I wtedy też pytałam Boga/ Wszechświat, co powinnam dalej zrobić… A wiedząc, że jeszcze wczoraj zjadłam ponownie zbyt dużą porcję tego obiadu… , więc właściwie już postanowiłam sobie, iż zrobię dzień głodówki właśnie w piątek! Wiedziałam jednak, iż powinnam wyjść jeszcze do sklepu, bo… miałam taką wielką ochotę na … chleb… A tak sobie pomyślałam, że przecież jak go zakupię teraz to będzie zdecydowanie łatwiej niż w sobotę…, bo przecież nawet nie wiem, w jakich godzinach jest tego dnia ta piekarnia otwarta…
Widziałam Ciebie kochana, jak po tej medytacji, leżałaś tu jeszcze trzymając swoje nogi na ścianie i jak ponownie słyszałaś głos, który Ci szeptał, abyś może jednak nie wychodziła po żadne zakupy…, bo jak już będziesz miała to w domu, to trudno będzie Tobie nie jeść…
Dokładnie taka informacja do mnie wówczas dochodziła… I wiesz, ja już znam siebie i wiedziałam, że jest to prawdą! Ponownie tego nie rozumiem właściwie, dlaczego podniosłam się mimo to i ubrałam, by wyruszyć jednak i do tej piekarni, i później jeszcze do warzywniaka p. Piotra… A tak przez chwilkę tylko myślałam, czy czasem nie udać się jeszcze do InPost w drugim kierunku, bo już doszła właśnie moja paczka od Biobalskich… W rezultacie jednak stwierdziłam, że na jej odbiór jest przecież 48h, więc nawet jak nie pójdę tam teraz, to udam się kolejnego dnia jeszcze…
Taką decyzję właśnie podjęłaś, a jeszcze pomyślałaś, iż idąc tam, masz przecież po drodze jeszcze tą dolinkę, zatem o nią w pierwszej kolejności zahaczyłaś
… A wspomnieć tu chyba powinnyśmy, że udało się Tobie tego dnia nic nie jeść! Wypiłaś przecież tylko ten sok banan/marchew/jabłko, zakupiony w warzywniaku u pana Piotra! To opowiedz jeszcze o tym, jak już jednak trafiłaś na tą dolinkę, bo to będzie również ciekawe…
Wiesz, u mnie podjęcie każdej niemal decyzji, jak jestem właśnie w takim stanie… wcale nie jest proste… wciąż wydaje mi się, że powinnam postąpić inaczej… Ahhh… boooszeee, widziałaś zresztą, co mnie ogarniało i jak się jeszcze po drodze beształam za to, że w ogóle tego głosu nie posłuchałam i z tego domu jednak wyszłam…, a pogoda wcale nie była taka zachęcająca, bo nawet lekko siąpiło…
No dobrze, kochana moja, ale przejdźmy do meritum…, bo może Ty tego wówczas nie dostrzegłaś, ale znów postąpiłaś słusznie! Pomijam już to, iż okazało się, że dziś jest SOBOTA, 01.V., więc jednak ŚWIĘTO PRACY, czyli generalnie wszystkie sklepy zamknięte… Poza tym, przecież, jak już doszłaś na tą swoją dolinkę…, to postałaś tam trochę w tym miejscu co zawsze, następnie jednak jakby ponownie coś
Ci szepnęło, byś jednak zrobiła choć tylko jedno okrążenie wokół tego stawku… I moja droga tutaj trzeba to po prostu powiedzieć! Jak już kończąc to okrążenie jednak, przez cały czas odmawiając tą mantrę na swojej mali OM MANI PADME HUM, zauważyłaś tą żabę…
Tak właśnie było…, tzn. na samym początku, jak wiesz, nie byłam pewna, czy to jest jakiś BRUD, czy niemalże „gówienko”..🤭🤔., bo tak to coś wyglądało, leżąc tam na środku niemal tego chodnika, taka niezidentyfikowana kulka po prostu, bo nawet nie było widać, że ma jakieś kończyny, jak na tym zdjęciu poniżej… I właśnie wtedy podeszłam bliżej i tak się przypatrzyłam…, miało to dla mnie jakiś żabi kształt, dlatego właśnie zaraz wzięłam leżący tam niedaleko patyczek i zaczęłam tym poruszać. I wówczas właśnie dostrzegłam, IŻ TO BYŁA JEDNAK ŻABA! Taka brązowa właśnie i widać, że jakaś mega gruba…, w dodatku wcale nie taka sprawna…
No dobrze, ale zauważ, cóż Ty wtedy zrobiłaś! Przeszłaś kawałeczek, jednak pomyślałaś, że przecież, jakby nie było to jest żywa istota i doszłaś do wniosku, że zawracasz po nią i ją jakoś uratujesz
. Bo wiadomym było dla Ciebie, że jak tam tak zostanie, to ludzie będą mogli pomyśleć, iż to jest w istocie jakiś brud i ją zdeptać, czyli zabić… I wtedy też postanowiłaś pomóc jednak tej żabie… Popchałaś ją na początku trochę patykiem, by przemieściła się jednak na trawę… a myślałaś wprawdzie o tym, by powędrowała jakoś na tą trawę z tej strony od tego właśnie potoku/ stawku/ zbiornika wodnego…
Dokładnie taki był mój ówczesny zamiar… Jednak jak zobaczyłam, że ta [popychana przeze mnie tym patykiem :P] obrała jednak całkowicie przeciwną stronę… To wyjęłam już choć z kieszeni opakowanie chusteczek higienicznych i wtedy wzięłam jedną do ręki i tą żabę przeniosłam sama dłonią na tą dobrą stronę
Pomyślałam sobie jednak, że wciąż bidulka będzie miała jednak daleko do tej wody, zwłaszcza jak wyglądało na to, że hmmm…, nie była chyba w tej najlepszej kondycji, że tak powiem… No w każdym razie niczego nie mogłam wiedzieć, może była chora, może stara, a może miała już to swoje grube ciało w ogóle uszkodzone… Przedostałam ją tam i tak…
Moja droga, a czy Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, że ta mantra, którą wówczas wypowiadałaś to jest właśnie buddyjska sześciosylabowa mantra bodhisattwy współczucia, Awalokiteśwary??? Czyli, spójrz, pomimo wszystko, wyszło wspaniale, bo uratowałaś jednak również jakąś kolejną istotę! A dodaj jeszcze, że robiłaś to…, jak właśnie w tym momencie przebiegała koło Ciebie jakaś dziewczyna i tak się tylko uśmiechnęła jeszcze, nie bardzo chyba wiedząc, co TY tam robisz bidulko z tym patykiem, hehe
Spójrz, moja Ty kochana, postępujesz prawidłowo, pomimo wszystko! Jakby coś Ci mówiło, że I Ty chyba nawet nie wiedząc tego, już to wykonujesz! No dobrze, to teraz proponuję nam jeszcze po kawce, do niej z pewnością sobie coś znowu włączymy… A nadmienię tylko, że dziś już obejrzałyśmy kolejne filmy w wykonaniu Gracjana, tj. do müsli było to nagranie pod tytułem: JAK UŻYWAĆ SIŁY SWOICH PRZEKONAŃ, później zaś do obiadku kolejne: TAK ZMIENIMY ŚWIAT || ŹRÓDŁO NASZEJ SIŁY I JAK JĄ ODZYSKAĆ
Dan Mangan – Fool For Waiting
//////////////////////////////////
Do picia kawy włączyła nam właśnie kolejne nagranie Gracjana, a mianowicie: NA CZYM POLEGA ROZWÓJ DUCHOWY z 21 lip 2018 Obejrzałyśmy to sobie wprawdzie i muszę Wam powiedzieć, że Mała Mi mogłaby niemal o każdym obejrzanym filmiku Gracjana coś powiedzieć, bardzo chciałaby niemal do każdego jakoś się odnieść… Jednak tak bardzo brak jej tu czasu na wszystko, dlatego już to po prostu pozostawia, tylko wysłuchawszy i muszę tu rzec, że ona wciąż się utwierdza w tym, jaką ten mężczyzna ma dużą tą wiedzę.
To kochana moja wspomnijmy choć jeszcze o tym naszym dzisiejszym wyjściu na tą dolinkę właśnie. Może udostępnię tutaj tylko te fotki z tego dnia, a następnie jeszcze je jakoś skomentujesz, ok?
No w każdym razie postaram się😉. To zacznę od tych powyżej… Na tą dolinkę wyruszyłam tak ok. 12:33, bo wcześniej jeszcze udałam się do żabki po małą wodę mineralną, gdyż nie wiem, co się stało z tą małą buteleczką, którą tu jeszcze niedawno miałam przecież w domu… No, ale nie ważne, pomyślałam, że może choć ten sklep będzie dziś otwarty, a ponieważ wzięłam sobie również tą książkę J. Murphy`ego do czytania, więc pomyślałam, że jak będę tam dłużej to przydałoby się mieć jakiś „płyn” do uzupełnienia. I tak też zakupiłam tam taką wodę.
Po czym zadzwoniłam zaraz do mojej rodzicielki, bo ta przecież jeszcze wczoraj napisała mi, że jak będę mogła, to abym się odezwała, więc ja już tak sobie myślałam właśnie, iż jak już sobie wyjdę, czy to do tego paczkomatu [gdzie wciąż nie byłam= wybiorę się tam jutro, bo to już jest ostateczny termin!] boooszee, wiesz co ja sobie rozkminiłam? Dlaczego ja tak nie lubię ani z nią rozmawiać ani tym bardziej przebywać?

Doskonale to, moja droga wiem. Otóż Twoja rodzicielka należy niestety do tych osób, które są mega pesymistyczne i przez to Ciebie kompletnie nie wspiera tym swoim podejściem do życia… Wiem, co tu już chcesz powiedzieć, że ona przecież sama w sobie nie jest taką kobietą… Tzn., bardzo nie chcesz, aby inni tak o niej pomyśleli, bo przecież tak naprawdę jest bardzo dzielnym i dobrym człowiekiem! I oczywiście nikt tutaj temu nie zaprzecza! Ale dobrze wiesz i co najważniejsze: ONA RÓWNIEŻ! Jaką bardzo… niełatwą, bo pesymistyczną! jest teraz niestety osobą, co najgorsze ona twierdzi nieustannie, że tak się po prostu stało, że to życie i los tak spowodowało i ona nawet już nie próbuje jakoś na to wpłynąć, co Ciebie zawsze tak niemal dobija…
A tak szczerze mówiąc to Ty tego nawet nie pamiętasz, by kiedykolwiek była inną… i podkreślę tu jeszcze raz: TWOJA MAMA JEST DOBRYM I WRAŻLIWYM CZŁOWIEKIEM! Jednak zdecydowanie nie tak świadomym, jak i Ty! I pomimo jednak, że Ciebie naturalnie to boli, to i tak uważasz, że

Ok, ale zostawmy już to może… Powiem tylko, iż jeszcze na samym początku, musiałam powiedzieć to, co pamiętałam, hehe. A mianowicie, że jeszcze przed tym wyjściem na dolinkę właśnie zdążyłam wynieść nawet pościel na balkon, by się wywietrzyła…plus później dodałam także, iż w czwartek byłam właśnie u frycka i wspomniałam jeszcze, cóż mi się PO RAZ PIERWSZY! przydarzyło, jak stałam na przystanku, wracając stamtąd… Iż jadąca samochodem Straż Miejska wysiadła i zaczepiła mnie, pytając dlaczego nie mam maseczki! Ja na to wtedy, że oczywiście mam zaświadczenie lekarskie [😋]. Jak ta poprosiła mnie, bym pokazała, ja już chciałam sięgać po nie, a ona wtedy:
Dobrze, widzę, że pani rzeczywiście chciała szukać, więc zakładam iż pani je ma.
Ta kobieta ze straży miejskiej zaczepiła jeszcze takiego chłopaka na przystanku, który jak mówiła tą maseczkę założył dosłownie przed chwilką… Ten zaś rzekł na to, pokazując patyczek od loda, że przed chwilką zdążył go zjeść, dlatego właśnie dopiero teraz założył tą maseczkę [😉].
Widziałam, że było generalnie bekowo, hehe. Ty rzekłaś później do tego chłopaka, że pierwszy raz masz taką sytuację, że może, nie, iż ktoś Cię o to rzeczywiście pyta, bo takie sytuacje zdarzało Ci się już mieć kilka razy wcześniej, ale to była pierwsza taka, że rzeczywiście sama Straż Miejska Cię o to zapytała. 🤣
Tak właśnie, a tu wiesz, moja rodzicielka na to, że podobno od 10. czy 15.05. trzeba będzie je tylko nosić, ale już w pomieszczeniach, że choć więcej nie na dworze… Ja wtedy do niej, że ja tak naprawdę nawet, jak jeszcze tego zaświadczenia lekarskiego nie dostałam, to już przecież nie nosiłam tych maseczek, bo stwierdziłam, że jak mnie ktoś zaczepi, to będę mówiła, że jestem nienormalna, że mam problemy z głową po tym wypadku🤪, buhaha. I wtedy jeszcze chciałam pokazywać właśnie tą moją legitymkę osoby niepełnosprawnej, hehe, 😋.
A w ogóle ona pyta mnie oczywiście jeszcze o to, czy zaglądam do skrzynki… a propos tego dokumentu odnośnie orzeczenia… [już wówczas nie jest mi tak miło…, że ta moja mama tak jednak się tego obawia…] Pamiętasz jeszcze, mam nadzieję, całą tą akcję, jak ona do mnie jednak przyjechała…
Oczywiście, że tak! Jak mogłabym o tym zapomnieć! Ale już ustaliłyśmy wtedy, że no cóż, ta Twoja mama jest jaka jest, ale przecież Tobie tu bardzo jednak pomogła! Poza tym, pomyśl, że to tak naprawdę przecież nic złego, że Ci o tym przypomina! A to, że robi to w znacznie inny sposób, niż Ty sama byś sobie tego życzyła, to już musimy tutaj po prostu zostawić… Poza tym, jak mówiłaś, czułaś to po prostu jeszcze wówczas, jak ona u Ciebie była i Tobie jednak pomagała! Że odbywa się właśnie ponowne odgrywanie tej traumy, której ona sama przecież wciąż była nieświadoma!
Dobrze mówisz! W dodatku, jakoś teraz na początku maja [06.V.21!], mam mieć jeszcze kolejne spotkania z tą Małgosią IRI, od tych ustawień rodzinnych… Także, teraz już myślę, że będzie się to dalej wyjaśniać… Ta moja nieuleczona jednak trauma… Jak wiesz, jest mi z tym cholernie ciężko, z tym, że coś takiego wobec własnej rodzicielki czuję…, ale tak sobie teraz już właściwie dawno o tym wszystkim pomyślałam, że WSZECHŚWIAT NAPRAWDĘ MI SPRZYJA!
To jest dla mnie takie niepojęte wręcz, że to się właśnie tak odbywa wszystko…, że ON po prostu to znowu wiedział, iż ja mieszkając tam z nią/ z moją rodziną w Elblągu, bym po prostu jeszcze bardziej ‚umierała’. Więc będę twierdziła, że naprawdę jest najlepiej, jak mogłam tylko mieć.

Ja chcę się teraz przede wszystkim koncentrować na moim własnym życiu! A właśnie jeszcze dziś, będąc na tej dolince ponownie czytałam sobie tą książkę, którą ze sobą zabrałam i dalej zaczęłam tam sobie podkreślać te rzeczy:
WSZYSTKO, W CO TWOJA ŚWIADOMOŚĆ UWIERZY I CO UZNA ZA PRAWDZIWE, PODŚWIADOMOŚĆ ZAAKCEPTUJE I URZECZYWISTNI. UWIERZ W POWODZENIE, BOSKIE PRZEWODNICTWO, WŁAŚCIWE DZIAŁANIE I WSZELKIE BŁOGOSŁAWIEŃSTWA, JAKIE NIESIE ŻYCIE.
UWIERZ, ŻE PODŚWIADOMOŚĆ MA MOC, KTÓRA CIĘ UZDRAWIA, INSPIRUJE, WZMACNIA I DBA O TWÓJ DOBROBYT.
SPEŁNI SIĘ WSZYSTKO, W COKOLWIEK BEZ RESZTY UWIERZYSZ.

I tak właśnie wówczas odłożyłam już tą książkę, zamknęłam swe oczy, oddałam się po prostu ‚kąpieli słonecznej’ siedząc tam na ławeczce i powtarzałam sobie właśnie te słowa, w które zaczęłam ponownie bardzo wierzyć! Naturalnie prócz tego, że mam już tak dobrą tą moją pamięć i że w ogóle doświadczam takiego dobrobytu, to zaczęłam oczywiście dziękować już za to, że ODNALAZŁA MNIE MIŁOŚĆ, czyli MÓJ GRACJAN! Wiem bowiem, że jak już poczuję się w końcu kochana i bezpieczna, to wszystko inne łatwiej uda mi się zdobyć/ osiągnąć!

No dobrze, kochana Ty moja, wspaniale to wszystko udało się Tobie tutaj opisać…, to może teraz jeszcze tylko szybciutko przed kolejną medytacją i spankiem, pójdziesz wziąć tylko kąpiel, tym razem wraz z głową, czyli włosami, hehe, a nie jak przed tym fryckiem 😛
/////////////////////////////////////
Wyszłam właśnie z kąpieli, to nim zacznę moją magiczną medytację, a wcześniej będę sobie jeszcze powtarzała odprężona już tą moją modlitwę
, to napiszę tu jeszcze tylko takie hasła, do których chciałabym się również jutro odnieść:
- nauczyłam się kolejnej rzeczy: zaraz po wyjściu z wanny powinnam zająć się stopami [pazurkami i skórkami] , bo wtedy jeszcze skóra jest miękka, buhaha,🤣
- jutro mam do zrobienia: 1) InPost, 2) wyprasować w końcu i umyć wannę [tak, dziś brałam kąpiel w takiej nie do końca superczystej :P]
- zająć się tym wpisem… już dokładnie
- poczytać moją nową
biblię
- powpisywać w końcu rzeczy do kalendarza
- może również wynotować na segregatorze, jakie dokumenty są w jego środku [bo to, co tam jest napisane, nie do końca się zgadza :P]
- tada… i tu już zapomniałam, o czym jeszcze chciałam napisać, hehe,
No ale nic! Poddaję się zaraz tej mojej modlitwie i medytacji, a przecież na niektóre efekty trzeba dłużej poczekać, zatem to jest dla mnie właśnie kolejny egzamin cierpliwości 😋, który TAKŻE ZAMIERZAM ZDAĆ!!! Będę po prostu dziś zasypiała z uśmiechem na ustach/ na buzi… twierdząc, że

Także życzę już Wam dobrej i spokojnej… I kochani, nie zapominajcie o tym, by puszczać intencje!!! To ma zawsze wielką moc przecież! Niech magia się dzieje!!! Intencje potrafią spełniać się szybciej, gdy udaje nam się wejść we wzniosłe emocje [WDZIECZNOŚĆ/ MIŁOŚĆ]! Wówczas budzimy w sobie nie tylko siłę do uzdrawiania, ale sami się zmieniamy i poprzez to zmienia się także rzeczywistość wokół Nas

Mózg może myśleć, ale serce WIE!
(…)
Nie, to chyba nie ma teraz już sensu w ogóle na ten niedzielny wieczór, 02.V.2021 , przed samym spaniem, żebyś psuła sobie, kochana moja, humor tym ostatnim, jednak chybionym niestety filmem Gracjana… Najważniejszy film o odpuszczaniu jaki obejrzysz.
Tak bardzo liczyłam na to znowu, że może teraz również się do mojej osoby jakoś odniesie… A on niby mówi o tym odpuszczaniu, z tymże odnoszę wrażenie, że nie jestem KOMPLETNIE ZNOWU ZROZUMIANA… Ja naprawdę NIE POTRZBUJĘ TAKIEGO STRASZENIA!!! przejawiającego się rozciąganiem tej jego czarnej koszulki… 😝
Również tak mi się wydaje, napiszę Ci o tym, co ja tu myślę: TO SIĘ, KOCHANA MOJA, ZDECYDOWANIE NIE ODNOSI DO CIEBIE! bo nawet jeśli on tą siłę [porównał ją do łodzi chyba, czy do czego tam jeszcze…] już nawet nie włączajmy sobie tego nagrania proszę ponownie! Ty to oczywiście zaczęłaś interpretować z tym Twoim lewostronnym bólem zaraz, związanym z Twoją rodzicielką i tą jej karmą… Ale przecież właśnie dziś jeszcze postanowiłaś sobie, że pomimo, iż nie zrobiłaś właściwie niczego z tej swojej powyższej listy, spędzisz po prostu miło ten dzień! Dlatego już zamiast się tym złościć po prostu to PUŚĆ i najzwyczajniej w świecie się już tym nie zajmuj!

Bo teraz już to zdecydowanie nie ma żadnego sensu, zajmowanie się jeszcze tym i na sam wieczór poświęcanie temu własnej energii. Zdecydowanie lepiej zrobisz, jak właśnie teraz ODPUŚCISZ! Ale nie wobec swojej mamy, bo to tak naprawdę zaczęłaś przecież robić już dawno! I tak to jest wciąż proces, ale doskonale jesteś tego świadoma, że przecież…

Chyba masz rację, że najlepszym, co mogę teraz uczynić, to pozostawienie tego tak po prostu sobie… To jest bowiem tak ważne, by nie karmić tego, co nam kompletnie nie służy! Także chyba jedynym komentarzem, jaki mogę tu jeszcze zostawić to będzie właśnie ten:


(////////////////)
Mamy teraz PONIEDZIAŁEK, 17.V.2021, godz. 20:12, a ja skończyłam właśnie czytać ten wpis! Pozmieniałam tutaj co nieco, bo i dodałam teraz już dłuższą tą drugą muzyczkę… Ale muszę tu jeszcze rzec o kolejnej dziś niesamowitej dla mnie rzeczy!!! A mianowicie tak sobie tu siedzę i kontem oka widzę tą latarnię… A na niej, pomijam już to, że co chwila pojawiał się jakiś gołąb= tak bardzo to czułam, że ktoś tu również dziś nade mną czuwa… 🤗
Ale co więcej 2 razy dostrzegłam, że pojawiała się tam także PARA GOŁĄBKÓW!!!! Ja naprawdę BARDZO WIERZĘ W TAKIE ZNAKI! To nie mogło być bez znaczenia… Jestem tego pewna, że sam WSZECHŚWIAT pokazuje mi w ten sposób, iż UTWORZĘ JEDNAK PARĘ Z GRACJANEM!!! 💗🌟🍀
ON bowiem doskonale o tym wie



