Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko trudne do wykonania.

Aleksander Wielki

3:33:00

DATY W TYM WPISIE: 31.V./ 01./ 02./ 04./ 05./ 06./ 07./ 08./ 09.VI.2021

Wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń (…)

Anita Lipnicka – I Wszystko Się Może Zdarzyć

Anything Is Possible – BUT ONLY If You BELIEVE It Is – Motivational Video [https://www.youtube.com/watch?v=aqiqA45xSIw]

Kochani, mamy ostatni dzień maja i muszę Wam powiedzieć, że drugiej tak mądrej, kreatywnej, przedsiębiorczej, no a przede wszystkim ZARADNEJ kobietki, to naprawdę dawno nie widziałam! Już Wam tłumaczę, a mamy dopiero godz. 12:05. Póki co, nie wstawiamy tutaj jeszcze żadnego tytułu tego wpisu. Myślę, a właściwie to jestem pewna [!], że nasza gwiazda jeszcze go wykreuje. Teraz jednak, aby dać upust temu, cóż ta dzielna istotka dziś już dokonała [a tak, jak wcześniej pisałyśmy, będziemy trzymać się już tutaj chronologii!], zaczynamy od właśnie dnia dzisiejszego, którym jest, kochani, PONIEDZIAŁEK, 31.V.2021.

To, co, kochana moja, może zaczniemy najzwyczajniej, jak często, zresztą, od publikacji Twoich zdjęć, które już dziś uczyniłaś, wtedy będzie łatwiej po prostu już o tym dalej opowiadać, ok?

Oczywiście, że tak! Ale umówmy się, że wstawimy ich tutaj znacznie więcej…, w końcu zrobię z tego użytek, co już porobiłam! A jakoś następnie, będę próbowała się do tego odnosić 😉. Zatem lecimy [uprzedzę jednak, że duża część tych fotek nie będzie absolutnie aktualna, ale o tym także wspomnę :P]. Tak więc zaczynamy od dnia dzisiejszego, tj. właśnie tego poniedziałku! I tutaj są następujące zdjęcia:

Już tu je wyjaśniam i komentuję:

  1. na pierwszym zdjęciu widoczne jest PRANIE, które wstawiłam i wywiesiłam na balkonie (bo dziś świeci ponownie piękne słonko)
  2. dalej zaś widać obecny stan mojej nogi [stopa/udo] po tym jakże wspaniałym poparzeniu jeszcze => obecnie pocieram już te miejsca tylko AŁUNEM!

Dalej zaś, tak sobie myślałam jeszcze, cóż powinnam zrobić… i prócz tego, że na początku zadzwoniłam w ogóle do stomatologa, by odwołać tą moją dzisiejszą wizytę… Miałam pójść na kolejne robienie zęba…, ale tak sobie pomyślałam, że póki moja buzia nie wygląda jeszcze tak, jak powinna, czyli ta zdrapka pod nosem wciąż jest widoczna…:P, bo opryszki to już chyba raczej nie mam… 😛 [pomimo to łykam nadal jeszcze i wit. B, i tą LIZYNĘ]. Ale po prostu powiedziałam, że właśnie ze względu na tą opryszczkę, którą przecież MIAŁAM rzeczywiście (!) rezygnuję teraz 😉

Ponieważ na tej mojej liście miałam również zanotowane o tym kwiatku od Izuni…, żeby się nim dalej jeszcze zająć… Dobrze wiem, że tu na blogu napisałam przesadzić kwiat, ale tak naprawdę chodziło głównie o to, by dosypać mu tak ziemi, aby jednak stał pionowo, a nie pochylał się, prawie leżał… A jeszcze wczorajszej nocki zrobiłam mu to nocne podlewanie [czyli tak naprawdę, zraszanie wodą], bo jego wcale nie trzeba jakoś ani obficie, ani często podlewać – wystarczy raz na tydzień [w miesiącach letnich], czy nawet co 2 tygodnie, jak czyniłam to jeszcze teraz 💪. Prawda, że Izunia wiedziała, co mi kupić? hehe,😉.

I tak właśnie zabrałam się za niego, póki jeszcze stał w kuchni, a wyniosłam go tam na noc właśnie, by go zrosić tą wodą… i tak zawsze go zostawiam na stole, by wchłonął tyle wody, ile tylko potrzebuje… Tam też próbowałam mu tej ziemi dosypać, zwłaszcza z tej jednej str., na którą tak się pochylał…

Następnie zaś przeniosłam go z powrotem do pokoju, a tam już pomyślałam, że skoro mam go ustawić ponownie w to miejsce, gdzie wcześniej był…, to z pewnością będzie lepiej, jak najpierw powycieram stamtąd te kurze… I tak, wyobraź sobie, że przetarłam całą tą komódkę! A jeszcze wcześniej naturalnie [w kuchni] powycierałam również mojemu pięknemu kwiatkowi listki! I teraz wygląda on tak:

Prawda, że jest cudny? Ja w ogóle stwierdzam, po raz kolejny, że mam dobrą rękę do kwiatów 🤗. A tak, szczerze mówiąc, myślę, że one, tak samo, jak i zwierzęta oraz dzieci po prostu wyczuwają dobrych ludzi 🌞. To dalej przedstawię tylko, jak pięknie dziś jeszcze [przed śniadaniem!] powycierałam moje komódki:

Wspaniale, moja droga! Zatem nie na darmo twierdziłam, że jesteś MEGA DOBRZE ZORGANIZOWANĄ, DZIELNĄ I ZARADNĄ KOBIETKĄ!

Oczywiście, że taka jestem, 😋. A to, że wciąż muszę i odkurzyć, powynosić te zimowe ciuchy do piwni, do końca już poprasować… i ahhhh… troszkę tych rzeczy tu jednak jeszcze mam do zrobienia… 😉, to przecież nic nie szkodzi! Jestem tutaj całkowicie sama i wszystkie te obowiązki są TYLKO na mojej głowie, a uważam i tak, że radzę sobie z nimi wspaniale!

Zatem następnie przystąpiłam do śniadania… i tak sobie jeszcze myślałam o tym właśnie, nim wstałam, co byłoby najlepiej/ najrozsądniej jednak jeść… I tak się chwilkę zastanowiłam, co później mogłabym skonsumować jeszcze na obiad…, a doszło do mnie, że przecież nie robiłam wczoraj wcale ani tych pankeksów, a mam również i truskawki, i chyba półtora banana… Więc później coś sobie jeszcze z tego wymyślę, a póki co postanowiłam zużyć i tą sałatę, i również tą pastę, na które się jeszcze wczoraj tak wkurzałam…

Pamiętam to doskonale, tą Twoją nieziemską wręcz wściekłość na to wszystko, hehe,😜.

Bo i wczoraj tak się właśnie jeszcze czułam… 😡, ale dziś sobie postanowiłam już, że nie będę ubolewać nad takimi rzeczami…, bo do cholery, przecież MAM CO JEŚĆ! I dlatego, ponieważ wczoraj ugotowałam sobie 2 jaja, a zużyłam tylko jedno do tych kanapek, tak więc dziś doszłam do wniosku, że to drugie wykorzystam jeszcze do tej pasty wczorajszej. I tak dodałam go [to jajo] do niej, prócz niego, także troszkę pestek słonecznika oraz dosłownie resztkę chrzanu, który jeszcze mi został. [bo zakupiłam już ostatnio i nowy słoiczek chrzanu, i także musztardy u p. Piotra właśnie!]

Tak więc dziś już się na to nie wściekałam, tylko przyrządziłam sobie Wrapa, dokładnie z tym wszystkim…, a na tą pastę położyłam także zakupioną wędlinę i posmarowałam ją również tą właśnie musztardą! Poniżej ujrzycie to na fotkach

Doskonale to widziałam, kochana moja, jak również to, że oglądając do śniadania jeszcze raz ten najnowszy filmik Gracjana Zrób to gdy czujesz się niezrozumiany i samotny, udałaś się jeszcze do kuchni, przygotować dla siebie nawet 2-giego Wrapa.

Tak właśnie było! I dopiero na tym ostatnim zdjęciu jest widoczne, z jakiego opakowania był ten drugi…, bo pierwszy był już ostatnim z tego poprzedniego… i był właściwie takim niewielkim tym plackiem… A dziś bardzo mi to już smakowało! A poza tym to nagranie Gracjana BARDZO mi się podobało, więc postanowiłam po prostu dalej tą moją dzisiejszą ucztę kontynuować i tak też zabrałam się do przygotowania tego kolejnego, którego konsumowałam bardzo wolno i świadomie, rozkoszując się nim wręcz 😉.

O tym nagraniu Gracjana napiszę oczywiście więcej, bo dostrzegłam je już po wczorajszej kąpieli! Ale póki co, może jeszcze napiszę tylko, iż POROBIŁAM JUŻ dziś właśnie! KOLEJNE OPŁATY [zaraz przejdę zanotować to w tym moim zeszyciku :P], bo i za Internet i za komórkę również!

Kochana moja, ale powinnaś to chyba odkreślić sobie na tej Twojej liście wiszącej tu na kaloryferze, jako już właśnie wykonane!

Tak też zrobię!…. Ale chyba najpierw jeszcze, pójdę zaczerpnąć ponownie tego świeżego powietrza…, może nawet dziś wybiorę się już z tymi kijkami do Nordic Walking, 😉.

Dobrze, moja droga, myślę, że to nawet jest odpowiednia pora, 14 godzina…, a jak powrócisz, to wtedy jeszcze jakiś obiadek przygotujesz. Jesteś dla mnie po prostu ARTYSTKĄ!!! I kocham na Ciebie właśnie taką patrzeć! 🤗💗🍀 To leć teraz, a później będziemy tutaj dalej pracować!

//////////////////

Kochani, powróciła do nas, a była na tej dolince… I tak, dziś z tymi kijkami do Nordic Walking! Ponownie nie zabierała ze sobą komórki, ale już tam na miejscu właśnie zapytała o godzinę i powiedziano jej, że jest dokładnie 14:30. Miała taką promienną tą buźkę i tak pięknie wręcz wyglądała, że sobie nawet nie wyobrażacie! I tak! Pomimo niestety wciąż widocznej tej zdrapki pod nosem, to dziewczę szło takie po prostu uśmiechnięte i zadowolone z siebie! Bo miała przecież z czego być dumna! Dokonała bowiem już do tej godziny tylu wspaniałych jednak rzeczy!

  1. ZROBIŁA PRANIE I JE WYWIESIŁA NA BALKONIE [a w ostatniej niemal chwili, przypomniała sobie o tych swoich kosmetyczkach, które również miały już jakieś plamy…, ale stwierdziła, że nim ewentualnie jakąś miałaby zakupić, najpierw po prostu spróbuje te wyczyścić, czyli wyprać!]
  2. STARŁA KURZE NA KOMODZIE
  3. zajęła się tym pięknym kwiatem, bo i dosypała do niego ziemi, a teraz stoi on w końcu ładnie prosto
  4. przy okazji zapisała sobie, co powinna kupić, a są to:
  • pałeczki nawozowe do kwiatów, bo już zostały jej chyba tylko na raz, ziemia i również większa doniczka, gdyby kiedyś tą właśnie roślinkę od Izuni chciała jeszcze przesadzić [bo zauważyła już, że może przydałaby się jej jakaś większa doniczka- zatem pięknie, stojąc jeszcze w kuchni wzięła centymetr i zmierzyła, jakie wymiary powinna mieć ta nowa]

To, kochana moja, przejmij proszę teraz Ty pałeczkę i opowiadaj po prostu, jak tam było.

Wędrowałam tam taka niesamowicie zadowolona i już uśmiechnięta. I…, co więcej, byłam po prostu pewna, że tej mojej blizny pod nosem już nie widać! 😉🍀🤭Zaczęłam robić tam wokół tego stawu te okrążenia… I… ponownie nie byłam w 100% pewna, czy zrobiłam już 2, czy może jednak 3,🙄🤷‍♀️🤔, hehe. Ale nie chciałam już nikogo o to pytać… Wprawdzie rozkminiłam sobie nawet, jak mogłabym o to ewentualnie zagadnąć kogoś… I tak pomyślałam sobie, że może bardziej właściwym byłoby takie po prostu neutralne pytanie, czy może ta dana osoba jest w stanie stwierdzić, który raz już mnie tu widzi, buhaha, 😜. Gdyż to przecież zabrzmiałoby chyba znacznie lepiej, niż od razu, z tak zwanej grubej rury, czyli ile tych okrążeń już zrobiłam, hehe.

Oczywiście zaraz po tym miałam dodać to, co zwykle, że po prostu już się pogubiłam… i nie wiem dokładnie, ile mam tych kółek zrobionych… Lecz później już sobie pomyślałam, że nie będę nikogo o to pytać, to jest w końcu moja odpowiedzialność! I jak mi zależy, a bardzo zależy znowu!, to po prostu zrobię sobie jeszcze ewentualnie kolejne. I tak też uczyniłam! W ogóle to zauważyłam tam ponownie sporo ludzi z tymi pieskami, teraz nie tylko samych starszych! A dalej nawet takiego w miarę wysportowanego chłopaka, z jednak odznaczającym się, niewielkim brzuszkiem, 🤭, który później siadł sobie na ławkę i zamknął oczy… I muszę powiedzieć, że tak obok niego przechodziłam i pomyślałam sobie, że wygląda, jakby medytował w słońcu.

Zaczęłam jeszcze kolejne okrążenie, już końcowe i po prostu dojrzałam, że ta „moja” ławeczka dalej jest pusta i również na nią na chwilkę sobie przysiadłam… Tak się pouśmiechałam jeszcze do Wszechświata i dziękowałam mu już dzisiaj, że tak wspaniale mnie jednak nieustannie prowadzi! Podziękowałam nawet za Gracjana, za to, że wczoraj jeszcze przygotował taki wzmacniający mnie jednak filmik! Naprawdę, jestem tego pewna, że to była odpowiedź dla mnie na to, co pisałam! 🍀I tak niesamowicie mnie to wzmocniło 🤗❤🌞.

Wspaniale, kochana moja, widziałam wszystko doskonale! Ale może nim zaczniesz o tym opowiadać, to najpierw jeszcze tylko dokończ, co robiłaś, jak powróciłaś już do domku, bo już wiem, że to również będzie ciekawe, 😜.

Jak to, co robiłam? Prócz tego, że oczywiście zanotowałam sobie w tym moim zeszycie te wykonane opłaty… , to przecież doskonale to widziałaś, buhaha, 🤣. Wracając do domu, byłam bowiem przekonana, iż teraz będzie już pora na kolejny posiłek… Zatem, jak już ze wszystkim się ogarnęłam , to zaczęłam sprawdzać jeszcze tylko raz przepis na te pankeksy [Pancakes z truskawkamihttps://www.przepisy.pl/przepis/pancakes-z-truskawkami?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=20210527-Child&utm_content=dessert&eulid=fa88c42e10b449efa88a897da3f85030%5D, więc przygotowałam sobie, co mogłam i jak mogłam…

Wtedy też zabrałam się za kolejną czynność i dokładnie w tym momencie zaczęła się już jaaaaazdaaa i to seeeerioooo= bez trzymanki!🤦‍♀️, buhaha, 🤪. A włączyłam sobie jeszcze do tego mojego pichcenia jakąś muzę ze spotify i tak to się właśnie zaczęło!

Muszę przyznać, kochana, że jak dla mnie jesteś naprawdę ARTYSTKĄ!

Hehe, ok, niech będzie, zawsze to jednak takie miłe słowo. Lepiej przecież usłyszeć, że jest się jednak artystą, niż kimś ….hmmm…, kimś nie za bardzo i nie teges, nieprawdaż?

Kochana, w życiu bym tak o Tobie nie powiedziała!!! Dla mnie jesteś niesamowicie artystyczną i odważną duszą! Uwierz mi, proszę, że tak na Ciebie patrzyłam, jak stałaś w tej kuchni i to robiłaś, to miałam już takie momenty, kiedy chciałam Ci powiedzieć: ZOSTAW TO I ZAJMIJ SIĘ CZYMŚ PRZYJEMNIEJSZYM! A Ty tam stałaś i nawet kompletnie niczym się nie denerwowałaś! Zachowałaś taki stoicki wręcz spokój! Co więcej, zamiast się załamywać, wciąż przychodziły Tobie do głowy nowe pomysły…

Oczywiście, że tak! Wiesz, na samym początku zaczęłam wykonywać je tak, jak było w tym przepisie… czyli pomyślałam, iż powinny wyjść z tego jednak takie małe placuszki . Jak zaczęłam je smażyć, to wtedy właśnie zauważyłam, że nie bardzo mi one wychodzą jednak…🤷‍♀️, więc postanowiłam sobie, że po prostu będę rozlewała tyle tego ciasta, by było jednak na całą patelnię! Coś al’a naleśnik… Jak jednak spostrzegłam, iż to również mi się nie za bardzo udaje… 😲🤦‍♀️, bo cholerka i jakoś zbyt mało tej margaryny tam na tej patelni było [pomimo, że w sumie zużyłam prawie całą jej kostkę do smażenia!], to już sobie myślę: Cholera, no trudno! Co zrobisz, jak nic już nie zrobisz?🤪 Powychodziły mi takie w sumie dziwolągi i strzępy jednak, że smutek…

Ale już wtedy sobie myślałam, że coś z nich jeszcze wykombinuję! I miałam już takie różne w sumie wizje tego… , a w międzyczasie rozpuszczałam jeszcze kawałek ciemnej czekolady, którą zakupiłam… I już serio, śmiać mi się z siebie i z tego zdarzenia w ogóle chyba chciało… A na sam koniec, wpadłam jeszcze na taki pomysł, że skoro wyszły mi takie właśnie niemal szczątki…to przecież nic, tylko mogłabym je zapiec i zrobić sobie już z tego taki po prostu deser, zamiast obiadu! I pomyślałam jeszcze, że kiedyś chyba zakupiłam taki również pędzelek do smarowania naczyń tłuszczem… i… znalazłam go w szufladzie!

I wtedy też wzięłam jeszcze taką właśnie foremkę i jej dno posmarowałam również troszkę olejem [bo przecież całą kostkę margaryny już zużyłam… 🤦‍♀️]. I wtedy też utworzyłam takie właśnie dzieło, hehe, 😋. Rozłożyłam te szczątki na jego dnie, wsypałam jeszcze troszkę i żurawiny, i orzechów nerkowca, które miałam, dalej zaś wkroiłam ten kawałeczek banana, który mi został w lodówce. Następnie jeszcze pokryłam to tymi już odłożonymi, większymi częściami tego mojego pankeksa…😜 I na sam wierzch umieściłam również te pokrojone truskawki, które sobie także przygotowałam. I tak to właśnie jeszcze 10 minut zapiekłam.

Moja droga, poważnie uważam, że jesteś tak wspaniała! Bo… odważna i… mega kreatywna, więc chyba również niekonwencjonalna! Ale co najważniejsze, kompletnie Tobie to nie przeszkadza, kim tak naprawdę się obecnie stałaś!

A czym niby mam się martwić? Po prostu robię to, co wydaje mi się, że wychodzi mi jednak najlepiej, a to, że jest to właśnie takie hmmm… oryginalne, bo raczej także niekonwencjonalne, to co niby z tego? Wszystko, co obecnie mam, osiągnęłam sama, nikt mnie tego raczej nie uczył… , a przecież ludzie chwalą się, zwłaszcza na tym fejsie, również wieloma rzeczami 😜. Postanowiłam, najzwyczajniej w świecie, cieszyć się z tego, co mam, a czuję to po prostu teraz już całą sobą, że właśnie takim podejściem, będę przyciągała do siebie tylko to, co najlepsze!

Wiem dobrze, że miałam napisać coś jeszcze o tym filmie „My Octopus Teacher” i dziś ponownie go sobie włączyłam właśnie do konsumpcji tej mojej odjechanej wręcz potrawy z tych pankeksów, naturalnie do tego zrobiłam sobie kawę! A wyglądała ta moja porcja tak: Polałam to sobie jeszcze troszkę jogurtem i dodałam kilka winogron! 😋

Tak, jak twierdziłam jesteś niesamowitą wręcz osobą! Bo równie dobrze, mogłabyś się powstydzić, że nie wychodzi Tobie to gotowanie jednak, a Ty co? Wręcz przeciwnie! Pokazujesz tu wszystko, bo nie zamierzasz się z niczym kryć! I jesteś właśnie taka, jaką stworzył Ciebie sam Bóg, a myślę, że właściwie to wszystko, co było Ci dane przeżyć, jeszcze bardziej Ciebie tylko otworzyło i sprawiło, że przestałaś się z takimi rzeczami/czynnościami, które może i powinny być wstydliwe… przejmować i je ukrywać! Po prostu naprawdę szacunek!

Chyba w takim razie, mogę zacytować to, co usłyszałam właśnie w tym filmie „My Octopus Teacher”. Wiesz, jestem nim naprawdę zafascynowana wręcz! I muszę powiedzieć, że przychodziło mi cholernie wiele rzeczy na myśl, gdy to oglądałam, m.in. pomyślałam sobie, że ja chyba jestem jak ta właśnie ośmiornica, hehe, a tutaj cytat, cóż rzekł ten Craig:

Ludzie mówią, że ośmiornice przypominają kosmitów.

I tu właśnie sobie pomyślałam o sobie samej, że ja przecież chyba dokładnie taka bardzo niekonwencjonalna wręcz, jak ta ośmiornica jestem… bo… już nawet samo moje życie również mnie niejednokrotnie ciężko doświadczyło… i choćby to moje ciało, że tak powiem, jest już także naruszone… To teraz dalej:

13:45 Trudno to wytłumaczyć, ale czasem po prostu się wie, że jakieś zwierzę jest wyjątkowe. Możemy się czegoś nauczyć. W tym stworzeniu było coś szczególnego. Zacząłem się zastanawiać, co by się stało, gdybym przypływał tu KAŻDEGO DNIA.

Dokładnie to, co on tutaj mówi, sprawiło, że zaczęłam bardzo tęsknić właśnie za tym, by ktoś również potrafił się mną tak zachwycać, jak ten człowiek tą ośmiornicą! Kogo potrafiłabym także zachwycić, pomimo wszystko… i kto byłby tak wytrwały i mnie również szukał… W dodatku był tego zdania, że od tak niekonwencjonalnej istoty… można się czegoś jeszcze nauczyć…

Nie pomyślałaś, moja droga, tutaj właśnie o Gracjanie?

Skłamałabym, jakbym rzekła, że nie przyszedł mi na myśl… w końcu to chyba on mnie tu jakoś odnalazł…, może to było właśnie całkiem podobnie, jak ten Craig tą ośmiornicę… Nie mogę tego przecież wiedzieć, jak to było naprawdę, dopóki On sam nie zechciałby mi tego powiedzieć…

OK, ale może teraz opowiedziałabyś choć troszkę, jak to było jeszcze wczoraj z tym jego nagraniem właśnie!

Tak, jak mówiłam, doniosę o tym z całą pewnością, ale może następnego dnia… bo teraz jest już jednak po 22 i uważam, że powinnam położyć się spać, odmawiając wcześniej tą moją modlitwę dziękczynną! Bo nawet sobie nie wyobrażasz, jaką sprawia mi ona radość i… jak bardzo to czuję, że ona już się spełnia!!!

Jasne, moja droga, masz rację… Muszę Cię przeprosić…, to ja przecież powinnam o Ciebie tak dbać, a… wybacz mi nie zauważyłam, że jest już tak późna godzina… Także przyszykuj się proszę teraz do spanka, a jutro będziesz dalej opowiadała, ok?

Oczywiście, że to zrobię! A teraz przed tym spaniem, popuszczam sobie chyba jeszcze własną intencję… Uważam bowiem, że to jest wprost magiczne, że tak można, że co więcej… Nawet: trzeba i powinno się robić!

Napiszę może tylko, że tą piosenkę: Parson James – Only You (Lyric Video), słyszała, jak właśnie brała w niedzielę jeszcze, 30.05.2021, kąpiel. Zrobiło jej się ponownie tak… bardzo niemal sentymentalnie… Doskonale odczuła, że to są właśnie jej słowa… To, co obecnie czuje:

AND I NEED YOUR LOVE AND I NEED YOU HERE WITH ME/ AND I DON`T CARE ABOUT MUCH ELSE/ AND I KNOW ITS HARD FOR FIVE MILLION REASONS, BUT I DONT THING I COULD WAIT…. (…) ONLY YOU….

A te powyższe 2 fotki, to jest jej kawa, którą piła bez mleka, bo już go nie miała :P, oraz zrobiła sobie również do niej kaszę jaglaną z jogurtem waniliowym SKYR, który zakupiła jeszcze w biedrze właśnie.

(…)

Obecnie jest już WTOREK, 01.VI.2021, czyli DZIEŃ DZIECKA, teraz jest właśnie godzina 13:46, a Mała Mi jakieś 20 minut temu, skończyła odmawiać ponownie tą swoją modlitwę dziękczynną… Zrobiła to, ponieważ dopadło ją już takie jednak troszkę rozleniwienie/ zmęczenie… I tak pomyślała sobie, że w takim razie sobie po prostu odpocznie, wypowiadając właśnie te słowa…

A niedawno natrafiła jeszcze na tą karteczkę Beaty Pawlikowskiej: I pomyślała sobie:

Przecież ja już właściwie to czynię od rana… Dziś, bowiem, jak siadłam do tej mojej medytacji, to ponownie tak z uśmiechem zaczęłam już dziękować za to, że jestem zdrowa i sprawna, potrzebna i KOCHANA! Później zaś, jeszcze przed śniadaniem, otrzymałam życzenia od mojej mamy, spójrz tylko, cóż mi przesłała:

Poniżej jednak zaraz moja reakcja na to:

I właściwie, uprzedzając jeszcze jej pytanie, cóż to jest, zaczęłam już wyjaśniać ;-):

Po czym pokazałam jak ta moja ostateczna porcja wyglądała:

/////////////////

Dzisiaj, jakoś kompletnie nie mam na nic siły… Najpierw włączyłam ponownie jeszcze to ostatnie nagranie Gracjana [Zrób to gdy czujesz się niezrozumiany i samotny], do którego przecież chciałam się jeszcze odnieść, później zaś do śniadania włączyłam sobie trochę ten film właśnie: My Octopus Teacher, ale obejrzałam tylko kawalątek dalej i również stwierdziłam [porobiwszy jednak znowu jakieś notatki], że nie mam siły…

Kochana moja, cieszę się niesamowicie, że niczego na sobie nie wymuszasz, bo stwierdzasz, iż jeśli nie masz na to ochoty, to przecież nie będziesz wykonywać niczego na siłę!

Nie potrafię chyba nawet do końca tego wytłumaczyć…, dlaczego tak właśnie robię…, ale dzisiaj, na serio czuję, że raczej nawet jakiś spacer na świeżym powietrzu mi nie pomoże… Bo poważnie NIE MAM SIŁY… Tak, nawet na chodzenie…

Ale moja droga, spójrz proszę, przecież pomimo to, zaczęłaś już choć i czytać te swoje wpisy na blogu, no a bynajmniej przeczytałaś sobie jeszcze raz ten: https://niesklasyfikowana.com/2021/05/26/najlepszym-sposobem-na-przewidzenie-przyszlosci-jest-jej-stworzenie/, by móc już dobrze wiedzieć, w jaki sposób Gracjan próbował się właśnie odnieść do tego, o czym Ty pisałaś… Poza tym, właśnie ten obecny, przeczytałaś choć od początku, by zobaczyć, na ile wystarczy tego pierwszego pliku muzycznego, który byłaś pewna, iż jest to po prostu jakąś składanką…

boooszeee, kochana, czy TY w ogóle to dostrzegasz, co Ty robisz? Przecież postanowiłaś, iż nie może tak być, że raz pokazuje się Tobie, że to jest jednak składanka…, po czym, jak wklejasz to do siebie na stronę, to okazuje się, iż to jest jednak TYLKO 1 UTWÓR… I tak długo nad tym jednak siedziałaś i próbowałaś to ugryźć niemal z niejednej strony, by jednak do tego dojść, że da się zamieścić to tutaj tak, aby te wszystkie utwory jednak były. I moja droga, właśnie DOKONAŁAŚ TEGO!!! Udała się Tobie kolejna rzecz!

Zatem to masz już zaliczone! Dalej zaś poszłaś choć przesypać sobie do słoiczka tą zakupioną i znajdującą się wciąż w kuchni, w kartonie od Biobalskich, soczewicę. A później już po tej swojej modlitwie dziękczynnej, wzięłaś ponownie do ręki tą swoją BIBLIĘ i zaczęłaś dalej czytać. I… ta książka nie przestanie Ciebie zachwycać! Wciąż podkreślasz tam takie rzeczy, których przecież Ty już poniekąd jesteś świadoma, ale i tak to czynisz, 😉.

Właśnie tak robię…, chyba jednak zdecydowanie dlatego, że myślę sobie, co z tego niby, że ja bym takie słowa wypowiadała? [ja mogę sobie tak twierdzić, że tak jest i będę się tego oczywiście trzymała!] Ale zawsze to brzmi jednak lepiej od osoby, która również niejednego doświadczyła i w dodatku napisała jeszcze książki!!! Dlatego też będę to jego dzieło tu również cytować [kurczę, teraz jednak zastanawiam się, czy nie lepszy byłby tu pliczek muzyczny, bez jednak słów…]

Choć na początku wstawiłam tu po prostu to: This Song Will Remind You To Love WHO YOU ARE (Meant For You), teraz jednak doszłam do wniosku, że chyba znacznie lepiej będzie się ten mój wpis czytało, przy jednak jakiejś spokojniejszej muzyczce… może po prostu wstawię tutaj to: 555Hz 55Hz 5Hz Positive Transformation ☘ Emotional & Physical Healing ☘ Heal Old Negative Energies. Tak! Zmieniam ją właśnie!

///////////

Mała Mi właśnie teraz płacze…, bo czuje się po prostu taka niepotrzebna strasznie… I jeszcze obecnie słyszy tę piosenkę:

Weil ich dich liebe (Westernhagen Cover)

(…) DU BIST FÜR MICH GEBOREN BIS MEINE EWICHKEIT…

Ogląda właśnie TEN FILM… [o tej ośmiornicy], uczyniła z niego już nawet dużo notatek… Ale kochani ona ciągle tu płacze… Nie mogę już tak na nią patrzeć…, bo mi również chce się od razu strasznie płakać… Dlatego właśnie zabrałam głos i rzekłam:

Kochana moja, błagam Ciebie, zacznij wyrzucać z siebie to wszystko…, bo naprawdę serce mi się kraje, jak tak na Ciebie patrzę…, jak trzymasz to wszystko w sobie…

Czuję się dziś bowiem znowu do niczego… Ja po prostu NIE PASUJĘ DO TEGO ŚWIATA… Jestem jakaś cholernie dziwna… boooszeee, ja przecież rozmawiam z ptakami, wciąż je obserwuję, jakbym była jakaś nawiedzona i trochę nie z tego świata… Przecież niemal każdy współczesny człowiek uznałby, że mam naprawdę, delikatnie mówiąc, coś z głową… Teraz właśnie oglądałam ten film [MY OCTOPUS TEACHER] i zauważyłam, że o 18:20 na latarnię siadły 2 gołębie… Spójrz proszę, cóż sobie zanotowałam…

[01.VI.21, godz.18:20= 2 gołąbki, nawet blisko siebie, jakby się przytulały, całowały…:-)]

Jest godz. 18:35 a one wciąż tam siedzą i cały czas tak blisko siebie… całują się… boooszeee, cyknęłam im nawet fotkę, aby tu ją pokazać! [wciąż nie wiem, dlaczego nie są one przesyłane automatycznie na kompa…], Za chwilkę jednak, już nawet zdesperowana, wstałam i wyszłam na balkon, modląc się, aby czasem nie odleciały… Na całe szczęście wciąż tam siedziały i oto one:

Teraz słucham ponownie tego filmiku Gracjana: Zrób to gdy czujesz się niezrozumiany i samotny, bo miałam przecież się do niego jeszcze odnieść… I powiedzieć, dlaczego uważam, że to było również dla mnie/ o mnie… Choć, szczerze mówiąc, już wtedy, jak usłyszałam te słowa [nie, to nie ma najmniejszego sensu teraz już, bowiem, jak to oglądałam po raz pierwszy, to również pomimo tych słów o wyglądzie, o dbaniu o siebie, itp., itd. potrafiłam jeszcze na to spojrzeć w miarę jednak neutralnie… To chyba na teraz po prostu to zostawię i dokończę następnym razem… boooszeee, tak strasznie chce mi się teraz płakać, bo jest mi tak cholernie źle…]

27:12 Jak dbasz o siebie cały czas, wyglądasz dobrze cały czas… to tworzy się taka aura wokół Ciebie, są przekazywane pewne informacje, że jesteś (…)

Może jednak najlepiej będzie, jak choć teraz przedstawię troszkę z tego filmu, My Octopus… Nie! tego również teraz nie dam już rady… Może, choć w takim razie…, ponieważ przesiedziałam ten dzień CAŁY W DOMU i nic pożytecznego nawet nie zrobiłam…, prócz oczywiście dobicia się jeszcze zjedzeniem tego kuwa mojego dzieła, jak to wtedy jeszcze nazwałam… To moje Pankeksowe coś...🤦‍♀️

Dobrze, moja droga, skończ już z tym, proszę, bo przecież na sam wieczór nie ma to już sensu tak się tylko dobijać! Teraz najlepszym chyba, co mogłabyś zrobić, to będzie sięgnięcie jeszcze po tą książkę = przecież ona tak bardzo Ciebie zachwyca niemalże! To wszystko, o czym ten autor donosi! Zatem już to zostaw i zabierz się najlepiej jeszcze choć za tą lekturę!

////////

Nie, to nie ma dla mnie teraz naprawdę sensu! Muszę to z siebie tu i teraz wyrzucić! To powiem tak w naprawdę znowu wielkim skrócie, WIELE Z TEGO NAGRANIA GRACJANA NA WTEDY DOBRZE ZROZUMIAŁAM! W dodatku, póki jeszcze pamiętam, muszę to teraz napisać, że wówczas po obejrzeniu tego już po niedzielnej kąpieli jeszcze w łóżku…, a oglądałam to aż 2 razy, bo tak bardzo poczułam się wtedy znowu zrozumiana i uspokojona już… Trochę nawet tak, jakby właśnie mnie objął i powiedział do mnie, że jestem naprawdę wyjątkową i silną osobą, że mam w tak wielu rzeczach rację, bo przecież to właśnie pokazuję na tym blogu! Tylko mi teraz, proszę nie przerywaj, bo to będzie prawdziwy słowotok!

Otóż byłam pewna, iż on wtedy właśnie mówi to wszystko o mnie, choćby to, w jaki sposób ja postępuję, nawet apropos tego właśnie bloga… Jak go prowadzę, że nie uważam, iż powinnam się cały czas czymś jakoś szczególnie chwalić… Przecież to, jak żyję już jest jednak wyjątkowe i poprzez to, że publikuję tu tak właśnie na bieżąco i regularnie, już stwarzam właściwie coś dla innych ludzi… Bo przecież również wyjaśniam tutaj dużo rzeczy i pokazuję zresztą siebie PRAWDZIWĄ [z tym wszystkim, co mam i czego mi brakuje…], nie tworzę tu jakichś sztucznych bajek i nieprawdziwych opowieści, tylko pokazuję realną siebie i moje baaardzo jednak niebanalne doświadczenia. Przez to właśnie, pokazując innym, w jaki sposób ja sobie z tym wszystkim radzę, jaka jestem [często] cholernie dzielna! Myślę, że tworzę właśnie tą AURĘ, o której on mówi i przez to też przyciągam innych ludzi.

Tu chodzi chyba o ten marketing [zapomniałam, co to za słowo i dlatego użyłam wcześniej po prostu wyrażenia „reklama”, hehe, 😋]. Ale przecież takie osoby, posiadające TAAAAKIE niebanalne jednak doświadczenia i życie, wcale nie muszą się jakoś specjalnie reklamować!

Mi jednak tak naprawdę brakuje tutaj właśnie jeszcze pomocy/ wsparcia…, bo ja naprawdę dobrze to wiem, że rozliczam się nie tylko z ludźmi… Jednak tak po ludzku, brak mi tutaj człowieka, a zwłaszcza takiego, który by mnie rozumiał…

Wiesz, ja naprawdę, jeszcze oglądając ten film MY OCTOPUS TEACHER, po prostu tam niemal umierałam…, wciąż zalewałam się tymi łzami i taaaak bardzo się wzruszałam… Bo … boooszeee, ja wiem, jak to brzmi…, ale ja naprawdę czułam się już jak ta niemal ośmiornica… I po prostu tak bardzo marzyłam, aby spotkać właśnie takiego człowieka, jak ten Craig…, który potrafiłby tyle dla mnie zrobić i jeszcze się mną zachwycać… Przedstawię tutaj chyba najlepiej te moje notatki z tego filmu, to, co udało mi się wynotować. Najpierw jeszcze to, cóż znalazłam tam na tej str.: http://artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=404&artykul=8125

(…) Craig Foster nie nurkuje z glejtem na czynienie sobie Ziemi poddaną. Obcy jest mu ekspansywny antropocentryzm i dopuszcza – jako równoważny – inny punkt widzenia niż ludzki. Chce widzieć siebie jako część świata przyrody. Dzięki takiemu systemowi wartości jest w stanie zbudować autentyczną, równościową, wzbogacającą relację z… no właśnie, z ośmiornicą. Relacja ta trwa niespełna rok i jest bardzo dynamiczna. Początkowo ośmiornicy potrzeba czasu, żeby zaufać temu dziwnemu, zapewne wcześniej niewidzianemu stworowi – ni to rekinowi, ni to foce. A i później nie wszystko musi przecież pójść jak z płatka. Bohater, jak wytrawny i mądry badacz przyrody, studiuje więc literaturę naukową i regularnie obserwuje ośmiornicę – Inną w jej naturalnym środowisku. Próbuje ją zrozumieć, ale nie zapomina, że dysponuje jedynie ludzkim aparatem poznawczym, odmiennym od tego, który posiada ośmiornica. Mimo tych różnic – lub właśnie dzięki nim – możliwe jest niezwykłe, fascynujące porozumienie międzygatunkowe. (…)

A teraz moje notatki z tego filmu:

Ludzie mówią, że ośmiornice przypominają kosmitów.13:45 Trudno to wytłumaczyć, ale czasem po prostu się wie, że jakieś zwierzę jest wyjątkowe. Możemy się czegoś nauczyć. W tym stworzeniu było coś szczególnego. Zacząłem się zastanawiać, co by się stało, gdybym przypływał tu KAŻDEGO DNIA
15:46 Coraz lepiej poznawałem środowisko życia tego stworzenia. (…) 17:44 Każdego dnia odwiedzałem swoją nową znajomą. W końcu nadeszła chwila, kiedy przestała się mnie bać 😉. Początkowo chowała się na widok mojej sylwetki, ale kiedy stwierdzała, że to JA, ostrożnie wypływała…  18:36 w końcu nadszedł dzień, gdy wyciągnąłem dłoń. Nawiązanie bliskiego kontaktu z dzikim zwierzęciem to niezwykłe przeżycie. 
20:03 Dzień, kiedy ośmiornica opuściła swoją kryjówkę, BYŁ WYJĄTKOWY = TO OZNACZAŁO, ŻE CAŁKOWICIE MI Zaufała (…) uznała, że jej nie zagrażam… (…) Pewnego dnia ośmiornica płynęła za mną! To było niesamowite! Powoli wycofywałem się tyłem, a ona podążała w moim kierunku (…), nie okazywała strachu, była jedynie zaciekawiona, UFAŁA MI CAŁKOWICIE! Nieoczekiwanie wypadł mi obiektyw… Zwierzę przestraszyło się i rzuciło do ucieczki (…) W jednej chwili zniszczyłem z takim trudem nawiązaną więź. Nie wiedziałem, czy uda się odbudować tę relację, czy głowonóg znów mi zaufa… Innym razem [znowu coś] i wtedy mówi: Pomyślałem, że już więcej go nie zobaczę…

25:35 Potem przypomniałem sobie tropicieli z Kalahari i zacząłem się zastanawiać, czy można odnaleźć zwierzę pod wodą… (…) Musiałem się nauczyć, na co zwracać uwagę, początkowo sprawiało mi to ogromną trudność…(…) Czekało mnie mnóstwo pracy… Zacząłem myśleć jak… ośmiornica. Byłem niczym detektyw dopasowujący do siebie poszczególne tropy. 27:37 W końcu nastąpił przełom… (…) wiedziałem, że jest blisko w promieniu metra lub dwóch, skupiłem się na tym obszarze… i… w końcu znalazłem swoją znajomą. Szukałem jej przez tydzień, dzień po dniu. I tam była! Wysunęła ramiona, jakby machając nimi na powitanie…,[jakby chciała powiedzieć: cześć, jestem podekscytowana, że Cię widzę😉].

Zrozumiałem, że nadal mi ufa i jest gotowa zaprosić mnie do swojego świata. (…) Ośmiornica zbliżyła się i wpełzła mi na rękę. Ponieważ już dość długo byłem pod wodą, musiałem wypłynąć, by zaczerpnąć tchu. Liczyłem, że mnie puści i odpłynie. Zamiast tego trzymała się mojej dłoni, kiedy zmierzałem ku powierzchni. Mogłem jej spojrzeć w oczy... Trudno mi sobie wyobrazić, jaką korzyść mogło mieć dzikie morskie stworzenie ze spotkań z człowiekiem… To było intrygujące… sądzę, że stanowiłem wyzwanie dla jej ogromnej inteligencji. Ośmiornica rozumiała, że jej nie zagrażam i zdecydowała się do mnie zbliżyć. Być może moja obecność na swój sposób sprawiała jej radość…

Tak bliska relacja z dzikim zwierzęciem jest wyjątkowym doświadczeniem. To wspaniałe przeżycie! Granica pomiędzy naszymi światami wydawała się zacierać… Pozostawał tylko zachwyt.

Myślałem o swojej przyjaciółce cały czas, pod wodą i na lądzie… To stawało się obsesją… Nie mogłem się doczekać, kiedy znów zanurzę się w oceanie. Nurkowałem każdego dnia. Czy myślała, śniła? Jeśli tak, to o czym? ŻADNE INNE STWORZENIE NIE ROZBUDZIŁO TAK MOJEJ CIEKAWOŚCI… Kiedy wracałem do domu, szukałem informacji w czasopismach naukowych (…) [2/3 połączeń nerwowych znajduje się u niej poza mózgiem, w ramionach, mięczak analizuje bodźce całym ciałem, ma 2000 przyssawek, z których każda działa niezależnie od pozostałych! 34:54 Wyobraźcie sobie człowieka z taką liczbą palców! Pod względem inteligencji ośmiornice dorównują kotom, psom, a nawet niższym naczelnym.] Jak zwykły mięczak może być tak bystry?

Wiele razy szukałem w naukowych [01.06.21, g. 18:15 – gołąbek na latarni] opracowaniach wyjaśnienia zachowań, których byłem świadkiem. Nie znajdowałem niczego. (…) Każdego tygodnia dokonywałem nowych odkryć.

Nurkował nawet w nocy, jak odczytał, że prowadzą one nocny tryb życia… i ani przez chwilę nie tracił czujności [18:20=2 gołąbki, nawet blisko siebie, jakby się przytulały, całowały…:-)]

boooszeee, powiedz mi, dlaczego ja robię takie irracjonalne niemal rzeczy? Przecież, cholera jasna, zaczęłam najzwyczajniej w świecie przepisywać tu wszystko, co słyszałam w tym filmie… Ja po prostu potrzebuję tutaj wsparcia, nie żadnego wirtualnego! Tylko właśnie takiego rzeczywistego, by ON tu w istocie był/ pojawił się w moim życiu, ale wcale nie tylko tak na odległość…, bo pomimo, że jestem, cholera jasna, mądra i dzielna, to jednak czasem nie aż tak bardzo, nie wystarczająco… i potrzebne jest mi wsparcie RZECZYWISTE JESZCZE DRUGIEJ OSOBY! I uważam, że to naprawdę żaden wstyd mówić o tym tak otwarcie. Nawet w tej mojej biblii jest napisane:

MUSISZ DOKŁADNIE WIEDZIEĆ, CZEGO CHCESZ.

No dobrze… tutaj akurat dalej jest też napisane:

Musisz mieć niezachwianą pewność, że problem da się rozwiązać, a jego rozwiązanie zna tylko Nieskończona Inteligencja twojej podświadomości. Gdy świadomie dojdziesz do takich wniosków, wszystko będzie dziać się wedle wiary twojej. [117]

Nie mogę tu już po prostu znowu… Przecież jest niemal oczywistym, że jak ktoś jest sam, to wtedy jest cholernie trudno i ciężko… Jestem już teraz znowu taaaak wyczerpana tym wszystkim… To jest, moim zdaniem, tak naturalne, że dostajemy to, co wysyłamy w świat… ja jednak tu po prostu już płaczę, bo mówię wprost, że SAMA JUŻ NIE DAJĘ TU SOBIE RADY! I że potrzebne jest mi wsparcie tak właśnie mądrego człowieka, jakim jest Gracjan…

Serio, nie mogę tego wprost pojąć, że on jeszcze tego nie zrozumiał…, że potrzebuję właśnie jego! I poważnie, Gracjan, nie rozumiem tej całej Twojej zabawy… Nie jest dla mnie to bowiem już kompletnie nawet wzmacniające…, a tym bardziej zabawne… Przecież o wiele łatwiej byłoby móc po prostu rozmawiać i dzielić się swoimi przemyśleniami… [nawet jeśli nie od razu – w moim przypadku, bo mój mózg potrzebuje jednak więcej czasu… na pewne przemyślenia…, ale ja wciąż byłam pewna, że przy Tobie mogłabym sobie na to po prostu pozwolić…, znasz przecież moją historię! I to przez co przeszłam, choć po części…, a to nie oznacza, ze jestem mniej inteligentna od innych!]

Napiszę to całkiem otwarcie: NIE DAJĘ SOBIE RADY Z TYLOMA RZECZAMI! I tak bardzo potrzebuję pomocy kogoś właśnie tak niekonwencjonalnego jednak jak Ty, Gracjan! Tak BARDZO chciałabym, abyś pomógł mi w tylu rzeczach i zaopiekował się mną, tak, jak ten Craig Foster tą właśnie ośmiornicą… Abyś zechciał nauczyć mnie tylu rzeczy, na które ja sama niestety nie mam wystarczająco siły, jak choćby, to banalne: picie kawy bez niczego do niej! Wybór jakichś dobrych wzmacniających fizycznie organizm środków/ witamin itp.

Pomoc w lepszym organizowaniu siebie, wsparcie, kiedy nie daję już rady [i z wzajemnością oczywiście, bo wciąż jestem tego pewna, że to działa w obie strony: na mnie oczywiście mógłbyś w jakichś słabszych i gorszych momentach swojego życia również liczyć!] Zrozum, że ja tak bardzo marzę o tym, aby mieć w swoim życiu kogoś, kto rozumie tak wiele i tak wiele przede wszystkim wie!, kto stanowiłby dla mnie również wsparcie…, przecież ja nie mam tutaj nikogo takiego… Naprawdę tak bardzo marzy mi się bycie i tworzenie związku z tak świadomym człowiekiem, jakim TY jesteś…

Nie chcę już dłużej tracić mojego życia…, nie chcę bowiem przede wszystkim marnować więcej czasu na jakieś kompletnie nie służące mi rzeczy/ nie wzmacniające mnie… W ogóle to jestem przekonana, że gdybyśmy już razem byli… to potrafilibyśmy tak wiele dobrych rzeczy razem robić/ tworzyć…

Ja nie wiem…, może znowu po prostu bredzę… , ale na dziś/ teraz [01.06.21, godz. 21] jest mi po prostu cholernie ciężko…, może właśnie przez to, że nie tylko nie zrobiłam niczego dobrego dla innych, dla świata…, ale nawet nie potrafiłam w żaden sposób zadbać o siebie…

Kochana moja, dziękuję Ci bardzo, że to wszystko z siebie wyrzuciłaś, może nie do końca tak, jak to być powinno… Ale zrobiłaś to choć częściowo! To teraz proponuję już tylko oddanie się medytacji przed snem i BARDZO CIĘ PROSZĘ, spróbuj już teraz się właśnie odciąć od tego wszystkiego, uspokoić i zacząć robić to, o czym pisze Joseph Murphy:

[117] POSTANÓW, ŻE BĘDZIESZ ZDROWY, A PODŚWIADOMOŚĆ TO URZECZYWISTNI, ALE KLUCZEM JEST SPOKÓJ I BRAK POŚPIECHU.

Nie roztrząsaj szczegółów, nie pozwalaj sobie na wątpliwości, uwierz, że twoje pragnienie się spełni. Niezależnie od tego, czy dotyczy ono zdrowia, finansów, czy związków międzyludzkich, poczuj się tak, jakby właśnie się urzeczywistniło. Przypomnij sobie, jak się czułeś, wyzdrowiawszy po ciężkiej chorobie. Obecność takiego odczucia jest probierzem wszelkich przejawów działania podświadomości.

WYOBRAŻAJ SOBIE, ŻE TWOJE PRAGNIENIE WŁAŚNIE SIĘ REALIZUJE, NIE ZAŚ, ŻE CZEKA NA URZECZYWISTNIENIE W PRZYSZŁOŚCI!

(…)

Kochani, z pewnością zauważyliście, że Mała Mi wciąż stara się coś tu uzupełniać/ poprawiać…, gdyż ona strasznie nie znosi mieć takie niepodkańczane te sprawy… A przed chwilką 02.VI.2021, ŚRODA, godz. 20:02 skończyła oglądać po raz kolejny ten film My Octopus Teacher. Lecz nie jest wcale ważne to, że zakończyła oglądanie tego filmu, bo przecież akurat to nie był pierwszy raz, teraz jednak dokonała już dalszych notatek z tego filmu! A w międzyczasie ponownie zaczęła oglądać to nagranie Gracjana Zrób to gdy czujesz się niezrozumiany i samotny i z niego również już tutaj powstawiała jakieś poprawki, tzn. akurat na to jego nagranie chce poświęcić jeszcze najbliższe dni, by porobić z niego także takie skrupulatne jednak zapiski😉.

Część już tutaj przecież nawet pouzupełniałam/ poprawiłam, bo choć dobrze zrozumiałam, o czym jest ten jego filmik… , to po prostu zabrakło mi odpowiednich słów, by to dobrze ująć/ wyrazić… Ale, jak to się mówi, wiedziałam, co w trawie piszczy 😉. Bardzo chciałabym jeszcze się zarówno do tego jego nagrania, jak i tego filmu o tej ośmiornicy również odnieść! To mam właśnie w najbliższym planie.

No dobrze, moja Ty cudna, zatem myślę, że to jest wspaniały moment, abyś zacytowała tutaj choć to, cóż zauważyłaś, że masz z tą inteligentną i nieprzeciętną ośmiornicą jednak wspólnego!

To w takim razie, zaczynam cytować, to, co sobie zapisałam, hehe, 😋:

[1:07:48] Byłem zafascynowany, jak szybko potrafiła wymyślić i zrealizować plan, który uchronił ją przed śmiercią. Towarzyszyłem ośmiornicy przez większą część jej życia. Ponieważ było tak krótkie, każda chwila miała ogromną wartość… Szczególnie pamiętam jeden dzień, na płyciznę przypłynęła duża ławica [jakichś ryb :P] Niespodziewanie pojawiła się moja przyjaciółka. Początkowo myślałem, że poluje. Gdyby jednak tak było, powinna być bardziej skupiona i działać według jakiegoś planu..(…) Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że głowonóg po prostu się bawi 🤗 To częste zachowanie u gatunków społecznych, ale tu chodziło o zwierzę, prowadzące samotny tryb życia!

[1:09:55] KOLEJNY DOWÓD WYJĄTKOWOŚCI OŚMIORNIC!

Teraz już z pewnością nie będę pisała nic o tym moim dzisiejszym dniu…, bo jednak jest już 20:33… Ale może choć, póki co, wstawię tutaj te dzisiejsze fotki, które porobiłam, jako tą dokumentację przecież tego mojego życia! A może jutro je jeszcze jakoś bardziej opiszę/ odniosę się do tego… ps. w ogóle chciałam zauważyć, że mam chyba coś również wspólnego także z tym Craigiem, bowiem ten stwierdził pod koniec tego filmu właśnie następującą rzecz:

Rozumiem to miejsce, przemawia do mnie językiem obrazów. Pokochałem nie tylko ośmiornicę, ale także jej niezwykły świat! To doświadczenie zmieniło mnie na zawsze! Nauczyłem się czuć, zrozumiałem, że jestem częścią oceanu, a nie tylko przybyszem z zewnątrz. To ogromna różnica!

Ja również jakby jeszcze bardziej reaguję na obrazy właśnie! W końcu jestem wzrokowcem, a tak sobie myślę, że to chyba jest też cecha hmmm…. , może nie tyle ogólnie mówiąc artystów, bo przecież śpiew/ słowa/ pisanie, czy granie na instrumencie, również są jakąś oznaką takich właśnie twórczych intencji, działań, czy jak to tam nazwać, hehe. Świadczą one także o tzw. twórczych wibracjach🤗. A moje chyba właśnie przede wszystkim, prócz naturalnie również pisania, które kocham! [nie ręczne długopisem, tylko to na kompie :P], to kocham też wprost obrazy… Tzn. tak naprawdę, zauważyłam to już dawno, że czasem widzę je po prostu w pięknie natury…, jak np. niekiedy jakaś chmura się tak ułoży, że przypomina mi jakąś np. twarz, postać, sylwetkę. A jeszcze pamiętam, jak kiedyś byłam w podstawówie… i na niedobrze startej tablicy… dostrzegłam tam jakby jakąś tańczącą postać dziewczyny/ kobiety.

No dobrze, moja Ty artystko, to przedstaw teraz proszę jeszcze te dzisiejsze foty, a w następnych dniach, będziesz się do nich jeszcze odnosić.

Ok, to właśnie je wstawiłam, by tu sobie już były i na mnie czekały… 😉. W przyszłości z pewnością zrobię z nimi jeszcze porządek, a teraz może tylko się zastanowię, co byłoby najlepszym dla mnie obecnie… Chyba, ponieważ jest już jednak 21:05 to może, nie tyle jeszcze raz będę czytała ten wpis…. Myślę, że raczej oddam się po prostu najpierw tej mojej dziękczynnej modlitwie [ps. zauważcie tylko, że w tą niedzielę będzie dopiero 2-gi tydzień, a ta blizna pod nosem (ta zdrapka :P) już taaaak bardzo w oczy się nie rzuca!] W dodatku wciąż dziękuję za to, że jestem coraz bardziej zdrowa i sprawna, i mam już w ogóle niebolącą lewą rękę! No i oczywiście najważniejsze dla mnie: KOCHAM I JESTEM KOCHANA, POTRZEBNA I BEZPIECZNA, BO JUŻ UDAŁO MI SIĘ SPOTKAĆ TĘ MOJĄ MIŁOŚĆ!!!

(…)

Od 2 dni po prostu płacze…., a obecnie jest PIĄTEK, 04.VI.2021. Moi drodzy, jej życia naprawdę nie da się opowiedzieć tak łatwo i prosto… Podam kochani, tylko ponownie w punktach to wszystko:

  • obawy o swoje zdrowie psychiczne przede wszystkim
  • totalny brak wsparcia
  • odczuwana niemoc i w związku z tym również brak wiary… a zwłaszcza w lepsze jutro….
  • BARDZO widoczna blizna pod nosem
  • śpiączka/ Koma
  • wciąż odczuwany ból lewej ręki
  • Michał Pasterski – filmik, Jak sprawić, aby inni się zmienili? [https://www.youtube.com/watch?v=yyqHwIDZMVY]
  • szukanie przepisów na sezonowe warzywa i owoce
  • dieta ketogeniczna
  • nieumiejętność gotowania
  • nieumiejętność cieszenia się własnym życiem…, bo obecnie odczuwa jego brak…
  • baaardzo dziwne i niestandardowe rzeczy [dron nad nią 5:46]
  • faktury
  • zakupienie jakiegoś kursu [od Klaudii Pingot] i nawet nie zajrzenie do niego…
  • test ad 7 Centrów Energetycznych = również nie wykonanie jego ponownie…
  • umycie głowy, następnie wzięła zimny prysznic dziś [04.06.21]
  • zapisanie się na różne wydarzenia online i to ją już przeciąża…
  • jeszcze 2.VI.2021, w środę, otrzymała taką wiadomość od Małgosi IRI:

​Moniko, recepty na wyjście z kryzysu są proste ale samemu jest trudno przejść przez swoje stany i pomylenia. Dlatego też zapraszałam Cię na warsztat DZIECIŃSTWO.  Dołączysz na warsztat (całość lub wybrane dni)? Zaczyna się w czwartek i trwa do niedzieli. Tu masz link:


https://madaryam.pl/dziecinstwo-vs-doroslosc/

Moi drodzy, Mała Mi po prostu wariuje, nie może już tak dalej… boooszee jest jej tak potwornie teraz, gdyż dostrzega, z iloma rzeczami sobie nie radzi… i nie ma totalnie w nikim wsparcia… A właśnie jeszcze weszła na fejsa tylko, by sprawdzić, czy dobrze wpisała to wyrażenie: dieta ketogeniczna, bo jej podkreśliło, jak tutaj wpisała… i tam znalazła z kolei to: Dieta Ketogeniczna 2.0 – znacznie inna niż podstawowa keto i właśnie w ten sposób tam trafiła… i wtedy zauważyła również to:

Wpisuję się tu dla Was po raz kolejny. Jestem z Wami od października zeszłego roku a w moim życiu dzieją się cuda 🎀 Ci którzy czytali moje poprzednie wpisy wiedzą, że w życiu przeszłam bardzo dużo złego. Ale nie poddaję się. Przez życie prowadzi mnie niewidzialna siła. W październiku zeszłego roku rozstałam się z mężem przemocowcem, podjęłam walkę o siebie i dzieci. Dookoła słyszałam różne głosy, ale słuchałam tego z głębi swojego serca. Który mówił mi „jesteś ważna, jesteś mądra, jesteś wszystkim dla swoich dzieci, wybierasz lepsze pełniejsze życie, z miłością w sercu i na dłoniach, nie poddaj się, jestem przy Tobie, będę Cię wspierać w zdrowiu i chorobie, w szczęściu i nieszczęściu – jestem przy Tobie, nie bój się, zaufaj. Zaufałam. Zaczęłam podejmować bardzo ciężkie i ważne w moim życiu decyzje. Zaczęłam działać na FB. Marzyłam o wsparciu, zrozumieniu i poczuciu bezpieczeństwa. Wszystko to dostałam z nawiązką. Każdego dnia podejmuje nowe wyzwania i stawiam im czoła. I wiecie co w tym wszystkim jest najpiękniejsze? To, że po raz pierwszy zaufałam sobie. Sama dałam sobie to wszystko czego kiedyś oczekiwałam od innych. Dałam sobie zrozumienie, poczucie bezpieczeństwa, bezinteresowną miłość. Ukochałam tą malutką skrzywdzoną dziewczynkę, idę z nią dzień w dzień przez życie za rękę. Powiedziałam jej, że już nigdy jej nie zostawię. I że nie musi się już tak bać bo jestem przy niej. A jak jesteśmy my dwie „ja ta dorosła i ja to dziecko” nic nas nie pokona. Nie poddamy się. Bo w nas jest siła. I chodź każdy dzień stawia przede mną wyzwania i nie raz borykam się z różnymi problemami nie poddaję się. W momencie zwątpienia i bólu włączam medytację „Biała Flota”, „magiczny las dostatku” lub używam metody komendy i wiecie co się dzieje? Dzieje się magia 💖🤩 Na mojej drodze zapalają się zielone światła, pojawiają się nowi klienci w moim sklepie internetowym, dostałam pieniądze na konto, pojawiają się na mojej drodze anioły 🤩 które mówią mi „jesteś wspaniała” jesteś cudowna zawsze taka bądź. I wtedy jeszcze bardziej chce mi się żyć. Dostrzegam to piękno które mnie otacza, promienie słońca, uśmiech dziecka, jego dotyk, motyle, niebo, deszcz, muzykę… to wszystko mnie przepełnia miłością i pokojem.

I czytając to po raz kolejny zaczęła najzwyczajniej w świecie tonąć we łzach… W dodatku, moi drodzy, coś się wydarzyło u niej na blogu… i teraz np. nie może nawet cytowanego tekstu zaznaczyć na kolor zielony, bo pokazuje się jej obecnie tylko taki wybór:

Kochana moja [tak, to powinno być w kolorze niebieskim…] to może zacznijmy ponownie od retrospekcji…

Póki co, wstawię tutaj tylko jeszcze to, cóż otrzymałam na @:

Cześć Monika,

Dzisiaj trochę przemyśleń na temat wieku. Ale to nie metryka i data urodzenia będzie jedynym bohaterem. Bo ona jest niezmienna i oczywista. Są jeszcze inne rodzaje wieku, na które możemy wpływać naszym stylem życia i pracą nad sobą. Wiek emocjonalny, mentalny, biologiczny. One są zmienne i nie muszą iść w parze z naszym wiekiem chronologicznym.

W poznawaniu siebie w nurcie IFS, dostrzegamy w sobie części, które noszą różne emocje i przekonania. I nawet jeśli teraz jesteśmy dorośli, to nasze części nierzadko są dużo młodsze od nas. Z jakiegoś powodu zatrzymały się w czasie wraz ze zdolnością postrzegania odpowiednią dla tamtego okresu. I to ma swoje konsekwencje.
We wczesnych okresach nie mamy pełnej możliwości zrozumieć sytuacji racjonalnie, świadomie kontrolować impulsów czy zastanawiać się całościowo zanim zaczniemy działać. Te zdolności rodzą się stopniowo, a neuropsychologia mówi nam, że kora przedczołowa- część mózgu odpowiedzialna za te funkcje- osiąga pełną dojrzałość dopiero w wieku… 25 lat.
Jeśli więc nasze części są nieświadomie zamrożone w czasie, to mimo że nasza metryka wskazuje na dorosłość, nadal w jakimś stopniu jesteśmy lub przynajmniej bywamy niedojrzali emocjonalnie. W konkretnych sytuacjach bywamy więc dosłownie kilkulatkiem czy nastolatkiem. I po fakcie działania z tego miejsca, nie rozumiemy dlaczego nasze zachowanie przeczy naszemu rozsądkowi. A to zachowanie po prostu pochodzi z części, która radzi sobie tak jak potrafi. Nie umie inaczej i nie wie, że można to zmienić.
Gdy relacja z młodszymi częściami wchodzi na etap przyjaźni, a zranione części są zaopiekowane, zyskują one dostęp do większej dojrzałości, pochodzącej z naszego JA.
Wtedy młodsze części zamiast reagować obronnie, wracają do swojej natury- do ciekawości, entuzjazmu, zabawy. I to my możemy im dać na to przestrzeń.
W procesie IFS bardzo użytecznymi pytaniami są pytania o wiek.
Ile ta część ma lat? Gdy dostrzegamy, że jakaś część jest bardzo młoda, to naturalnie wchodzimy w stan wspierającego współczucia. Jakbyśmy dosłownie zobaczyli małe dziecko, które wykonuje zbyt ciężką pracę jak na jego wiek.
A ile ta część myśli, że TY masz lat? Gdy ona z kolei uświadamia sobie, że jesteś dorosły, świadomy i osadzony w rzeczywistości- często będzie zdziwiona i doświadczy wielkiej ulgi. Bo dowie się, że nie jest sama. Że może Ci zaufać. Że możesz jej pomóc.
Takie dojrzewanie ma sens i jest najlepszym prezentem jaki możesz sobie dać.
Owocnego dojrzewania dla Ciebie i wszystkich twoich części!

Michał z IFS Polska

Ale ponieważ dziś i umyłam głowę…, i już nawet taaaak zdesperowana [leżąc płakałam bowiem i błagałam wręcz Boga/ Wszechświat o jakąś pomoc…] wtedy też w końcu podniosłam się i pomyślałam, że właśnie choć umyję tą swoją głowę [licząc na to, że może wtedy nie będzie napływało do niej tyle myśli i tych spraw… wciąż nierozwiązanych…]. Wtedy też spostrzegłam, że ta moja blizna pod nosem wciąż jest niestety taka baaardzo widoczna [najbardziej od wczorajszego dnia właśnie…] 🙈

Właśnie wówczas przyszła mi kolejna myśl do głowy, że skoro chciałabym dzisiaj również wyjść z domu…, to może ten zimny prysznic jeszcze bym choć wzięła… I tak też zrobiłam! Oczywiście na samym początku polewałam się nie taką ekstremalnie zimną…, bo musiałam także siąść, by umyć też sobie stopy [nie mam kabiny prysznicowej, a bardzo ciężko byłoby mi wciąż utrzymać równowagę, stojąc na jednej tylko nodze…]. To teraz może jeszcze sobie tylko wyjdę właśnie, choćby do warzywniaka i Rossmanna. Także ubieram się i już lecę, [w duchu będę się modliła, że choćby już ta sprawa z tymi kolorami na moim blogu się rozwiąże…]

//////////////////////////////////

Moi kochani, wróciłyśmy już z tego „spaceru”, zjadłyśmy nawet pyszny obiadek, który Mała Mi dla nas przygotowała… A było to właśnie m.in. to, co tutaj widzicie 🙂 Jeszcze przedwczoraj, jak była u pana Piotra w warzywniaku, to właśnie to ujrzała. Zakupiła oczywiście również inne produkty, bo… i teraz, kochani przechodzimy tutaj tą retrospekcję = co więcej, moi drodzy! Szła cały czas odmawiając na tej swojej mali OM MANI PADME HUM, i tak sobie, jak już wracała z Rossmanna [gdzie była zakupić, m.in. papierowe ręczniki i mydło w płynie]. To wówczas tak szła i pomyślała sobie jeszcze o tym, jak cudownie by było, gdyby już z tymi kolorami tutaj się wyjaśniło…

Okazało się jednak, że niestety nic takiego się nie zadziało…, a ona sama nie ma pojęcia, jak to naprawić, a wracając już na swoje osiedle, w bloku obok zauważyła tą samą kartkę, co kiedyś na dolince, na słupie, a mianowicie mowa tu o tej właśnie . I już wracała taka poniekąd uszczęśliwiona… i kochani, tak sobie właśnie pomyślała, jak z tego [tej nieumiejętności wstawienia tutaj właśnie tych kolorów…] wybrnąć! I wiecie na jaki pomysł wpadło to zaradne jednak dziewczę?

NIE! Cholerka, jednak to również nie działa… [a myślała, że jak wpisze coś powyżej, gdzie jeszcze była możliwość używania właśnie tych kolorów… i później to wytnie, to już będzie w tym kolorze jednak…] A tu niestety fiasko…, choć doskonale jeszcze pamięta, że kiedyś tak coś sobie właśnie kopiowała… i to wychodziło…

Może kochana moja, to jest właśnie ten moment, abyś napisała tu jednak to, co Tobie tak ciąży….

To chyba zacznę od tego, że JA NAPRAWDĘ WIEM, ŻE NIE POWINNO SIĘ NARZEKAĆ I UBOLEWAĆ NAD TYM, CO NAM DOLEGA, CZEGO NAM BRAKUJE itp./ itd. Bo właśnie wtedy powodujemy, że to czego właśnie nie chcemy, jeszcze bardziej nas się trzyma…

BO SPOTKAŁO MNIE CZEGOM SIĘ LĘKAŁ, BAŁEM SIĘ…, A JEDNAK TO PRZYSZŁO. [biblijny Hiob]

Lecz może jeszcze zacytuję właśnie z tej mojej biblii dalsze fragmenty, które są przecież również cenne. A słucham sobie tego audiobooka nawet teraz siedząc na balkonie [gdzie przeniosłam wczoraj, czy przedwczoraj…] mój leżak właśnie!

Namagnesowany kawałek żelaza jest w stanie unieść ciężar 12- krotnie przekraczający jego wagę., jeśli jednak ten sam kawałek żelaza zostanie rozmagnesowany, nie poruszy nawet opiłka. Podobnie bywa z ludźmi. Namagnesowani mają wielką wiarę i niezachwianą pewność siebie. Wiedzą, że przyszli na świat po to, by odnosić sukcesy i zwyciężać (…)

Inni zaś, których jest niestety większość… , ci rozmagnesowani, których dręczą obawy i wątpliwości… Oni właśnie, gdy nadarza się im jakaś obiecująca sposobność, mówią:

„(…) jeśli mi się nie uda…/ mogę na tym stracić/ wystawię się tylko na pośmiewisko…. Ludzie tego pokroju nie zajdą w życiu daleko. Strach przed pójściem dalej naprzód, sprawia, że stoją w miejscu. Jeżeli odkryjesz im największą tajemnicę wszechczasów, możesz się stać osobą namagnesowaną”

Dokładnie do tego powyższego podkreślonego fragmentu chciałam się tu odnieść. Wiesz, co ja teraz czuję? Że mi chyba właśnie udało się stać się nawet poniekąd tą dobrze namagnesowaną osobą… Jednak przez to, że nie mam tu w nikim wsparcia, a ludzie, z którymi mam do czynienia… są baaardzo inni [wcale nie znaczy, że gorsi! po prostu nie rozumieją z tego życia tak wiele, jak chyba jednak ja…].

Tak, kochana moja, masz oczywiście rację! Dodać jednak jeszcze powinnaś, to, jak i ta Małgosia IRI napisała Tobie jeszcze w środę, że: ​Moniko, recepty na wyjście z kryzysu są proste ale samemu jest trudno przejść przez swoje stany i pomylenia. Później zaś włączyłaś sobie jeszcze ten filmik Michała Pasterskiego, gdzie również usłyszałaś, iż czasem konieczna jest pomoc jeszcze 3-ciej osoby…

Naprawdę jestem tego świadoma. Ale wiesz, o czym tu jeszcze pomyślałam, rycząc niemal i NIE ROZUMIEJĄC, dlaczego właśnie mi się to przytrafia??? Że dlaczego to mam, kuwa ja, wydawać na to kasę, by leczyć coś między mną, a osobą, z którą nie ukrywajmy nigdy nie czułam jednak takiej bliskości. DLACZEGO TO JA MAM TO NAPRAWIAĆ???

No, dobrze, kochana moja, to teraz może teraz wypiłybyśmy sobie po kawce, której wczoraj nawet nie piłaś…[niebieski, blau 😉]

//////////

boooszeee, kochani, ona teraz właśnie płacze… włączyła sobie bowiem jeszcze raz ten filmik: Jak sprawić, aby inni się zmienili?

Nie mogę już tutaj naprawdę…, po pierwsze, dobrze wiem, że moja rodzicielka bardzo mi pomogła…, bo samo wychowanie mnie, takim wysiłkiem również było… I ja naprawdę podkreślam to jeszcze raz: NIE OCENIAM JEJ POD TYM WZGLĘDEM, bo jestem pewna, że wówczas ona była pewna, iż czyni najlepiej, jak tylko mogła!!! Tu wciąż jednak chodzi TYLKO i wyłącznie o mój odbiór tego! I to, jak ja się wówczas czułam… Tak naprawdę przeraża mnie to, że coś takiego wychodzi właśnie po tylu latach… boooszeee, naprawdę mnie to przeraża wręcz… bo przecież, wiesz, jak pomyślę o moich dalszych znajomych i rodzinie, to powiedzieliby, że upadłam na głowę…

Moja droga, pamiętasz, jak dawno już doszłyśmy do takiego wniosku, że [kurczę, szkoda, że nie możemy tego zamieścić w tym niebieskim kolorze…]

Niby wiem, że tak jest, tylko taaaak cholernie mi ciężko, jak sobie pomyślę o tym, że ja mam jednak JESZCZE TRUDNIEJ NIŻ INNI, bo nie ukrywajmy, ale tak przecież jest! Jeśli ktoś z moich czytelników, nie do końca mi wierzy… [bo np. myśli, że przesadzam z tym moim wypadkiem…, czy że opowiadam jakieś bujdy…], to…. spójrzcie tylko proszę na symbole na moim orzeczeniu… one mówią już chyba wystarczająco za siebie🙈🙊🙉, a dodam, że tu chodzi o TYLKO TEN PIEPRZONY WYPADEK… A gdzie jeszcze te inne rzeczy, które również dane mi było przeżyć…

teraz ponownie wpadła w ryk…

Zacytuję jeszcze tego Michała tutaj:

(…) ta osoba może się nie zmienić, niezależnie od tego, jak bardzo Ty byś nie próbował/a lub jak

[właśnie wyszła do kuchni i przyniosła nam do kawy ten wyśmienity i ZDROWY! wręcz deser – o nim za chwilę…]

...[lub jak…] bardzo byś ją akceptował/a…, ONA MOŻE SIĘ NIE ZMIENIĆ, więc to jest Twoja praca do wykonania, żeby wziąć odpowiedzialność za tą decyzję, czy chcesz być z tą osobą czy nie, jeżeli ona nigdy by się nie zmieniła…

I tutaj tak naprawdę dostałam ponownie odpowiedź, bo oczywistym jest, że [17:18 = gołąb na latarni;-)] to jest moja mama i owszem, jest jaka jest… , i prócz tego, że baaardzo wiele jej brakuje jeszcze do takiej świadomości, jaką ja już zdobyłam…, to ja absolutnie nie zamierzam z niej rezygnować! Myślę, że [teraz powiem w końcu coś optymistycznego: WSZECHŚWIAT MI SPRZYJA i robi dla mnie co może, bo jednak nie mieszkam tam w Elblągu…]. Uwierzcie mi, że jestem tego pewna, iż tam byłoby mi zdecydowanie trudniej! [17:23 = odfrunął]. Kochany Wszechświat bardzo dobrze o tym wie i wiedział właściwie chyba zawsze…, bo przecież tak naprawdę spędziłam tam czas tylko do Liceum…

Później zaś wciąż gdzieś wyjeżdżałam… ale nie że mnie nosiło, tylko po prostu tak się moje życie układało i takie właśnie decyzje podejmowałam, że… tak!, również musiałam wyjeżdżać za granicę Austria, Niemcy [praca jako Au-pair/ studia], ok., ale wracam do tego nagrania:

Jeżeli odpowiedź brzmi TAK i PRZEPRACUJESZ W SOBIE TE KAWAŁKI SIEBIE, KTÓRE NIE POTRAFIĄ AKCEPTOWAĆ CECH TEJ OSOBY. To i Ty i ta osoba DOSTANIECIE OGROMNY PREZENT. Ty dostaniesz prezent taki, że niezależnie od tego, jaka ta osoba będzie i co będzie robić, będziesz dostrzegał w niej piękno i wartość, nawet jeżeli będzie Cię wkuuuurzać, nawet jeżeli będziesz dostawać szaaału czasami, to będziesz wiedzieć, że kochasz tą osobę za to, jaką ona jest. Niezależnie od tych wszystkich różnych nawyków, cech i przyzwyczajeń, które mogą się zmienić w przyszłości. Natomiast ta osoba dostanie niezwykły dar bycia pokochaną za to kim jest. I to często jest najważniejsza rzecz, która motywuje NAS DO PRACY NAD SOBĄ.

ooo booooszeee, nie uwierzycie, co się stało??? Spójrzcie tylko: hehe, maaagia, po prostu…. Zatem już tu wszystko zamieniam na takie, jakie powinno być [ps. zauważcie tylko, iż to nastąpiło dokładnie w momencie, gdy pisałam właśnie o tym darze..😉.]

Gdy czujemy, że nie musimy tego robić, że to nie jest tak, że my musimy się zmienić, bo coś jest z nami nie tak, co nas blokuje! Tylko, że wszystko jest z nami ok. i wtedy pojawia się ta naturalna wewnętrzna chęć zmiany, która jest absolutnie warunkiem podstawowym do tego, żeby ktokolwiek/ kiedykolwiek mógł przyjrzeć się sobie i popracować nad sobą 😊

Także pamiętaj to Twoja odpowiedzialność też POPRACOWAĆ NAD SWOIMI ZRANIENIAMI, KTÓRE SĄ AKTYWOWANE POPRZEZ TO, JAK SIE ZACHOWUJE DRUGA OSOBA. TO JEST ZAWSZE PRACA NAD SAMYM SOBĄ, A NIE NAD TĄ DRUGĄ OSOBĄ. I do tego Cię zachęcam. Natomiast pamiętaj, że relacje są bardzo skomplikowane i jeżeli Twoja relacja z kimś jest bardzo skomplikowana, do tego stopnia, że nie jesteś w stanie poradzić sobie ze swoimi emocjami dotyczącymi tej drugiej osoby i nie umiesz zaakceptować tego, że ona nie jest taka, jaka chciałabyś by ona była, to warto rozważyć pomoc kogoś 3-go (…)

Naprawdę tak bardzo mi ten jego filmik pomógł! Cieszę się tak niezmiernie, że właśnie otrzymuję wciąż tę pomoc…, czyli jednak Bóg i Wszechświat dobrze mnie słyszeli… 🤗 Dlatego, uznałam, że po prostu muszę to napisać tak oficjalnie:

Drogi Michale, obejrzałam Twój filmik dopiero dziś rano… teraz właśnie kończę cytować Ciebie na moim blogu [https://niesklasyfikowana.com/], NAWET SOBIE NIE WYOBRAŻASZ, JAK BARDZO MI NIM POMOGŁEŚ!!! Niby to wszystko już wiedziałam, ale to jest tak bardzo pomocne, że WSZECHŚWIAT jeszcze zsyła mi takiego właśnie mądrego człowieka, jakim Ty jesteś! Jeszcze raz BAAAARDZO DZIĘKUJĘ!!!

Kochana moja… nie wiem, czy także to zauważyłaś! Ale gdy masz w sobie takie dobre i pozytywne uczucia… od razu zaczyna jakby blaknąć/ być mniej widoczna ta Twoja blizna pod nosem!!!

Właśnie to zauważyłam! I cóż…, nie jest to dla mnie czymś wcale dziwnym… i takim… nienormalnym… Wręcz przeciwnie: JESTEM O TYM W 100% PRZEKONANA, ŻE NASZ STAN PSYCHICZNY, TO JAK SIĘ CZUJEMY, JEST ŚCIŚLE POWIĄZANY Z TYM JAK WYGLĄDAMY I JAK FUNKCJONUJEMY!!! Poza tym to teraz już ponownie myślę, że

Kochana moja, to może póki co, ponieważ już jest tak naprawdę przyjemnie na dworze…, wyjdźmy sobie choć może z tą Twoją biblią, na balkon, na ten leżak właśnie, a później będziemy jeszcze kończyły dalej ten wpis… bo tak naprawdę nie skontrolowałaś nawet, jak ma się do tego ta muzyka… 😉.

Bo przecież choć troszkę relaksu również się Tobie należy, zwłaszcza po tych ostatnich turbulencjach w Twoim życiu [psychicznych i duchowych głównie]. Poza tym, moja droga, czytanie książki jest przecież dla Ciebie również pracą! Tym bardziej, że będziesz sobie zapewne próbować dalej robić jakieś z tego notatki! No dobrze, kochana moja, to teraz zabieramy jeszcze ze sobą to danko, które właśnie dla nas odgrzałaś na kolację i zmykamy na balkon właśnie!

///////////////////////////

Jednak, moi drodzy, jedząc już to danie na balkonie, stwierdziła, że jest tak pięknie… Zatem trzeba po prostu tą piękną pogodę jeszcze jakoś lepiej wykorzystać, niż na siedzenie na balkonie i czytanie książki. I w ten sposób zaraz po skonsumowaniu tego danka, wzięła swoje kijki do Nordic Walking i wyruszyła… Ponownie nie zabrała ze sobą swojej komórki, ale powiem Wam, że nim jeszcze wyszła z domu, związała swoje włosy tak do góry, jak zwykle [w tego koka, choć teraz nie był on już wcale aż taki niedbały! 😉].

Muszę Wam oznajmić, iż ona naprawdę to dostrzega, że ta jej buźka całkiem korzystnie wygląda właśnie, jak ma włoski tak spięte/ związane do góry! Powiem Wam, cóż ta nasza gwiazda spostrzegła… Miała tak niesamowity uśmiech na swojej twarzy, wcale nie żaden wymuszony, tylko całkowicie naturalny! I zauważyła, że przechodząc tak właśnie wokół tego stawu, uśmiechała się …i jak na kogoś tak bezpośrednio z tym uśmiechem spojrzała, to ta osoba mówiła jej zaraz DZIEŃ DOBRY, hehe, 🤭. To kochana moja, teraz kontynuuj proszę już sama tę opowieść, jak to było.

Więc tak…, szłam taka serio uśmiechnięta i już naprawdę miałam nawet to gdzieś, jak ta moja blizna pod tym nosem wygląda… Po prostu tak wędrowałam i wciąż się uśmiechałam… A tym razem już całkiem świadomie liczyłam te okrążenia, mówiłam sobie, zaczynając okrążenie: JEDEN/ UNO/ ONE/ EINS; DWA/ DUE/ TWO/ ZWEI/ DREI; TRZY/ TRE/ THREE/ DREI 🤭 I później na tym 3-cim okrążeniu właśnie jeszcze siadłam na tą moją ławeczkę i czułam TAAAAKI NIESAMOWITY SPOKÓJ.

Dostrzegłam, kochana moja, to teraz powiedz jeszcze, cóż wypowiadałaś.

Siedziałam tam taka radosna… i właśnie taaaak bardzo spokojna, i jakby pogodzona ze wszystkim, nawet nie chciało mi się od razu pytać o godzinę, bo zapytałam tylko, jak już dotarłam na tą dolinkę, to było chyba ok. 19:55… Tak mi się teraz wydaje… A moje słowa były po prostu takie:

DZIĘKUJĘ WSZECHŚWIECIE… BARDZO DZIEKUJĘ, ZA WSZYSTKO! ZA KAŻDE DOŚWIADCZENIE, BO JESTEM TEGO PEWNA, IŻ TY TO WIEDZIAŁEŚ, ŻE ONO JEST MI RÓWNIEŻ POTRZEBNE! NAJWIDOCZNIEJ TAKŻE ONO MIAŁO MNIE CZEGOŚ DALEJ NAUCZYĆ, KOCHAM CIĘ, ŻE WCIĄŻ MI POMAGASZ, NAWET WTEDY GDY JA JUŻ TOTALNIE WE WSZYSTKO WĄTPIĘ 🤷‍♂️

Fantastycznie, moja Ty cudna, zauważ jeszcze tylko, iż za każdym razem, jak pytałaś kogoś o godzinę [a było to raptem 3 razy…] to miałaś taki piękny uśmiech na tej swojej buźce i tak mile/ wdzięcznie odpowiadałaś dziękuję, że ten drugi pan, idący ze swoją partnerką, nawet zapytał Ciebie, jak minął spacer i życzył następnie wszystkiego dobrego jeszcze🌞🍀😊.

No dobrze, ale teraz powiedz nam również, cóż Ty sama słyszałaś tam… bez żadnego oceniania oczywiście, czy to rzeczywiście ON do Ciebie mówił, po prostu wyraź to proszę 🤗.

Tak więc usłyszałam:

MOJA NAJDROŻSZA, ZAUWAŻ PROSZĘ, ŻE TO BYŁY TYLKO MOJE SUGESTIE… JA ZAWSZE PODSUWAŁEM TOBIE JEDYNIE TAKĄ MYŚL… JAK ZADAWAŁAŚ MI NP. PYTANIE, CO POWINNAŚ TERAZ ZROBIĆ, CÓŻ BYŁOBY LEPSZYM I KORZYSTNIEJSZYM JEDNAK… ZATEM JA PRZECIEŻ TYLKO SZEPNĄŁEM, TERAZ MOŻE ODKURZYĆ W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI, PÓŹNIEJ JAKIEŚ JEDZONKO… TO SAMO BYŁO PRZECIEŻ DZIŚ RANO…, KIEDY TO OTWORZYŁAŚ SWOJE OCZĘTA, ZAPŁAKANE ZNOWU I PROSIŁAŚ MNIE O JAKĄŚ POMOC, WSPARCIE… a jednak pomimo wszystko TO TY DOSZŁAŚ DO WNIOSKU, że choćby dzisiaj jeszcze bardziej korzystnym będzie umyć choć najpierw tą głowę, później zaś odważnie wzięłaś także zimny prysznic, bo myślałaś sobie o tym, jak to działa na organizm…, a zwłaszcza jak usłyszałaś to od tego Craiga w tym filmie… Zawsze, gdy moja droga wątpisz, czy postępujesz właśnie prawidłowo, czy to jednak jest głos Twojego serca, prędzej czy później przecież okazuje się, że oczywiście to właśnie on, Twoja intuicja do Ciebie przemawiała!!!

Kochana moja, widzisz, w jaki fantastyczny niemal sposób to wszystko się odbywa… Naprawdę ja dostrzegam tutaj wręcz jakąś niesamowitość! To może teraz jeszcze, moja droga, nim przygotujesz się do spanka, a spójrz, dziś już będziesz dobrze spała, bo ponownie masz w sobie tyle wiary i potrafisz już oczyma wyobraźni, tworzyć swoją przyszłość. I jestem tego pewna, że obecnie będziesz z niemal uśmiechem na tej swojej radosnej już teraz buźce, wypowiadała swoją modlitwę dziękczynną!

Tak zrobię właśnie, boooszeee, nawet nie wiesz, jakie to jest dla mnie niesamowite wręcz, to uczucie…, że ponownie ja sama kreuję to, jak wygląda mój świat… I to ja praktycznie go stwarzam własnymi myślami! Nie zawarłam chyba znowu wszystkiego tego, co chciałam…, ale muszę powiedzieć, że mój mózg/ umysł już odczuwa jednak spokój… Pomimo, iż…, jak wiesz… tyle razy zarzucałam sobie, że powinnam najwidoczniej medytować, bo przecież to pomaga… A jak jeszcze czytam później o tych spełniających się intencjach…, to robi mi się trochę przykro…, że jednak nie u mnie… I wtedy dochodzę do wniosku: ALE JAK TO MA SIĘ SPEŁNIAĆ, SKORO NAWET NIE MEDYTUJESZ… NO A PRZYNAJMNIEJ NIE TAK, JAK INNI!

Moja droga, widzę, iż wciąż się tego nie nauczyłaś… nadal zdarza Ci się jeszcze porównywanie do innych . Kochana Ty moja, nawet nie wyobrażasz sobie, jak ta współpraca z Tobą jest dla mnie owocna i niemal twórcza! Zachwycam się Tobą tutaj codziennie, poważnie! A zwłaszcza chyba wtedy, gdy widzę, jakie masz trudne jednak momenty w tym swoim życiu… Uświadamiasz mi sobą i swoim życiem, co jest tak naprawdę ważne… jak również to, iż

I Ty właśnie wówczas…, pomimo wszystko wciąż i na nowo wstajesz, nawet gdy nie do końca jesteś tego świadoma, że jednak robisz jakiś kolejny kroczek… Dobrze, mój Ty skarbie, teraz zmykamy już do tej i modlitwy dziękczynnej i później medytacji z intencją! Spójrz, już tylko dziś ZADZIAŁO SIĘ TYYYYLE JEDNAK TEJ MAGII!

Wiesz, dla mnie to jest wręcz niesamowite, ale ja już jestem tego niemal pewna, jak to działa…

Dlatego zmykam już do tych swoich czynności przed spankiem… a jutro postaram się dalej kreować ten mój świat i tą moją rzeczywistość najlepiej, jak tylko mogę! I zajmę się również już z nowymi siłami, przeczytaniem w końcu tego wpisu i może również uzupełnianiem jeszcze tego, co powinnam… 😉

(…)

Kochani, w jej życiu naprawdę dzieje się MAGIA! Obecnie jest SOBOTA, 05.VI.2021 i muszę Wam powiedzieć, że to dziewczę uznało, iż WSZECHŚWIAT rzeczywiście nad nią czuwa i ją prowadzi! A powiem Wam tylko, iż już ok.10:30 poczuła takie potworne wręcz zmęczenie… Zaczęła wprawdzie tworzyć tu [oczywiście na początku, jako szkic…] jakieś swoje notatki z tego dnia… Później jednak stwierdziła, iż to jest najwidoczniej czas, by … posłuchała sobie może audiobooka tej swojej BIBLII, ponieważ to nie jest niestety cała ta książka [albo ona nie może takiej na kompie znaleźć…], uznała, że w takim razie włączy sobie ponownie coś Klaudii, może tą MEDYTACJĘ 107, którą m.in. odtworzyła sobie także po obudzeniu…

Za moment jednak stwierdziła, że NIE, ona nie potrzebuje, by ktoś tu jej jeszcze coś opowiadał, jak ona tak bardzo chce się przecież skupić teraz na tym właśnie, co sugerował J. Murphy w tej swojej książce, czyli właśnie na tym wyobrażaniu sobie tej lepszej przyszłości… Nie! nawet więcej, na dziękowaniu już za to, co otrzymała! A moi drodzy, ona przecież już dawno dziękuje za to, że jest zdrowa i sprawna! Ponownie kochana, potrzebna i bezpieczna. Poza tym, tego jeszcze nie wiecie, ale ONA JUŻ PO PROSTU TO WIE [i bardzo za to dziękuje!], ŻE BĘDZIE RAZEM Z GRACJANEM!!! Czuje to niemal całą sobą…, że właśnie oni są sobie przeznaczeni! Że to jest nie tylko człowiek, który ją zrozumie i zaakceptuje, ale również i pokocha dokładnie taką, jaką się teraz stała! I właśnie postanowiła, że po obudzeniu się to opublikuje.

A wykonywała tą swoją modlitwę/ przemyślenia, gdy w tle leciała dokładnie ta muzyczka: Zaśnij szybko • muzyka do głębokiego snu, muzyka do medytacji, muzyka do relaksacji, muzyka do snu. Tą medytację 107 [Słuchaj codziennie 107 afirmacji. Przyciągaj miłość, obfitość i zbuduj poczucie własnej wartości] wpisała sobie w komórce wprawdzie jeszcze o godz. 11:09. Ostatecznie jednak, tak, jak powyżej wspomniałam, była właśnie ta JEJ MODLITWA… W każdym razie przebudziła się o godz. 13:15 [czując, swoją drogą, już coraz cięższy pęcherz 🤭]. Tak więc, stwierdziła, że najwidoczniej tyle właśnie jej organizm potrzebował, by to wszystko sobie w główce jeszcze poukładać…

I…. , kochani wstała, podgrzała nam obiadek, pomyślała, iż do tego coś sobie ponownie obejrzymy… A tym razem chciała włączyć sobie jeszcze raz ten ostatni [Zrób to gdy czujesz się niezrozumiany i samotny], bo do niego przecież również miała się odnieść… A tam patrzy i nie może uwierzyć wprost własnym oczom = JEGO NOWE NAGRANIE: BĘDZIE SIĘ DZIAŁO! (Od początku lata do końca roku). Tak spojrzała, kiedy ono się ukazało i dostrzegła, że przecież jeszcze wczoraj! Zaczęła się więc zastanawiać, jak to możliwe, że go przegapiła… Przecież na tej dolince była do 20:55… Jej kolejne zapiski w komórce to: 22:57 =CBD, dalej zaś 23:40 = MODLITWA DZIĘKCZYNNA 💗🤗🍀.

No w każdym razie, kochana moja, najwidoczniej tak to właśnie miało być! Spójrz, przez to wszystko Ty sama doszłaś właściwie do takiej samej konkluzji, o której mówi również Gracjan w tym ostatnim swoim nagraniu. Także może w końcu zechcesz przedstawić to jeszcze raz tutaj JASNO I WYRAŹNIE, ok?

Dokładnie tak o tym sobie pomyślałam, że napiszę to w końcu wprost! Ja naprawdę, Gracjan, jestem zdania, że właśnie z takim freak`iem, jak Ciebie kiedyś jeszcze nazwałam, mogłabym [i chciała! przede wszystkim] budować związek… Tak, tu jeszcze ponownie nie wiesz tyyylu rzeczy również o mnie, że jak oglądałam to Twoje jeszcze przedostatnie nagranie…[Zrób to gdy czujesz się niezrozumiany i samotny], to prócz tego, iż totalnie śmiać mi się chciało, jak wspominałeś o tym dronie, że gdyby ktoś za pomocą niego właśnie obserwował Ciebie cały dzień… to mógłby stwierdzić WIEEEELE DZIWNYCH RZECZY, 😋🤣😜.

Pocieszę Cię tylko= w moim przypadku jest baaardzo podobnie 🤪. Ok, ale ja znowu tego nie skończę… Także tak, cóż ja chciałam Tobie tu rzec, mój drogi [zauważ tylko, jak otwarcie już piszę WPROST DO CIEBIE :P], byś ewidentnie to wiedział, bo nie chcę bawić się już dłużej w jakieś gierki… Chcę Ci powiedzieć, że tak, owszem zdaję sobie z tego sprawę, że mam wciąż, jak widać tą traumę z tego nieuleczonego dzieciństwa. Ale właściwie już jak odmówiłam Małgosi IRI, że niestety w tym terminie mi nie pasuje… to pomyślałam znowu, że może to właśnie moje serce mi tak powiedziało…

Że owszem jestem o tym przekonana, iż to również jeszcze wymaga naprawy…, lecz tego również jestem pewna, iż gdybym tworzyła w końcu związek z Tobą… to zaczęłoby się już wszystko niemal samo układać, za pomocą tych dobrych intencji. A dziś, robiąc sobie właśnie tą drzemkę, poświęconą na modlitwę dziękczynną…, był moment, że dziękowałam [i całą sobą to czułam!] także za to, że ten związek pomiędzy mną a moją rodzicielką [kompletnie tego nie świadomą!] już ulega poprawie.

Moja Ty kochana, oczywiście, że tak już jest! Przecież doskonale to widzisz! Że już tak bardzo rzadko jeździsz tam do Elbląga… i nawet z nią samą kontaktujesz się już tak max. raz na tydzień. Bo bardzo chcesz, aby ona wiedziała, że Ty masz tutaj własne życie! Co więcej, powiedz jeszcze, cóż dalej wymyśliłaś, Ty moja cudna wręcz kreatorko!

Tak sobie właśnie myślałam o tym moim 😉 Gracjanie…, jakbym mogła mu tu jeszcze pomóc… I padniesz, co ja wymyśliłam! Otóż stwierdziłam, że jakby do mnie teraz zadzwoniła, to powiem jej, iż od czwartku, Bożego Ciała, do niedzieli właśnie uczestniczyłam w takich warsztatach/ szkoleniu [z tej OdNowy właśnie], a ponieważ ja na te zajęcia chodzę tam już przecież dłuuuugo, także rzekłabym jej, iż tam właśnie poznałam tego chłopaka, którym jest Gracjan 🤭. I oczywiście rozwinęłabym tą opowieść dalej…, że to jest taaak fantastyczny mężczyzna… [bo nie użyłabym przecież mówiąc jej to, że niekonwencjonalny = ona by tego raczej nie zrozumiała…:P]

A zresztą nie musiałabym się przecież jej tłumaczyć. Bo nigdy tego nie robiłam! Tak, jak i ona mnie! Ale zrobiłabym to jednak, by uspokoić te jej z pewnością WIELKIE OBAWY…, że jak to tak, wystarczyłoby mi niby tylko kilka takich szkoleń… [a czekaj, wpadłam właśnie na pomysł, że mogłabym rzec, iż to jest równie dobrze jakiś wykładowca tam, hehe,😜] I po prostu nagle poczuliśmy coś taaaak wyjątkowego… I dalej musiałabym jeszcze jakoś ten Kraków tam przemycić…

Ok, moja droga, jak twierdziłam już wcześniej, jesteś wręcz niesamowitą kreatorką tej własnej rzeczywistości! Ale teraz może jeszcze choć napisz wprost to, o czym tutaj ze Wszechświatem sobie rozmawiasz. Opowiedz również coś o tym nagraniu Gracjana właśnie, bo widziałam, jak się do tego uśmiechałaś…

Tak teraz właśnie oglądam Go ponownie i dosłownie stanęło na tym jego twierdzeniu:

I pewnego dnia dociera do Ciebie ta prawda (…) i rozumiesz, że musisz być szczery… i musisz przekazać i dać znać pewnym ludziom, że… (…)

Kochana moja, naprawdę czuję to, co Ty chcesz tutaj przekazać… Ale może nim zaczniemy kontynuować dalej ten wpis…, to teraz napiłybyśmy się jeszcze tej kawki, do której ponownie zrobimy sobie ten zaskakujący wręcz deser, o którym może wreszcie napiszmy tutaj coś więcej 🤭. A wieczorkiem może ponownie udamy się na tą dolinkę z kijkami! Ale ok., to jeszcze zobaczymy, teraz kawa!

/////////////////////////////////////

Pijemy, moi drodzy właśnie tą kawę, z takim odjechanym wręcz deserem . Moja droga, naprawdę jestem o tym w 100% przekonana, że jak widać o tym Twoim życiu nie da się tego tak hop siup opowiedzieć… Otóż, kochani tę ostatnią fotkę wykonała właściwie tylko ze względu na to, by tu pokazać, jak wygląda to, cóż jeszcze wczoraj dla nas do tej kawy znowu przygotowała… Ale może wytłumacz to proszę lepiej, jak to było…, bo to będzie ponownie interesujące [zresztą tak naprawdę, moi drodzy, to co w jej życiu niby takim nie jest?]

Wiesz, to nie do końca tak, że ja specjalnie jakiś deser zaczęłam w ogóle robić! Przecież to było dokładnie tak, że… Nie! ja się tutaj znowu gubię w tym wszystkim, cholera, dlatego właśnie m.in. potrzebny mi jest ktoś taki jak Gracjan do pomocy… również w tym… Otóż ściągnęłam sobie właśnie bezpłatne 12 ebooków z sezonowymi przepisami i zaczęłam sobie to czytać… i jak już wybrałam sobie przepis na ZUPĘ KOPERKOWĄ Z KAPUSTĄ i skrupulatnie przejrzałam…, po czym zauważyłam coś takiego wyjątkowego do tego: Przepis na SOS ŚMIETANOWY… bez użycia śmietany!

Pomyślałam: GENIALNE! Ponieważ młynek, który miałam zepsuł się niestety… więc musiałam po prostu zastosować to ogólne urządzenie do blendowania… A jeszcze, aby było atrakcyjniej… [bo przecież u mnie zawsze musi coś, kurna, być!] to ta waga do odmierzania tych gramów wszelkiej żywności również już nie działa.. Zatem po prostu [wcześniej jeszcze chyba nawet próbując pytać wujka, ile to jest 30 g…, nie pamiętam już nawet, teraz dokładnie, jak to znowu było…] W każdym razie nasypałam ostatecznie już tak na oko tych nasion słonecznika, dodałam te 2 daktyle i ten sok z cytryny… ponieważ jednak wiedziałam, że to nie jest żaden młynek…. I dlatego może mi to wszystko jeszcze zacząć podskakiwać, a zwłaszcza ten słonecznik… Także na sam koniec, nie wiedząc już, co jeszcze mogłabym tam dodać…, by to było jednak taką masą większą/ twardszą, bardziej zbitą… Wkroiłam i troszkę jeszcze natki pietruszki i koperku… Bo już naprawdę nie wiedziałam, jak mogłabym się jeszcze ratować…

No i spójrz tylko, jak fantastycznie po raz kolejny postąpiłaś = starasz się nie płakać i nie narzekać, tylko po prostu od razu niemal działasz i coś jednak kombinujesz! Wtedy też przecież odkryłaś, taka niemal zaskoczona, że to równie dobrze pasowałoby na deser do tej kawy, ponieważ te daktyle nadały temu właśnie taki fajny słodkawy posmak!

Tak też i było! A to, co widać powyżej [w tym połamanym już pudełeczku…🙈] udoskonaliłam bowiem dalej…, a mianowicie dodałam do tego jeszcze i ten kawałek banana i 2 suszone śliwki… 🤪 Ostatecznie wymieszałam to z jogurtem naturalnym i dodałam również kilka truskawek… Ale ja bardzo chciałabym się jeszcze odnieść do Gracjana właśnie…, bo wciąż mam wrażenie, że nie napisałam tego do końca! Otóż:

  • jestem o tym przekonana, że jakbym tworzyła już swoje nowe życie z Tobą właśnie, to znacznie mniej koncentrowałabym się właśnie na mojej rodzicielce, bo miałabym po prostu jakiś inny cel… A tak poza tym, to dobrze o tym wiem, że gdybym miała w ogóle kogoś, z kim mogłabym o tym porozmawiać, kto by to rozumiał, to jakoś aż tak bardzo bym się wtedy nie przejmowała tyloma sprawami… Bo bym po prostu mogła to niemal na bieżąco z siebie wyrzucać i bardzo bym się cieszyła, gdybyś właśnie Ty był tą osobą, której mogłabym to wszystko powierzać!
  • moja mama jest bowiem przekonana, tak, jak jej wcześniej wspomniałam, że ja uczestniczę w tych zajęciach w OdNowie, jako wolny słuchacz, więc ona się cieszy z tego powodu, że choć jestem wśród ludzi...🤦‍♀️
  • poza tym 10.VI.21 będę miała ponownie tą sesję z Małgorzatą IRI, później zaś jeszcze 19.VI. zapisałam się również na te warsztaty z USTAWIEŃ SYSTEMOWYCH/ RODZINNYCH… Więc to nie jest znowu tak, że ja tylko liczę na te intencje, że to się może samo jakoś poukłada… Dobrze bowiem to dostrzegam, że tak jak mówił Michał Pasterski, wciąż ciężko mi jednak zrozumieć… , czy może raczej pogodzić się z tym, że nie mam właściwie wielkiego wpływu na to, jak będzie zachowywać się moja rodzicielka, albo inaczej: że niestety muszę się z tym pogodzić, iż pewnych rzeczy w niej już jednak nie zmienię… „Rozważ, jak trudno jest zmienić siebie, a zrozumiesz, jak znikome masz szanse, aby zmienić innych” – Wolter
  • A dobrze to wiem, iż chcę tworzyć jednak moje własne życie! I na nim zamierzam się teraz przede wszystkim koncentrować! Bo za nie właśnie odpowiadam, za samą siebie! To są moje obecne priorytety! A jestem tego znowu pewna, iż również wówczas, uległby naprawie ten mój związek z tą moją rodzicielką = bo dobrze wiem, jak to jest, że ona widząc i wiedząc, że jej dzieci są szczęśliwe, sama zaczęłaby w końcu odczuwać to szczęście i spokój również bardziej. [“Jest ciekawym paradoksem to, że dopiero kiedy akceptuję siebie takiego, jakim jestem, mogę się zmienić” – Carl Rogers] Poza tym, zauważyłam jeszcze coś…, a mianowicie ona wiedząc, iż ja mam jednak jakieś zajęcie [w sensie nie siedzę tak sama w domu… 😉], już jednak odczuwa chyba większy spokój… czy jak to tam inaczej nazwać… 🤭
  • Drogi Gracjanie, to teraz jeszcze odniosę się do Twojego filmiku: czy Ty naprawdę myślisz, że ja nie bałabym się być z Tobą w związku, nie bałabym się Ciebie, jako właśnie tej osoby, która zobaczyłaby mnie całą, taką jaką jestem z tym wszystkim, co mam??? Człowieku, przecież piszę tu nie raz o tym całkowicie otwarcie, że JA MAM RÓWNIEŻ PEWNE CZĘŚCI I CECHY MOJEJ OSOBOWOŚCI, [a tym bardziej! CIAŁA], KTÓRYCH W SOBIE WCIĄŻ NIE DO KOŃCA LUBIĘ, KTÓRE NADAL CIĘŻKO MI ZAAKCEPTOWAĆ…. boooszeee, ale zrozum, że ja chcę właśnie nad tym pracować! I uwierz mi, że ja się tu raczej właśnie obawiam, że to Ty jesteś tą osobą, która widziałaby to wszystko we mnie… Jednak zaraz sobie myślę: no i co niby z tego? Chcę być przecież sobą! I nie zamierzam się tu absolutnie z niczym kryć! Więc… hmmm… ponieważ jednak uważam, że wiele rzeczy może ulec jeszcze zmianie…nie chcę już zakładać, że na gorsze [jak moja rodzicielka…], natomiast zdecydowanie bardziej WOLĘ MYŚLEĆ I WIERZYĆ, ŻE JEDNAK NA LEPSZE! A tak poza tym, to ja naprawdę nie chcę już dłużej na nic czekać biernie…
  • twierdzisz tu jeszcze, że [11:50] masz tą część ciała, której nie lubisz… [a bo to kurna tylko jedną? w moim przypadku, buhaha,🤪, a zwłaszcza już teraz po tych wszystkich kolejnych przejściach (poparzenie się, ostatnio, w Elblągu, przewrócenie… również na twarz..🤦‍♀️🙈🙄).] Więc jak to mówisz: patrzysz się i patrzysz i patrzysz na to tak długo…aż zmienią się emocje stosunku do tego… I ja wiesz, co sobie teraz właśnie myślę, że pieprzę to, iż ta moja zdrapka pod tym nosem jest nadal jednak widoczna…. Po prostu ubiorę się jeszcze raz i wyjdę zaraz sobie chyba na wieczór ponownie na tą dolinkę z tymi kijkami… I co niby z tego, że teraz właśnie tak wyglądam? Mam przecież, do cholery, wciąż ładną tą buźkę! A ten ślad pod nosem jest stanowi dla mnie tylko dowód…, na kolejne jeszcze doświadczenie…🤪 Taaaak właśnie, ja się na siebie patrzę i się jednak nadal uśmiecham, bo myślę sobie…

///////////

Wróciłyśmy właśnie z tej dolinki, gdzie byłyśmy, [zapytała o godzinę zaczynając dokładnie 1 okrążenie…, choć muszę Wam powiedzieć, iż była pewna, że na jednym tylko zakończy…, bo wydawało jej się, że ubrała się jednak zbyt cienko…] Wykonała jednak ich 3, bo pomyślała, że najwyżej po prostu przyspeeduje 😛 i będzie jej cieplej i tak też zrobiła. A w rezultacie była tam od 19:15 do 19:35. Doszła jednak do wniosku, że wraca do domu i zaczyna czytać jeszcze raz to, cóż tutaj już zostało stworzone.

/////////

Wciąż SOBOTA, 05.VI.2021, godz. 22:48, przeczytałam cały wpis. To może jeszcze tylko teraz dodam, że chyba w gruncie rzeczy Wszechświat do mnie mówi, iż tak naprawdę nie muszę się przecież aż tak bardzo skupiać już na tej swojej mamie… Przecież najważniejszym, bym zaczęła żyć po prostu własnym życiem i je tworzyła. A ja tak bardzo marzę właśnie o tym, by tworzyć je z Tobą Gracjan! Błagam Cię zrozum, że uważam, iż razem mogłoby być jedynie łatwiej… Choćby napiszę to, co mi tutaj jeszcze tak szybko przychodzi na myśl…

  • najbardziej a ‚propos tego dronu… , o którym również wspomniałeś… Otóż, mój drogi, wyobraź sobie, że ja się niesamowicie cieszę, że mieszkam tutaj jednak sama…, bo…, żebyś Ty mnie tylko widział, co ja tu wyprawiam…
  1. jeżdżę sobie tym AŁUNEM, m.in. wokół tych moich ust… Będąc przekonaną o tym, iż to właśnie spowoduje jeszcze, że ten ślad z mojej twarzy jednak zniknie!
  2. jest CZERWIEC! A ja wciąż zasypiam w tym swoim kombinezonie… wprawdzie już choć bez tego śpiwora, ale jeszcze również chyba do niedawna kładłam się zakładając także czapkę na głowę i rękawiczki bez palców na dłonie…, kumasz w ogóle? buhaha, 🤪.
  • ad. dieta Ketogeniczna, o której również coś wspomniałeś… Uważam, że znacznie łatwiej byłoby gdybyś zechciał mi o tym coś opowiedzieć, niż ja sama miałabym tego szukać… Właśnie wtedy ewentualnie mógłbyś mi dawać jakieś wskazówki, co może mogłabym w tej mojej diecie jeszcze zmienić itp. poza tym to, jak tam zajrzałam, to było chyba coś o tym w tej pierwotnej właśnie diecie ketogenicznej, że trzeba jeść chyba mięso… No ja, przepraszam bardzo, ale się na tym po prostu nie znam… I właśnie dlatego chciałabym móc podpytać o to kogoś, kto wie na ten temat więcej niż ja sama, co od razu uprzedzam: nie znaczyłoby dla mnie, abym musiała się tej diecie od razu również poddać, bo Ty sam to robisz! Nie! Uważam, że nie muszę robić niczego tak samo jak i TY! Jestem przecież wolnym człowiekiem i mogę o sobie samej autonomicznie decydować! Co jednak nie oznacza, że nie chciałabym usłyszeć Twojej opinii/ Twojego zdania…
  • dalej zaś…. wciąż to samo… po prostu potrzebna mi jest tutaj osoba, która chciałaby udzielić mi jeszcze jakiegoś wsparcia… Już wymieniam tak na szybko, co mi przychodzi do głowy:
  1. w podliczaniu tych moich wydatków… i lepszym organizowaniu tego wszystkiego: obecnie wpisałam sobie na listę, cóż muszę zakupić… balsam AVOKADO [aloesowy oczywiście! , a nie żaden awokado…🤦‍♀️], olejek herbaciany, omegaregen skin care…, a tak naprawdę potrzebuję właśnie jakiejś rady specjalisty, jakie najlepiej byłoby, abym jeszcze witaminy i suplementy diety zakupiła…
  2. a propos tego bloga, pomoc w ułożeniu jakoś tematycznie jeszcze raz tych wszelkich zdjęć i obrazków…
  3. pomoc w tzw. rzeczach związanych z kompem…, jak mogłabym coś np. ściągać/ zapisywać na tym dysku właśnie…, choć może to i wiem…, tylko później, jak to w łatwy sposób odnaleźć… A może po prostu potrzebna mi jest tu osoba, która potrafiłaby nadać temu wszystkiemu, cóż tu sama natworzyłam na tym kompie…🤦‍♀️, jakiś ład i porządek…

Ok, moja droga, ale zauważ tylko, iż jest już 23:34, a Ty nie masz nawet jeszcze położonej tu pościeli…, bo przecież wietrzyłaś ją dziś na balkonie jeszcze… Zatem, myślę, że teraz już [napisawszy to tak otwarcie od siebie – jestem, kochana moja, z Ciebie naprawdę dumna, że już odważasz się to czynić jednak sama bez chowania się za mną!] połóż sobie jeszcze tylko tą pościel i zabierz się do swojej modlitwy dziękczynnej, która będzie stanowić dla Ciebie także medytację z tą intencją przecież!

(…)

Kochana moja, nie będę kryła, że jestem już naprawdę coraz bardziej wystraszona Twoim stanem psychicznym… A już z całą pewnością tym wszystkim, cóż się dzisiaj, tj. w NIEDZIELĘ, 06.VI.2021, u Ciebie działo…

A myślisz, że ja nie jestem tym przerażona??? boooszeee, po prostu niemal ponownie umieram…

Wiesz co, wydaje mi się, iż najlepszym tu będzie, jak jednak przedstawimy, jak to u Ciebie wyglądało… Ale pozwól mi, że na początek zrobię to JA sama, w końcu opowiem, jak ja to widzę…

No ja obecnie nie mam na to siły…., więc czuj się wolna…

Otóż, kochani, słuchajcie uważnie proszę tej relacji. Jak jeszcze wczoraj, nie! to było już przecież jakieś 30 minut dnia dzisiejszego, jak zaczęła odmawiać tą swoją MODLITWĘ DZIĘKCZYNNĄ… Następnie w ubikacji była już o godz. 3:11… Wówczas właśnie odczuwała, jaki wielki DÓŁ JĄ OGARNIA… Jak wszystko się na nią niemal zwala… [mycie okien i luster/ opróżnienie i wyczyszczenie ponowne odkurzacza/ rozmrożenie lodówki/ prasowanie/ powynoszenie tych zimowych rzeczy do piwnicy/ utrzymanie porządku w tym wszystkim/ BRAK wsparcia kogokolwiek…]. Jednak najbardziej chyba nie mogła sobie wprost tego wybaczyć, że zaczęła wypisywać takie właśnie rzeczy o tej swojej rodzicielce… Ona bowiem TAAAAK BARDZO NIE LUBI ROZSYŁAĆ W ŚWIAT TAKICH RZECZY…

Tak, to mogę jedynie potwierdzić… Przecież dobrze wiesz, że ja nie znoszę wręcz wypisywania jakichś negatywnych rzeczy…, a już zwłaszcza o kimś bliskim jednak… i co gorsza rozsyłanie tego w świat… Myślę, że właśnie m.in. z tego powodu nie mogłam również dobrze spać…

Kochana moja, ale bardzo Ciebie proszę, nie zajmuj się już w między czasie jeszcze zamawianiem tych rzeczy przez Internet! Zrobisz to już, jak w końcu ukończymy ten wpis, dobrze? Nie możesz przecież wykonywać tylu rzeczy na raz! To kompletnie Tobie bowiem nie służy!

Niby to wiem…, ale co ja mam zrobić, że tyyyyle obowiązków wciąż ciąży TYLKO na mojej głowie… 🤷‍♀️🙄🙈 I jak już w końcu odkryłam, jak ten balsam się rzeczywiście nazywa… ALOESOVE… to zaczęłam szybciutko szukać i myśleć, cóż jeszcze prócz niego miałam zakupić… Ale ok. masz rację, że to mnie tylko rozprasza… Zatem spróbuję się skoncentrować teraz na tym, co chciałam tu przede wszystkim przekazać…

Wiesz co teraz przyszło mi na myśl? … Pamiętasz jeszcze, jak miałaś nawet taki czas, że zaczęłaś jakoś te brudki/ farfocle [jak to zwykłaś nazywać…], które właściwie codziennie zbierasz [dzielnie i wytrwale, kompletnie już nie narzekając na to!] z tego swojego koca tutaj… Kojarzyłaś je wtedy [jakoś podświadomie, nie wiedząc nawet czemu…] ze swoją rodzicielką…

Tak pamiętam to doskonale… Wtedy właśnie zaraz myślałam sobie, że JAK TAK W OGÓLE MOGĘ??? Co to za niedorzeczność!!! Oskarżać niemal własną mamę o to, że mam jakieś nieustannie pojawiające się brudki…🙄 I zwykle wówczas po prostu sobie mówiłam: Do cholery, to może ja nie umiem jakoś jednak utrzymać tego porządku… Ale przez dłuuuugi czas pojawiała się ta myśl u mnie, jakoś jakby tak automatycznie i kompletnie ode mnie niezależnie… Teraz już jednak to w sobie stłumiłam i rzekłam po prostu rozsądnie do siebie, bym przestała oskarżać o takie rzeczy jeszcze ją…

Moja droga, nie uwierzysz wprost, z czym ja to skojarzyłam, jeszcze jakoś na wtedy nie byłam do końca tego pewna… Ale obecnie tak sobie o tym właśnie pomyślałam… że spójrz, kochana moja, to jest oczywiście całkowicie niby irracjonalne… Ale ponieważ wciąż to czujesz, że masz jednak to nieuleczone dzieciństwo… [którego tak naprawdę nigdy nie miałaś!], bo nie dane Ci było przecież nawet byciem takim rzeczywistym dzieckiem… Przejęłaś po prostu na siebie coś, co jest wręcz ANORMALNE! [o czym wspomniał m.in. Michał Pasterski również]

Już wtedy, płacząc właśnie w tym łóżeczku, Twój DZIECIĘCY UMYSŁ postanowił być dorosłym i odpowiedzialnym za właściwie wszystko! Także spójrz… te farfocle mogą równie dobrze pokazywać Tobie wciąż to, co wytworzyło się właściwie w Tobie od tamtej pory jeszcze… I szczerze mówiąc, porównałabym to chyba do pępowiny… Tylko, u Ciebie sytuacja jest akurat wręcz odwrotna… Bo Ty tak naprawdę NIGDY nie byłaś tym dzieckiem!

Teraz, kochana to ja mam ten słowotok! A nie wiem, czy kojarzysz jeszcze…, ale wydaje mi się, że nawet od tej numerolog usłyszałaś wówczas, iż akurat w Twoim przypadku/ Twoim i Twojej rodzicielki… jest to wręcz jak najbardziej wskazane, abyście mieszkały od siebie jednak co najmniej w pewnej odległości…, jeśli nawet nie całkiem daleko… I tu naprawdę nie chodzi absolutnie o to, że ona jest jakąś totalnie wręcz negatywną tą osobą! Dobrze wiesz, że tak nie jest! Bo przecież doskonale już jesteś tego świadoma, że tak naprawdę nie ma ludzi złych, są tylko tacy TOTALNIE WRĘCZ POGUBIENI! I niestety tacy, którzy pomimo taaakich ciężkich jednak doświadczeń nie potrafią sobie mówić tego, co i Ty

Z tym nie mogę się do końca zgodzić…, bo przecież sama powinnaś już wiedzieć, że ona nawet lubi sobie takie rzeczy mówić [a już najbardziej zamieszczać na tym fejsie..🤦‍♀️]. Jednak, cholerka za tym NIC WIĘCEJ NIE IDZIE… niestety…, bo ona przecież, mam wrażenie, kompletnie nie wierzy w jakieś takie dziwne/ niestworzone/ paranormalne wręcz sytuacje/ zjawiska/ rzeczy…

Ale zastanów się, proszę, czy TYLKO ONA? Przecież zdajesz sobie z tego sprawę, że tak naprawdę takie niemal nielogiczne rzeczy są przecież niemalże nie do pojęcia dla większości jednak społeczeństwa! Myślę, kochana moja, że to jest właśnie po raz kolejny TEN MOMENT, który powinien Ci uświadomić, że wciąż nie umiesz być tak serio dorosłą, asertywną osobą, wyznaczającą i DBAJĄCĄ O WŁASNE GRANICE… I musisz już ostatecznie odciąć się od tej swojej rodzicielki…, bo nie możesz przecież przez całe swoje życie odgrywać dalej roli tego jej opiekuna!

boooszeee, ja to wiem…, ale spójrz, jak to się we mnie jednak zakorzeniło… Mam w końcu już 39 lat… i tak naprawdę przecież przez cały czas odgrywałam taką właśnie funkcję… Więc jak ja mam się teraz tego nauczyć, by przestać już to robić??? Po prostu oduczyć.

Myślę, że nikt, komu to się nie przydarzyło, kto tego sam nie doświadczył na własnej skórze… nie może tego tak naprawdę wiedzieć, jakie to jest jednak trudne zadanie… Ale, kochana moja, nie niemożliwe! [spójrz choćby na tytuł tego wpisu!]

/////////////

Właśnie, kochani, przygotowała nam obiadek… , praktycznie głównie jedną ręką…, tą bardziej sprawną…

Co Ty w ogóle opowiadasz? Jaką jedną ręką, a co niby: nie mam tej drugiej w ogóle?

Moja droga, oczywiście, że ją masz! Powiedziałam tylko, co widziałam…, bo doskonale wiem, że… odczuwasz jednak nadal ból tej Twojej lewej rączki… Przecież nie ukrywajmy, ale z tego m.in. powodu nie wykonujesz tej porannej gimnastyki…, tzn. tylko leżąc jeszcze w łóżku robisz jakieś ćwiczenia nogami, ale nic poza tym…

Proszę Cię, nie rób ze mnie jakiejś znowu ofiary…, przecież, do jasnej cholery, są ludzie, którzy mają ZNACZNIE GORZEJ NIŻ JA!!!!

Zauważ tylko proszę, co Ty robisz… Ponownie przybierasz tą rolę wojowniczki i nie dajesz sobie absolutnie prawa do narzekania… Kochana moja, musisz o tym wiedzieć, że zostałaś właśnie tak wypaczona przez los, lecz to absolutnie nie jest Twoją winą… Nie miałaś przecież żadnego wpływu… na to wszystko, jak ułożyło się Twoje dzieciństwo!

Ok. to prawda…, ale przecież dalej to ja sama budowałam już to moje życie, najlepiej jak umiałam!

Jasne, że tak…, ale zobacz jakim kosztem… Musiałaś stać się praktycznie takim właśnie prawie że cyborgiem… Praktycznie nigdy się nad sobą nie użalałaś, nie skarżyłaś, a już tym bardziej nie pozwałaś sobie na płacz…, bo przecież narzuciłaś sobie, że nie możesz tego robić = musisz być silna i radzić sobie z tak wieloma przeszkodami w życiu. A jeszcze bardziej teraz, odkąd w tym Twoim życiu pojawiło się tyle kolejnych przypadków

Nie pozwalasz sobie na jakieś jęczenie i mówienie, że Ciebie coś boli, że nie dajesz sobie rady… Bo nieustannie przychodzi Tobie właśnie wtedy na myśl to, że przecież na tym świecie żyją ludzie, którzy mają jednak znacznie gorzej!

Bo to jest przecież prawda!

Bez dwóch zdań! Lecz musisz wiedzieć, że Ty również możesz sobie ponarzekać! Tak, jak już tutaj nie raz o tym donosiłam… Kto, jak kto, ale Ty MASZ DO TEGO NAWET WIĘCEJ PRAWA NIŻ INNI!

Ok, ale teraz może przejdę do tego, czym zaczęłam ten dzisiejszy wpis… A mianowicie…

////////

Kochani właśnie przeniosła się jednak z balkonu, gdzie wyszła już taka zdesperowana, nie wiedząc, co ma ze sobą dalej robić… Moi drodzy, Mała Mi jest teraz po prostu ZAŁAMANA WYGLĄDEM SWOJEJ TWARZY…

Nie mogę wprost tego przeżyć…, jak ta moja buzia teraz szkaradnie wręcz wygląda… boooszeee, nie mam już wprost na nic siły… a jeszcze, jak wyszłam sobie na balkon, to … nie chciałam sobie tak bezczynnie leżeć na tym leżaku… A w ogóle to położyłam się w słońcu, nie mając nawet w domu żadnego balsamu do opalania…, prócz tych próbek, które dostałam wtedy od tej dermatolog…, użyłam tylko jednej trochę na twarz, głównie właśnie na tą tragicznie teraz wyglądającą bliznę pod nosem… I tak sobie leżałam, z kapeluszem na głowie i twarzy właśnie, bo tak bardzo się teraz wstydzę swojego wyglądu… 🙈

Jestem obecnie w takim stanie, że już ponownie kompletnie w nic nie wierzę, a już cholernie trudno mi ufać i mówić sobie, że to się jeszcze zaleczy… boooszeee, znowu nie daję tutaj sobie rady z tym wszystkim, WSZYSTKO MNIE OBECNIE NIEMAL PRZERASTA… 🤷‍♀️

Ale moja droga, proszę Cię, przeanalizujmy ponownie, jak ten Twój dzień wyglądał… bo zaczęłam o tym na wstępie i niestety nie dokończyłam tego… Zatem pozwól, że będę robiła to teraz… Tak więc, daj mi chwilkę, tylko luknę, na czym zakończyłam… Już mam! O tym, że w samej ubikacji byłaś taka już wszystkim ponownie przytłoczona… A najbardziej zaś tym, że wypisujesz takie niekorzystne rzeczy o tej swojej rodzicielce… Ale teraz chciałam przejść do tego, cóż się następnie wydarzyło/ wydarzało…

Otóż położyłaś się ponownie już taka wszystkim niemal totalnie wyczerpana… i stwierdziłaś, że potrzebujesz pomocy! Choć tak naprawdę wciąż mówisz to do Boga/ Wszechświata… A moja droga stwierdziłaś, że obecnie nie masz totalnie już nawet siły…, by kreować samej tą swoją rzeczywistość…, dlatego właśnie włączyłaś sobie ponownie swoją starszą siostrę i jej medytację, którą Ty nazwałaś już dawno po prostu: MEDYTACJA NA SEN 🤗[Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje.] To teraz, proszę Ty sama kontynuuj dalej.

Taaa, a żebym to ja była pewna w 100% jak to było… 🤪🤷‍♀️🙄 No w każdym razie ona mi się zakończyła… czyli od tej ~3~ godziny powiedzmy, że nie mogłam nadal zasnąć… Miałam taaaak cholernie dużo tych myśli w mojej głowie… I tak strasznie nie mogłam nad tym zapanować…, dlatego też potwornie wręcz się męczyłam… Ogólnie przez większość czasu…, choć były owszem takie momenty, że jednak udawało mi się troszkę jednak odpuścić/ puścić to wszystko…

No dobrze, a powiedz jeszcze o tym, cóż Ty dziwnego zaczęłaś czuć i jak to sobie znowu zaczęłaś interpretować!

Mówisz zapewne o tych dziwnych prądach w tej lewej ręce…

Dokładnie o nie mi chodzi!

Otóż odczuwałam jakby przechodzenie jakichś takich dziwnych rzeczy w mojej lewej dłoni właśnie i wtedy… zaczęłam sobie mówić: to zapewne jest oznaka, że właśnie ona mi się leczy, jakieś dziwne uzdrawiające te uzdrawiające prądy przez nią przepływają… 😋 Już taaakie jazdy nawet miałam…

A w ogóle po mojej głowie… wciąż krążyły te myśli, cóż mogłabym tu jeszcze napisać na tym moim blogu właśnie, co chciałabym ewidentnie, co potrzebuję… itp./itd. I tak naprawdę to byłam przekonana, że kompletnie nie udało mi się zasnąć… A tutaj chyba [bo nie patrzyłam na zegarek] ok. godz. 7 byłam TAAAK ZDUMIONA, że ni stąd ni zowąd nagle słyszę to: Po prostu słuchaj przez 5 minut i natychmiast zapadasz w głęboki sen, byłam tak totalnie zaskoczona, że aż zaczęłam po prostu dalej płakać…, a już zwłaszcza, jak dostrzegłam ten tytuł właśnie!

Nie mogłam znowu w to uwierzyć, cóż się wydarza… I tak bardzo to wtedy odczułam, że ten WSZECHŚWIAT/ BÓG wciąż przy mnie są i jakoś próbują mi jednak pomóc… A w ogóle to jeszcze tylko napiszę, że wyobraź sobie, iż ja słysząc nawet samą Klaudię w tym nagraniu: ​432 Hz najlepsza medytacja na początek dnia. Wdzięczność, moc intencji i wibracje, to jak słyszałam tam:

[0:41] TO W TERAZ MOŻESZ ZAUWAŻYĆ TO, CZEGO ZWYKLE NIE ZAUWAŻASZ,

MOŻESZ DOCENIĆ ŚWIAT, KTÓRY CIĘ OTACZA I ŻYCIE, KTÓRE MASZ

TO W TERAZ MOŻESZ POCZUĆ WDZIĘCZNOŚĆ ZA BICIE SWOJEGO SERCA (…)

boooszeee i wyobraź sobie, że jak to słyszałam to zaczynałam po prostu tak potwornie wręcz płakać, bo myślę sobie: a co to kur… za życie? Ja wcale nie chcę już, by moje serce dalej biło… ROZUMIESZ? I wyobrażasz to sobie? To jest przecież PRZERAŻAJĄCE WRĘCZ…, że takie myśli przychodzą mi w ogóle do głowy… 🙈🙉🙊 W tym momencie od razu skojarzyło mi się to z tym, co czytałam w ten mojej biblii…, by takich rzeczy ABSOLUTNIE NAWET DO SIEBIE NIE DOPUSZCZAĆ! A już tym bardziej: niemal natychmiast wypleniać wszelkie negatywne myśli!!!

Ok, widziałam to kochana moja, ale muszę Ci powiedzieć, iż to również jest dla mnie poniekąd zrozumiałe…, że tak właśnie się czujesz i dokładnie takie miewasz te myśli teraz w swojej głowie… Jak jesteś tutaj całkowicie sama, nie masz w nikim wsparcia, nawet takich po prostu podnoszących Cię na duchu dobrych i pozytywnych słów! Obydwie wiemy, jakie to jest ważne! Ale, moja droga, dojdź proszę jeszcze dalej… , bo to wszystko znowu będzie takie niemal wręcz zaskakujące…. Bynajmniej dla mnie takie właśnie było, jak ujrzałam Ciebie, że po wzięciu tego CBD „zaścieleniu” położyłaś normalnie tą swoją poduszkę i po prostu na nią siadłaś, bo stwierdziłaś, że MUSISZ podziękować Wszechświatowi/ Bogu za to, że jednak nad Tobą wciąż czuwają…

Tak właśnie zrobiłam… Siadłam sobie najzwyczajniej w świecie [po tym oczywiście, jak dokonałam mojej codziennej pracy, a mianowicie = oczyściłam ten mój koc z tych farfocli…🙄] i … czułam się, jak niemal zahipnotyzowana… wciąż bowiem pamiętałam tę piosenkę, która mi się wtedy jakoś tak niemal niespodziewanie włączyła: Po prostu słuchaj przez 5 minut i natychmiast zapadasz w głęboki sen i boooszeee, tak sobie pomyślałam, jakie to jest przecież cudne, że właśnie w ten sposób próbowali choć pomóc mi jeszcze zasnąć… Dlatego wypowiadałam po prostu: DZIĘKUJĘ! KOCHAM CIĘ ❤.

No dobrze, kochana moja, ale może donieś jeszcze o tym, co Ty dalej robiłaś, jak ten Twój dzionek wyglądał…

Ok, chyba pominę już tutaj jednak…, choć nie! Myślę, że o tym także powinnam napisać… A mianowicie mam na myśli jeszcze to, że tak sobie myślałam przez chwilę, czy czasem nie zrobić by sobie dzisiejszego dnia głodówki… Zawsze, jak zamierzam ją wykonać, przygodzi mi na myśl moja mama…, która tego za grosz nie rozumie, co więcej ona twierdzi, że to jest niezdrowe i tak nie można! Bo organizm przecież potrzebuje tego paliwa… Ja już nawet w ogóle, jak jednak sobie ją zrobię, to absolutnie jej o tym nie mówię… A tym bardziej już o tym, jak zdarza mi się ją uczynić aż przez 3 dni… Ona na serio nie może tego pojąć, że to nie tylko nie szkodzi, ale wręcz pomaga, bo w ten sposób oczyszczamy swój organizm i w pewnym sensie nawet go wtedy leczymy…

I tutaj właśnie sobie myślę za każdym razem o tym Gracjanie właśnie, że on to przecież doskonale rozumie i nawet potrafiłby to świetnie wytłumaczyć… Później zaś doszłam do wniosku, że zrobię sobie jednak müsli na śniadanie [jak już poczułam się troszkę lepiej po tej medytacji przy oknie…], a miałam już ostatnie jabłko, żadnego banana, ani nawet winogron… ale to przecież nieważne! Bo posiadałam i płatki owsiane, siemię lniane, śliwki suszone, parę orzechów włoskich, no i to jabłko!

Także zrobiłam to sobie do jedzonka i do tego włączyłam właśnie Gracjana jeszcze raz to nagranie: ​BĘDZIE SIĘ DZIAŁO! (Od początku lata do końca roku). Wiesz i doszłam do wniosku, że te jego filmiki mnie wprawdzie nie uspokajają, tzn. nie działają na mnie tak dobrze, chodzi tu o to oczywiście TYLKO o to, w jaki sposób on to wszystko przedstawia, ten jego hmmm… jakby to nazwać, aby być dobrze zrozumianą… chyba ogólnie po prostu tempo w jakim mówi/ barwa głosu… / ogólna dynamika… nie mam już pojęcia, czy dobrze udało mi się to właśnie określić… 🤷‍♀️.

Ale wiesz o czym pomyślałam…, że tak naprawdę on robi przecież te filmiki dla wszystkich…, zatem z pewnością musi nadać im jakiś rytm… Poza tym dobrze wiem, że jest przecież w połowie Grekiem,😉. Tak więc uznałam, iż to jest po prostu całkowicie naturalnym dla niego, że jego nagrania tak właśnie wyglądają… Wyobraź sobie, że zawsze w takich momentach sobie myślę, czy może myślałam jeszcze do dziś, nim nie ujrzałam swojej twarzy…🤦‍♀️, że przecież gdybyśmy byli jednak razem… to byłam po prostu tego pewna, iż byłby tak miły i dobry, że przekazałby mi tą samą wiedzę w znacznie łagodniejszy dla mnie sposób…

Takie myśli się pojawiały w mojej głowie, właściwie dzisiaj jeszcze, jak właśnie leżałam i tak intensywnie wprost o tym wszystkim myślałam… Już dawno bowiem doszłam do wniosku, że właśnie chyba tylko z tak nietypowym i niestandardowym wręcz mężczyzną mogłabym czuć się naprawdę szczęśliwa, bo w końcu zrozumiana… Imponuje mi bardzo jego wiedza, a przede wszystkim świadomość tylu niesamowitych rzeczy! Choć jestem tego świadoma, że wiedza to nie to samo, co mądrość!

Ja jednak uważam, że on jest niesamowicie mądrym człowiekiem! Otóż, powiedz mi, jaki inny człowiek rozumie tak wiele, jak właśnie on? Mam tu tak niesamowicie wiele znów na myśli: wiek biologiczny nie jest równy wiekowi duchowemu…, świadomość, że życie jest czymś więcej, niż zwyczajną egzystencją…, nie ocenianie innych, nie skreślanie nikogo tak szybko, jednak patrzenie na nich również przez pryzmat ich traum! Stąd dawanie im również prawa do tego, by mogli być jednak innymi, oraz że również ważnym jest, aby być świadomym swojej wartości, tego kim jesteśmy i dbać także o własne granice osobiste… A to tylko tak na szybko…, choć oczywiście przychodzi mi do głowy znacznie więcej tego…, tylko ponownie już nie znajduję na to słów… Może choć teraz ponownie na wieczór wyjdę sobie wreszcie choć na jakiś spacer…

////////

Kochani, jednak nie wyszła wcale na żaden spacer…, ale posłuchajcie może jej sami, cóż ta nasza gwiazda ma tu do powiedzenia…

Zatem, nim jeszcze oczywiście w ogóle z domu wyściubiłam nos, cały czas sprawdzam zresztą tą pogodę na balkonie, który jest u mnie dziś przez cały niemal dzień otwarty… I tak, wiesz… troszkę jeszcze nim wyszłam słyszę, że dzwoni do mnie po raz kolejny moja mama… Bo pierwszy raz próbowała, dokładnie o 10:50. Wtedy jednak nie odebrałam, bo pomyślałam, cóż miałam jej przecież powiedzieć… o tych warsztatach/ szkoleniach… I ona właśnie jeszcze tak wieczorkiem do mnie 2x próbowała… Pomyślałam jednak, [znając ją, jak bardzo się może zacząć już denerwować…], iż napiszę jej tylko:

​Mamo, zadzwonię do Ciebie jutro i wtedy pogadamy, od czwartku do dziś chodziłam na warsztaty / szkolenia 😉 Buziaki 

A ona wtedy do mnie:

​Ok to jutro. Nie wiedziałam dlaczego nie odbierasz. Dobrego odpoczynku. Buziaki. Ja jutro mam wizytę u okulisty w Gdańsku.

I ja już właśnie wtedy tak sobie szybciutko jeszcze spojrzałam tylko na ten mój kalendarz…, czy jutro mam coś… I jak dostrzegłam, że tak naprawdę dopiero w CZWARTEK, 10.VI. mam ponowną sesję z tą Małgosią IRI, kolejnego dnia zaś na 12:30 jadę do tej mojej fryzjerki… To pomyślałam, że jak już wrócę z tego spaceru, to zapytam ją tylko, na którą ma tego lekarza, bo może wtedy jakoś udałoby się nam jeszcze spotkać.

Kochana, wszystko widziałam, że nie tylko nie byłaś na tym spacerze, bo jak wyniosłaś jednak te śmieci w tych 3/4 legginsach… [19:32 ooo boooszeee, 2 gołębie znowu na latarni], założywszy do tego nawet te sportowe sandały na gołe stopy, to okazało się, że jednak dobrą decyzję podjęłaś, by tylko jeszcze raz sprawdzić, jak rzeczywiście jest! Bo dobrze już wiedziałaś, iż przecież do tej pory wcale nie zawsze było tak naprawdę pięknie i ciepło, jak już wyszłaś…

Tak też i było teraz! Otóż jak zobaczyłam, że spokojnie mogłam jeszcze ubrać i adki, i długie legginsy… to wróciłam do domu… Już nawet nie chciało mi się za bardzo przebierać…, bo wiedziałam, jak tragicznie ta moja twarz teraz wygląda…🙈 A poza tym chyba odczuwam jednak wciąż te swoje mięśnie, właśnie po tym szybkim chodzeniu z tymi kijami… W dodatku to wstawiłam tu jeszcze taką długą muzę, już tak znowu na zaś, nim w ogóle ten wpis zacznę czytać od początku.

No dobrze, moja droga, ale powinnaś tu, myślę o znacznie ważniejszej rzeczy powiedzieć! A mianowicie, o tym, jak po przyjściu wykonałaś ten telefon do niej/ do swojej mamy/, by się jednak dowiedzieć, na którą godzinę ma tego lekarza… Bo już to sobie tak fajnie postanowiłaś, że jakoś wygospodarujesz ten czas, by się również z nią spotkać…

Moja rodzicielka tak niesamowicie mnie wręcz zaskoczyła… [19:42 = gołąbki wciąż tam siedzą 😉] To może po prostu podam zaraz tylko takie hasła- to, cóż ona do mnie mówiła. Wcześniej jednak doniosę, że zareagowała kompletnie bez żadnej spiny…, co więcej nawet sama rzekła, że przed lekarzem, którego ma na 10… to chyba nie da rady… A później zaś nie do końca wie, jak długo to będzie tam trwało…, bo musi się naturalnie zarejestrować na kolejną wizytę…, a późno wieczorem to ona nie chce jednak wracać… A zazwyczaj jakoś jak udało jej się tak być wcześniej nawet przyjętą, to zdążała na taki odpowiedni pociąg… także ustaliłyśmy, że będziemy jutro jeszcze w kontakcie. To teraz te hasła, które miałam wypunktować:

  • Kacperek przyszedł do niej sam znad Jaru! [innego osiedla, gdzie bawił się ze swoim przyjacielem Oliwierem i trzeba tam również przechodzić, przez ulicę], a to jeszcze ich rozmowa:

Sam tu do mnie przyszedłeś?

No tak, nie jestem już przecież małym dzieckiem… Babciu, Ty zawsze panikujesz! Jedynie tata jest normalny, hehe, bo on mi na tak wiele pozwala, a Ty, mama i druga babcia to zawsze się obawiacie…

No tak, kochanie, bo dla mnie zawsze będziesz takim małym szkrabkiem, o którego chcę się troszczyć…

[19:59 – jeden gołąbek, który za chwilkę również odfrunął…😉 ]

A dalej już ze mną dialog: [20:06 = ponownie 2 gołąbki!]:

Widzisz mamo, Kacpuś ma jednak rację… zbyt szybko zawsze po prostu zaczynasz panikować…

Bo ja się po prostu martwię…

Przecież mówiłam Ci już nie raz, co masz sobie mówić w takich momentach…[nawet sobie po prostu sztucznie wkręcać], że z całą pewnością wszystko jest u Twoich dzieci w porządku! I nie dopowiadaj sobie sama, że coś się złego dzieje 😉

Uwierz mi, że tak właśnie robię, no a przynajmniej staram się…, jakbyś jednak długo nie odbierała, zaczęłabym się już z pewnością martwić… Wiesz zresztą jak to jest… A mam tak już zwłaszcza po tych Waszych [moich i mojego brata] jeszcze przejściach. Po prostu jest mi teraz już trudniej nad tym zapanować… Ale jak już mnie tylko powiadomiłaś, że miałaś te zajęcia, to od razu się uspokoiłam!

20:14 – jeden znowu został, 20:16 = odfrunął

Dlatego właśnie wiedziałam, by Ciebie o tym poinformować, że byłam po prostu na zajęciach.

To fantastycznie, że w ogóle nie siedzisz w domu, tylko czymś się zajmujesz…[joł/ joł…🙄🤪😜] super, że masz tam jakieś zajęcia i tak upływa Ci czas… A w ogóle to wiesz, o czym pomyślałam, że nawet, jak nie uda nam się jutro spotkać, to… może mogłabym przyjechać do Ciebie znowu z Kacperkiem… , bo on niedługo już zacznie wakacje… I jeśli wtedy byś nas przenocowała i znalazłabyś trochę czasu…, to ON by się jednak bardzo cieszył!

Jasne, super, świetny pomysł! Może moglibyśmy przejść tak, jak nawet ostatnio plażą z Jelitkowa do Sopotu!

Pewnie, że tak, jak tylko będzie taka piękna pogoda, to aż żal byłoby nie skorzystać!

I tak właśnie taka już uśmiechnięta, zakończyłam z nią rozmowę. A na koniec jeszcze jak mnie zapytała, co w ogóle u mnie [to już nic nie wspomniałam oczywiście o tym obecnym tragicznym wyglądzie mojej twarzy…🙈🤦‍♀️🙊] tylko rzekłam:

Mamo, u mnie jest zawsze wszystko w jak najlepszym porządku przecież 😉

To cieszę się niezmiernie!

Kochana moja, zauważ tylko kolejną rzecz, jak wspaniale wręcz potrafisz znowu nakierowywać tą swoją mamę! Co więcej, wiesz, o czym pomyślałam? Że spójrz, właściwie pokazałaś tutaj, że tak naprawdę dla Gracjana byłabyś w stanie nawet okłamać swoją rodzicielkę = czyli już pokazałaś właściwie, co jest tutaj Twoim priorytetem!

[20:33- znowu gołąb!, 20:36 = odfrunął]

No dobrze…, to jutro będę miała jednak ponownie zadanie… Czytanie tego wpisu jeszcze raz od początku… Zajmę się tym oczywiście, jak i tym zaległym wciąż prasowaniem… , może w końcu uda mi się również zająć myciem tych okien… Ale wiesz, co jest dla mnie teraz takie niesamowite? Że ponownie w to obecnie wierzę, iż wygląd tej mojej twarzy się jeszcze poprawi!

Moja droga, ale myślę, że powinnaś tu wspomnieć o czymś ponownie wręcz magicznym, co się wydarzyło, jak przeniosłaś się jednak na balkon i tam…, gdy zaczęłaś odsłuchiwać sobie tego audiobooka: POTĘGA PODŚWIADOMOŚCI Audiobook MP3 – Joseph Murphy i jak na samym początku te słowa, które słyszałaś wywołały wręcz w Tobie kolejną lawinę niemal łez. I jak zaraz zaczęłaś zapisywać sobie to w komórce, co właśnie robisz, to wyglądało to tak:

15:08 – 11🌟🌟🌟 [nie wiadomo skąd!] balkon i audiobook Potęga Podświadomości

To prawda, zaraz jak to dostrzegłam… to byłam w ogromnym niemal szoku…, bo to przecież nie żadna data, która tworzyłaby tą magiczną jednak cyfrę, tylko ona sama mi tu się pojawiła!!! To są właśnie takie momenty, kiedy ja bardzo w to wierzę, że właśnie z jakiegoś powodu musiało się to właśnie mi i dokładnie w tym momencie wydarzyć! Tak naprawdę nie rozkminiam tego nawet, bo ja już naprawdę niczego tu nie rozumiem… Po prostu cieszę się najzwyczajniej w świecie tym, że skoro mi się to jednak pojawia/ przydarza, to może jeszcze jednak wszystko jest możliwe… Tak, jak wskazuje na to tytuł tego wpisu…

Poza tym, chciałam jeszcze tylko dodać, że spójrz, jak cudownie po raz kolejny wszystko wyszło = nie byłaś dziś na tej dolince, czyli jednak nie poruszałaś się tam z tymi kijkami, ale za to nie zjadłaś również nawet kolacji. A muszę Ci jeszcze powiedzieć, że ponownie byłam Tobą zachwycona, jak widziałam Ciebie taką pracującą znowu w kuchni… Ty, moja droga, wciąż pomijasz tu właśnie takie jednak istotne rzeczy, jak choćby to, że pomimo, iż było tak cudownie ciepło, wiedziałaś, co masz jeszcze do wykonania… Od przecież piątku leżała u Ciebie ta młoda kapustka i Ty, kochana moja, wciąż kreatywnie z niej przygotowywałaś! Doszłaś nawet do wniosku, że nie będziesz kupowała jeszcze sałaty, skoro tą kapustę również można jeść na surowo! I tak robiąc, czy to jeszcze te wrapy dla nas, po prostu kładłaś już na nie tylko te pojedyncze liście… A te zdjęcia pokazują jeszcze dokładnie, jaka to wyglądało [od efektu końcowego oczywiście😋]:

Nie! Na tych zdjęciach widoczna jest akurat jeszcze sałata, hehe, 🤭, ale ok, zostawmy to już teraz… Przebieram się w piżamkę… i zabieram się za medytację/ moją dziękczynną modlitwę i będę przy tym myślała sobie: W ogóle to dodać jeszcze muszę, iż dziś zamówiłam dla siebie już i ten balsam i także ten olejek . A w ogóle to może jeszcze tylko dodam, że mam jednak usprawiedliwienie na to, że wciąż wkładałam na siebie ten kombinezon jeszcze… 🤣😋😜. Ponieważ jak na wieczór smaruję sobie tą moją rękę i dłoń tym rozgrzewającym kremem [po prawej], to jednak jakoś wtedy właśnie odczuwałam jakiś taki dziwny/ paradoksalny wręcz chłodek. Dlatego właśnie jeszcze do wczoraj to robiłam… Choć później już nawet się odpinałam i powoli już z tego kombinezonu wyłaziłam…, hehe, jak taka larwa… 🤪 A dzisiaj myślę, że już nawet nie będę go więcej zakładać… Ale zobaczymy jeszcze, jak to będzie, niczego nie zakładam i do niczego się nie ograniczam… I muszę teraz stwierdzić, iż to stało się chyba moją jednak dewizą…

Oooo raaaany, spójrz jeszcze tylko, jaki fajny obrazek udało mi się tu znaleźć:

I z nim, kochani, właśnie teraz Was zostawiamy.

Dodam może jeszcze tylko tak od siebie, przed medytacją i moim czarowniem, abyście pamiętali o tych jakże ważnych słowach Sokratesa:

(…)

Obecnie mamy PONIEDZIAŁEK, 07.VI.2021, teraz jest dokładnie godz. 10:03, a Mała Mi czuje się tak, jakby… hmmm… przejechał przez nią jakiś walec… Jest tak potwornie wręcz teraz zmęczona… a dobrze wie o tym, iż miała przeczytać przecież od początku ten swój wpis…

Ale moja droga, zacznijmy proszę od samego początku, by nie tworzyć tu żadnych już złogów…, zacznij na bieżąco siebie czyścić

Tak więc, jeszcze wczoraj do późna… zajęłam się czytaniem jeszcze tego właśnie wpisu… Następnie zaś do dokładnie 00:40 oglądałam jeszcze te 2 ostatnie nagrania Gracjana: BĘDZIE SIĘ DZIAŁO! (Od początku lata do końca roku) i ten: Zrób to gdy czujesz się niezrozumiany i samotny. Jestem pewna, że uczyniłam to tylko po to, by jeszcze raz przekonać się, jaką on ma wiedzę i jak rozbudowaną tą świadomość [w końcu twórca tej TNŚ :P]

No dobrze, kochana moja, widzę, że naprawdę jesteś już BAAARDZO zmęczona…, to proszę Cię, nie rozwijaj tego już taaak bardzo, tylko donieś nam tutaj te najważniejsze rzeczy! Bo widziałam doskonale, że jeszcze wczoraj [zwłaszcza po tej rozmowie z Twoją rodzicielką], już odczuwałaś taki spokój… i miałaś wręcz poczucie, że wspaniale to wszystko wyszło!

Dokładnie w takim też optymistycznym nastroju się właśnie jeszcze położyłam… I pomimo tak późnej godziny, ja jeszcze odmawiałam swoją modlitwę dziękczynną, tak się niebiańsko wręcz uśmiechając! Ok. to pójdę jeszcze tylko wywiesić pranie, bo pralka właśnie oznajmia, iż już zakończyła swoją pracę 😋. Może jak wyjdę sobie z tym praniem trochę na balkon…, to jednak się jakoś obudzę 😉.

///////////////

Rozwiesiła to pranie…, jednak, kochani, wcale jej to nie pomogło… Właśnie zaparza sobie rumianek i uczyni to samo, co ostatnio jeszcze… położy się z tymi torebeczkami (aż 4!) i na swoje zmęczone oczy i na tą bliznę pod nosem i jeszcze na taki ślad po kroście na brodzie, który również jej został… Do tego z pewnością włączy sobie Słuchaj codziennie 107 afirmacji. Przyciągaj miłość, obfitość i zbuduj poczucie własnej wartości.

//////////////////

Udało jej się poniekąd odzyskać spokój. Spójrzcie tylko, jak teraz wygląda .

To wcale nie było aż takie proste, hehe 😛, ale lepiej to wyjaśnię [mam nadzieję, że uda mi się tak, abyście byli w stanie to zrozumieć…] później podczas opisu tego właśnie mojego dnia. A teraz zabieram się w końcu za czytanie tego wpisu od początku!

Unknown Neighbour – You And Me (Official Audio)

(…)

Właśnie je śniadanie [odgrzała sobie tę potrawę z młodej kapusty, którą już kiedyś dla siebie przygotowała], początkowo odsłuchiwała sobie do tego: 432 Hz najlepsza medytacja na początek dnia. (…), a teraz włączyło jej się to: Muzyka zen, tybetańska do jogi muzyka relaksacyjna. Bardzo dobrze to na nią wpływa i ją uspokaja… Kochani dziś mamy WTOREK, 08.VI.202 i nasza Mała Mi ponownie czuje się bardzo zmęczona, rzekłabym nawet po prostu już przemęczona tym życiem chyba…

Oczywiście przykro jest tak na nią patrzeć…, ale muszę powiedzieć, że to jest naprawdę zrozumiałe = ma na ten swojej [poturbowanej przecież główce!] zbyt wiele obowiązków, a do tego te nieustanne trudności z pamięcią… Obecnie, właściwie to jeszcze od wczoraj twierdzi ona znowu, że już nic nie potrafi, że jest taka do niczego… Dlatego, jak zawsze przecież, przyszłam jej z pomocą i zaraz zaczęłam z nią rozmawiać:

Kochana, moja, ale wyszukajmy, proszę PLUSY[!] po pierwsze nie tylko tej sytuacji, ale również przecież tego, co Ty nieustannie starasz się robić! Choćby dziś jeszcze: wstawiłaś właśnie ręczniki do prania, a część tych Twoich rzeczy zaczęłaś już nawet prasować przed śniadaniem jeszcze, słuchając do tego właśnie tej Muzyki zen… Ale, moja droga myślę, że powinnyśmy jeszcze przejść do tego niedokończonego poniedziałku… Jestem tego zdania, iż właśnie ten miał również ogromny wpływ na to, co się z Tobą działo/ dzieje… To może jednak powróćmy do tego jeszcze raz, bo nie wiem, czy pamiętasz, ale określiłaś już wtedy o godz. 10! że odczuwałaś właśnie takie anormalne wręcz zmęczenie…, które zaraz porównałaś…, ponownie bardzo obrazowo…

Zatem już opowiadam od początku, jak to właśnie było… Ale już TYLKO OD TEGO DNIA… Tak więc, jak jeszcze z niedzieli na poniedziałek [czy w moim przypadku to precyzyjniej: z poniedziałku na poniedziałek, bo przecież położyłam się prawie o 1…] zasypiało mi się chyba całkiem dobrze… [o jejku, teraz przełączyło mi się na to: 852 hz Częstotliwość miłości, podnieś wibracje energii, głęboką medytację, uzdrawiające dźwięki, => WSZECHŚWIAT naprawdę mi chyba sprzyja 🤗].

W każdym razie, jak już się rzeczywiście obudziłam… [a o 3:44 – byłam znowu w ubikacji..]. Wtedy też skojarzyła mi się właśnie niedzielna rozmowa z moją mamą…, że jednak TAAAK MNIE ZASKOCZYŁA WRĘCZ SWOIM OBECNYM PODEJŚCIEM! I nagle przypomniało mi się, że przecież miałyśmy właśnie dziś [tj. w poniedziałek] uzgadniać dalej, co i jak… Choć ja tak naprawdę chyba już poniekąd mówiłam ponownie do Wszechświata, że jestem pewna, iż on to zorganizuje najlepiej, jak tylko można…

I wówczas włączyłam jeszcze to Wi-Fi i wtedy właśnie spoglądam na komórkę a tam wysłała mi o 7:40 smsa o następującej treści:

​Monia ok 9 lub po bym była u Ciebie bo dałabym Ci zupę i kapustę gotowaną. Tylko czy będziesz jeszcze w domu ?

Tak sobie właśnie pomyślałam: ooo raaaany, to jednak znaczy, że nie będziemy się jednak nigdzie spotykać po tym jej lekarzu, tylko chciałaby mi po prostu jeszcze z rana dostarczyć jedzonko [bo przecież w tygodniu to ja nie mam czasu na to gotowanie 🤭] i najzwyczajniej w świecie jej wtedy odpisałam [jakaś taka ucieszona i radosna]:

Oooo rany, tak, byłabym jeszcze

Końcówkę już [z tego pierwszego flakoniku, bo mam ich 2] CBD wzięłam jakoś o 7:46 i tak sobie rozkminiałam, co najlepszym byłoby teraz zrobić… Oczywiście w pierwszej kolejności, zaczęłam się po prostu uspokajać i dziękując za to, że JESTEM SPRAWNA, ZDROWA, KOCHANA I POTRZEBNA. Dalej zaś, jak już poszłam do łazienki to tak sobie myślałam, że może dobrze byłoby wziąć jeszcze zimny prysznic…

Tak spojrzałam szybciutko jeszcze na moje włosy i pomyślałam, że może jednak tylko wystarczy [choćby do przyjazdu mojej mamy] umyć swoją głowę…, a jeszcze luknęłam tylko w kalendarzu, na kiedy mam tego fryzjera i… jak zobaczyłam, że dopiero piątek 11.VI., to stwierdziłam, że tak! To będzie jednak dobry czas, aby później już tych włosów nie myć [🤭 robię tak przecież zawsze, przed wizytą u mojej fryzjerki]. Jednak zdążyłam i umyć głowę nad wanną … i zdążyłam nawet jeszcze wziąć ten zimny prysznic!

Widziałam, kochana moja, wszystko dobrze…, ale powiedz jeszcze, jakie już wówczas przychodziły Tobie myśli do głowy…

Już mówię…, ale póki co, wstawię tutaj może jeszcze moje również ostatnie fotki: Później napiszę o nich coś więcej.

Zatem odnośnie tych moich myśli…, to biorąc jeszcze ten zimny prysznic tak mi do głowy przychodziło…, że ja tak naprawdę kocham wodę i morze… I doszłam do wniosku, że może niekoniecznie chciałabym mieszkać na południu…, czyli w tym Krakowie właśnie… Owszem lubię także i góry, mam tam przecież nawet rodzinę! Ale zdecydowanie bardziej kocham nadmorskie klimaty…

Pomyślałam jednak zaraz, że:…

  • po pierwsze do żadnej nawet rozmowy o tym nie doszło między mną & Gracjanem…, zatem niczego przecież jeszcze nie ustalaliśmy…
  • a poza tym to przychodziły mi jeszcze kolejne pomysły do głowy:
  1. nawet, gdybyśmy zamieszkali tam u niego razem [w ogóle to helloł!, ale fajna jestem… nieprawdaż? 🤦‍♀️], to przecież nie jest powiedziane, że musielibyśmy tam właśnie już zostać! Przykładem dla mnie tu jest choćby Zalwa, która również mieszkała na początku jeszcze ze swoim ówczesnym chłopakiem w Rzeszowie właśnie, ze względu na to, że on tam miał i pracę, i mieszkanie… Obecnie są już małżeństwem, mają synka i mieszkają jednak już w Gdańsku… [on tak naprawdę cały czas pracuje w Siemens Sp. z o.o., więc już nie wiem, jak to było dokładnie…🤷‍♀️]

Ok, idź kochana wywiesić już te ręczniki na balkon, a następnie będziesz tu dalej kończyła!

////////////

Wywiesiłam to pranie, pozmywałam już nawet w kuchni… to teraz przechodzę do kontynuacji tych moich niedorzecznych znowu myśli, które się w tej mojej głowie w poniedziałek jeszcze pojawiały…

Kochana moja, proszę Ciebie, miałaś nie oceniać już tego, ani tym bardziej siebie samej w żaden sposób! Dziel się po prostu tym z innymi, bo… pamiętaj o tym, jakie to jest istotne, by pokazywać to również innym osobom, to, co się u Ciebie dzieje, jakie te myśli pojawią się u osoby tak jednak niestandardowej/ nietypowej… A zauważ proszę jeszcze, ile osób tu już Ciebie jednak czyta! Zatem pomyśl o tym w ten sposób: może również komuś służysz/ pomagasz w czymś i uświadamiasz!

Ahhh…, często brakuje mi niestety wciąż tych odpowiednich wyrazów…, dlatego zawsze, czy to jak słucham choćby tego, cóż ta moja starsza siostra wypowiada w tych swoich nagraniach/ medytacjach…, czy też słów, które słyszę, bądź czytam od J. Murphy`ego… zawsze myślę o tym, by je zanotować… Nie jestem jednak w stanie tego robić tak na bieżąco, bo mam Taaak wiele innych jeszcze spraw/ powinności i obowiązków tutaj na sobie, że po prostu nie daję już z tym wszystkim rady…

No dobrze, moja droga, ale zacznij już może kończyć to, cóż tutaj zaczęłaś 😉. Bo wiem, że to również będzie bardzo istotne.

Ok, bez żadnego oceniania, dzielę się tym dalej, cóż się w tej mojej głowie jeszcze pojawiało, jakie przemyślenia…

  • choć ten klimat morski jakoś rzeczywiście mi służy… [w końcu jestem rybka :P], to jednak zaczęłam zadawać sobie nawet takie już pytania: zastanów się w ogóle, jak często bywasz jednak nad tym morzem? I dalej, czy to właśnie miejsce zamieszkania jest naprawdę TAKIE ważne, czy może raczej bardziej istotnym jest BYĆ Z KIMŚ, KTO CIEBIE ROZUMIE I NAPRAWDĘ ZAAKCEPTOWAŁBY ORAZ MOŻE NAWET RZECZYWIŚCIE POKOCHAŁ TAKĄ, JAKĄ JESTEŚ?

Dobrze to wiem, kochana, że kiedyś już mieszkałaś chyba nawet przez 3 tygodnie w tym Krakowie… Uczestniczyłaś wtedy właśnie razem z tą Zalwką w takiej wymianie z Austriakami właśnie… Mieszkaliście wtedy wszyscy wy: studenci z Polski i Austrii, w jakiejś szkole, jak się nie mylę…

Chyba tak właśnie było… Wszystkiego już naprawdę nie pamiętam dokładnie… Prócz tego, że byłam TAAAAK ZASKOCZONA, iż także nam się udało ten konkurs wygrać…, którego nagrodą był właśnie taki wakacyjny wyjazd na ten kurs/ szkolenie… o właśnie m.in. Wiedniu

To przypomnij tak szybciutko, jak to jeszcze było…

Otóż jedyne, co wiem, to to, że jak ta wykładowczyni Austriaczka, Lackner, powiedziała o tym nam na pierwszym roku w Toruniu jeszcze, to jakoś chyba nawet na serio nie brałyśmy tego pod uwagę…, bo znałyśmy dobrze nasze możliwości językowe… Daaaaleko nam było wówczas przecież i do tak naprawdę wielu ówczesnych studentów z naszego roku, w tym również do … tego Zenka [= tak go oczywiście ja z Zalwą wówczas nazwałyśmy, bo na imię miał Dawid…] tylko w sumie, tak bardzo nas śmieszył tym swoim ogólnym zachowaniem ojowca, że takie właśnie imię mu nadałyśmy [o którym on sam oczywiście nic nie wiedział…, hehe,🤭] On przecież nazywał mnie wtedy boginką, napisał nawet dla mnie/ o mnie piosenkę i kilka wierszy. Pamiętasz, jaką później miałyśmy z Zalwą z tego bekę i to absolutnie nie dlatego, że nie chciałabym takich rzeczy otrzymywać… Nie nie, on był po prostu specyficzną osobą… [tylko tyle napiszę tutaj]

Jednak, jak sobie tak siedziałyśmy w tym wynajmowanym mieszkaniu u tej Basieńki [również specyficznej kobiety…], to wyobraź sobie, że wpadłam wtedy właśnie na taki pomysł…, aby napisać jakiś wiersz, albo piosenkę nawet po niemiecku [zauważ tylko, że już wówczas przychodziły mi do głowy takie pomysły,🤭]. Teraz nie pamiętam nawet dokładnie, na jaki to temat miało wtedy być, hehe, ale przede wszystkim chodziło chyba o to, aby wymyśleć coś tak nietypowego i oryginalnego, by zostać jednak zauważonym 😋.

No i spójrz, kochana moja, czy ty naprawdę tego nie dostrzegasz, jak to wszystko się cudownie wręcz układało już wtedy! Lackner powiedziała, że Wam m.in. się udało!

Tak właśnie było, hehe, choć aż nie mogłyśmy w to uwierzyć… A później nawet, okazało się, iż to, że byłam na tym kursie właśnie ze studentami z samego Wiednia [gdzie przecież później również wylądowałam! na rok i w pracy, i jako rzeczywisty wolny słuchacz] stanowiło dla mnie ogromne już ułatwienie, bo uczyłam się tam przecież również m.in. o tych Bezirkach wiedeńskich…

///////////////////////////

Mamy teraz godz. 14:30, kochani przed chwilką zeszła z balkonu, gdzie udała się z kawą i jogurtem +… [oczywiście chodzi o świeże owoce: truskawki, kawałek banana + kilka migdałów, kawałeczki suszonych daktyli i moreli]. Ona jednak za każdym razem, gdy to robi, już czuje się po prostu strasznie…

Ale powiedz mi DALACZEGO TAK NAPRAWDĘ? Bo serio nie kumam tego za bardzo… Przecież tak naprawdę nie wzięłaś sobie do tej kawy tego Prince Polo, które jeszcze wczoraj przywiozła Twoja rodzicielka… Tylko wybrałaś do tego tak mądrze… bo po prostu jogurt i zdrowe owoce… A wczoraj przecież tej kawy w ogóle nie piłaś nawet! Ok., to przejdźmy może jednak dalej do tego wczorajszego jeszcze dnia…

Może jeszcze tylko dodam, że dziś miałam już te balsamy, by nasmarować to swoje ciałko… Zakupiłam je bowiem, jak byłam jeszcze w Rossmannie, boooszee, teraz jednak ponownie nie pamiętam, kiedy to było…, ale musiało być jakoś ostatnio… może nawet jeszcze w sobotę…

No w każdym razie nie mogę tego odnaleźć w tym swoim komórkowym kalendarzyku… Mam tam tego caaaałe mnóstwo i ja już naprawdę nie jestem w stanie tego w ogóle kontrolować!!! boooszeee, tak sobie myślę, że jakbym miała przy sobie tego Gracjana…, to przecież byłoby mi wtedy znacznie łatwiej z tym wszystkim…

Ale wracając jeszcze do tego poniedziałku…, to jak widać na tym zdjęciu prócz tych balsamów do opalania, zakupiłam także te lakiery do paznokci i zmywacz …, bo już nie miałam. A stwierdziłam, że nie będę wydawała teraz hajsu na jakąś hybrydę! Bo muszę ją przecież mieć choćby na te sesje z tą Małgorzatą IRI i również na frycka… A te moje stopy z niepomalowanymi paznokciami to raczej aż tak dobrze nie wyglądają…, albo ja mam już jakieś schizy…

W każdym razie musiałam mieć te lakiery już właśnie w ten poniedziałek, ponieważ tak się jeszcze tylko chwilę zastanawiałam, czy zdążę może również te paznokcie od stóp jeszcze sobie pomalować przed przyjazdem mojej mamy… Jednak na wtedy już to sobie odpuściłam…

Moja droga, ale BARDZO Ciebie proszę, przejdź w końcu do najważniejszego, cóż tu powinnaś jeszcze donieść!

To tutaj chyba muszę się odnieść jeszcze tylko do tego, co pojawiało się w tej mojej główce wówczas… To musisz wiedzieć, że jak już jednak ta moja mama do mnie przyjechała i mi to wszystko wręczyła… [w ogóle to tak się tylko zastanawiałam, czy powinnam tutaj tak jeszcze choć w miarę posprzątać…], ale w sumie pomyślałam, że ona z pewnością nie będzie miała czasu, aby nawet siadać… I tak też było!

Oczywiście powiedziała swoje, że bardzo jej naturalnie przykro, że nawet nie zdąży siąść i wypić ze mną kawy… A jak zapytałam jeszcze raz, by powiedziała mi jakoś konkretniej, kiedy ma zamiar z Kacperkiem do mnie przyjechać, to rzekła, że chyba jakoś pod koniec czerwca, jak on już będzie miał te wakacje… Co nie będę kryła, trochę mnie już uspokoiło, bo na koniec miecha dostaję również i tą rentę….

Moja droga, tak, dobrze to wiem, jak Ty bardzo chcesz mieć jakieś tutaj jeszcze dodatkowe pieniążki… Bo ponownie chciałabyś już zapewnić jakąś rozrywkę choćby dla tego Twojego bratanka…

Ale teraz muszę się chyba odnieść jeszcze do tej mojej rodzicielki jednak… Wiesz, ja naprawdę nie potrafię tego zrozumieć, dlaczego ona tak na mnie działa, tak… niekorzystnie wręcz…

Kochana moja, a nie uważasz, że to spowodował ponownie ten choćby jej pesymistyczny tryb myślenia…, taki znowu pełen obaw i wątpliwości…?

Chyba masz rację… Nie! Zdecydowanie masz tą rację! Ja po prostu zapamiętałam tylko te jej pytania i to, o czym ona do mnie mówiła, np.

Kiedy masz wizytę u tej swojej [tu podała jej imię i nazwisko] psychiatry?

Nie pamiętam dokładnie, ale jakoś w czerwcu właśnie… Mam to wszystko zapisane, ale po prostu już teraz trudno mi powiedzieć, w jakim terminie…

Ok, ale pamiętasz tylko, aby teraz chodzić już do tych lekarzy… Bo musisz mieć jak najwięcej takiej dokumentacji medycznej, zwłaszcza przed tą komisją na rentę…

boooszeee, już dokładnie wszystkiego teraz znowu nie pamiętam, cóż ona tam jeszcze do mnie mówiła… W każdym razie właśnie po tym, jak już ode mnie wyszła… Pomyślałam sobie, że…, cholera jasna,… jak jednak dobrze, że ja nie mieszkam nawet w tym samym mieście, co i ona sama… Nie potrafię bowiem być na nią odporna… na to wszystko, co ona mi mówi…, na to jej podejście do tego życia… takie niemal totalnie pesymistyczne… 🙈🙊🙉

Ja sobie po prostu z tym wciąż nie umiem poradzić…, to mnie taaak bowiem cholernie nadal boli, że ona jest taką właśnie osobą… boooszeee, a pomyślałam tu jeszcze ponownie zdecydowanie o tym, że ja nie mam tutaj tego własnego mojego życia… I właśnie wtedy przyszło mi do głowy to, że ja ewidentnie potrzebuję jeszcze pomocy osoby 3-ciej…

Albo inaczej, tak jak wcześniej już o tym wspominałam, jakbym była z kimś, kto by to wszystko rozumiał… i z kim mogłabym jeszcze o tym rozmawiać…, to już właściwie by wystarczyło… Po prostu nie koncentrowałabym się tak bardzo na tym, na tych, moim skromnym zdaniem, mało ważnych tak naprawdę rzeczach…

Tak, moja droga, już przecież rozmawiałyśmy na ten temat…, jak to właśnie jest… Twoja rodzicielka stanowi przecież tylko jakiś dodatek do tego Twojego życia… Ale w takim razie, kochana moja, dodaj może jeszcze, do jakich Ty ponownie wniosków doszłaś dalej…

Już zatem mówię…, jeszcze właśnie tego samego dnia, czyli w poniedziałek, udało mi się wprawdzie dojść choć troszkę do siebie… Oooo nie, wiesz co mi się teraz przypomniało? Że ja te balsamy i lakiery oraz zmywacz do paznokci zakupiłam jednak dokładnie po tej mojej uspokającej mnie medytacji…: [Słuchaj codziennie 107 afirmacji. (…)] Wtedy też wyszłam bowiem i do warzywniaka p. Piotra…, u niego tylko wybrałam sobie te produkty, które chciałam i zostawiłam tam… A udałam się właśnie jeszcze do Rossmanna.

I dokładnie już wtedy, a wówczas stwierdziłam, że jednak jest już niezbędnym, abym nałożyła sobie choć tą maskę [czyt. fluid] I właśnie wtedy wyglądałam tak: .

Widziałam doskonale wszystko, kochana moja… jak tak wędrowałaś i już czułaś się ponownie taaaaka zmęczona… Co więcej, na myśl ci przyszło [i niezmiernie wręcz Cię przeraziło!], jak znowu pomyślałaś o tym, że przecież ta Twoja mama była tu cholerka u Ciebie jedynie max. jakieś 15/ 20 minut…

Dokładnie tak… to było dla mnie okropne wręcz uczucie…, że nie potrafię być taka odporna teraz znowu na nią, jak choćby mój brat… A wiesz, co ona jeszcze do mnie rzekła?

Odzywaj się czasami córcia, bym nie musiała się tak zastanawiać, co się u Ciebie dzieje…

No, mamo przecież ustaliłyśmy już [tzn. ja oczywiście, nie ona!], że raz w tygodniu będę do Ciebie dzwoniła… Przecież dobrze wiesz, że gdyby coś się naprawdę złego działo, to Cię o tym poinformuję…

Hmmm…, no tak, ale zrobiłabyś to, tylko pod warunkiem, że byś mogła… A pamiętasz, jak ostatnio kiedyś… gdybym nie przyjechała sama do Marcina… to nie wiem, jakby z nim było… Nie mógł się przecież nawet poruszać… a leżał i nie miał nawet już dostępu do komórki, bo mu się rozładowała…

boooszeee, a to było chyba odniesienie się do tego, jak ona mi kiedyś rzekła, że dobrze byłoby, jakbym zrobiła sobie dodatkowe klucze wejściowe do mojego mieszkania i jej również je dała…, no bo komu innemu bym mogła niby…🤦‍♀️ Naprawdę nie mam siły, by to komentować… A pomyślałam sobie, że to był tak naprawdę dopiero wstęp…, bo ona przecież ma zamiar przyjechać do mnie z Kacperkiem…

Dobrze, kochana moja, myślę, że to jest już odpowiednia pora, abyś choć wyszła zrobić to, co powinnaś… Zastanów się jednak, cóż będzie lepszym… odbiór Twojej paczki z InPost, która dziś dotarła? przy okazji z pewnością zajdziesz również do kerfa po te Wrapy, czy może jednak w odwrotnym kierunku, do apteki… po ten Traumon żel, który już Ci się kończy…

/////////////////////////

Wróciła właśnie…, tzn. najpierw jeszcze oczywiście pozmywała i zrobiła, co trzeba, czyli tak naprawdę to posmarowała sobie swoją CAŁĄ RĘKĘ końcówką tego TRAUMON ŻEL.. Wlała sobie również wodę do picia i wcisnęła do niej cytrynę 😉. I teraz właśnie siadła do swojego bloga, bo stwierdziła, że musi dalej nad nim w końcu pracować.

Oczywiście, kochana moja, że będziesz to robić! spójrz nawet, jak to jest teraz wygodnie, zamieściłaś tutaj tak dłuuuugą tą muzykę jednak, że tak naprawdę możesz się tylko koncentrować na samym wpisie obecnie. Nad jego treścią głównie. Muszę Ci powiedzieć, że po raz kolejny mi imponujesz! Tym swoim jednak opanowaniem, które UDAJE SIĘ TOBIE ZDOBYĆ/ UZYSKAĆ/ OSIĄGNĄĆ! Ty, kochana moja, choć jest Tobie tutaj naprawdę MEGA ciężko, nie skarżysz się, nie ubolewasz, tylko wciąż próbujesz coś robić!

(…)

Ok. 12:20 powróciła do domu… Mamy oczywiście dzisiaj ŚRODĘ, 09.VI.2021. A, moi drodzy to dziewczę jest po prostu w PRZECUDOWNYM NASTROJU! Ps. właśnie podzieliła się postem na grupie MOJE QUANTUM, bo tak naprawdę doszło do niej, że to właśnie w środy jest tam tzw. dzień otwarty… Zatem skusiła się po prostu to robić… 😉 i zamieściła taki właśnie post:

Wiesz doskonale, kochana moja, jak ja uwielbiam na Ciebie właśnie taką, jak dziś patrzeć! Nie mam tu oczywiście na myśli tylko Twojego wyglądu! ale może nim o tym tutaj doniesiemy, to najpierw zjemy sobie jeszcze tylko tego arbuza, którego dziś dla nas przygotowałaś!

////////////////////////////////

Doszły jednak obydwie do wniosku, że najpierw odgrzeją sobie chyba jeszcze zupkę, którą przywiozła w poniedziałek właśnie jej mama, a tego arbuza zjedzą sobie później, jako ten deser do kawy po prostu 😉.

No dobrze, moja ty kochana, ale przepraszam, może w końcu jednak zajęłybyśmy się tą pracą tutaj, która przecież, tak przy okazji, sprawia również radość i przynosi także korzyść!

Tak i owszem…., ale ja mam tutaj taaaak wiele znowu do powiedzenia…, pomimo, że normalnie nie jestem jakąś gadułą… Tylko właśnie w takich momentach…, jak spojrzę [ooo, matko: g. 14:06 gołąbek na latarni! 🤗, 14:08 -odfrunął dokładnie w tym momencie, jak zaczęłam pisać swoje głupawe wywody, buhaha w sensie, czyżby przyleciał tutaj, aby mi pomóc?😜🤣🤪], jak wygląda ta moja chata i ile mam tu jeszcze do zrobienia… to myślę sobie: boooszeee, jestem pewna, że NIKT nie chciałby tego ujrzeć… i się o tym przekonać na własne oczy… 🤦‍♀️.

Ok, moja droga, ale przecież już to tyle razy ustalałyśmy, że NIE MASZ TUTAJ NIKOGO [tak fizycznie], aby mógł Ci w tym pomóc! Ale zostawmy to proszę już na teraz, bo to przecież nie ma sensu rozdrabnianie się nad takimi rzeczami! Kochana moja, a nie uważasz, że powinnaś tutaj napisać, iż po tym, jak usłyszałaś w tym filmiku Klaudii: [Aktywuj energię w sobie. Spotkanie na żywo i medytacja z kilkoma tysiącami osób], że PO KILKU/ KILKUNASTU DNIACH MEDYTACJI, CENTRA ENERGETCZNE ZACZYNAJĄ SIĘ WYRÓWNYWAĆ! Podjęłaś po raz kolejny po prostu wyzwanie, że będziesz próbować dalej siebie i to swoje życie właśnie naprawiać.

Jasne, że tak! Ale wybacz mi proszę, o tym chciałabym więcej napisać, jak to dokładnie było… A myślę, że póki co, powinnam jeszcze ponownie czytać ten mój wpis…, by te rzeczy tutaj coraz bardziej porządkować…, bo to przecież wygląda masakrycznie wręcz! [tak, jak i u mnie na chacie 🙉🙊🙈] Przed chwilką jeszcze znalazłam w tych swoich notatkach tutaj, właśnie takie stwierdzenie: KARMA DZIEJE SIĘ W TU I TERAZ. boooszeee, ja o tyluuu rzeczach i sprawach chciałabym tutaj napisać, do taaaak wielu się odnieść… Już mnie to naprawdę przeraża…, że nie mam tutaj nikogo nawet do pomocy w tym… Byłoby mi choćby już zdecydowanie łatwiej, jakbym wiedziała, że choć jestem odciążona z części tych pozostałych obowiązków…

Nie! Ja tutaj naprawdę umrę…, co chwila znajduję jakieś kolejne mądre słowa…

Moja droga, ok. to ja przywołam Ciebie teraz do porządku, w takim razie! Ponieważ jutro masz i tą sesję z Małgosią IRI w OdNowie, później zaś jedziesz jeszcze do swojej fryzjerki, także proponuję teraz, zróbmy choć jakiś ogólny porządek w tym twoim mieszkanku… Może na początek po prostu zakończymy już prasowanie tych rzeczy! A moja droga, nie zapominaj proszę o tym, że Ty już dziś porobiłaś i tak wiele! Po porannej MEDYTACJI 7 OŚRODKÓW ENERGETYCZNYCH, jedząc swoje müsli, ponownie obejrzałaś sobie ten ostatni filmik Gracjana [BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!…], to zaraz następnie, wiedziałaś już, co powinnaś jeszcze wykonać i tak zabrałaś się właśnie za te czynności:

  • dzwoniłaś do InPost, by dowiedzieć się o kod odbioru
  • zarejestrowałaś się telefonicznie do dermatolog na 20.09.
  • udałaś się do warzywniaka p. Piotra i tam właśnie tak bardzo to znowu poczułaś, że WSZECHŚWIAT Tobie naprawdę sprzyja! [nie będę tego obecnie rozwijała, bo tego również nie da się opowiedzieć jednym zdaniem :P]
  • odebrałaś przesyłkę z InPost
  • przy okazji wypłaciłaś też hajs na jutro
  • opublikowałaś grupie MQ to info o tym filmie, który później włączyłaś nam do jedzenia tej Twojej odjechanej jednak zupy… bo dodałaś do niej również i te sajgonki jeszcze, które Tobie zostały!

No dobrze, to już zabieram się choćby za to prasowanie. Dziękuję Ci bardzo za to, że wciąż próbujesz mi pomagać… i choćby jakoś to właśnie tak planowo zorganizować, aby było dobrze! A ponieważ patrzyłam na pogodę, że pokazuje jednak, iż to w piątek ma być [rzekomo :P] burka… czy coś… No w każdym razie pokazane są tu na obrazku w komórce jakieś grzmoty… To tego dnia zajęłabym się może właśnie dalej tymi rzeczami…

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close