Mam prawo mówić swoją prawdę…,

Mam głos, który jest ważny (…) MEDYTACJA 7 CENTRÓW ENERGETYCZNYCH wg. Klaudii Pingot

5:00:00

DATY W TYM WPISIE: 10.-12./13./ 14./ 15./ 16./17./ 18./ 19./ 20./ 21./ 22.VI.2021

(…)

Właśnie lunęło… Jak ona się cieszy, że zdążyła już i wrócić z warzywniaka i nawet zjeść śniadanko, które konsumując, zapisała sobie w komórce czas: 9:45 – 10!!! Moi drodzy, nadeszła do nas obecnie już SOBOTA, 12.VI.2021. Kochani, Mała Mi nie byłaby oczywiście sobą…, gdyby nie miała ponownie wiele do przekazania… i podzielenia się z Wami.

Nie wiem tak naprawdę, czy wszystko, o czym opowiadam, jest takie rzeczywiście istotne… Ale tak, jak mówi tytuł tego wpisu… Będę dzieliła się tym, co u mnie, bo po prostu mam na to ochotę i tyle! To jest w końcu mój blog i tylko ja o tym decyduję, co się tutaj znajdzie. A uważam, że mam do tego prawo, aby to pisać, ponieważ MAM GŁOS, KTÓRY JEST RÓWNIEŻ WAŻNY!

Oczywiście, że tak, moja Ty cudna! Muszę Ci powiedzieć, że uważam, iż z dnia na dzień stajesz się osobą, jakby coraz bardziej świadomą siebie i wiedzącą, czego chce! A to mnie niezmiernie cieszy! Ale myślę, że… ponieważ jednak od tej środy, 09.VI.21, [która była ostatnim opisanym dniem w poprzednim Twoim wpisie] wydarzyło się u Ciebie ponownie wiele… Także uważam, iż to jest najlepszy czas, abyś zaczęła o tym nam tutaj opowiadać!

Też tak mi się właśnie wydaje 😉[ooo, rany, 11:43 – znowu 2 gołębie na latarni!], zatem nim przejdę do tej retrospekcji, to może najpierw przedstawię tylko fotki z dnia dzisiejszego, które naturalnie porobiłam 🤭.

Na powyższej fotce widać mój dzisiejszy ubiór…, tak spojrzałam przez okno… [12:07 gołąbek] i dostrzegłam jednak chmury, a wcześniej widziałam właśnie, na komórce, iż dzisiejszego dnia miało popadać. A w ogóle od wczoraj po śniadaniu NIC już nie jadłam… Później pojawiła mi się taka myśl, aby może w sobotę i niedzielę kontynuować to niejedzenie dalej… Następnie jednak tak jeszcze raz wszystko przemyślałam…, czy to napewno będzie dla mnie najlepszym teraz… I w sumie, nie wiem, jak będzie z dniem jutrzejszym, ale dziś zjadłam już choć to śniadanie… A tak naprawdę wiem to, że będę jednak przez cały dzień coś jeść! A poniżej jeszcze moje dalsze fotki z dzisiejszego dnia, jak wędrowałam w końcu do tego warzywniaka.

Tu oczywiście moja zmęczona już buzia… i te buty, które zakupiłam, jak byłam właśnie w Elblągu i w których to wypieprzyłam się wówczas… 🤦‍♀️ A tak [patrz: poniżej] dziś wyglądała moja twarz, po tym, jak już jednak wstałam… A wcześniej, tak, jak i właściwie jeszcze wczoraj wieczorem, zrobiłam sobie kompresy z rumianku i na oczy, i na tą moją zdrapkę. [boooszeee, co za wytrwały ptak! 12:30, a on wciąż tam siedzi!]

Kochana moja, to przejdź proszę tutaj jeszcze do tego CZWARTKU, 10.VI.2021, kiedy to miałaś i tą sesję z Małgorzatą IRI i później również byłaś u frycka…

Już opowiadam, jak to było… Ponieważ jeszcze dnia poprzedniego spędziłam jednak cały wieczór na moim balkonie właśnie… Tak, pijąc również kawę i do tego jedząc jogurt [+]. Wówczas też zaczęłam odsłuchiwać i tej medytacji 107 🤗, następnie jeszcze włączyłam sobie ten audiobook. Po czym jednak doszłam do wniosku, że potrzebuję ciszy, aby porozmawiać ze Wszechświatem! I tak też już to wszystko powyłączałam…

Widziałam to doskonale! Jaka siedziałaś wówczas już spokojna… Zatem powiedz nam, proszę, jak to dokładnie wyglądało…

Otóż, uzgodniliśmy [ze Wszechświatem], że nie muszę się już absolutnie jakoś specjalnie do tego spotkania z Małgosią IRI przygotowywać. Rzekł mi nawet, abym tym bardziej nie zapisywała sobie tego, co miałabym powiedzieć tam na tej sesji u niej… Uspokoił mnie natomiast, iż wszystko, o czym będę miała mówić, po prostu do mnie przyjdzie! Już ON o to zadba… [12:42 = odfrunął, ale przecież i tak MEGA dzielnie i wytrwale tam siedział! Od tej 12:07! To jest AŻ 35 minut!!!]

Znasz mnie przecież i dobrze wiesz, jak to ze mną jednak jest… Jakby ciężko było mi znowu zaufać/ zawierzyć/ oddać coś komuś… A tym bardziej coś, co jednak powinno leżeć w mojej gestii… I tak się jeszcze troszkę wahałam… W końcu jednak pomyślałam: Ok, zawierzam i odpuszczam już kontrolę! Nie wiedziałam do końca, jak to nazwać… komu ją w zasadzie powierzam/ oddaję… Bogu/ Wszechświatowi…? No w każdym razie, leżąc na tym leżaku tam, tak bardzo zaczęłam odczuwać, że TA SIŁA WYŻSZA mnie prowadzi i nade mną jednak czuwa. Zatem tak już to zostawiłam…

Dobrze, kochana moja, ale może zanim będziesz opowiadała tutaj dalej, jak to przebiegało, to myślę, że teraz jest dobry czas, by napić się tej kawki jeszcze…😉. Do tego może nawet włączymy sobie dalej, tak jak i do śniadanka, ten film, do którego z taką ochotą ponownie powróciłaś😊. A mianowicie Pod słońcem Toskanii. Także zróbmy sobie, proszę, teraz tą przerwę.

Kurczę, czytasz w moich myślach…, bo do głowy przyszło mi to samo! W dodatku, myślę sobie, że spójrz… Teraz jest jakiś taki wspaniały czas…, bo tak fajnie na dworze teraz kropi, taka wręcz idealna pogoda… na kawę i jakieś miłe zajęcie…, tudzież dobry film😉.

////////////

Włączyłyśmy sobie dalej ten film, ale nie obejrzałyśmy go nawet w połowie… Mała Mi bowiem zaraz wyszukała sobie swój szkic o tym filmie właśnie i chciała tam jednak robić te notatki…, bo zauważyła, że prawie żadnych tam nie było! Ale za chwilkę pomyślała, że przecież obecnie miała skupiać się na czym innym! Na swoich, równie ważnych, o ile nie ważniejszych tych sprawach! [14:46 = gołąb😉]

A ponieważ mam tu otwartego również fejsa…, spostrzegłam i UDOSTĘPNIŁAM na moim profilu ten właśnie post: https://www.youtube.com/watch?v=lJTJqJ5DL3U Niezależni lekarze mówią DOŚĆ! Koniec z KŁAMSTWEM i PROPAGANDĄ rządu! \\ Wolność TV

No dobrze, ale o tym bardzo niewdzięcznym, rzekłabym nawet chorym wręcz temacie… mogłabym tu troszkę jeszcze rozwinąć…, ale nie mam teraz już w ogóle na to najmniejszej ochoty! Dlatego kontynuuję to, co tu zaczęłam… A mianowicie o tym moim czwartku właśnie… Otóż pomimo, iż medytację 7 CENTRÓW ENERGETYCZNYCH, którą właściwie od PONIEDZIAŁKU, 07.VI.2021 robię każdego dnia! [o tym, obiecuję uczynić osobny wpis] zaczęłam ją wykonywać właśnie w środę dopiero o godz. 23:30, a trwa ona prawie 43 min. i obudziłam się już do toalety w CZWARTEK o godz. 4:32…

I cóż się okazało? Że w końcu przyszedł do mnie mój okres! Ale, kochani, ja po prostu to wiedziałam, że on w końcu nadejdzie… Jak już będzie odpowiedni czas, jak mój organizm się choć troszkę uspokoi i powiedzmy „dojdzie do siebie„. Więc już jakoś aż tak bardzo się tym nie stresowałam, że praktycznie w maju nie miałam go w ogóle… Pomyślałam przecież, że to jest chyba całkowicie normalne, że jeśli coś się z organizmem [fizycznym, bądź psychicznym] dzieje, to trzeba najzwyczajniej w świecie przeczekać.

Tak też i zrobiłam! Co więcej, moi drodzy, zauważyłam, że ten mój okres to ja jakoś zawsze mam, jak jestem właśnie u tej mojej fryzjerki, hehe, 🤭. [Grzegorz Halama – Ja wiedziałem że tak będzie] Nawet nie wyobrażasz sobie, jak mnie to cieszy, że MAM TEN KUBECZEK MENSTRUACYJNY! boooszeee, od niego nie ma niczego wygodniejszego i zdrowszego! Wyciągam tylko z siebie, wypłukuję i umieszczam z powrotem w to samo miejsce 😉.

W każdym razie położywszy się do łóżka, wciąż starałam się chyba jeszcze rozmawiać ze Wszechświatem… Albo może jednak nie! Na wtedy byłam przecież zbyt zmęczona… i właśnie, by móc choć troszkę zmrużyć oko [bo wczoraj już sprawdziłam sobie dojazd do tej OdNowy, o której musiałabym wstać itd.]… Zatem wiedziałam, że do mniej więcej 7:10 mogłabym sobie jeszcze spokojnie przecież pospać [wizytę miałam tam wyznaczoną na godz. 10, jednak tramwaj ode mnie już był o 9:07] i właśnie wtedy włączyłam sobie tą medytację 107 [Słuchaj codziennie 107 afirmacji. Przyciągaj miłość, obfitość i zbuduj poczucie własnej wartości].

Dalej zaś ok. 5:40…, bo wciąż nie mogłam usnąć…🤷‍♀️ włączyłam sobie jeszcze: MEDYTACJĘ NA SEN 🤗 [Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje]. I wyobraź sobie, że póóóźniej, jak już wstałam… to zjadłam sobie oczywiście spokojnie to swoje müsli na śniadanie i zostało mi troszkę czasu… Więc tak szybciutko zaczęłam się zastanawiać, czy aby czasem nie powinnam sobie zrobić jeszcze makijażu…

Tak, wiem, bo znowu pomyślałaś, że skoro ta Twoja zdrapka jest nadal taka widoczna, to z pewnością będzie jednak lepiej ją jeszcze przykryć fluidem… Uznałaś bowiem, że wtedy będziesz się czuła jednak o wiele bardziej komfortowo…

Może nawet nie tyle przed wizytą w tej OdNowie, co raczej już u tej Marty, fryzjerki… Pomyślałam, że jak tam będę, to chyba jednak lepiej będzie, jak choćby troszkę postaram się tę, jakby nie było, wciąż widoczną bliznę, zatuszować… I skoro już położyłam ten fluid, to użyłam również jeszcze tuszu do rzęs, by choć troszkę podkreślić te moje oczy… I tak też właśnie zrobiłam!

No dobrze, kochana moja, ponieważ widzę, że przyniosłaś właśnie zupkę dla nas, to teraz kolejna przerwa na jedzonko! A po konsumpcji z pewnością zabieramy się dalej do pracy, bo wciąż duuużo tego przed nami 😉.

[16:31 = gołąb, 16:45 = odfrunął] To wstawię tylko jeszcze moje selfie z OdNowy właśnie… A czułam się już ponownie ładna, 😉

Tak, kochana moja, widziałam Ciebie dobrze, właściwie już jak szłaś na ten przystanek tramwajowy, to tak również przecież wyglądałaś!

Bo i tak też się czułam! Cały czas sobie przecież powtarzam [jak taką mantrę], że jestem zdrowa, sprawna, że nic mnie nie boli i nie mam żadnej blizny na swoim ciele, a już tym bardziej na mojej pięknej buźce😋. W dodatku jestem przecież już kochana, zatem potrzebna i bezpieczna!

Powiedz proszę, cóż jeszcze się Tobie tego dnia przydarzyło…

Otóż, jak już doszłam na ten przystanek, siadłam tam sobie jeszcze i wyjęłam tą moją Biblię, którą również ze sobą zabrałam i właśnie zaczęłam ją dalej sobie czytać… I siedzę tam taka spokojna i właściwie zrelaksowana, i podchodzi do mnie taki mężczyzna, pytając, czy nie miałabym czasem sprzedać mu biletu… I później mówi:

Wie Pani, przyjechałem tutaj specjalnie taksówką, bo musiałem tu w urzędzie odnowić sobie prawo jazdy [a posiadam zawodowe, bo jeżdżę m.in. TIREM…] i aby móc dalej pracować, co 5 lat muszę je odnawiać…

Rozumiem, ale niestety, bardzo mi przykro, nie posiadam żadnego biletu, by móc go Panu odsprzedać… 🤷‍♀️

No to szkoda… Proszę spojrzeć, odkąd jest ten czas pandemii, to nawet nie można nabyć go u kierowcy… A tu akurat, jak na złość, nie ma nawet tych automatów, gdzie takie bilety można zakupić… Brak jest też przecież jakichś kiosków… Kurczę, a na gapę to nie lubię tak jeździć…, bo wie Pani, gdybym tego biletu nie chciał kupić, ale ja chcę! tylko nie mam gdzie…

Tak go słuchałam… i nagle doznałam niemal olśnienia! Kurczę, przecież mogę mu powiedzieć:

Ale, wie Pan co? Jadąc ze mną nie musi wcale Pan mieć żadnego biletu!

Jak to?

Otóż posiadam legitymację osoby niepełnosprawnej i może Pan jechać ze mną jako mój opiekun! 😉

I tak właśnie z nim jechałam, wsiedliśmy do tramwaju i były akurat 2 miejsca obok siebie wolne, opowiadał mi trochę o tej swojej pracy. I był tak niesamowicie wdzięczny, że mnie napotkał i że zechciałam w ogóle dać mu taką możliwość, by jechał sobie ze mną za darmo, hehe, 😉.

A nie muszę chyba dodawać, że był jednak zaskoczony… , bo przecież po Tobie, moja droga, w ogóle nie widać, że Ty taką legitymację mogłabyś w ogóle posiadać, prawda?

No tak… Oczywistym przecież jest już właściwie dla mnie, że zawsze ta wiadomość wywołuje w każdym, komu to proponuję, co najmniej zaskoczę…😋 A z tym mężczyzną jakoś mi się wyjątkowo dobrze rozmawiało, ale to w ogóle byłaby dłuższa opowieść… Ale może już na tym skończę, bo chciałabym chyba jeszcze jednak teraz wyjść sobie choćby trochę na tą dolinkę…

////////

Wróciliśmy, kochani, ok. 18:10 byłyśmy już w domu właśnie. Mała Mi wzięła naturalnie te kijki ponownie i zrobiła tam te 3 okrążenia. A dziś założyła i soczewki, i nawet te sandały sportowe.

Te fotki zrobiłam, jak już wróciłam do domu, oczywiście, bo znowu nie wzięłam ze sobą tam komórki! Ale teraz powracam już do tego, jak było u tej Małgorzaty IRI. Zatem, jak weszłam do niej [a wyglądałam przecież wówczas całkiem dobrze już, bo tak też się i czułam!] Przez to także nabrałam od razu więcej pewności i na jej pytanie, co u mnie, jak się czuję, odpowiedziałam po prostu, jak było rzeczywiście. Tzn. powiedziałam tylko jednym słowem, że bywało u mnie do tego czasu RÓŻNIE, ale obecnie wspomniałam, iż​ kompletnie się do tej rozmowy z nią nie przygotowywałam, ponieważ jeszcze wczoraj rozmawiałam długo ze Wszechświatem… I ten mi powiedział, że to, co ma wyjść, po prostu wyjdzie, abym mu zaufała i tak też zrobiłam.

Wspomniałam jeszcze tylko o tym gostku, z którym jechałam tramwajem. Później jednak rzekłam coś, co bardziej dotyczyło już mnie samej, że tak powiem… A mianowicie, dodałam tylko, iż zachwycam się tym, co czytam w tej mojej biblii. A najbardziej stwierdziłam, że odkąd zaczęłam robić z tego po prostu notatki…, czyli przepisywać właśnie te słowa na kompie…, jakoś wówczas zaczęło to do mnie jeszcze bardziej dochodzić…

Myślę, że jak powiedziałaś jej otwarcie, iż Ty… [kurczę, jak to wyrazić… 🤔], bo jest przecież oczywistym, że nie ma na całym świecie 2 takich samych osób… Ale rzekłaś po prostu, iż Twój przypadek jest naprawdę BARDZO inny od wszystkich… Bo i ten wypadek, który był w 2009r. + te pozostałe jakże wspaniałe i budujące wręcz wydarzenia:

  • wypadek Twojego brata
  • chora mama, z również swoją historią…
  • rezygnacja z pracy w korpo
  • rozwód z mężem
  • samej szukanie sobie mieszkania i dokonanie przeprowadzki właściwie ponownie praktycznie samej [bo wszystko było na Twojej uszkodzonej głowie!]
  • wciąż wykonywanie i robienie tych wszystkich trudnych rzeczy właściwie bez niczyjej pomocy!

Tak naprawdę to nie chciało mi się już nawet do tego wracać…, bo wciąż uważam, że jak ciągle to mielimy, w kółko do tego samego powracamy, nieustannie o tym gadając, to jest nam tylko coraz ciężej… ​ [I tu cytat z mojej BIBLII:]

(…) Jak ważne jest, ABY WPAJAĆ PODŚWIADOMOŚCI TYLKO SUGESTIE POMYŚLNE, KOJĄCE I DOBROCZYNNE, krótko mówiąc takie, KTÓRE W KAŻDYM WYPADKU ZAWIERAJĄ ZMIANĘ NA LEPSZE

Ale wtedy właśnie powiedziałam choćby o tym, że już TYLKO przez sam ten wypadek czuję się, co najmniej BARDZO upośledzona… A gdzie tu jeszcze te kolejne traumy, o których wspomniałaś powyżej… Wtedy też tak już ponownie to uprościłam, by jeszcze raz pokazać, że ja mam, cholera jasna, jeszcze bardziej trudno…

I wówczas właśnie wspomniałam tylko, że skoro ten wypadek był w 2009r… To tak szybciutko obliczyłam, ile to czasu minęło do obecnego roku… I stwierdziłam, iż mam tego doskonałą świadomość, że dostałam przecież 2-gie życie! Gdyż po tym urazie mózgowo – czaszkowym musiałam uczyć się przecież wszystkiego od początku, jak niemowlak! Zatem powiedziałam, w takim oczywiście MEGA uproszczeniu, [bo naprawdę wciąż to dostrzegam, ilu tych ludzi jest tego jednak nieświadomych… ], że ja po prostu chyba jestem trochę…, jak ta 12-tolatka, w ciele tej dorosłej już kobiety… Oczywiście to mnie tak naprawdę tylko cieszy, że inni ludzie widząc mnie, myślą sobie tylko dobre i pozytywne rzeczy! Bo przecież nie mam absolutnie zamiaru trąbić wszystkim wokół, że to wcale tak nie jest do końca… Bo myślę sobie, a co to może ich niby obchodzić? Przecież tak naprawdę nie ma osoby, która by czegoś ze sobą jeszcze nie niosła! A to, że ta moja historia jest jednak poważnie DUUUŻO BARDZIEJ SKOMPLIKOWANA… no to sobie znowu myślę, trudno, najwidoczniej taki los/ karma…🤷‍♀️

Dobrze wiem, że tak naprawdę uprościłaś to, CO NAJMNIEJ BAAARDZO, ale zrobiłaś to tylko po to, aby to jeszcze wyjaśnić/ bardziej nakreślić/ zobrazować… A zwłaszcza takim osobom, z którymi tak szczerze możesz porozmawiać i które mają jednak taką już wiedzę/ świadomość… Tak bardzo bowiem liczyłaś zawsze na to, że może właśnie ktoś, kto tak wiele rozumie z tego życia…., byłyby w stanie Tobie zdecydowanie bardziej pomóc… Dlatego właśnie stwierdziłaś, że tak to przedstawisz najlepiej… Tak naprawdę już BAAARDZO prosto, by to jakby jeszcze bardziej zobrazować. Małgosia tak Ciebie słuchała i rzekła, że ona oczywiście to rozumie… Lecz, byś wiedziała, że to nie jest wcale tak, że Ty już nie masz w sobie tej dorosłej kobiety!

Rzekłam, że oczywiście mam tą świadomość, iż ta dorosła Monika nie umarła całkiem… Tylko właśnie przez to, czuje się ona, jakby była jeszcze bardziej upośledzona… Ale podzieliłam się także tym, iż od tego 25.V. zaczęłam sobie powtarzać tę moją modlitwę, iż:

  • JESTEM JUŻ ZDROWA I SPRAWNA/ NIE BOLI MNIE TA LEWA RĘKA W OGÓLE/ KOCHAM I JESTEM KOCHANA [nie dodałam oczywiście,tym samym przez to czuję się zaakceptowana/ potrzebna i bezpieczna…]

Mam tu o tym tak naprawdę ponownie wieeele do powiedzenia… A chciałabym to zrobić dobrze! to może teraz jeszcze tylko w takim wielkim skrócie znowu z tego:

  • ustawiła ponownie te 3, czy 4 krzesła [już nie pamiętam dokładnie…] Przy każdym, jak zwykle, stała chwilę z zamkniętymi oczami (i je OZNACZAŁA JAKOŚ), później do mnie rzekła:

To podejdź, proszę, teraz do tych krzeseł, pochodź troszkę może koło nich i powiedz mi, cóż odczuwasz w tym swoim ciele… Może któreś z nich Ciebie bardziej przyciąga niż inne… I określ wtedy proszę, jak/ gdzie to CZUJESZ w swoim ciele?

Ja stanęłam, tak jakoś… automatycznie od razu naprzeciwko krzesła… stojącego jakby najdalej i właśnie wtedy zaczęłam po prostu przy nim nagle płakać…

Co odczuwasz i dlaczego właśnie je wybrałaś?

Nie do końca ponownie to rozumiem… A już z całą pewnością NIE WIEM, DLACZEGO PRZY NIM PŁACZĘ… Podzielę się tylko moimi pierwszymi myślami… Tym, co pojawiło się w mojej głowie niemal od razu… Jakoś ciągnęło mnie do niego…, bo… ono stało, tak jakby najdalej… Więc chyba mogło czuć się takie właśnie wykluczone/ inne…

Jak póóóźniej na sam niemal koniec się okazało, to krzesło reprezentowało mnie samą… A właściwie tą moją intencję: JA ZDROWA I SPRAWNA… boooszeeee, wiesz, jak ja się czułam, jak się o tym dowiedziałam?

Ale przecież Małgosia rzekła Tobie również, iż już widzi ogromny wręcz postęp! Bo poprzedniego razu, wybrałaś, podobno, wciąż tą swoją rodzicielkę, A TERAZ W KOŃCU PRZESZŁAŚ OD RAZU DO SIEBIE! Jakby znowu po prostu to odczułaś, że właśnie ono reprezentuje Ciebie samą! Czyli, spójrz, dokładnie tą twoją ówczesną już intencję!

Ok, obiecuję kończyć to jeszcze później, bo teraz już jednak chciałabym ponownie oddać się tej swojej magicznej MODLITWIE WDZIĘCZNOŚCI…

Dobrze, kochana moja, to napisz choć proszę tylko to, cóż jeszcze z tego spotkania u niej pamiętasz.

Zatem:

  • wytłumaczyłam o swoim ojcu, że on NIGDY NIE BYŁ MI TAK NAPRAWDĘ BLISKI…
  • pytała mnie, w jaki sposób ten mój mózg został uszkodzony, co mówili lekarze
  • jedno krzesło oznaczyła później jako mój mózg [organ po prostu]
  • ona stanęła za nim i jakoś po chwilowym tam staniu, zaczęło się jej ciało przechylać w lewo… [rzekłam, że miałam właśnie paraliż CAŁEJ LEWEJ STR., jak przy udarze i że również, z tego, co jeszcze pamiętam… to wydaje mi się, iż miałam stłuczony także płat czołowy…] Ona jakby wtedy już wiele zrozumiała…
  • wycofała jednak stamtąd krzesło reprezentujące mojego ojca… Zrobiła to naturalnie po tym, jak jej powiedziałam o nim, że naprawdę nigdy nie czułam, że jest on nawet troskliwy, bo NIGDY nie okazywał mi żadnego dobrego ludzkiego uczucia… Nie mówiąc już kompletnie o jakiejś rodzicielskiej, zdrowej czułości i trosce… [tu porównałam właśnie Kacperka, mającego rodziców, którzy mimo to, że nie żyją ze sobą, to oboje okazują mu MIŁOŚĆ i TROSKĘ…]
  • wykorzystałam te jej warsztaty o tym dzieciństwie, a właściwie ten ich termin… Wkręciłam po prostu mamie, że brałam w nich udział, stąd nie mogłam z nią rozmawiać 🤭
  • mama ma przyjechać do mnie jakoś pod koniec czerwca z Kacperkiem, ponownie choć na trochę, jak ten zacznie swoje wakacje
  • zaczęłam płakać i pytać ją DLACZEGO TO WSZYSTKO MNIE SPOTKAŁO? Nim ona mi jednak cokolwiek odpowiedziała, stwierdziłam właściwie sama, iż już to niby wiem, że wszystko w naszym życiu ma i jakiś sens i dzieje się z jakiegoś powodu… A po tej sesji z nią wcale już tak pięknie nie wyglądałam…
  • mówiła, iż dostrzega, że wiele rzeczy próbuję tłumaczyć… Z całą pewnością nauczyłam się tak też robić właśnie choćby w swojej obronie…, moja głowa bowiem, by móc to wszystko już jako małe dziecko! znieść, musiała sobie bowiem tak wiele rzeczy po prostu racjonalizować…
  • nie czuję przede wszystkim, tylko myślę, wszystko tak bardzo staram się traktować głową…, zamiast sercem…
  • bo odnoszę w ogóle wrażenie, że ja już NIC NIE CZUJĘ…/ NICZEGO NIE jestem w stanie ODCZUWAĆ…

No dobrze, moja droga, to teraz już przygotuj się do tej swojej modlitwy dziękczynnej i medytacji z intencją! A ja wstawię tu jeszcze tylko zdjęcia, do których później się odniesiesz.

​AUTOSUGESTIA = WPŁYWANIE NA SAMEGO SIEBIE POPRZEZ BARDZO OKREŚLONE, CELOWE MYŚLI LUB WYOBRAŻENIA. 39

No dobrze, ale teraz jest już 22:37, wzięłam właśnie to swoje CBD… Zatem już naprawdę myślę, że to jest najbardziej odpowiednia pora, by jednak przebrać się już całkowicie w piżamę i przystąpić zarówno do tej mojej MODLITWY DZIĘKCZYNNEJ, która jest przecież niejako jak ta właśnie AUTOSUGESTIA! A wcześniej przed nią wykonam sobie może jeszcze tą MEDYTACJĘ 7 OŚRODKÓW ENERGETYCZNYCH!

Widzę, moja droga, że robisz to nieprzeciętnie wprost wytrwale… Pomimo tego, że tak naprawdę nic znowu nie odczuwasz! Bo przecież przy każdym kolejnym ośrodku kompletnie nic się u Ciebie nie pojawia!

Tak właśnie… i nie ukrywam, że trochę daje mi to chyba do myślenia… Ale nie! Raczej mnie nie przeraża, a tym bardziej nie zniechęca…, bo myślę sobie

(…)

Początkowo miała dzisiejszego dnia, którym jest NIEDZIELA, 13.VI.2021, zrobić sobie totalny odpoczynek od tego kompa. Lecz stwierdziła, iż w końcu przecież przez cały niemal dzisiejszy dzień jednak odpoczywała[celowo umieściłyśmy ten wyraz w takiej właśnie czcionce, bo tak pomyślałby niemal każdy współczesny człowiek o tym…, zaraz wytłumaczymy Wam, jak on wyglądał u tej naszej gwiazdy] więc postanowiła, iż jednak coś tu jeszcze spróbuje podokańczać…

Kochana moja, ale może nim przejdziesz ponownie do tych minionych dni, to najpierw donieś nam proszę, choćby, jak ten obecny u Ciebie wygląda/-ł.

Oczywiście, ale… myślę, aby tu wszystko już było takie naprawdę jasne…, to dodam jeszcze tylko, iż wczoraj, niestety ponownie zbyt późno, zabrałam się za tą MEDYTACJĘ 7 OŚRODKÓW ENERGETYCZNYCH/ CZAKR…, bo w komórce mam wpisaną godzinę dopiero 23:30… W dodatku, mam tu zapisane także, cytuję dokładnie to, co widzę:

23:30 = MEDYTACJA 7 CZAKR 🍀 niewiele z wykonania jej pamiętam… wcześniej doch walczyłam noch ze śpiworem… boooszeee, tak zachciało mi się jakoś płakać…

Nie do końca już serio pamiętam, o co tam chodziło… Prócz tego, że ogólnie jest mi tu samej BARDZO ciężko…, bo wszystkie obowiązki TYLKO na mojej głowie… boooszeee, ale już nie chcę ponownie tutaj biadolić… Wspomnę może tylko jeszcze, iż moja kolejna notatka w tel. to: 2:57 = WC, odczuwam STRASZNE zmęczenie…, dalej oczywiście 3:40 = MEDYTACJA NA SEN 🤗.

Wydaje mi się jednak, iż teraz powinnaś jeszcze donieść o tym, cóż Tobie się przydarzyło jeszcze dziś, jak już wstałaś o tej 5:50 ponownie do ubikacji…

Otóż, jak jeszcze do tej pory, niemal przy każdym moim zapisku na komórce, pojawiały się również jakieś liczby/ cyfry…, najczęściej było to chyba to: 22.04. Nie rozkminiłam tego za bardzo, ale przypuszczam, że muszą się one tam pojawiać, jakby po jakimś schemacie… tak bynajmniej miałam jeszcze na tamtej komórce… Choćby ad. zapamiętywania tego, co wpisywałam wówczas jeszcze do tych moich porannych ćwiczeń…

No w każdym razie już nie wiem nawet za bardzo…, ale teraz przy godzinie 5:50 wskoczyło mi zaraz 22.04 23 – 22.04 WC Dokładnie to, co tu wstawiłam, pojawiło mi się na komórce… boooszeee, ja nie wiem, ja chyba już tutaj po prostu, serio, głupieję… Właśnie obliczyłam te wszystkie cyfry po tej godzinie i wyszła mi z tego liczba 21.., czyli znowu teoretycznie 3…

Trójka (numerologiczna 3) bardzo kocha życie i jest z natury radosna. Nic więc dziwnego, że wszędzie, gdzie się pojawi, wnosi radość. Żadna inna liczba nie jest nosicielem tak wielkiej ilości sympatii, wesołości i uroku osobistego. Można wręcz powiedzieć, że Trójka jest zawsze duszą towarzystwa, która zapewnia wszystkim dobrą zabawę i relaks. [https://astroweb.pl/numerologiczna-3.php]

Numerologiczna 3 – ARTYSTA

Często uważa się, że trójka jest jedną z najszczęśliwszych cyfr. Osoba o drodze życia trzy jest pozytywnie nastawiona do życia, towarzyska, kreatywna i twórcza. Posiada dużą wyobraźnię i naturę artystyczną. Uważa się, że trójka sprzyja artystom, osobom, które marzą o założeniu dużej, kochającej się rodziny. Numerologiczne trójki są szczere, wesołe, przyjazne, optymistyczne i z dużą wyobraźnią. Otwarta, serdeczna, ciepła, obdarzona magnetyzmem trójka na pewno nie ma problemów z oczarowaniem otoczenia... [https://numerologia-partnerska.blogspot.com/2014/08/numerologia-3-charakterystyka.html]

Osoba o uduchowionym charakterze, a jednocześnie bardzo ciekawej osobowości – taka charakterystyka najlepiej pasuje do numerologicznej trójki. Osoby, które są właśnie trójkami od dzieciństwa wyróżnia pęd do wiedzy i ciekawość świata, a także otwartość na kontakty z innymi osobami. Bardzo urzekający charakter sprawia, że wiele osób uwielbia przebywać w towarzystwie numerologicznej trójki. [https://sennik.us/numerologiczna/3/]

boooszee, ja ponownie NIC Z TEGO NIE ROZUMIEM… To wszystko jest dla mnie jakieś totalnie irracjonalne wręcz…

Ale, moja droga, zastanów się proszę nad tym troszkę bardziej… Nie wiem, czy to dostrzegasz, ale właśnie uczyniłaś coś, o czym wspomniała choćby ta Małgosia IRI…, że Ty niemal zawsze szukasz jakiegoś RACJONALNEGO/ LOGICZNEGO wytłumaczenia… na prawie wszystko…

Bo ja naprawdę tego totalnie wręcz nie kumam… , przecież ja nie jestem żadną 3 numerologiczną!!! Więc dlaczego to mi się pojawiło???

Zgadza się, nie jesteś żadną TRÓJKĄ! Ale może skoro się pojawiło, to można by się temu bliżej przyjrzeć… I zacznijmy choćby od tych pierwszych cytowanych tutaj słów:

bardzo kocha życie i jest z natury radosna (…) Żadna inna liczba nie jest nosicielem tak wielkiej ilości sympatii, wesołości i uroku osobistego. (…)

pozytywnie nastawiona do życia, towarzyska, kreatywna i twórcza. Posiada dużą wyobraźnię i naturę artystyczną. (…) Numerologiczne trójki są szczere, wesołe, przyjazne, optymistyczne i z dużą wyobraźnią. Otwarta, serdeczna, ciepła, obdarzona magnetyzmem trójka na pewno nie ma problemów z oczarowaniem otoczenia... (…)

Osoba o uduchowionym charakterze, a jednocześnie bardzo ciekawej osobowości (…) wyróżnia pęd do wiedzy i ciekawość świata, a także otwartość na kontakty z innymi osobami.

Kochana moja, przeczytaj sobie, proszę, jeszcze raz to, co zacytowałam ponownie powyżej… Przecież, jak się tak chwilkę zastanowisz… to pasuje także do Ciebie właśnie! A zwłaszcza teraz, ostatnio… i nawet chyba również dzisiaj! A zaraz doniesiemy, jak ten Twój dzisiejszy dzionek jeszcze wyglądał… No dobrze, to opowiadaj, proszę, dalej, a ja ewentualnie będę czynić jeszcze jakieś wtrącenia… 😉

Tak więc po tej 5:50 mam tylko zapisek, że chyba dalej MEDYTACJA NA SEN… Tak naprawdę mam zapisane, że ona była chyba aż 2 x… Tzn. z całą pewnością ja niczego nie włączałam już więcej sama… Po prostu to zostawiłam… A widziałam, że po niej w kolejności było tam zdecydowanie coś innego…, również Klaudii właśnie…a mimo to uruchomiła mi się [ponownie, nie wiem nawet jak???🤷‍♀️] właśnie ta medytacja na sen.

Ok., ale to chyba nie jest AŻ takie istotne…, bo znacznie ważniejszym dla mnie było, iż właśnie wtedy, po tej 2 x MEDYTACJI NA SEN, włączyło mi się również to Aktywuj energię w sobie. Spotkanie na żywo i medytacja z kilkoma tysiącami osób. A ja przecież tak bardzo chciałam/ planowałam o tym także napisać!

Moja droga, ale może zróbmy teraz tak, jak zamierzałaś dziś właściwie przez cały dzień… nawet jeszcze leżąc na tym balkonie o godz. 16:23 wykonując, całkiem mądrze! tą MEDYTACJĘ 7 CZAKR właśnie…, że tak naprawdę taką rzeczywistą pracę zaczniesz od poniedziałku! Zatem, dokładnie tak zróbmy! Jutro zaczyna się już dla większości kolejny normalny, pracujący tydzień… Tak więc myślę, że będzie właśnie najlepiej, jak i my również przystąpiłybyśmy już od jutra do tego tak naprawdę porządnie! A teraz, kochana, ponieważ jest już po 21, to może szykuj się powolutku do spanka poprzedzonego medytacją…

Chyba muszę się z Tobą zgodzić, że to będzie teraz najlepszym pomysłem… Może coś tu jeszcze skrobnę, no nie wiem, ale hmmm… w końcu dziś na tym balkonie przecież już nawet … nie tylko przez jakieś 10/ 20 minut, ale PRZEZ CAŁĄ GODZINĘ! dziękowałam za wszystko ponownie Wszechświatowi... I właśnie już wtedy czułam się taka szczęśliwa, bo przecież znowu już składałam podziękowania za to, że TYYYLE OTRZYMAŁAM, ŻE JESTEM ZDROWA/ SPRAWNA/ ŻE NIC MNIE NIE BOLI/ NIE MAM ŻADNEJ BLIZNY NA MOIM CIELE… NO I JESTEM KOCHANA, POTRZEBNA I TYM SAMYM BEZPIECZNA!

Także, myślę, że jutro zajmę się kolejną/ dalszą pracą… Bo mam już w sumie takie postanowienie, by co najmniej przed tą 23 kłaść się spać! A nie wykonywać dopiero jakąś medytację… No a już tym bardziej nie taką, która raczej wymaga naszej koncentracji, jak ta z tymi czakrami właśnie!

(…)

Ona po prostu NIE MA NAJMNIEJSZEGO POJĘCIA, CO SIĘ Z NIĄ TERAZ DZIEJE… Obecnie mamy PONIEDZIAŁEK, 14.VI.2021, nasza bohaterka jest, kochani już taaaak zmęczona…, tym wszystkim, co u niej/ co w jej głowie/ życiu itd. Mała Mi odczuwa obecnie przeogromne wręcz zmęczenie…, żeby nie mówić ogólną apatię… Czuje się po prostu znowu do niczego… i wszystkim tak bardzo przeciążona… Kochani, ona już nie widzi nawet sensu tego życia dalej…, boooszeee, jest jej obecnie tak potwornie wręcz ciężko… i kompletnie już nie wie, co ma ze sobą zrobić…

A jak Ty byś się niby czuła???

Kochana moja, widzę, że jesteś po prostu wszystkim już naprawdę przeciążona… Zwłaszcza tymi swoimi obowiązkami… i tymi rzeczami, które masz do zrobienia… Lecz spójrz, przecież nie wszystko jest tutaj znowu TAAAKIE potworne i straszne. Kompletnie nie potrafisz doceniać siebie samej i tego, cóż wykonujesz tu praktycznie każdego dnia, nie zauważasz nawet, jaka Ty jesteś w tym wszystkim naprawdę MEGA dzielna i wytrwała! Choćby tylko dziś. Obudziłaś się jakoś dopiero po godz. 8, ale już tak sobie pomyślałaś, że ponieważ przecież nie przesypiasz tych nocy niestety całych takim zdrowym/ spokojnym snem…, zatem stwierdziłaś, że najwidoczniej Twój organizm po prostu tego potrzebował…

Poza tym, muszę dodać, iż wcale nie uważam, aby to była jakaś późna godzina! Po prostu w ostatnich dniach jest mi jakoś jakby jeszcze bardziej ciężko… A z wczoraj na dziś…, a przypomniało mi się to…, jak brałam zimny prysznic dziś z rana… Wtedy też, spoglądając na mój brzuszek…, a raczej zwisający z niego tłuszczyk… To nagle wtedy przyszło mi do głowy właśnie coś takiego… To musiał być sen…, że chyba ktoś [mężczyzna/ jakiś chłopak] nawet dotknął ten mój brzuch pod moim ubraniem jakoś… I czując tam takie właśnie wybrzuszenie… rzekł, że chyba COŚ się tam dzieje…, czy jakoś tak to określił… już nie pamiętam dokładnie… 🤦‍♀️

I właśnie tak myjąc się…, sobie myślę, że cholera, jak nic powinnam wziąć się w końcu choć za te brzuszki… boooszeee, dobrze wiem, że mam tutaj całą masę niepodkończanych tych spraw/ tematów i rzeczy… A to właśnie przez to, że już z niczym się tu nie wyrabiam, bo wszystko muszę wykonywać tutaj sama! W nikim nie mam żadnego wsparcia, ani pomocy… A jeszcze, dziś w ogóle nie medytowałam [jeszcze], bo pomyślałam, że nie czuję się jakoś na siłach…, a nie lubię się do niczego zmuszać. I zrobiłam sobie na śniadanie Wrapa, do niego znowu nie wiedziałam, co mam oglądać…🤔🤷‍♀️🙄… I jakoś tym razem włączyłam sobie po prostu ten film: Siła Spokoju i zaczęłam zaraz znowu ryczeć…

Widziałam, o czym zaczęłaś myśleć: zanotowałaś to sobie nawet lewą ręką w komórce [bo w prawej trzymałaś Wrapa…, którego musiałaś trzymać, bo inaczej by się rozwalił… 😉], że czujesz, iż to wcale nie jest przypadek, że akurat włączyłaś sobie ten właśnie film teraz do oglądania…

Dokładnie to sobie napisałam…, ale zaraz zaczęłam myśleć, że ja jestem jakaś naprawdę nienormalna, mówiąc sobie takie rzeczy… I przesiadując w domu, zamiast starać się wychodzić gdzieś, gdzie mogłabym choćby poznawać jakichś nowych ludzi… boooszee, czuję się po prostu z tym strasznie… Ja tak bardzo przecież potrzebuję człowieka obok siebie! Który by mnie rozumiał i potrafiłby być również dla mnie wsparciem i pomocą…

Już teraz nie mam nawet siły, by czytać i sprawdzać ten wpis od początku… Obecnie wydaje mi się, już wszystko totalnym wręcz bezsensem znowu… Mam tutaj znowu tyyyleee rzeczy do zrobienia… [wciąż nieopłacone mieszkanie, nieumyte okna, niewyniesione rzeczy do piwni,… ahhh, jest tego naturalnie dużo więcej, ale już obecnie nie mam kompletnie siły, by o tym pisać…] Jedyne, co zrobiłam dziś [dobrego?] to opublikowałam na LI tą samą informację, co i na FB o tych szczepieniach, z tym filmikiem, którego całego po dziś dzień nawet sama nie obejrzałam…

Nie wiem obecnie naprawdę, co mam ze sobą zrobić… Chyba najlepszym, co mogłabym teraz uczynić to położyć się jednak spać…, albo wyjść, tak, jak i wczoraj na balkon…

////////////////

Zeszła właśnie z balkonu… i muszę powiedzieć, że już jej się choć troszkę poprawiło 😉. Leżała tam na swoim leżaku. Opalała się oczywiście cała, bo miała na sobie nawet górę od swojego stroju kąpielowego, tu jednak widzicie tylko jej nogi. Na samym początku, a było to jakoś ok. godz.13:30/45 siadła tam sobie kompletnie się niczym nie smarując… A dobrze pamiętała, co ma sobie mówić, że słonko tak naprawdę wcale jej nie szkodzi, wręcz przeciwnie… Wciąż pamiętała tutaj o tak wielu rzeczach, o których właśnie wspominał m.in. Joseph Murphy, ale także przyszła jej na myśl od razu i Angelika, i ostatnio zresztą Agnieszka z OdNowy, która mówiła, że również tak się opalała, a była gdzieś pod namiotami i zaskoczona jakby, że jest tak ciepło i pięknie chciała jak najszybciej złapać trochę słonka, hehe, 😉.

Później jednak poszłam już po rozum do głowy… Pomyślałam sobie, że ok. podobno tak to właśnie działa, że im bardziej się czegoś obawiamy, tym to do siebie tylko jeszcze bardziej przyciągamy. [wciąż słucham tej mojej BIBLII właśnie i robię sobie z niej notatki…] Ale chyba nie będę się z tym aż tak rozjeżdżała…, bo myślę, że dobrze wiecie, co tu mam na myśli… Koniec końców, wstałam jednak i nasmarowałam się tymi balsamami, które kupiłam sobie w Rossmannie, wolałam nie kusić losu, jak to się mówi.

Choć muszę powiedzieć, że przez cały czas leżąc tam byłam naprawdę BARDZO SPOKOJNA i o nic się nie martwiłam i NICZEGO JUŻ SOBIE WIĘCEJ NIE DOPOWIADAŁAM, a tym bardziej NIE WKRĘCAŁAM. Pamiętałam bowiem, jakie to jest ważne, aby dopuszczać do siebie jedynie kojące/ pozytywne i dobre myśli! W ten sposób przecież dba się o higienę swojej głowy!!!

Widziałam moja Ty cudna, najbardziej to, jak włączyłaś sobie jeszcze tego audiobooka tu w pokoju właśnie i leżąc tam już się do tego uśmiechałaś, bo Ty naprawdę tak wiele z tego rozumiesz! Wstawię tu jednak jeszcze Twoje fotki, jakie sobie uczyniłaś już powróciwszy do domu 🤗

Tak też zrobiłam, na pierwszym zdjęciu moja już jednak troszkę opalona buźka [pomimo, że miałam na głowie kapelusz, także i ona sama była również osłonięta, ale oczywiście także także nasmarowana😋] Dalej, zauważ jak ta moja POPARZONA stopa już wygląda! Prawda, że ta blizna/ ten ślad na niej już AŻ tak bardzo nie rzuca się w oczy?

Ponieważ jednak na tym leżaku już się spociłam… a byłam tam łącznie do ok. 15. Zatem wzięłam sobie jeszcze szybciutko znowu zimny prysznic [on mnie właśnie tak najbardziej postawił na nogi, niemal tradycyjnie tam po prostu prawie, że krzycząc wypowiadałam: ooo Dżizas x100…, buhaha, 🤪🤣😜]

I jak już go wzięłam, to pomyślałam sobie, że może teraz to jest właśnie ten czas, aby zastosować sobie jeszcze te skarpety [20 minutowa maska nawilżająca na stopy], czego nie zrobiłam przecież rano po tym również [oooo Dżizas😋] prysznicu. Ale teraz luknęłam jeszcze tylko na termin ważności… I tak, jak mi się wydawało… 02.2021…, ale przecież zakupiłam je w tamtym roku i właśnie wtedy również używałam! Zatem szybciutko je sobie nałożyłam na te 20 min. i na ostatniej fotce widzicie już te moje stópki po tym, jak te skarpety zdjęłam i nawet to, co pozostało wmasowałam w moje stopy, tak jak informuje instrukcja 😉.

Dobrze, kochana moja, ale może ponieważ już jest 16:24, to odgrzałabyś nam ten obiadek, który został z wczoraj, czyli i młode ziemniaczki z koperkiem, a dziś wyjątkowo również młoda kapusta do tego. A później będziesz tutaj dalej opowiadała, o tych swoich dniach.

Nim zacznę opowiadać dalej, wstawmy tu może jeszcze moje kolejne sefie w WIDOCZNEJ bluzce [bo na tym poprzednim miałam ją również! Tylko była to jakaś taka luźna koszulka…:P]

//////////

Tak sobie w ogóle znowu myślę, o czym to ja niby nie mam napisać… I ponownie mnie to wręcz przeraża…

Widzę moja droga, ale proszę zacznijmy choć od tego wciąż niedokończonego…, czyli może choć właśnie wspomnij jeszcze tylko, jakieś główne Twoje hasła/ myśli a propos jeszcze tego czwartkowego spotkania z Małgosią IRI.

Zatem wspomnę jedynie o takich moich właśnie głównych skojarzeniach stamtąd. Wiedz jednak, że to wszystko, o czym tutaj piszę, jest jedynie tym, JAK JA TO ODEBRAŁAM! Otóż pamiętam tylko, iż był nawet taki moment, że tak z nią rozmawiałam i … w pewnym momencie powiedziałam do niej coś takiego, że… albo wiem więcej niż myślisz [no niczym ten Dan Millman do tego SOKRATESA, buhaha, 🤦‍♀️], czy może raczej [teraz tak sobie myślę…] ROZUMIEM WIĘCEJ, NIŻ MYŚLISZ… To było jeszcze apropos tego, jak mówiłam tam, że dobrze wiem, iż wychodzę wciąż na takiego dzieciaka….

Teraz wydaje mi się, że tych krzeseł początkowo [bo kilka razy je zmieniała i robiła nowe ustawienia] postawiła tam właśnie 3 [zgodnie z tymi moimi intencjami, które jej powiedziałam na początku]. Choć jak sama wiesz, kompletnie nie miałam o tym pojęcia, co, lub kogo te krzesła przedstawiają/ symbolizują…, także tym razem obrazowały one te właśnie intencje/ rzeczy:

  • JA SPRAWNA I ZDROWA
  • MOJA LEWA RĘKA RÓWNIEŻ JUŻ CAŁKOWICIE SPRAWNA
  • JA KOCHAJĄCA I przede wszystkim KOCHANA

Widziałam wszystko doskonale! Jak Ty stanęłaś, tak jakby automatycznie od razu przy sobie… A na jej pytanie, dlaczego właśnie przy tym krześle, wytłumaczyłaś to, o czym doniosłaś powyżej. Jak zapytała jednak o te kolejne krzesła, to stwierdziłaś, że tam przy nich po prostu nic nie czujesz…

Tak właśnie było! Co więcej, ona jak stanęła za tymi krzesłami, powiedziała to samo, że tam ona również niewiele odczuwa… A właśnie przy tym znacznie dużo… Już nawet nie pamiętam, co dokładnie wówczas powiedziała… Prócz tego, że bardzo cieszyła się, iż teraz postawiłam przede wszystkim na siebie samą! Nie chcę teraz kłamać…, ale wiesz co mi się jeszcze skojarzyło? To, iż chyba nawet powiedziała coś o tym, że jak już ja sama dojdę ze sobą do ładu…, zaakceptuję wszystko w sobie, to co się u mnie zadziało… Wówczas bowiem, jak już nauczę się kochać siebie…, tak bezwarunkowo właśnie, nie za to, kim jestem, ale za to, że w ogóle jestem! To będzie mi również łatwiej obdarzyć również drugą osobę taką miłością…

Pamiętam tylko jeszcze, że rzekła do mnie, iż to wcale nie jest tak, że ja obecnie NIC NIE CZUJĘ! Nie! Mam po prostu te wszystkie reakcje cielesne/ sercowe, jakby przytłumione przez mój dominujący jednak mózg i rozum! Ale moim zadaniem domowym jest właśnie, by pytać się samą siebie, JAK SIĘ CZUJĘ I JAK/ CZYM TO SIĘ W MOIM CIELE OBJAWIA… Bo jak mi rzekła, to wszystko, co się do tej pory z moim ciałem działo… to były właśnie jego znaki dla mnie… Naturalnie zwłaszcza mowa tu o tym moim przewróceniu się w Elblągu, obtłuczeniu i twarzy, i znowu tej lewej ręki…

Dodać jeszcze tylko muszę, iż jak jeszcze rozmawiałyśmy dalej, to powiedziała mi, bym przede wszystkim słuchała tego, co mówi do mnie moje serce… I właśnie wówczas pomyślałam sobie, że najwidoczniej dobrze wyszło, iż jednak nie wzięłam wtedy udziału w tych warsztatach o tym dzieciństwie… [pomijam, że były kosztowne jednak i wcale nie w OdNowie, tylko u niej w Gdyni…] Wtedy też rzekła do mnie, że te warsztaty z tych ustawień, które miały się odbyć w nadchodzącą sobotę, 19.06. … również się nie odbędą…[także tu w Gdańsku, na miejscu, że tak powiem…]. Czyli, pomyślałam sobie: już dostałam kolejną informację od Wszechświata…, bo nie bardzo wiedziałam, co powinnam dalej robić, choć już tak wstępnie właśnie na te warsztaty się zapisałam! A ten mi ewidentnie pokazał, że mam teraz zaoszczędzić pieniądze, widocznie…😉

/////////

boooszeee, kochani, Mała Mi ma naprawdę pokomplikowane to życie… Właśnie zeszła z balkonu… Pominę już to, iż zauważyła tam ponownie u siebie mrówy…. Ale właśnie dowiedziała się, że jej Kacpuś ma boreliozę…

Kochana moja, ale już przestań proszę się choć tym, martwić! Przecież najdroższa dowiedziałaś się tego od swojej rodzicielki, zaraz po tej rozmowie z nią zadzwoniłaś do Kasi, by zapytać o tego szkraba… I cóż ta Ci powiedziała? Że na całe szczęście szybko zareagowali i po tym, jak tylko zauważyli u niego rumień, to Kasia stwierdziła natychmiast, że jadą do szpitala! Lekarka na pogotowiu widząc to już wiedziała, iż ten właśnie kleszcz, którego Kacper miał, musiał być właśnie nosicielem tej choroby! Rzekła Tobie Kasia wprawdzie, że wciąż małego obserwują, bo doznali jednak wszyscy szoku…

Ale przecież ona sama nawet Ciebie pocieszała, żebyś już się czasem nie martwiła, kochana [tak Ciebie nazwała!] i powiedziała, że odkąd Kacpuś bierze ten antybiotyk już jest dobrze… Poza tym sam jej synek, jak usłyszał o szpitalu od swojej mamy, to stwierdził, że jego przecież nic nie boli…, hehe, 😉. Cały Kacpi, a to przecież chodziło tylko o to, by iść tam na pogotowie… Bo oczywiście nie został w nim, tylko wraz z przepisanym antybiotykiem, wrócił z Kasią do domu!

Właśnie napisałam jeszcze do Kasieńki pytanie, jak długo tak naprawdę bierze on już ten antybiotyk… i dowiedziałam się właśnie, że od soboty… Napisałam, iż tak też myślałam, bo przecież w weekendy pogotowie jest tylko w szpitalu 😋. Wysłałam jeszcze im duuużo pozytywnej energii od siebie i stwierdziłam, że już to po prostu czuję całą sobą, że Kacpuś już jest całkowicie zdrowy! 🍀🌞🤗

​No dobrze, kochana moja, to może teraz już przebierzesz się jednak do spanka i medytacji, a jutro będziesz dalej relacjonowała … Po tym oczywiście, jak wrócisz już z warzywniaka, gdzie musisz zakupić właściwie wiele podstawowych rzeczy… Bo już nie masz żadnych ani owoców ani warzyw… A dziś, kochana moja jeszcze nie wykonywałaś w ogóle tej Medytacji 7 Ośrodków Energetycznych, także myślę, że akurat ta godzina jest jeszcze odpowiednia na to właśnie… Może teraz dla odmiany zrobisz ją jeszcze na siedząco, a nie tak, jak zawsze na leżąco już przed spaniem?

Tak, chyba to jest dobry pomysł! W ogóle to jeszcze ostatnio odkryłam, iż kiedyś napisałam tutaj, że wykupiłam jakiś kurs…, a to były właśnie KWANTY MEDYTACJI. Jeszcze kompletnie tego również nie robiłam, ale już choć to tutaj odnalazłam! Zatem myślę, że jeszcze mi się to uda…, może nawet w tym tygodniu… 😉.

Wiesz dodać tutaj po prostu muszę, że ja uwielbiam wprost Kacperka i już właściwie dawno wiem, po kim on ma takie podejście do tego życia: PO SWOICH RODZICACH PRZECIEŻ! Nawet sama Kasieńka powiedziała mi, że ona jak przepłakała jeszcze niemal cały weekend, jak Kacpuś był u Marcina, to teraz już się ponownie uspokoiła i po prostu również to wie, że będzie dobrze! Bo ich synek przecież NA CAŁE SZCZĘŚCIE prócz tego rumienia właśnie niczego innego nie ma! A i to już właściwie po tym antybiotyku schodzi.

Tak, słyszałam wszystko… A jak rzekłaś taka przejęta na to, jak Kasia powiedziała coś, że tak naprawdę może to się nigdy nie wyleczyć… w sensie ta borelioza… To rzekłaś, że Ty tak naprawdę kompletnie się w tym nie orientujesz… I ona tutaj wtedy dodała, że właściwie sama z Marcinem również już przestali nawet o tym czytać w tym necie…, bo człowiek się tylko przerażał… Zatem uznali oboje, że koniec już z czytaniem takich rzeczy! BĘDZIE PRZECIEŻ DOBRZE!

Oczywiście, że tak będzie! Już właściwie tak jest! A ja jeszcze jutro przypomnę sobie tylko, co to było na te mrówki…, czym je zwalczałam… A teraz przychodzi mi jeszcze na myśl, że mam może nawet jakiś środek na nie jeszcze w kuchni… zaraz luknę! Choć muszę powiedzieć, iż kojarzy mi się pasta do zębów, hehe, ale może zaraz jeszcze tutaj coś wyszukam…

//////////

Właśnie rozsypałam na balkonie końcóweczkę już tego środka AROX na mrówki, który jeszcze miałam, ale powynajdywałam właśnie rzeczy na str.: https://www.homebook.pl/artykuly/4701/mrowki-w-domu-jak-pozbyc-sie-mrowek-8-domowych-sposobow, jak można przeciwdziałać naturalnymi środkami! [ooo rany 20:56 = znowu 2 gołębie na latarni 🤗]

Jesteś kochana naprawdę mega zaradną kobietą…, także spisz sobie może tylko te produkty, cóż będziesz jutro jeszcze miała zakupić… Bo tak, sposoby, jakie tu są przedstawione to:

1. Sok z cytryny z wodą 

2. Woda z czosnkiem

3. Skórka pomarańczy

4. Ziarna ryżu na mrówki w domu

5. Drożdże

6. Pieprz czarny

7. Piołun

8. Soda oczyszczona – bezwzględna dla mrówek w domu

Kochana moja, to zmykaj teraz już do tej medytacji, proszę! Jest bowiem godzina 21:05, a ona trwa przecież prawie 43 minuty… Także teraz ponieważ widzę, że jesteś już jednak zmęczona, to myślę, abyś przebrała się już na spokojnie w tą swoją piżamkę i tak też przystąpiła już do niej na leżąco!

(…)

Właśnie zjadłyśmy botwinkę, którą dziś, WTOREK, 15.VI.2021, ugotowała. Muszę Wam powiedzieć, iż to był/ jest kolejny jej jakiś co najmniej dziwny dzionek…

Moja droga, zatem proszę, donieś tutaj, dlaczego w ogóle… na czym ta jego dziwność niby polegała?

Już mówię…, otóż…, tak naprawdę to już stało się chyba u mnie, że tak powiem normą…, że budzę się w nocy do tej ubikacji… I to zawsze jakoś mniej więcej w tej godzinie… przed 3 w nocy… Tym razem to była dokładnie godzina 2:41… Ale ponieważ czułam się jednak dobrze, nie towarzyszył mi żaden dół, ani niepokój, zatem wróciłam normalnie do łóżka i byłam pewna, że usnę dalej. Jednak, jak się okazało, wcale nie było to takie proste…

Dlatego pomyślałam, że włączę sobie choćby jeszcze do odsłuchania tą medytację najlepszą na początek dnia…  432 Hz najlepsza medytacja na początek dnia. Wdzięczność, moc intencji i wibracje. W ogóle przygotowałam sobie jeszcze chyba kolejną, a mianowicie tą właśnie: Słuchaj codziennie 107 afirmacji. Przyciągaj miłość, obfitość i zbuduj poczucie własnej wartości.

Następnie zaś włączały mi się te kolejne same:  Zacznij od energii w sobie. Moc czakr – poczuj przepływ – nagranie spotkania online (24.01) i kolejne, i … znowu: Aktywuj energię w sobie. Spotkanie na żywo i medytacja z kilkoma tysiącami osób. Tak sobie pomyślałam: cholerka, skoro to nagranie już tyle razy mi się pojawiło, znaczy po prostu, że mnie szuka i pokazuje, iż powinnam się nim zająć! i tak sobie tego właśnie słuchałam i stwierdziłam, iż muszę przekazać to zdecydowanie znacznie prościej i mniej skomplikowanie = samo sedno, że się tak wyrażę 😉. Zatem z całą pewnością jeszcze tego dokonam!

I właśnie skoro to było nagranie, na którym również była ta medytacja tych czakr… Zatem do niej jeszcze przystąpiłam! Choć znacznie bardziej podoba mi się ta zdecydowanie dłuższa, którą mam dzięki temu kursowi QUANTUM MOCY! Jednak jak przy tym nagraniu byłam, to pomyślałam, że także wykonam jeszcze tą medytację z rana!

Jak już jej jednak dokonałam… to UWAGA! Pamiętając jeszcze o tym moim obecnie zwisającym niemal brzuszku, buhaha, Przyszła mi do głowy myśl, żeby może jednak w końcu zabrać się za tą gimnastykę! I tak też uczyniłam, oczywiście na początku zaczęłam tylko od jogi…, później jednak sobie pomyślałam, ok. tak dobrze Ci ona wychodzi… to próbuj powolutku dalej… I tak… tutaj już troszkę zdziwko, bo jednak nie potrafiłam się już nawet tak dobrze schylać, w sensie mieć proste kolana i dotknąć dłońmi podłogi…

Ale pomyślałam, że to przecież nic dziwnego…, skoro jednak miałam długą już przerwę w ćwiczeniu! Zatem kompletnie już się tym nie stresowałam, tylko próbowałam tyle, ile byłam w stanie [ale, jak to ja, uparciuch jeden 🤭 , łatwo nie odpuszczałam😋]. Później jednak położyłam się dalej na tą matę na podłodze i wykonałam choć troszkę tych ćwiczeń na mięśnie brzucha. Oczywiście ani nie te wszystkie, co do tej pory, ani nie po tyle razy… Lecz już się dobrze tego nauczyłam, że po prostu trening czyni mistrza! A dziś [dodam tylko: ponownie nieparzysta data 😉], zrobiłam już ten pierwszy kroczek!

Widziałam wszystko i muszę Ci powiedzieć, że byłam z Ciebie ponownie mega dumna, że tak pięknie powracasz do tego wszystkiego! Kochana moja, nim jednak może będziemy tutaj dalej pracować, to… zróbmy sobie może jeszcze tą kawkę… A dziś widziałam, że zaszłaś także do kerfa po tego loda Magnum Almond również…

Tak właśnie było! A, jak wiesz, jak tylko zauważyłam, że wpłynęły mi na konto również pieniądze, to zaraz zapłaciłam za mieszkanie i pomyślałam sobie, że kurczę, dlaczego niby nie miałabym zakupić nam jeszcze jakiegoś deseru do kawki! I tak też zrobiłam! W ogóle znowu rozkminiłam sobie, że tak naprawdę od dzisiejszego dnia, chciałabym powrócić do tej swojej porannej gimnastyki! Także chyba jeszcze na taką właśnie zachętę i nagrodę już po tym, że udało mi się dokonać tego właśnie dzisiaj, spokojnie zakupiłam jeszcze tego loda 😋.

Kochana moja, tak, jak mówiłam, trzeba być dla siebie również i dobrym, więc dlaczego niby, skoro możesz i masz na to kaskę, nie miałabyś zakupić również dla siebie czegoś, co może sprawić Tobie przyjemność? Także, myślę, iż do tego włączymy sobie po raz kolejny ten film Pod słońcem Toskanii.

////////////////////////////

Zeszłyśmy właśnie [WTOREK, 15.VI.21, godz. 19:45] z balkonu, gdzie kochani skończyłyśmy oglądać to nagranie: Niezależni lekarze mówią DOŚĆ! Koniec z KŁAMSTWEM i PROPAGANDĄ rządu! \\ Wolność TV… i muszę Wam powiedzieć, że obydwie jesteśmy generalnie przerażone wręcz tym, co tam usłyszałyśmy…

[19:46 = 2 gołębie na latarni 😉]

Jest 20:23, a te gołąbki jak siedziały, tak wciąż tam siedzą! 🤗 Obecnie jestem naprawdę już przemęczona wręcz oglądaniem tego nagrania… Dosłownie przed momentem wysłałam go również w @ do mojej psychiatry…, z którą będę się widziała zresztą 22.06….

No dobrze, moja droga, nim może ponownie zaczniesz się wyciszać i robić tą medytację tych 7 CENTRÓW ENERGETYCZNYCH, to choć dodajmy jeszcze, jak siedziałyśmy sobie na tym balkonie, gdzie przeniosłyśmy się z tą kawą i lodem Magnum ok.15:54…

Tak właśnie było! A tak pięknie to słonko świeciło, że… opalałam się po prostu topless, hehe, Było mi niesamowicie przyjemnie… i wtedy właśnie, słysząc cichutko lecącą muzę w pokoju na kompie: Połączenie z Ziemią | Relaksująca muzyka i obrazy natury | Spać i uspokoić, rozpoczęłam ponowną rozmowę ze Wszechświatem!

I czułam się tam wprost wspaniale! Tak sobie leżałam i… ponownie dziękowałam mu za wszystko, co mam, nawet za to, co dane było mi/ i jest wciąż doświadczać! A najbardziej dziękowałam oczywiście za to, że jestem już zdrowa i całkiem sprawna! W dodatku, że otrzymałam już to, co chciałam, czego tak bardzo mi właśnie wciąż brakowało, a mianowicie, że SPOTKAŁAM TĄ MOJĄ MIŁOŚĆ. Tego mojego wymarzonego partnera, który mnie kocha i się mną po prostu opiekuje właśnie tak, jak ja o tym zawsze marzyłam!!! A ja nim oczywiście, bo związek to przecież praca w obydwie strony!

Nie będę kryła, że dziękowałam ponownie właśnie za to, że jest nim dokładnie Gracjan… Nie potrafię tego logicznie znowu wytłumaczyć…, ale postanowiłam się po prostu zdać na to, co właśnie czuję! Tak, jak mówiła mi ta Małgosia IRI. Dlatego całkowicie już sobie odpuściłam w tym momencie jakieś tzw. racjonalne myślenie… Wtedy nie było to dla mnie kompletnie ważne… I wiesz, o czym sobie jeszcze myślałam, tak leżąc i patrząc na to własne ciałko…, takie właśnie uszkodzone przecież, jak i tej ośmiornicy… Że ja po prostu marzę o tym, by ktoś mnie tak, jak to mówiła Frances w tym filmie Pod słońcem Toskanii, aby ktoś mnie po prostu wykochał… Ja właśnie tak sobie leżałam i myślałam wówczas znowu o Gracjanie… Jak mogłoby mi z nim być dobrze…

Wspaniale, kochana, to teraz może jeszcze przedstaw tylko i fotki, i jak to było… Jak Ty jednak po tym, jak jadłaś swoje müsli, jednocześnie sprawdzając ponownie, jakie składniki na tą botwinkę są potrzebne, opłaciwszy już naturalnie i swoje mieszkanie, wyszłaś jeszcze i do p. Piotra do warzywniaka, a następnie właśnie zaszłaś także do tego kerfa, choćby po resztę tych rzeczy na te mrówy…😋

Tak więc, jak mówisz luknęłam jeszcze tylko tak szybko raz na ten przepis na botwinę…, a już byłam spokojna, bo opłaciłam to moje mieszkanie! I tak właśnie wybrałam się do tego sklepu… W ogóle to było bekowo, bo robiąc sobie to selfie…, stanęłam tak jakoś na drodze dla rowerów, bo chciałam mieć za sobą właśnie takie rośliny, 🤭.

No dobrze, moja droga, ale myślę, że znacznie ważniejszym ponownie jest tutaj to, jak już dotarłaś do tego straganu p. Piotra… Powiedz, jak on Ciebie przywitał, jak w ogóle ta rozmowa z nim tam wyglądała?

Pierwsze co, to pyta mnie, czy ja do pracy, hehe, ja że naturalnie 🤪. Nie, a tak naprawdę to zapytał mnie jeszcze jak tam z tymi korepetycjami… Bo…, o tym tu jeszcze nie pisałam, ale kiedyś, jak do niego znowu po coś zaszłam…, to wskazał mi takiego starszego mężczyznę, jak on go nazwał Helmuta [nie mam tak naprawdę pojęcia, czy to jego rzeczywiste imię, czy tak go po prostu określił, bo z niemiecka, hehe, ale mniemam, że tak…, bo świetnie mówił po niemiecku😋]

I ten, jak tylko mnie zobaczył, siedząc tam niedaleko przy stoliczku obok tego straganu…, to pyta pana Piotra, czy to jest ta germanistka? Pan Piotr, że tak, to dokładnie o mnie mu właśnie opowiadał… I ja wiesz robiłam te zakupy jeszcze wtedy… i on mnie tam na chwilkę zawołał, więc podeszłam… I zaczął rozmawiać ze mną po niemiecku, a mówił, jak taki, serio, stary Niemiec!

Opowiadał mi, że ma wnuka, który u niego jest tak raz w tygodniu… I właśnie podobno jego ojciec zapisał go na niemiecki gdzieś… Przeszliśmy już jednak na język polski, by było łatwiej, konwersować, hehe,😉. I właśnie wtedy zaczął mnie podpytywać, czy czasem nie chciałabym ja tego jego wnuka właśnie uczyć… Wiesz, a jeszcze wcześniej coś z tym panem Piotrem sobie właśnie żartowałam i ten do mnie, tak jakby tej mojej zdrapki w ogóle nie widział…, że ja to tylko tak czaruję tymi oczami… i takie, wiesz różne teksty, że on się niby nie może tam dobrze skoncentrować… No, buhaha,🤣 po prostu🤭.

W każdym razie ten Helmut zapytał mnie, ile za taką lekcję bym wzięła… Jak wiesz, bekowo mi się z nim rozmawiało, bo widać było, że to jest takim normalnym facetem… Co więcej, mówił mi wprost, że to jest przecież ważne, aby obydwie strony się dogadywały… Bo jak rzekł sam, on to np. nie lubi uczyć takich gówniarzy [użył dokładnie tego słówka! 🤭], hehe. Myślałam, że tam serio padnę, jak on mi puszczał takie teksty 😉. Za chwilkę jednak oczywiście rzekł, że ten jego wnuk to podobno jest bardzo zdolny i szybko się uczy, bo język angielski to idzie mu rzekomo bardzo dobrze… Ja wtedy właśnie napomknęłam coś o moim bratanku, że on także jest takim bardzo mądrym i inteligentnym dzieckiem [niczego już oczywiście więcej nie dodawałam!]

I tak go słuchałam, pomyślałam, że kurczę, nie mam w sumie nic do stracenia, a przecież tylko mogę zyskać… i wziął mój nr tel. Rzekł mi, że przedstawi sytuację temu swojemu synowi i jak ten uzna np. że to by się bardziej mu opłacało, to się wtedy zdecydują… Wiesz, zostawiłam mu ten nr tel. i poszłam dalej, bo wówczas jakoś się spieszyłam…

A ponieważ to była dokładnie środa, a ten mi rzekł wówczas coś o piątku… Ja wiedząc, że na ten czwartek, mam już coś zaplanowane, po prostu mu ten nr zostawiłam i tyle… Także na drugi dzień, czyli dokładnie w czwartek, jak byłam na tej sesji u Małgosi IRI, to jak już od niej wyszłam to spoglądam jeszcze na tą moją komórkę [bo słyszałam, że miałam jakiś sygnał…] i wtedy właśnie dostrzegłam smsa od jakiegoś gostka, który się przedstawił, że jest tatą… [i tu napisał kogo (podał imię i nazwisko) ..] i prosi mnie w związku z tym o kontakt.

Tak widziałam, kochana, Twoją niemal początkową konsternację… Bo przecież prócz imienia i nazwiska tego swojego syna, którego Ty przecież nawet nie wiedziałaś [bo ten Helmut wcale nie mówił nawet Tobie, jak ten jego wnuk się nazywa!], o niczym więcej nie wspomniał! W tym smsie nie było przecież nawet informacji, czego miałoby to dotyczyć… Więc po prostu się nie odezwałaś… Później, jak byłaś u frycka ponownie jakoś próbował się chyba z Tobą skontaktować, Ty ponieważ wówczas tego nie słyszałaś, więc i nie odebrałaś… A później już, jak doszłaś do tego, że to może rzeczywiście przecież chodzić o wnuka tego Helmuta, to właśnie jakoś wtedy stwierdziłaś, że już i tak nie masz przecież nawet siły… I tak to na wtedy zostawiłaś…

Owszem tak też było…, ale nie pamiętasz, co ja robiłam, jak już wróciłam od tej fryzjerki? Tzn. dopiero następnego dnia, czyli właśnie w piątek… Tak naprawdę cieszyłam się w sumie, że wcale żadnych korków nie mam, bo ten dzień przeznaczyłam po prostu na sprzątanie… I właśnie w ten piątek, postanowiłam, po zimnym prysznicu, który zrobiłam sobie ponownie z samego rana… iż jednak najlepiej będzie, jak poświęcę ten dzień właśnie na sprzątanie, A z tym zimnym prysznicem to było wręcz idealnie, bo głowę miałam przecież wczoraj umytą u frycka!

No dobrze, kochana moja, to doszłyśmy już teraz do kolejnego dnia, którym jest już właśnie PIĄTEK, 11.VI.2021. Ale, moja droga, zaraz jest godz. 22… więc może zostawmy to już na jutro, a teraz zabierzesz się jeszcze ponownie za tą medytację tych 7 czakr! Także proponuję to teraz właśnie zostawić i jutro będziemy dalej kontynuowały!

(…)

Kochani, obudziła się dziś, tj. w ŚRODĘ, 16.VI.2021, jakaś taka ponownie niespokojna… A jeszcze leżąc w łóżku, tak myślała sobie znowu…, co ona właściwie powinna teraz robić… I tak już nawet pomyślała o tej pięknej teraz pogodzie, że cholera! szkoda, jak nic na siedzenie w domu… Lepiej może udałaby się gdzieś choćby nad morze… To były właśnie jej pierwsze myśli… Tak, wciąż pamięta, ile ma tutaj tych rzeczy jeszcze do zrobienia i że niezmiennie niestety w nikim wsparcia ani pomocy… I wtedy ponownie wkroczyłam ja do akcji i posłuchajcie proszę tylko naszej rozmowy:

Moja droga, dobrze wiem, jak jest tutaj Tobie samej ciężko… Ale pomyśl, jaką Ty jesteś w takim razie silną istotą, że udaje się Tobie wciąż to wszystko przetrwać! A organizujesz tu przecież KAŻDY DZIEŃ we wspaniały wręcz sposób…! A tu wymienię te czynności, które wykonałaś JUŻ dziś np.:

  • wyprałaś koc
  • zamówiłaś ponownie OMEGAREGEN SKIN CARE oraz solgar female multiple
  • napisałaś do p. Piotra, aby odłożył tobie maślankę…, bo wczoraj, jak u niego byłaś to już została wykupiona… Ten Tobie odpisał: Ok. piękna damo 😉
  • o medytacji już nawet nie wspominam, bo przecież wykonujesz ją codziennie, tak samo, jak i rozmowy ze Wszechświatem!

To teraz może, nim jeszcze przejdziemy do tej retrospekcji, to wstawmy tu po raz kolejny te fotki, którymi Ty tutaj przecież niemal codziennie czynisz dokumentację tego swojego życia…

Niemal to wiem, że… chyba jednak z wieloma rzeczami przesadzam… I wiesz, pomimo tego, że chyba nawet sami buddyści mówią, że tak naprawdę to powinniśmy się raczej cieszyć na każdą jakąś niedogodność, tzw. problem w naszym życiu… Bo wtedy pokazuje się nam albo jeszcze to, co mamy do przepracowania, albo właśnie nasza siła i odporność w takiej sytuacji… Więc, ja już chyba nawet zaczęłam w taki też sposób do tego podchodzić… I np. tak sobie właśnie walczę z tymi mrówkami na balkonie i je tam po prostu staram się wypleniać…, przede wszystkim tą wodą z cytryną…

1. Sok z cytryny z wodą – sposób na mrówki w domu

Mrówki w domu najskuteczniej zwalczy… sok z cytryny! Kwaśny smak i zapach, jaki daje owoc, odstrasza mrówki i pozwala się ich pozbyć. Warto jednak wiedzieć, że mieszanka ma stosunkowo krótki czas działania, dlatego należy ją stosować codziennie. W jaki sposób przygotować preparat? Wyciśnij sok z cytryny i rozcieńcz go z jedną szklanką wody. Miksturę przelej do spryskiwacza i obficie rozpyl tam, gdzie maszerują mrówki.

I jak przeczytałam o tych cytrynach…, to nawet po zrobieniu tej mikstury na nie i właśnie wyciśnięciu również sobie do szklanki…, to stwierdziłam, że skoro ich zapach tak działa, to… obłożę również na tym balkonie co nieco, buhaha, a wcześniej kojarzyło mi się, aby żadnych resztek jedzenia nie wystawiać… No, ale skoro to wyczytałam…, to spójrz tylko, cóż uczyniłam Niezła jestem, prawda?

Przecież doskonale o tym wiesz, że radzisz sobie w przecudowny wręcz sposób z tym, co masz! Dlatego właśnie uważam, że jesteś tak niesamowitą i niestandardową jednak osóbką! A, kochana moja, ubolewam jednak nad tym, iż Ty sama wciąż nie umiesz siebie chwalić i opowiadać tego, cóż jednak dobrego się Tobie przydarzyło, lub też inaczej, cóż Ty sama jednak swoim działaniem/ postępowaniem wykreowałaś i wciąż kreujesz! Jak np. to, iż chodzisz do p. Piotra po te truskawki…

No tak właśnie robię, bo czerwiec to jest właśnie miesiąc, gdy jest m. in. na nie sezon! Pamiętając o tym, że jeszcze w tamtym roku pozwalał mi on stawiać wybraną przez mnie kobiałkę tak, by nie stała tak na widoku… I wtedy właśnie spokojnie już mogłam przechodzić tam za ladę, gdzie ją umieszczałam i sobie wybierałam dokładnie te, które chciałam! Bo tak przy klientach to raczej nie mogłam tego robić. A właśnie ostatnio, jak u niego byłam [wtedy, kiedy chciałam zakupić również tą maślankę, której już nie było…], to rzekł do mnie również, że ponieważ nie ma żadnych klientów, więc mogę już te truskawki wybrać sobie po prostu ze stojących tam kobiałek 😉.

To jest zawsze takie miłe, prawda? I nie wiem, czy Ty tego nie zauważasz, że Ty naprawdę masz w sobie taką dobrą energię! Bo spójrz, tak naprawdę nikt, prócz Ciebie samej, nie dostrzega już tak bardzo tej Twojej zdrapki! A przecież, kochana, Ty wciąż nad nią pracujesz!

Dokładnie tak czynię, hehe. Nawet jak właśnie w ten poniedziałek rozmawiałam na balkonie z tą moją rodzicielką, to jak mnie zapytała jeszcze, jak ten ślad, jaki mam na twarzy… i jak ta moja stłuczona ręka… To pomimo tego, iż wciąż jednak nie jest z nimi tak, jak być powinno, to powiedziałam, iż jest coraz lepiej: ślad już znika, a również i ręka jest coraz bardziej sprawna [bo je smaruję i MEDYTUJĘ w tej intencji!].

Nic już naturalnie nie wspomniałam nawet o tym, iż powtarzam sobie, że jestem już w pełni zdrowa i sprawna… [bo ona przecież i tak w takie rzeczy nie wierzy! dodam tylko jeszcze raz: kobieta, która chodzi do kościoła i rzekomo wierzy w Boga…] No a już tym bardziej nie mówiłam nic o tym, iż dziękuję, że jestem kochana, więc tym samym czuję się od razu potrzebna i bezpieczna… Po prostu stwierdzam, że o takich rzeczach nie ma już co jej opowiadać…, bo przecież tak, jak rzekła do mnie jeszcze w Elblągu, że… na nią to nie działa… Ahhh…, nie chce mi się już nawet do tego wracać…

Nie wracaj zatem wcale, po prostu to zostaw! Bo dobrze wiem, iż chciałaś tutaj pisać jeszcze o czym innym…

Tak właśnie…, a mianowicie ponownie o Gracjanie… Ja naprawdę BARDZO W TO WIERZĘ, ŻE NIE BĘDĘ TU WIECZNIE SAMA i że… właśnie już spotkałam tą moją Bratnią Duszę! I że TO ON NIĄ JEST! Po prostu, ponownie nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć, ale TAK TO CZUJĘ. Nawet proszę już Wszechświat o jakieś kolejne znaki odnośnie tego tematu… I muszę powiedzieć, że naprawdę wygląda na to, że ON JEST TYM MĘŻCZYZNĄ, NA KTÓREGO TAK CZEKAŁAM!

Chcę tu teraz jednak duuużo jeszcze dodać, także proszę tylko mi teraz nie przerywaj… Dobrze bowiem zdaję sobie z tego sprawę, że wciąż wielu rzeczy o sobie nie wiemy… No a już zwłaszcza odnoszę wrażenie, że ja o nim wiem tak niewiele… Bardzo jednak na to liczę, że to się jeszcze [w krótce już…] zacznie zmieniać… I powiem tak, że wcale nie myślę, iż bycie w związku jest samą i czystą przyjemnością! Oczywiście, że dobrze o tym wiem, iż jest to również praca! Ale zawsze przecież lepiej wykonywać ją z kimś, kto Ciebie rozumie…, kto jest na podobnych wibracjach… W kim, jakkolwiek źle by z Tobą nie było, będziesz mógł/mogła znaleźć ZAWSZE wsparcie

Odnoszę bowiem wrażenie, że obydwoje marzymy o tym samym… o właśnie takiej MIŁOŚCI, która jest taka i dojrzała…, ale jednocześnie też wiemy

Nie będę pisała, iż też mi się tak wydaje…, moja kochana, bo ja to po prostu już wiem, iż obydwoje jesteście już naprawdę bardzo świadomymi osobami! Ale wiesz, co uważam, że jest w Was najfajniejsze? Że raczej obydwoje wciąż chcecie się uczyć oraz zdobywać nową wiedzę oraz doświadczenia i pozostajecie na to otwarci! Uważam, że to jest właśnie w Was niesamowite wręcz, że dobrze zdajecie sobie obydwoje z tego sprawę

Lecz mimo to również wiecie, iż

Tak właśnie mi się wydaje… i nie chcę nawet tu twierdzić, że jestem naiwna! Nie!!! Bo ja naprawdę bardzo w to wierzę, że

A poza tym to, choćby nie wiem, co uważam, że

Wspaniale, kochana moja to opisałaś! Dziękuję ci bardzo, że tak pięknie to ujęłaś 🤗🍀🌞

Ok, to teraz pójdę chyba jeszcze po ziemniaki… , tą maślankę i tego arbuza…, o którego odłożenie również poprosiłam pana Piotra…, może wtedy jak się choć troszkę przewietrzę, to mi się jednak poprawi…

//////////

Kochani, Mała Mi jest teraz taaaak bardzo smutna, nie ma znowu pojęcia, co ma ze sobą począć…, a godz. 18:25 na latarnię siadł znowu gołąbek… 18:46 – odleciał.

Opowiem Wam teraz ja o niej więcej…, bo, jak zwykle zresztą wszystkiego tu nie publikowałyśmy… A pamiętacie jeszcze to jej selfie, gdzie miała taką zmęczoną buźkę? A mowa tu m.in. o tym zdjęciu: Na tej fotce wskazuje nawet na ten zrobiony przez siebie napis, że to też minie… Bo tego dnia właśnie odczuwała znowu nieznośny ból tej lewej ręki…

A to był właśnie ten piątek, 11.VI.2021, kiedy to w rezultacie ucieszyła się nawet, iż ma wolne, bo po oczywiście porannym/ nocnym właściwie rytuale [wc, MEDYTACJA NA SEN/ PORANNA MEDYTACJA WDZIĘCZNOŚCI/ 10 min. jej MODLTWY DZIĘKCZYNNEJ], dalej 5 min. przed oknem zabrała się za kolejne podziękowania za wszystko… Że jest zdrowa i sprawna, że nie ma żadnej blizny na swoim ciele, a nade wszystko za to, iż tworzy z Gracjanem już parę, związek opierający się na tym, na czym każdy związek kochających się osób powinien…, czyli na MIŁOŚCI, SZACUNKU, POMOCY I WZAJEMNYM ZROZUMIENIU…

Następnie zaś zabrała się dzielnie za swoje sprzątanie…, co widoczne jest m.in na tych zdjęciach, a całe sprzątanie zaczęła właśnie od kuchni…, a dokładnie rozpoczęła w pierwszej kolejności od umycia na zewnątrz lodówki, co widoczne jest m.in. na ostatnim zdjęciu…

Jak już się za to zabrała… Ponieważ, jak to ona przecież 😉, bardzo chciała zrobić to porządnie… I w ten właśnie sposób, wyobraźcie sobie, że nawet przeczyściła pięknie te 2 słoiczki widoczne na tym ostatnim zdjęciu, tj. i solniczkę i pieprzniczkę… W ten sposób, że jak teraz z nich korzysta i je otwiera, to już są takie pięknie czyste i nie mają tam już jakiejś resztki tego i pieprzu i soli…

Poza tym, dostrzegła stojące tam również pojemniczki takie właśnie szklane na przyprawy… i je również już pomyła… A te, które stały tam puste, bądź jeszcze z jakąś resztką tych przypraw, również wyczyściła i umyła… Postanowiła bowiem, że w takim razie zacznie je po prostu uzupełniać nowymi przyprawami, które wciąż ma, a są nadal w tych papierowych torebkach… W międzyczasie zdążyła jeszcze umyć już i pięknie zlew i nawet ponownie użyła do tego już tych patyczków, bo dostrzegła, iż to, co widzicie tutaj na zlewie po lewej… było od spodu już takie brudne [patrz: patyczki po prawej…]

W każdym razie, jak już zaczęła tak sprzątać tą kuchnię, to nie mogła zostawić oczywiście tej suszarki do naczyń… i ją również przeniosła najpierw do wanny do umycia, po czym wystawiła jeszcze na balkonie, by tam wyschła… Ooo, a na tym zdjęciu widoczne jest również jedno z tych szklanych opakowań na przyprawy, o których wspomniałam Wam wyżej…

Następnie zabrała się naturalnie za odkurzanie, a weźcie tylko pod uwagę, że wciąż bolała ją ta lewa ręka właśnie! Dalej zaś zaczęła odczuwać już tak POTWORNY BÓL tych swoich barków! Że po prostu ponownie zachciało jej się tak bardzo płakać, ale teraz najzwyczajniej z bólu fizycznego!

I kochani, w końcu ok. 15:40 położyła się już totalnie wręcz wyczerpana… odczuwała bowiem taki nieznośny wręcz ból…, pomimo wszystko, zaczęła wykonywać tą medytację tych 7 ośrodków energetycznych, lecz prócz bólu fizycznego NICZEGO NIESTETY NIE BYŁA W STANIE ZNOWU ODCZUWAĆ… Było jej tak strasznie przykro, że musi to wszystko wykonywać tu sama…, że nie ma w nikim wsparcia, ani pomocy… A gdzie tu jeszcze i umycie okien, i powynoszenie tych rzeczy do piwnicy i… [ahhhh, ma tego tutaj naprawdę jeszcze trochę do zrobienia…]

Ale kochani, jak to Mała Mi…, przecież ona się nigdy nie skarży i nie ubolewa, prawda? Wciąż bowiem myśli o tym i sobie niemal notorycznie powtarza, że

Ja już naprawdę NIE DAJĘ SOBIE ZNOWU RADY… kuwa z niczym… Czy Ty np. widzisz, ile kosztuje mnie to wysiłku, zanim tu choćby ustawię sobie wszystko na balkonie… tak, jakbym tego chciała…, po czym i tak okazuje się, że, cholera jasna…

  • a to czegoś nie dopilnowałam i tutaj ze sobą nie zabrałam…
  • a to spada mi jeszcze łyżka z tego jogurtu i upieprzyłam sobie wiszącą tu na krześle, na balkonie jeszcze bluzę…
  • boooszeee, a w ogóle to byłam pewna, że już zakończył mi się całkiem mój okres i wyjęłam już z siebie ten kubeczek, wyparzyłam go… A tu patrzę w łazience, jak robię siku, a na tej mojej wkładce jeszcze jakieś ostatnie plamy… resztki okresu…

Mam już naprawdę załamkę wręcz…, jestem tak cholernie już na wszystko zła!!! A jeszcze by było oczywiście zabawniej i [kuwa] atrakcyjniej, bo przecież, cholera jasna, w moim życiu zawsze coś musi się wydarzać… , to ten klawisz Shift na mojej klawiaturze nie dość, że jest już jakiś starty…, to dziś jeszcze patrzę, jak chciałam sobie zamówić właśnie te witaminy i ten omegaregen…, i próbując wpisać w adresie mailowym ten znaczek „@” nie mogłam tego w ogóle zrobić…

Ooo, proszę teraz jakoś za pierwszym razem się udało… Niestety nie mam tak zawsze … i wiesz, jak jeszcze te wielkie litery można zacząć sobie np. CAPSLOCKIEM, tak akurat co do takich znaków, jak: #%$ [ooo, znowu się udało za pierwszym razem :P] wcale już nie byłoby tak prosto…

Tak, masz rację, kochana moja, ale pozwól, że na sam wieczór, postaram się choć co nieco Tobie poprawić ten humor: Pamiętasz jeszcze, jak się obudziłaś ponownie już taka przytłoczona tymi myślami… i nie wiedziałaś znowu, co powinnaś począć… A mam tu najbardziej na myśli ten pomysł, iż może powinnaś choćby wyruszyć gdzieś na plażę…, bo przecież TAAAK GORĄCO [rzekomo]...

No wiem, co masz na myśli, buhaha,🤣. Pamiętasz, jak nim wyszłam w ogóle do warzywniaka, zastanawiałam się, czy skoro taką temperaturę pokazuje mi na komórce, jest taka również odczuwalna… I później wyszłam również na balkon, by sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest… I wciąż wydawało mi się, że raczej ciepło… Stąd już przecież znowu zastanawiałam się, czy czasem nie ubrać i sandałów…, i nawet tej cienkiej sukienki, którą zakupiłam sobie jeszcze wtedy będąc w Elblągu… Po czym wyszłam ubrana tak, jak jeszcze w czwartek i piątek właśnie, czyli i w tą białą/ kremową sukienkę i te buty…

I muszę ci powiedzieć, że teraz nie miałam wprawdzie na sobie i tych 3/4 legginsów i niczego już na długi rękaw także nie brałam, bo przecież tak ciepło! To jednak zauważyłam nawet wielu ludzi po prostu jeszcze i w jakichś długich spodniach, i nawet mających coś także na długi rękaw na sobie…

Genieß mein Leben – YouTube/ Original Gyal

No dobrze, moja Ty kochana, tak, masz rację, że wciąż jakoś chyba ciężko dopasować ten swój strój do pogody… Ale spójrz, czyli wyszło jednak dobrze, że wcale nad żadne morze się nie wybierałaś! Bo sama widziałaś, że wcale byś się wtedy aż tak komfortowo tam nie czuła… A pomyśl teraz, że jak już Twoja mama do Ciebie znowu z Kacperkiem przyjadą, to właśnie wtedy skupicie się przede wszystkim na tym, aby jednak nad to morze jeździć…

Też tak sobie właśnie pomyślałam…, prócz tego naturalnie, że już się poniekąd boję tego jej przyjazdu do mnie… Ale znowu cieszę się, że będzie choć Kacperek, zatem zrobię to przede wszystkim dla niego, bo to dziecko naprawdę zasługuje już na to, co tylko najlepsze!

Oczywiście, że tak, kochana, a teraz już nawet nie patrz na te wciąż wyłażące tu mrówy, bo… to są już przecież pojedyncze tylko sztuki, a doskonale widziałam, jak przedzielnie próbujesz z nimi wciąż walczyć! Teraz po prostu zejdź już z tego balkonu, poprzenoś wszystko do swojego mieszkania [a spójrz, koc, który wyprałaś już dawno Ci wysechł!] i myślę, że już powolutku zacznij się na wieczór wyciszać… I pamiętaj o tych słowach Josepha Murphy`ego!

(…) skuteczność modlitwy nie zależy od jej adresata. Modlitwa zostaje wysłuchana niezależnie od jej treści! Wtedy, gdy podświadomość modlącego się reaguje na jego myśli i wyobrażenia. To prawo wiary działa we wszystkich religiach świata i sprawia, że są one psychologicznie prawdziwe. Wysłuchiwane bywają modlitwy ludzi wszelkich wyznań: Buddystów, Chrześcijan, Muzułmanów i Żydów, choć ich religie tak bardzo się różnią. Jak to możliwe? (…) Dzieje się tak, wyłącznie dlatego, że głęboko wierzą oni w urzeczywistnienie tego, o co proszą! PRAWA ŻYCIA I PRAWA WIARY SĄ TOŻSAME! Wiarę można krótko zdefiniować jako myśl. Stan ciała, ducha, oraz koleje losu danej osoby, są takie same, jAK JEJ SPOSÓB MYŚLENIA I ODCZUWANIA ORAZ WIARA (…)

Muszę tak właśnie do siebie wciąż mówić i przede wszystkim wierzyć, że kurna bez względu na wszystko tutaj w tym moim życiu teraz, jeszcze nadejdą piękne dni i czasy… Nie, właściwie ja sobie już wmawiam po prostu, iż one już się dokonały! Są one przecież już dawno faktem! I za nie właśnie tak bardzo już dziękuję1 – o i tu widać, że nie mogę zrobić tego właśnie wykrzyknika 😋. Ale przecież to tylko jedna próba, a grunt to się nie zniechęcać i próbować do skutku1111! Voilà!

Moja droga, nie muszę już chyba niczego dodawać… Imponujesz mi przeogromnie, właśnie swoim podejściem do życia i tą wytrwałością!

Wyobraź sobie, że zawsze na myśl przychodzi mi tutaj mój brat! Jak jest mi już tak cholernie ciężko, to właśnie myślę sobie o nim, jaki on musi być dzielny i z iloma rzeczami sobie jednak radzić i np. jak dopada mnie już taki straszny niemal wkurw na to, że jeszcze wypieprzyło mi się na tą podłogę na balkonie część tego deseru z maślanki/ jogurtu i tych owoców… To zaraz sobie myślę: I co kurwa z tego? Możesz przecież wziąć jednak jakąś szmatę, ręcznik papierowy czy nawet mopa i to kurna SAMA ZMYĆ/ WYCZYŚCIĆ! A Marcin przecież tego nie potrafi!!! I właśnie wtedy już mi to coraz bardziej przechodzi… W ogóle zauważ jeszcze tylko… ja przecież nie muszę wcale daleko szukać sobie tego przykładu… Joł, joł – super, co?

Tak, jak już o tym rozmawiałyśmy, zostałaś naprawdę BAAARDZO JUŻ DOŚWIADCZONA PRZEZ ŻYCIE! Lecz, ponieważ do końca tygodnia nie masz już, póki co, niczego zaplanowanego, także od jutra będziemy tu się już wszystkim dalej zajmować! I zobaczysz, że 15:21

A teraz, kochana moja zabieramy się ponownie za medytacje…, bo jutro znowu zaczynamy działać…, może już w końcu uda Ci się przeczytać ten wpis choćby od początku z tą właśnie muzyką, którą już zmieniłaś tu na dłuższą… Ale ok, teraz przebierz się proszę w piżamkę i zmykaj do tej medytacji, może również swojej modlitwy dziękczynnej…

Tak właśnie zrobię i będę sobie powtarzać notorycznie:

boooszeee, kochani, spójrzcie proszę tylko, cóż to dzielne dziewczę jeszcze dokonało, teraz już na sam wieczór… A to wszystko, dlatego, że teraz właśnie przeczytała o tej sodzie oczyszczonej…, której nie dostała wprawdzie w kerfie…, ale zauważyła, że ma jeszcze trochę u siebie w domu… I tak właśnie wyszła z tą latarką… i zaczęła posypywać te ich ścieżki…

8. Soda oczyszczona – bezwzględna dla mrówek w domu

Jak pozbyć się mrówek? Soda oczyszczona to nie tylko doskonały sposób na domycie zabrudzonych fug, lodówek czy kuchenek mikrofalowych. Soda oczyszczona fantastycznie radzi sobie również z nachalnymi mrówkami! Aby skutecznie pozbyć się mrówek z domu, wystarczy, że posypiesz sodą oczyszczoną ścieżki, którymi zwykle poruszają się owady.

https://www.homebook.pl/artykuly/4701/mrowki-w-domu-jak-pozbyc-sie-mrowek-8-domowych-sposobow

(…)

Właśnie, zjadłyśmy już obiadek, tak dokładnie o tak wczesnej jednak godzinie… dziś, CZWARTEK, 17.VI.2021. A dlatego tak wcześnie, bo kochani nasza gwiazda zdążyła już dziś wiele rzeczy zrobić! Przede wszystkim…, ale może powróćmy całkiem do początku jej dnia, jak on wyglądał, bo z całą pewnością chcielibyście to wiedzieć, prawda? Zatem już tutaj opowiadamy, jak to było 😉.

Kochana moja, może nim zaczniemy, to wstawmy najpierw tą obrazową dokumentację, którą przecież porobiłaś, także na dzień dzisiejszy! Następnie będzie bowiem zdecydowanie łatwiej o tym opowiadać, prawda?

Dlaczego właściwie stawiasz mi takie retoryczne niemalże pytania? Hehe, 🤭, przecież znasz mnie dobrze i doskonale o tym wiesz, iż właśnie w taki sposób obrazowy najlepiej mi to wychodzi 😋. Zatem lecimy:

W takim razie zaczynam tę moją niekończącą się opowieść 😉. W ogóle może jeszcze tylko dodam, iż kompletnie wciąż nie czytałam nawet jeszcze od początku tego wpisu… Zatem ani żadnych jakichś poprawek tu nie nanosiłam, ani tym bardziej nie wiem, jak to teraz jest z tą muzyką tutaj… [ale muszę Wam zdradzić, że już przygotowałam sobie również dłuższą w zanadrzu jeszcze,🤭].

No dobrze, kochana moja, ale to nie jest przecież aż takie istotne tutaj… No a już tym bardziej nie w tym momencie, jak chcesz się dalej dzielić sobą i tym swoim życiem z innymi! Także, proszę zacznij opowiadać, jak ten czwartek u Ciebie przebiega/-ł.

Tak więc, jak donosiłam chyba jeszcze o tym wczoraj… Zabrałam się za tą medytację…, wydaje mi się, iż tej mojej MODLITWY DZIĘKCZYNNEJ nawet nie wykonałam, tylko od razu przeszłam do tej MEDYTACJI 7 OŚRODKÓW ENERGETYCHNYCH… Zaraz będę kończyła…, tylko wywieszę jeszcze pranie, które właśnie mi się zrobiło, a m.in. jest tam ta moja wczoraj upaćkana na balkonie bluza 😋.

////////////////////////////////

Zdążyła i rozwiesić to pranie i już nawet pomyła naczynia w kuchni! A tak naprawdę zjadłyśmy już sobie także kolejne danko, które nam przyrządziła 😉. Do tego, kochani, jak jeszcze na samym początku włączyła nam to ostatnie nagranie Gracjana: Gdy nowe się zbliża, stare zaatakuje z całej siły… Obejrzała to, moi drodzy, już tak naprawdę właśnie w ten piątek, który to spędziła później na tym sprzątaniu… Właściwie wtedy już, jak wędrowała jeszcze do sklepu, to już czuła wręcz złość i rozczarowanie…, bo tak sobie myślała…, że ona naprawdę chciałaby mieć takie strachy i bolączki… Tak szła właśnie do warzywniaka i myślała, że cholera, ona przecież nie ma nawet czasu…, by myśleć sobie o jakiś kryształkach, czy saunie… Bo biegać to ona jeszcze nadal nie potrafi… Ale już niczego więcej negatywnego nie chciała nawet wspominać o tym jego nagraniu… Po prostu już dawno uważa

Stwierdziła jednak, że jest w tak dobrym i pozytywnym nastroju, że wcale nie zamierza psuć go sobie tym nagraniem… Dlatego właśnie włączyła nam dalej Pod słońcem Toskanii, a z niego zamierza nawet zrobić kolejne notatki! Ale zobaczymy jeszcze jak to wyjdzie, ma w końcu na swojej głowie naprawdę WIELE…

Ale, w takim razie, proszę, kontynuuj tę swoją czwartkową opowieść, bo już wiem, że będzie ciekawa bardzo!

Zatem skończyłam na tym, iż wykonałam tylko tą medytację tych 7 czakr. Wykonałam ją… chyba całą…, w każdym razie moja kolejna notatka w komórce to godz. 3:03 = WC… Byłam jednak, o dziwo aż!, jakaś nadal spokojna…, ale już wolałam niczego nie zakładać, że może tym razem również uda mi się zasnąć bez niczego… Dlatego jakoś po 3 włączyłam sobie MEDYTACJĘ NA SEN🤗 I tu już sobie, chyba musiałam jednak spokojnie usnąć…

W każdym razie śpię sobie smacznie… a tu nagle słyszę jakąś muzykę…, początkowo byłam pewna, iż to w mojej komórce już budzik się włączył… Jednak biorę ją do ręki i patrzę, że NIE! To nie ona! Natomiast to był mój komputer…, który wyłączył mi się sam…, po tej medytacji i nagle o godz. 5:04 [specjalnie aż zanotowałam to!] uruchomił mi się ponownie i to… właśnie dalej na tej samej medytacji! Byłam już wtedy taka spokojna, bo zrobiło mi się tak naprawdę miło, że tutaj jednak ktoś nade mną czuwa! I tak sobie właśnie dalej spałam… Jednak od ok. [chyba] 8:54 do 7:14 zaczęłam już wypowiadać tak bardzo żarliwie tą moją MODLITWĘ DZIĘKCZYNNĄ!

Dalej zaś [a relacjonuję tu wszystko, jak było!] wzięłam to swoje CBD, następnie w takim dobrym i spokojnym już nastroju rozpoczęłam tą samą medytację tych 7 czakr…, bo pomyślałam, że skoro nie pamiętam dobrze, jak było wczoraj… A byłam pełna nadziei, że teraz już uda mi się ją wykonać naprawdę dobrze i może zacznę w końcu coś odczuwać, jakieś prądy…, przepływającą tą energię… I muszę powiedzieć, że chyba wychodzi mi to coraz lepiej! Czyli ewidentnie widać, że TRENING CZYNI MISTRZA. Poza tym na myśl przyszły mi jeszcze następujące rzeczy:

Kochana moja, a co Ty myślisz o tym, abyśmy może jeszcze teraz z kawką wyszły sobie troszkę na balkon? Mam bowiem tak ogromną ochotę posiedzieć sobie właśnie w słoneczku troszkę, a puścimy sobie tu na kompie jakąś spokojną muzyczkę i tak będziemy we dwie kontemplowały sobie ten czas tam…

//////////////

Wróciłyśmy kochani, bo… mamy oczywiście dalej duuużo do opowiadania 😉. Przede wszystkim, muszę Wam przyznać, iż Mała Mi bardzo się ucieszyła, jak dostrzegła, że ten jej wpis ma już 35 wyświetleń!

Ale może póki co, donieśmy choć, moja droga, jak to wyglądało na tym balkonie właśnie! Zacznij proszę opowiadać.

Tak więc, na początek, jak już przyniosłyśmy sobie tam kawkę [+to samo, co i wczoraj ;-)], to włączyłam nam tą muzykę: 【純正來自佛的音樂】Green Tara Mantra-綠度母心咒-平和、寜靜、安祥、圓滿 i było tak bardzo przyjemnie… Jednak ponieważ miałam tam również swoją komórkę, a tak się składa, że ja po prostu muszę sobie wszystkie ważne rzeczy notować, by móc później na 100% wiedzieć, jak ten mój dzień w ogóle wyglądał, co wykonywałam, jak go spędziłam 😋. Suuuper, co? Mój kalendarzyk jest niestety moją pamięcią…

I jak już właśnie zapisałam tam sobie: 16:30 auf dem Balkon mit der Kaffee [ich = wieder topless 😉]. To jakoś mnie naszło, by zobaczyć jeszcze, co tam na tym YT i właśnie wtedy włączyło mi się to nagranie: JAK UWOLNIĆ SIĘ OD NEGATYWNEJ KARMY i muszę powiedzieć, że ponownie mnie tym zainteresował… Nie potrafię tego znowu wytłumaczyć, dlaczego właśnie ten filmik jego mi się pokazał… Ale to nieistotne! Bo… muszę powiedzieć, że pomimo tego, iż to nagranie jest z 20 cze 2018, to słysząc to, po raz kolejny Gracjan mi się spodobał…, a zwłaszcza to, co mówi…

Otóż tym właśnie swoim nagraniem udało mu się mnie również uspokoić! Bo mi zawsze o to chodziło, by jednak usłyszeć takie słowa! Mam tu właśnie na myśli to, co on mówi, o tym wybaczaniu, jakie to jest uwalniające! I tu muszę przyznać, że od razu naturalnie przyszła mi na myśl ta moja rodzicielka… W dodatku przypomniała mi się dokładnie sytuacja, gdy ona tu do mnie przyjechała pomagać mi…, jak ja nie mogłam za bardzo jeszcze wtedy chodzić… I te jego słowa, że pomagając komuś [choćby uwolnić się z jego traumy…], pomagasz jednocześnie i sobie przede wszystkim…

Dobrze wiem, kochana, co masz na myśli… Mówisz zapewne choćby o tej sytuacji, gdy twierdziłaś wówczas, że najwidoczniej tak ma teraz być i może ta Twoja rodzicielka nie bardzo nawet zdaje sobie z tego sprawę, że ona, będąc tutaj u Ciebie, nie pomaga tylko Tobie, ale że Ty również robisz coś dla niej… Choćby właśnie to, że uznałaś, iż to po prostu musi się jeszcze raz odegrać. A pamiętasz tą sytuację jeszcze, jak tutaj spałyście i Ty w pewnym momencie trzymałaś jej nogę i czułaś te dziwne prądy?

Tak właśnie…, wiesz wtedy nawet już w żaden sposób tego nie oceniałam… Po prostu to zostawiłam, choć naprawdę dobrze zdawałam sobie z tego sprawę, jak niemal odjechanie to wszystko brzmi 😋. Ale bardzo chciałabym jeszcze o tym jego filmiku więcej napisać… Dlaczego tak bardzo mnie nim wręcz ujął i uspokoił… Ponieważ on mówi tam tak cholernie wręcz mądrze…, to co właściwie ja z tych jego początkowych filmików najbardziej zapamiętałam! Mówi np., aby zacząć od tego, co możemy TU I TERAZ! Czyli najważniejsze jest aby jednak odpuścić ten żal, wybaczyć tej osobie. Teraz będę aż go cytowała:

[8:55] Takie małe rzeczy, jak zaczynamy to robić… to pomagamy sobie. Jak wybaczysz innej osobie, jak inna osoba jest zła […]

Nie powiem nawet, czy to słowo jest odpowiednim określeniem tutaj tej mojej rodzicielki… Będę jednak twierdziła, że zdecydowanie nie! Bo ona jest po prostu wciąż tego nieświadoma…

[…] i w jakiś sposób pomożesz jej wyjść z tego, uwolnić się z tego cierpienia, to pomagasz sobie, w taki sposób niebezpośredni. I to rozumienie stawia naszą świadomość na inny poziom, gdzie nie podchodzimy do ludzi, jako Ty… z daleka, tylko Ty jesteś JA. I ja jak pomogę Tobie, to pomogę sobie! Tak karmicznie, tak energetycznie (…)

[18:46 – gołąb na latarni, po 10 min. odfrunął 😉]

I zaczynamy zawsze od podstaw: UWALNIASZ ŻAL, UWALNIASZ BÓL, WYBACZASZ! (…) bo jak nie wybaczasz, to wstrzymujesz to…, jak wybaczysz to pozwalasz, żeby ten ból, który ktoś Ci sprawił, żeby wyszedł, żeby się odegrał (…), żeby poczuł się ten ból, że może…, że pozwalasz mu…, że jest przyjęty… (…) i masz tzw. ANIOŁY, ISTOTY, KTÓRE CIĘ CHRONIĄ (…)

booooszeee, jak ja tutaj właśnie czuję, że mam z nim jednak tak wiele wspólnego… Ja przecież już dawno to odczuwam, że nie zostałam tu sama, że są również istoty, Anioły, które mi pomagają. Podkreślam, iż ja codziennie z nimi rozmawiam! A właśnie tak się teraz uśmiecham znowu …, do Ciebie Gracjan, dziękuję!

Wspaniale, kochana moja, ale może jeszcze przejdź do dalszego opowiadania o tym swoim niebanalnym przecież czwartku

Przy tej porannej medytacji tych 7 czakr… nie dodałam jeszcze, iż wykonywała ją ponownie z tymi 3 torebeczkami rumianku i na oczach, i na tej „pięknej” zdrapce, która już to wiem, że mi po prostu ZNIKA!!! I tak sobie te ponad 40 minut leżałam właśnie z nimi i już wtedy było mi tak niesamowicie dobrze! Następnie, jak już wstałam do ubikacji, to w końcu wyjęłam już z siebie ten kubeczek menstruacyjny, hehe. I… wyobraź sobie, iż dziś znowu przystąpiłam do moich ćwiczeń dzielnie!

Doskonale wszystko widziałam! Jak dziś już wykonałaś tak naprawdę mega dzielnie tak wiele ćwiczeń! Bo nawet i widziałam, że dziś były również, prócz naturalnie yogi i ćwiczeń na mięśnie brzucha, również ponownie i przysiady [10x, które robisz już nie nakładając w ogóle tej gumy na wysokości ud/nad kolanami…], ale wykonałaś także jeszcze kilka innych ćwiczeń i nawet „bieg w miejscu”😋. Licząc znowu do 50 💪.

Wtedy też, bo o 9:09 dostałaś ponownie Gif `a od swojej rodzicielki… Nie będę kryła, że niemal Ciebie to poirytowało znowu…, bo wydało się to Tobie jednak mega prymitywne wręcz… A zwłaszcza już ta pioseneczka, ten jej tekst…🤦‍♀️

Ale po prostu kompletnie już nawet na to nie zareagowałaś… Tym bardziej, że Twoja mama przecież jest pewna, iż chodzisz na te zajęcia, hehe, 🤭. To teraz, kochana, dodaj może jeszcze, jak pięknie dalej ten Twój dzionek wyglądał, jak sobie go ułożyłaś…

Tak więc, już jedząc müsli i oglądając do tego ponownie Pod słońcem Toskanii już byłam taka spokojna, bo po prostu to czuję już całą sobą [i oznajmiam to, jak tylko mogę WSZECHŚWIATOWI!], jaka jestem szczęśliwa z tym wszystkim co mam i również i z tym, czego jeszcze nie mam… Tak bardzo to bowiem nieustannie czuję, jak ON tu mi pomaga i nade mną wytrwale czuwa!

A teraz mi przyszło jeszcze coś do głowy… Wiesz, jak wykonuję tą medytację tych 7 OŚRODKÓW ENERGETYCZNYCH… to zawsze, jak jestem już przy czaksze gardła… i tam Klaudia mówi coś o zębach… To ja zawsze sobie wtedy dodaję, że ja już nie mam wcale żadnej próchnicy, hehe, 😉. I już sobie wyobrażam, że może jednak bym jeszcze poszła na którąś z tych wizyt w lipcu do stomatologa… A już zwłaszcza dlatego, że umówiłam się do tych 2-óch lekarek, które bardzo lubię, które zrobiły na mnie tak dobre wrażenie na początku… Ale może wybiorę jednak już tylko jeden z tych 2-óch terminów…

W końcu 2 nie będą mi wcale potrzebne, bo… pójdę tam tylko po to, by usłyszeć, że ja już wcale żadnej próchnicy nie mam! Tak bowiem zawsze to sobie mówię… i pomyślałam, że jeśli by się tak okazało, to miałabym kolejnego asa w rękawie! Bo wówczas…, mogłabym jeszcze tylko bardziej pokazać, iż udało mi się czegoś dokonać ponownie wbrew lekarzom, samą medytacją…

To byłaby kolejna jazda, nieprawdaż? Myślę, że tu, jak powiedziałabym o tym tej mojej rodzicielce… Choć nie! przecież ona już dawno mi właściwie powiedziała, że ona w takie rzeczy w ogóle nie wierzy… Zatem cieszyłabym się z tego sama i była cholernie dumna, że jednak tego właśnie dokonałam! A to jej myślenie już mi naprawdę zwisa… Niech sobie myśli, co tam ona chce, przecież to jej życie i ma do tego prawo! Tak samo, jak i to, że miała iść na to szczepienie przeciw COVID właśnie… Ale przecież ja nie mam zamiaru jej przekonywać, bo każdy robi to, co sam uważa za słuszne dla siebie!

Myślę, że najodpowiedniejszym jednak będzie, jak przejdziesz teraz właśnie choćby do tego, jak sobie pięknie wydedukowałaś, cóż jeszcze musisz kupić…, co Ci się jednak przyda…

Zatem, będąc tu właśnie jeszcze w domu i jedząc to müsli, a jednocześnie oglądając ten film… już tak sobie wydedukowałam, że dziś z pewnością udam się w przeciwnym kierunku, tj. nie tam, gdzie warzywniak p. Piotra… Bo pomyślałam, że w tamtym kierunku pójdę, jak będzie już ta paczka [witaminy i ten OMEGAREGEN SKIN CARE] do odbioru w paczkomacie. A teraz muszę chyba zakupić już tą srajtaśmę [tzn. tak naprawdę wciąż mam tych kilka rolek jeszcze :P, ale ja tak bardzo lubię mieć jeszcze je w zapasie jednak, a ta moja wisząca szarfa w łazience już jest od chyba 2 dni całkiem pusta…😋].

Dlatego taki był właśnie mój plan [podam tak bardzo ogólnie na początku, gdzie uznałam, iż przyda się udać…]:

  • Rossmann [tu zauważyłam, iż jest także taki spryskiwacz do kwiatów, jak właśnie w PEPCO, tylko, że w tym drugim sklepie był chyba tylko za 5 zeta, a w Rossmannie kosztował dychę..], więc tak naprawdę już sobie odpuściłam. Bo… póki co, używam przecież tego właśnie… Wciąż pamiętałam o tym, iż te mrówy na balkonie… najlepiej spryskiwać te ich trasy po prostu wodą z tą cytryną… A ja stosuję właśnie ten spryskiwacz, który mam z PEPCO… A później wieczorem wczoraj jeszcze wyczytałam, że tak naprawdę wystarczy posypać te miejsca sodą… I to również może je wytruć 😛
  • apteka [bo tam widziałam taki fajny żel na powieki i pod oczy FLOSLEK, którego ja zawsze szukałam], ale co więcej! Nie wiem, czy pamiętasz, jak ja kiedyś mówiłam, że zamawiam ten BALSAM… ALOESOVE i okazało się, że zakupiłam owszem, ale jest to właśnie BALSAM… A nie, cholerka, jak ten co poprzednio… REGENERUJĄCY ŻEL do twarzy, ciała i włosów… I wyobraź sobie, że teraz, jak już stoję w tej aptece przy kasie, to… widzę tej samej firmy, ale płyn micelarny i tak sobie właśnie pomyślałam, że przecież mogę zapytać, czy może, tak oczywiście przez przypadek 😛 nie dysponują także tym żelem… I okazało się, że znalazł się tam również! W dodatku ostatni przeceniony, bo z datą ważności tylko do końca lipca… Ale pomyślałam sobie, no to będę go po prostu stosowała w pierwszej kolejności! Przecież teraz mamy jeszcze czerwiec! Zatem, taka szczęśliwa go zakupiłam. A co więcej, jak mi ta dziewczyna powiedziała, że to jest w promocji… a cena była chyba jakoś 25PLN…, to rzekłam, że to kiepska raczej promocja… 😋 A jeszcze w międzyczasie powiedziałam jej, iż ten żel jest wprost super! Zamówiłam go przez net… i byłam BARDZO z niego zadowolona! To wtedy mi odpowiedziała, iż pierwszy raz o nim w ogóle słyszy, o tej firmie właśnie. Bo jest ona u nich nowością… Jak już tak dobrze i naturalnie nam się rozmawiało, to ona stwierdziła jednak, że wyjątkowo da mi jeszcze na ten żel upust tak do 20 zeta [ale ciii, pokazała, 🤭]. I wtedy też już spokojnie sobie go również kupiłam!
  • delikatesy rybne [zakupić jakąś rybkę w końcu. i tam właściwie udałam się najpierw i kupiłam te rzeczy, które chciałam. Lecz, ponieważ zaszłam tam całkiem na początku, zapytałam więc, czy mogłabym jeszcze zostawić te kupione produkty w tym sklepie tak max. na 1 godzinę, oczywiście zgodziła się kobietka😉 ]
  • ponieważ miałam zakupić również i tą sodę [na te mrówy na balkonie] i także taki druciak do mycia naczyń, zatem obczaiłam, że tam jest przecież również biedra, więc mogę do niej zajść i to właśnie kupić!

A tu poniżej widzicie część z tych rzeczy, jakie ta nasza super gwiazda dziś zakupiła:

Kochana, widziałam już, iż pomyślałaś tak naprawdę o wszystkim… Nawet bowiem o tym, że jak zrobisz to kolejne odkurzanie, to będziesz musiała raczej ponownie umyć w środku ten odkurzacz… Dlatego wzięłaś właśnie z Rossmanna także te długie patyczki do szaszłyków, hehe, bo zawsze tu brakowało Tobie jeszcze czegoś takiego właśnie dłuższego niż te wykałaczki… Zakupiłaś także te chusteczki Mr Magic, jak i dostałaś w końcu i sodę oczyszczoną, i te druciaki w biedrze! To teraz może jeszcze tylko pokaż tą fotkę, którą uczyniłaś jeszcze przed chwilką… na tym balkonie…, gdzie wciąż walczysz nieugięcie z tymi mrówami…

Ahhh, daj spokój, już szczerze mówiąc nie mam na nie siły…, bo wciąż widzę tu jakieś nowe… nieustannie wyłażące skądś… A ja już, jak widać, ponasypywałam tam tyyyleee tej sody…🤦‍♀️ Jednak jak widzę wciąż te pojedyncze tam krążące jeszcze sztuki, do dawaj je szybko tą wodą z cytryną traktuję i biorę ręcznikiem papierowym… A jak wiesz mam wciąż problemy z kucaniem…, także to również jest dla mnie dobra gimnastyka, buhaha,🤣.

W dodatku, zauważyłam iż poprzenosiłam tą sodę klapkami do pokoju… 🙈🤷‍♀️🙄. Także jutro będę musiała się już zabrać choćby w końcu za to odkurzanie… Poza tym, tak sobie znowu myślę, że ja tu buduję już znowu niemal jakąś epopeję… Bo jak widać, u mnie naprawdę, każdego dnia się coś wydarza…, czym ja jednak bardzo chciałabym się jeszcze podzielić… Już tak naprawdę nawet tego nie rozkminiam w żaden sposób, tylko to robię właśnie tutaj…, bo przecież nie mam komu innemu tego opowiadać… A w ogóle, żeby było zabawniej to teraz, prócz tego, iż rozglądam się już znowu po całym mieszkaniu [podejrzliwie], czy czasem gdzieś do środka mi te mrówy jednak nie przelazły… To nawet i … tu trzymaj się, bo padniesz! ale już mam takie schizy, że chodzą mi one po moim ciele, buhaha, 😜🤣🤪.

Jak widzicie, nasza Mała Mi siedziała jeszcze wczoraj nad tym wpisem tak długo, bo bardzo chciała go jeszcze raz od początku w końcu przeczytać i powyżej widzicie czas, jaki jej z tego wyszedł… Tak naprawdę, moi drodzy, to wczoraj już odpuściła sobie wieczorem tą medytację tych 7 czakr… Na samą noc, bo o godz. 00:50[!] włączyła sobie jeszcze właśnie tą swoją MEDYTACJĘ NA SEN🤗, która ją zawsze tak bardzo uspokaja…

Mamy teraz PIĄTEK, 18.VI.2021, a muszę Wam powiedzieć, że nasza bohaterka, pomimo tego, iż jej organizm odczuwa to zmęczenie, bo czuje się ona jednak już od rana wyczerpana… Ale posłuchajcie może jej sami, co ona tutaj mówi:

To przecież nie jest pierwszy raz, kiedy mój organizm odczuwa takie potworne zmęczenie… Już się chyba z tym pogodziłam, to nie jest niestety ode mnie do końca zależne… Ale postanowiłam znowu się nie użalać i nie biadoli, tylko szukać jakiegoś rozwiązania w tym wszystkim… I tak właśnie pomyślałam, że pierwsze co, to skupię się raczej na tym, co mam tu jeszcze do zrobienia…

Już właściwie wiedziałam, iż dziś nie dam nawet rady wykonać jakiejś gimnastyki, także ją już sobie całkiem świadomie odpuściłam. I tutaj nie potrzebowałam jakiegoś specjalnego potwierdzenia od Wszechświata…, ponieważ dobrze przecież wiem, iż jest to całkowicie naturalne, że jak kładę się jednak po północy, to mam taki właśnie później zgon

A przecież tak naprawdę nie tylko Ciebie to dotyczy! Wielu [zdrowych, całkiem normalnych/ przeciętnych ludzi] tak się później czuje! Wiem, moja droga, jak Ty nie znosisz wręcz, jak mówi się o Tobie, że Ty nie jesteś całkiem zdrowa, no a już tym bardziej normalna😉 Oczywiście, że jesteś! Ale nie możesz zapomnieć, kochana moja, o tych swoich przejściach w życiu…

Jasne, że tak i właśnie dlatego, już się nawet na nich nie skupiam… Po prostu już przecież o tym pisałam, że pewne rzeczy nauczyłam się jednak akceptować [bo co zrobisz, jak nic nie zrobisz? :P]. A konsekwencje swoich działań trzeba ponieść! Ale choć wyciągnęłam z tego wszystkiego tyle, ile się da… Jeszcze bowiem leżąc, przeczytałam sobie tego @ od Life Architect, w którym wyczytałam następujące rzeczy, a ten @ zatytułowany był w ogóle jako Letnie inspiracje do zmiany… I tak sobie właśnie pomyślałam, ok, to jeszcze to przeczytam, zobaczę, czego to mnie nauczy… A to część treści tej wiadomości:

Mamy dla Ciebie kilka inspiracji do takich letnich zmian. Wiele z nich może Ci pomóc nie tylko lepiej wypocząć, ale również nawiązać lepszy kontakt ze światem wewnętrznym. Po to, aby łatwiej dokonywać zmian na zewnątrz i prawdziwie cieszyć się życiem 🙂
☀Zacznij regularnie medytować (nawet jeśli miałoby to trwać zaledwie kilka minut dziennie – wielu osobom z naszego zespołu pozwoliło to odmienić życie, zyskać więcej spokoju, nauczyć się patrzeć na świat z większą ufnością).

 Trenuj uważność (możesz zacząć np. od uważnego picia herbaty albo spacerowania).

 Wprowadź zdrowe nawyki żywieniowe (chociażby dodając do swojej diety większą ilości warzyw albo zmniejszając ilość cukru).

☀Zadbaj o relację ze sobą (słuchaj sygnałów z wewnątrz, tylko Ty wiesz, czego potrzebujesz teraz najbardziej).

☀Znajdź chociaż 10 minut dziennie na zabawę (Twoje wewnętrzne dziecko będzie Ci wdzięczne).

️ Pij więcej wody (niby oczywiste, a często o tym zapominamy… jeśli jeszcze nie obserwujesz naszego Instagrama, koniecznie zajrzyj – kilka dni temu Gosia umieściła tam inspiracje w tym temacie).

☀ Każdego dnia podziel się z kimś czymś, co już umiesz. Albo oddaj coś, czego masz za dużo (To daje naprawdę dużo satysfakcji i więcej przestrzeni w życiu, a do tego poczucie, że nie jesteśmy tutaj sami).

☀ Codziennie wieczorem wypisz 3 rzeczy, za które czujesz wdzięczność.

No właśnie, moja droga, spójrz tylko na to jeszcze raz… Czy nie dostrzegasz, że Ty właściwie już niemal wszystko z tego wykonujesz!

Muszę przyznać, że również w ten sposób sobie o tym pomyślałam… I już postanowiłam sobie, że nie będę się czepiała zwłaszcza tych [przeze mnie samą] podkreślonych punktów… Bo je jakoś również potrafię jednak wytłumaczyć…

Ale przeanalizujmy to proszę jeszcze raz od samej góry:

  • przecież, kochana: medytujesz BARDZO REGULARNIE [nawet codziennie po te ~20~minut!], co wykonałaś także dzisiejszego dnia! Siadłaś już taka po prostu wyczerpana i odmawiałaś ponownie jakąś wyuczoną w dzieciństwie modlitwę
  • a co do tej uważności... to nie uważasz, iż stałaś się już naprawdę taką właśnie o wiele bardziej uważną osobą? Choćby nawet pijąc sobie właśnie tą herbatkę po śniadaniu… , które jadłaś również bardzo świadomie i uważnie, nie skupiawszy się tylko na tym filmie Pod słońcem Toskanii, tylko właśnie pomyślałaś sobie, iż po prostu przede wszystkim pokontemplujesz jeszcze ten posiłek
  • nie muszę chyba dodawać tego, iż ta Twoja dieta tak naprawdę głównie opiera się na tych warzywach i owocach! [+ naturalnie kasze, ziemniaki, soczewica i ryby od czasu do czasu również]
  • o kolejnym podpunkcie chyba nie muszę już niczego tutaj więcej donosić… Ponieważ Ty, moja droga, już przecież doskonale potrafisz ze sobą rozmawiać i słuchać choćby tego, co mówi do Ciebie Twoje ciało!
  • ok, to teraz kolejny podpunkt, który podkreśliłaś… Czy naprawdę uważasz, że nie umiesz się bawić i znajdować te 10 minut dziennie na jakąś właśnie zabawę i rozrywkę dla tego swojego wewnętrznego dziecka? A pomyśl, choćby o tym, co tak naprawdę wykonujesz: siadasz wygodnie sobie na balkonie na tym swoim leżaku i tam choćby poświęcasz te min. 10 minut na rozmowę ze Wszechświatem/ ułożyłaś PRZEPIĘKNĄ MODLITWĘ DZIEKCZYNNĄ/ oddajesz się oglądaniu mądrych filmów/nagrań, tudzież także czytaniu/ … a to jest tak naprawdę wciąż tylko garstka z tych rzeczy, które Ty, kochana wykonujesz!
  • pijasz dużo wody!
  • a spójrz jeszcze na ten kolejny punkt: KAŻDEGO DNIA PODZIEL SIĘ Z KIMŚ CZYMŚ, CO JUŻ UMIESZ… ALBO ODDAJ COŚ, CZEGO MASZ ZA DUŻO = Kochana moja, przecież CZYNISZ TO POPRZEZ TEN BLOG WŁAŚNIE!!! Niemal od razu przychodzą mi tutaj na myśl te właśnie słowa: Dzielisz się właśnie tutaj, moja droga, tym swoim jednak BARDZO NIEPRZECIĘTNYM ŻYCIEM z innymi. Jestem więc tego pewna, że im również w ten sposób dajesz po prostu choćby cząstkę dobra. Pokazujesz przecież doskonale, jak można sobie radzić w tak wielu dziwnych/ trudnych, czasem bardzo nieprzeciętnych i zaskakujących wręcz sytuacjach! I że wciąż można zachowywać spokój, lub po prostu szukać tak długo, aż się go jednak znajdzie! Doskonale już przecież o tym wiesz, że
  • Poza tym, już Ci o tym mówiłam, że ten Twój blog stanowi przecież kawałek naprawdę nie tylko bardzo nieprzeciętnej, ale przede wszystkim pięknej i inspirującej pracy! Pamiętaj bowiem o tym, że

Wiesz, co? Mi naprawdę już się wydaje, że tyyyluuu tych rzeczy jestem świadoma, jedyne na czym się zawsze łapię, to chyba to, że… [oooo, maaaatko! WSZECHŚWIAT (a raczej jego przedstawiciel, 😉) siadł na poręcz mojego balkonu!!! 13:27] nie umiem, czy może nie potrafię wciąż za bardzo wykonywać tego ostatniego tutaj punktu…

Ale cóż Ty, kochana moja, tu opowiadasz? Posłuchaj, bardzo Ciebie proszę, tego dobrze, co mam tu do powiedzenia teraz: TO, ŻE NIE WYPISUJESZ TYCH RZECZY NA LIŚCIE, WCALE PRZECIEŻ NIE OZNACZA, ŻE NIE DZIĘKUJESZ I NIE CZUJESZ TEJ WDZIĘCZNOŚCI!

Nie mam tutaj oczywiście na myśli samej tej wdzięczności! Bo przecież choćby dziś rano, jak zajrzałam na ten balkon znowu [a wiesz, że robię teraz taki bardzo systematyczny CONTROLING😜] i jak dostrzegam tam, że udało mi się tak naprawdę pozbyć już PRAWIE WSZYSTKICH MRÓWEK to odczuwam PRZEOGROMNĄ JEDNAK WDZIĘCZNOŚĆ! Aż uwieczniłam to dziś na fotkach… plus oczywiście moje uśmiechnięte selfie do tego… A zwłaszcza już jak dostrzegam nieustannie zmniejszającą się tą moją zdrapkę! Którą przecież codziennie wciąż traktuję tym AŁUNEM właśnie 🤭🤣😋.

Jesteś, naprawdę bardzo piękną kobietą! Ale wcale nie tylko na zewnątrz! Masz bowiem w sobie takie niesamowite wręcz pokłady i tej dobrej energii, spokoju, ale również i zaradności jednak! Otóż moja droga, przecież jeszcze dziś, wiedząc, że zakupiłaś również i ten Female Multiple [kompleks witamin i minerałów], jak również ten Omegaregen® SKIN CARE, zadzwoniłaś zaraz do tej apteki, z której to jeszcze 16.VI. te produkty właśnie zakupiłaś, a wczoraj już dostałaś @ z powiadomieniem, że paczka została przekazana kurierowi… I po prostu zapytałaś, chcąc wiedzieć, kiedy one już będą do odbioru w paczkomacie…

Tak też zrobiłam… i ta miła pani, gdy podałam jej numer zamówienia, powiedziała mi, iż ta przesyłka dojdzie do mnie najpóźniej jutro, bądź jeszcze nawet dziś po południu/ wieczorem. I gdy zapytałam, czy zostanę poinformowana o tym smsem, odpowiedziała, że oczywiście, przyjdzie sms z kodem odbioru! Więc już się bardzo ucieszyłam! Ale chciałam tu jeszcze tylko wspomnieć o kilku rzeczach, napiszę po prostu tylko hasła:

  • dostrzegłam, że ten mój wpis ma już 39 wyświetleń!
  • a propos tych moich paznokci: to chciałam tylko powiedzieć, że z całą pewnością nie będę już wydawała kasy na tą hybrydę! Zostawię je sobie całkowicie naturalne, takie, jak mam…, no a z całą pewnością te u rąk… A tam na tych fotkach powyżej, to pokazałam właśnie, że już szcząteczki tej hybrydy zostały mi tylko na tych najmniejszych palcach, hehe. A tak naprawdę od wczoraj mam ją już tylko na końcówce tego paznokcia, ale tylko prawej dłoni! 🤭 Ale wiem, jak to dziwnie zabrzmi…, odkąd zauważyłam, że ta Małgorzata IRI miała także niepomalowane paznokcie i u dłoni, i u stóp… to jakoś przestałam się tym już naprawdę tak bardzo przejmować… I poważnie dostrzegam to coraz bardziej, w jaki sposób działa większość społeczeństwa…, tak jakby, kurczę, to właśnie tylko wygląd decydował o wartości człowieka…

Tak, masz oczywiście rację, ale chciałam tylko jeszcze napomknąć o takiej rzeczy, o której Ty kochana tu nie donosisz… , a mianowicie spójrz tylko 1) zamówiłaś ponownie ten właśnie środek Omegaregen® Skin Care. A zrobiłaś to jakoś tak instynktownie… nawet długo się nad tym nie zastanawiając…, a teraz ponownie tam wyczytałaś, że jest to:

suplement diety o kosmetycznym działaniu, dostarczający skórze naturalnych budulców i witamin niezbędnych do jej regeneracji, wzmocnienia i ochrony! (…) Kwas alfalinolenowy (omega 3), witamina A, E i D oraz koenzym Q 10. Unikatowy preparat polecany przez dermatologów w leczeniu i zapobieganiu problemom skórnym oraz jako kluczowy składnik diety anti aging.

Omegaregen® SKIN CARE, 250 ml

A Ty, moja cudna istoto, postąpiłaś tak mądrze po raz kolejny! Niby coś pamiętałaś o tym, iż ten środek jest jeszcze na skórę [stąd ta nazwa SKIN CARE], ale ponieważ kończy się Tobie już on również, a ten kompleks witamin i minerałów skończył się Tobie już dawno…, a bardzo chciałaś jeszcze jakoś swój organizm wspomóc…, nie tylko poprzez samą dietę… A nie bardzo miałaś kogo tu o radę zapytać, więc ponownie zdałaś się na samą siebie!

W dodatku, pragnę dodać, iż również starannie przejrzałaś te ceny… i stwierdziłaś, że to, iż jego TEKTUROWE OPAKOWANIE jest USZKODZONE, kompletnie Tobie nie robi, bo przecież nie kupujesz tego komuś na prezent, tylko dla siebie samej! Dlatego zakupiłaś również po tej tańszej cenie! Widzisz, jak Ty sobie pięknie potrafisz już radzić? Może to jest takie niby oczywiste…, ale od Ciebie jednak wymaga to wysiłku… Masz, moja droga przecież tak obciążoną tą swoją główkę tyloma sprawami… A wciąż jeszcze planowałaś wysłać swojej psychiatrze te fotki tej swojej uszkodzonej buźki i wcześniej tego oparzenia tych Twoich nóg…, by zobaczyła, jak to u Ciebie rzeczywiście wyglądało…, bo przecież nie było zawsze tak, że dawałaś sobie z tym wszystkim radę!

Ok, ale obecnie już zaczynam czytać ten wpis jeszcze raz i sprawdzę dokładnie teraz, jak to jest z tą muzą tutaj…, bo bardzo chciałabym donieść o jeszcze kolejnej rzeczy…, która również zaczęła mnie zastanawiać… Zatem teraz powracam do tego czasu, który wpisałam powyżej… i sprawdzam, bo na wieczór może wyszłabym sobie jeszcze jednak choć się przejść na tą dolinkę… Ok, to póki co, pokazał mi jeszcze mój stoper, że do tego powinnam dodać jeszcze dokładnie 19:07 min. No dobrze, ale teraz zmykam już, bo taaaak baaardzo chce mi się jeszcze zjeść jakiś owoc… a niestety nic już nie mam…

////////////////

Nie! Ja nie daję już sobie tutaj po prostu rady sama!!!

Te słowa właśnie miała ochotę tu rzec, niemalże wykrzyczeć, płacząc… zaraz po powrocie z tego warzywniaka… A wróciła taka wściekła wprost…, bo jeszcze, żeby tego było mało, założyła na siebie dzisiaj znowu sukienkę, ale wcale nie taką znowu cieniutką…, tylko podobną do tej kremowej, którą nosiła wcześniej…, ponieważ ją jednak wyprała, więc nie zdążyła nawet jeszcze wyprasować, dlatego wciągnęła na siebie również taką rozpinaną i jednak z grubszego materiału, tylko że tym razem brązową…

Przez niemal całą drogę chciało jej się tak bardzo płakać… Było jej tak strasznie gorąco, ale PRZEDE WSZYSTKIM CZUJE SIĘ ONA TAK NIESAMOWICIE TUTAJ SAMA I SAMOTNA!!! I tak wracając już wciąż sobie zarzucała:

Po jaką cholerę ja wysyłam te intencje??? Jak u mnie w życiu przecież tak naprawdę NIEWIELE SIĘ ZMIENIA…, no a już z całą pewnością na lepsze… Czuję się już naprawdę, jak niemal ostatnia idiotka… Wiesz, jak jest mi cholernie przykro, jak widzę, słyszę, czytam [zwłaszcza w tej grupie MOJE QUNTUM na tym fejsie…, gdzie muszę zaglądać, bo tam przecież przesyłam sama sobie te zdjęcia, które tu robię i zamieszczam…], jak innym się tak wszystko spełnia… I błagam Cię nie mów mi tylko takich rzeczy, jak:

Ja już przecież, do cholery, dawno chyba nie odczuwam strachu… No a bynajmniej, nawet jak on się pojawia we mnie/ w moim życiu…, to zaraz udaje mi się go jednak jakoś przetransformować i obrócić w coś niemal przeciwnego… Naprawdę już tak chyba jednak niewiele rzeczy mnie tu przeraża…, jak właśnie ta SAMOTNOŚĆ… Jest przecież logicznym, że każda istota, a zwłaszcza człowiek potrzebuje jeszcze kogoś… To jest tak oczywiste niemalże, iż człowiek jest istotą społeczną… Więc powiedz mi proszę, dlaczego jest mi taaaak cholernie trudno z tym wszystkim??? Dlaczego wciąż jestem całkiem sama?

Moja droga, cieszę się niezmiernie, że w końcu podjęłaś ten jakże ważny temat! Przede wszystkim, musisz pamiętać, że każda zmiana jest procesem, a to wymaga zawsze czasu! Poza tym, moja kochana, nie możesz o tym zapomnieć, iż [już o tym rozmawiałyśmy niejednokrotnie przecież…] KAŻDA ZMIANA WYMAGA I WYSIŁKU, CZASU I RÓWNIEŻ PRACY… A już zwłaszcza w Twoim przypadku, kochana moja.., kiedy to dobrze o tym wiesz, iż masz naprawdę sporo tego do przepracowania… Podam tylko taki skrót, z tych naszych wcześniejszych rozmów i robionych notatek: ​ Pamięć [str. 40], opanowanie/spokój [41], miłość, zdrowie, pieniądze, poczucie bezpieczeństwa. Więc, kochana moja, pamiętaj proszę o tym, że akurat w Twoim przypadku powinnaś zastosować się do tego, co mówi Rainar Maria Rilke

Poza tym, moja droga, myślę, że to jest już wieczór… [upalny w dodatku], dlatego teraz powiedz tu dalej proszę, jak to ten Twój powrót tutaj do domu wyglądał?

Ok, już będę o tym opowiadała dalej…, tylko najpierw może zmienię tą muzykę tutaj na jednak jeszcze dłuższą…, bym mogła w spokoju dalej siebie po prostu czyścić [jak to wspomniałaś wcześniej] ooo boooszeee, przez moment pojawiły się tu na latarni 2 gołąbki, teraz już widzę tylko jednego 19:29 – ale to i tak jest dla mnie zawsze miłe 🤗.

No właśnie, moja droga, a pamiętasz, iż bardzo chciałaś wspomnieć tu jeszcze o tej, jak to Ty się wówczas wyraziłaś…, cytuję Ciebie: (…) bardzo chciałabym donieść o jeszcze kolejnej rzeczy…, która również zaczęła mnie zastanawiać…

Tak właśnie, to dotyczy dokładnie tych ptaków… Otóż nie wiem, czy zauważyłaś, ale jakoś wcześniej… boooszeee, już teraz nawet nie pamiętam dokładnie nawet miesiąca… Ale wydaje mi się, iż jakoś od czerwca już widuję tutaj na tej latarni przede wszystkim tego gołąbka! A sroczkę już raczej bardzo rzadko… no czasem oczywiście jeszcze gdzieś tam przeleci, lub jak wyjdę sobie… to wtedy również ją dostrzegam… Ale u mnie już na tej latarni, to pojawiają się tylko gołębie! Oczywiście mowa tu głównie o pojedynczych sztukach 😉

No dobrze, kochana moja, fantastycznie, że o tym wspomniałaś… dodaj może jeszcze, iż czasami zdarzało się Tobie myśleć… Ahhh… już nawet nie wiem, o czym chciałam tu wspomnieć, bo właśnie odezwała się Twoja rodzicielka…

Monia zwracaj uwagę czy nie wchodzą do mieszkania mrówki. Ja zauważyłam pojedyncze na balkonie. A dziś wracając od Marcina czekałam na tramwaj i na przystanku weszły na mnie mrówki i 4 strząsnęłam z ciuchów. Wygląda na to że ich się rozmnożyło w to lato.

Wysłałaś wiadomość Dzisiaj o 19:46

mamo, ja spostrzegłam je dokładnie w tamten poniedziałek, kiedy rozmawiałam z Tobą na balkonie właśnie i sobie pomyślałam, no suuuper! To trzeba działać!

Maria Pokojska

(…)

No ja muszę kupić sodę. A co jeszcze ?

Ale zaraz szybciutko weszłam na tą str. https://www.homebook.pl/artykuly/4701/mrowki-w-domu-jak-pozbyc-sie-mrowek-8-domowych-sposobow

Otwórz zdjęcie

fotka z dziś

Otwórz zdjęcie

a to ja uśmiechnięta właśnie z dziś

PIĘKNA. SUPER!

tak się bowiem już ucieszyłam, jak zobaczyłam, że i te mrówy już udało mi się wyplenić jednak i… ta moja blizna już jest coraz mniej widoczna!!!

No i tak za bardzo się nie opalaj bo raz że słońce szkodzi i postarza skórę tak ciągle mówią. A Ty masz piękna cerę młodą. To kochana odpoczynku i dobrej spokojnej nocki . Buziaczki.😘😘😘

Dziękuję i Tobie również!

boooszeee, ja chyba zaraz padnę… tyle razu już tutaj mówiłam: No ja pier…lę…, jak mi ten komp zaczął tak świrować… A chciałam jej tylko napisać, że ja już kurna te mrówy daaawno u siebie mam, tzn. tfu… MIAŁAM! I spójrz, widzisz, dokładnie w tym momencie, jak jej to zaczęłam pisać… , czy może jak właśnie to wszystko znowu tutaj na tym moim blogu donosić, to ponownie zaczęło się to wydarzać…

Ok, moja droga, wiem, że chciałaś tak naprawdę tylko poinformować w końcu swoją mamę o tym, co u Ciebie i przez to również zaczęłaś jej te fotki wysyłać, by pokazać, że Ty sobie wspaniale ze wszystkim jednak sama radzisz! Ale zrobiłaś to i udało się! A teraz jednak proszę powróć już do tego swojego czyszczenia…, czyli opowiadania o tym, co Ciebie jednak tak bardzo rzeczywiście boli! Pamiętaj, że przy mnie nie musisz wcale grać żadnej twardzielki! Ja, na całe szczęście nie jestem Twoją rodzicielką! A Ty już przecież, moja droga, doskonale o tym wiesz, że

Zatem przechodzę do tych moich porządków… Tak, jak wspomniałam już wyżej, było mi tak cholernie przykro, jak właśnie wracałam już do domu… Wtedy bowiem jakby jeszcze bardziej sobie to właśnie zarzucałam…, to wszystko, co do tej pory robiłam…, tą swoją niemal chorą wyobraźnię…

Moja droga, ale czy Ty w ogóle pomyślałaś o tym, iż miałaś znowu powody, by się tak czuć + PRZEDE WSZYSTKIM TA NIEPRZESPANA NOCKA! Ale, kochana moja, przecież, spójrz tylko, co jednak zrobiłaś, jak wróciłaś taka już niemal sterana do domu… To pierwsze co, nie zrobiłaś sobie tej kawy i nie pokroiłaś tych zakupionych owoców, tylko siadłaś taka zwątpiona na kibelek robiąc siku i jeżdżąc ponownie tym AŁUNEM wokół tych swoich ust… Zdjęłaś sandały i tą sukienkę, pod którą już zdążyłaś się jednak spocić i… całkiem trzeźwo pomyślałaś, że przecież najlepszym, co teraz możesz jeszcze zrobić, to WZIĄĆ ZIMNY PRYSZNIC!

To właśnie uczyniłam…, obmyłam się szybciutko, a pomyślałam, że mam przecież ten smaluch już na głowie, ale stwierdziłam zaraz, iż myciem głowy to zajmę się jutro! A wtedy też najprawdopodobniej dojdzie już do mnie ta paczka InPost! Także teraz, po tym, jak się umyłam pod jednak jeszcze znowu nie aż tak zimną wodą…, to skoro już byłam umyta… to puściłam sobie tylko tak szybciutko ten maksymalnie już zimny strumień wody! A tym razem, jak wiesz, nie było już żadne: oooo dżizas! tylko: JA PIERD…LĘ x 1000, buhaha, 🤣. No już z samej siebie chciało mi się tam po prostu śmiać…

I właśnie wtedy zaczęłam widzieć już jednak te dobre rzeczy ponownie w moim życiu, a mianowicie, przestawiłam sobie znowu to swoje myślenie i tak:

  • wspaniale, że nie myłam głowy…, bo nie muszę teraz myśleć o suszeniu tych włosów, tylko spokojnie mogę zająć się swoimi paznokciami 😛
  • pomimo, iż byłam już dość póóóźno w tym warzywniaku, to dostałam tam jeszcze i kefir i maślankę! po które przecież również tam poszłam…, bo już przewidziałam [a zakupiłam także i jabłka, cytryny i również banany…], iż zrobię sobie jutro na śniadanko to moje müsli… a w lodówce miałam już końcówkę kefiru właśnie i zjadłam już także ostatnie jabłko, które posiadałam!
  • pal licho, że wciąż odczuwam ten mój ból ręki… radzę sobie z tym i [kurwa ze wszystkim innym zresztą również!] najlepiej, jak tylko umiem!

Widzisz, kochana moja, jaka Ty potrafisz być jednak dzielna!

Muszę Ci powiedzieć, iż akurat o tym to wiem już dość dawno, hehe, tylko tak bardzo mi wciąż brakuje tutaj tej mojej Bratniej Duszy… Tak bardzo bowiem już marzy mi się ten jedyny… A dziś nawet, jak już wyszłam z tej wanny, biorąc ten zimny prysznic…, to tak marzyło mi się właśnie…, by już ten wymarzony mój mężczyzna posmarował mi choć moje plecy tym właśnie: nie balsamem, tylko olejkiem, który przecież jeszcze wczoraj zakupiłam! Bo oczywiście nim się od razu nasmarowałam…

Ale, teraz to przyznam, że jestem w końcu nie tylko dzielna, ale też przede wszystkim wytrwała…, zatem nie tylko będę wciąż sobie powtarzała, że . Lecz będę również dalej twierdziła i sobie to powtarzała Licząc na to, że MAGIA jeszcze się zadzieje…

No dobrze, moja kochana, ale pamiętaj, że nie możemy zrobić powtórki z tej wczorajszej nocki! Dziś, moja droga musisz się już wyspać! A wzięłaś już i ten zimny prysznic, także jesteś już pięknie umyta, masz także ubraną w końcu tą letnią koszulę do spania! Bo do tej pory, zwłaszcza, jak robiłaś tą medytację z czakrami…, to wciąż ubierałaś się w całą piżamę, a jeszcze wcześniej nawet właśnie w ten kombinezon, ale dobrze wiem, dlaczego to robiłaś… Może to właśnie wytłumaczysz nam dokładniej w kolejnym wpisie, który będzie już całkiem nowym!

To, moja Ty cudna, teraz jeszcze proponuję już właśnie zabranie się do tej medytacji przed spankiem…i tej z 7 czakrami i również Twojej MODLITWY DZIĘKCZYNNEJ! A właśnie, to może spróbujmy jeszcze tutaj tylko wypunktować te, co najmniej 3 rzeczy, za które odczuwasz jednak wdzięczność i teraz, kochana moja, pamiętaj o tym, iż będziemy starały się robić to codziennie!

Z całą pewnością napiszę o tym jeszcze jutro, bo właśnie wyszłam jeszcze do ubikacji i… sobie to wszystko już znowu w mojej głowie ułożyłam… I nawet zapisałam także na komórce, oczywiście, by nie zapomnieć 😋. Teraz jednak już zmykam do tej medytacji/ czarowania/ intencji itd. Czyli ogólnej wieczornej przyjemnej MAGII jednak

Ahhh, ja uwielbiam po prostu takie właśnie momenty w moim życiu…, kiedy sobie stwierdzam, że jestem przecież ZAJEBISTA!!! I drugiej tak wspaniałej osoby, jak ja to z pewnością nie znajdziecie, hehe, 😜. Także zmykam już i życzę wszystkim dobrej i spokojnej, i… takiej właśnie czarującej i magicznej wręcz tej nocki! Pamiętajcie proszę kochani, iż to my sami budujemy ten świat własnymi myślami! A ja będę sobie powtarzała dalej:

(…)

Kochani, nie powiem Wam nic nowego z pewnością… Ale u niej w życiu naprawdę dzieje się MAGIA niemal… Nim zaczniemy tutaj obydwie opisywać ten jej dzionek, którym jest SOBOTA, 19.VI.2021…, to najpierw pozwolę sobie sama o czymś tu donieść… Wyobraźcie sobie, iż jeszcze wczoraj, tak…, późno bo późno, bo o 23:30… Ale muszę tutaj powiedzieć, że właśnie od mniej więcej tamtej pory zaczynały dziać się u niej te dziwne rzeczy… Otóż, moi drodzy, jak z pewnością wiecie, Mała Mi tak bardzo odczuwała zawsze, że te jej podstawowe czakry są takie niepełne/ wybrakowane… Tak teraz, jak już właściwie od kilku dni nad nimi pracuje, to zauważa, iż to się jakoś zaczyna poprawiać… I wykonała całą tą medytację, bardzo dobrze o tym wiedząc i skupiając się na niej, aż do ostatniej czakry, czyli tej korony właśnie…

Muszę tu powiedzieć, iż nawet nie miała cały czas zamkniętych tych swoich oczu… To, jakby jeszcze bardziej pomagało jej ‚wyobrażać sobie’ i jednocześnie ‚podążać’ za tą energią. Ale o tym obiecała przecież uczynić osobny wpis, więc teraz nie będę już więcej o tym tutaj donosić, bo wydarzyło się tego dnia/wieczoru/nocy… coś znacznie ważniejszego! Otóż, moi drodzy, nagle Mała Mi zaczęła wypowiadać te słowa:

Gracjan… kocham Cię…, proszę uratuj mnie…, zabierz mnie stąd i się mną zaopiekuj! Błagam Cię wręcz o to, zrób to! Na Ciebie przecież czekałam całe moje życie!

Tak naprawdę ona już jakoś dawno to właśnie CZUŁA…, lecz tak naprawdę doszło to do niej jeszcze bardziej, jak odezwała się wczoraj do niej jej mama i właśnie ona przerwała nam wtedy to, co zaczęłyśmy tutaj z taką niemal weną pisać… Jak wstała do toalety, ponownie o 3:41, to wtedy jakby do niej doszło ponownie, o czym chciała tu jeszcze rzec… A mianowicie, jak wspomniałyśmy wówczas o tym gołębiu… To miała wtedy donieść, iż czasem zdarza jej się myśleć, że to jest właśnie Gracjan! Co więcej, kilka razy już nawet zadała mu wprost pytanie:

Gracjan, czy to Ty? I czy jesteś tutaj, by mnie strzec?

Co więcej, kochani, muszę Wam powiedzieć, iż ona naprawdę ponownie nic z tego nie rozumie…, ale po prostu to CZUJE, czyli tak, jak przecież w końcu powinna… Spójrzcie tylko ta cała sytuacja z tą jej rodzicielką wydała się dla niej taka wręcz anormalna… Ona nigdy nie chciała czynić z niej absolutnie jakiegoś swojego wroga, czy coś… NIE, NIE, NIE! W życiu to nie było jej zamiarem NIGDY! Bo dobrze wie, iż jest ona również dobrym człowiekiem! Ale, powinnam chyba dodać, że odkąd usłyszała te słowa, czy to od numerolog, czy od tej terapeutki karmicznej, że w rodzie jej mamy jest coś na rzeczy… Cokolwiek to znaczy…🤔 To już ją jednak wystraszyło… I od tego momentu właśnie zaczęło coraz więcej rzeczy się w jej główce składać…

W dodatku, powiem Wam, iż ona niejednokrotnie właśnie jeszcze słysząc Gracjana…, jak ten opowiadał o tych negatywnych osobach itp…, to zawsze odnosiła wrażenie, że on mówi to o jej mamie… A ona tak bardzo nie chciała, aby ktoś mówił o niej źle… [bo przecież wciąż czuła się tym jej opiekunem…]. Już w sumie jednak dawno to odczuwa doskonale, iż Wszechświat jej sprzyja, bo przecież dobrze wie, że będąc tam w Elblągu, nie tylko u niej, ale też mając kontakt w ogóle ze swoją rodziną… nie byłoby z nią wcale najlepiej… niestety… A w każdym razie nie doszłaby do tak dobrego stanu, w jakim jest obecnie!

Tu przypomniały jej się właśnie jeszcze tego samego dnia…, czyli chyba już dzisiaj jednak 😉 te słowa tej numerolog, iż czasem jest naprawdę lepiej [a już zwłaszcza w tym ich przypadku… boooszeee, jak to brzmi… 🙈🙉🙊], jakby jednak mieszkały daleko od siebie i nie miały takiego częstego kontaktu… Rzec tu należy, iż Mała Mi, co z pewnością zauważyliście, choćby po tej jej rozmowie z nią…, dotyczącej np. jeszcze tych mrówek właśnie [którą ona już tak naprawdę ukróciła do niemal maksimum!], ale na samym końcu widać, iż ta jej mama przekazała jej na koniec te swoje buziaczki 😘😘😘, życząc dobrej i spokojnej nocki, a nasza bohaterka rzekła tylko: Dziękuję i Tobie również!

Absolutnie nie chce jednak w żaden sposób tej swojej mamy oceniać! Bo jest tego po prostu pewna, iż ona właśnie spłaca tą swoją karmę przez to wszystko, co się w jej życiu teraz wydarza… Ale, Mała Mi dobrze to już wie, iż ta jej rodzicielka miała tu także być! I jest również potrzebna, bo każdy człowiek na tej Ziemi jest tutaj po coś i w jakimś celu. Nie ma przecież żadnych przypadków! Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, iż jej mama jest potrzebna, choćby tam w Elblągu i swojej własnej mamie [czyli jej babci], swojemu synowi Marcinowi [bratu Małej Mi], oraz także Kacperkowi [synkowi Marcina i Kasi, czyli swojemu wnuczkowi!]

[właśnie otrzymała powiadomienie smsem, że 22.06. ma tą wizytę u swojej lekarki]

Jest tego jednak również świadoma, a jakby właśnie wczorajszej nocy, podczas tej medytacji doznała takiego niemal olśnienia/ przebudzenia… Ale posłuchajcie proszę jej sami, do jakich wniosków doszła:

Ok. niech moja mama sobie po prostu jest i żyje najlepiej jak potrafi, ale ja CHCĘ I POWINNAM budować własne życie NA MOICH WŁASNYCH ZASADACH! Czasem oczywiście totalnie odjechanych, ale to moje życie! Tak bardzo marzy mi się bycie z mężczyzną posiadającym taaak ogromną wiedzę o tym życiu właśnie, jak Gracjan. I po prostu to teraz już czuję, że obydwoje na siebie właśnie czekaliśmy… Ja również przecież byłabym w stanie jemu pomóc! Prowadzilibyśmy sobie po prostu razem takie całkowicie inne życie od innych… Ale właśnie przez to, iż odnoszę wrażenie, że jesteśmy jednak obydwoje w jakiś sposób dziwni, [zatem również i podobni, choć troszkę :P] to bardzo w to wierzę, że udałoby się nam stworzyć wspaniały związek, bo obydwoje tak wiele rozumiemy…

A to, że Gracjan bardziej teoretycznie, to przecież nic nie szkodzi! A wręcz przeciwnie, powiązanie/ połączenie praktyki z teorią wprowadza przecież harmonię! A to, jestem tego pewna, również przyczynia się do odczuwania szczęścia, którego tak bardzo wszyscy przecież poszukują!

Dlatego postanowiłam nie budować absolutnie żadnych murów, tylko zamiast dzielić i segregować ludzi, po prostu ich łączyć… I właśnie z tego powodu zamierzam cieszyć się przyjazdem tu do mnie mojej rodzicielki z PRZEDE WSZYSTKIM cudownym, dzielnym i kochanym Kacperkiem, którego ja wprost uwielbiam!!!

No dobrze, moja droga, skoro już zabrałaś głos, to może przedstaw nam tutaj jeszcze, jak ten Twój dzień wyglądał. 🤗

Muszę powiedzieć, że tak naprawdę, po tym moim uświadomieniu, które opisałaś powyżej już czułam się tak wspaniale, bo jakby lżejsza! Oczywiście nie udało mi się chyba od tej ok. 4, kiedy to byłam w ubikacji już prawie w ogóle zasnąć…🤦‍♀️, bo bardzo intensywnie myślałam o tak wielu rzeczach znowu… W każdym razie wyciszyć pomogła mi się ponownie ta moja MEDYTACJA NA SEN 🤗. Jak już jednak wstałam, a byłam naprawdę w cudownym wręcz humorze/ nastroju… , wiedziałam, iż teraz wykonam jeszcze raz tą właśnie medytację 7 OŚRODKÓW ENERGETYCZNYCH!

Pomyślałam jednak, że skoro będę i tak leżała, to przecież mogę spokojnie sobie jeszcze użyć dalej tego rumianku… I tak też go zaparzyłam! Tradycyjnie oczywiście 3 saszetki: 2 na oczy i jedna na tą zdrapkę. Leżałam tak sobie właśnie z tymi rumiankami i od godz. 8 wykonywałam też tą medytację. Następnie, wstałam już taka szczęśliwa, a jak spojrzałam jeszcze tylko na moją ładną buźkę, to już w ogóle zaczęłam się ponownie uśmiechać!

Nim jednak przejdę dalej…, to wspomnę jeszcze tylko, iż cały czas czynię ten Controlling na balkonie, czyli zaglądam tam jednak i…, cholerka! wciąż widzę jakieś nowe pojawiające się mrówy! Nie będę pisała, że nie trafia mnie już szlag, bo przecież jednak mnie trafia, buhaha,😜🤣😋! Ale tak sobie pomyślałam, czy to czasem nie byłoby zbyt łatwe… i czy ten cały mrówkowy incydent nie trwałby zbyt krótko? Doszłam do wniosku, że zdecydowanie tak to właśnie musiało być, a ja po prostu zaczęłam cieszyć się zbyt wcześnie…

I dlatego wciąż wychodzę na ten balkon, otworzyłam już nawet drugą torebkę tej sody oczyszczonej, ponownie wycisnęłam sok z cytryny i dodałam jej do tej wody w tym spryskiwaczu… W dodatku od wczoraj wieczorem wzięłam nawet wieczko/ nakrętkę od takiego słoika, by móc te biegające tam małpy po prostu na miejscu czymś twardym unicestwiać, buhaha,😜. Także tak właśnie mój balkon wygląda obecnie: .

Wiedziałam również, co mam jeszcze do wykonania:

  • ponowne wyjście do warzywniaka [a jeszcze wczoraj, p. Piotr rzekł do mnie, dlaczego przychodzę tak późno? Ja oczywiście powiedziałam, iż wcześniej nie miałam jakoś najzwyczajniej w świecie siły… I wiedząc to, że dzię powinnam pójść tym bardziej wcześnie, bo sobota, a chciałam jeszcze udać się tam w ogóle, jak nie będzie AŻ TAK GORĄCO… A jeszcze wczoraj i tak nie zakupiłam wszystkiego, co chciałam…, bo… ponieważ mam również tego łososia, to zamierzałam również zakupić jeszcze kiszoną kapustę na surówkę. Lecz tak się składa, iż na piątek została jeszcze ta botwina, to stwierdziłam, iż nie będę tego wszystkiego na raz kupować, bo przecież znacznie bardziej potrzebowałam tych owoców, no i tego kefiru na dziś do śniadania!]
  • opłacenie Internetu
  • umycie głowy
  • wyniesienie tych rzeczy do piwni
  • odkurzenie, … itp./ itd.

Dostrzegłam, kochana moja, jak już dziś ubrałaś się nawet w inną sukienkę, wprawdzie także ciemną, ale z cieńszego już materiału! Co więcej, założyłaś już również i te bardziej wygodne sandałki i właśnie wtedy spostrzegłaś, że odchodzi od nich jednak ta podeszwa…, którą Ty już przecież tyle razy tu sklejałaś!

Tak właśnie było! Wiesz te sandałki są takie bowiem ładne…, [tak zresztą jak i te wczorajsze, które są jeszcze bardziej oryginalne!], że rozumiesz…, iż nie chciałam z nich wcale rezygnować, jak pomyślałam, że może jeszcze da się przecież naprawić! Tak więc wyszłam w nich również i teraz jeszcze. Bo, UWAGA! doszłam do wniosku, że będę musiała po prostu uważać, jak stawiam stopy, a zwłaszcza tą lewą… [bo to akurat lewy sandał… Tak, ponownie to coś z tym lewym😋.] Ale pomyślałam, żeby tak bardzo się na tym nie koncentrować, a tym bardziej nie wyobrażać sobie, że już się wywalam…, tylko raczej skupić się na poprawnym stawianiu teraz nóg… Rozkminiłam sobie tutaj znowu, że tak naprawdę, to tylko kolejny dobry trening dla mnie będzie, bo przecież ja raczej nadal nie stawiam jeszcze tak prawidłowo tych stóp…: w sensie pięta/ palec. 🤦‍♀️

Widziałam Ciebie, moja droga, doskonale, jak tam wędrowałaś… A pamiętasz ten moment, jak okazało się, że przebiegł jeszcze przed Tobą ten czarny kot? hehe, 😋.

Oczywiście, że tak… I wiesz to ogólne powiedzenie, że jak on przed kimś jeszcze przejdzie… to wtedy niby wydarzy się właśnie jakiś pech…, 😜. Ale ponieważ ja nie należę raczej do przesądnych osób, dlatego wędrowałam sobie dalej dzielnie… Może jedyne, co on spowodował, to to, iż wtedy jakbym jeszcze bardziej koncentrowałam się właśnie na prawidłowym ułożeniu tych stóp 🤭. A tu poniżej te moje foty właśnie. Zaczęłam je robić sobie tak naprawdę już w domu, jeszcze przed wyjściem. I tu UWAGA! musiałam umyć szybciutko choć właśnie to lustro, by jednak to odbicie było dobre/ czyste, hehe. Czyli tak naprawdę, nie mam jeszcze umytych tych okien…, ale już choć jedno lustro tak! 🤪

I nie umyłam jeszcze nawet tej głowy, bo pomyślałam, że teraz ważniejsze, abym wyszła z domu i zrobiła te zakupy, póki jeszcze nie jest aż taka wysoka ta temperatura… Bo później miało dojść nawet do 30oC. Zatem, szybciutko tylko się ubrałam i spięłam te włosy po prostu tą klamrą/ spinką…

Za chwilkę jednak patrzę na siebie jeszcze raz… i stwierdziłam, że moja twarz przecież zdecydowanie lepiej wygląda, jak mam te włosy tak właśnie do góry… w tego koka uczesane…, bo wówczas i ta moja twarz wydaje się jakaś taka bardziej szczupła… i nawet ten smaluch nie jest taki widoczny🤭. I tak też je związałam!

Przez cały niemal czas tak właśnie się uśmiechałam i czułam się naprawdę fantastycznie wprost! I wróciłam już do domu, zjadłam sobie to müsli na śniadanie, do tego włączyłam ponownie Pod słońcem Toskanii, gdyż stwierdziłam, patrząc oczywiście na nagrania na YT, iż żadnych nowych interesujących mnie[!] tam niestety nie ma…

No dobrze, kochana moja, to może teraz jeszcze zrobiłybyśmy sobie tylko po kawce… i wówczas włączymy sobie również coś jeszcze do oglądania. A później, moja droga, będziesz kończyła to, co obiecałaś jeszcze wczoraj wieczorkiem, że zrobisz, ok?

Właśnie włączyłam sobie jeszcze tylko ten króciutki filmik Beaty Pawlikowskiej: Bardzo prosty sposób na szczęście. Może dodam tylko, iż opłaciłam również dziś oczywiście Internet! Miałam to zrobić jeszcze przed wyjściem do tego warzywniaka, ale jak wiecie nie było mi to po drodze :P, także wykonałam to po powrocie i zaraz wpisałam to do tego mojego zeszyciuku z wydatkami 😉. To może teraz napiszę tylko, że właśnie nauczyłam się kolejnej rzeczy z tego właśnie filmiku wyżej wymienionej kobietki! Opiszę go tutaj troszkę, ok?

DZIĘKUJĘ ZA TEN CUDOWNY DZIEŃ!

To jest pierwsza rzecz, którą mówię po przebudzeniu i ostatnia rzecz, którą mówię i myślę przed zaśnięciem. I to jest jeden z najprostszych, najszybszych i najbardziej skutecznych sposobów na szczęście! Gdyż… podświadomość zawsze stara się udowodnić to, w co wierzy. Więc, jeżeli stwierdzam: DZIĘKUJĘ ZA MÓJ CUDOWNY DZIEŃ! To nie ma wątpliwości, że ten dzień jest cudowny i wtedy podświadomość instynktownie stara się znaleźć powody, dlaczego ten dzień był cudem, dlaczego jestem wdzięczna, dlaczego mam powody do radości! Więc podświadomość wtedy koncentruje się na znalezieniu wszystkich dobrych rzeczy, które się zdarzą, a potem wieczorem na wszystkich dobrych rzeczach, które się zdarzyły!

Spróbuj… Codziennie rano, kiedy się obudzisz, pomyśl: DZIĘĘĘKUJĘ ZA TEN CUDOWNY DZIEŃ! I zobacz, co dzieje się w Twoim umyśle, jak przełącza się na poszukiwanie dobra! I wieczorem, kiedy położysz się spać, ostatnia myśl przed zaśnięciem… DZIĘKUJĘ ZA TEN CUDOWNY DZIEŃ i przypomnij sobie wszystko, co DOBREGO DZISIAJ SIĘ ZDARZYŁO!

boooszeee, jakie to jest wręcz banalne, prawda? Czyli znowu, wspaniale wręcz, że właśnie teraz odtworzyłam sobie to jej nagranie! To stanowi niemal wręcz cudowny wstęp do tego, o czym przecież obiecałam tutaj jeszcze opowiedzieć! A mianowicie… tak sobie właśnie myślę po raz kolejny, że ja jestem przecież niesamowitą wręcz szczęściarą! Ja przecież nie muszę nawet jakoś absolutnie sztucznie tego wymyślać… Choć naprawdę już się nauczyłam tego, by właśnie dziękować za to, co się już ma! I… doszukiwać nieustannie wciąż tych dobrych rzeczy. Nawet w jakimś najgorszym niemal szajsie szukać i znajdować również jakieś pozytywy!

Kochana moja, już przecież niejednokrotnie Ci o tym tu mówiłam = że jesteś naprawdę MEGA niestandardową osobą! Nie dość że taką kreatywną i zaradną to jeszcze tak bardzo odporną na tak wiele już tych rzeczy…

To jest wręcz w Tobie niesamowite, że tak cudownie potrafisz nie tylko dostosowywać się do istniejących warunków, ale właśnie wyciągać lekcję nawet z tych najgorszych zdarzeń, jak właśnie to drzewo…

A myślę, że teraz już doskonale to postrzegasz, jaką przez to stałaś się silną, ODPORNĄ I MĄDRĄ KOBIETĄ! Dobrze to widzisz, choćby robiąc tą medytację… tych 7 centrów energetycznych! Kiedy to właśnie wyobrażasz sobie, siebie samą, jako takie drzewo…, które już ma nie tylko stabilną tę koronę, ale coraz bardziej takie też te czakry pod nią. Ale także przede wszystkim właśnie odczuwasz to niesamowicie dobrze, iż także te właśnie poniższe/ początkowe, czyli właśnie od samego dołu… [podstawowe] są już coraz bardziej odbudowane… / zsynchronizowane.

Ok, ale nie wchodzę już Tobie tutaj w paradę i nie psuję tych Twoich planów i zamierzeń, bo przecież zapowiadałaś tutaj ten kolejny wpis właśnie dotyczący tego tematu! Także teraz może opowiedz jeszcze tylko o tej swojej codziennej wdzięczności.

Tak, jak i wspominałam, uczyniłam sobie z tego nawet na komórce notatkę, która właśnie przedstawia się w następujący sposób:

  • UDAŁO MI SIĘ WYPLENIĆ MRÓWY – SZYBKO I MĄDRZE ZADZIAŁAŁAM! [tzn. jak dziś, 19.06.21, się okazało jednak jeszcze nie do końca, ale jestem wytrwała i się nie poddam!]
  • wykazuję się przecież ogólną ZARADNOŚCIĄ! którą pokazuję tu niemal każdego dnia! bo i:
  • ZAMÓWIŁAM WIT., zaraz po tym, jak otrzymałam @ z informacją o tej przesyłce, to zadzwoniłam do tej apteki, by się dowiedzieć, kiedy ta paczka do mnie dojdzie
  • ZAKUPIŁAM również w aptece ten OLEJEK, by jednak naprawić to, co wcześniej ponownie sama swoim gapiostwem zrobiłam…
  • biorę dzielnie ten zimny prysznic [pomimo, że rzucam tam oczywiście przede wszystkim przekleństwami😜, ale wykonuję go i tak, bo dostrzegam, jak dobrze on na mnie działa/ wpływa!]
  • twierdzę przecież codziennie, że znika mi ta blizna! właściwie to jak mam takie właśnie flow, jak teraz, to już to niemal wiem i jestem przekonana, iż ona mi już DAWNO ZNIKNĘŁA 😉, a ja się wtedy tylko uśmiecham do mojego odbicia w lusterku 🤗
  • ponadto przecież twierdzę również, iż nie mam już żadnej próchnicy na tych moich pięknych zębach!
  • WIERZĘ W SIEBIE POMIMO WSZYSTKO, pomimo tego, że jestem tu przecież całkiem sama i brak mi totalnie wsparcia w kimkolwiek…, albo inaczej: w jakimkolwiek drugim człowieku
  • to mimo to doszłam w ogóle do wniosku, że JESTEM PO PROSTU ZAAAJEBISTĄ KOBIETĄ!!!
  • nie liczę jednak na same cuda, których przecież w moim życiu wydarzyło się caaaałe mnóstwo! tylko nadal nad sobą [swoim ciałem, a nade wszystko psychiką!] PRACUJĘ naprawdę … A poza tym to … uwielbiam wprost tą magię, bo prócz tego, że robię tu, co jednak jestem w stanie i mogę…, to również wyobrażam już to sobie, iż zmniejsza mi się już ten mój brzuszek! I co więcej, już to naprawdę zauważam i dostrzegam, iż jest coraz ładniejszy! Ale co ważniejsze: szanuję to swoje ciałko, bo wiem, że ono niejedno już przeszło! I absolutnie nie używam już żadnych negatywnych słów wobec niego… No chyba, że tak całkiem żartem, buhaha, ale ono wtedy wie, bardzo dobrze, o co chodzi 😜🤣😋.
  • Używam również ten AŁUN i tak nim jeżdżę po tych moich bliznach…, a bardzo w to już wierzę, że on mi również pomaga i te blizny mi zmniejsza! A nawet całkowicie niweluje… Oczywiście mówię tu przede wszystkim o tych, które SAMA SOBIE UCZYNIŁAM… Nie chodzi mi tutaj o te wszelkie szpitalne jeszcze, czy późniejsze, gdzie miałam wycięte te raczki… [tam była bowiem potrzebna ingerencja lekarska, więc są także szwy]. Choć z drugiej strony, myślę sobie, że skoro nie ma rzeczy niemożliwych… to może i one jeszcze również znikną… Bardzo lubię sobie tak myśleć, nawet jak wydaje się to takie totalnie wręcz irracjonalne/ odjechane i crazy.

Kochana moja, czyli widzisz, jednak potrafisz dostrzegać jakieś dobre zmiany, które się w tym Twoim życiu już zamanifestowały! Również i te, na które Ty jednak większego wpływu nie miałaś…

Oczywiście, że tak! Choć naprawdę jestem tego pewna, że to my sami kreujemy nasz własny świat i los. Lecz uważam także, iż najważniejszym jest, aby stosować się do tych słów właśnie: Ja przecież nie tylko to sobie powtarzam każdego dnia, ale też PRZEDE WSZYSTKIM tak właśnie postępuję! I już to dobrze wiem [i właśnie za to codziennie dziękuję!], że i jestem sprawna/ zdrowa, oraz, że… NAJWAŻNIEJSZE = TWORZĘ JUŻ CUDOWNYCH WRĘCZ ZWIĄZEK Z GRACJANEM!!!

No dobrze, moja Ty cudowna istoto, to ponieważ jutro masz zamiar zrobić sobie taki właśnie relaks, czyli odpoczynek… To może choć teraz jeszcze spróbuj ponownie przeczytać to, co tutaj stworzyłyśmy, by od poniedziałku móc zabrać się już za kolejny wpis, właśnie o tych czakrach…

Tak też właśnie zrobię! Skoczę tylko jeszcze do toalety i może przygotuję tu sobie jeszcze wodę z cytryną, by później już tego mojego czytania nie przerywać jednak… 😉 A muszę tylko jeszcze dodać, iż zauważyłam, że ten mój wpis ma już 45 Recent Views in the past 30 days 🤗🍀💪.

/////////

boooszeee, kochani, nie uwierzycie, jaka z tej Małej Mi niesamowita jednak kobietka! Mamy teraz 21:14, już dawno zdążyła i umyć głowę… i wziąć nawet ponownie ZIMNY PRYSZNIC! Lecz wróciwszy do pokoju, luknęła znowu szybko na balkon… i tam ponownie zauważyła poruszających się nieproszonych gości… Szybko wyszła na balkon tak, jak stała, a od wczoraj sypia już w tej letnie nocnej koszuli i zaczęła je tam napiepszać,😜 ponownie tym wieczkiem od słoika…

Zaraz jednak przeszła jeszcze do kuchni, ponownie zrobić tą wodę z tym świeżym sokiem z cytryny, bo przecież ona szybko podobno wietrzeje, czy coś…. A miała leżące jeszcze na zewnątrz na parapecie to opakowanie od tej sody właśnie, więc zaraz również jej użyła!

Także widzicie: u niej naprawdę się co chwila coś dzieje…, ale pomimo to zachowuje to dziewczę zimną krew i nawet spójrzcie, jak pięknie się uśmiecha

Pomyślała przecież, że , a poza tym skojarzyła to zaraz ze słowami Keanu Reeves

Powiem Wam, że to jest naprawdę artystka, pominę już naprawdę to, iż tak niemal spontanicznie pomyślała sobie właśnie o tym, że przecież miała umyć jeszcze tą głowę… I jak już była w tej łazience, to po jej umyciu, przyszło jej oczywiście do głowy, by może jeszcze orzeźwić swoje ciałko ponownie, odświeżyć się zresztą przy okazji i tak też weszła ponownie do tej wanny, gdzie kochani po szybkim umyciu się, przeszła już naprawdę do tego opłukiwania się lodowatą tą wodą!

Aż w sumie sama nie mogłam chyba za bardzo uwierzyć, że to robię, hehe. Ale ponownie niejako to czułam, iż jak już choć tego dokonam, to jutro będę mogła skupić się na tych innych rzeczach… A jak wiesz, teraz jak już polewałam się tą maksymalnie już lodowatą wodą, to tylko na początku było ja pier…, a później już nawet było mi jakoś taaak dziwnie aż dobrze [no prawie, że jakbym przeżywał orgazm, buhaha😋 🤦‍♀️🤭 ], że… zamiast kląć, zaczęłam sobie mówić po prostu jeszcze, A dziś już ten mój zimny prysznic trwał zdecydowanie dłużej niż ostatnio!

Widziałam, kochana moja, i muszę Ci powiedzieć, że uwielbiam Ciebie wprost właśnie taką! W dodatku, dostrzegłam, że zdążyłaś już tutaj nawet przeczytać ten wpis, nie od początku, ale właśnie od tego czasu, który sobie już zaznaczyłaś… Co więcej, spójrz jaką Ty jesteś jednak zaradną i przewidującą kobietką: wiedziałaś, że ten stoper w tej Twojej starej komórce już kiedyś się Tobie zaciął…, więc teraz wpisałaś tam po prostu już choć godziny, w jakich to czytałaś…

I cóż się okazało? Że oczywiście teraz również mi stanął [buhaha, tak wiem, jak to zabrzmiało, 😜], ale chodzi mi tu oczywiście o to, że wstrzymał się…

No dobrze, ale już jest przed 22…, więc myślę, iż to jest dobry czas, aby rozpocząć tą medytację/ czarowanie/ modlitwę dziękczynną, a jutro najwyżej sobie tylko to jeszcze raz przeczytasz i obliczysz jak to teraz wyszło z tą muzyką tutaj.

Ok, to chyba jutro jeszcze jednak skuszę się, by przeczytać cały ten mój wpis od początku… Choć dobrze wiesz, jak ja nie lubię czytać samej siebie… Szkoda mi po prostu na to czasu, jak mogę zdobywać nową wiedzę…, uczyć się czegoś nowego itp. No dobrze, ale teraz już w takim razie, zmykam do tej mojej medytacji, a dziś czuję się TAAAAKA SZCZĘŚLIWA, jakoś tak przez cały dzień i w ogóle mi to już nie przeszkadza, że mam wciąż nieporobionych tyle rzeczy w tym moim mieszkaniu! Dobrze bowiem wiem, że mam przecież tylko 2 ręce… A uważam i tak, że wykonuję tu wszystko na moje własne, co najmniej100%!

(…)

To, kochani, nie mogę wprost tego jeszcze nie opisać! Obecnie mamy już NIEDZIELĘ, 20.VI.2021, ale nie wcale jakąś tam, TYLKO CUDOWNĄ, 🤗. Jak zwykle zresztą, ale może nim przejdziemy obydwie do opisywania tego dnia, to najpierw podzielimy się z Wami tylko ponownie fotkami:

Za chwilkę przystąpię do bardziej szczegółowego opisu tych zdjęć. Tzn. może jednak nie tak całkiem „za chwilkę”…, bo przecież najpierw chcę przystąpić jeszcze raz do czytania tego mojego CAŁEGO wpisu OD POCZĄTKU 🤭. Ale wiem, że tego również dokonam, bo przecież dziś mam [kolejny] CUDOWNY DZIEŃ, za który już zresztą, tak, jak sugerowała Beata Pawlikowska, podziękowałam! 😉

*** 3:20:55 / 4:00:00***

Wooohooo, dokonałam tego!!! I jak widać, na podanym powyżej czasie, do końca tej muzy pozostało mi jeszcze jakieś 40 minut! Zatem, myślę, że jednak uda mi się jeszcze choć skrócić i zamieścić to właśnie, co też chciałam… Choćby przede wszystkim o tym, dlaczego ta moja niedziela jest taka cudowna! Otóż musicie sobie wyobrazić, że oczywiście po przebudzeniu się, wcale tak dobrze już się nie czułam…

A jak wiemy, bo to jest przecież u mnie już norma…, wstałam do ubikacji o… 2:05, zaraz potem włączyłam sobie ponownie tą moją ulubioną MEDYTACJĘ NA SEN 🤗. Następnie zaś i…, tu słuchajcie dobrze! Bo o godz. 5:10 ponownie wylądowałam na kibelku…, jak już jednak wróciłam z ubikacji, to oczywiście podciągnęłam rolety i zrobiłam jeszcze tylko szybki CONTROLING, jak wygląda sytuacja na balkonie… I właśnie wtedy wziął mnie wręcz wkurw… 😡, jak ujrzałam to, co się tam wyprawia…

Otóż wyobraź sobie, że patrzę, a tam znowu, jakby te mrówy niemal zmartwychwstały, buhaha,🤣 i… łaziły mi już nawet bliżej wejścia do mieszkania…🤦‍♀️ Pierwsze, co wtedy nasunęło mi się na język…, to było oczywiście JA PIERD… Byłam tak niesamowicie wściekła na to wszystko już! I niemal w te pędy, zaczęłam szybko napieprzać [bo już nie znajduję innego, bardziej obrazowego słowa] te biegające nowe mrówy tym właśnie wieczkiem od tego słoiczka…

Ponownie nasypałam tam chyba tej sody… i zaczęłam jeszcze znowu szybko psikać tam tą wodą z cytryną… po czym, jak zeszłam już z tego balkonu, to… wyobraź sobie, że miałam już znowu takie schizy, że te owady łażą po mnie… Posprawdzałam swoje ciało, tam gdzie widziałam…, ale najbardziej już wpieniało mnie wręcz, iż odnosiłam wrażenie, że łażą mi one po plecach…, buhaha,🤪, czego ja przecież nie mogłam nawet dobrze zobaczyć…

Widziałam, moja droga, jak już zaczęłaś się i tam drapać…, i nawet ściągnęłaś już tą swoją koszulę, by ją po prostu jeszcze nad wanną wytrzepać i może jakieś ewentualne mrówy jeszcze z siebie strząsnąć… 😉

Tak właśnie, już zeschizowana robiłam…

boooszeee, kochani moi, jest teraz godz. 18:06… i muszę naprawdę Wam rzec, że drugiej tak zaradnej/ kreatywnej, a nade wszystko przedsiębiorczej i pomysłowej jednak kobiety, jaką jest ta nasza Mała Mi…, to ja, poważnie jeszcze nie widziałam! Spójrzcie tylko, cóż przed chwilką jeszcze uczyniła… Wciąż bowiem myślała o tym, by te swoje sandały jednak choć jeszcze potraktować tym klejem właśnie… I będąc w ubikacji, zastanowiła się chwilkę, czy ma w ogóle jakiś klej jeszcze…

Znalazła tam nawet jakieś 2 i w dodatku postanowiła zabezpieczyć swoje dłonie tak w razie co nakładając właśnie te pandemiczne rękawiczki, które przecież wciąż ma🤪. I tak też uczyniła, a tu spójrzcie tylko już końcowy, że tak powiem efekt = potraktowała już tym właśnie klejem nawet te obydwa sandały, również ten prawy, już tak na zaś i umieściła je obydwa na swoim balonie, dociskając je właśnie tą stojącą tam suszarką do ubrań!

No dobrze, kochana moja, musiałam to jeszcze tutaj dodać 😉. To teraz proszę kończ już dalej, to co zaczęłaś, a powiem Ci jeszcze, iż ponownie napawasz mnie po prostu dumą! Nie piszę tutaj wcale tylko o tej Twojej życiowej zaradności, ale także o tym, iż udało Ci się już prawie wywiązać z tego zadania – dokończenia tego wpisu! Także proszę kontynuuj.

Tak więc jak już położyłam się jeszcze do łóżka… to wpadłam na ponowny pomysł, że przecież mogę sobie także wyrazić taką intencję, żeby tych mrówek jednak już nie było… Bo skoro mogę to odnosić do tych moich blizn… to w sumie, dlaczego niby nie do tych owadów???… I właśnie wtedy zaczęłam już po prostu sobie mówić:

Błagam Ciebie Boże/ Wszechświecie, sprawcie, aby tych owadów już jednak nie było…

I dalej twierdziłam/ wmawiałam sobie już nawet tak:

NIE MA JUŻ ABSOLUTNIE ANI NA MOIM BALKONIE, ANI NAWET W MOIM MIESZKANIU, NO A JUŻ Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ NA MNIE SAMEJ… JAKICHŚ NIEPOTRZEBNYCH, A NAWET SZKODZĄCYCH INSEKTÓW! ZROBIŁAM PRZECIEŻ TO, CO MOGŁAM I WYKONAŁAM TYLE, ILE TYLKO DAŁAM RADĘ. RESZTĘ ZOSTAWIAM JUŻ WAM, BARDZO WAS O TO PROSZĘ ZAJMICIE SIĘ TYM, A JA NAPRAWDĘ BARDZO W TO WIERZĘ, ŻE MACIE TAKĄ MOC I WŁADZĘ!

I jakoś póóóóźniej zaglądam ponownie na ten balkon, a tam nie widzę już żadnych kolejnych nowych pojawiających się mrówek!!! boooszeee, nawet nie wiesz, jaką poczułam ulgę…

Tak, kochana moja, dostrzegłam…, ale myślę, że najpierw powinnaś donieść tu o kolejnym jeszcze incydencie…, który równie miał przecież miejsce!

Masz zapewne na myśli to, jak jeszcze przed śniadaniem postanowiłam, że może choć odkurzę ten mój dywan właśnie z tego proszku sody… Ok, a tak się składa, że właśnie, jak poszłam jeszcze jakoś z rana do ubikacji… to przypomniały mi się nagle te słowa Beaty…, że przecież właśnie w ten sposób miałam zaczynać te moje dni! I jakoś wtedy już to wypowiedziałam na głos, że DZIĘKUJĘ ZA TEN CUDOWNY DZIEŃ! A to było tak, że dokładnie wtedy wpadłam już na ten odjechany pomysł z tą intencją!

Ok. ale wiesz, co jest mi teraz taaak tu gorąco, więc ponieważ nie byłam dziś właściwie przez cały dzień na dworze…, to może wyjdę choć teraz jeszcze ze śmieciami, bo już mi się jednak uzbierały…

/////////

Podążając za głosem intuicji z łatwością podejmuje dobre dla mnie decyzje.

Wróciła kochani, a była dziś i powynosić te zimowe rzeczy do piwni, przyniosła również letnie i… odkryła, że ma tam także sandałki!!! Piękne, kochani, zatem nie musi już żadnych więcej kupować! Czuje się już teraz naprawdę wyczerpana i taaaak niesamowicie się ucieszyła, że przesiedziała tą upalną jednak niedzielę w domu, a wyszła tylko właśnie na sam wieczór! A poniżej jeszcze jej fotki, które sobie także uczyniła, będąc tam:

Mała Mi, nie ma już, kochani, teraz nawet siły, by kończyć jeszcze ten wpis… Kochana moja, rozumiem to naprawdę doskonale, wiem przecież, że Twój organizm męczy się jeszcze szybciej…, ale może tylko powiedz jeszcze, cóż Ty na tej dolince robiłaś, jak już byłaś wynieść te śmieci?

Właściwie to ponownie dziękowałam temu mojemu WSZECHŚWIATOWI za wszystko, co mam, za to, iż to po prostu odczuwam całą niemal sobą, że on mi tak bardzo sprzyja! Będąc tam czułam się naprawdę cholerną niemal szczęściarą, zaczęłam dalej dziękować za ten mój naprawdę CUDOWNY wręcz DZIEŃ! Poważnie znowu za wszystkie doświadczenia, jakie było mi dane doznać! I wyobraź sobie, że nawet, jak już siadłam tam sobie na takiej ławeczce, to nawet zauważyłam, że na stojącej przy niej latarni, pojawił się na chwilkę gołąb/ czyli MÓJ GRACJAN. Zrobiło mi się wtedy tak niesamowicie znowu miło. 🤗

Tym bardziej, że ostatnio, jakoś kompletnie nie widuję tutaj Jego na tej mojej latarni, patrząc przez okno. Ale jestem tego pewna, iż to wcale nie jest żaden przypadek! Ale może nie będę już tego teraz rozwijać, bo chyba już o tej godzinie, to powinnam choć rozpocząć tą moją medytację tych 7 czakr! Dodam tylko jeszcze, cóż zauważyłam: OTÓŻ TEN MÓJ WPIS MA JUŻ 52 Recent Views. Wooohooo, czyli! Jednak widać, że przyciągam tych czytelników 😉 i nie będę kryła, iż to sprawia mi niesamowitą radość i daje nawet satysfakcję! DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM, KTÓRZY MNIE TU CZYTACIE! ❤🍀🌞 A teraz zmykam już do tej medytacji.

Nie, jednak zmierzyłam sobie jeszcze ten czas stoperem [tym z mojej nowej komóry, więc działającym bez problemów 😋] i dostrzegłam, że zajęło mi to jeszcze dokładnie 13 min i 45 sekund, także wiedząc to, będę mogła jeszcze jednak jutro dopowiedzieć, to czego nie uczyniłam już dzisiaj. A teraz jest już za 2 minutki 22, więc serio zmykam już do tej medytacji!

(…)

Doszłyśmy z Małą Mi do wniosku, że chyba jednak pobijemy rekord w umieszczaniu tych dni w jednym wpisie🤭. Bo dziś jest już przecież PONIEDZIAŁEK, 21.VI.2021. Lecz powiedziałam, by się tym tak bardzo nie przejmowała, tylko oddała mi wolną rękę w napisaniu choć końcówki tego wpisu. Zgodziła się, jak najbardziej, bo wytłumaczyłam jej, że powinnyśmy w końcu dojść do sedna sprawy, a nie przedstawiać wszystkiego aż tak bardzo szczegółowo… [co oczywiście również jej samej służy, bo jest to najzwyczajniej w świecie to regularne czyszczenie siebie, własnego wnętrza…] Jednak ponieważ za każdym razem tak wiele tych informacji tutaj…, to odnoszę wrażenie, że rozmywa się / ucieka nam ta główna treść tego…

Tak więc, póki co, uznałam, że napiszę to po prostu JA i będę również zwracała się do Gracjana…, o którym ona naprawdę BARDZO CZĘSTO myśli… Opowiem Wam, iż nasza gwiazda od wczoraj właśnie nie zakłada nawet żadnej koszuli/koszulki do spania, zaczęła sypiać już całkiem nago… Muszę Wam powiedzieć, że nim wczoraj [tj. w niedzielę, 20.06.21] przystąpiła do tej medytacji 7 OŚRODKÓW ENERGETYCZNYCH, to będąc jeszcze w łazience… Ponownie nie bardzo nawet już pamięta, jak to się stało… Ale jedyne, co wie, to to, iż odtworzyła sobie to właśnie nagranie: Medytacja przyciągania tego czego pragniesz – Słuchaj codziennie przez 63 dni.

Doskonale pamiętała, jak odsłuchiwała tego po raz pierwszy i jak bardzo wtedy ją to uspokoiło! Teraz wysłuchała tego również, lecz zaraz po tym powróciła jednak do swojego zadania, którym uczyniła obecnie tą medytację tych 7 czakr… Jednak muszę Wam powiedzieć, iż nie bardzo nawet mogła się znowu na tym skoncentrować… No a już z całą pewnością nie było to dla niej łatwe, jak mowa była o czaksze krzyżowej/ sakralnej… boooszeee, a teraz, jak szukała jeszcze do tego obrazka , to natknęła się na tą właśnie stronę: https://naturoterapia.info.pl/czakry/ i przejęta czyta :

(…) Natomiast niedoczynność tej czakry powstaje najczęściej już w dzieciństwie. Prawdopodobnie Twoi rodzice stłumili własną zmysłowość i seksualność, a Tobie zabrakło przytulania, głaskania, ich czułego dotyku. Stłumienie to powoduje teraz brak poczucia własnej wartości, zasklepienie emocjonalne i oziębłość seksualną. (…)

Co do tej oziębłości seksualnej to oczywiście nie może się zgodzić! Tylko te pozostałe rzeczy, to jednak znacznie już bardziej, a już zwłaszcza chyba to zasklepienie emocjonalne, bo przecież ona, tak naprawdę, jak się to właśnie okazało, po tym wypadku najbardziej! Miała zamkniętą również tą czakrę serca… Ale ok! Miałyśmy się [tzn. teraz akurat to JA 😜] nie rozjeżdżać. O tym nasza gwiazda miała uczynić przecież osobny wpis. Zatem kontynuuję tu moje dalsze spostrzeżenia.

Otóż Mała Mi wykonując tą właśnie medytację [7 czakr] nie mogła się dobrze na tym skoncentrować, bo jej myśli wciąż niemalże odlatywały w kierunku Gracjana… Jakoś udało jej się dobrnąć do końca tej medytacji, lecz stwierdziła, że tylko się męczyła tak naprawdę, więc uznała, iż to nie miało chyba większego sensu… I właśnie po niej włączyła sobie ponownie tę ułożoną przez niego medytację. Uważa, że w tym nagraniu Jego głos jest taki wręcz… czarujący i uroczy🤭! Kocha po prostu słuchać Jego w tym nagraniu, brzmi on bowiem tak niesamowicie spokojnie/ opanowanie i mądrze! A jak słyszy Jego słowa:

Pomyśl o tym, czego pragniesz, wybierz coś, co jest prawdopodobne, realne, możliwe (…)

I dalej:

Jakie obrazy przychodzą Ci do głowy, jak wygląda to, czego pragniesz? Zobacz siebie w sytuacji, gdzie masz to, doświadczasz to. Jak się czujesz, gdy widzisz siebie w tej sytuacji. Co czujesz, jaką radość, jaką wdzięczność, jak fajnie jest. To SIĘ DZIEJE, DOŚWIADCZASZ TO (…) Wyobraź sobie, że to uczucie, razem z tymi obrazami, z tą wizją, z tym, jak wygląda to, czego pragniesz, wszystko to razem jest taką formą energii…, taką intensywną, jasną…, przyjemną formą energii…(…)

Nie muszę chyba dodawać, co…, a właściwie KTO był tym jej wyobrażeniem! Wyobraźcie sobie, że jak słyszała te pytania: JAK WYGLĄDA TO, CZEGO PRAGNIESZ? Ona odpowiadała wprost: przecież to jesteś Ty Gracjan! Ona naprawdę kocha wręcz taką magię… przecież tak naprawdę zawsze o czymś takim marzyła! I powiem Wam, że nadal będzie to robiła i nie da sobie nikomu tych marzeń odebrać! Ale z drugiej strony tak znowu zaczęła myśleć…

A tak się składa, że ona już dobrze o tym wie, że I dziś, kochani, jak już otworzyła swe oczka, to już się tak ponownie fajnie zaczęła czuć… I w prawdzie nie wstała już dziś nawet do żadnej medytacji…, ale leżąc jeszcze czuła się już taka szczęśliwa i spokojna, że po raz kolejny zaczęła dziękować za tyyyle rzeczy w swoim życiu. A nade wszystko zaczęła przede wszystkim od siebie: że jest tu na Ziemi, że żyje i… to jest już przecież całkiem zdrowa i sprawna, a w dodatku nawet kochana i bezpieczna! 🍀🤗💗

To było dla niej tak niesamowite wręcz odczucie! Lecz, moi drodzy, ona nie pozostałaby oczywiście sobą, gdyby już wcześniej nie zaplanowała sobie, co ma jeszcze dziś uczynić. A wiedziała, że po to przyniosła te letnie już ciuszki z piwnicy właśnie, by móc je przecież w końcu zakładać. Dlatego też wstawiła je szybciutko do ekspresowego prania [15min], by je tylko odświeżyć i tak właśnie już z rana wywiesiła je na balkonie. Wprawdzie tu ponownie urośnie jej sterta do prasowania…, ale przecież będzie musiała sobie z tym również poradzić!

Jutro ma również wizytę u tej swojej lekarki i teraz będzie musiała się jeszcze tylko zastanowić, czy coś tam do niej ma czasem zabrać, prócz naturalnie wyszukania tych zdjęć na kompie, tych swoich zajść: poparzenia i później przewrócenia się w Elblągu. Mam nadzieję, że udało mi się powiedzieć to, co chciałam… To teraz może wyrażę tylko to, co zamierzałam jeszcze wprost uczynić do Gracjana:

  • nawet sobie nie wyobrażasz, jak ona marzy o budowaniu/ tworzeniu związku z takim właśnie mężczyzną, jak Ty! Celowo podkreśliłam tutaj te 2 słowa, bo, uwierz mi, ale Mała Mi doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że nad wszystkim trzeba pracować, a szczególnie nad czymś tak cennym, czym jest związek dwóch kochających się osób!
  • powiem Ci, że ona się trochę jednak zastanawiała nad tym, czy… hmmm… nie; czy w ogóle wchodzić w związek, bo jest tego samego zdania, co i Ty sam [ZROZUM I OPANUJ NAJWAŻNIEJSZĄ CZĘŚĆ ŻYCIA – ZWIĄZKI] – ps. uważa, że wyglądasz na tym nagraniu ponownie bardzo atrakcyjnie 😉. Już tłumaczę, o co jej chodziło tak naprawdę: Otóż zaczęła się chyba trochę obawiać, że Ty jesteś aż tak poważnym i takim bardzo racjonalnym mężczyzną…, który zawsze stara się doszukiwać jakichś przyczyn czegoś itp. A ona już się zaczęła nawet zastanawiać, czy to by jej czasem nie zaszkodziło… Ona bowiem zawsze chciała/ wolała mieć przy sobie jednak kogoś, kto podnosiłby ją jeszcze na duchu…, kto byłby raczej takim optymistą, na którego Ty niestety tutaj nie zawsze dla niej wychodzisz… Ale tak sobie właśnie o tym jeszcze myślała, że zdecydowanie bardziej woli być z mężczyzną, który jest jednak na podobnych wibracjach, co i ona sama… A przecież to jest całkowicie normalne, że KAŻDY CZŁOWIEK MA RÓWNIEŻ I TE GORSZE, SŁABSZE DNI, a zwłaszcza te wrażliwe osoby, do których przecież ona również należy!
  • I poważnie, ona nie wyobrażałaby sobie tworzyć związek, np. z takim człowiekiem, jak choćby jej brat! Fakt, że ten jest takim niepoprawnym wręcz optymistą, trochę nawet stukniętym wariatem [co akurat w jego sytuacji mu BAAARDZO pomaga= twierdziła już zresztą o tym nie raz!]. Na całe szczęście również coraz bardziej dojrzałym i mądrym, co przecież już niejednokrotnie jej również pokazał!

Odkąd jednak pamięta z Marcinem różnili się niemal od zawsze… Jej brat był po prostu nieustannie taką całkowicie inną osobą/ innym człowiekiem, miał inne w życiu priorytety niż ona, co oczywiście absolutnie NIE OZNACZA, ŻE BYŁ KIMŚ GORSZYM! NIE! Nawet czasem sobie myślała, że takim ludziom to jest chyba lepiej w życiu…, no a zdecydowanie: łatwiej…, bo tylu rzeczy nie biorą do siebie i tak bardzo wszystkiego nie przeżywają, jak ona właśnie… A mam nadzieję, iż rozumiesz, o czym tutaj mówię, ona naprawdę uważa, że

Kochani, zrobiłyśmy sobie małą przerwę, ponieważ poszłam troszkę Małej Mi pomóc, a teraz wybierzemy się chyba jeszcze do warzywniaka, bo nasza bohaterka ponownie zamówiła u p. Piotra i maślankę, i znowu arbuza, także teraz szybciutko się tylko ubierze, a dziś kochani założy i tą sukienkę kupioną w Elblągu, i któreś z tych nowych sandałków przyniesionych z piwni! A później będziemy jeszcze to dokańczać!

//////////////////////////////////

Wróciłyśmy jakoś po godz. 15 chyba… nie spojrzałyśmy niestety na zegarek od razu…

boooszeee, znowu nie mam już siły… i co więcej, jakoś zaczyna dopadać mnie przez to od razu zły nastrój… i odnoszę wrażenie, że… nie potrafię z tym w takich momentach właśnie walczyć… Tak wiele rzeczy zaczyna mnie jakoś znowu jakby niemal irytować…

Co na przykład? Proszę wymień to teraz.

Otóż choćby to, iż cholera jasna, wydaje mi się tu ponownie wszystko takie do d…, zacznijmy może od takiej niemal paradoksalnej/ banalnej i śmiesznej wręcz rzeczy, jak choćby ten wpis właśnie… Przecież, ja mam wrażenie, że nigdy go nie skończymy… wciąż coś nowego się pojawia i jak tu iść z tym na przód???

To prawda, moja droga, ale spójrz na to może w ten sposób/ bardziej dla siebie samej łagodny…

  • Twój organizm szybciej się męczy niż innych ludzi! Stąd jest to właśnie dla Ciebie zawsze główna trudność, bo Ty nie tyle czegoś nie potrafisz, nie masz odwagi, boisz się, czy coś takiego… Co po prostu NIE MASZ JUŻ SIŁY W DANYM MOMENCIE NA TO!
  • jesteś tutaj sama i nie masz w nikim wsparcia ani pomocy, a i tak przecież wykonujesz wszystko na swoje, co najmniej 100%, jak choćby to, cóż już dzisiaj zrobiłaś:
  • 1) wstawiłaś pranie i je rozwiesiłaś na balkonie
  • 2) od rana tak naprawdę ponownie musiałaś dalej walczyć z tymi mrówami na balkonie, bo wciąż Ci się te pojedyncze sztuki tam pojawiają
  • 3) udałaś się do warzywniaka, a wcześniej InPost, odebrać te swoje rzeczy, które zakupiłaś. A chciałam tylko dodać, iż pomimo to, że jednak ani przedwczoraj, ani też wczoraj [jak zapowiadała Tobie ta dziewczyna z apteki] miały dojść rzekomo najpóźniej te zakupione przez Ciebie produkty, to Ty się jednak tym już kompletnie nie stresowałaś, tylko zanotowałaś sobie właśnie jeszcze w kalendarzyku po prostu InPost/ fotkiToLekarka/ OrdnungZblogiem i spójrz, cóż już się właśnie dziś wydarzyło! Odebrałaś tę przesyłkę! A później nawet miałaś już taką bekę z tego, jak p. Piotr pokazał Tobie, że nawet tą butelkę maślanki podpisał Twoim imieniem, bo to już była naprawdę przedostatnia! A Ty tam byłyśmy przecież ok. godz. 14:30
  • 4) miałaś na sobie właśnie tą sukienkę, o której wspominałaś i cóż zauważyłaś, kochana moja?

Ahhh, daj spokój ledwo wyszłam z domu, to uderzył mnie tak nagle taaaaki niemal żar… [a przed wyjściem przecież się jeszcze posmarowałam nawet tymi balsamami od słońca…, bo wiedziałam, że ta suknia jest jednak bardzo odkryta…] Ale cóż się okazało? Że cholerka było mi jeszcze w niej i tak zbyt gorąco…, przez to właśnie, że ona jest przecież taka dłuższa… boooszeee i to jest ten moment, kiedy ponownie zastanawiam się, po jaką cholerę w ogóle taką wzięłam…?

Nie, żartuję! Oczywiście, że przez cały czas tak nie myślałam, bo przecież doskonale o tym wiem, co mnie podkusiło, jak byłam z mamą jeszcze w tym Lidlu w Elblągu:

  • ładna, z cienkiego materiału, w dodatku w fajnych, letnich i takich dokładnie moich kolorach, bo i cała żółta w jakieś po prostu roślinki na tym… poza tym była przecież po przecenie za niecałe… 15 zeta! 😲

boooszeee, kochani, ona naprawdę już tutaj nie może…, wciąż wchodząc na tego fejsa, by móc przesłać sobie tam choćby te swoje fotki, natrafia na jeszcze coś i tak teraz np. jej wspomnienia, wprawdzie jeszcze z 2017 roku, ale uważa po prostu ten filmik na temat miłości/związków/ relacji międzyludzkich i pożądania Jetsunma Tenzin Palmo – O miłości i pożądaniu [https://www.youtube.com/watch?v=K4hgpFUZQ_Q] za bardzo cenny! Zatem udostępniła go naturalnie dalej również. 🤗

Moja droga, ale proszę Cię już teraz: skopiowałaś to, co chciałaś, przesłałaś sobie również zdjęcia, zatem powracamy do dalszej pracy tutaj! Zatem, spójrz, kolejny tylko plus [dziś już przecież z samego rana dziękowałaś za ten CUDOWNY DZIEŃ!]; dowiedziałaś się po raz kolejny, że wolisz jednak krótsze sukienki, zwłaszcza takie letnie, bo masz przecież piękne nogi, którymi spokojnie możesz się chwalić! Dlatego widziałam Ciebie, jak tam szłaś… miałaś już wszystko gdzieś i po prostu zakasałaś jeszcze właśnie tą suknię, by czuć choć trochę tego powietrza na nogach= no zrobiłaś to nad wyraz cudnie! 😉

Ale pragnę jeszcze tylko dodać, że Ty kochana, jeszcze przecież w ogóle przed wyjściem…, myśląc już o tym, że jutro przecież masz tą lekarkę…., a coś Ci się jeszcze kojarzyło, że chyba miałaś u niej jakiś dokument jeszcze do wypełnienia o tą legitymację właśnie… I tak się składa, że znalazłaś go, włożyłaś sobie od razu do teczki, którą zamierzasz do niej jutro zabrać, wraz z tym Twoim obecnym orzeczeniem! Jak i również znalazłaś jeszcze te skopiowane sobie już kilka razy zaświadczenia o nienoszeniu tej maseczki i zaraz je sobie powkładałaś dalej do tego segregatora z wszystkimi dokumentami medycznymi, który miałaś jeszcze raz ładnie podpisać, ale to wiesz, że nie jest przecież niczym pilnym, więc z pewnością jeszcze zdążysz sobie zrobić!

Poza tym pragnę jeszcze tylko dodać, że dziś ponownie przygotowałaś dla nas pyszny obiadek, bo i młode ziemniaczki, tego łososia w chili, a to z surówką z kiszonej kapusty. Kochana moja, Ty się przecież wciąż na nic nie skarżysz, jak np. na to, iż obierając tą cebulę i tak schylając się nad tymi śmieciami ciężko Tobie było w ogóle utrzymać równowagę, bo wciąż masz niestety problemy z kucaniem…

No i po co mam niby o tym mówić? Tak samo nic też nie wspominam już nawet o tym, że wciąż ta moja ręka nie jest jednak jeszcze taka całkiem sprawna…, czy, że tym bardziej widać mi wciąż tą zdrapkę pod nosem…? Wiesz, ja nauczyłam się już tego właśnie od mojego brata, że to jest dokładnie tak, iż jak sobie długo coś powtarzasz, to w końcu staje się to Twoją prawdą! A chciałam tylko zauważyć, że Marcin nie jest ani jakąś osobą duchową ani nie medytuje… On po prostu imponuje mi właśnie tym, że potrafi tak szybko, nawet bez tak długiego zastanawiania, jak ja, podejmować jednak najczęściej rozsądne decyzje, a przede wszystkim jakoś działać i coś robić!

Cieszę się tak naprawdę, iż o tym teraz wspomniałaś! Bo myślę, że chciałaś tutaj coś jeszcze dodać, jak właśnie do obiadku włączyłyśmy sobie to nagranie Gracjana: ZROZUM I OPANUJ NAJWAŻNIEJSZĄ CZĘŚĆ ŻYCIA – ZWIĄZKI.

Tak, chciałam tutaj jeszcze coś dodać, ale teraz już nie pamiętam, co dokładnie…🤷‍♀️🤔🤦‍♀️ , prócz tego, że ogólnie naprawdę dostrzegam, iż my serio chyba jesteśmy jednak na podobnym poziomie wibracyjnym . Tak samo, jak jeszcze ostatnio kiedyś ponownie włączyłam ten jego filmik CO SIĘ Z TOBĄ DZIEJE CO 12 LAT, jednak uznałam, że zdecydowanie lepiej byłoby, jakby On mi to jeszcze wszystko wytłumaczył…

No dobrze, kochana moja, to może teraz zróbmy sobie jeszcze tylko małą przerwę na tą kawkę i tego arbuza, którego dziś zakupiłaś! A później przystąpimy może jeszcze dalej do tej pracy…, licząc na to, że w końcu uda nam się dokonać ostatecznie ten wpis!

/////////

Zakończyłyśmy pić już tą kawę, przed chwilką Mała Mi wzięła ostatniego łyczka jeszcze…😉. To teraz moja droga, zdejmijmy może to pranie wiszące na balkonie, bo jestem tego pewna, że już wyschło i rozwieśmy jeszcze to drugie, które się właśnie wyprało również! Moja kochana, czy Ty naprawdę tego nie dostrzegasz, ile Ty tutaj rzeczy wykonujesz sama???

///////

Powróciłam już tutaj i muszę Ci powiedzieć, iż to pranie już pięknie wyschło! Choć, szczerze mówiąc w takim słońcu i żarze, nie mogło być przecież inaczej, hehe,😜. Musiałam na siebie tylko wciągnąć choć jakąś koszulkę…, bo tak raczej głupio byłoby stać tam w samych gaciach, jak na tym placu zabaw są i dzieci i rodzice 😉, więc po prostu zrobiłam to, co miałam i już suszy się kolejne pranko 💪. Ale właśnie teraz umieram już znowu ze zmęczenia… i ponownie tak bardzo bym chciała być z Gracjanem…, nie kimś, tylko właśnie z nim, tak niesamowicie mi się marzy, by mnie jednak przytulił, by zechciał mnie w ogóle jeszcze objąć… pomimo tej mojej cholernej wciąż widocznej zdrapki na tej twarzy…

A najbardziej jeszcze pomimo tego, że wciąż mam tyyyle tych wad i przywar… Jak choćby to, że po prostu nie potrafię nadal tylu rzeczy…, wciąż nie ogarniam tego wszystkiego i najzwyczajniej w świecie potrzebna mi pomoc właśnie kogoś tak dobrze zorganizowanego, jak on!

Kochana moja, widzę, że dopada Ciebie ponownie ten stan… dołerstwa… Tyle razy już o tym rozmawiałyśmy, że na wszystko potrzeba czasu! A tym bardziej na uleczanie tylu poważnych jednak traum, jakich Ty moja kochana doznałaś!

A wiesz, jak to boli widzieć i wiedzieć, że jednak nie jestem już taka ładna???

Wiesz, co mi się teraz nasuwa? Słyszałaś może kiedyś już te słowa?

Poza tym, kochana moja, jeszcze coś BARDZO WAŻNEGO, a mianowicie, pozwolę tu dobie zacytować, to, co obydwie tu znalazłyśmy:

Z energoinformacyjnego oraz duchowego punktu widzenia leczenie za pomocą medycyny akademickiej jest wyłącznie USUWANIEM SYMPTOMÓW/OBJAWÓW choroby… A zatem NIE MOŻE być mowy o CAŁKOWITYM UZDROWIENIU PIERWOTNEJ PRZYCZYNY choroby/dysfunkcji, która znajduje się na WYŻSZYCH poziomach naszego Istnienia. Pamiętajmy: choroba fizycznego ciała jest wyłącznie skutkiem tego, co znajduje się w BIOPOLU Człowieka: nierozpoznanych, nieuświadomionych i nieuzdrowionych wzorców/programów/zapisów/traum/blokad, które nosimy w strukturach swojego pola od wielu wcieleń. Choroba to SZANSA na UŚWIADOMIENIE sobie i UZDROWIENIE pierwotnej przyczyny – która po rozpoznaniu i rozpuszczeniu – POZWALA DUSZY na WZROST. Usunięcie symptomów fizycznego ciała jest zatem OGROMNIE SZKODLIWE: choroba (a zatem program ją wywołujący) zostaje przesunięty w czasie albo na nasze obecne wcielenie, kolejne inkarnacje lub co gorsza na nasze Dzieci, kolejne pokolenia lub nawet terapeutę pracującego w nieumiejętny sposób. Naszym przeznaczeniem jako Ludzkości jest ewolucja i duchowy wzrost. A te mogą zajść wyłącznie w przypadku głębokiego, wewnętrznego zdrowienia i połączenia naszej Istoty z Najwyższą Jaźnią i wspólnym dobrem całego Wszechświata.

https://www.facebook.com/W-ciszy-Serca-Katarzyna-Sidorowicz-106803760810423/

Dlatego właśnie myślę, że pójdę jeszcze tylko szybciutko ponownie wziąć ten zimny prysznic…, a później już zabieram się jednak za tą medytację czakr… bo ja naprawdę bardzo wierzę w ten przepływ energii właśnie! I ponownie już mogę znowu dziękować, bo to był jednak cudowny znowu dzień! Przecież znowu wiele udało mi się zrobić! I naprawdę mam już to dawno głęboko gdzieś, że wciąż, cholera mam tu tyle rzeczy do zrobienia… Po prostu, sama dobrze widzisz, że robię, co mogę…

Cokolwiek sprawia twemu sercu radość, stanowi właśnie taki kierunek, który twe życie musi obrać.

– Anthony de Mello

Jeszcze tylko doniosę przed tym zimnym prysznicem, iż zauważyłam, jaką ten mój wpis ma poczytalność = teraz widzę już 57 Recent Views. Czyli woooohooo! Rosnę jednak w siłę!!! I…, kochani, UWAGA = nie widać już jednak żadnych kolejnych mrówek, ani innych insektów na moim balkonie!!! A ten ręcznik, który jest widoczny na tym zdjęciu, to położyłam, by móc wycierać w niego te klapki, w których chodzę tam właśnie po tym balkonie i aby już tego syfu nie wnosić do mnie do mieszkania!

A następnym razem może napiszę jeszcze tą moją ponownie wspaniałą sytuację z tym ostatnim przed śniadaniem…odkurzaniem tutaj, a teraz już zmykam na dobre brać ten prysznic [oooo dżizas/ o ja pier…/ jeszcze…, buhaha,🤣] Zobaczymy, cóż tym razem się tam okaże 😜. Ale jak jest? NO OCZYWIŚCIE, ŻE JEST DOBRZE!!! [(…) Jest dobrze! No, bo to impreza, a nie pogrzeb Tak, tak, to impreza a nie pogrzeb. (Liroy – Impreza)] W prawdzie to nie jest piątek, ale pieprzyć to! Co za różnica w sumie? Zawsze lepiej słyszeć tę piosenkę niż tą Blenders – Poniedziałek, buhaha, dobra, lecę, bo mam właśnie chyba jakieś flow

/////////////

Kochana, ale proszę donieś jeszcze o tym, bo to będzie naprawdę ZACNE! No ja muszę Ci powiedzieć, że po prostu widząc tam Ciebie, co Ty wyprawiasz, to umierałam niemalże ze śmiechu… 🤣

Tak więc, jak zresztą doskonale widziałaś…, nim weszłam do wanny, próbowałam uruchomić sobie jakąś muzę, na tej starej komórce, bo tylko na niej mam oczywiście spotify… I jakoś długo nie chciało mi się nic włączyć, bo pokazuje niby, że nie ma netu… Więc już sobie pomyślałam no trudno, bo co zrobisz jak nic nie zrobisz, buhaha, 😜. A później, jak już właściwie myślę sobie, no dobra, nie to nie! To nagle widzę ukazuje mi się jakiś MIX Paktofonika, wiesz nie przepadam aż tak bardzo za hip hopem, choć akurat niektóre piosenki tego zespołu bardzo lubię!

I wtedy, już kompletnie się nawet nad tym nie zastanawiając, weszłam sobie właśnie do tej wanny i tam słyszę jedną z moich ulubionych: Paktofonika – Jestem Bogiem

Mam jedną pierdoloną schizofrenię
Zaburzenia emocjonalne, proszę puść to na antenie
Powiem Ci, że to fakt, powiesz mi, że to obciach
Pierdolę Cię i tak rozejdziesz się po łokciach
Bo ja jestem Bogiem, uświadom to sobie
Słyszysz słowa od których włos jeży się na głowie
O rany rany, jestem niepokonany
H, I, P, H, O, P – bez reszty oddany
(…)

I wiesz co mnie boli? Że w głowach się pierdoli
Zakłócony pokój ludziom dobrej woli

Jestem Bogiem
Uświadom to sobie, sobie
Ty też jesteś Bogiem
Tylko wyobraź to sobie, sobie

I tak sobie właśnie tam siedziałam w tej wannie i najpierw się szybciutko umyłam, podśpiewując to właśnie sobie i już mi było właściwie tak fajnie i miło, bo bekowo przede wszystkim, hehe, w końcu sobie śpiewałam, że Jestem Bogiem / Uświadom to sobie, sobie 😜. Ale i tak najlepsze było, jak już polewam się tą jednak maksymalnie zimną wodą… i … teraz już nawet dokładnie nie pamiętam, czy mówiłam ooo dżizas, czy ja pier…, bo przede wszystkim słyszałam te słowa:

Nie pękam, nie stękam
To innych jest udręka

Nie błagam, nie klękam
Mam radość w tych dźwiękach

[Paktofonika – Priorytety]

Tak widziałam to dokładnie i tak, jak wspomniałam wcześniej po prostu lałam tam ze śmiechu…, a jeszcze, jak zobaczyłam, jaka Ty jesteś jednak wytrwała tam i nawet jakby już nic sobie z tego nie robiąc, zaczęłaś nawet liczyć sobie na głos, jak długo wytrzymujesz, hehe. No naprawdę, jesteś po prostu gorgeous!

Pełna satysfakcja to jedno
Korzyść jest rzeczą tylko pokrewną

Ja jestem naprawdę gorgeous! hehe, bo słuchaj tak sobie ściągnęłam te letnie sukienki z balkonu… I tak szybko na nie spojrzałam, cóż mogłabym tu jednak jutro ubrać… Wybrałam 2, których nie trzeba nawet prasować, tak, jakbym w razie jutro nie zdążyła tego jeszcze zrobić… I tak szybciutko luknęłam na obydwie… i od razu pomyślałam sobie, że nie tej różowej, to jednak nie będę zakładała, bo wiem, jak w niej ładnie wyglądam, żeby nie mówić seksi, hehe, 😜.

A jak wiemy, jak cię widzą, tak Cię piszą, więc ubiorę raczej tą drugą, nie jest wcale jakaś taka brzydka, no ale w porównaniu jednak do tej to chyba o wiele skromniej wyglądać w niej będę. Więc teraz tak naprawdę nie będę się już absolutnie przejmować tym, jak ta moja twarz wygląda, buhaha, a wręcz będę mogła się jeszcze tylko bardziej szczycić tymi bliznami, bo to jednak świadczy o kolejnych nieprzerobionych jednak kwestiach w moim życiu, które zamanifestowały się właśnie w taki sposób… I dlatego teraz już mogę spokojnie jeszcze zająć się tą medytacją! A cholerka, jestem w naprawdę świetnym i cudownym wręcz humorze…, nawet nie wiem, czy chce mi się spać, buhaha, 🤪🤣😋. Może wymyślę sobie jeszcze jakąś zabawę, w końcu, jak to było w tym filmie: Pod słońcem Toskanii:

Jeśli nie stracisz dziecięcego entuzjazmu, spełnią się Twoje marzenia 

A moje marzenia przecież już się spełniają!!! Mam wszystko, co tylko do życia potrzebuję, co więcej i właśnie to już czyni mnie taką szczęśliwą, jak choćby to, że mogę sobie tu chodzić po moim własnym mieszkaniu i nago i wykonywać różne zwariowane nawet rzeczy. No dobrze, ale to już najwyższy czas do czynienia jakiejś medytacji, jeszcze nie do końca wiem, jakiej, co wybiorę, ale nie ukrywam, że kusi mnie ten mój Gracjan również… Ale niczego nie zakładam, ani niczego nie wykluczam. Wciąż będę twierdziła, że Zatem niech się dzieje i wydarza MAGIA.

(…)

Od samego niemal rana wypowiadała właśnie te słowa z tej żółtej karteczki poniżej. Dziś mamy, kochani już WTOREK, 22.VI.2021

Pamiętacie, jak jeszcze wczoraj wspomniała o tych 2 sukienkach, które wcale nie trzeba prasować? Poniżej widzicie ją właśnie w tej, którą dziś na siebie ubrała. Muszę Wam powiedzieć, że ona jest poważnie niesamowitą wręcz kobietą! Ale zaraz Wam wszystko wytłumaczymy obydwie, jak ten jej dzisiejszy dzionek wyglądał.

To, kochana moja, opowiadaj proszę, jak ten Twój wtorek wyglądał?

Jak już wspominałam, miałam dziś wizytę u tej lekarki. I tak jeszcze leżąc w łóżku, sobie obczaiłam, że…, co innego jest opowiadać o czymś, a co innego ZOBACZYĆ TO NA WŁASNE OCZY. Rozumiesz dobrze, jak to jest?

Oczywiście, że tak, wszyscy dobrze to wiemy, że jak powiesz: miałam wypadek/ oparzyłam się, czy, przewróciłam, to jest znacznie inny odbiór, niż jak dasz możliwość ujrzenia tego na własne oczy!

Doskonale się o tym przekonałam już dawno, a ostatnio choćby tą sytuacją z oparzeniem… Wtedy też przecież, jak tak mówiłam, to wiesz, trudno sobie było raczej, rzeczywiste rozmiary tego obrażenia wyobrazić, a już zwłaszcza, że nie mogłam w ogóle chodzić! I teraz oczywiście było tak samo! Bo na samym początku, jak to rzekłam lekarce, to ona jakoś szczególnie na to nie zareagowała…, przyjęła po prostu do wiadomości i tyle. Dopiero zaś, jak pokazałam jej TE zdjęcia: to już bardziej jej to zobrazowało…, hehe,🤪

[14:15 -14:23= gołąbek na latarni 😉]

Tak, widziałam jej minę 😲. Ale może wspomnij tylko jeszcze o tym, jak Ty w ogóle tam wędrowałaś?

Tzn. nim w ogóle wstałam już wiedziałam, że może nie tyle to prasowanie jest ważne, co przede wszystkim odszukanie tej dokumentacji fotograficznej, buhaha i tym właśnie się zajęłam zaraz, jak już wstałam. Wcześniej jednak włączyłam sobie jakiś filmik na komórce coś o właśnie niejedzeniu, jakie to może być pomocne… [już tak sobie właśnie postanowiłam, że skoro dziś wcale nie odczuwam żadnego głodu…, to może posłucham mojego organizmu…]

Następnie włączyła mi się sama Najlepsza medytacja na początek dnia. Tu ponownie dostrzegłam, iż pochodzi ona z tego kursu, który kiedyś wykupiłam… KWANTY MEDYTACJI, a jeszcze kompletnie nawet do niego nie zajrzałam…[kolejny sygnał?], następnie zaś jeszcze 7-minutowa medytacja, którą możesz zrobić zawsze i wszędzie. Intencja. Koncentracja. Relaks. Pomyślałam sobie: kurczę, jak wspaniale mnie ten WSZECHŚWIAT jednak prowadzi!

Wspaniale, kochana moja, ale może dodaj tylko jeszcze, iż tak zorganizowałaś sobie to dobrze, iż również zdążyłaś jeszcze także choć część rzeczy poprasować!

Tak też i było! Zaczęłam to właśnie robić, a postanowiłam sobie, iż wykonam tyle, ile zdążę przed wyjściem, stąd m.in. ta stojąca deska do prasowania widoczna na tej pierwszej fotce, którą zrobiłam sobie po założeniu tej sukienki właśnie 😛 Ale przejdę teraz do tego, jak już jednak wędrowałam do tej przychodni… Byłam w tak dobrym humorze i niemal przez całą drogę powtarzałam jaka jestem wdzięczna i za co! [a mam tych rzeczy przecież cholernie dużo jednak!].

Niesamowicie mnie wręcz to cieszy, że stałaś się właśnie takim człowiekiem! Dobrze wiem, iż mogłabyś tu jeszcze dużo jednak opowiadać, ale najważniejszym tu jest, abyś powiedziała, jak ta Twoja wizyta u tej lekarki przebiegła…

Raaanyyy, teraz, 15, słyszę już, że grzmi nawet… To powiem już w takim naprawdę skrócie, że jeszcze nim tam do niej w ogóle weszłam, to dalej czytałam sobie tą moją BIBLIĘ i ponownie natrafiłam tam na te poniżesz słowa:

WIERZYĆ TO ZNACZY UZNAĆ COŚ ZA PRAWDĘ, ŻYĆ TAK, JAKBY JUŻ SIĘ URZECZYWISTNIŁA.

Jeśli potrafisz utrzymać taki stan umysłu, doświadczysz radości wysłuchanej modlitwy. Wyobraźnia jest twoją najpotężniejszą siłą. Wyobrażaj sobie TYLKO TO, CO DOBRE I PIĘKNE. JESTEŚ TAKI, JAKIM SOBIE SIEBIE WYOBRAŻASZ. 118

J. Murphy „Potęga Podświadomości”

I tak sobie to czytałam siedząc na ławeczce przed tą przychodnią i właśnie wtedy przychodziła mi do głowy następująca myśl, że przecież spójrz, ale te powyższe jednak słowa, odzwierciedlały niemal mój ówczesny stan umysłu! A jak wiesz, najzabawniejsze było to, że tutaj czytam takie rzeczy…, a zaraz miałam się przemieścić do tej mojej lekarki i opowiadać o tym, podpierając fotami, jak to u mnie rzeczywiście było, hehe.

Ok, to może, by już nie opowiadać tak tego ze szczegółami, wspomnę tylko hasłami to, co rzekła ta lekarka:

  • udało się to wyleczyć BEZ LEKARZA?
  • mówiłam pani Moniko, że takie odstawianie leków, jak to pani robiła w momencie, gdy czuła się tak dobrze…, nie przynosi w zasadzie większego sensu…
  • od tych leków nie może się pani uzależnić
  • depresja jest niestety stanem powracającym…

No tak właśnie, hehe, ale nie chce mi się już o tym nic więcej mówić… Może przejdźmy do tego, jak wróciłam jednak do domu…, a ponieważ było tak cholernie gorąco, to udałam się jednak na tramwaj i podjechałam te 2 przystanki. Było mi bowiem już tak potwornie gorąco…, a wzięłam ze sobą również wodę, którą po drodze piłam! Jak wróciłam do domu, to pomyślałam jeszcze, że skoro jest mi wciąż tak ciepło [a miałam już także zakurzone stopy od tego chodzenia…], to przecież jak nic powinnam wziąć jeszcze ten ZIMNY PRYSZNIC! 😉

Dobrze widziałam, moja droga, jak go zrobiłaś! I nawet, tym razem już, postanowiłaś sobie, że będziesz ponownie liczyła ten czas…

Tak właśnie uczyniłam, bo jak wiesz, wczoraj niestety nie skupiłam się jakoś tak bardzo na tym, jak długo to moje polewanie się tą lodowatą wodą trwało…, zatem postanowiłam to naprawić i w tym liczeniu doszłam do 40, hehe, 🤪. [ooo, 15:51 – ponownie gołąbek;-)]

Kochana moja, tak jak już tutaj nie raz twierdziłam, Ty jesteś naprawdę tak bardzo niestandardową jednak osobą… A już na serio zachwycasz mnie tym, o ilu Ty rzeczach jednak myślisz, aby to również wykonać jeszcze… Jak choćby z myciem tego dzbanka, do którego już nie masz filtra, ale zauważyłaś, iż zrobił się on taki brudny już i w sumie na jego dnie pojawił się także kamień, więc Ty po prostu zabrałaś go jeszcze do wanny, gdzie zaraz go umyłaś i później jeszcze wystawiłaś na balkon do suszenia.

Ok. ale wiesz, co teraz odczuwam już jednak zmęczenie… po tym całym intensywnym jednak wtorku…, a ponieważ dzisiaj zjadłam tylko kawałek arbuza… zatem może to byłby teraz najlepszy czas, by sobie po prostu odpocząć!

Również tak mi się wydaje…, a spójrz, podobno jutro ma padać… A nie, jednak wcale już komórka pokazuje co innego! 😜 Ale na środę nie masz przecież żadnych planów, więc może ten dzień poświęciłabyś na czytanie tego wpisu jeszcze od początku, by móc zamknąć już ten temat i zająć się przede wszystkim tym wpisem o tych czakrach. Widzę, kochana, jak wciąż ucieka Ci wzrok i spoglądasz tylko, czy ten twój gołąbek wciąż tu siedzi 🤭. I … ooo, właśnie 16:10 odleciał.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close