Pod słońcem Toskanii, w reż. Audrey Wells
DATY W TYM WPISIE: 02./ 03./ 04./ 05./ 07./ 08./ 09.VII.2021
Wracamy, moi drodzy, bo nasza gwiazda
ma ponownie duuużo do przekazania. To zaczynamy… Odnośnie tytułu tego wpisu, to wzięła go z ze wspomnianego powyżej filmu, który dziś zaczęłyśmy ponownie oglądać i teraz tak: jakoś wcale nie musiała sobie tego planu wyznaczać, tak samo, jak i chyba przezwyciężać jakiegoś poczucia winy… Gdyż nasza bohaterka, pomimo, iż wczoraj prawie niczego tu w domu nie zrobiła, to tak naprawdę chyba nawet nie miała jakichś większych wyrzutów sumienia z tego powodu… No ok. nie żeby było jej z tym jakoś superdobrze…, ale po prostu już się tym aż tak nie stresowała…
Szczerze mówiąc, chyba nawet nie zaczęłam się tym w ogóle stresować…
No dobrze, kochana moja, to może w takim razie, nim zaczniemy opowiadać tu wszystko chronologicznie, to wstawmy najpierw te fotki, które dziś porobiłaś, a następnie będziesz to jakoś wyjaśniać, ok?









Dziękuję, że tak mi ułatwiasz tu tą moją pracę
jednak, już chyba dość dawno pomyślałam sobie, że:
Kochani, właśnie przestało padać i wyszło piękne jeszcze słoneczko, sprawdziła tylko temperaturę, że jest nadal cudownie ciepło, więc przebiera się i jednak pójdzie się jeszcze przejść, wysyłając tą swoją [osobistą😉] intencję! Bo to dziewczę naprawdę w to bardzo wierzy, że właśnie PRZYCIĄGNIE DO SIEBIE, TO, CZEGO [KOGO] TAK BARDZO PRAGNIE. W końcu jest to nie tylko PRAWDOPODOBNE, REALNE, ale też przecież całkowicie MOŻLIWE 🤗. Obiecała jednak, że tym wpisem zajmiemy się później…, najprawdopodobniej jeszcze, jak wróci.
///////////
Jesteśmy już tu z Wami, ponownie obydwie, 😊. Powiem Wam tylko, iż Mała Mi była na tej dolince, jak ostatnio bez komórki, ale nim jeszcze wyszła, pstryknęła sobie tylko szybko fotkę tu w domu, a było nadal tak pięknie ciepło, że wyszła po prostu tak ubrana: To, kochana, opowiadaj, jak tam było, proszę.
Było oczywiście wspaniale, bo jakże mogło być inaczej? Praktycznie ledwo weszłam na tą dolinkę [a byłam tam od 19:15 do 20], to już… spostrzegłam MOJEGO GOŁĄBKA
! boooszeee, zrobiło mi się tak niesamowicie przyjemnie, że On mnie cały czas słyszał, jak ja do niego mówię… A rozmawiam z nim niemal non stop, jak wiesz…, bo w mojej główce tyyyleee się dzieje i tak bardzo potrzebuję mieć kogoś, z kim mogłabym to wszystko dzielić…
Zrobiłam tam 5 okrążeń, nawet nie przypuszczałam, że będę miała siłę na tyle…, bo po prostu chciałam sobie wyjść jeszcze na powietrze, powysyłać właśnie tą intencję! Ale słuchaj, jak na tym 5-tym okrążeniu siadłam w końcu na tą moją
ławeczkę, nadal odmawiając
na mojej mali OM MANI PADME HUM, i właśnie wtedy, pomimo, że wciąż widziałam tego Gracjana czuwającego nade mną tam, 🤗, bo…, a to siadał na jakąś latarnię, a to przelatywał mi nad głową i ja się do niego wtedy tak czule uśmiechałam.
W każdym razie, jak już spoczęłam sobie na tej ławeczce, to … patrzę, a on nadleciał mi prawie pod nogi… I tak sobie słodko tam dreptał, a ja rzekłam nawet wtedy: Cześć kochanie, nawet nie wiesz [a może jednak?], jaką mi radość sprawia, że mogę Ciebie jeszcze tutaj zobaczyć. Choć może Ty również już to czujesz, że MY STWORZYMY TĄ PARĘ! Ja poważnie BARDZO W TO WIERZĘ! I tak naprawdę, już mam tu całe mnóstwo znaków na to od Wszechświata!
Choćby tylko dnia dzisiejszego: siedząc jeszcze na balkonie, widziałam już, jak idą 2 bardzo fajne dziewczynki, BLIŹNIACZKI! Hmmm…, nie wiem, ile mogły mieć dokładnie lat, ale szacuję, że były w podstawówce, klasy od 1- 3… Szły sobie, rozmawiały i taaaak uroczo się śmiały… Właśnie ten śmiech sprawił, że aż zwróciłam uwagę, kto to tam wędruje. Następnie zaś, jak już wracałam sobie z tej dolinki… to… znowu niedaleko mojej klatki widzę kolejną rodzinkę, również z bliźniaczkami.
ooo boooszeee, a teraz 21:04 jeszcze na tej mojej latarni ponownie 2 gołębie! Cyknęłam im właśnie fotkę 🤭 Pominę to, iż DZIAŁA MI W KOŃCU TEN ODKURZACZ! I wydarzają się przecież, co chwila u mnie jakieś niesamowite/ niestworzone rzeczy!
Nawet nie masz pojęcia, jak mnie to cieszy, gdy widzę Ciebie właśnie taką! To przejdź może teraz, proszę do odniesienia się choćby, do tych powyżej umieszczonych tu zdjęć jeszcze, bo celowo już zamieściłaś taki długi plik muzyczny, aby na spokojnie wszystko móc tu opisać.
Ok, wspomnę może tylko jeszcze, iż jak ponownie wykonywałam tą MEDYTACJĘ 7 CENTRÓW ENERGETYCZNYCH…, to chyba już było nawet dziś… To… byłam wtedy jakoś niemal przerażona
…, bo totalnie nie pamiętam tego momentu, jak doszłam do tej 7 czakry… nie mam najmniejszego pojęcia, jak to się stało…🤷♀️, bo przecież gdybym zasnęła, to nie mogłabym o tym w ogóle wiedzieć! A tak, już się znowu zeschizowałam
, że może sobie tym jeszcze tylko szkodzę… Ale za chwilę, próbowałam odeprzeć te głupie jednak myśli… To był jednak znowu ten moment, kiedy tak bardzo potrzebowałam, aby ktoś mnie tu jednak uspokoił…
I już zaczęłam do siebie przemawiać, że to, do cholery, NIEMOŻLIWE, aby szkodzić sobie tą medytacją! Bo ona ma przecież służyć tylko naprawie
mnie! Ale tak bardzo znowu odczuwałam brak człowieka, który by mnie zrozumiał… Następnie o 4:09 wstałam do toalety, później zaś kolejna notatka to 8:22 = CBD. W międzyczasie jednak zdążyłam ponownie podziękować, na leżąco jeszcze, za ten CUDOWNY już dzień, bo pomyślałam sobie, że przecież już w mojej głowie stworzyłam mniej więcej plan
, co będę dziś robiła… W dodatku, jeszcze właśnie leżąc, znowu zaczęłam dziękować WSZECHŚWIATOWI za te wszystkie doświadczenia, które są dla mnie kolejnymi lekcjami…
Dalej zaś 9:10 – 22.04. [ponownie ta data!] Frühstück Haferflocken+ smażoneEi+ Salat i właśnie wtedy film, z którego pochodzi tytuł tego wpisu. Ok, ale ponieważ jest już przed 22, a ja BARDZO BYM CHCIAŁA, ABY GRACJAN TO RÓWNIEŻ PRZECZYTAŁ, jeszcze przed spaniem [później wyjaśnię to dokładniej] JA MARZĘ O TYM, BY ON MNIE DO SIEBIE ZABRAŁ!
To nim o tym opowiesz, dlaczego doszłaś do takiego właśnie wniosku…, to powiedz choć jeszcze dokładniej, jak ten Twój dzionek wyglądał. Dostrzegłam, że dziś z rana nie miałaś już siły, by wykonać ponownie tą medytację tych 7 czakr…
Oczywiście! Ale odpuściłam już ją sobie całkiem jednak świadomie…, bo jak wiesz [wczorajszy dzień, zwłaszcza mi to pokazał!] Stwierdziłam, że robienie czegoś na siłę, jednak mi nie służy… Choćby było to z najlepszą intencją i zaangażowaniem…, ale jak czegoś nie do końca
czujesz
, to lepiej to odpuść… Tego właśnie nauczył mnie choćby wczorajszy dzień…
Naturalnie, podziękowałam choć ponownie [bo wczoraj nawet tego nie uczyniłam!] za ten już cudowny dzień… A jeszcze nim całkiem wstałam włączyłam sobie znowu Wifi i zaczęłam przeglądać jeszcze raz te przepisy, by już choć dziś zrobić sobie jakiś porządny obiadek. Dobrze bowiem zdaję sobie z tego sprawę, jak ważne jest dbanie o własną dietę!
I jak już, tak mniej więcej, poczytałam to sobie…, a w ogóle to znalazłam [i zaraz subskrybowałam!] kolejny ciekawy kanał. A mianowicie dziewczyny, która już mnie przekonała, jak usłyszałam to, co mówi. A były to słowa:
Dzisiaj nauczysz się tutaj PROSTYCH PRZEPISÓW NA NAPRAWDĘ PYSZNE SUPER WARZYWNE I ZDROWE KOLACJE NA CIEPŁO!
Dodatkowo, jak usłyszałam, że to IRENA [a to imię kojarzy mi się z taką moją dobrą znajomą, którą poznałam pracując w Bayer, choć TAMTA Irena nie znosiła wręcz gotowania (czyli, jak ja :P), hehe, a wiele potraw przygotowywał jej mąż]. Kolejną wspólną naszą cechą było to, iż oni również nie jadali mięsa.
W każdym razie, Irena z tego kanału, przekonała mnie także tym, co dalej mówiła, a mianowicie, że jest magistrem dietetyki, ale na swoim kanale pokazuje przede wszystkim, jak jeść zdrowo, ALE TAK NA SPOKOJNIE I PO LUDZKU! Co więcej, pomyślałam zaraz, że przecież te dania, nie muszą być tylko na kolację robione! Poza tym ta dziewczyna bardzo mi się naprawdę spodobała, bo mówi otwarcie, że to krojenie również u niej jest takie całkiem normalne, hehe :P. I przyznaje się do tego, że to nie jest w samym przyrządzaniu potraw przecież priorytetem, no a już zwłaszcza, jeśli te warzywa będą później i tak gotowane.
A poza tym, jak twierdzi: przecież od czegoś mamy też zęby, hehe. No muszę powiedzieć, że naprawdę mnie zachwyciła tym co robi, a przede wszystkim swoim podejściem do tego! Dlatego właśnie zaczęłam subskrypcję tego jej kanału!
No dobrze, kochana moja, ponieważ teraz już dochodzi 23, to myślę, że jest to już najwyższy czas, byś jednak przystąpiła do tej medytacji tych 7 czakr… I zobaczysz, jak to wyjdzie tym razem… A jutro będziemy tu jeszcze dalej dokańczać tyle, ile tylko damy radę, bo jest oczywistym, że nie chcesz spędzać całej niedzieli przy monitorze! Zatem teraz już stąd zmykamy! Życząc wszystkim dobrej i spokojnej nocy!
(…)
Żałujcie tylko, że jej dziś nie ujrzeliście! Jak ona się cudownie, promiennie [i jednak z niedowierzaniem, 🤭, hehe] uśmiechała dziś, NIEDZIELA, 04.VII.2021 do lusterka, patrząc na swoją buźkę…, która wygląda właśnie tak: Jak tylko umyła głowę i wzięła KALTE DUSCHE [czyli zimny prysznic i ponownie, polewając się tą lodowatą wodą, liczyła aż do 50!], to widząc tą coraz mniej widoczną bliznę, pomyślała sobie o tej małej dziewczynce, [z tej swojej
BIBLI
] która miała chyba dokuczliwy kaszel i jakieś [chyba] jeszcze inne dolegliwości… No, w każdym razie, nie może teraz już tego nawet znaleźć…
Ale nie ważne, bo już dawno chciała napisać o tym, że to dziecko było po prostu genialne, twierdząc, że to już przechodzi i… po jakimś czasie, te jej wszelkie dolegliwości zniknęły rzeczywiście! hehe, 😉. Mała Mi odkąd to przeczytała, pomyślała sobie dokładnie to samo, że ona również będzie tak twierdziła! W ogóle, kochani, to przedstawimy, jak ten jej dzionek już dziś wyglądał, a jest dopiero 11:47.
To, myślę, moja droga, iż najlepszym będzie, jak jednak Ty sama nam to przedstawisz, choćby tak w skrócie, bo wiemy dobrze, iż mamy wciąż tu zaczęte i niepodkańczane inne rzeczy…
No więc, jeszcze wczoraj, bo o 23:40 zaczęłam wykonywać tą MEDYTACJĘ 7 OŚRODKÓW ENERGETYCZNYCH i… tym razem UDAŁO MI SIĘ! Dobrnęłam całkiem świadomie do czakry korony! Zapisałam wtedy jeszcze w komórce, iż zakończyłam jej wykonywanie o godz. 00:13, wtedy właśnie czułam się już tak dobrze i byłam taka jakaś rozluźniona i zrelaksowana, że jeszcze, nim zasnęłam, zabrałam się za sprawienie sobie po prostu przyjemności. I to również się udało, a wyobrażałam sobie po prostu, mojego Gracjana…
Pamiętając jeszcze, jak on cudnie w sobotę właśnie nade mną czuwał, zwłaszcza tam na tej dolince, gdzie dopóki nie siadłam sobie na tą ławeczkę, widziałam, iż nie był tam wcale sam…, tylko ze swoim bratem bliźniakiem (…) boooszeee, człowieku, gdzie Ty jesteś? Ja obecnie nie mam tu siły dalej pisać…, jest tak pięknie, więc wyjdę sobie chyba jednak ponownie na mój leżak na balkon… i tam sobie po prostu poleżę, odpocznę/ pokonwersuję ze Wszechświatem choć 😉.
*** 14:57 / 2:58:33 ***
No dobrze, kochana moja, to spójrz, pomimo tego, iż dziś ponownie niczego tu w domu nie sprzątnęłaś, to choć już przeczytałaś ten wpis od początku i zajęłaś się przy okazji już obliczaniem tutaj czasu tej muzyczki.
Tak właśnie, pomyślałam, że zrobię choć to, co mogę i co raczej może również innym w jakiś sposób służyć… ooo boooszeee, a właśnie teraz trafiłam jeszcze na ten obrazek Choć, jak wiesz, wówczas ja już nawet nie pomyślałam znowu o tym, by coś jeszcze powierzać Bogu…, tylko zabrałam się po prostu do jakiegoś
działania
…
I tak, najpierw, bo praktycznie już po müsli, do którego ponownie włączyłam Pod słońcem Toskanii, … no ok, zaczęłam również przecież tutaj pisać, a dopiero potem już taka znowu zmarnowana [boooszeee, jak ja bym chciała być z kimś, kto byłby to w stanie, nawet jeśli nie zrozumieć
, to choć zaakceptować, że mój organizm jakoś tak teraz szybciej się męczy…], więc wyszłam sobie po prostu poleżeć na tym leżaku, na balkonie…
Ale, kochana, kompletnie nie wspomniałaś o tym, że jak poszłaś najpierw myć głowę, a później wzięłaś ten zimny prysznic, to w tym czasie, wstawiłaś już rzeczy, które uzbierały się Tobie do prania!
Owszem, zrobiłam pranie i nawet je wywiesiłam na balkonie, bo dziś świeci piękne słonko!
Moja droga, ale czy Ty tego naprawdę nie zauważasz? Iż wciąż robisz to, co musisz, nie mając nawet kompletnie nikogo do pomocy w tym? Więc obecnie, jak już to wyschnie, będziesz miała ponownie tu niemal stertę tych rzeczy do prasowania…
Wiesz, co bym teraz rzekła? Samo życie…, jak to mój dzielny brat mawia 😉. Tu jednak przychodzi mi zaraz do głowy kolejna myśl: Tak bardzo odczuwam wciąż brak tego [TAKIEGO właśnie!] mężczyzny przy swoim boku…
Kochana, ja Ciebie już BARDZO DOBRZE ZNAM i doskonale to widzę, kiedy potrzebujesz jednak odpoczynku… Także teraz proponuję nam wyjście na balkon, a tam ponownie włączymy sobie następujące nagrania: Medytacja koherencji. Uzdrawiająca moc serca i umysłu, Słuchaj codziennie 107 afirmacji. Przyciągaj miłość, obfitość i zbuduj poczucie własnej wartości, oraz 7-minutowa medytacja, którą możesz zrobić zawsze i wszędzie. Intencja. Koncentracja. Relaks
(…)
Wskażcie mi proszę drugą TAAAK CHOLERNIE ZARADNĄ I DZIELNĄ KOBIETĘ, jak ja?
To powyższe pytanie postawiła dziś, tj. w PONIEDZIAŁEK, 05.VII.2021.
Moja droga, przecież ja już dawno twierdziłam, że jesteś WYJĄTKOWA i zachwycasz mnie tu sobą każdego niemal dnia!
Dobrze wiedzieć, że choć Ciebie…, boooszeee, ja tu już naprawdę nie mogę z tym wszystkim… Ale spójrz tylko na te fotki, tego dziś już dokonałam! Prócz faktu, że zaraz po wstaniu zmieniłam pościel na świeżą 😊.




Kochana moja, przecież doskonale wiesz, że ja to widziałam! I muszę tylko rzec, że po raz kolejny zapierasz mi niemal dech w piersiach…, tym swoim obecnym podejściem do życia! Doskonale to widzę, jakim Ty stałaś się teraz, jakby jeszcze bardziej wspaniałym człowiekiem! Wszystko masz bowiem TYLKO na swojej głowie, ale Ty się wciąż nie poddajesz i robisz to, co sobie wyznaczyłaś.
Nawet nie wiem, czy sobie właśnie na dziś robienie tej pasty zaplanowałam, raczej zdecydowanie nie! Bo dzisiaj miałam sobie uczynić kolejny dzień niejedzenia właśnie…, ale po tym, jak spojrzałam na tą kaszę, którą ugotowałam sobie już wczoraj…, a dziś zamierzałam umieścić ją w opakowania i pomrozić… To, jak tam stałam w kuchni, zapakowałam już naturalnie to, co miałam do tych pojemniczków, jednak tak jakoś zachciało mi się tej kaszy jeszcze spróbować i wzięłam jej trochę z tej łyżki…
Pomyślałam sobie jednak, że no helloł!
ale przecież to, że sobie troszkę tej kaszy bym nawet spróbowała, to przecież nie skreśla chyba tego dnia głodówki zaraz… Później jednak, jak już zaczęłam dalej mrozić również tą ugotowaną wczoraj przeze mnie zupę, to pomyślałam, że w sumie zjedzenie trochę tej kaszy z nią, byłoby nawet dobrym pomysłem! I tak też sobie nałożyłam to śniadanko na ciepło!
Ok, to skoro już jesteśmy przy tej zupce, to powiedz może jeszcze, jak jej gotowanie wczoraj wyglądało?
Nie bardzo jest tu chyba nawet o czym opowiadać…, a może teraz już się tak czuję, po tym, jak jeszcze dziś już właśnie do tego śniadania…., ponieważ musiałam wejść na tego fejsa…, by te przesłane foty tutaj zamieścić… , to tam spostrzegłam także https://www.facebook.com/StowarzyszenieNowaPolska/ i Dziki Trener 4 FALA JUŻ W SIERPNIU i zaraz oczywiście sobie to obejrzałam… i już właśnie w tym momencie odczułam ponowny ból głowy
, czy może raczej przeciążenie jej…, co wiąże się niemal automatycznie u mnie ze zmęczeniem…
To wspomnę może jeszcze tylko o tym, że wczoraj była NIEDZIELA, którą przesiedziałam całą, jak wiesz w domu…, tzn. wyszłam chociaż oczywiście na balkon, gdzie leżałam sobie na tym moim cudnym leżaku – Choć tam go tak ustawiłam, że mogę się na niego normalnie kłaść, oczywiście zawsze, jak na początek siadam, to robię to BAAARDZO ostrożnie i niemal natychmiast staram się tak właśnie położyć, aby mi się to jakoś dalej nie nadrywało… Także tak, generalnie jest hmmm… chyba fajnie
, rzec bym mogła…😜. No bo, co nie jest fajnie, jak jest fajnie, nieprawdaż? buhaha, 🤪.
Moja droga, widzę to każdego dnia, że Ty tak bardzo starasz się nie narzekać i robić to, co możesz najlepiej, jak choćby z wyniesieniem tego leżaka właśnie na balkon i wszelkimi próbami siadania na niego w taki właśnie ostrożny sposób, by później już tylko móc się tam relaksować… Moja droga, ja doskonale o tym wiem, jak wiele się u Ciebie dzieje, w tej Twojej główce najbardziej, ponieważ jednak wciąż nie masz tutaj nikogo do pomocy, będę robiła to ja!
To, może moja droga, wspomnij choć tu jeszcze o tym, co miałaś wytłumaczyć jeszcze Gracjanowi… O tym, dlaczego doszłaś do wniosku, że chciałabyś być [pominę, że z Nim], ale właśnie dokładnie u Niego, by on Ciebie stąd po prostu zabrał…
Ok, już mówię…, otóż pamiętasz, jak twierdziłam a propos tej mojej mamy… To dokładnie w sobotę, 03.07. po tym, jak wracałam właśnie z warzywniaka i dostrzegłam jej smsa:
Witam, co u Ciebie Monia? Co robisz w weekend? Czy gdzieś wyszłaś czy w domu ? Kacper już odlicza czas do obozu, będzie go mama już pakowała. Babcia idzie do c. Teresy na 60 urodziny. Będzie miała w następnym tygodniu ale Iwona wyjeżdża na urlop i robi dziś w pizzerii koło nich. Ja odpoczywam, a wcześniej byłam w sklepie. Dobrego dnia i też niedzieli. Jak znajdziesz czas to możemy porozmawiać. Pa, buziaki.
Przepraszam, ale jestem teraz znowu tak padnięta, że chyba muszę wyjść sobie choć trochę jeszcze na ten leżak… posiedzieć…
//////////
Przesiadłyśmy się, kochani, obydwie na balkon, ponieważ słonko aż tak tutaj teraz [05.07.21, godz. 13:10] nie świeci, a już nasmarowałyśmy się naturalnie tymi balsamami… Postanowiła jednak kontynuować…, bo stwierdza, że ona tego nigdy nie skończy…, przecież KAŻDEGO DNIA powstaje coś nowego i jej się to wszystko tylko tak bardzo zbiera… I chyba już m.in. dlatego jest również tym przemęczona… To zabieramy się dalej za pracę, moja Ty kochana, wyrzucaj zatem z siebie te wszystkie wiadomości, które już Ciebie przeciążają i Twoje wnętrze po prostu obciążają…
Zatem kontynuuję choćby o tej sobocie… Wracałam już z tego sklepu jednak ponownie zmęczona, bo wciąż myślę o tym, ile mam tu jeszcze do wykonania tych rzeczy w domu… A najbardziej, jak wiesz, uwielbiam
wprost to gotowanie… Ale zaraz, jak odczytałam tego smsa od swojej rodzicielki, to… postanowiłam, że zadzwonię do niej, by tylko jej powiedzieć, że właśnie wracam ze sklepu i dziś mam akurat dzień sprzątania i gotowania, więc zadzwonię do niej w niedzielę, wtedy tak na spokojnie…
Jak już jednak rozmawiałyśmy…, dokładnie już nie pamiętam, jak to było, co to spowodowało…, że powiedziałam jej, iż ok. wracam właśnie do domu, ale na chwilkę choć siądę na ławeczkę przy bloku, by z nią jeszcze porozmawiać… A tak naprawdę to … chyba chciałam mieć już po prostu tą rozmowę z głowy…, bo doskonale to wiem, jaką ta moja rodzicielka jest jednak osobą… Pominę już to, że kompletnie nie potrafiącą mnie wesprzeć itp., ale ona przecież tym swoim chorym
sposobem myślenia, nie tylko nie ułatwia mi tego życia…, ale odnoszę wrażenie, że ściąga mnie jeszcze nim w dół…
Sama oczywiście tego nie dostrzega…, bo jej zdaniem to nie jest żadne pesymistyczne myślenie, podejście do tego życia, tylko, jak najbardziej realne i rzeczywiste… Przedstawię tutaj to, co sobie z tej rozmowy z nią zapisałam, takie po prostu szybkie hasła
[boooszeee, jak ja się cieszę, że w ogóle szybciutko jeszcze je sobie w ogóle zanotowałam!] A to było tak:
- dziecko to zawsze cieszy się z prezentów…
- a na co Ty wydajesz tak te pieniądze?
- nie zapomnij zrobić w końcu zdjęć do tej legitymacji, bo nie można przecież tak w nieskończoność…
- pandemia= nowa tura już będzie mówią, że od sierpnia
- takie realia…
To teraz może zacznę to wyjaśniać… I dokładnie to był moment, kiedy już się ponownie zastanawiałam, czy to był napewno dobry pomysł, że tu do mnie przyjedzie z Kacperkiem… Doskonale o tym wiem, że będzie mnie to znowu z pewnością kosztowało zdrowia m.in. Ale pomyślałam sobie . Zatem zrobię to i poświęcę się oczywiście, głównie dla mojego bratanka, który doskonale o tym wiem, że na to zasłużył!
Już wyjaśniam te jej stwierdzenia [wspomniane wcześniej hasła do mnie] ooo raaanyyy, wyszło jednak słońce… Nie jestem zatem, pewna, jak długo tu wytrzymam…
Ok, najwyżej zejdziemy już w pewnym momencie, tak, jak i wczoraj, kiedy to przystąpiłaś choć do robienia tej zupki, ale teraz powiedz, ile dasz radę.
Więc, już mówię, czego konkretnie dotyczyły te jej powyższe słowa… Pierwsze to oczywiście odnosiło się do tego, jak rzekłam, że nie będę niczego Kacperkowi przywoziła na urodzinki, tylko jak przyjedzie z nią do mnie, to wtedy coś po prostu wymyślimy! Bo dobrze wiedziałam, jak było ostatnio, że wtedy również wydałam tu dużo kasy… I jak jej jeszcze rzekłam, że przecież nie mam aż tak dużo tych pieniędzy…, to ona wtedy wyjechała do mnie z tym drugim właśnie zdaniem… Myślałam, że tam, ku…, padnę…
Pomyślałam sobie: a co? Muszę się Tobie z tego spowiadać? Wkurzyła mnie już na maxa tym. Rzekłam jej tylko sucho: wydaję na to, co muszę, co mi służy i co jest mi teraz potrzebne! Później zaś, jak zapytała mnie, kiedy jadę w końcu na te warsztaty, to podałam jej termin i rzekłam, że właśnie one również kosztują! Nie podałam naturalnie ceny, ale tak po prostu chciałam już jak najszybciej uciąć tą jakże miłą
dla mnie rozmowę…
Tak, moja droga, wszystko widziałam i słyszałam! Nie masz tu, kochana moja, łatwego tego życia…
Dokładnie tak… Ona mnie totalnie wręcz leczy
tym swoim sposobem myślenia… I tym, że ona, kurna, tak niemal ciągle drży o te pieniądze… I dobrze o tym wiem, iż ona się martwi, czy ja odkładam je, by mieć ponownie na za rok, na zapłatę podatku do tego US… Ale myślę sobie: cholera, tak się nie da żyć w ciągłym strachu, kobieto! Dlaczego Ty nie potrafisz robić choć troszkę użytku z tej swojej wiary…
Nic jej już oczywiście o tym nie wspominałam, bo już kiedyś próbowałam jej o tym mówić…, jakie ja mam zdanie na ten temat! Ok, teraz 14:10 … grzeje tu już niesamowicie, więc może pójdę i nam teraz obiadek choć odgrzeję!
//////
Spójrz, kochana, to słonko dziś chyba tak się z nami będzie bawić…, bo jednak ponownie schowało się za tymi chmurami, których przecież naszło tutaj już wiele na to niebo… Także, myślę, że choć póki co, opowiadaj tutaj tyle, ile się da, nim ten obiadek nam się odgrzeje.
To teraz chyba już zostało mi to, o czym jeszcze dziś, jedząc właśnie to śniadanie, przypomniał mi ten dziki trener
na fejsie, ooo właśnie znalazłam ten jego filmik także tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=af6mZbY4A9c. Gotowa? Właśnie podaję nam obiadek na dziś
///////
Kochani, wyśmienite danie wyszło tej naszej artystce
ponownie! Jadłyśmy je dokładnie [ona zawsze to notuje!] od 14:53 do… nie wcale nie do teraz, tj. 15:25…, bo tym razem musiałyśmy jeść w miarę szybko, bo bałyśmy się, iż spadnie tu deszcz, tudzież nadejdzie jakaś burka, bo takie jakby grzmo-ty/-tki było gdzieś tam dalej już słychać, hehe, 🤭. Więc my chciałyśmy to w miarę szybciutko skonsumować, aby czasem ten deszcz nie zalał nam komputera, na którym oglądałyśmy sobie znowu Pod słońcem Toskanii…. 😉
Ale, jak widać wciąż nie nadeszła żadna burza, ani nawet nie spadł deszcz! Skończyłyśmy konsumpcję wprawdzie już o 15:04, ale… tak sobie obliczyłyśmy, że w sumie od tej 14:53 do 15:04 to… wyszła nam ponownie ta magiczna 11, 😋. Ok, ale ja tu jeszcze muszę wprost dodać co nieco o tym daniu… Kurczę, teraz nie wie już nawet, gdzie to sobie zapisała…, ale nie ważne… Powiem Wam, jak ono wyglądało… Otóż były to po prostu pieczone warzywka z cukinią… [choć chyba te przepisy udostępniała również tutaj na blogu…]. Ale teraz już nie mogę tego odnaleźć… [choć nieustannie nie chciałam odpuścić, jak ta nasza MAŁA GWIAZDA
:P] Lecz stwierdziłam, że szkoda czasu na takie szukanie, lepiej po prostu napisać to, co jeszcze się pamięta 😉
.
Więc po prostu tylko napiszę Wam, iż to był przepis, w którym te warzywa na koniec obsypała również i bułką tartą, i parmezanem, który zresztą zakupiła właśnie tego dnia, gdy dostrzegła tego smsa od swojej rodzicielki… W każdym razie, jak zwykle zresztą, nie trzymała się tego przepisu tak stricte…, ponieważ nawrzucała tam również innych warzyw, tj. np. i młode nieobrane ziemniaki, pokroiła je tylko w mniejsze części… No dobrze, ale było tam również coś o czosnku, który nasza gwiazda
kojarzy tak bardzo ze swoim Gracjanem, hehe.
I tam, w tym przepisie było chyba, by zetrzeć 2 ząbki czosnku… czy jakoś tak… Po pierwsze nasza bohaterka wcale ich nie tarła, tylko użyła tego przyrządu do wyciskania go. I… co więcej, właśnie pomyślała tutaj tak bardzo o Gracjanie, że skoro on tak przepada za tym warzywem… to postanowiła, że doda tam go trochę więcej, hehe i tak też przygotowała ta artystka
to danie z myślą właśnie o nim! I z tą intencją przygotowała to danko, licząc na to, że może kiedyś udałoby się zjeść im jeszcze razem… No dobrze, kochana Ty moja, to opowiadaj tutaj proszę dalej, to, czym chciałaś się jeszcze z nami dzielić.
Może jeszcze tylko teraz doniosę właśnie o tym, co zaraz skojarzyłam sobie z tym dzikim trenerem
obejrzanym jeszcze dzisiaj… A mianowicie, to, jak ona [moja mama…] mi rzekła o tych zdjęciach do legitymacji… To ja na to wtedy, że podobno [tak powiedział jej chłopak w tym urzędzie…], że tak naprawdę mogę jeździć wciąż na tej starej, dopóki nie zakończy się ta cała pandemia
[czyli to show
pandemiczne =M.M.]. I właśnie wtedy, ona do mnie, że podobno [mówią przecież o tym w TV!], iż jakoś w sierpniu ma nastąpić kolejna fala/ tura…, czy jak to tam inaczej nazwać…
Doskonale to wiem… jak powiedziałaś jej, że nie chcesz tego nawet słuchać, to ona odparła, że nikt nie chce, ale TAKA RZECZYWISTOŚĆ…
Taaa, mi jest już naprawdę szkoda wręcz tych ludzi…, tego biednego społeczeństwa…, bo przecież doskonale wiem, jak to jest… A teraz nawet udostępniłam ten filmik [4 FALA JUŻ W SIERPNIU] jeszcze na LI, z takim właśnie komentarzem: [I już widzę, że na 16:35 ma 35 wyświetleń!]

/////////////////////////////
Trailerpark – Sterben kannst du überall (Official Video)/ Immer wenn wir uns sehn („Das schönste Mädchen der Welt”, Soundtrack)/ Andreas Bourani – Hey (Lyrics)
Wróciła właśnie z warzywniaka, gdzie zakupiła m.in. cytryny… A wyglądała dziś tak: Ponieważ było nadal bardzo ciepło, więc nie musiała się długo zastanawiać, co ubierze, dobrze wiedziała, iż powinno być to coś lekkiego… i właśnie wtedy
wskoczyła
w tą sukienkę jednak…
Nie zabierała naturalnie żadnego plecaka, bo stwierdziła, że do takiej sukienki to zdecydowanie nie pasuje…, a ponieważ i tak nie zamierzała dużo kupić, więc pomyślała, iż spokojnie wystarczy do tego siatka, którą miała w torebce.
///////
Ale, moja droga, naprawdę dobrze o tym wiem, iloma rzeczami chciałabyś się tu podzielić, ale napisz w końcu o tym, co tak bardzo Ciebie od jakiegoś czasu naprawdę trapi
, że tak powiem…
To może tylko dodam, iż właśnie jeszcze wczoraj, tj. w NIEDZIELĘ, 04.VII.2021… jakoś tak mniej więcej od godz. 17 siedziałam dalej na tym balkonie, a w domu włączyłam sobie na kompie jakąś spokojną muzyczkę i później spojrzałam, iż było to właśnie: 741Hz, Oczyszczanie infekcji i rozpuszczanie toksyn, Aura Oczyść, Wzmocnienie układu odpornościowego.
18:33 – 18:41 = gołąbek
Już się znowu jakoś uspokoiłam…, ok. godz. 19 pomyślałam, by może coś sobie jednak włączyć na komórce i uruchomiłam po prostu YT, a tam m.in. zauważyłam te filmiki Gracjana właśnie: JAK OPANOWAĆ SWÓJ MÓZG I JEGO MANIPULACJE [wooohooo! Wyobraź sobie, że udało mi się znaleźć ten przepis, o którym wspominałaś wcześniej… na to danie z cukinią! Podaję stronę: https://www.youtube.com/watch?v=nXqPq-xz6Fw%5D Ale już przechodzę do tych dalszych nagrań Gracjana, które sobie wtedy wybierałam i oglądałam… z zaciekawieniem jednak: 5 ZASAD, KTÓRE ZMIENIŁY MOJE ŻYCIE || NIEOGRANICZONA MOTYWACJA, JAK STAWIAĆ SOLIDNE GRANICE OSOBISTE, JAK SIĘ ROZWIJAĆ.
Tak, dobrze to widziałam, jak chciałaś się najzwyczajniej w świecie o nim jeszcze więcej dowiedzieć, jakby go lepiej poznać po prostu… I ponownie niejednokrotnie dochodziłaś do wniosku, że Ty to jakoś
robisz jakby intuicyjnie… i wcale nie potrzebowałaś na to żadnej teorii, ale zachwycił Cię ponownie tą swoją wiedzą! Że tak wiele ten człowiek wie i także właśnie teoretycznie, co przecież także jest potrzebne, by choć móc wytłumaczyć to takim mniej rozwiniętym i świadomym ludziom…
Dokładnie o tym sobie pomyślałam…, jak super byłoby być razem z takim właśnie człowiekiem! Który taaak wiele rozumie, bo zdobył taką wiedzę, nie ukrywajmy, jednak również potrzebną. Lecz tak naprawdę z coraz większą przyjemnością odtwarzałam sobie jego kolejne nagrania, a zwłaszcza już te, które interesują mnie teraz najbardziej, tj. 5 KROKÓW BY SPOTKAĆ SWOJĄ BRATNIĄ DUSZĘ, BRATNIE DUSZE – BLIŹNIACZE PŁOMIENIE || CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ, MĘŻCZYZNA I MĘSKA „ENERGIA” || JAK DZIAŁA, WIELKI SEKRET KOBIET (Film dla mężczyzn). W każdym razie siedziałam na tym balkonie prawie do 22 i jak już zeszłam z niego, to przebrałam się jeszcze w piżamkę i wyglądałam wtedy właśnie tak:
Widziałam, kochana moja, wszystko bardzo dobrze. Jak ponownie dochodziłaś do wniosku, że z kimś właśnie takim, chciałabyś budować związek i stworzyć parę!
Dokładnie w ten sposób sobie pomyślałam wtedy, że ja taaaak baaardzo marzę o takim właśnie mężczyźnie, takim mądrym i świadomym tak wielu rzeczy…, który dobrze już o tym wie, że trzeba najpierw samemu się spełniać i czuć się ze sobą samym dobrze! Bo to raczej nie ma sensu liczenie na drugą osobę, że da nam to, czego nam brakuje, bo to nie o to przecież w związkach chodzi, by oczekiwać, że ktoś może nie, że Cię uzupełni
[bo akurat w tym, moim zdaniem nie ma nic złego, przecież czynimy to również pomagając sobie, a to przecież jest czymś całkowicie naturalnym!], ale że po prostu coś Ci od tak da, zapewni….. Ale… co więcej…
19:31 – gołąbek
Słuchając tego nagrania: BRATNIE DUSZE – BLIŹNIACZE PŁOMIENIE || CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ, dalej pomyślałam nawet o tym, że my jesteśmy obydwoje po prostu BLIŹNIACZYMI PŁOMIENIAMI! [w ogóle, ale helloł!
tu sobie myślę, hehe, znowu gdzieś motyw z tymi bliźniakami jednak 🤭] A dziś, PONIEDZIAŁEK, 05.VII.21, jak wędrowałam do tego warzywniaka, to po drodze spotkałam takich w szkolnym wieku chłopaczków, a byli do siebie tak niesamowicie podobni, że aż zapytałam jednego z nich:
Przepraszam, czy Wy jesteście może bliźniakami 😉.
Tak, jakby… tzn. on [jego brat, który poszedł w przodzie] ma 9 lat…, a ja 11, ale jesteśmy tak bardzo do siebie podobni 😊.
Doskonale widziałam, jak nawet sama z siebie się nabijałaś, hehe,🤭. Bo tak już się Tobie chciało śmiać z tej sytuacji, że wychodzi niemal na to, iż Ty wciąż chciałaś zdobyć jeszcze jakieś potwierdzenia.
Wiesz, nie do końca chyba nawet tak! Bo ja już to po prostu czuję całą niemal sobą, że my naprawdę będziemy jeszcze razem! I zbudujemy wspólny, piękny związek, bo doskonale przecież o tym wiemy, na czym polega prawdziwa miłość! Tylko, rozbawiło mnie jeszcze podejście tego chłopca do tego…, bo jak rzekł, że tak jakby
, to już pomyślałam sobie, że może różni ich tylko czas urodzenia w jakichś minutach, sekundach… A ten do mnie, że oni się różnią tak naprawdę rzeczywiście wiekiem, 😉. Był przy tym taki miły i fajnie uśmiechnięty, i jak widać chyba nie byłam pierwszą osobą, która go o to pytała, bo doskonale sobie zdawał z tego sprawę, że są do siebie jednak BARDZO podobni!
[19:47 – odfrunął]


20:10 – 20:18- sroczka
Wiesz, kochana moja, mogłabym tutaj o Tobie również wieeeeleee napisać, ale może jeszcze zakończmy tylko ten wpis tym, czym również niemal ujął
Cię Gracjan…
Masz tu z pewnością na myśli tą moją mamę… Zatem już piszę… Ciągle miałam niemal pretensje do niego o to, że mówi coś takiego jednak niepochlebnego o niej samej… Ale później już stwierdziłam, że ten człowiek opowiada tutaj przecież tylko prawdę! Bo nawet chyba tym ostatnim nagraniu o tych granicach, …. Oooo rany, właśnie zauważyłam jego nowe nagranie Jak przerwać negatywne schematy życiowe, więc tylko jeszcze tego wysłucham sobie…
20:41 – 20:47 – gołąbek
Ahhh, te gołąbki u mnie szaleją
, hehe, bo jednak, co jakiś czas tutaj siada jeden, później dolatuje 2-gi…, po czym wciąż tu widzę jakiegoś, a jest 20:54, ok. 20:59 już pusta latarnia bez żadnego ptaszka, póki co…
Wciąż słucham Gracjana ten wyżej wymieniony filmik, jednak aż tak bardzo mnie nim nie zainteresował i w międzyczasie zdążyłam już nawet napisać do Anny Kubala(radca prawny) na fejsie, a mianowicie zostawiłam jej taką wiadomość:
Witam Pani Anno, jest Pani dla mnie niesamowitą wręcz kobietą, przede wszystkim MĄDRYM i ŚWIADOMYM człowiekiem! Proszę mi powiedzieć coś o tym Narodowym Spisie Powszechnym Ludności i Mieszkań… Gdyby Pani chciała napisać mi na ten temat coś więcej, to podaje mój adres@: …. Serdecznie dziękuję! Bo moja mama wprawdzie napisała mi dzisiaj, że właśnie mój brat pomógł jej w spisaniu siebie przez internet… Ale ona, jak i duża większość mojej rodziny są także zaszczepieni… A ja się na to jednak nie piszę, na szczepienia na 100%! a nie bardzo wiem, czy mogę również nie dać się spisać… bardzo proszę mi wszystko wyjaśnić, jak taki właśnie specjalista…, bo ja niestety kompletnie się na tym nie znam… Serdecznie dziękuję z góry za to, gdyby Pani kiedyś zechciała mi udzielić jakiejś odpowiedzi. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru!
Ok, skończyło się już to nagranie Gracjana… Ja wprawdzie kompletnie wciąż nie czytałam od początku tego wpisu, więc serio nie wiem, jak to się ma z tą muzą tutaj…, ale chciałam choć jeszcze podzielić się tym, cóż dziś mi się przydarzało… Otóż, jak jeszcze obudziłam się w takim znowu nienajlepszym nastroju… I kompletnie nie miałam siły jakoś znowu na nic…
Jednak siadłam w końcu na tą poduszkę do medytacji i po prostu siedziałam tak te 20 minut na niej błagając wprost Boga/ Wszechświat, by zechcieli mi udzielić pomocy i dodać po prostu sił, bym potrafiła się trzymać nadal w pionie
, a już po otwarciu oczu, oczywiście podziękowałam za ten cudowny dzień znowu i tak chwilkę sobie jeszcze z tą Siłą Wyższą porozmawiałam, zaczęłam naturalnie dziękować za to wszystko, co mam, czym zostałam obdarowana… Jednak, jak stwierdziłam powyżej nie miałam ponownie sił i dlatego poprosiłam o jakieś wsparcie, by móc być dalej tak dzielną osobą, jak do tej pory…
I zobacz, kochana moja, czyli właśnie ponownie zakończyłaś swój CUDOWNY jednak dzionek! Bo spójrz, pomimo, że wciąż masz nieposprzątaną chatę, nie poprasowane rzeczy/ ciuchy, to jednak pierwsze co zrobiłaś, to była właśnie zmiana tej pościeli na czystą! A następnie, ponownie tak, jakby ktoś
Ciebie tu prowadził… i wykonywałaś znowu to, co jednak w pierwszej kolejności chyba rzeczywiście powinnaś, bo i zaczęłaś od mrożenia tej zupy i kaszy…, następnie zaś przystąpiłaś do robienia znowu pasty z tego gęstego, które już Ci tam zostało… A dodałaś do tego już na koniec i ten koper, także natkę pietruszki, wsypałaś tam też pestki słonecznika…
Tak też zrobiłam…, a na koniec ugotowałam jeszcze 2 jaja i je również dodałam, jak i dalej do tego dodałam też i musztardę, i chrzan… W efekcie końcowym wyszła mi właśnie taka oto pasta z tego… I byłam taka cholernie z siebie dumna już właśnie wtedy, że jednak ja, takie, jak wiemy,
antytalencie
kucharskie, wciąż coś nowego tutaj wymyślam i kreuję, hehe, 🤭.
Co więcej, jak już tam stałam w kuchni i słuchałam właśnie tej niesamowitej muzy: Sommer (New Radio Edit 2018)/ Sommer (New Radio Edit 2018)/ to jakoś wtedy przychodziły mi na myśl jeszcze te wszystkie znowu fakty: że przecież nawet osoby, kobiety, dziewczyny, które pokończyły jednak te gary
, czyli po prostu gastronomik, również mogą nie przepadać za bardzo za tym gotowaniem przecież… I od razu przypomniała mi się choćby Kasia, była narzeczona mojego brata, że ona również nie znosi gotowania… A tą szkołę właśnie ukończyła, hehe, tak, jak i zresztą moja mama…, co do której to nie będę twierdziła, że ona nie lubi tego pichcenia, bo ma chyba tak, jak wszyscy pozostali ludzie, że jak coś jej wyjdzie i jest smaczne, to jednak się z tego cieszy i jest zadowolona… No, a jak ktoś jeszcze to potwierdzi, to ją to przecież tylko buduje 😉.
Lecz, jak usłyszałam kolejną piosenkę…, a mianowicie SDP – Unikat, to już naprawdę właśnie wtedy nie mogłam i zaczęłam po prostu ryczeć… boooszeee, jak ja marzę o tym, aby ktoś dla mnie/ o mnie tak, może nie tyle zaśpiewał
, co najzwyczajniej w świecie pomyślał… Ale może jeszcze tylko odniosę się do tej mojej medytacji…, jak ona wyglądała, a raczej ja sama na jej koniec… Bo w ogóle, jak już wykonałam moją wieczorną pracę
, czyli medytację 7 OŚRODKÓW ENERGETYCZNYCH [dodam tylko, iż łapię się jakoś na tym, że wciąż zdarza mi się jakoś
niektóre czakry pomijać.., nawet kompletnie nie mam pojęcia, jak do tego dochodzi…🤷♀️, ale tym razem była to czakra serca właśnie….], to jak wstałam do ubikacji, będąc jeszcze w tej różowej piżamie… i odczułam właśnie takie jakby gorąco!
I nie tylko natychmiast ją przebrałam, właśnie w taką , to postanowiłam, że tamtej jednak już się pozbędę… bo cholerka jakoś do tej pory ją również trzymałam… A tak pomyślałam sobie, idealnie! Będę miała tu już powoli coraz mniej tych rzeczy i zdecydowanie łatwiej byłoby mi wtedy spakować się, gdybym miała wyjechać do Gracjana i tam wraz z nim zamieszkać 🤭. Czyli znowu widziałam same plusy, hehe, 😉.
Tak samo, jak i to, że… ahhhh, już nie wiem nawet, o czym chciałam tu napisać jeszcze, to może … aaaa, nie już wiem! Dalej o tej medytacji… Siedząc tak znowu i medytując, zauważyłam gołąbka na mojej
latarni i ponownie zaraz uwieczniłam go na zdjęciu:
Zatem, jak tak siedziałam znowu te 20 minut, to później już zaczęłam czuć taki niesamowity ból w moich nogach…, a zwłaszcza w tą prawą złapał mnie tak potworny skurcz, że po prostu aż tego kompletnie wówczas nie mogłam znowu skontrolować i co więcej! Nie miałam w ogóle władzy nawet nad mięśniami stopy właśnie, bo ja chciałam, aby ona ułożyła się już normalnie…, a te moje mięśnie tej stopy wówczas, jakby kompletnie w inną stronę, aż musiałam to uwiecznić właśnie na zdjęciu, by móc to wszystkim pokazać…
Stąd podbieram te fotki, które umieściłam jeszcze sama w tym wpisie, na początku tego dnia właśnie. A przy okazji cyknęłam również zdjęcie jak obecnie wyglądają te moje paznokcie, hehe, 🤭. Ok, to chyba jeszcze tylko tutaj dodam, iż te kolejne zdjęcia, mnie w tej koszulce od tej piżamki
[również zabrałam stamtąd powyżej :P]. To pierwsze, które widzicie, jest już robione właśnie w pokoju, jak siedziałam i medytowałam, 😉.
Ok, kochana moja, ale tu na balkonie zrobiło się już jednak ciemno…, więc może wejdźmy teraz do pokoju i myślę, że to jest już najwyższa godzina, aby zabrać się za tą medytację jednak! A już wiem, iż jutro postanowiłaś sobie realizować kolejne zamierzenia, tj. w końcu odkurzenie i umycie podłogi, no a bynajmniej w tej kuchni, gdzie podłoga się Tobie tak lepi, że po prostu aż te japonki trudno się od niej tam odrywają, 🤪🤭😜. I, może, tak jak mówiłaś, uda się Tobie również choć poprasować część tych rzeczy!
//////
No dobrze…, to jeszcze tylko dodam, że właśnie pomyłam naczynia w kuchni, zalałam tą blaszkę dalej do odmaczania, ponieważ wciąż nie mogę jej domyć… Wzięłam także już CBD, to już się przebieram do spanka, a przed nim oczywiście, to, co robię co wieczór… czyli ta medytacja 7 czakr! A dodać jeszcze muszę, jaką dziś wspaniałą wiadomość ujrzałam od Beaty Pawlikowskiej… Spójrzcie proszę tylko
Tak więc, zakańczam mój kolejny fantastyczny i CUDOWNY dzień! I rozpoczynam za chwilkę tą moją medytację! Która, kochani, mi już teraz tylko służy! Bo po prostu myślę sobie, że nawet, jak coś mi jeszcze nie wychodzi tak, jak powinno, to przecież najważniejsze, aby trenować i nie rezygnować…, a tym bardziej ani niczego nie oczekiwać, ani też, Broń Boże!, się nie poddawać! A zawsze wtedy, sobie też mówię i nawet śpiewam tą piosenkę: Hey (Live) – Andreas Bourani.
(…)
wenn etwas hilft mit Sicherheit, dann Zeit
Es geht vorbei, es geht vorbei
Hey, sei nicht so hart zu dir selbst
es ist ok wenn du fällst
auch wenn alles zerbricht
geht es weiter für dich
Hey, sei nicht so hart zu dir selbst
auch wenn dich gar nichts mehr hält
du brauchst nur weiter zu geh’n
komm nicht auf Scherben zum steh’n
(…)
Dzisiejszego dnia, ŚRODA, 07.VII.2021, jakby właśnie jeszcze na potwierdzenie tego, że jednak dobrze / prawidłowo postępuje, postanowiła jakby, tym bardziej posłuchać tego, co wyczytała na tej żółtej karteczce od Beaty:
Tak przecież niemal nieustannie staram się postępować! Choćby nawet wczoraj…, sama widziałaś, jak ten mój dzionek wyglądał… Napiszę o tym zdecydowanie więcej później… bo dziś ponownie zamierzam wybrać się na tą plażę do Jelitkowa! A tak w ogóle wygląda moja buźka właśnie obecnie, tj. w środę Ja w ogóle doszłam do wniosku, że mi w tych włoskach związanych [tym razem spiętych :P] do góry jest naprawdę dobrze, nieprawdaż?
Oczywiście, że tak! Ale kochana, może jednak do tej pory, nim to rzeczywiście nam tutaj zrelacjonujesz [a wiedz, że czekam na to z ogromną niecierpliwością!] to myślę, że póki co, dobrym pomysłem będzie, opublikowanie choć tych zdjęć z wczoraj właśnie. A później [kiedyś] będziesz je dalej komentować:











Wciąż nie przeczytałam tego wpisu od początku jeszcze…, ale już sobie mówię, że to nie jest żadną priorytetową sprawą, jak i to moje wciąż nieuprzątnięte mieszkanie… i ta lepiąca się w kuchni wciąż podłoga…🤦♀️ Póki jeszcze pamiętam dobrze, to wpiszę tu po prostu te hasła [znowu], do których później chciałabym się odnieść:
- MEWA na latarni = znak od Wszechświata!
- rozwalające się sandały…
- zajście po drodze [bo to Jelitkowo ode mnie to kawał drogi jednak] do BOM choć na siku 😉[niesamowite, że wciąż pamiętali tam moje imię…, zwłaszcza taki chłopak, który otworzył mi drzwi i … którego ja jakoś kompletnie nie pamiętałam, nie za bardzo nawet chyba kojarzyłam]
- niesamowita babcia z wnuczkiem na plaży
- miła kobietka, którą poprosiłam o zrobienie fotek
- zniknięcie obrazka z mojej klawiatury na komórce
- upadek komórki na piasek i naturalne
zabrudzenie
się jej… - wracając z nad morza spotkałam idącą tam właśnie na sam wieczór dziewczynę również z BOM, która gdyby nie powiedziała do mnie otwarcie CZEŚĆ MONIKA, chyba bym jej nawet nie zauważyła…, tzn. jak już ją dostrzegłam, najbardziej po tym powiedzianym do mnie
cześć
, to wtedy właśnie też i skojarzyłam, choć… ponownie nie pamiętam, jak jej na imię… 🤷♀️ - po powrocie zimny prysznic w domu
- czytanie tam na plaży mojej
BIBLII
i znalezienie fragmentu, który przypomniał mi o tym, co mówiła Angelika:
ZAWSZE I WSZĘDZIE WSZYSTKO MI SPRZYJA
Tam było oczywiście troszkę inaczej, bo:
WE DNIE I W NOCY WSZYSTKO MI SPRZYJA,
Ale ja…, taka ucieszona, że właściwie znalazłam niemal te same słowa, o których mówiła mi Angelika właśnie!, postanowiłam je sobie dalej powtarzać, tym bardziej, że wyczytałam, iż to jest najlepsza metoda, aby uniknąć konfliktu między świadomością a podświadomością! W ogóle, chciałam tylko dodać, iż ponownie zaczęłam zaznaczać niemal na każdej stronie 🤭 tej mojej książki cytaty! Bo naprawdę czytam to i się zdumiewam, jakie to wszystko jest mądre i… co najważniejsze NAPRAWDĘ DZIAŁA!
Później, tak leżąc sobie jeszcze na tym ręczniku, jakoś już pod koniec włączyłam sobie nawet to: JAK ZAUFAĆ SWOJEJ WEWNĘTRZNEJ SILE I JAK JEJ UŻYWAĆ. I tak sobie słuchałam tego, co on tu mówi i ponownie dochodziłam do kilku wniosków… Myślę, że jednym z ważniejszych, o których tu chcę wspomnieć jest to, iż Gracjan ponownie mówi niemalże to samo, co czytałam m.in. właśnie w tych książkach Josepha Murhy`ego. Wiem, że obiecałam o tej książce tutaj coś więcej jeszcze napisać…
I to również [liczę na to… 😉] dojdzie w końcu do skutku…, ale ja mam naprawdę CAŁĄ MASĘ TU RZECZY DO ZROBIENIA, TYLKO NA SWOJEJ GŁOWIE! i choć naprawdę staram się nie narzekać, to jednak momentami, tak, jak i wczoraj jeszcze nim w ogóle wyjechałam do tego Jelitkowa… , po prostu opadałam z sił i odczuwałam takie totalne zwątpienie…, a wciąż brak mi tu wsparcia… Oczywiście takiego realnego w sensie drugiego człowieka…, bo jednak ten WSZECHŚWIAT nieustannie niemal mnie prowadzi, choćby właśnie wczoraj…, naprawdę nie mogłam wprost w to uwierzyć, co widzę…
//////
Doszłam jednak do wniosku, że dziś nie mam ewidentnie siły, aby jechać ponownie na tą plażę tam do Jelitkowa. Wyszłam sobie jeszcze na balkon, podpytać o to właśnie WSZECHŚWIAT/ BOGA, co oni na ten temat sądzą… A jeszcze wcześniej dziś dostałam ALERT, że dzisiejszego dnia możliwe są gwałtowne burze i silne wiatry… Zatem chyba nawet z tego względu nie będę tam jednak jechała… , a zauważyłam, iż na latarni pojawiła się 10:37 -10:39 – sroczka. Poza tym, myślę, że to jest najważniejsze, aby słuchać swego wnętrza… i właśnie tego, co mówi do nas nasz organizm… A mój ewidentnie mi dziś rzecze: wyluzuj i odpocznij sobie w domu po prostu!
Luknęłam jeszcze tylko, tak szybciutko na to moje nagranie 4 FALA JUŻ W SIERPNIU na LI i ma ono na teraz [07.07.21, godz.11:18] 64 wyświetleń! Skoro już postanowiłam, że dziś jednak nie wychodzę…, to zabiorę się za dalszą pracę, ale wcale nie w domu, no a bynajmniej nie teraz… Choć muszę przyznać, że już choć wstępnie, będąc w tej kuchni i robiąc sobie to müsli do jedzenia, już taka na wszystko niemal wkurzona, postanowiłam, że choć przetrę tą lepiącą podłogę tam jakąś szmatką/ gąbeczką i umyję sobie te lepiące się już także japonki
Zrobiłam choć to…, boooszeee, ale to wciąż nie jest uczynione przecież tak, jak być powinno…, ale teraz nie mam po prostu na nic więcej siły!!! Skupię się raczej na cytowaniu tej mojej biblii
dalej [boooszeee, słyszę znowu głos chyba tej babki, co ostatnio…, teraz jednak nie krzyczy, tylko gada z kimś chyba przez telefon TAAK masakrycznie głośno, że nawet słychać ją aż tu u mnie na balkonie… 🙉🤦♀️🙄]. Także tak:
- Przymus mentalny i nadmierny wysiłek [wciąż udaję, że nie słyszę głosu tej kobiety!🙉] i nadmierny wysiłek wynikają z lęku i strachu, które przeszkadzają spełnieniu. Zachowaj spokój.
- Gdy odprężysz umysł i poweźmiesz jakiś pomysł, twoja podświadomość zacznie go realizować.
Tu, szczerze mówiąc, już sobie znowu myślę, czy nie lepiej byłoby mi udać się jednak w miejsce, gdzie mogłabym choć ten spokój odnaleźć rzeczywiście…, czyli właśnie na plażę, którą ja tak uwielbiam… boooszeee, głosu tej baby nie da się nie słyszeć! Więc może jednak jeszcze sobie tam dziś pojadę… Kurczę, jak brakuje mi tutaj właśnie jeszcze kogoś, kto pomógłby mi podjąć taką jednak decyzję… Czuję się znowu tak potwornie sama… Próbuję to naprawdę dobrze rozkminić…, że przecież do tego Jelitkowa ode mnie to PRAWIE GODZINA DROGI! Więc tak naprawdę nie mogę nawet wiedzieć, jak tam sytuacja wygląda… A nie chce mi się nawet już pytać o to kogoś z tych buddystów tam…
11:48 – chwilowo tylko przysiadły 2 gołąbki, zaraz jeden odleciał…
Ale, spójrz, kochana, właśnie ucichła choć ta kobieta! zatem, myślę, że naprawdę to jest jednak dobry pomysł, byś została sobie tutaj w domku, na tym balkonie właśnie [poza tym, pamiętasz, jak jeszcze niedawno ponownie dziękowałaś za to, że ten Wszechświat tak niesamowicie dobrze Ciebie prowadzi…, że właśnie teraz już masz to swoje lokum także z tym balkonem!] Pomyśl, czy może po prostu ZAUFAJ Wszechświatowi [ooo boooszeee, dalej słychać tą kobietę..🙄.] że jesteś nadal dobrze prowadzona!
11:57 – odfrunął gołąbek
Ok, to leć dalej z tym cytowaniem.
Zanim to jednak zrobię, chciałabym tu jeszcze napisać coś bardzo otwarcie chyba właśnie do Gracjana…, bo nie wiem w końcu, czy ujęłam to w dobry/ jasny sposób! Otóż, tak, doskonale o tym wiem, ile mam jeszcze do przepracowania…, a żeby tego było mało
[konsekwencje tych wszystkich zdarzeń, a nade wszystko mojego wypadku (Ale przecież jednak nieustannie nad tym pracuję i… w doskonały niemal sposób, choćby za pomocą tej dokumentacji zdjęciowej, pokazuję tutaj wszystkim, te moje etapy przeobrażania… , z takiej właśnie poczwarki/larwy
w tego motyla, w którego naprawdę powoli się przeobrażam!) I tu nie tyle TYLKO w to wierzę, ponieważ to przecież doskonale tu już jest widoczne! Relacjonuję o tym w sposób BARDZO obrazowy, że to się jednak udaje i dzieje😉!]
12:42 – gołąbek ponownie
Pominę już naprawdę te dla mnie obecnie nie aż tak istotne znowu rzeczy, jak rozwód, wszelkie przeprowadzki. I… nawet wypadek mojego kochanego brata, ponieważ jestem tego zdania, co i on, że nie możemy wiedzieć, jak byłoby, gdyby to wszystko się nam nie przydarzyło! Chcę tu jednak wspomnieć o tej mojej rodzicielce jeszcze… [i właśnie w tym momencie, jak zaczęłam już pisać o niej…, to nagle zrobiło się taaaak gorąco niemal na tym balkonie…, że pomyślałam, iż muszę po prostu stamtąd zejść i przestać wypisywać takie rzeczy o niej, bo o NIKIM NIE POWINNO SIĘ PISAĆ NICZEGO NIEPOHLEBNEGO!]
I pomyślałam, iż wyrażę to jednak w inny sposób… Postaram się to po prostu obrócić, jak zwykle zresztą… i donieść tutaj, że każdy człowiek ma tu coś
jednak do wykonania na tej Ziemi! Stwierdzam już dawno, że moja mama jest jaka jest… i TAK, Gracjan, BARDZO DOBRZE O TYM WIEM, ŻE JEJ JUŻ SIĘ RACZEJ NIE DA ZMIENIĆ… lecz absolutnie nie chcę tutaj wysyłać w świat o niej niczego złego! Bo to nie jest moja rola, aby kogokolwiek oceniać! Chcę tu jednak powiedzieć, iż ona jest najwidoczniej najbardziej odpowiednim, że tak się wyrażę, człowiekiem do właśnie takiego życia, jakie ma…
Również tak myślę…, a przeczytałam tak, jak i Ty tą książkę Murphy`ego… i wydaje mi się, że po prostu powinnaś się zastosować do tego, co mówi OSHO, co Twoja rodzicielka zaraz po tym, jak opublikowałaś na tym fejsie, skomentowała przecież następującym obrazkiem….

Już chyba z tego wszystkiego, tak właśnie o tym sobie myślę… Tylko dochodzę tutaj do wniosku, że mi wciąż brak tych osób, z którymi mogłabym się jednak śmiać…, ale w takim sensie, że wiesz, raczej moich rówieśników…, bo co mi po tym, że ten pan Piotr jest dla mnie taki życzliwy, dobry, miły itd… I wiesz, ja już tak bardzo się cieszę na ten Warsztat „Odnaleźć Siebie” 26.06-30.06.2021. Bo liczę na to, iż on mi ponownie pomoże! Może właśnie tam, uda mi się odnaleźć jakieś osoby…, które byłyby w stanie mnie jednak zrozumieć…
gołąbek odleciał dopiero o 13:11!
Czytałam bowiem w tej mojej biblii
, że nawet jak ktoś jeszcze nie zna swojego celu w tym życiu… albo po prostu zacznę to najzwyczajniej w świecie przepisywać tutaj… Pochodzi to z rozdziału 11: PODŚWIADOMOŚĆ WSPÓLNIKIEM SUKCESU:
[142] (…) TRZY KROKI WIODĄCE DO SUKCESU:
- UŚWIADOMIENIE SOBIE, CO LUBISZ ROBIĆ I ROBIENIE TEGO! „Lubiąc swoją pracę, wykonujesz ją z ochotą i przyjemnością. Jeśli ktoś chce zostać psychiatrą, nie wystarczy, że zdobędzie dyplom i powiesi go na ścianie. MUSI BYĆ STALE NA BIEŻĄCO, brać udział w kongresach, czytać prace dotyczące psychiki i umysłu.(…)
Ktoś czytający te słowa może powiedzieć: „Nie potrafię wykonać pierwszego kroku, ponieważ NIE WIEM, CO CHCIAŁBYM ROBIĆ (…) Jeśli znajdujesz się w takiej sytuacji, módl się o przewodnictwo takimi słowami:
NIESKOŃCZONA INTELIGENCJA PODŚWIADOMOŚCI OBJAWI MI WŁAŚCIWE MIEJSCE W ŻYCIU
Właśnie tutaj, pomyślałam sobie, że ok, ja już jestem w takim razie naprawdę na dobrej drodze – ponieważ zrezygnowałam z pracy, w której kompletnie nie czułam się dobrze! Nawet mnie, szczerze mówiąc, ona nie interesowała…. Nie mówiąc już o tym, iż kompletnie nie przynosiła żadnej satysfakcji, bo jak może przynosić ją coś, co wykonujesz tylko po to, by mieć pieniądze, nawet nie rozumiejąc tego dobrze… 🤷♀️
*** 1:08:58 / 2:58:33 ***
Tylko tutaj sobie pomyślałam, ok. to jakby od tego już się uwolniłam. A DOKONAŁAM TEGO JA sama, nie czekając, że to się może kiedyś wydarzy, iż sprawi
to los… Sama o tym zadecydowałam znowu…, licząc się z konsekwencjami tego, tej mojej ówczesnej sytuacji, bez pracy i bez nawet rozwodu… Zatem w związku z tym jeszcze również bez jakichś alimentów! Ale zrobiłam to i tak… [po naturalnie wcześniejszej rozmowie
z Bogiem/ Siłą Wyższą] – napisałam wówczas ten całkiem szczery i otwarty list do szefów Bayer właśnie!…
Następnie zaś te kolejne epizody/ wydarzenia
w moim życiu pokazały mi, usłyszałam to przecież nawet m.in. od tej numerolog, iż jestem tutaj po to, aby służyć innym…Chodzi tu oczywiście nie o moją cyfrę numerologiczną (5), tylko o 9 [a w ogóle jej przecież wtedy nawet nie wspomniałam, że to jest właśnie mój dzień urodzin!]
Dziewiątka (numerologiczna 9) to kwintesencja altruizmu i wrażliwości na cudzą krzywdę. Bardzo emocjonalnie podchodzi do wszystkich aspektów życia. Nastawiona jest przede wszystkim na pomaganie innym. Dziewiątka poświęca się dla dobra ogółu i zawsze opiekuje się słabszymi. Troszczy się o osoby będące w potrzebie, dostrzegając ich cierpienie. Dziewiątka nie chce pozostawać obojętna na los ludzi niepełnosprawnych, biednych, opuszczonych i wszystkich tych, którzy potrzebują jakiejkolwiek pomocy.
https://astroweb.pl/numerologiczna-9.php
A chciałam tylko dodać coś jeszcze… To teraz przejdę do kroku drugiego, o którym jest napisane w tej książce: [nie! jestem już tak na siebie zła, że cholera jednak nie pojechałam sobie na tą plażę jeszcze…, przecież wciąż nawet nie pada…]
boooszeee, to powiedz mi, jak mam jednak wiedzieć, że to, co robię, jest słuszne??? Czuję się teraz już bowiem, jak kompletna niemal kretynka!!! 🤦♀️ Jest poniekąd tak, jakbym zmarnowała ten dzień… zamiast choć przyjemnie spędzić sobie czas nad morzem…
///////////
Gracjan, to myślę, że spróbuję choć napisać to Ja do Ciebie, byś dobrze wiedział… Nie wiem jeszcze, jak mi to wyjdzie, ale postaram się tak, abyś to dobrze zrozumiał. Otóż powiem krótko, najkrócej, jak tylko mogę…
- Małej Mi jest szalenie przykro, że WCIĄŻ się porozumiewacie tylko właśnie tym sposobem: ONA= BLOG, TY= SWOJE NAGRANIA NA YT,
- doskonale jest o tym przekonana, że Ty masz również jeszcze jakieś traumy na sobie, [tak, jak i ona, zresztą!]
- zawsze sprawia jej to jednak jakiś ból, jak słyszy, że wyrażasz się w taki właśnie sposób o takich osobach, jak jej rodzicielka… I to wcale nie dlatego, że ona nie zdaje sobie z tego sprawy, jaką osobą jest jej mama… przecież nawet sama jej rodzicielka poniekąd [niestety TYLKO poniekąd!] zdaje sobie z tego sprawę…
- ale wiesz, co? Nasza bohaterka ma przede wszystkim świadomość tego, że no cóż… pewnych ludzi, z pewnym sposobem myślenia nie da się raczej zmienić…, choć bardzo by się chciało! I będzie jej z tym oczywiście CHOLERNIE TRUDNO żyć dalej, ale ona właśnie potrzebuje w tym wsparcia i pomocy, a nie cholera takiej krytyki! Przecież wiemy doskonale [i Ty rzekomo również], że najłatwiej jest potępiać i krytykować, zamiast spróbować choć zrozumieć… Mała Mi wie o tym doskonale, iż jakby miała tu jakieś
zajęcie
, to wówczas automatycznie nie koncentrowałaby się na tym, co myśli jej mama itp. Bo byłaby pochłonięta po prostu inną pracą = jak dobrze wiemy, tak jest i tak! Ona na nudę naprawdę nie narzeka! Ale zawsze to jeszczeinaczej
brzmi…, jak może podać jakieś konkretne argumenty, że np. nie ma za bardzo czasu, bo jest pochłonięta choćby tąuczelnią
- Tak bardzo chciałaby móc być po prostu z kimś, kto o tym dobrze wie, jest tego doskonale świadomym i w tym wszystkim ją jeszcze wspiera i pomaga, a taką osobą wydałeś się jej właśnie Ty!
- Ona tak BARDZO POTRZEBUJE ŻYĆ NORMALNIE, powrócić do takiego właśnie życia, nie tylko
normalnego
, ale też przede wszystkim szczęśliwego! - Poza tym, jest tego również świadoma, że jej rodzicielka, jak i, co tu dużo mówić większość obecnego społeczeństwa, całkiem inaczej postrzega osoby, które
mają
jednak co robić i czymś sązajęte
[stąd właśnie jej pomysł z tymizajęciami
w OdNowie]. - Ona tak bardzo czuje się po prostu nierozumiana, a już CHOLERNIE PRZYKRO jej się zrobiło, jak usłyszała te Twoje słowa w tym filmiku o tych granicach, jak rzekłeś, że [zacytuję tu Ciebie z tego nagrania]:
[30:46] (…) Będziesz się nadmiernie tłumaczył, będziesz próbował utrzymać kontakt i będziesz sam deptał swoje własne granice, będziesz pozwalał sobie na trzymanie kontaktu z osobą, która Cię niszczy, bo nie możesz się odciąć, bo nie możesz poradzić sobie z tą traumą. W pewnym momencie musisz zacząć pracować nad tym…
boooszeee i to był moment, w którym już OBRZYDZIŁEŚ JEJ SIEBIE TOTALNIE! A wiesz…, te Twoje wskazówki, jak ona ma tego niby dokonać wywołały wręcz w tej naszej bohaterce odruch wymiotny
… Bo ona, do cholery jasnej, już dawno to czyni! Człowieku, czy Ty naprawdę tego nie dostrzegasz??? A naprawdę, myślała już wręcz, że padnie, jak słyszała dalej Twoje słowa:
I twój obowiązek jest zrobić to! To jest twój obowiązek, żeby było lepiej dla wszystkich… Bo ja spotkam Ciebie i chcę, żebyś był w lepszym stanie, chcę żebyś był bardziej miły… dla mnie. Nie chcę, żebyś miał w sobie toksyczną energię. I Ty nie chcesz mieć w sobie toksycznej energii! ŚCINASZ KONTAKT/ STAWIASZ GRANICE DZIAŁANIEM FIZYCZNYM I RADZISZ SOBIE Z TYMI EMOCJAMI!
[31:53] Poczujesz, jeżeli masz jakieś traumy związane z porzuceniem, odrzuceniem, samotnością, to POCZUJEEESZ ekstremalne emocje! Wiesz o tym, że to są traumy, traumy z dawna… [i tu jego super
młynek rękoma…] UCZYSZ SIĘ PRZETWARZAĆ JE, ŻEBY TE GRANICE BYŁY! Przejdziesz przez tą traumę, będziesz w stanie stawiać granice działaniem! I nie będziesz się tak bardzo bał utraty kontaktu.
A teraz właśnie moment, który był, że tak się wyrażę „najfajniejszym
” dla naszej bohaterki…
Bo wiele razy nie wystawiasz granic, bo … boisz się, że ta osoba cię nie polubi, że już nigdy cię nie będzie lubiła, jak postawisz te granice… to są traumy. Ważne jest to, nauczyć się STAWIAĆ TE GRANICE DZIAŁANIEM.
Gracjan, ja naprawdę bardzo w to wierzę, że Ty nie TYLKO masz tak dużą wiedzę, ale jesteś także jednak mądrym i inteligentnym człowiekiem… I doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, co spowodowałeś tym swoim filmikiem u naszej bohaterki! Ona naprawdę jest ostatnią osobą, która uważa, że zło dałoby się zniszczyć złem właśnie, bo muszę Ci powiedzieć, że takie odniosła wrażenie z tego Twojego nagrania. Ona jest jednak zdecydowanie innego zdania!
A kiedyś podobno także tak twierdziłeś… więc zadaj sobie teraz tylko pytanie: Jak Ty sam byś się niby poczuł, właśnie w takiej sytuacji, jak ona? Raz twierdzisz coś innego, a później produkujesz takie wręcz nagranie, którym ją nie tylko wystraszasz, ale niemal totalnie do siebie samego zniechęcasz? W dodatku musisz wiedzieć, że ona już naprawdę czuje się z tym co najmniej podle…. wcześniej pisząc Tobie przecież tak otwarcie, że dostrzega to niemal całą sobą, iż Wy jesteście właśnie tymi bliźniaczymi płomieniami… Jestem pewna, iż to rozumiesz, bo skoro, jesteś RZECZYWIŚCIE aż tak wrażliwy, jaki twierdzisz, że jesteś, to chyba już niczego więcej nie muszę tutaj dodawać… Ona nie potrzebuje naprawdę jakichś TYLKO teorii… Ok. świadomość tego jest również dobra, ale sam sposób w jaki tutaj to przekazałeś…, sprawił, że już postanowiła Tobie właśnie podziękować! I tak, jak twierdziłeś w tym filmiku o tych bratnich duszach… Uznała, że najwidoczniej po to miała na Ciebie natrafić…, byś choćby w taki sposób pokazał jej, czego ona tak naprawdę potrzebuje! Uświadomił jej coś kolejnego!
////////
Kochana moja, to myślę, że teraz jest wspaniała chwila na kawkę jeszcze! Widzę, że już troszkę jednak odpoczęłaś po tym, jak poszłaś do warzywniaka p. Piotra… A byłaś po drodze, oczywiście dalej na siebie wściekła, zarzucając sobie to, co uczyniłaś, a raczej tego, czego jednak nie zrobiłaś… Czyli nie udałaś się na tą plażę, jak miałaś i wciąż siebie po drodze niemalże łajałaś, bo ubrałaś się w tą samą sukienkę, co i na plażę, nawet te same sandałki…, a dobrze wiedziałaś, jak ładnie, seksownie nawet wyglądasz… [ok. 16, zaczęło u nas grzmieć!]
Oczywiście, że tak, bo przecież dobrze wiem, że w niej właśnie widać to, co mam akurat w moim ciele najlepsze do pokazania, hehe, czyli te nogi! I dokładnie tak tam wędrowałam i myślałam sobie: co Ty robisz najlepszego idiotko? Przecież sama widziałaś, jakie wrażenie sprawiałaś swoim TYLKO wyglądem w niej, idąc właśnie na plażę! Powiem więcej, nawet po jej zdjęciu, naprawdę wciąż czułam się ładna! Bo… chyba jednak dawno nauczyłam się tego, by nie porównywać się do innych! A już tym bardziej nie przeszkadzał mi mój jednak wystający brzuszek, bo patrzyłam, że w sumie… prawie nie dostrzegałam tam dziewczyn/ kobiet z takimi naprawdę płaskimi brzuchami! 🤷♀️
Co więcej, później już nawet, jak znalazłam sobie miejsce na tej plaży właśnie, koło takiej mile wyglądającej kobietki [jedzącej gofra] i na koniec już, jak ją zapytałam, czy zechciałaby zrobić mi może zdjęcie [jak już nałożyłam tę sukienkę właśnie!], to odpowiedziała, że bardzo chętnie! Ale chciałam tu jeszcze tylko dodać, że tak leżałam sobie totalnie wręcz wtedy już wyluzowana… I widziałam, że właśnie tym, swoim całkowitym nie przejmowaniem się już niczym…, m.in. robię dobre wrażenie na innych ludziach!
Widziałam to, kochana moja, doskonale! A to był także moment, że tak naprawdę cieszyłaś się nawet z tych wszystkich blizn, jakie masz na swoim ciele!
Oczywiście, że tak! Dobrze wiedziałam bowiem o tym, że KAŻDA Z NICH ŚWIADCZY TYLKO O JESZCZE JAKIMŚ DOŚWIADCZENIU, zatem tak naprawdę, czyniła mnie jeszcze tylko mądrzejszą!
Ok, ale teraz pójdę zrobić nam jeszcze kawkę!
////////////
Spójrz, moja droga… wyszło w sumie ponownie najlepiej, jak tylko mogło! Bo choć to dopiero jutro miało rzekomo padać i jakieś burze miały także nadejść, to rozpadało się już teraz na dobre… A przecież chyba wczoraj właśnie o tej godzinie mniej więcej, zbierałaś się dopiero z tej plaży! Czyli widzisz, już Twój organizm Ci jednak powiedział, byś wcale z tego domu aż tak daleko nie wyruszała! A tu jeszcze muszę tylko dodać, że wyglądałaś, wracając już z tego warzywniaka wprost przecudnie! Jak dla mnie byłaś po prostu urocza!
Masz na myśli zapewne to, iż wiedziałam, jak wyglądam… seksownie jednak i ponętnie poniekąd w tej sukience 🤭 i tych sandałach… hehe😋. Chyba…, bo już nie znajduję innych określeń na to jednak… No, ok., może wystarczyłoby po prostu napisać słowo „atrakcyjnie” i ono chyba jest tu właśnie takim najbardziej neutralnym… To jednak zakupiwszy te 3 ogórki małosolne jeszcze… tak szłam sobie, w jednej dłoni trzymając tą torbę z truskawkami, w drugiej zaś woreczek z tymi ogórkami…
I nimi się po prostu po drodze zajadałam… A doskonale zdaję sobie z tego sprawę, z czym takie oto warzywko mogło się kojarzyć… 🤪 I jeszcze już wyobrażałam sobie, jak ktoś, choćby w nadjeżdżających tam, co chwila samochodach, mógł mnie postrzegać: idzie laska o pięknych nogach i jeszcze wkłada do buzi i konsumuje… ogórka, buhaha,😜🤣🤪. Ale ja miałam już na to naprawdę wylane
…, bo pomyślałam, że dziś przecież prócz śniadania nic innego nie jadłam, gdyż jeszcze wczoraj byłam pewna, iż dziś również wybiorę się nad to morze…
Kochana moja, jesteś naprawdę niesamowitą artystką i poważnie uwielbiam wprost Twoje podejście do samej siebie obecnie, a najbardziej ten Twój dystans do właściwie teraz już tak wielu rzeczy! Choć doskonale to widzę, jak wciąż brak Ci tutaj jednak człowieka, który i byłby mądry, świadomy tak wielu rzeczy. Posiadałby on więc tą wiedzę, która sprawiałaby, że mógłby Ciebie również lepiej rozumieć, ale przede wszystkim chodzi Tobie też o to, abyś mogła z nim o tym wszystkim rozmawiać i nawet może dzielić się po prostu obowiązkami i tym sposobem mógłby Ciebie choć troszkę z tego odciążać…
A w dodatku, gdyby jeszcze zechciał Tobie tu pomóc z rzeczami, z którymi Ty jednak sobie nie do końca jeszcze radzisz…, to wówczas byłoby Ci niepomiernie tutaj łatwiej żyć! Jesteś bowiem tego pewna, że nie musząc tyyyyluuu rzeczy tu kontrolować, polepszałaby się nawet Twoja pamięć w końcu!
Tak mi się właśnie wydaje…, iż dokładnie wtedy mogłabym również na tej płaszczyźnie dostrzegać postępy… Bo, przepraszam bardzo, ale tak sobie myślę, że helloł?
dokonałam jednak prawie, że niemożliwych rzeczy, prawda?
Wyjęłaś mi to niemal z ust! A dodać tu jeszcze muszę, iż Ty naprawdę tak, jak nie lubisz w ogóle się skarżyć, to niestety nie opowiadasz tu także tych dobrych rzeczy jednak o sobie, bo twierdzisz, że to nie jest nic takiego, by się tym chwalić… Jak np. to, że zakupiwszy kiedyś winogrono, uznałaś, że podzielisz się jeszcze nim z p. Piotrem właśnie w warzywniaku i w ten sposób okażesz mu choć swoją wdzięczność za to, że jest nieustannie taki miły dla Ciebie i dobry [zostawiasz u niego zakupy, masz możliwość nabierania samej truskawki – TYLKO TY, tak oczywiście po kryjomu
:P]
Dalej zaś zaniosłaś też z kolei już część z tych swoich zebranych tu ciuchów do OdNowy właśnie, bo nie tyle chciałaś zanosić i zostawiać gdzieś pod śmietnikiem, co wolałaś oddać je konkretnym osobom. W dodatku, moja droga, wciąż nawet o tym nie wspominasz, iż to przecież nie do końca było tak, że Ty tą panią na plaży tak po prostu zapytałaś o to, czy zechciałaby zrobić Tobie tą fotkę… Przecież, kochana moja, Ty już na samym początku, podchodząc do niej uśmiechnęłaś się tak mile i zapytałaś, czy mogłabyś właśnie tutaj zająć miejsce, po czym dodałaś także smacznego!
Czy naprawdę myślisz, że tego nie widać na pierwszy rzut oka, jaką Ty nie tyle próbujesz
, co najzwyczajniej w świecie jesteś! miłą i życzliwą osóbką!!!
A choćby to, jak odpowiedziałaś dziś na tego @ z OdNowy właśnie, którego dostrzegłaś jeszcze wczoraj na plaży… Wówczas już właśnie myślałaś sobie, że odpowiedzeniem na niego zajmiesz się dopiero jutro, bo przecież dziś miałaś spędzić kolejny dzionek na plaży! Ale wyszło inaczej, więc już tym samym postanowiłaś przystąpić do dzieła
I tym sposobem już dziś odpisałaś na tego ich @, w którym podany był oczywiście Wasz dzienny rozkład, jak również pytanie, jaką dietę preferujesz: wege/mięsną? A tu, Twoja dzisiejsza odpowiedź do nich na tego @:
Kochani, serdecznie dziękuję za tą wiadomość, tak naprawdę to już daaawno się na ten wyjazd z Wami cieszę! I co do diety, to dla mnie wege poproszę! Chciałam tylko jeszcze zapytać, czy znalazł się ktoś, z kim mogłabym się jednak zabrać autem na miejsce? Z góry dziękuję za odpowiedź i Wasze wsparcie!
Pozdrawiam serdecznie i optymistycznie!
Po czym uzyskałaś zaraz niemal kolejnego @ od nich właśnie:
Kochani, jest prośba proszę o informację, czy ktoś z uczestników może zabrać kogoś ze sobą z Gdańska na warsztat?
Proszę o kontakt 🙂
Przypominam, iż pozostałe płatności uiszczamy na miejscu płatne gotówką.
Ok, tak właśnie ten mój dzisiejszy dzień spędziłam… Chyba aż tak całkiem źle jednak nie wyszło, prawda? No w każdym razie sobie powtarzałam, wracając jeszcze z tego warzywniaka, że no helloł dziewczyno!
ale takie problemy to chyba każdy chciałby mieć, buhaha,🤪. Choć wiadomym jest, że mi po prostu doskwiera ta cholerna samotność! I ja po prostu marzę już o jakimś wyjeździe, by najzwyczajniej w świecie móc się zresetować! A właśnie teraz, by choć mieć już to z głowy na dziś: zacznę czytać po prostu ten blog od początku jeszcze z tą muzą! Już to po prostu czuję, że tam pisałam coś również o tym Gracjanie…, który mnie do własnej osoby niestety już bardzo zniechęcił… ale no cóż… Muszę przez to jednak przejść, to jest najwidoczniej dla mnie kolejna lekcja…
Tak, jak rzekłam to właśnie jeszcze wczoraj, będąc na plaży, gdy w momencie, jak już miałam zakładać ponownie na stopy te sandały i zauważyłam, że kobiety siedzące na przeciwko mnie na murku, mają choć skarpetkę, by móc te swoje stopy z tego piasku jednak otrzepać
… Ja tak na nie właśnie wtedy spojrzałam i rzekłam, że kurczę żałuję, iż ja niczego takiego ze sobą nie wzięłam… Jedna z tych kobiet rzekła wtedy do mnie, że no właśnie coś takiego również by się przydało…
Ja miałam wtedy na szczęście tą pustą siatkę, więc choć jej użyłam i stwierdziłam jednak uśmiechnięta, że no tak, kolejna lekcja dla mnie [i już dziś pomyślałam sobie właśnie, że wezmę choć jakąś serwetkę/ małą apaszkę do tego właśnie].
Zgadza się, moja droga, a pamiętasz jeszcze, jak wróciłaś i już czułaś się taka zmęczona… Wiedziałaś jednak, żeby się jeszcze choć z tego piachu i tych balsamów/ kremów przeciwsłonecznych umyć. Tym bardziej, że przecież masz zmienioną pościel na czystą! I tak naprawdę już właśnie wtedy, choć przyszło Ci jeszcze do głowy, że powinnaś i wytrzepać ten piasek, który jednak dostał się Tobie i do torebki, a przede wszystkim do tego plecaka, to po prostu byłaś już tak padnięta, że stwierdziłaś, iż tym zajmiesz się dopiero następnego dnia…
A widzisz, jak to wspaniale wyszło? Wcale dziś nie musiałaś się tym zajmować…, bo jednak okazało się, iż nigdzie dziś już nie wyjeżdżałaś! No dobrze, moja kochana, ale już Ci tu nie przeszkadzam… i rób to, co zamierzałaś…, by móc dziś już z satysfakcją położyć się spać, a wcześniej do medytacji!
18:36- gołąbek na latarni…, boooszee, teraz już nie wiem… a jest godz. 18:54, czy on czasem stąd jednak nie odlatywał…, ja byłam tylko w ubikacji, a teraz przeniosłam już wszystko, co potrzeba na balkon, wraz z wodą do picia 😉. No nieważne, w każdym razie zajmuję się teraz, tym, co miałam. a jest właśnie 18:56, więc zaczynam czytanie.
*** 1:33:18 / 2:58:33 ***
Czy Ty to widzisz? Przeczytałam CAŁY ten wpis!!! I właśnie na tym czasie zakończyła mi się muza. boooszeee, ja naprawdę jestem niesamowita jednak, mam tę moc, hehe, 💪.
Oczywiście, że ją masz! I nie wątp w to proszę nigdy! Nie pozwalaj również nikomu, by próbował Tobie coś przeciwnego powiedzieć! Bądź nadal tak bardzo świadomą siebie kobietą i ufaj przede wszystkim sobie i swojemu jednak sercu. Zawsze na tym przecież najlepiej wychodziłaś, a wtedy jeszcze chyba nawet nie wiedząc o tym, że masz tak dobrą tą intuicję! Także teraz już wiesz, na czym stoisz.
To może tylko tak szybciutko jeszcze odniosę się choć trochę do tej plaży… A mianowicie do tego, iż słuchajcie, udało mi się odnaleźć jeszcze kolejny strój kąpielowy, ten właśnie, który pokazałam na drugim zdjęciu. W nim, doszłam do wniosku, że wyglądam jednak lepiej…, bo ma bardziej obudowane te majtki, hehe, 😋.
Na kolejnym zaś zdjęciu widać chmurkę, którą skojarzyłam z serduszkiem… I tak leżałam sobie na tej plaży właśnie i powtarzałam choćby te słowa: ZAWSZE I WSZĘDZIE WSZYSTKO MI SPRZYJA. Już wtedy właśnie czułam się naprawdę szczęśliwą osobą!!! Ok, to teraz przejdę jeszcze do tego, że jak spostrzegłam, że jednak jakoś
[coś musiałam, cholibka, wcisnąć chyba…] zniknął mi ten obrazek z tej klawiatury… To niemal zaraz zaczęłam sobie to jeszcze raz przeglądać i rozkminiać, jak mogłabym to naprawić.
Weszłam w to wprawdzie, jednak wtedy nie widziałam tam żadnego zapisanego już zdjęcia…, które mogłoby przypominać to, które miałam wcześniej… I tak też to zostawiłam na wtedy, bo stwierdziłam, że nie będę się już teraz takimi rzeczami denerwować! I właśnie będąc już w domu, uczyniłam dokładnie z tego zdjęcia = tej chmurki [rozmytego serca] właśnie obrazek mojej komórkowej klawiatury! Ok, to to już również sobie odznaczyłam.
To teraz, myślę, że najlepszym będzie, jak jeszcze w ogóle wspomnę, jak do tego doszło, że w ogóle udałam się nad to morze… Otóż siadłam znowu na tą poduszkę i błagałam wprost Wszechświat o jakiś znak…, co byłoby najlepszym, abym dziś jednak zrobiła/ uczyniła… Czym miałabym się niby zająć… I dokładnie w tym momencie dostrzegłam MEWĘ! Co więcej… uczyniła ona coś, moim zdaniem, wręcz niespotykanego… Bo siadła na tą latarnię właśnie! Tak naprawdę siadła na niej 2 x, jakby na potwierdzenie mi tego, że jednak dobrze zrozumiałam i to żadne zwidy
z mojej strony, hehe, 🤪.
I dokładnie wówczas też nagle do mnie doszło, że przecież, mając jeszcze zasłonięte te okna, ten dźwięk
taki jakby skrzek
czy coś… za oknem… To był właśnie odgłos tych mew już wtedy!!!
/////////
Właśnie przeniosłyśmy się z balkonu, gdzie zaczęło być już i chłodno, i ciemno… Mała Mi zdążyła także pomyć już naczynia. Kochana, czy Ty naprawdę tego nie dostrzegasz, iż wciąż jesteś niesamowicie wręcz prowadzona? Oczekiwałaś, kiedy przyjdzie do paczkomatu ta zakupiona przez Ciebie wczoraj paczka od Biobalskich… I tak sobie próbowałaś to znowu dobrze w swojej głowie rozpracować
…, że skoro zakupiłaś to już 06.VII. a były to po prostu te produkty:

… to prawdopodobnie, będą już dziś… lub najpóźniej jutro… I spójrz tylko, dziś jeszcze wybrałaś się już taka ponownie na siebie zła…, że zrezygnowałaś jednak z tej plaży… i wleczesz się po tym osiedlu tak plażowo niemal ubrana… I jeszcze na koniec już, wcinając te ogórki, właśnie… 🤪🤣😜. A nie miałaś nawet nic za bardzo obiadowego do jedzenia w domu, prócz naturalnie tej pomrożonej zupki…
Bo przecież postanowiłaś, że prócz tego müsli na śniadanie, nie będziesz nic więcej jadła… wtedy właśnie też zakupiłaś te ogórki, które już po drodze zresztą zjadłaś, hehe, :P. Ale kompletnie nie miałaś ochoty kupować jeszcze jakichś kolejnych warzyw, bo już wiedziałaś, że na żadne gotowanie nie masz w ogóle ochoty! A tu spójrz, wyszło ponownie niemal fantastycznie, bo… wszystko wskazuje na to, iż te zamówione przez Ciebie produkty dojdą jednak jutro! Wtedy też spokojnie będziesz mogła zakupić tam w sklepie rybnym również jakąś rybkę! A następnie udasz się ponownie do p. Piotra po kiszoną kapustkę do tego!
To prawda… to jest dla mnie taaaak zdumiewające wręcz, iż to wszystko jakoś tak samo się cudnie wręcz układa! Bez chyba nawet mojego większego wysiłku…, tzn. to było oczywiście tak, że dobrze zdaję sobie sprawę z tego, iż mój mózg na wszelkie przemyślenia potrzebuje jednak więcej czasu… Dlatego też zawsze poświęcam jeszcze chwilkę
na skonsultowanie tego, tych moich decyzji ze Wszechświatem/ Bogiem/ tą Siłą Wyższą… Jednak, jak zwykle, nie jestem pewna, czy to, co w danym momencie właśnie robię, jest na pewno słuszne i prawidłowe… A później okazuje się, iż lepiej postąpić nie mogłam! Ok, ale teraz już przebieram się w piżamkę i zabieram za tą medytację! Bo zaraz będzie już w pół do 23.
(…)
Siadła właśnie totalnie niemal wręcz wypruta
na balkonie, na ten swój kochany leżak… booooszeee, tak bardzo chce jej się znowu płakać…, akurat na sam wieczór…, bo teraz jest dokładnie godz. 18:48, a mowa tu oczywiście o CZWARTKU, 08.VII.2021. Tym samym wywołała prawie, że automatycznie znowu mnie! I tak właśnie zaczęłam z nią tą konwersację:
Ale, moja droga, czy nie zauważyłaś już tego, iż jak Twój organizm jest zmęczony, to zdecydowanie trudniej Tobie myśleć pozytywnie i jakoś twórczo
?
Jasne, że to zauważyłam… Dostrzegam to już baaardzo dawno! A wiesz, co jest dla mnie najgorsze? Że, jak jestem w takim właśnie stanie…, to jakoś kompletnie nie potrafię znowu mieć w sobie tyle siły, by odganiać te jednak destrukcyjne wręcz myśli… Nie umiem się już nawet cieszyć z tego co dziś jednak dokonałam… Pomożesz mi w tym proszę?
Cóż to za pytanie? Przecież od tego mnie masz! Zatem, jak zwykle, proponuję choć powrócić tu do początku tego dzionka i pokazać tu fotki, które już dziś uczyniłaś, a następnie będziesz je proszę opisywać, tak będzie zdecydowanie łatwiej! Wiem, że to Ci pomoże, dlatego lecimy:
To myślę, że już właśnie teraz zacznę! Te zdjęcia, które widzicie, to od samej góry, moja piękna buźka, nie mogę się wręcz przestać uśmiechać, jak na nią patrzę i… jak widzę…, a raczej coraz bardziej przestaję dostrzegać! tą moją bliznę/ zdrapkę
pod tym nosem!!! Następnie już widać, jak wybrałam się jednak … do sklepu…, a dziś miałam odebrać przecież paczkę z InPost!
Ok., kochana moja, tak, owszem, miałaś to w planie…, ale myślę, że znacznie lepszym byłoby, jakbyś tu jeszcze wspomniała o czymś innym…, a mianowicie o tym, że Ty wciąż nie przesypiasz tych całych nocy jednak spokojnie…
No nie…, ale może zacznę od tego, iż jeszcze wczoraj wykonując tą moją cowieczorną pracę
, a mówię tu oczywiście o tej MEDYTACJI 7 OŚRODKÓW ENERGETYCZNYCH! A rozpoczęłam ją dokładnie o godz. 23:10… i ponieważ nie mam na komórce żadnej notatki do tego…, więc mniemam, iż to oznacza, że cała mi się dobrze udała!
Kolejna moja notatka w komórce to 3:35 = WC i następnie musiałam znowu pomóc sobie w zasypianiu włączając moją
MEDYTACJĘ NA SEN 🤗, czyli po prostu Najlepsza medytacja do snu i relaksacji. Intencje i afirmacje. Ona mi jakoś zawsze pomaga w końcu usnąć… Aż, szczerze mówiąc, nie bardzo umiem to rozkminić…, jak to się dzieje…, ale chyba właśnie słuchając tego, w pewnym sensie programuję
i nastrajam pozytywnie mój mózg jednak…
*** 1:44:19 / 2:58:33 ***
Hmmm i tak naprawdę ponownie mogłabym wieeeeleee o tym napisać, bo tak… Prócz tego, iż pamiętam, że zawsze tak sobie do tej pory myślałam o tych podkreślonych głównie słowach Klaudii:
[24:03] Mogę wszystko i mam wszystko, czego potrzebuję, aby osiągnąć wszystko, czego pragnę. Otwieram się na szczęście i spełnienie w każdej sferze życia. Gdy potrzebuję przerwy, zatrzymuję się i odpoczywam. Akceptuję siebie w pełni. Jestem spokojna i zadowolona. Wiem, kiedy działać i kiedy zaprzestać działania. Wybieram dobro. Zapraszam do swojego życia miłość i spełnienie. Jestem świadoma swoich uczuć i swoich emocji.
[25:11] Jestem wdzięczna za wszystko, co mam w swoim życiu. Ufam Wszechświatowi. Gdy nie wiem, co zrobić, zatrzymuję się i medytuję. Ufam swojemu sercu. Zasługuję na szczęście, radość i spełnienie. Obejmuję swój strach, złość i niepewność, by wyzwolić spokój i odwagę. Otwieram się na dawanie i otrzymywanie miłości. Czuję w sobie światło i mądrość, przypominam sobie, kim jestem. Z każdym oddechem trenuję uważność i bycie w tu i teraz
. Podążam za głosem serca i za światłem. Wiem, że mam w sobie wyjątkowe cechy i talenty.
I nawet chyba zazdrościłam wszystkim, którzy tak jednak robią… Ale za chwilę niemal, uświadomiłam sobie, że tak naprawdę ja robię to również! Bo przecież, ile razy już sama tu o tym mówiłam, że jak nie wiem, co robić… to często po prostu proszę o radę jeszcze WSZECHŚWIAT/ Wyższą Siłę/ Boga… A czy to nie jest czasem to samo, co ta medytacja??? Pomyślałam sobie, że przecież ja nie trzymam się jakichś standardów, bo nie lubię w ogóle żadnego klasyfikowania… [w końcu sama jestem NIESKLASYFIKOWANA, nieprawdaż?😜].
Pamiętam jednak, że jak już wstałam… ta medytacja wciąż leciała w tle… I jeszcze leżąc w łóżku, już zaczęłam, jak zwykle, dziękować za kolejny cudowny dzień! W dodatku powtarzałam tą magiczną dla mnie mantrę: ZAWSZE I WSZĘDZIE WSZYSTKO MI SPRZYJA, poza tym też pamiętałam, aby ponownie podziękować za siebie, za to, że jestem zdrowa i sprawna, i… co dla mnie jest niemal każdego dnia tak zaskakujące, iż ta moja zdrapka
już coraz bardziej zanika jednak! Oczywiście dziękowałam także za to, co jest dla mnie obecnie najważniejsze, a mianowicie MIŁOŚĆ, że w końcu ją odnalazłam i że kocham, i jestem kochana, a tym samym czuję się potrzebna i bezpieczna.
Ale, co więcej zaczęłam także powtarzać sobie to, o czym przeczytałam także w tej mojej BIBLII
, a dokładniej w rozdziale BOGAĆ SIĘ WE ŚNIE: Wieczorem, tuż przed zaśnięciem, powtarzaj wielokrotnie ze spokojem i uczuciem te słowa: BOGACTWO
i sukces
. Zaczęłam wpajać mojej podświadomości myśl o powodzeniu, zdrowiu, MIŁOŚCI, bogactwie i sukcesie. I dalej tak myślałam sobie o tych słowach:
Pamiętaj zawsze, że ten, kto czuje się bogaty, jest bogaty. / Prawdziwym źródłem bogactwa są myśli i wyobrażenia.
I dalej najważniejsze:
Niechaj pieniądze nie staną się twoim jedynym celem. Proś o bogactwo, szczęście, pokój, prawdziwą samorealizację i miłość. Promieniuj dobrocią i obdarzaj innych życzliwością. Wtedy podświadomość nagrodzi cię, odpłacając ci z nawiązką we wszystkich tych dziedzinach życia.
I muszę powiedzieć, iż dokładnie dziś wyszłam z domu…, taka niemal promiennie uśmiechająca się właśnie… I tak wędrowałam sobie w stronę tego InPost, a w planie miałam, przy okazji, jak już będę w tamtych stronach… zajść i do Rossmanna, i do apteki po Amol, który już mi się kończy… No i w końcu najważniejsze dla mnie DO TYCH DELKÓW RYBNYCH po znowu łososia!
Ok, ale jak wiesz nie byłam wszędzie… I tylko postanowiłam, iż ponieważ, nie chciałam dźwigać jakiś ciężarów… , a idąc tam po drodze zauważyłam, że w końcu otwarty jest tam warzywniak znowu = tym razem ma ponownie nowych właścicieli, a dokładnie taką przesympatyczną kobietkę, która, jak mi rzekła ma już otwarte od jakichś 2 tygodni!
Więc tak się ucieszyłam, że jednak jest kolejny warzywniak! I tak sobie obczaiłam, że w Rossmannie zakupię przede wszystkim te kapsułki
do prania, bo już mi się kończą…, ale będąc tam, wzięłam również jeszcze i herbatę zieloną z pigwą, jak i daktyle! Bo tak sobie pomyślałam, że później zjem je sobie może do kawki…
Ok, moja droga, ale musisz wręcz wspomnieć o tym, jak zaszłaś do tego rybnego sklepu jeszcze!
Także, pominę już chyba resztę rzeczy…, ale jak zakupiłam już tego łososia w chili i później podeszłam do kasy, taka uśmiechnięta [a przez całą drogę i odmawiałam na tej swojej mali OM MANI PADME HUM, a następnie zaczęłam powtarzać tą wyżej wymienioną mantrę
ZAWSZE I WSZĘDZIE…] I właśnie wtedy, jak patrzę, że ta miła ekspedientka, ponownie jest dla mnie taka właśnie mega sympatyczna, uprzejma i chowa mi to opakowanie z tym łososiem do woreczka, i nawet je taką specjalną naklejką jeszcze przykleja… I jak rzekłam do niej:
Dziękuję Pani bardzo, że Pani mi zawsze tak pomaga… 😉🍀🤗
Bo Pani jest zawsze taka serdeczna i bije od pani takie ciepło wręcz.
boooszeee i właśnie, jak to usłyszałam, to już wiedziałam, że to co przeczytałam sobie w tej mojej biblii
naprawdę DZIAŁA!
Już znowu to czułam całą niemal sobą, że to jest kolejny mój dobry dzień! A jeszcze robiąc sobie to müsli, mówiłam z takim przekonaniem do siebie, że ja już z całą pewnością także pomagam tu innym! Przecież pokazuję tutaj to moje życie, dokładnie takie jakie rzeczywiście jest, bez żadnej ściemy… Relacjonuję tu niemal wszystko, jak faktycznie jest! Łącznie z tym moim podejściem do tego, tymi moimi różnymi nastrojami…, które najczęściej udaje mi się jednak podnieść
z powrotem do góry
i przywrócić, że tak się wyrażę do normalności
.
To teraz, jak już stamtąd wróciłam do domu, to… uświadomiłam sobie nagle, że przecież, cholerka, nie odebrałam wcale tej paczki z InPost… 🤷♀️ Ale szybciutko pomyślałam sobie zatem, że na całe szczęście, mam tu ugotowaną tą kaszę, zamrożoną po prostu, zatem ją wyjęłam, a ponieważ miałam już tą rybkę, to teraz brakowało mi jeszcze tej kiszonej kapusty. Zatem wyruszyłam następnie w kierunku warzywniaka p. Piotra…
A będąc jeszcze w domu, stwierdziłam, że ubrałam się jednak zbyt ciepło…, ale co więcej, zauważyłam, że ten mój sportowy stanik… się jakoś tak brzydko marszczy na piersi… 🙈🤦♀️🤪 Więc wpadłam na pomysł, że tym razem założę ten lepszy
, a automatycznie wtedy już po prostu ponownie założyłam i te krótkie spodenki, i tą sportową czarną koszulką do tego!
Wypakowałam w domu tylko te swoje zakupy, przebrałam się i dalej z takim właśnie promiennym uśmiechem ruszyłam w drogę!
Kurczę, wiesz, co? Ja tak niesamowicie to zauważam, że tak wiele zależy od naszego podejścia do tego życia! Bo właśnie będąc tam w warzywniaku u p. Piotra, dostrzegłam, jak właśnie to działa… Pamiętam tylko, że jeszcze na koniec p. Piotr powiedział mi coś takiego, że jakąś
bekę
zaczęliśmy razem już znowu kręcić
… Szczerze mówiąc, już nawet do końca nie pamiętam, jak to było… Wiem tylko, że na sam koniec, jak rzekłam, że ja jestem właśnie taką artystką
, buhaha, 🤣, to dokładnie w tym momencie zaczęliśmy już wszyscy się tam śmiać: ja, p. Piotr i nawet ta pani Wanda.
Ale właśnie po powrocie do domu… już wiedziałam, że tą paczkę z tego InPost odbiorę sobie jutro! I wtedy również zajdę do tego warzywniaka tam po kolejne cytrynki, bo te które dziś tam zakupiłam są wprost wyśmienite! Wróciłam jednak do domku i poczułam już takie jednak zmęczenie znowu… I pomyślałam sobie, że może nim zrobię sobie ten obiadek, a wcześniej oczywiście odkurzę! To udam się po prostu ponownie na taką rozmowę
ze Wszechświatem na ten leżak właśnie!
I dokładnie tak sobie tam siadłam i ponownie wysyłałam od 12:50 w świat tą moją mantrę… + dalsze podziękowania za ten jakże wspaniały dzień, że mi tak naprawdę WSZYSTKO SPRZYJA!!! + naturalnie to, że już czuję, że jestem potrzebna tu na Ziemi i co najważniejsze czuję się kochana i bezpieczna, bo mam w końcu przy sobie mężczyznę, który potrafi się mną także zaopiekować! A wypowiadając te słowa, wyglądałam właśnie tak:
////////
No dobrze, kochana moja, przeszłyśmy już z balkonu do mieszkania, pomyłaś nawet już naczynia… To myślę, że teraz byłoby dobrym momentem, abyś wspomniała jeszcze, cóż Tobie dziś przyszło na myśl?
A bo to jedna rzecz? buhaha, 😜🤪🤣. Wiesz, ja naprawdę odnoszę wrażenie, że moja głowa niemal nie umie odpoczywać i się wyłączać… Wciąż napływają do niej jakieś myśli… Ale chyba wiem, do czego tutaj dążysz… Pominę już naprawdę to, iż ja TAAAK BARDZO POTRZEBUJĘ W KOŃCU ODPOCZYNKU…, mój mózg chyba najbardziej…, bo wciąż mam, cholerka, do zrobienia tak wiele…
Ok, zgadza się, że nadal masz tu jednak jeszcze do zrobienia rzeczy…, ale spójrz tylko, dziś już dokonałaś przecież choćby i tego ODKURZENIA, a wcześniej nawet przesypałaś już cynamon i kurkumę do słoiczków! Nie wspomnę już tutaj nawet, jak Ty zawsze zabawnie wręcz wyglądasz…, jak masz kroić tą cebulę właśnie, hehe, 😋.
Zabawnie… twierdzisz? No przepraszam bardzo, ale mnie trafia tam po prostu już szlag… Co więcej jak zaczęłam ją naprawdę kroić… i ona mi, kurna, wciąż jakoś uciekała
… to teraz pomyślałam sobie nawet, że może ten nóż wcale nie jest taki ostry już jednak, i… z całą pewnością byłoby jeszcze lepiej, gdybym używała do tego tej większej jednak deski…
I właśnie tutaj, pomyślałam sobie o tej Irenie z tego kanału healthy omnomnom, jaką ona jest wspaniałą wręcz osobą! I chyba chciałabym do niej właśnie o tym napisać… Wiesz, jestem nią naprawdę wprost zachwycona, jakie ona ma to jednak podejście do życia… Zwłaszcza widoczne jest to w jej filmikach, a szczególnie rozbawiła mnie wręcz tym: JEDNOGARNKOWE OBIADY | Bajecznie PROSTE, ZDROWE I WEGAŃSKIE OBIADY.
No dobrze, moja droga, ale czy Ty naprawdę tego nie dostrzegasz? Iż ta dziewczyna jest równie niekonwencjonalna, jak Ty sama! Mówi otwarcie o tym, że takie gotowanie jest jednak najłatwiejsze, aby wrzucić wszystko do jednego gara… Nie wstydzi się niczego, choćby przyznania się do tego, że ostatnio nawet została poniekąd zmuszona, by radzić sobie tylko z tym jednym, bo…. pozostałe już spaliła… I również robi przecież rzeczy, na które myślę, że jednak współczesny człowiek, patrzyłby trochę
zdumionym wręcz wzrokiem…
Ok, moi drodzy, nasza bohaterka właśnie napisała komentarz dla tej Ireny!!! Spójrzcie tylko jaki:

To tutaj chyba napiszę w końcu to, co Ty chciałaś, bym rzeczywiście zrobiła… A propos choćby Gracjana… Otóż właśnie TA Irena, jakby jeszcze bardziej mi to poniekąd znowu uświadomiła…, że przecież tak naprawdę nasze podejście do tego wszystkiego [takie całkowicie jednak normalne
i niewymuszone…] jest przecież najbardziej odpowiednie, bo po prostu zdrowe! Dlatego właśnie, doszłam do wniosku, że owszem Gracjan jest bardzo mądrym człowiekiem, ale chyba aż za bardzo stara się on trzymać takich właśnie reguł, że coś wolno, a czegoś jednak nie…
Ja jestem przecież kompletnie inną osobą… i już teraz nie jestem tego pewna, czy jednak moglibyśmy stworzyć dobrą parę… Albo inaczej, czy po prostu nie zaczęlibyśmy na siebie źle wpływać… Ok, kończę już…, bo jest prawie 22:50… Może choć jeszcze tylko zmienię tu w tym wpisie muzę na jednak dłuższą…
Ok, widzę, że muzykę już jednak zamieniłaś na dłuższą, także jutro, prócz tego, że wyjdziesz ponownie się przejść właśnie do tego paczkomatu choćby odebrać te zakupiona produkty, zaczniesz może w końcu prasować, czy coś… A teraz już zmykamy jednak do tej medytacji, kochana!
(…)
*** 2:08:19 / 2:58:33 ***
boooszeee, jak ona marzy o tym, by mieć w końcu tego SWOJEGO
człowieka!!!
Parson James – Only You (Lyric Video) – YouTube Już dawno ma dość życia w samotności! Doskonale bowiem zdaje sobie z tego sprawę, że nie mając kompletnie żadnego wsparcia tutaj, takiego fizycznego i rzeczywistego, może pogorszyć się nawet jej stan psychiczny… Ona ma już po prostu tego życia po
dziurki w nosie
! A udało jej się przecież już tyyyle tu osiągnąć…, więc dlaczego miałaby pozwolić na jakieś cofanie
się
…, ale naprawdę obecnie, a mamy dziś PIĄTEK, 09.VII.2021 nie daje już rady…
Z tego też powodu, w te niemal pędy [zadarłam kiecę i lecę 🤭] znalazłam się przy niej JA! I rzekłam następujące słowa: Moja Ty kochana, dobrze to dostrzegam, jak jest Tobie cholernie przykro i jak czujesz się niemal, jakbyś zmarnowała tutaj swój czas, tak bardzo koncentrując się właśnie na Gracjanie i… będąc niemal już pewną, że to ON JEST TYM TWOIM CZŁOWIEKIEM
…
A jak Ty byś się niby czuła? Nie jak jakaś totalnie głupia idiotka, która tyle rzeczy sobie wyobrażała w tej swojej chorej
głowie…, już przecież sobie tyle rzeczy tu planowałam…, że będziemy OBYDWOJE DLA SIEBIE PODPORĄ…, ŻE TAK SAMO, JAK ON MNIE MIAŁBY RATOWAĆ, JA BYŁABYM OCZYWIŚCIE SKŁONNA ROBIĆ TO SAMO DLA NIEGO… boooszeee, a teraz czuję się już jak jakaś totalna kretynka przez to… 🤦♀️🙄😱
Naprawdę, jestem już teraz tak znowu wszystkim zmęczona…, a jest dopiero 10:35, a mi się chce chyba właśnie już od wczorajszego wieczoru tak potwornie wręcz płakać… A jeszcze tą MEDYTACJĘ TYCH 7 CZAKR rozpoczęłam znowu tak późno przecież… I ja po prostu stwierdzam, że najwidoczniej to jest już zbyt późna pora na to… I tutaj już myślałam sobie, że ewidentnie potrzebny mi jest jakiś bardziej poukładany człowiek…, zresztą nie tylko w tym…, bo mam tu choćby CAŁĄ MASĘ JESZCZE RZECZY DO ZROBIENIA! Jak choćby:
- prasowanie, gotowanie, sprzątanie…
- porobienie porządku w tych moich wszelkich folderach i obrazkach/ zdjęciach na kompie…
- pomoc w lepszym organizowaniu tego mojego życia…
- mam tu bowiem taaak cholernie dużo tych obowiązków, że już nawet nie mam kiedy znaleźć czas, by zabrać się może w końcu za ten wykupiony przeze mnie kurs z KWANTÓW MEDYTACJI, bo jeszcze właśnie wczoraj ponownie musząc wejść na tego fejsa, zobaczyłam taki właśnie post w grupie Moje Quantum

I dokładnie pod nim takie oto komentarze:
To niesamowite, wczoraj przed snem kłaniałam się moim przodkom, dziękowałam za ich życie i prosiłam, abym mogła iść swoją drogą, bez ich traum, aby przeszłość została tam gdzie jest. A rano czytam coś takiego! Piękny znak, że idę dobrą drogą.
A ja właśnie zrobiłam medytacje wybaczenia z kwantów medytacji, skończyłam, przeglądam Facebook i trafiam na Twój post Ubuntu
I tak sobie właśnie myślę… ile w takim razie musi pojawić się jeszcze razy jakaś wzmianka o tym właśnie kursie, abym może w końcu do niego zajrzała??? boooszeee, ale ja naprawdę nie daję już rady z tymi moimi obowiązkami tutaj… SAMA w tym moim życiu…🙈🙉🙊Taaak bardzo potrzebuję POMOCY I WSPARCIA jakiejś dobrej duszki jeszcze… Udostępniłam to u siebie na fejsie…, jak ja bardzo chciałabym spotkać kogoś, kto to dokładnie rozumie… I pominę już tutaj nawet ten post Łukasza R. na fejsie również:
Prawda jest taka, że przeszłość jest naprawdę przeszłością, przyszłość jeszcze nie nadeszła, a nawet teraźniejszość jest tylko zwykłym doświadczaniem zmian… W rezultacie nie ma się czego obawiać, nie ma nic do stracenia. Wszystko jest tylko doświadczeniem. Taka właśnie postawa, perspektywa i praktyka pomogła wielu istotom przekształcić każde wyzwanie, każdą przeszkodę w szansę. A jak to zrobić? Zasadniczo czynić dobro, być miłym i uprzejmym. #Karmapa
Bo ten buddysta był mi jakoś zawsze taki bliski…, ale niestety, jak już tu o tym nie raz donosiłam, nie jest on kompletnie w moim typie/guście
…, bo nie dość, że ma wygląd takiego dziecka… to w dodatku niestety jest równieżode mnie niższy… No i tym sposobem wciąż jestem tu SAMA ze wszystkim… 🥺
//////////////
boooszeee, kochani, jaka ona czuje się zmęczona!!! Zdążyła już powrócić m.in. z tego paczkomatu… Miała tego świadomość, jaką ma zmęczoną tą twarz…, więc już żadnych jej fotek nawet nie robiła, sfotografowała tylko ponownie swoje stopy…😋 Wyszła obecnie już taka po prostu, po raz kolejny, zmęczona tym swoim życiem, choćby na balkon, na ten swój ukochany leżak jeszcze… Licząc na to, iż może choć tutaj uda jej się
dojść jakoś do siebie
… Wcześniej, jak przerwała to pisanie właśnie to…, na Messengerze odezwała się jej mama do niej, z pytaniem:
Maria wysłał(a) Dzisiaj o 11:29
Hej Monia co tam u Ciebie? Czy wszystko ok. Dziś Marta obroniła pracę i uzyskała tytuł mgr tym samym zakończyła studia. Maria wysłał(a) Dzisiaj o 11:29 A pamiętam jak Ty uzyskałaś mgr tak jak by to było niedawno.
I nasza gwiazda, już tak sobie właściwie wczoraj postanowiła [jak była jeszcze w ciągu dnia w takim dobrym humorze przecież…], że się do niej odezwie i nawet zrobiła już sobie taką listę tych rzeczy [bo ona wie, że musi dokładnie tak robić…] I teraz już nie chce twierdzić, że to właśnie przy niej tylko tak ma…, że nie potrafi pójść tak kompletnie na spontan… Z pewnością jej osoba, również ma coś z tym wspólnego…, ale przede wszystkim nasza bohaterka wie, iż to wciąż te problemy z tą pamięcią… A poniżej ta jej lista, którą sobie na całe szczęście już wczoraj przygotowała:
- proste i łatwe przepisy
- makaron dla nas, vor allem Kacpunia
- kartka dla niego, maybe z jakąś book do malowania
- fotki potraw i z Jelitkowa
- zdążyliśmy przed deszczem i burką
- pt. brak zajęć, but za to w sobotę
- wygląd my face każdego dnia besser! Powtarzam tą mantrę: ZAWSZE I WSZĘDZIE WSZYSTKO MI SPRZYJA
- immer muss układać se plan, what to do…
- 2gi warzywniak open = now new właściciele
- zauważam, jak wiele pochodzi Z NASZEGO WŁASNEGO PODEJŚCIA DO ŻYCIA
[= uśmiechaj się nawet sztucznie, jak ci się nie chce] - w sklepie rybnym kupuję łososia
W rezultacie nie powiedziała z tego nawet połowy…, wspomniała z pewnością o tym, co powyżej pogrubione… I to nawet też nie aż tak bardzo szczegółowo… boooszeee, jak chce jej się płakać, ona wciąż tu, moi drodzy, obserwuje te gołębie siadające na tą latarnię… A żeby jeszcze było atrakcyjniej
…, to właśnie dziś wypadła jej jeszcze z kalendarza kartka z taką oto listą:
- ZBUDOWANIE SZCZĘŚLIWEGO ZWIĄZKU Z GRACJANEM
- ZAMIESZKANIE Z NIM U NIEGO W KRAKOWIE
- ODPUSZCZENIE ŻALU WOBEC MOJEJ MAMY I CAŁEJ TEJ TRUDNEJ PRZESZŁOŚCI => UCZYNIENIE Z NIEJ MOJĄ SIŁĘ
- NAUCZENIE CIESZENIA SIĘ ŻYCIEM I NIE BRANIE WSZYSTKIEGO TAK POWAŻNIE I DO SIEBIE, NIE BYCIE TAKĄ SPIĘTĄ I PO PROSTU WIĘKSZE WYLUZOWANIE. PRZECIEŻ
ŻYCIE JEST TYLKO JEDNO I NIE MOŻE BYĆ CIĄGŁĄ WALKĄ!

5. DOŚWIADCZENIE MIŁOŚCI/ ZAUFANIA I SZCZĘŚCIA
6. BYCIE POTRZEBNĄ, ZDROWĄ I BEZPIECZNĄ
7. ODZYSKANIE POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI
8. MÓC ZARABIAĆ NA TYM, CO KOCHAM I CO SPRAWIA MI PRZYJEMNOŚĆ
No, dobrze, kochana Ty moja, spójrz tutaj widać jednak, że stworzyłaś kiedyś jeszcze taką listę życzeń… Niestety nie dodałaś na niej żadnej daty… To wpiszmy na nią choć tą dzisiejszą… A zwróć uwagę, że to jest ponownie 09! Zaraz jak wstaniesz odgrzać nam obiadek, to będziemy dokańczać dalej, ale póki co, PAMIĘTAJ ABY WZIĄĆ DŁUGOPIS I WPISAĆ NA TEJ KARTCE CHOĆ TĄ DZISIEJSZĄ DATĘ!
Mela Koteluk – Fastrygi (Official Music Video) – YouTube/ Sam Smith – Too Good At Goodbyes (Official Video) – YouTube/ ALLIGATOAH – Willst Du / CRO – Bye Bye Lyrics English Translation – English Lyrics with German Dual Lyrics – Meaninge Bye [Lyrics]
BITTE x4, KOMM, SPRICH MICH AN! ES IST GANZ EGAL, WAS DU JETZT SAGEN WÜRDEST, ICH SPRING DARAUF AN (…)
/ PLEASE x4, COME ON, TALK TO ME! IT DOESNT MATTER AT ALL, WHAT YOU WILL SAY, I
LL JUMP ON IT (…)
boooszeee, a spójrz jeszcze tylko, jaką dziś karteczkę dostrzegłam od Beatki?

Ja już tu naprawdę NIE MOGĘ…, a już zwłaszcza jak czytam takie słowa… Ponownie tak mnie to nastraja…, daje mi wciąż jakąś nadzieję…, gdy ja się właśnie znowu czuję, jakbym ją już utraciła…
//////
Kochana, zjadłyśmy wprawdzie już obiadek [ponownie to samo, co wczoraj, czyli: kasza, łosoś w chili i surówka ze świeżej kiszonej kapusty] lecz tu na balkonie jest przecież wciąż przyjemnie…, zatem proponuję tu jeszcze zostać, choćby tak długo, dopóki nie zacznie padać znowu jakiś deszcz…
Jasne, że zostańmy tutaj tak długo…, bo jest niesłychanie przyjemnie i to rzeczywiste jednak powietrze 😊. Najwyżej, później, jak już będzie bardziej chłodno, to tylko coś jeszcze na siebie nałożymy 😋. A choć sprawie tutaj sobie dalej ulgę, właśnie wyrzucaniem
tego wszystkiego z siebie przerzucając
to choćby na ten blog, właśnie! Tyyyylkooo…, ja już naprawdę nie wiem, co teraz dalej…? O czym już tu donosiłam… itp. Bo bardzo nie chciałabym się powtarzać i pisać w kółko o tym samym…
Moja droga, ale pamiętaj, że przecież Twoi czytelnicy wiedzą o tym doskonale, iż Ty masz niestety wciąż te trudności z tą swoją pamięcią! Zatem, myślę, że akurat tym nie powinnaś się tak bardzo przejmować… Zawsze będziemy liczyły na to, obydwie, że jednak będą oni tak kochani i albo przymkną na to oko, albo Cię o tym poinformują 😉. Kochana, to teraz …. ooo raaaanyyy, chyba się właśnie rozpadało!
/////////
Ok. ale jak widać, to była taka jednak, na całe szczęście, ani nie aż tak mocna ulewa, ani nie długa! Zatem właściwie wyniosłyśmy naczynia po obiedzie i zdążyłyśmy skorzystać z ubikacji 😋 Tak więc już tu do Was powróciłyśmy, bo jest naprawdę nadal bardzo przyjemnie na zewnątrz! Zatem, kochana moja, myślę, abyś pisała po prostu o tym, co Tobie obecnie tak ciąży na serduszku…
Aż na takie Twoje stwierdzenia, chce mi się odpowiedzieć, a CO MI NIBY NIE CIĄŻY…? I OD CZEGO MIAŁABYM TU NIBY ZACZĄĆ? 🤔 Ale ok, to może zacznę po prostu od własnej osoby… boooszeee, mi tak bardzo marzy się takie szczęśliwe życie… z partnerem, który potrafiłby to wszystko zrozumieć…, a kimś takim wydał mi się właśnie Gracjan… Czy myślisz, że dlatego tak się właśnie ostatnio jakoś jakby jeszcze bardziej
ciężko
czuję?
Bez dwóch zdań, kochana, oczywiście, że dlatego! Jestem pewna, iż to z tego powodu, on jest tego powodem/ przyczyną właśnie! I każdy, kto jest normalnym człowiekiem, z całą pewnością to pojmie… Bo spójrz tylko, już jakby to dowodzi, że Ty obdarzyłaś go jednak już niebywałym wprost uczuciem! I wręcz niesamowicie się do niego przywiązałaś
… Ale, kochana moja, co to za minka?
Przecież to nic złego! Rzekłabym nawet, że wręcz przeciwnie… Gdyż tym sposobem pokazujesz przecież, iż On stał się dla Ciebie jednak ważną osobą! Owszem, to jest przykre, ale tylko dla Twojego EGO…, bo jednak poczułaś się obecnie taka zostawiona… i niemal znowu całkowicie sama… Ale, moja droga, tym samym dowodzisz nieustannie, że Ty jesteś jednak wciąż troszkę chyba jednak wyżej niż to zwykłe EGO… Moja droga, pokazujesz to niemal nieustannie!
Choćby właśnie dziś, rozmawiając z tą Twoją rodzicielką…, której wcale już wszystkiego nie mówiłaś…, tzn. Ty tak naprawdę nie robiłaś tego NIGDY! A już zwłaszcza teraz, jak tak bardzo zostałaś przebudzona, przez ten m.in. swój wypadek właśnie… Zostawmy ją samą już jednak w spokoju, obydwie doskonale to wiemy, że ta kobieta nie została jeszcze, pomimo tylu tragedii wydarzających się w Jej życiu…, w ogóle przebudzona
…
Nawet już niczego więcej nie chcę o niej pisać. Wiem, że ona mnie kompletnie niestety nie rozumie…, a ja już nie chcę się absolutnie na tym teraz skupiać, bo muszę jednak dojść do siebie…, bo nawet ten poranny zimny prysznic, którym się próbowałam postawić na nogi jeszcze z rana… i tak chyba niewiele mi pomógł… Dlatego teraz, wstanę chyba i pójdę zrobić nam jeszcze po kawie na pocieszkę, hehe, choć, nie! Może jeszcze najpierw spróbuję chwilkę powysyłać tę moją
modlitwę…
//////
Robiła to, kochani, a w tle włączyła sobie tą muzyczkę: Relaksująca muzyka do snu, medytacji i zmniejszania stresu • „Flying” by „Peder B. Helland”.
[1:34:45] COKOLWIEK SIĘ STANIE, ZACHOWAJ SWOJĄ DZIECIĘCĄ NIEWINNOŚĆ, to jest najważniejsze.
Kochani, jak widzicie, włączyła nam do picia jeszcze kawki, ten film Pod słońcem Toskanii, w reż. Audrey Wells jednak. Dokładnie od tego czasu, który wstawiony jest tu, powyżej… i muszę przyznać, że ponownie zaczęła płakać…, lecz teraz już tak bardziej, jakby zaczęła do siebie ponownie dochodzić
. [ShataQS – 05. Przywrócenie (z albumu „Fenix” A=432hz official mp3)]
[1:42:13] To prawda, spełniło się wszystko, o co prosiłam.
[1:44:29] Podobno linię kolejową Wiedeń – Wenecja zbudowano tory zanim powstał pociąg, który mógł tę trasę przejechać…, ale ludzie wiedzieli, że pociąg się zjawi…
Gdybyśmy pojechali inną drogą, trafiłabym gdzie indziej, byłoby inaczej.
(…) MOŻE SIĘ WYDARZYĆ TYLE DOBREGO, NAWET BARDZO PÓŹNO… TO TAKIE ZASKAKUJĄCE

No dobrze, chyba już się jednak zdziebko
uspokoiłam… To myślę, że teraz popróbuję jeszcze troszkę ten wpis poczytać, tudzież może nawet coś pozmieniać/poprawić/udoskonalić, dodając jakieś obrazki, itp….ale oczywiście zobaczymy, co z tego powstanie, chcę mieć już jednak choć ten wpis zakończony…
*** 2:31:27 / 2:58:33 ***
boooszeee, ja chyba zaraz jeszcze zwariuję… na sam wieczór bowiem na tym fejsie zauważyłam kolejne jakże cenne info… A mianowicie o tych cholernych szczepionkach! A więcej szczegółów znajdziecie wpisując Warto Rozmawiać i choćby przeglądając to dalej, wpiszcie sobie jeszcze to: Dr Katarzyna Ratkowska podzieliła się również wiedzą nt. potencjalnych niepożądanych odczynów poszczepiennych… Dobra, zostawiam już to i kompletnie nie będę już niczego więcej o tym donosić, bo nie zamierzam sobie psuć jeszcze przed spaniem tego nastroju, który udało mi się jednak choć co nieco polepszyć.
Udostępniłam to oczywiście i dalej na fejsie, i również na LI. A na fejsie dalej jeszcze to: https://www.facebook.com/milena.hansen.714/videos/1008847609857611, taaa i myślę sobie, to zapewne wystraszyłam jeszcze tylko te wszystkie mądre
osoby, które już się poszczepiły… Oczywiście nikt z mojej rodziny tego akurat nie polubił… No bo któż chciałby słuchać takich niby strasznych rzeczy, prawda? Tak naprawdę, nie jestem już nawet pewna, czy dobrze zaznaczałam to info tutaj, z tym czasem tej muzyki…, bo już po drodze…, no a szczególnie po tym incydencie
z fejsem… aż tak bardzo tego chyba już nie kontrolowałam… A na dokładnie teraz wychodzi mi znowu czas [na stoperze]: 02:57:47, więc chyba oficjalnie mogłabym jeszcze zamienić tą muzę choćby na taką do 3H jednak. Zatem już to tylko uczynię i spadam stąd do tej medytacji, którą postanowiłam wykonywać już znacznie wcześniej, a nie dopiero po 23!
No dobrze, kochana moja, spójrz, ile Ty dziś znowu wykonałaś! Już choć tak wstępnie nanosiłaś tutaj ten czas tej muzyki… A wracając jeszcze do tej Twojej medytacji, to powinnaś wspomnieć o fakcie, iż [pominę już naprawdę Twoje wcześniejsze notatki w tej komórce, tylko skupię się na tym, co ponownie się wydarzyło… a mianowicie…] wpisując kolejną godzinę [podam tutaj dokładnie to, co masz zapisane w swojej komórce]:
5:08 – 11 [pojawiła się znowu nie wiadomo skąd!] z powrotem doch długa piżama i MEDYTACJA NA SEN 🤗.
Kochana moja, wspomnę jeszcze tylko, iż Ty właśnie dziś, niemal non stop czułaś na sobie taki cholerny ciężar z tego płaczu… I pomimo tego, że nieustannie próbowałaś jakoś z tym jednak walczyć
, to później właśnie jeszcze przed tą kawą, zaczęłaś po prostu już taka ponownie we wszystko wątpiąca, leżąc na tym leżaku… błagać po prostu WSZECHŚWIAT o jakąś pomoc, wysyłając również w świat podziękowania za to, co już udało się Tobie osiągnąć i za to, co masz .
Tak właśnie robiłam… jakby we wszystko jeszcze chyba wątpiąc
, a później z kolei, znowu na fejsie dostrzegłam w tych moich wspomnieniach te właśnie kartki, które udostępniałam tu powyżej:
- pielęgnuj relacje
- prowadź dziennik
- wyrażaj wdzięczność
A były tam jeszcze:



To wszystko ma służyć oczywiście pozostawaniem w dobrej kondycji, przede wszystkim psychicznej, bo
Pamiętaj jednak, że zdrowie nie bywa darowane i jest warte zarówno inwestycji jak i wyrzeczeń lub decyzji, które nie zawsze są proste. Chociaż droga do zdrowia nie jest łatwa, to zapewniamy, że możliwa, jednak najważniejszy jest w niej Twój właśnie udział. Zachęcamy do dobrych inwestycji w nadchodzącym tygodniu!
https://www.facebook.com/zdrowaglowapl
Tak, kochana moja, zakończyłaś przepięknie dzisiejszy dzionek, a ponieważ już nawet z rana się umyłaś, także teraz została nam ta medytacja! A jutro zabieramy się wspólnie za pracę nad porządkiem w Twoim mieszkanku, ok? To teraz za chwilkę będzie 22:20, a my zmykamy już do medytacji! Życząc Wam wszystkim dobrej i spokojnej nocki! I pamiętajcie proszę, by trzymać się tych zasad:
*** 2:40:06 / 2:58:33 ***