Joseph Murphy „Potęga Podświadomości”
„(…) Du bist nicht allein, du bist nicht allein.”
Dass jemand bei uns steht, der uns sagt:
„Du bist nicht allein, du bist nicht allein. (…)”
(…) I’ve been holding onto pieces, swimming in the deep end
Tryna find my way back to you
‚Cause I’m needing a little bit of love
A little bit of love, I need a little love
Just like the air I’m breathing
These awful wounds ain’t healing
Tryna find my way back to you
‚Cause I’m needing a little bit of love
A little bit of love, a little bit of love
A little bit of love (…)
Tom Grennan – Little Bit of Love
boooszeee, jak Mała Mi płacze, słysząc te utwory… Ona BAAARDZO POTRZEBUJE BYĆ Z KIMŚ, KTO ZECHCIAŁBY JEJ POMAGAĆ…, A NAWET SIĘ NIĄ ZAOPIEKOWAĆ! Niesamowicie brak jej bowiem człowieka/ mężczyzny, który stałby się również jej przyjacielem, który ją ROZUMIE PRZEDE WSZYSTKIM, ale również daje potrzebne wsparcie, bo ona naprawdę już ma znowu takie właśnie momenty, że nie może…. i nie daje sobie po prostu rady…
Jak jeszcze po wybudzeniu przez chwilkę się zastanawiała, czy podnieść się do tej medytacji na siedząco… To niemal po chwili stwierdziła, że już tyyyleee wysłuchała tych prowadzonych medytacji… i jakoś prawie żadna z nich nie sprawiła, że poczuła się lepiej. „Prawie”, gdyż zawsze, jak tylko włączy sobie jeszcze do odsłuchania tą: 7-minutowa medytacja, którą możesz zrobić zawsze i wszędzie. Intencja. Koncentracja. Relaks swojej starszej siostry
,😉, to jednak wtedy już jej się troszkę poprawia
.
I tak, przygotowała już dla siebie właśnie tę poduszkę i stwierdziła, że na nią i tak siądzie, mimo odczuwanego bólu kręgosłupa. Tym razem ta jej medytacja
wyglądała tak, że siedząc na tej poduszce nie mogła już najzwyczajniej w świecie powstrzymać płaczu i niemal zaraz, jak już tylko na niej spoczęła, to zaczęła po prostu… A zresztą zobaczcie tylko na jej notatkę
:
🧡🧡🧡 8:47 – 22.04 [a tutaj stoi, to, co zawsze…😋] CRY i proszę o pomoc, wsparcie, ewentualnie wskazówki, what to do weiter…
Dobrze, moja droga, ale…, jakbyś chciała być znowu tak dobrze tu zrozumiana przez swoich czytelników…, to myślę, że przydałoby się powrócić, co najmniej do dnia przed Twoim wyjazdem do Elbląga! Pamiętam, że jeszcze właśnie w piątek bardzo się nad tym zastanawiałaś, czy masz to tutaj u siebie na blogu w ogóle wspominać. Ale, kochana moja, pamiętaj o tym, że skoro nie mogłaś się tym w żaden sposób podzielić z nikim w Elblągu, to nie powinnaś powstrzymywać takich rzeczy właśnie tutaj! Przecież dokładnie w tym celu stworzyłaś dla siebie ten blog!
Tak, masz rację… Ale teraz wykorzystam chyba ten moment, że właśnie nie pada… i wyjdę jeszcze się choć trochę przewietrzyć! A później obiecuję już zabrać się za pracę dalej,😊.
////////
13:45 – 22.04, dolinka = 3 okrążenia z intencją odnalezienia MIŁOŚCI 🧡, 14:22 – 22.04
Tam ponownie ujrzała 2 sroczki…, „ponownie”, gdyż podczas swojej medytacji dziś także one się pojawiły! Przeleciały tak szybciutko, ale był chyba jeszcze mocny wiatr, jak również padało. Obecnie zjadły już obiad, który Mała Mi dla nich przygotowała, a tym razem była to ryba, kasza, oraz sałata. Do tego włączyła do oglądania Best Bruce Lipton MOTIVATION (1.5 HOURS of Pure INSPIRATION), wprawdzie obejrzały tylko 31:14 / 1:33:00, lecz postanowiła od razu się do tego odnieść.
Tak, właśnie. Moim zdaniem, nie ma sensu teraz już wracać aż do piątku, tzn. w tej chwili, 😉… Naturalnie jeszcze to wszystko wyjaśnię, a bynajmniej postaram się choćby naświetlić
tak, by być lepiej zrozumianą 😋. Zatem tutaj chciałam jeszcze tylko dodać, a przyszło mi to znowu do głowy, jak słucham, cóż ten Bruce Lipton tu mówi… Otóż, ja chciałam tylko sprostować, iż JA NIE POTRZEBUJĘ KOGOŚ, BY UCZYNIŁ MNIE SZCZĘŚLIWĄ! Nie! Tzn. jest oczywistym, że jak się ma tą swoją osobę
, to wtedy we dwoje może być już przecież znacznie fajniej/ zabawniej/ radośniej itp. Lecz mi wcale nie tylko o to chodzi, aby ten mój człowiek
czynił mnie szczęśliwą i miał spełniać TYLKO jakieś moje zachcianki.
Zresztą nie wiem, po co to jeszcze w ogóle tutaj tłumaczę… Jestem tego pewna, że ten mój mężczyzna
już o tym po prostu wie, bo piszę tutaj przecież o sobie otwarcie wszystko! Zatem z całą pewnością jest on tego świadomy, iż jestem w stanie sama tak zadziałać
, by to uczucie jednak osiągać, by się u mnie pojawiało! Ja potrzebuję po prostu takiego mężczyzny, który byłby w stanie dać mi jakieś wsparcie i mnie najzwyczajniej w świecie odciążać
, gdyż mam ZBYT WIELE TYCH OBOWIĄZKÓW TYLKO NA MOJEJ GŁOWIE!
Oczywiście, że tak! I ja naprawdę od samego początku wiedziałam, cóż masz na myśli! Bardzo chciałabyś znajdywać na wszystko czas tak, jak każdy normalny zdrowy człowiek powinien. Ty, kochana moja, przez to wszystko, nie możesz nawet w nocy dobrze spać…, gdyż wciąż myślisz o tym, aby tego wszystkiego dokonać, co chciałaś zrobić! To…, powiedz nam może tylko, cóż Ty wczoraj wieczorem zaczęłaś jeszcze sobie tutaj odsłuchiwać…
Jasne, ale wiesz co? Może teraz będzie tu najlepszym, jak jednak powrócimy jeszcze do tego PIĄTKU, 04.II.2022, czyli dzień przed tym moim wyjazdem, ok?
Pewnie, że tak! Niezmiernie mnie cieszy, że teraz jesteś już gotowa, aby o tym opowiadać! Muszę przyznać, że bardzo na to czekałam, gdyż uważam, że to, co z tego wyjdzie, będzie jednak, może niekoniecznie czymś kluczowym
, lecz z całą pewnością BARDZO ISTOTNYM! To, pozwól, że ja zacznę ten temat takim oto stwierdzeniem:
JESTEŚ, KOCHANA MOJA, NIE TYLKO SCHLAU, ALE TEŻ PRZEDE WSZYSTKIM SEHR KLUG! I właśnie jeszcze w ten Piątek pokazałaś to niesamowicie dobrze! Byłam z Ciebie naprawdę BARDZO DUMNA! Podjęłaś ponownie niesamowicie mądrą tą decyzję, iż tą kobietę, z którą pisałaś po niemiecku, nie tylko zablokowałaś, ale też po prostu już usunęłaś!
Widziałaś, jak się wtedy czułam? Tak bardzo nie chciałam tego robić…, ale później już stwierdziłam, że cholera, szkoda mi tracić na taką osobę moją energię, którą przecież musiałam zebrać, aby przetrwać jakoś ten mój pobyt w Elblągu!
Tak, jak powyżej wspomniałam, UCZYNIŁAŚ WRĘCZ WSPANIALE, moja droga i naprawdę tylko szacunek w Twoją stronę za to!
Szczerze, muszę przyznać, że również tak mi się wydaje… Nie, co ja gadam! Jestem tego teraz już w 100% pewna, iż postąpiłam prawidłowo! I naprawdę NIKOGO TU NIE OCENIAM! Bo jak już nie raz o tym wspominałam

Dokładnie tak, moja kochana! Ale może choć wyjaśnij tutaj wszystkim, co Cię do tego skłoniło? Czy może lepiej: czym ta kobieta właśnie to spowodowała?
Już opowiadam, jak to było… Powiem, co jeszcze pamiętam, gdyż niestety/albo właśnie STETY! tą konwersację z nią mam już wykasowaną! Robiłam sobie właśnie jakoś śniadanie, jak ona wciąż do mnie coś tam pisała… Szczerze mówiąc było to dla mnie kompletnie wszystko niezrozumiałe, ten jej niemiecki, 😋. Już wtedy to po prostu czułam, że mota się
w tym wszystkim… Po czym przeszła na j. polski i tu zaczęła mi coś wyjaśniać, pisać o sobie więcej…, zresztą teraz już nawet nie wiem, czy było to rzeczywiście już w naszym ojczystym języku… No poważnie… 🤷♀️
No dobrze, to przejdź już moja kochana do meritum, dlaczego ona spowodowała to, iż Ty ją po prostu najpierw zablokowałaś, po czym już całkowicie usunęłaś.
Ok, ale teraz już naprawdę nie chcę tutaj niczego kłamać, więc napiszę tylko, czym mnie TAAAK BARDZO wówczas do siebie zniechęciła! Otóż, prócz tego, że taaak usilnie chciała wymusić na mnie jakąś odpowiedź, bym się do niej odezwała. Z tego, co jeszcze kojarzę były to teksty typu: Albo się odezwij, albo powiedz, że nie masz czasu i Tobie tylko przeszkadzam, ale ODEZWIJ SIĘ! albo mnie zablokuj… Pierwsza myśl, jaka pojawiła się wówczas w mojej głowie, to było oczywiście najpierw TOTALNE WRĘCZ ZASKOCZENIE
A następnie jeszcze, ponieważ ja naprawdę jestem BAAARDZO DALEKA od takiego szybkiego szufladkowania i oceniana kogokolwiek! Ale też dalej moja automatyczna myśl była taka: maaatko, z kim ja mam tu w ogóle do czynienia…🤦♀️ W sensie, jak można być takim człowiekiem, który taaak szybko wyciąga błędne wnioski, jeśli nawet nie podjęła żadnej rozmowy ze mną!
Kochana moja, widziałam Twoją ówczesną niemalże konsternację… Wówczas zaczęłaś się już nawet znowu obawiać, że trafiłaś niemal na jakąś świruskę
… A jak jeszcze chciałaś być miła oraz uprzejma i napisałaś do niej coś w stylu: przepraszam moja droga, ale muszę wyznaczyć granicę i powiedzieć Ci, że wcale Cię nie olewałam, tylko byłam zajęta robieniem śniadania! A poza tym wiedz, że nie pozwalam NIKOMU, ABY NA MNIE COKOLWIEK WYMUSZAŁ! A Ty swoim zachowaniem właśnie to robisz!
Chyba tak było, hehe, no a już najlepsze, jak ta do mnie później, że ona ma również swoje granice, więc mam jej nie nazywać moja droga
!
Tak, kochana moja, myślałam, że tam po prostu padnę, jak wcześniej mówiłaś do niej po niemiecku meine Liebe
i jakoś wówczas jej to nie przeszkadzało, buhahaha, 🤪. No a już jej tekst o tym śniadaniu…, że w ogóle no helloł?
, ale ona chce sobie z Tobą tutaj pogadać, a Ty zajmujesz się [bezczelnie wręcz] jakimś śniadaniem! To przecież przesada, aby na pierwszym miejscu stawiać siebie i swój posiłek, a później dopiero ją… W sensie, jak śmiesz, pisać jej takie rzeczy…, że Twoje śniadanie jest ważniejsze od niej samej!
Ahhh, już nic mi nawet o tym więcej nie wspominaj! Właśnie wówczas pomyślałam sobie: boooszeee, co za potworna, a może raczej biedna/ nieświadoma
wręcz kobieta! I to był dokładnie ten moment, kiedy skojarzyło mi się z tą sytuacją na tych nieszczęsnych warsztatach w tej OdNowie, z których po pierwszym już spotkaniu zrezygnowałam! Wtedy przecież ta kobieta, która znalazła się już tam na środku, wywołała we mnie właśnie baaardzo podobne odczucia, w sensie po prostu żałość
…, ale o tym już wspominałam tu w jakimś wpisie… Wówczas, jak słuchałam sobie tego, cóż tamta jeszcze wygadywała…, to niemal automatycznie pomyślałam i o moim bracie, ale też przede wszystkim o mojej mamie, która STRACIŁA PRAWIE ŻE SWOJE WŁASNE DZIECI! A pomimo wszystko dzielnie się trzyma! I dokładnie, czytając to, co ta teraz do mnie znowu wypisuje…, ponownie pomyślałam sobie o tym, że przecież ona prawdopodobnie nie ma nawet najmniejszego pojęcia, cóż ja musiałam przejść i wytrwałam to!
A ona wówczas właśnie coś do mnie, że ona tak po prostu nie może i już niemal schizuje
, jak ktoś ją tak olewa, jak ja… boooszeee i mi dokładnie w tym momencie przyszła znowu na myśl moja rodzicielka… Że, jak widać ona jest również wytrwałą jednak kobietą, że po tym wszystkim, co było jej dane przejść, wciąż pozostała jednak bardziej zrównoważona psychicznie niż niejedna tzw. zdrowa
osoba znowu… I wtedy też właśnie uświadomiłam sobie, jaką JA SAMA stałam się już silną/ wytrwałą, a przede wszystkim mądrą jednak osobą! Pamiętam, że na sam koniec nawet wysyłałam jeszcze w jej stronę dobre intencje i oddawałam ją Wszechświatowi/ Bogu, aby wskazali jej odpowiednią dla niej drogę i ją poprowadzili.
Kochana moja, to jeszcze tylko ja tutaj coś dorzucę od siebie: Jakim w ogóle prawem kobieta, której nie znasz, może Ci mówić, że ONA JEST WAŻNIEJSZA NIŻ TY I TWOJE ŚNIADANIE! To po pierwsze, po drugie, przecież, znam Ciebie bardzo dobrze i doskonale o tym wiem, że gdyby ona wcześniej napisała, że chciałaby z Tobą porozmawiać, to z pewnością zarezerwowałabyś sobie ten czas dla niej! A tak wywaliła to…, ni z gruszki, ni z pietruszki, no poważnie doskonale to odczułam właśnie w tym momencie, o czym Ty pisałaś, że obawiasz się nawet, iż rola ewentualnego terapeuty
nie byłaby dla Ciebie raczej najlepsza!
Uznałam bowiem, iż owszem mogę dzielić się tym, jak żyję/ jak mój obecny byt tutaj się toczy/ wygląda i wreszcie, w jaki sposób podchodzę do tego życia. Oraz, przede wszystkim, cóż samej mi się udało i wciąż udaje!, gdyż wtedy to sprawia mi przyjemność i frajdę, serio! Co nie znaczy oczywiście, że nie jestem empatyczna, gdyż jestem i to… chyba nawet za bardzo, co może wyjaśnię już lepiej, jak przejdę do mojej wizyty w Elblągu.
Właśnie teraz ogląda i opublikowała jeszcze to i na fejsie, i na LI: Zasady na Twoje szczęśliwe życie ✨ dr Joe Dispenza
Oczywiście, kochana moja, ale dodać tu jeszcze powinnaś, iż tego dnia, nie miałaś już znowu na nic siły, właśnie przez tę chorą rozmowę
z tą kobietą! Ona nie tylko wyssała z Ciebie tą energię, którą potrzebowałaś mieć w sobie na ten Twój wyjazd do Elbląga. Dodajmy może od razu, iż Ty po prostu zawsze musisz to robić, jak tam jedziesz, tzn. uzbierać w sobie odpowiednią ilość tej dobrej / pozytywnej energii/ nastroju, ponieważ tam akurat nie masz nikogo, kto by z Tobą tak właśnie rezonował
.
A powiem więcej…, niestety tu, u siebie, również jestem całkowicie samotna… I przecież nikogo takiego także przy sobie nie mam… No nie będę pisała tutaj o jakichś tam znajomych
…
Ok. kochana moja, to przejdź może teraz już do Twojej wizyty w Elblągu, która właśnie m.in. jak się później okazało, dzięki rozmowie z tą kobietą mieszkającą w Monachium, wcale nie była taka ciężka, prawda?
Dokładnie tak! Pomimo, iż jeszcze w piątek czułam się wręcz znowu potwornie, taaaak bardzo potrzebowałam, by ten MÓJ CZŁOWIEK
mnie przytulił i ze mną porozmawiał, tak brakowało mi tutaj po prostu zwyczajnej właśnie rozmowy z kimś, kto mnie doskonale rozumie. Tak strasznie wówczas bowiem znowu ryczałam… A doskonale o tym wiedziałam, że wystarczyłoby tylko to, aby usłyszeć jeszcze od kogoś bliskiego, że przecież to bez sensu, abym się tym teraz w ogóle przejmowała, a tym bardziej zamartwiała!
W każdym razie na sam wieczór poszłam jeszcze wziąć kąpiel, bo następnego dnia o 9:44 miałam bezpośredni pociąg do Elbląga! I tak siedząc w tej wannie, tak strasznie wręcz zachciało mi się płakać…, a jeszcze, jak spojrzałam tylko na mój znowu wielki brzuch… 🤦♀️
Bath

BOOOSZEEE, JAK CHCE MI SIĘ PŁAKAĆ… I NOCH HÖRE: WEIL ICH DICH LIEBE. DU BIST FÜR MICH GEBOREN, ICH LEBE NICHT UMSONST…
Ich habe dir geschworen, bei dir wird’s anders sein/ Du bist für mich geboren, bist meine Ewigkeit/ Weil ich dich liebe, noch immer und mehr/ Weil ich dich brauche, ich brauch dich so sehr/ Ich habe Sehnsucht, ich verzehr mich nach dir/ Verzeih mir, bleib bei mir
Weil ich Dich liebe (1989) | Marius Müller-Westernhagen
No dobrze, kochana moja, doskonale to widziałam, jak cholernie ciężko Tobie wówczas było! Ale teraz lepiej opowiedz, jak już kolejny dzień potoczył się jednak inaczej!
boooszeee, no ja po prostu tego znowu nie rozumiem… Ale TAAAAK BARDZO TO CZUJĘ, ŻE KTOŚ
TU JESZCZE ZE MNĄ DZIAŁA
I NADE MNĄ CZUWA… I to wszystko pilnuje oraz w tak wspaniały sposób nadzoruje! Ponieważ OBUDZIŁAM SIĘ już przed godz. 6! I wówczas taka szczęśliwa, zdążyłam zaparzyć sobie rumianek na oczy, bo miałam zamiar wykonać MEDYTACJĘ 7 CZAKR 🍀 jeszcze przed wyjazdem do Elbląga! W dodatku zdążyłam choć i wstawić pranie, jak i również je wywiesić! A tak bardzo powtarzałam sobie różne rzeczy, aby wprowadzić siebie na nowo w taki właśnie dobry ten nastrój, wiesz próbowałam zastosować już tą technikę po prostu: „Fake it till you make it” , hehe
I…, muszę powiedzieć, że UDAŁO MI SIĘ!!! Zdążyłam już nawet wprawić się w taaak dobry ten nastrój, że nawet zrobiłam sobie makijaż, hehe. A spójrz tylko, cóż napisałam jeszcze temu Szymonowi właśnie:
[08:57, 5.02.2022] Monia: Cześć kolego, oto ja… Czekam sobie na tramwaj, dziś jadę do mojej rodziny, do Elbląga, „zrobiłam” sobie nawet oko, hehe 🤣 A jeszcze wczoraj po prostu umierałam… boooszeee, jak dobrze, że to wszystko tak się zmienia, ale też ŻE JA JUŻ JESTEM OSOBĄ, KTÓRA POTRAFI POWIEDZIEĆ „STOP” 19 (znowu SAMA ta cyfra mi tu wskoczyła 😋)
Tak, doskonale to widziałam, kochana, jak jeszcze wczoraj odczuwałaś taaaak ogromną potrzebę powiedzenia komuś o tym, iż Ty tak nędznie właśnie się czujesz… Lecz później doszłaś już do wniosku, że nie ma sensu, bo już nie chciało się Tobie wszystkiego tłumaczyć… To jest właśnie ta Twoja trudność, że niestety nie masz wciąż przy sobie nikogo, tego swojego człowieka, którego mogłabyś na bieżąco informować… A później się tego właśnie tyle poskładało
, że już się Tobie po prostu odechciało mówienie o tym, no a już tym bardziej nie komuś, kto dobrze o tym wiesz, że jednak nie jest tym KIMŚ
dla Ciebie . I wtedy dodałaś tylko jeszcze tę piosenkę: Sidney Polak – Otwieram Wino, [https://www.youtube.com/watch?v=b16vSZMJ13k], a chodziło Tobie znowu o te słowa właśnie:
NIC NIE TRWA WIECZNIE, NIEBEZPIECZNIE JEST WIERZYĆ W TO, ŻE COŚ TRWA WIECZNIE.
Dobre momenty, jak fotografie,
Zbieram w swej głowie jak w starej szafie.
Wstawimy tu jeszcze tylko te Twoje zapiski z tego dnia:
7:45 – 22.04 owsianka na mleku w kuchni i słucham just mojej Playlisty Remember
8:27 – 22.04 ASHWAGHANDA I ALLE WIT.
8:47 – 15 tram
Tak właśnie! I wiesz, jak ja się cudownie czuję, jak dostrzegam znowu ten Zawsze w tym momencie czuję się, że znowu postępuję jednak prawidłowo i to sprawia mi taką radość i daje ogromną wręcz satysfakcję! 💪
A jeszcze stojąc już później na dworcu na peronie, na murku tam zauważyłaś 2 gołąbki, które stykały się dzióbkami, jakby się tak cudnie całowały! A Ty sobie przecież już wówczas znowu wyobrażałaś, że to Ty i ten Twój mężczyzna!
Dokładnie tak, hehe, ja kocham być właśnie w tak wspaniałym wręcz nastroju! Jadąc już pociągiem niemal przez całą drogę czytałam sobie tę książkę, z której pochodzi tytuł tego wpisu! A w niej na str. 109 wyczytałam:
KAŻDĄ ŚWIADOMĄ MYŚL, KTÓRĄ TWÓJ UMYSŁ UZNA ZA SŁUSZNĄ, KORA MÓZGOWA PRZESYŁA DO INNYCH CZĘŚCI MÓZGU, KTÓRE ZAWIADUJĄ PODŚWIADOMOŚCIĄ, A ONA Z KOLEI URZECZYWISTNIA TĘ MYŚL JAKO PRZEDMIOT, ZDARZENIE LUB SYTUACJĘ, KTÓRE POJAWIAJĄ SIĘ W ZEWNĘTRZNYM ŚWIECIE MATERIALNYM.
9:44 – 14 Zug nach Elbląg
To dokończ już opowiadanie tego dnia, kochana, bo widziałam, iż zarówno ten, jak i 2 kolejne również były cudowne!
Oczywiście, a było to dla mnie taaaakie niesamowite wręcz, że tak właśnie znowu normalnie
i lekko
się czułam! Tzn. już tu wszystko zaraz wyjaśnię dalej 😉.
Dodam może jeszcze tylko, iż już jadąc do Elbląga tym pociągiem byłam w tak niesamowicie dobrym nastroju, a wówczas słuchałam Ho’oponopono Thank You I Love You – 1 hour Continous – Hawaiian Healing Mantra Meditation – Sushumna, po cichutku na słuchawkach i czytałam właśnie Josepha Murphy`ego i wówczas zaczęłam do mojej rodzicielki przesyłać swoje fotki, oooo raaaanyyyy, znowu się udało je tu zamieścić! 💪🍀🤗
sob., 09:49 Właśnie jadę do Was pociągiem


A tu jeszcze na przystanku
Maria

Pięknie wyglądasz córcia.
Bo… Droga Mamo, masz w ogóle PIĘKNĄ CÓRKĘ
Na pewno. Najpiękniejszą
Rozumiem, że mam prosto do Ciebie przyjechać, tak?
Będę po Ciebie na dworcu a dalej ustalimy bo babcia dzwoniła przypominając, że na obiad zaprasza
Ok, jak chcesz wyjść z domu, to luzik, bo ja przecież równie dobrze, mogę SAMA DO CIEBIE PRZYJECHAĆ
I tak właśnie przyjechała po mnie i stamtąd wyruszyłyśmy po ten tort, który zapowiadałam, że zakupię! 😉
Widziałam, kochana wszystko! Jak wspaniale okrążyłyście niemalże cały Elbląg, by zakupić ten tort, hehe
Owszem, tak też było 😜. Najpierw, ponieważ mama stwierdziła, iż po drodze do babci są również cukiernie i to dokładnie 2 takie same, jak ta na tych Ogrodach koło niej. Zatem po prostu wsiadłyśmy w tramwaj i za jakieś 3 przystanki już wysiadłyśmy… I pomimo, że zaszłyśmy tam do aż 3-ech…, to albo były już tylko takie maleńkie, albo w ostatniej to nawet w ogóle żadnego nie było! Więc stwierdziłyśmy, że spróbujemy jeszcze na tych Ogrodach koło niej, a jak tam również nie będzie już żadnych, to weźmiemy choć jakieś dobre ciasto!
Tak, kochana, tam jednak na cale szczęście mieli większy wybór tych tortów! Ponieważ prócz tego Kinder Bueno, były także jeszcze i Malibu, oraz taki duży Tort Szwarcwaldzki.
Dokładnie tak! Jednak ja zakupiłam ten Malibu, gdyż doszłyśmy obydwie do wniosku, że tamten będzie zbyt duży, tzn. pierwsza wersja mojej mamy, to oczywiście za drogi 😜. I następnie już dotarłyśmy z nim do babci. A jakoś jeszcze nam nawet te tramwaje tego dnia wyjątkowo sprzyjały, bo na żaden nie musiałyśmy czekać! Były niemalże od razu! A w tą sobotę zaczęło również przebłyskiwać słonko! A ja mówię do mamy, że: no tak, bo przyjechał wyjątkowo
słoneczny gość do Was, 😜.
Zatem, jak już dotarłyśmy do babci, to tylko wzięłam szybciutko owinęłam w tą folię, [którą również ze sobą zabrałam, bo na całe szczęście takową jeszcze miałam w domu!] te odjechane
jednak osiemnastkowe prezenty dla mojego chrześniaka. Do koperty zaś włożyłam jeszcze te 300 PLN, jakie wypłaciłam będąc z mamą tam na Ogrodach właśnie i następnie już udałam się do samej babci, by wręczyć jej tą kartę urodzinową i złożyć życzenia.
A dodaj jeszcze tylko, że jak te karty już wypisywałaś i dla babci, i dla Mateusza tu u siebie w kuchni…, to miałaś jakieś takie flow
, hehe.
A i owszem, no sama już z siebie miałam z tego niezłą polewkę… Bo serio, ale pisałam po prostu to, co czułam, buhaha, m.in. dla mojej babci oczywiście, takie wiesz, niby oczywiste rzeczy…, że i ją kocham, i wdzięczna za wszystko wnuczka… Tylko tak sobie myślę, że to chyba nie jest takie oczywiste dla każdego przecież, bo… rozumiesz to są po prostu rzeczy, których tak otwarcie się chyba na tych kartkach urodzinowych… nie wypisuje. No, a bynajmniej zauważyłam, że nie dla mojej rodziny 😛
Tak, kochana, widziałam, jak Twoja babcia miała zmienić okulary, by zacząć to czytać, a Ty wzięłaś wówczas tę kartkę i rzekłaś, iż przeczytasz to na głos dla niej. I jak zaczęłaś to właśnie jej czytać…, to w sumie wtedy nie patrzyłaś na jej twarz i reakcje… Ale już na końcu, jak powiedziałaś, by tę kartę tu sobie postawiła…[i wskazałaś tą jej szafkę, gdzie takie rzeczy zawsze sobie jeszcze stawia] To ona stwierdziła, że nie teraz, bo przecież tych urodzin to ona jeszcze nie ma! A na myśl przyszła tu już Tobie choćby ta Angelika, że ona z całą pewnością już by chciała się pochwalić taką kartą, no a zapewne takimi właśnie szczerymi słowami, które ją jakoś jeszcze bardziej by podbudowywały,
No tak…, hehe, no ale cóż… Już tego nawet dalej nie rozkminiałam, tylko to tak zostawiłam, a po zjedzeniu obiadu, poczułam się nagle jakaś taka zmęczona… No, a jeszcze tym bardziej, że jakoś nie miałam tam za bardzo takich wspólnych tematów z nimi… A poza tym, moja babcia i tak wszystkiego, co ja mówię, nie rozumie, bo jest niestety trochę przygłucha, a ja też nie potrafię tak, jak moja kuzynka Iwona, gadać o byleczym… i w dodatku głośno, 😜.
Oczywiście, że nie! Ale, kochana moja, pomyśl o tym, iż Ty tego dnia naprawdę wcześnie przecież wstałaś! Bo zdążyłaś i wykonać tą medytację tych 7 czakr, jak również wyprały się rzeczy, które także już rozwiesiłaś! Zatem miałaś absolutne prawo poczuć się zmęczona!
No… w sumie, masz rację… Denerwowało mnie tylko jeszcze to [i uniemożliwiało mi odpoczynek, bo ja przecież potrzebuję ciszy!], że moja babcia tak głośno ogląda ten telewizor… 🤭 Dlatego po jakimś czasie wstałam jeszcze do torebki, a na całe szczęście, mądra ja, zabrałam ze sobą również stopery! Zatem wzięłam je i włożyłam sobie do uszu… Oczywiście wciąż nie miałam takiej ciszy, jaką potrzebuję i lubię, ale już choć nie słyszałam niemal wszystkiego,
Dobrze, kochana, to teraz już przerywamy, gdyż widziałam, że przed chwilką jeszcze zapisałaś się na webinar Anita Moorjani – Moc przemiany, który odbędzie się właśnie dziś o godz. 21:45. Także zmykamy stąd, a resztę będziemy kończyły jutro!
„Rankiem 2 lutego 2006 roku, po czterech bolesnych latach z rakiem, moje ciało w końcu miało już dosyć i zapadłam w śpiączkę. Gdy mąż zawiózł mnie do szpitala, świat wokół mnie zaczął wydawać się surrealistyczny i senny, a ja czułam, że coraz bardziej wymykam się ze świadomości. Gdy dotarliśmy do szpitala i pani onkolog mnie zobaczyła, była przerażona. „Serce twojej żony może nadal bić – powiedziała mojemu mężowi – ale tak naprawdę jej już nie ma. Jest za późno, żeby ją uratować. Jej narządy już nie funkcjonują. Nie przetrwa nawet nocy.” Patrzyłam, jak twarz mojego Danny’ego wypełnia udręka i chciałam do niego krzyczeć: „W porządku, Kochanie – wszystko w porządku! Nie martw się! Nie słuchaj lekarki! Naprawdę czuję się świetnie!” Ale nie mogłam. Nie byłam w stanie wypowiedzieć żadnych słów. Mój Danny mnie nie słyszał…” Tak zaczęła się 30 godzinna podróż Anity pomiędzy niebem a ziemią. A gdy odzyskała przytomność, ku zdumieniu lekarzy w ciągu kilku tygodni choroba zaczęła się cofać, by zniknąć zupełnie! Anita wróciła, ale przyniosła ze sobą przesłanie, którym dzieli się ze światem. Wykłada, występuje jako prelegentka, pisze książki, które są bestsellerami. I jest pewna – sposób na całkowite uzdrowienie, jaki poznała, zdecydowanie się sprawdza!
Co to za przesłanie?
Co jest lekarstwem zwalczającym taką chorobę, jak nowotwór?
Czy wystarczy się bezwarunkowo i bezgranicznie pokochać?
Jak żyć w zgodzie ze sobą i swoją boską naturą?
Jeśli ten fragment nieprawdopodobnej historii z Tobą rezonuje, sama sobie zadajesz podobne pytania i chcesz poznać odpowiedzi na nie, dołącz do bezpłatnego webinaru.
Anita Moorjani
Anita Moorjani, międzynarodowa mówczyni i autorka bestselleru „Dying to Be Me” i jej najnowszej książki „What If This Is Heaven?”, Jest kobietą o niezwykłej historii. Po 4-letniej walce z rakiem Anita zapadła w śpiączkę i miała kilka dni życia. Gdy lekarze chcieli ją ocucić, wyruszyła w doświadczenie śmierci, gdzie otaczała ją bezwarunkowa miłość i głęboka mądrość. W tym miejscu otrzymała mocną prawdę: Niebo nie jest celem; to stan istnienia. Podczas doświadczenia śmierci Anita miała również możliwość powrotu do swojej formy fizycznej lub kontynuowania tej nowej rzeczywistości. Wybrała tę pierwszą. A kiedy odzyskała przytomność, jej nowotwór zaczął znikać. Ku zdumieniu lekarzy w ciągu kilku tygodni była wolna od niezliczonych guzów i diagnozy raka. Dowiedz się więcej o Anicie Moorjani na jej stronie internetowej: http://www.anitamoorjani.com
/////////
Powracam tu jeszcze do tej soboty, którą spędziłyśmy z mamą u babci… Po tej mojej drzemce
, w trakcie której oczywiście kompletnie nie udało mi się zasnąć, hehe, tylko po prostu sobie odpoczęłam leżąc i próbując się już jednak wyciszyć
. To wydawało mi się później, iż słyszałam głos mojej mamy, jak mnie woła już na kawę… 🤭
Odleżałam sobie jeszcze chwilkę…, bo nie byłam jednak pewna, gdyż uznałam, że po prostu do mnie zajrzy do tego pokoiku i mi to powie… 😋 Następie już jednak się podniosłam i cóż się okazało? Że to wcale mi się nie wydawało i nie były to żadne zwidy
i moje omamy
, hehe. Bo dokładnie przed chwilką zrobiły już dziewczyny kawę. I dosiadłam się do nich, a babcia przyniosła zaraz ten torcik z kuchni. A mi, jako że ja go przyniosłam, przypadło krojenie go na kawałki.😉 I…, co tu dużo mówić…, ja to po prostu już wiedziałam, że właśnie tak to się skończy…, buhaha, 🤣.
15:31 – 22.04 2 kawałki tortu i 2 kawki – 22.04
Kochana moja, owszem, ale postanowiłaś się już przecież za to nie biczować! Poza tym dodam, że to były naprawdę kawki
w sensie małe objętościowo, a Ty masz przecież w zwyczaju pijać dużą tą kawę! Teraz jednak powiedz tutaj, jak Ty sobie to przetłumaczyłaś, bo to będzie również bardzo inspirujące
, 😉.
Tak więc wytłumaczyłam sobie to naprawdę na przeróżne sposoby, 🤣otóż:
- nie można ciągle się biczować i za każdym razem, jak jem coś dobrego do kawy, tylko się za to krytykować i besztać!
- druga porcja to była w intencji mojego zmarłego dziadka, czyli mojego OPANIOŁA😜
- a kiedy mam niby świętować, jak nie właśnie w takie dni, gdy te okazje są rzeczywiście i w dodatku spotykam się z moją rodziną???
- poza tym, uznałam, że to, iż mi
wejdzie
trochę w ten brzuszek znowu [bo mi, jak jużgdzieś
to widać, to właśnie w jego okolicach 🤦♀️🤪🙈], to co niby wielkiego? - przecież to jest TYLKO MOJE CIAŁO! Nie mogę się wiecznie strofować za to, że pozwoliłam sobie na więcej! Przecież normalnie odżywiam się całkiem zdrowo! Zatem z całą pewnością takie chwilowe
grzeszki
również uda mi się później spalić! - a doskonale o tym wiem, że to jest m.in. także sprawienie sobie, swojemu ciału przyjemności, więc póki nie mam żadnej innej możliwości, to nie zamierzam się za to winić!
Ale, kochana moja, w międzyczasie doszedł do Was jeszcze przecież Mateusz!
No tak! Oczywiście! W końcu to na niego jeszcze babcia z tym tortem chciała w ogóle czekać, hehe. Ja naturalnie jej rzekłam, że nie, nie czekamy! Zabieramy się już za ten tort teraz do tej przygotowanej już kawy! 😉
I spójrz, właściwie to wyszło wręcz rewelacyjnie, gdyż pomimo, iż Ty oczywiście kupiłaś go również dla Mateusza! Gdy ten do Was wreszcie dotarł, to okazało się, że on nawet żadnego tortu nie jada…, o czym Ty przecież w ogóle nie wiedziałaś!
No jasne, że nie! Ale to też byłaby jeszcze troszkę dłuższa opowieść, hehe… Bo, jak się okazało Mateusz napisał babci smsa, aby ta dała znać, jak już będziemy… Nie dostawał jednak długo żadnej odpowiedzi [a babcia miała przez cały czas swoją komórkę wyciszoną, 🤭, więc nawet nic o tym nie wiedziała] i ten postanowił po prostu wpaść i sam to sprawdzić, 🙆♂️.
Ok, to zacznij to jeszcze opowiadać, bo tu również będzie ciekawie…
Tak więc, wręczyłam mu ten prezent, a Mateusz tak mile zaskoczony, a poprosiłam go jeszcze, by go tylko odpakował, aby mamie i babci pokazać te bekowe
jednak gadżety, hehe.🤪
Słyszałam, jak najbardziej podobała mu się ta odjechana
czekolada, 😉. Mówił, że takiej to on nigdzie nie widział, i powiedział, że nawet jak ją już zje, to jej opakowanie i tak sobie zostawi na pamiątkę jeszcze,
.
Otworzył również kartę i tak dostrzegł te pieniądze, które mu również włożyłam i ponownie był mega zaskoczony, i rzekł, że nie trzeba było już naprawdę. Po czym oczywiście serdecznie podziękował, 😉. Porozmawiał jeszcze z nami, opowiadał o różnych rzeczach, m.in. o tej swojej szkole, jak to obecnie ta nauka tam wygląda u nich, trochę o swoim tacie, do którego miał zaraz wychodzić… i tak generalnie całkiem miło spędziliśmy ten czas. Po nim także ja z mamą udałyśmy się do niej właśnie do domu. A byłam naprawdę cały ten czas w takim fajnym wręcz nastroju!
Następny mój wpis w komórce to:
17:12 – 22.04 – 22.04 17:50
W ogóle nie kumam już o co w tym chodzi, buhaha, 🤣. Powiem tylko, że wracałyśmy z mamą przez całą drogę na piechtę… A ja w ogóle stawiam jeszcze zawsze te myślniki jak tam coś piszę, by sprawdzić, co tym razem WSZECHŚWIAT ma mi do zakomunikowania, hehe,
No właśnie, kochanie, a poza tym, spójrz te wpisane przez Ciebie godziny spokojnie mogły być przecież tym czasem tej Waszej wędrówki! To powiedz tylko, cóż z tego pamiętasz?
Zapamiętałam tylko, jak mama jeszcze mnie pytała, czy na pewno chcę iść na piechotę. Ja na to, że oczywiście, przecież miałam tak pełny ten brzuch i żołądek po tym torcie! 😜 A babcia w ogóle dała również ten tort, który został, czyli dokładnie pół dla Marcina i Kacperka na jutro, bo miałyśmy do nich właśnie z mamą się udać. Otrzymałyśmy także od babci jeszcze kotlety, które również jej zostały, aby miały one być na jutrzejszy obiadek u chłopaków właśnie.
Zatem tak z tym szłyśmy, tzn. mama to niosła w torbie, bo ja wciąż miałam pełen ten mój plecak, gdyż prócz tego prezentu, który już zostawiłam dla Mateusza, miałam tam również kubeczek, który kupiłam jeszcze przed dniem babci w Empiku właśnie.
To wspomnij o tym, proszę, króciutko.
Dokładnie już nie pamiętam, jaki to był dzień… Ale to musiało być chyba jakoś na początku STYCZNIA, jak udałam się po ten kalendarz dla siebie, do Empiku właśnie… Wtedy też dostrzegłam tam również takie gadżety już na dzień babci… I nie musiałam się długo zastanawiać, tylko wzięłam jeszcze i taki fajny kubek do zaparzania herbaty liściastej z napisem dla kochanej babci, jak również taką fajną łapkę
, czyli rękawicę kuchenną i również do tego jeszcze taki ręczniczek kuchenny także z przemiłym napisem U BABCI SMAKUJE NEJLEPIEJ, czy jakoś tak… Bardzo mnie to wówczas wzruszyło i pomyślałam sobie znowu o Kacperku, który przecież mojej mamie również w kuchni lubi pomagać! Iż on mógłby taki właśnie prezent dać naszej mamie, czyli swojej babci!
Tak, kochana, później zdałaś sobie z tego sprawę, że wprawdzie nie będzie Ciebie w tym Elblągu nawet na dzień babci, byś choć Ty mogła złożyć te życzenia własnej… A tym bardziej przekazać podarunek Kacperkowi, aby ten mógł wręczyć go swojej babci… Jednak choć chwilowo poczułaś się znowu niezręcznie wręcz…, że Ty próbujesz wszystkich wybawiać
, to za chwilkę pomyślałaś właśnie, że przekażesz to po prostu dla Kacperka, by ten choć dał coś takiego na kolejną okazję, czyli urodziny Twojej mamy!
Tak właśnie! Tego dnia, pamiętam, że udałam się jeszcze do Pikawy na kawę właśnie, a po prostu miałam zamiar sobie samej poświętować! Tak na Nowy Rok, a co? Ale pozwól tylko, że odniosę się jeszcze do tego, jak już udałam się z mamą do jej domu… Przez całą drogę na piechtę zastanawiałam się, czy powinnam w ogóle coś jeść…🤔 I tak z jednej str. oczywistym było dla mnie, że już raczej nie za bardzo… Lecz z drugiej str. chciałam jednak zabić jeszcze ten słodki smak, który wciąż miałam w ustach… 🤷♀️
I tak pomyślałam, że wypiję po prostu miętową herbatę jeszcze… Lecz później, zapytałam mamę, czy ma może jakąś zupę… Bo tak chciałam bardzo ten słodki smak tego tortu jednak stłumić i jak usłyszałam, że ma rosół, to pomyślałam, że przecież będzie jak znalazł! I ugotowała mi jedynie troszeczkę tych cienkich niteczek makaronu.
18:20 – 9 rosół i Kuchenne Rewolucje
Następnie leciała jeszcze w TV Rodzinka.pl
, bardzo lubiłam ten serial kiedyś oglądać, a teraz, jak się dowiedziałam jest chyba kolejny sezon… A wszystkie dzieci są tam już o wiele starsze, hehe, zatem z zainteresowaniem sobie jeszcze to oglądałam!
Tak, widziałam! A najbardziej jak niemal chichrałaś się, przy tej scenie, jak ojciec, Ludwik Boski, którego gra tam Tomasz Karolak, opowiadał swojemu średniemu synowi, Kubie, pokazując album ze zdjęciami o tym, ile miał tych dziewczyn/ kobiet przed jego mamą… Natalią Boską i… wyszło chyba na to, że trochę
ich jednak było… Po czym, gdy syn go zapytał, czy były chociaż ładne, ten odparł, że WYGLĄD NIE JEST NAJWAŻNIEJSZY!
Tak, miałam ogólnie wtedy jakoś z tego po prostu bekę
…, hehe, a już zwłaszcza, jak usłyszałam jeszcze następujące słowa tego Kuby właśnie:
ALE ZĘBY TO SOBIE MOGŁABY WSTAWIĆ, 😜
Buhaha, no wtedy to mnie taaak bardzo rozbawiło wręcz, że myślałam, iż tam po prostu padnę ze śmiechu jeszcze, .
Widziałam, kochana, jak się dobrze bawiłaś. W ogóle dostrzegłam, iż byłaś przez cały ten pobyt tam w takim właśnie CUDOWNYM, WYLUZOWANYM nastroju!
Bo tak też i było! Serio, aż sama wprost nie mogłam w to uwierzyć, że tak się właśnie dzieje! Później jednak przeszłam już do pokoiku, gdzie miałam spać, a bardzo chciałam tam jeszcze wieczorem obejrzeć sobie film Joe Black, w reżyserii Martina Bresta. Właśnie teraz ponownie go sobie włączyłam! A serio, zakochałam się w nim wręcz… A w niedzielę, wraz z moim zdjęciem wysłałam taki właśnie komentarz temu Szymonowi znowu:
[22:40, 5.02.2022] Monia: Oglądam właśnie u mamy Joe Black, w pokoiku, ona w dużym ogląda sth. else, dziś byłyśmy u babci, jutro jedziemy do Marcina i Kacperka 😊 Co za wspaniały weekend 🌞🍀🦋
Tak, kochana, widziałam, jaka byłaś zdumiona tym swoim stanem, że uznałaś, iż po prostu musisz to jeszcze komuś powiedzieć, hehe.
Dokładnie tak było…, a ponieważ nie miałam nikogo innego, z kim mogłabym się jeszcze tym moim zaskakująco wręcz dobrym nastrojem podzielić, więc ponownie wybrałam po prostu jego… Choć oczywiście trochę
się jeszcze zastanawiałam, czy mi wypada itp./ itd., ale później doszłam już do wniosku, że przecież niczego złego nie robię! Więc mu to właśnie wysłałam😜. Kompletnie się znowu nie odezwał, ale chyba nawet wtedy mi ulżyło… Bo ja, serio, niczego przecież nie oczekiwałam!
Dobrze, kochanie, to podaj tu jeszcze proszę to, co sobie z tego filmu wówczas zanotowałaś, bo doskonale Ciebie widziałam, jak jedną ręką czyniłaś te zapiski na komórce w @!
Jasne, ale uprzedzam, że to będzie dokładnie tak wyglądało, jak u mnie na tym @ właśnie, hehe, a obecnie nie mam jakoś czasu, aby to jeszcze raz teraz odtwarzać…
Ludzie powinni o siebie dbać – 22.04 Brad Pitt
Potrącony BAAARDZO przez auta… Po tym, jak traf PIĘKNĄ lekarkę… Nuda sprawiła, bym…
TAK= TO ODP. NA TWOJE PYTANIE!!!
– 22.04 Brad Pitt (śmierć/ Joe Black ) to Hopkins…
ZROZUMIAŁEM, ŻE SZPITAL TO NIE MIEJSCE DLA MNIE
Jak to zwykle bywa odpowiedź nie jest jednoznaczna,
Skryci faceci zawsze okazują się znudzonymi mężami…
JAKIM CUDEM KTOŚ TAK… CZARUJĄCY JEST SAM?
boooszeee, jaka cudowna scena, jak Susan asked Joe, czy może go pocałować?
ŁAMIESZ PRAWA RZĄDZĄCE WSZECHŚWIATEM (…) 12 NIE JESTEM ZWYKŁYM KANDYDATEM NA ZIĘCIA… (…)
TU NIE JESTEM SAMOTNY, KTOŚ NA MNIE CZEKA (…)
Druga córka: wiem, że nie reagujesz na mnie tak, jak na Susan, ale i tak dałeś mi więcej
ZAKOCHAŁEM SIĘ W KOBIECIE, KTÓREJ NIE CHCĘ ODPUSZCZAĆ (...)
Nie na tym polega MIŁOŚĆ
WCIĄŻ WIERZĘ, ŻE SPOTKA CUDOWNEGO CZŁOWIEKA (..)
Postaw na szczerość i zdaj się na los
Told, że szukasz kobiety, która BĘDZIE O CIEBIE DBAĆ(…)
NIE WAŻNE CZYM SIĘ ZAJMUJĘ, WAŻNE, KIM JESTEM (..) I PRZYSIĘGAM, ŻE NIE STRACISZ TEGO, CO ZNALAZŁAŚ W KAWIARNI, SUSANE DZIĘKUJĘ ZA TWOJĄ MIŁOŚĆ
Tak mało o sobie wiemy…
Ale mamy czas
Co teraz?
WSZYSTKO SIĘ UŁOŻY
W każdym razie mój zapisek z tego wyglądał właśnie tak:
20 – 9 Joe Black TVN – 22.04
Nie pamiętam już dokładnie, jak to było…, tzn. tak naprawdę, o której godzinie dokładnie…, ale w komórce mam to zapisane pod właśnie SOBOTĄ, 05.II.2022, a mianowicie stoi tam taki oto zapisek:
Wyczyściłam MUM zapchany włosami i brudkami odpływ w umywalce.

To, kochanie może dodaj do tego coś jeszcze…, jak to choć mniej więcej było…
Udałam się do łazienki w trakcie reklam, by dokończyć tam już resztę, a miałam na sobie przecież jeszcze make up i nieumyte zęby,😋. Ale kompletnie się już tym nie przejmowałam, bo wiedziałam, że przecież zdążę to jeszcze zrobić. Przebrałam się już w tą moją piżamkę i cieszyłam się, że mogę oglądać już tam w łóżku ten film! I to musiało być tak, że jak już udałam się do tej łazienki u mamy, to stałam sobie nad tą jej umywalką tam…
I wtedy też to do mnie doszło, że właśnie ma w tym odpływie jednak jakieś włoski i brudki… Nie oceniałam tego oczywiście w żaden sposób, bo doskonale o tym wiem, że moja rodzicielka nie widzi już przecież na jedno oko! Zaczęłam to jednak czyścić… Później, jak ona przyszła tam do mnie, to widziałam, że troszkę
się jednak zdenerwowała, czy może raczej było jej głupio/ niezręcznie… Ja na to do niej:
Mamo, nie przejmuj się tak bardzo, dobrze wiem, że Tobie trudniej to dostrzec, gdyż Ty przecież już na jedno oko nie widzisz… Po prostu pamiętaj tylko na przyszłość o tym, żeby jednak wlewać czasem do tych odpływów te granulki Kreta.
Ale to jest przecież chemia, a ja tak nie lubię chemii dodawać…, bo wówczas może to przecież jeszcze tylko szkodzić…
Może i może…🤷♀️, ale ja i tak to używam…, by właśnie nie zapychały mi się te odpływy… A robię to co 2 miesiące, tak, jak mi rzekł tata tej mojej uczennicy kiedyś. I to po prostu działa
, więc tego się trzymam! I dzięki temu właśnie te moje wszystkie odpływy się nie zapychają już.
/////////
Widziałam, kochana, że oglądałaś sobie ten film w pokoiku właśnie, byłaś już przebrana w piżamkę, którą zabrałaś sobie z domu, a Twoja mama była widzem programu The Voice Senior… czy coś takiego… na TVP 2. Wiem, że ponownie tak w razie co
, wzięłaś niestety ten MIRTOR, a Twój zapisek z tego to:
23:45 – 22.04 0,5 MIRTOR
Tak właśnie… Ponownie wzięłam tę tabletkę tak jakby już na
zaś
.., abym mogła tę noc spokojnie przespać, bo jakoś bałam się chyba zaryzykować… A tak bardzo chciałam, aby to mi się udało, abym przespała już tę noc spokojnie… Tym bardziej po tym, co się u mnie działo jeszcze właśnie w piątek… to niemal kongo
…
Tak, moja droga, bardzo dobrze to rozumiem…, ale spójrz, z drugiej strony, pamiętasz jak wędrowałaś jeszcze z mamą na piechotę do jej domu? I jak było całkiem dobrze i normalnie… A Twoja rodzicielka jeszcze tak się cieszyła, że jednak tym razem już się nie przewróciłaś.
Dokładnie….,buhaha, 🤪. I tak! wiem, jak to brzmi… Ale właśnie, jak tak sobie szłyśmy…, to tak bardzo cały czas patrzyłam pod te moje stopy…, bo przecież ostatnim razem, jak szłyśmy właśnie do babci również tamtędy, to ja się nagle, ni stąd ni zowąd tam przecież wypieprzyłam…🙈🙊🙉 A to było chyba na dzień matki, lub jakoś przed… Czego oczywiście skutkiem wówczas było dokładnie to:
A jeszcze miałam wówczas i znowu tą lewą nogę poturbowaną i chyba także dłoń!
Spójrz tylko, kochana moja, jak jednak dobrze, że masz te problemy z pamięcią! Hehe, gdyż na Twoim ciele już prawie nie pozostały żadne ślady i blizny po tym zajściu! Jedyne co, to widziałaś jak Twoja rodzicielka to przeżyła wówczas!
Owszem, opowiadała mi, jak ona się tym wtedy przejęła, zresztą ja przecież byłam tego świadkiem, gdyż widziałam to na własne oczy! Jak ona tam stała nade mną i po tym, jak się jednak wypieprzyłam, ona zasłaniała swoje chyba oczy, czy usta, no w każdym razie tak się jakoś złapała… I mówiła mi wówczas, że była wtedy tym naprawdę przerażona wręcz. Ja nie kryłam, że także byłam! Bo poważnie była to wówczas dla mnie samej naprawdę niepojęta wręcz sytuacja… I tak sobie wędrowałyśmy, a tym razem szłam tak bardzo ostrożnie jednak, bo pamiętałam dobrze tamto zdarzenie, że wtedy również jakby nic tego nie zapowiadało…
I tak właśnie jej powiedziałam, że najwidoczniej ja tak jeszcze mam, że jak mój organizm się potknie, to ja jakoś zamiast próbować jednak nie upaść i złapać tę równowagę… No a bynajmniej starać się ochronić tą twarz… to po prostu wówczas, jak takie małe dziecko, poleciałam jeszcze na tą buzię…🙈
Kochana, uznajmy, że wtedy wszystko jakoś tak naprawdę szybko to się zadziało, że nawet nie byłaś w stanie się jakoś ratować
. Ale teraz przecież przeszłaś już bezpiecznie całą drogę! I na tym się skupmy! Pamiętaj, że mamy koncentrować się tylko na tym, co dobre!
Uwierz mi, że ja właśnie BARDZO STARAŁAM SIĘ W TEN SPOSÓB POSTĘPOWAĆ! I dokładnie wtedy taka szczęśliwa i zadowolona mówiłam do mojej mamy, że przecież już kompletnie żadnych śladów na tej mojej buzi nie ma!!! I właśnie na tym chciałam się wciąż koncentrować, na dostrzeganiu i koncentrowaniu się tylko na pozytywach, plusach i na tym, co dobre!


A tej nocy, znowu postawiłam sobie chyba jakieś pytanie… No teraz nie powiem już tego na 100%, jak to było… W każdym razie pamiętam, że właśnie już tylko poprzez ten film wydawało mi się, że Wszechświat udziela mi również jakichś odpowiedzi…
Następnie przyśnił mi się jeszcze taki również znaczący dla mnie sen… I teraz już nie do końca naprawdę pamiętam, jak to było… Wiem jednak, że próbowałam coś z tego tak jeszcze na szybko właśnie w tej mojej komórce sobie zanotować, by mieć choć cokolwiek
… To, co tam jednak zapisałam teraz już ponownie nie jest dla mnie znowu jasne… 🤷♀️ A wówczas, jak to pisałam, myślałam sobie, że może to mi się jeszcze później właśnie bardziej jakoś rozświetli
w tej mojej główce… A tu niestety nie!
Rozumiem, ale przekaż tu choć może to, co zdołałaś wtedy sobie tam wpisać…
SEN: Po tym jak erzählte Jarząbkowi [dość przystojny, wysoki chłopak o dłuższych włosach, trochę chyba a`la hippis :P] z pielgrzymki o tym, co mi się przydarzyło… Ten begann mnie przytulać i mówił coś takiego tak, jakbyśmy byli już parą… Am Ende posumował to noch jakimś dowcipem, który niekoniecznie mi się spodobał… Dlatego po tym wszystkim odeszłam jakoś na bok i otrzepałam się jakby dłońmi z tego uścisku i właśnie wtedy sah noch mal TEGO MOTYLA
Moja kolejna zaś notatka
to:
6:27 – 22.04 WC bei mum (ich FÜHLE MICH SOOO GUT!!!)

Wtedy też wydawało mi się, że słyszałam jakiś jakby odgłos wydany przez moją mamę właśnie, a później przy śniadaniu już to się wyjaśniło, hehe, 😉.
Tak? A w jaki sposób?
Otóż okazało się, że moja mama jednak w nocy krzyknęła… A ten jej sen, jak mi później opowiadała wyglądał następująco… Opiszę tutaj to, co opowiadała mi mama, więc może przedstawię to po prostu w kolorze niebieskim, w końcu to był sen, hehe.
Śnił jej się Marcin, jak był jeszcze mały…, a jak wiadomo, było to dziecko, które nie mogło nigdy w miejscu usiedzieć, zawsze musiał coś robić i było go, że tak powiem, wszędzie pełno
… I jakoś bawił się na takim wysokim murku…, czy daszku… No w każdym razie gdzieś wysoko… Mama oczywiście do niego wołała, aby uważał i się tak nie wychylał… Nim jednak się spostrzegła… ten już zaczął spadać w dół stamtąd właśnie…
I stąd ten jej krzyk, który powiedziała mi później, że ją wtedy aż obudził, 😉. Ja tak próbowałam ponownie to jakoś rozkminić
, bo przecież każdy sen nam coś jakby mówi…/ przekazuje. I właśnie wtedy, nie wiem nawet skąd mi to przyszło, ale rzekłam do niej, że to oznacza, iż się z czegoś już uwalnia
, że coś
z niej schodzi… A tak naprawdę wówczas przyszło mi właśnie do głowy, iż to jest rzeczywiście prawdą! Teraz już nie będę znowu twierdziła, że wiem, o czym miało to niby świadczyć… Pamiętam tylko, że właśnie to do niej wówczas rzekłam!
I teraz mój kolejny zapisek z tego dnia, a pamiętam jeszcze, że spało mi SZALENIE DOBRZE! Byłam już bowiem tak zmęczona, chyba tymi ostatnimi dniami w domu jeszcze, że po prostu czułam to niemal całą sobą, że tam mogę w końcu sobie odpoczywać… A może to było właśnie po połówce tej tabletki jeszcze… No, już teraz dobrze nie wiem… 🤷♀️
Jedyne, co mi się jeszcze kojarzy, to to, że mama rzekła do mnie, że jak się obudzę, a jej by nie było, to znaczy, że jest w kościele. I mówiła mi, że przygotuje dla mnie również już rzeczy na śniadanie i abym sobie je skonsumowała po obudzeniu. Gdy ja tymczasem w ogóle nie miałam ochoty wstawać, ponieważ było mi tak dobrze tam… 🤗 Ale wiedziałam jednak, że uzgodniliśmy z Marcinem, że przyjedziemy do nich właśnie tak, by zrobić ten obiad… Więc tak stwierdziłyśmy z mamą, że tak na spokojnie, bez żadnego stresu i spiny mogłybyśmy tak najwcześniej o tej 12…
10:43 – 22.04 Frühstück bei mum, 11- 13, ASHWAGHANDA & ALLE WIT.
Kochanie, a przypomnij sobie jeszcze, jak oglądałaś u mamy ten interesujący niemiecki program Galileo na kanale TV 4.
Pamiętam dokładnie! Nawet zrobiłam sobie z tego notatkę, hehe, 😋, ponieważ były tam całkiem różne ciekawe reportaże, zatem wpisałam sobie tak:
11:06 – 22.04 Galileo 1) o 2 gostkach z Hamburga, kt. wykonali słomki nie z plastiku!, 2) kurczak w międzynarodowych przepisach: m. in. francuski w skorupie z soli- o czym gestern Oma opowiadała 😉
Widziałam, kochana, że udałyście się następnie i z tym tortem, jak i obiadem do chłopaczków!
Tak, a wcześniej sam Marcin dzwonił jeszcze do mamy, by zapytać, o której będziemy, rzekł wówczas, iż tak im się dobrze spało, że nie mieli za bardzo nawet ochoty też wstawać, jak i ja, hehe, 😜. Jednak, jak Marcin przypomniał Kacprowi, iż ten był umówiony do kościoła ze swoim przyjacielem, bo teraz przed I-szą Komunią Świętą, muszą już chodzić regularnie z jakimiś nawet karteczkami, na których ksiądz zaznacza, że byli. To Kacpuś wtedy szybko wstał i popędził na tą mszę wraz z tym Oskarem, 😉.
Poniżej widać fotki, jakie mama Małej Mi porobiła z albumów ze zdjęciami jeszcze u siebie w mieszkaniu. Jak wspomina niemalże non stop, ona zdecydowanie woli takie zdjęcia papierowe
, a nie wirtualne! A tutaj właśnie jeszcze zdjęcia i dziadków razem, oraz poniżej już także po prostu ich samych, w całkowicie różnym wieku
niedz., 13:36







Dodaj tu jeszcze tylko, że Kacper po mszy, zapytał taty, czy może trochę jeszcze pobyć z tym Oskarem na dworze. Oczywiście wszyscy się zgodziliście i stwierdziliście, iż nie ma żadnego problemu! Niech wyhasa się jeszcze na powietrzu i wystarczy, że wróci tylko na obiad.
Tak właśnie było 🤗. Ale najbardziej uderzyła
mnie ta scena, jak Kacpi wrócił już jednak do domu. Przyszedł wówczas wraz z tym przyjacielem i na początku wszedł, jakby nigdy nic… Za chwilę jednak się rozpłakał i taki załamany mówi do Marcina, że rozwalił mu się ten nowy jego telefon… Wypadł z niego po prostu jakiś przycisk i przerażone dziecko nie wiedziało, co z tym dalej zrobić, i… co tu dużo mówić, ale obawiał się chyba również reakcji taty na to, bo komórka jednak kosztuje…
No to przecież jest całkowicie zrozumiałe, iż mógł się wystraszyć takim czymś, na czym się przecież kompletnie jeszcze nie zna…
Tak też i było. Jednak, cóż się okazało? Że ten przycisk wcale się nie zgubił, gdyż ten Oskar schował go zaraz do takiego woreczka, który przy sobie również miał! A w ogóle to jeszcze mój brat taaak szalenie mnie w tą niedzielę jeszcze zaskakiwał, gdyż po pierwsze potrafił w tak niesamowicie dojrzały sposób rozmawiać z Kacprem i rzekł mu, aby takimi pierdołami, jak ten telefon w ogóle się nie przejmował! I stwierdził, że przecież nic takiego się nie stało z tą komórką, a nawet, jakby to dał mu kluczyk do auta, bo tam powiedział, że leży jakiś jego stary telefon i mógłby go przecież używać, gdyby ten już kompletnie nie działał… Jednak Marcin posiada taką wiedzę, że wiedział już, iż jeszcze go naprawi, rozumiesz? Chłopak z nie do końca sprawnymi rękoma
No ja tam w każdym razie, co chwila byłam niemalże oniemiała… A teraz przekażę jeszcze tylko taki z tego skrót, co zapamiętałam:
- załatwił sobie druczek o niekaralności, aby mógł rozpocząć pracę…, jeździć swoim autem jako tzw. uber, czy coś takiego… Nie do końca się na tym znam, ale Marcin stwierdził, że przecież skoro ma auto, to może właśnie poprzez podwózkę ludzi również zarabiać
- był u niego jakiś kolega, który WYSPRZĄTAŁ MU WSZYSTKO dokładnie: pomył nawet ściany, lampy i sufit! + wyczyścił pięknie auto!
- Kacpi naprawił Marcinowi maszynkę do strzyżenia włosów, której on sam nie potrafi – opowiadał nam, że męczył się z nią chyba 2 lata… a tu okazało się, że po prostu próbował wciąż w ten sam sposób, jak zawsze ją
naprawiać
, a jego synek wziął tylko do ręki, spróbował z całkiem innej str. i zadziałało! - wydrukował mi FV dla BALIAN
- wyszło na to, że Kasia ma
koronę
i musi być w tej izolacji…, a jej partnerowi test nie wykazał nic! - Marcin opowiadał, że pomaga właśnie jakiemuś znajomemu, który ma również niepełnosprawną mamę i który kompletnie nie wiedział o tym, o co może się dla niej starać/ co jej przysługuje!
- Marcin opowiadał nam o swoich snach, że, jak jeszcze kiedyś miewał te sny w których po prostu latał = I TO BYŁ MOMENT, GDY JA SOBIE RÓWNIEŻ UŚWIADOMIŁAM, ŻE JAK JESZCZE MIESZKAŁAM W ELBLĄGU, TO RÓWNIEŻ TAKIE SNY MIAŁAM!!! Tak teraz często mu się śni, że albo jest jakimś komandosem, albo pracuje w policji kryminalnej, hehe, czyli cały Kamyk = zawsze przecież to czuł, tę adrenalinę!
- wiara, dziadek = Marcin nie wierzy w coś takiego, jak ta ENERGIA, jest niestety wciąż taką osobą, która trzyma się tylko tych racjonalnych faktów…
Kochanie, to powiedz może jeszcze tylko o tym, iż Twój brat jest zdecydowanie inną osobą niż Ty…
Oczywiście, że tak, ale o tym już tu przecież nie raz wspominałam… On jest przyzwyczajony do tego, że zawsze coś się u niego dzieje, tzn. u mnie, jak wiadomo również… tylko, że on funkcjonuje w znacznie inny sposób…, czuje się przecież dobrze, jak ma przy sobie zawsze kogoś jeszcze, kocha wręcz takie właśnie intensywne
życie…, co mnie przecież tak naprawdę męczy… Bo ja potrzebuję więcej spokoju i nie potrafię tak działać
, jak on sam… Założył mi np. jakąś apkę Goodie, na której można rzekomo robić taniej zakupy i tym samym oszczędzać również kaskę… Tylko, ja się na tym kompletnie nie znam…
I w dodatku, denerwowało mnie tam również to, że on chce się tyloma rzeczami na raz zajmować… Trzymał moją komórkę w ręku i coś mi o niej mówił…, a za chwilkę przeskakiwał do jakiegoś innego tematu… A ja przecież, mając taaakie trudności z tą pamięcią, nie umiem się koncentrować na tylu rzeczach jednocześnie… Bo zaraz niestety zapominam to, co chciałam…
Tak, kochana, widziałam to doskonale, jak Ty bardzo potrzebowałabyś właśnie wsparcia tu jeszcze kogoś…, a już zwłaszcza co do tych wszystkich rzeczy, na których Ty się przecież nie znasz. Marcin wprawdzie pomógł Tobie w wielu rzeczach ponownie na tej komórce…
Tak…, tylko, że mój mózg/ moja głowa tego po prostu nie ogarnia…
Nie mów tak, kochanie proszę! Ogarnęłaś przecież TAAAK NIESAMOWICIE JUŻ WIELE TYCH RZECZY TUTAJ! W dodatku, moja droga, pomyśl jeszcze o tym, że ten Twój mózg i właśnie Twoja głowa, jest po prostu najzwyczajniej w świecie już wszystkim przeciążona! Przecież jak już znowu udałaś się po obiedzie u Marcina na tą drzemkę, bo Twój organizm szybciej się męczy… A wciąż jesteś sama i wszystko masz tutaj tylko na swojej główce!!! To teraz może już dodaj, jak wróciłyście już ze swoją rodzicielką do jej mieszkania, a wysiadłyście znowu 2 przystanki wcześniej, by zrobić sobie jeszcze spacer i wspomnij teraz o tym, cóż się wydarzyło już następnego dnia, czyli w poniedziałek właśnie!
Ponieważ miałam wyciszoną wciąż po nocy moją komórkę, więc zauważyłam to dopiero, jak już siadłam właśnie do śniadania, a mama przygotowała dla mnie jajecznicę,🤗.
A co takie dostrzegłaś?
Wiadomość na Messengerze od mojej kuzynki Iwony, mamy mojego chrześniaka, a wyglądała ona następująco: [dodam tylko, iż to jest dokładnie ta kuzynka, która tak bardzo lubi, jak mówi się do niej Iwonka,😉, a ponieważ ja właśnie jeszcze wtedy, gdy dzwoniłam do niej, by powiedzieć jej, że nie dam rady przyjechać na tą imprezę urodzinową jej syna, ponieważ biorę udział w warsztach, wtedy też zwróciłam jej uwagę, iż prosiłam ją o to, by nie nazywała mnie Monisią, a jak już musi jakoś zdrabniać to moje imię, to niech zostanie przy tej Moni właśnie :P]
Tak, kochana moja, byłaś niesamowicie asertywna wówczas, bo rzekłaś jej nawet, oczywiście możliwie jak najłagodniej, że Ty jakoś masz te kłopoty z pamięcią, a jednak zapamiętałaś, że ona bardzo lubi, jak się do niej mówi właśnie IWONKA
i Ty tak też się do niej czasem zwracasz, 😜. Słyszałam moja kochana, jak dałaś jej tymi swoimi słowami, swoim takim właśnie bardzo racjonalnym podejściem do zrozumienia
, hehe, dlatego też z całą pewnością chciała uniknąć tego zdrobnienia, którego nie lubisz i użyła w takim razie po prostu bardziej łagodną wersję słowa kuzynka
, buhaha, 🤣.
pon., 08:12 Iwona
Hej kuzyneczko. Dziękuję w imieniu Mati za pamięć życzenia i piękny i prezent . Bardzo nas zaskoczyłaś nie musiałaś nic mu dawać. Jeszcze w dodatku nie będzie Cię na jego urodzinach imprezie. Bardzo dziękuję Kochana za wszystko
Ja nie miałam jednak siły już, by odpisać jej jeszcze tego samego dnia…, dlatego przesłałam tą wiadomość dopiero we WTOREK:
wt., 07:59 Kochana, cieszę się niezmiernie, że sprawiłam Wam radość A bardzo wierzę w to, że dobro powraca. Poza tym Mateusz już mi również za to podziękował- niech jemu to po prostu służy
Pozdrawiam optymistycznie i przesyłam, zwłaszcza w tą deszczową pogodę DUUUŻO CIEPŁA I SŁOŃCA

Dzięki bardzo jeszcze raz i miłego dnia. Szkoda że nie będzie Cię ale rozumiem Mam nadzieję że następnym razem się uda zobaczyć
(…)
Przed chwilką zdążyła złożyć swojej babci życzenia urodzinowe, a dziś nadeszła ŚRODA, 09.II.2022. Doskonale o tym wie, że ma wciąż nie uzupełnione wydarzenia odnośnie tego weekendu spędzonego w Elblągu, lecz uznała, iż teraz ważniejsze są inne rzeczy, a mianowicie właśnie ten dzień i jeszcze wczorajszy, wtorkowy wieczór.
Kochana moja, doskonale to widzę, ile w tej Twojej główce wciąż powstaje tych rzeczy i iloma z nich chciałabyś się tutaj z nami podzielić! To może zacznijmy od dzisiejszego dnia właśnie…
Lecz, myślę, że bardziej zrozumiałym będzie, jak jednak jeszcze wspomnę tylko ten wczorajszy wieczór, kiedy to obejrzałam sobie ponownie(!) ten filmik Gracjana, a może najlepiej podam po prostu mój kolejny zapisek w komórce:
22:50 – 22.04 23 Gracjan: Do czego jest przeznaczona KOBIETA a do czego MĘŻCZYZNA.
Dalej zaś [PONOWNIE TE SAME LICZBY!]:
00:50 – 22.04 23 MEDYTACJA NA SEN 🤗🍀🌟 I UKOCHUJĘ MAŁĄ MONICZKĘ 🧡
Po tej medytacji właśnie włączyła mi się kolejna, a mianowicie ta: Podnieś wibracje. Uzdrawiaj swoje serce i swoje życie. Zaufaj i dalej:
4:40 – 15 MEDYTACJA NA SEN 🤗🍀🌟 I UKOCHUJĘ MAŁĄ MONICZKĘ 🧡
Doskonale to widziałam, jak cudownie wręcz się Tobie spało…, a miałaś taki anielski niemal wyraz twarzy, tak wspaniale się uśmiechałaś, a gdy tylko otworzyłaś swoje zmęczone oczka, prawie że non stop DZIĘKOWAŁAŚ ZA WSZYSTKO, ZA SIEBIE NAJBARDZIEJ,


JAK RÓWNIEŻ ZA TO, ŻE TWORZYSZ JUŻ WSPANIAŁY ZWIĄZEK TYM IDEALNYM DLA SIEBIE PARTNEREM


LECZ NIE OMIESZKAŁAŚ DZIĘKOWAĆ TAKŻE ZA TO, ŻE JESTEŚ JUŻ CAŁKOWICIE ZDROWA, ŻE ZNIKNĄŁ TWÓJ BÓL KRĘGOSŁUPA I BARKÓW, MASZ CORAZ LEPSZĄ PAMIĘĆ a Twój paluszek również się już leczy!
Tak właśnie, wiesz, ja tak naprawdę ponownie jeszcze po odsłuchaniu wczoraj tego webinaru Anita Moorjani – Moc przemiany, uświadomiłam sobie znowu, że my sami potrafimy siebie leczyć! I to było dla mnie tak niesamowicie uwalniające! Ale teraz chciałam jeszcze nawiązać do czegoś innego…, a mianowicie do tego ostatniego nagrania Gracjana i moich obserwacji
z niego oraz jakichś wniosków
, 😉.
To podziel się kochana tutaj z nami, bo jestem nawet pewna, iż sam autor czeka na to również z zainteresowaniem, .
Będę tutaj pisała o swoich odczuciach, jakie odnoszę wrażenie, 🤭Zatem wypunktuję to po prostu i nie będzie to miało kompletnie żadnej hierarchii ważności! Tak więc:
mniej więcej od 48:05 wydaje mi się, że mówi tam on po prostu o mnie samej! A nawet odnosi się także do swojej osoby, 😉poza tym, dokładnie dzisiaj! Włączyłam sobie to jego nagranie: 2 Najważniejsze rzeczy w życiu. SERIO i tak sobie porównałam jeszcze te 2 filmiki z ogromnym wręcz zainteresowaniem i zauważyłam, jak wielki progres się w nim dokonał! Pominę już to, iż teraz przecież występuje cały czas w tych czarnych T-Shirtach, o których pisałam, że ja tak bardzo je lubię…, gdyż moim zdaniem wygląda w nich o wiele korzystniej niż w tych białych. Ale też zauważyłam, że ma coraz ładniej umięśnione ręce/ barki/ klatkę piersiową i w ogóle coraz bardziej mi się znowu podoba 😋w dodatku, mówi jakby dojrzalej, właśnie w taki sposób bardziej spokojny, o jakim ja zawsze marzyłam 🙆♀️teraz padniesz…, ale wydaje mi się również, żezrobił coś
ze swoimi zębami, hehe, 🤭. Nie mówię tu oczywiście o ich kształcie… Choć może przecież również nosił jakiśaparat
czy coś… [ale myślę, że przecież gdyby rzeczywiście do tego doszło, to raczej byłby on widoczny…, hehe,🤪] No dobra, nie znam się na tym dobrze, więc napiszę tylko, iż odnoszę wrażenie, że jego zęby są teraz jakieś jakby bielsze, tak, tak, spokojnie śmiej się ze mnie, 🤣Ale przecież
ŚMIECH TO ZDROWIE!w dodatku ten obrazektakże jest mi znany, bo go używałam 😜
no i jeszcze to, co wcześniej także podkreślałam: BRAK PRZECINKA W TYM TYTULE
Wspaniale, cieszę się niezmiernie, że to z Ciebie wypłynęło
… Wiem kochana, że jak tylko przyjdzie Tobie jeszcze coś do głowy, to nie omieszkasz się tym z nami podzielić! To teraz może wyjdźmy w końcu się przejść, do sklepu, czyli zróbmy sobie ten spacer
, a później jeszcze tutaj popracujemy.
//////
Spójrzcie, proszę tylko na jej kolejne zapiski
w komórce, jak właśnie wyszła z domu i wyniosła śmieci, wpisała sobie po prostu tę godzinę, aby tak orientacyjnie wiedzieć, która to była 😋. I dokładnie po tej dacie ponownie wskoczyły jej te właśnie cyfry:
12:50 – 22.04 23
Wciąż nie potrafi tego dobrze wytłumaczyć…, ale ona już swoje
wie, zawsze napawa ją to taką wielką radością, gdyż w takich momentach uznaje to po prostu za kolejny znak od Wszechświata, że i kroczy już dobrą ścieżką, oraz…, że te jej marzenia się spełnią!!! Ona kompletnie już w nie nie wątpi! Tak więc wyruszyła na piechotę w obydwie strony. Zaraz dziewczyny opiszą to dokładniej😉. Lecz, słuchajcie, wróciła do domu i ponownie wpisała tą godzinę, a tam:
13:50 – 22.04 23 home 🏠
Zjadłyśmy właśnie pyszny obiadek, kaszę jaglaną z rybą i surówką z kiszonej kapusty, którą dla nas przygotowałaś. Do tego włączyłaś nam kolejną lekcję do odsłuchania z tego Twojego kursu…., a dobrze wiedziałaś o tym, iż odpuściłaś sobie przecież cały poniedziałek, gdyż byłaś z wizytą u swojej rodzinki…
To, myślę, że zacznę od razu od tego, jak udałyśmy się na ten spacer
, czyli po prostu po te zakupy… Powiem Ci, kochana moja, że jestem z Ciebie po raz kolejny niesamowicie dumna! Tak szłam wraz z Tobą i najzwyczajniej w świecie Cię podziwiałam, jak potrafiłaś pięknie w tym Rossmannie przejść prawie całkowicie obojętnie obok tych orzeszków w czekoladzie, na które zawsze tam się jeszcze jednak skuszałaś 😉.
To prawda, hehe, aż serio, sama siebie podziwiam wręcz za to! Skupiłam się przede wszystkim na tych rzeczach, które potrzebowałam…, czyli papier toaletowy, nić dentystyczna, kapsułki do prania
… No dobrze, zakupiłam sobie znowu takie coś na szyję… wkładane przez głowę, więc równie dobrze może służyć także jako opaska…😋 Poza tym, jak zwykle, najpierw zaszłam tam do tego warzywniaka, gdzie zakupiłam nam kiszoną kapustę, czerwoną cebulkę, natkę pietruszki, cytryny i jabłka.
Nooo, tak od razu mi się przypomniało, jak pomyślałam tutaj znowu o tym, aby zrobić sobie z tej pietruchy i soku z cytryny ten tonik, to właśnie wtedy doszło do mnie, że w tym Rossmannie zakupiłam również tonik Ziaja!
To opowiedz, moja droga może jeszcze o tym, jak jednak i w jedną i drugą str. zdecydowałaś, że będziemy szły na piechotę.
Tak sobie bowiem pomyślałam, że nie mam teraz jakoś za bardzo nawet siły, aby wykonywać jeszcze jakieś ćwiczenia…, a skoro ten mój brzuszek jest obecnie taki znowu większy… To, nie to, że przestałam się nim przejmować, ale już absolutnie się za niego nie łajam i nie besztam! Mam przecież w sobie tyyyle innych atutów, z takich fizycznych to np. oczy i te nogi, hehe. Poza tym przecież mój mózg, moja kreatywność, pomysłowość i zaradność nie mają sobie równych 😜.
Ale wracając do tematu…, bo znowu odjeżdżam za daleko, hehe. To… ponieważ doszłam do wniosku, że tego ruchu przecież nigdy zbyt wiele, prawda? A mam już wprawdzie te kijki naprawione
💪. Także również z nimi zacznę chodzić, jak już ten deszcz przestanie padać! A póki co, postanowiłam tam dokąd mogę, chodzić po prostu na piechotę i w taki właśnie sposób również stamtąd powróciłam… Wprawdzie ten plecak był trochę ciężkawy…, no i jeszcze to wielkie opakowanie tej srajtaśmy
w ręku, ale kompletnie się tym nie zniechęciłam, tylko maszerowałam po drodze nawet wciągając kilka razy brzuch, buhaha, 😜. Poza tym wciąż pamiętam o tym obrazku: