JESTEM, NAWET WTEDY, GDY NIKT NIE ZWRACA NA MNIE UWAGI (…)
Klaudia Pingot 127 afirmacji mocy, 432 Hz. Słuchaj każdego dnia. Więcej magii na co dzień.
1:00:00
Kochanie, musimy to napisać, zanim jeszcze zjemy śniadanko! Gdyż po jedzeniu, jak wiesz będziesz się już prawdopodobnie lepiej czuła… Także zaczynajmy. Dopiero później nadasz temu wpisowi jakiś tytuł i ładnie go obrobisz
, a teraz tzw. wersja robocza!
boooszeee, odkąd wróciłam wczoraj, nie mogę powstrzymać wręcz płaczu… Zamiast kurna się zresetować, tak jak wciskałam mojej matce, ja się tak naprawdę jeszcze chyba bardziej w tym wszystkim pogłębiłam…, w tym moim jakże "cudnym"
stanie…
Doprawdy, wszystko mnie już znowu dobija wręcz! To, że, kur… wciąż nie mam nikogo do pomocy w tym życiu… A najbardziej oczywiście nikogo, z kim mogłabym budować to moje życie dalej… Choć doskonale o tym wiem, że najpierw trzeba zrobić porządek
z samym sobą…, tylko jak to zrobić, jak nie mam w nikim wsparcia ani pomocy?
Cholerka nie lubię narzekać, ale mi się wciąż wydaje, że ja mam naprawdę gorzej od innych… , a obecnie nie potrafię już się z tego wszystkiego wywlec
… A żeby było oczywiście atrakcyjniej
, to przecież doskonale znasz moją sytuację rodzinną: brat na wózku inwalidzkim [zaskakujący wręcz MEGA OPTYMISTA], nasza mama jednak… już wcale nie całkiem, choć ona oczywiście nie narzeka i się w ogóle nie żali… Jednak kompletnie nie potrafi swoich dzieci podbudować… A to się nie tyczy nawet tylko jej dzieci… Nasza mama stała się już niestety taką pesymistką…
Ale, kochana opowiadaj raczej dalej o tym wyjeździe, dlaczego tak się czułaś?
Jak to dlaczego? Bo jestem jakąś wprost nienormalną osobą! Powiedz mi proszę, jaki inny mądry człowiek wybrałby taki wyjazd na to, aby po prostu odpocząć i się zresetować? Przecież ja się tam czułam niemal przez cały czas, jak jakaś ofiara… jeeesuuu, ja zaraz naprawdę ZWARIUJĘ! Nie miałam tam z nimi ani o czym rozmawiać, bo ja przecież nadal nie do końca rozumiem wiele słów…, 🤷♀️.
Z czego oni wszyscy nie zdawali sobie oczywiście sprawy…, bo to jest przecież tak, jak tłumaczenie komuś, kto nigdy nie jadł miodu, jaki on ma w ogóle smak… Pomijam już to, że oni kompletnie nie rozumieli, że ja mogę mieć nadal jakieś trudności z nawet głupim nałożeniem butów, sandałów, nie klapek!, gdy stoję na jednej nodze…
Ja przecież tak naprawdę nie potrafię nawet wciąż dobrze utrzymywać tej równowagi…, ani nawet skakać, czy też biegać… boooszeee, przy tych wszystkich kobietach/ dziewczynach czułam się właśnie poprzez to, jakbym była kimś co najmniej gorszym, ale nie tylko z powodu tej mojej fizyczności! Przede wszystkim jednak z tego powodu, że po prostu okazywałam się tam głupsza…, bo nie potrafiłam tak szybko, jak one znajdywać odpowiednich słów i tematów…
Kochana moja, nie wiem, co mogłabym Tobie teraz tutaj na pocieszenie powiedzieć, bo jest niby oczywistym, że tam nikt nikogo nie oceniał, co Tobie chyba nawet ta Justyna wówczas rzekła. Lecz ja doskonale wiem, jak Ty się wówczas tam czułaś… A poza tym nie miałaś zbyt wiele z nimi tematów, gdyż choć oczywistym jest, że Ty również interesujesz się zdrową żywnością i takim też odżywianiem, to:
- po pierwsze nie znasz się jeszcze na tak wielu rzeczach [bo niestety nie masz na to wystarczającej tutaj
przestrzeni
i warunków, by się jakoś szczególnie zgłębianiu tego tematuoddawać
], choć widziałam, że przysłuchiwałaś się z zainteresowaniem, zwłaszcza, jak jedna z nich opowiadała o sezonowości produktów do jedzenia - po drugie nie byłaś w stanie uczestniczyć w rozmowach o jakichś knajpach nawet tych
wege
, bo Ty po prostu do żadnych nie chodzisz, no a bynajmniej nie do takich, jak one…
Wlazłam na tego fejsa, by przesłać sobie przecież fotę z tego super
wyjazdu… , a tam dostrzegłam znowu całe mnóstwo kolesi o mega dziwnych nazwiskach… którzy powysyłali do mnie zaproszenia, bym dodała ich do grona znajomych…
Nie! Ja kompletnie nie umiem już o siebie zadbać, jak widać… Powiedz mi, jak ja mogę wierzyć w swoją intuicję, jak ona mnie non stop zawodzi… A zaczęło się to oczywiście tą "zajebistą sesją"
, na której miałam mieć zrobiony ten portret numerologiczny… Ja już naprawdę nie mogę i nie daję rady!!! Tak bardzo potrzebna mi pomoc, jakiegoś mądrego, świadomego człowieka, który potrafiłby mi teraz logicznie/ rozsądnie/ mądrze doradzać… Bo przecież ja obecnie, to najzwyczajniej w świecie, jakaś chodząca tragedia… Wstaję, zrobić nam jakieś śniadanie, bo już naprawdę jest mi tutaj co najmniej niedobrze z samą sobą…
///////
boooszeee, nawet, jak się okazało, nie zdążyłam opublikować tu nic przed zrobieniem tego śniadania… Bo już przeniosłam nam wszystko na balkon, siadam, zaglądam na komórkę… A tam… BRAK JAKIEGOKOLWIEK NOWEGO WPISU… A mam już, kur…, dość mówienia tego, że to może nie jest przypadek!
Nie analizuj już tego teraz, kochana, tylko wracamy na balkon do jedzonka, bo nam wystygnie! Kochana moja, ale przypomnij sobie tylko te warsztaty w Koziej Górze jeszcze, tam przecież czułaś się całkowicie inaczej! Tutaj najzwyczajniej w świecie nie trafiłaś na takie osoby, które mogłyby Ciebie ewidentnie, właśnie poprzez zwyczajne ZROZUMIENIE, wesprzeć, a nawet podciągnąć w górę!
I ja to naprawdę już czułam zanim jeszcze tam z nimi pojechałam… I choć oczywiście sobie, jak wiesz, tyle rzeczy dopowiadałam… bo przecież ja wciąż uważam, że . I nawet właśnie jeszcze wtedy tak sobie mówiłam i
wkręcałam
, że może to nasze spotkanie
ma również czemuś służyć…
Poza tym, sama tam nawet powiedziałam tej Justynie właśnie, że przecież żadna z nich nie może wiedzieć, co dalej czeka je w życiu [nie żebym życzyła im najgorszego, ale przecież jest logicznym, że życia nie można przewidzieć w 100%]. Zatem wówczas jej odparłam, bo z nią mi się jakoś najlepiej rozmawiało, gdyż ona i jeszcze taka Aga nie patrzyły na mnie takim dziwnym
/oceniającym
wzrokiem…
I właśnie wtedy rzekłam, że może miałam się tam pojawić, choćby po to, aby one mogły póóóóźniej powiedzieć, że była z nimi taka kobieta, która wciąż nie odpuszcza i się nie poddaje! I pomimo, że nie potrafi JESZCZE wykonywać tylu rzeczy, co pozostali, ma w sobie tyle odwagi i determinacji, że jednak wciąż i nieustannie próbuje nowych rzeczy! Myślę, że udało mi się tutaj pokazać, że
Tak, masz rację, kochanie, a ta Justyna rzekła Tobie jeszcze o takim koledze właśnie również z jej firmy, który przecież okazało się, że nie ma całej nogi! I ona wówczas Tobie powiedziała, że ten mężczyzna dopiero po tym przewartościował sobie to swoje życie i tak naprawdę dopiero po stracie tej nogi zaczął naprawdę żyć! A teraz ma cudowną żonę i nie mają już dzieci, bo już mają także swoje lata
, ale za to 2 pieski, czy kotki. I tworzą bardzo szczęśliwą parę!
////////
No, dobrze… Nie wspomniałyśmy nawet, że dziś mamy PONIEDZIAŁEK, 27.VI.2022, a teraz jest już godz. 14:41. Kochana moja, jak tylko zaczniemy to wszystko tutaj porządkować, to zauważysz, iż to, jak obecnie się czujesz, jest czymś całkowicie normalnym i uzasadnionym!
Już na serio, nie daję sobie tutaj z niczym rady! A jeszcze ten cholerny upał mnie dodatkowo dobija… Wróciłam właśnie z Urzędu Miejskiego, gdzie udałam się po odbiór mojego nowego dowodu osobistego, z jakże cudownym
zdjęciem…
Ok, kochana, to zacznijmy może od tego właśnie, jak tam było. Opowiedz to również.
Jakoś po zjedzeniu tego śniadania…, jeszcze
[BOŻE, ONA NAPRAWDĘ JUŻ KOMPLETNIE NICZEGO NIE ROZUMIE Z TEGO SWOJEGO ŻYCIA… WYOBRAŹCIE SOBIE TAKĄ SYTUACJĘ: MA BALKON OTWARTY NA OŚCIEŻ, A PRZED CHWILKĄ , godz.14:52, NADLECIAŁA SROCZKA W TAKI SPOSÓB, ŻE NIEMAL WLECIAŁABY DO JEJ MIESZKANIA! MAŁA MI WIDZĄC TO, WPADŁA PONOWNIE W PŁACZ…]
Bo mi się już naprawdę wydaje, że on = WSZECHŚWIAT się po prostu ze mnie naigrywa… Przecież dobrze o tym wie, ile musiałam znieść… I wciąż, cholera jasna, to wszystko niosę… boooszeee, ja naprawdę nie potrafię tak tego puścić…, bo spójrz tylko, co się dzieje, jak ja tego nie kontroluję… Mówię sobie, ufam, że spotka mnie dokładnie to, co miało do mnie przyjść… I proszę, najpierw ta cholerna sesja pseudonumerologiczna
…, za którą wciąż nie wystawili mi faktury…
Później zrezygnowałam z tego wyjazdu z tą Gayą Bożek i tak cholernie tego przez kolejne dni żałowałam… Więc, jak ostatnia idiotka dałam się wciągnąć
i namówić na ten wyjazd z tą Dominiką… A już zwłaszcza, jak ta pisała mi… Wkleję tutaj te jej teksty, byście mogli lepiej zrozumieć, że mój mózg działa wciąż trochę, jak małego dziecka… Bo wystarczyło mi przecież tylko, że przeczytałam, jak ta odpowiedziała mi na moje pytanie:
Ale powiedz mi proszę tylko, czy będę miała się z kim zabrać na 100%?
Tak nie martw się Nie zostawimy Cię już
Tak, kochanie, ale przyznaj, że właściwie od samego początku, miałaś już kolejne jakby znowu znaki
, że ten wyjazd nie jest absolutnie dla Ciebie, choćby to, jak ta Dominika Tobie napisała, że:
Dobra, zapytam dziewczyn i dam znać a jak nie da rady to dosiądziesz się do nas jako piąta
I do Ciebie to, kochana doszło dopiero następnego dnia rano…, na co zaraz zareagowałaś, tj. w czwartek o 05:34, następującą wiadomością:
Dominika, dopiero do mnie dotarło, że przecież ja niemal sama zginęłam w WYPADKU SAMOCHODOWYM… Więc, przepraszam, ale nie mogę wsiąść do auta jako piąta Zatem bardzo liczę na to, że jednak w tym drugim aucie znajdzie się dla mnie miejsce…
Na co ona odpisała w czw., o godz. 07:29
Tak Justynka będzie się z Tobą kontaktować
I ja wówczas, jak taki prymityw naprawdę, zaczęłam pisać takie właśnie rzeczy:
Dziękuję, naprawdę płaczę…

Ojej to pięknie płacz płacz oczyszcza i potem jest lepiej
kochana moja, wiesz, że tą miejscowość Uzdrowisko polecała mi taka dobra znajoma, która sama teraz jest w Belgii na odosobnieniu? To jest dla mnie wprost niesamowite, jak to wszystko się łączy
Czyli, krótko mówiąc, podkładałam się sama, a i widać, że to jest jednak mądra kobieta, bo jakby nie było… wyczuła
jednak z kim ma do czynienia… i zaczęła mi dalej pisać takie właśnie rzeczy:
No widzisz pamiętaj nie jesteś sama ze swoimi problemami. Są ludzie wokół i właśnie po to żeby sobie pomagać
A ja wówczas jak taki pelikan, łykałam wszystko i już czułam się taka zaopiekowana…
Tak, kochana moja, czyli tutaj właśnie dokładnie widać, jak Ty nie potrafisz jeszcze wciąż tak jednak normalnie
, jak dorosła osoba myśleć i odbierasz wszystko w dosłowny niemal sposób, jak ktoś Ci pisze.
Tak właśnie było… I to wcale przecież nie tak, że ona nie miała racji, bo tak jest w istocie, że ludzie powinni być po to, by sobie pomagać… Dodam jednak więcej, ona wciąż tak postępowała! Tylko rozumiesz, o co mi tutaj chodzi… W obecnej sytuacji wystarczyło mi bowiem, że tylko usłyszałam, że ONI MNIE JUŻ SAMEJ NIE ZOSTAWIĄ…
Tak, moja droga, tutaj dokładnie było widać to, że Tobie, moje słońce, wciąż taaak bardzo brak tutaj po prostu hmmm…, jakby to wyrazić…
Chyba spokojnie mogłabym rzec OPIEKI
… Tak, ale też PRZEDE WSZYSTKIM CHODZIŁO MI ZAWSZE PRZECIEŻ O ZROZUMIENIE! A po tym wypadku, zwłaszcza widać było, jak ponownie bardzo naiwna się stałam… i znowu zaczęłam ufać, jak takie małe dziecko, w to, co słyszy… I teraz, cholera, jak taki regres…
Kochana moja, ale dobrze wiesz, że sytuacja tak się złożyła, iż ta Dominika, miała jakby jeszcze bardziej podatny grunt na to właśnie w Twojej osobie… Pamiętasz przecież, jak obwiniałaś siebie za to, że nie pojechałaś jednak na ten wyjazd z tą Gayą właśnie. Dopiero bowiem później doczytałaś u niej na stronie, że ona także oferuje podwózkę i pisała również, aby brak samochodu nie stanowił tutaj przeszkody!
boooszeee, masz rację, dokładnie tak było! I oczywiście, że ta Dominika [w moim wieku w ogóle! ma męża i już nawet 2kę dzieci: jedno, jak się nie mylę w wieku 19 lat już…]
No właśnie, kochana moja, zatem popatrz, Ty byłaś tam naprawdę z wieloma starszymi jeszcze od siebie kobietami! Dodam tylko: ustatkowanymi i prowadzącymi szczęśliwe, dostatnie/ poukładane życie… A nawet ta jedna Ola, która była od Ciebie młodsza, również takie życie prowadzi… I Ty tak sobie tylko tego słuchałaś i jeszcze bardziej Ciebie to, moja droga, dołowało…
Tak właśnie było, właściwie już od samego początku… Kiedy to, jak się dowiedziałam jadę autem wraz z MOJĄ CHIRURG… I to nawet nie tak, że jej jakoś nie lubiłam…, po prostu nie znałam jej, ale szczerze mówiąc nie do końca z nią rezonowałam
chyba.
12:51
Co właściwie okazało się w tym aucie najbardziej, gdzie jej się buzia nie zamykała i wciąż rozmawiała właśnie z tą swoją koleżanką Justyną… A mnie tam po prostu pomijała… Co chwila opowiadała coś o tym swoim nowym aucie, jak to ona się cykała na początku jeździć z tą automatyczną skrzynią biegów i takie tam rzeczy… Dodawała również, gdzie to ona już nie była i czego nie widziała…
No cóż, kochanie, czyli to już było dla Ciebie kolejne niefajne jednak doświadczenie… Ale, moja droga, popatrz na to właśnie w ten sposób, jak sama siebie jeszcze pięknie przekonywałaś: DOBRZE O TYM WIESZ, ŻE TAK WIELE ZALEŻY OD SPOSOBU, W JAKI POSTRZEGASZ DANĄ SYTUACJĘ
No wiem, że tak to jest, jednak, to wszystko tam, a przede wszystkim te kobiety [ich spojrzenia, zachowania tak bardzo odbiegające od mojego…], spowodowały, że wówczas pomimo, że tak bardzo starałam się tak właśnie sobie powtarzać, bo to jest przecież logicznym i oczywistym, że tak właśnie to działa… Jednak ja miałam tam jedynie takie właśnie momenty, jak choćby zaraz po tym koncercie tych gongów/ mis… wówczas tak bardzo ponownie to odczuwałam, że miałam dokładnie tam się znaleźć…
Lecz teraz dokończę jeszcze tylko o tym, jak mi ta Justyna, z którą również jechałam, powiedziała, iż naszym kierowcą będzie pani doktor [a one już się znały jakoś dużo wcześniej…]. No w każdym razie, ja najpierw pomyślałam sobie, już taka szczęśliwa, że skoro to jest lekarz, to może będzie tym bardziej otwarta
na to, co o sobie powiem…
Czyli spójrz tylko, tutaj kolejna lekcja dla mnie, że kur…, to wcale nie tak, że … Ahhh, boooszeee, jakież było moje zdziwienie, jak tam w CH FORUM, gdzie się umówiłyśmy dostrzegłam właśnie ją.
No właśnie, kochanie… Zatem popatrz tylko, ja przedstawię tutaj wszystko z trochę innej strony! Musisz brać pod uwagę to, że TY MOJA DROGA POJECHAŁAŚ NA TEN WYJAZD, W OGÓLE PRZECIEŻ NIE UCZESTNICZYWSZY WCZEŚNIEJ W JAKICHŚ TAKICH WYJAZDACH JOGOWYCH! Więc nie możesz siebie obwiniać, że nie dawałaś tam sobie ze wszystkim rady! A poza tym chciałam zauważyć, że kochanie, to jednak, jak one robiły tam na salce jakieś pozycje, których Ty byś w życiu JESZCZE nie była w stanie wykonać, ze względu na swoje problemy z równowagą… Tym samym pokazałaś, iż jesteś zdania, że

Ty jednak, kochanie, wcale tam nie siedziałaś próżno, tylko postanowiłaś, że skoro już wkopałaś
się w coś takiego, taki wyjazd ewidentnie nie dla Ciebie! To podjęłaś bardzo dobrą decyzję, że skoro już tam jesteś, to po prostu poćwiczysz sobie to, co umiesz i możesz. Zatem wszystkie tam one ćwiczyły sobie te różne asany, a Ty kochanie, po prostu wykonywałaś tam i swoje brzuszki, później damskie pompki, deskę i również Dead bug
a.
Tak, ale teraz przejdę się chyba jeszcze do apteki, bo pomyślałam, że może przecież tego leku MIRTOR tam wcale nie ma i będą musieli go zamówić…






////////
Wyszła, przeszła zaledwie kawałek i siadła jednak na ławeczkę, bo po prostu poczuła się słabo i spójrzcie tylko na to, cóż ponownie ukazało się jej, jak wpisała to sobie w komórkowym kalendarzyku:
Wyszłam z 🏠, 17:08 – 11 siadłam na ławeczkę, bo… jest mi słabo…
Nie! Ja tu po prostu umrę…, przecież do cholery w tym mieszkaniu jest również taaaak parno, pomimo, że mam tu i pozasłaniane i nawet już teraz pozamykałam okna… A tak na poważnie, to tak cholernie się boję tego, co się ze mną zaczyna tu dziać! Po pierwsze na tym pier… wyjeździe czułam się tyle razy, jakbym była co najmniej jakąś ofiarą
, bo nawet już dostrzegałam, że tak też się zachowuję… A już wiesz, najlepsze
było to, jak ta chirurg wyszła z masażu i mówi do mnie, że ona to widzi, że mi także by on się przydał…
Bo… to było dla mnie tam naprawdę straszne, ale widać było na pierwszy rzut oka, że chodziłam tam tak totalnie wręcz sztywno… no serio, jak ponownie jakiś RoboCop
… I nie będę ukrywała, ale wkurzyła mnie tym i wtedy [choć oczywiście, już choćby, tego pierwszego dnia, gdy w planie była ta BIODANZA] uprzedziłam zmartwiona, że nie będę potrafiła wykonać każdego ruchu i tutaj powiedziałam chyba jedynie, że mam problemy z równowagą]. Później, jak następnego dnia udałyśmy się na plażę do Kadyn [nie, nie mam kompletnie ochoty teraz o tym opowiadać, bo najzabawniejsze jest znowu to, iż właśnie jeszcze chyba w piątek, czyli dzień mojego wyjazdu tam, zadzwonił do mnie mój brat i zapytał, czy pożyczyłabym mu 300PLN, bo coś mu się tam psuje w aucie… A ja taka zmartwiona wtedy rzekłam, że niestety nie mam, bo zapłaciłam już za ten wyjazd na weekend, który, kur…, miał mi dać tyyyleeee radości… Później jeszcze, tego samego dnia, czułam się już taaaak cholernie znowu popaprana
…
Bo już sama nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić…Spakowałam się już, powiedzmy wstępnie jeszcze w czwartek wieczorem i wówczas właśnie już taaaak cholernie przekonywałam sama siebie, że no cóż…. wyszło, jak wyszło… A pieniędzy już i tak nie mogłam odzyskać [za swoją głupotę…] To przekonywałam siebie i mój mózg, że przecież będzie dobrze… I tego dnia właśnie, jakoś siedząc jeszcze na tym balkonie, ponownie widziałam tyyyleee znaków
, [choć tak naprawdę z kolei w domu niemal nieustannie mi coś się działo, np. spadało mi jedzenie na podłogę, arbuz, którego pokroiłam, sałata, itp. boooszeee, tak naprawdę, same
mi się też przeróżne rzeczy tu rozwalały, choćby teraz przychodzi mi na myśl długopis].
A może po prostu WSZECHŚWIAT pokazywał mi tylko, jakim jestem bezmyślnym człowiekiem… I próbował może mi przekazać, iż naprawdę źle interpretuję to wszystko… tego motyla i te ptaki


Kochana moja, boooszeee, wiem, że masz taaaak niezmiernie wiele tutaj do powiedzenia… To choćby powiedz jeszcze o tym, jak leżałaś już tam na wszystko wkurzona na tym hamaku i słuchałaś dokładnie tego utworu, który teraz zamieściłaś w tym wpisie właśnie…
No co tu dużo mówić, położyłam się tam, jak już oczywiście było wolne miejsce…, bo naprawdę doskonale czułam tam to swoje pomieszanie
i że ten wyjazd kompletnie nie jest dla mnie! A jeszcze wiesz, ponownie zauważałam swoje dziecinne niemal zachowania, jak np. któraś z dziewczyn była dla mnie wyjątkowo miła to ja wówczas stwierdzałam i powiedziałam to na stołówce na głos, że dzisiaj np. chciałabym koło niej siedzieć…,🤦♀️
To była dokładnie taka Aga, z którą byłam w pokoju,[a byłyśmy we 3],która jak usłyszała tę całą moją historię, to powiedział, że w życiu by nie powiedziała, że mam na sobie takie traumy… A opowiadałam to z kolei Justynie, z którą również jechałam autem, ona siedziała obok mnie na plaży…
Nie, nie chce mi się już o tym wyjeździe w ogóle niczego więcej opowiadać! Bo nie mam na to siły po prostu i wcale nie jedynie teraz, tylko w ogóle! Wiem, że powinnam pozbywać się wszelkich takich właśnie niewspierających
rzeczy w moim życiu…
Tak, kochanie, cieszy mnie, że jesteś tego świadoma! Ale musisz tu jeszcze dodać, iż również tam na tej plaży właśnie, podeszła do Was ta organizatorka Dominika i ona także zaczęła tam Tobie mówić, że powinnaś się udać na jakąś jeszcze terapię.
boooszeeee, a o czym to ja nie mam jeszcze tu wspomnieć… Nadchodzi wieczór, a mi ponownie chce się płakać… A jeszcze, jak tylko pomyślę o tym, co opowiadała mi nasza rodzicielka, jak zadzwoniłam do niej jednak siedząc i czekając w tym urzędzie na odbiór dowodu…
To powiedz to w takim znowu skrócie.
Przedstawię najpierw może w ogóle, że przesłałam jej jednak te moje zdjęcia z tego wyjazdu
… Później zaś jeszcze wygląd mojej nogi teraz…



Fotki z tego wyjazdu, a później prześlę jeszcze foto dowodu
Piękne fotki z wyjazdu. Miałyście pewnie dużo atrakcji. Nawet widzę topienie wianków. Wszystkie uśmiechnięte i w dobrym nastroju. To super! Paznokcie od nóg masz ładnie pomalowane i stopa w sandałach wygląda fajnie. A Twoja nóżka Monia powoli ,ale wygląda lepiej. Już większa powierzchnia skóry przybladła. Oby szybko się zmieniała.
A Tobie, jak się udał dzień, pozałatwiałaś wszystko?
Tak odebrałam drugi z ZBK odnośnie czynszu. Później pojechałam do przychodni po zaświadczenie od lekarza, że Marcin jeździ na wózku. Po drodze kupiłam truskawki u czereśnie dla chłopaków i zrobiłam im jeszcze obiad. No i do domu i teraz odpoczywam bo strasznie się zmęczyłam. A jutro jeszcze jadę już tam koło babci zawieźć te papiery do MOPS-u aby rozpatrzyli o przyznanie dopłaty do czynszu.
Wiesz naprawdę już to mnie po prostu znowu leczy
, przesłałam jej bowiem foty, na których przecież ewidentnie widać, że wcale się tam dobrze nie czułam… W dodatku, co tu dużo mówić…, ale moja twarz wygląda już na swój wiek… I tak cholernie się bałam, że ona to zauważy… Ale zawsze, jak mi tylko coś pisze o tej nodze, to już chce mi się naprawdę płakać… Bo wiem, że ona przecież na jedno oko nie widzi w ogóle…
A boooszeee, jeszcze muszę tu coś z siebie wywalić
… co ja tam, na tym wyjeździe, również zrobiłam… Po tym, jak nie było tam wody również przez jakiś czas, więc trzeba było oszczędzać, to później, jak już siedzieliśmy przy kolacji, a już byliśmy właśnie po tym koncercie gongów… I pominę już to, że ja się tam naprawdę rzadko odzywałam, bo i nie miałam za bardzo o czym w ogóle z nimi rozmawiać…
A później, jak wspomnieli coś o tym koncercie gongów i ta Dominika rzekła, iż ona naprawdę i widziała te kolory tych czakr i je po prostu odczuwała… To ja, jak ostatnia idiotka, rzekłam tam na głos, że tak, ja też widziałam… U mnie lało
się tam z dołu duuużo krwi… Bo oczywiście dodałam, że ja mam tak wiele tych traum i dziur właśnie w tej czaksze podstawy…🤦♀️ boooszeee i już wtedy mówiąc to, poczułam się tak cholernie prymitywnie wręcz… A dodałam jeszcze kolejną rzecz, że przecież jak czytałam te Kroniki Akaszy, to wówczas wyobrażałam sobie taką małą siebie przed sobą i że właśnie, jak odcinałam jej tam wszystko tym wyimaginowanym kryształem… to wówczas również widziałam tam tyle tej krwi…
Tak, kochanie, to prawda, że to powiedziałaś… Później jednak dodałaś również, że tak naprawdę na koniec z kolei już widziałaś, że wstępuje w Ciebie to światło i pojawiają się nowe, całkiem zdrowe te korzenie! Powiedziałaś przecież TYLKO to, co rzeczywiście tam odczuwałaś! A że zabrzmiało właśnie tak niemal brutalnie
…., to trudno, nie przejmuj się już tym tak bardzo.
Bo tak było…, choć chyba po tym, jak odpaliłam z tą krwią…, to już żadna nie chciała mnie słuchać… A tak na serio, to wydaje mi się, że sama sobie po prostu szkodzę tym, że kompletnie przecież niczego nie robię w tym życiu, tylko zajebiście dużo tu myślę…, a to mnie przecież tak naprawdę zabija…
///////
Wróciła z dolinki, gdzie dzisiaj udała się po prostu w tej samej sukience, w której była jeszcze dziś po odbiór tego nowego dowodu osobistego. A jej zapisek z tego, wyglądał następująco:
19:35 – 9 spacer po dolince, słucham Ivanki Karpik Jak ZMIENIĆ SIEBIE i swoje życie w 30 dni?
Ale, spójrz, kochanie moje, nie mów, że Ty nic nie robisz! Przecież wyszłaś ponownie na tą dolinkę i to bez żadnych swoich kijków, bo stwierdziłaś, że w tej sukience jednak wyglądasz znacznie bardziej delikatnie i kobieco. A w drodze przecież włączyłaś sobie ponownie Ivankę Karpik, którą od wczoraj ponownie subskrybujesz!
Dokładnie tak! Przecież jeszcze wczoraj puściłam już jej filmik dalej i na fejsie, jak również na LinkedIn. Tak sobie bowiem pomyślałam, że właśnie to właśnie ona [prócz naturalnie mojej starszej siostry
] będzie mnie wspierać! Zwłaszcza spodobało mi się dokładnie to jej nagranie! Zacytuję tutaj to, co najbardziej mi się spodobało:
[2:16] (…) KAŻDEGO DNIA, KAŻDY Z NAS OPOWIADA SOBIE HISTORIĘ, POD TYTUŁEM: JA I MOJE ŻYCIE. (…) DLA JEDNEJ OSOBY TA HISTORIA JEST POZYTYWNA(…) DLA JEDNEJ OSOBY TA HISTORIA JEST POZYTYWNA I WYGLĄDA TAK, ŻE TA OSOBA BUDZI SIĘ RANO I MÓWI, ŻE DZISIAJ BĘDZIE UDANY DZIEŃ (…) DZISIAJ WYDARZY SIĘ COŚ WYJĄTKOWEGO, A DRUGA OSOBA OPOWIADA BAJKĘ
: JA I MOJE NIESZCZĘŚLIWE ŻYCIE, BUDZI SIĘ RANO I ZNOWU MÓWI DO SIEBIE, JAK JEJ JEST CIĘŻKO, JAK ŻYCIE JEJ NIE KOCHA (…) JAK JEJ ZAWSZE BRAKUJE PIENIĘDZY (…)
Niesamowicie zainspirowała mnie tymi właśnie słowami! Dlatego chodząc tak po tej dolince, pomimo wciąż moich napuchniętych powiek


wędrowałam sobie tam powtarzając właśnie te jej słowa:
[3:29] PIERWSZE, CO TRZEBA ZROBIĆ, TO WPROWADZIĆ DO SWOJEGO ŻYCIA ŚWIADOMOŚĆ, CZYLI UWAGĘ DO TEGO, CO SIĘ DZIEJE TERAZ I ZAUWAŻANIA TYCH MYŚLI, TYCH HISTORII, TYCH BAJEK
, KTÓRE SOBIE OPOWIADAMY W GŁOWIE KAŻDEGO DNIA (…)
I dokładnie to było takie wręcz niesamowite… jak zaczęła opowiadać tutaj o sobie:
(…) JAK JEDNEGO PIĘKNEGO DNIA, KIEDY TEORETYCZNIE W MOIM ŻYCIU BYŁO WSZYSTKO BARDZO DOBRZE (…) I ZŁAPAŁAM SIEBIE NA TAKIEJ MYŚLI, ŻE JUŻ NIE DAJĘ RADY (…)
Czyli widzisz kochanie, jaką Ty jesteś niesamowitą osobą! Właściwie zawsze nią byłaś, tylko przez to wszystko, co się u Ciebie teraz działo, po prostu o tym zapomniałaś! A tu masz bardzo dobry przykład kobiety, u której WSZYSTKO BYŁO W PORZĄDKU!
Tak też i właśnie było! Poprzez swój przykład pokazała mi, poprzez dokładnie ten przykład pokazała tutaj, jak możemy, a nawet powinniśmy w wyobraźni kreować własną rzeczywistość! Tak cholernie mi się to spodobało! I postanowiłam sobie, że będę robiła dokładnie to samo…[a jak wiesz ta moja sytuacja wcale nie jest obecnie taka komfortowa
i fajna
…], lecz dokładnie teraz będę czyniła w ten sam sposób: ZAWSZE, JAK NAJDZIE MNIE TAKA WĄTPLIWOŚĆ WE WSZECHŚWIAT… TO ZATRZYMAM SIĘ I ZADAM SOBIE PO PROSTU PYTANIE: A CZYJA TO JEST MYŚL I KTO TAK W OGÓLE POWIEDZIAŁ?
To jest dla mnie naprawdę tak niesamowite znowu… Tak wiem, ja już to wiedziałam przecież, tylko tak jak wspomniałaś powyżej po prostu zostałam tym wszystkim innym tak przygnieciona, że po prostu zapomniałam już o tym, jak sama mogę, a nawet powinnam DBAĆ O HIGIENĘ TEJ SWOJEJ GŁOWY I KAŻDĄ TAKĄ POJAWIAJĄCĄ SIĘ PESYMISTYCZNĄ MYŚL, ZAMIENIAĆ W TAKĄ WŁAŚNIE POZYTYWNĄ! Naprawdę dobrze o tym wiem, iż kiedyś przecież tak czyniłam… Ale teraz tak bardzo przekonała mnie tymi właśnie słowami:
[5:53] DO TEJ PORY MYŚLAŁAM I ŻYŁAM W TAKI SPOSÓB, TERAZ WYBIERAM INNĄ OPCJĘ