
Cześć wszystkim!
Kim jestem? Mam na imię Monika i jestem raczej zwyczajną dziewczyną z chyba jednak niecodzienną historią…I to mnie właśnie zmotywowało, by się z Wami tym podzielić. Dlaczego? Gdyż doszłam do wniosku, że może w ten sposób mogłabym choć komuś z Was pomóc. A w każdym razie chcę spróbować, bo a nóż …. , a widelec 😛
W 2009r. uległam bardzo poważnemu wypadkowi samochodowemu, zwaliło się na mnie po drodze jeszcze kilka kolejnych traum: wypadek mojego brata [karateki z czarnym pasem, którego nogami jest obecnie WÓZEK INWALIDZKI], zostawił mnie mąż, po czym rozwód z nim, plus jeszcze problemy ze zdrowiem mojej mamy [4-krotny przeszczep rogówki jej oka!!! + operacja kręgów szyjnych].., ale ja i tak pomimo tego, że zostałam w Gdańsku całkiem sama, nadal się nie poddaję i wciąż próbuję żyć najlepiej, jak umiem. Jeszcze pracując w Wiedniu moja pracodawczyni [gdy prócz opiekowania się jej dziećmi] chciałam także uczęszczać na uczelnię, rzekła do mnie: „Monika, du bist ein kämpferischer Typ” 😋 [hehe] i tak to chyba już zostało, można mnie przewrócić, poturbować, ale i tak powstaję…, trochę, jak fenix z popiołów ; ) Bo NIE WAŻNE ILE RAZY UPADNIESZ, NAJWAŻNIEJSZE JEST, ILE RAZY BĘDZIESZ W STANIE SIĘ PODNIEŚĆ!




Musisz się zalogować aby dodać komentarz.